Nie. Mam za to problem z Sebastianami i Mariuszami, którzy szczają po murach i w krzakach sączą Argusy za wyżebrane pod dyskontem pieniądze.
Jak ktoś ucieka przed ostrzałami moździerzowymi to może pojechać do rodziny czy znajomych 50km dalej. Ukraina to duży kraj, nie każdy kto jest w strefie spornej, ma możliwości, pieniądze czy ambicje przenieść się/ze swoją rodziną poza granice kraju.
Zdecydowana większość przyjezdnych to imigranci zarobkowi a nie ofiary wojny.
Dlaczego przypisujesz postawę jakiś żuli i złodziejaszków uciekinierom ze strefy okupowanej? Pytałeś Wiaczesława czy uciekł przed wojną czy tak Ci się tylko wydaje? :)
Osobiście widziałem paru w kolejce w kasie w okoliach różnych budów, trochę osób, głównie kobiet w okolicy dworca PKS i PKP, to tyle. Czasem na jakimś job center ogłoszenie dwujęzyczne o pracy na produkcji czy coś.
Mniej problemów niż z naszym menelstwem.
Komunikat dla narodowców: w Danzigerze jest wiecej ukraińców niż było polaków przed IIWW.
Teraz Gdańsk jest polski, wnioski wyciągnijcie sami.
Nie mam problemu z Ukraincami, bo to bardzo fajni i mili ludzie. Mam za to problem z patosąsiadami Polakami.
Pracuję z nimi na codzień i powiem że nie ma nic kłamliwego w stwierdzeniu, że dosyć spora część to zwykła dzicz i patologia.
Urządzają sobie codzienne libacje w firmowej stołówce i pozastawiają kompletny syf. Raz nawet stół był obsikany... Już nie wspominam ile razy tam policja przyjeżdżała :)
Co mnie przeraża, to brak kultury i poczucia wstydu. Puszczają głośne bąki, bękają i się z tego cieszą.
Zdarzają się i złodzieje. Jeden Ukrainiec z mojej miejscowości włamywał się po pijaku do mieszkań. http://m.slask.eska.pl/newsy/tajemniczy-dzwiek-zaniepokoil-kilku-bytomian-to-pijany-ukrainiec-rabowal-jedno-z-mieszkan/769025
Ale nie wszyscy tacy są, jest też wielu normalnych ludzi o których złego słowa powiedzieć nie mogę.
Ja mam Ukraincow co roku u siebie, na chwile obecna 13tu siedzi.
Do tej pory tylko raz dwoch sie pobilo bo jeden rok wczesniej obracal matke drugiego ;)
Wiekszych problemow nie sprawiaja ale trzeba pilnowac bo bez panskiego oka len na plecy siada. Trzeba patrzec tez na rece bo te sa bardzo lepkie. Jednak o wlamach u mnie w okolicy nie slyszalo sie.
Jacy by nie byli to raczej trzymaja sie z soba lepiej niz Polacy. Jak jezdzilem na saxy do Germancow to nikt tak ci za skore nie zaszedl niz Polak brygadzista. W grupie Ukraincow u mnie, zaden nie chce byc brygadzista :)
W Szczecinie jest pełno Ukrainców . Ogólnie są spoko bo pracują. Nie słyszałem, żeby się zajmowali przestępczością. Ukrainki, które pracują w żabkach itp.(powiedzmy w "obsłudze klienta") na kasie uczą się polskiego, więc dużo ogarniają. Najgorsi są kierowcy autobusów bo nie mówią po polsku i mają gdzieś rozkład jazdy. Jeżdżą sobie jak chcą.
W domu w Polsce pojawiam sie okazyjnie, wiec nie wiem, jak to sie generalnie przedstawia, ale nie slyszalem, zeby ktos mocno narzekal na powazniejsze incydenty w rodzaju kradziezy, czy rozbojow.
Natomiast sam miewam coraz gorsze doswiadczenia z uberem i branza gastronomiczna. Generalnie sporym problemem bywa komunikacja. Panowie kierowcy nie rozumieja (albo udaja) i probuja jezdzic dziwnymi trasami, zas za korekte odwdzieczaja sie zlosliwoscia i wystawiaja niska ocene. Obsluga natomiast nie potrafi przyjac/przygotowac poprawnie zamowienia, przez co robi sie balagan i calosc zajmuje sporo czasu.
Oddzielnym tematem jest postawa, ktora czesto widze u przyjezdnych ze wschodu. Zyja tu i pracuja, a przy okazji ostentacyjnie potrafia okazywac Polakom swoja niechec. Najmniej przyjemna sytuacje mialem kiedys zamawiajac cos ze znajomymi w "drive-thru". Tacka z napojami i lodami zostala praktycznie wrzucona do srodka przez okno auta, zanim zdazylem ja chwycic. Moje ciuchy do prania, auto do czyszczenia, a pan obslugujacy zero jakiegokolwiek "przepraszam" czy ekstra serwetek, tylko posyla nam spojrzenie w rodzaju "no i co mi k*** zrobicie"? W takim momencie zamiast kulturalnie poprosic kierownika mialem ochote niekulturalnie wymierzyc gnojowi plaskacza.
Natomiast w pracy jest u nas jeden delikwent i z nim sie akurat kumpluje, wiec no stress.
W mojej okolicy nie tylko kradną, ale też gwałcą. Szczególnie upodobali sobie blond chłopców w odzieży patriotycznej. Były już 3 takie przypadki.
Dopóki nie są narąbani w cztery dupy to da się z nimi wytrzymać.
Przy okazji okoliczny monopolowy przetrwał i zaczął zyskiwać na interesie.
Pierwsze wrazenia raczej negatywne, ale staram sie temu nie ulegac. W uberze czesto trafiaja sie normalni i chociaz mam pewnosc ze skoro prowadzi to trzezwy. :)
Natomiast tak z nic nieznaczacej, wlasnej obserwacji dnia codziennego to niestety troche menelnia. Jak tacy nas reprezentuja np. w UK to nie dziwie sie skad ludzie biora takie stereotypy na nasz temat.
Jest dużo więcej włamań, ale nikt ich jeszcze nie złapał więc kij wie kto to. Oczywiście Ukraińców i innych ze wschodu też jest dużo więcej. Pewnie to nie przypadek ale nie chcę osądzać.
Jedna rodzina kupiła mieszkanie nad moim. Dwie rzeczy mi nie pasują. Pierwsza jest taka, że Andriej jest chyba bardzo ambitny (albo oszczędny) i w mieszkaniu wszystko robi sam. Łącznie z meblami. Sąsiadka mówiła, że z tego co widziałam to jeszcze mu to trochę zajmie i tworzy tam różne dziwne konstrukcje. Nie przeszkadzałoby nam to w ogóle, gdyby nie wiercił i walił wieczorami. Drugi problem to jak potrafią się wydzierać i walić po podłodze z dzieciakami wieczorem. Na szczęście zwróciliśmy im uwagę i od tej pory jest z tym lepiej. Oprócz tego żadnych problemów. Wydają się mili.
Miałem w zespole Ukrainca i był bardzo spoko. Dostał jednak ofertę i wyjechał do Holandii. W jego miejsce znaleźliśmy Rosjanina ;)
Brat z kolei ma styczność z Ukraincami pracującymi na produkcji/w magazynach i to jest generalnie inny świat. Ale tak samo jest z Polakami.
Na mojej wiosce mam ukraińców (wynajmują dom) po sąsiedzku i póki co zero problemów
W biedronce Ukrainka. Pizzę ostatnio przynosi muzułmanin z Bangladeszu. W autobusie kierowcą Rosjanin. Sąsiad z dołu Rumun. W poprzednim miejscu zamieszkania po sąsiedzku mieszkali Persowie, Ukraińcy i Wietnamczycy. I co? I nic. Normalni ludzie jak inni.
do Polski przyjechało 2 mioiony Ukraińców z czego ponad 70 procent to mężczyźn
Biedne polskie icele. Nic tylko im współczuć, że kobiety będą się za Ukraińcami (których towarzysz Kiera określił słowami: spora część to zwykła dzicz i patologia) oglądać zamiast pragnąc potomstwa z polskim prawakiem-patriotą.
Ukrainki, jak wieść gminna niesie, dużo zrobią dla unijnego obywatelstwa... ale jak już je dostaną - zaraz sprowadzają narzeczonego spod Kijowa.
W mieście którym mieszkam można spotkać ukraińców, ale to raczej sporadycznie. Inaczej jest w mieścinie, której pracuję. 1/3 ludności jak nie połowa to Ukraina, ogłoszenia na olx, czy to mieszkania, czy pokojów są w dwóch językach - polskim i ukraińskim, a zdarzają się nawet po samym ukraińskim.
Nie miałem jeszcze nieprzyjemności związanymi z nimi, mogę nawet dodać, że paru poznałem dosyć dobrze i okazali się normalnymi, porządnymi ludźmi. Oni raczej trzymają się w swoim gronie, a jak się pochleją to leją się między sobą. Wielu ze wschodu, to ludzie często z lepszym wykształceniem. Oczywiście zdarzy się element, np. typ biegający z nożem albo narkotykami, raz straż graniczna do nas na firmę zawitała. Do tego dochodzą drobne kradzieże, ale z tym osobiście się nie spotkałem i parę innych spraw zapewne by się znalazło.
Ogólnie rzecz biorąc dobrze że są, bo przynajmniej nadgodzin nie muszę robić :)
Mi nie przeszkadzają w zupełności.
Dzisiaj jeden taki ukr próbował mi sprzedać przeciętego ziemniaka na placu. :/ A że ziemniaki prawie po 4zł/kg to na szczęście zareagowałem i przeprosił łamaną polszczyzną, ale ja go sobie przypilnuje, a jak nie to naślę na niego wujka siare na hulajnodze.
Problemów raczej nie mam, ale to, że w niektórych sklepach całe obsady są ukraińskie (Żabka, Biedronka) a na ulicy czasem częściej słyszę ukraiński od polskiego - to fakt. Mieszkam w Warszawie.
Gdy mieszkałem w Krakowie (dwa lata, do stycznia ’19), nie miałem z Ukraińcami żadnych problemów, a jest ich w Krakowie bardzo dużo—w centrum, gdzie mieszkałem, jest id od groma jako pracowników na budowach czy na kasach; wszędzie są jakieś reklamy po ukraińsku. Zero problemów.
problemy z Ukraińcami ---> problemy nie mniejsze mam z Polakami, pracują u mnie i dobrze, dla mnie nie ma różnicy czy Ukrainiec, czy Polak, ... inaczej mówiąc, patrzę gdzie jest teraz Polska a gdzie Ukraina, choć to dziwny dla mniej kraj? więcej historii mają z Nami niż sami z sobą, ale to już inny temat, ogólnie mówiąc Polak np. w Holandii, Belgii, czy mówiąc ogólnie Brytanii, itd., tak samo jest postrzegany jak Obywatel Ukrainy w tym kraju nad Wisłą, dużo stereotypów..bla..bla i tak dalej ... wszystkich szanuję nawet tych którzy mają mniemanie o sobie lepsze, szczególnie Ci mieszkający od Odry do Bugu ...
w Krk jest ich bardzo duzo, moje osiedle jest dla nich sypialnia , na ogol mili , duzo mlodych ludzi , czesc faktyycznie zaczyna dzialac na granicy przekroczenia cierpliwosci (pijackie wrzaski , spiewy ale rzadko na szczescie)ale tez poki co nie jest to jakis problem.
Poki co nie jest zle.
Na klatce mam 2 malzenstwa ukrainskie wynajmujace mieszkania, jedno mlode, drugie starsze. Poza tym, ze mlodzi zostawiaja buty PRZED mieszkaniem, to zero problemow. Na poczatku mieli tez zwyczaj wystawiania smieci do wyrzucenia w foliowych workach wieczorem, a wyrzucac rano, wiec na klatce czasem posmierdywalo, ale wyjasnilismy im, ze tu nas tak "nie nada", grzecznie przeprosili i problem przestal istniec.
U mnie na osiedlu w Zabce jest taka fajna Ukrainka z duzymi cycuchami, taka blondyka z warkoczem, codziennie po pracy na rowerze przyjedzam po 2x6 Harnasia.
Codziennie mowie jej zdraswujcie to sie usmiecha i mowi ze zawsze punktualnie jestem. Mowilem jej ze hujanoge elektryczna kupie to ja przewioze wokol bloku. Jest dobrze.
Patologie są wszędzie, ale nikt mi nie wmówi, że gdyby zamienić te 1,5-2 miliony Ukraińców mieszkających obecnie w PL na Muzułmanów, to byłoby lepiej. Pracuje w zakładzie gdzie 40% to pracowników to Ukraina ( już kilka lat) i póki co problemy są bardzo sporadyczne.I rzecz najważniejsza 90% Ukraińców przebywających w Polsce pracuje.
W Łodzi też jest ich sporo, ale problemów nie uświadczam....W sumie wolę ich od muslimów. No i bądźmy poważni: bez Ukraińców polska gospodarka by się załamała, nawet z nimi poziom bezrobocia jest masakrycznie niski, gdyby ich nie było, to już w ogóle nie miałby kto pracować. Prawda jest taka że potrzebujemy jeszcze raz tylu imigrantów żeby gospodarka nam niedługo nie jebła...Niekoniecznie Ukraińców, mogą być Wietnamczycy, Filipińczycy, Ruscy, ktokolwiek...
Polska ich w ogóle nie potrzebuje, janusze biznesu tak. Będą przez nich kiedyś kłopoty, nie dziś, za kilkanaście lat. Tak samo było z muzułmanami we Francji, oni też na początku pracowali i mieli kiedyś wyjechać. O zaburzaniu równowagi płci w Polsce nie wspomnę.
U mnie chyba aż tak nie rozrabiają ale i tak mam już tego dość. W McDonaldzie nie mogę nic zamówić, bo nikt nie zna polskiego, nie mogę kupić loda w budce, bo babka się mnie o coś pyta po ukraińsku, wsiądę do autobusu, wszyscy gadają po ukraińsku. Powiem szczerze, że mam już tego dość. Ja mieszkam w Polsce czy w Ukrainie? Bo już nie mam pewności >_>
Pomijam juz rzeczy typu ze w swoim sklepie nie dowiem sie gdzie lezy masło, poniewaz nikt nie zna polskiego.. Bardziej mi chodzi o to ze w ostatnim czasie strasznie podskoczyla liczba wlaman i kradziezy. Młode Jewgenije i Wiaczesławy plądrują głownie garaze wynoszac rowery, narzedzia, pilki, namioty, generalnie wszystko co mozna uniesc i spieniezyc. Policja co jakis czas kogos zlapie ale niestety nie wplywa to na spadek przestepczosci.
Starsze Jewgenije i Wiaczesławy siedzą wokol opuszczonego budynku pkp na stacji i calymi dniami piją, szczają, tluka sie miedzy sobą, zaczepiają ludzi, drą mordy itp . Straz miejska probuje ich czasami przegonic ale przenoszą sie w krzaki 100 metrow dalej i kontynuują melanż.
Ja wiem ze oni są lepsi od imigrantow we francji itp, poniewaz przynajmniej sie nie wysadzaja w metrze ale po kims kto ucieka przed wojną i przyjezdza do pracy nalezy sie spodziewac innej postawy.