Moim zdaniem te wnioski formułuje ktoś kto z matematyką nie ma wiele wspólnego, już tłumaczę- dodam tylko że jako umysł typowo humanistyczny od małego pod tym kontem "stymulowany" jakoś skończyłem studia na politechnice i zdolnościami "okołomatematycznymi" posługuję się codziennie.
Matematyka w cale nie jest jakąś objawioną dziedziną nauki do której trzeba mieć "talent" czy "geniusz".
Owszem są pewnie sposoby wychowywania dziecka które w okresie wczesnoszkolnym/przedszkolnym które będą rzutowały na takie a nie inne zdolności, ale bez przesady: już bardziej taką objawioną dziedziną jest np muzyka.
Matematyka to sztuka skrupulatnej pracy i dokładności, precyzji i nie traktowania pewnych rzeczy "względnie". Niestety od małego mówi się że interpretacji jakiegoś obrazu może być wiele, że uczucia mogą być różne i to jest spora przeszkoda w przejściu na naukę w której nie ma miejsca na swoje odczucia i swoje zdanie (oczywiście że jest:), ale to nie jest materiał na naukę w szkole podstawowej/średniej).
Nie każde dziecko/uczeń potrafi na wiarę przyjąć jakieś wzory jako pewnik i je stosować, sądzę nawet że większość dzieci chętnie poszukałoby zakorzenienia tych wzorów w realiach je otaczających.
Prosta sprawa, nikt nie mówi dziecku że przy użyciu wzoru na pole koła wyliczy sobie czy bardziej opłaca mu się kupić 2 małe Pizze czy jedną dużą. Uważam że nauczycielom w szkole brakuje właśnie takiej chęci przekazania dzieciom że matematyka to sztuka opisywania rzeczywistości nas otaczającej, bo kto by pomyślał że ta nieszczęśliwa funkcja trygonometryczna jest podstawą transmisji radiowej? Że ich rozważania jak najszybciej dojść do domu ze szkoły tak na prawdę bliskie są rachunkowi różniczkowemu.
Matma to tak na prawdę najbardziej dokładny język świata.
Sądzę że pomysł z dzieleniem klas na grupy z matematyki natomiast wydaje sie nie zupełnie poroniony, ale trzeba to robić mądrze, tzn względem predyspozycji a nie poziomu wiedzy.
PS: czekamy na Bukarego, uczciwie jestem ciekaw jego zdania na temat.
PS2: Ba, zupełnie bez napinki wprowadziłbym elementy tautologii i może jeszcze rachunek prawdopodobieństwa na każdych studiach humanistycznych, nie żeby utrudnić komuś życie- tylko żeby wiedział jak wielkim narzędziem jest Matma :)
Matematyka przede wszystkim uczy logicznego myślenia, a patrząc po dzisiejszych nastolatkach, powinni położyć na nią MEGA nacisk. Nie bez powodu to królowa wszystkich nauk. No ale jak to w "państwie PiS" - samodzielne, logiczne myślenie, jest władzy zdecydowanie nie na rękę, więc...zero zdziwienia.
To co chciałem napisać w swoim poście już ładnie ujął Pan Waras, a wynika to z zalinkowanego tekstu.
Według tego (smutnego niestety) raportu NIK to czy matematyka będzie obowiązkowym przedmiotem maturalnym, czy nim nie będzie jest jakąś rzeczą trzecio czy nawet czwartorzędną. Problemem jest tylko jak wygląda nauczanie matematyki w szkołach, a wygląda źle czy nawet tragicznie. Ten raport do serca powinno sobie przede wszystkim wziąć MEN, kuratoria, szkoły i nauczyciele - poczynając od "góry", a kończąc na "dole".
Ja akurat jestem typowym humanistą, brak matematyki na maturze (zdawałem w 1998) powitałem z otwartymi ramionami - jako, że nigdy królowej nauk nie lubiłem, więc pisałem z języka polskiego i historii, czyli przedmiotów, które dla odmiany bardzo lubiłem.
Studia wybrałem humanistyczne, przy czym matma i tak mnie dopadła ;-). Przedmiot nazywał się "Metody i techniki badań społecznych" (czy jakoś tak), prowadzący zajęcia doktor widząc bladych z przerażenia humanistów rzekł, żeby się nie bać, gdyż nie będzie to "matma jak w liceum". Słowa dotrzymał, była to matma cięższego kalibru z wieloma kosmicznymi wzorami służącymi obróbce danych (wówczas robiło się to jeszcze "ręcznie", dziś większość brudnej roboty odwalają komputery). Gość spytał jeszcze "Kto tego nie rozumie, proszę zgłaszać się, zdusimy problem w zarodku, pomogę". Zaufałem, podniosłem rękę i od tej chwili byłem brany jako "mięso armatnie" do demonstracji nowych wzorów, obliczeń i wyliczeń - przy czym wykładowca znowu dotrzymał słowa - tłumaczył, tłumaczył i wytłumaczył, nawet takiemu osobnikowi jak ja. Myślę, że nawet dziś (po jakimś krótkim przypomnieniu), nie pracując w wyuczonym zawodzie od lat piętnastu z hakiem, potrafiłbym badania zrobić "ręcznie" bez jakiegoś blamażu. Morał? Jak wyżej, powtórzę się - niech ci co trzeba wezmą sobie do serca ten raport NIK i pójdą po rozum do głowy. Uczniowie są tu ostatnim ogniwem, a wyzywanie ich od debili na pewno niczego nie zmieni ani nie poprawi. Zmienić się musi przede wszystkim sposób w jaki naucza się matematyki w szkołach. Od tego trzeba zacząć.
Matura? Zamiast tego reliktu powinny być tylko i wyłącznie egzaminy wstępne na studia. Na uj mi matematyka na studia z historii sztuki ? Na uj mi analiza wiersza Miłosza na studia z chemii? A jeśli już ma być matura to niech każdy ma wolny wybór, ALE:
- wybierać 5 przedmiotów które trzeba będzie zdać (w tym język obcy)
- podnieść próg do 50%
Ogólnie szkołę źle wspominam. Niecierpiałem przedmiotów ścisłych i biologicznych, uczyłem się by mieć 2 i zdać i z góry informowałem o tym nauczycieli żeby mi dali wykaz do zaliczenia na 2. Bo uj mnie te przedmioty interesowały (matematyka, chemia, fizyka, biologia) i dalej uj mnie interesują. Radość sprawiały mi tylko polski, WOS i historia, no i geografia czasem, reszta mogła nie istnieć. A prawdziwą radość z nauki poznałem dopiero na studiach gdzie uczyłem się tego czego sam chciałem.
Sam nigdy jakiś problemów z matmą nie miałem i mimo, że nieobowiązkowo to miałem ją na maturze. Jestem za wyborem w tej materii (oraz przywróceniem egzaminów wstępnych na studia). Język jakoś tam trzeba znać ojczysty, cała reszta meh nie każdy musi umieć wszystko.
Co do zbędnych humanistów, ścisłowcy za to są niebezpieczni dla innych i produkują beznadziejne gry. Nie wyobrażam sobie wybitnego ścisłowca który nie byłby w jakimś stopniu humanistą - i wicewersal, każdy wybitny humanista musi być w jakimś stopniu ścisłowcem. Mowa oczywiście o stopniach uniwersyteckich, bo tylko takie się liczą.
A w sumie jeszcze jedno co do matur - to polikwidować wszystkie nauki poboczne, zostawić wybór między matematyką, biologią, chemią, fizyką i historią. Cała reszta to jakieś bzdury.
Z matematyki przydało mi się w życiu tylko dodawanie stówek do siebie
Z jednej strony wyniki świadczą o uczniach a z drugiej strony o nauczycielach.
...I słusznie że usunąć, bo po co komu 30%? Na kierunkach humanistycznych i tak nie spojrzą, a na ścisłych wyśmieją. Jakikolwiek przedmiot który ma się zaliczać na 30%, to jest strata czasu. Do tego nie trzeba żadnych egzaminów bo każdy ma przedmiot opanowany na ok. 30%.
Lepiej jak się ten ktoś wyspecjalizuje na 90% w czymś co lubi. Cały świat się specjalizuje. Jak czegoś nie będzie wiedział to się skontaktuje z kimś kto będzie wiedział. Ważne żeby wiedział gdzie tego kogoś znaleźć.
Żeby zdać maturę powinno się zdobyć co najmniej 50-60%.
Zwalania winy na nauczycieli za brak elementarnej wiedzy z matematyki to debilizm.
Mam mieszane uczucia. Są ludzie o silnie humanistycznych predyspozycjach, którzy mają wyraźne i ewidentne problemy z naukami ścisłymi. Trzeba uważać by ich talentów nie stracić, tylko dlatego, że się im rzuca matematykę pod nogi.
Z drugiej strony zgodzę się, że matematyka pogłębia wyobraźnię humanistów i jest im przydatna, nawet jeśli sami o tym jeszcze nie wiedzą. Sęk w tym, że aby stworzyć kompatybilność pomiędzy matematyką a humanistą, to trza mieć dobrego nauczyciela od matematyki, z zacięciem nie tylko pedagogicznym, ale też humanistycznym i wdziękiem rock&rollowym. Tymczasem spora część matematyczek to zimne suki, idące przez szkolne życie z wdziękiem obryzganego skunksim sikiem dzika. Nie zachęcają, zrażają, nie umieją nauczać, umieją grać ludziom na nerwach a nie na gitarze.
Jestem więc za uwolnieniem humanistów od ryzyka porażki życiowej. Bo są potrzebni, wbrew pozorom, również w branży, w której sam pracuję. Prawie wszyscy są po politechnikach, większość ma problemy z poprawnym posługiwaniem się językiem polskim w słowie mówionym i pisanym (wewnętrzne instrukcje roją się od wszelakich błędów językowych, włącznie z ortograficznymi), wiedza ogólna młodego pokolenia inżynierów jest na skandalicznie niskim poziomie. Tutaj pierwiastek humanistyczny by się przydał, ożywił by społeczność mało rock&rollową i praktycznie zupełnie nie montypythonowską, uwrażliwił na pewne kwestie, zawstydził z wiedzy nieścisłej i poszerzył horyzonty.
Życie jest zbyt krótkie aby być tylko maszynką od cyferek wprzęgnięta w korporacyjny wyścig szczurów. Ludzie są różni, tę różnorodność należy mozaikowo składać do kupy, a nie z góry odrzucać. Dla dobra wspólnego. W firmie, w której pracuję, wykorzystanie różnych predyspozycji i potencjałów wreszcie zaczyna zdawać maturalny egzamin. Korzyści dla firmy są oczywiste. Tak jak humaniści nie powinni całkiem odcinać się od możliwości jakie niesie matematyka, tak ściśli powinni rozumieć, że odrobina rock&rollowego szaleństwa to kreatywność, a nie destrukcja.
Mój ulubiony fragment, to ten w którym piszą, że matematyka wychodzi słabo, za to w krajach które jej nie mają obowiązkowej wyniki są lepsze...
Pewnie są lepsze, bo im matematyka nie zaniża:)
Jako polonista uważam, że matematyka powinna być obowiązkowym przedmiotem maturalnym.
Dodam jeszcze że umysł humanistyczny ma szanse na wiele lepsze "zrozumienie" matematyki właśnie przez wnikliwość, ciekawość świata i swoisty empiryzm w nauczaniu, niż sprawnie , algorytmicznie myśląca osoba która jest uznawana za "dobrego z matmy".
PS: Nie żeby coś, kocham sztukę, poezję, teatr i film, lubię przesiadywać ze znajomymi z kręgu humanistów i rozważać i wartości dzieł sztuki itd. Natomiast- nadal doceniam matematykę i fizykę.
Matma to podstawa, oraz w zyciu doroslym, jeden z czynnikow, ktore determinuje kariere wielu ludzi, nawet w dziedzinach, ktorew ludzkim wyobrazeniu maja malo wspolnego z matma.
Problem zaczyna sie juz na elementarnym poziomie, czyli wiedzy o matematyce jako dziedzinie nauki. W podstawowce powinine byz zdecydowanie wiekszy nacisk, aby wpoic ludziom dla glowy to jak wazna w zyciu jest matematyka oraz to jakie korzysci w zyciu czlowieka wiedza matematyczna przynosi.
Zdziwilibyście się jak duże problemy mają ludzie z matematyką.
Ja mam problem ze znalezieniem człowieka, który pracę fizyczną potrafiłby połączyć z wykorzystaniem podstaw geometrii.
Liczenie pola powierzchni nawet typowego walca jest dla wielu czymś abstrakcyjnym.
I mówię tu o ludziach zarówno 20 letnich jak i 40 letnich.
A jak zaproponowaliśmy jednemu, że go douczymy, bo sprawiał wrażenie ogarniętego chłopaka i oczywiście dołożymy mu do pensji to powiedział, że on przyszedł do pracy dźwigać, a nie myśleć :)
nie wiem jak dla was, ale matematyka w szkole średniej dla mnie była, mówiąc w prost łatwa.
Fakt że jestem ścisłowcem i z polaka to korepetycje musiałem mieć, a i tak wale byki.
Jednak matmy to ja nie musiałem się uczyć, jakoś wystarczyło to co na zajęciach,
samą maturę zdałem na 5 z matmy, z polaka w sumie podobnie korki pomogły.
Ogólnie że matma może być trudna to dowiedziałem się na drugim roku studiów, na pierwszym to powtórka ze średniej + coś tam jeszcze. Jednak ta trudna matma na studiach oznaczało coś w stylu że musiałem się podszkolić dzień przed egzaminem, ale na 3+ starczyło :)
W sumie np geometria, to sama przyjemność nie wiem moze to dziwne dla niektórych, ale ukończyłem technikum i w sumie matmam to po niektórych przedmiotach zawodowych jeden z moich ulubionych przedmiotów, głównie dlatego ze samo mi przychodziło, bez nauki.
ps w sumie fizyka chemia, biologia też lubiłem, w sumie typowo ścisłowce,
ale za to historia itp to ja praktycznie żadnej daty nie mogłem spamiętać.
Jako osoba, która maturę zdawała ledwie kilka lat temu i która przez 3 lata musiała chodzić na korepetycję żeby jakoś to ogarnąć, to myślę, że matura z matmy powinna być obowiązkowa. Z mojego punktu widzenia problem widzę raczej w sposobie nauczania. Uważam się raczej za humanistę, na zajęciach miałem ogromne problemy ze zrozumieniem materiału, a na korepetycjach łapałem od razu dużo szybciej. Wiem, że cała klasa a jedna osoba do nauczenia to zupełnie co innego, ale niektórzy po prostu potrzebują innego podejścia. Jedni załapią od razu inni potrzebują nad czymś dłużej posiedzieć, a nauczyciel pędzie z materiałem, a że polowa klasy ogarnia a druga już mniej to trudno.
I mówię to też teraz z punktu widzenia gdy mam za sobą kilka lat humanistycznych studiów. Pomijając obowiązkową ekonomie, to na większości innych przedmiotów teoretycznych bez logicznego myślenia ani rusz.
To nie jest kwestia debili, tylko kwestia tego, że system edukacji w Polsce jest przestarzały o dekady i w żadnym stopniu nie odpowiada potrzebom rynku. Ja wiem, że KURŁA KIEDYŚ TO BYŁO I LUDZIE BYLI MĄDRZEJSI (oczywiście, że nie byli), ale to nie wina uczniów, po prostu matematyka jest królową nauk - i w związku z tym jest jednym z najtrudniejszych przedmiotów, jeśli nie najtrudniejszym. Sorry, ale jeśli ktoś nie ma predyspozycji ścisłych czy czysto matematycznych, to za cholery nie nauczysz go całek oznaczonych, choćbyś próbował metodą na Testovirona.
Wątek powinien raczej brzmieć "coraz więcej nieuków i debi... w ministerstwie edukacji", bo nawet dzisiaj nikt się nie zająknie, że może czas w końcu przestawić się z tego skostniałego systemu edukacji produkującego bezrobotnych? Dzisiaj się wpaja każdemu, że musi skończyć studia. Wcale nie musi. To jakiś dyshonor być hydraulikiem czy kierowcą ciężarówki? Przecież ludzie w tych zawodach zarabiają bogactwa niż jakieś chłystki po szkole siedzące w urzędach i przybijające pieczątki.
Nie ma co nazywać młodych ludzi debilami, bo to nie ich wina że od lat w ministerstwie edukacji siedzą właśnie debile. System edukacji powinien podchodzić do jednostki, a nie do kolektywu. Każdy jest inny i ma inne predyspozycje. Jeden będzie humanistą, inny "mieszańcem", a ktoś inny jest głównie umysłem ścisłym.
Nawet ludzie pierwotni co polowali na dinozaury kamieniami to znali matematykę , musieli te kamulce policzyć a dzisiejsze magisterki to ani matmy ani historii ani.......
Problemem nie jest tylko to, że mamy bardzo kiepskich nauczycieli matematyki (dobrych jest naprawdę niewielu). Problemem jest też brak rozwijania logicznego myślenia. Udzielam czasem korepetycji z matmy i to jest momentami straszne na jakim poziomie są u osób które uczę (a jest to poziom ostatniej klasy gimnazjum/pierwszych klas liceum lub technikum) zdolności PODSTAWOWEJ matematyki jak i logicznego myślenia. I w rozmowach z nimi, dowiaduje się, że to nie są odosobnione przypadki, ale często ponad połowa klasy. Nasz system edukacji jest po prostu tragiczny i wymaga zmian.
NIK we wnioskach skierowanych do Ministerstwa Edukacji Narodowej wnosi m.in. o rozważenie możliwości zawieszenia egzaminu maturalnego z matematyki jako obowiązkowego dla wszystkich uczniów do czasu poprawy skuteczności nauczania tego przedmiotu w szkołach.
"Nacielnik" NIKu: https://pl.wikipedia.org/wiki/Krzysztof_Kwiatkowski_(polityk)
Sądząc po wnioskach NIKu ludzie tam pracujący nie mają pojęcia jak skutecznie budować społeczeństwo oparte na myśleniu logicznym.
Jak mawiał jeden z największych matematyków (i seksistów: Istnieje źródło dobra, które stworzyło porządek, światło i człowieka – i źródło zła, które stworzyło chaos, ciemność i kobietę.) w historii ludzkości Pitagoras: Liczba jest istotą wszystkich rzeczy (wersja stwierdzenia "wszystko jest liczbą") czy też bardziej dobitnie: Liczby rządzą światem.
Walić matmę, dawać codziennie 2h wf, body dzieciarnia wraca do domu i pisze pierdoły na forum zamiast ruszyć doopę.
Problemem nie znajomości matematyki nie jest brak umiejętności dodawania, mnożenia czy tam odejmowania, problemem jest niechęć przyjmowania żadnych matematycznych danych przez "humanów".
A potem ktoś Ci powie: nie szczep dzieci bo rtęć jest w szczepionce, a rtęć jest trująca.
Bez zastanowienia się nawet o kwestię jakie jest stężenie, jaka jest dawka oraz jaka jest dawka szkodliwa :P już nie mówiąc o porównaniu stężenia rtęci np. w mięsie ryby Bałtyckiej którą ta sama osoba zajada się na urlopie z rodziną nad Bałtykiem - i właśnie tutaj wchodzą nauki ścisłe które dają właśnie taką wiedzę.
I właśnie po to w życiu codziennym jest potrzebna matma, fizyka i chemia aby rozumieć świat i wiedzieć, że położenie 1 metrowej waserwagi na glebie nie udawania płaskości Ziemi, a jedynie udawania płaskość odcinka 1 metra z około 40 000 km krągłości :P to tak jak by udowodnić że nasza gałka oczna też jest płaska ponieważ w przybliżeniu 1 do 40 milionów będzie płaska :P
Co przy okazji będzie odległością około 600 pikometrów, co daje około 9-10 szerokości atomów helu
Uczniowie nie umieją matematyki bo mają zaległości. Przyjdzie taki do nowej szkoły np. technikum i jak pani z matematyki tłumaczy jak się rozwiązuje jakieś zadanie to uczeń np. nie wie dlaczego pod jakieś zadanie trzeba podstawić taki czy inny wzór bo to było tłumaczone w podstawówce. A ona nie ma czasu dokładnie tego tłumaczyć bo musi z materiałem nadążyć. Uczeń widząc że i tak nic z tego nie będzie to olewa matmę i ciągnie na dwójach byle by zaliczyć. Tutaj najpierw należało by się przyjrzeć jak są prowadzone lekcje matematyki już pierwszych latach i dlaczego uczniom odechciewa się nauki matematyki. Chociaż przypuszczam że głownie z tego powodu że uczniów w klasach jest za dużo i nie każdy ogarnia matemę równie szybko.
Jeśli mam być szczery to bardzo wątpię że brak matematyki "produkuje" czy raczej hoduje debili.
Problem jest złożony a szkoły chyba nie za specjalnie mają za zadanie uczyć. Przynajmniej nie te powszechne. Popatrzmy. Taki Pan Morawiecki nie widzi problemów w naszym kraju jeśli idzie o szkolnictwo. Swoich córek jednak to takiej zwykłej przeciętnej szkoły nie posłał. To jak to jest?
Akurat brak matmy na maturze ma swoje plusy i minusy np ktos ma zdolności jezykowe, jest slaby z matmy to teraz ma szanse skonczyc jakas filologie itp ale z 2 strony moze narobic plage studentow ktorzy jakos pokacza na 3 studia nie potrafiąc zbyt wiele i zacznie sie kolejny placz studentow w mcdonalds
Problemem nie znajomości matematyki nie jest brak umiejętności dodawania, mnożenia czy tam odejmowania, problemem jest niechęć przyjmowania żadnych matematycznych danych przez "humanów".
Proszę tak nie szafować. Sam jestem matematycznym antytalentem (albo miałem złych nauczycieli), jednak wszelkie matematyczne dane przyjmuję ;) Lubię wszelkie dane statystyczne, ba! astronomia jest jedną z moich ulubionych dziedzin wiedzy mimo że często nie wszystko rozumiem (ale kto rozumie dobrze fizyke kwantową?). To że nie umiem matematyki nie znaczy że nie rozumiem codziennych danych matematycznych, fizycznych i chemicznych, które mnie otaczają lub że jestem zwolennikiem płaskiej ziemi...Proszę mnie nie obrażać. Ja się zajmuję swoimi dziedzinami, inni niech sie zajmuja matematyką.
Nie wiem czy wszyscy to wiedzą (przez lata się trochę zmieniło), ale na maturze podstawowej mamy takie rzeczy jak kalkulator i karta wzorów, gdzie w karcie wzorów są wszystkie wzory na to, co może wystąpić w takiej maturze.
Na maturze podstawowej jest kilka zadań typu "oblicz % z liczby" itp.
Jeżeli ktoś nie jest w stanie zdać jej na 30% to jest zwykłym debilem i tyle, nie jest to wina nauczycieli.
Jak dla mnie poziom jest zdecydowanie za niski tej matury. Jej zdanie wcale o niczym nie świadczy, ale jej niezaliczenie już tak ;)
To ja licytuje mocniej i powiem, że by zdać powinno się mieć przynajmniej 90% :-D
ciekawe czy ktos z was zatrudnilby projektanta majac swiadomosc, ze ta osoba od liceum/technikum az po skonczenie studiow jechala na 30% minimum programowym :p.
Kurna, ja bym sie bal, ze mi sie sciany nad glowa spotkaja :p
Jak tak to wszystko czytam, to stwierdzam, ze chyba trzeba powrocic do "starej matury" (podrasowanej o pare rozwiazan administracyjno-ogranizacyjnych z tej nowej) oraz egzaminów wstepnych na studia. Wszyscy beda mieli wybor, a uczelnia sama wyselekcjonuje sobie odpowiednich kandydatow.
humanista to koles ktory jest dyslektykiem dysgrafikiem pisze jak kura pazurem na podstepne hasło 3x8 siega przerazony po komorke.
Prawda jest taka ze dzieciom teraz nie chce sie uczyc , nie chce sie czytac i tyle.Z polskiego jakiegos bryka sie w skrocie cos ogarnie cos sie wysteka i bedzie dop albo i trzy z matmy sie tak nie da.
Stad 90% uczniow teraz to "Humanisci".Wiekszosc posiada koszmarne braki z klas VI i VII na hasło 2x=0 100% odpisze x=--2.
I tak to leci.Skad coraz wieksze nacxiski zeby usunac matme obowiazkowa?
ano stad ze pytanie na matme ukladaja debile.Ktorzy nie potrafia ulozyc normalnych stadnartowych pytan tylko musza wydziwiac, kombinowac a potem z niepokojem zbierac sie na konferencjach o zalosnym poziomie matmy.
Siedze w tym temacie 30 lat ( wlasznie minelo) obecny program matmy jest powycinany z waznych informacji a przeladowany bzdurami do niczego nie potrzebnymi.
Przyklad : trygonometri nie ma w VIII kalsie , za to uczedn musi wiedziec ze jak ma trojkat prostokatny i ma 30 st kat to wtedy jak ma tu dana to tamta bedzie dwa razy wieksza.Po co do kur.... nedzy uczyc takich bzdetow skoro w nastepnym roku bedzie mial trygonometrie i tam sie dowie ze to jest sinus 30 st i wynosi on 1/2.Po co tracic czas na rozwiazywanie d... zadan na uklady rownan bez ukaladow rownan bo one sa w nastepnej klasie , uczen przechodzi droge przez meke bo rozwiazac zadanie pod uklad rownan bez ukladou rownan nie jest latwo wytlumaczyc ( pomijam fakt po cholere to niby robic ) a i tak bedzie sie o tym uczyl w nastepnej klasie.
Pozdro
ze pytanie na matme ukladaja debile
Trzeba to kiedyś pokazać tym profesorom nauk ścisłych, którzy pracują dla Centralnej Komisji Egzaminacyjnej... Niech drżą przed merytoryczną i metodyczną wiedzą Belerta!
dzieciom teraz nie chce sie uczyc , nie chce sie czytac i tyle
Prawda. Czekam na jakieś konstruktywne propozycje, jak ten problem rozwiązać.
Swoją drogą, Belercie, popierany przez ciebie PiS już 4 lata miesza w edukacyjnej kadzi. Czemu wciąż mamy takie problemy i takie, jak piszesz, debilne programy nauczania?
Po co wogole szkola jak wszystko jest necie.
Czlowiek ma cala widze ludzkosci w iphonie. Za 10 lat bede wszczepy do mozgu wiec smiesza mnie ludzie ktorzy jeszcze sie czyms tak sredniowiecznym jak szkola przejmuja.
To bylo dobre 800 lat temu. Ale bydlo dalej woli isc do ciasnej sali i siedziec przez 8 godzin. System musi produkowac ciemnote i zombi do wykonywania polecen.
ciekawe czy w państwie pis da się zostać inżynierem bez znajomości matematyki i fizyki ;) pewnie tak bo najważniejsza jest HISTORIA :)
W ramach zmian w systemie nauczania padł dziś kolejny pomysł:
https://wiadomosci.onet.pl/kraj/raport-nik-nauczanie-matematyki-w-szkolach/2wfq498
czyli już po obniżeniu do skandalicznych 30% usuńmy całkowicie matematykę z matur...