TobiAlex, endgame to raczej złe sformułowanie jeśli chodzi o Mario. Seria ta już w latach 90 poszła w takim kierunku, że ma mniej lub bardziej otwartą strukturę, pozwalającą wybierać etapy czy zadania jakie wykonujemy.
Mario Galaxy 1 i 2, Sunshine czy Mario 64 miały treści na dobrych kilkadziesiąt godzin. W ramach kilkunastu dużych lokacji, które robiły za swego rodzaju HUB było wiele zadań, prostszych i trudniejszych. Ważną częścią gier Nintendo jest odnoszenie porażki. Gry z Mario uczą pokory jak mało co. Osławione Dark Souls to easy mode na tle Mario Galaxy 2.
W tych grach 30% treści jest łatwe, kolejne 30% wymagające, następne 30% ultra trudne, a ostatnie 10% spędza sen z powiek.
Gry te można jednak ukończyć mając zaliczone 20-30% treści. Tak, by casuale mogli je przejść tj. wtedy odblokowuje się finalny pojedynek z Bowserem i możemy zobaczyć napisy końcowe.
Ukończenie gry to tak naprawdę ukończenie tutorialu. Zapoznanie gracza ze wszystkimi lokacjami i mechanikami. Później czekają wyzwania, czy trudniejsze gwiazki/księżyce w zależności od gry.
To nie jest tak jak w GTA czy AC, że 100% gry to jakieś durne znajdźki, czy misje poboczne na kopiuj/wklej. Gry z Mario mają po prostu dodatkowe lokacje, albo robimy te same zadania z modyfikatorami.
Super Mario Galaxy 2 robił to świetnie. Odblokowanie finałowego Bossa to 60 gwiazdek, co odblokowuje kolejny świat, gdzie kolejne, bardzo trudne etapy otwierają się po 80, 90 czy 120 gwiazdkach. Jednak żeby zdobyć 120 gwiazdek wracamy się do poprzednich lokacji, gdzie dostajemy nowe zadania, będące wariacją na temat tego co już tam robiliśmy. Począwszy od modyfikatorów takich jak perfect run tj. cały etap bez checkpointów i z 1 HP, poprzez limity czasu, czy modyfikatory ilości i rodzajów przeciwników. Średnio już to pamiętam po latach, ale poziom trudności tych wyzwań był momentami absurdalny, ale też świetnie zbalansowany. Przegrywało się przez własne błędy, a nie źle działającą kamerę, czy losowość. Dlatego też powtarzanie 10-30 razy tych samych sekwencji sprawiało frajdę, bo każde kolejne podejście dawało jakąś lekcję.
Po zrobieniu tych wyzwań i przejściu najtrudniejszej "Grand Master Galaxy". Odblokowały się zielone gwiazdki tj. w każdej lokacji pojawiały się 3 nowe gwiazdki, umieszczone w bardzo trudno dostępnych miejscach. Niby nie wygląda to ciekawie, ale zbieranie tych gwiazdek było bardzo przyjemne i dość łatwe. Trzeba było mieć doskonale opanowane sterowanie. Po ich zebraniu odblokowywało się ostatnie wyzwania "Grand Master Galaxy" zrobione na jednym życiu, bez checkpointów. Jedyna rzecz jakiej nie zrobiłem, mimo iż podchodziłem do tego wyzwania przez kilka lat.
Ogólnie w grach Nintendo, nie ma rzeczy męczących. Od dwóch miesięcy męczę Rise of The Tomb Raider i ciężko jest mi wysiedzieć dłużej niż 30 minut. Schemat goni schemat. Tu się wspinamy, tu jest arenka z osłonami, więc wybiegnie kilku wrogów, tutaj jest grobowiec, a tam jakiś kosz ze znajdźką, a wisienką na torcie jest ten durny rozwój postaci i ekwipunku. To wszystko jest strasznie nudne, niszczy immersję i odziera grę z klimatu.
Nintendo nie robi niczego schematycznie. Jak robią lokację to robią w niej jakiś motyw. W Super Mario Galaxy 2 co 30 minut zmieniał się cały gameplay. Każda lokacja miała swoje power-upy, swoje mechaniki i przeciwników. Podobnie jest w Mario 3D World, ale ta gra jest wyraźnie gorsza od serii Galaxy, czy Mario 64, choć wciąż lepsza niż typowe gry AAA.
Wobec Mario Odyssey też nie miałem większych oczekiwań, ale kupili mnie motywem wcielania się w NPCe. Dzięki temu zachowano wszelkie aspekty platformowe i sztandarowy schemat poruszania się Mario, a także dostali ogromne pole do popisu w tworzeniu nowych wyzwań.
Samo wcielanie się w NPCów pozwoliło też wprowadzić naturalne niewidzialne ściany pomiędzy wyzwaniami w otwartych lokacjach.
To jest właśnie styl Nintendo. Doskonały balans między klasycznym fundamentem i doskonale działającymi mechanikami jak sterowanie, czy praca kamery, a także sporo nowych mechanik, by gracze którzy przeszli wielokrotnie poprzednie odsłony wciąż musieli się uczyć jak pokonać nowe przeciwności.
Kisnę z komentarzy ludzi, co twierdzą, że gry na Nintendo to gry dla dzieci i w ogóle Zelda, która deklasuje obecnie sandboxy (m.in. wiele tytułów jak nie wszystkie od Ubi, gdzie otwarty świat to te same zadania robione wkoło i znajdźki). A już w ogóle pisanie, że Cuphead jest dla dzieci (xD) to są takie bzdury, że długopis na moim biurku ryknął śmiechem aż mu sprężynka wyleciała.
Gry na Nintendo mają specyficzny target odbiorców i są jedyne w swoim rodzaju. Znajdźcie taką grę jak Mario albo Zelda. Zrozumcie w końcu ludzie, że to, iż gra jest kolorowa i nie ma męskiego alfa brudnego i mhrocznego filtru dla nihilistów nie oznacza, że jej targetem są dzieci. To wynika z zamysłu artystycznego. No ale czego się spodziewać po ludziach, dla których gry dla dorosłych to tylko elexy albo the evil withiny, bo jest mrocznie i przeklinają, w ogóle coll setting mroczne korytarze, och ach, masturbacja, jaki mrok!
Co jest jeszcze smutne abstrahując od głupot, to że dzisiaj w plusach znajduje się brak mikropłatności. I owszem, to trzeba chwalić, podkreślać, ale w jakich smętnych czasach nam przyszło żyć, że jak deweloper nie wpycha ci łapy do kieszeni chamsko i nie dostosowuje gry pod mikro to trzeba to zaznaczać w plusach gry.
Skoro plusem jest brak mikropłatności to niech minusem będą wbudowane mikropłatności w nadchodzących tytułach.
Co to za czasy nastały żeby teraz plusem gry był brak mikropłatności.
Gorn - do Mario trzeba dojrzeć. ;)
Ja się tylko przyczepię do grafiki. Choć nigdy nie uważam jej za najważniejszą, to w Mario Odyssey kłuje mnie fakt, że postaci są bajkowe a otoczenie prawie że filmowe. Najgorzej prezentuje się to na planszy z tym miastem w stylu amerykańskim, gdzie no same lokacje prawie jak z GTA, a Mario z kreskówki :<
Chyba jednak kupię, coop z czapką mnie przekonał. Dzięki za mini-analizę zachowania joyconów, takie szczegóły są istotne (Overcooked na Switchu bywa męczące ze swoim sterowaniem).
Nie czytałem jeszcze recenzji ale niepokoi mnie ten minus związany z trybem hanheldowym. Ja Switcha będę używał głównie przenośnie.
Do czego to doszło - mowa o... end game w platformówce, i to w grze singleplayer... Ciekawe jak będzie wyglądał end game w nowym Tomb Rajderze czy Uncharted.
Ale to norma u Nintendo. W Donkey Kongach tez otrzymywało się dodatkowe poziomy po przejściu gry i zebraniu wszystkich liter KONG w danym świecie.
Jedyna gra, której zazdroszczę posiadaczom "Włącznika". Miałem okazję zobaczyć grę na żywo na TV i widzę, że to jest to. Nawet sandboxowość nie psuje tej gry, była to największa obawa. Hennepin - szczerze zazdroszczę.
Nie zapominajcie, że ta gra może i genialna w swojej kategorii, ale to nadal tylko platformówka. Czyli podobnie jak gry sportowe i bijatyki, taki typ gier klasy B. Takie produkty raczej nie otrzymują GOTY. Tytuły zgarnie zapewne fenomenalna Zelda (i nie potrafiłbym się z tą decyzją nie zgodzić), choć na mnie osobiście to Automata, pozostawiła największe wrażenie.
Z tą Zelda to nie taka łatwa sprawa. Uwielbiam RPG ale ta gra jest po prostu jak na RPG kiepska. Przeszedłem może 30 procent i odłożyłem na półkę.
Zero wciągającej fabuły, praktycznie brak dialogów, a te które są... Cóż. Walka? Wybaczcie - broń która rozpada się po kilku ciosach. Takie trochę kpiny :)
Za to Mario to genialna pozycja. Żadna rewolucja, po prostu doskonała platformówka. Taka, żeby usiąść na 15 minut po pracy i szybko się zrelaksować.
Niesamowita gra. Im dłużej się gra tym bardziej wciąga. Jeszcze tylko kawałeczek , tylko sprawdzę co jest na następnej planszy, jeszcze znajdę jeden księżyc, kończę i oddaję telewizor. Dobra oglądajcie sobie to nocne kino ja na szczęście mam swój własny ekranik. Już dawno nie grałem w grę z syndromem - jeszcze tylko minutka. Miałem dość mieszane uczucia co do nowej konsolki Nintendo. Teraz mając ją w ręku i Marina jestem zachwycony tym projektem i sposobem realizacji gier. następna w kolejce Zelda :)
https://m.youtube.com/watch?v=alV4psOH9U4
Projared to fan Nintendo i wydaję mi się że wystawił bardziej obiektywną ocenę. 10 godzin rozgrywki kiedy Galaxy miało 20 a było liniowe? Gra ma braki contentu a ludzie próbują tłumaczyć to NG+ serio?
Gry Nintendo to pierwsza liga gier,to są gry z duszą i wybitnym gameplayem
Szczerze, to tego można było się spodziewać po kolejnej odsłonie przygód hydraulika, nintendo po prostu wie jak się robi gry.
Gdyby to była jakaś nieznana platformówka konsolowa, to nikt by w to nie grał :)
Gdyby tylko SWITCH był w Polsce traktowany jak trzeba a gry były zlokalizowane ( Napisy ) to ta konsola stałaby już u mnie na półce. Szkoda, bo Zelda i Mario to gry dla których warto kupić konsole, tak samo jak dla Uncharted 4 PS4.
Średnia z 67 recenzji to 97% !!! Mesjasz, klękajcie narody. Współczuję nie posiadaczom Switcha :).
Z mojego punktu widzenia to też jest tylko gierka dla dzieci.
Platformówki kręciły mnie jak mialem 8 lat i dopiero co zaczynałem grać.
Tak samo było z bajkami typu Shrek, Nemo itp.
No, ale skoro są dorosli którzy lubią oglądać baje (ja sie do nich na pewno nie zaliczam, chyba ze mowa o japonskim anime - w wiekszosci poważne, mroczne klimaty) to i znajdą się tacy co będą grali w Mario.
Nie mniej głównym odbiorcą tego typu gier/filmów są dzieci.
giermuś1972 - jak dobrze że jestem z dala od takich GOTY, nawet nowa Zelda to nie jest jakaś wybitna gra do której się chce wracać i o niej rozmawiać. Kto ją skończył to skończył, a gry wybitne to gry o których się mówi, wraca, rozmawia wiele godzin na forach. A co ja będę mówił dla fanatyków N. dla których poskakanie 2 godziny raz w tygodniu do rurki będzie szczytem gamingowym marzeń.