Ludzie którym nie chce się wziąć za siebie szukają usprawiedliwienia/pozytywnych stron swojego lenistwa.
Mnie zawsze bawił jeden paradoks.
"Jaka ty jesteś chuda, zjedz coś" - akceptowalne w komunikacji.
"Jaka ty jesteś gruba, przestań jeść" - zakazane.
Podobna moda jest na rzeczy gamingowe. Bycie uzależnionym od gier to choroba. Wynikają z tego problemy z plecami, oczami, łokcie i kolana też wysiadają od ciągłej pozycji 'do grania'.
Przeciez to promocja sklepu, u nich moda to zapewne synonim slowa "kolekcja", nikt tego nie promuje jako styl zycia.
Na duza wieksza skale jest imo promowana stylowa w druga strone we wszelkiego rodzaju sieciowkach, przez co na przyklad wiele normalnie zbudowanych dziewuch nie miesci sie w ""standardowym kanonie rozmiarowego piekna", co konczy sie u nich roznego rodzaju problemami.
To rozlewa sie z UK i USA, gdzie poprzez media grubasy zaczely wmawiac innym aby akceptowac siebie takim jakim sie jest.Nie jest to tylko trend napedzany przez producentow odzierzy, czesto osoby znane, ale malo sklonne do trzymania normalnej wagi wystepuje jako twarze tego trendu. Nastepuje kreowanie nowej normalnosci, gdzie rozmiarowki 14-16 (angielskie nie polskie) kiedys uwazane za oversize, sa traktowane jako nowa norma. Szczegolnie smiesznie to wyglada jak typiara ma 1.50 wzrostu i wmawia sobie ze majac rozmiarowke 16 jest atrakcyjna.
Osobiscie gustuje w normlnych rozmiarach (~10) ale z dwojga zlego to juz lepszy wieszak bo taka szybciej dojdzie do normalnosci niz toczace sie 100 kilo.
Jak większość degeneracji i to przywędrowało zza oceanu, gdzie wskaźniki otyłości są w okolicach 40%+ i póki co będą rosły przynajmniej do 65%, ponieważ nie zanosi się na jakiekolwiek poważne zmiany w prawie i gospodarce, które pomogły by zwalczyć ten trend.
Można godzinami pisać ale na YT jest masa interesujących filmów dokumentalnych i reportaży na ten temat, jak ktoś jest ciekaw co się tam dzieje to warto zerknąć.
https://www.youtube.com/watch?v=nxyxcTZccsE
to nie jest moda...
po prostu w dzisiejszych czasach wszyscy są do bólu zakłamani i nie mogą otwarcie piętnować otyłości bo ich internety zjedzą dlatego szczupli ludzie chwalą grubasów za to, że nie wstydzą się swoich "krągłości" a grubasy są zbyt leniwi żeby to zmienić i wolą udawać że problem nie istnieje. Wiadomo, że łatwiej jest wcinać niezdrowe i wysoko przetworzone żarcie przy zerowej aktywności fizycznej a potem przegryzając pizze mówić że akceptują samych siebie i nie zamierzają się "głodzić i katować treningami jak te fit lalki z instagrama".
To jest właśnie największy problem i nikt o tym nie będzie mówił otwarcie, bo by mu to życie zniszczyło. Wystarczy za przykład podać stare tweety Jamesa Gunna, które prawie zrujnowały mu karierę :)
Jak to się stało, że otyłość stało się modą? Jak to się stało, że stan doprowadzający do różnych powikłań zdrowotnych stało się swoistą "stylówą"? Ja rozumiem, że ktoś może się tak pocieszać, komuś się to może nawet podobać, ale promowanie otyłości jako MODA i to jeszcze przez sklepy odzieżowe to już patologia społeczna. Może następną "stylówą" stanie się anoreksja, którą chwytliwie nazwą MinusSize. Dokąd świat zmierza.
Zdjęcia które wrzuciłeś wyglądają raczej jak reklama sklepu który na allegro sprzedaje swoje produkty. To raczej normalne że sklep chce się kojarzyć raczej pozytywnie więc promują takie a nie inne postawy. Nie robiłbym z tego wielkiej afery, nie jest to jakiś ogólnoświatowy pogląd.
Może następną "stylówą" stanie się anoreksja, którą chwytliwie nazwą MinusSize.
Nie musi, anoreksja była "poprzednią stylówą", wystarczy spojrzeć jak wyglądały modelki kilka lat temu.
Ala nie sprawisz że grubi ludzkie znikną i muszą się gdzieś ubierać.
Chociaż faktycznie *plusy bycia sobą" to już przesada. To o czym pisze Drackula to też fakt.
Ale sklepy typu "puszysta pani* to nic nowego.
Dużo jest niestety tego, ja jestem gruby i to moja największa życiowa porażka, mam straszny problem to jakoś sensownie ogarnąć, czasem jest lepiej, czasem gorzej, ale nigdy nie przyszłoby mi do głowy, żeby mówić o akceptowaniu siebie z tego powodu czy nawet dumy.
Ostatnio czuję się jak Samuel L. Jackson w Django jak widzę te wszystkie hipcie, szczególnie płci żeńskiej, które dowodzą na instagramach, że nigdy nie chciałyby być szczupłe albo trafiam na produkcje netflix o tym, że glowna bohaterka ma 100 kg nadwagi, ale wyrwała największe ciacho w szkole, zmolestowała go seksualnie, ale w tę stronę to jest dobre i w sumie to trzeba siebie pokochać.
Już nawet nie wspomnę o TVN Style i tej telewizji dla kobiet, to jest jakaś "mafia tłuszczowa", przecież tam każdy program jest o grubych kobietach, które uczą się samoakceptacji, idą do fryzjera, kosmetyczki, stylistyki, a żadnej nie wysyłają do dietetyka czy trenerki... Na koniec programu zawsze mamy ważącą 120 kg uczesaną, umalowaną, ubraną pannę młodą, a cała rodzina płacze jaki będzie piękny zawał serca przed 40-tką. Bo to już nawet nie są "pyzate" kobiety, tylko naprawdę monstra.
To nie tylko nie jest estetyczne, ale nawet nie jest zdrowe, ale sprawy niestety wymknęły się spod kontroli i tam juz dawno nie ma walki o "nie wyzywaj od grubasow", tylko wmawia sie tym biednym hipciom, że nie dzieje się nam nic złego.
Ja myślałem, że obecnie jest moda na bycie FIT, a wy mi wmawiacie, że niedługo czeka mnie "dyktatura" grubasów. Jak to jest? Coś mi umknęło?
Najlepszym przykladem ze mozna jest Japonia ktora ma najnizszy wskaznik otylosci, i bierze sie to glownie z ich diety, tam nawet fast foody sa zdrowe, ofc nie mowie tu o zachodnim kasztanie w stylu mcdonadla czy kfc etc.
Co do pierwszego posta to nie jest żadna moda, tylko zwyczajna reklama, co zresztą kilka osób wytknęło. Skierowana jedynie do bardziej puszystych pań, których u nas jeszcze tak dużo nie ma. A jak są, to przeważnie kobiety po 40, ale widzę, że to też się zmienia.
Ponadto byłbym daleki od stwierdzenia, że to wyłącznie lenistwo czy głupota. Wiele osób ma problemy z tarczycą, zaburzenia hormonalne. W naszym kraju żywność jest kiepskiej jakości, nafaszerowana chemią co też jest przyczyną tego, że łatwiej przytyć. Niewielki procent to genetyka, choć też uważam, że co do dziedziczenia, wiele osób zwyczajnie dziedziczy "kuchnię" po rodzicach - młode kobiety gotują tak jak ich matki, co tez przy zmniejszonym metabolizmie powoduje otyłość i wyglądają jak swoje matki. Zresztą jest powiedzenie, że "chcesz zobaczyć jak wyglądać będzie twoja partnerka w przyszłości, to spójrz na jej matkę". Tutaj dochodzą też wszelkiej maści suplementy i leki, które w naszym kraju spożywa się na potęgę. W takich warunkach nie jest łatwo utrzymać dobrą sylwetkę, ale mimo to w Polsce aż tak dużo osób otyłych w sile wieku nie ma, przynajmniej w moich okolicach. A na pewno nie jest to skala jak w UK czy USA. Z drugiej strony widzę jak dzieciaki spożywają kolorowe napoje, batoniki itp., co na pewno odbije się na nich w przyszłości i możliwe, ze za jakiś czas dościgniemy pod tym względem Zachód. A co do USA to aż przypomniał mi się film Wiadomości bez Cenzury i fragment jak rząd USA walczy z otyłością: https://www.youtube.com/watch?v=hRoSJ1y1FSY
Ogólnie jak ktoś nie widział, to polecam tę satyre :): https://www.youtube.com/watch?v=SWr4WXhUyRo
Dla osób otyłych na pewno warto promować akceptacje, ale akceptacja problemu nie powinna być nazywana "akceptacją siebie". Ludzie chorobliwie otyli są chorzy i za ich problemem mogą iść niebezpieczne dla życia choroby. Co innego promować modelki plus size, a co innego ludzi patologicznie otyłych.
Może następną "stylówą" stanie się anoreksja, którą chwytliwie nazwą MinusSize.
Myślałem, że to już było.
Jedną z kilku rzeczy z których mogę być w zyciu dumny, jest to że mam kontrolę nad swoja wagą i apetytem. W 2013 roku ważyłem 80 kg, obecnie ciut ponad 50. Takich cykli miałem kilka, gdzie umyslnie chudłem.
Aż się zważyć poszedłem, no nie jednak, przepraszam za błąd 58 ważę, no to nie ciut ponad.
W latach 90tych projektanci mody lansowali heroinistki z przetluszczonymi włosami , dziś lansują otyłe kobiety.
Zawsze wymyślą coś niestandardowego.
Aaa co do takich reklam, to kobiety otyłe też kupują ciuchy i takie reklamy do nich trafiają. Grubych ludzi jest sporo więc tak działa rynek.
Absolutnie nie pochwalam, bo otyłość to zdecydowanie choroba wynikająca z własnej głupoty i lenistwa.
Ale z drugiej strony może w końcu będę miał się gdzie ubrać, bo od paru lat w normalnych sklepach typowe XXL jest na mnie dużo za małe ;D
Ostatnio słuchałem w radiu jakiegoś lewicowego aktywistę i się załamałem.
Twiedził on że osoby otyłe są stygmatyzowane, bo ich styl życia nie jest promowany w kulturze.
Ponadto był zwolennikiem parytetów w każdej dziedzinie pracy, połowę zespołu muszą stanowić osoby z nadwagą.
Nie wiem czym się kierują tego typu ludzie, ale normalne to nie jest.
Niegdyś ludzie bogaci byli często reprezentantami otyłej grupy społeczeństwa, a szczupła sylwetka kojarzyła się z biedą, co dobrze pokazał w wymiarze symbolicznym Zeffirelli:
https://www.youtube.com/watch?v=Ev2d92_W47Y
Dziś bycie szczupłym to często (choć nie zawsze) przywilej ludzi zamożnych, których stać na wysiłek fizyczny po pracy i zakup dobrych produktów spożywczych w sklepie.
Modelki pkus size...Nie, nie potrafią wyglądać lepiej niż wieszaki.
A co do przyczyn to myślę że nie tylko dostępność jedzenia jest problemem ale także tryb życia i to co za nim idzie.
Stres, brak czasu, wysoka cena gotowego zdrowego jedzenia (choćby w restauracji) - bo wiadomo, ugotować samemu można zdrowiej nawet jeśli mniej wykwintnie, ale z gotowym jedzeniem bywa różnie. ..
Zresztą niektórzy mówią że nawet tłustym żarciem się nie utuczysz jeśli jesz tyle ile ci potrzeba. Co innego pzregryzki, słodycze... A przy siedzącej pracy umysłowej mózg pragnie cukru...
A może to jednak zidiocenie? Sam lubię słodkie mam siedząca pracę mslo ćwiczę ale trzymam niską wagę. Nie jestem święty bo było kiepsko w dzieciństwie i płace za to trochę sylwetką do dziś, ale nadwagi nie mam, bliżej mi dolnej niż górnej normy...
Może ludziom faktycznie nie zależy? Jak byłem w podstawówce bycie grubszym też mniej nie ruszało, potem zmądrzałem.
No ale jeśli to zidiocenie to tym bardziej filozofa akceptuj swoje ciałko jest szkodliwa
Ludzie takie skudne, że batoniki, chipsy czy napoje typu pepsi nie potrafią zjeść w domu tylko już w sklepie jedzą, że przy kasie dają pusty papierek. Więc nie dziwota, że potem się tyje i jeszcze głupie teksty dla takich motywujące: "Jestem bogaty to i widać po mnie."
Co do otyłości to oprócz problemów zdrowotnych, niesie też problemy psychiczne. Sam tego doświadczałem, gdy wiele lat temu ważyłem ponad 110kg. Ale gdy pewnego roku schudłem do 78 kg to oprócz tego, że zdrowie mi się poprawiło, to czułem się także lepiej pod względem psychicznym - już się nie martwiłem o to, że ktoś mnie wyzwie od grubasów albo że dziewczyny będą krzywo na mnie patrzyły.
Obecnie ważę trochę więcej - 86kg. Ale nadal jest to waga bliska normy (mój wzrost to 184cm)
To nie jest żadna moda, kto z własnego wyboru chce się stać otyłym? To kwestia zaakceptowania swojego ciała (zanim ktoś wpadnie w cyfrowy szał - nie mówię, że to dobrze)
Nigdy nie zrozumiem kierunku, który obrały tego typu kampanie. Zamiast być skierowane do zwykłych ludzi, żeby akceptowali otyłych i nie szydzili z nich, bo to im raczej nie pomoże, to są skierowane do grubych, żeby oni siebie akceptowali. Bezsens, bo jedyny kto nie powinien akceptować otyłości to sam otyły. Nie mówię nawet o jakiejś tam nadwadze, ale oni pokazują ludzi chorobliwie grubych, którzy powinni się szybko wziąć za siebie, bo wbrew pozorom nie szkodzą tylko sobie.
Bo mozna na tym zrobic interes. A gruby klient to tez klient. Ogolnie nie popieram, ale grubasy, ktore sa szczesliwe (bo sie nie wstydza), moze i maja choroby, ale rownowazone przez to ze sa szczesliwi i zyja dluzej... Wiec moze wychodza na zero ;)
To nie moda na chorobę tylko biznes. Chory i nieszczęśliwy też kupuje, ja uważam że nawet więcej, więc to tylko reklama żeby złowić klientów.
Od liceum ćwiczę co najmniej dwa razy w tygodniu. Nie mam sylwetki sportowca. Nie jestem umięśniony. Jestem raczej typem chudzielca jak na standardy polskiego faceta, chociaż BMI cały czas w normie.
Jak złapię jakaś kontuzję i przez 2-3 tygodnie się nie ruszam - jestem tak zesztywniały i tak ch. się czuję, że zastanawiam się jak ch. czują się Ci, którzy od lat się nie ruszają...
Więcej ciała do kochania :)
Przypomniał mi się jeden bardzo trafny artykuł Gazety Wyborczej. Zacytuję:
Los wszystkich grubasów jest przesądony.
Jeśli chodzi o dzieci z nadwagą, to z mojego punktu widzenia najbardziej niepokojące jest to, że któregoś razu któryś z tych pulpetów straci równowagę i po prostu przewracając się, zmiażdzy swoją masą moje szczupłe i zgrabne dzieci.
https://katowice.wyborcza.pl/katowice/7,35063,23298892,los-wszystkich-grubasow-jest-przesadzony.html
Pamiętam jak niektóre środowiska dostały strasznej wścieklizny, że to stygmatyzacja, faszyzm, szowinizm i inne tego rodzaju pierdolenie. Mimo że z Wyborczą mi nie bardzo nie po drodze, to broniłem autora artykułu, bo jest on najzwyczajniej słuszny i prawdziwy, tu nie ma co owijać w bawełnę.
Trzeba mówić o tym wprost, otyłość to jest choroba dla której nie ma społecznego przyzwolenia. Niezdrowy styl życia się piętnuje.
Dlatego bojkotujemy programy rozrywkowe, które promują otyłość. Dlatego prowadzimy kampanie społeczne, które promują zdrowy styl życia i uświadamiają, czym jest nadwaga i jakie są jej konsekwencje zdrowotne.
I trzeba to robić, bo koncerny żywieniowe wydawają setki milionów dolarów na promocję otyłości, a ta kampania przybiera najróżniejsze formy. Finalnie widz oglądający modelki plus size, nie wie tak naprawdę z czym ma do czynienia.
Teraz przyszedł czas na akceptację takich zachowań żywieniowych i stylu życia.
Z drugiej strony ciężko uwierzyć że prawie 30 lat temu programy z aerobikiem i ogólnie pojęty kult ciała w Ameryce były wyznacznikiem trendu dla reszty świata.
https://www.youtube.com/watch?v=TIfAkOBMf5A
Muzyczka jak coś to:
Ty Parr - National Aerobic Champion Theme
Aj tam. Przesadzasz. Wiadomo, że bycie grubym to nie jest powód do dumy, ale zjawisko które pokazałeś nie jest rozwinięte na jakąś ogromną skalę. Ktoś tak promuje swoje produkty i tyle.
Aranthebes - koszykarzem nie będę, wagę taką mam bo najlepiej się z nią czuję, poza tym, uprawiam szybki chód a czasem biegam, spalam szybko kalorie. Dziennie po 10 km przechodzę, jesli nie więcej, dobra przesadziłem, jak mam okazję i możliwość to tyle prrzechodzę, nieraz mi się nie chce i tramwajem se zajadę do pracy.
Dobrze, że jestem z natury szczupły, bo jakbym miał się "wziąć za siebie" i zapierdalać codziennie na siłowni, czy żreć jakieś kiełki, to bym już wolał być gruby i niezrozumiany przez świat.
Abstrahując trochę od głównego tematu dyskusji - myślę, że nie powinniśmy krytykować ludzi otyłych, którym nie starcza sił/motywacji do zmiany, bo jest ona trudna, a zamiast tego pochwalać tych, którym się udało.
Należy też dostrzegać różnicę między otyłością a nadwagą.
Ale plus size już od 7-8 lat jest "modne". I raczej jest im daleko do otyłości. Modelki takowe potrafią dużo lepiej wyglądać niż szczupłe deski w stylu Kate Moss.
Czy wy naprawdę nie macie nic innego do roboty? Co was obchodzi cudze ciało, zajmijcie się swoim.
Właśnie rozmawiałem z mamą na temat tego wątku i doszliśmy do wniosku(ja jako grubas, ona jako osoba, która przez lata próbowała z tym u mnie walczyć), że chudy grubego nie zrozumie. Więc wszyscy zarówno normalni, jak i fit, niech może nie narzucają innym jak mają żyć i wyglądać, pod pozorem martwienia się o stan zdrowia społeczeństwa, gdy tak na prawdę po prostu was obrzydzamy i i chcielibyście osobne miasto dla otyłych, żeby nie musieć ich spotykać ;)
Trochę przesadziłem, ale widzicie o co mi chodzi.
Kolejny wątek w którym jedni chcą mówić innym jak mają żyć. Zaraz się dowiem, że wojny to też przez grubasy. Wyluzujcie, z głodu nie umrzecie, wszystkiego nie zjedzą.