Naprawdę macie mnie za aż takiego idiotę abym uwierzył że nie jest to tekst o czekoladzie ?... Czarno na białym. Ba dowiedziałem się nawet więcej niż chciałbym wiedzieć
artykuł jak najbardziej trafny. Do twoich obserwacji mogę dodać, że mniej więcej połowa forumowiczów (sądząc po komentarzach) kupuje byle jakie czekolady. Bo szybko, bo się nie chce, bo przeczytał początek i dalej olał sprawę...
i już wiemy skąd się biorą tacy klienci
Każdy z nas gdzieś w środku wierzy że jest niesamowicie inteligentny i że sekret kamienia filozoficznego leży w zasięgu naszej ręki.
A prawda jest taka że korporacje dymają nas w nieomal każdej dziedzinie życia, dymały w przeszłości i będą to robiły do końca naszego życia.
Dlaczego tak się dzieje?
Korporacje mają za sobą naukę, wyrafinowane metody badawcze, ogromną nieogarnialną dla pojedynczego człowieka wiedzę z zakresu socjologii, psychologii i 10 innych logii, dziesięciolecia praktyki, wielką cierpliwość, ogromne ilości pieniędzy i zasobów ludzkich.
Będziecie żarli taką czekoladę jaką będą chcieli wam sprzedać, będziecie wierzyli w swój wolny wybór, gusta, intelekt, nieszablonowość, a potem jak tysiące pójdziecie i kupicie taką czekoladę na jakiej w danej chwili będą chcieli zarobić.
Tak to działa.
Zachowania jednostek są bez znaczenia, wasze gusta, doświadczenia i wiara w waszą wyjątkowość nie wpływają na skład czekolady.
W tym roku czekolada jest taka aby kupiło ją 60% grupy docelowej i taki jest jej smak.
Artykuł pisany po pijaku. Bo jak inaczej wytłumaczyć że znalazł się na tej stronie.
A ja lubie kiepską czekoladę, Milka smakuje mi bardziej od Lindta, podobnie Nussbeisser, ktorego znam od dzieciństwa.
Co jest nie tak z ludźmi, że wolą czekoladę mleczną od gorzkiej? W życiu nie zrozumiem.
Podobnie jest z muzyka, wiekszosc ludzi slucha byle czego. A z czekolady to tylko gorzka. Inne moga byc dobre ale to tylko wyroby czekoladopodobne i prawie sam cukier. Najlepiej Lindt 99% kakao ale Wedlem 90% tez nie wzgardze.
Dlaczego ludzie ciągle kupują kiepską czekoladę?
Po pierwsze - bo jest tania. Po drugie - ludzie lubią cukier i tłuszcz. Po trzecie - ludzie nie lubią wytrawnych czy intensywnych smaków.
Z tych samych powodów dalej pija tanią herbatę w torebkach, tani fast food czy tanie piwo tzw. "sex w kajaku" (***'' close to water)
Lubię Lindt, ale ich ceny są zaporowe.
No dobra, nikt nie jest w stanie znać się na wszystkim, i niech sobie żyją ludzie którzy kupują byle jaką czekoladę i się cieszą. Ale nawet tacy powinni się wkurzyć, gdy kupią czekoladę, taką 150 gram, a tam brakuje 5 kostek, bo będą wydane później za dopłatą, za każdego rodzynka albo mikroorzeszka trzeba zapłacić parę groszy, zresztą nie da się jeść zaraz po otwarciu, bo zapomnieli dodać jednego składnika, i trzeba go osobno przynieść ze sklepu. A po połowie i tak już cię zemdliło.
Pomysł na artykuł dobry, gracze mają niestety wyrobione odzywki i nie są w stanie krytycznie podejść do pewnych spraw a próba wytłumaczenia czegoś, jak np. „dlaczego popularna gra jest hejtowana? Przecież budżet duży to i gra nie może być zła przecież!" często człowiek się produkuje a ludzie jak gołębie na szachownicy się zachowują...
Jeśli chodzi o kupowanie gier, patrzę na kilka rzeczy:
1. setting (najlepiej fantasy albo science-fiction)
2. gatunek (rpg z otwartym światem i tpp/fpp to mój ideał, ale fps-y, wyścigi czy rts-y też są spoko)
3. producent gry (chętniej kupię grę Bethesdy czy CDPR niż jakieś mniej znanej firmy, za japońszczyzną też raczej nie przepadam)
4. cena (nigdy nie kupuję gier na premierę, bardzo rzadko wydaję więcej niż 100 zł, chyba że to jakiś hit typu RDR 2, zwykle w okolicach 50-80 zł)
5. tryby gry (najlepiej jak ma i multi i singla, jak ma mieć jeden tryb to zdecydowanie preferuję singla).
ps. Czekolada gorzka (nie całkiem) /deserowa wymiata. :)
Moim zdaniem największym problemem jest to że producenci gier nie zauważają faktu (albo nie chcą zauważać) że ich klienci mają nie tylko różne upodobania jeśli chodzi o gatunki gier ale że są w różnym wieku. Obecnie większość gier oznaczonych jako 18+ to tak naprawdę gry dla 10 latków i wyżej. Stąd taka dysproporcja pomiędzy liczbą niskich recenzji a wysokimi wynikami sprzedaży.
Każdy gra w gry, jakie mu się podobają i z których czerpie przyjemność. To samo się tyczy czekolad i wszystkiego innego. Każdy ma swój punkt widzenia i inaczej patrzy na świat. Ludzi nie zmienisz i nie zmusisz ich do bardziej świadomego życia i wyborów dokonywanych z głębi serca a nie wedle opinii innych ludzi czy reklamy. Jedyne co możesz zrobić, to zmienić swoje nastawienie do innych.
''Najbardziej lubię czekoladę mleczną z dodatkiem orzechów różnego typu – szczególnie ciągnie mnie do laskowych. Lubię dobrą nadziewaną i zjadłem w życiu przynajmniej kilkadziesiąt jej rodzajów. Jak już otworzę tabliczkę, będę jadł tak długo, póki nie skończę, ale nigdy nie jadam lodów czekoladowych.
Źródło: https://www.gry-online.pl/opinie/dlaczego-ludzie-ciagle-kupuja-kiepska-czekolade/z0853&STR=2
Myślę, że warto dodać że autor lubi wszystko co jest oblane czekoladą i najlepiej jeszcze słonym karmelem:P proszę o sprostowanie!
Anthem moim zdaniem nie jest jakimś świetnym przykładem, moim zdaniem gra jest świetna, dzięki lataniu.
Jednak co ja jestem za znawcą. Jest to 2 strzelanka w jaką grałem ostatnio. WOT, Anthem, a wcześniej jeśli dobrze pamiętam SHOGO MAD. Nie liczę oczywiście Deus Ex, Dishonored itp jako strzelanek.
Najlepsze są czekolady od Wedla oczywiście (według mojej, jedynej słusznej opinii)
Najlepsze to te najtańsze bo można sprezentować albo samemu łapczywie zjeść i wydany grosz nie zaboli.
Ja się ostatnio na to gówno nadziałem - byłem pewien, że to ta sama czekolada Nussbeiser którą pamiętam z dzieciństwa i dobra jakościowo ze względu na wyższą cenę... a tu olej palmowy w składzie.
Jeśli chodzi o gry, to się jeszcze tak nie naciąłem - pewnie jestem zbyt świadomym graczem...
No nie wiem czy to idealne porównanie.
Taki Wedel, którego każdy zna, lubi eksperymentować. A to jakieś owocowe duety, a to ptasie mleczko o smaku karmelowym nie wspominając o długich czekoladach dawanych w prezentach o przykładowym smaku tiramisu lub Brownie.
A czy na rynku giernym widzimy takie eksperymenty od największych?
W 80% przypadków jadam mleczną. Najlepsza Goplana. I mówta co chceta, ale bardzo lubię czekolady mleczne made in Biedronka czyli Allegro oraz Magnetic. Wedla i Milke zjem, ale zdecydowanie wolę Wawel.
Czyli u mnie:
1. Goplana
2. Wawel
3. Magnetic
4. Allegro
Jem każdą jaka dostanę Czy kupię i nie obchodzi mnie czy kosztowała 1.50zl czy 7zl :) aby było słodkie bo trzeba uzupełniać energię. Jest różnica nawet wielka ale zjem i za 5min i tak zapominam ze zjadłem ta gorsza wiec jem tańsza i czasem droższa. Ale bardzo smakują mi te nadziewane, owocowe :) i to moje ulubione. Akurat w nadziewanych to wedel i Wawel. Te z orzechami czy rodzynkami tez (studentska) a na święta ta strzelająca :)
Jeden z najlepszych artykułów jakie ostatnio czytałem. Świetnie porównanie
Autor porusza temat bezkrytycznego i często bezrozumnego podejścia do kupowania gier, używając przy tym niezłej metafory z kupowaniem czekolady. Co ma o tym do powiedzenia większość komentujących? Ano opowiadają o swoich "czekoladowych" preferencjach. Ciekaw jestem czy taki był zamysł autora artykułu ;)
PS: "Słysze jak byle kto mówi byle co do byle kogo" - Ponadczasowa myśl, Tadeusz Różewicz trafił w sedno.
Ja jeszcze nigdy nie spotkałem dobrej polskiej czekolady po tym jak odkrylem jakie mogą być czekolady niemieckie. Dobrze, że chociaż w świecie gier jest na odwrót i to my możemy się pochwalić arcydziełami.
Ale ogólnie ludzie na świecie to debile, i najgorszą gre da się im wcisnąć i to zeżrą i nie powiedzą nic złego, bo ładne bo duże mapy
Gdyby czekolada na premierę kosztowała 250 zł...
Dobry tekst. I podzielam opinię odnośnie gier. Sam siedzę w tej branży (ale nie aż tak długo) i mnie najbardziej boli gdy w np takie GTA ktoś gra nie dlatego że to świetna gra tylko że inni grają czy coś. Ja jak siadam do takiej gry patrzę na nią poprzez mechaniki, fabułę postacie. I dlatego np uwielbiam Rockstara. GTA V jest świetną satyrą na codzienne życie, a RDR 2 opowiada dojrzałą (zaryzykuję że najdojrzalsza na rynku) historię z ukrytym przesłaniem. I potem trochę mnie boli gdy ktoś nazywa się graczem a gra w takiego csa po 6h dziennie i o innych grach nawet nie słyszał.
Nad czekoladą ludzie się nie zastanawiają, bo kosztuje grosze i je się ją w kilka minut. Gra kosztuje często 1/10 wypłaty i spędza się przy niej wiele godzin, więc wg mnie tu ludzie są bardziej ostrożni.
Nawet czekolady po terminie ważności są dobre. Polecam czekać na takie rabaty lub nawet za darmo można wyciągnać. Ważne tylko, by nauczyć się brać te czekolady na które ma się ochotę, bo sam wdepnąłem kiedyś w pułapkę "promocja == biorę' i teraz mam szafę pełną czekolad których nigdy nie zjem. Ale od roku, czekolady tylko blisko końca terminu ważnosci i tylko takie które chcę, nawet jak nei jest w tej chwili na niej dużo promocja to ograniczyłem wydawanie z kilku stów miesięcznie na jakieś marne 50ziko albo mniej miesięcznie a i tak ledwo mieszczę ;)
Dopóki będą powstawać takie teksty i prawdziwa praca dziennikarska będzie żywa, staranna i regulowana przez samych graczy, dopóty gry będą się rozwijać. Rewelacyjny felieton. Wprowadził mnie w stan nostalgii ale też dał nadzieję. Tak to prawda że masowość z definicji jest gorsza jakościowo, ale co z tego "póki my żyjemy".
Tekst świetny, fajnie się czytało. Z grami miałam tak, odkąd zaczęłam mieć własne pieniądze i dostęp do internetu stał się powszechny. Ale mam tak ze wszystkim, czego nie chce kupić (głównie chodzi o sprzęt). Chcę nowe słuchawki i nagle nabywam wiedzę na temat głośników tak rozległą, że mogłabym robić własne. Najpierw sprawdzam ceny, ogólnie. Potem sprawdzam, czemu te tańsze a te droższe. Czym się różnią te firmy od siebie, co innego produkują, jakie mają opinie. Potem bardziej technicznie. Jakie membrany, jaka czułość.. która opcja jest lepsza i co właściwie zmienia. Jakich teraz używają technologii i czy mają one sens.. i czy się opłacają. Na koniec szukam pewnego sklepu, żeby nie przepłacić ale też nie zamówić cegłówek w kartonie. I tak ze wszystkim. Już mnie to męczy ale tak już mam. Jak raz postanowiłam coś kupić jak "zwykły człowiek" to pożałowałam i musiałam zwracać póki jeszcze mogłam.
Z grami trochę łatwiej. Wiem czego chcę i mogę założyć, czy gra będzie dobra czy będzie crapem, bo znam się na temacie.
A czekoladę najbardziej lubię mleczną z Milki, czasami mam ochotę na truskawkową ale nie te z galaretkami tylko z kremem i kwaśnymi drobinkami. Po za tym mleczny Lindt jest świetny i Nussbeisser, którym zajadałam się w dzieciństwie :)
"Akty dobra nie zawsze są roztropne, akty zła nie zawsze głupie, ale mimo to, będziemy się starać czynić dobrze."
Innymi słowy, nikt nie jest w stanie znać się na wszystkim, ale po to się uczymy, żeby znać się na jak największej ilości rzeczy. Kiedyś kupowałem chrupki jak popadnie, a teraz sprawdzam, czy są z olejem rzepakowym czy palmowym.
Tekst bardzo trafny i przyjemny do czytania. Można to krótko podsumować - kiedyś (lata 90/początek XXIw) gry były przeznaczone dla GRACZY obecnie dla casuali. Stąd, kiedyś były to (najczęsciej) wymagające i dopracowane produkcje a obecnie byle co bo i tak się sprzeda w zadowalającej ilości.
Czekolada tak...
Powiedzmy że jesteś "koneserem zwykłej deserowej czekolady" od lat kupujesz "smakołyki jednej firmy" bo ci smakują... skład się zbytnio nie zmienia, czasem kombinują z bąbelkową czekoladą (gorsze wspomnienia), ale po pewnym czasie inni kupujący zaczynają narzekać...
Ta Firma zaczyna kombinować z nadzieniami, w końcu decyduje się że nie będzie robić deserowej tylko mleczną (bo lepiej się sprzedają u konkurencji).
W 2015 roku Gorzka czekolada z nadzieniem pomarańczowym zdobywa nagrody "mistrzów Schokolade"- marka u której kupowałeś, decyduje się na poważny krok wydadzą czekoladę mleczną o nadzieniu pomarańczowym (spróbowałeś, za słodka była- ale dało się zjeść)...
Większość kupujący była zadowolona (zarząd trafił na żyłę złota). Rok później twoja ulubiona firma od czekolady zapowiada mleczną o smaku papryczki chili (myślisz zaraz, ale to zupełnie inny smak niż mi serwowano) inni "fani" oburzeni, że to będzie smakowało jak... źle, ale to twoja ulubiona marka robiąca czekolady- kupujesz i potem "haftujesz"
Potem dowiadujesz się że ta marka produkuje ciastka, batoniki i inne wyroby- mleczna z chili zdobywa uznanie za "odmienny smak"- myślisz "widocznie ktoś lubi smak wymiocin o poranku"...
To za mało Marka rozszerza swój asortyment smakowy na ciastka i batoniki, jest reklama zbożowego batonika mlecznego o smaku chili- kompletnie to nie pasuje (ale reklamują to znani youtuberzy, poprzedni o smaku pomarańczy był dobry)...
Przy ofercie mleczno-pomarańczowej- miała problemy z tym że były przesłodzone i niektórych mdliło (w internecie pojawiły się szkalowania), więc by wyjść z twarzą zaoferowali darmową degustację... próbujesz- znowu pawiujesz (z tobą pół Świata)
Zaraz negatywne recenzje produktu pojawiają się, co inni wielbiciele "tych wymiocin" węszą w tym spisek, że "pewnie nie te batoniki jedliśmy..."
Także jak tam pojawią się batoniki, czekolady i inne produkty mleczne o smaku brokuła, albo innych jarzyn- to stanowczo odradzam...
Bo jest tania.
Ale ogólnie miły tekścik.
Bardzo dobry felieton, który świetnie prezentuje na przykładzie neutralnym czemu rynek wygląda jak wygląda. Niestety, jak człowiek jest zakopany w swoich pasja to czasem łatwo mu zapomnieć, że nie każdy jest tak świadomy tematu jak my, z drugiej zaś strony, jak często to my jesteśmy po tej drugiej stronie, bo przecież każdy z nas sprawdza skład szamponu przed kupnem, czyż nie?
Molochy to wiedza, dyktatorzy tez, "dobra" max. nachalna o max. zasiegu promocja i "ciemny lud" to kupi. Po co wydawac kase na jakosc gdy mozna latwo zarobic na samym marketingu i kopiuj/wklej.
Kupuję Milkę lub Wedel bo jakiś niszowy producent typu OSM Berdyczów może i będzie miał ciekawy pomysł na smak, ale nie zapewni sieci dystrybucji takiej bym ulubioną czekoladę mógł kupić wszędzie. Estetyczne opakowanie, może nie jest najważniejsze ale też się liczy i przede wszystkim od czekolady oczekuję prostej odskoczni od męczącej i trudnej codzienności. Nie oczekuję wymagających wyzwań i wysublimowanych doznań smakowych. Nie chcę roztrząsać nut smakowych i ciekawych tekstur. Chcę zjeść coś prostego i słodkiego, jak pochrupie w tym orzeszek to też super. Ale.. ale.. przesłodzonego szajsu bazującego tylko na marce też nie cierpię.
Pięknie czytam i czytam i myśle o piwku czytam opis o tej lasce co mówi żeby kupić mleczną, i widzę jak pan w bierdonce kupuje czteropak żubra w promocji. A tu chu.. jakieś gry na końcu. Takiego twista to się nie spodziewałem.
Czekolada prawdziwa to ta co ma dużo procent kakao. Maksymalnie jadłem 90 procent. Taka czekolada to na zdrowie a nie te normalne co mają z 30% kakao a reszta to tłuszcz.
niestety, tekst nie był na tyle ciekawy, zajmujący ani intrygujący, żebym doszedł do jego końca by dowiedzieć się o czym jest naprawdę. zgaduję, że o grach albo konsolach, ale niestety jeden wielki ZIEEEEWWW!
"dlaczego w takim razie, jeśli na naszym rynku sprzeda się ponad 10 tysięcy sztuk głośnej i udanej gry niezależnej, uważa się to za dobry wynik?"
Bo to jest dobry wynik. Tylko tylu daje się uwieść reklamie, reszta świadomie nie wybiera tego, co im nie odpowiada. Bo "w naszej branży wciąż widać wpływ świadomych konsumentów na sprzedaż". Po prostu.
Zajebisty artykuł, można czytać z uśmiechem na twarzy przez zabawne, aczkolwiek mega trafne porównanie do czekolady :D Oczywiście to, że ktoś postanowił w inny sposób podejść do napisania artykułu też kogoś boli i musi narzekać. Nie rozumiem.
Ja specjalnie kupuję najgorsza i najtańszą, a czasem nawet wyrób czekoladopodobny.. Dlaczego? Bo jestem łasuchem. Jakbym miał dobrą czekoladę u siebie w zapasie, to już by jej nie było;p A tak najgorsza mi nie smakuje za bardzo, więc się ograniczam do małych dawek, gdy nachodzi mnie ochota :-D
---
Darkowski93m -> Dlatego gram teraz w Rune, Afterfall Insanity, Arcanię.. Zbyt dobra czekolada rozleniwia i jak pisałem trzeba się ograniczać do małych dawek, bo nie mam czasu na super hity.
Ponoć o gustach się nie rozmawia, a to że ktoś dojrzewa na ukształtowanego konesera jest wynikiem lat doświadczania czegoś, w tym wypadku gier.
Nie chciałbym opowiadać o sobie, powiem tylko, że jako dzieciak nie miałem dostępu do gier i gazet o grach. To było poza moim zasięgiem. Czasem skapnął na mnie dar losu w postaci jakiegoś pirata. Ja sam niespecjalnie umiałem w takie rzeczy. Dopiero po latach powróciłem do zakopanego (a nawet nieodkrytego) zainteresowania grami. Dzisiaj mam (co prawda nadal małe, ale jednak) możliwości kupienia gier, a dzięki odnalezieniu takiego portalu jak GOL, mam dostęp do wiadomości ze świata gier i technologii.
Pewnie zaliczam się do grona nieogarniętych konsumentów, którzy dopiero co wyrabiają sobie gust i preferencje, ale nie zamierzam przeskakiwać tego okresu, aby tylko plasować się jako dojrzały weteran gier. Tytuł fajny i nawet zazdroszczę tym, którzy go noszą. Ale nie będę narzekał na miejsce, w którym jestem jako gracz, bo najistotniejsze jest móc po prostu pograć i mieć rozrywkę.