Ja ostatnio w robocie pykam w Desperadosa trójkę (jak na pracy zdalnej) lub tysiak na kurniku (jak w firmie). Zrobię swoje i potem tylko sprawdzam co jakiś czas czy coś nowego doszło lub odbiorę telefon jak zadzwoni. Nie widzę sensu w szukaniu na siłę czegoś do roboty.
Bardzo fajny artykuł z przymrużeniem oka. Kiedyś pracowałem w firmie gdzie cały departament był jedną z czołowych gildii w travianie. Dział IT pisał im boty żeby klikały jakieś monety. Z kolei w innej robocie menedżer non stop tłukł na PS Vita. I nikt go nigdy nie zauważył… Tyle że jego osiągnięcia wyskakiwały co bliższym współpracownikom w dość dziwnych godzinach ;]
Wychodzę z założenia, że jak robota zrobiona, to pozostały czas jest dla nas. Swoje trzeba zrobić, ale takie sztuczne wynajdywanie sobie roboty na siłę czy ściemianie by rozplanować czas mija się z celem. Wiadomo, wszystko zależy jaką kto ma formę pracy, i szefostwo. Ja przykładowo w swojej pracy czytam książki. W domu ich nie tykam, bo wolę sobie pograć czy coś obejrzeć, czy jakoś inaczej spędzić wolny czas. Ale w pracy lubię sobie w tej formie wypełniać czas pracy.
Kiedy sam sobie szefujesz, siedzisz w biurze, a nie ma zleceń, granie jest czymś tak naturalnym jak przeglądanie internetu :)
A i komputer służbowy ma jakąś taką znacznie lepszą kartę graficzną, niż wymaga tego excel ; p
u mnie to co najwyżej administracja sobie w coś tam grała, najczęściej widziałem jakieś układanki puzzle (dziewczyny) i zawsze jak wchodziłem to scroll w dół był. Mówiłem nawet że nie mają co się krępować jak wszystko gra i nic się nie dzieje to czym to się różni od siedzenia na stronach www, a jak były okresy gdzie musiały zostać do 20-22 to wtedy im mówiłem czasem tak jest raz się gra w pracy w gry raz się pracuje dłużej, trzeba być elastycznym ;)
Na służbowych komputerach (bo są za słabe) się nie gra tylko baby gołe się oglondo.
To my mamy w w biurze tarczę do rzutek i planszówkę rozstawioną. A szef grał w rzutki z nami. :-)
W pracy gram cały czas, stawką jest pensja i awans zawodowy. Taka całkiem realna, życiowa roz(g)rywka.
To że kocham swoją pracę to przeginka ja nie gram bo nie mam na to czasu i robię na ogromnej hali .
Powiem tak: Jak jesteś freelancerem i pracujesz z domu to w robocie możesz grać w co chcesz... chyba, że jesteś zawalony robotą i czasu na granie masz mniej niż 10 godzin w miesiącu...
Ja w "Worshippers" grywam. Wersja kupiona na Steamie, zainstalowana na dysku przenośnym. Nie trzeba instalować, ani łączyć się ze Steamem czy netem, chodzi elegancko nawet na słabszych komputerach, jest turowa, więc w razie czego łatwo można zminimalizować. Masę godzin mi uratowała w pracy ta giera.
Nie ma rogali?
bleh
Przyznam że jestem zawiedziony że w Clickerach nie wspomniano nic o Cookie Clickerze w którego pocinam sobię właśnie od jakiś 2 tygodni w trakcie pracy a w którego grałem już lata temu :D
Ciekawe propozycji, ale co godzinę trzeba odejść od monitora na 10-15 minut i zająć coś innego, by oczy mogą odpoczywać. Więc trudno o czas na granie w pracy.
Gdy pracowałem w sklepiez RTV AGD to grałem sporo gdy nie było szefa m.in w GTAV, przeszedłem w pracy prawie całe CoD MW3, podobnie Company of Heroes 2 :) Czasami w PESika cisneło się mecze :)
Pamiętam, że kiedyś w Larrym 7 Miłość na fali, w opcjach i konfiguracji sterowania opisany był w klawiszach skrót alt + Tab jako szef idzie !
Gdy pracowałem przy komputerze to w takiej pracy, że wszystko co nie było potrzebne było wyłączone. Zero możliwości instalacji czy użycia USB.
Wolę jednak prace innego typu, nie lubię się gapić w monitor.
W plemiona grałem, coś około 150 wiosek miałem, ale to było raczej po pracy.
Za to gry mobilne... Zdarzył mi się podczas studiów sezon na farmie owocowej (trzeci z kolei) gdzie niż nie zbierałem tylko byłem nadzorcą. Wszystkie części Angry Birds poszły. Gdy się nie ma nic do roboty tylko pilnować ludzi, a dni czasem trwały i 12h... Masakra.
Obecnie moja praca pozwala mi korzystać z tel ile zechcę. Dwa lata temu przeszedłem Galaxy on Fire w pracy. Mortal Kombat kilka miesięcy grałem. Lecz od jakiegoś półtora roku wolę czytać lub oglądać filmy. Albo zrobić coś czego nie muszę, ale usprawni to mi pracę w przyszłości. Nawet głupie posprzątanie biura czy magazynów jest lepsze niż zagranie godzinę. Przynajmniej gdy się pracuje jak ja - samemu i to jak wszystko wygląda zależy tylko ode mnie. Przerwy dowolne i ile chcę, ale człowiek sam się pilnuje tylko po to by nie mieć awarii czy syfu.
Ja aktualnie pytam dość często w pracy partyjkę HeartStone na telefonie, znakomicie to wychodzi! Zazwyczaj są szybkie partyjki.
A ja myślałem że w pracy biurowej króluje głównie windowsowy pasjans, zwłaszcza wśród kobiet.
W dawnych czasach mialem przez rok taka fajna prace ze chyba tyle samo czasu pracowalem co toczylem z kumplem zaciete pojedynki w bombermana. Szefowa tylko sie smiala z naszego emocjonalnego podejscia do tej gry.
Lata temu, będąc na stażu, miałem szefa, który pocinał sobie w Terrorist Takedown 1 albo 2 i Code of Honor, kiedy akurat nie było zbyt dużo roboty.
Pamietam, jak kiedys gralem w podstawowce w War of Dragons. Nieraz zdarzylo sie, ze piszac do kolegi z gildii dostawalem odpowiedz ,,zw, mam klienta'' lub cos podobnego, co sugerowalo prace ;D
No przepraszam bardzo. Ja też w pracy pracuję a "gram" przez 8h. Taki żywot testera. W dodatku jeszcze mi za to płacą :)
Przypomniało mi się, że kiedyś była taka przeglądarkowa gra (były to okolice 2010), bodajże Boodborne się nazywała, do której na prośbę graczy wprowadzono dodatkowy layout udający trochę jakiś pakiet biurowy. Mało grafik, statystyki postaci w tabelkach jak w Excelu, cały jasny w przeciwieństwie do typowych w tamtych czasach mrocznych i ciemnych skórek dla tego typu gier itd.
spoiler start
PS. odpalanie takiej gierki w tamtym czasie nie wynikało z lenistwa czy nałogu, a z faktu, że zajmowałem się wtedy pisaniem i egzekucją testów niskiego poziomu. O ile pisanie ich było angażujące, tak kwestia egzekucji i związanego z nią czekania, proces niezbyt dało się zautomatyzować ze względu na ograniczenia sprzętowe, człowiek potrzebował jakiegoś zajęcia, na częste, ale krótkie (maks 5 minutowe) czasy oczekiwania.
spoiler stop
Jak nawet w robocie nie odpuszczasz grania to oznaka, że popadłes w uzależnienie i trzeba udać się na odwyk.
Są takie zawody, w których, nie dość, że podle płacą, to koledzy gotowi jeszcze donieść, że się gra. Nawet wtedy, gdy i tak nie ma nic do roboty. Lata temu łupałem z kolegą na takiej konsoli z Niemiec. Były na niej dwie gry: dwuwymiarowy tenis i lot takim stateczkiem, którym należało ominąć rozmaite przeszkody. Jeśli rozbijałeś statek nawet krótko przed metą - game over. Nie było nawet możliwości zapisu.
Dinozaurł w Chromie ma opcję pauzy. Alt i wszystko stoi. Jedyną wadą tej opcji jest to, że jeżeli zapauzujemy nad kaktusem to po od pauzowaniu nasz dino odrazu się na niego nadzieje.
Mój rekord w tej grze to prawie 3000 pkt.bo nauczyciel wszedł do klasy :(
Tak z 15 lat temu, to bywało, że całe biura naparzały się ze sobą w Plemionach, czy tam innych Travianach. Sam teraz w robocie pogrywam głównie w Hearthstone. Bywa, że muszę przedwcześnie zakończyć partię, bo szef coś tam ode mnie chce, ale robię to bardzo ostentacyjnie, żeby widział, że mi przeszkadza.
Aż musiałem napisać komentarz...
Z punktu widzenia przedsiębiorcy jak i byłego pracownika podsumuje tylko jednym:
W pracy się ****a pracuje, a nie gra w gry.
Gry to po pracy. Po zarobieniu na chleb, kiełbasę, rachunki, paliwo itd.
Nie jest to zdrowe dla biznesu, pracownik zamiast poświęcać czas i energię na pracę w godzinach pracy, to ten traci ją na bezcelową stratę czasu i wymagające skupienia uwagi gry.
Co raz bardziej żałosne te artykuły .....