Temat malych zarobków to jedno. Ale większym problemem jest mentalność, w szczególności kadry managerskiej. W PL dominuje podejście takie, że archetypem dobrego managera jest dozorca niewolników na plantacji bawełny i szczytem rozwoju każdego wyjętego z małego miasteczka managera, jest być jak Uruk Hai. Liczy się aby "wycisnąć jeszcze więcej" ale w ten negatywny sposób. Oczywiście to się powoli zmienia, napływ kultury zachodniej powoli przenika też do niektórych środowisk i trend zdecydowanie jest pozytywny ale dużo jest do zrobienia.
Większość osób, które wyjechało w celach zarobkowych powtarza zawsze tak samo: nie tylko pieniądze, ale szokiem było to jak są dobrze traktowani.
Tu jest Polska, tu trzeba się nachapać, teraz, już, zaraz. Ten głód, te mieć, ten pęd, by nie pamiętać, zapomnieć smak chleba z cukrem i szary paździerz socrealizmu, zdążyć byle prędko wytarzać się w luksusie przed kostuchą. Ja jestem biznesmen, to jestem pan - a ty cham. Choćby po trupach, a po nas choćby potop. Zachód choćby miał całe dziesięciolecia, nawet setki lat by skumulować jakiś tam majątek, nikt tam nie dorabiał się z dnia na dzień.
Kondycję psychiczną narodu najlepiej poznać po szczegółach. Mnie zawsze urzekają nowe osiedla wypasionych domów, apartamentów pod które zajeżdżają wypasione fury właścicieli przez przecinające parcelę rzeki błota. Wydawałoby się, że najpierw powinny być porządne drogi, a obok drogi rosnąć siedliska ludzkie. Takie szczegół, który pokazuje, że my Polacy organizacyjnie, wspólnotowo nie jesteśmy my - jestem ja, jest on, jesteś ty. Zmienia się to bardzo wolno, ale się zmienia.
Bo ludzie powinni mieć nic, to ich prawo, to ich obowiązek.
Jak ktoś ma, to znacjonalizować i rozdać wszystkim.
Wtedy każdy dostanie nic i będzie OK.
Chyba że ktoś służy Suwerenowi, wtedy tak, należy się, za służbę i oddanie.
przeczytałem wypowiedzi w tym temacie (z trudem) i nasuwa mi się tylko jedna myśl : czemu płaczą zawsze o zarobki osoby które nic nie umieją poza wiedzą wyniesioną ze szkoły średniej ?! zarabianie pieniędzy to jedna z prostszych czynności w życiu, tak naprawdę jeśli jesteś odpowiednio wyedukowany to okazuje się że pracy jest więcej niż jesteś w stanie jej wykonać
dam wam prosty przykład na sobie (w skrócie)
skończyłem studia -> miałem do wyboru pracować dla kogoś lub zacząć na swoim, po przejrzeniu ofert pracy stwierdziłem że musiałbym pracować za niewiele więcej niż dostawałem stypendium + dorabiałem na studiach (bo musiałem, niestety mając tylko jednego rodzica), więc postanowiłem założyć firmę a były to początki 2000 roku. Niestety na pomoc rodziny nie mogłem liczyć więc aby w ogóle coś rozpocząć musiałem zasuwać praktycznie po 12-14 godzin (to chyba było przez 2 lata pierwsze, człowiek z perspektywy czasu ma do siebie pełny podziw jak dużo można było pracować i nie czuć się zmęczonym)
dwa lata później -> nie wyrabiałem się już na zakrętach tzn. musiałem się pracą dzielić z innymi więc najpierw pracowały dla mnie 2 osoby potem 5 ... potem więcej
....
obecnie nie pracuje firmą zarządzają ludzie których znam od początku, reszta to pracownicy którzy pracują przy tematach które są na bieżąco wykonywane (zleceń mamy średnio na 3 lata do przodu), stałą pensje ma tylko administracja i księgowość / najniższa pensja to ok. 4K PLN brutto / pozostałe osoby ze względu na duże b. duże zarobki są na jednoosobowej działalności (nie sądzę aby ktoś zarabiał mniej niż 200K netto rocznie)(woj. podlaskie)
i teraz najciekawsze gdyby nam zabrano wszystko do zera (np. wojna) to mamy fach w ręku i moglibyśmy zacząć od zera wielokrotnie i to jest właśnie najważniejsze w tym wszystkim, jeśli umiesz coś robić to nie będziesz nigdy pisał postów jak w tym temacie, bo po prostu zawsze, nie ważne jak będzie sobie poradzisz w każdej rzeczywistości.
Problem jest poważniejszy. Tolerowanie patologii na rynku pracy powoduje, że mamy do czynienia z nieuczciwą konkurencją. Konsekwencją jest wypadanie z rynku uczciwych pracodawców lub ich adaptacja w kierunku patologii.
ale na tzw prowincji młody człowiek nie ma szansy zarobić w normalnych godzinach bez nadgodzin 2 tys zł na rękę.
Ale czy ty ogarniasz, że to nie jest wina pracodawców, że nie mogą ci dać dwójki na rekę, tylko tego jakimi kosztami pracy są obciążeni?
Weź sobie do ręki kalkulator i policz, ile pracownikowi na umowie o pracę zostaje z 2 tysięcy brutto. Potem do tego dodaj sobie jeszcze koszty pracodawcy jak druga połowa emerytalnej czy FGŚP. Wtedy zobaczysz, ile pracodawca musi dopłacić do tych dwóch tysięcy.
Fajnie się tak jedzie po pracodawcach, ale sądzisz, że jakby nasi rodacy po bezużytecznych studiach typu zarządzanie chcieli iść do pracy to pracodawca byłby zmuszony korzystać z cudzoziemców? Bo ja z mojego doświadczenia wiem, że przychodzi chłopak co do CV ma wpisane co najwyżej ukończone studia i praktykę miesięczną i chce 3 tysie na rękę. Takiego pracownika musisz jeszcze ubezpieczyć, zapewnić mu narzędzia pracy i wyszkolić.
A jak chcesz powrotu do komuny to jest KRLD. Tam to jest życie na poziomie, każdy żyje w ubóstwie tak samo, wszyscy równi!
Do rządu miej pretensje, że nie chcą odciążyć pracodawców, tylko walą jednymi z najwyższych kosztów pracy w Europie, bo ktoś musi utrzymać armię urzędników i emerytów.
Koszta pracy srata tata... W małych firmach może rzeczywiście ma to jakieś znaczenie ale są duże firmy mające wręcz milionowe zyski a i tak płacą pracownikom 2-2,5tys na rękę (np. patrz wyżej wspomniany Lidl). Pracodawcy są po prostu skąpi i tyle. Sami chcą się nachapać a żeby podzielić się z pracownikiem to już nie, bo ten musi tyrać jak wół za pieniądze ledwie starczające na przeżycie miesiąca.
Tak, podniesienie płacy minimalnej z pewnością wpłynie na lepsze traktowanie pracowników :D Wcale nie spowoduje że będą traktowani tak samo tylko będzie ich zatrudnionych mniej, ceny wytwarzanych towarów też nie skoczą w górę, ani trochę :D Gratuluję autorowi wątku, takich bzdur już dawno nie czytałem :D
Pracodawcy niszczą rynek
Tzn. jak ktoś kto tworzy rynek jest jego niszczycielem?
Problemem jest raczej słabe poszanowanie pracownika i jego pracy.
Tak wiem specjaliści są w cenie i dobrze zarabiają (a i to nie zawsze jest prawdą ) ale nie wszyscy są specjalistami i mnóstwo osób pracuje w normalnych, przeciętnych zawodach..
większym problemem jest dla sporej części pracodawców - pracownik to taki osioł i niewolnik do roboty którego zamęczyć zgnoić a jak się zmęczy to kolejny .
Najlepiej przypieprzyć stawkę poniżej głodowej np.
https://finanse.wp.pl/glodowa-pensja-w-ofercie-pracy-proponuja-2-40-zl-brutto-za-godzine-6114332540487297a
ta stawka nie była rekordem "W ubiegłym roku za pośrednictwem PUP w Przemyślu jeden z przedsiębiorców szukał doświadczonych malarzy budowlanych, którym chciał płacić 1,50 zł." ale stawki po 3-5 brutto dalej się spotyka ..
http://www.nowiny24.pl/wiadomosci/podkarpacie/art/5746114,podkarpacki-pracodawca-oferuje-prace-za-3-zlh-wyzysk-zgodny-z-prawem,id,t.html
tak wiem od 2017 obowiązuje 13 pln na umowie zleceniu ale .. minimalna stawka godzinowa nie ma zastosowania do innych umów nazwanych z Kodeksu cywilnego, np. umowy o dzieło czy umowy agencyjnej..
Czy sam byłem świadkiem (za czasów studenckich) jak zapraszali na dodatkową fuchę ( nocna inwentaryzacja) w ogłoszeniu stawka 25 pln - przyjechała wypindrzona "szefowa" nówką merca i ogłosiła licytację ( bo niby za dużo pracowników umówiła) i kto zrobi to taniej .. jak wiadomo student groszem nie śmierdzi (a jeść trzeba) wiec zaczęła się licytacja czy raczej poniżanie ( ten pan pójdzie za 15 a kto pójdzie za 12) - obniżka stawki skończyła się stawką 6 (słownie sześciu złotych ) z obiecanych 25
Niestety cześć pracodawców ma mentalność - dajemy wam pracę wiec całujcie nas za to i cieszcie się bo jest milion pińćet osób na wasze miejsce..
Kolejna patologią są darmowe dni/tygodnie/miesiące (tak widziałem ogłoszenie gdzie proponowano 2 miesiące pracy za darmo jak się sprawdzisz zostajesz - praca nie wymagała specjalnych umiejętności ot zwykły sprzedawca w sklepie)
Z przykładów zżycia kolejnej patologii czas pracy .. akurat nie mój ale mojego przyjaciela .. pracodawca ( na czarno) brał tyle zamówień że zdarzało się pracować po 36 h ( nawet kierowcy ! a każdy kto tyle siedział wie jak się organizm zachowuje) czy kilka tygodni pracy w systemie 12-18h pracy dziennie ( bez dni wolnych a zdarzało się i powyżej 20 h a następnego dnia znów do pracy) także i takie cuda się zdarzają w naszym pięknym kraju - na szczęście szef płacił za nadgodziny ale zwykłą stawkę..
A takich patologii jest znacznie więcej, nie tylko w zatrudnieniu ale i choćby płaceniu za faktury
A marudzenie że uczcie się i będzie lepiej gucio prawda bo samych kierowników, mega specjalistów na rynku pracy nie będzie - bo kto wtedy poda wam kawę, sprzeda gazetę, chleb czy w barze naleje piwo (chyba że określimy to jako specjalista do spraw pieczywa? wyższy menadżer obsługi ekspresu do kawy)?
A szarzy pracownicy też chcą żyć na ludzkim poziomie
Rynek i kraj niszczy niski kapitał społeczny.
Nikt nikomu nie ufa, ludzie nie potrafią ze sobą rozmawiać, zawierać kompromisów a potem ich respektować. W rezultacie każdy mysli tylko o tym, żeby wyrwać jak najwięcej dla siebie i nie interesuje go, czy jego działania szkodzą innym.
Taką mamy mentalność i to się nawarstwia. Pracodawcy preferują autorytarny styl zarządzania i nie chcą rozmawiać z pracownikami. Podejmują decyzje nie tylko nie biorąc pod uwagę opinii podwładnych, ale nawet nie próbują ich uzasadnić, dodatkowo niechętnie dzieląc się owocami sukcesu, zaś automatycznie przerzucając niżej koszty problemów. Dodatkowo po osiągnięciu zadowalającego statusu materialnego tracą motywację do rozwoju. Zwykle pracownicy nawet nie wiedzą jaka jest kondycja firmy. W rezultacie traktują swoich szefów jak wrogów, co z kolei ułatwia rozmaite nieuczciwości, typu kradzieże pracownicze. Dodatkowo nie dzielą się z kierownictwem swoimi spostrzeżeniami i pomysłami, nieraz cennymi. Nie potrafią też się organizować i solidarnie dbać o wspólny interes, zaś związki zawodowe interesuje wyłącznie dbanie o swoich członków, a nie pracowników jako takich.
Swoje trzy grosze dokłada państwo, które ani nie potrafi chronić pracowników przed nadużyciami (sądy i inspekcja pracy to kpina), ani potraktować przedsiębiorców inaczej jak potencjalnych oszustów. Choćby wprowadzić jednolitej wykładni przepisów podatkowych.
Nikt nie chce dostrzec, że jedziemy na jednym wózku i dopóki walczymy ze sobą, zamiast współracować, więcej tracimy niż zyskujemy.
Ja jestem zdania że minimalna płaca w najbardziej prostej i nie wymagającej myślenia pracy powinna pozwalać przeżyć godnie jednej osobie a dwie takie prace rodzinie z dzieckiem. Jako że dobrze wiemy że tak nie jest to znaczy że gdzieś coś jest grubo nie tak. Tylko tyle i aż tyle
pracodawcy to na ogół wyzyskiwacze - ale taki jest rynek. Im zależy na najwydajniejszym pracowniku, któremu będą płacić jak najmniej. Pracownikowi zależy na tym, aby zarobić jak najwięcej i przepracować jak najmniej. A państwu - największemu szkodnikowi - zależy na tym, aby ich wszystkich wyruchać w d***. W pierwszej kolejności wskazywałbym więc na państwo jako winnego obecnej sytuacji.
inna sprawa, że za kilka dekad odbije nam się czkawką ten znaczny odsetek Ukraińców (i zapewne Azjatów). Tyle że ci przynajmniej chcą pracować.
A na prowincji w USA czy UK bez wykształcenia to ile rednecki zarabiają? W większych miastach jedna pensja najniższej krajowej nawet jedzenia i wynajmu nie pokrywa. Też lekko nie ma. O płatnej edukacji nawet nie wspomnę. Każdy by chciał wysoko płatną pracę bez przydatnych i ciężkich studiów, przebierać w ofertach, płacić niskie podatki, niski czynsz i mieć darmowa edukację. Biorąc wszelkie czynniki pod uwagę nie jest u nas wcale tak źle.
Mnie nie raz proszono żebym został, podając uwłaszczające mi argumenty. Ani razu nie zaoferowano mi podwyżki.
Odpowiedz jest prosta. Mamy rynek taniej sily roboczej który jest bardzo ciężki do obejścia bo wejście na wyższą ligę jest niemożliwe bo rynek jest globalny i zależny a bogaty nie dopuszcza do siebie biednego bo po co mu konkurencja. Więc jedyne wyjście to wzrost potegi gospodarczej ale to też nie możliwe bo bogaty nie zezwoli bo po co konkurencja. Z tego co wiem to chyba tylko 2 państwa weszły w wyższą lige z czego jedno jest już bankrutem (grecja) a więc wróci tam gdzie jego miejsce. A pracodawca jak to pracodawca zatrudnia tylko dla zysku nie żeby dobrze płacić. A czy może płacić więcej. Oczywiście korporacje mogą płacić nawet 2 razy tyle ale po co przecież budują tutaj swoje fwbryki dla zysku a nie żeby dobrze płacić. A prywaciarze to różnie jeden może drugi nie zależy czym się zajmuje. Ale płaci tyle ile musi. On chce zarabiać a nie płacić.
Tyle w temacie.
Uwaga, moje zdane: prosze na mnie nie krzyczeć, w typowym dla tego forum stylu.
Generalnie rynek jest, jaki jest, sami (mówię z perspektywy pracobiorcy jaki pracodawcy) go sobie wykształtowaliśmy, dzięki stosunkowo niskim zarobkom nasza gospodarka jako tako notuje plusy z roku na rok, nie jest to za sługa żadnego Pisu czy Po. To pokłosie planu, cokolwiek globalnie patrząc, szkodliwego planu Balcerowicza.
Oczywiście że zdecydowana większość pracodawców jest ekonomicznie w stanie dać swoim pracownikom podwyżki, Tylko rynek (tak wiem, którzy oni sami budują bla bla) jest taki że to po prostu mija się z celem, efektem czego najbardziej nasycona grupa społeczna to (pomijając Programistów i Polityków;-)) właśnie prywatni właściciele średnich firm. Emigracja zarobkowa od zawsze będzie istnieć w państwach z jako tako pracującą gospodarką, nasz problem polega na tym że siłami Ukraińców ( z całym szacunkiem!) zasilamy nie tylko etaty w prostych zawodach; jak to miało miejsce np z Polakami w GB, ale i wśród specjalistów.
Przykład: ile zostawiasz u mechanika za pracę polegającą na wymianie klocków hamulcowych?, no około 100 zł, za mniej wiecej 20 minut pracy +powiedzmy 20 minut przygotowywania się, posprzątania, bycia gotowym na następne zlecenie; złożenie zamówienia u dostawcy itd. koszta pracodawcy względem pracownika, to dajmy ok 40 zł, reszta- zysk
- Inny przykład, coś szwankuje z waszą instalacją elektryczną w domu, wzywacie elektryka, jego diagnoza to ok 30 minut, wykonanie pracy polega na dokręceniu przewodu neutralego/zerowego w jednej z puszek/gniazd, ile was kasuje specjalista? ok 100 zł, za dojazd, posiadanie narzędzi, wiedzę (uwydatniam tu niski wkład własny).
@Camelson
Tak jak pisałeś, zapewne masz styczność z wyliczaniem kosztów pracownika, natomiast zysków z faktur chyba już nie liczyłeś. Ja wiem że "Jeszcze ZUS, 1000zł ZUS, ja wiem że 1000zł podatki", ja wiem.
Tylko, tak jak przedstawiałem, zwróć uwagę na cenę usług!, wartość tego, ile zarabia pracownik za którego musisz zapłacić
- godzina mojej pracy pod szyldem firmy w której jestem zatrudniony kosztuje ok 400zł klienta, i to jest cena za to że firma ma samochód, że firma ma narzędzia, że pracownik MA WIEDZĘ, ja dostaję na rękę z takiej godziny ok 18zł.
Do czego idę; oczywiście, wiem że prowadzenie firmy (sam takową prowadzę "po godzinach") nie jest proste, ale ceny świadczonych usług są na tyle wysokie że we wszystkich branżach które są mi znane, można zarobić i dać pracownikom zarobić.
Camelson-> nie wiem, moze sie zmienilo w ostatnich 10 latach, ale ostatnia Polska umowa u mnie wyraznie miala zapis, ze zarobkami nie mozna sie dzielic... raz nawet na dywaniku wyladowalem u dyrektora, ze ktos sie powolal ze ja tyle i tyle zarabiam (i tak pochwalilem sie, bo kumpel robiac to samo zarabial mniej,wiec uznalem ze powinien walczyc o swoje).
Watpie zeby tu cos sie zmienilo, dalej jest nakaz ze zarobki to tajna rzecz. To samo jak aplikuje sie na stanowisko pracy, w wiekszosci przypadkow nie podana jest stawka i trzeba "negocjowac" na rozmowie kwalifikacyjnej.
a i argument o placy minimalnej, ze to jedyny sposob na zwiekszenie zarobokow jest bzdurny, typowo keynsistowskie myslenie. Podnoszac place minimalna, do nienaturalnych rozmiarow, w zbyt szybkim tempie powoduje jedynie wzrost szarej strefy. Tych ukraincow co slyszyzs to w wiekszosci szara strefa (statystyka z dupy ozcywiscie, przypuszcenie)
Z własnego doświadczenia oraz z doświadczenia ludzi mnie otaczających zgadzam się z kimś tutaj, kto napisał, że świat działa na zasadzie "pan - niewolnik".
Niektórzy z Was twierdzą, że wykształcony człowiek może w tym kraju uczciwie zarobić fajne pieniądze. Gówno prawda. Znam masę takich ludzi i guzik mają. Oczywiście, to nie oznacza, że mają źle. Powiedziałbym, że co niektórzy mają "normalnie", czyli nic ponad standard, ale biedy też nie klepią. Pozostali ciężko tyrają i ledwo wiążą koniec z końcem. Żyją od wypłaty do wypłaty. Jedyną winą tych ludzi jest właściwie to, że mieszkają tam, gdzie mieszkają, i albo się przystosują i zgodzą na warunki narzucone przez pracodawcę, albo się przeprowadzą, gdzieś gdzie da się coś zarobić, albo będą zmuszeni klepać biedę. Tak wygląda rzeczywistość.
Dla przykładu matka kolegi, która jest pielęgniarką (po studiach, dodatkowych kursach, a w rezultacie jedyną pielęgniarką w miejscowym szpitalu, która posiada uprawnienia, jakich żadna inna pielęgniarka w owym szpitalu nie posiada) została zmuszona do rezygnacji z pracy i przeniesienia się do pracy w szpitalu w innej miejscowości. Przyszedł pracodawca, powiedział, że potrzebne są cięcia, bo szpitalowi jest ciężko i okroił zarobki pracownikom o połowę. Ja się pytam, kto z kogo robi tutaj głupka? Oczywiście cięcia dotyczyły wszystkich poza kadrą kierowniczą. To, że wspomniana kadra zarabia takie pieniądze, że na co dzień wozi się nowym Porsche z salonu już nikt nie wspomni.
Inny przykład, jedna z największych firm produkujących meble obcięła swoim pracownikom wypłaty o połowę, komu się to nie podobało wywalili na bruk, a na miejsce zwolnionych ściągnięto Ukraińców. Wiem, że tak jest, bo to przykład osoby z mojej rodziny.
Pracownicy marketów zapieprzają teoretycznie po 8 godzin dziennie. Teoretycznie, bo w praktyce jedna zmiana przygotowuje część pracy kolejnej zmianie. W rezultacie po godzinach swej pracy pracownik zmuszany jest do pozostania w pracy tak długo, jak ogarnie swoją działkę plus działkę dla drugiej zmiany. W innym przypadku sklep nie byłby wstanie prawidłowo działać. Ci ludzie zostają czasami pół godziny, czasem godzinę, a nierzadko i dwie godziny. Za to nikt im nie płaci, a za dodatkowe godziny dają jedynie dzień wolny. W przypadku odmowy grożą zwolnieniem z pracy. Taka praca nie jest łatwa, bo wymaga wypełnienia swoich obowiązków, które wiążą się ze sprzątaniem za dzicz zwaną dalej klientem, przenoszeniem towarów (ciężkich towarów, od których siadają ręce i kręgosłup z nogami) oraz od sprzątania całego sklepu. To w pewnym sensie obóz koncentracyjny. Wiem, o czym mówię. W niektórych marketach płacą po miesiącu pracownikowi 1500 zł, a w innym 2000 zł na rękę.
Jeszcze inny przykład z mojej miejscowości, to że na obrzeżach miasta wybudowano potężny, a właściwie największy w regionie park technologiczny, w którym siedzibę ma kilka wielkich przedsiębiorstw. W zasadzie tylko dwie firmy oferują wysokie zarobki. Ale raz, że ciężko się tam dostać, a dwa, że ludzie nie bardzo chcą tam pracować, ponieważ jest to praca z między innymi włóknem szklanym, a to się wiąże z niesamowicie szkodliwymi warunkami, które odbijają się na zdrowiu. Niektórzy po jednym dniu pracy potrafią kaszleć krwią. Co z tego, że sporo zarobią, jak leczą się miesiącami / latami. Dosłownie. Praca w pozostałych firmach wygląda tak, że ludzie zarabiają najniższą krajową, są oszukiwani na wypłatach (wymaga się od nich wyrobienia jakiejś normy, jeśli nie czasowej, to w wyrobieniu jakiejś iloci produktu. W przypadku niewyrobienia się odbija się to na wypłacie - jest niższa). Na dodatek umowy o pracę to umowy tymczasowe. Przeważnie wystawiane dosłownie na tydzień czasu i co tydzień przedłużane na kolejny tydzień. Taki pracownik, gdyby zachciał wziąć coś na raty lub otrzymać jakąś pożyczkę nie ma możliwości na realizację takich planów, bo żaden bank widząc taką śmieszną umowę nie udzieli kredytu. Taki człowiek ma po prostu przesrane. W tych pozostałych zakładach również istnieją warunki szkodliwe, za które pracownik powinien mieć płacone, ale nie ma płaconego. Gdy przychodzi kontrola (oczywiście zapowiedziana) zwalnia się taśmę, pracownikom dzień wcześniej nakazuje się posprzątać halę, założyć czyste ubrania. I kontrola widząc taki stan rzeczy stwierdza, że na terenie zakładu nie panują warunki szkodliwe. Tak wszyscy z uśmiechem na twarzy oszukują się wzajemnie.
Dlatego uważam, że polski pracodawca to zwykły wyzyskiwacz razem z polskimi politykami, którzy jednomyślnie ustalają płacę minimalną, zgadzają się na wprowadzenie wyzysku, na gówniane i fikcyjne umowy, które niczego w zamian nie dają, niewolniczego systemu i na ogólne przyzwolenie na wydymanie polskiego pracownika. W końcu to nie oni zasuwają. Sobie żadnej krzywdy nie robią. I prawdę mówiąc gówno mnie obchodzi, że jakiś pracodawca musi dokładać do pracownika. Prawda jest taka, że stać go na to. Ale najlepiej jest robić z siebie ofiarę i pokrzywdzonego człowieka. Bo nikt z pracodawców nie myśli o tym, że pracownik to też człowiek, który ma takie samo prawo do bycia szczęśliwym i do posiadania majątku, jak pracodawca, dla którego najważniejsze jest jedynie żeby kupić sobie helikopter, czy jacht lub zatankować bardzo drogie sportowe auto. Pracownik też musi mieć gdzie i za co żyć, też ma kredyty, obowiązki inne niż praca, swoje problemy, swoje marzenia. Natomiast Polska to kraj niewolniczy, gdzie silniejszy dyma słabszego bez mydła.
Ace-->Odnośnie Twojej dłuższej wypowiedzi. Gdyby w Polsce przywódcy związkowi nie stawiali sobie za cel wejście w politykę, to może by sobie z Twoimi patologicznymi (choć nie wszystkie takie są wg mnie) przypadkami poradziły, ale że niestety panowie tylko są od brania kasy tam gdzie łatwo (duże spółki skarbu państwa) i potem zasiadania w ławach poselskich to jest jak jest.
Dzisiaj roboty co nie miara, ale nie, każdy łapę wyciąga po 3 kafle na ręke
Normalny ty jestes? 3 tysiace zł to nie jest nawet 1000euro, niemcy maja racje majac sie za lepszych od polaczków, niemiec za 1000 euro nie wstal by rano do pracy a tu mowa o jakis 400 euro i to dane z łaską xD siłą polskich pracodawców jest wyzysk, bo niczego innowacyjnego ich firemki nie wytwarzają ale janusze mają o sobie mniemanie jak by byli chodzacymi bogami. Był taki facet z wąsem co chcial zrobic na tych ziemiach porządek to go zabili.
Tylko że pieniądze nie biorą się mityczne z drukarki, czy bankomatu, aby ktoś komuś zapłacił musi najpierw sam mieć.
Jeżeli nie ma pieniedzy, jest nieudolny, nie umie zarządzać to niech zwija manatki, na jego miejsce przyjdzie inny biznes, rynek nie lubi próżni. Dokladnie tak jak z polskimi firmami spedycyjnymi, nie potrafią uczciwie zaplacic pracownikom, to francuscy politycy raz dwa ich ukrócą. Ci przynajmniej dbają o swoich obywateli i swój rynek, w przeciwienstwie do naszych z wiejskiej ktorzy sciągną tu pół upainy bo wczesniej wygnali młodych z kraju. Ale Nasi przydadzą sie w prężnych gospodarkach zachodu, a ten zascianek jak zwykle zapadnie się na rzecz zaborów jak już niemcy i ruscy znów sie kiedyś dogadaja.
jakby placili uczciwie to nie musieliby szukac ukraincow , birmanczykow , tajczykow czy innych nacji.
Dyskusja tutaj skupia się na "Rynku pracownika", który jest u nas faktyczne dość krzywdzący względem zarobków np ludzi z wyższej klasy średniej (niech wyznacznikiem klasy będzie nie wykształcenie a zawód wykonywany- np analityk ekonomiczny itd).
I faktem jest że nie dawanie podwyżek podyktowane jest takim a nie innym kształtem rynku pracownika
Natomiast nikt nie zauważył jak bardzo w przeciągu ostatnich lat zmienil się "rynek zleceniobiorcy" czyli osoby zatrudniającej, już wcześniej to pisałem ale podkreślam to jeszcze raz- Takiej Koniunktury w tym kraju nie było od dawna, sektor produkcyjny i sektor usług mają taki rozpęd w połykaniu kolejnych zleceń że najwyższy czas na jakieś podniesienie płac w zawodach "wyrobniczych".
Ktoś wcześniej wspomniał argument "zobacz ile zarobiłeś dla firmy a potem zastanawiaj się czemu tak mało zarabiasz"
Właśnie problem w tym, że wszelkie usługi "fizyczne" są bardzo dobrze wyceniane, procentowo (po amortyzacji w którą włączają się narzędzia itd) większy pieniądz na godzinę generuje swojemu pracodawcy przysłowiowy płytkarz niż przeciętny "biurkowiec*"
*z grona "biurkowców" wyłączam pewnie specyficzne zawody jak ekonomista czy programista, bardziej mi chodzi o ludzi pokroju "pani z recepcji hotelowej with English and Deutsch
Dla tego uważam, że czas najwyższy na podwyżki, na zmianę rynku.
Nie jestem żadnym utopistą i wiem że powinna to być droga powolna, po 100, 200 zł na rok.
W tym wątku:
- przeciwnicy PiS, zwani "lewakami", wykazują podejście prawicowe, kapitalistyczne i wolnorynkowe;
- zwolennicy PiS, rzucający "lewactwem" na prawo i lewo prezentują podejście czysto socjalistyczne.
Nadal nie widzę problemu dla pracownika z x lat doswiadczeniem na znalezienie pracy. Tym bardziej, że w pracach typu "handlowiec" wyrabiasz sobie kontakty. Twój kontrargument? "Myślenie sztampowe". W ciul merytorycznie belert, jak zawsze.
Ja zaczynałem pracę od zera, bez żadnych znajomości, z garstką doświadczenia uciułaną na stażach, ze śmieciówką i szefem tyranem. Wy to byście wszystko chcieli za darmo, a najlepiej to żeby wam państwo stołek załatwiło.
nie chcielibysmy za darmo , chcielibysmy zeby prcaujac nie musiec zyc na granicy zebractwa.
I na szczescie przyszedł PiS :)) i to zalatwil paru milionom Polakom.
a jeszcze pol roku przed wyborami Mordasiewicz z Lewiatana ostro sie wypowiadal ze podniesienie placy minimalnej o 30 zl to spowoduje bankructwo prywatnych firm.
a co do samodzielnego myslenia.... gorąco Ci polecam .
Nawet ta wypowiedz powzyej swiadczy ze nie potrafisz samodzielnie myslec :)
Wyobraz sobie ze przed wyborami bylo sporo ludzi pracujacych po 5,50 zl na godzine , zarzynajacych sie pracujac po 370 godzin w miesiacu zeby wyzywic rodzine.Znalem przypadki jeszcze nizszych stawek rekordem byla fakt ze dla rencisty albo emeryta 3,75 PLN .kraków centrum miasta praca w ochronie.
Pozdrawiam
Oho. Czyżby to preludium do kolejnego szczucia rządzących? Źle być prorokiem we własnym kraju.
No właśnie, obtoczyć wszystkich pracodawców w pierzu i smole a wszstkim doac po równo, czy sie stoi czy się leży !!!!
oj, ludzie.
narzekacie na płace? na wyzysk i nadgodziny? no to uczyć się, rozwijać, zdobywać kwalifikacje.
Praca w knajpie za barem nie hańbi, a i niektórych nauczy szacunku do pieniądza. Na coś lepszego też przyjdzie czas.
Nie nam o tym decydować bo nie jesteśmy lepsi :P
Można założyć , że skoro jesteś lepszy możesz sam stworzyć firmę , która będzie wspierała rozwój kraju.
Prawda jest taka , że nikt nie dba o ciebie i ty nie dbasz o innych. Nie powiesz mi ,że swoją wypłatę oddałbyś potrzebującym bo to pozwoli przyszłym pokoleniom lepiej żyć.
Pracodawca nie odda zysku bo jest jego, wyzysk był od wieków. Mówienie , że za granicą nie oszukują to bzdura. Zależy na kogo się trafi gdyż i w naszym zacofanym kraju są dobrzy ludzie ale raczej nie są oni z top listy najbogatszych biznesmenów.
W sumie gdybym był takim lewakiem za którego mają mnie internety to był wstał i zaczął powoli klaskać z całych sił. Brawo lewicowa młodzieży!
Pamiętam, jak człowiek robił za o wiele mniej niż dzisiaj się zarabia w Polsce (jest naprawdę skok zarobków porównując z innymi latami) i łaził żeby go jeszcze na staż przyjęli, bo bez doświadczenia to się mogłeś po tyłku podrapać co najwyżej. Dzisiaj roboty co nie miara, ale nie, każdy łapę wyciąga po 3 kafle na rękę bez doświadczenia, ale skończył super studia typu socjologia, to świat stoi przed nim otworem i każdy od razu kierownika mu winien dać.
Pracodawcy niszczą rynek i kraj.
Nie.
Święte oburzenie, ale zawsze w tego typu dyskusji powtarza sie, że obciążenia po stronie pracodawcy są podobne w wielu krajach UE, i wszyscy dobrze wiemy, że ceny większości dóbr w Polsce, w tym żywności, są takie jak w starej UE, tylko zarobki 3x niższe.
Prawda jest zapewne gdzieś po środku.
Tańsza siła robocza to plusy, ale i minusy, przy czym nie rozkładają się tak samo na pracodawców i zatrudnionych.
|25| marudzenie, że uczcie się i będzie lepiej, gucio prawda
no pewnie, lepiej pozostawać niewykwalifikowanym fizolem...
uczcie się niekoniecznie znaczy "idźcie na wyższą szkołę biznesu i krojenia cebuli", ale "inwestujcie w swój rozwój - w języki obce, w kursy barmańskie, zdobywajcie różnorodne doświadczenie".
Ciekawe czy dyskusje wyglądałyby tak samo gdyby nie były utajniane zarobki dla poszczególnych stanowisk. W wielu firmach, jak nie w każdej firmie rozmowa o wysokości pensji jest niedozwolona, a nawet karana. Ciekawe czemu?
Moim zdaniem rynek najbardziej niszczy prywatyzacja kluczowych dla państwa instytucji takich jak : Elektrociepłownie, wodociągi , transport publiczny , górnictwo , huty itp.
Wszystkie te kluczowe dla działa państwa instytucje powinny przynosić zysk obywatelom. Ludzie tym zarządzający powinni mieć procent od przychodu a za niegospodarność powinni być karani i natychmiastowo zwalniani. Patologią jest że ludzie zarządzający górnictwem zarabiali kilkaset tysięcy na miesiąc podczas gdy firma bankrutowała.
Pieniądze w pierwszej kolejności mają iść do skarbu państwa , pózniej do pracowników a na końcu do ludzi zarządzających tym w postaci procentów od przychodu, i niech zarabiają dużo ale tak jak każdy prywaciarz procentowo od przychodu.
Idąc dalej obniżyć koszty pracy które w Polsce są olbrzymie a luke w podatkach zapełnić przychodami z instytucji państwowych. Wtedy pracodawcy mieli by realną możliwość podniesienia pensji a konkurencją wymuszającą to na nich były by dobrze opłacane instytucje państwowe.
Pieniędzy i dóbr na świecie jest bardzo dużo , to polityka doprowadziła do tego że większość dobra idzie do garstki ludzi którzy bardzo często sami nic nie wytwarzają.
Wtedy szerokimi rękami zapraszać obcy kapitał ,który w kraju ludzi dobrze zarabiających sam będzie musiał dobrze płacić , w innym przypadku nie zapłaci.
Nie popularna opinia
Problem jest tez mentalny
Kolega zarabia 2500 netto, ja 2x tyle a robimy to samo, z czego mam mniejszy staz... kolega chial 500zl powyzki, dostal 500 brutto, ja chialem 1k, dostalem 1k netto, gdyz zaznaczylem ze mnie brutto nie interesuje. kolega nie zanaczyl...
Tylko na rozmowie o podwyzke, nie patrzylem szefowi na stopy, tylko krotka pilka, ze firma x & y daja 2k wiecej, dasz 1k to zostaje na dlugo bo klimat mi odpowiada :) a zyc za cos trzeba i rodzine utrzymac.
Tak dlugo jak ludzie beda sie godzic na ochlapy, tak beda miec placone. Trzeba sobie zdac sprawe ile nasza praca jest warta i ile na nas pracodawca zarabia.
Natomiast Polska to kraj niewolniczy, gdzie silniejszy dyma słabszego bez mydła
Jak znam życie, zasada "silniejszy dyma słabszego" obowiązuje na rynkach całego świata.
Jest tylko kwestia na ile "dymanie", wpisane jest w obowiązujące systemy, wraz z owym "mydłem", które daje się przełożyć na rozmaite cenzusy - wykształcenia, wsparcia w ramach środowisk politycznych (partie) i innych, oraz po prostu cwaniactwa.
Do "dymania" przygotowują nas rodzice wraz z troskliwym społeczeństwem. Jeżeli zrobimy to dobrze, z odpowiednim nakładem umiejętności - to my będziemy "dymać" (jako pracodawcy czy inni dysponenci "mydła" czyli środków do "dymania").
"Dymanemu" niestety nie będzie dobrze, niezależnie od strony świata, lecz aby świat się kręcił, ktoś musi być "dymany" ..
widzę, obrodziło nam rozczarowanymi prekariuszami.
Taka inspirująca opowieść z USA :)
https://www.cnbc.com/2017/08/29/this-boss-set-a-70000-minimum-wage-for-his-employees-3-years-ago.html
Są pracodawcy uczciwi i są chciwi. Są pracownicy solidni i są leniwi. Ba. Dla danego człeka to się może zmieniać. Są tacy, którzy lubią swoją pracę, bo realizują w niej swoje talenty, mniejsze lub większe, rzadsze lub pospolitsze, i są ci, którzy się męczą, ich talenty leżą odłogiem, bo nie znaleźli na nie zapotrzebowania lub woleli robić tam, gdzie dają więcej. Są stabilni etatowcy i są żyjący z miesiąca na miesiąc freelancerzy. Są wreszcie określone realia życia i rynku pracy. Nie niszczą tych realiów ani pracodawcy, ani pracownicy. Pogarszają je: lenistwo, nieuczciwość, niesłowność, chciwość, kradzież, oszustwo, cwaniactwo i tak dalej.
Ponadto - są ludzie z charakteru życiowo zaradni i są niezaradni (ja z tych drugich raczej). Pierwsi czasem lekceważą problemy drugich, obwiniają ich za nie lub wręcz takimi gardzą. Drudzy czasem oskarżają o swoje problemy tych pierwszych. Obie postawy są błędne i krzywdzące.
Kilkgur -> To niech znajomy zażąda lepszych warunków lub to samo robi w innej firmie gdzie robiąc 85% produktu zarobi bardzo duże pieniądze. Jeżeli umiejętności nie potrafiłby przetransferować do innej firmy to może nie są one tak dużo warte. Czasami trzeba ruszyć dupę. Oczywiście bez obrazy, nie znam sytuacji, odnoszę się tylko do przykładu, a nie mam na celu atakowania konkretnej osoby.
Normalny ty jestes? 3 tysiace zł to nie jest nawet 1000euro,
Topkek, może jeszcze porównaj jeszcze przeliczniki typu, że jeden euro to 4 zł z groszami. Istnieje coś takiego jak siła nabywcza pieniądza. W Rosji ludzie zarabiają 2-3 razy mniej niż w Polsce, a płacą drożej za chleb.
sytuacja znajomego pracuje w firmie robi praktycznie 85% produktu tej firmy, bez niego firma praktycznie nic nie sprzedaje. Praca w akordzie :P zarobki najnizsza krajowa + pod stolem wychodzi 2-2.2k, jednak w zimie nie ma roboty wiec najczesciej urlop i wtedy ledwo ponad 1k wychodzi :P
Niech zmieni pracę, co za problem? Mi jak po roku nie dano podwyżki to się przesiadłem od razu do innej roboty, wziąłem świadectwo pracy i tschuss.
Camelson : nie wiesz gdzie gosc mieszka to raz , niewiesz ile ma lat to dwa na dodatek sa ludzie ktorzy ciezko znosza zmiany , szczegolnie jak maja rodzine na utrzymaniu .
A przeczytalem ze jest wyjasnione .
No wiec wychodzi na to ze nie potrafisz czytac ze zrozumieniem.
Pracownice i Pracownicy Państwa Polskiego, łączcie siły i zakładajcie Wasze firmy, pokażcie ducha solidarności społecznej zatrudniając przy przychodach 20 tysięcy po dwóch pracowników za 5tysięcy na rękę.
Kolega Elektryk - jedno osobowa dzialalnosc - zapiernicza na swoje - bardzo dobrze mu sie powodzi,
Kolega Hydraulik - brak na rynku hydraulikow, kijem odpedza sie od zlecen.
Kolega Pilarz (nowoczesny drwal) - zatrudnia 3 ludzi + on sam - i robi przerzedzenia lasu dla lesnictwa....
A to wszystko w Polsce B
Wszyscy konczyli po 1-2 "gowno kierunki" - Ale to im nie przeszkodzilo na przekwalifikowanie sie na jak to mowia "Fizoli" z czym wiekszosc osob ktora nic nie potrafi ma problem :) bo hur dur nie po to studia skonczyli.... albo nie po to nic nie robili ;)
I nie moge zrozumiec tego bolu 4 liter na branze IT :)
Wiec doleje oliwy do ognia ;)
Zbliza sie jesien, a wiec w firmie mnie nie bedzie dobre 4-5 miesiecy (brzydka pogoda = praca z domu )
Oskryptowalem swoje "standardowe" obowiazki w pracy , i caly dzien praktycznie gram w gre, badz czytam sobie inne ciekawe rzeczy (Mechanika/Elektronika/Ogrodnictwo/Budownictwo/Serowarstwo/Gotowanie)
No moze 1-2 telefony wykonam, i ewentualnie jakis krytyczny problem rozwiaze (np 20tys uslug dla firm nie dziala )
O matko jaki bol dupy w rodzinie :) ze ja przeciez nic nie robie tylko gram xD i jeszcze ktos za to "tyle" placi" niemozliwe ! Ale wiedzy & odpowiedzianosci jaka mam na barkach juz nikt nie bieze pod uwage :)
Sam pochodze z malej miesciny, mature posiadam, pracuje od 21 roku zycia.
Pracowalem na budowie, przy rozladunku ciezkich gabarytow, przy przerzedzaniu lasow :)
Przypomina mi się sytuacja, kiedy to do burmistrza z mojego miasta przyszli przedstawiciele jednej firmy, żaląc się, że nie mają ludzi do pracy. Ten spojrzał na nich z politowaniem i stwierdził, że jest skłonny założyć się, że jeśli zaproponują drugie tyle tym ludziom, to kolejki chętnych będą wykraczać poza bramę od siedziby firmy. A to jakieś ze 100 metrów. Niestety nie założyli się a szkoda. Absurdem jest twierdzić, że nie ma ludzi do pracy. Każdy człowiek ma swoją cenę.
Odpowiadając na pytanie to nie koniecznie pracodawcy niszczą rynek i kraj a przekupni politycy i różni kombinatorzy. Wiele zostało zniszczone u nas ale to nie pracodawcy się przyczynili zazwyczaj a siła wyższa.
My szarzy obywatele jesteśmy tylko dawcami podatków i tanią siłą roboczą.
Camelson : a cos od Siebie ?Nie kalka pogladow obiegowo krazacych w pewnych grupach ludzi? Przygladam Ci sie i widze ze preznetujesz dosc sztampowe spojrzenie na swiat.
Jak kto woli , ale moze bys sprobowal czasem samodzielnie pomyslec?Wczuc sie w polozenie innych ludzi? To sie nazywa empatia.
Ogladnij "Blade Runnera" jest tam to ciekawie i prosto podane.
W firmie gdzie pracuję (prywaciarz, budowlanka) to już chyba z polowa pracowników to sąsiedzi za wschodu, UA. Zarabiają nie wiele mnie, niektórzy tyle samo co inni a nawet więcej. Niektórzy mają nawet hotel zapewniony. Coraz mniej mi się ta branża podoba, zapierdzielaj ile możesz, a może w weekend chcesz popracować? Przyjdź co będziesz w domu się nudził. Rób coś dobrze, bądź dobrym fachowcem, zostaniesz doceniony? Nie ciągle mało a przyjdzie taki ukrainiec i ma lepiej, ewentualnie pomocnik co ma tyle samo na godzinę co ty, nic że musi sobie walnąć codziennie, ale nie bo dobry pracownik, a ty jesteś kierowcą i musisz kierować do roboty. Urolop? A co to jest? Nie ma cię w robocie nie ma dniówki. Chyba czas uderzyć w driverkę a jakieś fuchy robić prywatnie po godzinach.
pracodawca prywaciarz != korporacja / średnia-większa firma. Ci pierwsi częściej wyzyskują (jeszcze rzecz jasna sporo pozytywnych odstępstw od reguły), drudzy poruszają się w ramach prawca pracy / sytuacji na rynku - średnich stawek w danym mieście, napływu kadr, rocznej produkcji absolwentów itp. itd.
Z mojej perspektywy (IT, zachód, ex-wojewódzkie miasto) - z roku na rok żyje się lepiej. Na przełomie 2k12-2k13 pracowałem za granicą, miałem dalsze plany w tym kierunku, los jednak wymusił pewne korekty i koniec końców przyniósł wiatr #dobrych #zmian.
W stosunku do 2013 roku zarabiam jakieś 500% więcej, wyjazdy zagraniczne przestały się opłacać. Rzecz jasna 'życie' też podrożało, począwszy od produktów spożywczych do usług, cen mieszkań, itp. itd. Parkingi pękają w szwach, nowe Cayenne widzi się niemal na każdym kroku, fryzjerzy, kosmetyczki zabookowane na kwartał do przodu, restauracje i knajpy pełne - #amerykańskisen w polskim wykonaniu. Tymbardziej przeraża, jeśli wierzyć statystyce, że co drugi Polak zarabia <2.5k netto - pytanie skąd to wszystko się bierze.
A co do sytuacji na rynku pracy - zależy od branży, w niektórych rzeczywiście można przebierać, ale nie można uogólniać.
Wraz z PiSem nastała era bogactwa i dobrobytu.
Nikt przy zdrowych zmysłach nie zaneguje zamysłu Pana Prezesa Kaczyńskiego Jarosława.
Jeszcze parę rzeczy do załatwienia i będziemy wolni i u siebie.
Masz racje. Dobrze, ze Morawiecki zrobi porzadek z tymi cholernymi prywaciarzami. Na barykady!
Dokladnie! Uwlaszczyc! Wtedy najjasniejszy naczelnyk Polski ustanowi godziwe stawki dla kazdego robotnika!
Nie szczucia tylko jest to wołanie o zmianę w postawach pracodawców. Mało się o tym mówi w telewizjach, bo to nie chodliwy temat, ale na tzw prowincji młody człowiek nie ma szansy zarobić w normalnych godzinach bez nadgodzin 2 tys zł na rękę.
Nie ma szansy, bo wszędzie słychać język rosyjski czy też ukraiński. Kto podniesie stawkę jak firmy pośrednictwa pracy znalazły żyłę złota i pociągami masowo przywożą tanich, gotowych do orania cały dzień pracowników.
Drogi autorze wątka... weź proszę kredyt lub pozyskaj kapitał, załóż sklep, potem sieć handlową, która stanie się konkurencją lidla. Pracuj nad tym po 16h/dobę, ryzykuj zdrowiem, majątkiem i rodziną. Jak już osiągniesz taki sukces to zarabiaj tyle ile pracownicy na kasie. Wprowadź komunizm, każdy w Twojej firmie niech ma tak samo. Tylko przestań zaglądać ludziom w portfel. W swojej firmie możesz płacić sobie i innym tyle ile chcesz, natomiast jeśli pracujesz u kogoś to Twoja pensja wynosi tyle ile ktoś jest w stanie zapłacić za Twój czas. Tym więcej im więcej wnosisz do firmy.
Żyjemy w wolnym świecie, można zmieniać pracodawcę, miejsce (i kraj), w którym się mieszka. Oczywiście, są "złe" firmy, ale nie trzeba tam pracować.
Polskie prawo dla pracodawców to tragedia. I wcale im się nie dziwie ze płacą pracownikom grosze. PO tego nie zmieniło a tylko dolało do ognia robiąc z ludzi niewolników. Duzo by Pisać jak PO zgnoiło ludzi pracujących a nie mam czasu.
Polscy pracodawcy od zawsze tkwili w XIX w kapitalizmie. Nie szanowali i nie szanują pracowników tylko odkąd pamiętam to jojczą, że im ciężko i ZUS i podatki ich niszczą.
Teraz w całym kraju brakuje pracowników bo przez ich wyzysk i zatrudnianie za grosze z obowiązkowym "niewolnictwem" zwanym "dyspozycyjność", masa fachowców i młodych uciekła na zachód gdzie już dawno dostrzeżono konieczność traktowania pracowników po partnersku, z szacunkiem i godnie wynagradzając.
A co robią nasi biznesmeni? Pół Ukrainy sprowadzą i jak będzie mało to uruchomili kanał sprowadzania siły roboczej z Azji. Pracownicy Ci sporą ilość zarobionych pieniędzy wysyłają do swoich rodzin, więc kraj nie ma z tego pożytku.
Nie ma pracowników ale nie podniosą pensji z własnej woli. Jedyny sposób na podwyżkę to zatwierdzana przez rząd płaca minimalna, tylko, że i na tym oszukują potrącając różne wymyślone dodatki jak za narzędzia czy ubiór.
Nie ma więc żadnych wątpliwości. Polscy pracodawcy to krótkowzroczni ludzie, patrzący tylko na natychmiastowy zysk. To po prostu szkodnicy.