Przecież to nie jest o żadnej symetrii tylko o antagonizowaniu. Głównym celem polityków w naszym kraju jest antagonizowanie społeczeństwa. Jeśli nie jesteś z nami to jesteś przeciwko nam i żadne pozycje po środku nie są akceptowane. Jak widać wokół, na forum również, to się wspaniale udaje. Nie jesteś po stronie opozycji - to jesteś pisiorem, nie jesteś po stronie rządzących - to jesteś kodomitą.
Straszne, że daliśmy się tak zwariować, ale to chyba taka ludzka cecha, że grupę najlepiej identyfikuje i cementuje posiadanie wspólnego wroga.
Oczywiście, że symetria - jeśli chodzi o porównanie rządów PiS i PO-PSL - to bzdura. Ale bycie "pośrodku" wcale nie oznacza bycia "symetrystą".
Podejrzewam więc, że większość się zgodzi z ogólną wymową tego tekstu. Pewne rzeczy mogą budzić naszą niechęć i po jednej, i po drugiej stronie barykady. Moją budzą... Ale to wcale nie oznacza, że jestem gotów postawić znak równości między tym, co wyczynia obecny gang, i tym, co wyczyniał gang wcześniejszy.
Powiedz zatem, Aen, że nie dostrzegasz jakościowej różnicy między (by skorzystać z twoich przykładów) wizytą drag queen w przedszkolu i kopaniem nastolatki po twarzy albo między sprzedażą koszulek przez Sekielskiego i obroną księdza-pedofila... Taki to symetryzm.
Aen ten tekst jednak trochę trąci konformizmem. "Nie wychylać się za bardzo", bo władza da po łapach (choć w normalnym kraju nie powinna, bo nie od tego jest).
Wszystko jednak można:
Czy można być przeciwko adopcji dzieci przez pary jednopłciowe, a jednocześnie być za prawem do zawierania związków?
^^Dokładne odzwierciedlenie moich poglądów. Przy czym (nie jest to złośliwość) o ile "prawiczkowi" czasem bardzo agresywnie sapią o to drugie, to "lewacy" przy pierwszym pytają "ale dlaczego nie?"... To jak myślisz z kim mi się lepiej rozmawia i w którą stronę leci moja sympatia?
To detale zresztą - nie muszę podzielać wszystkich poglądów "tęczowych", żeby teraz murem stać za nimi. Z tego tylko względu, że w XXI w., w najdroższej Ojczyźnie położonej w cywilizowanej Europie wychodzą na ulicę, na pokojową manifestację i są bici przez jakichś troglodytów, za cichym przyzwoleniem władz i Kościoła. Już to wystarczy, żeby stanąć po stronie słabszych, a nie siedzieć okrakiem na barykadzie.
To ostatnie zresztą prędzej czy później źle się kończy - wystarczy spojrzeć na Kukiza. "Z kwiatka, na kwiatek", a za chwilę będzie "sztandar wyprowadzić". Symetryści i ci niezaangażowani (którym nawet raz na cztery lata nie chce się ruszyć tyłka do urn) też w końcu obudzą się w Polsce niekoniecznie takiej, jaką sobie wymarzyli ;-).
ps. Jeszcze jedna uwaga - ci którzy maszerują, też płacą podatki, także na te drogi, po których maszerują :). Ci którzy rzucają kamieniami pewnie też (przynajmniej niektórzy).
Tylko potem wychodzi, że tacy jak gość z felietonu - z którym się zgadzam w 90% wymienionych przekonań - nie chodzą na wybory.
a ja wkleje tekst, ktory porusza wazne sprawy dla kraju. Tekst, z ktorym tez wielu pewnie moze sie utozsamic. I tu hie chodzi o symetryzm, w wybor pomiedzy tym a tamtym, tylko o biernosc. Ludzie patrza, ogladaja, glowa pokiwaja, ale sa nieaktywni, pozostaja tylko biernymi obserwatorami, pozwalajac innym kreowac rzeczywistosc w ktorej zyja.
To oczywiste, że w "szarej strefie" pomiędzy skrajnościami znajduje się tak naprawdę większość Polaków.
Przecież nawet zdeklarowani katolicy różnią się między sobą "poziomem wiary" w dogmaty. Można klepać credo w Kościele, ale w sumie nie wierzyć dosłownie w przeistoczenie - co już podchodzi pod poglądy protestantyzmu.
Człowiek nie jest jakimś zaprogramowanym robotem, którego poglądy da się jednoznacznie przedstawić na jakiejś skali. Wielokrotnie poglądy mogą sobie przeczyć - a nawet zmieniać się z dnia na dzień zależnie od bodźców. Do tego dochodzi całe zamieszanie z segregowaniem poglądów. Co jest lewicowe, co prawicowe, kto faszysta, kto komunista...
Inna sprawa, że przy bieżącym skrajnym, i moim zdaniem sztucznie zaznaczonym podziale nie da się jednak patrzeć jak na walkę równego z równym - mamy z jednej strony cały aparat państwowych mediów, wsparcie finansowe państwa dla mediów, które piszą jawne bzdury (i które bez tych pieniędzy dawno by upadły - tyle z "prawicowości" i "wolnego rynku" :)).
Z drugiej strony mamy media rozsądne, które naprawdę przez lata zachowały niezależność. W Polityce (choć nie czytam ostatnio za często) potrafiły pojawić się wywiady z ludźmi z kompletnie różnych parafii; artykuły skrajnie krytyczne wobec PO, SLD i trzeźwe analizy prowincji, tak często zapomnianej przez rządzących. Z drugiej strony barykady mamy felietonistów pokroju Łysiaka, który całe życie spędził w paranoi przed "różowymi" albo historyków zaangażowanych politycznie (taki zawsze najgorszy) i tygodniki, które rok w rok nagradzają polityków partii rządzącej.
No chyba wiadomo, do kogo mam większe zaufanie.
I z tego wszystkiego ostatnio najwięcej czytam Tygodnika Powszechnego - co biorąc pod uwagę moje "zrażenie się" do Kościoła jest pewną ironią losu. :P
Lamia bezczelnie prawo, nie wykonuja wyrokow sadu, kradna i marnotrawia miliardy - ale panieeee... za PO zarli osmiorniczki!
Symetrysci.
Ciekawa ta symetria.
Nagonka na UE, uchodźców, żydów, Ukraińców, lekarzy/sędziów/nauczycielki, LGBT. Pięknie nas rozgrywają, jak marionetki cały kraj tańczy jak mu zagrają. Ciekawe kto w menu do szczucia na kolejne tygodnie i odciągania uwagi od innych spraw?
też mnie to wkurza ze nie ma miejsca w centrum, ze człowiek jest zmuszany do obrania konkretnego narzuconego stanowiska, ze nie moze mieć swojego zdania...
ogólnie widać że się coś zmienia tylko problem w tym ze na gorsze, ponieważ z nieznanych mi powodów ktoś chce wręczać ludzi w myśleniu
później będą narzekania ze społeczeństwo coraz głupsze
Moim zdaniem, tam nie ma nic o symetryźmie. Artykuł jest o tym, że autor bezrefleksyjnie nie popiera wszystkiego co zsyłają mu na głowę jego ulubieńcy i ma swoje zdanie, które nie zawsze pasuje do jednego obrazu świata.
Potwierdzenie moich slow z postu 25.
https://wiadomosci.onet.pl/kraj/czestochowa-ochroniarz-pobil-kobiete-miala-sweter-z-sercem-w-kolorach-teczy/sksrx4n
„Jestem świadkiem, ale i ofiarą tego, że w Polsce mamy bardzo poważny problem, o którym nie miałam zielonego pojęcia, aż do dzisiaj – dodaje wstrząśnięta.”
Jest tu jakas barykada?
Przeczytałem dziś krótki felieton Stanowskiego, który pozwolę sobie przekleić. Zdaję sobie sprawę że dla niektórych pojęcie symetrii to najgorsza potwarz, bo jakże to tak, nie identyfikować się z naszym plemieniem, jednak wydaje mi się, że warto zapoznać się z podejściem które przejawia naprawdę wiele osób, tylko po prostu nie krzyczących równie głośno co obie strony zza barykad :
"Czy można uznać, że Kamil Durczok upadł jako człowiek w sposób straszny, a jako dziennikarz w sposób nieodwracalny i czekać na surową karę, ale jednocześnie nie dziwić się temu, że sąd nie zastosował aresztu tymczasowego i nie widzieć w tym spisku? Nie krzyczeć, że są równi i równiejsi? Czy można mieć dość nachalnej propagandy LGBT – na przykład wzdrygać się na wizytę Drag Queen w przedszkolu, ale jednocześnie nie mieć żadnej ochoty atakować uczestników marszów w sposób fizyczny czy werbalny? Czy można być przeciwko adopcji dzieci przez pary jednopłciowe, a jednocześnie być za prawem do zawierania związków?
Czy można stać po środku? Czasami przesunąć się trochę w jedną stronę, trochę w drugą, zależnie od sprawy, ale tylko po to by stać tam, gdzie nakazuje własne, a nie cudze sumienie?
Czy można uważać, że Powstańcy Warszawy ani nie walczyli o równouprawnienie i inne z ich perspektywy bzdety, lecz o wolność, o zwykłą zemstę także, o życie przede wszystkim? Czy można jednocześnie uznać, że idiotyzmy wygadywane przez Klepacką – mianowicie, że jej dziadek walczył o inną Warszawę niż tę otwartą na gejów – nie mieszczą w głowach ludzi rozumnych? Czy można szanować znak „PW” i uważać, że wypisywanie go na tęczowej fladze jest żałosną próbą zwrócenia na siebie uwagi przez upadłego polityka Misiłę, a jednocześnie nie mieć problemu z tęczową flagą bez tego symbolu? Czy można stawać co roku 1 sierpnia na baczność, a jednocześnie mieć po dziurki w nosie wytatuowanych patriotycznie młodzieńców, którym się wydaje, że są nauczycielami historii?
Nie muszę być zawsze za, ani zawsze przeciwko. Mogę sobie frywolnie skakać z kwiatka na kwiatek, na pięć minut zapisując się do jednych i na kolejne pięć – do drugich. Mogę wybierać sobie to, co mi pasuje i jest zgodne z moimi przekonaniami. Nie pasuje mi Matka Boska ozdobiona kolorami tęczy, bo wiem, że te skądinąd piękne kolory naniesione zostały jedynie po to, by antagonizować ludzi. Ale nie pasują mi też lekcje religii w szkołach, bo uważam, że nie od tego jest szkoła. Podoba mi się film Sekielskiego o pedofilii w kościele, ale nie podoba mi się, gdy ten sam Sekielski sprzedaje koszulki o tej tematyce. Uważam wielu księży za ludzi mądrych, ale wielu z kolei – za zwykłym zaściankowych tępaków. Czy mogę czuć się osaczony przez eko-terrorystów, a jednocześnie nie kwestionować niebezpiecznego ocieplenia klimatu? Czy mogę śmiać się z ludzi, którym przeszkadza przekop mierzei wiślanej, bo serce im pęka na widok ściętego drzewa, a jednocześnie uważać, że powinniśmy dbać o środowisko naturalne? Czy mogę dobrze życzyć nauczycielom i pragnąć, by zarabiali więcej, a zarazem mieć odruchy wymiotne na widok sejmowych opozycjonistów, którzy obiecują im te podwyżki załatwić? Czy mogę nie podziwiać równocześnie posłanek Scheuring Wielgus oraz Pawłowicz?
Media karmią mnie skrajnościami. Kolorowo ufarbowanym dziewczynom, które profanują cmentarz przeciwstawiają Kaję Godek, której mniejszości seksualne kojarzą się z bolszewikami sprzed 99 lat. Jedna grupa za nic ma wrażliwość drugiej na symbole religijne, druga za nic ma wrażliwość pierwszej na własne „ja”. Dziennikarze stawiają naprzeciwko siebie wariatów i każą mi wybierać, którego wolę.
A ja nikogo nie wolę. Żyję sobie swoim życiem. Chadzam ulicami. Wolę sam niż w tłumie. Takich jak ja jest więcej. Jesteśmy większością. Rozproszoną, niezorganizowaną, ale większością. To z naszych podatków buduje się ulice, którymi w tę czy drugą stronę maszeruje jedna czy druga grupa. My nie mamy czasu na głupoty. Nie maszerujemy i nie rzucamy w maszerujących kamieniami. W weekendy idziemy z dziećmi na spacer, a w tygodniu pracujemy na jeszcze więcej dróg.
"Jak nie podzielasz naszych poglądów to jesteś za PiSem" - ojcowie wątku dobrej zmiany.
I sobie gadaj z takimi - jakbyś do ściany mówił...
Ano to jest właśnie problem z tym wątkiem.
Autor wątku ma chyba nieco inne intencje niż ten, kto napisał felieton. Do czego innego dąży i co innego chce udowodnić.
A jeszcze co do wyborów - cóż, ci umiarkowani mogli przecież głosować nawet na złodziei z PSL, którzy są jednak umiarkowani, albo z braku laku i przekory - na Kukiza albo Swetru.
Tymczasem i tak dominują dwa plemiona.
Przy czym nigdy nie postawię znaku równości pomiędzy PiS i PO...
Tak, wiem, obawa o zmarnowane głosy, ale gdyby podczas kampanii widać było poparcie dla innej drogi w sieci i sondażach... Ale tego też nigdy nie widać.
A ja nikogo nie wolę. Żyję sobie swoim życiem. Chadzam ulicami. Wolę sam niż w tłumie. Takich jak ja jest więcej. Jesteśmy większością. Rozproszoną, niezorganizowaną, ale większością. To z naszych podatków buduje się ulice, którymi w tę czy drugą stronę maszeruje jedna czy druga grupa. My nie mamy czasu na głupoty.
Stanowski powinien dopisać, ze wszystko jedno mu, kto go okrada.
Ale o czym tak naprawdę pisze autor? Że ma prawo do własnych poglądów i są inne niż to co mu oferują dwa główne bloki? Odkrywcze - trzeba było specjalnie napisać o tym felieton.
Czy też mamy do czynienia z niewypowiedzianymi gorzkimi żalami, że nie ma na kogo głosować.
Skoro nie ma i prawdziwa jest teza, że takich jak autor jest większość niech weźmie d. w troki i zakłada partię, a nie zajmuje się odkrywaniem Ameryki.
Ah, Podhale - Europa Małych Ojczyzn, Goralenvolk, miłość do Franciszka Józefa, gusła, alkoholizm, dojenie ceprów. Królestwo kilku rodzin, z Bachledą- Curuś na czele. Na pewno wiem tylko, że klienci z tej okolicy są prawie tak skąpi jak Krakusy i Poznaniaki.
Dodam jeszcze jedno, całkiem zrozumiałe że społeczności z własną, odseparowaną kulturą, dialektem, tradycjami są nieprzychylne wpływom z zewnątrz i narzucaniu innej wizji świata, ludziom wychowanym w bogatszych w różnorodności społeczne ośrodkach łatwiej to przychodzi. Czy to dobrze czy źle? Nie wiem ale pozwolę sobie, ze sporą dozą dystansu, przytoczyć przykład Azteków i Inków którzy też pozwoli na wzbogacenie kulturowe (to oczywiście jest żart ale jednak jakąś analogię tu widzę)
czy w latach 50 wiele osób gotowe było podać szczerze rękę Niemcowi?
Nawet później trzeba było Słowa:
„Wir vergeben und bitten um Vergebung“
Pare groszy ode mnie
O jakich stronach mówimy? Tak dla pewności? PO vs PiS? Opozycja vs PiS? Lewica vs Prawica? LGBT vs tradycjonaliści? Wg mnie jakos słabo dodefiniowane te strony barykady.
Czy można uznać, że Kamil Durczok upadł jako człowiek w sposób straszny, a jako dziennikarz w sposób nieodwracalny i czekać na surową karę, ale jednocześnie nie dziwić się temu, że sąd nie zastosował aresztu tymczasowego i nie widzieć w tym spisku?
- 1 strona: większość ludzi | 2.: zwolennicy teorii spiskowych (duża mniejszość). Brak barykad partyjnych.
Czy można mieć dość nachalnej propagandy LGBT – na przykład wzdrygać się na wizytę Drag Queen w przedszkolu, ale jednocześnie nie mieć żadnej ochoty atakować uczestników marszów w sposób fizyczny czy werbalny?
- 1.: większość ludzi; 2.: większość ludzi. Barykada partyjna: skrajna lewica.
Czy można być przeciwko adopcji dzieci przez pary jednopłciowe, a jednocześnie być za prawem do zawierania związków?
- 1.: PIS i inne partie prawicowe, duża cześć centrowej PO; 2.: duża cześć PO, praktycznie cała Lewica
Itp itd
Czy można stać po środku? Czasami przesunąć się trochę w jedną stronę, trochę w drugą, zależnie od sprawy, ale tylko po to by stać tam, gdzie nakazuje własne, a nie cudze sumienie?
- Świetnie, Stanowski jest zwolennikiem centrum. Kto by pomyślał...
Bawi mnie bardzo wybiórcze listowanie tematów do „stania po środku”. Dlaczego tylko kwestie światopoglądowe? Dlaczego nic o państwie prawa? Poszanowaniu demokracji? Prawie własności? Socjalizmie? Wolnym rynku? Itp itd. W tych sprawach mamy te same strony barykady? Czy to już nie pasuje pod tezę? Może się okaże, ze PiS i skrajna lewica stoją razem? Hmm?
„My nie mamy czasu na głupoty.”
Jakie to piękne. Dobrze sytuowany Stanowski ma w dupie jak to politycy, aktywiści, ideolodzy itd., zmieniają Polskę. Jest go większość. I jak większość tego typu ludzi obudzi się z ręka w nocniku jak nagle mu ktoś nadepnie na odcisk. Przegra sprawę w sądzie, zapłaci większy podatek, nie dostanie pozwolenia bez znajomosci, synowi-gejowi ktoś wybije żeby, itp. itd. Nihil novi.
I jeszcze kilka prostych stwierdzeń bez zbędnych tłumaczeń.
1. Postawa Stanowskiego to nie symetryzm. To wyjebanizm.
2. Stali bywalcy watku Dobra Zmiana (nie pisowcy, nie trole) to ludzie o zróżnicowanych poglądach. Od prawicowców, przez centrowców, po lewicowców. Dokładnie jak pisze Stanowiski na pewne tematy mamy zbieżne poglądy (Durczok, PiSpanstwo), a na inne już nie (LGBT, socjalizm). Także jak ktoś traktuje bywalców jako jednolite środowisko, forpocztę jakiejś jednej partii politycznej, to jest głupkiem i tyle.
A mi się podoba ten wklejony felieton. Taki zdroworozsądkowy. Wiadomo że fanatycy z lewa i prawa mają o takie centrowe poglądy zawsze ból dupy, ale trudno.
@Belert oczywiście ostro poleciał ale postaram się po części stanąć w jego obronie.
Generalnie kwestia grzecznościowych relacji pomiędzy kobietami i mężczyznami jest dość problematyczna, równouprawnienie nie do końca w tej kwestii działa- w poradnikach savoir vivre'u zawsze akcentuje sie że uścisk pomiędzy mężczyznami musi być zdecydowany i silny- wiadomo, nie chodzi o zgniecenie ręki potencjalnemu rozmówcy ale raczej o zakomunikowanie równości rozmówców. Jeżeli chodzi o kobiety faktycznie taka praktyka nie do końca ma sens, ja np zawsze ratuje sie delikatnym podaniem ręki i skłonem. Całowanie ręki cokolwiek szarmanckie to sądze że wśród współczesnych kobiet piastujących poważne stanowiska może być źle odbierane.
Oczywiście mówimy o płaszczyźnie zawodowej bo wśród przyjaciół funkcjonuje to zupełnie inaczej.
@Cainoor to na prawdę gratuluje nam jako społeczeństwu jak dajemy sie rozgrywać.
Lewaki mówią że biją LGBT, prawaki mówią że biją Księży. Nastroje społeczne sie pogarszają a przepaść rośnie czyli dokładnie to na czym zależy Kaczyńskiemu na spółkę ze Schetyną. Media skaczą ze szczęścia i szczekają o tym jak "my" jesteśmy gnębieni Mobilizacja swoich zastępów w pełni. Żadna ze stron nie jest tu lepsza, po prostu Azja...
@Bukary apropos postu wyżej; tak już kończąc ten wątek, powtórzę jeszcze raz to co, mogłem nie do końca czytelnie zakomunikować. Bardziej kosmopolityczne rejony Polski nie mają już tego rodzaju problemu, kiedy przyjdzie czas na Podhale? Nie wiem ale wydaje mi się że powinno to wyjść naturalnie a nie w ramach jakiegoś super ogólnokrajowego projektu mającego nauczyć tych wsioków podhalaków kultury :D
Iselor, to ze nazywasz siebie centrowcem, wcale nie oznacza ze nim jestes :)
Dla Ciebie pewnie jestem faszystą. Pewnie masz rację, jako zwolennik rozdziału państwa od kościoła, z w miarę liberalnymi poglądami odnośnie aborcji, a nawet eutanazji, jako zwolennik związków partnerskich dla homo - jestem skrajnym prawicowcem :)
Taka analiza, do słów Belerta:
oswiece Cie Panie Naiwniaku, nie podawanie kobietom reki to bardzo powszechne zjawisko wsrod gorzej wyksztalconej czesci naszego spoleczenstwa, choc nie tylko.
...
Otoz nie podaje sie reke kobiecie z powodu zaklopotania i niepewnosci rekacji kobiety, wiekszosc tych skoro sie Wam tak podoba niewyksztalconych ma wbite do glowy ze kobiecie sie nalezy szacunek , najlepiej ja pocalowac w reke etc , szkolenie na babciach - pewnie na Podhalu tez jest tak samo jak w krk .A jak widze kobiete molodsza ode mnie - no kurde nie bede jej w koncu calowal w reke nie robmy jaj , jak widze starsza - a jak mi wyrwie reke , nie bede sie kompromitowal.
Wątpię, by Belert zaliczał się do "choc nie tylko".
Obawiam się, że od kiedy metroseksualny Daniel*, subiekt w spożywczym, wziął ślub
- w mojej rodzinnej miejscowości temat LGBTQWERTY zniknął.
A i wcześniej, za szczenięcych lat nikt bydła nie robił nauczycielce francuskiego, która jeździła na romantyczne wycieczki z sąsiadką. Nawet patusy, które nie dostały się do ogólniaka w mieście powiatowym.
Takie to życie spokojne w małych miejscowościach, gdzie wszyscy się znają i wiedzą o sobie wszystko.
*imię zmienione
Małe miejscowości to hipokryzja, konformizm, nepotyzm, pycha, chciwość, zazdrość, gniew, lenistwo.
w duzych to samo
Bukary - nie fantazjuj , u gorali najpierw Bog a potem ksiadz i to jak swoj a nie obcy :)
Może nie ze wszystkimi punktami się zgadzam, ale w sytuacji kiedy obóz postępu pędzi swoją młodzieżówkę na sebixów w chińskiej konfekcji...
http://palikot.pl/dac-sie-pobic/
Pora się cofnąć
[11] pisanie "listów od czytelników" oraz horoskopów było w kurierze lubelskim zajęciem dla stażystów i tych pracowników, co podpadli kolektywowi.
Źródło: stażyści
Oj Aen, poruszyłeś gniazdo os. Za chwilę zostaniesz sprowadzony do parteru, przypisane Ci będą słowa jakich nie wypowiedziałeś i skazany będziesz za myślozbrodnię.
Bukary : biedaku , strasznie jestes oderwany przez to Twoje belferstwo od realiow.Nic dziwnego ze PiS Was rozegral jak dzieci.
Jedna na przykład twierdziła, że mężczyźni nie podają kobietom ręki, ponieważ to oni zajmują się pracą i zazwyczaj mają umorusane prawice. Tak więc byłby to przejaw szacunku wobec kobiet. :)
oswiece Cie Panie Naiwniaku, nie podawanie kobietom reki to bardzo powszechne zjawisko wsrod gorzej wyksztalconej czesci naszego spoleczenstwa, choc nie tylko.Ja np. nie poodaje kobietom reki, dawniej witalem sie z facetami i kobietom kiwalem glowa teraz sie przelamuje i jak musze podaje reke.U mnie w pracy to bardzo powszechne, stoi kobnieta i dwoch facetów podchodzi pracownik podaje reke facetom i kiwa lekko glowa kobiecie.
A tyeraz Ci zadam pytanie dlaczego sie tak dzieje ?Sprobuj poszukac w googlach :) i nie ni ejest to pogarda wobec kobiety, z tym zajwiskiem spotykam sie codziennie wiele razy , pytanie czym to jest spowodowane.?
Ciekawe czy bedziesz w stanie wymyslec . jak to bylo ? o tempora o mores ?
BUkary : serio poszuklales wiadomosci w google :) nie jestes zatem zupelnie stracony, nie jednak skoro szukales to widac nie najlepiej z praktyka.
Otoz nie podaje sie reke kobiecie z powodu zaklopotania i niepewnosci rekacji kobiety, wiekszosc tych skoro sie Wam tak podoba niewyksztalconych ma wbite do glowy ze kobiecie sie nalezy szacunek , najlepiej ja pocalowac w reke etc , szkolenie na babciach - pewnie na Podhalu tez jest tak samo jak w krk .A jak widze kobiete molodsza ode mnie - no kurde nie bede jej w koncu calowal w reke nie robmy jaj , jak widze starsza - a jak mi wyrwie reke , nie bede sie kompromitowal.
A nie dlatego ze sie ma jej reakcje gleboko w d....
Jak widac nie posiadasz wiedzy zyciowej o ofc musiales do tego dorobic teorie jak to kaz\dy zwolennik POKO - jesli fakty przeczą naszej teorii to trzeba odrzucic fakty.