dotes - To jest opis encyklopedyczny. Powinieneś rozumieć, z czym to się wiąże ;)
Gra jest znakomita, wciąga niesamowicie. Jestem pod olbrzymim wrażeniem tego, że ER choć zbliżone mechanicznie do Dark Souls 3, daje odczucie grania w coś zupełnie innego.
Otwarty świat i łatwiejsze do śledzenia questy pozwalają na czerpanie większej przyjemności z rozgrywki. Jednocześnie konstrukcja gry sprawia, że właściwie nie ma sytuacji 'zacięcia' - po kilku sromotnie przegranych walkach łatwo odwrócić się na pięcie i po prostu odkrywać inne miejsca.
Ta gra już nie jest o walkach z bossami. Choć jest ich bardzo wiele, to głównym daniem jest odkrywanie świata i postaci go zamieszkujących, ich dziwnych historii :). Gra wywołuje olbrzymią ciekawość i skrywa niezwykłe tajemnice.
Sama walka też dostał sporo usprawnień - dodatek skoku i ukryty pasek postury zmieniają nieco podejście - bardzo skuteczne staje się atakowanie mocnym uderzeniem po z wyskoku, które prowadzi do ogłuszenia przeciwnika i wystawienie na cios krytyczny. Oczywiście dalej w pełni czuć rodowód ER, ale rytm potyczek uległ odczuwalnym zmianom na plus i daje jeszcze więcej radochy.
Dodatek jazdy konnej i walki z wierzchowca bardzo dobrze urozmaica potyczki i po nabraniu wprawy w machaniu orężem z grzbietu Torrenta, znacznie zwiększa płynność eksploracji.
Nie jestem psychofanem Soulsów, przeszedłem 1 i 3 część Dark Souls, a także Sekiro i Bloodborne. Każdą 1 raz. Zawsze doceniałem i lubiłem te pozycje, ale nigdy nie wzbudzały we mnie zachwytu. Udało się to Elden Ring i im dłużej gram, tym bardziej chwyta mnie za serducho. Ta gra ma to coś.
PS. Co do problemów technicznych, to kiszka - szkoda, że powstrzymują ludzi od komfortowej rozgrywki. osobiście gram na PS5 w trybie Quality i nie mam powodów do narzekań - płynność jest dobra, nie ma żadnych przycinek. Sama grafika od strony technicznej jest OK, ale design świata i niektóre widoki to po prostu 10/10.
Moja opinia o tej wyjątkowej nietuzinkowej grze, jestem graczem który odbił się kiedyś od DS3, pierwszej mojej gry od FS, z powodu poziomu i cały czas zachodził w myśl co jest z tą serią gier że ma taką rzeszę fanów i przeciwników... więc musiałem spróbować ER i zobaczyć o co tu chodzi i skąd oceny 10/10 a po drugiej stronie taki hejt...
Już wiem o co chodzi większości graczom którzy oceniają grę bardzo nisko nawet ze złością, część z nich sa to osoby które wcześniej odbiły się od DS3 z powodu poziomu (ja też, moja pierwsza gra od FS) Gracze chcieli teraz czegoś świeżego z cudownym otwartym żyjącym światem, który będzie prosty w ogrywaniu jak Wiesiek3 którego kocham i mam w nim nabite 300godzin. Po trailerach, hajpie gracze zakupili ER myśląc że to będzie to!!! I się okazało że to jest prawie klon DS3 z dodatkiem otwartej mapy ale dalej poziom trudności jest wysoki i ponownie gracze się odbili ponieważ niestety nie są w stanie poświecić się bo są przyzwyczajeni do koszenia w szybkim tempie wrogów tak jak to ma miejsce w innych grach z otwartym światem, które do tego przyzwyczaiły że przeciwnicy to nic innego jak szybkie mięso armatnie o którym szybko zapominasz. Więc w ER zacząłem grać i szukałem fenomenu bądź kiczu, miewałem chwilę irytacji z powodów nagłej śmierci, poznawałem mechanikę gry, musiałem to zrozumieć jak tu się gra, teraz wyjaśnię że ta gra pomimo "otwartego świata" jest w całkowicie innej kategorii, ten otwarty świat ma za zadanie dodać lekkiej swobody w grze a nie stworzyć imitację żyjącego świata. Tu się gra tak... wchodzisz do jakiejś lokacji np. jakiś garnizon na otwartej mapie, lub lochy, dostajesz łomot od pierwszego tłustego szczura bądź gwardzisty, ale po respawnie uczysz się ruchów przeciwników, poznajesz ich ataki, miejscówki, wiesz jak atakują, z której strony itp. uczysz się danego rejonu na pamięć, jak z kim walczyć, jakimi atakami i jak się bronić, uczysz się klikania w dobrym timingu ponieważ gra absolutnie nie wybacza błędów, klikania ataku na pałe jak to można robić kwadratem na padzie w wieśku na utopcach, niestety nie, z każdym walka jest indywidualna, do każdego musisz czuć respekt, nawet do tłustego szczura czy wilka i to jest piękne, ponieważ tego szczura będziemy pamiętać długo że on tam w tych katakumbach jest w liczbie trzech lub sam i potrafi zaskoczyć jeżeli go zlekceważysz i o nim trzeba będzie pamiętać, mieć na niego swoją wyrobioną małą taktykę, (to jest piękne, wymagające, respektujące każdego wroga), jeżeli czujesz się już hardy i chcesz przelecieć jak geralt po wilkach? to o nie, te niepozorne szczury Cię najpierw zestunują a potem dojadą nawet jak będziesz w dobrym gearze, dlatego że ich nie respektowałeś!, wilki zrobią z tobą to samo... Dalej jak jesteś słaby to tyle ile uda ci się zabić to za te prochy się rozwijasz w miejscu łaski, levelujesz, czasami wypadnie Ci lepsza broń i coraz to lepiej rozbijasz ten garnizon lub inne potwory, podbijasz poziom oręża materiałem który szukasz w kopalniach, następnie wracasz do miejsc gdzie umierałeś i radzisz sobie już znacznie lepiej, idziesz dalej, następnie gdy już jesteś mocniejszy to expisz proch na tym garnizonie/innej lokacji przez którą przechodzisz i rozjeżdżasz wszystkich w minutę bez otrzymania obrażeń. Wcześniej w jakimś miejscu rozbijał cię wielki rycerz? to teraz gdy jesteś dopakowany i znasz jego ruchy i posiadasz wyuczone ruchy to ty go robisz jak chcesz w 10 sekund bo jesteś go nauczony (to jest piękne, wchodzisz i mówisz I"M BACK BITCH and BYE, maybe try me next time) - dlaczego - bo znasz wszystkie jego/ich ruchy, ataki itp. zasięg, timingi, ale respektuj każdego bo jeżeli popełnisz błąd to będzie po tobie! Gdyby przeciwnicy byliby łatwą przeszkodą, nie pozostawali by w pamięci.. Trzeba tą grę traktować jako grind siebie. Mi np. się podoba że wszyscy tam mają swoje chodzenie „po sznurku” bo się ich uczę, to ułatwienie w zamian za wysoki poziom jaki gra stawia. Wiem gdzie kogo się spodziewać i w następnych wizytach w tym rejonie mam już obraną taktykę na nich wszystkich, kolejność, rozbijam ich w chwilę i zdobywam prochy, ale cały czas pamiętając aby ich nie lekceważyć bo jeden ich atak/uderzenie we mnie będzie potrafiło mnie obalić i zabić.. To mi się podoba, czyli kiedyś mnie tu mordowali a teraz ja po nich przechodzę nie trudząc się za bardzo, ale prowadzę się z dużym skupieniem jak snajper, to jest piękne.. To inna gra, całkowicie inna, zarąbista w swej prostocie świata, wymagająca w swoim poziomie trudności, wynagradzająca za cierpliwość i poświęcenie, ucząca szacunku do każdego wroga. Każde wejście bossa jest epickie, to jest BOSS a nie duży mob do przejścia, masz zacząć z nim starcie, masz ponieść porażkę, masz poczuć jego moc!, masz zobaczyć jego wściekłość, wielkość i majestatyczność, masz poczuć jego historię, on nie stoi tu i nie czeka na Ciebie, ty jesteś do niego malutki, on ma epoki walk za sobą, tysiące starć, swoją historię i aby go pokonać musisz na to zasłużyć, musisz na to zapracować!!! Na ile tą grę oceniam? to całkowicie inna kategoria, dla ludzi wymagających czegoś więcej, nie dla niedzielnych graczy, gra wymaga skupienia, wymaga poświęcenia, zaangażowania. Nie jest typu zagraj/zalicz i odstaw. ER jest dla graczy którzy chcą coś zbudować, stworzyć swojego wojownika w wirtualnym świecie, przejść drogą krwi, cierpienia, poświęcić się dla potęgi tego świata który zabija 95% innych graczy od początku tak bardzo że przestają w to grać... Wynagrodzi Cię na końcu za wytrwałość. Wtedy stworzysz z krwi, potu, czasu postać, która będzie pływać w tym świecie pomiędzy morderczymi wrogami, nagrodzi Cię umiejętnościami, które pozwolą Tobie rządzić w tym koszmarnym świecie, tam gdzie przetrwają tylko najsilniejsi, najsłabsi siedzą z daleka płacząc, że ten świat jest za trudny, spoglądając zawistnym spojrzeniem i z niedowiarą na Ciebie jak tam sobie poradziłeś i radzisz z tym co zabija ich samym spojrzeniem. Ta gra pokazała mi całkowicie inny poziom doznań, wyżynę na której stoją nieliczni. Oceniam tą grę na … Sami się domyślcie…
Już dawno nie widziałem takiego gnojenia gry na golu od czasu TLOU2, przy czym tam, subiektywnie kulał tylko jeden element, a tutaj gra gnojona jest za całokształt. Wszystkie teksty o grze minusowane (sprawdzałem), masa nowych kont do gnojenia gry i komentarze bez konkretów, pełne ogólników i lania wody.
Tymczasem ja bawię się przednio i piję kawkę podlaną łzami hejterów.
Wbijaj na Reset. I wejdź w wątek poświęcony grą From. Są nowe info od zaufanego źródło. To brzmi aż za dobrze żeby tak było. From chce chyba pogrzebać konkurencję.
https://www.resetera.com/threads/from-software-development-speculation-everything-we-know-about-their-current-projects.163312/page-8
Mój chiński mistrz jednej ze wschodnich sztuk walki tłumacząc mi nieukowi swoją sztukę czasami mawiał: tajemnice chronią się same. Co mi się teraz skojarzyło z Elden Ring.
Ja na swoim etapie ~20h gry stwierdzam też, że to jest gra kontemplacyjno-soulsowa, czyli nowa jakość w gamingu ;-) W pozytywnym sensie. Uwielbiam, jak jakaś gra ma poziom wyrafinowania niespotykany często w mainstreamowych produkcjach. Mam też wrażenie, że niektórzy tutaj odbili łódeczką 2m od brzegu i jakimś sposobem ocenili skarby na dnie morza, twierdząc, że tam w głębinach przecież nic nie ma...
Ciekaw jestem, czy to wrażenie się zmieni na +/- w dalszej części. Na razie jestem bardzo zadowolony :-)
Mam 130h na liczniku, około 150level, gram buildem arcane/faith + katana, jestem chyba już blisko końca (Consecrated Snowfield) i musze powiedzieć, że mam ochote na kolejne 100h. Ta gra jest niesamowita. Po 2h sesji grania mam dość, wyłączam gre, a za pół godziny znowu mam ochote grać, bo rozkminiam czego jeszcze nie zrobiłem. Czyszcze całą mapke od samego początku, zaglądam w każdy zakamarek, robie każdą jaskinie, wszystkie questy itd. Gra dekady jak dla mnie, a zwłaszcza dla weteranów Soulsów.
Jak dla mnie gra roku, ponad 400 h nabite, dotarłem chyba do +5 new game plus. Jeśli wyjdzie jakieś DLC to trzeba będzie wrócić. Oby dostała jak najwięcej nagród.
Via Tenor
A.l.e.X ale piecze..
A GOTY zasłużone.
O tym, że ta gra to arcydzieło świadczy dla mnie fakt, że wróciłem do niej pomimo, że przeszedłem ją w całości. Nie cierpię wracać do gier i zrobiłem to może kilka razy dla naprawdę cudownych pozycji.
Dla odmiany gram magiem. I nie sądziłem, że to tak przepotężny skurczybyk. Do walki z Omenem potrzebowałem trzech podejść mimo, że dla mnie to najtrudniejszy boss w całej grze. Wszyscy padają jak muchy an ilość zgonów po mojej stronie spadła o jakieś 95%.
Xandon
Właśnie cofnąłem się w czasie i podtrzymuję tamtą opinię, że warto. Ta gra to jakieś małe arcydzieło. Gram tym magiem, dzięki temu nie czuję presji i mogę wchodzić w każdy zakamarek. To niesamowite, jak ten świat jest zbudowany, ile tu niespodzianek i pięknych miejsc.
Nie znam drugiej takiej gry. Z takim klimatem, tak dopracowanej i dającej tyle możliwości. Coś pięknego!
Dawno nie grałem w coś tak dobrego, ta gra nie ma praktycznie wad. Dla mnie na pewno 10/10, gra dekady na miarę Mass Effecta 2, ale i tak go przebija. Najlepszy projekt lokacji z jakim miałem do czynienia, nie przeszedłem żadnego soulslike'a oprócz Stranger Paradise i obawiałem się, że utknę gdzieś jak w Dark Souls 3, ale nie mam tu tego problemu ze względu na otwarty świat i możliwość ominięcia niektórych zbyt trudnych walk aż do momentu gdy stanę się wystarczająco silny. 56h na liczniku w przeciągu tygodnia, nie potrafię przestać grać.
Gosciu wyciagnal konto zamrozone od paru miesiecy i nadal probuje trollowac. Alez tam musi byc cos mocno poprzestawiane pod kopula, az troche przykro sie robi. Szczegolnie patrzac po postach, ktore splodzil poprzednim razem gdy byl aktywny. Sa tam np. takie kwiatki. :D
O minusach i wadach ER fajnie pisał tutaj ostatnio użytkownik "jaro".
Dzisiaj juz wiemy, ze jaro i michalek to ten sam czlowiek. Typ rozmawia sam ze soba, a obstawiam ze to tez nie byly i nie sa jego jedyne alter ego. Czuje zazenowanie jak teraz czytam nagonke na xandona, ktora prowadzil z dwoch kont jednoczesnie. xD
Z drugiej strony nie dziwi, ze musi siegac po takie srodki. Takie fusy nie maja zadnych kolegow ani znajomych. Nikt nie lubi zawistnych i zlosliwych ludzi. :)
Uniknalem kazdego mozliwego spoilera az jak ostatni naiwniak dalem zlapac sie jakiemus randomowi i to w miejscu, w ktorym czulem sie bezpiecznie - forumowym watku o Eldenie. :) ale nic to - gra sie i tak bardzo przyjemnie. Dzisiaj druga runda.
Po streamie Red Bulla chyba nie ma już wątpliwości, Japończyki nie umieją w PC...
Gra ma miejscami potworny stuttering, a warto zaznaczyć że streamerzy nie grali na słabych sprzętach, dla przykładu Asmongold który streamuje z domu ma RTX 3080 czy tam nawet 3090, to jest karta z górnej półki, mikrościnki, frame pacing, desynchronizacja... wszyscy zmuszeni byli zjechać z detalami.
Byli też inni którzy ogrywają na zestawach przygotowanych przez Namco/RB, przecież nie dali by im grać na niczym słabym. Polecam odpalić stream tego francuza(tylko wyciszcie dźwięk bo gość to jakiś klaun), tam chyba najbardziej widać co się dzieje z grą.
Trzeba się zmierzyć z faktami, ten port jest do wała, jak ktoś ze starszym sprzętem miał jeszcze jakieś nadzieje że gra będzie "jakoś" chodzić, to lepiej niech zweryfikuje. Na konsolach też są problemy, ale widać że lepiej sobie radzą.
Na metacritic 97 tutaj 7.2, zaniżają ocenę.Leci im po nogawce po ciężkiemu jak myślą o grach from.Śmiechu warte.
Zaeksperymentowałem początek z Astrologiem i jest gładkie wejście. Pierwsze wrażenia bardzo pozytywne. Połączona formuła Dark Souls + Zelda BotW + Sekiro w takiej kolejności %. Faktycznie działa. Piękny świat i klimat, no ładne to jest po prostu. Największe miłe zaskoczenia z pierwszych godzin: fajne wprowadzanie w system + wolność i swoboda + ciekawość świata (szwędam się i dłubię po swojemu) + Struga (gładkie śmiganie na koniu) + autonapełnianie butelek po rozprawieniu z grupami przeciwników (no to dużo zmienia) + oczywiście ekstra walki i przeciwnicy. To ostatnie jakoś tak fajnie dostrojone, soulsowe ale jakby bardziej gładkie, subiektywne wrażenie. Gra mnie nie wprawiła w jakiś natychmiastowy zachwyt na starcie, ale ma w sobie to coś i czuć skalę przygody, która z każdą godziną przyjemnie się rozwija. A dziś rano, po krótkim śnie to już z niecierpliwością tam wracałem. Zobaczymy jak będzie dalej.
Fenomenalna gra.
Na początku ma sie wrażenie, że ten otwarty świat jest bezsensowny, człowiek nie wie gdzie iść, za co sie zabrać... w Soulsach nawet jak sie gdzieś utknęło to wystarczyło połazić troche i sie odkryło gdzie iść, tutaj naprawdę jest obłęd na samym początku, ale po kilu godzinach eksploracja staje sie coraz przyjemniejsza
Zanim zabiłem pierwszego dużego bossa w grze miałem za sobą chyba 5+ minibossów, którzy wcale nie byli łatwi (szczególnie minibossowie z tych okrągłych aren, które sie aktywuje w ich centrum), pierwszy boss był problematyczny, ale dopiero Godrick dał mi popalić, na szczęście po kilkunastu próbach też poległ, a gra po tym robi sie jeszcze lepsza i lepsza
Masa dungeonów, kopalni, zamków, ruin, ukrytych jaskiń, NPCtów i interakcji z otoczeniem.
System craftingu jest troche bezużyteczny, nie korzystam z niego praktycznie w ogóle, ale jestem dopiero jakieś ~35 godzin w grze więc może jeszcze kiedyś zaczne z tego korzystać na poważnie
Brakuje troche różnorodności w późniejszych dungeonach, zamiast nowych minibossów używani zostają poprzedni z lekkimi modyfikacjami, lub co mnie osobiście kompletnie dobija i denerwuje, niektóre dungeony kończą się walką z DWOMA minibossami na malutkiej arenie, wolałbym żeby tam było coś oryginalniejszego zamiast ctrl+c ctrl+v, ale poza tym ogólnie bardzo spoko
Dungeony są zwykle bardzo podobne i idą tym samym schematem, ale zawsze stanowią wyzwanie i te w dalszych częściach gry są bardziej rozbudowane, nigdy nie jest to prosty spacerek
Bardzo podoba mi sie, że z niektórymi bossami można walczyć na koniu, Tree Sentinel z początkowej lokacji, Death Bird z rzeki i wiele innych, można stanąć z nimi twarzą w twarz i turlać się unikając ich ataków, lub jeśli mamy na to ochotę wsiąść na konia i metodycznie rajdować i wymieniać się ciosami aż do pokonania przeciwnika. Koń przydaje sie w walce z ogromnymi przeciwnikami np. pomarszczeni giganci lub ci kamienni, walka z nimi jest ogromną frajdą na koniu. Z konia można również skakać na przeciwników aby zbić im poise lub zadać po prostu większe obrażenia, można robić taktyczny odwrót aby po chwili skoczyć znowu na przeciwnika lub jeśli jesteśmy zbyt słabi, uderzać wrogów z konia metodycznym i powolnym rajdem.
Przez pierwsze kilkanaście godzin nie zauważałem żadnej różnicy między dniem i nocą, ale teraz jak przebiegam przez mapę w nocy widzę nowe potwory, niektóre sobie śpią i można się przekradać, o różnych porach dnia pojawiają się też różni bossowie, nie jest to być może coś super rewolucyjnego, ale zawsze jest to jakaś różnorodność i urozmaicenie i tak już bardzo fajnej rozgrywki.
Nie odkryłem wielu ciekawych umiejętności, mój pierwszy run przechodzę zwykłym wojem z wielką bronią i nie używam za bardzo magii, ale nawet tutaj jest kilka fajnych umiejętności, których można używać aby sobie ułatwić rozgrywkę, spirit ashes w niektórych przypadkach to swojego rodzaju easy mode (jellyfish) działający prawie jak summon NPC/gracza
Gra zdecydowanie jest bardziej przystępna niż inne soulslike, natomiast nie znaczy to, że jest łatwo. Umiera sie tu znacznie częściej niż w innych grach Fromsoftu, ale śmierć nie jest karana tak mocno, bo zwykle mamy obok posągi odrodzenia lub Sites of Grace (ogniska) więc po śmierci możemy wsiąść na konia i po chwili znaleźć sie w miejscu, gdzie zginęliśmy. Przystępność gry polega przede wszystkim na tym, że kiedy utknie się w jakimś miejscu, nikt nie broni nam zrobić zwrotu o 180 stopni i próby eksploracji innych miejsc, w których można znaleźć lepsze itemy oraz wylevelować postać, nie ma tutaj praktycznie żadnych sztucznych barier (nie licząc oczywiście tego, że trzeba jednak iść z fabułą troche żeby odblokować następne części mapy przykładowo bez pokonania Godricka nie da się CHYBA do Liurnia of the Lakes), jeśli jest zbyt silny przeciwnik po prostu szukamy innego, niektóre mechaniki gry, jak np. wspomniane wyżej spirit ashes, są w stanie w pewnych sytuacjach znacznie ułatwić rozgrywkę i niedoświadczonym graczom pomóc pokonywać bariery. Jeśli ktoś boi sie, że gra jest za łatwa, zbyt uproszczona lub "scasualisowana" to absolutnie nie ma sie czym martwić, są to stare dobre soulsy z nowym, otwartym światem, historią i wieloma nowymi rzeczami, których odkrywanie i poznawanie to czysta przyjemność
Są pewne problemy z wydajnością, stuttering w pewnych miejscach daje o sobie znać, ale według mnie gra działa i tak lepiej niż wiele gier AAA, które dziś wychodzą, na moim przestarzałym już komputerze gram na nisko-średnich z fps pomiędzy 50-60, w ciągu ok. 35h rozgrywki miałem może 2-3 crashe i to nie w żadnych ważnych momentach, czasem są pewne ściny, czasem fps spadają znacznie bardziej niż zwykle, ale w 100% da się grać. Ludzie wyrobili sobie jakieś dziwne przeświadczenie, że gry Fromsoftu zawsze miały malutkie wymagania i że zawsze działały perfekcyjnie, co jest kompletną bzdurą. Gra mimo problemów na premiere działa bardzo dobrze, nie napotkałem sie na praktycznie żadne glitche czy bugi (poza jednym gdzie po skoku utknąłem między drzewami w animacji spadania, ale po ok. minucie moja postać sama umarła, bo chyba fromsoft przewidział takie rzeczy), wg. mnie poza tym stutteringiem nie ma sie absolutnie do czego przyczepić
Świetnie się czyta te wszystkie komentarze. Nastąpił ogromny ból dupy wszystkich, którzy nie umieją grać w te grą i krytykują wszystko co się da, nawet jak nie grali, a od dark souls odbili się po pierwszym bossie. Najśmieszniejsze zarzuty to pusty świat i brak fabuły. Jak ktoś narzeka na brak fabuły to albo nie grał albo jest głupi.
Na szczęście to margines, bo sukces komercyjny jest ogromny. W dodatku ta gra nie ma żadnych mikrotransakcji ani badziewnych dlc co trzeba też docenić.
Największy bólu tylnej części ciała nastąpi jak to arcydzieło będzie zgarniać kolejne nagrody roku.
Elden ring nie jest grą trudną. Jest grą wymagającą i po prostu nie przechodzi się sama. O ile w soulsach czy bloodborne łatwo było utknąć na bossie nie mając nic innego do zrobienia, to tutaj ta sytuacja nie występuje. Jeżeli boss jest zbyt trudny, to można eksplorować mapę czy robić lochy i wrócić z lepszymi statystykami i ekwipunkiem. Gdyby nadal był problem, to można przyzwać aż 3 graczy, a wtedy to nie jest już walka z bossem a jego egzekucja. Sama eksploracja też nie jest trudna, ale śmierć jest normą. Lochy są pełne pułapek i potworów czających się w ukrytych miejscach, ale to działa tylko raz. Za drugim już wiesz gdzie siedzi i możesz zareagować. Łatwiejsza gra z serii to tylko Demons Souls.
Skąd wynikają niskie oceny? Dysonans poznawczy. Gracze myślą że są dobrzy w te klocki bo przechodzą gry w których wystarczy spamować przycisk ataku i gra sama się przechodzi, a tutaj tak się nie da. Nie każdego bossa pokonasz od razu, nie każdy loch da się przejść przy pierwszym odkryciu. Ludzie się frustrują, bo "powinno wyjść inaczej" i zachodzi właśnie dysonans poznawczy - uważają się za dobrych graczy, a jednak gnoi ich gra która jest soulsLITE. Duma i brak logiki każą im porzucić trop w którym to oni są słabi, więc trzeba zacząć jeździć po grze. Jak to prawi przysłowie "Złej baletnicy przeszkadza rąbek u spódnicy". Małe dzieci płaczą gdy nie dostaną tego co chcą, a duże piszą komentarze.
Mała dygresja. Gram na PS5, i tutaj gra chodzi naprawdę dobrze. To że na XSX i PC chodzi źle to oczywiście wina twórców. Ja na szczęście mam to za sobą, bo kupiłem Dark Souls na PC i to był moment w którym zrozumiałem że FS robią świetne gry, ale tylko na PS.
Sama gra to majstersztyk i dawno nie grałem w tak dobrą grę. Kroniki Myrthany były bardzo dobre, ale po tych 45 godzinach miałem już dość. W ER mam 55 godzin i smutno mi że 3 głównych antagonistów już pokonałem. To nie jest gra na raz - za rok do niej wrócę i spróbuję inną klasą i jeszcze kolejną. Szczerze polecam, szczególnie jeżeli chcesz zacząć z serią. O ile w Dark Souls miałem momenty w którym miałem ochotę rzucić padem, a pająk z Bloodborne przyprawił mnie o poczucie beznadziei, tak tutaj jest po prostu przyjemnie. Nie ma frustracji, wycierania rąk przed przekroczeniem mgły do bossa. Większość z nich pokonuję przy pierwszym podejściu i to bez odnowienia miksturek. Powtarzać kilkunastokrotnie muszę tylko tych fabularnych, chociaż wystarczyłoby przyzwanie innego gracza i zszedłbym do poziomu "łatwy", ale DS zahartowały mnie na tyle że jeszcze nie poczułem potrzeby.
3h gry żeby moc używać miecza rycerza Dariwilla… to jest to. Dawno nie grałem w rpga gdzie poświęciłbym kilka godzin dla jednej broni :)
Wdzianko pierwsza klasa…
Ale wiecie co? Fabuła mnie rozwala. Wstęp do Radahana sprawił, ze wcale nie chciałem z nim walczyć. A komentarz Blaidda po walce spowodował, ze w ogóle mnie ucieszyła mnie ta wygrana i jest mi smutno. Ech! Co za niewiarygodna gra.
I niech ktoś mi powie, ze tu nie na fabuły.
Po 40h jestem pewien - to pierwsza 10 od wielu lat (z pominięciem Hadesa, bo to gra prawie idealna była).
Gra ukończona - 97h, 164 level. Wspomagałem się wikipedią przy niektórych questach NPC, bo chciałem je koniecznie ukończyć.
Wszystkie bossy robione solo, bez używania summonów. Najdłużej zajęła Malenia (zaskoczenie), około 90 minut. Maliketh padł za trzecim razem, Godfrey z 30 minut, finałowa sieczka z godzinkę.
Build Dex+Arcane pod power stance i dwie katany (River of blood + Uchigatana) Do czyszczenia mapy i mniejszych bossów/mobów spamowanie aktywnej umiejętności z River of blood.
Do najtrudniejszych bosów polecam popioły: Bloodhound step - czyli takie szybkie dashe, troche udoskonalony roll. Można dość szybko spamować i przemieszczać się po mapie nietykalnym. Wyczuć moment, gdzie można sprzedać hit z dwóch katan i jakoś leci.
Dzisiejsza zarwana noc uświadomiła mi jak bardzo ta gra nagradza myślenie i sprawdzanie ekwipunku. Ta walka z Blaiddem to kwintesencja. Wykończył go ryk do gwiazd. Walka trwała nie dłużej niż 30 sekund i gdybym wcześniej sprawdził specjalne właściwości broni… tak samo finałowy pojedynek w tym quescie. Moim buildem było ciężko nawiązać walkę (kontakt fizyczny). Niemniej odpowiedni dobór talizmanow, zmiana zbroi i nagle poszło pięknie.
I nie ważne ile wkurzen złapie po drodze. Ostatecznie ta gra po prostu nagradza myślenie. Proste rozwiązanie jest w zasięgu ręki a poziom satysfakcji z kolejnych wygranych (po 40 minutach prób i bluzgow) jest niesamowity. Żadna inna gra czegoś podobnego mi nie dała.
Elden Ring recenzja po platynie
Czas gry 164h
Level 170
Platforma PS5
Styl gry: połowa gry miecz z tarczą plus czary dalekodystansowe na trudnych przeciwników, reszta gry miecz (Bloodhound’s Fang) i tarcza (Brass Shield) bez czarów.
Ulubiony i najtrudniejszy Boss: Malenia! Jest niesamowita.
Platyna zdobyta w 1 przejściu gry z małą pomocą WIKI i wczytywaniu savy na koncu gry co zajęło 10minut do zdobycia 5 zakończeń (1 nie udało się podczas gry ale nie ma to znaczenia dla platyny).
Zacznę od tego że nie ma gry idealnej jednak Elden Ring zasługuje w moim mniemaniu na 10/10 za świeże podejście do tematu open world, za wciągającą walkę, emocjonujące potyczki z bosami, za to że chce się wracać do niej codziennie i ma efekt „jeszcze jednej tury”.
Porównuje ją do jednej z moich najlepszych gier RPG Wiedźmina 3. Te gry sporo się od siebie różnią, Wiedźmin stoi bardziej historią, fabułą, dialogami i interakcją z NPC co bardziej preferuje w grach jednak Elden Ring broni się wciągającą walką, wyzwaniem i cudownie zaprojektowanym światem zaskakującym i nawet po 100h gry…
Gdybym miał wybierać to Wiedźmin 3 i RDR2 stałyby na czele a Elden Ring zaraz za nimi w mojej hierarchii.
Co do jakości wykonania na PS5 nie mam zarzutów, ani razu gra nie wywaliła mnie do menu, wszystko działa płynnie bez gliczy jedynie widać czasem odczytujące się tekstury w oddali ale to nie przeszkadza. Grałem na performance mode czyli 60fps i gra się płynnie i przyjemnie.
Jest to moja pierwsza ukończona gra od From Software. Polecam.
Ja zrobie sobie przerwę i następną grą studia będzie dla mnie Demon Souls.
Walka z ostatnim bosem:
I troche cosplayu. Jak oceniacie? Stopy nie odciete, ale planuje. ;)
Wina ulomnego polskiego tlumaczenia. W oryginale jest "Death Blight" (czyli cos ala "smiertelna zaraza/choroba"), co jest duzo bardziej sensowne.
Grało się przyzwoicie, jak na gatunek giń i walcz dalej b. dobry poziom.
Nie jestem miłośnikiem soulslike gier ale przyznaję, że ten tytuł mnie mocno wciągnął, przynajmniej do momentu zimnej lokalizacji, bo potem fabuła gry zaczęła mnie nudzić i mierzic.
Sam świat w miarę ciekawy, dużo dużych bossów i mniejszych, niezobowiązujących. Misje.... bez podpowiedzi z YT trzeba dosłownie mapę przeczesywać jak z wykrywaczem metali na ogromnej plaży.
Dla mnie przyjemnie pograne, przeszedłem całą grę i tyle. Raczej do niej już nie wrócę, po prostu wyczerpała się ciekawość tego świata. A walki z innymi graczami i najeżdżanie zostawiam już miłośnikom takiej rozrywki :)
Ta nota tutaj to jakas kpina. Najlepsze RPG od Wiedzmina 3. Rozumiem, ze kogos styl FS przerasta ale nie uwierze w ocene gry, ktora ma 50h+ a recenzja pozostawiona za pewne po lisciu w twarz od Margita na samym poczatku gry. Itemkow tez nie kupisz z realne pieniądze. To nie samograj, to wyzwanie i koszmar w ktorym trzeba myslec i sie z nim zmierzyc. Gra jak wszystkie od nich- ma bledy lecz jest sprawiedliwa.
Elden Ring ukończony - zajęło mi to chyba z 5 miesiący dość intensywnego ogrywania. Gra jest OGROMNA i jeśli chce sie dokładnie odwiedzić wszystkie lokacje, to trzeba nastawić się na naprawdę długi czas spędzony w grze (w jednej z pierwszych cutscenek z Meliną, chyba po pokonaniu Margita, wspomina ona coś o próbie, której nas poddała i żmudnej podróży która nas czeka - o jak bardzo jest to prawda!).
Dlaczego wystawiam 8.0:
- Niestety mam wrażenie, że open world nie bardzo tej grze pomógł. Zbyt wielki świat i trochę za mało wypełniaczy. Już pod koniec dałem sobie spokój z niektórymi katakumbami, bo ile można w kółko robić niemal te same lokacje. Mam wrażenie, że lepiej byłoby jednak zachować dotychczasowy półotwarty świat solsów i wypełnić go bardziej dopracowanymi i unikalnymi lokacjami.
Za co wystawiam mocne plusy:
- Kreacja świata - lore.
- Wspaniałe walki bossów i fenomenalna muzyka w czasie tych walk.
- Zatrzęsienie możliwości budowania postaci i wszelakich buildów.
- Ciekawi NPC i ich questy, a także świetny voice acting.
Z minusów:
- Jak już pisałem - świat moim zdaniem jest zbyt olbrzymi i za bardzo wypełniony powtarzalnym contentem (np. mnóstwo w sumie podobnych spirit ashes).
- Poczucie zagubienia - niestety niektórych questów bez pomocy Internetu nie byłbym w stanie ukończyć.
Pierwszy raz coś takiego w życiu mam, żeby tak mi gra obrzydła strasznie. Zaraz po premierze grałem cały miesiąc, tylko w eleden ring po minimum 6 godzin dziennie. I po prostu tak mi obrzydł, że za każdym razem jak do niego wracam to mnie nudzi po 5 minutach. Nauczka na przyszłość, nie można tak w jedną grę napierdzielać
W Elden Ring mam już ograne ponad 60 godzin. Praktycznie nigdy nie opisuję wrażeń z gier. Gry przechodzę i zapominam. Przez ostatnie kilka lat często miewałem wrażenie, że może jestem trochę za stary na gry, bo nie dawały mi tej dziecięcej frajdy, jaką pamiętam. Przynajmniej jeśli chodzi o nowe tytuły, bo jest garstka staroci (niektóre ciągle aktualizowane, jak Path of Exile), do których lubię wracać. Jak pewnie się domyślacie, ER zmienił moje postrzeganie gier – ja po prostu grałem w nie te gry, co trzeba.
Elden Ring jest moim pierwszym Souls Likiem. Na pierwszy ogień poszedł Vagabond. W grach z widokiem trzecio-osobowym zazwyczaj wybieram postaci na zręczność, jednak tutaj zrobiłem wyjątek i zagrałem rycerzem wyspecjalizowanym w ogromnych mieczach dwuręcznych. Na początek otwarty świat. Nie jestem fanem otwartych światów! Lubię gry liniowe. Nawet w ER, największą frajdę mam w dungeonach, zamkach i tych bardziej liniowych lokacjach. FS doskonale utrzymało jednakże dobry balans. Początkowo może chodzi się po tym świecie bez celu, jednak ten szybko się krystalizuje. Co więcej – każdy kierunek jest dobry. Jestem wdzięczny developerom, że nie odczuwam czegoś, co zniechęca mnie we wszystkich grach z otwartym światem – zwykle wchodzę do miasta, zbieram znaczniki, questy poboczne, czuję potrzebę wykonania tego wszystkiego, nim po prostu będę eksplorował. A tu? Każdy kierunek w tej grze jest dobry. Gra polega na tym, że idziesz przed siebie, a gra wykorzystuje mój ulubiony sposób na mówienie: „nie tu, jeszcze nie teraz”, gdy wróg robi sobie z twoich kości wykałaczki po jednym hicie. Czasami musiało upłynąć 10 godzin gameplayu, żebym powrócił do pewnych lokalizacji i spróbował swoich sił ponownie. Nie muszę dodawać, z jakim poczuciem nagrody wiązało się wypełnienie tych czelendży.
Kolejna kwestia – walka. Jest coś, w ER, co sprawia, że chyba nie ma dla mnie powrotu do innych gier z „trzeciej osoby”. Mechanicznie jest to majstersztyk. Gra powolnym rycerzem z mieczem dwuręcznym jest inna, niż szybką postacią. Feel walki jest świetny, hitboxy są precyzyjne, iframes totalnie mnie kupują i jako fundament mechaniki - przepadłem, uwielbiam. Gdy walka jest zbyt trudna, można posiłkować się craftem. Tu podkreślę, że ja nienawidzę craftu w grach, bo gry są zbyt łatwe, żeby chciało mi się craftować. Autentycznie, jeśli mogę przejść fabułkę rozbijając wszystko pięściami i krzycząc „Leeroy Jenkins”, to to zrobię. Tu się tak nie da. Są momenty, gdzie posiadanie jednego przedmiotu wykreśla cienką linię między życiem a śmiercią.
Kolejna rzecz, za którą kocham ER, to konieczność skupiania uwagi. Żyjemy w głośnym świecie, gdzie wokół nas dzieje się dużo. Multitasking w pracy, multitasking w domu, bombardowanie powiadomieniami, akcją. Nawet gry nie są tu wyjątkiem, bo często projektowane są tak, że ma się dziać dużo, szybko, na raz. I tu pojawia się ER. Gra, w której znalazłem ukojenie nerwów. Serio – nic nie zrelaksowało mnie bardziej, niż 2 godziny prób walki z Radhanem, gdzie musiałem skupić uwagę, uważać, co robię. Zauważyłem, że przechodząc jedenasty raz ten sam dungeon, czuję relaks i odprężenie, połączone z nagrodą, gdy uda mi się przejść hipotetycznie coś trudnego. Wreszcie - w tej grze najbardziej pokochałem to, że to niekoniecznie moja postać robi się silniejsza. To ja, jako gracz, jestem lepszy, bardziej precyzyjny. To nie postać progresuje, a często właśnie my. I to jest chyba najbardziej uzależniająca mechanika, jaką znam w grach.
Sam otwarty świat jest przepiękny, dziwny, intrygujący. Lubię zwiedzać go szczególnie, gdy właśnie ukończyłem trudne wyzwanie. Lubię wsiąść na konia i zwyczajnie odpocząć. To połączenie groteski, horroru, melancholii idealnie przypadło mi do gustu. Wreszcie wertykalność świata, majestatyczność budowli, z których wiele da się eksplorować. Totalne mistrzostwo.
Ah i skoro wcześniej było o koniu, to może jeszcze kwestia walki konnej. Wydaje się nieco przegięta, ale to chyba najlepsza mechanicznie walka tego typu, jaką widziałem. Pojedynek konny z pierwszym rycerzem z Limgrave to arcydzieło artystyczne. Wprowadzenie tego elementu dodało grze kapitalnej głębi. Każdy boss fight pamiętam w detalach. Każdy trudny przeciwnik wypalił mi się w pamięci. Coś niesamowitego.
Wreszcie sama historia, fabuła, sposób narracji. Im dalej w głąb świata, tym bardziej zaczynam rozumieć kim jesteśmy, co tu robimy i czego szukamy. Urzeka mnie design postaci i bossfighting oraz kreowanie dramatyzmu muzyką, światłem, dialogiem. Taki Godrick, który całym sobą krzyczy o niedowartościowaniu, braku pewności siebie. Radhan, którego pochłonęło szaleństwo i pragnie już tylko zakończyć swój żywot na polu bitwy. I ta złowieszcza cisza, gdy nagle znika z pola walki. Wreszcie w samej bitwie uczestniczą różne postaci poboczne, którym pomogliśmy na swojej drodze. Sposób narracji tej fabuły działa i mnie kupuje. Te niedopowiedzenia są właśnie tym, co sprawi, że zapamiętam te postaci i ich historie na długo. Pamiętam, jak po pokonaniu Rennali, po prostu usiadłem, ogarnął mnie jakiś dziwny smutek nad jej losem i zacząłem myśleć, co też się z nią stało, kim była. Wiązało się to z dużo większym zaciekawieniem, niż w grach, które narracyjnie próbują krzyczeć nam w twarz.
Wreszcie kwestia grania online. Nigdy nie brałem udziału w eventach PvP, nie zapraszałem też graczy do siebie. Kocham możliwość tworzenia wiadomości, uwielbiam wskazówki od innych graczy, czasami dość trollerskie. Wiele razy ryczałem ze śmiechu.
Podsumowując, jest to chyba najlepsza gra, w jaką zagrałem w ostatnich latach, a jest to – podkreślam – mój pierwszy Souls Like. W zanadrzu czeka już Baldur’s Gate 3, który na razie liznąłem, a o którym wiem, że będzie kolejną grą, która wsiąknie ponad stówkę moich godzin.
Uważam się także, w pewnym sensie, za szczęściarza, bo jak wspomniałem, ER był moim pierwszym Souls Lajkiem. Nie tylko planuję przejść ER przynajmniej jeszcze dwa razy, na innych postaciach, ale także zakupiłem już kolekcję gierek od FS i po ER, na pierwszy ogień pójdą Soulsy, Demon Soulsy i Bloodborne. A sam ER rozpalił we mnie na nowo tę miłość do gierek, którą miałem jako nastolatek i cieszę się, że ostatecznie się okazało, że to nie ze mną był problem. Ja po prostu nie grałem w gry skrojone pode mnie.
Niesamowicie ogromną gra, ja myślałem że zaraz koniec a byłem w połowie. Najtrudniejsza gra w jaka grałem. Końcówka czyli walka z 5 bossami zajęła mi kilka dni. Aż myślałem że telewizor rozwalę. Fantastyczne lokalizację, przepiękna grafika (najładniejsza gra w jaka grałem- xbox xs) 150h mi zajęło przejście a pewnie zrobiłem z 80% mimo że czyściłem każdy dungeon jaki napotkałem. Teraz jem maca i pije piwo bo przeszedłem jedna z najlepszych gier w historii.
Bukary
Przechodzę już 3 raz. Gra urosła do rangi mojej ulubionej gry w historii, a jestem sentymentalnym dziadem i myślałem, że nic nie zrobi na mnie wrażenia po starym BG2.
1. Pierwszy boss, za bramą prowadzącą do burzowego zamku jest uznany za jednego z najtrudniejszych pierwszych skillchecków w serii. Przeszedłem wszystkie poprzednie gry i potwierdzam. Pierwszy bossik jest wredny, więc nie zrażaj się, jeśli nie będziesz mógł go na początku przejść. Zamiast tego, możesz zwiedzić dużo łatwiejszy zamek na Płaczącym Półwyspie. Wzmocnij się i probuj ponownie.
2. Możesz używać magii będąc rycerzem. Możesz robić buildy combo. Bardzo fajnie sprawdzają się inkantacje. Potrzebujesz do nich pieczęci, których używasz zamiast tarczy.
3. Wielkie miecze mają wielki minus - są wolne, ale i wielki plus - są ciężkie. W grze masz statytykę, która nazywa się równowaga: wielkie miecze są wolne, ale potężne, ładowane uderzenia, jeśli masz dobry timing, powalą wroga na ziemię. Wówczas możesz zadać obrażenia krytyczne, krótkim uderzeniem.
4. Zbieraj kamienie i ponure kamienie. Będziesz mógł ulepszyć broń u kowala w głównym hubie, który niedługo odkryjesz lub na kowadle w Kościele Elleha.
5. Broń znaleziona na początku gry może być giga OP i być bronią endgameową po ulepszeniu.
6. Nie spiesz się z główną fabułą - eksploruj. Stukaj mieczem w ściany od czasu do czasu. Czasem ściany są iluzoryczne i prowadzą do nowych lokacji.
Czasami skarb jest schowany i zamaskowany.
7. Jak otworzysz ekwipunek, zobaczysz, że masz stan oblozenia: lekki, średni, ciężki. NIGDY nie chcesz ciężkiego, chyba, że robisz pewien bardzo bardzo specyficzny build. Możesz wręcz rozebrać się i będzie Ci łatwiej. To zawsze będzie lepszy wybór, niż ciężkie obłożenie. W grze masz invinvibility frames, które są tym dłuższe, im lżejsze obłożenie. Możesz wówczas wrollować się w animację ataku wroga i nie dostać obrażeń. To jest fundament definiujący ten gatunek. Starasz się nie tankować obrażeń, tylko ich unikać rollem.
8. Psy w grach od FS to ostatnie łajzy. Walcz pojedynczo.
9. Korzystaj z konsumabli. Np. dodaj sobie do quick slota sztylety do rzucania. Korzystasz z nich tak, jak z potionów. Rzucaj w grupy przeciwników, żeby wywabić pojedynczych z nich i radzić sobie z większymi grupami.
10. Czytaj opisy przedmiotów. Każdy przedmiot ma jakiś opis i historię. 80% fabuły jest zaszytej w przedmiotach właśnie. Będziesz miał o wiele lepsze rozeznanie na temat świata, którego historia... ba, MITOLOGIA, to absolutny majstersztyk, o którym mógłbym się rozwodzić godzinami.
11. Zawsze wyczerpuj dialogi z NPC. Jak skończył się dialog, zagadaj jeszcze raz, dopóki nie zacznie się powtarzać. Możesz nawet dostać coś fajnego, jeśli będziesz dociekliwy.
12. Bleed op. Szybkie bronie op.
13. Mechaniki. W grze występuje power stancing, dual wielding: możesz założyć 2 podobne miecze lub topory lub inne bronie. Jeśli należą do tej samej klasy oręża, zyskają nowy moveset.
Jak spadniesz z wysokości na wroga i uderzysz krótkim uderzeniem, zadasz krytyka.
Małe tarcze- szczególnie puklerz, świetnie nadają się do parowania. Gdy dobrze wykonasz parowanie, możesz powalić przeciwnika i zadać krytyk. Atak z rozbiegu i wyskoku zadaje więcej obrażeń i łatwiej wytrąca przeciwnika z równowagi. Niektóre walki są łatwiejsze na koniu. Walka konna świetna, a jeśli masz potężną broń i zadasz silny atak, wyrzucisz wroga ze skarpet.
14. Unikaj "niepotrzebnych walek". Nie czuj się zobligowany do zabijania wszystkiego po drodze, zwłaszcza, jeśli masz trudny runback. Przeciwnicy nie gonią Cię w nieskończoność.
15. Jak brakuje Ci runów do awansu, błagam, nie rób tego, co ja zrobiłem przy pierwszym przejściu i nie sprzedawaj broni - zwłaszcza tej rzadszej.
16. Arise now, ye Tarnished, ye dead, who yet live.
O ile gra cie nie pokona, to jestem mega ciekaw jak From Softowy symbolizm oraz budowe swiata i sposob przedstawiania jego historii i samej fabuly oceni polonista i osoba mega "oczytana".
Od siebie dodam zeby nie przesadzic w druga strone i nie grac z checklista rad, bo o ile oczywiscie sa one super pomocne i trafione, to naprawde te gry nie sa az tak trudne. Trzeba tylko zmienic podejscie i mindset troche, bo nagradzaja granie uwazne, kreatywnosci i uzywanie mozgu (wtedy sa poprostu troche wymagajace ;)). Tylko tyle i az tyle.
No i nie czytac alexa, bo cos tam bredzi o jakims smoku, ktorego nawet nie dasz rady znalezc od razu bo cie zabija po drodze 3466 razy. ;)
Myślałem, że po DS3 i Irithyll w Mroźnej Dolinie nic już mnie tak nie zaskoczy pod względem klimatu w grze.
A jednak, to jak w tej grze są wykonane lokacje, a przede wszystkim leśne...
Level Design stoi w tej grze na najwyższym możliwym poziomie. W zasadzie, gdziekolwiek nie przystanę na moment, będę się zachwycał widokami. Każde miejsce na mapie zachwyca krajobrazem.
No obłęd, dawno nie grałem w grę z tak genialnym klimatem.
Generalnie ta gra jest tym, czego oczekuję od gry cRPG z otwartym światem, być rzuconym w świat z mnóstwem przeciwników i bossów, i że tak powiem, róbta se co chceta. Mogę iść sobie w każdym kierunku mapy i zwiedzać, odkrywać, żaden NPC nie mówi mi że mam iść gdzieś i coś mu przynieść, tylko sam sobie idę gdzie chcę.
Coś pięknego. Choć długi czas wzbraniałem się przed gatunkiem Souls Like, to udało mi się w końcu w zeszłym roku przełamać przechodząc DS3, i obecnie jestem w tym gatunku zakochany.
Crazed Lunatic Illustrates Entire Elden Ring Play Through In 600 Page Sketchbook / Part 1 Limgrave
Coś pięknego. Znowu mnie coś zaskakuje. Artysta dokumentujący swoje przejście Elden Ring w sketchbooku, ale jak! Materiał sprzed 12 dni. W załączeniu samo Limgrave 46 min. Oglądamy cały sketchbook z obrazkami i przyjemną gawędą autora o tym co go spotkało. Piękne i dobre na chwilę relaksu lub wspomnień. Zazdroszczę takiego talentu. Jako gracz nie jest jakiś super zaawansowany. Ale ciekawe na jakie szczególiki artyści zwracają uwagę. Z drugiej strony wrażliwość artysty nie pozwala dostrzec "piękna" niektórych elementów lore. Np. uśmiechnąłem się gdy autor, dobra dusza, próbował przy Godricku dociec co to grafting i takie słodkie wyjaśnienie namalował, tylko dlaczego "babcia ma takie wielkie oczy, brzydką twarz" i... tyle rączek :-)) Dowiedziałem się też o nowej mechanice zwanej Real Time Grafting :-)) No tak. Grafted Scion też może być nazywany pieszczotliwie "pajączkiem" dopóki się nie dokona wnikliwej inspekcji jego ciała lub nie zobaczy Zullie tW ściągającej i zaglądającej mu pod płaszcz ;-)
https://www.youtube.com/watch?v=CxMYD3YXzlQ
No i mnie znów namówiliście, panowie eldenringowe świry, na grę - tym razem stwierdziłem, że podejmę się wyzwania i zagram pure łucznikiem. Bez żadnych broni do walki wręcz, po prostu łuki.
Wbrew temu co mówi starfieldowy wąchacz stópek Todda Howarda, to nie klasyfikowałbym buildu jako trudny. Jego trudność, a raczej bym powiedział upierdliwość, leży w tym co mówił
W każdym razie: poziom 53, Godrick i Margarita rozwaleni, większość bossów z Pogrobna i paru z Caelid również gryzie piach (Ezykies, Nocna Kawaleria, jeden ze strażników drzew). Póki co gram z węzowym łukiem, bo łatwo jest ogarnąć biedniejszą siostre szkarłatnej zgnilizny, czyli trucizny. Poza tym sam łuk ma niską szansę wywołać truciznę niezależnie od tego jakiej strzały w danym momencie używasz. Bardzo mi się to przydało na Ezykiesie oraz na śpiącej smoczycy*. Teraz szybkie ogarnianko Rennali i pośpieszny run do Leyndell po Czarny Łuk.
Na pewno będę relacjonował przygody mojego łucznika. Meet Hobin Rood - Legend of the Lands Between! Stay tuned.
PS: Nie mówcie panu bogackiemu, że zabiłem smoka, bo mnie jeszcze pizdą nazwie. :(
Widze, ze kolejny zmatowieniec wrocil powtorzyc cykl - szanuje. :D To i ja sie przedstawie z tej okazji - John Malkovich level 158 (tak - zabilem smoczyce, a pozniej farmilem zombie-ptaka niedaleko palacu Mohga i aktualnie jestem przelevelowany pewnie minimum o jakies 20 poziomow). Trzymam sie archetypu Wieznia i rozwijam zrecznosc i inteligencje. Glownie zrecznosc chociaz siłą rzeczy na tym poziomie mam juz soft cap i lece dalej w int. Od poczatku walcze mieczem z podwojnym ostrzem - aktualnie model Obieracza Boskiej Skory zaklety chlodem + tarcza. Gdy czuje, ze mam dobre flow chowam tarcze i chwytam bron oburacz.
Magii zaczalem uzywac raczej pozno i bardzo sytuacyjnie - do tego przez statystyki nie mialem zbyt duzego wyboru zaklec. BTW. nadal nie czuje sie komfortowo czarujac w trakcie walk z bossami. Zawsze gdy probuje to wylapuje jakiegos combosa bedac zamknietym w animacji (tak wiem, skill issue :D). Takze czasami rzucam sobie buff zmieniajacy obrazenia broni na magiczne i staram sie przytulic do przeciwnika. Za to w otwartym swiecie magia baardzo ulatwia mi zycie - w moim przypadku np. Armata Haimy oszczedza mase czasu przy grupach przeciwnikow. Meteoryty okazaly sie bardzo skuteczne na smoki w Caelid. Dwa-trzy casty na starcie i zaczynasz walke od powalenia bestii na glebe. Oprocz tego zdejmowanie upierdliwych lucznikow z dachow itd itp.
Aktualnie zmierzam w koncu ubic Ognistego Giganta. Wstrzymywalem sie z tym (a konkretniej z tym co bede musial zrobic pozniej) do momentu az poczuje, ze niczego sobie nie zablokuje w open worldzie.
Na zdjeciu aktualny wyglad, ale lubie czesto zmieniac outfity. :) Szczegolnie ze w tej rozgrywce baaardzo skrupulatnie wszystkie zbieram i jest z czego wybierac. ^^
Ps.
Tez chce taki kubek. :O
Nareszcie.
Czuję się trochę jak w 2022, wygaszony (przez długie czekanie) hype wraca.
Jeśli chodzi o poziom trudności (to odnośnie postu Sir kleska ze screenem z twittera i dyskusji pod nim), to zamiast polegać na takich skrótach z wywiadu poczynionych przez kogoś ("trudność na poziomie endgejmu/Malenii") lepiej sięgnąć do źródła i przeczytać co dokładnie powiedział sam Miyazaki. A powiedział to:
Our general approach to difficulty has of course not changed to Elden Ring. We want to create a challenging experience that tests the players and that gives them a feeling of satisfaction and accomplishment when they get through these struggles. However, we do want to stress that there's still a freedom of approach and a breadth of strategy to these encounters. And that means both how you approach them if you want to face these challenges or come back to them later and circumvent them and find another way around and come back when you're ready. This same philosophy is taken in Shadow of the Erdtree. And again, to our more hardcore players, they will find optional bosses who have been tuned in a similar way to the likes of Malenia, who I'm sure you remember from the base game, who are not crucial.
...
Yeah, you might remember her. They're not crucial to completion of the DLC, but they are an optional extra to help challenge for those who are so inclined.
That said, there may not be another boss on exactly the same level as Malenia, but we feel like this is somewhere that we've paid close attention to, this level of challenge and offering that same level of freedom. And we hope that players are able to blossom in the Land of Shadow in the same way that they were in the lands between.
Actually, I want to redress that. It's not the fact that it's only a lesser level to Malenia, but we have prepared bosses on that with that similar mindset within the DLC area, ones that will challenge the player and hopefully be as memorable as Malenia was.
Czyli w skrócie ta sama filozofia co podstawce: ma być trudno, ale jeśli ktoś sprawia ci trudności to możesz go odpuścić i wrócić później. Szczególnie trudni bossowie są opcjonalni, dla tych którzy chcą dodatkowego wyzwania. A z tego jak Miyazaki o tym mówi, to może w tym dodatku nawet nie być aż tak trudnego bossa jak Malenia. Także spokojnie :)
I am Malenia, Blade of Miquella vs I am Hobin Rood, Bow of Sherwood
Tak na serio, to jestem już prawie na półmetku, większość głównych bossów załatwiona (został właściwie tylko Rykard i bossy endgamowe typu Malekith, Godfrey i Radagon). W każdym razie mój cap poziomowy zdobyty (150 level). I wreszcie przyszła kolej na bossa, którego się najbardziej obawiałem, bo myślałem, że tak lamerska broń jak łuk nie da sobie z nią rady...
... O rany, jak się bardzo myliłem w tej kwestii! Jak się okazało, Malenia ma bardzo słaby poise na strzały i większość udanych strzałów z łuku potrafiło jej przerwać ciąg kombosów. Pozostało mi tylko w pierwszym etapie się modlić, żeby jak najmniej używała waterfowl a najwięcej używała scarlett aeonia w drugim etapie. Ostatecznie życzenie połownicznie się spełniło i dopiero za siódmym razem udało mi się ją kropnąć, co i tak jak na ten build to dość niezły wynik.
Jestem w sumie dumny z tej walki, więc postanowiłem ją sobie nagrać, bo z drugiej strony
https://www.youtube.com/watch?v=1YSpWYIfn1I
Moja przygoda łucznika zakończona. Udało się, chociaż nie sądziłem, że będę płakał przy Radagonie tak mocno. Godfrey aka Wrestler Guy z kolei padł za pierwszym razem. Typ był wręcz nie do zdarcia, ale ostatecznie się udało. Jednakże waifu Ranni była szczęśliwa, więc było warto. xD
Anyway niech się, zaprezentują moje staty bo ostatecznie wszystko się zmieniło pod koniec rozrywki:
Witalność: 50
Umysł: 18
Wytrzymałość: 33
Siła 9
Zręczność: 65
Wiara: 25
Reszta statystyk była jak w któryms poprzednim poście. Wyposażenie też się nie zmieniło. Jestem zadowolony, że mi tak się fajnie grało łucznikiem, ale obawiam się, że będzie słaby w DLC, także postać na pewno dostanie respec. Zebrało sie sporo materiałów, których nie wykorzystałem także mam spory potencjał na ciekawe buildy.
Dziękuję wszystkim zmatowiencom za wspieranie mnie tutaj. Bez was pewnie by mi się odechciało. xD
Z gory uprzedzam ze symphonic metal, bo nie kazdy lubi jak baba "pieje". Ja np. lubie i mi sie podoba. ;)
Tekst mocno daje rade. Wizualnie tez super. Swietne ujecia z gry robione za pomoca freecam. Podobnie jak w filmach Vattividya. Tylko tutaj mamy lepsza jakosc i profeske. Slicznie to zrobione jest.
Widac ze skladal to ktos kto dostal mega specyficzne wytyczne dotyczace poloczenia wizualia-tekst, albo poprostu zna i lubi ta gre i historie.
Za wisienke na torcie uznaje waterfowl dance polaczone ze slowami "I will dance divine!", a poszczegolne sekwencje ciosow sa zsynchronizowane z gitarowym riffem.
https://www.youtube.com/watch?v=KQrEfkoTkpA
W naszej mieścinie nie za wiele się dzieje.
Lubimy z ekipą rozsiąść się na łące i liczyć pociągi.
Jak już jesteśmy przy ciężkich uderzeniach, to kolejny
Spoiler alert: walka z Margitem.
Pierwsza faza to to, co uwielbiam w tych silnych broniach. Weszła ładnie.
W drugiej pogubiłem się jak totalny bobik.
Muszę jeszcze znaleźć rozwiązanie do odzyskiwania równowagi po tych ładowanych atakach, bo Malenia taka miła nie będzie. Wiem, że ludzie ją robią jakoś kolosalnymi mieczami, ale na razie miałem mało sukcesów w temacie...
P.s. jedyna rzecz, z którą mam trochę problem w ER: jestem ewidentnie przelevelowany na typa, a chyba jeszcze mi ktoś z Limgrave został.
https://youtu.be/wXpWFsXPrVI?si=vAewFIlfq_Ovb2tS
Zapraszam na polowanie!
Lepszy widok tutaj:
https://twitter.com/Bukary_Tatry/status/1768332473245499500
Mohg - https://www.youtube.com/watch?v=uOL1cOR2f8I - ładniej już mi się nie chce tego powtarzać (lvl109).
No ten to mi krwi napsuł (pun intended) - gram bez summonów i póki co nie ginąłem więcej niż 5 razy, tu lekko 50 na pokonanie go 4 razy :) Chociaż mocno się bawiłem bo fajna walka.
Colossale imho tragiczne do niej - za wolne i nawet po lekkim ataku można dostać kontrę na twarz.
Ale mnie wnerwiały te filmiki co mu ludzie robią 2500dmg na hita i piszą że izi :) Niektórzy to nawet 2giej fazy nie mieli.
Inna sprawa jak on musi wnerwiać tych od no-hit runów xDDD
Ok, jak najszybciej do tej Malenii teraz, bo ponoć najgorsza małpa... i w sumie chyba koniec.
Suchar na koniec:
- Ej, ile Poise ma Mohg?
- Tak
Witajcie Zmatowieńcy,
Tu astrolog lvl21. Pogromca smoka agheela (wow co za walka), dynioglowego oraz demi-human chiefs. Przyznam że nigdy nie grałem w gry souls like ale ostatni raz tak wsiąkłem w klimat jakiegos świata jak odpaliłem Wieśka 3.
Pewnie to pytanie padło 100 razy i próbuje przebić sie przez setki postów ( możecie mnie odsyłać do konkretnych autorów:) ). Poszukuję wszelkich informacji przydatnych na początku, w co inwestować, jakie przedmioty czy czary poszukiwać, które wątki w pierwszej kolejności szukac.
Inwestuje poki co glownie w inteligencję (29) i witalnosc (13). Warto coś innego na tym etapie ? Ile sensownie inwestować w witalnosc ?
Z przedmiotów to mam meteor staff (używam zaklęcia podstawowego oraz właśnie meteorytow) i glowe kociego chochlika +2 Int. Reszta ubrań startowa. Nie brzydze sie z korzystania z popiolow (wilki są moimi najlepszymi przyjaciolmi).
Jest coś za czym warto poganiać w tym momencie? Potionki mam 4-1 dla many i jednokrotnie ulepszone.
Fabularnie to rozmawiałem z czarodziejka Sellen (jeszcze nie używałem jej zaklęć ale ze względu na koszty i skalowanie łaski do żarów z meteorytem nie wiem czy jest sens?) I zacząłem wątek niewidzialnego człowieka (zabiłem tego bossa zanim miałem z nim pierwszy kontakt :D), no i mam serce smoka ale przy mojej klasie to chyba zostanę z nim jak Himilsbach z angielskim, bo to głównie wątek z inkantacjami jeżeli sie nie mylę?
Jakieś typy co warto zrobić w tym momencie ?
Z góry dzięki za rady i do zobaczenia na polu walki !
https://youtu.be/LrKWd_0BgXE?si=_OzMF583EB0wM3Ss
Kapitalne:)
Gram od nowa, stare sejwy poginęły. Film oddaje w pełni moje obecne zmagania.
Trochę potrwa nim dotrę do dodatku.
michał1818 - ''Śmieszny michałek'' ależ musisz mieć smutne życie, where moderacja, śpi po premierze Eldena ? ^^
Opiszę osobno pierwsze wrażenia.
Jest niesamowicie.
Uważam, że to, co teraz widzimy jest bardzo ważne w perspektywie kolejnych tytułów i widać już, że prawdopodobnie będzie to rzutować na kolejne odsłony.
1. Koncepcja otwartego świata. Oczywiście jest dalej otwarty. Różnice? Zamiast płasko i szeroko, mamy wysoko i głęboko, z typowo soulsowym formatem odblokowywania zamkniętych lokacji. Będą fani i antyfani tego rozwiązania. Jestem wielkim fanem tej ewolucji. Trochę taki powrót do korzeni. To, co zobaczyłem już w pierwszej twierdzy daje mi przedsmak tego, co nastąpi dalej.
Czuję się trochę jak w Ringed City i trzymam się tego porównania.
2. Bossowie. Przedłużone i przeciągnięte ataki + duże AoE są fajne, jednak faktycznie, w podstawce było trochę krytyki, że zbyt wielu bossów bazuje na tym. Wygląda na to, że Fromsoft w DLC poszedł po nieco nowe formy kreślenia trudności. Troszkę mniej obszarowej, jest więcej tańca z bossami. Jestem kupiony.
3. Jest znacznie bardziej dynamicznie i szybciej, ze względu na nowe ashes of wars oraz bronie. Widać, że w przyszłości ta formula będzie chyba właśnie nieco szybsza.
4. Podstawkę dało się nieco zbyt łatwo zupełnie "zblastować" statami, co ma swój urok. Natomiast widać w dodatku, ale postarali się o to, by nikt nie trafił tam przelevelowany. Co więcej? Nawet na Malenii dało się najpierw nałożyć na siebie 11 inkantacji, 4 buffy, olejek do opalania, a tu? Ledwo wejdziesz na arenę i od razu po głowie.
I to pierwsze obserwacje. Jak pisał Xandon, gram jeszcze młotkarzem, być może zagram którymś z cięższych mieczy, ale poczekam aż wpadnie coś nowego :). Pierwszy boss dał mi trochę popalić, bo może 40 żywotności to trochę za mało, ale daliśmy radę:). Może poczekam na ten kolejny ash of war.
Jak na razie, ten DLC daje mi vibe podkręcenia wszystkiego, co kocham w tych gierkach.
Aczkolwiek trochę czuję presję, bo mam nadzieję pokonać finałowego bossa, nim dostanie nerfami. A wątpię, czy tam dojdę prędko.
No, panowie i ewentualne panie. Jest coraz lepiej! Trzeci legacy boss pokonany, a ja z godnością odebrałem jego broń jako moją nową zabawkę i oh god! THIS IS FUCKING AWESOME! Nowa
spoiler start
włócznia węzowego Vlada Palownika
spoiler stop
jest zajebista pod build dex/fth w parze z ol' good włocznia Vyke, ale i bez tej włóczni radzi sobie zajebiście dobrze pod względem potężnego aoe ash of war.
Czy coś mi się na ten moment nie podoba? Może nie tyle co recykling bossów co muzyki przy niektórych miejscówkach albo boss fightach. Liczyłem na dużo więcej.
A do frajera, który raczył rano nasrać w temat - i tak wiem, że to czytasz - to bardzo ci dziękuje, że spierdoliłeś mi dzień, gdy zobaczyłem kto będzie jednym z ostatnich bossów.
Załączam jeszcze zrzut mojego nowego fashion.
Widzę, że wszystkim dobrze idzie zwiedzanie Krainy Cienia. Ja mam na razie pod górkę: jeszcze nie opanowałem tańca z lwem i gaszenia wielkiego paleniska. Ale próbuję... :P
Właściwie czuję się, jakbym grał pierwszy raz, bo nie pamiętam nawet podstawowej klawiszologii... Ale stopniowo pamięć pod palcami wraca. :)
Załączam mój portret przedśmiertny.
spoiler start
Czy w Krainie Cienia będzie jakiś spec od broni i rynsztunku? Czy też trzeba wracać do podstawki, żeby ulepszać oręż? Na razie spotkałem tylko jednego kupca u wrót miasta, bodajże Moore'a.
spoiler stop
Czy tylko mnie wkurza, że wszyscy ci bossowie mają jakieś z dupy aoe stun ataki? Gra mi się w ten dodatek dość przyjemnie, ale naprawdę Miyazaki dośrubował poziom trudności do granic możliwości.
BTW
spoiler start
Właśnie pokonałem Metyr, Matkę Palców - oh god, sam wątek jest naprawdę świetny i dorzucił nam odpowiedzi na pytania, kiedy dyskutowaliśmy co przybyło pierwsze. Jakże moim szokiem było jak się okazało, że to nie Elden Beast był pierwszym wysłannikiem a Metyr, która zaczęła produkować te palce jako zapewne anteny dla Greater Will. Tak jak pisałeś przy Bayle'u, te DLC naprawdę nam podaje na talerzu odpowiedzi, których tak bardzo brakowało.
spoiler stop
spoiler start
Odwiedziłeś wioskę z której pochodziła Marika? Tam też mamy ciekawe kawałki układanki
spoiler stop
Uff, ostatni boss pokonany, choć będę długo na niego i na Michaelzakiego klnął za tak głupi design walki z finałowym bossem. Myślę, że mogę w końcu wystawić ocenę i poopisywać co mi się podobało, a co było łyżką dziegciu w beczce miodu, ponieważ myślę że więcej niż 3/4 contentu tej gry zdołałem odkryć za pierwszym podejściem.
Wizualnie ten dodatek to majstersztyk, Kraina Cienia jak i wszystkie nowe efekty czarów, broni i innych zabawek to uczta dla oczu i uszu. Świat również był zaprojektowany perfekcyjnie i przypominał mi faktycznie dobre czasy DS1, gdzie do niektórych lokacji trzeba było pomyśleć i poszukać ewentualnych skrótów lub przejść. Po prostu miodzio, uwielbiam wertykalny projekt świata pełen ukrytych sekretów, a tego mi brakowało w podstawowym ER, który był dość płaski. Miejscami byłem jednak niezadowolony, że w niektórych miejscach było ciemno jak w czterech literach. No i fakt, że niektóre miejsce były kompletnie puste i służyły tylko jako miejsce do podziwiania widoczków.
Zabawki, które dostajemy to istny zestaw morderczych broni, zaklęć i różnych talizmanów, które pozwalają na zabawę. Dosłownie chyba zmieniłem build 8 razy, bo wszystko chciałem sobie przetestować. Głównie bawiłem się katanami (wielką kataną oraz mieczem nocy), ale moim ulubionym typem broni jakie wprowadzono to zakrzywione ostrza, które były trzymane tyłem. Szybkie i jednocześnie mordercze, chociaż jak zaznaczyłem bawiłem się wszystkimi broniami jakie mi wpadły w ręce. Czarów o dziwo znalazłem nie tak dużo jakbym oczekiwał, ale może nie sprawdzałem aż tak dokładnie. Nie wiem, może ktoś mi powie ile ogólnie jest czarów do zebrania w DLC. Dla fanów fashion souls są również ciekawe ubranka, jeśli nawet nie lepsze od tych z podstawki. Zgodzę się z
Lorewisowe'owo jak zwykle majstersztyk, w dodatku majstersztyk, który podał wręcz na tacy odpowiedzi na nurtujące pytania z podstawki. Jeśli zaś chodzi o napotkanych NPC'ów to jestem zadowolony jak ich wątki zostały lepiej poprowadzone w stosunku do podstawki, gdzie poznajemy ich motywacje i cele jakie im przyświecają w Krainach Cienia. No i wreszcie mamy te jedyną okazje poznać Miquelle, który był teasowany w podstawce na eldenringowego badassa (i nic się tutaj nie zmieniło w tym aspekcie). Dodatkowo dużo lore poświęcono samej Marice, kompletnie wywracając jej tło fabularne o 180 stopni. Tutaj po prostu 11/10, a miałem naprawdę spore oczekiwania.
A teraz pomówmy co mi się nie podobało i mogłoby być to lepiej zrobione. Pewnie nie będzie to nic nowego, ale balans i projekt niektórych bossów kompletnie mi się nie podoba. Skopane hitboxy, aoe spamy i stuny z dupy to najistotniejsze moje "wąty" do tych bossów. Żeby nie było, nie uderzam do trudności gry, bo dodatek został wyważony dość świetnie, a rozwój postaci polegający na zbieraniu tych fragmentów ostrokrzewu to naprawdę strzał w dziesiątkę, bo daje to tylko większą motywację do eksploracji. Mimo wszystko, część bossów miała naprawdę popieprzone ataki aoe, a ostatni boss to po prostu ujma na geniuszu Miyazakiego. Chamskie ataki, flashbang aoe i inny syf, który kompletnie wytrącił moją radość z tego DLC i zmusił mnie w sumie do obniżenia oceny o jedno oczko.
Recykling muzyczny, żeby w jaskiniach i niektórych miejscówkach użyć tej samej muzyki. No po prostu meh, liczyłem na dużo więcej.
Ostatecznie wystawiam 8.5 za DLC, bo naprawdę świetnie się bawiłem mimo tego skopanego finałowego bossa, którego i tak mi zaspoilerował ten frajer z tematu co się ostatnio świetnie bawił. miał jednak rację, że nic nie straciłem zyskując na przedwczesnej wiedzy, kto tym bossem jest. W każdym razie na pewno jeszcze wrócę do tego DLC, może do tego czasu Miyazaki zdąży zbalansować finałowego bossa.
A teraz lore'owo w kwestii ostatniego bossa, więc nie klikajcie dobrzy ludzie w spoiler jeśli nie chcecie sobie psuć tego ostatniego efektu wow.
spoiler start
Czyli tak - Miquella "celowo" dał się porwać Mohgowi? Malenia również celowo stanęła do walki z Radahnem, bo to był element wielkiego planu Miquelli, by zdobyć Radahna jako małżonka? A Tarnished musiał zabić zarówno i Radahna i Mohga by Miquella mógł spełnić swój cel? Dużo pytań, ale myślę że odpowiedź na pierwsze jest jak najbardziej twierdząca biorąc pod uwagę, że ciało Mohga zostało użyte do przywrócenia Radahna w jego prime postaci. I o co do cholery chodzi z tą bramą w Enir-Ilim? Dotąd myślałem, że to po prostu portal będący swoistym przejściem między Krainą Cieni, a Ziemiami Pomiędzy, ale co jeśli to brama służąca osiągnięciu boskości, skoro Miquella z niej wyszedł jako nowy bóg?
spoiler stop
Piec milionow kopii w tydzien.
https://old.reddit.com/r/Games/comments/1dps303/elden_ring_shadow_of_the_erdtree_has_sold_5/
Troche juz wyroslem z kibicowania korporacjom i developerom, ale jak pewnie kazdy mam paru ulubionych ludzi w tej branzy, ktorzy mnie wlasciwie nigdy nie zawiedli i z ktorymi moglbym wypic przyslowiowe piwo. FS i Myiazaki to oczywisty przyklad takich ulubiencow.
Tak wiec szczere gratulacje.
EDIT: Podobno to nawet nie jest tydzien, tylko dane z trzech dni. ;)
Mam nową ulubioną broń w ER. To Włócznia Palownika. Jest szybka i dysponuje znakomitymi (konsekutywnymi) atakami specjalnymi:
Alt1 - wir ognia;
Alt2 - seria szybkich, ognistych ataków;
Alt3 - atak obszarowy.
Świetnie się tym gra. Polecam. Włócznia zastąpiła u mnie Bluźniercze Ostrze.
Wyczyściłem właśnie chyba najtrudniejszy fragment mapy, czyli południowo-zachodnią część ruin Rauh. To oznacza, że w DLC zabiłem już wszystko, co się ruszało, i zwiedziłem każdy zakątek wielopoziomowej Krainy Cieni.
Próbuję jeszcze różnych kombinacji oręża i amuletów, zastanawiam się nad NG+ i jakimiś fotkami. Może jednak pora odpocząć. ;)
Drobna rada dla osób, które mają duże problemy z ubiciem bossów, rzucają padem o podłogę i nie mają ochoty uczyć się na pamięć 30-sekundowych sekwencji uderzeń, żeby w 2-sekundowym okienku zadać jeden cios: najpotężniejszą bronią w DLC są chyba perfumy. Kiedy atakowałem golemy perfumami błyskawic (+25) z prochem o nazwie "Pędzące iskry", nałożywszy wcześniej amulet skorpiona błyskawic i talizman perfumiarza, to przy drugim-trzecim uderzeniu zadawałem ok. 40-60 tysięcy DMG (sic!). To dotyczy zresztą każdego przeciwnika: zwykli padają po jednym miocie perfum, silniejsi (minibossowie) - po dwóch-trzech, najsilniejsi - po czterech-sześciu. Trzeba się tylko dobrze zabezpieczyć (zbroja z wskaźnikiem równowagi powyżej 51 plus jakieś sensowne talizmany, np. "Talizman olbrzymiego starożytnego smoka" lub inne, które redukują obrażenia konkretnego rodzaju), bo użycie perfum wymaga walki w zwarciu.
Jeśli ktoś z kolei czuje się dobrze w walce polegającej na parowaniu (dowolna tarcza z możliwością odbijania ciosów plus popiół "Złote parowanie") i zadawaniu ciosów krytycznych ("Talizman sztyletu"), to finałowego przeciwnika położy w minutę. :) Mnie parowanie jeszcze nie do końca wychodzi (nie trafiam w dwóch przypadkach na trzy), ale jeśli się uda, satysfakcja jest niesamowita (a obrażenia ogromne). Lepiej już chyba ćwiczyć tę umiejętność, niż zapamiętywać kombosy bossów i turlać się jak wariat, gdy kamera dostaje epilepsji.
Tu można zobaczyć mistrza:
https://x.com/SunhiLegend/status/1807843440429855008
Staram się zorientować, co i jak się dzieje na tym nagraniu.
Na pewno mamy tutaj tarczę lodowego herbu z popiołem "Złote parowanie" oraz Damę z popiołem "Aspekty Tygla: Skrzydła" (ostatni atak - Alt). Cięcia to mocny atak Damy (Shift + PPM). Ale nie mam pojęcia, skąd się bierze ten wyskok, który pojawia się dwa razy (np. na początku walki). Ktoś? Coś?
Dodatek oceniam na 8.
W zasadzie ogromnym plusem jest ta wertykalność, cała reszta jest ok ale z dużą dozą odtwórczości. Myślałem, że dodatek skupi się jednak bądź na rozbudowaniu podstawowej historii, bądź na starych bogach. Ok, historia dostała jakiegoś tam drugiego dna, ale uważam że można było zrobić więcej i ciekawiej. Mamy też ogromne pola pustego terenu, bez nawet jednej głupiutkiej jaskini. Mało broni pod arcane, mało czarów. Mam wrażenie, że większość broni jest pod zręczność i wiarę.
W zasadzie nie rozumiem też, dlaczego niby tam biegamy i wszystkich zabijamy. Serio, za każdym razem wchodząc do bossa myślałem sobie, co ja właściwie tu robię? Jestem przecież już lordem, na cholerę mi mordowanie wszystkiego co popadnie w obcej krainie.
Za najgorszych bossów uważam dzika i tego skorpioabominację. W mojej ocenie silnik gry nie jest w ogóle przystosowany do tego rodzaju przeciwników (i mówię to bardziej o skorpionie, czy np. smoku). Latają po całym ekranie, kamera próbuje się odsunąć, nic nie widać, deszcz pada, wilki jakieś. WIdoczne to było w podstawce, ale tutaj wydaje się podkręcone.
Ostatniego bossa nie zrobiłem jeszcze, bo druga faza poskładała mnie w 3 sekundy.
A, i oczywiście po raz kolejny FS musiało zrobić questy npców tak, aby można było je w niewiadomy sposób spieprzyć - bo przecież chce mi się od nowa poświęcać ten milion godzin po to, żeby zdobyć jeden talizman. Tholier nie ujawnił się w jaskini. Podczas walki widziałem jego złoty znaczek przyzwania, ale nie mogłem go aktywować. Czytam, że jeśli zacznie się walczyć z Ledą, to quest tholiera automatycznie się kasuje. Takie to logiczne.
Aż litość zmatowieńca bierze, jak patrzy na wszystkie smoki w Krainie Cieni. Widać, że dużo w życiu przeszły. ;)
Dzik
Był
Świetny!
<<<spoiler walki z dzikiem>>>
I nim mnie poszczujecie, to powiem, że taak, zmieniłbym lekko hitbox szarży, ale poza tym nic.
Ta walka to było kompletne rodeo i pod agresywny styl gry. Może z 40 podejść było? Pierwsze 10 wydawało mi się niemożliwe, nienawidziłem typa, ale z każdym kolejnym on się robił coraz bardziej czytelny. Nie no, pokochałem kompletnie tego bossa. Już olać ten dziadowski hitbox, ale ta agresja była świetna.
Co nie zmienia faktu, że trochę sobie ułatwiłem stackowaniem holy damage.
Początek najlepszy, jak tankuję hita w pysk. Myślałem, że w ostatniej chwili go onieśmielę, zmieni kurs. Z rowerzystami w Warszawie działa.
A swoją drogą, zauważyłem, że gra mi się trudniej, gdy mój mózg sklasyfikuje bossa, jako upierdliwą przeszkodę i formalność. Tak miałem ze słonecznikiem, na którym padłem więcej, niż na Messmerze, bo przede wszystkim chciałem go mieć z głowy. I dopiero jak polubiłem tego bossa po nieudanych próbach i przyznałem przed sobą "ok, to jednak jest jakieś tam wyzwanie" i zaczęło mi iść lepiej.
https://youtu.be/SfMprR_nnUU?si=1cg5IiqowXdksprl
Przerzuciłem się na build pod Milady pod zamrażanie.
Wczoraj po raz pierwszy walczyłem z tym dziwnym pół lwem pół gąsiennicą. Solo, ku mojemu zdziwieniu padł za drugim razem, wystarczyło bardzo agresywnie z nim tańczyć i spamować atakami.
Czy ktoś się orientuje czy quest Milicety można zrobić po ukończeniu fabuły podstawki czy wtedy już jest po ptokach? Pamiętam że jak grałem na premierę to robiłem tego questa ale najwyraźniej go nie ukończyłem bo nie mam w ekwipunku dwóch talizmanów które można z niego zdobyć a bardzo by mi się przydały do buildu.
No i finito.
Final boss padł, choć na easy mode.
Kombinacja mimic plus RoB i każdy boss klęka.
Super dumny jeszcze nie jestem, zrobiłem sobie sejva i pewnie będę chciał sobie potworzyc walkę, tym razem solo, niemniej psychologiczna bariera pokonania bossa padła, teraz moge sie pobawić.
Biłem go łącznie jakieś 40 minut.
Z jednej strony przyznam rację Xandonowi, że nie taki diabeł straszny, ale no jego druga faza jest strasznie ciezka. Niemniej na pewno nie jest to boss niemozliwy, jest do wyuczenia.
Szacun dla wszystkich którzy go robią bez summonów, może i mi się kiedyś uda. Swoją małą recke naskrobie później na podstronie dodatku. Wielka szkoda, że nic juz wiecej do tej gry nie powstanie, pozostaje czekać na dwójkę.
<<<Spoiler>>>
Wakacyjna chwila przerwy i znowu powrót do ER :).
Tu walka z Baylem.
https://youtu.be/staP_VaCXK0?si=reI3gxjZ_vipMPOd
Świetny był, ale na pewno jeden z cięższych bossów jak dla mnie :). Zawsze mnie bawi to w ER, że niektórym ten boss siadł za 3 podejściem, jak Dark Starowi, a ja tu się męczyłem z nim przez... 40 podejść? Żałuję, że kombinowalem wcześniej ze smoczą kataną. Ostatecznie powrót do Milady okazal się lepszy. Mimo wielu błędów, udało się. Typowy pojedynek na cierpliwość.
Bayle to moja pokuta za Midira, którego zatłukłem, bijąc po ogonie. Tu więc było f2f i jeszcze lockon na łbie. Chociaż mogłem sobie odpuścić, jak latał i ział dwiema falami :) byłoby więcej widać.
Ziomek to całkowity S-tier smoka.
Cóż... chyba właśnie został mi jeden boss.
Jak do niego dojdę, to wysmaruję już jakąś reckę dodatku, bo bez skończenia nie ma co :).
To mówicie, że w "Elden Ringu" po ubiciu Morgotta nie spotkamy już porządnego bossa?
spoiler start
Gra z tarczą pojedynkową jest wbrew pozorom wyjątkowo miodna.
spoiler stop
To ja też się uzewnętrznię, jak to zrobił kolega thalar (możecie puścić sobie czołówkę "Trudnych Spraw").
Przy premierze Elden Ring w ogóle mi "nie siadł". Kurde, czekałem latami, każda nowinka to było święto, kochałem wszystko co wyszło z głowy Miyazakiego, podsycałem własnymi wyobrażeniami to czym miał być dla mnie Elden Ring, i na premierę sparzyłem się okrutnie. Spędziłem w nim ponad 50h, nie doszedłem tylko do tej śnieżnej krainy, ale bawiłem się dość słabo i koniec końców zupełnie nie polubiłem się z Eldenem. Jeszcze niedawno dyskutowałem z ludźmi czemu w mojej opinii świat Ziem Pomiędzy sromotnie przegrywa z każdym innym od From. No i tak trwałem w tym, gdy nagle, po dwóch latach od ostatniej rozgrywki, zachciałem spróbować raz jeszcze. Kupiłem na aukcji (wtedy sprzedałem) i odpaliłem, myśląc że pewnie pobiegam po Pogrobnie i mi się znudzi/zniechęcę się/będę miał fleszbeki z wtedy. No i na początku tak średnio bym powiedział, jak to mawiał klasyk, ale grałem nadal. Wziąłem rycerza włóczęgę i poszedłem w miecz, i trochę tanka ale dość zwinnego, a nie jak wtedy astrologiem i włócznią, z magią błyskamieni. Pogrobno zwiedziłem, nie było źle, ale też bez rewelacji, i udałem się na Płaczący Półwysep. I tam, kurde, chwyciło. Wtedy grałem na PS4, teraz na PS5 i różnica była więcej niż kosmetyczna - lepsza płynność, i ten świat okazał się o wiele bardziej malowniczy, malarski wręcz, efekty wolumetryczne to coś pięknego, kiedy mgliste światło powoli odsłania dalekie pejzaże, ech. Ale najważniejsza jest rozgrywka - i w końcu poczułem się jak w każdej innej grze From, tylko ze swobodą, z tym że ja wyznaczam kierunek, nie gra. Wtedy to mnie nudziło, teraz z wypiekami na policzkach galopowałem ku nowym ruinom i obiektom, które widywałem z daleka. W końcu wziąłem Eldena takiego jakim miał być i jest, a nie jak wcześniej, jakiego sobie wyobraziłem w głowie, czekając na niego. Trzydzieści godzin minęło jak góra dwie i jestem sobie w Liurnii, i powiem, że narazie jest dość łatwo - mam wrażenie że dwa lata temu gra była trudniejsza, a może po prostu ten mój rycerz włóczęga lepiej się spisuje niż astrolog. Margit padł praktycznie za pierwszym razem - praktycznie, bo poszedłem na niego zaraz po dostaniu Strugi i zlał mnie jak śmiecia, ale potem ja jego, co dość mnie zdziwiło, bo wtedy sczezł gdzieś po dwudziestym. Godrick za to złożył mnie narazie jak psa, żeby nie było :D
Cóż więcej rzec - warto dać różnym rzeczom drugą szansę i w ramach pokuty planuję przejście na klęczkach z Polski pod siedzibę From w Tokio. Ale to po nacieszeniu się w pełni Elden Ringiem.
Spróbowałem tego nowego PCR kilka razy na NG+7 (9) gdzie go trzymam cały czas otwartego na wszelkie próby.
Oprócz tego co napisałem wcześniej pod MM, uważam zmiany za zasadniczo dobre... Znając różne Wasze wcześniejsze komentarze i uwagi na temat tego bossa myślę, że większość powinna być bardzo zadowolona. Ogólnie stał się teraz bardzo przyjemny lub jeszcze przyjemniejszy, jak kto woli. Na NG+7 gdzie wcześniej był bardzo trudny, gra mi się z nim teraz coś tak jak wcześniej np. na ~NG+2, bez problemu dochodzę do końcówki. Nie chcę przesadzać, ale on teraz może być łatwiejszy od Malenii, czy Maliketha, czy nawet Messmera..., z punktu widzenia gracza podchodzącego do tych bossów po raz pierwszy. No a na NG nie powinien już chyba nikomu sprawić większego problemu, poważnie :-) Zero reklamacji.
Pierwsza zmiana rzucająca się w oczy to początek walki. Nie ma już od razu tego meteorycznego korkociągu, którym rozpoczynał prawie zawsze, ale zbliżamy się spokojnie do siebie i po chwili wykonuje jeden z kilku różnych ataków, w tym może być meteo korkociąg. To dobrze dla tych co chcą używać summonów, bo powinno być sporo czasu na przywołanie. Dla mnie to źle, bo tracę niepotrzebnie czas w 1-szej fazie i jeden natychmiastowy, łatwy do wbicia, ciężki ładowany atak, którym rozpoczynałem od razu walkę. Dwie inne zmiany w 1-szej (i 2-giej) fazie to 3-hit slash combo R-L-X można teraz normalnie wyrolować wszystkie ataki, a po Bloodflame jest spokojniejsza przerwa i nie przechodzi od razu do nowego ataku. W drugiej fazie mniej światła czyli większa widoczność przy normalnych combach. Chyba troszkę mniejszy AoE przy Miquella's Light. Jeszcze po pewnym szalonym combo z 2-giej fazy jest teraz przerwa do następnego ataku. To tak na szybko, ale jeszcze się będę bliżej przyglądał, może coś więcej zauważę.
Alecto, Przywódczyni Czarnych Noży już nie będzie dla mnie kolejną Siostrą Friede :)
Chyba łącznie więcej niż 15 razy u niej nie byłem
Nawet nawet jestem zadowolony, może końcówka do poprawy, ale udało się.
Chyba pierwszy raz mróz zaskoczył. Nie wiem czy to mi pomogło, ale co tam.
spoiler start
Gdyby kogoś to interesowało to zapraszam:
https://www.easypaste.org/file/KNgUMfBH/ER.Alecto.mp4?lang=pl
Jakość tylko 720p, bo tak nagrywa PS4.
Chyba, że ktoś wie jak uzyskać 1080p, to chętnie skorzystam z podpowiedzi :)
spoiler stop
Zalicza się do czołówki moich ulubionych bossów, łącznie z gargulcami, żołnierzami drakonidów, rycerzami tygla oraz bestiami spadającej gwiazdy, no i oczywiście smokami :)
Teraz szkoda, że nie można walczyć po raz kolejny. Ach, gdyby dodali taką opcję.
Właśnie udało mi się pokonać mój jak dotąd największy koszmar w ER.
spoiler start
Tym koszmarem jest Ptak rytualnej śmierci ze Szczytów Olbrzymów.
To jest tak agresywna bestia, że nawet nie mam słów żeby opisać co właśnie przeszedłem.
To już chyba ten z Caelid nie był taki trudny, jak ten tutaj.
Korciło mnie żeby użyć świętych obrażeń ale uparłem się, że spróbuję moimi zwykłymi 2 mieczami. No i udało się.
Z wrażenia zapomniałem, że on raczej jest odporny na mróz, więc mogłem sobie przerobić jeden z moich mieczy na zwykły, to bym zadawał więcej obrażeń. A tak sobie utrudniłem :) Dodatkowo z wrażenia zapomniałem też użyć eliksiru z negacją obrażeń. Zresztą najczęściej o tym zapominam :) W sumie inaczej: jednocześnie zapominam, a z drugiej strony używam w ostateczności. W przypływie przyparcia do muru bez widoków na poprawę. Ale to nie od razu tylko po wielu wielu próbach. Czyli najczęściej nie używam w ogóle.
Ech... nie wiem jak jak go miałbym pokonać na RL1. No po prostu nie widzę jakoś tego. Na chwilę obecną jest to dla mnie poza jakimikolwiek możliwościami. To już musiałby być no hit, bo on bije masakrycznie dużo.
spoiler stop
Gratki za Maliketha. Myslalem ze ci da mocniej popalic. Tak jak pisze Minas, roznie to bywa z ta trudnoscia... dla mnie byl trudniejszy niz Mogh naprzyklad. I to sporo trudniejszy.
Dla mnie bossowie skaczacy, mega mobilni czy inne teleporty/cuda na kiju sa zawsze trudne bo jak choc na chwile strace z oczu to zaczynam panikowac. ;)
Do tego mimo ze rownie dobrze gra mi sie na padzie co na klawie/myszy (a w soulsy to tylko pad tak czy siak) to zawsze zaczynam niedomagac jak trzeba duzo kamera ruszac. Starosc... :)
Jak po raz pierwszy mi zaczal skakac po kolumnach to myslalem ze wstane, wylacze gre i wyjde. ;)
Moj ulubiony boss w grze. Jego custcenka daje mi "ciary". "Ohh Death! Become my blade once more!" Uwielbiam takie klimaty. ;)
Powinien miec dwa pelne paski HP.
Juz blisko koncowki. Oj jestem ciekawy co to bedzie. Rozni bossowie sa w tej grze "polaryzujacy" ale chyba zaden nie wywolal tylu emocji od "cos pieknego" do "niepasujace do gry niegrywalne gowno" co finalowy. ;) Pomijam tu dodatek.
Sledzenie twojej podrozy przez Lands Beetween stalo sie takim moim "guilty pleasure".
Przypominasz mi "stare dobre czasy". ;P ;)
ZABAWA WEEKENDOWA:
BTW. Trafilem randomowo w rozmowie na reddicie. Zabawa-zagadka nie dotyczaca co prawda Eldena (wiec mozecie odrzucic ten tok myslenia) ale dotyczaca gier From Soft i soulslike.
Co przedstawiaja/symbolizuja obrazki?
Pierwsza odpowiedz prawidlowa wygrywa romantyczna kolacje z Malenia, w malowniczym kurorcie spa w jeziorze zgnilizny. Tak wiec jest o co walczyc.
Radagon oraz Eldeńska Bestia pokonane.
Wszyscy bossowie poza Malenią również pokonani.
Mam możliwość przejścia na NG+
spoiler start
Zwolniona została blokada w maszynie chłodzącej :)
spoiler stop
Był przeciek ze screenami i szczegółami na temat gry ale oczywiście na GOLu o tym ani słowa bo cały dział newsroomu jest zajęty pisaniem artykułów, że w Cyberpunku 2077 można spaść poza mapę.
Jeff
Don't....
And another one ;)
Nawet w takiej jakości eksplorowałbym ten świat :)
https://twitter.com/i/status/1366456202670997508
Chyba jedyne większe studio którego każda gra jest na swój sposób niepowtarzalna i ciekawa, czekam i mam nadzieję że w tym roku będzie dane zagrać.
Też uważacie, że nadchodzące zaćmienie słońca będzie miało coś wspólnego z nowościami na temat Elden Ring?
Dla pustych, którzy nie wierzyli lub przegapili
https://www.youtube.com/watch?v=l6pCyV7PnqI&list=PL0BYWgqOO9ChaCoNFMe46GHVtIQz71hQx
Humanity Restored
Byle do stycznia i wyruszamy w drogę na naszych wiernych Yakulach!
Ogólnie jest dobrze, ale na tym obrazku wieje straszną biedą, i mam nadzieję że jednak w grze będzie więcej plastyczności niż takich widoków. Te płaskie bitmapy drzew w dolinie to jest 1:1 poziom pierwszego Dark Souls. Gdyby to był soulslike od jakiegoś indie studia, to roznieśliby ich śmiechem. Szczerze, to wyobrażałem sobie Elden Ring jak coś wyglądajacego jak Death Stranding tylko że z zamkami, chodzi mi o ten typ krajobrazu i kolorystykę. Jakoś dziwnie dużo w Elden Ring wszelakich róży i fioletów.
Jeszcze 4 miesiące czekania ;/ a sam gameplay to sztosiwo. W końcu luneta będzie miała zastosowanie, fajnie że świat wygląda na gameplayu naprawdę na otwarty w całości a nie podzielony na areasy otwarte (połączone przejściami między nimi by zespoli w jeden świat), ciekawi mnie jak mount wpłynie na walkę i poziom trudności tych walk, wraca również skradanie z sekiro które imo nie było jakieś przekoksane w samym sekiro jakby się mogło zdawać, a jak będzie tutaj? Who knows? Grafika nie jest jakaś przełomowa, ale nie odbiega od tego co prezentowały poprzednie gry FS, muzyka pojawia się wiolonczelowy motyw z BB (niektóre momenty były jak podczas intra w BB).
Ależ to się zapowiada piekielnie dobrze. Może coś wkońcu zastąpi mi wiedźmina, skyrima i new worlda jeśli chodzi o RPG
PC wersja będzie korzystać z Easy Anti-Cheat, kiepska wiadomość, gra albo będzie crashować albo banować tych co korzystają z oprogramowania dla myszki, shadowplay.re-live czy msi afterburner, o MODACH też można zapomnieć.
Poza tym EAC lubi wywoływać BSODy na PC, sam ostatniego BSODa miałem 12 lat temu na WIn7 dopóki nie pojawi się EAC i jego usługa która robiła BSODy podczas grania w RUST... beka
Jak zwykle chytre na kasę Bandai Namco poszło po najniżej linii opór i tanim kosztem, pewnie mieli jeszcze zniżkę bo wcześniej już korzystali z ich usług.
Niestety nie zagram. Gry mają coraz to wyższe wymagania, a ja nie będę zmieniał komputera co 2 lata. Kogo na to stać?
Jako że premiera za rogiem, to summonuje użytkownika
Obejrzałem gameplay i nie podzielam ogólnego zachwytu. Chodzenie po w większości pustym (oprócz przeciwników), wiecznie zacienionym, szaro-burym, przygnębiającym, monotonnym świecie i tłuczenie wszystkiego, co się rusza. Hmm, gdzieś już to widziałem. Może w Dark Souls i kilkunastu jego klonach?
Far Cry 6 i Dying Light 2 ograne teraz czas na porządną grę. Od czasu The Last of US 2 na nic tak nie czekałem. Szykują się nieprzespane, długie noce. Materiały promocyjne są fenomenalne. Hype sięgnął u mnie zenitu. :) Powodzenia i do zobaczenia w grze. Nie umierajcie zbyt często :D
Niestety jak wspomniano wyżej po patchu 1.02 nadal jest słabo.
Na pocieszenie recenzja od ARHN, szykuje się znakomite rozwinięcie formuły Dark souls.
https://www.youtube.com/watch?v=dNBApJ7muk0&ab_channel=arhn.eu
Rzeczywiście, w trybie wstecznej z Ps4 na Ps5 jest najlepiej, 1800p&60. Reszta słabo, szkoda ;/
https://www.youtube.com/watch?v=XN-KSDt8nRY
Pomimo błędów technicznych dla mnie i tak gra roku i mocne 9.0, te błędy mi aż tak strasznie nie przeszkadzają. Gram na XSX shuttering się pojawia co jakiś czas, ale nie na tyle żeby psuć rozgrywkę. Proste pytanie czy jest lepszy niż DS3 ? Tak ! A DS3 było dla mnie arcydziełem. Gram trzeci dzień więc w skrócie:
Na minus:
1) Shuttering spadki fps
2) Postać potrafi się czasem zaciąć w niektórych miejscach zazwyczaj podczas skoków, kończy się to tym, że umiera (zdarzyło się kilka razy na 3 dni grania)
3) Świat jest ogromny, piękny, ale chciałoby się trochę więcej aktywności, znajdziek wydaje mi się, że czasami trochę pusty, a może autorom o to chodziło
4) Grafika tylko trochę lepsza o DS3, jednak chciałoby się więcej. Widoki są niesamowite i patrząc w którymś dalszym kierunku jest pięknie, ale już sama grafika ta w bliskiej odległości nie jest na miarę nowej generacji, jest dobra ale tylko dobra
5) Tutaj dla mnie najpoważniejszy błąd, mianowicie hitboxy podczas wstawania wrogów. Powaliłeś ich na ziemię i widzisz, że przeciwnik wstaje powoli, to zawsze była szansa żeby mu jeszcze raz przywalić i się go pozbyć, tymczasem nie wiadomo dlaczego w 25% przypadków uderzasz w powietrze i tego wstającego w ogóle nie trafiasz, tak jakby go przenikało. To jest mega wkurzające raz działa raz nie, przez to nie raz już dostałem kontrę, ja w powietrze, a przeciwnik w tym momencie ciężki atak we mnie.
Na plus:
1) Klimat taki jak zawsze czyli genialny, nawet nie trzeba się rozpisywać
2) Świat ogromny, przepiękny w oddali
3) Masa przeciwników, bossów, pomimo że się niektórzy powtarzają to co z tego, walka z nimi to przyjemność
4) Niektóre ułatwienia: po pierwsze ogniska dosyć częste, blisko bossów, nie trzeba jak to w przypadku DS 5 minut lecieć do bossa po śmierci i się irytować, że znowu trzeba zabijać całą masę przeciwników tylko po to żeby minutę powalczyć i znowu zginąć. Po drugie można przywoływać ludzi do pomocy jak to zawsze było, ale jeszcze łatwiej może przywołać sobie rozmaite duchy które zdobywasz z rożnych skrzyń skarbów. Są to np 3 wilki, strzelająca trucizną meduza, mag szkieletów. Takie przywołanie możesz zrobić tylko jedno podczas walki z bossem, głównie to pomaga w tym że trochę odciąga uwagę bossa co wiadomo ułatwia nam ciosy zza pleców, jednak te duchy szybko giną, a czym dalej w grze tym są coraz mniej wartościowe
5) Struga (koń) naprawdę się przydaje, fajna rzecz
6) Przyjemność z walki po prostu genialna jak zawsze ! Jak DS3 masz ciosy specjalne (weapon art) masz całą masę różnych ataków, są też nowe np kontra czyli blokujesz tarczą i zaraz po bloku naciskasz r2, słychać wówczas chrakterystyczny dźwięk kontry, bardzo przydatne i łatwe do zrobienia (używam w zestawie tarcza plus włócznia)
7) Ilość asortymentu do walki. Masakra tyle kategorii broni, czarów, tarcz to jeszcze nie było to jest piękne !!
8) Ilość buildów to przekracza pojęcie ! Każdy weapon art można zastąpić tzw popiołem wojny (czyli właściwie kolejnym weapon artem) a jest i prawie 100 ! Czyli każda broń może być zrobiona na inny sposób, jednak są ograniczenia że np włócznia może mieć tylko takie weapon arty, a miecz takie. Ale co z tego jak to daje i tak ogromne ilości buildów do zrobienia
Jestem po 10h gry i oczywiście wielokrotnej śmierci… doszedłem do pierwszego głównego bosa po 5h ale nie dałem rady. Zawróciłem i śmigam teraz po Limgrave, odwiedzam różne miejsca zdobywając nowe ulepszenia oraz rozwijając postać… Kilku mini bosow juz za mną… Gram Confessorem i dopiero od 2h używam magii ofensywnej (kule ognia) wcześniej tylko leczenie. Troche to pomaga jednak większość walki to miecz i tarcza a na minibosow wzywam Spirits i bardzo pomagają w walce. Pierwsze 5h duzo ginalem ale teraz powoli rozkminiam ten swiat, sposób walki, pomocne czary i jest coraz ciekawiej.
Wcześniej gralem w Dark Souls jednak nie ukończylem przy dwóch podejściach a Elden Ring wydaje mi sie ze będą grac do końca.
Pierwsze spostrzeżenia:
Gra jest dość trudna i nie wybacza błędów jednak satysfakcja z zabijania ciężkich przeciwników czy minibosow jest spora i nagradza stopień trudności.
Grafika jest Ok ale bez szału, dałbym tak 8/10 na te czasy.
Optymalizacja: gram na PS5, raz mnie wywaliło z gry, grałem przede wszystkim performance mode jednak teraz włączyłem quality i obserwuje. Przy performance mode nie było problemu ze spadkiem klatek, jednak przy quality mode juz widac od czasu do czasu zwolnienia. Dałbym 7/10 - musza nad tym popracować i dopieścić. Doczytywanie detali tez widac choć nie przeszkadza.
Jak na nowicjusza tego świata to nazwy przedmiotów i opisy mało mówią i całe UI jest dość pogmatwane. Dopiero po 10h jakos to ogarniam choć czasem i tak zły przycisk wybiorę ale to juz problem rozkładu guzików na padzie i da sie to zmienić. Musze sie posiłkować google od czasu do czasu jak nie wiem co do czego służy i jak sie tego używa…gra nie tłumaczy sporo rzeczy.
Eksploracja - swiat jest duży choc dość pusty, cieszy brak ??? na każdym kroku, jest szybka podróż i szybki koń wiec nie trzeba męczyć sie na piechotę. Ekslopracja jest ciekawa gdyż nigdy nie wiadomo na co się natkniesz choc chciało by sie więcej tego plus jakies poboczne zadania od NPC czego praktycznie nie ma.
Wizja artystyczna i design jest piękny. Brakuje trochę częstszej super klimatycznej muzyki! Włącza sie czasami w trakcie walki z bosami.
Fabuła - jak powszechnie wiadomo tego w grach From Software za duzo nie ma. Brakuje mi ciekawych dialogów czy cut scenek, swiat jak dla mnie jest dość pusty bez NPC i ze stojącymi w bezruchu wrogami czekającymi na nas.
Gra sprawia mi satysfakcję choć wolałbym więcej fabuły, dialogów, cut scenek itp itd.
Po 10h na pewno nie jest to dla mnie 10/10 - oceniłbym na 8/10 ze względu na kilka problemów z optymalizacja oraz dość pusty swiat, brak side questow. Widocznie w grach From Software liczy sie tylko walka…a szkoda.
Jak zwykle dziwnym trafem recenzenci pomijają platformę na której gra działa tragicznie i wystawiają 10/10. Już to grali, a ludzie dalej pałują do przekupionych cyferek i zamawiają pre-ordery.
Chyba najbardziej przereklamowana gra w historii.
Na XSX gra chodzi jak gówno, podczas deszczu są spadki nawet poniżej 30fps.
Gra wygląda jak kupa z 2010 roku, liscie na drzewach są rozciapkane jakby je malarz farbą olejną namalował.
Świat pusty, 3/4 powierzchni to po prostu polana, nie ma żadnych ciekawych npctów, dungeone są do siebie podobne jak te ze Skyrima...
AI mobów nie istnieje, stoją jakby miały kija w dupie, z 10m mają problem z zauważeniem gracza, czasem wystarczy się oddalić od nich o 20m i zaczynają wracać do swojej pozycji jak po szynie.
Poziom trudności? Dziwny. Mobki są zbyt proste, bossowie zbyt trudni. Nie ma takiego poziomu trudności "pośredni".
Albo walimy coś na hita, albo miniboss to debil, albo nagle boss zmiata wszystko w zasięgu 30 metrów i żadne uniki nie pomagają.
No ta, ale super gra, bo nie ma pytajników.
A weźcie się recenzenci w łeb pier.....
Ale widzę że 95/100 na series x jest, mimo że w tak tragiczny port nie grałem od 2 lat na tej konsoli.
From Software to dziady i partacze.
Czuję się jakbym grał w dark souls, a nie w zupełnie inną produkcję.
Ale 10/10 i morda w kubeł, bo gra od From Software...
Jakby Ubisoft takie gówno wydał, to internet by wybuchnął.
Przeglądając wcześniejsze pytania w komentarzach zauważyłem kilka uwag o problemach utrudniających zabawę u graczy mających pierwszy raz styczność z FS, sam pierwszy raz dotknąłem DS kilka miesięcy temu. Niektóre z problemów mogą być spowodowane nieświadomością pewnych mechanik gry. Nie odnoszę się do ewentualnych problemów technicznych i do doświadczonych graczy. Gra ma szereg mechanik i narzędzi, których nieświadomość czyni rozgrywkę mordęgą, a których znajomość czyni ją dużo łatwiejszą i przyjemniejszą. Tutorial można szybko przebiec i zapomnieć, a tłumaczy tylko absolutne podstawy. Ilość i różnorodność buildów, broni, wspomagaczy, sposobów rozgrywki jest niesamowita i sprawia, że przy odrobinie cierpliwości można znaleźć swój ulubiony styl i satysfakcję. To jeden z wyznaczników tego gatunku.
Prostsze problemy rozgrywki z komentarzy:
"nie można biegać" - można chodzić, biegać (wystarczy wcisnąć B - na padzie), skakać, jeździć na koniu, jeździć szybko na koniu, fruwać kanałami powietrznymi na koniu w wybranych punktach, walczyć na koniu, co daje też kolejną opcję różnorodności w pokonywaniu niektórych wrogów
"wolne uniki / postać wolno się turla przy unikach" - jest mechaniką gry, tzw. fat-rolling, występuje gdy ciężar wyposażenia postaci > 70% udźwigu maksymalnego ("duży ciężar" w Statusie); "średni ciężar" czyli 30-70% udźwigu zapewnia normalne tempo uników z przewrotem, "mały ciężar" < 30% udźwigu zapewnia najszybsze uniki
"zawieszanie w walce na 1s i boss mnie rozwala" - mechanika gry wymaga od gracza dynamicznego zarządzania Energią w trakcie walki, Energia zużywa się w trakcie ataków lub blokowania ciosów, szybkość zużywania zależy od builda / broni, w przypadku ciężkich broni wystarczy kilka wyprowadzonych jeden po drugim ataków; Energia odnawia się gdy nie atakujemy i nie trzymamy bloku; trzymanie bloku w gotowości na przyjęcie ataku przeciwnika nie pozwala na odnawianie energii (odwrotnie jak w Sekiro gdzie trzymanie bloku szybciej odnawia postawę). Jeżeli gracz doprowadzi do zużycia Energii np. mashując przyciskiem ataku, to w końcu może nie być w stanie wyprowadzić ataku przez ~sekundę do czasu odnowienia (brak reakcji na przycisk w tym czasie); podobnie przy blokowaniu - przeciwnik może zdrenować Energię gracza, przełamać jego postawę i będzie przez chwilę całkiem bezbronny.
"nie zadaję żadnych sensownych obrażeń" - każda broń wymaga od postaci określonych minimalnych statystyk do jej normalnego używania, różnych dla różnych broni (Siła, Zręczność, Mądrość, Wiara), jeżeli broń wymaga Siły 20, a postać ma 15, to może ją założyć, ale ma stosowny znaczek ostrzegający i nie będzie zadawała nominalnych obrażeń. Można ją w niektórych przypadkach efektywnie używać chwytając oburącz. Nie dotyczy broni klas początkowych bo są odpowiednio dobrane, ale już pierwsze znalezione bronie w świecie mogą przewyższać aktualne statystyki gracza. Wtedy trzeba sobie dolevelować konkretne parametry. Dopasowana broń zadaje podstawowe obrażenie stałe i dodatkowe zmienne skalowane ze swoimi parametrami Siła, Zręczność, itd. co jest drogą do zwiększania jej obrażeń obok podnoszenia poziomu broni u kowala.
Polecam też taktyczne pokonywanie grup wrogów, skradanie, ataki z tyłu, ataki z wyskoku, parowanie, kontry po blokach + eksperymentowanie z dostępnymi narzędziami.
Bardzo dobra gierka :D fajna odskocznia od typowych dark souls :D
dodam ze przeszedlem dark souls 1 i 2 i prawie cale dark souls 3.
Via Tenor
Grałem chwile. Niecałe 4h, dlatego tylko takie pierwsze spostrzeżenia.
Na chwilę obecną dla mnie to najgorsza gra od FS, a grałem we wszystkie i każdą ukończyłem(oprócz Deamon Souls z PS5).
Wszystko przez to, że względem Sekiro czy Blodborna zrobili 20 kroków wstecz, a kilka w przód. Cofnęli się do czasów Dark Souls, a na dzisiejsze standardy gra jest przestarzała.
Najgorszą rzeczą jest to, że mechanika postaci oparta jest na radzeniu Dark Souls z kilkoma elementami z Sekiro.
Przez co gra niestanowi większego wyzwania.
Niestety mechanika DS jest jedną z najgorszych w tego typu grach, bo opiera się na unikach i lataniu nago.
W DS jak i tu, podczas turlania włącza sie "GOD MOD". Wystarczy dobrze opanować turlanie, założyć tylko odpowiednie elementy pancerze i żaden przeciwnik nie stanowi wyzwania nawet dla kogoś nie obeznanego w tego typu grach. Wystarczy tylko spędzić trochę czasu na opanowaniu turlania. W Blodborne i Sekiro z tego zrezygnowano i był to strzał w 10. Wreszcie gry od FS stanowiły wyzwanie nawet dla wprawionych graczy, bo wymuszały na graczu częstsze ataki, stawanie bardziej na ofensywę, a nie defensywne.
Wiem, że taki zabieg(rdzeń DS w ER) spowodowany jest tym, by gra trafiła do szerszego grona, ale mogli pomyśleć też o fanach oraz wyjadaczach tego gatunku, dać rdzeń z Sekiro, zmodyfikowany tak, że np. nieśmiertelność podczas turlania, byłaby mechanika do zdobycia za pomocą perka. A dla kompletnego laika, któraś z klas mogłaby mieć go w pakiecie startowym.
To mi najbardziej przeszkadza.
Gdyby niebyła to gra od FS, to pewno porzuciłbym ją, wracając od czasu do czasu. A tak, będę grał dalej, bo uwielbiam architekturę tworzoną przez FS. Fakt, że tutaj na chwile obecną, mapa wygląda na dość pustą, ale dla nawet jednego zamczyska warto grać dalej.
W poprzednich grach FS, po przejściu gry instalowałem FREE CAM i mody pozwalające na swobodne poruszanie, by właśnie sobie pooglądać lokacje przygotowane przez twórców. Tutaj będzie na pewno tak samo, bo w każdej grze od nich tak było :)
Technikalia - gra u mnie działa dość dobrze. Stałe 60 klatek w full hd, z suteringiem w niektórych miejscach. Na szczęście nie występuje on w okolicach bosów.
30h za mną , gra się świetnie , początek jest rzeczywiście lekko trudny albo raczej męczący bo sensu nie widzę żeby się bić z bossem któremu zadaje śmieszny dmg więc eksploracja eksploracja i jeszcze raz eksploracja i nabijanie poziomu a potem już z górki , to pełną gębą dark souls mogli to nazwać dark souls 4
10/10 z mojej strony. Pełne okrągłe, nie naciągane 9+, nie inaczej. Ocena osobista, subiektywna, niewymuszona i uczciwie zapracowana przez grę. Gdyby nie mroczny klimat, to tą grę powinni zrobić przedmiotem w szkołach, gdzie każdy uczeń miałby się jej nauczyć i przejść w ciągu półrocza, a potem na zaliczenie wytłumaczyć jak tego świadomie dokonał, jakie podejście zastosował, jakich narzędzi użył, czego musiał się dowiedzieć i jak pokonał trudności. Tak uformowany uczeń zrobiłby ogromne postępy w rozwoju osobistym i byłby przygotowany do inteligentnego mierzenia się z różnymi wyzwaniami życiowymi :-)
Podstawa i warunki oceny: Daje tu ocenę obrazkową, a rzeczywistą, wliczaną do średniej, dam w sekcji Xbox'a. Gram na Xbox Series S. Platformę wybrałem do tej gry specjalnie dlatego, że w ocenach technicznych przed premierą na niej gra była oceniana najlepiej :-o Potwierdzam, nie uświadczyłem żadnych problemów technicznych i ani jednego zawieszenia czy błędu, a gra chodzi płynnie. Tajemnicą producenta pozostaje dlaczego tak jest. Tekst tu, bo tu jest cała dyskusja. Ocena w Xboxie, aby nie denerwować PC. Mam za sobą 40h gry, jeszcze jej nie skończyłem, ale mam za sobą odkrytą i rozpoznaną prawie całą mapę, wielu bossów, NPCów, doświadczeń, posuniętą fabułę i różne questy. Nie robiłem założeń na początku i nie miałem WOW w pierwszych godzinach. Od początku jednak podziw dla gry nieustannie rośnie. W pewnym momencie po jakichś 2 dniach zrzuciło mnie z wrażenia z siodła Strugi i stwierdziłem, że recenzenci mieli rację. Od tej pory to już jest pewny poziom 10, i dalej rośnie chociaż nie ma już gdzie. Gra w dalszej części musiałaby coś totalnie skopać, aby to zdanie się zmieniło. Przeszedłem teraz od radosnej eksploracji i zachłannego poznawania świata, nowych narzędzi, metodycznego przechodzenia wybranych lokacji, dopieszczania builda, do etapu kiedy chcę zwolnić i przyjemnie spędzić czas tam gdzie planuję, z fabułą i historiami NPCów, które rozpocząłem, i miejsc do których chcę wrócić - to zajmie kilka spokojnych tygodni. Nie chcę jej szybko kończyć. Build od początku wybrałem świadomie magiczny - polecam. Jako gracz jestem psychofanem Zeldy, Xenoblade Chronicles wszystkich i NieR'ów oraz fanem Nintendo, jrpgów, Monster Hunter Rise, Dragons Dogma Dark Arisen, Dark Souls 3 NG+7, Sekiro NG+3 i kilku innych. ER dołącza do mojej prywatnej korony gamingowej: Nintendo | Zelda, Monolith Soft | XC i PlatinumGames | NieR.
Dlaczego wyjątkowa gra 10/10: Bo to są faktycznie rozwinięte i wypieszczone soulsy, wmieszane w świat Zeldy BotW (-fizyka świata) z koncepcjami z Sekiro, zapewniające doznania nowej jakości, w tym niektóre niemal mistyczne :-) Gra, która jest klasą samą w sobie, prawdziwym wyzwaniem, a jednocześnie grą przyjazną, szanującą i opiekującą się graczem o różnym doświadczeniu, o ile ten gracz wykona podobny ukłon w jej stronę :-) Gra, która dokonała niemożliwego połączenia skrajności: osławionej, uznanej i docenianej formuły soulsów z kontemplacją! i totalnym relaksem w otwartym świecie. Tworzy tym samym coś unikalnego. Na koniec dająca wyjątkowe doznania, przyjemność i satysfakcję.
Plusy: Gameplay. Uzależniająca grywalność. Na długie miesiące, a może lata. Ogromny, otwarty, piękny świat. Koń do przemierzania tego świata, który nie zawadza, a staje się jednością z graczem. Totalna wolność i swoboda. Subtelne wyrafinowanie i inteligencja gry. Inteligentne wprowadzenie w grę dla uważnego gracza. Tajemniczość i różne tajemnice. Nie mami pierwszym wrażeniem i pustymi obietnicami. Nie musi. Powoli odsłania swoją wielkość. System i mechanika walki. Znaczny postęp w stosunku do DS3. Multum buildów, broni i narzędzi. Ułatwienie parowania i odbić. Wprowadzenie przełamywania postawy wroga. Kontry z atakiem krytycznym po blokach. Walka na koniu. Duchy przyzywane do pomocy w walce. Multum umiejętności przypisywanych do broni. Wymiatająca magia. Taktyka i różne sposoby przechodzenia lokacji i grup przeciwników. Świetny balans rozwoju, levelowania, ułatwień, bez konieczności sztucznego i nużącego grindowania. Zachwycająca grafika, widoki, charakter, skala i różnorodność lokacji. Niesamowita ilość i różnorodność bossów, a także zwykłych przeciwników. Nostalgiczne wplecenie elementów z DS3. Nie brakuje wyzwań dla starych soulsowych wyjadaczy. Nie brakuje bardzo naturalnych i logicznych, a nie sztucznych ułatwień dla świeżych graczy. Klimat. Lore. Smaczki. Fabuła. NPCe i ich questy. Humor. Zagadki. Eleganckie i uporządkowane zarządzanie. Minimalizm. Na wszystko trzeba logicznie i uczciwie zapracować, ale bez frustrującego wysiłku. Świat ma jakości świata rzeczywistego, a nie ogłupiającej sztuczności. W świecie rzeczywistym napastników nie pokonuje się łatwo dwoma machnięciami mieczem-zapałką. W świecie rzeczywistym nie znajduje się skarbów pod każdym napotkanym kamieniem. Zatem emocje rzeczywistej eksploracji i niebezpieczeństwa. Nauka pokory, ale przyjemna, wywołująca uśmiech, a nie frustrująca. Elementy i chwile "mistyczne". Gra, której nie chce się tylko przejść i zaliczyć, ale w której chce się być, na swój sposób. Mógłbym jeszcze tak dalej ciągnąć, ale już wystarczy.
Minusy: Brak.
Ocena osobista, nie polemizująca z możliwymi innymi wrażeniami innych graczy.
Odradzam czytanie poradników przy pierwszym podejściu do tytułu, zarówno przed i w trakcie grania w Elden Ring. Jeśli już, to dobrze zapoznać się z lore świata przedstawionego w poprzednich tytułach.
Polecam zabierać się za poradniki dopiero w momencie, kiedy naprawdę czegoś zupełnie nie rozumiesz lub utknąłeś i nie wiesz, co zrobić, żeby popchnąć akcję dalej, a tak, to kombinować samodzielnie i czytać wskazówki zostawione przez innych graczy.
Jednym ze sposobów nagradzania gracza w Elden Ring jest zdobyta wiedza metodą prób i błędów, własnych doświadczeń i sprawia to wiele satysfakcji. Gra nie mówi nawet rzeczy oczywistych w jej świecie, nie zdradza wielu fundamentów rozgrywki (których domyślają się weterani serii), skoro zaczynasz swoją przygodę od tego tytułu, bo poprzednie części Cię nie zainteresowały, to rekonesans w necie i zdobycie informacji "co i jak", nawet odnośnie podstaw gry - zmniejszy finalnie Twój fun z rozgrywki.
Z optymalizacją jest coraz lepiej, ale nadal występuje stuttering Szczęściem w nieszczęściu jest fakt, że problemy z wydajnością występują w określonych miejscach i przy wykonywaniu określonych czynności, są bardzo powtarzalne i łatwe do odtworzenia, co daje sporą nadzieję na ich zlokalizowanie przez twórców i eliminację w przyszłości.
Co do stopnia trudności, to Elden Ring zyskał opinię najbardziej przystępnej gry ze studia FromSoftware, tym bardziej dla nowych graczy. Mimo to gra jest trudna.
Wstrzymałem się z oceną do momentu gdy stuknie mi 20h na liczniku. No i jest pierwsza od dawna dyszka.
- ER ma niesamowity świat. Wypełniony po brzegi magia i bronią, bossami. Zagadkami. Niespodziankami.
- w końcu jakaś naprawdę dobra fabuła. Po AC:V i DL2 zwątpiłem w fabularne aspekty gier.
- troche powrót do przeszłości: nikt nie prowadzi nas za rękę, w końcu trzeba sięgnąć po poradnik żeby nie przeoczyć czegoś interesującego. Tęskniłem za tym!
- budowa świata jest genialna. Żeby gdzieś dojechać trzeba pomyśleć. Skalne labirynty, klify, zasadzki. Mega!
- graficznie cudo!
Faktycznie, u mnie też same bugi. Jak wchodzę do jakiejś jaskini to tak ciemno, że muszę pochodnię albo co najmniej latarkę użyć. Jak wjeżdżam w jakiś ciemny las to ciężko cokolwiek dojrzeć. Najgorzej to chyba zabugowali Wioskę Albinautryków, tak ciemno, że kręcę jasnością i nic. A ta Śnieżna Równina na samej północy, coś jakby wszystko za mgłą, nie łapię w ogóle ostrości, nic nie widać, a tu co rusz jakiś mob z tej bieli wyskoczy i człowieka napastuje, grać nie daje. Najbardziej przesadzili z jednym mini-bossem - znika nagle wszystko wokół, tylko taka jakaś czarna próżnia na ekranie i boss zostaje na wizji, a nawet dwóch. Jak grać, jak grać kiedy nie ma na czym stanąć nawet i orientacji złapać? Sam już nie wiem czy to same bugi czy kartę graficzną do jakiegoś kowala oddać do naprawy, coś tam wyklepać, aby dobrze było...
Podwójne Ostrze Eleonory zdobyte :)
Jest to teraz moja ulubiona broń, jej movesets przypomina mi Sekiro ;)
hej czarownicy, taka ciekawostka, jeden z lepszych czarów którym jest "Rock Sling" które mają dobry zasięg i potrafią dobrze ogłuszyć bossów, wiecie że mają różny zasięg w zależności w której ręce trzymacie kostur? trzymając kostur w lewej ręce 2 z 3 kamieni lecą i trafiają naprawdę daleko, naprawdę daleko, lecz trzymając kostur w prawej ręce zasięg jest około 35% mniejszy niżeli byłby kostur trzymany w lewej ręce :)
Gra przez pierwsze 20-25 godzin to istne arcydzieło, 10/10. Niestety moja satysfakcja z rozgrywki szybko zaczęła lecieć na łeb na szyję zaraz po opuszczeniu Strom Veil Castle. Większość bossów to po prostu reskiny sztucznie wyscalowane do poziomu gracza. W rezultacie gra robi się nudna i monotonna, a w dodatku scalowanie jest nie zbalansowane co skutkuje częstymi one-shotami od każdego większego wroga w przypadku gdy gracz wpakował mniej niż 40 punktów w wigor. Open world jest niezwykle klimatyczny ale często po prostu pusty albo wypełniony mało interesującym badziewiem. Katakumby to chyba największe rozczarowanie, za każdym rogiem kryje się 'ukryty' wróg, który na nas wylatuje gdy tylko podejdziemy do przejścia zbyt blisko - no i tu jest taki problem, że jest ten schemat powielany niemalże przy każdym przejściu... Bossowie w katakumbach są jakością porównywalne z bossami DS2, zazwyczaj jest to albo superagresywny mobek w ciasnym pomieszczeniu albo gank squad.
Gra ma swoje dobre strony, ale każdemu kto zamierza zagrać w Elden Ring polecam zaczekać aż trochę spadnie z ceny, 200-250 zł za tą grę to rozbój w biały dzień. Osobiście jest to dla mnie ostatnia gra od FromSoftware, w którą gram na premierę.
Port na PC to wyjątkowe gówno. W takim stanie gra nie powinna się ukazać, to jest kpina z klientów. Nierozwiązywalny problem z niewidzialnymi wrogami, Nie widzisz z kim walczysz, nie widać wrogów z dalszej odległości, nie pomagają żadne sugerowane rozwiązania: zmiany rozdzielczości, jakości grafiki, a sprzęt mam naprawdę mocny. W Wiedźmina 3 czy Assasin Creed gram w 4K w najwyższych detalach.
Interfejs klawiatura/mysz to kolejna pomyłka. Nie wiem dlaczego developerzy postanowili wynajdywać koło na nowo, zamiast skorzystać z układów klawiszy sterowania znanych z innych gier podobnego typu.
Fabuła: przyznam, że nie wiem czy jakaś jest. Niby otwarty świat, ale nie wiadomo co robić.Po 2 godzinach zabawy, nadal nie wiem jakie są zadania, a nawet jak skorzystać z mapy (co chyba jakaś jest, prawda?)
Liczyłem na to, że gra mnie jakoś stopniowo wciągnie, ale przez bug z niewidzialnymi NPC nie daje się grać.
Dopóki nie pojawi się jakiś patch, który to ogarnie, gra nadaje się do kosza.
Pamiętacie jeszcze gdzie stoczyliście epicką walkę z Radahnem? Myślicie, że ta piękna ogromna plaża jest już pusta? Kto mówił, że katakumby w ER są podobne? No to powodzenia :-) Jak już się z nimi uporacie to czeka na Was wypasiony duch, jeden z kilku super alternatyw do znerfionego ostatnio Mimic Tear ;-) Po 130h ta gra nie przestaje mnie zadziwiać, myślisz, że już wszystko wiesz, hello... Właśnie skompletowałem kilka z najlepszych duchów do przyzywania i powiem, że niezła drużyna :-) Ludzie będą odkrywać sekrety tej gry latami.
Trzecie podejście :) za pierwszym nie dojechałem, za drugim dojechałem, za trzecim padł :)
Podziwiam cie xandon.. ze tez ci sie chce. ;) I tak w odpowiedzi dostaniesz jedna linijke ze "ten czar kasuje wszystkie bossy" co bylo nieprawda nawet przed patchem balansujacym. Bardzo mi sie podoba twoje podejscie do gier, podobne do mojego. ;) hehe
Dla osob co przeszly gre, czy tam widzialy wiekszosc, albo nie boja sie spoilerow. Fajny filmik, z prowadzacym ktory zdecydowanie czuje gry FS.
https://www.youtube.com/watch?v=Eej4PEm8WNE
ps. nie wiem czy to w tym watku czytalem ale w grze mozna kupic specjalne pochodnie ktorych ogien oswietla niewidzialnych wrogow. Takich jak assassin w Ordina.
I jeszcze ten filmik jest bardzo fajny. Oczywiscie sa spoilery i to grube. Dowiedxzialem sie paru ciekawych rzeczy (naprzyklad to z merchantami i Frienzed Flame, pierwszy komentarz wskalzuje ten na opis przedmiotu z geneza powstania (czy tam manifestacji w Lands Beetween, bo istnielo rowniez wczesniej oczywiscie) Frienzed Flame. Super ciekawa sprawa. ;))
Rzuca takze troche swiatla na ogolne dziwne zachowanie i to ze wiekszosc kupcow sie ukrywa w ten czy inny sposob w dziwnych miejscach. Ze juz o oczach nie wspomne, az dziwne ze na to ne zwrocilem uwagi wczesniej.)
https://www.youtube.com/watch?v=NUcFkpIVEHA
Z calym szacunkiem dla Waszej ekscytacji - bo gra jest swietna, ale niektorym przydalby sie chyba lekki reality check. Lubie czytac jak pasjonaci jaraja sie jakims tytulem ale jako gracz zdecydowanie szukam opinii rzetelnych, a nie wylacznie przytoczonego ozlacania. Zachowujecie sie tak jakby przyznanie, ze Elden Ring ma takze slabsze strony cos odejmowalo z Waszego obcowania z gra. Ozlacanie - ok, stawanie okoniem do wszelkiej krytyki - imho zbedne.
Momentami mocno slabe jest to przekladanie swojego doswiadczania gry nad opinie i obserwacje innych.
Jesli chodzi o Marike, to ma dosc ciekawie wykonany model 3D. ;)
Po 198h i trzech przejściach mogę stwierdzić że to wydmuszka.
Artystycznie mega. Co do tego nie ma wątpliwości.
Ostatnie dwa przejścia mega mnie zmęczyły. Nie zagrał bym w to kolejny raz jak by mi nawet za to płacili. Jako prosty człek przejrzałem na oczy. Ta gra się nie umywa do takiego DS3. Czy nawet jedynki. W tamtych grach wszystko było na swoim miejscu. Czuło się satysfakcję z kolejnych prześć.Ten otwarty świat jest kompletnie zbędny. Sztuczne wydłużanie rozgrywki. Widać w tej produkcji pośpiech, i chyba celowe olanie pewnych kwestii. Nie wiem czy z lenistwa, czy może hype i preordery się zgadzały to pomyśleli wydajemy, a co tam. Ta gra opiera się na tanich zagrywkach. Nie szanuje czasu gracza. Nie trawię takich tytułów. Nie wiem jak to się stało że ta gra mnie tak oślepiła. Manipulacja jest realna. Strasznie przereklamowany produkt. Choć nie jestem szczególnie wierzący, to dziękuje bogu że mam to już za sobą. Amen.
Kolejna lore-ciekawostka. Znajomy mi przyslal na discordzie. Nie wiem jak z angielskim ale pewnie xandonowi sie spodoba. ;)
Here stands Radagon,
The Omega, for Marika's Alpha.
Progenitor of the Golden lineage.
Father of the Golden Order.
Vessel of the Elden will.
Lord of all the great runes.
Conqueror, Curse-monger, Omen-maker.
The Sun-King who never sets.
A God in divine flesh.
And standing before him,
Are You.
A lone, undying tarnished,
filthy and ashen,
Renowned only in furtive.
A pygmy born of Flame, of Dark, and of Blood,
And yet...
You are The Everchosen of the Greater Wills.
Wielder of Godkiller- mortal weapon of prophesy.
Deathbringer, the Slayer of Demons and Demigods.
Bane of Legends and Myths.
As a tree who grew too large, too tall, will be cut down,
So shall an immortal who ascended beyond godhood, be slain.
So fight on, brave tarnished.
Struggle and fight.
Bring finality to those who are destined to die.
And mend The Shattering.
gdyby gra byla robiona typowo pod PC czyli np poruszanie sie postacia byloby lepsze, bardziej dynamiczne, wybieranie itemow pod 1,2,3...
gra by byla lepiej zoptymalizowana itd. itp. to by sie rozwalalo wszystkie te bossy z palcem w pupie
SOULSY NIE SA TRUDNE TYLKO ZLE ZROBIONE I IRYTUJACE
170h 200 lvl i koniec gry definitywny , najpierw magiem a potem bleed build oba tak samo mocne chociaż ten drugi zdecydowanie mniej nudny , próbowałem ng+ ale chyba nie dam rady bo mape znam na pamięć i nie widzę sensu pokonywania znowu tych samych bossów zwłaszcza że wszystkie zadania poboczne zrobiłem w ng.
Gra bardzo dobra czekam cierpliwie na DLC
Bezrozumnym wpisom z farm trolli dziękujemy.
Jak poznać bezrozumnego reprezentanta farmy trolli? Nick to imię + 4 cyfry. Jednozdaniowy generyczny trolling pojawiający się pod tym nickiem co jakiś czas na forum, w różnych wątkach, bez związku z meritum sprawy. Nastawiony na wywołanie negatywnych emocji lub innych perwersyjnych celów bezrozumnego trolla lub zleceniodawcy.
Elden Ring ukończony, lvl 164, 118h gry. Build na siłę, życie i wiarę, walka mieczem ordovisa trzymanym oburącz. Najwiecej radosnej zabawy oczywiscie dała mi Malenia. Wspaniała, choc nieco toksyczna dziewczyna :)
Ogólnie wybitny, melancholijny klimat i obłędny, otwarty świat + typowo soulsowa walka wzbogacona o skok. Dodatkowo, jak na from software, dobra historia i standardowo, fenomenalna muzyka. Choć gra urzeka, nie jest idealna, najbardziej przeszkadza wkradająca sie w pewnym momencie powtarzalność bossów. Zbyt wiele razy wykorzystano niektórych niemilców (patrzę na ciebie, drzewcu). Elden posiada też typowe wady gier FS - przeniknie tekstur, pewną niezdarność techniczną czy memiczne SI. Nikną one jednak przy wszystkich zaletach i gargantuicznej skali gry.
Zdecydowanie najlepsza rzecz w tym roku i jedynie starfield ma szansę zagrozić produkcji Japończyków. Dodam, że grałem na PS5 i nie doświadczyłem niemal żadnych błędów i wiekszych problemów z płynnością działania. Komentarz zamieszczam na stronie PC, jako że tu odbywa sie wymiana zdań. Oceniłem na karcie PS5.
Nigdy nie było mi za pan brat z serią Souls. Nigdy żadnej części nie ruszyłem, a jedyna gra od FromSoftware, którą ukończyłem to Sekiro.
Oglądałem zwiastuny i gameplay z Elden Ring i postanowiłem spróbować. Nie powiem, że widząc filmy na Youtube najbardziej urzekł mnie piękny otwarty świat.
A więc gra miesiąc po premierze zakupiona i się zaczęło:
Wsiąknąłem na 125 godzin cudownej rozgrywki. Sposób opowiadania historii wykreowany przez studio FromSoftware jest tak świetny, że nie mogłem oderwać się od komputera. Około 100 godzin spędziłem, zwiedzając każdy kawałek mapy, klepiąc bossy opcjonalne i jeżdżąc na koniu wszędzie gdzie mnie oczy poniosą. Niejednokrotnie łapałem się na tym, że kierując się w jakimś konkretnym kierunku skręcałem po drodze, bo spotykałem coś równie interesującego. Żeby zbytnio nie rozpisywać się, wymienię najważniejsze moim zdaniem punkty:
PLUSY:
+ piękny otwarty świat z ogromną ilością zawartości, która zachęca do odrywania,
+ ciekawa historia i przyjemnie napisane postaci - wciągnęło mnie tak bardzo, że po skończeniu gry siedzę i czytam lore na necie.
+ ciekawy system walki, masa broni, ładne ataki, popioły wojny, skille,
+ system przyzywania duchów do pomocy - niejednokrotnie uratował mnie w walce z bossem i przyjemnie rozwijało się tą pokaźną ilość duchów.
+ KOŃ - idealny do eksploracji świata - prędkość niezła, nie zamula, coś wspaniałego.
+ Bossy - wszędzie bossy, gdziekolwiek nie wszedłem, to po wyczyszczeniu obszaru była satysfakcjonująca walka z bossem.
+ Grind - niektórzy traktowali to jako minus, ale mi bardzo przyjemnie wydawało się runy na kolejne lvl i z przyjemnością obserwowałem jak moja postać się rozwija.
+ trudność - w porównaniu do Sekiro, tu było całkiem łatwo. Najwięcej męczyłem Rycerza Tygla w wiecznym więzieniu (z 30 razy), za to Melania zjechała za pierwszym razem :) ostatni BOSS za trzecim.
+ Rivers of Blood - ta katana to marzenie <3
+ Muzyka, która budowała klimat
+ całkiem przyzwoite sterowanie na padzie (dualsense)
+ brak wskaźników, kierunkowskazów i innych pomocy jak z gier Ubisoftu - skłania to do samodzielnego odkrywania historii.
MINUSY:
- brak przycisków sterowania dla PS5 na PC - nie lubię i nie znam układu klawiszy z Xbox i z początku denerwowało mnie to.
- czasem miałem wrażenie, że gra nie szanuje mojego czasu, gdy musiałem jeździć w tę i z powrotem po całej krainie za jakimś questem lub NPC.
I to w zasadzie tyle. Ostatnie 25 godzin spędziłem na zabawie z poradnikami, żeby pomóc sobie rozwikłać historię bardziej wymagających questów. Nie żałuję czasu spędzonego z Elden Ring. Bawiłem się świetnie i czekam na DLC :)
EDIT:
Końcowy lvl 162 - build Rivers of Blood (dużo kwawienia) + minic tear
I oto się pojawiło to na co wszysscy czekaliśmy :
https://www.youtube.com/watch?v=DYDs_Inzkz4
Opis lore od VaatiVidya, miłego seansu
Cholera... Jak bardzo bym chciał nie dać tej grze dychy, tak się nie da. Twórcom udało się każdy słaby element tak przykryć, że wydaje się mocnym. Technologicznie nie jest za dobrze, ale warstwa artystyczna przykrywa to wszystko i wizualnie jest to najpiękniejsza gra w jaką grałem (nie technologicznie). Bossowie mają wiele frustrujących mechanik, które są bez sensu, ale design walk i aren jest jak zawsze wybitny, że na koniec po pokonaniu pamiętasz głównie plusy. Świat wydaje się za duży, ale przez to, że na każdym kroku coś spotykamy, a i mapa odkrywa się stopniowo, po prostu tego nie czuć. Pomniejsze lokacje - katakumby, w dużym stopniu powtarzalne, ale wiele z nich ma świetnie zastosowane triki i unikalne rozwiązania przechodzenie, że nie nużą. Jedynie nie da się wybronić recyklingu bossów na jeszcze większą skalę niż w Sekiro, ale z czasem twórcy poszli po rozum do głowy i stają się oni pobocznymi mobkami, przypominając nam jaką drogę przeszliśmy i jak nasza postać urosła do obecnego momentu.
Plusy:
- Warstwa artystyczna - audiowizualna to zupełnie inna liga od konkurencji.
- Design świata
- Projekt przeciwników
- Masa opcjonalnej treści, która z czasem okazuje się niezbędna, aby uniknąć przymusowego grindowania.
- Mechanika walki.
- Postacie poboczne i ich unikatowe historie.
- To wciąż stare dobre Dark Souls ze świetnymi lokacjami głównymi, wzbogacone o otwarty świat wokół nich.
- Brak większych problemów technicznych w wersji na PS5...
Minusy:
- ... Poza problemem z utrzymaniem stabilnych 60 klatek, ale przy okolicach 50 też da się grać.
- Recykling bossów.
- Nietrafione mechaniki niektórych bossów (Malenia, o Malenia...).
- Problem z balansem buildów postaci. Różni bossowie wydają się być robieni pod różne buildy postaci, co czasami potrafi zblokować postęp lub niepotrzebnie bardzo wydłużyć walki.
Tak jak wspomniałem wszystkie minusy przykryte finalnie przez plusy, także ode mnie dycha. Najlepsza gra From Software i jeden z najwybitniejszych otwartych światów w historii gier. Mam nadzieję doczekać się Sekiro na podobną skalę i że osiągnie w moich oczach to, czego nie osiągnęło Ghost of Tsushima. 10/10
No i złamałem się. W nocy poszła instalacja. I od razu przypadkiem znalazłem raj farmienia.
Wszystko zaczęło się od tego, że trafiłem na Cztery Dzwonnice. W najwyższej znalazłem klucz, którego użyłem żeby przejść przez portal do początkowej lokacji, gdzie pokonałem Zszywańca Juniora. W kościele trafiłem na zwłoki kobiety i kiedy chciałem je splądrować, okazało się, że pobrałem krew dziewicy.
Ok, myślę sobie, o co kaman. Zacząłem rozkminiać i dopiero w poradniku odkryłem, że chusteczkę dostałem dawno temu od gostka na Jeziorach, który chciał żebym się pojedynkował z kilkoma graczami. Serio, dziennik by się przydał :P wróciłem więc do niego i w nagrodę dostałem amulet, który poprowadził mnie na audiencję do niejakiego Mohgwyna. Tam trochę się pogubiłem ale w końcu trafiłem na stanowisko łaski "PALACE APPROACH LEDGE-ROAD".
I teraz clue. Dookoła siedzi mnóstwo gostków, którzy nas nie atakują. Jest tam może 3 albo 4 równo porąbanych strażników (serio, są walnięci ale prości do załatwienia). I teraz hit - każdy gostek to 2000 runów. Jedno podejście i mamy prawie 50 000 runów w przeciągu jakiś 3-4 minut. Z wrażenia awansowałem o 3 poziomy przed pójściem spać. Miejscówka pobiła moją dotychczas ulubioną farmę z prostackimi żołnierzami. Tam trzeba było się narobić. Tutaj czuję, że runy spadają z nieba :D
dawno mnie tak gra nie wciągneła, na liczniku 60h, wczoraj grałem 10h praktycznie bez przerwy, cięzko się oderwać! jak dla mnie GOTY 2022!
Święta, Święta i po Świętach. Wyjeżdżając daleko na Święta oderwałem się od Elden Ring i wziąłem ze sobą Dark Souls Remastered na Switchu, do którego namawiało mnie kilka osób z GOL'a, że wychwalając tak ER powinienem koniecznie zobaczyć pierwsze DS. No to zagrałem. Poniżej moje osobiste doświadczenia, wrażenia i wnioski o ER i DS z punktu widzenia osoby, która przeszła ścieżkę:
DS3 x 7 (w 2021) => Sekiro x 3 => Elden Ring x 2 => DS x ~1/4
w przeciwieństwie do większości graczy, którzy zaliczyli po kolei:
DS => DS2 => (BB) => DS3 => (Sekiro) => Elden Ring
Zaznaczam tylko, że jako leciwy gracz nie zwracam uwagi na grafikę technologiczną czy anachronizmy i nic mi w tym sensie w DS nie przeszkadzało. Grę przerwałem po 30-40h i zapewne nie widziałem najlepszego, ale nie doczekałem jeszcze tym razem. Zatem wrażenia z pierwszej ćwiartki DS vs ER:
*** DS chciałem przerwać po kilku godzinach, bo pomyślałem sobie, że może jednak lepiej nie psuć sobie zdania o serii. Pierwsze wrażenie daleko odstawało od tego, do czego przyzwyczaiło mnie DS3 i zwłaszcza ER. Ale pocisnąłem dalej, zapomniałem na chwilę o ER, przestawiłem się na DS i było OK. Po kilkunastu godzinach walki wojownikiem str | dex, ze zbroją, tarczą i mieczem (Longsword + ultra greatsword Zweihander), w związku z ogólną łatwością, nudą, i brakiem znajdziek rozszerzających arsenał w kierunku innych buildów, ograniczeniami udźwigu, przerwałem grę i zacząłem jeszcze raz od początku piromatą. To była świetna decyzja, piromancja wniosła trochę więcej ekscytacji na początku, dostałem lekki ubiór, a topór bojowy okazał się strzałem w dziesiątkę i nie rozstawałem się z nim do końca zabawy. Potem dodałem jeszcze halabardę. Wczoraj wróciłem do domu i do ER. Odetchnąłem z wielką ulgą, jakbym się wynurzył z głębokiej wody i odetchnął pełną piersią, ale na pamiątkę DS szybko przełączyłem się na Topór Bojowy, który już miałem na +24 :-), a w ER ma jeszcze dodatkowe świetne weapon arty. W 2h (w NG+) pokonałem nim szybko Ognistego Olbrzyma i przeszedłem całe Farum Azula, z małą pomocą sztyletu Czarnych Noży (polecam - jedna z top 5 broni).
*** Tożsamość. DS i DS3 to są te same gry (seria), Elden Ring jest inną grą. To znaczy Elden Ring nie jest dla mnie żadnym Dark Souls 4, Dark Souls 3,5 czy innym Dark Souls X. Jeszcze grając w samo DS3 mógłbym przymknąć oko na te stwierdzenia, ale widząc spójność formuły DS i DS3, i odmienność ER, postrzegam ją jako całkiem inną grę. Dopiero po DS uświadomiłem sobie jak prawidłowa była moja pierwsza intuicja po premierze, że ER to mieszanka wcześniejszych produkcji FS i Zeldy BotW z całkowicie nową, własną jakością. Ale nie będę kruszył kopii z osobami, które chcą i uważają ER za kolejne Soulsy, bo prawdą jest, że ER z DS1-3 czerpie najwięcej. Trochę jak Zelda BotW czerpie z Ocarina of Time, Twilight Princess czy Skyward Sword, choć jest zupełnie inną grą.
*** Poziom trudności. DS to zdecydowanie najłatwiejsza gra FS, w które grałem. DS3 sporo trudniejsza. ER najtrudniejsza, jeżeli jest grana w ograniczonej formule soulsowej. W formule Elden Ring poziom trudności zależy od nas. Ale porównując jabłka z jabłkami tzn. podstawową mechanikę i trudność walki DS nie stanowiła żadnego wyzwania w porównaniu z ER. Miałem takie subiektywne wrażenie, że wszystko tutaj jest 2 x wolniejsze. Wciąż się musimy z tą powolnością odpowiednio zsynchronizować i jeżeli tego nie zrobimy to mamy problem, ale po ER to jest po prostu spokojny wolny spacerek. Nie miałem problemu z żadnymi bossami, mini-bossami ani mobami. O bossach za chwilę. Mini bossowie padali wszyscy za pierwszym razem. Moby stanowiły czasem wyzwanie w większej grupie lub jako duchy o czym potem. Natomiast wielkie moby, które potrafią onieśmielać w DS3 i ER, i od których często uciekałem, tutaj padały bez problemu, zero strachu czy wyzwania. Jeżeli ktoś ma w palcach ER i DS3, to DS wydaje się dużo prostszym podzbiorem mechanik walki, które znamy już na pamięć, a nie zapewnia tych szybkich i nieprzewidywalnych wyzwań rodem z ER.
*** Konstrukcja świata. Pierwsze uczucie w DS po ER to... KLAUSTROFOBIA. Wiedziałem już wcześniej, że po kilkudziesięciu godzinach w ER, ciężko mi będzie wrócić do DS3 czy Sekiro, ale w DS to jest fizyczne uczucie ciasności, duszności i właśnie dosłownie klaustrofobii. Otwarty świat zaszkodził ER? Po DS mówię stanowcze NIE. Tak, bez doświadczenia ER, DS mogło się wydawać fantastyczną konstrukcją, zamknięte przestrzenie, przejścia, skróty. Fajnie, że zawsze miałem 2-3 opcje kierunków progresu. To nie jest złe. Ale po ER - dusiłem się w tej grze. Co najbardziej paradoksalne - przemieszczanie się po tych niewielkich zamkniętych przestrzeniach zajmuje dużo więcej pustego czasu niż przemierzanie otwartych przestrzeni ER, w czym niemały udział ma brak szybkiej podróży! Ma to swój oldschoolowy urok, ale po ER ciężko się przekonać do tych godzin traconych na puste przebiegi.
*** Bossowie. Tu się zdziwiłem najbardziej. Zawsze słyszałem, że DS bossami stoi. Tacy wyjątkowi, trzeba się uczyć ich ruchów, niezapomniane wrażenia, zapadają w pamięć. Ile tych komentarzy o ER, że bossowie tutaj nie dorastają do soulsów. No cóż. Przeszedłem 6-7 bossów głównych. Wszystkich za pierwszym lub góra 2-3 razem. Żadnych ruchów nie musiałem się uczyć. Większości nie zapamiętałem nawet jak wyglądają. Po ER to ci bossowe DS to takie basic'ki, sygnalizujące swoje ruchy w tak powolnym tempie, że można je przechodzić z zamkniętymi oczami. Krok, krok, krok, zaaaamach, unik, spoooowolniooony zaamach, unik, pooodskok, unik, BUM, BUM, BUM i po walce. Nie pamiętam tych bossów. Większość była identyczna z mechanicznego punktu widzenia. Jeden boss "gimmick" motyl zapadł w pamięć. I gargulce dwa. Jeden to był zbyt prosty. DS nie miało może pomysłu na trudność, to w drugiej fazie dodało drugiego gargulca - ile takich krytyk było o ER. I tak padł za 3 razem. To wszystko na Switchu z joyconami, nawet bez pro controlera. Podsumowując, stwierdzam jednoznacznie - ER w kwestii bossów wyprzedza DS / DS3 o lata świetlne. W ER spędzam na różnego rodzaju bossach masę fantastycznego czasu, w DS spędziłem na bossach < 1% czasu gry i w przeciągu całego tego czasu przeszli jakby niezauważalni. No po prostu nie było bossów w tym doświadczeniu, tak szybko padali i tacy byli generyczni w porównaniu do ER.
*** Mechaniki i balans. Mechaniki w DS proste, wolne, powtarzalne. Gra doskonała do nauki podstaw i nawyków soulsowych. ER jest na wiele wyższym poziomie. W DS super podstawowa mechanika broni bez weapon artów. W ER to samo rozszerzone o niesamowite popioły wojny i unikalne weapon arty broni specjalnych. Zarządzanie grą w DS, pomimo anachronizmów i prostoty, podobne jak w DS3 i ER - jesteśmy za każdym razem w domu, super. Ogólnie brakuje różnorodności i możliwości rozwojowych z ER. W DS godziny mijają i niewiele się rozwijamy, bardziej grindujemy wokół ognisk, które zdobyliśmy i biegamy od ogniska do ogniska i miejsc śmierci.
*** Na co spędzamy czas. W ER - eksploracja, odkrywanie, bossowie, rozwój, eksperymentowanie - wszystko w wolności, kreatywności i zabawie. W DS - przechodzenie po sznurku z wariantami, większość czasu na bieganie od ogniska do punktu ostatniej śmierci i między ogniskami, mało na walkach, dużo mniej zabawy, dużo więcej pustego grindowania i pustych przebiegów. Nudne po ER.
*** Co mi się bardzo podobało w DS. NPCe. Dialogi. Humor. Podstawowe mechaniki niezawodne. Podstawowe bronie. Nieustępliwe moby ścigające bez wytchnienia. Projekty lokacji mogły robić wrażenie w 2011, ale nie po ER, ale wciąż fajne.
*** Dlaczego przestałem grać w DS po ~30-40h. W lokacji z duchami stwierdziłem, że to jest kwintesencja krytyk, które czytałem o ER, a których sam nie uświadczyłem w ER, a właśnie tutaj w DS. Duchy. Dobiec do lokacji z ogniska. Strasznie nudne i trzeba to było powtarzać ze 20 razy. Nie mogę pokonać duchów normalną bronią. OK. Potrzebuję przedmiotu do walki z duchami. OK. Zużyłem przedmiot i zginąłem. Co teraz? Znalazłem kupca, który go sprzedaje, ale za fortunę wymagającą grindowania. OK. Znowu zużyłem, ale duchy go dropią. OK. W 3-cim przebiegu duchy dropią broń, która na nie działa. Super. Fajne rozwiązanie. Ale wymaga 2 x więcej ciosów od moich broni :-( No cóż. OK. Duchy pojawiają się z ziemi, ze ścian, z wody, najpierw 1, potem 2, potem 6, potem 10, mają ramiona na 5 metrów, mogą atakować zza ściany niewidoczni, z 2-ma mogę sobie poradzić, ale z 6 trudniej, jak są na ziemi to w porządku, ale jak lewitują poza zasięgiem melee to trudniej. Po 20 przebieżkach do lokacji z ogniska (schody, winda, schody, kładka, itd.) i próbie wykrycia drogi wśród ścian i niewidocznych duchów pomyślałem - dość tego. Szkoda mojego czasu. Wybrałem drugą możliwą ścieżkę. Jakieś zapieczętowane drzwi w lesie. Przedmiot do zerwania pieczęci można kupić u kowala za 20K run. Godzina tępego farmienia. Otwieram drzwi. Jeden najeźdźca duch, drugi najeźdźca normalny, pusty generyczny las, recykling drzewiastych mobów i stwierdziłem, że to jest ten moment, aby sobie odpuścić. Nic tam nie było zachęcającego, wyzywającego. Jedna wielka tępa nuda w porównaniu z otwartym światem ER.
*** ... i dlaczego kiedyś wrócę i skończę DS. Bo to dobra gra, mimo, że odstaje od ER. Jak już mi przejdzie ER, minie trochę miesięcy, zatrą się przyzwyczajenia z ER, to sobie wrócę do DS, bo to przecież soulsy, a wszyscy kochamy soulsy :-)
*** Kolejność grania. Gdybym miał doradzić sobie samemu w jakie gry FS zagrać, po tych wszystkich doświadczeniach, nie doradzam tego innym, bo to bardzo indywidualne. Jeżeli nie grałeś w nic FS i masz czas na jedną grę to bez wahania wybierz Elden Ring. Zasadniczo Elden Ring wybierz zawsze. Jeżeli masz czas tylko na jedną grę soulsową, to wybierz Dark Souls 3, a potem Elden Ring. Jeżeli pokochałeś dzięki temu FS, dodatkowo masz więcej czasu, to zrób sobie dłuższą przerwę od ER i zagraj sobie w DS. W Sekiro zagraj sobie w dowolnym czasie, ale nie bezpośrednio po ER, bo się też rozczarujesz.
Ja Gry RPG To ja uwielbiam szkoda tylko że Elden Ring tak samo jak Dark Souls 3
Jest bardzo trudna Trzeba byś chyba Geniuszem żeby to przejść. Świetna Gra była też Darksiders 2 Ale to takie RPG To niebyło ale troche łatwiejsze od Elden Ring.
Ale też było troche trudne ale można było przejść.
Malenia padła. Została mi tylko bestia. Pewnie zajmę się nią jakoś niedługo ale ta końcówka jest już taka od niechcenia.
Mam 98h na liczniku. Myśle, ze wystawiona 10 nie była zbyt pochopna. To świetna gra, nie da się zaprzeczyć. Zabije bestie, pewnie stuknie mi okrągłe 100h i pożegnam się z tym światem.
Zagadka/easter egg. Kto ogarnie?
Obok Cyberpunka którego grałem równolegle jedna z lepszych gier w tym roku narazie. Niestety dużo farmienia też w tym tytule nas czeka. Reszta jest po prostu genialna.
Gra obowiązkowa dla fana Soulsów i bardzo dobra. Może nie tak dobra i klimatyczna jak Bloodborne, czy Dark Souls 3 (to jednak perełki), ale ciągle bardzo dobra.
Gra byłaby na 10/10, ale pewne szczegóły psują rozgrywkę. Nie będę rozpisywał się o plusach, bo dość tego napisanu, choć mnie w stosunku do innych produkcji Fromów najbardziej przeszkadzało...
1) niektórzy bosowie są bardzo trudni bez asysty a z asystą ( popioły ) są znowu zbyt łatwi. Ewidentny problem z balansem.
2) Za Malenie obniżenie punktacji o cały punkt, za lwiego wynaturzeńca i "parkę w białych habitach" nie obniżam, bo dość już obniżyłem za Malenie - nie wiem, co robią w produkcji Fromów tak nieuczciwi bossowie. Rozumiem bossów trudnych, wręcz trudnych absurdalnie, jak np.
Rycerz oparów, Bezimienny król czy Lothric, ale obu tych bosów fachowcy przechodzą bez problemu bez wzięcia na siebie hita. Natomiast taka Malenia jest bosem nie tyle absurdalnie trudnym, bo z tym wręcz można dyskutować (jeśli nie byłoby ataku "wirującego" to powiedziałbym, że to boss wręcz łatwy jak na miejsce występowania) co losowym i w pewnych sytuacjach niemożliwym do przejścia przy odpowiednio złym zbiegu okoliczności i niektórych buildach. Nie przypominam sobie ani jednego równie źle skontruowanego bossa w jakiejkolwiek grze Soulso-podobnej.
3) Niespotykany poprzednio recykling bossów. Niektórzy bossowie wręcz się zaczynają nudzić po np. trzeciej walce....
Oczywiście gra sama w sobie bardzo dobra - klimat 10/10, piękna grafa i konstrukcja świata.
I jeszcze jedno co mnie jutub wyplul dzis. Jeden z moich ulubionych autorow SF/Fantasy zmierzyl sie z ER i oto jego opinie:
https://www.youtube.com/watch?v=XcgV1LUNYMY
ps. Polecam ksiazki Sandersona. Wszystkie. Nawet te 'YA' sa fajne.
Ogolnie na jego kanale jest zaskakujaco duzo ER i nie moge sie oprzec wrazeniu ze po udanej kolaboracji z Martinem, bedzie tez kolaboracja z Sandersonem. Ciekawe jakby wyszla Myiazakiemu gra na licencji Mistborn albo Stormlight Archive.
Ścieżka krytyczna wyzwania z bossami na NG+8 skończona po pokonaniu Radagona i Elden Beast w ich stylu i ich broniami :-) Plan początkowy na tych bossów był taki: położyć Radagona Młotem Mariki i walnięciem Niszczyciel Złota, do tego inkantacja Włócznia Błyskawic, pokonać Elden Beast Mieczem Świętego Reliktu z umiejętnością Fala Złota i dobrać ewentualnie inkantacje emulujące jego ataki.
Radagona pokonałem razem z mimickiem, walcząc samym Młotem Mariki, bez Błyskawic. Zaciukanie bossa tym młotem, a zwłaszcza walenie z powietrza Niszczycielem Złota, to najprzyjemniejsza zemsta za wszystkie niesprawiedliwości w tej grze. Sam Radagon przy dłuższej walce, gdy się go szybko nie zabije, potrafi doprowadzić człowieka do szewskiej pasji. Więc walenie go długo w głowę z powietrza jego własnym młotem to jest to, czego mi było trzeba :-)
Do Elden Beast mam inny stosunek. Boss majestatyczny, dobrze wyuczony, nigdy mnie nie wkurza. Nie udało się sensownie skopiować jego stylu, użyłem tylko jego broni. Poległ zatem od dwóch Mieczy Świętego Reliktu w powerstance z wyskokami. Jednym mieczem i zwykłym atakiem jeszcze na upartego też można. Ale Fala Złota z tej broni w ogóle na niego nie działa. Inkantacja Eldeńskie Gwiazdy podobnie. Próbowałem jeszcze dodać beamy światła z umiejętności innych broni (Wielki miecz Złotego Porządku + Zaprowadzenie Porządku, Klinga Przywołania + Złota Klinga, Kosa Aureoli + Krąg Światła Miquelli), ale Bestia jest odporna na takie zabawki. Pozostało zatem użyć prostej siły jego miecza :-)
No i niestety, musiałem rozbić bossa na dwie części. Najpierw pokonanie Radagona jak wyżej, co skutkowało dłuższą walką i zużyciem ponad połowy butelek życia, za mało potem na EB. Dlatego w drugim podejściu pokonanie Radagona szybko silną bronią ogniową, na co jest słaby (niezgodne z założeniami wyzwania), i dopiero Elden Beast jak wyżej. W ten sposób muszę to sobie zaliczyć, bo mistrzem świata nie jestem.
W międzyczasie, w innym miejscu Ziem Pomiędzy, pokonałem też komandora Niall w zamku Sol Sztandarem Dowódcy i jego własną Protezą Weterana z Burzowym Kopnięciem. Tutaj imitacja bossa polegała dodatkowo na użyciu duchów dwóch żołnierzy, których on sam przywołuje do walki. To było 100% zgodne z warunkami wyzwania i ekstra walka z tego wyszła. W wyzwaniu pozostali jeszcze bossowie opcjonalni Malenia, Rykard i takie tam, to już na luzie.
A teraz dla relaksu ukochane już pełnym sercem Dark Souls, przynajmniej tutaj nie trzeba się denerwować na te nieludzkie akrobacje ;-)
Godzilla w Elden Ring czyli jak wywołać pojedynek potworów na Ziemiach Pomiędzy
Filmik Brandona Sandersona o tym, dlaczego powinniśmy grać w Elden Ring nie dawał mi spokoju. Dlatego na profilu NG+8 w ramach wyzwania odwiedziłem to miejsce i pokonałem Wielkiego Żmija Theodorixa jego Łuskowym Mieczem Magmowego Żmija. To nie była banalna walka - zwracam honor Brandonowi. Skojarzyła mi się z bossami, z którymi mam obecnie do czynienia w Dark Souls. Czyli taki typowy, porządny, soulsowy przeciwnik. Bardzo fajny.
Po pokonaniu bossa dalej coś mi nie dawało spokoju. Wróciłem tam ponownie na jednym z profili ukończonej Nowej Gry. Rozejrzałem się uważnie po tej pięknej okolicy i postanowiłem urządzić pojedynek potworów. Zaggrowałem jedną dużą ośmiornicę lądową przy Jaskini Porzuconych i dwie duże ośmiornice lądowe odpoczywające na skale, razem trzy. Ruszyłem następnie na Theodorixa i też go zaggrowałem. Po krótkiej chwili jazdy koniem pomiędzy Żmijem i ośmiornicami, wrogowie rzucili się na siebie i rozpoczął się prawdziwy pojedynek potworów, jak w filmie. Hollywood by się nie powstydził. Theodorix jak stanie na 2 nogach wygląda jak wykapana Godzilla, ale agresywne ośmiornice nie mają przed nim żadnego respektu. Najbardziej spektakularny widok, gdy któraś przyczepi mu się zaciekle do ogona. Było na co przez parę minut popatrzeć. Nie udało mi się tylko włączyć do walki dużego kraba, który tez się plącze po okolicy. Ani boss ani krab nie byli sobą zainteresowani. Trochę dziwne, bo Theodorix potrafi na tej arenie zaatakować też małe krabiki, autentycznie! No ale koniec końców Godzilla jak przystało na porządnego potwora wygrał z ośmiornicami, choć tym udało się zbić mu połowę paska życia. Wypuściłem jeszcze do walki dwóch Rycerzy Godricka, którzy trochę pomęczyli bossa i dobiłem Theodorixa dwoma kolosalnymi młotami, aby było wiadomo kto rządzi na Ziemiach Pomiędzy. Taki przypadek.
Jak ktoś chce sprawdzić to klimatyczne miejsce w Śnieżnej Krainie, to przy Jaskini Porzuconych, łatwo dotrzeć z punktu łaski Dno Uświęconej Śnieżnej Doliny. Przy tym samym punkcie łaski można w nocy spotkać parę rycerzy Nocnej Kawalerii eskortującej karawanę, czyli mini bossa w wydaniu duo. Bardzo ich lubię w tym wydaniu i w tym miejscu na dużej śnieżnej przestrzeni w nocnej atmosferze. Jeżeli nie walczyliście to polecam. Boss daje pełną zbroję Nocnej Kawalerii, którą uważam za jedną z najlepiej wyglądających. A jako ekstra bonus na skałach za Theodorixem można znaleźć kamień max ulepszenia +25 zwykłej broni i drugi taki kamień po zabiciu Nocnej Kawalerii. Super lokacja. No i dokładnie tak jak pokazał Brandon Sanderson na swoim filmie, Jaskinia Porzuconych wygląda cudnie jak się dobrze i bez pospiechu przypatrzeć szczegółom.
Chillout na NG+100 i teoria chodzenia w Elden Ring
Obejrzałem w zeszłym tygodniu dwa filmy z przechodzenia Elden Ring, które rzuciły mną w dwie różne strony. Jeden załączony to "Chill NG+100 Full Run". Ten film wprowadził mnie w stan zadowolenia i relaksu. Przejście gry na NG+100 z max LV713 z wszystkimi atrybutami na 99, w 1h 17 min. Bez spinki, bez tricków, normalną trasą, normalne walki, jeden build, dwie fajne bronie. Oglądanie tego przebiegu ma wpływ relaksacyjny i edukacyjny. Wyobraźcie sobie mieć taki stan gry, że człowiek siada np. w niedzielne popołudnie i przechodzi sobie grę w ponad godzinkę :-) Edukacyjny jak dla mnie. Bo to dokładnie takie przejście, taką trasą, z takimi bossami, z trochę tylko innymi broniami, jak ja robiłem swoje chilloutowe speedruny na NG+ < 10, tylko mi to zajęło dokładnie godzinę dłużej 2h 17 min. Autor zginął dwa razy: raz na Godskin Duo i raz na Radagonie. Moja pierwsza śmierć też była na Godskin Duo, ale potem ginąłem jeszcze parę razy. Ta jedna godzina różnicy w przejściu gry to jest wielka różnica w klasie graczy. Podpatrując takich zawodników zawsze można się czegoś nauczyć. Ja np. z jego przebiegu dowiedziałem się 4 nowych rzeczy:
1) Smocza Halabarda to niesamowita OP broń, dopiero teraz ją sobie zebrałem i dołączyła od razu do mojej TOP kolekcji
2) W Farum Azula jest skrót z góry przez dziurę do tego bliższego punktu łaski przy samym Godskin Duo, bez skakania w 2 strony, tyle razy tam biegałem i nie zauważyłem
3) Młotowe ataki Radagona można spokojnie parować zwykłym puklerzem - no to jest ostateczna motywacja, aby wymasterować parowanie
4) Koniecznie trzeba się nauczyć parowania Maliketha, aż miło popatrzeć, najwyższy czas
Jak wiadomo gra osiąga max stopień trudności na NG+7 i kolejne NG+ są na takim poziomie jak NG+7. NG+8 czy NG+100 nie ma znaczenia. Ciekawym dla mnie było, że autor pomimo max Levela wciąż był miejscami zagrożony śmiercią na 2 shoty, co jest również moim doświadczeniem na LV prawie 300.
I drugi film "Can you beat Elden Ring while only walking", który mnie strasznie przybił. Czy można przejść grę wyłącznie chodzeniem? Bo takiego wyzwania jeszcze nie widziałem i jak zobaczyłem, to aż się spociłem. To gorsze chyba niż przejść grę z zawiązanymi oczami. Warunki: od początku do końca gry trzeba chodzić, nie wolno wyjść z animacji chodzenia, zawsze jedna stopa musi być na ziemi, nie wolno biegać, nie wolno szybko biegać, nie wolno jeździć koniem, nie wolno siadać w punktach łaski, nie wolno chodzić po drabinach, nie wolno skakać, nie wolno się turlać, nie wolno używać broni i umiejętności powodujących zaprzestanie chodzenia, mierząc i strzelając z łuku trzeba chodzić itd. :-o Horror! Po prostu można tylko chodzić. Warunek wykluczający odpoczynek w punktach łaski nie dotyczył 3 punktów łaski w grze, w których pewne interakcje są obowiązkowe (Melina). To jedyne trzy punkty, w których gracz mógł podnieść swój Level i dokonywać zmian. Przeszedł w ten sposób jakoś grę w 120+h, ale aż bolało patrzeć. Czynności, które nam zabierają kilkadziesiąt sekund tu trwały czasem kilka godzin. Są mega wariaci na tym świecie. Autor zastosował tylko jeden myk, którego zupełnie nie rozumiem, bo aby przetrwać niektóre walki ustawił jakimś cudem Poise na 20 000 (słownie dwadzieścia tysięcy). Pojęcia nie mam jak się takie czary robi. Normalny max Poise to 130. Tak czy siak ciekawe czym jeszcze nas zaskoczą tacy fani.
Elden Ring - Chill NG+100 Full Run Walkthrough
https://www.youtube.com/watch?v=f4eV1teSZZI
Czy zastanawialiście się kiedyś jak jak on umarł? Mała rzecz a śmieszy.
Have you ever wondered how this guy next to the stairs died? - Elden Ring
https://www.youtube.com/watch?v=4iSSNgFABmc
Kule w Akademii pozostaną już na zawsze obiektem memów
So I tried The Ball | Elden Ring
https://www.youtube.com/watch?v=zXWdrzEpPsI
Ja się aktualnie męczę / nie męczę z Radagonem. Męczę, bo pokonać go nie mogę, a nawet jak już mi się uda (z pomocą mimika), to Eldeńską Bestię zdążę ledwie drasnąć zanim zginę. A nie męczę się, bo walka z Radagonem jest świetna i aż szkoda byłoby ją kończyć. Podobnie miałem z kilkoma innymi bossami przez co pomyślałem że fajnie by było, gdyb FS wprowadziło z którąś z kolejnych aktualizacji tryb boss rush, podobnie jak to zrobili w Sekiro. Byłoby super mieć dostęp do walk z wszystkimi pokonanymi bossami w każdej chwili.
A tu build, którego autor sam nazywa najlepszym buildem do PvE. Wszystkich głównych bossów ma praktycznie na jednego hita.
Godskin Duo i Malenia lajtowi. Rzeka rwi + mimic i jechana. Są trudniejsze mobby. Gra skończona na 135lvl. Eldeńska Bestia masakra. Njatrudniejszy boss.
Skończona. 156 godzin, wszyscy shardbearerzy pokonani, zrobione questy Ranni, Fii, Ryi, Yury, Millicent, Alexandra i Goldmaska.
Zawsze chciałem zagrać w soulsy bo mnie kręcił klimat tej serii ale zarówno przy DS2 jak i DS3 odpadłem bardzo szybko. Ale ER dostarczył otwarty świat, klimat przygody, możliwość skoku i najważniejsze dla mnie: checkpointy przed bossami, bo czyszczenie całego levelu żeby jeszcze raz zmierzyć się z bossem było tym co mnie od soulsów najbardziej odrzucało. Elden Ring sprawił, że znowu poczułem radość z grania i zrozumiałem czego mi w grach brakowało: gameplayu i wyzwania właśnie.
Pierwszy obóz przed Burzową Bramą czyściłem dwie godziny ucząc się poruszania postaci i pacingu walki. Ginąłem od wszystkiego.W bólach dotarłem do Stormveil Castle, który okazał się dla mnie najtrudniejszą lokacją w całej grze. Ale kiedy po paru godzinach prób pokonałem Margita, spocony jak dwie świnie, z roztrzęsionymi łapami podniosłem pada w geście triumphu to było tak niesamowite uczucie, że już wiedziałem, że wsiąkłem na dobre. Margit zresztą okazał się najtrudniejszym bossem dla mnie, najpewniej dlatego, że moja postać nie była jeszcze dobrze rozwinięta, a i ja wciąż uczyłem się gry.
Kilka starć z bossami było tak epickich, że włosy w dupie stawały dęba - Radahn, Rykard, Placidusax, Astel, Godfrey, czy Fire Giant - tych walk długo nie zapomnę.
Zacząłem samurajem który później ewoluował w gwiezdnego samuraja. Moonveil + kostur Rennali + Uchigatana/Nagakiba z Bloodhound Step. Po dobiciu wysokiego poziomu inta będąc prawdziwym weebem mój samuraj wziął lekcje od Son Goku i opanował Kamehamehe, czyli słynną Kometę Azura, która razem z Meteorite of Astel dopełniła build. Od tej pory sam czułem się momentami jak boss. Próbowałem też słynnej Rivers of Blood w połączeniu z inkantacjami, tak zresztą zabiłem Malenię , która wcale nie była tak straszna jak się obawiałem, poza jej jednym bullshit ruchem rodem z anime.
Największym game changerem natomiast okazał się Mimic Tear, i tu trochę kamyczek do ogródka FS, bo z Mimiciem było momentami za łatwo. Jeśli ktoś się obawia wysokiego poziomu trudności to wystarczy się dokulać do mimica, dodać do tego Moonveila albo Rivers of Blood, dorzucić opcjonalnie komete Azura do rozwalania wielkich, mało mobilnych bossow i poziom trudności spada wręcz do easy.
Ogólnie pasowało mi wszystko: konstrukcja świata, epickie dialogi z których można by pisać traktaty filozoficzne, klimat, fabuła, lokacje (ach ten przepiękny Nokron), walka, bossowie.
I tak, było trochę recyklingu w późniejszych etapach, choć z bossami to tak nie przeszkadzało (avatary już po pewnym czasie po prostu kosiłem kamehamehą) , bardziej wkurzało mnie zagrywki typu wrzućmy najbardziej wk*****jace moby do jednej lokacji (Haligtree).
Podsumowując: ode mnie dycha. Wspaniała przygoda.
Ostatnio wróciłem sobie do tego arcydzieła bo na premierę to nie miałem za bardzo czasu grać. Znowu to zrobili; człowiek myśli sobie że po ds 2, sekiro i BB nic nie jest w stanie go zaskoczyć, a tu pyk, wychodzi nowa gra From Software i koniec. W przeszło dwa tygodnie mam już nabite 140 h w tym kilka zarwanych nocek.
Tak się powinno robić gry, w innych grach(z ostatnich lat, no, może poza RDR 2 i coś by się jeszcze znalazło) jest masa znaczników, nic nie wnoszących monotonnych dialogów i wszystko zlewa się to w wielką jedną nijaką papkę. Tutaj każda rzecz jest znacząca, charakterystyczna, nie ma znaczników, po prostu ta gra mówi otwarcie: "ciesz się klimatem i odkrywaj". 10/10 i kolejna gra którą bym zabrał na bezludną wyspę.
Wszystkie szanujące się redakcje świata dają tej grze 10/10. Gry-online.pl 6.6 :-) Urocze! Czy polscy gracze to głównie fani słodkich produkcji ubisoftu?
Przecenia to w koncu czy nie? bo czekam az bedzie za 100-120zl...
GRA JAK KAZDY SOULS BARDZO DOBRA, GRAFICZNIE JEST BARDZO DOBRZE ,OGOLNIE DOBRA GRA.
Bardzo dobra gra, jednak ma swoje wady. Nie przeszedłem nigdy żadnych soulsów, ale elden ring tak i uważam to za swój osobisty sukces, jak i czas spędzony przy tej grze za udany. Ładna grafika i muzyka, a mroczny klimat zepsutego świata rewelacyjny. Wiadomo...wkur**** się nie raz i nie dwa, a nawet i nie 20x ale satysfakcja, jaką przynosi udana próba pokonania bosa jest nieziemska.
Totalne arcydzieło tuż przed Elden Ring przyszło mi grać w bloodborne który był bardzo dobrą gierką ale to po prostu wariacja na temat Dark souls , Elden Ring wnosi soulslike na zupełnie nowy poziom,oczywiscie przemierzajac ten swiat nie raz poczujemy sie jak w Darks souls ale to byłoby zbytnie uproszczenie dodanie otwartego swiata zmienia całkowicie rozgrywke...Na PS 4 wyglada obłednie ,wiec jakie musi robic wrazenie na max pc czy teez ps 5 : D
Bukary - zazdroszczę pierwszego spotkania szczególnie że Elden Ring jest królem całej serii (całościowo). Graficznie, HDR + RT 4K momentami wyrwie cię z butów choć przez większość czasu gra ma kapitalny desing to są miejsca i lokacje które sprawiają że ciężko nie otworzyć ust z zachwytu.
Jeśli chodzi o wybór postaci to nie ma żadnego znaczenia bo w grze jak każdej tego typu możesz być kim chcesz. W przypadku ER dodatkowo dobre przedmioty można znaleźć dość szybko więc moim zdaniem wybrać najlepiej enigmę jak zawsze bo masz najniższy poziom i będziesz rozwijał swoją postać jak chcesz. W grze co prawda od 1/3 jest dostępne przebudowanie statystyk ale to dopiero wtedy.
Nie czytaj poradników i na boga nie zabijaj starożytnego smoka w sposób lamaus pipa dla groszowej ilości dusz bo od razu popsujesz sobie całą grę
w lutym daj Boże wyjdzie dodatek i będzie niebywała okazja aby do tej gry wrócić.
wbicie calaka było przyjemnością samą w sobie :)
co co pomocy z prochów - jak chcesz się nauczyć grać to wzywanie pomocników jest bez sensu, wręcz niszczy ducha tej gry. Coop i wspólne granie dla oprowadzenia ale jak ma cię ciągnąć przez grę wysokolevelowiec to gra straci swoją magię.
Oprócz niezłych rad udzielonych w tym wątku dodam od siebie żeby:
- eksperymentować, generalnie trudno jest kompletnie zepsuć build, fajnie jest pomachać sobie każdą podniesioną bronią żeby poczuć jej feeling, niektóre bardzo się różnią, a materiały żeby ulepszać broń na niskich poziomach są bardzo powszechne, więc póki nie masz kilkunastu/dziesięciu godzin na karku nie trzeba mieć wybranego archetypu,
- jakby co "reroll" (statystyk) w grze występuje stosunkowo niedaleko w "wątku głównym", więc jak coś spieprzysz to można to odkręcić, choć o ile nie zaniedbasz defensywy to chyba trudno tu zepsuć build,
- tarcze bardzo ułatwiają grę, szczególnie z mechaniką "guard counter", trzeba tylko nauczyć się monitorować staminę (zielony pasek), wydaje mi się że dla początkującego granie "czołgiem" to znacznie lepsze podejście niż próba unikania ataków kiedy brakuje jeszcze wyczucia,
- w grze jest mnóstwo ułatwiaczy - czy to bleed, czy spirit ashes, czy mnóstwo przedmiotów które można samemu przyrządzić, czy przywołania (innych graczy/NPC). Nie słuchaj "elytarnych" graczy którzy nałupali w ER 1480h i czują przez to wyższość, jak chcesz grać jedną ręką i z zasłoniętymi oczami, to będzie na to miejsce w DLC (jak już się nauczysz grać). Przywołani gracze czasem potrafią bardzo pomóc, jak na krótkim filmiku prezentacyjnym -> https://www.youtube.com/shorts/NDMAugmUyDA
- nie bój się poddać i wrócić później, ze względu na nieliniowy charakter gry absolutnie da się przypadkiem trafić na miejsca które są raczej zaprojektowane dla bardziej doświadczonych postaci. ER to gra w 100% skill based i da się ją ukończyć na pierwszym poziomie używając tylko pięści, ale to dotyczy weteranów,
- "kuń" to potężne narzędzie, warto poświęcić trochę czasu na naukę jego mechanik, to ogromny pomocnik w walce, a nie tylko narzędzie do szybszego przemieszczania się (choć oczywiście są wrogowie których łatwiej jest ubić na nogach),
I jeżeli się nie odbijesz to koniecznie sprawdź kiedyś Soulsy (i Bloodborne), to świetne gry z unikatowym klimatem.
PS. Wybacz polglish, zawsze zmieniam język i nie wiem później jak brzmią rodzime tłumaczenia.
Jeszcze nie zacząłem na dobre grać, ale widzę, że czeka tu na mnie wiele roboczogodzin. :)
Jeszcze jedna rada, wynikająca z mojego doświadczenia.
Na pewno będziesz sprzedawał wszystkie znalezione runy żeby móc dalej levelować. Nie rób tego, zostawiaj je sobie naa sytuacje, gdy będzie ci brakować kasy albo do podlewelowania albo do ulepszenia czegoś.
Poziom postaci to nie wszystko, za pierwszym razem dograłem do 160 i miałem poczucie, że nadal jest na dwa uderzenia. Teraz mam 130 i w sumie poczuci się nie zmieniło, a z łatwością doszedłem do 3 ostatnich bossów.
Druga rada - npcy nie zawsze poruszają się zgodnie z torem twojego progresu. Większość w sumie tak robi ale nie jest to zasadą.
Dwa przy każdym aktywowaniu ogniska siadaj do niego - będziesz mógł czasami zamienić słowo ze swoją służką
Widze ze zebralo sie paru ludzi jak widze obserwujacych topic, to zrobmy quiza. ;). ;)
Trzech ulubionych bossow z Eldena. Wystarcza imiona, ale jak ktos chce to moze napisac za co akurat ich lubi.
Moja ekipa:
1. Maliketh, the Black Blade - za mechanike i sklillowosc walki, nie popadajaca przy tym w groteske "ma byc trudno, zeby bylo jak najtrudniej" jak walka z Malenia oraz troche pierwsza walka z Margitem. Ubolewam ze ten boss zostal potraktowany po macoszemu i nie ma dwoch pelnych paskow HP.
2. ex aequo Dragonlord Placudisax, Astel, Naturalborn of the Void i Elden Beast. Za design, tajemniczosc i spektakl wizualny.
3. ex aequo Starscourge Radahn i Renalla, Queen of the Full Moon za tragiczna historie i wzbudzenie mojej empatii. ;)
Dajcie swoich. :)
Dobra, Elden Ringowe świry. Pobawmy się w lore. Gdybyście mieli taką możliwość obstawienia, to który z półbogów wg. was na pewno zasiadłby na Eldeńskim Tronie? Dorzucę swoją odpowiedź, jeżeli będzie tutaj zainteresowanie tym pytaniem.
Jeszcze przed snem wrzuce bo jutro zapomne.
Ozywiona ostatnio dyskusja w tym temacie, obudzila moje wspomnienia Eldenowe i przypomniala mi o jednym z najfajniejszych fanartow jakie widzialem.
Zwlaszcza podoba mi sie jak wiele smaczkow na temat postaci, czy walk z nimi (koszulka Radahna!) autor tu wcisnal.
To wrzuce. Obraz zatytulowany jest "Happy Family". ;)
Przede wszystkim graj sam a nie z poradnikiem czy sugestiami użytkowników. Ta gra to samodzielne odkrywanie. Wtedy i tylko wtedy poczujesz magię Elden Ringa. Sam świat jest mistrzowsko wykonany i tylko klęka przez tym co zapewniły dwie ostatnie części Zeldy. Najgorsze to moim zdaniem granie tak jak chcą tego inni albo sugerują.
Zbroje i ich przeróbka zmienia wygląda co do statystyk to zależy czy przy tej zmianie coś dodaje czy obcina z dołożonych rzeczy. Są zbroje w których przeróbka zabiera np. część płaszcza czy uzbrojenia (spadają staty), są takie że przeróbka dodaje elementy (następuje wzrost statystyk).
Ogólnie radziłbym olać posty Alexa w tym temacie. Przestały mieć jakąkolwiek wartość odkąd zesrał się, że ER to kupa gra bo odebrała "zaszczytny" tytuł GotY biednemu GOW Ragnarok. Przez parę miesięcy cisnął po ER, a teraz zgrywa wielkiego gracza który będzie ci pisał że Elden Ring to arcydzieło, a jeżeli ktoś zabija starego śpiącego smoka w early lub gra z poradnikiem lub poradami od innych forumowiczów to jest lamusem i psuje sobie odbior gry.
Szkoda czasu na tego clowna, niech każdy gra jak chce.
Via Tenor
Raaaaddaaaaaaahn Feeeestival!
Wyciagajcie flaszki, dzwoncie po dz... iewczeta. ;P
Gra przy której nie da sie przejść obojętnie. Kocham tą gre i nie mogę sie doczekać już nowego DLC choć dopiero co dobiłem 506 lvl postacii ^^ Pozdrawiam wszystkich
Wy tu gadu-gadu o jakichś młotach, a ja się wreszcie odpowiednio zaopiekowałem moją jednoręką bandytką. Wiedziałem, że można na tę dziewczynę liczyć.
Łajdak LV 1 w Stolicy :-)
* Na golasa i z samą Pałką
* Nie leveluję postaci, tylko Pałkę
* Wszystkie Staty na 10
* Siła i Wiara podbite talizmanami +5
+ prosta Pieczęć Palców + proste inkantacje ochronne od Corhyna przy Okrągłym Stole
+ Trójkątna Tarcza (na niektóre moby dla wygody, przy bossach bez znaczenia)
+ Kukri
+ Prochy Żołnierza Godricka
Fajne przejście, człowiek czuje się trochę jakby grał za pierwszym razem. Znowu inne spojrzenie, a miejsca i sprawy nad którymi się zwykle przelatuje wymagają nagle sporo uwagi. Zwłaszcza, że nie pamiętam już niektórych lokacji z przedmiotami, kamieniami, talizmanami itp. Śmierć przeważnie na jednego hita, od bossów zawsze. Największa trudność to nawet nie bossowie, ale niektóre lokacje z wściekłymi mobami. W bonusie piękna pustka i porządek w ekwipunku :-) Kiedyś grałem takim buildem, ale levelowałem postać, to co innego. Stolica z bossami jest chyba do zrobienia, ale do końca gry na LV 1 raczej nie dojdę. Ciekawe.
Pew pew pew pew, Gandalf Złoty załatwiony! Czyli kolejne wesołe przygody zmatowieńczego łucznika Hobin Rooda.
Cóż, nie spodziewałem się, że ten build da mi tyle satysfakcji z grania, której już dawno nie odczuwałem, bo buildy melee jak i sorcerery - jakkolwiek by nie były fajne - ostatecznie mnie zanudzały i pod koniec gry z reguły zmieniałem build na coś innego. W wypadku łucznika nie odczuwam tego znużenia, a nawet odczuwam coraz większą ekscytacje z pokonywania każdego bossa. Na początku myślałem, że będzie ciężko - bez odpowiednich statystyk, ulepszeń, talizmanów jak i buffów to łucznik zadawał dość biedne obrażenia z pomocą krótkiego łuku. Przez większość gry chodziłem z węzowym łukiem +4, który ma skill "potęzny strzał". Jego zaletami było oprócz mocy wynikającej z popiołu wojny fakt, że miał losową (aczkolwiek małą) szanse na wbicie trucizny oponentowi bez potrzeby używania zatrutych strzał. Chyba już o tym wspominałem, także przejdźmy dalej.
Pierwsze co zaobserwowałem, to łuki są naprawdę biedne w starciu z humanoidalnymi i npctowymi przeciwnikami. Ponieważ humanoidzi jak i npcty mają nieskończoną staminę więc starcie z nimi przy pomocy łuku sprowadza się do patrzenia jak AI postanawia robić nieskończone fikołki. Szybko znalazłem rozwiązanie tego problemu w postaci łuku Radahna, co sprowadziło się do tego że musiałem go pokonać, co akurat było dość zaskakująco łatwe jak na ten build i udało mi się wykonać to za pierwszym razem (otrułem i zaaplikowałem mu szkarłatną zgnilizne z pomocą obu typu strzał). Reszta już była historią. Łuk ulepszony do +6 i walki z humanoidami i npcami stały się proste, bo można było przytzymać strzał i wybaitować ich atak. Łuk Radahna jest o tyle świetne, że jego strzał z autamu przewraca niemal każdego przeciwnika.
W ten sposób szybko dotarłem do Leyndell, również za drugim podejściem pokonując "smoczego rycerza" w podobny sposób co Radahna. Szybka wyprawa po Czarny Łuk, ulepszenie go do +9, co musiało mnie kosztować wizytę na chacie u węzowego Rysia (nie pokonałem go jeszcze, na to przyjdzie pora) i spacerek po ostępach Caelid. Wszystkie potrzebne mi talizmany były zdobyte, statystyki w miarę ulepszone, więc zabawa w snajpera dopiero teraz nabrała kolorytu.
Poza humanoidalnymi przeciwnikami, to z bossami nie miałem problemu póki był jeden. Problem się zaczyna kiedy dochodzi do duo walk i trzeba się kontrolować. Moim największym starciem, które wygrałem za szóstym razem była walka z rycerzem Tygla i wynaturzeńcem.
Jeśli zaś chodzi o strzały to ich niedobór przestał stanowić dla mnie problem, w większości przypadku posługuje się standardowymi strzałami, które zadają najlepsze obrażenia a te statusowe zostawiam sobie na walki z bossami. Kupowanie zwykłych strzał również nie jest większą przeszkodą, ponieważ są wyjątkowo tanie i z resztek tego co leveluje mogę sobie spokojnie kupić zapas strzał.
Jeśli chodzi o expienie, to jak
To by było na razie tyle. Zanim nakopię Morgottowi to postanowiłem powykonywać dostępne questy i pokonać co potęzniejszych bossów. Na ten moment moje statystyki i wyposażenie wyglądają tak:
SL102
Witalność: 37(+5 punktów z runy Godricka, czyli 42 pkt)
Umysł: 18(+5)
Wytrzymałośc: 20(+5)
Siła: 30(+5)
Zręczność: 30(+5)
Inteligencja: 9(+5)
Wiara: 25(+5)
Mistycyzm: 14(+5)
Wyposażenie:
Czarny Łuk +9
Łuk Radahna +6
Pieczęć smoczej komunii
Talizmany:
Talizman żądlącej strzały (zwiększa obrażenia strzał i bełtów)
Talizman rytualnego miecza (zwiększa obrażenia przy pełnym HP)
Talizman niebieskiej tancerki (zwiększa obrażenia, gdy nasze obciążenie jest lekkie)
Odłamek słojownika (zwiększa obrażenia umiejętności. Tak, zabiłem słojowego ziomka :( )
Buffy:
Złota przysięga oraz Ogień, daj mi siłę.
Udalo sie. Nadal nie wiem jak unikac jej waterfowl dance - po prostu jak widzialem, ze nadchodzi to puszczalem taget-locka i spamowalem rolle. Czasami unikalem 90% obrazen, czasami ginalem w 1/3 combosa. Dla mnie zdecydowanie najtrudniejszy boss z jakim walczylem w tego typu grach. Skopiowalem save zeby kiedys sprobowac pokonac ja bez uzycia prochow ale szczerze mowiac to nawet z nimi udalo mi sie "na farcie" gdzies po 30+ probach. :')
Łajdak LV 1 w Haligtree, Olbrzym pokonany i koniec oficjalnego wyzwania :-)
Dotarłem do Haligtree. Zrobiłem tam 3 pierwsze punkty łaski. Teraz walczę sobie z Lorettą. W Uświęconej Śnieżnej Równinie i Ordinie było ciekawie. Zrobiłem Tunele Yelogh Anix, ale bez bossa, co pozwoliło zebrać brakujące kamienie 8 do wymaksowania Pałki, ostatni kamień do +25 miałem już wcześniej. Wcześniej też uzupełniłem builda o docelowe talizmany. Dzięki temu pokonałem Olbrzyma, bo broń dostała porządnej mocy. Pierwsza faza była łatwa. W drugiej fazie z taką Pałką i z moim ostatecznym buildem można go nawet przełamać dwoma silnymi uderzeniami w rękę i potem w oko, co nie kończy zabawy, ale pozostawia mu mniej HP do wykończenia. Potem to kwestia cierpliwości i ilości prób (w weekend miałem przerwę). W buildzie dołożyłem sobie jeszcze z boku na sztylecie popiół Złota Przysięga dla wzmocnienia ataku i popiół Gambit Zabójcy do łatwiejszego przemykania niektórych mniej ważnych lokacji, choć to różnie działa. Obecny setup wygląda jak poniżej.
Na tym chciałem zakończyć oficjalną część wyzwania. Myślę, że jestem u kresu swoich umiejętności przy LV1, a chcę iść dalej bezstresowo z zachowaniem przyjemności. Zamierzam dotrzeć do Malenii, choć z nią nigdy nie lubiłem walczyć. Będę się już na luzie zapuszczał dalej w Farum Azula. Tam teoretycznie mam obcykane. Duo można teoretycznie pokonać nawet z usypianiem garnkami, Draconic Tree Sentinel mam w palcach, Maliketha potrafię ubijać z parowaniem Bluźnierczym Szponem (polecam), a dalej to już poezja. Broń mam wystarczającą. Sęk tylko znowu w tym, że brak miejsca na jakikolwiek błąd, 0 hit. Dlatego popróbuję, ale nic się nie spodziewam. Gdyby kiedyś mi się udało, to dam tu krótki komunikat. Tymczasem się odmeldowuję :-)
Lekcje z tego wyzwania. Fajne jeżeli zachowuje się spokój, cierpliwość i zasadę, że jeżeli coś nie sprawia przyjemności to nie robimy. Widać ponownie jak wiele genialnych projektów i mechanizmów posiada gra, i... jak łatwo można ją przechodzić gdy się z nich korzysta. Dużo ganiałem po świecie, odkrywając go na nowo, i najbardziej w tym wyzwaniu polubiłem nie bossów, ale katakumby i kopalnie, czy generalnie przechodzenie zamkniętych lokacji, ze świeżym spojrzeniem. Teraz uwaga: nauczyłem się w końcu lepszego parowania przy użycie małej tarczy, bo myślałem momentami, że tylko to mi może uratować życie. Też działa, ale życie uratowałem sobie sam :-)
Build prostego Łajdaka:
* Pałka +25
* Talizman Dziedzictwo Gwiezdnej Plagi (Siły)
* Bolesna Pieczęć Radagona (podbija 4 statystyki w tym Siłę, osłabia ochronę co i tak nie ma znaczenia)
* Talizman Rytualnego Miecza (wzmacnia ataki gdy PŻ = max, co tu występuje prawie zawsze)
* Niebieski Amulet Tancerki (wzmacnia ataki dla małego ciężaru, a lekki to jestem)
* Łza Siły w Eliksirze
Siła 10 bazowo + 10 z talizmanów + 10 czasowo z eliksiru = razem 30
Wzmocnienie ataku fizycznego Pałki 2H w porywach do prawie 600:
* Pałka +25 1H = 434
* Pałka +25 2H = 475
+ Złota Przysięga = 530 (nawet rzadko używam)
+ Łza Siły = 593
Pozdrawiam!
No cóż, po wielu godzinach zmagań udało się zmatowieńcowi z ogromną pomocą niezłomnej Tiche powalić Malenię. Gdy dzielny rycerz już witał się z gąską, zrozumiał (zbyt późno), że piękna bogini dopiero zaczyna rozkwitać... Oto, co zobaczył tuż przed śmiercią.
Tego widoku nigdy nie zapomni...
spoiler start
Szkoda, że nie ma zapisu gry przed drugą fazą walki. Bo nie wiem, czy kiedykolwiek jeszcze dotrę do tej drugiej fazy. :P
spoiler stop