Pozwolę sobie wkleić swoją opinię o serialu, napisaną chwilę przed przeczytaniem tego artykułu:
Broniłem tego serialu, gdy wszyscy straszyli tą "amerykanizacją" i zepsuciem go. Ufałem Lauren gdy puszyła się tym przywiązaniem do literatury, jaka to ona dla niej nie jest święta. Obejrzałem to w końcu, i niestety - wszystkie obawy okazały się słuszne. Nie chodzi o czarnoskórych aktorów, ci, mimo że pasowali do wiedźmińskich realiów jak pięść do nosa, to nie przeszkadzali w seansie. Chodzi o to, że serial jest tak pozbawiony duszy, klimatu, że ledwo dałem radę go zobaczyć. Jest nieznośnie rozwleczony, nudziłem się przy nim jak statyści na wokandzie u Wesołowskiej. Nawet Cavill, któremu nie sposób odmówić pasji, po jakimś czasie męczył mnie grą twarzy i wiecznym burkaniem. Magia opowiadań została zaprzepaszczona bezpowrotnie, Krańca Świata nie zapomnę pani Hissrich nigdy, przeokropna była to ekranizacja. Chyba jedynie Jaskra zapamiętam naprawdę pozytywnie. Muzyka o dziwo bardzo w porządku, choć było jej malutko. Pozmieniane wątki, postacie o innych charakterach niż na papierze, nędzne dialogi bez sapkowskiej iskry - drugi sezon mam w kompletnym poważaniu, bo pewnie w nim się dopiero zacznie wolna amerykanka. Na pohybel wam w tym netflixie.
Dodam jeszcze, że naprawdę doceniłem serial Brodzkiego, który mimo masy wad, to przy netflixowym dziwadle jest naprawdę godnym potraktowaniem materiału, zachowującym jego klimat i etykę.
Powiem to tak serial wywraca wiele motywacji głównych bohaterów kompletnie. Po pierwszym sezonie wiem iż w przyszłych będą tak wielkie odstępstwa od książek że się boję o jakość fabuły. Niepotrzebnie tworzono zbędne konflikty. Jak na przykład poświęcanie adeptek Aretuzy czy niby zmuszanie ich do sterylizacji. Bezsens który później będzie się mścił. Kolejnym problemem jest Nilfgaard i niby religijne przesłanki do podboju północy... Do tego bitwa o Sodden nóż się w kieszeni otwierał... Wiele wątków jest prowadzonych niepotrzebnie i zbyt wiele pomieszano. Ktoś pomylił niebo z gwiazdami odbitymi nocą na powierzchni stawu. Do tego Vilgefortz pobity przez Cahira... Tiaa jasne... Każdy kto ma oczy i odrobinę rozumu domyśla się iż przyszłe sezony rozjadą się z książkami dosyć mocno.
A gdzie porównanie Triss Merigold w artykule ?
Ten serial moze uratowac jedynie wykopanie ma zbity pysk wielkiej "szołrunnerki".
Juz pomijajac Wakande, czarnych rycerzy i elfow (czekam na krasnoluda-chinczyka), to z pierwszego sezonu wynika, iz glownym zlym bedzie POTENZNA Fringilla Vigo a nie Vilgefortz ktory zebral oklep od chlopaczka z mieczem (huehuehue). Overpowering zenskich postaci jest az nadto widoczny, Calanthe, czarodziejki jako doradcy wladcow, wszystko jest ukazane tak, ze na kazdym kroku rzadza potezne kobiety, a faceci to jacys durnie bez rozumu, pokroju Foltesta ktory zostal przedstawiony jako dziecko we mgle, do tego niezbyt bystre. Jak ten serial dalej ma byc manifestem feminazistki to ja odpadam.
Inna sprawa to niesamowity wrecz chaos, zero informacji i nakierowania kiedy dzieje sie akcja, dla osoby niezaznajomionej ze swiatem wiedzmina, to wspolczuje ogladania. Szkolenie Yen zostaje polslowkiem wspomniane ze odbylo sie kilkadziesiat lat przed czasem "glownej akcji", tak samo akcja w Cintrze, tu umiera, tu dalej zyje i baluje, chaos chaos chaos.
PS. Nie czytalem opowiadan, o co chodzilo z
spoiler start
zabojstwem Myszowora? To byla jakas zmylka, czy pani szolrunerka serio postanowila pozbyc sie tej fajnej postaci z serialu?
spoiler stop
Ten serial to grze może pięty lizać nic więcej. Brak klimatu całkowicie. Jak bym miał jeszcze raz oglądać 1 sezon od początku to wolałbym zapodać kevina w nowym jorku.
A ja mam nadzieję, że kiedyś doczekamy się dobrej ekranizacji Wiedźmina.
A bardziej poważnie: tekst bardzo dobry, ale:
1. "Owacja na stojąco"? Albo czegoś nie zauważyłem albo ktoś powinien sobie odświeżyć słownik idiomów. Serial krytykują nawet ci, którym się podoba, nie ma mowy o bezwarunkowym zachwycie (chyba że u poszczególnych osób).
2. To był pierwszy sezon. Uczciwiej byłoby porównywać pierwszy sezon z pierwszym Wiedźminem. Kto by wygrał? Też gra, ale nie tak przygniatająco, to pewne.
a serialu 6 mln zł
???
ED
Problemem adaptacji Netflixa to światopogląd scenarzystów, który był tam zbyt nachalny, łopatologiczne przedstawianie wątków i bezsensowne zmiany, które dopiero w przyszłości mogą uderzyć w scenariusz.
Gry tego nie mają, głównie dlatego że jest to swoista kontynuacja wątków, przez co nawet jeśli się z książkami coś by gryzło, to jest to w zasadzie zwykle do wyjaśnienia. Inna sprawa że świat wizualnie jest tutaj przedstawiony znacznie lepiej i bardziej przyziemnie, nie ma żadnych orków z Milfgaardu i innych tego typu...
Jest i on. Kolejny artykuł o Wiedźminie.
W KOŃCU. Ktoś kto rozczarował się serialem jak i ja. Szczerze mówiąc wykastrować Wieśka, polecieć w sztampe, wykastrować wątki a mimo wszystko i tak zepsuc obiór to trzeba się naprawdę postarać.
Przecież gra nie jest adaptacją prozy Sapkowskiego tylko jej kontynuacją także co tutaj do porównywania? Tworzenie takiego artykułu to jest jakiś żart, po co to komu? Do tego porównywanie dwóch różnych mediów, gry gdzie ma się 150 godzin na przekazanie treści i serialu gdzie ma się kilka % tego.
Już prędzej stary i nowy serial powinniście rzetelnie porównać i to miałoby więcej sensu, ale gry która nie jest adaptacją niczego tylko luźno powiązanym dziełem z uniwersum i jego kontynuacją? Niezły żart.
"Adaptacja to adaptacja"?
Niech i sobie będzie, jeżeli jakościowo, poziomem będzie dorównywać pierwowzorowi. Wykorzystano nowe medium, wprowadzono zmiany, które nie wyszły na lepsze w prawie żadnym wypadku. Jeśli pomysł był słabszy, to było się bliżej źródła zatrzymać. Nie psuć tego co jest dobre.
Najgorsze w tym wszystkim, że niewiele z ducha książek pozostało. Grę można na wiele czynników rozłożyć i słusznie krytykować, ale jedną rzecz zrobiła bardzo dobrze: oddała klimat wykreowany przez sagę.
W serialowe motywacje bohaterów się nie wierzy. Ich pobudki nie mają ciężaru zakotwiczonego w ekspozycji. Itd, itp.
Książki są wyjątkowe. Twór Netfilxa jest średniej wartości odżywczej serwowaną w KFC popularną papką.
Macie zdecydowanie zbyt duzo wolnego czasu
Moje zdanie: serial mnie raczej rozczarował. Uważam że był calkiem dobry, na pewno więcej zalet niż wad, ale mógł być czymś więcej. Wiedźmin: Dziki Gon jest cudowny, ale tez ma minusy, walka jest troche prostacka, jazda konna siermiężna. Niemniej: gra>serial
To nie liga Redów, ale Henry jest w porządku.
Jak ja się cieszę, że nie jestem taki jak Ci wszyscy ortodoksyjni fani :P. Najpierw czytałem opowiadania, potem przeszedłem w 2007 roku grę i zachęciło mnie to do przeczytania wszystkiego pana Andrzeja. Wszystkie gry też ukończyłem po kilka razy. A serial bardzo mi się podoba i czekam z niecierpliwością na kolejny sezon jak i na grę od CD Project RED, a nawet coś nowego od Sapkowskiego.
"porównujemy adaptacje Sapkowskiego" sugeruje że są to adaptacje:
1)Stworzone przez niego
lub
2)samej osoby Sapkowskiego, a nie jego książek
Ten serial to nie tylko słaby Wiedźmin, ale i słaby serial. Po pokazaniu obsady i będąc zaznajomiony z niektórymi wcześniejszymi produkcjami netflix wiedziałem, że to nie będzie specjalnie dobre, ale nie byłem przygotowany na to, że będzie tak słabe.
Tylko broda trochę mi zawadza? A co za problem sie jej pozbyc w grze. A ogladajac serial jestesmy skazani na wszystkie jego niedoskonalosci.
Obejrzałem na razie 3 odcinki 1 sezonu zajeżdża trochę sztampą ale potrafi wciągnąć. Straszny miszmasz i przeplatanie wątków co odcinek to takie przeskakiwanie od jednej osoby do drugiej trochę chaotycznie.
Ale dam mu szansę obejrzę cały sezon bo nie jest tak tragicznie.
Polska gra, dobro narodowe, nieomalże świętość, kontra amerykański serial. Oceniają Polacy. Nie ma bata, musi być obiektywnie. xD
Całe to porównanie ma oczywiście znikomy sens, natomiast mam pytanie do znawców książek. W nich Geralt równie często puk... rozmawia z Triss, a ta chodzi z dekoltem do pępka, jak również, czy brała udział w rozbieranej sesji?
PS. Jest o słowiańskim przyku... klimacie, kurde! Co ja z tym przykucem ciągle?
"Tylko że wcale nie zamierzamy stawiać znaku równości między dziełami studia CD Projekt RED (chodzi konkretnie o Wiedźmina 3) i platformy Netflix, tym bardziej nie będziemy więc podejmować próby jednoznacznego wskazania, które z nich jest lepsze. My tylko, biorąc przykład z Andrzeja Sapkowskiego, ćwiartującego baśnie w celu wplatania ich fragmentów w swoje opowiadania, rozłożymy obie produkcje na czynniki pierwsze i zestawimy je ze sobą w wąskim ujęciu. Która ma lepiej napisane dialogi? Która serwuje humor wyższych lotów? Która wierniej oddaje ducha książek?
"
To dobrze, że nie podejmujecie próby wskazania, która adaptacja jest lepsza bo to po prostu nie jest możliwe. Nie można rzetelnie porównać serialu z grą. Tak samo jak nie da się porównać książki z filmem, roweru z samochodem czy podkoszulka ze spodniami.
Oceniacie i komentujecie różne elementy danej produkcji, ok. Szkoda tylko, że to również jest z góry skazane na porażkę. Inaczej buduje się fabułę w serialu, inaczej w grze. Ekspozycja w serialu to nie to samo co ekspozycja w grze. Gdyby chcieć w serialu umieścić choćby dziesięć procent dialogów z gry to sezon musiałby mieć ze 40 odcinków. Co za tym idzie dialogi będą inaczej konstruowane i to jest rzecz oczywista. Ta kwestia dotyczy również takich elementów jak budowanie postaci. Porównujecie postać growego Geralta, która w grach budowana była w zasadzie od części pierwszej (czyli lekko 200h gry licząc Wieśki od 1 do 3 i dodatki) z Geraltem w wykonaniu Cavilla, który na "sprzedanie" nam swojej postaci miał maks kilka godzin ekranowych? Ok.... Porównujecie konkretne postaci, ich charaktery, zachowanie, motywacje itp, ale totalnie zapomnieliście, że wydarzenia z serialu dzieli wprost przepaść czasowa od wydarzeń z Dzikiego Gonu. Ciri z opowiadań to nie Ciri z W3, tak samo Yennefer czy nawet Geralt. No i najważniejsza rzecz w kwestii postaci. Gra stanowi kontynuację, zarówno książek jak i poprzednich gier. Serial od Netflixa rzuca się na głęboką wodę próbując budować cały świat Wiedźmina od początku, cała historia będzie przedstawiona od nowa. Epizodyczny charakter serialu bynajmniej w tym nie pomaga. Zaburzona chronologia utrudnia nie tylko zaznajomienie się z tym uniwersum, ale także poznanie i polubienie postaci. Bo one dopiero się budują, a nie są już zbudowane, jak w Dzikim Gonie.
Analiza jakiegokolwiek elementu serialu z niby-analogicznym elementem gry nie ma w sobie zbyt wiele logiki. Bez sensu. I myślę, że sami dobrze wiecie, że to bez sensu. Nie rozumiem po co w ogóle zabierać się za takie dziwaczne zestawienia.
Podsumowanie tekstu trochę mi przypomina argumentację pana Sapkowskiego, gdy mówił, że w gry to on nie gra, bo raczej obraca się w inteligentnym gronie. Tym razem rolę gry odgrywa serial a książek gra.
W3 z dodatkami to jakieś 100-200 godzin spędzonych w uniwersum, serial 8 . Jakby było z 5-6 sezonów to można porównywać.
po co wogole tak sr*c żarem o tym wiedzminie co 30 minut. Nie ma innych gier do opisywania ? Ciekawe kto za to zapłacił pinionszki ?
Lol, ale gdzie w serialu Calanthe kaleczy sobie język opowiadając o bitwie pod Chociebużem? Tę nazwę wypowiadają dwie postacie – Ciri i Renfri – w zangielszczonej wersji „Hochebuz”. Pierwsza mówi [hoczebuz], druga [hoszebaz], i tyle.
Autor w swojej argumentacji zapomniał, że Ciri nie od razu była super odważnym "lwiątkiem".
A argument o "nie takich oczach" to niezły żart ?? To jakie oczy miała mieć?
Tylko mi ten gość nie pasuje na Geralta? Nie mówię o jego grze aktorskiej, ale bardziej o jego wyglądzie. Geralt w moich wyobrażeniach jest bardziej jak w polskim serialu, czyli smukły gość z twarzą owalną. Cavil to góra mięśni i wygląda jak Gerlat na sterydach, w dodatku z kwadratową twarzą.
Mam takie pytanie - w serialu Geralt walczy z ludźmi jak i potworami jednym mieczem , w grach ma dwa miecze : stalowy i srebrny, a jak jest w książkach????
Historia alternatywna: ciekawe jak wyglądałby serial Wiedźmin gdyby stworzyło go HBO, zamiast Netflixa? Stawiam w ciemno, że lepiej.
Ten serial powstał dla masowej gawiedzi na całym świecie: głównie USA więc musi być dostosowany to ich realiów i wiedzy o uniwersum. Netflix to politycznie poprawna parówa co konsekwentnie udowadnia "tworząc" kolejne dzieła. Patrząc merkantylnie to zarówno dla ASa i Redów dobrze bo zawsze dodatkowe $$$ wpadną. Patrząc merytorycznie to nie ma czego komentować wystarczy spojrzeć i walczyć z refluksem.
Zrobic porownanie i nie dac jednego z GLOWNYCH PUNKTOW ZAPALNYCH czyli czarnoskorego babochlopa pod postacia Triss Merigold to smiech na sali xD. Ale pewnie i tak ten komentarz zostanie usuniety 'bo nie pasuje', wiec kto chce niech czyta xD
Wypowiedzi przed mną nie uwzględniają jednej zasadniczej
i w zasadzie ISTOTNEJ rzeczy - my nie dyskutujemy o
"ekranizacji" a o "adaptacji" - zresztą taki jest tytuł tego tematu
a o różnicy w wierności pierwowzorowi to
odsyłam do "wujka google" jakby ktoś nie wiedział
i szkoda się tutaj nawet wyrażać.
Zgadzam się z grubsza. Jak chodzi o Yennefer, to zarówno REDzi jak i Netflix polegli na tej postaci. Jedynie Jaskier imho wypadał lepiej, ale to z powodu zaznaczonego w tekście, że podcięto mu w grze znacząco skrzydła. Nie chodzi tu tylko o romanse, ale o jego wkład w historię świata i wątki Geralta.
Niestety po raz kolejny artykuł leci poziomem, kiedy zaczynają się najazdy na Sapkowskiego, które dalej opierają się na wyrwanych z kontekstu wypowiedziach. Sapkowski nigdy nie powiedział, że gra narobiła mu tylko smrodu, ale dodał, że również. (Uzasadniając w czym był problem i było to jak najbardziej zrozumiałe). Tak, Sapkowski nie zanegował jasnych stron wynikających z sukcesu gier, nawet w paru wywiadach chwalił produkcję REDów. Przykre, że tak dalej się tego czepiacie. Ja zdecydowanie bardziej dziwie się, że mało kto mówi na odwrót, że gdyby nie Sapkowski, to REDzi by pewnie nigdy sukcesu nie zdobyli. Branża gamingowa niszczyła Sapkowskiego i to nie przez ten wywiad czy ostatnie doniesienia, a już od bardzo wielu lat (Dlatego, że nie grał w gry i nie wiele o nich chciał mówić w wywiadach). Nie ma co teraz oczekiwać, że Sapkowski będzie narzekać na serial. Rodacy zamiast go bronić, to wręcz po nim jeżdżą, a teraz oczekują, że on publicznie skrytykuje Netflixa, który w przeciwieństwie do Polski, pokazuje go w dobrym świetle. Gdybyśmy go wspierali, to możliwe, że usłyszelibyśmy w przyszłości, że serial narobił mu smrodu, bo z tym się zgadzam w całej rozciągłości. Serial to gwałt na uniwersum i policzek dla fanów prozy AS-a.
Jaki sens jest czekać na drugi lub trzeci sezon, który może będzie lepszy, skoro pierwszy sezon jest kompletnie zepsuty? Oglądanie drugi sezon bez obejrzenia pierwszy sezon, to tak jakby lubisz mieć "dziury fabularne" albo czytanie książka od końca do początku.
Serial Wiedźmin od Netflix jest robiony na siłę i skok na kasy.
Jedynie, co mogą zrobić najlepiej, to restart serii i zrobić wszystko od nową. Niech znajdą lepszy reżyser, co kocha książki Wiedźmin.
Generalnie widzę, że problem z serialem mają fani prozy Sapkowskiego. A to rąbek od spódnicy nie ten, a to oczy nie takie a to za mało gada, albo wątki zmienione, albo całkowicie pominięte itd itp. Ludzie którzy stykają się z tym serialem bez uprzedzeń i nie znając tego uniwersum bawią się wyśmienicie i serial bardzo przypadł im do gustu. Sam uważam styl pisania przez Sapkowskiego mało strawny i nigdy nie przebrnąłem przez jego opowiadania. Już Redzi mieli większą zdolność opowiadania i chyba tylko dzięki nim mamy duże zainteresowanie Wiedźminem w kraju i zagranicą. Serial daje radę a pisanie że już ten polski był lepszy to jakieś horrendalne nieporozumienie.
A nie mówiłem? A nie mówiłem, że serial Netflixa okaże się kupą? I nie chodzi mi tu wcale o porównania do Wiedźmina 3 (zwłaszcza, że ta gra też ma swoje mankamenty). Ogólnie. I tak, do formułowania takich przypuszczeń wystarczył mi wybór aktora do roli Geralta, umieszczenie (a raczej wciśnięcie na siłę) w serialu aktorów i statystów o innym kolorze skóry niż biały oraz tandetnie wyglądające nilfgaardzkie zbroje.
Przy okazji: zamiecenia pod dywan tematu Scoia’tael (wraca tu jak bumerang kwestia nieobecności Iorwetha, przez którą wątek Wiewiórek, silnie zaznaczony w fabułach pierwszych dwóch gier z serii, w trzeciej nagle prawie przestał istnieć) to jeden z największych zarzutów, jakie mam do Wiedźmina 3. Odpuszczenie wątku nierówności i walki ras oraz dyskryminacji nieludzi na rzecz nudnawego wątku Ciri to jedna z najgorszych decyzji, jaką podjął CDP Red przy produkcji Wiedźmina 3.
Polacy jednak są specyficznym narodem. Swoje "dobra narodowe" doceniamy dopiero gdy ktoś się nimi zainteresuje. Wtedy podrażnieni dogłębnie stajemy w obronie tych "dóbr", gryząc i drapiąc gdy tylko ktoś obcy spróbuje je dotknąć. Żenada.
To jest dokładnie to co obserwujemy w przypadku Wiedźmina od Netflixa.
Ocena na IMDB: 8,5/10 (przy ok 170 tysięcy ocen).
Ocena na metacriticu: 53 od recenzentów i 7,8 od użytkowników (grubo ponad 2 tysiące recenzji).
Wynik na rotten: 64% i 93% (odpowiednio od krytyków i od użytkowników).
Nawet na filmwebie serial ma ocenę 7,6. Jak na filmweb to niezbyt wysoka, ale i nie skandalicznie niska.
Wnioski z tych tysięcy ocen ze świata? Serial podoba się zwykłym widzom bardziej niż recenzentom. Ci drudzy zapewne dostrzegają w nim i punktują te wady, o których pisano już wielokrotnie.
To jest logiczne. Bo serial nie jest zły. W mojej skromnej ocenie to takie 5,5 - 6/10, z podkreśleniem, że serial ma potencjał na bycie znacznie lepszym. Dostrzegam oczywiście główne jego problemy i zgadzam się z tymi zarzutami. Nie wszystkie decyzje obsadowe mi się podobają. Nie rozumiem również niektórych zmian w uniwersum, takich jak np. działanie magii. Jest dla mnie nieodgadnioną tajemnicą dlaczego komuś zależało na wprowadzeniu do świata fantasy jakiejś debilnej wariacji na temat zasady zachowania energii xD Tak czy siak serial nie jest tragiczny i według mnie dostarcza niezłej rozrywki. I podkreślę jeszcze raz, ma potencjał.
Przeglądając jednak opinie o serialu na polskich forach takich jak to można by wywnioskować, że netflixowy Witcher to najgorsze barachło jakie kiedykolwiek stworzono :D Wielu polskich widzów tak okrutnie miesza serial z błotem, że aż mi się go robi żal. Pewne grono krzykaczy, dogłębnie urażonych, że ich rodzimy Wiedźmin nie jest produkcją polską, postawiło sobie za cel szkalowanie go gdzie tylko się da i przy absolutnie każdej okazji. Co ciekawsze, ocena na filmwebie pokazuje, że to nie jest większość. To tylko pewien procent, ale tak głośny i aktywny, że przekrzykuje resztę. Co za tym idzie, ta pewna liczba odbiorców sprawia wrażenie dużo większej, aniżeli jest w rzeczywistości. To jest smutne.
Nie jestem fanem serialowego Witchera, uważam że jest on niezły, ale na pewno nie bardzo dobry. Jeszcze wiele rzeczy trzeba w nim naprawić i zmienić. Jednak na litość boską, to nie jest kupa. Ten serial nie jest absolutnym dnem. Ocenianie go w taki sposób jest niesamowicie niesprawiedliwe.
Nie wiem nawet jak skomentować ten artykuł xD Porównywanie który Jaskier jest lepszy. Adaptacja to adaptacja, to nie jest MCU, gdzie wszystko się ze sobą łączy i zazębia. To po prostu inne spojrzenie na tę opowieść. Nie ma żadnego powodu by te postacie były do siebie podobne. Najważniejsze żeby dany pomysł na postać, wątek bronił się w danej adaptacji, to czy będzie zgodny z grą, książką czy komiksem jest sprawą drugorzędną. Druga kwestia, że budżet gry wyniósł 306 mln zł, a serialu 6 mln zł. I generalnie dużo trudniej jest stworzyć rzeczy w świecie realnym (lokacje, ubrania, efekty, sceny akcji itd.) niż w grze. Myślę, że jak na pierwszy sezon wyszło naprawdę bardzo fajnie i przy kolejnych pokażą większy pazur.
"Jak widać, redakcja jest niemal jednomyślna – i ma zdanie podobne do mojego. Wychodzi na to, że w studiu CD Projekt RED zebrali się bardziej uzdolnieni i wierniejsi materiałowi źródłowemu adaptatorzy dzieł Andrzeja Sapkowskiego niż ekipa Netflixa. Ba, nie tylko uzdolnieni i wierni, ale też odważni – nieobawiający się zaserwować masowemu odbiorcy treści, których zrozumienie mogłoby wymagać IQ przekraczającego amerykańską średnią. No i niezapatrzeni ślepo w Grę o tron."
To jest bardzo nie fair i obraźliwe dla twórców serialu biorąc pod uwagę czynniki finansowe, które przedstawiłem i fakt, że gry dużo łatwiej przebijają się do szerokiej publiki niż seriale czy filmy.
Chciałem jeszcze tylko dodać, że część nerda, która we mnie żyje zakochała się w Ciri i Yennefer. Wykonali kawał roboty z modelami tych pań. Podobnie jak Ubisoft z Evie Frye.
Serial jest słaby, zamerykanizowany i nudny, gra jest słaba, przereklamowana i ma fatalną fabułę i beznadziejnego antagonistę. Remis.