Lubimy fakty? Lubimy. To fakty są takie, że jeśli ktoś cię spierze na ulicy kijem baseballowym a potem zaoferuje cukierka to nie przyjmujesz tego cukierka. I na pewno są ludzie, którzy go wezmą ale to nie znaczy, że inni powinni.
Żarty na bok, nikt nikomu nie broni czegoś lubić. Jest masa przypadków gdzie coś co na miłość nie zasługuje tę miłość dostaje. Muzyka, filmy, czemu więc nie gry? Spoko. Ale co innego lubić a co innego napisać skrajnie pretensjonalny artykuł, który bardziej by pasował do serwisu FAKT. Czytało się okropnie, jakbym czytał reklamę najlepszej gry świata. I nie, to "nie twierdzę, że to produkt idealny" na samym końcu nic nie zmienia bo to typowy, tekstowy dupochron.
Dość dobrym porównaniem do sytuacji F76, którą myślę, że można uczciwie nazwać największym rozczarowaniem w branży gier komputerowej od roku 2018 (I owszem, nawet większym niż Antehm w 2019) jest sytuacja No Man's Sky z 2016. Jaka jest jednak różnica? Taka, że twórcy NMS zamknęli się w studiu i zaczęli naprawiać grę. Po 4 latach obrócili sytuację o 180 stopni i zrobili z niej produkt co najmniej dobry. Ile to kosztuje? Nic. Nie zawołali nawet dodatkowego grosza przez te wszystkie lata. Żadnej mikro transakcji, żadnego DLC, nic. Co jest pierwszą rzeczą jaką wprowadziło F76? Obrzydliwa subskrypcja za rzeczy, które powinny być darmowe.
Jeśli ktoś jest ciekawy historii wspomnianego NMS to ten filmik bardzo fajnie to opisuje: https://www.youtube.com/watch?v=O5BJVO3PDeQ
Tak się przeprasza graczy i naprawia swoje gry. Nie dojąć ich jeszcze bardziej za gówniany kolorek niebieski. Jeśli F76 przez najbliższe 2 lata zrobi połowę tej drogi co NMS i usunie swój skrajnie obrzydliwy model finansowy to wtedy możemy się zacząć z Bethesdą przepraszać. Na chwilę obecną jednak w moim osobistym odczuciu Bethesda do dziś dzień nie stworzyła nawet jednego, dobrego Fallouta. Stworzyła dwa średniaki i jednego gniota.
Mogę się założyć, że gdzieś tam w internecie krąży napisany przez fana SW wpis zatytułowany "5 rzeczy, za które pokochałem Trylogię Disneya [SERIO]".
Miłość naprawdę wiele może wybaczyć. ;)
Lubię Fallouty, zwłaszcza F:NV. I myślałem nad kupnem F76, ale po tym tekście tego nie zrobię.
Grając w F4 na początku bawiłem się świetnie, klimat, eksploracja, crafting i power armory. Tylko jak emocje opadły to zaczęła wychodzić nuda. Fabuła bez polotu, nie kończące się questy minutemenów i bractwa stali, nie wykorzystany potencjał power armorów i w sumie psuje lore Falloutów w sumie to wspólna cecha z fallout 3.
Najlepsza część to dla mnie New Vegas, choć F4 plasuje się tuż za nią.
Fan serii, a druga ulubiona część to najgorsze popamole w historiach pt. "Jak zmasakrować dziedzictwo najlepszej serii RPG". Jeszcze od studia, które z roku na rok coraz bardziej partaczy ten gatunek i ogranicza ODGRYWANIE ROLI W GRZE RPG.
No dzięki, super opinia.
A nas w wątku to już nie kochasz? ;)
Nie ma to jak oceniać kogoś opinię. Opinia jak dupa, każdy ma swoją. Trzeba to uszanować.
Godności nie mają ci, co piszą takie głupoty (tak,
No Man's Sky - Rak w remisji. Prawie całkowicie wyleczony.
Fallout 76 - Rak z przerzutami wszędzie(bugi, bugi po naprawach, abonament). Po podaniu chemii (Wastelanders) trochę jakby poznikały, ale to dalej rak.
W F 76 nie grałem i nie zamierzam. Od gry odrzuca mnie polityka Bethesdy - jak najmniejszym kosztem (a najlepiej bez jakichkolwiek kosztów) wyciągnąć od gracza kasę. Nawet stosując praktyki balansujące na krawędzi oszustwa (torba z worka na śmieci, pleśniejące hełmy, Nuka Dark Rum wydany w taki sposób, że skośnoocy handlarze z bazarów by się wstydzili tym handlować). O kłamstwie "sixteen times the detail" nawet nie wspomnę. Próby naprawy zepsutego kodu gry również sugerują lekceważenie graczy: patche często więcej psują, niż naprawiają - jakby robili je za darmo uczniowie 1 klasy technikum informatycznego w ramach praktyk. Do tego banowanie graczy zbyt głośno mówiących prawdę o tym bublu. A przecież już samo zastosowanie silnika graficznego z Morrowinda (2002 rok) powinno dać wiele do myślenia - bardziej "za darmo" się już nie da. Skąpstwo, skąpstwo, skąpstwo przede wszystkim i na każdym kroku. Dlatego też zagłosuję portfelem i nie dam się sprowokować do kupna gry, bo przecież tylko i wyłącznie o moje pieniądze im chodzi, a moją opinię o grze i tak mają w czterech literach. Enter.
Ehh, przez rok opluwaliście F76 albo mieliście go gdzieś, teraz nagle się nim zachwycacie.
Kiedy przed laty pierwszy raz świat obiegła informacja, jakoby Fallout 3 miał odejść od klasycznego rzutu izometrycznego i przenieść się do trzech wymiarów, byłem bardzo sceptyczny
A co tak naprawdę wiąże wszystkie dotychczasowe części Fallouta w całość? Klimat.
Kurde, miałem zupełnie odwrotnie.
Zapowiedzi F3 - super, fajnie, świat nie stoi w miejscu i marka musi się rozwijać. Jeśli zachowają klimat F1 i F2, a do tego jeszcze zmieniony gameplay będzie sensowny, to nie mam nic przeciwko.
Zaczynam grać w F3 - Yyy... Ale to w ogóle nie jest Fallout. I to nie ze względu na FPP czy walkę w czasie rzeczywistym, ale z powodu braku klimatu właśnie.
No ale - jeśli serię pełną charakteru, będącą jakąś dziwną mieszaniną smutku, humoru i oryginalnych rozwiązań wykupuje firma specjalizująca się w masowym produkowaniu bezpłciowych szwendaczy, to właściwie czego ja się mogłem spodziewać?
I na F3 skończyła się moja przygoda z serią (nie licząc powtórek F1 i F2).
tak jak piszesz według ciebie fallout 76 zaczerpną z fallouta 4 to co najlepsze, według wielu to co najgorsze, ja jestem w tych wielu :|
Zrozumiałe, eksploracja, klimat, opowieści poboczne, takie elementy potrafią przysłonić problemy i bolączki F76. Ale system walki jako zaleta? Tego to już nie rozumiem. Mam w Fallout 4 przegrane dobrze ponad 200h (duża część z tego to budowanie i zabawy z komendami w konsoli) i niestety walka to był słabszy element. Nie czuć giwer, nie czuć kalibru. Strzelanie do przeciwników jest monotonne i nie daje satysfakcji. AI przeciwników to śmiech na sali (takie sytuacje jak blokowanie się bestii na przeszkodach to standard). Poziom ich animacji to poprzednia epoka. Gdyby porównać system walki z F4/F76 do mechanik z takich gier jak choćby najnowszy Rage czy nawet taki Prey z 2017 roku to wnioski nasuwają się same. Fallout potrzebuje w pełni nowego silnik ze współczesnymi technologiami. Dopóki to się nie zmieni to element gry jakim jest mechanika walki będzie nadal przestarzały i toporny. Twierdzenie, że jest inaczej to po prostu zaklinanie rzeczywistości...
Dodam jeszcze, że jedyne co łączy ta grę ze Skyrimem to drewniane animacje
Wielu ludziom tak trudno zrozumieć, że to, iż coś się komuś podoba, nie oznacza, że jest jakościowo dobre. I w drugą stronę tak samo.
Nie ma też, i podejrzewam, że nigdy nie będzie - obiektywnego wyznacznika jakości. Wyznacznik jest taki jaki sami sobie założymy: ktoś jednak gra i płaci? - Oj to gra musi być dobra. Twórcy w swojej grze odstają od całej reszty branży? - gra to badziew.
Dobra sprzedaż, czy może niszowość i złożona treść decydują o jakości gry? Kto mi powie? Czy popularność Wiedźmina oraz zbity na nim kapitał jest istotniejszy, czy może nobel dla Tokarczuk, bo wiecie, to w końcu nobel, a jeśli ktoś nie lubi twórczości Tokarczuk to pewnie dlatego, że jej nie rozumie.
Ktoś ma czelność krytykować, że ktoś inny chwali? - boomer, hejter. Każdy ma prawo cieszyć się z czegokolwiek, nie odbierajmy mu tego, zwalczajmy, a w przyszłości zakażmy wszelkich krytyk i głosów niezadowolenia!
Ludzie, opanujcie się. Od dłuższego czasu w komentarzach (i to również od członków zespołu) albo nawet publicystyce, widnieje tendencja do jakiegoś wykręcania istoty dyskusji oraz dyskryminacji odmiennych opini.
Czy ktokolwiek przed zamieszczeniem komentarza pokusił się o minutę refleksji nad potencjałem logicznym w wypisywanym poście?
A do drogiej redakcji: zróbcie jakiś artykuł, który poruszy współczesny problem komunikacji w internecie, w kontekście gier, bo to nas wszystkich dotyczy. Podejmijcie problem braku debatowania rzeczowego i spróbujcie chociaż wpłynąć na świadomość. Może jakiegoś socjologa o to poproście.
I tak, raczej celowo pominąłem czysto hejterskie komentarze, sprowadzające się do braku argumentów i ewidentnego jadu, bo tam bezsens widać od razu, i zazwyczaj są to trolle albo dzieci. Z tego bardzo często się wyrasta.
Dalej uważam że Becia nie umie w Falloty i dopóty oni niszczą markę nie zamarzam wydać grosza na to.
Trzeba być pozbawionym ludzkiej godności, aby tego potworka chwalić i jeszcze nazywać Falloutem.
Ktoś kto grał dużo w F4 ja nie mogłem w to grać, bo był lag na sterowaniu i ciągłe mini-loadingi w skrzynkach.
Powróciłem do F76 przy okazji Wastelanders (na premierę grałem możez 8h) i póki co bardziej mi się podoba niż nudne F4 z budowaniem baz dla wyciętych z kartonu manekinów. Nie jest to jakaś super gra ale eksploruje mi się bardzo przyjemnie a małe historyjki porozsiewane po świecie bardzo budują klimat. No i w końcu NPCe sprawiły że nie mam wrażenia że biegam po makiecie.
Tja, tylko że słabo zoptymalizowana. Jest to jedyna gra online z której często mnie wywala.
Osobiście poczekam, aż przejdzie na F2P i ocenie. No chyba, że B stwierdzi oficjalnie, że czegoś takiego nie będzie to wtedy może na jakiejś przecenie się wyrwie za grosze.
Dla mnie wystarczy fakt, że największą i najwspanialszą nowością jest dodanie NPC. Do gry, która w poprzednich odsłonach - szczególnie tych klasycznych i NV - opierała się na NPC. *clap clap*
'Za szybkiego uninstalla' brak.
Należę do tego procenta populacji, która ze wszystkich falloutów najlepiej bawiła się przy czwórce, więc chyba sobie w końcu sprawdzę. Szkoda tylko, że ceny na konsolach ostatnio podskoczyły. Trzeba było brać jak dawali za darmo do podkładek pod myszy...
Niby to takie proste zrobić grę w rzucie izometrycznym. Mieć dużo kasy i nie popełnić tych błędów co w Wasteland 2 (nie grywalnym dla mnie). Ale czy byłoby to dziś grywalne, turowa walka z jednym bohaterem co wyżyna całe stada?
F76 przed pierwszym dlc i po, to dwa różne światy. Apallachy bez npc były super. To czytanie jak ludzie walczyli o przetrwanie albo słuchanie ich ostatnich wiadomości po to żeby za moment ulec zarazie spalonych... Ale teraz po pojawieniu się npcow też jest super. Wielu z nich ma ciekawe historie aż warto się zatrzymać aby pogadać czy to są postacie które poza swoją historią nie wnoszą nic do rozgrywki - jak chociażby nauczyciel (Bukary?) przed uniwersytetem Vaultec czy te które dają nam dodatkowe questy jak np. astronautka którą spadła z nieba (w pierwszym momencie WTF?).
Ogólnie F76 odpaliłem pierwszy raz jakieś 2 miesiące temu więc już było "dużo swiatów zrobione przez graczy" i jak pierwszy raz się natknąłem na taki "własny prywatny swiat" który każdy może odwiedzić i to ,że z każdym kolejnym logowaniem na serwer możesz odwiedzić zupełnie inne :prywatne swiaty" to bardzo mi się taka koncepcja spodobała i to jest ZAJEBISTE!!!
Inna sprawa to taka ,że przestałem grać w tę gre po jakichś 3 dniach bo było strasznie nudno i mimo ogromnego swiata eksploracja "bez celu" i jakiejs głownej narracji i fabuły szybko nudziła
"-Takie zaslepienie wystepuje tylko w dwoch wypadkach. Albo w prawdziwej milosci albo w chorobie umyslowej.
- A to nie jedno i to samo?" Dialog z Ekstradycji R.Mroza.
A tak na serio to pogralem sobie kiedys z ciekawosco tak z 10 godzin i nie taki diabel straszny jak go maluja.
gra sama w sobie byłaby rewelacyjna gdyby produkcja dostała pół roku więcej na łatanie i testy, ale poczułem się opluty przez bethesde, za stan w jakim wyszła, zrefundowałem, moich pieniędzy więcej nie dostaną
I już przyszli znawcy, którzy nie mogą się pogodzić z tym, że komuś się F76 może podobać XD. Ot, całe GOL w pigułce.
Ja w Falloucie 76 mam już 425h. Pokochałem go za klimat i eksplorację, a także ludzi z którymi gram, stanowimy niezłą społeczność na PS4.
Stara linia fabularna bez NPC była na prawdę niezła, ale ludziom się chyba czytać nie chce. Odkrywanie co stało się z poszczególnymi grupami w Appalachi bezcenne. Także poboczne misje jak np Pani Tajemnic.
F76 obecnie to jedna z najlepszych gier jakie kiedykolwiek powstały. Dodatek Wastelanders wypełnił świat gry wszystkim czego brakowało. To jest teraz gra kompletna. Jeśli o mnie chodzi to w tym roku nie pojawi się już nic lepszego :)