Zwłaszcza jak widzę twoje wpisy
Jak przysłowiowy szewc, dzień bez ku...y to u mnie dzień stracony
spoiler start
wiem, nie ma się czym chwalić
spoiler stop
Tylko jeśli ktoś nie rozumie co się do niego mówi i tłumaczy 25razy a on nadal się pyta i mi gitarę zawraca abym mu odpowiedział co robię od pół godziny :)
Albo jak przegram w grze jak coś jest niemożliwe do zrobienia dla mnie i siedzę nad jedna misja Cały dzień i mógłbym o tym książkę napisac o każdym pojedynczym elemencie poziomu :P
Albo gdy ktoś mnie naprawdę wkurza.
Ale rzadko sie wyżej wymienione sytuacje wydarzają wiec na ogół nie przeklinam dużo ale się zdarza
Dodam też, że jak dziewczyny przeklinają o tak od siebie jest to dla mnie dziwne. To już świadczy o dziewczynie dużo...
Przekleństwa to nic innego jak forma wyrażania gniewu. Niektórzy ludzie (w tym niestety ja) mocniej odczuwają gniew, a wtedy na pewno znacznie lepiej jest przeklnąć, niż np. połamać klawiaturę od komputera lub czyjeś żebra podczas kłótni. Oczywiście nie mówię o ludziach w dresach, których znajomość języka polskiego ogranicza się tylko do 5 wulgarnych słów.
Ludzie używają brzydkich słów i nie wiem czemu. Ja przeklnę jak już coś mnie naprawdę mocno wnerwi, np. walka z bossami w Dark Souls ale tak normalnie to nie przeklinam nie wspominając o tym jak z kimś rozmawiam.
Czasem się zastanawiam co o mnie ktoś myśli jak z kimś rozmawiam i ta osoba przeklina co jakiś czas a ja nic.
I jestem dumny z tego, że nie używam tego wulgarnego języka.
A jak jest z wami?
VirtualManiac przejął rolę kriskowa do jego powrotu.
Żeby nie być gołosłownym, tutaj masz dla ilustracji ciekawostkę na temat rosyjskiego mata: https://www.youtube.com/watch?v=BBsj3mOUCUY
Podobno przekleństwa są oznaką nieskomplikowanych umysłów...Więc pewnie taki mam, bo mimo że staram się unikać ich w towarzystwie, będąc np. za kółkiem zdarza mi się walić takie wiązanki że Quentin Tarantino uciekłby z płaczem. Jeśli podsłuchuje mnie jakieś CBA czy inne KGB, to mają teczek na kilogramy.
W pracy zawsze, a poza tym magiczne słowo na k, jest wygodne bo zazwyczaj zastępuje całe zdanie.
Na codzień milutki, ale starczy mnie na rower puścić (jeżdżę codziennie na zajęcia).
Starczy powiedzieć, że ludzie jeżdżą jak idioci.
uwielbiam, nic nic swiadczy o bogactwie jezyka tak jak jego 'chlonnosc' przeklenstw
Szczerze to nie lubię przeklinania i zdarza mi się to bardzo rzadko (ze pięć razy na rok może). I szczerze mocno mnie irytuje jak z kimś rozmawiam i ten ktoś co chwilę rzuca bluzgami zupełnie niepotrzebnie. W firmie też mamy takiego klienta co robi u nas zakupy raz w miesiącu. Na spotkanie trwające około 20 minut przypada jedna bluzga w drugiej lub trzeciej sekundzie wypowiedzi i to tak do końca. Co nie znaczy że święty jestem, ale jednak staram się mieć bardzo wysoką kulturę i chyba od urodzenia mam ten nawyk bo nie odczuwam takiej potrzeby jak inni by podkreślać swoje wypowiedzi nic niewnoszącymi wyrazami do dyskusji.
A jak już widzę w pobliżu starsze kulturalne osoby, matki z dziećmi i gówniarzy co jadą na lewo i prawo to mam ochotę wyjąć pistolet i każdemu odstrzelić łeb. Kompletny brak kultury, ale wiadome level u kumpli wyższy im więcej bluzg poleci danego dnia.
Sam do siebie gdy się na coś wkurzam tak, w towarzystwie nigdy.
Tak.
Jak się "je*&ę" o coś w palec u nogi idąc rano zaspany do kibla, albo jak mnie w nocy komarzyca zacznie "na&^%$*&lać" - ale w czasie rozmowy z innym człekiem - niezwykle rzadko.
Często, ale to też zależy. Z przyjaciółmi, rodziną czy przy współpracownikach albo wkurzając się podczas grania zdarza się mniej lub więcej. Za to przy rozmowie w urzędzie, przychodni, w pracy z szefostwem. gdzieś z nieznajomymi osobami itp. mój mózg przełącza się w tryb "grzeczny" i normalnie potrafię bez przeklinania.
Swoją drogą czy tylko ja uważam za głupotę, że jakieś słowa są "be"?
Jak portowa dziwka. Bez problemu porozumiewam się bez tego, myślę, że zasób słownictwa mam sporo powyżej średniej, ale po prostu to lubię.
Niestety coraz więcej. Taka praca niestety. Ale polak bez ,,kury'' to niczym żołnierz bez karabina. ,,Kura'' jest bardzo pięknym polskim słowem. Nawet Profesor Miodek o tym mówił.
https://www.youtube.com/watch?v=Jsa_IAsggk8
W codziennych sytuacjach - trochę.
Za kierownicą - często.
Grając w sport drużynowy z moimi kolegami - cały czas.
Głównie przy czytaniu tego forum. Tak to rzadko.
Wśród kumpli bardzo dużo. Ograniczam się przy kobietach i dzieciach. Ostatnio po odwiedzinach znajomych (byli u mnie jakieś 4 dni) przez dwa dni mnie trzymało i nawet jak z żoną rozmawiałem to mi się uje i urwy wymykały :-) Brakuje mi za granicą przekleństw bardzo.
tak i niestety czasem mi sie wymsknie w tym towarzystwie co nie powinno... kwestia przyzwyczajenia nad ktora pracuje
Praktycznie zawsze rozmowa z inną osobą jest rodzajem manipulacji.
Na styl pozbawiony manipulacji mogą sobie pozwolić jedynie osobniki zdecydowanie wykraczające statusem ponad standard.
Wtedy mają wolny wybór rodzaju ekspresji i ten wybrany przez nie rodzaj ekspresji wiele o nich mówi.
Jeżeli jesteś kształcony i masz kilku pokoleniowe tradycje, to możesz stylizować swój język na dowolny sposób, ale nie jest to twój styl naturalny.
Używanie przekleństw w celu wzmocnienia ekspresji, nie jest czymś zdrożnym. Przeklinanie w celu obrażenia jest zabiegiem często skutecznym, acz niemądrym. Przeklinanie zamiast, to buractwo wzdęte.
Słowianie są naprawdę dobrzy w przekleństwach a najlepsi są w tej dyscyplinie Rosjanie, ich wiązanki to majstersztyki.
Aen
181
Anesthetize
Podobno przekleństwa są oznaką nieskomplikowanych umysłów...
Intelligent people are more likely to swear, a study has found.