Polecam wprowadzić nową kategorię do tego wątku : UTO - Niezidentyfikowane Obiekty Trolujące ;)
Fundacja Nautilus
Pamiętam tych świrów. Ślady basenu odbite na trawniku według nich były dowodem na lądowanie ufo.
Dorzucam filmik, jak potężna duchowa istota chodzi po wodzie.
https://www.youtube.com/watch?v=pMHUMxSfn3I
"W ciągu minionych czterdziestu lat naukowcy z University of Virginia Medical Center przebadali ponad 2500 przypadków dzieci posiadających wspomnienia z poprzednich wcieleń."
No to do Animusa z nimi.
ludzie siedza cicho bo sa przytloczeni ogormem kretynizmow, jakie tu serwujesz ;)
Do autora tematu - przestań wklejać te same materiały i dodawać kilka postów w krótkim odstępie czasu, bo będziemy zmuszeni Cię zbanować.
Jakiś czas temu, uchwycono UFO na video w Rosji.
UWAGA! DRASTYCZNE SCENY.
[link]
Bliskie spotkanie pierwszego stopnia z kosmitami.
Kontakt miał miejsce w Rosji. https://youtu.be/q9JgvCNjVkc
Spoko wątek. Bedę zaglądał tu gdy będę na haju.. Pozdrawiam i daje +
Podnoszenie świadomości?
Mam nadzieję, że będzie coś o judeoreptilianach rządzących z ukrycia płaską Ziemią i ich obecnych planach dokonania globalnego ludobójstwa za pomocą 5G.
Na forum Gola z takimi tematami, gratuluję odwagi autorowi wątku. Dla mnie to jest ciekawe, mimo że gdzieś tam zalatuje New Age'm i innymi na podobę. Fajnie chociaż pomarzyć, że życie to coś więcej niż codzienna udręka, konsumpcja, rozmnażanie i potem kaplica. Jestem jednak pewien, że inteligentnych cywilizacji jest od groma, i tylko przez to jaka jest ludzkość nadal siedzimy sami na zadupiu Drogi Mlecznej i okładamy się kijami. Bo tak to musi wyglądać z kosmicznej perspektywy. Dowód na istnienie pozaziemskiej inteligencji? Brak kontaktu z nami :)
Książki które powinien przeczytać absolutnie każdy.
Polskie życie po życiu - Marek Rymuszko
Życie sprzed życia - Dr. Jim B. Tucker
BAZA UFO - TIMOTHY GOOD
Czego się nie robi żeby zabłysnąć i zarobić a się nie narobić.
Strefa Wolnych Myśli - Przeżyłam śmierć kliniczną
"Nie należy bać się śmierci"
https://www.youtube.com/watch?v=MfZt6xeem38
Ciekawy wąyek. Na prawdę mimo wszystko jeszcze widzę tu ciekawe jednostki na forum.
Jako, że twórca wątku nie odpowiada na zapotrzebowania społeczeństwa pozwolę sobie wkleić ważny dla każdego człowieka link.
https://www.instagram.com/p/BVnQJkwhWZJ/
Ta potężna duchowa istota potrafiła materializować przedmioty za pomocą myśli
Sathya Sai Baba - Aura boskości
https://www.youtube.com/watch?v=tJBxY53pSsE
BLISKIE SPOTKANIE III STOPNIA Z UFO POLSKIEGO KUTRA NA BAŁTYKU - materiał Fundacji NAUTILUS, 2016
https://www.youtube.com/watch?v=6RWat1srj9U
Na tym filmiku pokazane jest jak potężna istota duchowa z Indii materializuje przedmioty za pomocą myśli.
Jakieś przemyślenia? :)
https://www.youtube.com/watch?v=0J0CFOdq09Q
Ludzkość nie posiada wiedzy duchowej. To nasz największy problem. Wszelkie religie są nieporozumieniem ponieważ są oparte na wierze. Nie można wierzyć w Boga. Bóg istnieje na prawdę dlatego trzeba Go traktować jak fizycznie istniejącą rzecz np. jak twój samochód czy laptop. To samo dotyczy reinkarnacji czy prawa karmy. Nie można w nie wierzyć. One istnieją na prawdę, i trzeba traktować je jako fizycznie istniejące rzeczy. Duchowość musi stać się oficjalną dziedziną nauki na równi z fizyką czy matematyką. To jedyny ratunek dla ludzkości. Im dłużej trwa nasza niewiedza w tej kwestii tym gorzej dla nas wszystkich.
Jak dowieść istnienia Boga? Sądzę że nie byłoby to takie trudne. Wystarczą chęci i dobra wola. Potrzebne jest zrobienie małego eksperymentu z osobą która doświadczyłaby śmierci klinicznej. Wyżej opisałem przypadek jak człowiek wyszedł z ciała podczas śmierci klinicznej, dostrzegł przedmiot na dachu szpitala, później przywrócili go do życia, wrócił do ciała, wyzdrowiał, później poszedł na dach szpitala i ten przedmiot naprawdę tam był. Naukowcy musieliby wykonać podobny eksperyment w warunkach laboratoryjnych. Umieściliby jakiś przedmiot o który nie wiedziała osoba przeżywająca stan śmierci klinicznej. Gdyby później ta osoba powiedziała jaki przedmiot dostrzegła będąc poza swoim ciałem, byłby to niepodważalny dowód na istnienie życia po śmierci. A skoro udowodniono by istnienie życia po śmierci, doszlibyśmy do konkluzji iż skoro istnieje życie po śmierci to istnieje również Bóg. I tak oto ludzkość weszłaby w erę wiedzy duchowej która jest tak ważna dla nas wszystkich.
Dla tych co nie widzieli
Zaawansowane technologicznie i duchowo obce cywilizacje przylatują na Ziemię m.in. po to aby nas chronić przed naszą własną głupotą. Dzięki Bogu.
Niesamowity Incydent UFO z Bronią Jądrową w Bazie Malmstrom
https://www.youtube.com/watch?v=BmTS_QmcPiE
Skoro dla ciebie panie Drackula Bóg jest urojeniem to nie mamy o czym rozmawiać.
A teraz małe porady jak rozwijać się duchowo.
Jesteśmy tutaj po to aby uczyć się wartości którymi emanuje Bóg. Jakie to wartości?
- akceptacja
- zrozumienie
- równość
- szacunek
- miłość
- dobroć
- cierpliwość
Musimy się uczyć kochać i szanować wszystkie żywe istoty :) Musimy się również uczyć równości :) Każda istota żywa jest równa innej żywej istocie na Ziemi. Ludzie, zwierzęta i rośliny są równe sobie. Nikt nie jest gorszy i nikt nie jest lepszy. W oczach Boga wszyscy jesteśmy równi :) A więc uczmy się równości, i uczmy się miłości i szacunku do wszystkich żywych istot które spotkamy na naszej ścieżce życiowej :)
Fundacja Nautilus - bardzo pożyteczna fundacja. Bardzo się cieszę że w Polsce istnieje taka fundacja.
Szukają oni odpowiedzi na najważniejsze pytania które może sobie kiedykolwiek zadać człowiek.
Zbierają relacje ludzi, zbierają zdjęcia i filmy.
Fundacja NAUTILUS - jedyna w Polsce, legalnie działająca organizacja pozarządowa, która zajmuje się takimi tematami jak UFO czy "życie po śmierci". Podlegamy jednemu z ministrów rządu, piszemy raporty i sprawozdania z naszej działalności. Nie jesteśmy żadną "grupą kolesi, co to nazwali się organizacją i mają stronkę w sieci", gdyż takich "samozwańczych organizacji badających zjawiska niewyjaśnione" w Polsce jest kilkaset... Ich stan osobowy to albo 1 (słownie jeden), albo 2-3 sztuki. Prowadzenie pełnej dokumentacji oznacza oczywiście koszty, komplikuje wszystko wielokrotnie, ale jednocześnie narzuca pewną dyscyplinę.
Filmik pokazujący ich siedzibę w Warszawie obok :)
https://www.youtube.com/watch?v=3BlsX5Wzkoo
Jeśli chodzi o reinkarnację mam swoje przemyślenia. Bóg nigdy nie stworzyłby świata w którym po jednym chwilowym życiu na planecie, mamy "sąd boży" i nagrodę w postaci wiecznego szczęścia (niebo) albo karę w postaci wiecznej udręki (piekło). Byłoby to bardzo bardzo niesprawiedliwe. Dlatego reinkarnacja musi być prawdą. I jest prawdą. Jest też prawo karmy które karze te istoty które krzywdzą inne istoty. Ale tak naprawdę to nie jest kara, lecz naprowadzenie istoty na ścieżkę miłości i dobra. Naukowcy również muszą udowodnić istnienie reinkarnacji i prawa karmy. Gdy już wszystko zostanie udowodnione duchowość stanie się oficjalną dziedziną naukową tak jak fizyka i matematyka. Będzie cały czas rozwijana i co najważniejsze będzie nauczana w szkołach. Wszyscy wówczas będą mieć wiedzę duchową, tak jak dzisiaj mają wiedzę matematyczną czy fizyczną :)
Wrzucę do tego wątku jeszcze raz historię Camerona, bo jest na prawdę interesująca.
Cameron Macauley, mieszkający w okolicy Glasgow sześciolatek twierdzi, że pamięta swoje poprzednie życie. Podawane przez niego szczegóły na temat byłej rodziny i dawnego domu sprawiły, że jego losem zainteresowali się naukowcy. Cameron jest bohaterem dokumentalnego filmu.
Sześcioletni Cameron Macauley (tyle lat miał, gdy zbadano jego przypadek), mieszkający w okolicy Glasgow, od drugiego roku życia opowiadał o tym, jak żył na szkockiej wyspie Barra. Wyspa istnieje naprawdę. Cameron nigdy tam nie był, a mimo to podawał informacje, których w żaden sposób nie mógłby zdobyć.
W przedszkolu chłopiec rysował biały dom nad morzem, pytał matkę, gdzie się podział cętkowany pies i czarny samochód. Tymczasem Cameron mieszka w Clydebank niedaleko Glasgow, jego rodzina nie miała żadnego psa, ani czarnego samochodu.
Chłopiec mówił też o swoich braciach z wyspy Barra, o kasztanowych włosach swojej matki, która czytała mu wielką książkę o bogu i o tym, że jego ojciec, Shane Robertson, zginął przejechany przez samochód. Wciąż upierał się, że jego prawdziwa (pierwsza) matka Norma ma czerwone włosy, nie jest religijna i samotnie wychowuje dziecko. - Syn zaczął narzekać, że w poprzednim domu miał trzy łazienki, a my mamy tylko jedną - tłumaczy matka chłopca, pani Macauley. - Mówił, że z tamtą rodziną wiele podróżował, podczas gdy my nigdzie nie wyjeżdżamy.
Mama Camerona nie przejmowała się tymi wytworami dziecięcej wyobraźni, jednak kiedy jej dziecko skończyło pięć lat i ciągle, z coraz dokładniejszymi szczegółami, opisywało swoje poprzednie życie, postanowiła skorzystać z pomocy specjalistów. Ostatecznie tą dziwną sprawą zajął się, wyspecjalizowany w takich przypadkach, dziecięcy psychiatra – Jim Tucker, dla którego sprawa ta była wyjątkowo interesująca ze względu na dużą ilość informacji o miejscu, w którym ongiś miał mieszkać Cameron.
Wraz z chłopcem odwiedził wyspę Borra. Znając nazwisko „poprzednich rodziców” dziecka, bez większego problemu udało się namierzyć biały, usytuowany przy samym morzu dom państwa Robertsonów oraz opisane przez Camerona charakterystyczne skały położone w jego sąsiedztwie.
Chłopiec znał każdy zakątek domu i czuł się w nim jak u siebie. Badaczowi udało się skontaktować z jedną z dawnych rezydentek posesji – panią Robertson. Wszystkie podane przez dziecko informacje były prawdziwe, z jednym tylko wyjątkiem – nikt nie pamięta, aby żył tu niejaki Shane Robertson ze swoimi synem... Nikt też nie pamięta małego Camerona.
Sześcioletni Cameron Macauley został bohaterem filmu dokumentalnego.
https://www.fakt.pl/wydarzenia/polska/chlopiec-ktory-zyl-juz-kiedys/8n6z5tc
Link do wspomnianego filmu dokumentalnego.
https://www.youtube.com/watch?v=rCIWEY8W9nI
Warto tutaj jeszcze dodać to iż Bóg nie karze nikogo. Skoro jest ci ciężko w życiu i masz wiele problemów nie obwiniaj o nie Boga. To jak wygląda dzisiaj twoje życie to twoja wina. To jak wygląda dzisiaj twoje życie to konsekwencje twoich czynów z poprzedniego życia. Bóg nie karze nikogo. Ale zapewne taka prawda ci się nie spodoba, bo już oskarżyłeś o wszystko Boga.
Wspaniałe audycje z telewizji niezależnej:
Pozaziemskie Cywilizacje, cykl - Grzegorz Sławicki
Cz. 1 https://www.youtube.com/watch?v=6hPVB2YocDg
Cz. 2 https://www.youtube.com/watch?v=SnpZnnvo4B8
Cz. 3 https://www.youtube.com/watch?v=D1iojhVMJ3c
Cz. 4 https://www.youtube.com/watch?v=7cH_lOmpVh4
Cz. 5 https://www.youtube.com/watch?v=hojkd0uPuJw
UFO nad Jarnołtówkiem. Co wydarzyło się dokładnie 10 lat temu w mroźną styczniową noc w 2009 roku?
Najpierw był potężny huk odpalanych rakiet, potem głucha cisza. Znów huk, cisza i… gwałtowna jasność. A potem nad ziemię wzniósł się ciemny obiekt z niebieskim, trójkątnym snopem światła u dołu. Ułamek sekundy później już go nie było.
Adam Maksymów, szef ośrodka Max w Jarnołtówku, nie ma wątpliwości: to było UFO. - Jestem tego pewien, mimo że jeszcze niedawno jak wszyscy uśmiechałem się pod wąsem, kiedy słyszałem takie wyznania - mówi. - Kilka lat temu gromadka dzieci z pobliskiego domu mówiła, że podczas ogniska zawisł nad nimi jakiś talerz. Machałem wtedy ręką jak wszyscy. Tymczasem to, co sam zobaczyłem, działo się trzysta metrów od mojego domu.
Huk i błysk
Było około godziny pierwszej, mroźnej styczniowej nocy.
Jak to w górach leżało mnóstwo śniegu. Pan Adam oglądał do późna telewizję. W pewnym momencie przypomniał sobie, że nie naładował akumulatora samochodu. Wyszedł więc na dwór, żeby podłączyć go do prądu. - I wtedy usłyszałem ten huk, zupełnie jakby ktoś odpalał rakiety. Dochodził z łąki zza pobliskich drzew - wspomina. - Był potężny! Towarzyszyło mu głośne buczenie - jakby ktoś zamknął rój pszczół w słoiku. Po chwili huk się powtórzył. Potem jeszcze raz i jeszcze raz, w odstępach 2-3-minutowych. - Pewnie samolot pionowego lądowania typu Harrier miał awarię i wylądował na tej łące - pomyślałem sobie. Nawet chciałem podjechać w to miejsce, żeby pomóc w razie czego, ale dopiero co wyjąłem z auta akumulator - wspomina Adam Maksymów. Gdy huknęło kolejny raz, przedsiębiorca wbiegł do kuchni położonej na najwyższej kondygnacji domu. Po drodze zbudził żonę. Chciał, by obserwowała z nim to, co się dzieje. - Dłuższy czas był zupełny spokój. Żona zaczęła się niecierpliwić i chciała już odejść od okna. Aż w pewnej chwili niebo rozbłysło potężnym światłem! - opowiada rozemocjonowany. To wspomnienie do dziś bardzo go porusza. - Zrobiło się tak jasno, że widać było każdą gałązkę na bezlistnych drzewach. Staliśmy jak zaczarowani. - A potem - dodaje - znad drzew w oślepiającym świetle zaczął się unosić ciemny obiekt. U dołu miał trójkątny, jasnoniebieski snop światła. Uniósł się powoli na kilkadziesiąt metrów nad ziemię, wzbijając w powietrze ogromne ilości śniegu. I nagle zniknął. Z taką prędkością, jakiej z pewnością nie może osiągnąć żadna ziemska maszyna.
Są inni świadkowie
Do tych niezwykłych wydarzeń doszło w nocy z 18 na 19 stycznia 2009 roku. Pan Adam, do tamtego dnia sceptyk w temacie UFO, od początku nie miał wątpliwości co do tego, co widział. Ale do maja nie mówił o tym głośno. - Oczywiście skontaktowałem się z ufologami z Wrocławia i wypytywałem dyskretnie ludzi w okolicy o to, czy nie widzieli wtedy czegoś dziwnego - mówi. - Poprosiłem nawet listonosza, żeby zrobił mały wywiad. Okazało się, że są inni świadkowie zdarzeń, m.in. Henryk Darowski, mieszkaniec Jarnołtówka: - Grałem wtedy w karty z kolegami - wspomina. - Koło pierwszej wyszedłem na dwór po drzewo, bo ogień w piecu przygasał. To, co rozegrało się chwilę później na jego oczach, pan Henryk będzie pamiętał do końca życia. - Najpierw był straszny huk, a potem oślepiająca jasność - opowiada przejęty. - A potem nad lasem zobaczyłem wielki talerz. Świecił takimi pięknymi kolorami, że tęcza to się przy tym chowa! Zakołysał się lekko nad drzewami, przechylił i piorunem odleciał w niebo. Aż mi drewka z wrażenia z rąk wypadły. Pan Henryk próbował wołać kolegów, by zobaczyli niezwykłe zjawisko. - Ale nie zdążyłem. To trwało kilkanaście sekund - rozkłada ręce. - Potem niektórzy się ze mnie śmiali. Ale ja sobie z tego nic nie robię. Teraz wiem już na sto procent, że UFO istnieje. - Olbrzymi huk słyszał też mój syn - wspomina Wanda Kukułka z Jarnołtówka. Pani Wanda z mężem już spali, a 28-letniego Grzegorza zbudził hałas. - Opowiadał nam o tym następnego dnia rano - relacjonuje matka. - Mówił, że na około 10 minut zgasło światło na całej ulicy. Zszedł więc na dół i przez okno od ulicy patrzył, co się dzieje. Gdyby patrzył od siebie z pokoju na tę łąkę, to pewnie wszystko by widział... A tak - szkoda. Sama bym chętnie zobaczyła coś takiego... Danuta Diakowska mieszka najbliżej łąki, z której miał startować tajemniczy pojazd. - Ale wtedy niestety byłam w pracy w pobliskim ośrodku Potok - wspomina. - Wiem tylko, że mniej więcej w tym czasie, o którym mówi pan Adam, zerwał się ni stąd, ni zowąd bardzo silny wiatr. Kilka minut potem ucichł, jak ręką odjął.
Ufolodzy: to wiarygodna relacja
Adam Maksymów zaczął kontaktować się ze świadkami i gromadzić dowody na to, że nie zwariował i coś takiego miało miejsce. Przejrzał m.in. płyty z monitoringu swojego ośrodka i ze zdziwieniem odkrył, że na czas, gdy miały miejsce przedziwne zdarzenia, kamery się wyłączyły. - Nie ma bodaj pięciu minut nagrania. Zazwyczaj się tak nie dzieje - zapewnia. Napisał też pismo do zakładu energetycznego z pytaniem o dziwną awarię prądu. Odpisali, że faktycznie miała ona miejsce w tym czasie, ale tylko w jednej z pobliskich wiosek. Zaczął też sporo czytać o UFO i kontaktował się z ufologami, m.in. z Wrocławia. - Najpierw odbyliśmy kilka rozmów telefonicznych, w których pan Adam opowiadał, co widział, a potem pojechaliśmy do Jarnołtówka, by zrobić wizję lokalną i nagrać jego relację - mówi Janusz Zagórski z Wrocławia, jeden z najbardziej znanych ufologów w kraju. Kwestiami UFO zajmuje się od 20 lat. Po tych kilku rozmowach i wizycie nie ma wątpliwości: relacja Adama Maksymowa jest wiarygodna. - Opisany przez niego odgłos, rodzaj światła i sposób poruszania się obiektu powtarza się w relacjach wielu osób, które widziały UFO - kwituje Janusz Zagórski.
Niemieckie radary wykryły UFO tego samego dnia
No a poza tym wiosną tego roku wydarzyło się coś, co uwiarygodniło historię z Jarnołtówka. Niemiecka i austriacka prasa doniosła, że 19 stycznia, kilka godzin po wydarzeniach na Opolszczyźnie, niezidentyfikowany obiekt latający widoczny był na radarach niemieckich lotnisk. - Obiekt ten zarejestrowały radary lotnisk w Bayern i Stuttgarcie - mówi Adam Maksimów. - Znalazłem relacje w internecie. Gdyby nie to, pewnie w ogóle nie odważyłbym się opowiadać publicznie o tym, co widziałem tamtej nocy. Wiem, jak ludzie reagują na takie opowieści. Sam tak reagowałem. Wedle medialnych relacji w Stuttgarcie służby lotniska, przez dłuższy czas miały tajemniczy obiekt na radarze i próbowały nawiązać z nim kontakt. Gdy wysłały w jego stronę helikopter, błyskawicznie zniknął. Chwilę później pojawił się na radarze w Bayern, z czego podobno są zapisy. - A potem okazało się, że był też na radarach w Czechach, między Pilznem a Klatowy - opowiada Adam Maksymów. - Pierwszy opisał to austriacki "Times", potem inne niemieckie media. To dało mi pewność, że to, co widziałem, nie było zwidem.
https://nto.pl/ufo-nad-jarnoltowkiem-co-wydarzylo-sie-w-mrozna-styczniowa-noc/ar/4126101
https://nowosci.com.pl/niemieckie-radary-wykryly-ufo/ar/11084084
Link do szczegółowej relacji poniżej:
https://www.youtube.com/watch?v=E47kcTCQBX8
Najsłynniejszy w Polsce przypadek pamięci o swoim poprzednim życiu
Ta historia po raz pierwszy została ujawniona w programie "NAUTILUS RADIA ZET". Wstrząsnęła tysiącami ludzi, do redakcji po wyemitowaniu nagrań związanych z tą sprawą ludzie dzwonili tygodniami... Chcieli dowiedzieć się, czy to nie był żart? Do tej pory traktowali reinkarnację jako dziwactwo, ciekawostkę związaną z działalnością wschodnich sekt, niegroźną, ale nieprawdziwą bujdę wymyśloną przez różnych filozofów.
Historia Marcina jest jak uderzeniem obuchem w łeb - tak łatwo się tego nie zapomina. Postanowiliśmy ją przypomnieć, bo do tej pory otrzymujemy maile i listy od naszych fanów, którzy cały czas wspominają wrażenie, jakie zrobiła na nich ta historia chłopca z Nowego Sącza... bodaj najsłynniejsza w Polsce historia o pamięci swojego poprzedniego wcielenia! W takim razie warto ją sobie przypomnieć.
Ta historia zaczęła się w momencie, kiedy w rodzinie państwa G. mały Marcinek zaczął mówić. Dwuletnie dziecko co chwilę pytało, dlaczego nikt nie jeździ na koniach i nie nosi zbroi. Początkowo rodzice podejrzewali, że za wszystkim stoi dziecięca fantazja. Bezskutecznie szukali książek, z których Marcin mógł o tym przeczytać. Im dziecko było starsze, tym jednak opowiadana przez niego historia była coraz ciekawsza.
Ku przerażeniu najbliższych Marcin oświadczył, że na ziemi nie jest pierwszy raz. W swoim poprzednim życiu był rycerzem, jeździł na koniu, nosił zbroję i uczestniczył w pojedynkach. Miał rodzinę, żonę i sześcioro dzieci. Mieszkał w zamku i miał własnego króla, choć " nie był bardzo ważnym rycerzem ".
Tu zaczyna się część opowieści chłopca, która zapiera dech w piersiach. Marcin pamięta dzień, kiedy przyszło mu stoczyć pojedynek na miecze. Obok niego walczył jego giermek. Chłopiec utrzymuje, że w tym pojedynku został zabity. Jest to o tyle niezwykłe, że kilkuletnie dzieci przeważnie w wymyślanych przez siebie historiach kreują się na bohaterów. Marcin przeciwnie, mówi że przegrał! Wspomina, że z góry obserwował swoje własne ciało, z którego po śmiertelnym ciosie mieczem sączyła się krew.
Następnie opowieść Marcina przypomina jako żywo relacje ludzi, którzy przeżyli śmierć kliniczną. Dziecko opisuje świetlisty tunel, który pojawił się obok miejsca ostatniej walki. Tunelem udał się w stronę światła do cudownej krainy, gdzie było mu bardzo dobrze. Tam spotkał niezwykłe istoty, które nazywa aniołkami. " One były zupełnie przezroczyste, można było przez nie przelatywać " - opowiada mi dziecko - " Nie musieli nic mówić, a ja i tak wiedziałem co chcą powiedzieć".
Według chłopca tam, gdzie był, jest bardzo jasno i bezpiecznie. Są tam miliony takich ludzi, jak na Ziemi. Nie można jednak tam przebywać wiecznie. Trzeba wrócić na Ziemię, aby dalej się uczyć. " Każdy musi wrócić, tak samo jak każdy jest malutki, potem duży, a później przychodzi od aniołków do brzuszka mamusi " - mówi Marcin dziwiąc się, że nie wiem tak oczywistych rzeczy.
" Mieszkałem w tym zamku! Marcin opisuje mnóstwo szczegółów ze swojego rycerskiego życia. W tamtych czasach ludzie mieszkali w zamkach, ale także w namiotach. Bardzo wielu jeździło na koniach. Wokół zamków urządzano turnieje. Rycerze, tacy jak on, mieli własnych giermków i uczestniczyli w pojedynkach. " A czy kiedy byłeś duży, to miałeś długopis, taki jak ten? " - pytam Marcina pokazując mojego Parkera. " Nie było wtedy takich, ale pisaliśmy przy pomocy piór. Takich, jakie mają ptaszki " - odpowiada ze spokojem Marcin.
Rodzice często pokazywali mu zdjęcia i rysunki różnych budowli z czasów średniowiecza. Chłopiec żadnej sobie nie przypominał. Dopiero kiedy na wakacjach cała rodzina G. pojechała do Malborka, chłopiec rozpoznał zamek. " Mieszkałem tu, w tamtym skrzydle. Jak przyjechał król, to nas z niego wyrzucili, ale tylko na chwilę" - oświadczył zdumionym rodzicom. Okazało się, że zna znakomicie cały układ zamku. Wiedział, gdzie w dawnych czasach podnoszono konie z rycerzami do góry, gdzie były stajnie i gdzie odbywały się pojedynki.
Co ciekawe, nie pamiętał w ogóle krzyżaków. Przewodnik zaprowadził chłopca do zbrojowni. Tam Marcin rozpoznał zbroje i stroje, które noszono w czasach, kiedy był na zamku. Z setek rekwizytów wybierał bezbłędnie te, które były z lat 1550-1600. Było to już po Hołdzie Pruskim, a więc wtedy na zamku krzyżaków już nie było! To nie jest jedyna rzecz potwierdzająca relację chłopca. I tak Marcin od małego opowiadał, że mieszkał w zamku, gdzie była podłoga w krawaty.
Dopiero na miejscu okazało się, że posadzka komnat w Malborku jest zrobiona w charakterystyczne, czarno-białe romby. Chłopiec narzekał także na oświetlenie w zamierzchłych czasach. Jego zdaniem pod sufitami były świeczniki z normalnymi świecami, z których " strasznie kapało ".
Reinkarnacja istnieje. " Nie wierzyłam w reinkarnację i nigdy się nad tym nie zastanawiałam " - mówi mama Marcina - " Teraz jednak jest dla mnie oczywiste, że zjawisko kolejnych wcieleń dusz istnieje ". Jej zdaniem Marcin nie miał szans tego wszystkiego wymyślić. Niemożliwe jest także, aby taką ilość szczegółów poznał z książeczek z obrazkami, czy nawet z telewizji. " Przecież on o tym, że był rycerzem, zaczął opowiadać, jak miał niecałe dwa lata! " - dodaje ojciec Marcina. Z całej rodziny Marcin najbardziej jest przywiązany do swojej cioci Moniki, która - jak utrzymuje - kiedyś była jego ukochaną żoną. Kiedy przeprowadzam na miejscu wywiad, nie schodzi jej z kolan.
Marcin opowiada o swojej historii coraz rzadziej. Początkowo był zdziwiony, że nikt wokół niego nie pamięta rycerzy, koni i pojedynków. To niezwykły przypadek, nawet na skalę światową. Bardzo rzadko zdarza się, żeby dziecko tak dokładnie pamiętało swoje poprzednie wcielenie. Każdy z nas częściowo pamięta swoje poprzednie życia. Każdy miał bowiem przynajmniej raz sytuację, kiedy to pewne miejsca czy nawet utwory muzyczne słuchane po raz pierwszy, wydawały się dziwnie znajome....
https://nautilus.org.pl/artykuly,627.html
Można posłuchać tej audycji w całości poniżej. Jednak najciekawsze zaczyna się od 6 minuty 34 sekundy.
https://www.youtube.com/watch?v=VZgZ0tVr3N8
15 LAT TEMU DOSZŁO DO BLISKIEGO SPOTKANIA III STOPNIA Z OBCYMI ISTOTAMI LECHA CHACIŃSKIEGO W SZCZECINKU
Zawsze słyszymy to samo... Mówił to "dla sławy" i "dla kasy"! Wymyślił to, aby się nachapać szmalcu, a także, aby o nim pisali. Jak wygląda prawda? Lech Chaciński zapłacił ogromną cenę za to, że w 2003 roku zdecydował się opowiedzieć o swoim spotkaniu z UFO. Kłopoty w pracy, kłopoty z własną rodziną, sąsiedzi kręcący kółka palcami na czole, że "o, ten od UFO...". Miał groźby pod swoim adresem, często bardzo wulgarne. Nie dostał za swoje wypowiedzi medialne nawet złotówki, a przez kłopoty w pracy także stracił wiele. Sława w mediach? Nie żartujmy... ciągłe walczenie z ludźmi śmiejącymi się "do rozpuku" z gościa, który "zwariował i bredzi o spotkaniu z obcymi" – to przez te 13 lat był chleb powszedni tego człowieka.
Ale p. Lech Chaciński dobrze wie, że ma w nas oparcie. My mu nie tylko wierzymy, ale wręcz wiemy, że to wydarzenie miało miejsce. Powody? Można by o nich napisać całą książkę, ale wystarczy podać jeden, na który mało osób zwraca uwagę. Otóż człowiek, który wymyślił jakąś historię, ma ogromny kłopot w kolejnych latach. Pamięć jest bowiem zawodna i jego wymyślona „story” z upływem kolejnych tygodni jest dla niego samego wyzwaniem. Kłamca opowiadając po raz kolejny „zmyśloną historyjkę” przekręca fakty, gubi się, zawsze musi zaczynać od początku, bo inaczej nie jest w stanie… Te zasady „łapania kłamcy” znakomicie znają policjanci prowadzący przesłuchania. Jeśli zastosujemy tę metodę do Lecha Chacińskiego, wtedy dosłownie „odbiera człowiekowi mowę”. Jego historia jest ciągle taka sama, żaden szczegół nie jest „podkręcony”, żadna okoliczność nawet o jotę nie jest zmieniona. Metoda „kłamca już na drugi dzień nie pamięta swojego kłamstwa” działa absolutnie w 100 procentach i gwarantujemy wszystkim, że ten test można śmiało stosować nawet w prostych sytuacjach życiowych. Działa perfekcyjnie i skutecznie!
Lech Chaciński uzyskuje w tym swoistym teście maksymalną liczbę punktów, owe symboliczne „sto na sto”. A to tylko jedna rzecz przemawiająca za prawdziwością jego opowieści. Są sprawy, o których nigdy nie pisaliśmy (sprawa implantów w jego ciele), które gwarantujemy – ścinają z nóg… i wiele, wiele innych aspektów tego, co wydarzyło się w Szczecinku w 2003 roku.
11 września 2016 roku nasza ekipa była na wybrzeżu, gdzie nagrywaliśmy bardzo obszerny materiał o Bliskich Spotkaniach III Stopnia z UFO na Morzu Bałtyckim. Oczywiście musieliśmy spotkać się także z p. Lechem i to dokładnie w tym miejscu na wiadukcie w Szczecinku, gdzie 13 lat wcześniej otrzymał prośbę od obcych istot o przekazanie ludzkości prostego przesłania:
CHROŃCIE ZIEMIĘ, POWIETRZE I WODĘ
BO GROZI WAM ZAGŁADA LUB KATASTROFA.
Link do wideo poniżej:
https://www.youtube.com/watch?v=IN6LTWJU5J4
Najsłynniejszy przypadek spotkania z obcymi istotami na terenie Polski
Ta sprawa jest tak fenomenalnie prawdziwa że aż brakuje słów.
Oczywiście znaleźli się tacy którzy chcieli na siłę podważyć tę historię. Pewien facet nawet wydał książkę o tym jakoby główny świadek tych wydarzeń został poddany jakiejś super hipnozie i potem przez kolejne ponad 10 lat aż do śmierci opowiadał bajeczkę o spotkaniu z obcymi istotami. Haha naprawdę. Nie ma takich hipnotyzerów którzy są w stanie na 10 lat kogoś zahipnotyzować. I w dodatku jeszcze dochodzi do tego fakt że inni mieszkańcy wsi słyszeli jak pojazd UFO wydał dziwny dźwięk, a mały chłopiec o imieniu Adaś Popiołek widział pojazd UFO nad stodołą jego domu. Inni mieszkańcy też zostali zahipnotyzowani przez super hipnotyzera? ;) Haha szkoda słów.
Fundacja Nautilus postawiła pomnik w Emilcinie w 2005 roku który upamiętnia ten przypadek.
Polecam też obejrzeć fenomenalną animację komputerową która pokazuje całe wydarzenie w Emilcinie. Link zamieszczam tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=jSomoAktbB0
Początek historii
Był 10 maja 1978 roku, wcześnie rano.
Mówiąc coś w dziwnym języku zaprowadziły go do wiszącego nad pobliską polaną statku, gdzie mężczyznę poddano tajemniczemu zabiegowi. Niebawem niewzruszony Wolski opuścił UFO, a w domu o zajściu opowiedział żonie i synom. Tak rozpoczęła się największa i najbardziej medialna ufologiczna afera PRL-u.
Dla Zbigniewa Blani-Bolnara (1948-2003), łódzkiego socjologa i badacza zjawiska UFO, incydent emilciński zaczął się od listu z 29 maja 1978 r., którego autor, entuzjasta ufologii Witold Wawrzonek, pisał: "W późnych godzinach nocnych 25 bm. otrzymałem wiadomość, że na Lubelszczyźnie pojawił się i lądował niezidentyfikowany latający obiekt…" Wawrzonek opierał się o pogłoski zasłyszane od znajomego, które mówiły, że w okolicach Opola Lubelskiego wylądowali "ludzie-żaby". Okazało się, że coś podobnego miało miejsce naprawdę, a głównym świadkiem incydentu był 71-letni rolnik z Emilcina, Jan Wolski.
Listy Wawrzonka trafiły również do prasy i telewizji, rozpoczynając medialną gehennę Wolskiego. W okresie szczytowego zainteresowania jego spotkaniem z ufonautami, Emilcin najeżdżały zorganizowane grupy turystów. Media zareagowały tendencyjnie: oficjalnie nie można było przyznać, że gospodarz przeżył coś, co wykraczało poza wszelkie schematy.
"Zobaczyłem dwie osoby, jak szli"
Był pochmurny, środowy poranek, 10 maja 1978 r. Około 7:20 furmanka Jana Wolskiego wjechała na leśną drogę wiodącą w kierunku jego gospodarstwa. Mężczyzna wracał z sąsiedniej wsi po wizycie z klaczą u rozpłodowego ogiera. Obrana trasa prowadziła obok należącej do niego polany obsianej niedużym zagonem zboża. Wjechawszy między drzewa, Wolski zauważył dwie humanoidalne postaci, które wziął początkowo za myśliwych lub harcerzy:
- Jak oni usłyszeli turkotanie wozu, to zaczęli się na mnie odwracać i spoglądać do tyłu, i jak podjechałem bliżej, to zobaczyłem te ich zielone twarze - mówił Wolski w pierwszej rozmowie z Blanią-Bolnarem. - No to wtedy mnie zdziwiło. Ale […] jadę dalej. Tam był taki strumyczek, czyli potok, choć wtedy same błoto tam było. Oni chcieli przez to błoto przeskoczyć, ale jeden trochę w nie wdepnął. Niedużo. I zaraz za tym strumyczkiem rozeszli się na boki i wsiedli mi z obu stron na furę. Zgrabnie tak, sprytnie wskoczyli.
Nietypowy wygląd i egzotyczny język pasażerów sprawiły, że Wolski nie śmiał ich przepędzić. Jak mówił, ciemnymi skośnymi oczyma i wydatnymi kośćmi policzkowymi istoty przypominały mu widzianych kilkadziesiąt lat wcześniej Azjatów. Dziwna była za to ich skóra: w nieosłoniętych miejscach, tj. na dłoniach i twarzy widać było, że ma zielonkawo-oliwkowy odcień. Resztę ciała humanoidów opinał czerniawy, jednoczęściowy kostium, na karku okrywający coś w rodzaju "garbu", a na nogach przechodzący w kanciaste "buty". Drobni humanoidzi byli niżsi od mierzącego 1,64 m rolnika i sięgali mu mniej więcej do nosa.
Po przejechaniu kilkudziesięciu metrów siedząca obok furmana istota gestami skłoniła go do zatrzymania się. Klacz wydawała się podenerwowana rozchodzącym się w powietrzu "buczeniem", które, jak się okazało, generował metaliczny pojazd wiszący kilka metrów nad leśną polaną. Kształtem przypominał on wielki błyszczący "chlebak" - prostopadłościan o lekko wypukłym dachu, w którego frontowej ścianie znajdował się prostokątny otwór wejściowy. Spod niego, na cienkich linkach, opadała ku ziemi platforma nazwana przez Wolskiego "windeczką". Charakterystycznym elementem latającej maszyny (która kształtem przypominała świadkowi autobus) były też "wiry" - ruchome pręty-świdry, wychodzące w górę i w dół z czterech struktur po bokach.
Po zejściu z wozu i przywiązaniu konia Wolski został odeskortowany w stronę UFO i poproszony o wejście na windeczkę. Nie bez obaw postawił nogę na stopniu chybotliwego mechanizmu, który w mgnieniu oka, wraz z jednym z humanoidów, uniósł go do drzwi.
- Kiwnął ręką, żeby wchodzić - mówił Wolski, o tym, co działo się potem. - No to ja wszedłem i dopiero mnie posunął tak ze dwa metry dalej, troszeczkę na lewo, w ten pojazd. I tak pokazuje, żebym się rozbierał. Ja miałem taką jesionkę, rozpiąłem te jesionkę…
"Wszyscy jednakowi byli"
Wnętrze kabiny było ciemne, surowe i prawie puste. Rozchodził się w nim dziwny, przenikliwy zapach. Świadek zauważył jedynie kilka kanciastych ławeczek przymocowanych linkami do ściany oraz dwa otwory, w które co jakiś czas operator wkładał zakończony czarną kuleczką "pręt". Nie było tam żadnych urządzeń sterowniczych, zegarów, mierników czy iluminacji; podłoga wydawała się gładka, lecz nie śliska, sufit zaś rozpościerał się niewysoko nad głową Wolskiego. W środku czekali dwaj inni identyczni humanoidzi; dopiero po chwili windą wjechał do środka czwarty załogant pozostawiony na dole. Oprócz jesionki nakazano Wolskiemu zdjąć sweter, koszulę i pozostałe elementy odzienia. Rozglądając się po kabinie maszyny zauważył on miotające się po podłodze czarne ptaki, które nazwał "gawronami" - wyglądające na żywe, choć sparaliżowane.
Kolejny etap pobytu na statku wiązał się z "badaniem" Wolskiego przyrządem wyglądającym jak dwa siwe "talerzyki", które trzymał w ręku jeden z ufonautów. Po zakończeniu procedury mężczyźnie dano do zrozumienia, że może się ubrać. Wspominał on o jeszcze jednym interesującym szczególe - tworze w formie sopla trzymanym przez jedną z istot, z którego pozostali uszczykiwali po drobince i wkładali do ust:
- I oni, wie pan, tam jedli… […] Jak pan uważa, lody u dachu, sople, co to od deszczu namarzają. Przezroczyste, białe to było. I tamci tak łamali po troszku. Łamali po troszku i jedli. To się ukruszało cicho jak ciasto - takie twardsze. […] I jeden się mnie pyta. Tak nie pyta się, tylko pokazuje tak na mnie, czy będę to jadł. Ale mnie się, wie pan, kiwnęło głową, że nie - powiedział Wolski.
Opuściwszy pojazd tą samą drogą, jaką się do niego dostał, 71-latek wsiadł na wóz i wrócił do wsi, opowiadając o zajściu rodzinie. Nie widział momentu odlotu obiektu. Gdy odjeżdżając ostatni raz rzucił okiem w jego stronę, ujrzał wyglądające z drzwi zielone twarze. Syn Wolskiego, Józef oraz sąsiad Bolesław Miotła, którzy kilkanaście minut później zjawili się na polanie, nie zobaczyli już ani zielonych "potworaków", ani ich "cudotworu".
"Lećcie to zobaczycie jakichś cudotworów"
Sprawie emilcińskiej wiarygodności dodawał fakt, że Jan Wolski nie był w niej jedynym świadkiem. Około ósmej rano przelot obiektu nad wsią widział również 6-letni Adam Popiołek i jego młodsza siostra, Agnieszka. Towarzyszący temu hurgot zaalarmował innych mieszkańców, w tym Janinę Popiołek, która przygotowywała dzieciom śniadanie. Przerażona dźwiękiem tak intensywnym, że trzęsącym całą chałupą, kobieta wyjrzała na podwórze, żeby sprawdzić, co się dzieje. Po chwili zjawił się Adaś oświadczając, że widział "samolot wyglądający jak autobus", z którego wyglądał "pilot" o zielonej twarzy, ubrany w ciemny "mundur". Według relacji chłopca, UFO powoli przeleciało kilka metrów nad stodołą, po czym najprawdopodobniej uniosło się w górę.
Równie ważne były pozostawione w lesie fizyczne ślady obecności humanoidów: obok wydeptanych w trawie ścieżek znaleziono tam odciski prostokątnego obuwia utrwalone m.in. na kretowisku i miejscu, gdzie według Wolskiego ufonauta poślizgnął się starając się przejść przez błoto.
- Było tu bardzo dużo śladów. Milicja miała prawo najpierw zabezpieczyć ślady, sfotografować, tylko oni śmiechy se robili ze mnie: że ja usnąłem, że upiłem się; że to, że tamto. Ja miałem za dużo z tym korowodów… Gdyby się stało to teraz, to bym powiedział: "Lepiej nic nie mów!" - relacjonował gospodarz, nieco rozżalony reakcją ludzi.
Dla Zbigniewa Blani-Bolnara najważniejsze było ustalenie profilu psychologicznego Jana Wolskiego oraz określenie jego skłonności do fantazjowania i podatności na sugestię. Mężczyznę poddano szeregowi prób i testów. W orzeczeniu psychiatrycznym dr Ryszard Krasilewicz konkludował: "Z punktu widzenia psychiatry treści wypowiadanych przez Jana Wolskiego nie można określić mianem urojeń. […] Linia życiowa badanego nie wskazuje na obecność u niego zaburzeń osobowości ze szczególną skłonnością do fantazjowania. Jan Wolski nie wykazuje zaburzenia myślenia, porwania wątków myślowych, rozkojarzenia. Psychika badanego wydaje się zwarta, nastrój wyrównany, adekwatny do sytuacji. Wypowiedzi nie noszą znamion sądów urojeniowych, mimo że Jan Wolski wykazuje pełną wiarę w swoje wypowiedzi".
Po dogłębnych analizach, Blania-Bolnar i pomagający mu w badaniach dr Ryszard Kietliński - psycholog z Uniwersytetu Łódzkiego wykluczyli, aby źródłem relacji mężczyzny była obserwacja lądowania helikoptera czy spotkanie z pracownikami kółka rolniczego w Skokowie dokonującymi oprysków chwastobójczych. Niektórzy uważali bowiem, że rolnik mógł wziąć za kosmitów ludzi ubranych w zielone kombinezony ochronne i maski. Z ustaleń wynikało jednak, że 10 maja w Emilcinie nie lądowały żadne śmigłowce, ani nie przeprowadzano oprysków.
Dalsze wnioski ujawniały, że Wolski nie cierpiał na zaburzenia neurologiczne i charakteryzował się wysoką odpornością na sugestię. Złożył też pisemną przysięgę, że to, co mówi jest prawdą. Ostateczny wniosek stwierdzał, że jego relacja opisywała rzeczywiste zdarzenia o anomalnym charakterze. Rozległą dokumentację z badań nad tym przypadkiem, łącznie z analizą najbardziej drobiazgowych wątków, znaleźć można w książce Blani-Bolnara "Zdarzenie w Emilcinie" (1996), w której autor rozprawia się również z kilkoma narosłymi wokół sprawy mitami.
"Za dużo z tym korowodów"
W ówczesnych realiach sprawa Wolskiego skazana była na pastwę mediów i uczonych, którzy chcieli widzieć w niej modelowy przykład prowincjonalnej zabobonności. Publiczne mówienie o niezwykłym doświadczeniu ściągnęło na 71-latka grad krytyki, często ostrej i nieuzasadnionej, oskarżającej go o mitomanię lub alkoholiczno-starcze majaki. Mimo to, jego opis zaskakiwał szczerością i prostotą. Wolski sam przyznawał, że jako rolnik nie nawykł do rozmyślań nad rzeczami wielkimi, takimi jak życie w kosmosie. Nie snuł więc dywagacji o pochodzeniu napotkanych istot, które uznawał za "ludzi" (lub okazjonalnie "potworaków"), mówiących bardzo osobliwym językiem:
- My, jak rozmawiamy, to mówimy wolniej, to i jeden drugiego rozumie, ale jak będziemy tak prędziutko mówić, to też jeden drugiego nie zrozumie […]. Drobniutko mówili i równomiernie. Nie głośno i nie po cichu; wyrazów nie mówili jednych głośnych, drugich cichych tylko równomiernie - twierdził Wolski, starając się opisać mowę ufonautów.
Przygoda z majowego poranka nie wydała mu się przerażająca, gdyż, jak mówił, był człowiekiem "wolnej krwi" - niezbyt bojaźliwym. Choć wierzył w Boga, nie uważał, aby to, co go spotkało miało charakter religijny. Zarejestrowane przez media i ufologów wywiady prezentują Wolskiego jako człowieka niezwykle powściągliwego, świadomego niedoskonałości swojego języka, który z wielką elegancją stara się nakreślić ramy zdarzenia. W odpowiedzi na zarzut Blanii-Bolnara, dlaczego od razu nie powiadomił prasy i telewizji, stwierdził:
- To pan by mógł tak zrobić. Ale ja, chłop ze wsi, to tylko mógłbym sobie pomyśleć: jak to tam, krowy nie wyprowadzone, albo co innego…
Zdarzenie z 10 maja 1978 r. miało wielki wpływ na polską ufologię i uruchomiło lawinę relacji o różnego rodzaju niewytłumaczalnych zjawiskach. Co ciekawe, jesienią tego samego roku zgłoszono dwa przypadki z centralnej części kraju, w których zaobserwowano istoty do złudzenia przypominające emilcińskich ufonautów. Były to incydenty z Przyrownicy (łódzkie) i Goliny (wielkopolskie), które wywołały wśród badaczy sprzeczne opinie. W pierwszym świadkami obserwacji "człowieka o zielonej twarzy" były szkolne dzieci, w kolejnym grzybiarz, Henryk Marciniak, który o bliskim spotkaniu powiadomił lokalny posterunek MO. Blania-Bolnar uznał za godną uwagi tylko drugą historię; zdarzenie z Przyrownicy było według niego "odpryskiem" społecznej fascynacji historią z Emilcina.
Podczas opuszczania pojazdu przez Wolskiego miała miejsce dość nietypowa scena: jak twierdził, nie chcąc "tak po prostu wyjść", stanął przy drzwiach, zdjął czapkę i ukłonił się mówiąc załodze "do widzenia". Istoty starały się powtórzyć gest, przy czym na ich wąskich ustach pojawił się dziwny, niezbyt przyjemny grymas - być może "ichniejszy" uśmiech. Jeśli zmarły w 1991 r. Jan Wolski rzeczywiście dokonał kontaktu z przedstawicielami obcej cywilizacji, tak kulturalnym zachowaniem wystawił Polakom bardzo wysoką notę...
https://facet.onet.pl/strefa-tajemnic/najslynniejsze-ufo-prl-u/ff7qbgj
EMILCIN - ODWIEDZINY CZYLI U PROGU TAJEMNICY (FILM DOKUMENTALNY)
https://www.youtube.com/watch?v=W8LtxZxe0n0
Przypadek Travisa Waltona
Uwielbiam tą sprawę. Jest tak fenomenalnie prawdziwa że brakuje słów.
W skrócie:
5 listopada 1975 r. w parku narodowym Apache-Sitgreaves w stanie Arizona siedmiu mężczyzn, pracowników służby leśnej, ujrzało pomarańczowy obiekt w kształcie latającego dysku. Kiedy kierowca zwolnił, aby mogli mu się lepiej przyjrzeć, jeden z nich, Travis Walton, wyskoczył na zewnątrz i zaczął iść w kierunku obiektu. Chwile potem pozostali obserwowali w przerażeniu jak Walton uderzony zostaje przez „rozbłysk” niebieskiego światła. Postanowili uciec z miejsca zdarzenia. Kiedy wrócili ich kolegi już nie było. Wrócili do miasteczka i opowiedzieli wszystko policji. Przez 5 dni trwały poszukiwania zaginionego Travisa. Mężczyźni zostali oskarżeni o morderstwo. Jednak poddali się oni badaniu na wykrywaczu kłamstw. 5 na 6 przeszło test pozytywnie. 20 lat później 6 osoba poddała się testowi ponownie i go zaliczyła. Są dokumenty policyjne dotyczące tych testów. Po zakończeniu testów okazało się że zaginiony Travis się odnalazł. Co działo się z nim przez te 5 dni? Był na statku obcych.
Co ja sądzę o tej historii? Jest fenomenalnie prawdziwa. Ale warto zwrócić uwagę na to iż ten przypadek wcale nie był typowym uprowadzeniem przez UFO. Oni po prostu chcieli uratować mu życie. Travis wszedł pod latający spodek, a tam nie wolno wchodzić bo tam zapewne jest jakieś potężne pole. On tam wszedł i odrzuciło go kilka metrów dalej. Stracił przytomność. Obcy po prostu postanowili uratować mu życie. Gdyby nie ich interwencja Travis by zapewne umarł.
Warto oczywiście obejrzeć film dokumentalny w tej sprawie. Występują tam wszyscy świadkowie i się na ten temat wypowiadają. Widać ich ogromne emocje. Link zamieszczam tutaj:
https://www.dailymotion.com/video/x1ch1uk
A teraz długi opis tej historii:
Młody drwal na oczach kolegów zostaje "postrzelony" przez UFO, po czym znika. Policja rozpoczyna śledztwo, podejrzewając morderstwo, a sprawa staje się sensacją. Po pięciu dniach zaginiony odnajduje się, mówiąc, że został porwany przez istoty nie z tego świata. To nie filmowa fikcja, ale opis rzeczywistego zdarzenia sprzed 40 lat…
Travis Walton jest już po sześćdziesiątce, ale kiedy patrzy się na jego zdjęcie sprzed 40 lat trudno oprzeć się wrażeniu, że w zasadzie zmienił się niewiele. Przybyło mu trochę zmarszczek, jest też bardziej zamyślony i jakby speszony, co jest efektem doznanej przed laty traumy. 5 listopada 1975 r. na zawsze odmienił jego życie i myślenie. Zwyczajny chłopak z Arizony przeżył tamtego dnia niezapowiedziane brutalne zetknięcie z nieznanym.
Walton został wtedy porwany przez UFO na oczach sześciu kolegów z pracy. Zniknął na kilka dni, podczas których intensywnie go szukano, po czym wrócił i niemal rozsypując się psychicznie, opowiedział o czymś, co do dziś budzi kontrowersje…
Postrzelony i porwany
Historia ta jest długa i złożona. W szczegółach została opisana w niezliczonych artykułach ufologicznych, a także książce Waltona, na podstawie której w 1993 r. powstał film "Fire in the Sky" (tytuł polski "Uprowadzenie") w miarę dokładnie oddający atmosferę, jaka w tamtych dniach panowała w mieście Snowflake (dosł. "płatek śniegu"), skąd pochodzili główni bohaterowie historii.
22-letni Walton pracował wówczas jako drwal w ekipie Mike’a Rogersa – swojego najlepszego kolegi i przyszłego szwagra. Firma Rogersa zdobyła kontrakt od leśnictwa na usunięcie zarośli w okolicach Turkey Springs w Parku Narodowym Apache-Sitgreaves. Tamtego dnia na miejscu byli też: Ken Peterson, John Goulette, Steve Pierce, Allen Dallis oraz Dwayne Smith.
Jak w większości spotkań z UFO, nic nie zapowiadało, że stanie się coś dziwnego. Około piątej po południu ekipa wybrała się w drogę do domu, zauważając w okolicy jednego ze wzniesień dziwne światło. "Słońce? Nie. Przecież zaszło jakieś pół godziny temu. To łuna pożaru!" – dyskutowano w półciężarówce, którą prowadził Rogers.
Niebawem droga doprowadziła drwali do miejsca, skąd dobiegało światło.
"W odległości mniejszej niż 30 m wisiał w powietrzu metaliczny statek" – pisał Walton. "Był jakieś 5 m nad kupą gałęzi. Nie poruszał się, wisząc poniżej czubków drzew. (…) Złotawa maszyna wyróżniała się na tle granatowiejącego nieba. Jej delikatne żółte światło nadawało okolicy dziwny blask. (…) Oceniłem, że obiekt ma jakieś 5–6 m średnicy i 2,5–3 m wysokości. Spłaszczony dysk miał kształt dwóch talerzy skierowanych wewnętrznymi stronami do siebie. U góry była ledwie widoczna biała kopułka" – wspominał, dodając, że w spodniej części kadłuba były też "pola" przypominające wielkie okna.
Potem stała się jeszcze dziwniejsza rzecz. Wszyscy byli ewidentnie przerażeni… oprócz Waltona, który, w przypływie młodzieńczej fantazji, wyskoczył z auta i zaczął iść w stronę obiektu. Usprawiedliwiał się później tym, że stanął przed szansą, która mogła się nie powtórzyć i plułby sobie w brodę, gdyby nie obejrzał tego z bliska. Od dawna bowiem interesował się zjawiskiem UFO.
Okazało się, że był to jednak głupi pomysł. Koledzy w samochodzie wołali go, bo chcieli stamtąd jak najszybciej odjechać. Z przerażeniem obserwowali jednak, jak Travis powoli zbliża się do spodka, który nagle zaczął się kołysać i emitować dźwięk niczym "wielka turbina".
"Poruszałem się bardzo ostrożnie, powoli i prawie na czworaka" – wspominał Walton. "Wyprostowałem się, kiedy wszedłem w światło, które miękko opadało na obszar pod obiektem. (…) Skąpany w żółtawej jasności, gapiłem się na niezwykle gładką powierzchnię obiektu. Przepełniał mnie podziw. (…) Dźwięk generowany przez pojazd prawie do mnie nie docierał. Był jak mieszanina wysokich metalicznych tonów. (…) Znowu przykucnąłem, kiedy nagle od spodu obiektu wystrzelił niezwykle jasny niebieskozielony promień. Nic nie widziałem ani nie słyszałem. To było jak paraliżujące porażenie prądem" – dodawał.
Widok Waltona upadającego na ziemię wywołał w aucie panikę. Dallis wrzeszczał, że Travisa "zabiło" i że trzeba uciekać. Tak też zrobili, ale uczucie solidarności z przyjacielem nakazywało Rogersowi wrócić, nawet jeśli miało tam na nich czekać strzelające laserami UFO.
Chwilę potem znowu znaleźli się w pobliżu zwałów odpadów po ścince, ale spodka, który roztaczał wokół siebie blask "stopionego metalu" już nie było. Najgorsze, że Waltona też nie.
Śledztwo, wariograf i powrót Waltona
Drwale pod wodzą Rogersa przeczesali las i nawoływali Waltona, ale nigdzie go nie było. Szybko doszli do wniosku, że trzeba zgłosić sprawę policji. Ok. 19:30 w centrum handlowym w pobliskim Heber ze łzami w oczach opisywali zastępcy szeryfa, co się wydarzyło. Na miejsce przybył szybko szeryf Marlin Gillespie, który potwierdził, że panowie wyglądali na mocno zestresowanych. Kilku z nich udało się potem z funkcjonariuszami na miejsce zdarzenia, ale nie znaleźli Travisa ani niczego, co potwierdzałoby ich wersję wydarzeń. Ponieważ nastała noc i było zimno, obawiano się, że nawet jeśli zaginiony gdzieś tam jest, może umrzeć z wychłodzenia. O zdarzeniu poinformowano też niebawem rodzinę Waltonów.
Następnego ranka (czwartek) ochotnicy i służby zaczęli przeczesywać teren, gdzie chłopak był widziany po raz ostatni. Aktywnie włączył się w to Rogers, koledzy Waltona oraz jego brat Duane. W kolejnych dniach poszukiwania bezskutecznie kontynuowano z użyciem śmigłowców i psów tropiących. Ponieważ niewiele to dało, miejscowa policja i media (wraz z tym jak echo o zniknięciu Waltona zataczało coraz szersze kręgi) zasugerowali, że 22-latek mógł zostać zamordowany albo, co bardziej prawdopodobne, zginął w wyniku nieszczęśliwego wypadku, a jego koledzy zmówili się, ukryli ciało, a następnie wymyślili alibi. Najbardziej naciągane, jakie można sobie wyobrazić.
Hipoteza ta nabrała wartości, okazało się bowiem, że między Dallisem a Waltonem rzeczywiście istniał jakiś konflikt, jednak oskarżenia tak mocno uderzyły w honor drwali, że postanowili oni poddać się badaniu na wykrywaczu kłamstw (wariografie). Testy przeprowadził w poniedziałek 10 listopada Cy Gilson z Arizońskiego Centrum Bezpieczeństwa Publicznego. Zadał on im pytania, czy zrobili Waltonowi jakąś krzywdę albo wiedzą coś na ten temat, czy widzieli go rannego i czy tamtego dnia obserwowali UFO.
Wniosek Gilsona brzmiał: "Badania wariografem udowodniły, że pięciu mężczyzn widziało obiekt, który uznali za UFO, Travis Walton nie został w tamtą środę przez żadnego z nich zraniony ani zamordowany". Mowa tu jednak o pięciu świadkach, bo szósty, Dallis, nie ukończył testu, co znowu zasiało wątpliwości.
Na szczęście Walton odnalazł się niebawem cały i żywy, choć nie wszystko było z nim w porządku.
Gdzie byłeś, Travis?
Kiedy rodzina żegnała się w myślach z zaginionym, jego szwagier odebrał telefon, a głos w słuchawce podał się za Travisa. Mężczyzna wziął to za głupi kawał, tym bardziej że wieść o dziwnej historii obiegła już całą Amerykę. Ten ktoś wrzeszczał jednak, że naprawdę jest Travisem i dzwoni z budki koło stacji paliw w Heber.
To rzeczywiście był zaginiony przez pięć dni Walton, który nim dotarł do telefonu, obudził się na ziemi.
"Świadomość odzyskałem nocą, na zimnym chodniku na zachód od Heber. Leżałem na brzuchu, z głową spoczywającą na prawym ramieniu. Orzeźwiło mnie natychmiast zimne powietrze. Spojrzałem w górę i zobaczyłem, że na kadłubie "czegoś" gaśnie światło" – pisał.
To był ten sam obiekt, który go porwał – tak uznał.
Niebawem, z szumem w głowie i przekonaniem, że stracił przytomność tylko na chwilę, Walton znalazł budkę telefoniczną koło zamkniętej stacji paliw i zadzwonił na centralę, prosząc o rozmowę z siostrą, która mieszkała niedaleko. Słuchawkę podniósł jego szwagier, Grant. Było około wpół do pierwszej w nocy.
Niedługo potem bliscy wtaszczyli zziębniętego i mało kontaktowego Travisa do auta.
– Goliłem się dzisiaj rano, a jestem zarośnięty jak po tygodniu – próbował żartować, nie wiedząc zupełnie, co się z nim dzieje.
– Chłopie, nie było cię pięć dni! – odpowiedział mu Duane, uradowany, że wszystko jednak dobrze się kończy.
Walton wkrótce skonfrontował się z prawdą o tym, co zaszło. Pomińmy to, co pisała prasa i co działo się wtedy w jego głowie. Stan fizyczny 22-latka był lepszy od psychicznego. Okazało się właściwie, że mimo kilkudniowej przerwy w życiorysie, nic mu nie jest. Jedynym, co odkryli u niego lekarze była ranka na łokciu przypominająca ślad po wkłuciu oraz niski poziom ketonów w moczu, które powinny się pojawić, kiedy jego organizm spalałby zapasy tłuszczu wobec braku pożywienia. Ketonów nie było, mimo że Walton zmizerniał.
Wszystkich oczywiście najbardziej interesowało to, co działo się z nim po postrzeleniu przez UFO. W przeciwieństwie do większości ludzi porwanych w ten sposób miał on świadome wspomnienia, choć jak pisała ufolog, Coral Lorenzen, z organizacji APRO, ograniczały się one do kilku chwil po pojmaniu.
"Twierdził, że ocknął się w pomieszczeniu z niskim sufitem, które z początku wziął za szpitalną salę. Na klatce piersiowej zauważył rodzaj owalnego aparatu. Czuł też silny ból. Powietrze w miejscu, gdzie przebywał, było ciężkie, gorące i wilgotne. Walton zorientował się, gdzie jest dopiero po kilku minutach. Wokół stołu, na którym leżał, krzątały się jakieś postaci mierzące mniej niż 1,5 m wzrostu mające bladą skórę, duże oczy, niewielkie nosy, usta i uszy" – pisała.
Walton w swojej książce podał bardziej przejmujący opis:
"Widziałem najpierw jakby zamglone sylwetki lekarzy, którzy nachylali się nade mną. (…) Byli ubrani w pomarańczowe kitle. Nie widziałem ich twarzy, dopóki mój wzrok się nie wyostrzył. Wstrząsnęło to mną i zdałem sobie sprawę, że wcale nie jestem w szpitalu! Patrzyłem prosto w brązowe oczy jakiejś potwornej istocie, a ona patrzyła na mnie" – pisał.
Czując się jak zaszczute zwierzę, Travis zerwał się, odepchnął jedną z istot (była ponoć lekka jak gąbka), a potem chwycił jakiś podłużny przedmiot leżący na stole i zamierzył nim w stronę "lekarzy" o łysych głowach. Wykrzykując pytania, co on tam robi i o co w ogóle chodzi, musiał ich przerazić, bo istoty wkrótce wyszły.
Walton stał o własnych siłach, ale czuł, że wszystko go boli. Ciało powoli odmawiało mu posłuszeństwa, ale postanowił jeszcze poszukać wyjścia. Poszedł korytarzem, którym wyszła trójka humanoidów, a na jego końcu znalazł coś w rodzaju "sterowni" z małym fotelem i drążkami.
"Wkrótce do Waltona zbliżył się człowiek o wzroście ok. 1,8 m, brunet o złotych oczach" – pisała Lorenzen. "Stanął w drzwiach, a porwany podszedł do niego i zarzucił go pytaniami, nie otrzymując jednak odpowiedzi. Nieznajomy chwycił Waltona za ramię i poprowadził go do korytarza lub holu. (…) Następnie Travis trafił do pomieszczenia, gdzie znajdowały się trzy lub cztery metaliczne struktury. Osobnik, który go przyprowadził miał niebieski kombinezon i przezroczysty hełm – bańkę. W następnym pomieszczeniu znajdowały się jeszcze dwie postaci (kobieta i mężczyzna). Nie mieli jednak hełmów. Zachęcając Waltona gestami, skłoniły go, by położył się na stole, a na twarzy umieścili mu coś przypominającego maskę tlenową".
Walton tyle zapamiętał.
Zostają wątpliwości
W zasadzie można byłoby postawić tu kropkę, ale mimo swej spektakularności sprawa drwala z Arizony kryje jeszcze wiele niewiadomych. Trzeba dodać, że Walton nadal utrzymuje, że padł ofiarą porwania, o czym chętnie opowiada w programach telewizyjnych i na sympozjach, co wymaga od niego samozaparcia, ponieważ zaraz po odnalezieniu trafił on pod ostrzał krytyków, który trwa do dziś.
Do jego najzagorzalszych przeciwników zaliczał się Philip J. Klass (zm. 2005) – inżynier i wojujący sceptyk, który twierdził, że zniknięcie Waltona zostało ukartowane przez Rogersa, który w ten sposób chciał przedłużyć czas na wykonanie zakontraktowanych prac. Zarzuty te były absurdalne, sam zaś Klass, kiedy brakło mu już argumentów, skompromitował się, oferując rzekomo Steve’owi Pierce’owi kilka tysięcy dolarów za publiczne przyznanie, że sprawa była mistyfikacją.
Nie jest jednak tak, że przypadek Waltona to same "za" pozbawione "przeciw". Historia ta jest ze wszech miar dziwna i otwarta na rozmaite interpretacje. Przykładowo, szeryf Gillespie uznał, że zaginiony chłopak mógł zostać potrącony przez samochód, zabrany potajemnie do szpitala (stąd ślad po igle), nafaszerowany lekami, a potem wyrzucony na chodnik. Tylko po co komu takie ceregiele? Inna wersja mówi, że drwale obserwowali tajną wojskową maszynę, a Walton, ponieważ widział za dużo, został uprowadzony i poddany "praniu mózgu".
Co więcej, Travis Walton przeszedł kilka testów na wariografie. Ich efekt był bardzo różny, co wywołało dyskusję nad wiarygodnością tej procedury. Sensacją był też jego występ w programie "Moment prawdy", gdzie wykrywacz kłamstw zakwestionował jego odpowiedź na pytanie o spotkanie z UFO. Trzeba jednak pamiętać, że choć w mniemaniu opinii publicznej wynik badań na wariografie ma charakter wiążący, obecnie na Zachodzie coraz częściej krytykuje się tę metodę za nieefektywność i nieobiektywność (w USA temat ten otarł się nawet kilka lat temu o Narodową Radę Badawczą).
https://facet.onet.pl/strefa-tajemnic/porwany-szokujaca-historia-travisa-waltona/tkxhr4m
Fundacja Nautilus ma czasami publiczne wykłady.
Jak wyglądają?
Fenomenalna sprawa.
Link do filmiku poniżej:
https://www.youtube.com/watch?v=pmMWxzGLYoo
Pamiętajmy że nie wolno nam krzywdzić żadnych żywych istot. Każda żywa istota jest dzieckiem Boga. Każdy kto krzywdzi innych zapłaci za to. Karma do niego wróci.
Starajmy się w naszym życiu czynić jak najwięcej dobra. Czynienie dobra to najpiękniejsza rzecz na świecie :)
Najważniejsze są te małe gesty płynące z głębi twojego serca np. pomoc staruszce przy niesieniu zakupów, pomoc innym ludziom. Działania które nie są skalkulowane, przemyślane, działania płynące z dobroci twojego serca. To o takich rzeczach jest najgłośniej we Wszechświecie. Nie o wielkich osiągnięciach. Nie o tym co osiągniesz. To takie małe rzeczy mają największą wartość.
Warto też medytować!
Przesyłam energię miłości do każdego z was :)
Historia Johnny'ego Weira, słynnego łyżwiarza z USA
Johnny Weir od najmłodszych lat miał paniczny lęk przed pewnym magazynem wybudowanym z cegieł. Jak się potem okazało, ten paniczny lęk był związany z jego poprzednim wcieleniem. Wspaniały, wzruszający, dający wiele do myślenia odcinek serii dokumentalnej z medium Kim Russo, poniżej
ten watek swietnie pokazuje, ze zarabianie na ludzkiej glupocie nadal ma sie bardzo dobrze :)
Powszechny dostep do nauki i wiedzy a ciemnogrod nadal daje sie motac jakimis bajeczkami.
Słyszeliśta o Emilcinie? Najgłośniejsze spotkanie z kosmitami w Polsce a i na świecie tą sprawę znają:
https://pl.wikipedia.org/wiki/UFO_w_Emilcinie
Mam nawet dość trudno dostępną książkę pt. "Zdarzenie w Emilcinie" pióra nieżyjącego już Zbigniewa Blani-Bolnara, i naprawdę skrupulatność z jaką przeprowadzono analizę tego zajścia wywołuje podziw. Przebadano ją pod praktycznie każdym kątem, na wykrywaczu kłamstw, zaangażowano psychiatrów, a nawet botaników, którzy badali miejsce gdzie wisiał statek kosmitów. Porwanym był prosty rolnik, który w życiu nie interesował się żadnymi kosmicznymi sprawami, a przedstawił jeden z najbardziej intrygujących przypadków porwania przez UFO na świecie. Dużo ludzi zarzuca mu oczywiście wypicie jakiegoś samogonu przed tym, ale to bardzo krzywdząca opinia. Sprawa potrafi zaciekawić.
Najważniejsze wydarzenie z UFO na świecie?
Wydarzenie z bazy wojskowej w Wielkiej Brytanii w 1980 roku.
Tak zwany incydent z Rendlesham miał miejsce 26 grudnia 1980 roku w okolicy bazy wojskowej RAF w miejscowości Suffolk. Wydarzenia, które miały wtedy miejsce bywają nazywane brytyjskim Roswell a wszystko to ze względu na niezidentyfikowane pojazdy latające widziane nad tamtym obszarem, które poważnie wystraszyły oficerów stacjonującej tam armii. Pojazdy UFO nie tyle przelatywały nad tym regionem co nawet wylądowały wewnątrz lasu Rendlesham. Jest mnóstwo świadków, wszyscy świadkowie to wojskowi i są niezwykle wiarygodni.
"To coś wróciło. Leci w naszą stronę." Co zobaczył podpułkownik Halt i jego żołnierze?
"Widzę to coś. Wróciło. Nie mam żadnych wątpliwości, leci w naszą stronę." - podpułkownik Charles Halt przeszedł do historii jako świadek jednego lepiej udokumentowanych przypadków spotkania z nieznanym. Był 26 grudnia 1980 roku, a jego żołnierze dostrzegli w pobliżu bazy wojskowej coś, czego pochodzenia nikt nie potrafił wytłumaczyć.
Żołnierze widzą światła
Nocą 26 grudnia 1980 roku wschodniej bramy bazy Woodbridge pilnowało dwóch wartowników – szeregowcy John Burrough i Budd Parker. W pewnym momencie dostrzegli nad pobliskim lasem światła i rozbłysk, kojarzący się z katastrofą lotniczą.
Zaalarmowane przez nich dowództwo bazy niezwłocznie wysłało na miejsce domniemanej katastrofy trzyosobowy patrol. W lesie żołnierze dostrzegli światło, które – ich zdaniem – przypominało pożar.
Jak wynika z raportu złożonego przez uczestniczącego w patrolu sierżanta Jima Pennistona, po przybyciu na miejsce okazało się, że źródłem światła jest nie samolot, jego wrak czy towarzyszący katastrofie pożar, ale obiekt nieznanego pochodzenia, którego ciepłą powierzchnię pokrywały jakieś niezrozumiałe wzory.
Krótko po przybyciu żołnierzy, kilkumetrowy obiekt szybko wzniósł się w powietrze i odleciał.
Film dokumentalny:
https://www.youtube.com/watch?v=rDaFo5WSU6A
Ktoś pamięta meteoryt nad Czelebińskiem w Rosji ze stycznia 2013 roku?
Są filmy ukazujące jak coś uderzyło w ten meteoryt i spowodowało jego przełamanie się.
Dla mnie ten film to szok.
Obcy tutaj są i czuwają nad bezpieczeństwem Ziemi :-)
https://www.youtube.com/watch?v=cuyANhpT3ns
"Życie po życiu" - rozmowa z Alicją Ziętek na temat jej przeżyć ze stanu śmierci klinicznej
Jakie jest najważniejsze przesłanie z jej przeżyć w tym stanie?
"Uczmy się traktować wszystkie żywe istoty jako równe sobie. Rośliny, zwierzęta i ludzie są równi sobie. Nikt nie jest gorszy i nikt nie jest lepszy. Każda żywa istota jest dzieckiem Boga. Każda żywa istota jest równa sobie w oczach Boga. Uczmy się kochać i szanować wszystkich jednakowo" :-)
https://www.youtube.com/watch?v=209tM5hSk00
Dlaczego w tym wątku zapanowała taka cisza?
Czyżby nagle się okazało że nie mieliście zielonego pojęcia o tym jak naprawdę wygląda nasza rzeczywistość?
Tak, w telewizji się o tych rzeczach nie mówi. Milczą o tym.
Tak, na ulicy się o tych rzeczach nie mówi. Milczą o tym.
Tak, naukowcy nie mówią o tych rzeczach. Milczą o tym.
Tak, w kościele nie mówi się o tych rzeczach. Milczą o tym.
Tak, w waszych domach nie rozmawiacie o tych rzeczach. Milczycie o tym.
Tak, w waszej pracy nie rozmawiacie o tych rzeczach. Milczycie o tym.
Tak, między znajomymi nie rozmawiacie o tych rzeczach. Milczycie o tym.
Jaka z tego konkluzja?
Tak. Nie rozmawia się powszechnie o tym co najważniejsze czyli duchowość i odwiedziny obcych cywilizacji.
Dlaczego się o tym nie rozmawia?
Bo ludzie nie są świadomi że to wszystko jest prawdą.
Co się stanie gdy ktoś świadomy będzie chciał porozmawiać o tym z ludźmi nieświadomymi?
Będzie nazywany wariatem, świrem i fantastą.
Owszem, to niebezpieczne rozmawiać na te tematy bo można narazić się na wyśmianie i potężną krytykę.
Jakie jest stanowisko nieświadomej osoby?
Ano takie:
Bo przecież powszechnie wiadomo, że jest tylko świat materii i nie ma żadnej tam "duchowości" i koniec kropka.
Bo przecież powszechnie wiadomo, że jesteśmy sami w tym niewyobrażalnie wielkim wszechświecie i koniec kropka.
I niech nikt nawet nie próbuje zmieniać mojego światopoglądu, bo to ja mam rację a nie ci co wierzą w "bajeczki dla dzieci".
;-)
Ale szkoda że nikt z was nie zadał sobie wcześniej pytania, a co jeśli nauka jeszcze nie dowiodła istnienia duchowości i nie dowiodła jeszcze tego że odwiedzają nas obce cywilizacje?
No właśnie.
Zakładanie z góry że już wszystko zostało odkryte przez naukę jest trochę niemądre, nieprawdaż?
Bardzo polecam mądry wywiad z Robertem Bernatowiczem.
Obcy nazywają Ziemię planetą bólu i łez. Gdy odkryjemy prawdę o istnieniu i wizytach obcych, to będzie oznaczać koniec świata jaki znamy
Link poniżej:
Warto tutaj jeszcze dodać że nie ma zjawisk "paranormalnych". Są tylko zjawiska niewyjaśnione.
Cytat z rozmowy z Robertem Bernatowiczem:
"Na początku chciałbym podkreślić, że nienawidzę określeń zjawiska "nadprzyrodzone" czy "paranormalne". Walczę z nimi. Jestem pewien istnienia zjawisk, które ma Pan na myśli. Są one więc normalne, ale o nich się nie mówi. Można je uznać po prostu za jeszcze niewyjaśnione. Kiedyś ta aura tajemniczości się skończy i ludzkość uzna to wszystko za fakt.
Dlaczego w tym wątku zapanowała taka cisza?
Każdy kto tu zajrzał, podniósł stan swojej świadomości do 100%. Nie ma więc o czym dyskutować.
Reinkarnacja to jedyny klucz do zrozumienia świata.
Cała niesprawiedliwość która istnieje na świecie jest rezultatem wędrówki dusz i działania prawa karmy.
Cały cykl o dzieciach które pamiętały swoje poprzednie życie
Cz. 1 https://www.youtube.com/watch?v=_CasO9Q0enM
Cz. 2 https://www.youtube.com/watch?v=38YC2eyBrLw
Cz. 3 https://www.youtube.com/watch?v=gmbXCy2LUfs
Cz. 4 https://www.youtube.com/watch?v=37y8_7cGKJQ
Cz. 5 https://www.youtube.com/watch?v=1MrXTopdzxc
Cz. 6 https://www.youtube.com/watch?v=cg8ShkEhZ04
Wspomnę jeszcze krótko o nawiedzonych domach. One istnieją naprawdę. Jeśli będziemy mieć kiedykolwiek do czynienia ze złym duchem (demonem) który będzie wydawał głośne dźwięki aby nas przestraszyć po prostu się nie bójmy, bo nie ma czego. Taka istota karmi się naszym strachem, więc nie możemy się bać. Podejdźmy do tej istoty z miłością i z szacunkiem. Musimy odprowadzić tą istotę w stronę Boga. Trzeba się pomodlić tą modlitwą:
Boże zaopiekuj się dziećmi twoimi, otwórz im drogę do siebie, do światła, niech będą w szczęściu, radości, obfitości, niech będą teraz z tobą
Momentalnie Bóg zacznie przesyłać swoją energię do naszego domu i istota która nas straszyła powinna zostać odprowadzona w stronę Boga :-)
A tutaj filmik ukazujący nawiedzony dom na Podlasiu.
Na filmie widać jak światła same się zapalają i same gasną w tym domu, chociaż nikogo tam nie ma.
https://www.youtube.com/watch?v=9Uqsca1609s
Jeśli mamy pewność że Bóg istnieje możemy Go prosić o wszystko. Warto Go też przeprosić za zło który wyrządziliśmy w naszym życiu i warto Mu podziękować za to że stworzył wszystko i stworzył nas. :-) Bardzo ważna jest osobista relacja z Bogiem i codzienna rozmowa z Nim :-)
Tylko miłość i dobro. Nie ma piękniejszych rzeczy na tym świecie niż miłość i dobro :-)
Ta audycja ukazała się tydzień temu.
UFO, mamy dowody - Janusz Zagórski - Z TYMI CO SIĘ ZNAJĄ#1
Rozmawia Marcin Prokop ze znanym polskim ufologiem Januszem Zagórskim.
https://www.youtube.com/watch?v=xvoIi_tn1KA
Warto jeszcze wspomnieć dlaczego obcy zaczęli się pojawiać na Ziemi na masową skalę od 1945 roku. Masowe obserwacje UFO zaczęły się od 1945 roku. Dlatego że w 1945 roku ludzkość zdobyła dostęp do bomby atomowej.
Dlaczego się z nami oficjalnie nie kontaktują?
Ludzkość musi do tego dorosnąć. Ludzkość musi przestać robić te wszystkie straszne rzeczy które robi czyli musi zaprzestać prowadzenia krwawych wojen i musi zaprzestać niszczenia własnej planety. Po prostu musi zaprzestać robienia tych wszystkich strasznych rzeczy. Musi dorosnąć i zwiększyć swoją moralność. Dopiero wtedy oficjalny kontakt z obcymi cywilizacjami będzie możliwy.
Co jest największym problemem ludzkości?
Ludzkość nie posiada wiedzy duchowej. Wszelkie religie są oparte na wierze. Nie można wierzyć w Boga. Bóg istnieje na prawdę dlatego trzeba Go traktować jak fizycznie istniejącą rzecz. To samo dotyczy reinkarnacji czy prawa karmy. Nie można w nie wierzyć. One istnieją na prawdę, i trzeba traktować je jako fizycznie istniejące rzeczy. Duchowość musi stać się oficjalną dziedziną nauki. To jedyny ratunek dla ludzkości. Gdyby wiedza duchowa była powszechnie uznana wtedy ludzkość wiedziałaby że nie wolno niszczyć Ziemi, ponieważ każdy z nas tutaj powróci aby dalej rozwijać się duchowo. To fundamentalny problem. Ludzkość musi zdobyć wiedzę duchową. Bez wiedzy duchowej ludzkości grozi katastrofa. Niszczenie własnej planety grozi tym że temperatury będą wzrastać, globalne ocieplenie będzie postępować. A czym grozi globalne ocieplenie dla nas wszystkich? Grozi tym że kiedyś zabraknie wody pitnej i to będzie na prawdę wielkim problemem!
Kim był Jezus Chrystus?
Jezus był potężną duchową istotą która zeszła na Ziemię po to aby pokazać ludzkości właściwy kierunek w rozwoju duchowym. Jezus nauczał że kochanie innych jest najważniejsze. Jezus nie zszedł na Ziemię po to aby tworzyć jakąkolwiek religię. To ludzie stworzyli Chrześcijaństwo i napisali Biblię na bazie Jego nauk. Oprócz Jezusa na Ziemię zeszły też inne potężne istoty duchowe np. Budda, Kryszna, Zaratusztra itd. Potężne istoty duchowe mają wielkie możliwości. Mogą całkowicie uzdrawiać chorych ludzi, mogą wskrzeszać umarłych ludzi, mogą wpływać na materię (np. mogą materializować przedmioty, mogą przemieniać jedną materię w inną materię, mogą rozmnażać materię), mogą chodzić po wodzie, mają możliwość bilokacji (umiejętność znajdowania się w 2 miejscach jednocześnie), mogą komunikować się bez używania słów (telepatia), mogą przesuwać przedmioty siłą umysłu (telekineza) itd. Tych możliwości jest bardzo wiele.
Wszechświat i pozaziemskie cywilizacje - Grzegorz Sławicki
https://www.youtube.com/watch?v=LASHP9bw1QM
Jeśli ktoś chce zwiększyć swoją świadomość jeszcze bardziej, to polecam te książki:
Polskie życie po życiu - Marek Rymuszko
Relacje Polaków którzy byli po drugiej stronie (doznali śmierci klinicznej)
Życie sprzed życia - Dr. Jim B. Tucker
Publikacja badań naukowych przeprowadzonych na University of Virginia Medical Center dotyczących małych dzieci które pamiętały swoje poprzednie życie
BAZA UFO - TIMOTHY GOOD
Relacje ludzi którzy mieli zaszczyt rozmawiać z obcymi istotami z pojazdów UFO.
"New York Times": Pentagon potajemnie śledzi UFO
Po cichutku amerykański Departament Obrony latami badał doniesienia o niezidentyfikowanych obiektach latających. Program ten został rzekomo zakończony, jednak wypowiedzi Pentagonu pozwalają w to wątpić.
Jedno jest pewne: w 2007 r. Departament Obrony USA powołał do życia Zaawansowany Program Identyfikacji Zagrożenia Przestrzeni Powietrznej (Advanced Aerospace Threat Identification Program). Pentagon potwierdził doniesienia „New York Timesa" i „Politico", zarazem podkreślił jednak, że program ten został wstrzymany.
Decyzję o wstrzymaniu motywowano tym, że istnieją ważniejsze rzeczy, w które można inwestować - cytują gazety rzeczniczkę Pentagonu Danę White. Do chwili przerwania programu koszty jego finansowania opiewające na 22 mln dolarów rocznie (ok. 18,7 mln euro) przemycano w budżecie obrony.
Jak pisze „New York Times", mimo zastopowania finansowania programu, pracownicy Pentagonu – obok swoich innych zadań – nadal badają doniesienia o tajemniczych obiektach latających. Pentagon ani tego nie potwierdza, ani nie dementuje. "Departament obrony poważnie traktuje wszystkie rzeczywiste i potencjalne zagrożenia, i podejmuje inicjatywę, jeżeli istnieją wiarygodne informacje na ich temat" – głosi wieloznaczne oświadczenie rzeczniczki White.
Według doniesień amerykańskich mediów, program został powołany do życia z inicjatywy senatora z Nevady Harry'ego Reida, ówczesnego lidera demokratycznej większości Senatu Stanów Zjednoczonych, a prowadził go oficer wojskowego wywiadu Luis Elizondo. Większość pieniędzy płynęła na potrzeby placówki badawczej prowadzonej przez miliardera Roberta Bigelowa.
Długoletni przyjaciel Reida i obecny współpracownik NASA podkreślił w maju br. w programie CBS, iż jest „absolutnie przekonany", że UFO istnieją i odwiedziły ziemię. Według „New York Timesa" i „Politico" w ramach programu zostały sporządzone dokumenty opisujące obserwację różnych, tajemniczych obiektów. Był między nimi samolot poruszający się z bardzo dużą prędkością, bez widocznych śladów napędu.
https://www.rp.pl/Spoleczenstwo/312179908-New-York-Times-Pentagon-potajemnie-sledzi-UFO.html
Informacja sprzed 3 miesięcy. Było o tym bardzo głośno w mediach. Nawet TVN24 o tym wspomniał na antenie.
"Bardzo jasne światło" i "astronomiczna" prędkość. Władze w Irlandii badają relacje pilotów o UFO
Załogi kilku samolotów pasażerskich przelatujących nad Irlandią zaczęły równocześnie informować o dostrzeżeniu na niebie jasnych i bardzo szybko poruszających się obiektów. Nie zostały zidentyfikowane, czyli zostały UFO. Irlandzkie władze zajęły się tematem.
Tajemniczy jasny obiekt został dostrzeżony w rejonie południowo-zachodniego wybrzeża Irlandii dziewiątego listopada rano.
Doniesienia pilotów
Jak relacjonuje BBC, do kontroli lotów w Shannon zgłosiła się kapitan samolotu British Airways lecącego z Montrealu w Kanadzie do Londynu. Chciała wiedzieć, czy w jej okolicy odbywają się jakieś ćwiczenia wojskowe.
Kontrolerzy odparli, że nie, żadnych ćwiczeń nie ma. Pilot poinformowała wobec tego, że chwilę wcześniej niebo rozświetliło "bardzo jasne światło" a jakiś obiekt z dużą prędkością minął jej maszynę i "gwałtownie odleciał w kierunku północnym".
Do konwersacji dołączył się lecący w pobliżu pilot maszyny linii Virgin, który też widział coś bardzo jasnego. Według niego mógł być to meteor lub coś innego wchodzącego w atmosferę. Widział "obiekty poruszające się taką samą trajektorią". Dwa jasne punkty miały minąć jego maszynę z prawej strony i wznieść się z dużą prędkością.
Inny pilot lecący w okolicy stwierdził, że jasny obiekt poruszał się z "astronomiczną" prędkością rzędu Mach 2 (czyli około 2,5 tysiąca km/h). Rozmowy z kontrolą lotów można posłuchać tutaj (około 17 minuty).
Śledztwo i podejrzany kosmos
Irlandzki Urząd Lotnictwa poinformował, że "w związku z informacjami od małej grupy pilotów o niecodziennej aktywności w powietrzu", zdecydowano się rozpocząć dochodzenie. Sprawa będzie badana w rutynowym trybie. Widziany przez pilotów obiekt nie został na razie zidentyfikowany, jest więc UFO (niezidentyfikowany obiekt latający).
W rozmowie z BBC astronom Apostolos Christou z obserwatorium w Armagh przypuszcza, że efektem śledztwa będzie stwierdzenie, iż był to mały kawałek kosmicznej skały wchodzący w atmosferę. - Coś, co potocznie nazywamy spadającą gwiazdą - mówi ekspert. Jego zdaniem musiał to być dość duży obiekt "wielkości orzecha włoskiego albo jabłka", aby wywołać takie reakcje pilotów.
- Wygląda na to, że od obiektu odpadały jakieś fragmenty, kiedy przelatywały obok samolotów, czego można by się spodziewać po większym kawałku skały wpadającym w atmosferę. W takiej sytuacji zazwyczaj rozpadają się - stwierdził. Dodał, że jest akurat okres dużej aktywności i nad Irlandią pojawia się wiele meteorów.
A tutaj najlepszy film z UFO który został kiedykolwiek nagrany. Opublikowano go w 2008 roku. Film pokazuje pojazd UFO i siedzące w nim 2 obce istoty.
Autentyczność tego filmu została potwierdzona.
https://www.youtube.com/watch?v=IUEjeYn5Obg
A tutaj najpiękniejsza historia o śmierci klinicznej którą kiedykolwiek oglądałem.
Szczerze mówiąc wzruszyła mnie ona tak bardzo że płakałem jak małe dziecko.
Bardzo polecam obejrzeć każdemu.
Opis:
Niezwykle ciekawe są sytuacje, kiedy człowiek o silnym ateistycznym spojrzeniu na świat nagle spotyka się z czymś, co zamienia jego wizję świata w stertę dymiących gruzów. Taką właśnie przygodę przeżył Ian McCormack z Nowej Zelandii. W 1980 roku Ian McCormack miał 24 lata. Interesował się jedynie tym, jak zaspokajać swoje żądze i oczywiście potrzebę wszechobecnej zabawy, nawet kosztem innych osób. Postawa w zasadzie typowa dla jego środowiska, dla którego wszelka kwestia istnienia „życia po śmierci" jest niegroźną fanaberią niegroźnych dziwaków. W poszukiwaniu kolejnych porcji emocji trafił na Wyspę Mauritius, gdzie zdecydował się na nocne nurkowanie na obszarze rafy kolarowej. Kiedy był pod wodą, zaatakowała go niezwykle jadowita meduza tzw. Osa Morska, której jad nawet w małych ilościach potrafi być śmiertelny. Od tego momentu rozpoczęła się jego dramatyczna walka o życie, a jednocześnie najbardziej niezwykłe i mistyczne przeżycie związane ze śmiercią kliniczną. W jej trakcie Ian McCormack miał okazję spotkać się z potężną istotą, które to spotkanie diametralnie zmieniło jego życie. Jest ono tam niezwykłe, że postanowiliśmy dać szansę wszystkich czytelnikom serwisu FN zapoznać się z jego historią.
https://www.youtube.com/watch?v=unxjmOUWfc4
Obejrzalem wszystko, dobre.
Masz cos moze na kinczykow? Slyszalem ze kinczyki po kryjomu kopia tunel do jadra ziemi.
Ilu z was uświadomiło sobie już fakt w jakich kłamstwach żyło?
Kłamstwo że istnieje tylko świat materii, kłamstwo o jednym życiu i kłamstwo o tym że jesteśmy sami we Wszechświecie jest powszechne.
Jeśli już dotarł do waszej świadomości fakt w jakich kłamstwach żyliście, to serdecznie witam wszystkich w grupie ludzi przebudzonych.
Portal dla ludzi przebudzonych:
https://www.nautilus.org.pl/
Kanały na YouTube dla ludzi przebudzonych:
Aron Jasnowidz
https://www.youtube.com/channel/UC4szvfhpar1k7GfHXXT8uzQ
Niezależna Telewizja:
https://www.youtube.com/user/niezaleznatelewizja
Fundacja Nautilus:
https://www.youtube.com/user/NautilusFundacja
Kłamstwo że istnieje tylko świat materii jest powszechne.
Kłamstwo że mamy tylko jedno życie a po śmierci czeka nas "sąd boży" jest powszechne
Kłamstwo że jesteśmy sami w tym niewyobrażalnie wielkim wszechświecie jest powszechne.
Teraz już znacie prawdę.
Bardzo się cieszę z tego faktu.
Serdecznie witam wszystkich w gronie ludzi przebudzonych
Portal dla ludzi przebudzonych:
https://www.nautilus.org.pl/
Kanały na YouTube dla ludzi przebudzonych:
Aron Jasnowidz
https://www.youtube.com/channel/UC4szvfhpar1k7GfHXXT8uzQ
Niezależna Telewizja:
https://www.youtube.com/user/niezaleznatelewizja
Fundacja Nautilus:
https://www.youtube.com/user/NautilusFundacja
Były doradca rządowy twierdzi, że prezydent USA rozmawiał z kosmitami
Do spotkania doszło z inicjatywy obcych istot. Obce istoty apelowały do Amerykanów o zaprzestanie zbrojeń nuklearnych, przestrzegając że to droga donikąd. Amerykanie jednak zlekceważyli to ostrzeżenie i nie zgodzili się na wstrzymanie zbrojeń nuklearnych.
O rzekomym spotkaniu byłego prezydenta USA z kosmitami było głośno tylko w środowiskach miłośników historii o UFO. Poza nimi nikt nie traktował plotki poważnie. Aż w końcu były doradca rządowy i ceniony wykładowca akademicki - Thomas Good oznajmił publicznie, że są prawdziwe.
I choć brakuje dowodów Thomas Good jest przekonany, że do spotkania doszło. Według mężczyzny Eisenhower spotkał się z "szarakami" (jak nazwał poznany gatunek ufoludków) trzykrotnie. Według Gooda prezydent miał podpisać z kosmitami sekretne porozumienie. Niestety nie wiadomo czego miało dotyczyć.
Według eksperta do pierwszego szczytu z pozaziemską cywilizacją doszło w bazie wojskowej Halloman w Nowym Meksyku w 1954. Specjalnie na tę okazję Eisenhower przerwał wakacje w Palm Springs. Thomas Good jest przekonany, że do podobnych spotkań doszło również w innych krajach.
Rządy na całym świecie utrzymują bliskie kontakty z obcymi - stwierdził
Good jest również przekonany, że do "bliskich spotkań 3-ego stopnia doświadczyły tysiące zwykłych ludzi" - wyjaśnił w programie "Opinionated" w BBC2
Choć panele z kosmitami były ściśle tajne w ubiegłym roku pojawił się w sieci materiał, który można uznać za pierwszy oficjalny dowód w sprawie. Były ustawodawca z New Hampshire Henry McElroy Jr. oświadczył, że gdy pracował dla rządu, przez gabinet prezydenta Eisenhowera przewinęła się notatka, która mówiła o obecności kosmitów w Ameryce i planowanym spotkaniu.
O ile pamięć mnie nie myli, dokument mówił, że kosmici są w Stanach Zjednoczonych - wyjaśnił
UCIECZKA PRZED UFO! – BLISKIE SPOTKANIE TRZECIEGO STOPNIA W STĄPORKOWIE (1997)
Autor relacji zadzwonił na telefon naszej fundacji. Zapytał, czy ktoś chce wysłuchać jego prawdziwej historii o UFO, którą przeżył 20 lat i która do dziś powraca we wspomnieniach. Zostawił numer telefonu. I tak poznaliśmy tę naprawdę niesłychanie ciekawą historię, która zaczęła się od schadzki kochanków w lesie.
Nad samochodem zobaczyłem UFO... to było silniejsze ode mnie - zacząłem uciekać!
Nasz czytelnik (pragnący z oczywistych względów zachować anonimowość) umówił się ze swoją partnerką mieszkającą w Stąporkowie. Na miejsce schadzki wybrał polanę w pobliskim lesie, na którą można było bez problemu dojechać samochodem i gdzie nikt nie zakłócał spokoju. Jak sam przyznał – podobne spotkania z nią w tym miejscu robił wielokrotnie.
Tego dnia (ocenia, że był to 1997 rok) wszystko przebiegało tak, jak zwykle. Jego partnerka czekała w umówionym miejscu i razem samochodem pojechali na leśną polanę. Początkowo wszystko przebiegało tak, jak zawsze, ale nagle wnętrze samochodu oświetliło silne światło. Mężczyzna był przekonany, że na miejsce przyjechała prawdopodobnie policja i będzie zmuszony złożyć wyjaśnienia.
Wysiadł z samochodu i wtedy z przerażenia zaniemówił – zamiast spodziewanego policyjnego samochodu zobaczył dziwny obiekt w kształcie „dziecięcej zabawki zwanej nakręcanym bąkiem”, który wisiał nieruchomo w powietrzu nad samochodem. Był potężny, miał kilka metrów średnicy. Mężczyznę opanował potworny strach i nie bacząc, że zostawia partnerkę w samochodzie – rzucił się do ucieczki nie oglądając się za siebie!
Kiedy się zatrzymał – był ok. kilometra dalej od miejsca, w którym zostawił samochód. Minęło 15 minut, kiedy uspokoił nerwy na tyle, że był gotów wrócić do samochodu. Kiedy dotarł na miejsce – obiektu UFO już nie było. Jego partnerka stała lekko oparta o samochód i paliła papierosa. Był pewien, że na pewno podczas jego nieobecności stało się coś, czego ludzka wyobraźnia nie jest w stanie ogarnąć.
Nie chciała powiedzieć, co się zdarzyło!
Kobieta przyznała, że miała spotkanie – jak się wyraziła – „z kosmitami”, ale na temat szczegółów tego spotkania nie chciała mu nic mówić.
Potem para rozeszła się.
Filmik:
https://www.youtube.com/watch?v=5cRzzO8ntkI
Klasyfikacja obserwacji UFO:
NL – Nocturnal Lights (nocne światła) – obserwacje nietypowych świateł na nocnym niebie, których wygląd i dziwne ruchy nie dają się wyjaśnić w kategoriach znanych źródeł światła.
DD – Daylight Discs (dzienne dyski) – dzienne obserwacje obiektów, głównie (ale niekoniecznie) w kształcie dysków, lecących lub unoszących się nieruchomo w powietrzu, znajdujących się w znacznej odległości od świadka.
RV – Radar Visual (obserwacje radarowo–wizualne) – nieznane obiekty na niebie, zaobserwowane jednocześnie na ekranach radarów.
CE I – Close Encounter of The First Kind (bliskie spotkania I stopnia) – UFO obserwowany z odległości nie większej niż 200 m, nie oddziałujący na otoczenie i człowieka.
CE II – Close Encounter of The Second Kind (bliskie spotkania II stopnia) – UFO obserwowany z odległości nie większej niż 200 m, oddziałujący na otoczenie w rozmaity sposób, pozostawiający w nim mniej lub bardziej trwałe ślady.
CE III – Close Encounter of The Third Kind (bliskie spotkania III stopnia) – UFO obserwowany z dowolnej odległości wraz z jego humanoidalną (rzadziej niehumanoidalną) załogą. Ten typ obserwacji dzieli się na siedem podgrup:
Typ A (CE-III-A) – obserwacja istoty / istot wewnątrz UFO.
Typ B (CE-III-B) – obserwacja istoty / istot wychodzących bądź wchodzących do UFO.
Typ C (CE-III-C) – obserwacje istoty / istot w pobliżu UFO.
Typ D (CE-III-D) – obserwacje istoty / istot w rejonie obserwacji UFO.
Typ E (CE-III-E) – obserwacja istoty / istot bez jednoczesnej obserwacji UFO.
Typ F (CE-III-F) – obserwacja UFO oraz słyszenie jakiegoś głosu, mimo braku obserwacji istoty / istot.
Typ G (CE-III-G) – zdarzenie określane jako „wzięcie” oznaczające zabranie na pewien czas człowieka do UFO (często określane też jako CE IV).
35 lat temu kosmici wylądowali w Warszawie
Pod koniec września 1982 r. na Czerniakowie doszło do spektakularnego lądowania "latającego dysku". Dwóch wątłych humanoidów, którzy z niego wysiedli widział Władysław S. oraz jego 12-letni syn. Jakiś czas potem okazało się, że kosmitów z balkonu obserwował także pewien wysoki rangą funkcjonariusz MO.
Patrząc dziś na zbieg ulic Wolickiej i Czerniakowskiej trudno uwierzyć, że 35 lat temu doszło tam do jednego z najbardziej spektakularnych incydentów ufologicznych w PRL-u. Pod koniec września 1982 r. ojciec i syn, wracając z działki podczas "godziny milicyjnej", poczuli swąd. Wkrótce okazało się, że był to dym wydobywający się spod obiektu w kształcie "bochna", wokół którego spacerowały dwie chuderlawe postaci. Gdy UFO odleciało, w miejscu pozostał wypalony owal.
Najpierw znaleziono dziwny ślad
Początek stycznia 1983 r. był w stolicy bezśnieżny, z temperaturami oscylującymi wokół zera. Wracający do domu na ulicę Bernardyńską Tadeusz J. postanowił pójść na skróty przez pole leżące niedaleko zbiegu Wolickiej i Czerniakowskiej. Tam rzucił mu się w oczy dziwny czarny owal zlokalizowany w zagłębieniu terenu. Przyjrzawszy mu się, J. pognał do kolegi – Kazimierza Bzowskiego, który mieszkał zaledwie kilkaset metrów dalej. Bzowski – chemik i były powstaniec, koordynator lokalnego UFO-klubu, na wieść o znalezisku zebrał ekipę badaczy, która udała się na pole.
Ufolog pisał, że na pewno nie była to pozostałość ogniska. Owal miał wymiary 4,4 x 3,2 m, a korzenie roślin w nim rosnących były wypalone do głębokości 15 cm. Paweł Żar, który zbadał ich szczątki pod mikroskopem odkrył, że musiało na nie działać "silne promieniowanie, a nie otwarty utleniający płomień" – wspominał Bzowski, dodając, że ślad z nieznanych przyczyn zakłócał też działanie kompasu.
Nie mogąc przeprowadzić dodatkowych badań z racji braku sprzętu, warszawscy ufolodzy obfotografowali "wypalenisko", odkrywając, że wokół niego znajdowało się kilka podobnych owali. Grunt nie był w nich jednak spalony, tylko lekko sprasowany. Dało im to pewność, że w miejscu oddalonym o zaledwie 150 m od skupiska budynków, wśród których znajduje się dzisiejszy III oddział ZUS, zdarzyło się coś anomalnego. Sęk w tym, że nikt nie zgłosił niczego dziwnego i trudno było ustalić dokładną datę powstania "owalu".
Sprawa nabrała rozpędu dopiero po kilku miesiącach. Bzowski pisze, że latem 1983 r. prowadził w jakimś osiedlowym klubie na Czerniakowie pogadankę o UFO. Kiedy pokazał zdjęcia wypaleniska oraz rysunki humanoidów, których w 1981 r. w okolicy Chałup spotkał pewien artysta-malarz, z sali nagle odezwał się głos: "Myśmy też takich widzieli!".
Ojciec i syn opowiedzieli o spotkaniu z kosmitami
Słowa te padły z ust 43-letniego wówczas Władysława S. twierdzącego, że 29 września 1982 r. razem z 12-letnim synem wracał z ogródka działkowego przy Wolickiej, gdzie, jak wyjaśniał, zbierali oni jabłka i przygotowywali drzewka na zapowiadane przymrozki. Pracowali do ok. 2 w nocy. W drodze powrotnej obawiali się spotkania z patrolem MO (trwał stan wojenny i spacery po nocy były zakazane), więc szli po cichu i bardzo ostrożnie. Wkrótce poczuli swąd palonego siana, a pan Władysław dostrzegł błyski pomarańczowego światła wyglądające jak "przygasające ognisko".
Blask dochodził z obniżenia terenu na pobliskich nieużytkach. Kiedy znaleźli się w odległości kilkunastu metrów od źródła światła okazało się, że to wcale nie ogień. Oddajmy głos panu Władkowi, który obserwował to wszystko ukryty za krzewami czarnego bzu.
"Ziemia jarzyła się tym ‘pomarańczowym promieniowaniem’. Tuż nad nią, nie wyżej niż trzy-czwarte metra unosił się płaski od dołu, ale wypukły od góry dysk średnicy 6 m, barwy ‘starej miedzi’. On nie promieniował. Na tle tego dysku było widać postać niby ludzką, wzrostu ok. 1,5 m" – powiedział Bzowskiemu.
Mężczyzna dodał, że "promieniowanie", o którym wspominał było pomarańczową poświatą sprawiającą, że tliła się trawa znajdująca się pod obiektem, zza którego wkrótce wyłoniła się kolejna postać.
"Wzrostu miały nie więcej niż metr, były chude i jakby bez ubrania. Jedna z nich chodziła wokół tego pojazdu z pochyloną wielką i łysą głową o ziemistym kolorze skóry, czegoś pilnie wypatrując w trawie. Druga miała w dłoni kółko o średnicy ok. 20 cm i trzymała je poziomo na wysokości ok. 70 cm. Wodziła tym kółkiem nad ziemią, a z niego też biła w dół pomarańczowa poświata. Gdy (ufonauta) zaszedł za dysk, a ten bliższy odwrócił się plecami do nas, pomału, cichutko, zawróciliśmy z synem i chyłkiem wróciliśmy na działki, gdzie przesiedzieliśmy do świtu" – wspominał S., przyznając, że incydent zrobił na nim kolosalne wrażenie.
Bzowski postanowił poszukać innych świadków lądowania UFO. W tym celu napisał o nim krótki artykuł dla pisma "Stolica". Pewnego dnia do pana Kazimierza zapukał sąsiad z bloku – wysoki rangą funkcjonariusz MO, który zdobył się na chwilę szczerości.
"Czytałem pański artykuł w ‘Stolicy’ i przyszedłem coś panu powiedzieć" – wyznał. "Wróciłem wtedy do domu około północy z pracy. Poszedłem na balkon wychodzący na tamtą stronę, by wypalić papierosa i patrząc w ciemność widziałem to ‘jarzenie się’ nisko na trawie. Myślałem, że to może rzeczywisty ogień. Poszedłem więc po lornetkę. Z pomocą dobrej ośmiokrotnej lornety myśliwskiej widziałem tych ufoludków, o których pan pisał i wszystko, co się tam działo. Byłem tak zafascynowany, że obserwowałem ich ponad godzinę. Widziałem też jak później znikali, chyba wsiadali do tego ich pojazdu. Stał on nadal nieruchomo nad ziemią, a gleba pod nim jarzyła się" – dodał.
https://facet.onet.pl/strefa-tajemnic/35-lat-temu-kosmici-wyladowali-w-warszawie/w48kgdv
Sposoby podróżowania cywilizacji
Klasyfikacja dr. Jana Pająka - rodzaje używanych napędów
Klasa 0 - silniki rakietowe - zasięg w obrębie systemu słonecznego. Najbardziej prymitywne napędy. Planeta Ziemia to klasa 0.
Klasa 1 - napędy magnetyczne - zasięg w obrębie galaktyki
Klasa 2 - napędy telekinetyczne - zasięg pomiędzy galaktykami
Klasa 3 - napędy czasoprzestrzenne - zasięg bez ograniczeń. Najbardziej zaawansowane napędy.
Tunele nadprzestrzenne - podróżowanie w przestrzeni
Tunele podprzestrzenne - podróżowanie w czasie
Ta historia jest zdaniem naszej załogi okrętu Nautilus numerem jeden brazylijskich obserwacji istot z UFO. Wszystko wydarzyło się w styczniu 1996 roku w okolicy brazylijskiego miasta Varginha. Według autorów książki nie tylko rozbił się tam pojazd UFO, ale także obserwowane były dziwne istoty. Świadków było kilkunastu!
20 stycznia 1996 roku siostry Liliane i Valquíria Fátima Silva, oraz ich koleżanka Kátia Andrade Xavier, zauważyły dziwną, skuloną ze strachu istotę. Według nich stworzenie mierzyło około 1,6 metra. Scharakteryzowali go jako posiadającego dużą głowę, szczupłe ciało, brązowe ciało i stopy w kształcie litery V. Świadkowie twierdzili, że osobnik posiadał wyjątkowo duże i czerwone oczy oraz wypustki na głowie. Dziewczyny uznały, że widziały diabła.
Ale to nie wszystko! Dwa dni po incydencie z dziewczynami doszło do kolejnych przypadków obserwacji dziwnych istot. Znaleziono nawet jednego rannego osobnika leżącego na pobliskiej drodze. Świadkowie twierdzili, że w jego okolicy wyczuwalna była woń amoniaku. Interweniowała armia brazylijska, która przejęła dziwne stwory. Najlepiej zapoznać się z tym incydentem oglądając film z naszego Archiwum FN.
Link do filmu dokumentalnego:
https://www.youtube.com/watch?v=qsIJUmTJ5Uk
Specjalnie dla pana Drakuli więcej info o zaawansowanej wiedzy fizycznej którą posiadają obce cywilizacje.
Redaktor: Czy wie pan jak przybysze z kosmosu rozwiązują problem odległości, a raczej problem czasu potrzebnego do podróży na Ziemię?
Robert Bernatowicz: Oczywiście że wiem. Skąd to wiem? Może tutaj wyjaśnijmy. To są takie momenty gdy dochodzi do rozmów ludzi z istotami z tych pojazdów. Nie jest to częste, ale zdarza się. I bardzo ciekawe są momenty gdy osoba która ma zaszczyt się z nimi spotkać, jest np. inżynierem. Taka sytuacja była w Stanach Zjednoczonych. Fantastyczna historia. I ten inżynier dokładnie ich spytał jak oni to robią.
Otwierają tunel czasoprzestrzenny. Odlatują napędem konwencjonalnym troszeczkę od Ziemi. I w pewnej odległości otwierają tunel czasoprzestrzenny czyli łączą 2 punkty. Czyli 1 punkt i drugi punkt ich świat. To ewidentnie wynika z teorii względności Einsteina. Einstein o tym mówił. On mówił że takie możliwości tuneli czasoprzestrzennych istnieją. Obcy opanowali tak zaawansowaną technologię.
Cała audycja w moim poście nr. 58.
Redaktor: A może porozmawialibyście z naukowcami, z jakimś profesorem?
Robert Bernatowicz: Ale ja naprawdę nie mam o czym z nim rozmawiać, bo on nie ma o tym pojęcia. Fizyka teoretyczna doszła do bardzo ciekawych punktów. Ja tak śledzę dosyć uważnie to co się pojawia na świecie dotyczące fizyki teoretycznej, staram się być na bieżąco. Ale te rzeczy które są w stanie robić pojazdy UFO które tutaj przylatują na Ziemię, to są rzeczy absolutnie niedostępne w tej chwili dla nauki akademickiej, dla fizyki teoretycznej, dla nawet najbardziej wymyślnych teorii.
Redaktor: Może pan opowiedzieć jak zaczęła się pana przygoda z UFO? Dlaczego zaczął się pan tym interesować?
Robert Bernatowicz: To jest naprawdę historia jak 'Z Archiwum X'. Słuchajcie, no historia jest naprawdę nieprawdopodobna. Ja miałem 6 lat. Byłem takim małym chłopczykiem. I mieszkałem wtedy jeszcze w domu pod Warszawą. W tym domu zrobiłem swój pierwszy kroczek jako dziecko, to był mój dom rodzinny. I moja babcia świętej pamięci już niestety która nie potrafiła kłamać, razem z siostrą nad moim domem zobaczyła latający spodek.
Ja bardzo to przeżyłem. I zacząłem pytać czy ktoś o tym wie. Zacząłem pytać czy takie pojazdy istnieją? Mój tata nic o tym nie wiedział. Tak mnie to zainteresowało, że postanowiłem się coś dowiedzieć na ten temat. Wycinałem artykuły z gazet. I tak kroczek po kroczku, kroczek po kroczku doszedłem do takiego punktu życia gdy wiem na temat zjawiska UFO już bardzo dużo. Wiem dlaczego tu przylatują, wiem skąd przylatują, wiem dlaczego się nie pokazują. Mam takie spełnienie, wtedy jako dziecko zastanawiałem się czy uda mi się kiedykolwiek dotrzeć do prawdy. Myślę że udało mi się teraz dotrzeć do prawdy.
Jeśli choć jedna osoba nabierze się na te bzdury, OP powinien się smażyć w piekle, a wcześniej wypić cykutę (w ramach kary za deprawowanie maluczkich).
Robert Bernatowicz: moim zdaniem odkrycie czarnej materii to klucz do wszystkiego. Czarna materia wypełnia 80% wszechświata. Czarna materia to energia duchowa która spaja materię i powoduje że materia się nie rozpada.
Dodałem trochę swoich przemyśleń do czarnej materii.
Ogólnie te wszystkie cytaty pochodzą z audycji Roberta Bernatowicza które zamieściłem w tym wątku.
Musicie sobie sami odpowiedzieć czy to jest wszystko prawda.
Ja mam jedno zdanie.
To jest absolutna prawda.
Jest Bóg. Jest życie po śmierci. Jest reinkarnacja. Jest prawo karmy. Rozwój duchowy to najważniejsza rzecz dla każdego z nas.
Zaawansowane technologicznie i duchowo obce cywilizacje sekretnie odwiedzają Ziemię i czasem nam pomagają.
O tych rzeczach milczy zarówno telewizja i naukowcy.
Czy to nie absurdalne że telewizja i naukowcy o tym milczą?
Czy to nie absurdalne że na naszej planecie nie rozmawia się o najważniejszych rzeczach?
A teraz najmocniejszy cytat z audycji Roberta Bernatowicza:
Ziemię trzeba przygotować na naprawdę wielki wstrząs. Ja sam nie wiem jak to się wszystko odbędzie. To będzie trzęsienie ziemi i armageddon jak ludzie się dowiedzą o tym co my wiemy.
Robert Bernatowicz:
A najbardziej fascynujące jest to że ludzie w to nie wierzą. To jest rekord świata. Ja nie mogę w to uwierzyć... Taka informacja, takiej mocy, takiej siły - ważniejsza niż mecze, ważniejsza niż muzyka (z całym szacunkiem).
Z UFO jest tak, że chyba w garniturze powinno się o tym mówić, żeby ludzie zrozumieli że tutaj nie ma żartów. To że to lata to jest najmniejszy problem. To co oni mówią o nas, to co mówią o przyszłości Ziemi to, to co mówią o Ziemi (bo wiemy co oni mówią), to to jest po prostu stawiające do pionu. Nie ma ważniejszej informacji na świecie niż to.
Robert Bernatowicz:
W USA prowadzą eksperyment 'otwarte niebo'. Polega to na tym że się jedzie na pustynie, i na pustyni robią coś w rodzaju małego obozu. Mają specjalne potężne agregaty. Mają olbrzymie telewizory. Podłączają specjalne kamery które ustawiają w pustą przestrzeń. I gwarantuję tobie i państwu że rzeczy które się widzi na telewizorach no są... wstrząsające.
Robert Bernatowicz:
Oni się ukrywają przed wzrokiem ludzi właśnie maskując jakimś polem, które część widma po prostu zasłania także nic nie widać na niebie, a oni tam są.
Państwo się pewnie zastanawiacie o czym my tutaj w ogóle mówimy, że może ja w ogóle przyjechałem w białym kaftanie, że może realizujemy audycje ze studia w Tworkach.
Ja mam taką propozycję, bo inaczej nigdy w to nie uwierzycie.
Polecam wszystkim odwiedzenie jakichkolwiek Air Show, jakichś pokazów lotniczych. Trzeba mieć trochę szczęścia. Fotografujcie nie samoloty tylko czyste niebo. No naprawdę uwierzcie mi... Ludzie popełniają błąd bo jak jadą na Air Show to fotografują samoloty. Nie! Trzeba lekko skręcić i fotografować czyste niebo i ONI TAM SĄ. Bardzo interesują się naszą techniką wojskową. I przeważnie, na 90% jakiś pojazd UFO będzie obserwował takie pokazy lotnicze dyskretnie z boku. Mam ogromną ilość takich zdjęć.
Jakie jest najważniejsze przesłanie tego wątku?
Otóż takie:
Jest Bóg. Jest życie po śmierci. Jest reinkarnacja. Jest prawo karmy. Rozwój duchowy to najważniejsza rzecz dla każdego z nas.
Zaawansowane technologicznie i duchowo obce cywilizacje sekretnie odwiedzają Ziemię i czasem nam pomagają.
To jest absolutna prawda.
O tych rzeczach milczy zarówno telewizja i naukowcy.
Ludzkość nie posiada wiedzy duchowej. To nasz największy problem. Wszelkie religie są nieporozumieniem ponieważ są oparte na wierze. Nie można wierzyć w Boga. Bóg istnieje na prawdę dlatego trzeba Go traktować jak fizycznie istniejącą rzecz np. jak twój samochód czy laptop. To samo dotyczy reinkarnacji czy prawa karmy. Nie można w nie wierzyć. One istnieją na prawdę, i trzeba traktować je jako fizycznie istniejące rzeczy. Duchowość musi stać się oficjalną dziedziną nauki na równi z fizyką i matematyką i musi być nauczana w szkołach. To jedyny ratunek dla ludzkości.
Kolejny super cykl.
UFO w Europie
Cz. 1 https://www.youtube.com/watch?v=fyvfVsedeAw
Cz. 2 https://www.youtube.com/watch?v=kT5c29Gk2o4
Cz. 3 https://www.youtube.com/watch?v=WOMfYo5q1LM
Cz. 4 https://www.youtube.com/watch?v=0yQj7uFrous
Cz. 5 https://www.youtube.com/watch?v=PX_rfFF4rvw
Cz. 6 nie znalazłem na youtube
Cz. 7 https://www.youtube.com/watch?v=CyjJwrqNhbo
Znalazłem nową i bardzo interesującą audycję z Robertem Bernatowiczem, również przeprowadzoną w radiu Hobby. Zamieszczam link.
http://hobby.pl/2018/05/odmienny-punkt-widzenia-poniedzialek-21-maja-gosc-robert-bernatowicz-2/
Jest tam mowa o czymś o czym nie wspominałem w tym wątku, mianowicie o implantach (małych nadajnikach) które są wszczepiane przez Obcych ludziom.
Robert mówił o 3 takich przypadkach w Polsce.
Przypadek 1) Historia Lecha Chacińskiego który spotkał obce istoty na wiadukcie drogowym w 2003 roku - pisałem o tym wyżej. Okazało się że pan Chaciński ma implant w szyi. Dowiedział się o tym gdy zrobiono mu prześwietlenie.
Przypadek 2) Historia Mirosława Malczewskiego który miał bliskie spotkanie z pojazdem UFO na Bałtyku gdy łowił ryby na kutrze razem ze swoimi ludźmi. Dałem linka do filmu o tym wyżej. Gdy spotkali UFO mieli wymazaną pamięć. Brakowało im 3 godzin. Nie wiedzieli co się stało. Dopiero po 30 latach pamięć wróciła i opowiedzieli o wszystkim Fundacji Nautilus. Ale najciekawsze jest to że pan Malczewski miał wszczepiony w ręce implant. Dowiedział się o tym gdy doznał urazu ręki i lekarz zrobił prześwietlenie ręki. Implant został wydobyty a potem po prostu zniknął.
Przypadek 3) Kobieta z Polski która miała implant wewnątrz głowy. Gdy lekarze się o tym dowiedzieli nie mogli uwierzyć że ona żyje, bo to 'coś' było wewnątrz jej głowy.
A teraz o tym co ja sądzę o naszym świecie.
Świat w którym żyjemy to kompletny absurd.
Dlaczego oficjalna nauka nie zajmuje się zjawiskiem UFO i go nie bada? Dlaczego naukowcy ignorują wszelkie doniesienia o tym że ludzie widzieli latający spodek? Dlaczego naukowcy ignorują ludzi którzy mieli zaszczyt spotkać się i rozmawiać z obcymi istotami z pojazdów UFO? Dlaczego naukowcy nie zajmują się kwestią implantów które są wszczepiane ludziom? Mało tego. Nie dość że to wszystko ignorują to na dodatek śmieją się z tego wszystkiego.
TO JEST JAKIŚ TOTALNY ABSURD. JA NIE MAM SŁÓW ABY OKREŚLIĆ TĄ SYTUACJĘ. ABSURD, ABSURD I JESZCZE RAZ ABSURD.
W jakim świecie my żyjemy? Czy to jest świat Monty Pythona?
Telewizja o tym wszystkim milczy. Naukowcy to ignorują i śmieją się z tego.
Niech ktoś inteligentny odpowie mi na te pytania, bo ja nie jestem w stanie zrozumieć tego całego absurdu!
Cytat z audycji Roberta Bernatowicza:
Jestem dziennikarzem i często rozmawiam z ludźmi którzy są czołówką polskiej polityki, polskiej gospodarki, sama śmietanka. I mam rozmowę z bardzo znanym profesorem fizyki z Polskiej Akademii Nauk (PAN). Rozmawiamy o zupełnie innych rzeczach, kończę rozmowę i widzę że on coś chce mi powiedzieć. Profesor: Panie Robercie, bo ja wiem że pan się tym zajmuje, że prowadzi pan Fundację Nautilus. Wie pan że moja żona widziała UFO, i to z bardzo bliska? Robert: latający spodek? Profesor: Tak, piękna święcąca kula. Robert. Panie profesorze to jest fantastyczne, może pan opowie to kiedyś? Profesor: Panie Robercie, chyba pan zwariował, TO BYŁBY KONIEC MOJEJ KARIERY NAUKOWEJ. JA BYM SIĘ JUŻ Z TEGO NIE PODNIÓSŁ.
Hahaha. Ta rozmowa mówi wszystko. Ta rozmowa mówi wszystko o tym w jak absurdalnym świecie żyjemy ;-)
Mam nadzieję że po przeczytaniu tego wątku wielu z was w końcu zmieni nastawienie i przestanie się śmiać z UFO, a zacznie traktować tą sprawę bardzo poważnie.
A tutaj przypomnienie przesłania które otrzymał pan Chaciński od obcych istot. Przesłanie skierowane jest dla całej ludzkości:
CHROŃCIE ZIEMIĘ, POWIETRZE I WODĘ, BO GROZI WAM ZAGŁADA LUB KATASTROFA.
Chciałem tylko sprostować to, co powiedział George: nie, naukowcy nie ignorują tematu UFO. Oto dowód - zdjęcia UFO umieszczone na oficjalnej stronie UGANDYJSKIEGO PROGRAMU KOSMICZNEGO:
http://ugandanway.com/public/index.php
http://www.africanscientist.org/home/page.php?27
http://www.africanscientist.org/home/page.php?26
I nie, to nie jest parodia, Uganda naprawdę ma swój program kosmiczny.
Informacja do moderatorów
Dobrze, już nie będę tak często zamieszczał postów. :-)
Chciałbym jeszcze wspomnieć o duchowości i świecie duchowym odnośnie naukowców i ich nastawienia do tych spraw.
Oficjalna nauka całkowicie neguje duchowość i możliwość istnienia życia po śmierci.
Ludzi którzy przeżyli śmierć kliniczną i doznali przepięknych wrażeń uznaje się za konsekwencję "niedotlenienia mózgu". Całkowicie ignoruje się fakt że ci ludzie powracają kompletnie odmienieni, że zostali nasyceni całkowicie nową strukturą wartości. To za czym uganiali się całe życie czy to pieniądze, czy władza czy sława czy też rzeczy za którymi uganiają się inni ludzie to wszystko uległo zmianie po tym przeżyciu. Ich wartości kierują się teraz na miłość do innych, na poszukiwanie związków miłosnych z innymi istotami ludzkimi.
Z reinkarnacją jest już lepiej, ponieważ są naukowcy którzy na poważnie zajmują się badaniem przypadków dzieci które pamiętają swoje poprzednie życie.
A druga sprawa to nawiedzone domy.
Oficjalna nauka całkowicie ignoruje istnienie duchów i nawiedzonych domów. Mało tego. Śmieje się z tego. Żadni naukowcy nie jeżdżą do nawiedzonych domów gdzie straszy, aby je zbadać.
Do nawiedzonych domów jeżdżą ludzie amatorzy, aby je zbadać.
Tutaj daję link do filmu gdzie ludzie amatorzy pojechali do słynnego nawiedzonego domu. Na podstawie tej historii powstał bardzo popularny horror 'Obecność' z 2013 roku. Tyle że w rzeczywistości ten dom znajduję się gdzie indziej i wygląda inaczej niż w horrorze 'Obecność'. W tym domu nadal dzieją się dziwne rzeczy. Ekipa amatorów była tam w 2005 roku czyli na długo przed nakręceniem 'Obecności'. Ludzie którzy tam wtedy mieszkali donosili o tym że stare, bardzo ciężkie drewniane drzwi same się otwierają i same się zamykają. Amatorzy to wszystko nagrali na taśmę. Można to obejrzeć tutaj:
Zaczyna się od 20:15
https://www.dailymotion.com/video/x33pwj7
Ta sytuacja pokazuje po raz kolejny w jak absurdalnym świecie żyjemy.
Po raz kolejny zadaję pytanie:
W jakim świecie my żyjemy?
Czy to świat Monty Pythona?
Nie jestem w stanie zrozumieć tego całego absurdu.
Chcę wiedzieć co o tym wszystkim sądzą inteligentni ludzie z tego forum. Proszę się odnieść zarówno do UFO jak i do duchowości. Pozdrowienia.
Ghost Hunters są tak samo prawdziwi, jak zdolność Sai Baby do materializowania przedmiotów.
Pamiętajmy, kierujmy się w życiu miłością.
Kochajmy innych.
Szanujmy innych.
Traktujmy wszystkie żywe istoty jak równe sobie. Nikt nie jest gorszy i nikt nie jest lepszy. Wszystkie żywe istoty wliczając w to ludzi, zwierzęta i rośliny są równe sobie. Wszystkie żywe istoty są równe w oczach Boga.
Kierujmy się w życiu szlachetnością.
Czyńmy w życiu jak najwięcej dobra, bo czynienie dobra jest najpiękniejszą rzeczą na świecie.
Kochajmy innych ludzi, kochajmy inne żywe istoty. Dawanie miłości innym to najpiękniejsza rzecz na świecie. I sprawa tak wiele radości w naszym sercu!
Bezinteresownie pomagajmy innym ludziom.
Każde dobro które czynisz w swoim życiu, powróci do ciebie!
Gdyby ludzie wiedzieli kim naprawdę są. Gdyby ludzie wiedzieli jakim boskim światłem emanują, momentalnie skończyłyby się wszelkie kłótnie, wszelkie spory, wszelkie konflikty i wszelkie wojny na świecie!
Tylko miłość i dobro, pamiętajcie o tym moi kochani.
Kocham was.
Mój ojciec (sceptyk,nie wierzył w istnienie zjawiska UFO) zobaczył pojazd unoszący się nad naszym domem(ja już tam wtedy nie mieszkałem) I proszę nie pisać o dronach, upojeniu alkoholowym itp. bo to co tam wisiało(nad linią wysokiego napięcia) nie da się w żaden sposób racjonalne wytłumaczyć.
Super muzyka. Polecam każdemu.
Odpręża duszę, umysł i ciało.
https://www.youtube.com/watch?v=IIfw9kAbMlc
Ten wątek to jest wesoły trolling. Prawda? Powiedz że prawda?
No to po co mi w ogóle ta wiedza? Ma jakiekolwiek zastosowania praktyczne?
A ty sprawdzałeś kim byłeś wcześniej?
Bardzo ciekawy wywiad z szefem Fundacji Nautilus. Nie zamieszczałem go wcześniej.
Fundacja Nautilus - jedyna w Polsce organizacja badająca zjawiska niewyjaśnione
(Fragmenty)
Na początek proszę się przedstawić i powiedzieć czym się pan zajmuje
Nazywam się Robert Bernatowicz. Pracuję jako dziennikarz telewizyjny. Zjawiska niewyjaśnione to moja pasja która trwa nieprzerwanie od 20 lat gdy zacząłem prowadzić audycję w Radiu Zet. Jestem szefem Fundacji Nautilus. I mam wielką przygodę w życiu która polega na badaniu zjawisk dziwnych i ulotnych.
Co sprawiło że zaczął się pan tym interesować?
W zasadzie pierwszy raz gdy zacząłem się tym interesować, to fakt że mojej świętej pamięci babcia nad domem gdzie zrobiłem pierwszy kroczek, nad tym domem obserwowała potężny pojazd w formie latającego spodka który unosił się na wysokości kilku metrów nad tym domem. Ona to dokładnie opisywała. I to było dla mnie tak przejmujące ponieważ ona nigdy nie kłamała. Postanowiłem dociec co się kryło za tym czymś. Zajęło mi to bagatela 35 lat. Jak ja to słyszałem to ja miałem chyba 5 lat gdy ona to mówiła. Ale to zapadło w moją pamięć ogromnie. No i z czasem zacząłem odkrywać kolejne karty tej niezwykłej talii ukrytej przed wzrokiem ludzi. Teraz jestem zupełnie innym człowiekiem.
Czy ukrywa pan swoje zainteresowania i czy przeszkadzają panu w pracy?
Tak, ukrywam ponieważ te zjawiska są postrzegane bardzo źle. Są postrzegane jako nieprawdziwe. Boleję nad tym. To smutne że rzeczy najważniejsze są traktowane w taki sposób.
Co pan widział i co przeżył oraz o czym może pan powiedzieć że to jest zupełnie pewne i realne?
Przeżyłem bardzo wiele rzeczy. Mógłbym wymieniać do rana rzeczy które miałem okazję zobaczyć. To jest tak na prawdę niewyobrażalne że te rzeczy nie są powszechnie znane. Nie mogę się z tym pogodzić że oglądam wiadomości telewizyjne wieczorem i nie ma tam nic o tym, że na Ziemię przylatują obce cywilizacje (UFO). Co dla mnie jest wręcz oczywiste - nie mam co do tego cienia wątpliwości. A po prostu jest o tym wielkie milczenie. Wielkie milczenie jest również o duszy ludzkiej. Dusza ludzka jest po prostu faktem. Czyli nie jest tak że ja jestem teraz jakimś zbiorem atomów, jakimś mięsem które mówi tylko każdego z nas wypełnia światło. To światło jest ewidentnie nieśmiertelne. To światło po śmierci ciała idzie dalej. Wielokrotnie miałem dowody na to że duchy istnieją, że człowiek po śmierci istnieje dalej. Ale co jeszcze bardziej niezwykłe to światło wciela się ponownie, ponieważ jest reinkarnacja. To trzeba wziąć jako pewnik. Miałem okazję doświadczyć przypadku gdy dziecko pamiętało swoje poprzednie wcielenie. To nieprawdopodobnie przejmujące doświadczenie wysłuchanie takiego dziecka, niezapomniane, jak jazda bolidem Formuły 1. Jak ktoś raz tego doświadczy to do końca życia tego nie zapomni. Powiem panu że widziałem UFO. Może dlatego że patrzę uważniej w niebo. Może dlatego że bywałem w miejscach gdzie takie obiekty się częściej pojawiają. Widziałem emanację różnej energii, miałem taką okazję. Widziałem również ducha. Był to mężczyzna który miał ciało do połowy, pod spodem nie miał nóg, wtedy się zorientowałem że jest to duch. To było przy okazji mojej wycieczki do zamku. Także jak pan widzi mam bardzo szeroką paletę doświadczeń. Łącznie z tym że miałem kontakt z egzorcystką, która ostrzegła mnie że wywiad z nią jest niebezpieczny bo coś może za mną pójść, jakaś energia. I proszę mi wierzyć że coś za mną poszło. W nocy poczułem to, gdy byłem sam w mieszkaniu, zobaczyłem to coś. To było straszne przeżycie. Ludzie którzy się śmieją z wszelkiego rodzaju nawiedzonych domów czy też z przypadków kiedy ktoś przeżywa tzw. opętanie które jest powszechnie wyśmiane - to są cholernie poważne rzeczy. To są rzeczy tak niebezpieczne, tak groźne że słów brakuje żeby to opisać. Ale proszę mi wierzyć przeżyłem bardzo wiele różnych rzeczy.
Całość do posłuchania tutaj:
https://www.youtube.com/watch?v=XeA8Vn9xFtc
Amerykańscy senatorowie dostają tajne raporty na temat UFO
Trzech amerykańskich senatorów otrzymało ostatnio tajne sprawozdanie Pentagonu na temat serii zgłaszanych przez marynarkę wojenną spotkań z niezidentyfikowanymi statkami powietrznymi, twierdzą pracownicy Kongresu i rządu. Wnioski w tych sprawach coraz częściej składają przez komisje nadzorujące obronę narodową – pisze Bryan Bender z POLITICO.
Nawiedzona komenda policji w Konstancinie
Konstancin-Jeziorna, malownicza miejscowość uzdrowiskowa niedaleko Warszawy. Oprócz wystawnych, nowoczesnych wilii znajduje się tutaj mnóstwo zabytkowych budynków. Jeden z nich usytuowany jest przy ulicy Niecałej. Do niedawna mieściła się tu Komenda Policji. Policjanci, którzy tu pracowali, opowiadają o tajemniczych odgłosach, dźwiękach i krokach, które było tam słychać niemal każdej nocy. Według byłego komendanta Policji w Konstancinie, wyglądało to tak, jakby ktoś chodził po terakocie na korytarzu. Pracownicy Komisariatu opowiadali o odgłosach dochodzących z pierwszego piętra, z pokoju znajdującego się nad dyżurką. Było słychać, jakby ktoś wychodził, chodził po pokoju, wychodził przez drzwi, schodził schodami drewnianymi na parter, ale później dźwięk niknął. W Komendzie miały miejsce również inne wydarzenia. Policjanci pełniący nocne dyżury często nie mogli doczekać się poranka i momentu, kiedy opuszczą nawiedzony budynek…
Więcej w filmie dokumentalnym:
https://www.youtube.com/watch?v=Tsydyjv-P_M
KOSMICI ISTNIEJĄ ! nie będę tego czytać za dużo...
Robert Bernatowicz - prawda o UFO (filmik)
Cytat z filmu który zamieszczam:
"Ja już mam za sobą ten moment, gdy zastanawiałem się czy to jest prawda czy nie.
To jest prawda. Z tym się trzeba będzie zmierzyć.
To jest traktowane niepoważnie przez społeczeństwo"
"Powiem panu taką ciekawostkę. Jest taki aktor, bardzo znany. Czołówka polska. Jeden z 5 największych polskich aktorów. On widział UFO. Ale to że widział UFO to jeszcze mało powiedziane. On uczestniczył w zdarzeniu z UFO. Rozmawiałem z nim. I mówię do niego tak: Proszę pana, jeżeli pan tego nie powie, to nikt nigdy tego nie powie. Czy pan rozumie jaka to jest siła, kiedy pan, taka znana twarz, taki wspaniały aktor, takie wspaniałe kreacje, jeżeli pan powie że pan to przeżył, to nam (Fundacja Nautilus) będzie łatwiej, bo pan swoim autorytetem jakoś sprawi że ci ludzie zobaczą że to jest prawda. A on odpowiedział mi. Proszę pana - nie. Dlatego że ja mam rodzinę. Ja bym bardzo dużo stracił. Być może straciłbym pewne role, bo nie obsadza się ludzi chorych psychicznie. Więc proszę mi wybaczyć. Ja tego nie zrobię. Proszę mi wybaczyć... Ja mu to wybaczyłem, bo ja go świetnie rozumiem"
https://www.youtube.com/watch?v=wiMNWxFtDZU
A teraz bardzo ważny, wzruszający i piękny film.
ręka Boga w nas samych, jak być cudem, jak zmienić swoje życie, rozwój duchowy
https://www.youtube.com/watch?v=DvhvM4W6MK0
NIEZWYKŁE UZDROWIENIE I OBECNOŚĆ DZIWNEJ ENERGII W SZPITALU - rozmowa z czytelnikiem serwisu Fundacji Nautilus
Serwus fundacjo, Mam pytanie do Was, miałem kiedyś dość ciekawe doświadczenie, byłem świadkiem działania jakiejś siły lub mocy na moją chorą siostrę ( czuwałem przy niej kiedy była w śpiączce ) okazało się że COŚ wpłynęło na jej przebieg choroby po części ją uzdrawiając. Widziałem i czułem to będąc od tego zjawiska kilka metrów ( mogę podać szczegóły jeśli będziecie zainteresowani ) Doznałem również bardzo duchowego doświadczenia empatii i miłości, oraz tak zwanego zatrzymania czasu. Zdarzyło się to około 20 lat temu ale mam nieodpartą chęć sprawdzenia tego jeszcze raz, czy znacie kogoś kto mógłby podjąc sie hipnozy regresyjnej i pomóc mi odtworzyć tą historie? Zdarzyło się to około 24 lat temu. Proszę dajcie znać, pozdrawiam serdecznie załoge. Paweł
https://www.youtube.com/watch?v=8slcabuWYzI
Kocham was wszystkich :)
Pamiętajcie że miłość i szacunek są najważniejsze.
Kochajmy się nawzajem i szanujmy się nawzajem - to jest najważniejsze.
Z dedykacją dla was wszystkich - przepiękna piosenka z przepięknym przesłaniem.
Frankie Goes To Hollywood - The Power Of Love
"Make love your goal". :-)
https://www.youtube.com/watch?v=NyoTvgPn0rU
Jeśli ktoś chce rozwijać się duchowo to bardzo polecam kanał na YouTube:
Aron Jasnowidz
Najbardziej wartościowy kanał na polskim YouTube.
Jeszcze raz zamieszczam.
To jest bardzo ważny film z kanału Arona.
Jak ktoś jest wrażliwy to ten film wzruszy was do łez :)
ręka Boga w nas samych, jak być cudem, jak zmienić swoje życie, rozwój duchowy
https://www.youtube.com/watch?v=DvhvM4W6MK0
Jeśli mamy pewność że Bóg istnieje to możemy bez obaw prosić Go o to, aby uleczył naszą chorobę. Trzeba Boga poprosić o to aby przesłał do nas energię uzdrowienia.
Warto posłuchać co ma na ten temat do powiedzenia Aron.
Aron to przepiękna duchowa istota pełna dobra i miłości. I co najważniejsze, Aron ma ogromną wiedzę o duchowości.
Zdrowie według Arona
https://www.youtube.com/watch?v=neWexH4YJ20
Bardzo wartościowa audycja radiowa z Robertem Bernatowiczem.
Podnosi stan twojej świadomości do 100%.
Bardzo polecam.
http://hobby.pl/2018/09/odmienny-punkt-widzenia-24-wrzesnia-2018-gosc-robert-bernatowicz-2/
Co nas czeka po drugiej stronie?
Niewyobrażalna miłość i niewyobrażalne dobro :-)
Wspaniały film dokumentalny o przypadkach śmierci klinicznej
"Życie Po Życiu"
Cytat z filmu:
Po spędzeniu jakiegoś czasu w tym świetle ludzie muszą wrócić. Mówią nam że powodem dla którego wrócili nie byli oni. Nie wrócili do siebie, ale raczej chcieliby zostać w obecności miłości. Po ich powrocie przekonujemy się że ci ludzie są całkowicie odmienieni. Zostali nasyceni całkowicie nową strukturą wartości. To za czym uganiali się całe życie czy to pieniądze, czy władza czy sława czy też rzeczy za którymi uganiają się inni ludzie to wszystko uległo zmianie po tym przeżyciu. Ich wartości kierują się teraz na miłość do innych, na poszukiwanie związków miłosnych z innymi istotami ludzkimi. A poza tym mówią nam że już w ogóle przestali bać się śmierci.
Przed tym doświadczeniem wiele osób było ateistami.
Czy nadal pozostali ateistami po tym przeżyciu?
Ależ skąd.
Po powrocie zostali całkowicie odmienieni i mówią nam że już nie mają żadnych wątpliwości że Bóg istnieje i że istnieje życie po śmierci.
Link do filmu:
https://www.youtube.com/watch?v=K_hkBXzdIfM
Kolejna fantastyczna audycja radiowa z Robertem Bernatowiczem.
Link: https://www.youtube.com/watch?v=Hh734gzEJss
Cytaty:
UFO jest zjawiskiem w 100% prawdziwym, przejmująco prawdziwym.
Ja rozumiem ludzi którzy boją się mówić o UFO. Potem bardzo łatwo jest obserwować ludzi którzy kręcą kółka na głowie, że wariat, że świr, że fantasta itd. Te sprawy są tak cholernie poważnie, że nawet brakuje słów żeby opisać jak to jest poważne.
Zjawisko UFO można potwierdzać na 100 tyś. różnych sposobów.
A najbardziej fascynujące jest to że ludzie w to nie wierzą. To jest rekord świata. Ja nie mogę w to uwierzyć... Taka informacja, takiej mocy, takiej siły - ważniejsza niż mecze, ważniejsza niż muzyka (z całym szacunkiem).
Z UFO jest tak, że chyba w garniturze powinno się o tym mówić, żeby ludzie zrozumieli że tutaj nie ma żartów. To że to lata to jest najmniejszy problem. To co oni mówią o nas, to co mówią o przyszłości Ziemi to, to co mówią o Ziemi (bo wiemy co oni mówią), to to jest po prostu stawiające do pionu. Nie ma ważniejszej informacji na świecie niż to.
Ten film dokumentalny jest mega mocny. W języku angielskim.
UFOs and nuclear weapons - secret link revealed
https://www.youtube.com/watch?v=5Pr-C4byeNk
Żeby było dla wszystkich jasne. Rozwój duchowy to najważniejsza rzecz dla każdego z nas. Obce istoty które przybywają na Ziemię w pojazdach UFO chcą rozmawiać tylko i wyłącznie o duchowości i rozwoju duchowym. Dla nich zaawansowana technologia którą posiadają to drugorzędna rzecz, bo to duchowość i rozwój duchowy jest najważniejszą rzeczą.
Na naszej planecie nie rozmawia się na najważniejsze tematy czyli nie rozmawia się o duchowości i o odwiedzinach obcych cywilizacji.
Ludzkość nie ma wiedzy duchowej.
Wielu ludzi całkowicie neguje wszystko co jest związane z duchowością.
Smutne to.
Ile osób doznało już przebudzenia świadomości?
Jak się czujecie?
Teraz już znacie prawdę i wiecie jak naprawdę wygląda nasza rzeczywistość.
Ta audycja z Robertem Bernatowiczem jest równie ważna. Daję ją jeszcze raz.
Podnosi stan twojej świadomości do 100%.
Poruszane tam są bardzo ważne tematy o których się nie mówi na naszej planecie czyli wiedza duchowa i wizyty obcych cywilizacji.
Bardzo polecam.
http://hobby.pl/2018/09/odmienny-punkt-widzenia-24-wrzesnia-2018-gosc-robert-bernatowicz-2/
Powiem tak. Każdy kto zrozumie że to wszystko jest prawdą stanie się człowiekiem przebudzonym.
Mnóstwo ludzi żyje w kłamstwach. Taka jest prawda.
Kłamstwo że istnieje tylko świat materii jest powszechne.
Kłamstwo że mamy tylko jedno życie a po śmierci czeka nas "sąd boży" jest powszechne
Kłamstwo że jesteśmy sami w tym niewyobrażalnie wielkim wszechświecie jest powszechne.
I jeszcze jedno. Bardzo ważna informacja.
Rak jest spowodowany złym trybem życia. Stres, negatywne emocje to wszystko ma wpływ na powstanie raka.
Czy to nie zabawne że ponad 95% naszego społeczeństwa nie jest świadom że każdy z nas to istota duchowa i że nasza planeta jest odwiedzana przez obce cywilizacje? Bardzo ciężko jest to wszystko zaakceptować. Codziennie się zastanawiam gdzie ja żyję :) Czy to jest świat Monty Pythona? Nikt nie rozmawia na te tematy. Jest kompletna cisza. Nikt nie rozmawia o najważniejszych tematach tego świata czyli o duchowości i odwiedzinach obcych cywilizacji. Dlaczego tak się dzieje? To wszystko wina naukowców i ich niemądrego podejścia do tych spraw. Naukowcy negują wszystko co jest związane z duchowością i śmieją się z tego. Naukowcy ignorują doniesienia o tym że ludzie widują latające talerze i śmieją się z tego. Czy to jest poważne podejście? Czy ktoś inteligentny może mi to wytłumaczyć? Ale zadziwiające jest to że nawet inteligentni ludzie dają się omamić kłamstwom że istnieje tylko świat materii i nic więcej. Nawet inteligentni ludzie dają się omamić kłamstwom że UFO to wymysł wariatów i chorych psychicznie ludzi. Natomiast fakty mówią coś całkowicie innego. Są ludzie na świecie którzy zaczęli się rozwijać duchowo i zaczęli wówczas dostrzegać aurę wszystkich żywych istot. Zaczęli dostrzegać jak żywe istoty świecą się pięknym boskim światłem, co jest niepodważalnym dowodem na istnienie świata duchowego. I niech nikt nie próbuje mi tutaj pisać że to działanie narkotyków, tabletek albo alkoholu. Nic z tych rzeczy. Miłość i dobro w twoim sercu to droga do tego aby dostrzec aurę innych żywych istot. Ale oprócz tego są jeszcze potrzebne inne wartości aby dostrzec aurę żywych istot. Druga sprawa - UFO. Jak to możliwe że ignoruje się zdrowych psychicznie ludzi którzy mówią o tym że widzieli latający talerz? Jak to możliwe że ignoruje się zdrowych psychicznie ludzi którzy mieli zaszczyt spotkać się i rozmawiać z obcymi istotami z pojazdów UFO? Nasz świat jest absurdalny. Wy wszyscy daliście się wkręcić w kłamstwa naukowców że nie ma nic poza światem materii i że jesteśmy sami w kosmosie. Każdy kto zrozumie w jakich kłamstwach żył stanie się PRZEBUDZONYM. I mam nadzieję że od tej pory temat duchowości i odwiedzin obcych cywilizacji będzie stale obecny na tym forum.
Jedyna telewizja w Polsce która pokazuje naszą rzeczywistość taką jaka ona jest. Bez tuszowania prawdy i bez niedomówień. Tematy UFO i duchowości to tam chleb powszedni. Ta telewizja nazywa się - Niezależna Telewizja NTV.
Interesujący temat który tam ostatnio poruszano:
UFO - Dlaczego Oni Nie Lądują? Dlaczego Władze to Ukrywają? Roman Nacht i Janusz Zagórski
https://www.youtube.com/watch?v=WOUME7hozMg
Ale tutaj cisza zapanowała.
Czyżby w końcu dotarło do was to, że to jest wszystko prawda i nikt o tym publicznie nie rozmawia?
No ale jakby w jakąś fajną laskę się wcielić .Pół dnia goły przed lustrem bym se siedział.To by miało sens.
Jeśli ktoś do tej pory ma jeszcze jakieś wątpliwości że Obcy tutaj są i nas obserwują, to poniższy film powinien te wątpliwości całkowicie rozwiać :)
UFO nagrane na Air Show w Stanach Zjednoczonych
UFO pędzi za myśliwcami wojskowymi!
https://www.youtube.com/watch?v=yWMnt5AEmLI
REINKARNACJA – HISTORIE ‘PIĄTEGO STOPNIA’ Z ARCHIWUM FUNDACJI NAUTILUS
Osoby śledzące tematykę związaną z UFO wiedzą, że istnieje klasyfikacja opracowana przez dr. Jacquesa Vallee, która umożliwia jasny podział spotkań z UFO. Co prawda Valle wyróżnił cztery grupy Bliskich Spotkań, ale ostatnio dr Steven Greer wprowadził nawet piątą, najwyższą, kiedy obcy w pojeździe UFO przybywają wezwani przez świadków. Czy podobną klasyfikację można by wprowadzić na potrzeby klasyfikowania przypadków reinkarnacji, które trafiły do naszego archiwum? Nie ma z tym najmniejszego problemu, gdyż na pewno istnieje najwyższa, absolutna grupa historii „zapierających dech w piersiach”, które możemy na określić „historiami reinkarnacyjnymi piątego stopnia”. Mamy ich zaledwie kilka, ale każda z nich warta jest napisania kilku książek. Jest z tym zresztą dość poważny problem, bo ludzie zgłaszający nam takie historie panicznie boją się „ujawnienia”, co oznacza ośmieszenia. W naszym kraju, gdzie większość myśli, że żyjemy tylko raz, mówienie o tym, że ma się w swojej rodzinie przypadek będący absolutnym dowodem na reinkarnację przypomina krok samobójczy. Ci ludzie zaklinają nas na wszystkie świętości, abyśmy nic nie mówili, nic nie publikowali o ich historii, a nawet w ogóle zapomnieli, że oni istnieją. Staramy się ich przekonywać, że ludzie powinni dowiedzieć się o istnieniu wędrówki dusz, a jak my mamy tych ludzi przekonać, skoro najlepsze i najciekawsze przypadki muszę być przemilczane? Ale jest jak jest i tego nie zmienimy.
Zacznijmy od prostego pytania:
Jak zaklasyfikować daną historię związaną z reinkarnacją do tej najwyższej półki, czyli – umownie – piątego stopnia?
Kryterium jest naszym zdaniem proste: osoba pamiętająca swoje poprzednie wcielenie musi pamiętać takie dane jak imię, nazwisko, ulicę z numerem, a nawet numer telefonu (takie rzeczy też się zdarzają!) z poprzedniego życia. Oto przykład z naszego archiwum FN.
W 1996 roku po jednej z audycji z serii „Nautilus Radia Zet” na naszą sekretarkę nagrała się matka 7 letniej dziewczynki, która była poruszona programem o reinkarnacji. Powiedziała tylko tyle, że „ma córkę, która pamięta jak zginęła, zna swoje poprzednie nazwisko i ta rodzina naprawdę tam mieszka”. Zgłoszeń było bardzo dużo, więc początkowo to zgłoszenie zatonęło w powodzi podobnych informacji podanych przez słuchaczy audycji. Minęły cztery lata (!), kiedy jeden z dziennikarzy pracujących w ekipie „Nautilusa Radia Zet” zwrócił uwagę na to dziwne zgłoszenie na starej kasecie audio z sekretarki w telefonie. Kobieta podała w tym zgłoszeniu swój telefon, więc ten dziennikarz zadzwonił. W pierwszych słowach od razu powiedziała, że ona „sobie nie życzy” żadnych programów o jej córce i w ogóle nikt nie ma prawa podawać jej danych. Potem trochę uspokoiła się, kiedy dostała zapewnienie, że absolutnie może liczyć na zachowanie tajemnicy. Zgodziła się spotkać i wtedy okazało się, że jest to prawdziwa rewelacja.
"Mamo, ja umarłam wtedy na przejeździe razem z mężem, a mieszkałam…"
7-latka pamiętała nie tylko swoje poprzednie wcielenie, ale dokładnie podawała:
- imię i nazwisko
- okoliczności śmierci (jechała z mężem Fiatem 126p i doszło do zderzenia z pociągiem na niestrzeżonym przejeździe kolejowym)
- miejsce zamieszkania (miejscowość, ulicę i numer domu)
- imiona najbliższej rodziny (męża, 2-letniego syna, teścia, ojca, matki itp.)
Potem matka tej dziewczynki powiedziała prawdziwą bombę – otóż razem z mężem i swoją siostrą wybrały się do miejscowości, którą podawała córka jako miejsce swojego zamieszkania w poprzednim życiu. Okazało się, że dokładnie w miejscu wskazanym przez córkę jest dom, w którym starsze małżeństwo wychowuje chłopca. Okazało się, że są to rodzice kobiety, która razem z mężem zginęła w tragicznym wypadku na przejeździe kolejowym. Ich 2-letni syn tylko dlatego przeżył, że akurat tego dnia został z dziadkami w domu. Wszystkie szczegóły podawane przez jej córkę zgadzały się nie w 99%, ale po prostu w 100%. To mógłby być dowód na reinkarnację, który – kto wie – przekonałby ludzi… na kolanach błagaliśmy tę rodzinę, aby zgodzili się o tym opowiedzieć na antenie Radia Zet. Niestety – takiej zgody nie dostaliśmy. Był to jednak pierwszy przypadek „historii reinkarnacyjnej piątego stopnia”, z jakim się zetknęliśmy. Przez ostatnie 25 lat podobnych „piątek” pojawiło się jeszcze kilka. Wszystkie są w naszym archiwum i czekają na swój czas, a mówiąc precyzyjnie na moment, kiedy ludzie uznają się na tyle odważni, że zgodzą się o tym publicznie opowiedzieć. Przeważa jednak paniczny strach o dobro dzieci, gdyż w Polsce reakcja otoczenia na „bajdurzących o jakiś fantasmagoriach o życiu przed życiem” jest bezwzględna i niesłychanie okrutna.
https://www.nautilus.org.pl/artykuly,3655,reinkarnacja--historie-piatego-stopnia-z-archiwum-fn.html
Prawdziwa bomba w sprawie UFO
Artykuł w New York Times z przed 2 tygodni
„Wow, co to jest?”, „To fizycznie niemożliwe”. Piloci US Navy twierdzą, że spotkali UFO
„The New York Times” przytacza relacje pilotów US Navy, którzy twierdzą, że podczas misji treningowych wielokrotnie widywali niezidentyfikowane obiekty latające. Amerykańska marynarka wojenna w ostatnim czasie zmieniła zasady dotyczące zgłaszania „niewyjaśnionych zjawisk powietrznych”.
Jednym z rozmówców nowojorskiego dziennika jest sierżant Ryan Graves, pilot Boeinga F/A-18E/F Super Hornet z 10-letnim doświadczeniem w US Navy. Mężczyzna utrzymuje, że dziwne stożkowate obiekty poruszające się w kierunku przeciwnym do wiatru, pojawiały się niemal codziennie począwszy od lata 2014 roku do marca 2015 roku na dużych wysokościach nad Wschodnim Wybrzeżem.
Piloci zgłaszali przełożonym, że według ich obserwacji nie miały one widocznego silnika i nie emitowały spalin, a mimo tego mogły poruszać się na wysokości ponad 9 km nad ziemią z ponaddźwiękową prędkością. – To było tam przez cały dzień. Utrzymywanie samolotu w powietrzy wymaga znaczącej ilości energii. Przy prędkościach, które obserwowaliśmy, 12 godzin w powietrzu to o 11 więcej niż się spodziewaliśmy – relacjonował w rozmowie z „The New York Times” Ryan Graves.
„Wow, co to jest? Spójrz, jak leci!”
O obserwacjach pilotów US Navy w 2015 roku mężczyzna informował Kongres i Pentagon. Jak twierdzi, pod koniec 2014 roku niemal doszło do kolizji z jednym z tych obiektów, z czego powstał oficjalny raport. Niektóre z incydentów zostały nagrane. Jeden z takich filmów publikuje „NYT”, a nagrania już wcześniej trafiły do mediów. – Wow, co to jest? Spójrz, jak leci! – słychać komentarz jednego z pilotów. Mężczyźni widzą całą „flotę” latających obiektów i dywagują, czy to mogą być drony. – Te obiekty rozpędzały się do prędkości ponaddźwiękowej, a później nagle się zatrzymywały czy roniły zwrot. To fizycznie niemożliwe dla ludzkiej załogi – twierdzili piloci.
Obserwacje sierżanta Gravesa i innych pilotów w rozmowie z „NYT” komentował rzecznik marynarki wojennej USA Josh Gradisher. Przyznał, że nie wszystkie doniesienia da się wytłumaczyć. – Było wiele różnych zgłoszeń – zaznaczył, dodając, że w niektórych przypadkach chodziło po prostu o komercyjne drony. Wskazał jednak, że jeśli chodzi o część zgłoszeń, brakuje wystarczających danych, by je wyjaśniać. „NYT” podaje, że w ostatnim czasie siły zbrojne USA zmodyfikowały instrukcje dotyczące tego, jak zgłaszać spotkanie z „niezidentyfikowanymi obiektami latającymi”. Chodzi o to, by uzyskać od świadków bardziej konkretne informacje.
Oryginalny artykuł na stronie New York Times poniżej
https://www.nytimes.com/2019/05/26/us/politics/ufo-sightings-navy-pilots.html
Wiele amerykańskich telewizji o tym mówiło np. CNN
tutaj link
Zamieszczam filmik ukazujący UFO który niedawno został opublikowany i podbija sieć.
Żadna ziemska technologia nie ma możliwości lecieć tak szybko.
Trzymajcie się mocno krzesła.
https://www.youtube.com/watch?v=cE-Yrv1-chI
Skąd ludzie mają znać prawdę o świecie skoro naukowcy to wszystko negują i się z tego śmieją, skoro w telewizji o tym nie mówią, skoro nie rozmawia się o tym ani na ulicy, ani w pracy, ani w szkole, ani w domu, ani między znajomymi? Ludzie mają racjonalne podejście do życia. Skoro nikt o tym nie mówi, to sądzą że tego nie ma, nieprawdaż?
No i nie można nie wspomnieć o kościele katolickim i o tym jakie kłamstwa wtłacza on do umysłów ludzi. Te wszystkie brednie o tym że żyjemy tylko raz i po śmierci czeka nas 'sąd boży' a potem nagroda - niebo lub piekło to podstawa ich nauczania. Przecież jak kiedyś ludzie dowiedzą się tego w jakich kłamstwach żyli, to zapewne już nikt nie będzie chodził do kościoła.
Jeśli ktoś chce się dowiedzieć dlaczego reinkarnacja jest prawdą, powinien obejrzeć filmik Arona. To jest ten sam filmik w którym mówi on co zrobić aby dostrzec aurę wszystkich żywych istot. Nazwa filmiku to: ręka Boga w nas samych, jak być cudem, jak zmienić swoje życie, rozwój duchowy
Ludzie którzy znają całkowitą prawdę o świecie są PRZEBUDZENI. Na razie jest bardzo niewielu takich ludzi. Ale mam nadzieję że z biegiem czasu dojdzie do wzrostu świadomości.
Na początek prośba do moderatorów o nieusuwanie tego wątku. Będzie to mój wątek główny, w którym będę zamieszczał informacje o tej tematyce :)
Celem tego wątku jest podnoszenie świadomości wśród użytkowników tego forum.
Najmocniejsze dowody na istnienie życia po śmierci
Info pochodzi z Fundacji Nautilus.
Jaki jest waszym zdaniem najmocniejszy dowód istnienia życia po śmierci?
Gdybyśmy mieli zrobić nasz własny „ranking”, to… na samym szczycie jest historia bliskiego znajomego naszego kolegi z „pokładu okrętu Nautilus”.
To tak naprawdę fragment jego relacji, kiedy będąc poza ciałem zauważył pewną rzecz leżącą na dachu szpitala. Działo się to podczas śmierci klinicznej w tym szpitalu , którą przeżył po tzw. zatrzymaniu serca. W ciele astralnym uniósł się nad dach szpitala i zauważył, że na dachu leży coś bardzo osobliwego…
Powrócił do ciała, potem wyzdrowiał i o całej historii opowiedział rodzinie i znajomym. Poprosił nas o pomoc i postanowił wejść na dach szpitala, aby zobaczyć to coś, co widział unosząc się nad dachem w tym „dziwnym stanie”. Razem z naszymi kolegami wspiął się na dach (dodajmy nielegalnie, więc nie podajemy żadnych szczegółów), a na dachu leżał ten przedmiot! To dowód niepodważalny na prawdziwość jego relacji, a także na to, że człowiek ma duszę. Czyli na istnienie życia po śmierci.
Najmocniejsze dowody na istnienie reinkarnacji
Czym jest reinkarnacja? Mówiąc w skrócie powracamy na Ziemię wielokrotnie.
W ciągu minionych czterdziestu lat naukowcy z University of Virginia Medical Center przebadali ponad 2500 przypadków dzieci posiadających wspomnienia z poprzednich wcieleń. W książce "Życie sprzed życia" wyniki tych badań zostały po raz pierwszy udostępnione opinii publicznej. Jej autor Dr. Jim B. Tucker (psychiatra dziecięcy) przytacza najbardziej niezwykłe historie, opatrując je chłodnym naukowym komentarzem. Zapoznaje czytelników z najlepszym, jego zdaniem, sposobem ich interpretacji, po czym pozwala im wyciągnąć własne wnioski, które dla wielu mogą okazać się prawdziwym wstrząsem. Życie sprzed życia to fascynująca książka, która może zmienić nasze rozumienie spraw życia i śmierci.
Najmocniejsze dowody na istnienie prawa karmy
Czym jest prawo karmy? Mówiąc w skrócie - jeśli krzywdzisz inne żywe istoty zapłacisz za to wysoką cenę.
Warto tutaj przytoczyć historię o której opowiada często Fundacja Nautilus.
Przed I wojną światową w Łodzi był młody chłopak który miał przerażające hobby. Wydłubywał ptakom oczy. Oślepiał je. Potem gdy dorósł ożenił się i urodziły mu się dzieci. Dzieci były zdrowe, ale wnuki już nie. Jego wnuki urodziły się z zarośniętymi oczami, i potrzebna była skomplikowana operacja.
Co tutaj dużo mówić? Trzeba zamilknąć...
Warto posłuchać livestream Fundacji Nautilus pt. "Reinkarnacja to wiedza a nie wiara".
Zamieszczam do niego link:
https://www.youtube.com/watch?v=qUAAKg-orm8
Najmocniejsze dowody na to że Ziemia jest dyskretnie odwiedzana przez zaawansowane technologicznie obce cywilizacje
Dlaczego ludzie nie chcą w to wierzyć? Odpowiedź jest prosta. Ludzie ulegają iluzji autorytetów. Myślą że skoro telewizja i naukowcy o tym milczą, to to musi być fałsz.
Nawet nie wiecie jak bardzo się mylicie :)
Zaawansowane technologicznie oraz duchowo obce cywilizacje do nas przylatują aby nas badać i aby nas chronić.
Tak się zastanawiam ile razy oni uratowali Ziemię przed katastrofą :)
Emerytowani oficerowie amerykańskiej i brytyjskiej armii ujawniają: UFO potrafi unieruchomić arsenał broni atomowej
Sensacyjne wyznania żołnierzy, którzy pracowali kiedyś w bazach amerykańskich i brytyjskich które składowały broń atomową. Nad bazami, w których służyli, wielokrotnie obserwowali pojawiające się na niebie dziwne światła i obiekty, które przypominały UFO. Twierdzą, że tuż po tym przestawały działać urządzenia sterujące pocisków atomowych. Kiedyś zabroniono im publicznie mówić o tym, co widzieli.
O obserwowanych przed laty incydentach emerytowani oficerowie opowiedzieli między innymi Larry'emu Kingowi w jego talk-show w telewizji CNN. We wrześniu 2010 roku zorganizowali również w Waszyngtonie specjalną konferencję prasową. Ich wspomnienia spisał portal News.com.au.
Kapitan Robert Salas opowiedział Larry'emu Kingowi o zdarzeniu, które miało miejsce w 1967 roku, w jednym z najgorętszych momentów Zimnej Wojny. Pracował wówczas w amerykańskiej bazie w stanie Montana, w której przechowywano gotowe do odpalenia w każdej chwili rakiety atomowe.
Robert Salas jest pewien, że tuż po zaobserwowaniu nad bazą atomową niezidntyfikowanych obiektów latających, 20 wyrzutni rakiet dalekiego zasięgu z głowicami atomowymi jednocześnie uległo awarii. UFO widział strażnik pilnujący obsługiwanych przez Salasa silosów rakietowych.
Podobną historię opowiedział pułkownik Charles Halt, który służył w należącej do brytyjskiego lotnictwa bazie lotniczej Bentwaters. Pewnego dnia w czasie służby osobiście zaobserwował na niebie nietypowe obiekty w kształcie dysku, które wysyłały jasne światło. W tej samej chwili na kilka minut systemy zarządzania bronią atomową przestały działać.
Halt poinformował o zdarzeniu przełożonych. Wspomina, że zarówno Brytyjczycy, jak i Amerykanie próbowali tuszować incydenty, aby sprawa UFO nad bazami atomowymi nie wyszła na jaw.
Więcej na ten temat w polskim filmiku na YouTube do którego zamieszczam link:
https://www.youtube.com/watch?v=BmTS_QmcPiE
Obcy uratowali naszą planetę w 2013 roku zestrzeliwując potężny meteoryt nad Rosją który bezpośrednio zagrażał nam wszystkim
Ten filmik zszokuje wielu z was. Przygotujcie się na potężny wstrząs.
https://www.youtube.com/watch?v=cuyANhpT3ns
Najbardziej wiarygodny przypadek uprowadzenia przez UFO - historia Travisa Waltona
5 listopada 1975 r. w parku narodowym Apache-Sitgreaves w stanie Arizona siedmiu mężczyzn, pracowników służby leśnej, ujrzało pomarańczowy obiekt w kształcie latającego dysku. Kiedy kierowca zwolnił, aby mogli mu się lepiej przyjrzeć, jeden z nich, Travis Walton, wyskoczył na zewnątrz i zaczął iść w kierunku obiektu. Chwile potem pozostali obserwowali w przerażeniu jak Walton uderzony zostaje przez „rozbłysk” niebieskiego światła. Postanowili uciec z miejsca zdarzenia. Kiedy wrócili ich kolegi już nie było. Wrócili do miasteczka i opowiedzieli wszystko policji. Przez 5 dni trwały poszukiwania zaginionego Travisa. Mężczyźni zostali oskarżeni o morderstwo. Jednak poddali się oni badaniu na wykrywaczu kłamstw. 5 na 6 przeszło test pozytywnie. 20 lat później 6 osoba poddała się testowi ponownie i go zaliczyła. Są dokumenty policyjne dotyczące tych testów. Po zakończeniu testów okazało się że zaginiony Travis się odnalazł. Co działo się z nim przez te 5 dni? Był na statku obcych. Warto posłuchać co on sam o tym mówi. Polecam film dokumentalny o jego historii. Zamieszczam link.
https://www.dailymotion.com/video/x1ch1uk
Co ja sądzę o tej historii? Jest fenomenalnie prawdziwa. Ale warto zwrócić uwagę na to iż ten przypadek wcale nie był typowym uprowadzeniem przez UFO. Oni po prostu chcieli uratować mu życie. Travis wszedł pod latający spodek, a tam nie wolno wchodzić bo tam zapewne jest jakieś potężne pole. On tam wszedł i odrzuciło go kilka metrów dalej. Stracił przytomność. Obcy po prostu postanowili uratować mu życie. Gdyby nie ich interwencja Travis by zapewne umarł.
Dlaczego się z nami oficjalnie nie kontaktują?
Ludzkość musi do tego dorosnąć. Ludzkość musi przestać robić te wszystkie straszne rzeczy które robi czyli musi zaprzestać prowadzenia krwawych wojen i musi zaprzestać niszczenia własnej planety. Po prostu musi zaprzestać robienia tych wszystkich strasznych rzeczy. Musi dorosnąć i zwiększyć swoją moralność. Dopiero wtedy oficjalny kontakt z obcymi cywilizacjami będzie możliwy.
Jak zmieniłby się nasz świat gdyby wiedza o tym że oni tutaj przylatują stałaby się powszechna?
Religie by upadły. Autorytety by upadły.
Kim był Jezus Chrystus?
Jezus był potężną duchową istotą która zeszła na Ziemię po to aby pokazać ludzkości właściwy kierunek w rozwoju duchowym. Jezus nauczał że kochanie innych jest najważniejsze. Jezus nie zszedł na Ziemię po to aby tworzyć jakąkolwiek religię. To ludzie stworzyli Chrześcijaństwo i napisali Biblię na bazie Jego nauk. Oprócz Jezusa na Ziemię zeszły też inne potężne istoty duchowe np. Budda, Kryszna, Zaratusztra itd. Potężne istoty duchowe mają wielkie możliwości. Mogą całkowicie uzdrawiać chorych ludzi, mogą wskrzeszać umarłych ludzi, mogą wpływać na materię (np. mogą materializować przedmioty, mogą przemieniać jedną materię w inną materię, mogą rozmnażać materię), mogą chodzić po wodzie, mają możliwość bilokacji (umiejętność znajdowania się w 2 miejscach jednocześnie), mogą komunikować się bez używania słów (telepatia), mogą przesuwać przedmioty siłą umysłu (telekineza) itd. Tych możliwości jest bardzo wiele.
Zamieszczę tutaj link do filmiku na którym potężna istota duchowa z Indii materializuje przedmioty za pomocą myśli
https://www.youtube.com/watch?v=0J0CFOdq09Q
Co jest największym problemem ludzkości?
Ludzkość nie posiada wiedzy duchowej. Wszelkie religie są oparte na wierze. Nie można wierzyć w Boga. Bóg istnieje na prawdę dlatego trzeba Go traktować jak fizycznie istniejącą rzecz. To samo dotyczy reinkarnacji czy prawa karmy. Nie można w nie wierzyć. One istnieją na prawdę, i trzeba traktować je jako fizycznie istniejące rzeczy. Duchowość musi stać się oficjalną dziedziną nauki. To jedyny ratunek dla ludzkości. Gdyby wiedza duchowa była powszechnie uznana wtedy ludzkość wiedziałaby że nie wolno niszczyć Ziemi, ponieważ każdy z nas tutaj powróci aby dalej rozwijać się duchowo. To fundamentalny problem. Ludzkość musi zdobyć wiedzę duchową. Bez wiedzy duchowej ludzkości grozi katastrofa. Niszczenie własnej planety grozi tym że temperatury będą wzrastać, globalne ocieplenie będzie postępować. A czym grozi globalne ocieplenie dla nas wszystkich? Grozi tym że kiedyś zabraknie wody pitnej i to będzie na prawdę wielkim problemem!
Rozwój duchowy
I jeszcze kilka porad dla was, moi drodzy. W życiu najważniejsze jest być dobrym. Najważniejsze są te małe gesty płynące z głębi twojego serca np. pomoc staruszce przy niesieniu zakupów, pomoc innym ludziom. Działania które nie są skalkulowane, przemyślane, działania płynące z dobroci twojego serca. To o takich rzeczach jest najgłośniej we Wszechświecie. Nie o wielkich osiągnięciach. Nie o tym co osiągniesz. To takie małe rzeczy mają największą wartość. Warto też medytować!
Na koniec pytanko do was
Czy może być coś wspanialszego niż fakt że jesteśmy nieśmiertelnymi duchowymi istotami? Moim zdaniem nie :)
Pozdrowienia.