Raczej twórcy tak łatwo nie zrezygnują z gier single player. Teraz te korporacje chcą przejść na gry-usługi, gdyż łatwiej na nich zarobić. Single player według nich umiera, gdyż ich tasiemce nie sprzedają się już tak łatwo. Tylko nie pomyśleli o tym, że ciągłe powtarzanie tych samych schematów, upośledzanie fabuły, mocniejsze uproszczenia, wprowadzanie polityki z naszego świata do gier itp może zniechęcić do ich produktu. Lepiej powiedzieć, że single player umiera. Po drugie chcą szybko zarobić bez żadnego wkładu.
Do końca roku na bank sprzeda się ponad 10 milionów kopii. Cieszy że niesamowity produkt przekłada się twórcom na masę pieniędzy. Zasłużyli na to. Bardzo ciężko będzie tą grę pobić jakościowo przez kilka następnych lat.
"i gier single player" Taa jasne. Może na kosnolach ale co chwila mamy newsy o tym że powstaje sieciowa strzelanka czy inne "badziewie" (to moja opinia nie musisz się z nią zgadzać) albo gry jako usługi . Nie wiem w jaki sposób sukces stricte kosolowej gry ma otworzyć oczy wydawcom że jeszcze jest sen wydawać porządne singleplayerowe gry (na wszystkich platformach) i jeżeli już robić season pass to zawrzeć w nim konkretne rozbudowujące fabułę podstawki dodatki. Eh te czasy już dawno minęły.
Skończyłem w czwartek, a zacząłem grać gdzieś na początku lipca :). Rewelacyjny tytuł*, dla mnie największa niespodzianka i zaskoczenie roku. Arcydzieło - mega grywalne (chylę czoła przed projektantami, artystami i level designerami - słabych punktów brak), ze świetną fabułą (a kto by pomyślał, że można takową zawrzeć w grze o osiłku), technicznie majstersztyk - całość z jednej kamery, loadingów praktycznie brak (te nieliczne są świetnie zamaskowane), a oprawa taka, że szczęka chwilami opada. Kolejny przykład na to, że nie fizyczna, surowa moc sprzętu jest najważniejsza, a talent, pasja, pomysł, zgrana załoga i odpowiedni budżet oraz chęci :).
Dodam do tego wszystkiego - nie jestem fanem serii, poprzednie części mi zwisają i powiewają (nie grałem i nie zamierzam - slashery to nie moje klimaty, jedyny wyjątek zrobiłem dla Castlevanii LoS). Tym restartem natomiast od początku byłem zainteresowany, aczkolwiek nie przesadnie. Kupiłem dopiero pod koniec czerwca na allegro i to jakąś zabiedzoną promkę (żeby wyszło jak najtaniej). I ten zabiedzony nośnik blue ray wyleciał z konsoli dopiero po skończeniu gry.
Jestem w szoku, że można dziś zrobić tak dopięty na ostatni guzik tytuł. Tutaj nawet questy poboczne (zwane w grze "przysługami") nie są zrobione po linii najmniejszego oporu, byleby były, bo konkurencja też ma. Nie, widać, że ktoś nad tym siedział i się postarał, człowiek aż chce je robić. Poza tym warto, bo nagrody są konkretne (i tyle i TYLKO TYLE potrzeba), to nie zapchajdziury z gier UBI, fetch questy z Inkwizycji albo Andromedy albo rozczarowująca "kontrabanda" z ostatniego Wiedźmina. Nie tutaj warto się postarać (choć nie trzeba, bo to w końcu zadania opcjonalne), ale też nagroda jest tego warta. I daje satysfakcję.
Nawet elementów rodem z gier cRPG jest tu tyle ile trzeba, ni mniej ni więcej. Przy czym GoW to prawdziwy rodzynek - pod koniec gry miałem już odblokowane prawie wszystko (za wyjątkiem piątego,
spoiler start
maksymalnego poziomu ostrzy ateny,
spoiler stop
nie wiem dlaczego) i ze wszystkiego mogłem korzystać. I o to właśnie chodzi!
Jeśli ktoś jeszcze nie grał, a ma możliwość , to szczerze polecam!
*Co i rusz natykamy się na artykuły jak to mało ludzi kończy gry singleplayer, nawet te krótkie. Padają wówczas procenty od 7 do (w porywach) 30, ten ostatni uznawany już jest za dobry wynik. GoW, który "bez lizania ścian" i zabierania się za rzeczy poboczne, opcjonalne (ponownie podkreślam - nie warto z tego rezygnować, te rzeczy są świetnie zaprojektowane, nie odstają poziomem od głównej fabuły) jest grą na dobre 20 - 25 h, skończyło, wg PSN 54% graczy. Kosmos, nieosiągalny dla większości tytułów! Ostatnio, o takim współczynniku (powyżej 50%) czytałem przy okazji Heavy Rain, czyli lata temu. Nie trzeba lepszej zachęty i żeby zagrać i żeby pokazać deweloperom, że właśnie takich gier oczekujemy :).
Gra jest fenomenalna, i cieszę się że gracze docenili ciężką pracę jaką Sony Santa Monica włożyła w ten tytuł. Dla takich właśnie gier warto jest mieć konsolę i jeżeli ktoś jeszcze waha się nad zakupem, to szerze mogę polecić ten tytuł. Oby więcej takich gier powstawało, gdzie tytuł większy nacisk kładzie na SP niż MP.
Jedna z najlepszych gier w jakie grałem w życiu. Zasłużenie dostała się do mojego top 5 gier.
Moja gra generacji. Cholernie cieszy tak wysoki wynik bo to tylko pokazuje, że w erze płytkich jak kałuża fortnajtów i ceesików dalej jest miejsce dla wysokiej klasy gier singleplayerowych.
Świetna gra, ale na mnie największe wrażenie w tym roku zrobiło dotychczas Muv-Luv a walkirie bardziej podobały mi się w Valkyrie Profile 2: Silmeria, ale to pewnie przez to, że można było nimi grać i rekrutować einherjary.
Dla tej gry kupiłem PS4 PRO :D Naprawdę kawał porządnej gry, która co prawda nie jest pozbawiona wad, ale minimalnie, i maksymalnie, zasługuje na ocenę 9+/10 :)
Świetnie, zasłuzyli. Mozna byc fanboyem, albo PC'owcem, ale trzeba temu pogratulować, ze w czasach, gdzie firmy takie jak EA, Ubi i jeszcze niektórzy twierdzą, ze single umiera i przenoszą się na gry-usługi, wbija taki GoW i pokazuje jak mozna zrobić świetną grę bez śmieciowych mikrotransakcji, P2W, czy lootboxow.
Arcydzieło, tyle w temacie.
To jest gra dla której kupię PS4. Tak samo jak Zelda dla Switcha kupię (ale priorytety - mieszkanie [checked], auto [checked], upgrade karty graficznej [in progress], więc chwila chwila - ale decyzja zapadła. Dzięki tym grom ;) )
Należy się!
Dla mnie na równi z Ucnharted 4 czy The Last of Us. Fenomenalna gra i chyba na ten moment moja gra generacji.
Ogralem już 2 razy i co widzę jakiś artykuł to mam ochotę wrócić i jeszcze trochę pograć. Idealna gra na 10.
Właśnie przez takie gry jestem szczęśliwym posiadaczem PS4. To że nadal na PS wychodzą Singlowe gry, bez miksowania tego z online albo robienia na siłę gier online z gry Single. Sony jest jednym z ostatnich wydawców które tak duzo inwestuje w gry single player i nowe IP i chwała im za to.
Moim zdańkiem Castlevania Lords of Shadow była lepsza, ale przeszła całkowicie bez echa.
Recenzjowy bias robi swoje.
Gra jest bardzo dobra, na pewno nie wybitna, ale bardzo dobra, grafika fenomenalna ale mnie już fajerwerki nie ruszają. Projekt świata piękny, to mnie urzeka.
Ale szczerze wyżej oceniam grę, która jest najbardziej podobna do nowego GoWa - Hellblade Senua's Sacrifice. To jedna z najlepszych gier tamtego roku, najlepsza gra w mitologii nordyckiej, do tej pory ją wspominam. Gra wybitna.
Ergo: dawanie nowemu GoWowi 10 jest nieporozumieniem. Tak samo jak było to w przypadku TLoU, gry także co najwyżej bardzo dobrej.
Najmniejszy wspólny mianownik się kłania: wczoraj oglądałem, próbowałem z kolegą oglądać nowych Avengersow. Po prostu dno - straszne do jak niskiego poziomu doszła kultura masowa, a ludzie się nią zachwycają. 10 lat bez filmów u mnie i odrzut od tych śmieciowych tworów jest wielki.
Niemniej jeszcze gry nie skończyłem więc ostateczna ocena może być inna. Faktem jest też że obecnie jestem mega wymagający. Dawniej pewnie też GoW byłby dla mnie wybitny. Obecnie książki znaczą dla mnie więcej.
Przestańcie już hajpować tego Dad of Boy, bo potem człowiek kupuje, spodziewa się nie wiadomo czego, a dostaje grę bardzo dobrą, ale jednak niedorastającą do swojej oceny na metacritic.
Zawiodłem się na tej grze i uważam ją za średniaka, ale nie zmienia to faktu, że jest arcydziełem i jedną z najlepszych gier w tej generacji. Wynik jak najbardziej zasłużony.
Nowy God of War jest taki sobie. W skali growej, to typowy średniak, przynajmniej, jak na dzisiejsze standardy.
Gra jest wykonana poprawnie, stanowiąc zlepek klisz z kilku innych tytułów, modnych w ostatnim czasie. I to w zasadzie wszystko.
Fabuła jest dość przewidywalna i wcale nie porywa. W wielu miejscach jest też trochę wydłużana, by dostosować ją do gameplayu.
Na wielki minus wypadają generyczne walki i przeciwnicy, którzy bardzo szybko zaczynają się powtarzać, zmieniając tylko kolory. O ile w poprzednich częściach - które były siekaninami - mi to nie przeszkadzało, jak i nie przeszkadza w typowych H&S, tak tutaj jest to irytujące. Zwłaszcza, że wszystko doskonale widzimy, a kiedy po raz kolejny wyskakuje na nas troll, dokładnie taki sam jak wszystkie inne, z tym samym kamulcem, którego używa jako broni, tylko mając inne kolory, to ze śmiechu, zażenowania i nudów można po prostu puścić bąka. No ale dzieciaki i tak to kupią i będą się tym zachwycać, więc po co dbać o unikalne modele przeciwników, albo chociaż zmieniać im pewne szczegóły? Żeby trolle miały różne bronie czy coś, no ale poco. Lepiej przemalować i to się wyklepie. To już większą różnorodność miałem w Castlevanii Aria of Sorrow na konsolę Gameboy Advance.
Kamera umieszczona nad prawym ramieniem bohatera jest pomysłem całkowicie idiotycznym. Przez to protagonista wydaje się jeszcze bardziej niezgrabny i ociężały. Taka kamera zasłania pole widzenia i przeszkadza w grze.
No i ostatni boss...
spoiler start
Ostatni boss, który jest również pierwszym, jak i samo zakończenie gry, którego tak naprawdę nie ma, to już szczyt chamstwa. Nie znoszę gier, w których zakończenia nie ma. Równie dobrze twórcy mogli wyświetlić napis: "Kup sobie DLC, bo na pewno będzie, a jak nie będzie, to kup God of War 2".
Pomijając już fakt, że ostatni boss jest równie generyczny i nudny, jak te trolle, które spotykamy po drodze. Najgorsze jest to, że starcie jest do bólu jednowymiarowe. Zwykłe okładanie go i nic poza tym. Człowiek miałby nadzieję na to, iż twórcy zaserwują mu jakąś zmianę perspektywy. Że trzeba będzie walczyć z gigantem, że coś... Ale nie. Tylko parę razy po mordzie i cliffhanger.
spoiler stop
Chwilę pograłem i się zanudziłem. Resztę obejrzałem na youtube, utwierdzając się w przekonaniu, że nie straciłem nic.
Nie polecam.