tak. super żona, zwiedziłem pół świata, mieszkam za granicą, krótkie godziny pracy(IT, zdalnie; zawsze mogę pójść do korpo ale pewnie wtedy będzie mi to trochę doskwierało że marnuję czas). Są jakieś drobne problemy ale ogólnie moje życie to bajka.
Zdrowe dzieci, zdrowa śliczna mądra zona, jeżdżę starym gruchotem, zwyczajna praca poniżej średniej krajowej, hobby to takie by zagrać i film obejrzeć. Niczego więcej mi nie trzeba. Obroniłem się przed potrzeba posiadania pieniędzy które dalyby mi więcej niż mam w sferze materialnej.
Świata nie zawojowalem i godze się z tym. Wstaje z uśmiechem na twarzy i chciałbym się uśmiechnąć gdy ostatni raz spojrzę w lustro przed śmiercią. Czyste sumienie to jest priorytet.
Pytanie do osób nie będących szczęśliwymi. Co robicie by to zmienić?
Jak brakuje wam miłości to co robicie by kogoś poznać? (ja przykładowo na tym etapie życia poszedłem na kurs tańca i tam poznałem po jakimś czasie moją kochaną i wspaniałą małżonkę). Bo nie oszukujmy się przed kompem miłości człowiek nie znajdzie.
Jak jesteście niezadowoleni z pracy to co robicie by ją zmienić? (znam masę osób, które się przekwalifikowały, niektóre dość szybko jeszcze w wieku 20-paru lat, niektóry po 40-stce.)
Jak macie problemy w rodzinie to co robicie by je naprawić?
Szczęście zależy od człowieka, na zły los nie trzeba się godzić. I oczywiście gadki coachów, że można osiągnąć wszystko to wierutna bzdura, ale zawsze można osiągnąć coś więcej, zwłaszcza jak jest się w dołku, to często starczy niewielka zmiana by odmienić los. Wiadomo, wszystkiego człowiek nie zmieni, zz tym się trzeba pogodzić, ale to co można zmienić należy zmienić na lepsze.
To ja może odpowiem cytatem
"-Nie jest dobrze, co prawda nie jest też źle, można powiedzieć, że jest średnio
-To chyba super?
-Oczywiście że super."
Nie, i nic tego nie zmieni. Gdybym mógł inaczej poprowadziłbym moją ścieżkę edukacji poprzez wybranie innego kierunku w technikum. Może dzisiaj moje życie wyglądałoby inaczej. Pewne rzeczy zrobiłbym inaczej, tak by wyszły po mojej myśli, nie powiedziałbym wielu zbędnych słów które niekiedy zaszkodziły mnie i bliskim. A mojej miłości życia już mi nikt nie zwróci. Staram się tego w żaden sposób nie okazywać, ale często bywa naprawdę trudno. Generalnie moje życie to żart...
Tak, jestem i to bardzo.
Nie mam powodów do narzekania, lubię swoją pracę (ogólnie całą branżę), hobby, na Rolexa mnie nie stać (technicznie rzecz ujmując stać, ale byłby to bardzo głupi zakup) ale zachcianek nigdy nie muszę sobie odmawiać.
Z dziewczyną się dogadujemy (od wielu lat).
Dzieciaków nie mam więc mam też wolny czas.
Jest dobrze.
W sumie chyba tak. Madra i kochajaca zona, niezla praca, tylko +/- 15 lat do splacenia wszystkich mieszkan, 9900k czekajacy w paczkomacie... Tylko czasu troche brakuje.
Tak.
Co prawda daleko od wiekszosci znajomych i rodziny, ale zyje sobie powoli i bez stresu w ladnym i schludnym miejscu posrod zyczliwych ludzi.
Tak.
Świetna żona, niezła praca (w sumie gdyby było coś z nią nie tak to zmienić mogę bez problemu), branża w której pracuje to dla mnie branża idealna, fajne hobby (niestety na pół roku wyłączyła mnie z niego kontuzja, ale powoli wracam już do treningów), fajni kumple. Finansowo też się wszystko spina, a jak kasy zabraknie i poświęcę część swojej swobody na pracę w korpo to i taka możliwość sprawia, że śpię spokojnie. Do tego swój udział w tym ma też wiara, która pomaga przejść przez te trudniejsze momenty i bardziej cieszyć się tymi dobrymi.
Teraz tylko dzieci się dorobić i sielanka na całego :P Trzymajcie kciuki.
Jestem.
Do pełni szczęścia brakuje mi tylko nowego samochodu. Może na przyszły rok :)
Tak, udało mi się osiągnąć to co planowałem w życiu, powoli przybliżam się nawet do powiększenia rodziny.
Czasem brakuje wolnego czasu, ale wtedy po prostu wybieram to co daje mi więcej frajdy :)
tak
zona, dzieci, zyje sie dobrze
praca dobra z super pensja u mnie i u zony, dzieci zdrowe, ladne i madre
nie na wszystko mnie stac, ale jest naprawde super
Raczej tak ale jeszcze sporo do zrobienia zanim usiade, odpale cygaro i westchne z satysfakcja mowiac do siebie „dalem rade”. ;P
Tez mam piosenke o aniolach!
https://youtu.be/hl9qhc2hd5g
Próbuję, ale to nie jest proste. Nie mam powodów do nieszczęścia, ale teraz stresuję się tym, że szczęście się skończy i jestem przez to nieszczęśliwy. Błędne koło.
Mogę powiedzieć, że jestem umiarkowanie usatysfakcjonowany moją obecną sytuacją życiową.
Czy jestem nieszczęśliwy? Nie, jestem zdrowy, mam pracę, dziewczynę, pieniędzy mi nie brakuje.
Czy mogę powiedzieć, że jestem szczęśliwy? Myślę, że dopiero jak moja sytuacja życiowa się ustabilizuje czyli na etapie kiedy będę już miał swój dom/ mieszkanie, dzieci i pracę która pozwoli mi je wychować, utrzymać i chociaż to raz w roku wyprysnąć za granicę na wczasy.
Obecnie moje życie to raczej taka faza przejściowa.
Nie
tak ogólnie ... dlaczego to? : https://youtu.be/mzk1IUsF1R0
a nie np. to?; https://youtu.be/HYmOtKG2Tso
Jestem. Oczywiście mógłbym narzekać na milion rzeczy, ale mam taki charakter, że walczę o swoje i dążę do tego co sobie wymarzę i udaje mi się to, chociaż nieraz muszę na to zapier*alać ciężko. Mam kobietę, którą kocham, (chociaż czasami mam jej dość :P), przyjaciela, zacząłem budowę domu, w pracy od września szykuje się awans i podwyżka, która da mi możliwość by żyć jeszcze wygodniej i mieć możliwość sobie schować nadmiar do "skarpety" , więc w sumie to bardzo się cieszę z życia, chociaż nie jest ono zupełnie kolorowe. Jednak mi to wystarcza w zupełności.
Tak, ogólnie uważam że jestem szczęśliwy. Mam pracę którą lubię i partnerkę którą kocham ze wzajemnością, do tego przyjaciela i masę fajnych znajomych. No i mieszkam w centrum metropolii jak jak zawsze chciałem. Zmagam się przy tym z nerwicą lękową (ale od roku "wygrywam" i jest ok i mam nadzieję że tak zostanie), i muszę przyznać że zauważyłem pewien paradoks. Dzięki nerwicy nauczyłem się doceniać małe rzeczy i różne chwile, a za to nie przejmować się różnymi sytuacjami i aspektami życia którymi moi "zdrowi" znajomi się bezsensownie przejmują. Nie zrozumcie mnie źle, nerwica lękowa to wredna suka i nikomu nie życzę przechodzenia przez to piekło, ale z drugiej strony jestem dzięki niej o wiele mądrzejszy w wielu kwestiach, przez co paradoksalnie czuję się szczęśliwszy.
Myślałem, że to forum przegrywów życiowych, a rzeczywistość jest zgoła inna. Sami szczęśliwi ludzie. Tak trzymać!
Tak oczywiście. A żona właśnie rodzi... I nasza trzyosobowa rodzinka powiększy się niedługo o dwie kolejne małe królewny. Żyć, nie umierać!
Ciekawa sprawa z tym szczęściem powiem Wam. Wielu ludzi uważa, że są szczęśliwi bo coś tam osiągneli. Maja dobra pracę, mieszkanie/dom, żone/męża, dzieci, samochód itp. Ale gdzieś w głębi zastanawiają się czy to naprawdę jest ich bajka? Czy zrobili to bo tego chcą, czy dlatego, że tak wszyscy żyją? Żyjemy, pracujemy, plodzimy potomstwo itd. To w pewnym sensie takie oszukiwanie samego siebie i trwanie w tym oszukiwaniu. To prowadzi często to absurdalnych sytuacji. Niby samo zycie powiecie... Ale czy nie można inaczej... Tak po swojemu, nie krzywdząc nikogo i nikomu nie wadząc ? :)
Pieniądze dają przedmioty, przedmioty dają szczęście. Nie mam pieniędzy wiec szczęśliwy nie jestem zbytnio. Mam tylko obowiązki. Czasem pogram na konsoli czy coś ale to nie daje szczęścia gdy gra się samemu :(
Teoretycznie jestem , mam prace jako tako pozwalająca na normalne samodzielne życie
Nie każdy musi być prezesem w Ferrari
Do pełni szczęścia brakuje mi tylko żony obok , ale mój najdłuższy związek trwał 6 miesięcy , natomiast ostatni był czystym tzw byznez Relation , czyli pewnie trzeba szukać jakiś alternatyw zamiast długotrwałego związku
Nie, bo jestem introwertykiem
jak jesteś zdrowy i zdrowa jest twoja rodzina to jesteś zawsze szczęśliwy, na pewno na szczęście nie mają wpływu pierdoły takie jak pieniądze a tym bardziej praca
Nie, nie jestem w podstawówce, liceum, czy w akademiku na studiach. Ludzie szczęśliwi praktycznie nie występują, to są skrajne wyjątki. Występują momenty, czy - rzadziej - okresy szczęścia, jeszcze częściej zwykłego zadowolenia. Ogólnie jednak o ile nie wygrałeś na kosmicznej loterii, albo nie jesteś dostatecznie głupi (w dużej mierze właśnie ograniczona świadomośc odpowiada za szczęście dzieciństwa), szczęśliwy stale nie będziesz. Wręcz przeciwnie.