Iselor (Łódź) powstrzymujący się od odpisywania na każdy komentarz o nudzie, monotonii i innych wadach PoE ->
KOLORYZOWANE
Z PIllarsami to w ogóle skomplikowana sprawa. Marka nawet nie należała bezpośrednio do Obsidianu tylko do firmy-słupa założonej przez Urquharta, by zabezpieczyć się przed utratą marki, tak jak to było z poprzednimi markami od Black Isle, przez Troikę po Obsidian - bo serio, PoE było ich pierwszą marką, która została w ich rękach no i teraz jeszcze Outer Worlds. (https://silvaren-crpg.blogspot.com/2018/10/obsidian-entertainment-nie-posiada-praw.html). Microsoft przejął Obsidian i firma-słup Urquharta przeniosła prawa do Pillarsów na Obsidian. MCsoft może mieć dużo do powiedzenia w kwestii kontynuowania Pillarsów.
Swen Vincke z Larian podzielił się z Obsidianem wynikami ankiety na temat cRPG i wynikało z niej, że docelowi odbiorcy Divinity: Original Sin są również docelowymi odbiorcami Pillarsów, co mnie osobiście dziwi, bo te serie są tak różne, że naprawdę ciężko je porównywać. Osobiście np. nie czerpię większej frajdy z D:OS-ów, a uwielbiam PoE.
PoE 1 sprzedało się dobrze, bo opierało się na nostalgii. To był czynnik decydujący przy projektowaniu gry, która miała być jakby produkcją Infinity Engine 2.0. Czerpać z Icewind Dale, Baldur's Gate i Planescape: Torment. Josh Sawyer poprowadził nawet interesujący, godzinny panel na GDC na temat projektowania PoE, po latach kolejny tego typu panel na temat porównania PoE do gier Infinity Engine i wykazania tego, co zachowano i tego co ulepszono, ze wskazaniem na to, co nie przyjęło się za dobrze. Na tegorocznym, krakowskim Digital Dragons poprowadził kolejny panel o ewolucji cRPG w kontekście Deadfire. Omówił m.in. co konkretnie z feedbacku graczy PoE 1 wpłynęło na przeprojektowanie drugiej części, na które decyzje jako główny projektant gry nie miał wpływu, bo zostały narzucone przez kierownictwo firmy i wskazał co konkretnie się podobało graczom, a co nie.
I tu pojawia się problem. Generalnie na tym ostatnim panelu podsumował sprzedaż Deadfire, jak Diatłow z Czarnobyla ;p "not great, not terrible", dokładnie to użył chyba słów "below expectations but quite well". W każdym razie Sawyer po ponad 20 latach z izometrykami (i New Vegas) chwilowo wypalił się przy tego typu grach i chce odpocząć przy jakimś mainstreamowym produkcie. Na panelu wskazał również, że RTwP było popularne na przełomie wieków, bo wówczas RTS-y królowały na rynku i gracze byli z tym zaznajomieni. Widziałem różne ankiety, głosowania i generalnie fani turowej walki zwykle mieli przewagę od kilku do nawet 20% nad miłośnikami RTwP. Sawyer podsumował temat RTwP jako jeden z czynników gorszego odbioru gry i nie wie, czy kiedykolwiek zrobią jeszcze jedną grę tego typu - ale zaznaczył, by nie brać tego jako oświadczenie, a jedynie przypuszczenie. Pillars of Eternity będzie rozwijane w ten czy inny sposób. Sawyer chce zrobić turową, taktyczną grę arenową w stylu XCOM-a czy Blackguards. Urquhart widzi potencjał na bardziej mainstreamowy tytuł FPP/TPP wzorowany na serii Elder Scrolls. Marka jest do wykorzystania - jedna z dwóch obecnie, bo zostali tylko z nią i Outer Worlds.
Pewne jest, że jeszcze przed premierą Deadfire Obsidian pracował nad trzecią grą (obok Outer Worlds i PoE2) i z ust Urquharta jest to "największa" z ich dotychczasowych produkcji, większa nawet od Deadfire (dziennikarze z Eurogamera złożyli wówczas wizyte w Irvine). Obstawiam, że to jakiś mainstreamowy tytuł na wyłączność dla nowej konsoli Microsoftu i póki nie zaprezentują oficjalnie konsoli z datą premiery, to nic na ten temat się nie dowiemy (dlatego m.in. Larian nie potwierdziło BG 3 na PS4 i XBOX One, bo wyjdzie na nowe konsole - projektowane jest w końcu z myślą o obsłudze padem, bo będzie na Google Stadia). Czy nowa gra Obsidianu będzie korzystać z marki PoE? Wątpię. Mimo wszystko nie przekreślałbym szansy powstania PoE 3, bo jest potencjał na przeskoczenie o kilkaset lat w przyszłość. W końcu to renesansowy setting, który ewoluuje. Ponadto motyw przebudzenia dałoby się zrealizować, jako gra tym samym bohaterem (duszą) po reinkarnacji.
A w ogóle to planuję zrobić mega poradnik PoE dla początkujących i zaawansowanych, gdzie omówię wszystkie niuanse mechaniki, synergie zdolności, przedmiotów i talentów z dokładnym omówieniem wszystkich klas. To będzie raczej długofalowy projekt. Z mechaniką PoE jest tak, że po ukończeniu gry widzi się co najwyżej wierzchołek góry lodowej, a jest bez porównania bardziej rozbudowana i głębsza od prostej i intuicyjnej, niemal hack & slashowej mechaniki z Original Sin. Tam poza interakcją żywiołów, która nudzi się po kilku walkach, nie ma kompletnie nic ciekawego. D:OS to taka gra idioto-odporna. Maksuje się jeden atrybut, bierze pasujące do niego zdolności + kilka użytecznych, które są zbyt dobre, by ich nie wybrać, do tego losowy loot uniemożliwiający jakieś lepsze planowanie postaci i heja - mainstreamowy odbiorca czuje się jak "hardkorowy" erpegowiec na tle takich "perełek" role play'u, jak Biedźmin 3, AC Origins, gier Bethesdy czy ostatnich wyczynów BioWare, bo dostaje olśnienia, kiedy odkryje, że oliwa jest łatwopalna, a woda gasi ogień.
Myślę że klimat Karaibski nie wszystkim przypadł do gustu.Sam jeszcze nie ograłem Pillarsów 2.
Mnie też dziwi, czemu POE2 się słabo sprzedało. Jedna z 4 gier, których kupiłem preorder. Grałem od premiery, nabiłem koło 90h, gra była świetna (i takie oceny też otrzymała). Wszelakie aspekty gameplayowe zostały poprawione względem pierwszej części (choć przy premierze, gra była zdecydowanie zbyt łatwa i działała słabo, ponoć to naprawili), dodano wiele, choć fabuła główna wydała mi się być taka sobie, zwłaszcza porównując do POE czy nawet Tyranny, to jednak grę ratowały zadania/aktywności poboczne i postacie.
Może przy wydaniach na konsole twórcy trochę sobie odbiją.
Ekspertem rynku gier nie jestem, ale mogę napisać czemu ja nie kupiłem POE2.
Moim zdaniem powód jest prosty, zgaduję, że wielu się ze mną nie zgodzi.
Mianowicie, kierowany obietnicami o cudach niewidach z pierwszej części gry, napaliłem się i kupiłem na premierę POE1. Niestety okazało się, że tytuł nie umywa się do kultowych gier Jak Fallout 1, 2, Planescape Torment lub nawet Baldur’s Gate 2. Dialogi takie sobie, mnóstwo różnych gigantycznych ścian nudnego, pustego i nic nie wnoszącego do historii tekstu, walka zbytnio zbalansowana wzorem nowoczesnych MMO poza tym jej tempo jakieś takie zbyt szybkie mi się wydawało (i wcale mi nie chodzi o to, że tuty byłyby lepsze bo w BG2 podoba mi się aktywna pauza).
Zdaje sobie sprawę, że na ogół ludzie strasznie marudzą, jeśli gra jest nie zbalansowana, ale podam przykład o co mi chodzi. Gothic 1 i 2, klasą wojownika grało się przyjemnie i łatwo przez całą grę, natomiast magiem na początku przygody było bardzo trudno natomiast na końcu niewiarygodnie łatwo, bo nasza postaci stawała się w jakimś momencie bardzo potężna. Dla mnie taka różnorodność i odkrywanie lepszych i gorszych ‘buildów’ w grach to jest niezła gratka.
Ogólnie się zawiodłem więc drugiej części już nie kupiłem i zważywszy, że nawet nie dobrnąłem do końca jedynki, nie zamierzam kupować ani dwójki, ani trójki ani dziesiątki.
Przynajmniej trzeba im oddać,że nie robią na siłę "trójki" tylko szczerze powiedział,że chce spełnić oczekiwania graczy a ,że nie wie co nie zagrało przy drugiej części to się wstrzymuje. Sam nie jestem fanem Pillarsów (ogólnie RPGów gdzie trzeba mieć więcej niż 3 osoby w ekipie) ale szanuje takie podejście do graczy a nie na zasadzie "dwójka sprzedała się słabo, nie wiemy czemu ale zrobimy trójkę to ludzie wyskoczą z kapci". Mało który wydawca potrafi tak powiedzieć.
Trochę powodów to się znajdzie.
1. Nienajlepsze uniwersum – po tych absurdach z finałem cz. I, przynajmniej ja nie miałem ochoty na kolejną część. Było mnóstwo grafomaństwa w dialogach, które zniechęcały do rozgrywki. Przejść PoE przeszedłem, lecz nie nazwę tego jakimś zajebistym doświadczeniem.
2. Afera na forum RPG Codex związana z Avellone, Urquhartem i warunkach pracy w Obsidian. Portal ten jest Mekką graczy RPG, przynajmniej część mogła wstrzymać się z kupnem po ujawnieniu tej afery.
3. Pirackie klimaty to jeden z najgorszych pomysłów, jakie można wrzucić do izometrycznego RPG. Wielu przez to zrezygnowało z kupna.
4. Brak reklamy produktu – tutaj nawet Rosjanie z Pathfinderem zrobili lepszą reklamę tytułowi.
5. Cena, cena, cena – Pillarsy zbyt długo trzymają cenę, poza tym ludzi mogło zrazić to, że wycofali się z tworzenia dodatków na rzecz mikro-dlc.
6. Afera z paradoxem odnośnie funduszy przeznaczonych na Tyranny – nie robiło to najlepszej reklamy studio.
7. Sukces Tyranny – dla sporej graczy bardziej interesującego uniwersum (choć mnie tam tytuł wcale nie porwał)
8. Schematy w ostatnich izometrykach – przykładowo w każdej części musi być jakaś wieża mogąca zmienić wszystko i wszystkich.
9. Większa konkurencja na rynku – to jakiś Tormenty, tu Original Sin, Pathfinder, Age of Decadence, nawet własne Tyranny…; kiedy zaczynali zbiórkę na pierwsze PoE, to takich tytułów od lat nie było.
Lecz i tak uważam, że kolejna część Pillars of Eternity robiony przez Obsidian nie powstanie nie dlatego, że PoE II miało za słabą sprzedaż, lecz z powodu tego, że… marka, znak towarowy nie są własnością Obsidian Entertaiment tylko Dark Rock Industries Limited, którego jedynym właścicielem jest nie kto inny, jak sam Feargus Urquhart.
Przeszedłem jedynkę, ale mnie okropnie wynudziła. Kompletnie mi nie podeszła fabuła, nawet te chwalone DLC mi się nie spodobały. Liczyłem na duchowego następcę BG i to nie było do końca to. Po nudnej jedynce nie miałem ochoty na drugą część.
W Pathfinderze za to bawiłem się dużo lepiej, chociaż tam pewne rzeczy też były skopane (szczególnie końcówka gry i liczne bugi, które mi utrudniały skończenie całości).
Gra była kreowana na następcę Baldura a że to druga część to gracze już wiedzieli że z Baldurem ma niewiele wspólnego. Nudny świat, postacie be charakteru oraz niski poziom trudności jak na grę tego typu raczej wystarczyło. Tego typu gry wymagają naprawdę dopracowanego świata a to największa bolączka tego tytułu. Znacznie bardziej boli mnie fakt że Tyranny 2 też raczej nie powstanie a to stanowczo jeden z najlepszych tytułów tego typu ostatnich lat.
POE to ogólnie gra średnia. Jest niby powrotem do klasyki RPGów, z drugiej strony robi to nieraz niezgrabnie :/
w jedynce mam ponad 60h, z racji zepsucia się save'ów, grę raz zaczynałem od nowa. Dla odmiany zmieniłem poziom na "fabularny" to walka w POE to najgorszy element całej gry. M
agowie choć potężni, bardziej złożonych zaklęć nie zdążą rzucić bo AI od razu wykonuje unik, dla odmiany wrodzy magowie rzucają czary nawet będąc atakowanymi. Masa liczb, statystyk, obliczeń, bardzo niewiele wpływu na rozgrywkę.
Mimo formacji, potyczki są totalnie chaotyczne, towarzysze robią w większości co chcą. Do tego na dalszych etapach rozgrywki (DLC, 2-ga część) okazało się że przez niższy poziom trudności (Mniej respionych wrogów) moja drużyna jest zbyt słaba na walkę z mnichami, nawet pomimo tego że gra sugerowała mi PODWYŻSZENIE poziomu trudności...
Fabuła: Nijaka i miałka, kolejny raz ratujemy, a przynajmniej próbujemy ratować świat.
Postaci poboczne: Schematyczne i nieciekawe :/ Coś tam o towarzyszach pamiętam, ale z postaci pobocznych nic + masa zbędnych postaci od "patronów" czyli ściana nic nie wnoszącego tekstu jako podziękowania za wsparcie na kickstarterze.
Z rzeczy które POE robi dobrze: niektóre wątki są nieschematyczne np. wskrzeszony Rhoderick, który pustoszy okolicę jeśli gracz nie wróci do pierwszej lokacji.
Ale poza tym... ja dałem 7/10 i to głównie przez nostalgię do starszych tytułów.
Dla odmiany DOS mnie urzekło wieloma ciekawymi systemami, najlepszą turową walką i dobrym COOPem.
Kto by pomyślał... pierwsze PoE było nudne, monotonne i słabe, choć kreowanie je na niewiadomo co... sprzedało się głównie przez hype i nostalgie.
Do dwójki gracze po prostu podeszli że znacznie większą naiwnością, nie pomogło już hypowanie gry Obsidianem, zabrakło też nostalgii więc się nie sprzedało... tym bardziej że dla porównania mieliśmy D:OS, które przynajmniej miało na siebie jakiś pomysł.
Nie dziwię się, że PoE 2 nie odniosło sukcesu. Marketing prawie wogle nie istnial, dodatkowo gra była bezpośrednią kontynuacją pierwszej części, która nie była zbyt dobra. Wielu ludzi, w tym mnie, odstrasza właśnie to, że trzeba skończyć pierwszą część przed zagraniem w tą. A szkoda, bo gra podobno poprawia większość błędów poprzedniczki.
DOS 2 przeszedłem bodajże w 30% i też odstawiłem ale wrócę bo grało się miodnie ale po jakimś czasie trochę nuda się wkradła podobnie jak w PoE 2. Trzeba poczekać na zimowe wieczory i przy herbatce ograć. Co chwila wychodzą gry i ciężko wrócić do starszych.
Powiem szczerze, że to właśnie Tyranny im najlepiej wyszedł. Lubię klimaty pirackie, ale jest sporo graczy którym to nie pasuje. Tyranny było grą innowacyjną pod względem ukazania strony konfliktu. Najlepiej się bawiłem przy tym zapychaczu (Czuć było, że to zapychacz). Obsidian popełnił moim zdaniem podstawowy błąd: Nie dodał jakieś większej innowacji: Pathfinder ma na przykład zarządzanie królestwem a Divinity original sin 2 miał system turowy z grafiką 3d(Plus ciekawe wybory). Co otrzymaliśmy w POE ? Pierwsza część otrzymała zamek (Zwykła aktywność poboczna nie do końca dopracowana) a reklamowali to. Druga część dostała okręt, który był jak by naszą bazą wypadową. Mogliśmy napadać na łajby i handlować, ale znowu zrobili z tego system poboczny. Gdyby wprowadzili podobny system do RPG, który ma na przykład na przykład Age of Pirates 2, Piraci z Karaibów lub nawet sid meier's pirates to by gra była o wiele ciekawsza. Ludzie woleli wybrać coś innego niż oklepane do bólu ratowanie świata.
Deadfire sprzedało się słabo bo:
- nie wszyscy lubią pirackie klimaty
- ludzie niektórzy zawiedli się na pierwszej części bo chcieli dostać nowego wesołego Baldura a dostali skrzyżowanie Baldura z Tormentem i z tego powodu nie dali szansy drugiej części
- pojawiła się mocna konkurencja w postaci Divinity:Originial Sin II i ludzie woleli zaryzykować z tym nowym trójwymiarowym tytułem.
Jednak ja nie chcę trzeciej części Pillarsów. Dla mnie fabuła jest tam zamknięta (podobnie z tego powodu nie chcę trzeciego Baldura) i nie powinno być żadnej kontynuacji. Szybciej oczekiwałbym drugiej części Tyranny albo chociaż mega dodatku (na wzór Lord of Destruction dla Diablo II lub Tronu Bhaala dla drugiego Baldura).
EDIT:
Pirackie klimaty to jeden z najgorszych pomysłów, jakie można wrzucić do izometrycznego RPG. Wielu przez to zrezygnowało z kupna.
Bzdura. Uwielbiam pirackie klimaty i to jest wielka siła tego tytułu. Równie dobrze można napisać że Deus Ex nie jest popularny przez cyberpunk bo np. ja niecierpię cyberpunka i serii nie trawię (z tego powodu raczej nie kupię Cyperpunk 2077).
Jest wiele wybitnych tytułów cRPG jednak jeśli MUSIAŁBYM wybierać to drugie PoE wybrałbym za najlepszą grę w gatunku a pierwsze PoE na pewno w pierwszej 10tce.
pierwsze PoE było nudne, monotonne i słabe
To by oznaczało że w tym gatunku z maksymalnie 5 tytułów nie było nudnych, monotonnych i słabych.
Według mnie szkoda... nie jestem jakimś RPGowym hardkorem, ale w Deadfire bardzo przyjemnie mi się grało - lepiej niż w jedynkę. Zwłaszcza z tych powodów, o których mówił Josh Sawyer na GDC gdzie porównywał PoE1 i Deadfire.
Włączyłem D:OS2, tak na 5 minut... moim zdaniem dwuwymiarowe tła są po prostu ładniejsze i bardziej czytelne. Niestety system turowy też mi się mniej podoba :(. Czeka mnie jeszcze próba zagrania w Pathfinder: Kingmaker...
Według mnie Deadfire był najlepszy z tych wszystkich RPGów w starym stylu bo... przypominał Fallouta! Był otwarty świat, eksploracja, mało śmieciowej walki. Mnie to wszystko spasowało i szkoda, że kolejna część prawdopodobnie nie powstanie :(.
Wybranie ogranego do ostatniego pożyciu motywu pirackiego nie było zbyt trafnym pomysłem. Jest pindzilion różnych pomysłów na świat cRPG - czego przykładem jest świeże Disco.
DOS 2 wciągnął mnie na amen od pierwszego podejścia i już z 4 razy go ukończyłem; od POE 2 zaś odbiłem się po jakichś 2 godzinach i nie mam ochoty wracać.
Pirackie klimaty to raczej nie dla mnie a i tryb aktywnej pauzy nieco wkurza.
A mnie klęska Pillarsów w ogóle nie dziwi. Cześć pierwsza odniosła sukces jadąc głównie na melancholii. Odbiłem się po 10h. Rozwiązania rodem sprzed dwóch dekad, walka klęska, interfejs retro i tak mógłbym długo.
A obok tego wychodzi Original Sin 1 i 2 (zwłaszcza cz.2) i pokazuje jak powinien wyglądać nowoczesny RPG. Masa nowych rozwiązań i pomysłów, do tego w prześlicznej oprawie z rewelacyjną walką i kupą smaczków. Po prostu nie ta liga, co pokazują wyniki Pillarsów 2 i Original Sin 2 - przepaść.
Powiem tak - jestem przykładem gracza, który nie kupił 2giej części, mimo, ze pierwsza mi się bardzo podobała. Z kilku podwód - gra wymaga sporych nakładów czasu, żeby wgryźć się dobrze. Po drugie same pirackie klimaty to nie jest moje fantasy. Zwyczajnie średnio mnie tam ciągnie. Do tego wyszło DOS2, które daje jednak więcej frajdy z samej mechaniki. Ciagle się łudzę, ze w końcu kupię i przejdę, ale z każdym miesiącem szansa maleje.
Sam sie odbilem od PoE2 mimo ze jest lepsza gra od jedynki, niemal pod kazdym wzgledem, ale problemem bylo to, ze gra wyszla za szybko, jak jeszcze rynek byl nasycony tego typu grami.
Odczekaliby 5-6 lat, robiac w miedzyczasie cos innego, i gracze sami by prosili o powstanie PoE2.
Walka z aktywna pauza to tez juz "nie na te czasy", przy takim DoS2 ktory zaoferowal swietna taktyczna walke. Mnie meczyla aktywna pauza.
Obsidian niepotrzebnie eksperymentuje, kiedy wszyscy czekaja na godnego nastepce Fallouta 2 lub NV. Outer Worlds jest jednak troche inna gra, w innych klimatach.
Post-apo w rzucie izometrycznym (F2) by sie na pewno dobrze sprzedalo.
Szkoda, zarówno pierwsza jak i druga część były świetne, bardzo podobały mi się dialogi i wszystkie czytanki w Pillarsach. Coś, co niekoniecznie przypadło mi do gustu w DoS2
Jedynka broniła się klimatem, ciekawym pomysłem na historię i dobrze napisanymi towarzyszami.
Dwójka jest niestety wyraźnie gorszą grą, tak jakby Obsidian zapomniał, jak się robi gry RPG.
Szkoda, świetny tytuł, lepszy od pierwszej części, niestety gracze pecetowi zawiedli :(. Mnie dwójka mocno podeszła, ale też lubię pirackie klimaty (heroic fantasy jest na pęczki w rolplejach, więc to była miła odmiana). No cóż, jestem w mniejszości, jak widać, mówi się trudno, żyje się dalej ;-).
Powodem jest nie tylko porażka finansowa Pillars of Eternity II: Deadfire, ale również fakt, że twórcy nie rozumieją powodów tej klapy.
Wydajesz 1. część, która jedzie głównie na tęsknocie za starymi RPG-ami z przełomu wieków, ale sama w sobie nie okazuje się zbyt dobra, po czym próbujesz powtórzyć to samo 2. częścią - i nagle okazuje się, że tym razem nie wyszło. No naprawdę dziwne. Co się mogło stać?
A swoją drogą, Pathfinder: Kingmaker jest o wiele lepsze i to nawet pomimo ilości bugów na premierę urągającą wszelkim standardom cywilizacyjnym (teraz, na szczęście, jest już o wiele lepiej).
Hmm, zapowiedź DLC jeszcze przed premierą gry? Rozdrobnienie różnych malutkich DLC w formie przedpremierowego kalendarza? Wyższa cena gry przy mniejszej zawartości? Odejście od Paradoxu do Versus Evil, który siłą rzeczy nie mógł pozwolić sobie na większą promocję? Afera z Chrisem Avellone? Może premiera Divinity Original Sin II?
Wielka szkoda...
Jedna z powodów jest to, że PoE 2 ma za dużo konkurencji na rynku. Wybrali zły moment na wydania.
Mnie osobiście Pillarsy nie porwały przez sztampowy do pożygu świat przedstawiony i niesamowitą monotonię od samego tutoriala.
Przy okazji nie jestem też fanem walk w czasie rzeczywistym w przypadku takich gier.
Jak dla mnie Divinty 2 zrobiło to znacznie lepiej. Ponieważ mimo, że ciągłe czytanie tekstów jak się dotarło do większego Huba mogło prawie uśpić to nie brakowało tej grze wiele humory w stylu starych Falloutów, a wisienką na torcie była sama walka, w której turowa walka sprawiała, że lepiej dało się opracować wykorzystanie interakcji między żywiołami i umiejętnościami.
Tak czy siak, mam nadzieję, że nigdy nie wrócą do Pillarsów i ich kolejne gry będą bardziej w stylu FNV
Szkoda, wielka szkoda. Bardzo lubię Pillarsy we wszystkich odsłonach.
Prawdą jest że gra jest przeładowana atrakcjami, co przy niezbyt wydajnym silniku gry, przede wszystkim odznacza się długim ładowaniem.
Kiedy wracam do Pillarsów 2, muszę zadbać o miejsce na dysku, zabiera więcej miejsca niż (równie dla mnie ulubione) Divinity 2, łatwe w obsłudze, zwłaszcza padem ;)
Co do samej gry, to fabuła jest pięknie rozbudowana, wytrzymuje porównania z DOS 2. Także systemy gry można uregulować pod swoje wymagania.
Nie będzie następcy? Szkoda..
W pierwsze pillarsy zagrywalem się srogo I na steamie mam koło 500h. Jednak grę przeszedłem dopiero przed premierą 2 tylko po to żeby wybory przenieść do 2 części. Pierwsza część była przeze mnie bardzo wyczekiwana i zamówiłem jak tylko była możliwość pre-orderu. Zresztą wydanie pudełkowe było chyba jedne z najlepszych w ostatnich latach. Druga część zamówiłem praktycznie na ostatnią chwilę. Głównie przez pirackie klimaty.... Szczerze to wolałbym tysieczny raz klasyczny świat fantasy rodem z Tolkiena byleby była dobra mechanika i fabuła. Fabuła w 2 byla taką samą grafomanią co w 1 części więc nie ukrywam że głównie grałem dla frajdy z walki. W drugiej części też walka została zrealizowana trochę lepiej niż w 1 jednak mam wrażenie że uproszczono trochę skille. Pewnie kosztem multiklasowości. Moim zdaniem klęska drugiej części leży przede wszystkim grafomanią pierwszej części (tyranny również, zagrałem w nie jakieś 20h i już nigdy nie wróciłem), pirackim klimatem i niezbyt korzystną dla Obsidianu prasą w okolicach premiery.
Też nie do końca rozumiem porażkę PoE 2. Nie grałem w Baldury itp. a mimo to uważam jedynkę za bardzo dobrą grę, mechanika co prawda często irytowała ale fabuła była świetna, nieoczywista tylko niestety nieco za grafomańska. I nieco zbyt mało towarzyszy oraz zdecydowanie za dużo walki w drugiej części dodatku.
Dwójka poprawiła bolączki dwójki, w żadnej innej grze nie miałem takiej ochoty na eksplorację, walka dawała dużą satysfakcję, świetni byli towarzysze (zwłaszcza nowe Xoti i Maia) ale mam wrażenie że mimo ogr
aniczenia grafomani główny wątek fabularny był słabszy i zdecydowanie za krótki (podobne przemyślenia mam odnośnie Wiedźmina 2 i 3 choć tam nie o długość się rozchodzi)
Ja tam najchętniej zobaczyłbym kontynuację Tyranny. Dawno żaden tytuł nie wciągnął mnie fabularnie tak bardzo, ciekawiły mnie wszystkie smaczki tego świata, wszystkie wątki i tajemnice. Sam koncept rozpoczynania gry jako "ten zły" był interesujący, a w późniejszych etapach dawał naprawdę spore pole do popisu w kwestii kierowania poczynaniami protagonisty. Czytałem uważnie wszystkie dialogi i inne pisane relacje jakie tylko dało się w grze znaleźć. Bardzo szkoda, że sprzedaż nie okazała się zadowalająca i zatem ciężko oczekiwać Tyranny 2. Część pierwsza kończy się z przytupem, ale pozostawia bardzo wiele pytań i niedomkniętych wątków.
Dla porównania, ogrywałem całkiem niedawno Dragon Age Inkwizycję, tak dla przypomnienia i z nudów. Całe lore świata DA po pierwszych kilku godzinach tak mnie znudziło i wymęczyło, że większość z reszty dialogów i wpisów jakie odnajdywałem w grze, po prostu przeklikiwałem. A były tego niebotyczne ilości! W jednym małym obozie składającym się z paleniska, dwóch namiotów i trzech skrzyń znajdywałem nieraz po dwie, trzy notatki, każda na kilka, kilkanaście zdań... Jedyna warta uwagi informacja wynikająca z nich to lokalizacja kolejnego obozu (sic!).
Ile ja bym dał za kontynuację Tyranny... :(
Ja świetniej się bawiłem przy PoE2, lepiej niż przy PoE1. Pewnie dlatego, że "górnolotny i ambitny" wątek główny był krótki, natomiast misje poboczne, stanowiące gros czasu gry, były po prostu ciekawsze od głównego wątku PoE2 i od jakiegokolwiek zadania z PoE1. Wcale się dlatego nie dziwię, że gra się nie sprzedała.
Dlatego też nie podobało mi się, że Obsidian robi PoE2 zamiast Tyranny 2. Co z tego, że Tyranny ma płytszą mechanikę niż PoE? Cała reszta tego co oferuje Tyranny bije na głowę PoE. W szczególności "magia"/"zasady działania" świata. Widzimy je gdy nasza postać staje się Archontem i poznając historia powstania innych Archontów - zwykli ludzie stają się herosami za jakich mają ich tłumy. Podobny motyw do anthosu z Innych pieśni Dukaja. Nie jest ten machnizm powstawania Archntów powiedziany dosłownie + jest wiele ciekawych miejsc (stare mury) i osób (Kyros!) po poznania. To czyniło Tyranny o niebo lepszym od PoE, płytsza mechanika to cena którą warto było zapłacić za tak wielką wartość dodaną.
Teraz, po nieuniknionej porażce PoE2, nie ma szans na Tyranny 2.
Nie wiadomo czy gdyby Obsidian wydał najpierw Tyranny 2, gra sprzedałaby się na tyle dobrze żeby zdecydowali się na PoE2, może rynek jest już przesycony klasycznymi RPG i złoty renesans tychże RPGów dobiegł końca, ale na pewno dostalibyśmy lepszą grę od PoE2 (który, jak mówię, uważam za świetną grę tak czy tak!).
Taka wado/zaleta, że te RPGi klasyczne to są na 70-100 godzin, zależy ile dodatkowych questów robimy, to w każdym razie długie gry zwyczajnie. Od ponad roku planuję sprawdzić Divinity 2 jak będę miał dużo wolnego czasu, ale ogólnie mam mało długich przerw to krótsze gry obczajam (takie po 20 godzin). Klasycznymi RPGami łatwo się nasycić, no i myślę, że rynek się nimi nasycił.
No i z większymi oporami za taką grę się wydaje 200 złotych, bo to mimo wszystko prosta grafa i jak coś jest w 3D z super efektami świetlnymi czy cząsteczkowymi, to łatwiej się na to kasę przeznacza.
Ja nie kupiłem, bo po prostu nie przeszedłem jeszcze "jedynki" xD
Ale moją kasę za "dwójkę" dostaną na pewno.
Myślę, że to może być jeden z powodów "klapy finansowej" - wielu graczy może wychodzić z założenia (jak ja), że nie tyka się kolejnej części gry, dopóki nie przejdzie poprzedniej.
giwery. to wszystko przez giwery
Twórcy nie rozumieją powodów tej klapy ?
Już im wyjaśniam - dwójka była koszmarnie nudna, miała beznadziejny, nudny scenariusz. Natomiast jedynka miała dobry, wciągający scenariusz.
Jak tworzyć bardzo ciekawy scenariusz, pokazali twórcy Pathfinder: Kingmaker.
Ciekawy scenariusz w Pathfinder? Dla mnie Pathfinder to porażka na całej linii, zarządzanie królestwem było rozwiązane idiotycznie - za dobre zarządzanie nie było nagrody, za złe - kara w postaci przegranej. Dobrze, że dało się to wyłączyć ale reszta gry jak dla mnie nudna i toporna.
O to się Gambri zasmuci że po raz trzeci Obsidian nie wypuści jego OPUS MAGNUM - ojojo - nie będzie komu dać 10/10
Mam 1 i próbowałem grać ale jakoś mnie nie porwało a tyle dobrych opinii słyszałem.
PoE bazowało na skrzętnie budowanym nimbie Baldura i Icewind Dale. Ludzie sięgnęli do portfeli aby nabyć duchowego spadkobiercę. I ja też. Niestety gdzieś tak w 1/3 historii gra była dla mnie za nudna. Nie było parcia aby poznać dalej treść tej historii. Duchowy spadkobierca... nie miał w sobie tego ducha BG i ID. Znajomi którzy grali PoE1 byli w większości tego samego zdania. Skończyłem przygodę z grą zanim dobrnąłem do połowy. Dwójki już nie kupiłem... i nie mam zamiaru. Tak to wygląda IMHO.
Mnie osobiście odrzuciły pirackie klimaty i zwykłe "przegadanie"
A lochy z PoE 1 z 15 poziomami pod naszą warownią to świetna sprawa dla weteranów cRpg
jak ktos sie lubuje w lochach to plecam: Pool of Radiance: Ruins of Myth Drannor. Tam masz ich az do zzygania :p
Nie powiedział bym nie dla izometrycznego RPG sci-fi. Tylko dla odmiany może nie postapo a coś w nieco innych klimatach. Myślę, że dobrym strzałem byłyby ceberpunkowe, bo po dziele CDPR świat może się bardzo nakręcić na takie klimaty.
Albo coś o czym skrycie marzę, ale wiem, że szanse są niemal zerowe, jakiś stemapunk. Może być klasyczny, może mieszany w stylu Arcanum.
Moje serce krwawi, kocham jedynkę :c
Ale może przynajmniej Deadfire wreszcie stanieje.
Myślę z trzeba dać serii odpocząć. Nie róbmy z niej drugiego Far Cry'a czy Fify. Dwójka powstała dość szybko po części pierwszej, może nawet trochę za szybko. Po kilku latach może Obsidian wpadnie na jakiś fajny koncept. W moim odczuciu słabym punktem PoE byli nijacy towarzysze i słaba interakcja między nimi. Sporo słabiej to wyszło niż w Divinity Original Sin 2, a lata świetlne za kultowym Baldur's Gate 2. Tu powinni się przyłożyć bo to ważny czynnik cRPG.
Jak czytam bełkot niektórych o drugich Pillarsach to aż muszę tu wkleić swoją reckę:
Pierwsza część Pillars of Eternity była dla mnie...miłym zaskoczeniem i w ostateczności zaliczyłem ją do grona najlepszych komputerowych RPG w jakie grałem. Z zakupem drugiej części wstrzymałem się, aż do czasu wydania kompletnej edycji gry – ze wszystkimi patchami, dodatkami i DLC. Przy okazji w międzyczasie ulepszyłem komputer na tyle by był go w stanie uruchomić ;). A do samej gry podchodziłem z dużą ostrożnością: rzadko część druga czegokolwiek, czy to filmu czy gry, jest lepsza od „jedynki”. Bałem się także „casualizacji” tytułu. Niesłusznie.
PoE II zaczyna się jak w filmach Hitchcocka – od trzęsienia ziemi. I to dosłownie. Eothas, bóg światła, odrodzenia, świtu i wiosny, postanawia rozprostować kości i przejść się na wycieczkę - w postaci androwego kolosa sod twierdzy Caed Nua, przy okazji niszcząc samą twierdzę i zabijając jej mieszkańców – sam bohater gracza, Widzący, ledwo uchodzi z życiem i dostaje misję od bogów: odkryć plany Eothasa. W tym celu wskakujemy na statek i wyruszamy na Archipelag Martwego Ognia, bo gdzieś tam jest cel wędrówki tajemniczego boga…
Statek zastępuje nam twierdzę Caed Nua – musimy zadbać o odpowiednie jego wyposażenie (żagle, działa, ster), nie mówiąc już o załodze: na szczęście od początku towarzyszy nam grupa zawiadaków, którzy nie podróżują z nami podczas gry i walk, ale są właśnie załogą okrętu – majtkami, lekarzami, kucharzami, działonowymi itd. Bez nich statek nie popłynie daleko:). Każdy z nich zdobywa w „zawodzie” doświadczenie z biegiem gry (np. lekarz będzie szybciej leczył rannych członków załogi), możemy też dodatkowych członków załogi nająć w każdej karczmie. No i ciekawostka: załoga żąda pieniędzy, więc trzeba im płacić dzienne stawki, codziennie też chcą jeść i pić, więc o to też musimy zadbać; na szczęście nie są to drogie rzeczy. Inaczej załoga się zbuntuje i odejdzie, a tego byśmy nie chcieli :).
A dobrze mieć dobry statek i dobrą załogę. Archipelag to miejsce niebezpieczne. Zamieszkiwany jest głównie przez Huana, rdzenną ludność, złożoną z niezależnych (zazwyczaj) plemion (przypominają trochę Indian Ameryki), swoje placówki handlowe mają tu również Imperium Rautai i Vailiańska Kampania Handlowa, które walczą o wpływy, wyzyskują plemiona, zakładają kolonie i zgarniają tyle złota i surowców ile się da. Do tego wszystkiego dochodzą piraci, atakujący lub handlujący z wszystkimi i wszystkim. Każda z tych frakcji będzie miała swój interes by działać z lub przeciw Widzącemu, w zależności od naszych działań i podejmowanych decyzji. Bo wszelkie nasze działania, tak w queście głównym jak i pobocznych będą mieć wpływ na ostateczne zakończenie…
Wspomagać nas w tym oczywiście będą towarzysze. Są ich trzy rodzaje. Towarzysze fabularni to ci, którzy z nami dyskutują, wtrącają swoje uwagi i ich los też zależy od naszych działań. Z pierwszej części gry „przeszli” mag Aloth, paladynka Pallegina oraz wojownik Eder. Jako że z tej grupki lubię tylko Edera (moja ulubiona postać – Sagani – niestety tu się nie znalazła) nie byłem zbyt pocieszony, jednak w zamian za to są nowi towarzysze, też ciekawi, chyba w sumie ciekawsi od tych z „jedynki” i bardziej gadatliwi ;). Druga grupa to pomocnicy, czyli postacie, które spotykamy „po drodze”, prowadzimy z nimi rozmowy, jednak po dołączeniu do drużyny już z nami nie gadają :). No i trzecia grupa to rekrutowani w karczmach awanturnicy, których sami tworzymy. Nie ukrywam że bardzo mnie cieszy iż przeniesiono tą opcję, ponieważ uważam to za jeden z największych atutów serii, ponieważ możemy bardzo „kombinować” ze składem drużyny – kto chce może grać tylko z fabularnymi towarzyszami, kto chce – sam tworzy całą drużynę (oczywiście awanturnicy z karczmy nie mają w zasadzie swoich charakterów i nie prowadzą z nami rozmów), a kto chce może mieć misz masz, w zależności od potrzeb. Aha, tym razem może nam towarzyszyć maksymalnie czterech towarzyszy, nie pięciu. U mnie więc było to 3 towarzyszy fabularnych i standardowo moja druga metapostać ze wszystkich erpegów: Aliza, nastawiona na łuk wojowniczka - tutaj zrobiłem z niej wieloklasowca Łowcę/Łotra. No właśnie, wieloklasowość; to jest nowość. Nasze postacie mogą mieć dwie klasy co jest przydatne przy tak ograniczonej liczbie towarzyszy. Oczywiście, nie będą mieć dostępu do najpotężniejszych zaklęć i umiejętności, ale uniwersalizm tych postaci to rekompensuje według mnie (mój główny bohater to standardowo jak gram w erpegach: Wojownik/Kapłan).
Dobra, co nieco o świecie. Bo ten jest naprawdę ogromny i od początku otwarty na gracza – płyniemy gdzie chcemy i kiedy chcemy, a ograniczać nas mogą tylko silni przeciwnicy. Wyspy są różnorodne, na niektórych są miasta i wioski, na innych tylko bestie, na jeszcze innych zapomniane ruiny, świątynie i grobowce. I tutaj też pojawia się coś co było w „jedynce”, a co tu pojawia się bardzo często: scenki paragrafowe. Spotkania z postaciami, przejście przez niepewny most, wspinanie się na skałę, przeszukiwanie ruin – to często robimy w owych scenkach, a powodzenia zależą od umiejętności naszych jak i towarzyszy. Ci często komentują zastaną sytuację, co ciekawe, losowe kwestie w wybranych momentach przypisane są nawet awanturnikom z karczmy, co jest wdług mnie bardzo fajne i pozwala się zżyć z towarzyszami. Może nie każdy lubi owe scenki, ale ja bardzo, mocno budują one tzw. „klimat”.
Podróże statkiem wiążą się z czymś jeszcze: napotykaniem innych okrętów innych frakcji. Jeśli napotkamy jednak statek piratów trzeba się liczyć z tym że zawsze zostaniemy przez nich zaatakowani, chyba że mamy z nimi dobre relacje, choć i wtedy się zdarza ;). Gracz może też atakować statki innych frakcji, a po każdej zwycięskiej walce załoga zdobywa doświadczenie, pieniądze, sprzęt :). Jak wygląda walka? Początkowo można ostrzelać statek z dział i nawet go zatopić, ale dla mnie to nudna opcja, więc od razu płynąłem burta w burtę i abordaż przeprowadzałem :). Wtedy pojawia się plansza, widzimy dwa statki i dwie załogi i zaczyna się walka przy akompaniamencie „pirackiej” muzyki ;). Jako iż zawsze załoga wroga to przynajmniej z około 8 (czasem więcej) załogantów, więc i nas wspierają (zazwyczaj 4) towarzysze fabularni, pomocnicy, bądź awanturnicy, których akurat nie mamy we właściwym pięcioosobowym składzie drużyny. To, którzy nas wesprą w walce na statku komputer poprzez losowanie ustala sam. Sama zaś walka to wciąż jak w „jedynce” czas rzeczywisty z aktywną pauzą; czasem to wprowadza chaos, ale przy odpowiednim użytkowaniu pauzy, da się nad tym zapanować ;).
I jeszcze wrócę do rozwoju postaci na chwilę: pamiętacie z każdego drużynowego erpega sytuację, gdy wasze postacie inne niż przywódca miały wpakowane punkty w statystyki, których nijak nie można było wykorzystać? Co z tego że nasz wojownik z tylnego szeregu miał wysoką wartość zastraszania, skoro nie był przywódcą i nijak to nie było wykorzystywane? Tutaj jest inaczej. Raz, że wszelkie tego typu umiejętności są wykorzystywane w scenkach paragrafowych. Dwa, że umiejętność jednej postaci wpływa na tą samą umiejętność u całej drużyny (komputer wylicza pewną...średnią). Tak więc jeśli Eder miał dużo punktów w zastraszaniu, a Widzący nie miał nic, to jednak i tak podczas dialogów mogła pojawić się opcja dzięki zastraszaniu Edera. To bardzo dobry pomysł twórców gry, gdyż w końcu warto mądrze inwestować w rozwój wszystkich postaci.
Jest tak wiele ważnych rzeczy, o których warto napisać w przypadku tej gry, że mam nadzieję że o niczym nie zapominam ;). Powiem tak: warto mieć edycję Defintive Edition ze wszystkimi DLC/dodatkami, gdyż to dodaje nowe wyspy z nowymi questami... Nie są może one jakoś fabularnie bardzo rozwinięte, ale wciąż zachowane w nastroju i powiązane tematycznie z podstawową fabułą gry.
No i na koniec technikalia: graficznie jest podobnie jak w pierwszej części, ale jednak o wiele ładniej ;). Nie umiem opisywać grafiki, więc na tym poprzestańmy :). Za to muzyka jak zwykle świetna. Pirackie (instrumentalne) szanty w karczmach są świetne, bardzo też byłem mile zaskoczony kiedy się okazało że szanty są śpiewane przez... załogę okrętu kiedy płyniemy w daleki rejs! Świetne rozwiązanie. Natomiast często w lochach i świątyniach słychać utwór „All Gods” (przy zakupie gry soundtrack jest dołączany gratis), który jest... smutny i hm, mistyczny (?) zarazem i nie pozwala zapomnień graczowi że stawka w grze jest wysoka. Trzeba tu uspokoić wszystkich graczy: mimo pirackiej, czasem rubasznej otoczki i klimatu rodem z „Piratów z Karaibów”, gra stawia często gracza w moralnie ciężkich wyborach, zaś ostateczne wybory i cała tzw. stawka o jaką toczy się rozgrywka jest większa niż w pierwszej części.
No dobrze, koniec chyba tej recenzji. Nie napisałem nic o minusach, ale w sumie ciężko mi coś znaleźć, może poza długimi „lołdingami”, ale to podejrzewam wynika z mojego starego dysku HDD :). Grałem w życiu w chyba (prawie) wszystkie najważniejsze erpegi w historii; nie lubię list TOP (z wyjątkiem alfabetycznych), bo jak można twierdzić że Might and Magic VII jest lepsze od Arcanum lub na odwrót ? Jak logicznie uzasadnić że Planescape: Torment jest lepsze od Morrowinda lub na odwrót? Jednak gdybym musiał tworzyć taką listę, to Pillars of Eternity II jest (na tą chwilę) najlepszym komputerowym RPG w jakie grałem - to pokazuje iż nowe technologie, nawet zaimplementowane w tradycyjne izometryczne cRPG oraz większe doświadczenie twórców, pozwalają stworzyć rzeczy wybitne, które detronizują dotychczasowych liderów jakości jak Baldur’s Gate II, Might and Magic VI czy Vampire the Masquarade: Bloodlines. Polecam ten tytuł każdemu fanowi prawdziwego, klasycznego RPG, bo Pillars of Eternity II jest arcydziełem w swoim gatunku.
Czas na dostosowanie się ta formuła już nie generuje zysków. Przynajmniej 3d jak w The outher worlds musi być.
ale zdziwienie ?! Jedyna była genialna miała mroczny klimat i smutek jak z dziećmi które nazywali bojami, a dwójka przeskoczyła w klimat elo piraci z Karaibów, nie była zła ale nie było w niej nic co było w części pierwszej. Klimat uleciał całkowicie. Niemniej to cały czas świetny rpg.