Najlepsze czasy to były wtedy, kiedy:
-twórcy robili pełne gry bez wyciętych zawartości
-nie było żadnych posranych mikropłatności
-nie było lootboxów
-nie było tony bugów w grach w dniu premiery
-nie było early accessa
-nie było mnóstwa launcherów bez których nie da się odpalić gry
-gry nie wymagały stałego połączenia z siecią
-dodatkami były nowe historie/kampanie, a nie jakieś gówniane skórki
-liczyła się jakość, a nie ilość
-poprawność polityczna nie niszczyła gier
Najlepsze czasy dla graczy były między 1998 r. a 2002 r. włącznie.
Uhh...zaczynamy:
Gran Turismo, Half-Life, Metal Gear Solid, Thief: The dark project, Xenogears, The Legend of Zelda: Ocarina of Time, Resident Evil 2, Tekken 3, Fallout 2, Tenchu, Crash Bandicoot 3, Final Fantasy VII, Unreal Tournament, System Shock 2, Legacy of Kain: Soul Reaver, Tony Hawk Pro Skater 2, Chrono Cross, Deus Ex, Spyro: Year o f the Dragon, The Sims, Colin McRae Rally 2.0, Shenmue, Counter Strike, Halo: Combat Evolved, Grand Theft Auto 3, Gran Turismo 3, Devil May Cry, Pro Evolution Soccer, Ico, Max Payne, Metroid Prime, Grand Theft Auto: Vice City, Warcraft III, Splinter Cell, Medal of Honor: Allied Assault, Ratchet and Clank, Jak and Daxter, Mafia, Silent Hill 2....
I wiele wiele więcej, a to zaledwie okres 5 lat. Większość z tych gier jest cholernie grywalna po dziś dzień, kilkanaście z nich wyznaczyły pewne nowe standardy, a kilka są grami wrzechczasów.
Obecny okres jest bardzo dobry dla graczy, ale to kiedyś był złoty okres! W ciągu kwartału wychodziło tyle hitów, co obecnie w okresie może 12-15 miesięcy...
P.S. pozdro dla takich starych pryków jak JA ;)
Nie, nie żyjemy w najlepszych czasach do grania - te były jeszcze kilka lat temu teraz idzie ku gorszemu.
Niestety najlepsze czasy mamy juz dawno za soba! Kto by jeszcze 10 lat temu pomyslal ze single FPSy praktycznie wymra a w zamian dostaniemy tone indie szamba ktore codziennie zalewa Steam!
Czasami jeszcze pojawia sie rozbudowane gry single z innego gatunku jak rpg ale to za malo!
Chcemy powrotu zwyklych korytarzowych wysokobudzetowych gier w stylu Uncharted, Alan Wake, Dead Space, Bioschock i wielu, wielu innych a nie same Batlle Royale z hazardem ktore nayzywaja mikroplatnosciami i lot boxami!
Troche sie zgadzam z tym, że urodziliśmy się w najlepszych czasach dla gracza, ale tak od 2014 (tak sie składa, że wraz z premierą nowej generacji konsol) coś sie totalnie posrało. Od tego czasu tylko Wiesiek 3 tak mną wstrząsnał (taka bezapelacyjna 10/10) tak jak kiedyś, idąc chronologicznie Mafia 1, Vice CIty, Max Payne 2 czy Red Dead Redemption.
Teraz gry z serii , które znamy od lat są żenujące - Far Cry 5, Asasyn Origins który nie jest już asasynem, NFSy, Dirt 4, Call of Duty, nawet troche GTA 5. Takich niespodziewanych hitów jak nowa seria Wolfenstein, Doom, Forza Horizon można policzyć na palcach maksymalnie obu rąk, na szczęscie indyki ratują sytuacje. Porównajcie sobie taki 2013 rok z późniejszymi, nie mówiąc już o jakimś legendarnym 2004.
Teraz jak coś odpalam to ze względu na idiotyczną sandboxowość (nie wiem kto powiedział że to jest dobre dla kazdej gry) i wynikającej z niej nudy nie dam rady kończyć większosci gier. Dochodzą jeszcze gry, które musze odpuścic ze wzgledu na brak singla, ale to troche wina graczy, którzy sprymitywieli i wolą tępą nawalanke po sieci zamiast fabuły
Tak, czasy aby byc graczem sa faktycznie optymalne, bo moge grac praktycznie we wszystko (i na takiej ilosci sprzetu jak nigdy wczesniej) co zechce. Natomiast to wcale nie oznacza, ze akurat teraz wychodza najlepsze gry.
Dla casuali tak. Dla graczy wymagających - nie. Dla graczy - kolekcjonerów - nie.
Wszędzie wszechobecne DRM. Gry pocięte na "kawałki". Parę gatunków umarło lub wegetuje. Syfiaste, tworzone na kolanie proste produkcje z grafiką rodem z lat 80 mają taryfę ulgową bo to niby jakiś pixel-art i indie. Co dzień pojawia się mnóstwo syfu i znaleźć coś wartego zagrania to wyczyn.
Klimacik. To jest podstawa. Bez klimatu nie byłoby Half-life 2. Też wielu innych gier. Lootboxy i multiplayer są dla frajerów. Prawdziwy gracz kontempluje grę.
Niestety, teraz gry produkuje się na skalę masową jak samochody - z tych samych części. I nie ważne jaki model i marka. Mówię w tym przypadku głównie o grach AAA, choć niestety coraz częściej zaczyna to dotykać również "niezależne" studia. Takie EA, Ubisoft, Activision... Moim zdaniem to te trzy marki przyczyniły się do takiego stanu rzeczy. Korporacyjne taśmociągi, maszynki do zarabiania kolejnej góry pieniędzy, które tak naprawdę są tylko papierkiem, lub nawet nie istnieją, bo są zwieszone gdzieś w próżni na jakimś tam koncie w banku. Jak oni wmówili nam, że to tam jest? I że to coś fizycznego? I uparcie w to wierzymy. Tak samo jak z bankiem, jest choćby z takim Steamem. Powoli gry zaczynają wyglądać jak kalki kalek, nie różnią się ani kształtem ani kolorem. Volkswagen, Skoda, Opel, Renault... Wszystko to samo. Dobrze, że są jeszcze studia, które potrafią zaskoczyć i zrobić coś kreatywnego. Ogólnie smutne to jest, bo ta monotonia i odbicia lustrzane dotyczą w dzisiejszych czasach niemal każdego elementu naszego życia. Jakby ktoś celowo próbował wszystko ujednolicić. A jednostki które się wyróżniają są albo wyśmiewane, albo zanikają gdzieś w cieniu wszechobecnego g**na, którym nas karmią na siłę. To nie jest dobry czas nie tylko dla gier.
Najlepsze czasy gracza to były lata 88-92 i 1997-2002, a nie to coś dzisiaj
A czemu nie dzisiaj? Przecież masz całą bibliotekę z lat 88-92 i 1997-2002 i dodatkowo współczesne gry, których wtedy nie było. Nikt Ci nie karze grać w nowości, a grać w starsze możesz.
Nostalgie potęguje to że gry przynosiło się od sąsiada na kilku paczkach floppow z czego czesc trzeba bylo ponawiac... przez co byl większy kontakt ze znajomymi. Wszystko w rytmie głowic dysków miękkich przypominajacego odgłosy osła : iiyyyyYyyy iiyyyyyyuYyy...i tak z godzinę
Im nowsze czasy, tym lepsze. Biblioteka gier stale wzrasta, więc nie może być inaczej.
Nie można odmówić, że żyjemy w świetnych czasach jeśli chodzi o dostęp i wybór do gier... Ale śmiem wątpić czy w najlepszych.
Czytając niektóre wypowiedzi mam wrażenie, że żyliśmy w innych dawnych czasach. Ja nie tęsknie za podzespołami na których nic nowego nie ruszało po dwóch latach od zakupu, za dyskami, na których nie starczało miejsca, za grami, które czasem nie chciały się odpalić nie wiadomo czemu, za niegdysiejszą relacją cen do zarobków etc... Jedyne za czym tęsknie, oprócz młodości, to główny nacisk na tryb single player, zamiast wtykanie wszędzie battle arena.
Zgodzę się z tymi którzy twierdzą że kiedyś było lepiej, argumenty że nie było launcherów, lootboxów, gry nie były tak pocięte na kawałki dla potrzeb DLC itd. itp. są trafne. Choć różowo nie było, choćby okazjonalne ograniczanie liczby instalacji, Securom jako zabezpieczenie które przemieliło niejedną płytę podczas grania. Ale wiadomo, dziś kupując grę Ubisoftu na Steam odpalasz też Uplay... jeden launcher, drugi, potem gra, reklama sklepu ze skórkami, seasson passa... w ogóle Ubi to dla mnie dobry przykład tego że kiedyś było lepiej. Genialna seria Splinter Cell moim zdaniem skończyła się na Chaos Theory w 2005 roku, Prince of Persia, Assassin's Creed 1 i 2, Rayman 3, R6 Vegas. To były świetne gry. Ich dzisiejsze produkcje mnie jakoś nie jarają i nie wiem czy to mój gust się zmienił czy oni tak bardzo się zmienili.
Z drugiej strony, o dziwo zakup PS4 Pro rok temu trochę mnie rozbudził jako gracza, miałem wrażenie że to co mnie interesuje do grania w singlu wychodzi głównie na tą platformę więc po namyśle zakupiłem, i miałem rację. Nie żebym był fanboyem, bo to moja pierwsza konsola od czasów Pegasusa, po prostu widząc serie Uncharted, The Last of Us, Bloodborne, Horizon ZD, a niedawno God of War i świetnego Spider-Mana ciężko byłoby wybrać co innego, zwłaszcza że mam PC z W10 i w teorii mogę pograć w te "exclusivy" Microsoftu ale tu wchodzi kolejny launcher, znienawidzony już przeze mnie MS Store. A na PS wkładam płytę, instaluję, gram. Przejdę, mogę sprzedać. To najbardziej przypomina mi stare czasy grania i dlatego uważam że obecne czasy są... po prostu nie takie złe.
Akurat żadna z kontynuacja UT nie była lepsza od jedynki. Grałem we wszystkie i tylko do jedynki regularnie wracam.
A co do sedna:
Kiedyś były czasy bo:
- były dema
- były edytory dołączane do gier
- nizsze koszty produkcji pozwalały na ryzyko, a to z kolei na kreatywność
- fizyczna dystrybucja nie pozwalała na cyrki w stylu usuwania piosenek z soundtracku, dlc, day one patche itd.
- limitowany dostęp do netu, lub jego brak czynił single player głównym daniem. Więc trzeba go było zrobić, żeby grę sprzedać.
- byłem młody i brzydki, a nie stary i brzydki jak teraz.
Uważam, że żyjemy w dobrych czasach, aczkolwiek jedynym poważnym minusem są ceny gier udostępnianych cyfrowo.
Żyjemy w dobrych czasach o ile ktoś potrafi filtrować produkty które go interesują. Problemem jest tylko i wyłącznie słaba "kontrola jakości" na Steamie. Gdyby nie było tam takiego wysypu gier będących lepszych od legendarnego ET tylko i wyłącznie faktem że działają względnie poprawnie, to mielibyśmy co miesiąc minimum kilka fajnych tytułów nisko budżetowych, które to z taką łezką w oku wspominają byli użytkownicy Amig itp.
Odnośnie dużych tytułów, fakt że najlepszy z możliwych okresów mamy za sobą (2004-2010, chociaż i to zależy od osobistych gustów), to mimo wszystko wydaje mi się że jest więcej dużych, ciekawych tytułów niż kiedyś, a na pewno nie mniej. Największym problemem jak zawsze jest przełamanie nostalgii, w sprawach mechaniki i techniki gry może nie przeprowadzają jakiejś rewolucji, no ale nie da się co parę lat wymyślać koła na nowo. Natomiast te mechaniki które zostały wprowadzone wcześniej zostały ulepszone i w większości przypadków udanie. Na przykład Doom, to samo co pierwsze odsłony, tyle że lepiej.
Jeśli chodzi o stan gier na premierę to może i mają więcej bugów, ale stosunek bugów do zawartości wydaje mi się że jest podobny, natomiast na korzyść obecnych czasów przemawiają patche przez internet. W niektórych starszych tytułach bywało tak że trzeba było zaczynać planszę od nowa i liczyć że tym razem skrypt się odpali, choć czasem i to nie pomagało. Ja nie mogłem przejść Freespace 2 bo po jednej z misji cały czas wyświetlało mi że zdezerterowałem, mimo że wypełniłem wszystkie cele. Dopiero jak grałem w wersję GOG udało mi się przejść grę, a więc po, ja wiem, 10 latach, jak nie więcej.
przez takie debilne podejscie juz nie bedzie lepiej. dalej piszcie jak jest zajebiscie, zeby lemingi wiedzialy co myslec.
Czy mamy właśnie najwięcej gier, najbardziej dopracowane, z budżetem większym niż kiedykolwiek? Tak.
Czy to najlepsze możliwe czasy by być graczem, lub inaczej, czy teraz pojawiają się najlepsze gry? Nie.
ujmę to tak: wciąż jest wiele świetnych, miodnych, wybitnych gier, które ujmują nas pomysłami na rozgrywkę (rzadko, ale jednak) czy zastosowaną technologią (choć coraz trudniej nas tu zadziwić).
natomiast jeśli chodzi o stronę biznesową, o podejście devów i wydawców do odbiorcy - cóż, ogólnie jest chyba gorzej. Dużo gorzej.
"Żyjemy w najlepszych czasach..." zależy dla kogo. Otóż to "zależy od punktu siedzenia". Niektóre gatunki gier, kiedyś nawet popularne, dziś już nie mają racji bytu. Najlepsze moje gry mają tak niską popularność na steam, że nie opłaca się ich robić. Wiele firm tworzących podobne gry już nawet nie istnieje, nigdzie już ich nie można dostać. Wszystko zależy od punktu siedzenia. Dla mnie nie są to najlepsze czasy i dla niektórych graczy nie są to dobre czasy i zapowiada się, że odrodzenia już nigdy nie będzie.
To jest dobry czas pod warunkiem jak się ma dużo wolnego czasu. Praca (szczególnie jak się jest wdrożeniowcem) plus rodzina = czas jedynie po 23:00. Dodaj do tego zerwanie pół nocki na grze to do równania można dołożyć, że następny dzień będzie koszmarny przez niewyspanie i zmęczenie ;)
A pograłoby się teraz w dobre tytuły.
Najlepsze możliwe czasy dla graczy? To nie jest szczególnie radosne stwierdzenie. Bo skoro teraz jest najlepiej to sytuacja będzie się już tylko pogarszać. A przecież właśnie teraz mamy jednak sporo do narzekania.
Szczerze, z mojego punktu widzenia coś jest w opinii że kiedyś było lepiej. Taki ja, 20 letni pryk nagminnie gram i kupuje z okresu ogólnie sprzed 2009-10 roku (mimo sprzętu który jakoś odpala nowości) , moi znajomi w większości podobnie. A nie czuję się jakoś staro :P
Dziś czasy dla graczy są dobre, ale śmiem się nie zgodzić że najlepsze... Owszem mamy gier tak dużo, że życia nie starczy aby wszystkie przejść, owszem są rozbudowane, piękne, filmowe itp ale... Zbyt wiele chorób dzisiaj toczy świat gier, które odbierają graczom smak życia. Early Access, mikropłatności nawet w tytułach single player, dziesiątki niewiele wnoszących, ale kosztujących sporo DLC, Wszelkie oszukańcze crowdfundingi, obiecywanie gruszek na wierzbie (wiecie na pewno do jakiej gry się odwołuję), testowanie gry na graczach, tj. wydawanie gry niedopracowanej i naprawianie jej "w locie" kiedy ludzie już grają (to najbardziej znienawidzona przeze mnie patologia, to tak samo jakby wydać np książkę pełną błędów czy nawet brakujących stron, a potem dosyłać miesiącami czytelnikom kolejne erraty - co z tego, jak większość z nich taką niedorobioną książkę już przeczytało). Poza tym teraz dla wydawców liczy się tylko zysk, a więc wszystko wydawane jest według najlepszego (dla nich_) zarabiającego schematu. Wydawcy stawiają na wyrobione, rozpoznawalne marki, dlatego też mamy tasiemce. Wszystkie gry są podobne, brak jest oryginalności, innowacyjności, nikt nie chce wyjść przed szereg, bo to ryzyko porażki finansowej. Pamiętacie perełki sprzed kilku lat, takie jak np Wiggles, Majesty i tym podobne gry całkowicie uciekające schematom, które do dziś są unikatowe? Dzisiaj nikt nie odważy wrzucić kupy pieniędzy i miesięcy pracy w nieznane. Moim zdaniem najlepsze czasy do grania były między 2006 a 2012 rokiem - gry wreszcie weszły do mainstreamu, przestały kojarzyć się tylko z nerdami. Zaczęły wychodzić produkcje z wielkim budżetem, z epicką historią, z dobrą grafiką, normą stały się głosy podkładane dla każdego NPC przez znanych aktorów. Gry takie jak np Mass Effect miały w sobie ścieżkę audio dłuższą niż zajmuje przejście gry. Porównajcie np Morrowind i późniejsze TES-y. W Morrowind niemal cała zawartość była tekstowa. W Oblivionie i Skyrim już wszystkie kwestie NPC były wypowiadane przez aktorów. Większy rynek to większy budżet dla gier. Jednocześnie w tym czasie jednak świat gier wciąż miał w sobie tego ducha przeszłości, kiedy gry były przeznaczone dla pasjonatów. Gry były wydawane (zazwyczaj) dopracowane, wydawcy szanowali modderów, do gier były często dodawane edytory. Potem niestety branżę grową zacżął trawić rak, który dzisiaj już wydaje się normą. Nikogo już nie dziwi że po zakupie gry w pudełku zaraz po premierze już na starcie trzeba ściągnąć 8GB patch, że w dniu premiery gra wydawana jest w kilku wersjach (dla biednych i zamożnych), że nikt już nie pamięta o wersjach demo, że płatne DLC są zapowiadane jeszcze przed premierą gry.
Zrobiłem listę gier (tylko PC) z ostatnich 5 lat (tyle mi się chciało), które potrafiły mnie wciągnąć lub miło zaskoczyć. Dodałem także do tej listy gry, o których słyszałem wiele dobrego, ale w nie nie grałem. Wygląda to tak:
rok 2018: Frostpunk, Kingdom Come: Deliverance, Graveyard Keeper, Monster Hunter: World, Jurassic World Evolution, Ancestors Legacy, A Way Out,
rok 2017: Total War: Warhammer II, Kingdoms and Castles, Prey, Nier: Automata, Finding Paradise, They Are Billions, SpellForce 3, Divinity: Original Sin II,
rok 2016: Shadow Tactics: Blades of the Shogun, Dishonored 2, Tyranny, Titanfall 2, Forza Horizon 3, The Technomancer, Hearts of Iron IV, Total War: Warhammer, Stellaris, The Banner Saga 2, Dark Souls III, Hitman, Rise of the Tomb Raider, Darkest Dungeon, Dragon's Dogma: Dark Arisen,
rok 2015: Prison Architect, Undertale, Metal Gear Solid V: The Phantom Pain, Batman: Arkham Knight, Magicka 2, Wiedźmin 3: Dziki Gon, Mortal Kombat X, Grand Theft Auto V, Pillars of Eternity, Ori and the Blind Forest, Cities: Skylines, The Book of Unwritten Tales 2, Total War: Attila, Dragon Ball: Xenoverse, Life is Strange, Dying Light,
rok 2014: Game of Thrones: A Telltale Games Series, Valkyria Chronicles, Legend of Grimrock II, Śródziemie: Cień Mordoru, Darkwood, Divinity: Grzech Pierworodny, Shovel Knight, Valiant Hearts: The Great War, Spintires, Dark Souls II, Age of Wonders III, Titanfall, South Park: Kijek Prawdy, The Banner Saga, Metal Gear Rising: Revengeance
Wyszło mi 59 gier. Jako, że gusta są różne, to myślę, że można powiedzieć, iż do tej listy można dodać jeszcze ze 20 gier. Teraz oceńcie sami czy to dużo czy mało.
Niestety nie posiadam konsoli, więc nie jestem w stanie określić ile gier z konsol ma jakąś wartość. Może ktoś inny się pokusi o taką listę :)
(nie brałem pod uwagę kiedy niektóre tytuły stały się grywalne tylko datę premiery, nie brałem także pod uwagę wszelkich dodatków do gier, możliwe, że mogłem coś pominąć, tak jestem wybredny)
Czasy są wspaniałe, karty graficzne po 6 tysi, a ostatnio procki intela przez tydzień kilka stów do góry.
A pewnie, że złote czasy :)
Największe hity to oczywiście komercha i często (nie zawsze) odgrzewanie kotletów, tak jak w przypadku filmów, za to każdy może zagrać i nawet się spodoba.
Za to indyki to piękna sprawa, można znaleźć naprawdę prawdziwe perełki, tylko trzeba poszukać :)
swietny, autoroniczny tytul :) dzis wszyscy sa graczami, hahaha dlatego wracam do perelek sprzed 2008 roku
I co z tego, że budżety liczone w setkach milionów, jak większosć z tego pożera marketing, z tego co zostanie większość idzie na grafikę, a cała reszta, z AI na czele, dostaje marne resztki?
Gracze nie mają już łatki nerdów tracących czas? No super, teraz są: nazistami, faszystami, mizoginistami, rasistami i fobami, a twórcy serii, z którą są od początku istnienia potrafią im powiedzieć w twarz "won", bo ktoś śmiał w ciemno nie łyknąć każdego pomysłu mającego na celu robić dobrze postępowym twitterowym krzykaczom. I tu piję przede wszystkim do BFa, bo akurat afera z kobietami w Rome 2 była mocno naciągana.
O jejku, sama prawda w tym nareszcie radosnym podsumowaniu żywota gracza!
Zwłaszcza to:
"Efekt tego dobrobytu jest taki, że nasze cyfrowe biblioteki pęcznieją w absurdalnym tempie i z reguły do kont na Steamie, PSN, Originie czy uPlayu mamy przypisanych więcej gier, niż będziemy w stanie przejść do końca życia. I wciąż kupujemy nowe..."
Potrzebny mi zatem jeszcze jeden żywot..
Czasy dla graczy są super. Każdy może wybrać co mu się podoba i grać na czym mu się podoba.
Owszem, piękne to czasy. :) Jeszcze nie tak dawno czekało się na konkretne hity, teraz ciężko mi spamiętać wszystkie blockbustery, których nie mogę się doczekać:
- AC Odyssey
- Red Dead Redemption 2
- The Last of Us 2
- Anthem
- Metro Exodus
- Forza Horizon 4
- CoD: Black Ops IIII (tak, ciężko mi to przez gardło przechodzi, ale ciekaw jestem tego BR)
- Fallout 76
- The Division 2
I to są tylko gry AAA...a gdzie jeszcze cała masa indyków i bardziej hermetycznych gierek? Po prostu masakra...
ciekaw jestem
O to, to. Ja też jestem ciekaw tytułów z tej listy.
I znowu się martwię że żywot krótki i środków na gry, brak. Ach..
W ramach radosnego konkretu, pewnie kupię nr.1 z listy - AC Odyssey.
A reszta ?!
Gry na PC kosztujące tyle samo, co edycje konsolowe. Na dodatek rozdrobnione przez pierdołowate DLC i mikrotransakcje.
Jakieś premium packi z cyfrową zawartością po 500 złotych wydawane jeszcze przed premierą gry (!).
Płatne cheaty i skórki do postaci w singlu. W takim Gothicu 2 mieliśmy setki komend + program GoMan, który pozwalał dowolnie edytować zawartość.
Gry klepane na jedno kopyto z odpowiednio dobranych przez analityków rynku mechanik, co zabija kreatywność i zmniejsza wartość artystyczną tytułu.
Fajnie być w tym czasie graczem w Fullhd.
Na silnikach od 680gtx do 970gtx można mieć niezla zabawe w 60fps. A niebawem z 1060-1070(ti) gtx
Oby tylko 4 rdzenie/4-8 wątki starczyło jak najdłużej. [Ciebie prosimy...]
Dla mnie najlepsze czasy były na poprzedniej generacji, jakos bylo wiecej nieco mniejszych, ale nadal glosnych tytułow
Taki Prototype, Sleeping Dogs, Bulletstorm, Singularity, Condemned, Turok - brakuje tego typu gier
Ogolnie Acti ma totalnie w dupie gry singlowe i zyje tylko z COD'a, Overwatcha i Destiny (na 360/Ps3 pare fajnych tytułow wydali chocby wlasnie Singularity), EA wydawalo nowe swietne ip - Mass Effect, Mirrors Edge, Crysis, Dead Space - dzisiaj jak juz jest cos nowego to albo AA (way out), albo gra glownie nastawiona na multi (anthem)
Tak samo Take 2, na poprzedniej generacji wydalo sporo fajnych gier, a obecnie wlasciwie nic
Parę multiplatform swietnych sie trafilo (RE7, LiS, Batman AK, Dishonored2, Wiedzmin3), ale ogolnie exy mocno ratuja sytuacja.
Sony i Nintendo kontynnuja politke z poprzednich lat, a ich gry sa w wiekszosci jeszcze lepsze niz dawniej.
Twórca artykułu ma masę racji, szczególnie jeśli chodzi o gry niezależne. Jako osoba która gra prawie tylko w nie, i jako-tako się w nich orientuje, ciekawych tytułów indie wychodzi więcej niż jestem w stanie fizycznie ograć. Dużo więcej. A i tak jestem świadomy że nie wyłowię wszystkiego w zalewie na Steamie i itch.io.
PS: strasznie bawią te wszystkie komentarze od ludzi którzy przeczytali tylko tytuł i próbują się wymądrzać. No i te wszystkie bzdury pisane zza okularów nostalgii.
Dla mnie jako gracza PC czasy nie są jakieś kolorowe. Nie chodzi mi o cenę podzespołów tylko o to, że na tej platformie pojawia się mało interesujących mnie gier, a jak już są to albo twórcy mają zbyt mały budżet i ekipę żeby ją rozwijać albo zwyczajnie doją graczy na kasę. Na dodatek takie gry są zawsze zacofane. Aktualnie jedyna gra PC na jaką czekam to M&B II i wygląda na to, że jeszcze trochę poczekam.
No nietsety albo stety ale mamy najlepsze czasy jako gracze.
Ps. Gry to nie tylko korporacyjne aaa nastawione na zysk. Tyle gier i tak latwo dostepnych nie bylo nigdy do tej pory.
Generalnie gier jest coraz więcej i nic nie stoi na przeszkodzie, żeby grać w starocie, więc ciężko mówić, że dawniej było lepiej. Chociaż mimo wszystko tęsknię za starymi czasami z jednego względu. Są gry skupiające się na multiplayer, które dawniej cieszyły się popularnością, a teraz ich serwery świecą pustkami. Ile ja bym dał, żeby wrócić się do czasów kiedy grałem w tryb Warfare w Unreal Tournament 3 na serwerze z wszystkimi 64 graczami. Bawiłem się jak mało kiedy, ale niestety te dni już nigdy nie wrócą...
Gra 260 zł abonament do psn 30 zł dlc 50 zł czyli 3 dni pracy by w dniu premiery pograć online w pełną wersję gry super czasy
teraz sa dobre ale mysle ze wszystko bedzie sie rozwijac i czasy beda jeszcze lepsze.
z tym ze poprawnosc polityczna, cenzura i nastawienie na hajs tez beda sie zwiekszac..
Cos za cos
The Hospital .
Lecz jest logowanie przez sieć, dodatki płatne, rozcinanie gry na części i sprzedawanie.
Powinny być dwie wersje gry, rejestracja w sieci i gra bez rejestracji, to było by sprawiedliwe no i tryb offline.
PSP i 3DS to chyba najlepsze konsole przenośne, (mam 2 sztuki PSVita i gram tylko w gry z psp :)
A porównajcie fabularnie HMM V i MMH 7, w tym pierwszym jest różnorodna, w drugim taka sama monotonna, wiem co mowie jestem fanem od 1999roku.
Oczywiście, w co grać jest, i po części zgadzam się z treścią artykułu, ale tak naprawdę mamy teraz złote czasy z racji tego, jak wiele doskonałych tytułów wyszło w przeszłości.
Na przykład ja jako fan klasycznego erpegowania, jeżeli chciałbym pograć w wysokobudżetowego cRPG z całą masą współczynników, z rozbudowanym rozwojem postaci i krwistymi dialogami muszę cofnąć się... o prawie 10 lat, do pierwszego Dragon Age'a. Od tamtego czasu nie przypominam sobie żadnej gry, która łączyłaby wysoki budżet (a co za tym idzie porządną oprawę audiowizualną) z rozbudowanymi elementami RPG. Wyobrażacie sobie teraz EA wydające klasycznego rolpleja, a potem jeszcze duży, dwudziestogodzinny dodatek do niego? Dziś to już się nie sprzeda, najlepiej widać to po najnowszej odsłonie DA od której wciąż się odbijam.
W pewnym stopniu tę niszę wypełnił mi Wiedźmin 3, ale po prawdzie mechanicznie bliżej mu do ubi-sandboksów niż Dragon Age'a czy nieśmiertelnego KotORa.
Rynek gier indie jest co prawda zróżnicowany, ale cały segment AAA jest jednorodny. Z gier, które Redaktor wymienił w tabelce na drugiej stronie połowa to akcyjniakowe sandboksy, dwa to sieciowe shootery i w sumie tylko Wolf wyłamuje się z obecnie przyjętych za lukratywne schematów.
O tak, czasy dla graczy są świetne, ale z racji oceanu wyśmienitych pozycji, które premierę miały 5, 10, 15 lat temu, a nie ostatnimi czasy.
dzis masz psychiatryczne zjawisko, ogladanie gier, faktycznie bardzo ciekawe czasy, rozwoj gier skonczyl sie 10 lat temu
"Żyjemy w najlepszych możliwych czasach, by być graczami"
Nie sądzę. Owszem grafika poszła do przodu, bywają nowe i dobre pomysły. Jednak lata temu (jak mniemam) wkładało się więcej serca w tworzenie gier, powstało masę prekursorów. Wielkie budżety obecnie powodują masę chciwych mord na scenie dla których nie liczy się pasja czy nowy pomysł o graczu nie wspominając a jedynie wyciskanie gracza jak cytrynę. Wspominając tylko o zwykłym, perfidnym oszukiwaniu konsumentów. Wielkie studia coraz bardziej przypominają polityków. Wiele obietnic a w rezultacie <kupa> opakowana w przepiękny urodzinowy papier. Sądzę że dla graczy "nowych" (tak do 25 roku życia to może być najlepszy okres. Dla graczy "starszych" czy "starych" - niekoniecznie.
Nie, nie zyjemy w "najlepszych czasach" bo gry wydawane sa po najmniejszej lini oporu, wedlog sprawdzonych powtarzalnych wzorcow a ich wydawaniu przyswieca tylko i wylacznie idea wydojenia klienta do granic mozliwosci.
Z drugiej strony zalewa nas tona crapu tworzonego przez ludzi ktorzy nie maja pojecia o tworzeniu gier ale maja po prostu dostep do narzedzi dzieki ktorym "moga kliknac 2x i miec gre"
Nie... to nie sa najlepsze czasy, to sa czasy kiedy "sztuka zostala sprowadzona do poziomu dojenia krowy" i przecietny gracz musi poswiecic mase czasu zeby odfiltrowac caly ten powstajacy crap i znalezc cos faktycznie fajnego i ciekawego do grania.
To nie sa dobre czasy i wcale nie idzie lepsze...
Zgadzam się. Żyjemy w najlepszych czasach by być graczami, co nie znaczy że żyjemy w czasach, gdy wychodzą najlepsze gry. Jednak dzięki różnorakim platformom typu GOG dostęp do ponadczasowych klasyków jest banalnie prosty, są one dostosowane do nowych systemów, więc jeśli ktoś chce grać tylko w nostalgiczne tytuły, ma to maksymalnie ułatwione.
Dzisiejszy gracz znajdzie w sklepie wszystko – od wysokobudżetowych hitów, przez nowatorskie propozycje łamiące konwencje, po tytuły estetyką i mechaniką wyraźnie nawiązujące do klasyki.
To poproszę tytuły gier w których mogę gotować metę jak Walter White, zarządzać obozem koncentracyjnym jak Rudolf Hoess czy walczyć z niewiernymi psami, którzy uparcie nie chcą przyznać, że nie ma boga prócz Boga, a Mahomet jest jego Prorokiem.
To są wspaniałe czasy, bo mogę ograć co żywcem zapragnę ze starych tytułów za bezcen i czaaaaaaaaaaasem się trafi jakaś nowa perełka jak soulsy która mnie wchłonie bez reszty.
Ale pre 2010 > post 2010
Jeśli ktoś nie gra w gry AAA, to owszem, ma indyki - ale znalezienie interesującego indyka w zalewie tego wszystkiego jest nad wyraz trudne. Na pewno nie pomaga w tym wszystkim brak dem produkcji, bo jak sprawdzić, czy mechanika i styl rozgrywki będą komuś odpowiadały? Indyki są tak niemiłosiernie różnorodne, że ciężko dopasować coś pod siebie, coś co przyciąganie na wiele godzin i nie będzie pieniędzmi wyrzuconymi w błoto, a o to nie trudno. I nie mówię tutaj o "błocie" jakoby dana gra była po prostu słaba - na własnym przykładzie mam tutaj na myśli gry, które przez wielu są oceniane bardzo dobrze, a mnie ani trochę nie bawiły - i tak przykładowo FTL, czy Orwell - obie gry były chyba za darmo i obiema produkcjami byłem zainteresowany, a po zagraniu okazało się, że gdyby nie fakt ich rozdawnictwa, skończyłoby się to dla mnie istną tragedią wydania pieniędzy i nie spożytkowania tego. Podsumowując - nie uważam, że jeśli ktoś mówi, że nie ma w co grać, to jest ignorantem. Sam w trakcie wolnych dni, bo normalnie nie gram już w nic, musiałem sięgnąć po starocie (może nie aż takie) - i jedyną grą z moich młodszych lat, która naprawdę była w stanie pochłonąć mnie, może nie jak kiedyś, ale na tę parę godzin zabawy co jakiś czas był Jedi Academy z modem Movie Battles 2 - nie wiem, co jest w tej grze, ale jestem w stanie, z perspektywy czasu i teraz, powiedzieć że jest to najwspanialsza gra jaka kiedykolwiek powstała.
I teraz, co chwila wychodzą nowe produkcje i nawet jeśli sprzęt by pozwalał - nie byłoby w tym nic dla mnie - po prostu już tego nie czuję.
Najlepsze czasy dla "młodzików", którzy nie mieli do czynienia z tytułami z 2002 i powyżej, oni wolą teraz grafikę a całokształt odstawiają na drugi plan.
Najlepsze czasy gracza to byly lata 88-92 i 1997-2002, a nie to coś dzisiaj
Tak, epoka mikrotransakcji, lootboxów, obciętej zawartości gry sprzedawanej jako DLC, gier powstających w bólach i męczarniach i antykonsumenckich praktyk. Super czasy po prostu. Grać nie umierać.
Zrozumcie, że mikropłatności itd. to jedyny obecnie sposób, żeby gry nie drożały w supertempie. Może nie są doskonałe, ale jesteśmy jeszcze w fazie, kiedy wydawcy i producenci szukają złotego środka pomiędzy systemem przynoszącym zyski, a zadowoleniem graczy. Bez tego wydawcy szukaliby innych sposobów zysku, czyli albo gry drożałyby z roku na rok (a tak od wielu lat trzymają poziom cenowy i nie przekraczają progu konsolowego) albo byście mieli pomiędzy misjami odpalane reklamy Coca-Coli albo płynu do naczyń... Coś za coś i przestańcie jojczeć.
Produkty takie jak Battlefront 2, gdzie mikropłatności niszczyły rozgrywkę należy omijać i nie kupować i to jest najlepszy sposób na pokazanie, że wydawca zrobił coś źle. Dzięki temu, tak jak w przypadku EA, będzie mógł przemyśleć sprawę i znaleźć lepsze rozwiązanie. Ale w przypadku np. Overwatcha system jest dobry, nieinwazyjny i dzięki temu gracze otrzymują wciąż nową zawartość nie płacąc za nic.
Ja się godzę na wyważone mikropłatności bo nie chcę w przyszłości płacić 400 zł za zwykłą edycję gry.