Pomimo tego, że felieton teoretycznie porusza problemy z obu stron "barykady" ma bardzo jednostronny wydźwięk. Pełno jest górnolotnych stwierdzeń, że devsi chcą dla nas jak najlepiej, wydać jak najlepszą grę, żeby nas uszczęśliwić. Bagatelizowania mikrotransakcji, DLC, lootboksów, coraz dalej idącej pazerności twórców i nie respektowania praw konsumentów. Choćby tutaj:
Gdy deweloperzy czują się jednymi z nas, starają się tworzyć jak najlepsze gry, są też naszymi sojusznikami w walce o to, by ich produkcje nie były pełne mikrotransakcji czy okrojone z zawartości.
Źródło: https://www.gry-online.pl/opinie/gracze-kontra-tworcy-gier-wojna-w-ktorej-przegrywamy-wszyscy/zb81b
Jakiś przykład może? Liczby? Ile większych gier wyszło ostatnio bez DLC? Bez mikrotransakcji? Bez lootboksów? Taka "czysta" gra - kupujesz i masz całość w dobrym stanie technicznym? Ile takich gier było? Daliśmy się tak zrobić w konia, że NIKOGO nie dziwi już fakt zapowiedzi DLC PRZED premierą samej gry!
Gracze czasami reagują zbyt ostro, zgoda. Jednakże nie można mówić, że wzięło się to z powietrza. Dopóki rynek działał w obustronnej równowadze deweloper-konsument, wszystko było ok. Kiedy deweloperzy poczuli się zbyt pewnie, zaczęły się anty-konsumenckie zagrywki, DLC, lootboksy, mikrotransakcje. Pomimo tego, że sam nie rzucam mięsa na deweloperów, powiedziałbym że zbierają teraz żniwo swoich własnych działań.
Cały ten artykuł to jedno wielkie usprawiedliwianie winnego. Apogeum tego nastąpiło przy akapicie o bf5.
1. Ktoś popełnił idiotyczną decyzje o stworzeniu beznadziejnego trailera i zrobienie z gry czegoś zupełnie innego niż chcą gracze.
2. Konsumenci wyrażają niezadowolenie i kilku z nich wypowiada się zbyt dosadnie.
3. Głupia korporacja nie potrafi się przyznać do błędu.
4. Wielki pan CEO wykonuje pyskówkę w stronę graczy.
A potem przychodzi dziennikarz i mówi, że sytuacja która mogłaby w ogóle nie istnieć (a nawet nie powinna, nie oszukujmy się, ta decyzja była wykonana z powódek politycznych szefostwa) jest winą graczy, bo jak to w ogóle można krytykować złą grę.
Podpisanie umowy na wyłączność z Epikiem dla co bardziej oderwanych od rzeczywistości steamowych krzyżowców jest wystarczającym powodem, by nie tylko daną grą przestać się interesować, ale wręcz zacząć na nią przy każdej okazji wybrzydzać (albo nawet grozić śmiercią jej autorom – sytuacja wokół gry Ooblets dobitnie pokazała, jak bardzo niektórym odjechały już perony).
Źródło: https://www.gry-online.pl/opinie/gracze-kontra-tworcy-gier-wojna-w-ktorej-przegrywamy-wszyscy/zb81b
Warto było wspomnieć jak ci biedni twórcy obrażali graczy zaraz po tym jak wzięli kasę, twierdzili że gracze są toksyczni a dzięki tym pieniądzom nie muszą się już przejmować opiniami ludzi o0
Poza tym używali głupich argumentów za tym żeby usprawiedliwić przejście na platformę na której nikt nie chce grać.
W tej całej historii brakuje też dziennikarzy którzy ciągle atakują graczy, mowa oczywiście o zagranicznych serwisach. Kiedyś widziałem artykuł o tym jak to toksyczni gracze wymuszają na twórcach zmiany swoich gier przytoczony był przykład zakończenia Mass Effecta 3 a później na tej samej stronie artykuł szkalujący ubisoft bo nie chcą wciskać do gry polityki i drama o zakończenie z DLC w nowym AC Odyssey które koniecznie muszą zmienić bo jak tak można xD
Więc, graczu, proszę Cię, opanuj emocje
Dobrze tato, ale tylko wtedy gdy deweloperzy i growe media przestaną mnie szkalować.
Gracze kontra twórcy gier – wojna, w której przegrywamy wszyscy
Heh a co się stało z trzecią stroną czyli growymi "dziennikarzami"? Podobno najlepszy growy dziennikarz śledczy Jason Schreier może na twitterze być toksyczny i prowokować a ja mam w tym czasie zamknąć japę, nie mam prawa nazywać się konsumentem i dać sobie wciskać chłam bo dzięki temu devsi mają za co żyć? Growe media mogą pisać artykuły o toksycznych graczach i zwalać winę na Valve że swoich graczy nie było w stanie upilnować? I ja mam to akceptować bez zająknięcia? No chyba nie. Growe media na mnie plują, Sweeney na mnie pluje, Pitchford na mnie pluje ale to ja mam opanować emocje? A kto ten syf wywołał w pierwszej kolejności? Bo na pewno nie gracze.
Więc, graczu, proszę Cię, opanuj emocje
Dziennikarzu, proszę Cię, spróbuj własnego lekarstwa :)
Bo bardzo dużo w tym tekście argumentów właśnie na emocjach opartych. Z których po chłodnej analizie nie zostaje zbyt wiele.
Po pierwsze:
Gracze i internauci (ci komentujący na twitterze/portalach) to nie to samo.
W wielu miejscach tekstu odnosisz się do graczy jako ogółu grających i piszesz o "ich" problemie. Tyle, że przy takiej konstrukcji tekstu na samym początku powinieneś sobie zadać pytanie jaki procent graczy zagląda portale społecznościowe by komentować poczynania deweloperów?
Bo kto powiedział, że to w ogóle jakaś grupa reprezentatywna dla ogółu graczy?
Nie mam badań dotyczących branży "growej" ale choćby przyglądając się własnym znajomym stwierdzam, że na kilkunastu bliżej znanych mi graczy raptem jeden (poza mną) aktywnie udziela się na forum jakiegoś portalu. Reszta gra sobie mniej lub bardziej aktywnie w przeróżne produkcje, część z nich sprawdza branżowe nowinki, recenzje ciekawego tytułu. I tyle. Kompletnie nie obchodzi ich co się dzieje na jakichś forach/twitterach i o co tym razem burzą się internetowi pieniacze.
Skąd więc założenie, że wiesz kogo i czy w ogóle "nienawidzą" gracze?
Po drugie:
Sprawdziłem najświeższe komentarze pod No Man's Sky, które podajesz za przykład. I... większość komentarzy jest pozytywna.
Czyli nawet wśród grupy podchodzącej do sprawy na tyle emocjonalnie, żeby w ogóle chciało im się wchodzić na jakiś portal i rozpisywać swoje opinie znaczna część ludzi doceniła pracę wykonaną przez twórców.
Owszem - są też opinie krytyczne, ale nawet wśród nich przeważają te rozsądnie uargumentowane i w żadnym razie nie mieszczące się w definicji "hejtu". A dodajmy, że mówimy tu o grze, której twórcy na początkowy kubeł pomyj zapracowali sobie aż nadto.
Wynika z tego, że gdy w końcu przestali opowiadać kłamstwa w mediach i po prostu wzięli się porządnie do roboty to i sami komentujący docenili ich wysiłki.
Po trzecie:
Gdybym poświęcał życie na robienie gier z pasji i chęci dzielenia się nimi z innymi
To ci dopiero emocjonalny argument. Proponuję, że by nikt nie musiał poświęcać swojego życia na stworzenie czegokolwiek, co ma jedynie dostarczać rozrywki :)
Ale rozumiem co chciałeś przekazać. Tyle, że polecam jedno rozwiązanie - trochę dystansu. Bo gdybym ja miał robić gry z pasji i wśród tylu (domniemanych) wyrzeczeń, to raczej nie pracowałbym w tych "nienawidzonych" Ubisoftach, EA, Activiosion czy jakimkolwiek innym wielkim korpo. Bo chyba po raz pierwszy słyszę, że w wielkich korporacjach ludzie zatrudniają się z pasji i miłości do tworzenia :)
Wtedy dopiero naprawdę odczujemy, jak bolesne mogą być mikrotransakcje czy dodatkowa płatna zawartość
To co i kiedy odczujemy zależy od tego na co pozwolimy. A raczej na co pozwolą nasze portfele. I tylko to.
Gdyby którekolwiek z wielkich wydawnictw stwierdziło, że może wcisnąć do swojej gry więcej "płatnego contentu" nie ryzykując utraty klientów (płatników) to już byśmy go mieli. Bo to zysk netto jest podstawą ich decyzji projektowych,a nie opinia Władka, który owładnięty pasją zatrudnił się by klepać kod w jednym z ich oddziałów.
Władek wcale nie broni nas przed "złymi wydawcami", bo jego opinia na ten temat kompletnie ich nie obchodzi. Zatrudnili Władka w konkretnym celu i za ten cel Władek odpowiada. Nie wiem czemu miałby płakać wieczorami czytając internetowe fora, skoro te czy inne reakcje klientów powodują decyzje zapadające wysoko ponad nim.
I konkluzja:
Drogi autorze, starasz się bronić twórców gier kreując ich na cierpiących artystów, którzy nierozumiani przez świat, wypełnieni pasją i natchnieniem poświęcają życie by dać mu kolejne olśnienia.
Nie szydzę ani z producentów gier, ani z artystów.
Chodzi mi tylko o to, że ty mieszasz obie grupy równając jednych z drugimi. I strasząc ponurą rzeczywistością, gdy nieczuli internauci zmienią ich w wyrobników.
Serio?
Wyobrażasz sobie te tabuny "artystów", którzy pełnie nieskrępowanej pasji i wolności radośnie "tworzą" kolejne cuda dla wielkich korporacji?
I już zupełnie poważnie - nie rozgrzeszam komentujących. Masa tego co ludzie wypisują w internecie oddaje jedynie ich osobiste frustracje i nie ma nic wspólnego ze stanem faktycznym.
Ale Twój tekst również jest przykładem skrajności, nie w formie ale w założeniu. Rozgrzeszasz twórców gier (choćby i ten crunch, który wziął się znikąd i sam z siebie nęka branżę)i zrzucasz winę na graczy posiłkując się przykładem skrajnych opinii pochodzących od grupy frustratów, którym nikt na reprezentantów "graczy" nigdy nie namaścił.
PS.
Zapomniałeś też dodać, że poza tymi "uciśnionymi" jest też kupa mniejszych i większych studiów, które dzięki ciężkiej pracy wspartej mądrym marketingiem problemów z "nienawiścią" nie mają. Że wystarczyło swoim klientom daś porządny produkt, okazać sympatię/szacunek i odpowiedzieli tym samym.
Po co miałbym tworzyć jak najlepsze gry, skoro i tak reagowano by na nie negatywnie? Po co miałbym walczyć z pomysłami marketingu i wydawców na nadmierną monetyzację gry, stawać w obronie tych, którzy i tak uważają mnie za złodzieja i lenia?
To można łatwo odwrócić.
Po co mam być fanem, wspierajacym powstawanie gry od początku, bez którego pieniędzy zapewne by było łyse pole, jak koniec końców twórca na "ostatniej prostej" podpisze kontrakt z grubą rybą i się na mnie wypnie, bo "stać nas na refund, więc macie swoje drobniaki i spadać na drzewo"?
Po co mam się trzymać serii, kupując każdą odsłonę, jak koniec końców od mojego zdania ważniejsze będzie to, że trzynastolatka nie rozumie różnicy między historycznym konfliktem a zabawą w wojnę w stylu Fortnite, a tatuś nie umie (albo nie chce) jej tej róznicy wytłumaczyć? A jak gra okaże się finansową klapą to winny bedę i tak ja, bo chociaż od początku słyszałem, ze "nie jesteś już naszym odbiorcą" to i tak miałem jak wierny pies pobiec z pieniędzmi w zębach do sklepu? A dziennikarze i tak zawsze będą przeciwko mnie, bo 5 lat temu ruch hashtagowy na Twitterze ugryzł ich w tyłki tak mocno, że do tej pory piecze? DICE obiecywało powrót do korzeni i II wojny światowej, pierwszy trailer pokazywał raczej zabawę w wojnę w wykonaniu cosplayerów, ale oczywiscie DICE cacy, a gracze źli.
Oobelets - do jasnej, przecież na ich Discordzie byli ludzie, ktorzy otwarcie mówili: słuchajcie, wspieramy was na Patreonie od początku, co miesiac przelewaliśmy pieniadze, ale EGS nie wspiera naszej waluty, a przelicznik z dolarów jest zaporowy i zwyczajnie nie będzie nas stać na zakup. Odpowiedzi w stylu "to musicie poczekać" rozumiem były w porządalu. "Dzięki za kasę na Patreonie, frajerzy, ale teraz się walcie, bo Epic nam zagwarantował sprzedaż i mozecie nas pocałować". Takich ludzi mam szanować, takich ludzi mam wspierać? Ha, nie w tym życiu.
W przypadku Twórcy Ooblets i jego okupowanie falą gróźb, wyzwisk i chamstwa to on sam sprowokował dając wielostronicowy blog, w którym nie wiele lepiej zachowuje się wobec kogokolwiek, który jest zainteresowany grą. Ot przyjął ofertę i ogłasza światu. OK wziął pieniądze pewnie były potrzebne lub nie, ale nie powinien traktować innych osoby którym się to nie podoba się jak były podrzędne i dziwne. Od wywyższanie się ponad innych i nazywanie z pogardą Graczy™.
https://www.youtube.com/watch?v=xdfB8VDCVtQ
Jedno w tym wszystkim jest pewne, po jakiej strony tej wojny postawi się branża "dziennikarstwa" growego. Poprą murem swoich prawdziwymi klientami (podpowiedź to nie są gracza).
Tworzenie gier bardzo podrożało. Dawniej kilka milionów dolarów wystarczało na przygotowanie wysokobudżetowego hitu, dziś jest to budżet produkcji średniej wielkości, a opracowywanie i promocja największych produkcji oznacza koszta idące w setki milionów dolarów. Nie zmieniły się przy tym – przynajmniej w skali świata, bo akurat w Polsce doszło w tej kwestii do rewolucji – ceny gier,
Ciekawy przykład dobierania faktów pod z góry zaplanowaną tezę. Otóż tak, tworzenie gier podrożało. I owszem, ceny gier pozostają na z grubsza stałym poziomie od lat. Ale zmieniło się coś takiego jak popyt. Kilka dekad temu cały rynek liczony był w tysiącach. Obecnie jednak mowa raczej o miliardach (wg szacunków Business Insider w 2018 roku na świecie było ok. 2.2 miliarda graczy). To oznacza, że ten koszt tworzenia gry rozkłada się na znacznie większą grupę odbiorców. Prosta matematyka:
60$ * 100 000 sprzedanych egzemplarzy = 6 mln $
60$ * 10 000 000 sprzedanych egzemplarzy = 600 mln $
Z tego samego powodu sprzedaż, która dzisiaj jest "poniżej oczekiwań" (RoTR ze sprzedażą 7mln na koniec 2017 roku) jeszcze półtorej dekady temu czyniła grę mega hitem, grą legendą (Half Life 2 z 2004 sprzedał się do dzisiaj w 6.5mln)... No ale o tym już autor artykułu broniącego jedną stronę nie wspomniał. :)
gdyby nie my i nasze pieniądze ich by już dawno nie był
Często wystarczy jedno słowo klucz, takie jak „mikrotransakcje” czy „loot boxy”, by sprowokować przetaczający się przez całą sieć hejt.
I dobrze, bo z takimi praktykami trzeba walczyć, a nie je normalizować.
Tworzenie gier bardzo podrożało.
Polecam wpis Daniela Vavry, twórcy KingdomCome. https://warhorsestudios.cz/index.php?page=blog&entry=blog_007&lang=en
Dodatki do Wiedźmina 3, oferując bardzo uczciwy stosunek zawartości do ceny i będąc uzupełnieniem już i tak przepełnionej treścią podstawki, również nikomu nie wadziły.
Bo są pełnoprawnymi dodatkami, a nie pierdołowatymi DLC lub lootboxami?
że gracze nie są już jego przyjaciółmi
Jeśli dobrze żyje z graczami, to jak najbardziej są.
Sami chętnie je wprowadzą, choćby po to, żeby się jakoś odgryźć.
Bzdury. Biznes nie polega na odgrywaniu się. Powodzenia temu, kto chciałby coś takiego zrobić. Na krytykę konsumenta, jakikolwiek nie byłby jej ton, nawet do cna obraźliwy, nie odpowiadasz zemstą.
A sprawa Ooblets jest głębsza. Równie dobrze, czego nie twierdzę, twórcy mogą robić sobie z siebie ofiary po bezmyślnym wetknięciu patyka w gniazdo os. Jakkolwiek sytuacja by nie wyglądała, pamiętajcie, są ważniejsze problemy, jak zmiany klimatyczne, łamanie praw człowieka, czy zakończenie Gry o Tron ;)
Ej ale zaznaczajcie że artykuł sponsorowany.
Bo takich głupot to nikt za darmo nie wymyśli :)
Co za idiotyczna ankieta czy "twórcy są chciwi"... niewielu jest ludzi którzy nie chcieliby dostawać możliwie jak najwięcej za swoją pracę. Ja jestem zadowolony ze swojej pracy i pensji, ale jakby ktoś mnie zapytał czy chciałbym za tę samą robotę zarabiać 10 razy tyle to oczywiście że bym chciał.. wiec co znaczy że jestem chciwy? Ludzie generalnie pracują żeby zarabiać pieniądze a nie żeby Januszom dogodzić w imię etosu :-/
Hej, mamy działać jak dorośli, to będziemy.
...a teraz wszyscy usiądźmy sobie przy stole i ustalmy, że:
-żyjemy w kapitalizmie, gdzie kasa to życie
-stąd gry robi się dla kasy (albo długo się nie pociągnie)
-którą wykłada konsument
-przy czym konsument ma lepsze rzeczy do kupienia niż gry i nie powinno dziwić, gdy szuka powodu by gry nie kupić
-stąd by wydał kasę trzeba ten wydatek umotywować
-a jak motywacja jest lipna brać krytykę na klatę
-bo takie jest życie, żadnych sentymentów
tl;dr Bez urazy, tak jak was nie obchodzi czy stać mnie na obiad, mnie nie obchodzi czy stać was. Przy czym ja bez gier przetrwam zimę...
Udany reboot Tomb Raidera z 2013 roku w ciągu kilku miesięcy od premiery znalazł cztery miliony nabywców i był najszybciej sprzedającą się odsłoną serii. Był też przy tym finansowym rozczarowaniem dla wydawcy, którego zadowoliły dopiero wyniki osiągnięte przez grę w kolejnych miesiącach i latach.
2 lata po premierze RoTR też byli niezadowoleni, bo na koniec 2017 roku podawano, że ta gra się sprzedała w 7 mln sztuk, gdy TR 2013 miał wtedy 11 mln. W przypadku RoTR na wyniki mógł mieć wpływ, że premiery na poszczególne platformy były z rozbiciem na rok czasu. Najpierw XBox listopad 2015, po 2 miesiącach Pc, po 11 miesiącach Ps4.
Shadow of Tomb Raider też ich rozczarował finansowo, a premiera była równoczesna na każdej maszynce. Po 3 miesiącach podawali na koniec 2018 roku sprzedaż wynosiła 4 mln czyli podobnie jak w analogicznym czasie TR2013. Nie wiadomo ile obecnie wynoszą liczby sprzedanych kopii dla nowej trylogii TR.
Może to być w okolicach TR2013- 13mln, RoTR- 9mln, SoTR- 6mln, ale dla nich sprzedane kopie po ostrych obniżkach cen dużo mniej się liczą niż sprzedaż za pełną cenę z pierwszych miesięcy.
Czasem gracze przesadzaja, ale przyklad NMS pokazuje, ze fala krytyki po premierze gry byla potrzebna i przyczynila sie do naprawy samej gry. Watpie by bez ostrej reakcji graczy tworcy znalezli motywacje. Zamiast sie obrazic jak dzieci, podjeli sie naprawy gry i chwala im za to.
Podobnie trudno nazwac hejtem reakcje graczy na naplucie im w twarz jakim bylo wypuszczenie F76. Sam Todd Howard przyznal sie przeciez, ze na E3 2018 zwyczajnie oklamali graczy i juz wiedzieli, ze wypuszcza crapa.
Inny przyklad swinstwa to proszenie o wsparcie na kickstarterze czy podobnej stronie oferujac w zamian klucz na Steam, a nastepnie przejscie pod skrzydla Epic Store. Przeciez to jawne oklamanie najbardziej oddanych graczy.
My gracze oczekujemy przede wszystkim gier tworzonych przez ludzi z pasja, ktorzy przy okazji chca na tym zarobic, a nie przez korporacje dla ktorych liczy sie jedynie zysk i ktore wola wydac wiecej ba marketing niz dopracowanie gier bo w symulacji wyszlo im, ze na takiej strategii lepiej zarobia.
Taki CDPRed zarabia na grach kupe kasy pomimo, ze nadal jest to grupa pasjonatow tworzacych gry co pokazuje, ze mozna zarabiac bez sprzedania idealow. Za to ludzie ich szanuja i dlatego potrafia robic dobre gry (choc pewnie cwaniaki stawiajace na lootboxy i marketingowa papke zarobia lepiej mniejszym nakladem sil).
Co do pay to win, mikrotranzakcji i skrzyneczek z przedmiotami nie tylko kosmetycznymi to jestem je w stanie zaakceptowac w produkcjach free to play bo jakos takie darmowe gry zarabiac musza. Natomiast jak kupuje gre za pelna cene to nie zycze sobie takich nieuczciwych zagrywek by wyciagnac wiecej kasy.
Podsumowujac - Drodzy deweloperzy, szanujcie nas graczy, a nie tylko nasze pieniadze, badzcie szczerzy zamiast przykrywac wszystko marketingowa gadka, nie obiecujcie czegos czego nie bedziecie w stanie zrealizowac, a bedziecie mieli nasz szacunek nawet jesli Wasze gry nie beda idealne (spodziewajcie sie wtedy konstruktywnej krytyki, ale nie hejtu z naszej strony).
Powiem to tak od dłuższego czasu obserwuję rynek i zadziwiające jest jedno dziś wydaje się na reklamę niemal tyle samo co na same tworzenie gry. To chore i bezsensowne. Zmniejszenie budżetu na marketing i przeniesienie tych pieniędzy na developing to jedyny rozsądny krok. Problem w tym iż dziś o grze nie decydują twórcy ale wydawcy, księgowi i prezesi. De facto zespół developerski nie ma za dużo do gadania. Mają zlecenie od wydawcy na dany typ gry i muszą go zrobić w określonym terminie fiskalnym aby pan księgowy czuł się spełniony. Księgowy i CEO widzą mikropłatności jako genialny sposób na zarabianie pieniędzy więc tworzą całe gry obracające się wokół tego. Patrz FIFA gdzie zysk z mikro jest wielokrotnie większy niż ze sprzedaży gry. Czy te pieniądze idą w tworzenie nowych gier ?? W niewielkiej ilości. Już nie wspomnę o kłamstwach marketingowców czy robienie z graczy beta testerów ( o cześć Todd ). Bo już bezczelnych asset flipów ( nowy Far Cry czy Fallout 76 ) sprzedawanych jako pełnoprawne tytuły to nie ma co wspominać. Trudno dziwić się graczom skoro widzą jak są traktowani i w końcu mówią co im leży na sercu. Jeżeli developer traktuje graczy z szacunkiem i powagą gracze odpłacają się tym samym ( patrz CDPR ). Autor prowadzi krucjatę mającą za zadanie wywołać shit-storm ponieważ broni na każdym kroku developerów. A ja podsumuję to starym powiedzeniem "Co zasiejesz, to i zbierać będziesz.".
Mało jaka branża jest tak zepsuta a producentom uchodzi na sucho wydawanie wadliwych czy niedokończonych produktów, okłamywanie materiałami reklamowymi itd. Nie ma co zaklinać rzeczywistości i cieszyć się jak jakaś firma potraktuje konsumenta przyzwoicie. Chwalić można za ponad przeciętne zachowanie a nie coś co powinno być normą.
Trudno mi byłoby wymienić nawet kliku producentów, których naprawdę lubię i uważam, że traktują graczy jak należy.
Zagraniczne media branżowe też dokładają swoje pięć groszy do polaryzacji między twórcami a odbiorcami.
Artykuły pokroju(jeden przykład z bardzo, bardzo wielu) "Game developers, it’s time to stop listening to the fans" https://www.vg247.com/2019/07/12/game-developers-time-stop-listening-fans/
prowadzą do jeszcze większej frustracji graczy, z której na dobrą sprawę Ci dziennikarze z bożej łaski korzystają(hateclicks). Więź między twórcami i graczami progresywnie się pogarsza.
Developerzy chcą zarobić, co jest normalne, przez co niektóre ich decyzje mogą, wróć na pewno nie spodobają się części graczy. To też jest naturalne.
Gracze natomiast czują się oszukiwani, zaszczuci, a ich prawa jako konsumentów są po prostu ignorowane lub bagatelizowane.
"dziennikarze"(specjalnie z małej, GOLa to na szczęście nie dotyczy) zamiast próbować pełnić rolę mediatora czy stanąć za graczami w słusznej sprawie zwyczajnie dokładają do pieca zaogniając konflikt.
Gracze potrafią docenić twórców jeśli Ci traktują ich z odpowiednim podejściem. Sukcesy gier Lariana czy inXile na Kickstarterze, sprzedaż CP2077 na GOG czy wszelkie moderskie społeczności skupione w okół gier Paradoxu czy Bethesdy pokazują, że można żyć w symbiozie.
Koniec końców bez wsparcia finansowego graczy żadni Developerzy nie są w stanie przetrwać.
nie chcę wypisywać smętów typu "kiedyś wszystko było lepsze", bo powstaje wiele świetnych gier, o których piętnaście lat temu nawet nie mieliśmy odwagi marzyć
- z drugiej strony jednak... - branżę toczy ciężka choroba, a źródłami problemu są: pazerni wydawcy, łatwość zbijania dużej kasy przy niewielkim wysiłku, a także - głupie, konsumpcyjne społeczeństwo.
Na pewno w wielu przypadkach reakcje sa przesadzone ale jak mozna nazwac inaczej zlodzieja i lenia ktory wydal F76 w takim stanie i w pelnej cenie? Stanac z nim po jednej stronie barykady bo tez jest graczem? Wcale mnie nie dziwi ze taki wydawca przeczyta potem pod swoim adresem (Brzydkie słowo) wam w (brzydkie słowo).
Więc, graczu, proszę Cię, opanuj emocje...
Mam być opanowany i cierpliwy gdy za 250zł/300zł oferuje się downgrade czegoś co było wielce zachwalane. Mam być opanowany jak widzę jakieś szkieletowe produkcje early access, czesto kompletnie niegrywalne, ale w super cenie 99zł. Mam być opanowany gdy widzę jak studia które powinny zostać odsunięte od tworzenia gier tłuką kolejne produkcje i szmacą markę/serię gier. Mam być opanowany jak widzę nową grę i zanim jeszcze się z nią zapoznam atakuje mnie pierdyliard DLCków które zewsząd wyskakują.
Czasy mamy takie jakie mamy, ale skoro się coś obiecuje, to potem należy się z tego wywiazać. W świecie gier w ostatnich latach stało się to wieeeeelkim problemem.
Natomiast obrona twórców to kiepska strategia. Jak ktoś odstawia manianę i leci w czekoladowe kulki to należy mu się kubeł zimnej wody, a nie parasol ochronny pod postacią artykułu jak ten powyżej.
Gdy deweloperzy czują się jednymi z nas, starają się tworzyć jak najlepsze gry, są też naszymi sojusznikami w walce o to, by ich produkcje nie były pełne mikrotransakcji czy okrojone z zawartości.
Źródło: https://www.gry-online.pl/opinie/gracze-kontra-tworcy-gier-wojna-w-ktorej-przegrywamy-wszyscy/zb81b
Śmiała teza, a teraz poproszę o dowody takiej postawy. Bo jeśli ich nie ma to po prostu Pan autor wymyślił to sobie, by mu pasowało do całego felietonu.
No siema.
Taki przykładzik chopaczka od Creative Assembly z ostatnich tygodni:
https://www.twitch.tv/totalwarofficial/clip/WrongFuriousUdonFeelsBadMan
Nie no jak na krytykę odpowiadasz przeklinaniem wobec drugiej osoby to słabo z twoim studiem i ludźmi którymi zarządzasz.
Spokojnie chopaczek poleciał i wątpię by znalazł robotę w gemedevie, no na zmywaku w Londynie jeszcze pewnie przyjmują, trzeba by zapytać kogoś obeznanego z rynkiem pracy.
Przeprosiny też wystosowano.
Jezus, ale ten tekst naszpikowany jest baitami. :D
Prawie w każdym akapicie wysnuta jest teza, która ma wywołać komentarz. Ba, powiem, że tekst poprzez brak obiektywności przyłącza się do antagonizowania "stron barykady". Trochę smutne.
Normalnie spirala nienawiści..
To wcaaale nie jest tak, ze developerzy i ich bossowie w ciągu ostatnich kilku lat regularnie dawali graczom powody do niezadowolenia chytrymi zagrywkami i dlatego w 2019 pełni zaufania gracze krytykują najdrobniejsze przewinienia twórców..
(Brzydkie słowo) artykuły sponsorowane
#glosujportfelem
Czemu porządne studia takie jak Sierra musiały upaść, a złodziejskie mendy pokroju Bethesdy czy EA istnieją po dziś dzień?
Szczególnie ten pierwszy, za te machlojki już dawno powinien dostać od graczy kopniaka w tyłek.
Gracze kontra tworcy to duze uproszczenie. Przeciez tworcy czyli deweloperzy nie sa winni takiej sytuacji. Slyszymy co chwile ze sa zmuszani do pracy nawet po sto godzin tygodniowo czesto w kiepskich warunkach zeby jak najszybciej i jak najtanszym kosztem wydac gre. Poza tym watpie ze to deweloperzy tak z wlasnej woli wrzucaja tam mikrotransakcje i gowniane dlc. To wszystko wynika wlasnie z chciwosci wydawcy i udzialowcow ktorzy czerpia z tego olbrzymie zyski wykorzystujac biednych dewsow i kazac im projektowac gre w taki sposob zeby potem wyciagnac z graczy jak najwiecej kasy. Wiec pytanie z ankiety jest niezbyt precyzyjne, bo nie powinno sie tworcy i tego kto go wykorzystuje traktowac jednakowo.
A ja powiem to trochę tak ludzie dostają szału bo coś, gra ma DLC, gra jest za droga czy gra ma coś innego. Tylko że ludzie zapominają o tym że Developer to nie jest jeden typek który chce zarobić, a jest to wielo milionowe przedsiębiorstwo które ma jeszcze akcjonariuszy i inwestorów. To dla nich jest to wszystko zmontowane bo jak oni nie zobaczą na zielono $ (czyli dodatnio) to są niezadowoleni a jak oni są niezadowoleni to robi się źle dla firmy, takie o to są realia.
Jeszcze odnośnie Ooblets i polityki epica.
Jesteście początkującymi developerami, tworzycie swój pierwszy projekt i chcecie żeby był jak najlepszy, zależy wam na zdaniu swojego community, bo to właśnie klienci poprzez zakup danego tytułu będą wskaźnikiem tego czy tytuł był dobry-czy się udał.
Przychodzi pan Epic i mówi że da wam pieniądze z góry nie musicie się już o nic martwić, tylko że wasz produkt będzie na wyłączność w naszym sklepie. Developerzy idą w to - super okazja koniec zmartwień.
I teraz podejście Developerów do community zmienia się o 180 stopni: - Wiecie co w sumie to mamy gdzieś wasze zdanie i czy ta gra się w ogóle sprzeda, my już pieniądze dostaliśmy, jedziemy na wakacje CU ;).
Teraz niech mi ktoś powie że to nie jest psucie rynku...
Teoretycznie to Zarządy powinny dostawać po głowie. W końcu to oni zarządzają finansami. Odpowiadają też za sprzyjanie nieproduktywnym zachowaniom we własnych firmach. Terminy, krojenie materiału, podlizywanie się polityce. Szukanie jak zwiększyć zyski, nawet kosztem zespołów opracowujących produkt. Zwalczanie środowisk graczy, bo to tylko jedna z kilku świnek-skarbonek do naszego basenu. Gra nie musi działać. Równie dobrze można zarabiać na samych skórkach do gry, skoro są takie dochodowe. Gra nawet nie jest potrzebna...
Inna sprawa, że pisanie programów nie jest łatwą sprawą. Szukanie błędów w już napisanym kodzie jest w istocie rzeczy trudne, niezależnie, czy piszesz program dla lotniska, dla inteligentnego auta, czy tworzysz grę. Nawet przy wykorzystaniu Silnika, który de facto też jest programem. Nawet grupa ludzi ma problem z wyszukaniem błędów.
Tylko, że jeżeli dostajesz informację "rób coś w gałęzi, a nie w pniu", to efekt jest za słaby. Źródło może więcej.Tak działają serwery. I jeżeli pomoc techniczna dostaje informację, w tym i w tym miejscu jest problem, i nic z tą informacją nie robi, i dalej tłucze tą samą formułkę.... Trudno nie odnieść wrażenia, że po drugiej stronie rozmawiasz z informatykiem czy programistą. Raczej z konsultantem bez powyższego wykwalifikowania.
Tragedia. Tylko protesty ideologiczne nic nie wnoszą, bo unieść się honorem nie rozwiązuje konfliktu. Żyjemy w kapitalistycznym świecie... Gracze pod tym względem wspierają programistów w firmach jak to miało niedawno miejsce w pewnej firmie. I w każdej społeczności są pojedynczy ludzie. Każda społeczność składa się z ludzi.
Tylko przeraża mnie, że dla inwestycji i pogoni za fikcyjnym szczęściem i prestiżem ludzie są zdolni do wszystkiego, by osiągnąć swój cel, choćby miał on uświęcać środki....
Dobry i sensowny artykuł, przyjemnie się go czytało. Za to widzę, że w komentarzach jak zwykle syf i brak myślenia oraz chociaż szczątkowej próby postawienia się po drugiej stronie barykady.
w 100% zgadzam się z artykułem nie chcesz-nie graj proste.
Poczytałem komentarze i trzeba przyznać, że artykuł w pełni uzasadniony. Pocieszam się jedynie, że jednak większość forumowiczów to młodzi ludzie, którzy później mądrzeją.
@misterŁŁ: Heh. Tak się składa, że przed napisaniem tego felietonu specjalnie sobie znalazłem ten słynny wpis na blogu Ooblets i sprawdziłem, co tam było takiego strasznego. Spoiler: NIC. Żadnej pogardy, żadnego obrażania. Trochę bezpiecznych żarcików, które jeśli kogoś faktycznie rażą, to w takim razie mój felieton powinien tego kogoś doprowadzić do zawału serca.
Zamiast oglądać jutuberów kręcących afery z niczego dla zasięgów i przyczyniających się do problemu wycinając celowo zdania z kontekstu żeby brzmiały jak najgorzej (nie wiem czy ten konkretny tak robi bo mi szkoda pół godziny na jego oglądanie, ale widziałem już takie przypadki u innych) polecam oryginalne źródło: https://ooblets.com/2019/07/we-did-the-thing/