Świetny artykuł! Obecnie gry stawiają na tempo akcji, które nie pozwala się kompletnie zanurzyć w świecie przedstawionym. Na szczęście od czasu do czasu wyjdą takie perełki jak RDR2. Jednak z tą dojrzałością jest taki problem, że nie chodzi o cierpliwość i chęć głębszego przeżycia gry a najzwyczajniej część osób może nie mieć tyle czasu, aby w trakcie przechodzenia gry spędzić wiele godzin na oglądaniu tych monotonnych, nic nie wnoszących do gameplayu animacji otwierania szafek itp.
Tu nie chodzi o realizm ale o konsekwencję. Świat przedstawiony może być wymyślony, powinien jednak być spójny, a działania w nim przedstawione naturalnym następstwem rozwoju fabuły. A nie tworzymy gigantyczny park rozrywki i wrzucamy do niego wszelkie bzdury jakie nam do głowy przyjdą. Ciekawe co by napisali miłośnicy IIWW , gdyby w grze o zdobyciu Berlina zabrakło Bramy Brandenburskiej ? Pewnie by się spieklili na maksa. Ale brak w AC Odyssey Długich Murów, nikogo nie rusza. Albo jakbyśmy na miejsce Hitlera wrzucili Churchilla i odwrotnie. W AC Odyssey nagromadzenie absurdów osiągnęło moment krytyczny. Pal licho jakby Ubi nazwało swoja grę alternatywną starożytna Grecją. Jednak oni musieli umiejscowić akcję w konkretnym czasie i z postaciami z tego okresu. To wymaga konsekwencji. Niestety w AC Odyssey jej zabrakło.
Podczas gdy RDR2 konsekwentnie buduje i przedstawia swój świat. Równie wymyślony co kraina fantasy. Ale cała historia jest następstwem dobrze napisanej fabuły i nie razi niekonsekwencjami. Wręcz przeciwnie, grając w RDR 2 cały czas łapię się na tym. Przecież tak mogło być, kto przysięgnie, że nie? To był trudny okres w dziejach USA, pełny dramatycznych wyborów. A chodziło o przeżycie. Takiej konsekwencji zbrakło Ubi i dlatego ich gra jest niewiarygodna stąd po prostu przeciętna. A RDR2 jest dziełem. Chodzi tylko o konsekwencje, a nie o realia. I tyle.
Ten tekst w zasadzie leży u podstaw... Już nawet nie komentując łączenia tego z "dorosłością", problemem nie jest tu sam realizm, tylko to jak wpływa on ma płynność rozgrywki. Prostu przykład, skórowanie, za pierwszym razem jest super, za drugim dobra, za trzecim fajnie, a za 20 kurła nie można było dodać skipu? Albo mycie się, gdzie myjemy każdą kończynę osobno, aż dziw że nie ma opcii "umyj siusiaka"... A takich upierdliwych czynnosci, które powtarzamy setki razy jest cała masa i w zasadzie z tym mają problem ludzie, takich czynnosci w realnym życiu mamy już dość na codzień. A gra ma przede wszystkim bawić...
Kolejną sprawą jest wyrywkowy realizm, zwierzęta cierpią, ale ludzie już nie, czemu? Dla czego koń dostaje drgawek, ale już byle człowiek postrzelony w brzuch nie umiera powoli, jęcząc, płacząc, wołając matkę i robiąc pod siebie? Jaki to ma w ogóle walor, ponad to że jest?
Realizm jest dobry, gdy zrobi sie go tak, by bawił, doda się opcję pominięcia poszczególnych powtażalnych czynności, tak by jeśli ktoś chce, mył sobie jajka, a ktoś inny po prostu wybrał opcję bez żmudnej animacji, itp. monotonia nie jest ficzerem, a upierdliwym musem, którego w życiu mamy aż na zbyt, ograniczenie jej w grze nie srawia że jest ona mniej dorosła.
BTW gdzie Zeldowe uratuj księżniczkę i zabij złego było dprosłe? A potrzeba zmiany ciuchów jest w co drugim surwiwalu...
Również jestem tego zdania co autor: w tej grze nie chcę się wygłupiać, odwalać rubasznych akcji, biegać po skałach, demolować miasteczka itp.
Choć nie jestem ogromnym fanem westernów to ta gra mnie kupiła w 100% - właśnie nieśpiesznym tempem.
I tak są ciekawe misje w stylu Rockstara, a w każdej chwili też mogę sobie spokojnie zapolować na zwierza albo tylko po przechadzać po okolicy i jest to zrealizowane tu jak w żadnej innej grze. To jest moim zdaniem jedyna wada tej gry - przez jej pryzmat wszystkie inne sandboxy wydają się takie słabe... :)
A ja mam wrażenie, że ludzie narzekający na pewne elementy rozgrywki mają rację. Od takich gier wymaga się po prostu miło spędzonego czasu, poznawania bohaterów i ich historii, a nie marnowania godzin na oglądaniu w koło tych samych animacji przeszukiwania ciał, szperania po szafkach, czy zabaw w podchody z koniem, którego trzeba pilnować przez większość czasu, aby przypadkiem nie robić kilometrów z buta. Można spokojnie poprowadzić wątek fabularny w sposób "dojrzały" i nie pchać do gry zbędnych elementów, które mogą frustrować jakąś część graczy - szczególnie że RDR2 to nie jest symulator czegokolwiek, więc pozostaje pytanie - po co? Nie dość, że czasu na gry nie ma, to jeszcze twórcy wydłużają ją całkowicie zbędnymi elementami, pełnymi szczegółowości i pieczołowitości - co robi wrażenie chyba tylko za pierwszym razem, a nie za setnym - strata czasu gracza, jak i twórców, którzy to przygotowywali.
Postulowałbym więc za upraszczaniem pewnych rzeczy i tworzeniem ich w sposób umowny - szczególnie takich, które nie wpływają na odbiór całości.
No faktycznie bardzo mocno stawia na realizm: https://www.youtube.com/watch?v=fxx07TC81rM
Niech oni pierw połatają te błędy i ogarną przyciski na padzie, bo dla mnie niepojęte jest jak wsiadanie na konia może być pod tym samym przyciskiem co duszenie/bicie przechodnia lub podrzynanie gardła pod tym samym przyciskiem co uwolnienie/rozwiązanie. Gra jest przepiękna i ma fajne elementy i detale co czyni ją naprawdę wyjątkową, ale przy tej ilości błędów jakie spotykam na każdym kroku imersja gdzieś ucieka. Już nie wspomnę o głupim AI które się zderza na ulicach lub wpada pod pociąg bez powodu...
Mam nadzieję, że oni te błędy połatają bo totalnie obniża mi to ocenę gry...
Do RDR2 trzeba podejść na spokojnie i z masą wolnego czasu, bo nie idzie w to grać jak w większość współczesnych gier - wpaść na półgodziny, pobiegać i wyłączyć. Gra pokazuje moc gdy serio wczujemy się w bohatera i jego świat, i nawet te długie wojaże to będzie przygoda, bo świat jest najładniejszym open worldem w historii i raczej nic długo go nie pobije. Nie rozumiem też tych narzekań na "realistyczność" i to że ona przeszkadza. Jest milion gier gdzie bohater to manekin który nie musi jeść, pić i się myć, a gdy pojawiło się w końcu coś innego, to ludzie płaczą że "tródno!!1". Chyba faktycznie chcieli po prostu GTA z koniami, strzelaninami i wybuchami, a tu peszek, Rockstar niedobry zrobił grę po swojemu. Nie dogodzisz.
„Polowanie w RDR2 to wyższa szkoła jazdy, wymagająca odpowiedniego przygotowania, przynęt, umiejętnego podchodzenia zwierzyny pod wiatr i celowania w żywotne organy.”
Ten fragment pokazuje absurd tekstu. Polowanie w RDR jest dowodem na pseudorealistycznych który nie ma nic wspólnego z prawdziwym podchodzeniem zwierzyny.
Po pierwsze wcale nie trzeba używać przynęt. Zwierzyny jest tak dużo, ze jadąc koniem wzdłuż torów w minutę zlokalizujemy większy okaz. Co z tego ze dookoła pociągi, jeźdźcy, powozy.
Po drugie nie ma po co się skradać. Nasz bohater od pierwszej styczności z łukiem celuje z niego lepiej niż... z rewolweru. A w grze jest mowa, ze nigdy nie strzelał z łuku. Extra, Artur Superman ;)
Po trzecie nie zdarzyło mi się jeszcze nie trafić headshota. Bez używania tej nierealistyczne opcji smug zapachowych i podświetlania zwierzyny (tak, tak, ponoć realizmem jest podświetlenie...).
No i skórowanie. Serio to innowacja? Całość wyglada jak w Far Cry. Sprzed prawie dekady (mowa o trójce...).
Proponuje zrobić proste ćwiczenie. Idźcie do lasu, może pierwszy raz w życiu. Spróbujcie podejść sarnę. Po tym „fascynującym” doświadczeniu zrozumiecie jakie banialuki piszecie o tych minigierkach.
Jasne, polowanie jest spoko. Taki element skradankowy. Tylko nie ma nic wspólnego z realizmem ;) i było przerabiane podobnie już w dziesiątkach gier wcześniej. A strzelanie z łuku to niestety kpina.
Czytając co po niektóre komentarze od razu widać o co chodzi. R* sięgnęło do niszy spokojnych i immersyjnych gier. Casualowi gracze pomyśleli natomiast że to będzie GTA na dzikim zachodzie, gra nastawiona na beztroską rozpierduchę i rubaszny humor (takie też lubię, ale zdążyły mi spowszednieć), więc się na nią rzucili. Teraz wylewają swoje żale w internecie
Jak tu grać panie? Czemu bez kurtki marznę? Dlaczego koń mnie zrzuca jak bez przerwy tapuję X? Po co mam samodzielnie odciągać zamek w broni? Dlaczego zwłoki nie przeszukują się automatycznie? Dlaczego tu jest tyle animacji do wszystkiego?
To idealnie pokazuje co to znaczy niszowa gra, i właśnie dlatego twórcy unikają realizmu jak ognia, bo automatycznie wywala on z grupy docelowej niedzielnych graczy.
Wniosek? Nie każda gra jest dla każdego.
"Wadą Assassin’s Creed Odyssey była nie wielkość uniwersum, tylko brak pomysłu lub funduszy na jego wykorzystanie bez uciekania się do grindu. Jednak gdyby ten sam świat zapełnić bardziej zróżnicowanymi aktywnościami, zwiększyć dawkę realizmu i zaserwować równie ciekawą historię..." o to to! Właśnie o tym myślę, będąc przy końcówce gry. Olałem już jakieś głupkowate zlecenia, bo to jest dla idiotów. Idź i zabij + te same odpowiedzi naszego bohatera na każde takie samo zadanie. Drewno! Zadania poboczne (te z wykrzyknikami) jeszcze dają radę, ale też odnosiłem wrażenie, że można je było jeszcze lepiej zrobić. Dłuższe, mające jakąś głebię w danej mini historii.
Gdyby tylko UBI zechciało pójść właśnie w kierunku nieśpiesznego tempa i wywaliło powtarzalność, to mielibyśmy również grę idealną. Audiowizualnie dają czadu, ale brak chęci(?) na zrobienie czegoś właśnie na styl Rockstara po prostu boli.
Mam nadzieję, że CDRED przemyci trochę tego do Cyberpunka...
Chyba nigdy nie wciągnąłem się w grę tak mocno jak przy RDR 2. Arcydzieło. Ludzie którzy narzekają na tempo- pierwsze 3 chaptery są po to aby poznać postacie. RDR 2 to jedyna gra tej generacji w której bez problemu pamiętam wszystkie imiona członków gangu i kluczowych dla fabuły postaci. Ostatnio miałem to z GTA V.
Dzisiaj skończyłem główny wątek i nie miałem żadnych glitchy itp. (Ps4pro) aktualnie mam 81% ukończenia całości. Od dawna żadna gra mnie tak nie wciągnęła jak RDR2, nie będę się rozpisywał jakim genialnym tytułem jest ona w nią po prostu trzeba zagrać i wczuć się w klimat wtedy mamy zabawe na gruba ponad 60h. 9,5/10
Ludzie, nie ma co się obrzucać błotem. Co komu pasuje. Ja akurat lubię wczuć się w klimat rozgrywki, spersonalizować mojego bohatera, nieśpiesznie przechadzać się po ciekawych lokacjach, zajść do baru, karczmy, czy co tam dana gra oferuje. Właśnie w taki sposób grałem w Wiedźmina 3 czy GTA V. Przy takim podejściu, nietrudno zgadnąć, że RDR2 jest dla mnie darem niebios, ale rozumiem zarzuty pod jej adresem. O ile w wyżej wymienione tytuły da się grać "szybko" nie przejmując się przedłużającymi się animacjami, czy aktywnościami pobocznymi, to RDR są one niejako wpisane w rdzeń rozgrywki. Jeżeli ktoś preferuje czystą akcję i nie chce marnować czasu na czyszczenie konia, to nie dziwię się, że czuje się zawiedziony, tym bardziej, że akcja sama w sobie nie jest najmocniejszą stroną RDR2.
Tak czy inaczej, nie na miejscu jest stwierdzenie, że dobra zabawa w RDR2 zależy od dojrzałości gracza, tak samo jak to, że publicyści starają się na siłę wynieść grę na piedestał. Nie każdemu musi przypaść do gustu styl zaproponowany przez R*, ale nie zmienia to faktu, że gra jest wybitna.
Poza kilkoma bugami, nie mam grze niczego do zarzucenia. Czekałem na taką/tą gre baaaardzo długo.
Dla mnie jest genialna i nic bym nie zmienił.
A gust jak dupa, każdy ma swoją.
Artykuł fajny.
Ja pogrywam w wiedźmina 3 z modami na większą immersję, przez większość czasu chodząc, biegając tylko wtedy gdy jest to usprawiedliwione sytuacją, i taką rozgrywką można się dużo bardziej wczuć. Chyba gra mi się przyjemniej jak za pierwszym razem gdy biegałem jak poparzony od pytajnika do pytajnika.
Bez przesady realizm KC:D > RDR2. W RDR jest masa ułatwiaczy zwłaszcza przy walce, w KC:D mimo iż grę przeszedłem to jak na szybko bez pomyslunku rzuce sie na jakichś bandytów to moge dostać kuku : D
Obie gry stawiają na realizm bo obie gry mają ludzi z 2K z kultowej mafii, która przecież mocno stawiała na realizm.
W ogóle przecież cały wątek survivalowy/symulacyjny jest opcjonalny.
Polowanie to najlepiej zrobione polowanie w grach akcji a caly swiat to nie jest gta, gra stawia na calkowicie inne akcenty, stad placz niektorych ktorzy nie wiedzieli cyyba czym byl RDR. Ja jako fan jedynki dostalem gihantyczny i rozbudowany srquel i zarazem najlepsza gre tej generacji. Wtf ale niektórych pieką zady o tą grę.
Do realizmu tej grze jeszcze daleko, nie mówię tu oczywiście o gliczach bo kazda gra je ma, ale o tym co w planach miał faktycznie Rockstar. Niektóre elementy są fajne, a totalnie wyjęte z palca.
Kiedy odpaliłem po raz pierwszy RDR2 to w pierwszej chwili pomyślałem sobie "uuu, chyba długo nie pogram i będzie trzeba sprzedać grę". Odrzuciło mnie właśnie tempo i sterowanie.
Natomiast już po założeniu pierwszego obozu i wykonaniu pierwszych zadań moje myślenie diametralnie się zmieniło. Mimo tempa, ta gra ma tak wiele do zaoferowania i dzięki Ci Rockstar za to, mam nadzieję, że twórcy nowego TES-a wezmą przykład i rozplanują w podobny sposób świat gry.
Na GOL-u w recenzji Assassin's Creed Odyssey napisano, że dzieło Ubi ociera się o styl Skyrima. A ja właśnie powiem, że RDR2 znacznie bliżej do Skyrima niż Asasynowi. Z tym, że Skyrim robił się dość powtarzalny, a RDR2 wciąż zaskakuje nie tylko lokacjami czy zdarzeniami ale również postaciami i dialogami. Byle przestępca, na którego polujemy dla szeryfa potrafi zaciekawić swoimi kwestiami, które wypowiada będąc związanym na naszym rumaku :D A ostatnio trafiłem do chaty, w której leżała masa ciał i znalazłem tam notatkę a propos jakiejś sekty. To znacznie ciekawsze znajdźki niż ciągłe znajdowanie powtarzalnego ekwipunku, który i tak sprzeda się handlarzowi, bo opowiadają jakąś historię, poruszają wyobraźnię gracza, który aż chce odkrywać takie miejsca.
Gra jest naprawdę dobra ale nie przesadzał bym z tym realizmem. Ciała ludzi i skóry zwierząt znikają po odejściu od nich nawet na niewielką odległość. Jeżeli mamy wybraną broń podczas bójki to NPC nam ją od razu wytrąci i to na plus, ale zamiast ją potem podnieść z ziemi wystarczy dosiąść konia i jest już dostępna...
Chodzę chronicznie spłukany, pyrtnę kogoś na ulicy-15$, pociągnę z laćka w drzwi-20$, ograbiam przypadkowego nieboszka-30$.Ciągle siedzę przy okienku pocztowym i płacę cieżki hajs za takie przewiny, trochę odjechali chłopaki z Rockstara.
Wykonuj misje. W 3 rozdziale mialem non stop okolo 2tys. Kupilem konia za tysiaka i ulepszenia obozu na maksa zrobilem pare misji i znowu mialem tysiac. Po co grzywna oplacac? Ja pare godzin gralem ze statusem poszukiwany zywy lub martwy i to troche przeszkadza w saint denis ale w innych miejscach nie. Grzywna po 100 mam wszedzie. Jak sie potraci kogos to po prostu zwiewaj i parenascie sekund pozniej juz Cie nie scigaja.
Wy gracie jak wam gra nakazala. Myjecie sie, czeszecie konia, czyscicie bron, oplacacie grzywna, zmieniacie ciuchy, sprzedajecie skory. To nie dziwne, ze gra sie wydaje wnerwiajaca. Tez bym w to nie gral gdybym co chwila na poczte szedl opcac grzywna potem czyscil bron i siebie....ja robie misje, poznaje rozne historie bohaterow niezaleznych i gangow i gra jest mega, pogram jeszcze z 5 moze 10h i tyle. To tylko gierka, trzeba grac tak zeby sie nie frustrowac.
Ta jazda wozem w malowniczym śnieżnym krajobrazie to mi przywiodła na myśl pierwsze sceny w filmie Tarantino "Nienawistna ósemka".
Stawia na realizm gdzie nie można biegać w obozie, wszystko jest wolne, a kiedy przychodzi do strzelanin do Artur 40 ludzi na raz. To jest ten realizm? Gra jest świetna ale zbyt wolna i wymaga usprawnień.
Akurat o Kingdome się nie wypowiem bo dopiero mam w planie zagrać, ale RDR2 to jedna z najlepszych gier w jakie grałem. Omijałem wszelkie informacje na jej temat przed premierą żeby tylko móc samemu wszystkiego posmakować i mocno się zaskoczyłem. Gra rozkręca się mega powoli, ale to nie był dla mnie problem. Czuć że twórcy właśnie taki mieli plan, przedstawić coś bardziej przyziemnego, zaangażować nas w inny sposób niż dając do ręki gnata i karząc strzelać w biegające ludziki póki skrypt nie zaskoczy. Gdy trzeba się na początku przenieść do innego obozu, to właśnie to robimy prowadząc powóz ze sprzętem, podczas gdy w innej grze byłoby to pewnie zawarte w krótkiej scence. I z jednej strony brzmi to szalenie nudno, ale z drugiej najwyraźniej moje oczekiwania do doświadczeń dla jednego gracza po prostu się tak ukształtowały że odczuwam przyjemność z takiej rozgrywki. Przeszukiwanie ciał, domów - otwierając każdą szufladę/szafkę osobno - po prostu wbija w klimat, łatwiej utożsamia nas z postacią.
Rockstar zrobił tu bardzo odważny krok, w końcu dotychczas nie pokusił się o taki projekt rozgrywki w jakiejkolwiek wcześniejszej grze i trudno powiedzieć ile w takim GTA VI będzie naleciałości z RDR2, a może nie będzie ich wcale bo GTA to bardziej bezstresowa i - w stosunku to RDR - mniej angażująca gameplayowo rozgrywka, i może twórcy przy tym pozostając, a zmienią lub wręcz rewolucjonizują coś na jeszcze innych płaszczyznach.
Podsumowując, cieszy mnie RDR2 jest jaki jest, ma swoją własną głębię, zestaw mechanik i tak dalej. Nie można ganić graczy za brak dojrzałości bo nie podoba im się ta gra, może to akurat kwestia gustu, ale z drugiej strony rozumiem autora bo rzeczywiście żeby docenić tą produkcję trzeba się w niej zanurzyć, a to wymaga zaangażowania, czasu i cierpliwości. Czego w zasadzie jest coraz mniej przy natłoku premier i niedoborze czasu na granie.
Pod kątem cierpliwości rzeczywiście RDR2 sandboks dla dorosłych... Dorosły człowiek widzi jak lata znikają i nigdzie mu się nie spieszy, a dzieciaka nuży wiadomo. Kingdom Come Deliverance cóż zagrałem jakiś czas temu dla mnie porażka ale to akurat chyba przez jakość w jakiej grałem na ps4 slim. Możliwe też że średniowiecze do mnie nie przemawia ale wiadomo nie każdemu gra musi się podobać.
Świetny tekst, podpisałbym się pod nim oburącz. Rozumiem, że nie każdemu ten tytuł pasuje - casual, przyzwyczajony, do prostej akcji, pędzącej na złamanie karku, może odbić się od wymagającej mechaniki i niespiesznego tempa i ok - nie wszystko, musi wszystkim leżeć. Natomiast koneser, który skończył RDR doskonale wie czego się spodziewać i dokładnie to (a nawet więcej) dostanie. Sytuacja win-win, a chociaż sam ten tytuł (jak i pierwowzór) uwielbiam, to zawsze powtarzam - nudziłeś się przy RDR? To nie kupuj prequela, bo wtopisz, to nie jest tytuł dla Ciebie. Na rynku masz tonę innych, prostszych i łatwiejszych gier, gdzie akcja nie zwalnia nawet na moment, znajdziesz coś dla siebie.
Jest jeden zasadniczy szczegół którego nie zauważyliście. W KCD mamy widok FPP, a to podnosi poziom trudności walk. Zanim się wyciągnie broń trzeba zrobić rozeznanie w sytuacji czy jest to sensowne, a wiec czy mamy gdzie przylgnąć plecami żeby nikt nam z tyłu nie zasadził "niespodzianki". Walki są wymagajace, bo nie ma tutaj prostego klikania na odwal. Co wiecej trzeba też znać swoją broń i wiedzieć jakiej używać na jaką zbroję, bo chociażby porywać się na rycerza z grubą zbroją z mieczem to jak przyjść z nożem na strzelaninę ;)
RDR2 pod tym względem to taki asasyn, walkę ogląda się wygodnie zza pleców, oznacza się przeciwników na spowolnieniu i pif paf, trupy lecą, zero stresu i wysiłku. Trzeba naprawdę chcieć by sknocić strzelaninę i dać się ubić.
Misiasty - . powiedz prosze jaki sandbox podobał Ci sie bardziej?
Bo, że RDR2 ma wady to każdy wie, ale jako całość sie broni i to imho najlepszy sandbox ever...nie najlepsza gra, ale sandbox tak imho. Jakie znasz lepsze? Czy może nie znasz, a myślałeś, że RDR 2 będzie takim bo po recenzjach wszystko na to wskazywało (bo i mnie recenzje przekonały, tylko, że sie nie zawiodłem).
Największa wady gry?
1. Wyjmowanie broni z konia.
2. Kolizje z kamieniami.
3. Zbyt wolny progres więzi z koniem.
4. Końcówka gry tak bardzo chwalona, mnie nie przekonała.
5. Napady na bank/ pociąg...za mało i za słabo wykonane...minuta dwie i koniec.
6. Gra miała mieć wątek główny na 50-60h, a ma na 35h.
Gra dla mnie 10/10.
Bo to inna jakość gier sandbox i mimo błedów oceny nie zmieniam, nie ma gry idealnej i nie będzie. Kamienie milowe w grach powinny dostawać 10/10
"to nie jest gra dla każdego" buahahahaha smiechłem aż wyplułem piwko.... to gra dla casuali..świetna fabuła i ustawiasz sobie poziom trudności jak ci wygodniej..idealna dla każdego - nie polecam jej tylko dla dzeieci które jeszcze nie potrafią obsługiwać pada
Ten Krystian Smoszna to nie jest ten sam co mówił, że tryb pierwszoosobowy w GTA V jest straszny bo lepiej widać jak przejeżdżamy ludzi? Niezły cienias.
ta , realizm. strzelasz z obrzyna w pysk wilka a ten biega sobie dalej
Teksty tworzone co chwilę, próbujące wynieść to "dzieło" na piedestał, dają mi tylko do myślenia, że na siłę staracie się wmówić każdemu, jaka ta gra jest świetna. Chyba sami zaczynacie wątpić w tą waszą 10. Gra jest nudna, jak flaki z olejem. Realizm tej gry doprowadził do tego, że zacząłem się zastanawiać nad sensem marnowanie czasu grając w gry. Jestem dorosły, a jednak odbijam się od tej gry all the time. Jeżeli wyznacznikiem dorosłości jest dla was podejście do RDR2, to ewidentnie jest coś z wami nie tak. Cheers.