VirtualManiac, mam nadzieje że kiedyś powiem to samo co Ty.
Stuka mi właśnie 23 wiosna, usamodzielniłem się w wieku 18 lat, i szczerze mówiąc czuje że nie mam nic. W Polsce ciężko o kupno swojego mieszkania, ceny stają się coraz wyższe, pozostaje płacenie komuś innemu. Ciężko jest też znaleźć swoje miejsce w życiu gdy jesteś bez talentów i konkretnych predyspozycji - nazwałbym siebie typem humanisty, bo dużo czasu spędzam na introspekcje i przemyślenia, ale co za tym idzie, skoro nie mam możliwości ich spieniężyć.
Niby się mówi o zarobieniu na swój sukces, ale bez wsparcia rodziny ciężko w ogóle sensownie wystartować. W dużym mięście za przeciętną pensją ciężko w ogóle wynająć kawalerkę.
Sam też sobie zapracowałem na sporo biedy, było się buzującym 16 latkiem, później 18 latkiem, później 20 latkiem a w głowie wciąż niepoukładane, zawaliłem szkołę. Miałem w tym roku zdawać maturę zaocznie, ale miałem tyle obciążeń psychicznych w tym roku, że przełożyłem to na następny.
Mam nadzieje że za 10 lat, w wieku 33 lat, jakimś cudem będę pisał to co VirtualManiac. A wiele marzeń nie mam - 2 pokoje bez kredytu w spokojnej dzielnicy, pies i kot, komputer w miarę dobry, i wystarczyłoby mi to do nazwania się szcześliwym i spełnionym człowiekiem.
Pozdrawiam i gratuluje każdemu, kto w życiu znalazł swoje miejsce, bezpiecznie i komfortowo, jednocześnie witam się na forum swoim pierwszym wpisem, choć czytałem Was z przyjemnością od pół roku.
Super, bycie zadowolonym z tego co się ma jest najważniejsze, bo inaczej ciagle się goni i ciagle się jest nieszczęśliwym
Jak to przyjemnie gdy na forach wszyscy sa ustawieni, mieszkania i inwestycje poczynione a w życiu polowa Polaków nie ma nic ?
Z nami również OK, dzięki. Ale prawda - trzeba cieszyć się tym co się ma, bo nigdy nie wiadomo co przyniesie jutro. A i tak zdrowie najważniejsze. Taka refleksja przy dzisiejszym święcie...
Ja jestem biedny, stać mnie na gry ale mieszkam z rodzicami. Był taki moment, ze straciłem wszystko także cieszę się z tego co mam, mam niewiele ale bywało dużo dużo gorzej
Jestem szczęśliwy a to najważniejsze. Na zdrowie nie narzekam, kasy też mam sporo. Kilka dziewczyn się kręci koło mnie :P Nie oglądam tych głupot w TV ( no chyba że sport, ewentualnie jakiś program przyrodniczy z fajnymi widokami) unikam na forum głupie wątki polityczne. Wstaję rano i mam pełno chęci do życia.
Swego czasu byłem dosyć bliski spełnienia się, miałem pracę którą bardzo lubiłem, dobrze zarabiałem. Potem suma kilku złych decyzji i "chorobą" poskutkowała wylądowaniem na ulicy. Dosłownie.
Teraz jest kiepsko ale stabilnie. Powoli nabieram wiatru w żagle i staje na nogi. Pozdrawiam
Im mniej mam, tym jestem szczęśliwszy. Prawdziwie szczęśliwy jestem, kiedy moi bliscy są zdrowi i można z nimi wspólnie spędzać czas. Kiedy tak się nie dzieje, cały stan posiadania, okazuje się gówno warty.
Konsumpcja stała się doskonałą metodą podkreślania różnic społecznych i zyskiwania pewności siebie. Jednocześnie zapobiega wyrzutom sumienia. Jeśli ludziom brakuje czasu dla rodziny, bo muszą zarabiać na utrzymanie, szukają kompensacji. A rynek oferuje materialną namiastkę troskliwości, przyjaźni, miłości. Akt zapłaty w kasie zastępuje wyrzeczenie, które mogłoby się wiązać z odpowiedzialnością za innych.
Zygmunt Bauman
VirtualManiac - jeśli szczytem twoich ambicji jest "stać mnie na gry" to zapomnij o kobitce do związku.
Dobry wątek bo akurat chciałem zapytać o kogoś z kim chyba nie do końca wszystko jest ok. Mam na myśli Wonzaja. Chwilę temu śledziłem co tam sobie robi w internetach ale subka cofnąłem. Teraz yt podrzucil mi kilka kompilacji z jego szkakolaniem pubga i w szoku jestem. Nie znałem go z tej strony :D
Od kiedy taki jest i z czego to wynika. Wiesz Kęsik?
bardzo dobrze mi się w życiu układa - partnerka, własny dom, a w przyszłym tygodniu jedziemy po odbiór naszego długo wyczekiwanego rag dolla :)
Daj mi święty spokój ciagle a bo kolega ma mercedesa a bo ktoś już się żeni a to co będzie za rok a to czy z ta obecna ma sens a to czy jutro nie wyp.. mnie z roboty a to czy to dużo czy mało w moim wieku, ciagle się słyszy o tym wyścigu.
A co zatem uważacie za szczęście?
Brak materialnych problemów, wynikający z gromadzenia bogactw czy może z ubóstwa?
Czy łączycie szczęście z bliskimi czy z samotnością?
Czy myślicie o utracie zdrowia (sprawności) i jak widzicie swoją w tym względzie przyszłość.
Jeżeli nie myślicie o emeryturze jako o odległej i niepewnej perspektywie, to dlaczego myślicie że wasze bogactwo będzie wieczne?
Kończę budowę domu i od nowego roku chciałbym zacząć pracować nad rozbudową przychodu pasywnego. Marzy mi się emerytura za 9 lat, tj. w wieku 40 lat i jeśli będę w stanie pracować na obecnym poziomie wynagrodzenia, to jest to osiągalne. Nie jest to jednak tak istotne jak to, żeby dzieci mi się dobrze chowały i zdrowie dopisało.
Ja mam zdrowie, zdrową rodzinę i to jest najważniejsze, zdrowe pieski i to jest najważniejsze. Reszta jest na drugim planie, chociaż na pieniądze i pracę też nie mogę narzekać, ale to jest zdecydowanie na drugim planie.
Też mam to co chcę, ale chcę bardzo mało więc nie muszę uczestniczyć w wyścigu szczurów
Rodzina już założona, dobra praca też już jest. Do pełni szczęścia brakuje mi tylko własnych czterech kątów, bo na dłuższą metę mieszkanie ze swoją rodziną i z rodzicami to nie jest to czego chcę. No ale jeśli wszystko dobrze się potoczy to może w przyszłym roku pójdzie się na swoje. I rzecz jasna, żeby zawsze zdrowie dopisywało.
Wiele nie wymagam, ale jednak do życia w pełnej radości brakuje mi więcej pieniędzy. Może wam się to wydawać głupie, bo niby mam wszystko co chcę i potrzebuję, ale nie stać mnie żeby na przykład z dnia na dzień wypłacić 20 tysięcy i kupić nowy samochód ;)
Ciężko powiedzieć.
z jednej strony mam kobietę przy boku, mieszkanie, pracę zapewniającą godne warunki plus dobre przyjemności.
Z drugiej strony ta praca która zapewnia mi dobry komfort finansowy zwyczajnie mnie męczy od środka i fizycznie i psychicznie.
Często myślę czy zmienić coś na lżej i co bardziej przyjemność sprawiać, może nie przyjemność bo praca jest od pieniędzy nie przyjemności, ale większy spokój
Bo w życiu zdrowie i rodzina są najważniejsze. Ja ogólnie napisałem w sensie, że człowiek póki młody powinien się dorabiać, żeby się chociaż pieniędzmi nie martwić na przyszłość. Pieniądze to nie wszystko ale podnoszą komfort życia.
Inna sprawa to, że czym człowiek starszy to i siły też mniej a dziś dożyć wieku emerytalnego to nie to co kiedyś.
Czekam na ten moment za dwa lata gdy będę mógł mieć własne gniazdko i robić to co ja chce. Jeździć samochodem i mieć dziewczynę i żyć szczęśliwie. Tylko ze szkoły jeszcze 5lat kto wie czy nie pójdę na studia wiec to może się wydłużyć.
W styczniu wyprowadzka "na swoje". Jestem hepi. Wyprowadzę się z klitki kawalerkowej (do której będę miał sentyment) i pójdę do normalnego mieszkania...I chyba zaczniemy z żoną produkcje jakiegoś bobasa...
Ja jeszcze 10 lat temu nie wierzyłem, ba, nawet nie marzyłem o tym, że będę tu dziś, gdzie jestem. Wszystko jest możliwe. Zasadniczo brakuje mi tylko trochę zupełnie wolnego czasu i świadomości, że nikomu nic nie zalegam z oddaniem zlecenia :) To oczywiście miecz obosieczny, bo z tego żyję, więc brak zleceń = brak możliwości spokojnego życia.
Iselor - tylko pochowaj dobrze kabelki od retro sprzętu, bo bobasy lubią je ściągać z szafek ;)
Ja staram się sam odkładać sobie na emeryturę . Zawsze z każdej wypłaty przeznaczam 200 PLN na ten cel . Z jednej strony do emerytury daleko , ale kto wie , co będzie za kilkanaście lat pod tym względem jak osiągnę wiek ... Czy państwo będzie wypłacało pieniądze , czy będą robić problemy . Zawsze lepiej jest się zabezpieczyć... Dwie stówki to w sumie nie dużo a jak dożyję do emerytury to będzie można żyć w miarę godnie
ja chcialem skonczyc prace za kilka lat ale nie uda mi sie
a teraz zastanawiam sie, czy kupic soie jeden dom w Belgii i na razie mieszkac, splacic za kilka lat (wydac wlasnie z 3mln PLN) i pozniej albo w nim mieszkac i utrzymywac sie z innych przychodow czy tez kupic za te kwote 30 kawalerek jak kupuja kumple na slasku i maja z tego ok 8% rocznie netto
sporo i to juz przy oplaceniu kosztow firmy ktora wszystko ogarnia, oni nawet nie widza czeci z tych mieszkan
ogolnie gratulacje dla opa, ja mam podobnie tyle ze z rodzina, wiec tym lepiej
zarobki duze, podatki niestety tez duze, ale co zrobic
mlodsza corka ma prawie 7 lat, jak skonczy liceum chcialbym nie musiec juz nigdy pracowac
prawdopodobnie moglbym muz wrocic do Polski, kupic maly domek w beskidzie i nigdy nie isc wiecej do pracy i by mi wystarczylo do konca zycia, ale to jeszcze jednak nie ten etap
Ja myślę o emeryturze już teraz, a nie na starość. Obliczyłem, że potrzebuję jeszcze około 3 - 3,5 mln PLN żeby nie martwić się o utrzymanie na emeryturze. Taka kwota pozwoli na zakup 3 przyzwoitych nieruchomości na wynajem na cele biurowe, co powinno dać wg. dzisiejszych cen około 10-12 tys. dochodu pasywnego miesięcznie, uwzględniając koszty utrzymania lokali. Zakładałem około 10 lat potrzebnych do przejścia na emeryturę na wyżej wymienionych warunkach ale trochę się zawodowo pozmieniało, więc czas ten mogę skrócić do 5, w wersji optymistycznej do 4 lat.
Ja zachowam dla siebie takie szczegóły, nikt nie musi o tym wiedzieć.
No i super.
Z doświadczenia wiem, że nie ma co się cieszyć aż tak, bo zaraz coś się pojebie.
Chwalenie, też na dobre nie wychodzi.
Zamknij wątek I ciesz się po swojemu. Nie naginaj fuksa.
Ważne by nie osiąść na laurach i mieć jakieś cele w życiu. Dbajcie o swoje wykształcenie, sytuację finansową i rodzinę.
Szczerze to cieszę się tym co mam. Własne mieszkanko, stać mnie na gry i jestem ustawiony. Jeśli ktoś myśli o emeryturze na starość to współczuję, bo emerytura to tylko dodatek i jeśli dodatkowo dożyje się tego wieku.
Teraz praca jest dla mnie tylko dodatkiem pieniężnym.
A kobitka do związku by się przydała...
A jak jest z wami?