Ani słowa o Red Dead Revolver? W końcu to była pierwsza część serii Red Dead.
„Custer’s Trail studia Mystique” – nie ma takiej gry, była Custer’s Revenge. Autorowi chyba się pokićkało z tym oregońskim „szlakiem”.
Heh krecenie hype dalsza czesc... RDR to byla naprawde slaba gra. Mechanika strzelania (nacisnij jeden przycisk, aby namierzyc wroga i drugi strzelanie), polowanie to byla parodia, pojedynki to juz duzo lepsze byly w Call of Juarez: Gunslinger. Fabula byla tez niezbyt lotna. Mi jedynie co podeszlo to poker i oczko w tej grze. Konsolowcy zrobili z tej gry Bog wie co, aby Pececiarzy szlag trafial. Grajac ta gre caly czas lapalem sie jakby to fajnie na pc wygladalo : graficznie i z myszka bez autolocka. Typowy konsolowy samograj. Teraz pewnie bedzie to samo 10/10 gra zycia itp pierdoly.
Szkoda że nikt nie porusza w grach tematu początków osiedleńców w Ameryce z perspektywy Indian. Może gdyby pokazać jak pionierzy (czyt. najeźdźcy) wyrywali ziemię z rąk ich właścicieli, jak pozbywano się ludzi z ziemi która była ich domem od pokoleń to taka gra oprócz gameplaya miała by coś do przekazania.
Mi już zawsze western na PC będzie tez kojarzył się z tym Mad Dog McCree :)
https://youtu.be/H6BbjxAsdIg
Mam bardzo sporo watpliwosci co do glownej tezy artykulu. Jakoby sukces Rockstar'a odstraszal innych developerow.
Z doswiadczenia otaczajacego nas swiata mozemy obserwowac zjawisko dokladnie odwrotne.
Czyli sukces, czy to ksiazkowy czy filmowy raczej przeklada sie na mase podobnych produkcji, od takich ktore szukaja wlasnej drogi po bezczelne copy-pasty z dwojka czy trojka w tytule.
Idac tokiem rozumowania autora:pepsi et consortes w obliczu wynikow finansowych cocacoli powinni natychmiast zamknac firmy, po ulicach powinny jezdzic wylacznie Fordy itd. Jak nietrudno zauwazyc nic takiego nie ma miejsca, niezaleznie od dziedziny zycia od kultury po ekonomie.
Autor, ktory oglasza ze "ziemia jest plaska" zamiast chowac sie za garda, ze to tylko opinia, powinien choc sprobowac dac kilka argumentow za taka teza. W ramach chocby dziennikarskiej uczciwosci.
Teza ta nie ma zadnego pokrycia w rzeczywistosci. Najlepszym komentarzem do tego artykulu jest coraz glosniejsze pohukiwanie Techlandu, ktory - kto wie - moze zamierza pogrzac sie w ciepelku sukcesu Rockstara.
Ja rozumiem, ze zrobic liste z wikipedii moze zrobic kazdy licealista, ale naczelny przed decyzja o publikacji tekstu moglby zaproponowac kilka poprawek (chocby!).
Przepraszam za personalne wycieczki, ale zwyczajnie inaczej sie nie da. Czy autor rozumie, co to jest za slowo "renesans"? (Moze ponowna wycieczka do wikipedii pomoze?) Czy tych kilka filmow, ktore pojawily sie po "Tanczacym z Wilkami" czy "Unforgiven" Eastwooda faktycznie zasluguje by w ogole nazwac to trendem, to jest pytanie.
Pozwole sobie nie zgodzic sie z teza ze niska atrakcyjnosc tematyki Dziekigo Zachodu wynika z malej ilosci broni dostepnej w tamtym okresie. Jak dowiodl Primal Hunt (ale oczywiscie w miejsce tego tytulu prosze sobie wstawic dowolna gre ktora rozgrywa sie przed XX wiekiem) nawet w okresie jaskiniowcow - jesli jest dobry pomysl - mozna znalezc wystarczajaco wiele sposobow na kreatywne usmiercanie.
Osobiscie, ale wcale sie nie upieram, proponowalbym najpierw przyjrzec sie blizej filmom, ktore w znaczacy sposob opisywaly Dziki Zachod.
O ile Tanczacy z Wilkami jest uwazany za pozegnanie kina z westernem znanym jako lukrowana bajka, czy powazniej mowiac, z mitem Dzikiego Zachodu, to "Unforgiven" zapoczatkowal proces zgola odwrotny - demitologizacje.
Czy po anty-westernie Eastwooda swiat kina przelknalby kolejna bajke a'la Rio Bravo z Johnem Waynem? Bardzo watpliwe.
Filmy, na ktore powolal sie autor maja jedna ceche wspolna, kontynuuja prace, ktora zapoczatkowal Eastwood. Odklamywania, lamania nieprawdziwych bohaterskich zyciorysow kowbojow.
Zwroce uwage jeszcze na westerny Sama Peckinpaha, jego filmy, moim zdaniem wciaz oglada sie swietnie. Dlaczego? Bo western byl tutaj oprawa, a nie glownym daniem. Porzucam filmy i przenosze mysl do swiata gier.
Takze w tym trendzie upatrywalbym zrodel sukcesu Techlandu. Przede wszystkim stworzyli ciekawa historie, bohaterow - a przeciez nie uzyli do tego jakichs nieznanych nam elementow. Dobra, wiarygodna historia (chocby nie wiadomo jak niesamowita) sprzeda film, czy gre.
Takze mamy albo "Rio Bravo" albo "Call of Juarez". Zachod ugrzeczniony, podkolorowany a przez to nieprawdziwy, albo Zachod rozliczeniowy, ktory z kolei jako gatunek filmowy czy growy moze byc dosc ciezkostrawny. Zwlaszcza dla mlodszego pokolenia.
Co do kilku watkow moge sie spierac, chetnie tez dam sie przekonac do innych pomyslow. Co do "tezy" o zabojczym sukcesie (i to jeszcze dodatkowo wytluszczonym przez redakcje na koniec artykulu!) - no coz pozostane przy zdaniu, ze jednak Ziemia jest okragla.
Przepraszam za brak polskich znakow, taki mam komputer.
Nikt tu niczego nie zabijał. Jak można wyczytać z samego tekstu, tematyka westernu była zawsze w grach niszowa. Kilka wymienionych tu tytułów sprawy nie zmienia, szczególnie, że w większości nie były to nawet produkty z wyższej półki budżetowej (Darkwatch, Oddworld: Stranger’s Wrath, Desperados). Jedyne większe produkcje w tym klimacie to Outlaw, Gun, RDR i ewentualnie Call of Juarez: Więzy Krwi.
Szkoda że jest bardzo mało gier o tematyce dzikiego zachodu. Pierwsza część Red Dead Redemption jest moim zdaniem świetna.
Pamiętam że jeszcze były jakieś przygodówki na Amidze, ale to było cholernie dawno temu.
Red Dead Redemption póki co nie skończyłem, strasznie mnie wymęczyło, może za dużo skupiłem się na zadaniach pobocznych, a za mało na głównym wątku, muszę dać tej grze drugą szansę.
[1]
Tyle ze w tekscie JEST wzmianka o red dead revolver... Nawet tak zalosnie krotkiego artykulu juz matolectwo nie przeczyta i pedzi wypisywac dyrdymaly w komentarzach. Nie masz tez czegos takiego jak "seria Red Dead". Jest wylacznie seria Red Dead Redemption. Ten puryzm jest zenujacy.
Wyszło kiedyś coś takiego jak Dust: A Tale of the Wired West, bodajże w 1995 roku. Nie grałem bo miałem wówczas za słaby sprzęt (Amiga 600) ale obrazki w recenzji Secret Service robiły na mnie wtedy spore wrażenie. Teraz jak się ogląda te screeny czy filmiki na youtube z gameplayów to można się zaśmiać :) ale jak na połowę lat 90-tych to było coś.
W temacie westernu:
Gunman Tales: https://www.youtube.com/watch?v=WBvTA8LdJd4
https://store.steampowered.com/app/760320/Gunman_Tales/
Westerado: Double Barreled
https://store.steampowered.com/app/275200/Westerado_Double_Barreled/
Bardzo ciepło wspominam red dead redemption, bez wątpienia jest to najlepsza gra r*. Dlatego też bardzo czekam na dwójkę. Czy zabije gatunek westernów? A niech zabija: wole jedną grę westernową pokroju rdr na dekadę niż nie warte wspominania popłuczyny
No cóż growe westerny to nisza. Na salony (czy raczej, żeby pozostać w temacie - saloony), na szerokie wody mainstremu wprowadził je dopiero R* doskonałym Red Dead Redemption. Czy byłoby lepiej gdybyśmy zamiast jednego arcydzieła, gry kompletnej (która jest hołdem zarówno dla tamtej epoki, ale też dla ery kiedy westerny rządziły w kinach) otrzymali więcej produkcji niszowych albo ze średniej półki? Zdania będą pewnie podzielone, ja osobiście wolę dostać jedną perełkę zamiast wielu średniaków :).
Ja jeszcze pamiętam coś takiego jak GunSmoke, na automatach się grało bardzo dawno temu... a Gun, seria Call Of Juarez i Red Dead Redemption to już klasyka
RDR wspominam bardzo ciepło, szczególnie za twist.
Ale największą przygodę miałem podczas gry w Outlaws, pierwszej grze, w której trzeba było się chować, łatwo można było zginąć i do tego historia opowiedziana była w interesujący sposób. Remake byłby mega fajny i myślę, że mógłby się sprzedać.
The town with no name - to dopiero gra
Najlepszy VG western wszechczasów, któremu RDR liże obcasa -> https://www.youtube.com/watch?v=UDuFDlAZpZY
Oj grało się :)
westerny to utarta klisza
Bo ja wiem czy antywesterny i sphagetti westerny to utarta klisza? No nie.
I jak zwykle robi się wielki hype wokół RDD2 a ja wyjdę przed szereg i powiem, że ta gra może być mocno średnia i nie nakręcałbym się zbytnio. Dlaczego? Bo wystarczy spojrzeć na ich ostatni wielki tytuł GTA 5(Online). Otóż gra ma się nijak do swoich poprzedniczek.
Jak ktoś zagrywał się w San Andreas czy Vice City to z pewnością był zawiedziony singlem w GTA 5, który był krótki, płytki i wręcz sprawiał wrażenie samouczka przed graniem online, które bardzo szybko zostało zrujnowane przez grind, mikropłatności, wszelkiej maści cheaterów, niedopracowane tryby gry w które nikt nie grał wypuszczane niczym seria z ckmu oraz coraz to głupszą zawartością w stylu latających samochodów strzelających rakietami.
Na pewno R* stworzy piękny i ogromny otwarty świat, ale czy zdoła go wypełnić zawartością? Czy singiel będzie miał interesującą fabułę i postacie, które zapadają w pamięć? Czy będzie długa kampania dla jednego gracza? Czy będzie zbalansowane multi bez natrętych mikropłatności i całej masy cheaterów? Poczekamy, zobaczymy ;-)))
Ah ten zly Rockstar...Zawsze mogli zrobic gre o magicznej krainie,mlodym pieknym bohaterze ktory idzie w swiat walczyc ze smokami,elfami i magami.To bylby pomysl na gre!
Seria Call Of Duty albo Battlefield mogłyby zahaczyć np. o bitwę nad Little Big Horn gdzie gen.Custer dostal od Sitting Bulla bęcki albo o Wojnę Secesyjną.Nie wiem.Amerykanie boją się swoich świętości ruszać czy co ?
RDR to dla mnie najlepsza gra w jaką grałem kiedykolwiek. Rockstar w każdej swojej grze osiąga mistrzostwo, ale tutaj po prostu przebili samych siebie. Jeszcze tylko 19 dni.
Bez czytania: dlatego, że westerny to utarta klisza, zbiór powtarzanych schematów z niewielkim marginesem na zmiany. Ile można odgrzewać historię o "komboju znikot" szukającym zemsty za śmierć bliskich?
Dzieli nas tylko 19 dni do zakupu najładniejszej gry tej generacji. Najcudowniejszy prezent w postaci tego exa dla posiadaczy czarnulek i x-pudeł :)
Dziękujemy R*