Nigdy nie zagram w EVE Online, ale KOCHAM czytać o tym co dzieje się w jej świecie.
Zabawne jest oburzenie niektorych osob w tym watku. EVE to chyba jedyna gra, gdzie nikt nikogo nie prowadzi za reke, a za bledy sie placi. Gigx powinien byl byc ostrozniejszy, grajac na takim poziomie oddal klucze do krolestwa osobie, ktorej nie znal. Akcja zostala pieknie przeprowadzona, szpiegostwo i dyplomacja w najczystszej postaci.
Mega news w ogóle. Fajnie, że jest gra gdzie takie akcje się dzieją. Rozumiem frustracje ziomka, ale jeśli ktoś chce ingerować w życie prywatne jakiejś osoby przez grę, to terapia jak najbardziej wskazana. Wybuchnie jeszcze jakaś rewolucja w Eve to chyba i sam zacznę w to grać :D
Najlepszy jest ten wpis od jakiegoś przegrywa co chce czyjeś dane (adres zamieszkania, imię), kto w to gra, przegrywy bez życia?
To jest piękno EVE. Dopóki wykorzystujesz mechaniki gry, to jak na wojnie i w miłości - wszystkie chwyty dozwolone. Można kraść, niszczyć, zdradzać i oszukiwać.
Natomiast jak tylko przekroczysz ramy gry i zaczniesz grozić komuś w normalnym życiu, to praktycznie jest autoban.
Nie rozumiem twojego oburzenia Soul, chyba sobie jaja robisz. Rozumiem, jakby typek włamał się oficerowi na konto i wtedy wykręcił taki numer- złamanie regulaminu, używanie czyiś danych, kradzież. Ok. Ale w sytuacji kiedy gość to zrobił w ramach gry, gdzie każdy powinien znać regulamin, a przede wszystkim reguły gry i jej mechanikę? No chyba żartujesz. To przecież tak, jakbyś grał w grę RPG online i ktoś zabija twoją postać biorąc sobie cały ekwipunek. Tez powiesz, że to kradzież i jeszcze może morderstwo? To jest GRA, coś wirtualnego. Jak można to porównywać do kradzieży? Topkek. Od razu wyrok mu, wchodzi prokurator i doklepuje gościa, bo zdradził sojusz w grze komputerowej (xD).
Te akcje z EVE to jest coś pięknego, aż zachęca do zagrania w to. Czemu nikt nie tworzy takich gier? Przecież jaki tam musi być klimat, jaka wczuta (oczywiście w granicach rozsądku) i jakie wrażenia. Super sprawa.
W artykule są podane powody dlaczego to zrobił. I w sumie szanuję takie coś, dobre zagranie. A członkowie sojuszu nie muszą tracić rzeczy. Mogą zostać wierni i stratni, albo odzyskać rzeczy już w innych sojuszach.
Ten caly artykul to smiech na sali. Nie 1,5 biliona a 1,5 tryliona iskow (ponad 20 tysiecy dolarow). Same 300 Bln isk dostal ,za przekazanie Keepstara Goonswarmowi. The Judge to nie byl gostek, ktory ni z gruchy, pietruchy mial upawnienia dyrektorskie. On byl w tym sojuszu 5 lat. To nie jest tak, ze Gigx (ten od obcinania raczek) zaufal mu tak od razu. Tak naprawde dlaczego The Judge zdradzil nigdy sie nie dowiemy. Sa ludzie, ktorzy twierdza, ze tak naprawde zrobil to z powodu tego, ze lubi byc w centrum uwagi. W koncu jest w CSM. Mial swoja kampanie polityczna etc etc. Tak naprawde pomimo ile nakradl jest uwazany za postac tragiczna. W EVE dla wiekszosci osob jest persona non grata. Zawsze bedzie pogardzany i juz nigdy nie odbuduje swojej reputacji. Juz sam zapowiedzial, ze nie bedzie startowal w nastepnych wyborach do CSM. Ma iski i nowy alians (Goonswarm), ale stracil kolegow/przyjaciol i praktycznie jest pogardzany przez znakomita wiekszosc populacji EVE. EVE to jeden swiat/jeden shard/serwer tu sie nie da zmienic na inny. Najbardziej szkoda zwyklych czlonkow aliansu CO2. Maja na 20 dni zablokowane assety. No, ale nie z takich sytuacji ludzie sie podnosili w EVE.
Niezła akcja. Nie gram w EVE Online, ale fajnie czyta się takie newsy.
Nie zdobył tego walcząc zgodnie z mechanizmami gry. Oszukał.
Ależ własnie zrobił to zgodnie z mechanizmami. Ktoś musiał mu dać uprawnienia, bo bez uprawnień nic by nie zrobił. Dostał je ponieważ mu ufano, a on to zaufanie z takiego czy innego powodu zdradził. Nie włamał się na niczyje konto, nie wykorzystał żadnego glitcha czy exploitu. Dostał uprawnienia do zarządzania stacją i zgodnie z tymi uprawnieniami przekazał je komuś innemu.
Większość takich kradzieży i zdrad w EVE to czysta socjotechnika, czyli wzbudzanie zaufania by dostać w organizacji wyższą rolę i większy dostęp do assetów które chce się ukraść.
Po raz kolejny - wszyscy znają zasady gry. Wszyscy wiedzą że jak nadasz komuś w corpie/alliance uprawnienia to ten ktoś może ich użyć przeciwko tobie w przypadku zdrady. Dlatego tak ważne jest dobieranie sobie kompetentnych oficerów i directorów którym ufasz. Czasem jednak, mimo środków ostrożności kończy się to źle.
Soulcatcher, ale zmyślasz.
Skoro gra pozwala na takie coś to pozwala i tyle, trzeba było uważać.
EVE to właśnie tego typu symulacja i to jest jej atut, prawdziwy wszechświat, niby grałeś, a podstawowej rzeczy nie rozumiesz...
Jak normalnie komuś zaufasz i cię oszuka to też nie dostaniesz potwierdzenia...
O ile możesz kasę realną zamienić na tą w grze, to w drugą stronę się już nie da i regulamin mówi jasno, nie wolno zarabiać na grze, a wykrycie takiej sprzedaży, konta czy zasobów kończy się banem.
Gdyby to jednak było możliwe, to wtedy uznałbym, że kradzież w grze jest równoznaczna z prawdziwą.
Ale tak nie jest.
Po krótkiej lekturze tematu mam też swoje trzy grosze. Po pierwsze uważam gościa za zdrajce i mimo, że gość jest raczej anonimowy, to będzie miał taką łatkę przypiętą do końca.Nie wiem czy chciałbym by 'historia' mnie tak zapamiętała. Jednak wielu już takich było...
Najgorsze jest to, że ta zdrada ugodziła w wielu bogu ducha winnych graczy. Walka na górze znów zebrała swoje żniwo. Może i zgodne z duchem gry, ale na pewno moralnie godne potępienia.
Co do mechaniki gry - imo twórcy specjalnie jej nie 'naprawiają'. W normalnym świecie po kilku takich zdradach zostałby wprowadzony mechanizm obronny, jak np. kilkustopniowa weryfikacja. Tutaj nie ma, bo widocznie tego chcą autorzy.
Z tematów zdrad ciekawszy jednak wydaje mi sie ten przypadek.
https://community.eveonline.com/news/news-channels/eve-online-news/ubiqua-seraph-suffer-major-blow-days-after-their-alliance-formation/
Przynajmniej ciekawiej czytalo sie o tym artykul w PCGamerze.
Ten gigx to podobno byl straszny egomaniak, stad ten facet the judge zajmujacy sie dyplomacja mial wielokrotnie torpedowane dzialania ktore czynil by poprawic status sojuszu. I pewnego dnia po prostu żyłka mu pękła gdy zobaczył co ten szef sojuszu wyprawia, stąd się wzięła ta zdrada. To nie jest tak ze z d**y sobie od tak zdradził. Nie wytrzymał przerostu ego szefa i sie zemscił.
To nie ma nic wspólnego z realizmem, ot spieprzona gra ze spieprzoną mechaniką, jeżeli jedna osoba nie będąca nawet liderem może okraść wielką gildię z lat pracy. A developerzy się cieszą.
Ale - jak to? Przecież w realu właśnie tak jest, że jedna osoba może pozbawić drugą dorobku całego życia i wcale nie musi być liderem czegokolwiek. Dodatkowo to jest tylko rozrywka elektroniczna więc jeśli ktoś inwestuje w nią (jedną grę) lata życia (czasu własnego) to raczej do siebie samego powinien mieć pretensje. W ten sposób rozumując kupienie legendarnego miecza z TP w GW2 jest uczciwe pomimo ceny ok. 500 Euro (na początku gry) ale kupienie tego samego miecza od innego gracza za 600 PLN jest już "okradaniem Areny"? To ja powiem LoL - tylko debil kupiłby z TP mając możliwość kupienia taniej - to raz, a dwa skoro kosztuje 500 EURO (z TP) to znaczy nie mniej nie więcej jak tyle, że chcąc postępować uczciwie jesteś ordynarnie robiony w ch. przez nikogo innego jak legalnego sprzedawcę / twórcę gry. Oczywiście mieczyk możesz sobie sam złożyć tracąc tydzień do 10 dni po 8-12h dziennie na granie -)
Może po prostu chcieli się go pozbyć już od dawna, a teraz natrafiła się idealna okazja. Jakiś ban się na pewno należy, bo mimo że działał pod wpływem impulsu, takie pogróżki trzeba karać. Tylko od razu permanentny? miesięcznych nie było?
EDIT: Kurczę, miała to być odpowiedź na post Soulcatchera.
Nie mam nic przeciwko wielkim organizacjom w grach mających wojskowy reżim. Myślę że mogę na ten temat powiedzieć o wiele więcej niż większość z was. Wiem bo do kilku w różnych grach należałem i należę.
Jedni ludzie grają dla zabawy inni traktują to na poważnie. Akurat w EVE ludzie o których mowa traktują to bardzo na poważnie.
Twórcom EVE udało się stworzyć na tyle dobrze działający świat że ludzie angażują się bardzo poważnie.
Naprawdę w grę wchodzą dziesiątki tysięcy dolarów i lata grania.
Mechanizmy gry powinny być tak stworzone aby maksymalnie zabezpieczać stan posiadania gildii.
Jak jest możliwe że jeden człowiek, nie będący nawet liderem jest w stanie przekazać owoc wieloletniej pracy przeciwnikowi.
Żadnego potwierdzenia? Wystarczyło by potwierdzenie dwój innych oficerów. Jest 1000 sposobów jak można to załatwić.
obowiązkiem deweloperów jest eliminacja takich sytuacji.
Nie mam nic przeciwko niszczeniu statków za tysiące dolarów, to jest część gry, ale ta sytuacja opisane powyżej to dla mnie kradzież.
Klemens ---> oczywiście że zdrajcy się trafiają. W EVE są szpiedzy, są zdajcy i wszystko co w normalnym konflikcie. Ale to tylko wykorzystanie kulawych mechanizmów gry.
Ale zaraz: bo niektórzy tu narzekają że nie robi się takich gier, czy w Elite Dangerous nie ma podobnych sytuacji (na mniejszą skalę, ale jednak)? Bo ja słyszałem że tak, i że niektóre mają nawet swoje odbicie w książkach osadzonych w uniwersum gry.
w realu to by za taką zdradę wieszali ale to tylko mmo.. więc strata jest tylko w gotówce :) PS. to nie peirwszy i nie ostatni taki przypadek... ludzie dla kasy zrobią dużo
Po pierwsze - EvE promuje takie zachowanie jak, oszustwa, szpiegostwo, piractwo i nękanie innych graczy ale tylko w grze. Grożenie komuś poza grą jest sprzeczne z jej EULA.
GigiX sam jest sobie winien swoim zachowaniem więc sprawa ma głębsze dno.
GigiX swoim niedbalstwem sam umożliwił że stało się to co się stało a The Judge tylko to wykorzystał. Takie kradzieże będą miały miejsce w EvE jak długo ludzie będą niedbali i zbyt ufni ( tego ta gra uczy a Assety corpowe są dobrze chronione tylko trzeba to ustawić ). Szkoda zwykłych graczy z CO2 bo winni są przywódcy ale taka jest ta gra i trzeba o tym pamiętać grając w EvE. Dlatego fajnie że tak mało nerwowych dzieciaków w nią gra ;)
P.s EvE to nie tylko strzelanie do statków ale też Handel, Dyplomacja, Eksploracja, Propaganda jest wiele aspektów w których można się odnaleźć.
Kiedyś grałem, jak miałem więcej czasu. takie akcje były, jednak nie na taką skale, jest to jedna z zasad gry, wszystko co zrobisz w tej grze, to musisz liczyć się z konsekwencjami. Nie jest to gra dla ludzi o słabych nerwach. Akcja piękna :) Az się chce znowu grac :D
https://www.youtube.com/watch?v=QKjl-S3Yvac
CO2 się zamyka:
https://imperium.news/breaking-news-co2-emergency-sota/
w Eve nigdy na powazniej nie gralem, za duzo czasu potrzeba w moim przypadku na to poswiecic. Czasem przegladalem materialy o Eve z okazji jakis eventow i wiekszych akcji i o ile pamietam to to cale CO2 to byla grupa kolesi, co chyba mieli wplyw na rozwoj gry prawda? Nie wiem ilu z nich, ale czy oni nie tworzyli materialow do gry?
Bo jesli tak, to ostatnie wydarzenie moze miec glebsze efekty na cala gre.
Już się tak nie spuszczajcie nad CO2 - swoje też za uszami mieli, włącznie ze zdradami koalicjantów, a samego Gigxa zwyczajnie dopadła karma.
Wiele sojuszy w Eve upadało, powstawały nowe, ludzi rozchodzili się do innych, świat się kręci i będzie kręcił się dalej. Szeregowym członkom CO2 nic złego się nie stanie (poza chwilowym rozżaleniem), znajdą sobie nowe corpy i sojusze.
Gdy patrzę na newsy odnośnie EVE online zastanawiam się czy "Gra Endera" jest tylko fikcją...
Nigdy w to nie gralem, ale nie ukrywam ze tego typu historie czyta sie z zapartym tchem. Cos pieknego, ze gry potrafia generowac takie sytuacje i emocje.
Z drugiej strony ciezko sie nie zgodzic z Soulem, ze jest to wrecz kradziez rzeczy wartych realna kase w normalnym zyciu. Zdrajca w pare minut zniszczyl 10 lat wspolnego grania setkom ludzi, bo tworcy nie zaimplementowali prostego zabezpieczenia. Niefajnie, wcale sie nie zdziwie ze szef gildii sie wkurzyl i w emocjach powypisywal glupoty.
Mimo ze tego typu kradziez miesci sie w granicach mechaniki gry, to swiadczy o tym ze albo mechanika jest nieprzemyslana, albo specjalnie tak zrobiona aby doprowadzac do tego typu sytuacji.
Skandaliczna decyzja twórców. To byla kradziez realna z wykorzystaniem funkcji admina a nie wirtualna przez gre. Zamiast cofnac kradzierz zbanowali lidera. GRACZE POWINNI ZBOJKOTOWAC GRE I TWORCOW ZEBY CWANIAKI ANI GROSZA JUZ NIE ZAROBILI.
A to wszystko realnie o nic i po nic. Z grubsza.
Trudno mówić o kradzieży, gdy to, co "skradziono" było bezwartościowe, bo tego nie było, wirtualna ułuda, ile by na to kasy i czasu nie zmarnowano. Owszem, stracono całą tę kasę i czas, ale wcześniej, inwestując je w pogoń za pustymi złudzeniami.
Rozumiem, że może dzieci czasem mylą świat rzeczywisty z grą (acz rzadziej, niż się mniema), ale jeśli dorośli świadomie sami to sobie robią, bolesna pobudka z takiego samorobnego matriksa wydaje się zasłużona i potrzebna.
Zawsze mnie śmieszą komentarze osób uważających, że takie działanie to kradzież i w związku z tym powinna być za to wymierzona realna kara. Nie ma czegoś takiego jak "kradzież wolnego czasu poświęconego na cośtam". A że wirtualna waluta ma wartość rynkową (allegro/ebay)? I co z tego, skoro jej sprzedaż jest nielegalna? To tak jakby dealer narkotyków oskarżał kogoś o kradzież towaru, który na czarnym rynku ma wartość XXX dolarów...
Groźby ucięcia ręki są natomiast jak najbardziej karalne i nie tylko ten koleś powinien dostać bana, ale powinien trafić do sądu.
Jeżeli ktoś zapomina, że to jest gra i poświęca jej tyle czasu i energii, że utrata jakiejś wirtualnej wartości wywołuje u niego taką frustrację, że ma ochotę uciąć komuś rękę, to powinien niezwłocznie udać się do psychiatry.
Jestem z natury człowiekiem podejrzliwym i mało ufającym.
Tak czytam to i Wasze komentarze przez co zacząłem się zastanawiać, a jeśli to jest wyreżyserowane i wszystko przebiega według planu? W końcu świetna reklama gry, ludzie o tym piszą i dyskutują. Portale z grami również nie pozostają obojętne na tego typu rewelacje. Taka historia może przyciągnąć całą rzeszę nowych graczy, która również zapragnie intrygować, spiskować i stać się jednym z wielu trybików w tej wielkiej maszynie? Intrygujące, nieprawdaż?
Dla mnie ta sprawa powinna skończyć się w sądzie. Ten co groził - niech ma karę, by poczuł, że nigdy, ale to nigdy, nie wolno krzywdzić innych ludzi. Jakieś prace społeczne, psycholog do tego i terapia, bo grożenie innym jest karalne, nie mówiąc już o dopuszczaniu się przestępstw... Natomiast dla zdrajcy - oj, temu powinno być zasądzone parę miesięcy odsiadki i niech pokrywa koszty utraty czasu jaki poświęcono na zdobycie przez gildię jej zasobów. W realnej gotówce, dajmy na to 2$/h grania. I niech odda każdemu z członków gildii, którzy mieli udział w budowaniu jej zasobów, odpowiednio gotówkę do poświęconego czasu. Zdrada, nawet w grze, jest czymś obrzydliwym. A deweloperzy powinni również odpowiedzieć finansowo za dziury w mechanice, do tego winni wyciągnąć z tego wnioski i ustanowić coś na wzór notariusza. Nawet lider nie powinien mieć takich możliwości, jedynie w przypadku kapitulacji, o czym napisał Soulcatcher, ale i kapitulacja powinna mieć swoje warunki. A tak, by przekazać mienie gildii, czyli własność instytucji, a nie prywatną, powinny być obostrzenia, włącznie z czasem na wniesienie odwołania. Właśnie ze względu na takie dziury w mechanice nigdy do EVE Online nie sięgnę. Ta gra oferuje zbyt wielkie zaangażowanie ze zbyt małym zabezpieczeniem owego zaangażowania.
Inna sprawa, czy zszargana reputacja to rzeczywiście tak wysoka cena za uwiecznienie swojego pseudonimu w historii EVE Online albo i gier wideo.
Pewnie, zamiast odejsc i przejsc do innego klanu (co wywolaloby skandal, ale gracz moglby to obrocic na swoja korzysc i nawet cos na tym ugrac - lacznie ze slawa) to teraz koles bedzie na zawsze kojarzony z najwieksza zdrada do 2017 roku ;D (bo nie wiadomo co bedzie pozniej). Nie no, spoko. Gratulacje dla autora tekstu na GOLu. Polecam kropelki
Dla mnie to nic śmiesznego. Goście na tym poziomie inwestują dziesiątki tysięcy dolarów i lata swojego życia. To nie jest wirtualna strata tylko realna kradzież, kara też powinna być realna.
A to że zbanowali lidera, zamiast cofnąć kradzież to żenada.