Polski chłop jest niezdolny do jakiejkolwiek współpracy z kimkolwiek, zwłaszcza ze swoim sąsiadem. A od 30 lat słyszę: zrzeszajcie się, konsolidujcie rynek, twórzcie własne przetwórnie.
Odkąd kontaktuję ze światem zewnętrznym to zawsze słyszę że rolnikowi nic się nie opłaca, ale jak dopłaty unijne to komitety kolejkowe jak za PRL przed siedzibami ARiMR.
Tylu tu ekspertow, powinni was w wszystkich w ARiMR zatrudnic, bonanza na wsi by byla wtedy
Co ma kapitalizm do tego?
Rzeczywistość socjalistyczna była lepsza dla przedsiębiorców i konsumentów?
Oligopolizacja detalicznego rynku zbytu prawie całościowo spenetrowanego przez obce przedsiębiorstwa, niekompetencja rządzących, niska jakość tworzonego prawa... co to ma do kapitalizmu jako takiego?
Polska jest w czołówce krajów z największym udziałem handlu (w obie strony) w finansach państwa, chcesz zaproponować może stare, dobre interwencje państwa (w ramach Unii!) w rynek przy obecnym stopniu profesjonalizmu rządzących i braku perspektyw poprawy?
Nikt nam nie zabrania dominacji na rynkach innych państw.
Kolejne brednie "poszkodowanych rolników". Jeśli trochę pomyślą, to mogą zarobić naprawdę duże pieniądze, wystarczy że kilku rolników we wsi się zrzeszy i założą spóldzielnie rolniczą. Wtedy producenci płacą znacznie więcej za skup produktów rolnych.
Ale do wyciągania łapy po cudze pieniądze, to są pierwsi :)
Przecież w erze hipsterów i retro targowiska miejskie są oblegane niemal jak galerie handlowe, 3/4 warszawskiej gastronomii się zaopatruje na Hali Mirowskiej a jak człowiek tam podskoczy w weekend to czasem na chleb trzeba czekać pół godziny, tyle ludzi.
Może zamiast tych głupich postulatów zorganizować jakieś fajne miejsca handlowe z możliwością płatności kartą i obsługą która nie ma ziemi pod paznokciami i smarcze w rękaw co pięć minut.
Ale w sumie po co, państwo niech się tym zajmie, a później 90% produktów niemieckich będzie miała polskie flagi, bo importowane przez polską spółkę-córkę a od biedy nawet i masarnię można od biedy blisko granicy postawić i tłuc tam niemiecko-polskie świnie :P
koła rolnicze, są odpowiedzią dla wielu bolączek rolników
na zachodzie to działa, u nas też gdzie nie gdzie, jednak są za małe i ciężko i się przeciwstawić
im więcej będzie gospodarstw tym więcej będą mogli, ale niestety jak widzimy w naszym narodzie współpraca to coś niezwykle ciężkiego do ogarnięcia.
Apple i tak lepszy skoro przy jabkach. Kinczyki zrobia iphona za 200$ a oni potem sprzedaja za 2000$.
Z rolnikami jest różnie. Mało jest perspektywicznych. Jedni inwestują wraz z dopłatami w sprzęt, studnie, nawadnianie itd. Inny z kolei osusza tereny podmokłe by mieć więcej ziemi pod uprawę. Ten pierwszy ma rekordowe zbiory, bo w tamtym roku owoce i warzywa obrodziły w cholerę a drugiemu gula skoczyła, bo susza zmniejszyła im dochody (ale te jakie mogliby mieć a nie standardowe). Susza, która w sumie była tylko w 4 województwach. Inna sprawa, że nie spotkałem nigdy rolnika, który by nie narzekał a jak opowiadała kuzynka kuzyna, która pracowała w ARiMR to pieniądze chcieliby za darmo bez potrzeby uzupełnienia wniosku :) Z drugiej strony największy zysk mają te największe farmy, ci mniejsi jakoś ciułają i często jednak likwidują uprawy. Sam w ten sposób od faceta likwidującego uprawę porzeczek zaopatrzyłem się w trochę krzaczków.
Jak mysle o rolniku, to widze wlasnie takiego faceta jak na tym filmiku :)
ale tak jest zarowno w USA jak i Europie zachodniej u nas nie Azja ze idzie sie na nocny market kupic swieze krewetki czy warzywa na obiad, lokalny napoj w budce czy herbate w herbaciarni.
To jest po prostu styl zycia - zakupy w markecie typu cola,piwsko,ziemniaki i schabowy gdzie mozemy przeczytac sklad,sprawdzic cene i prawo zwrotu nieotwartego towaru a w sklepie u janusza czesem jest mizerny wybor,drogo i przyokazji sasiedzi wiedza czym sie odzywiasz a ludzie teraz chca tanio ,w jednym miejscu kupic schabowego , suschi i chleb bez glutenu
Szukalem na necie ile kosztuje "swinibicie po wiejsku" vs kupienie podobnych ilosci w sklepie :D i wpadlem na taki artykul, dane z przed 3 lat ale watpie zeby sie na lepsze zmienilo, zapewne roznica jeszcze sie powiekszyla.
według danych ze stycznia 2016 r. Cena za tucznika w skupie wynosiła wówczas 367,40 zł, podczas gdy wartość mięsa z jednego tucznika w sklepie była równa 933,20 zł.
http://www.farmer.pl/produkcja-zwierzeca/trzoda-chlewna/przepasc-pomiedzy-cena-tucznika-w-skupie-a-wartoscia-wyrebow-w-sklepie,62589.html
Bardzo smutne. Przecież te wszystkie nowe suvy oraz wille są kosztowne w utrzymaniu.
Gdy pracowałem jeszcze w sklepie i miałem do czynienia z rolnikami, którzy sprzedawali swoje towary bezpośrednio, to zawsze narzekali. A jak jeden z drugim przyjechali swoimi samochodami, to mi gały z orbit wychodziły.
Jezu, ten filmik to taki gruz, że kapcie spadają same.
Chłop porównuje kilogram żywca do już przerobionej szynki gotowej do spożycia xD Co następne? Porównanie ceny kilograma surowej wołowiny do cheesburgera z McDonalda?
Przecież ten filmik to manipulacja, ten chłop pokazuje zerowy poziom wiedzy, wciska ci papkę i manipuluje, a już pomijam fakt, jakie są rzeczywiste ceny na tych cudownych targach.
Bzdury kompletne, no ale hit to będzie nadal dla mnie cena żywca vs. cena gotowego towaru w sklepie.
Odswieze troche watek
https://www.uokik.gov.pl/aktualnosci.php?news_id=15428
Maly wycinek
Pilotaż pokazał, że w większości przypadków między rolnikiem a sklepem występuje kilku pośredników, którzy mają znaczący wpływ na ostateczną cenę warzyw lub owoców w oferowanych w sklepach. W przypadku jabłek zysk pośredników wahał się od 10 do 77 proc., a sklepów od 9 do 27 proc. Z analiz UOKiK wynika jednocześnie, że w najgorszym przypadku sadownik zarobił zaledwie 14 proc. końcowej ceny jabłek. Zakładając, że kilogram owocu kosztował 2 zł oznacza to, że mogło się zdarzyć, że rolnik zarobił zaledwie 28 groszy, mimo ponoszonych ryzyk i ogromnego nakładu pracy.
Podsumowujac raj na ziemi nic tylko zostac rolnikiem :P
rolnicy którzy dzierżawią od nas ziemie i nie biorą dopłat żyją lepiej niż 95% mieszczan którzy im współczują.
Przewozilem ostatnio ziemniaki spod białoruskiej granicy pod krakow, rolnik narzekal, ze gowniana cena, ze ledwo na swoje wychodzi. Kilkadziesiat hektarow pola, willa, druga w budowie dla dzieci, ktore teraz chodza do podstawowki, luksusowe auta na podworku. Pytam, jak to tak skoro tak ciezko, rzad daje doplaty, ulgi i jakos sie ciągnie mowi.
Chcialbym tak jakos ciagnac jak on. Bycie rolnikiem to przerabana robota, ale narzekanie to maja we krwi.
Teraz już wiadomo, dlaczego rolnik szuka żony ;)
Ubecka Wdowa wywołała mnie do tablicy, to odpowiadam.
Nie, nie jestem rolnikiem, tak, jestem biedny.
Nie wiem czy jakiś rolnik jest tak biedny jak ja.
Nie poznałem żadnego nie mającego nic.
Jak ostatnio pojechałem do agroturystyki to posiedziałem sobie w nowym ciągniku, Kubota ileś tam, trzeci ciągnik w gospodarstwie, nawet dla Alexa byłby nie tani.
Smutne jest życie rolników w tym kraju.
Zacznijmy od tego, ze regulacje unijne i doplaty musza byc ze wzgledow geopolitycznych. Po prostu w krajach cieplejszych produkcja z natury jest tansza. Gdyby nie doplaty i cla, rolnictwo w UE by padlo prawie w calosci. Chyba nie musze mowic, ze byloby to samobojstwo dla Europy: jakies male problemy klimatyczne i nie mielibysmy co jesc.
https://www.youtube.com/watch?v=ChoFx76TMPs
YT raz na jakis czas zaproponuje cos co warto ogldnac :P Tak wyglada smutna polska rzeczywistosc kapitalistyczna.
A ceny ziemniaków , cebuli czy pomidorów to jakiś kosmos.