Wychowałem się i przeżyłem lekko ponad 20 lat w Krakowie, bardzo mi się podobało, jednak teraz, po paru latach mieszkania w mniejszej miejscowości, gdy przyjeżdżam tam to mniej mi się podoba. Na ulicach korki, w autobusach tłok, wszechobecny smog - chyba duże miasto już nie dla mnie. ;)
W jakim jesteś wieku, co będziesz na co dzień robił? Bo problem braku znajomości rozwiązuje się, gdy tylko chodzisz do szkoły/pracy, więc tym bym się nie martwił. Kwestia bezpieczeństwa to dyskusyjna sprawa, musisz dokonać wywiadu gdzie po zmroku się nie pojawiać i komu w oczy nie patrzeć, bo pełno piłkarskiej patologii albo pijanych wieśniaków z wsi ościennych czy też odważnych studenciaków z Bieszczad. Do tempa życia w dużym mieście trzeba się przyzwyczaić, zwłaszcza jak pochodzisz z mniejszej miejscowości. Parę miesięcy i będzie dobrze. No i krakowski Rynek to jest magiczne miejsce, w sumie tylko tego klimatu mi brakuje.
Mieszkałem w Krakowie prawie 10 lat - studia, praca. Później przeprowadziłem się do Norwegii, gdzie mieszkam do dzisiaj. Co 2 miesiące lecę do Krakowa na tydzień, spotkać się ze znajomymi, których tam poznałem. Miasto ma wspaniały klimat, wiele fajnych miejsc, wspaniałych ludzi. Nic się nie martw, znajomych poznasz, a później wsiąkniesz w miasto. IMO... świetny wybór :)
Od w sumie na razie dni mozna powiedziec mieszkam w krakowie, przeprowadzilem sie tu z rodzicami, byly ku temu pewne powody i tez takie ze akurat tu, wczesniej mieszkalem w innym, mniejszym miescie.
???
Ludzie w Krakowie są przeróżni, tym bardziej że przecież to jedno z większych miast, do którego ciągną delikwenci ze wszystkich stron Polski, w poszukiwaniu lepszego jutra. Ja akurat mam jak najbardziej pozytywne doświadczenia.
Tempo życia wcale nie jest zabójcze, jak patrzę na Warszawę, to mam wrażenie, że w Krakowie wszystko odbywa się w zwolnionym tempie. To co irytuje to przeludnienie dwóch jedynych sensowych miejsc, czyli Rynku i Kazimierza. Kiedyś ten drugi nie był tak popularny i można się tam było spokojnie zaszyć, aby trochę odetchnąć od tutejszej "starówki". Niestety teraz i Kaziu robi się coraz mniej ciekawy, z związku z tym obecnie moje pobyty w Kraku ograniczają się do maks 3-4 dni. Potem jestem tym miastem po prostu zmęczony, a wspomniany przez poprzedników smog wcale nie pomaga.
Nie wiem, jak teraz, ale odkąd sięgam pamięcią, to za sprawą bliskości uczelni, zawsze kręciło się po centrum sporo dupeczek, więc w końcu pewnie kogoś poznasz, tym bardziej, iż nie brakuje tam takich, które same zagadują i przysiadają się do stolika ;)
Zdecydowanie lepsze jest Trójmiasto do życia :)
+1
W ogóle, gdybym musiał się zdecydować na zamieszkanie w Polsce w miejscu innym, niż moje rodzinne miasto, to w grę wchodzą tylko Trójmiasto i Wrocław :)
Krakowem zachwyca się większość osób które w nim nie mieszkają długo, Ci co mieszkają długo mają czasem dość (np. durne rozwiązania wdrażane przez ZIKiT, ciągła polityka "nie da się", a wreszcie tłok w miejscach w których chce się odpocząć) :) Ale myślę, że podobnie może być z każdym dużym miastem.
Mnie osobiście Kraków już denerwuje i to bardzo, ale z drugiej strony nie widzę się w żadnym innym mieście, bo z jednej strony ma słabą lokalizację (dolina, przez którą ciężko wywietrzyć smród), a z drugiej blisko w fajne miejsca na całoroczne wypady. Dość szybko można do Warszawy dostać się pociągiem, nad morze to samo, podobnie wycieczka pociągiem na Śląsk, do Wrocław czy Rzeszowa też powinna być przyjemna . Samochodem bez problemu zwiedzisz wszystko od granicy Niemieckiej po granicę Ukrainską. Ale już wycieczka samochodem nad Bałtyk czy też do Warszawy, Poznania, Lublina czy wszystkiego nad linią A2 to katorga (zresztą pociąg np. Poznań-Kraków to też nic ciekawego). Jak chcesz podskoczyć do Wiednia czy Budapesztu to autem będziesz w jakieś 5-6h.
Jak lubisz muzea czy też inne przybytki kultury to w Krakowie znajdziesz praktycznie wszystko co potrzebujesz. Jak lubisz kościoły to też znajdziesz ich chyba najwięcej w przeliczeniu na km2. Dodatkowo naprawdę sprawne lotnisko i odnowiony dworzec PKP.
Osobiście dla mnie Kraków ma jeden poważny problem: praca. Jeżeli nie jesteś z branży turystycznej, informatycznej lub ogólno-korporacyjnej (najlepiej z kilkoma językami) to ciężko znaleźć ciekawe i satysfakcjonującą pracę w Krakowskiej firmie. Jak chciałbyś porobić na produkcji - też słabo, musisz szukać w gminach ościennych (zresztą niektóre korpo tylko reklamuje się, że są w Krakowie, a tak naprawdę mieszczą się kilka przystanków PKP za Krakowem :)).
Ja przykładowo przez ostatnie 4 lata pracowałem dla firm które miały biura w Poznaniu (najbliższe terenowe miałem na Śląsku) oraz Wrocławiu, a w Krakowie albo nie było nic, albo bardziej magazyn niż biuro.
Dodatkowo w kwestii pracy, zarobków i kosztów - to niestety koszty są porównywalne np. z Warszawą (były jakieś raporty w ubiegłym roku na ten temat), ale już zarobki niestety odstają dość znacznie.
Jeżeli lubisz jakiś typ muzyki to na 100% znajdziesz knajpę która Ci będzie odpowiadała. Nawet w temacie większości hobby znajdziesz coś tematycznego. Co do knajp problem jest taki, że są przeludnione i czasem dość drogie. Rynku nigdy osobiście nie lubiłem (zawszy trzymałem się bocznych uliczek) i dawniej można było znaleźć coś fajnego. Kazimierz uwielbiam, ale niestety jest tam tak dużo ludzi w weekendy, że trzeba emigrować na obrzeża. Czasem też miejsca które są strasznie fajne na początku cierpią z powodu sukcesu, tzn. nagle zaczyna się do nich zwalać 2-3 razy więcej ludzi niż na początku, a ilość obsługi zostaje taka sama (metraż zresztą też), co oznacza, że jak na początku było fajnie i miło tak teraz się odechciewa i tutaj pojawiają się lokalne miejscówki, sądzę, że w każdej dzielnicy znajdziesz coś co jeszcze nie jest atakowane hordami studentów, dzieciaków z LO i turystów (bo za daleko od ścisłego centrum), a miejsca te będą w sam raz dla Ciebie w Twojej własnej okolicy.
Co do wypowiedzi Belerta nt. zapraszania ludzi i ich odmowach. No cóż, może dlatego tak jest, że w Krakowie, aby kogoś zaprosić musisz najpierw lepiej poznać :) (trochę psycholi ta ziemia zrodziła :)) Co do pogaduszek na klatkach to chyba zależy dużo od osiedla (może jedna osoba natarczywie chce gadać, a druga specjalnie nie zaprasza do siebie, aby tamta się zniechęciła i dała święty spokój, a chce być na tyle miła, aby nie kazać tej drugiej spadać w podskokach).
Co skąpstwa Krakusów - ciężko mi to ocenić, część jest prawdą na pewno część nie.
np. mohenjodaro pisze:
"Krakusy przywiązują za dużą wagę do pieniędzy, tak nieracjonalnie, że chyba więcej na tym tracą, niż oszczędzają" ten akapit przede wszystkim pasuje do wielu biznesów w Krakowie, czy prywatnych czy państwowych (niestety)
"w Warszawie stawiasz 2 flaszki na stół i masz pewność, że do rana inni zrewanżują się na tyle, że wyjdziesz na zero;"
ja jak i (chyba) większość moich znajomych wyznaje zasadę, że stawia się bezinteresownie, liczy się dobra zabawa, a nie to kto ile postawił lub kto ile wypił, takie wyliczanie rozmija się ze stwierdzeniem "stawiam" :)
"tymczasem ludzie z Krakowa potrafią tracić godziny na wyliczanie 20 groszy albo iść 3 kilometry do innego lokalu, bo piwo jest 60 groszy tańsze, wtf" przyznam za czasów szkoły średniej, a czasem studiów tak bywało (w drugim wypadku bardziej ze względu na przyjezdnych).
Co do prędkości życia - to różnie to bywa. Moim zdaniem mamy 2 skrajności: tych co pędzą na złamanie karku aby dorabiać i tych co pasuje im co mają i nie chce im się pędzić i robią wszystko w swoim tempie. Co innego jeżeli chodzi o jazdę samochodem po Krakowie, toż to czysta wojna :) Więcej uprzejmości na drodze między dwoma kierowcami widziałem w Warszawie (która słynie niby z braku uprzejmości) niż Krakowie, ale to bardziej z powodu rejestracji gmin ościennych niż samych Krakusów. Zresztą Krakusy lubią się wywyższać nad ludzi z gmin ościennych, a ludzie z gmin ościennych lubią denerwować wywyższających się Krakusów - tylko problem jest taki, że po rejestracji nie wiadomo kto jest kto, a prawda jest taka, że w każdej grupie znajdzie się sporo idiotów którzy psują renomę grupy.
Kiedyś miałem taką dość śmieszną sytuację, że gość rano pod wjazdem do podziemnego garażu zapytał mnie czy mu pomogę odpalić auto w drugim garażu, ma kable etc. bo coś mu chyba akumulator padł, zgodziłem się. Chłop mi podziękował i na koniec rzucił tekstem, że te Krakusy to nigdy nikomu nie pomagają (ja jestem urodzonym Krakusem, ale auto miałem z rejestracją Poznańską :P), zbyt zaspany byłem aby mu wyjaśnić błąd :) I tak wojenka na ulicach Krakowa sobie eskaluje. A do tego jeszcze włączają się "złotówy" które nie są w stanie nawet 0.5 s poczekać oraz bursiarze (takie małe na 10 osób co wiozą 30) którzy za nic mają, że ich Mercedes ma 40 lat i odpada mu rura wydechowa, ale muszą wyprzedzać na Alejach z prędkością 120 km/h zaraz przed przejściem da pieszych, bo jadą z jakiejś małopolskiej wsi.
Ogólnie w Krakowie trafisz na każdy typ człowieka, jak będziesz mieć szczęście oraz będziesz filtrować znajomych to będziesz znał tylko fajnych ludzi, jak nie to trafisz na najgorsze możliwe mendy :D
Co do poznawania miasta to po pierwsze:mapy google, po drugie jakdojade (komunikacja miejsca, którą kiedyś warto było znać na pamięć, gdzie co jedzie, ale zaczęło się to tak często zmieniać, że nie ma to sensu). Po trzecie masz blisko do tramwaju = masz lepiej :). A na koniec, napisz co Cię interesuje to spróbuję podpowiedzieć.
Widzę, że się sporo Krakusów już odezwało w wątku, więc jako przedstawiciel wiesniaków, którzy masowo zjeżdżają do Krakowa zabierać lokalsom miejsca pracy i kobiety a także psuć powietrze samochodami dorzuce swoje trzy grosze.
Mieszkam w Krakowie ponad 10 lat. Po tym czasie wydaje mi się, że już jest nieźle poznałem i mogę dorzucić co niego do tego co pisali przedmówcy.
Smog. Smog jest i to widać. Udawanie, że go nie ma nic nie zmieni. Mieszkam dosyć wysoko i nawet teraz przez okno widzę brązową chmurkę. Widać to jak się stoi na ruchliwym skrzyżowaniu. Jest źle. W ciągu ostatnich paru lat stan powietrza drastycznie się obniżył i puki co nie zapowiada się, żeby mogło być lepiej w najbliższych latach. Rozmawiając z Krakusami można też zauważyć, że każdy z nich zna inny powód na to skąd się smog bierze. Od samochodów i piecyków węglowych, po znicze na cmentarzach i wycinka topoli 40 kilometrów za miastem ;) Niestety. Ja już zainwestowałem w maskę antysmogową. Teraz może to wygląda głupio ale z jakiś czas wszyscy takie będą nosić. A lepiej nie będzie, bo nikt nie ma pomysłu co można by z tym zrobić.
Belert wyżej pisał o braku odwiedzin i pogaduchach na klatkach schodowych. Ja jednak mam na to inne wyobrażenie. Przez ostatnie 10 lat mieszkałem w różnych miejscach w Krakowie, z racji wynajmu oczywiście. Co mnie się rzuciło w oczy to właśnie anonimowość wśród sąsiadów. Tu nikt się nie zna, tu mało kto sobie mówi dzień dobry na klatce. To mnie najbardziej uderzyło po emigracji z małego miasteczko. Jeżeli Belert ma sąsiadów z którymi urządza sobie pogaduszki na klatce to albo na niebywałe szczęście albo mieszka w tym samym bloku od urodzenia ;)
Ludzie są przeróżni bo w sumie od lat napływa tutaj coraz więcej wieśniaków takich jak ja ;) Aczkolwiek krakoskie centusie to prawda sama w sobie :D Nie jest to wada, ale jest to rzeczywiście charakterystyczne ;) Wyliczą co do grosika, a jak nie będą mieli wydać to pójdą rozmienić :D
Tak jak mohenjodaro pisał. Korki. Jest coraz gorzej. Ale wydaje mi się, że problem nie dotyczy tylko Krakowa. Samochody są coraz tańsze a polska infrastruktura nie jest do tego przygotowana. Natomiast nie ma już problemu dresów. Cholera prawdę mówiąc to dawno żadnego nie widziałem. Teraz jest dużo lepiej niż te 10 lat temu. Obecnie Kraków mimo wszystko Kraków jest bezpieczny. Wiadomo, jak ktoś chce i lubi to w pysk może dostać. Ja natomiast ponad 10 lat mieszkania w Krakowie nigdy nie byłem nawet zaczepiany a zdarzało mi się włóczyć po nocach po najgorszych dzielnicach. Prądnik Biały to już w ogóle.
Z całą resztą zgadzam się z Sulikiem. Jako ciekawostkę dodam, że to właśnie Sulik oprowadził mnie po najciekawszych knajpach w moim pierwszym krakoskim tourne :D A było to już z 12 lat temu i większość tamtych knajp już nie istnieje :D
Też mnie Kraków już denerwuje. Chętnie bym stąd szczerze mówiąc wyjechał, ale akurat pracę mam i ja i moja żona więc średnio nam sie chce teraz panoszyć po Polsce, bo jak wiadomo wszędzie dobrze gdzie nas nie ma. Kraków jak Kraków. Przypuszczalnie miejsce jak każde inne z przewagą lokacji pod spędzanie czasu poza domem w knajpach. Wkurwiają mnie tutaj ceny wszystkiego (chociaż wiem, że w innych dużych miastach nie jest lepiej, hello Warszawa), wkurza mnie korporacyjny pęd, o którym również wspominali poprzednicy. I co mnie ejszcze wkurza? Że od kilku lat w Krakowie zaczyna się robić kompleks Warszawki. Pojedzie jeden student, drugi student do stolycy i już wraca z kompleksami bo Kraków to taka prowincja. No więc starają sie na każdym kroku naśladować i kopiować życie ze stolicy. I to widać :D
Szczerze mówiąc to bardzo poważnie brałem opcje wyjechania stąd i szukania czegoś w podkrakowskich wioskach/małych miasteczkach. No ale niestety. Argumenty finansowe i czasowe stwierdziły, że jednak bardziej się opłaca zostać na swoim tutaj. Może za jakieś 20 lat, kto wie...
A i na zakończenie. Jedna rzecz mnie bardzo martwi od samego początku.
...
Masz 26 lat, przeprowadziłeś się z rodzicami z podkrakowskiego miasteczka... Nie chcesz szukać pracy dopóki się nie zaaklimatyzujesz... Nie ogarniam tego w ogóle. Jak w takim wieku można być tak wyalienowanym i nieogarniętym. Nie masz znajomych, którzy wyjechali tu wcześniej na studia? Co Ty robiłes przez ostatnie 10 lat ?
MOJA MAMA WŁAŚNIE WRACA Z OBCHODÓW 11 LISTOPADA. WSZYSTKO BY BYŁO FAJNIE, GDYBY NIE WSZECHOBECNI P-A-L-A-C-Z-E PAPIEROSOW ZWYKŁYCH I ELEKTRONICZNYCH. STRASZNE Z WAS PRYMITYWY, ZARÓWNO PRZYJEZDNI JAK I MIESZKAŃCY KRAKOWA. MOGLIBYŚCIE CHOCIAŻ W TŁUMIE POWSTRZYMAĆ SIĘ PRZED CIĄGŁYM WKŁADANIEM PAPIEROSÓW DO GĘBY. DYM TYTONIOWY PONADTO PRZENOSI KORONAWIRUSA, ALE WAS TO PRZECIEŻ NIE OBCHODZI, PRAWDA? CHAMY I PROSTAKI!
Czesc, mam do was pewne pytanie, dlugo sie zastanawialem, czy napisac ten watek, ale w sumie co mi szkodzi, moze dowiem sie czegos ciekawego:) Od w sumie na razie dni mozna powiedziec mieszkam w krakowie, przeprowadzilem sie tu z rodzicami, byly ku temu pewne powody i tez takie ze akurat tu, wczesniej mieszkalem w innym, mniejszym miescie. Chcialem sie was zapytac, moze to glupue pytanie, bo kazdy oczekuje czegos innego, ale chcialbym poznac pewna "srednia ocen", wasze odczucia odnosnie tego miasta, ludzi. Ja na razie nie wiem co sadzic o tym miescie. Nim jeszcze sie tu przepprowadizlem byla mocna eksytacja, nowe miejsce, super, troche boje sie, ze to opadlo, ale nie wiem, czy to tylko moje obawy, czy rzeczywiscie kiepsko to wyglada ? Na razie odnosze wrazenie takiej szybkosci miasta, co mnie troche zdolowalo, ale moze dlatego, ze nigdy nigdzie nie wyjezdzalem, nie znam miasta, to tez mnie bardzo doluje.. Boje sie troche ze nikogo tu nie poznam, dziewczyn.. Wszystko wydaje sie zalatane, chociaz pewna osoba ktora tu mieszka mowila mi, ze w kr ludzie sie nie spiesza tylko wydaje mi sie tak bo to duze miasto, to prawda ? A jacy sa tu ludzie ? Ogolnie slyszalem, ze sa tu przjemni ludzie, na pewno bardziej niz na wschodzie gdzie mieszkalem, ale tez slyszalem odwrotne opinie, jak wy uwazacie ? No i moze macie jakies, rady, pomysly, jak tu poznawac ludzi, jak sie troche zzaklimatyzowac, i czy faktycznie, dobry byl pomysl z wyborem akurat tego miasta ? No i kwestia bezpieczenstwa. Wiadomo, w ryja mozna dostac wszedzie, ale sa miasta gdzie okroic moga z miejsca a i takie gdzie trzeba miec duzego pecha, jak to wyglada tutaj ?
No to jestem spokojniejszy po tym co napisales;) Powialo troche optymizmem heh. Mam 26 lat, ale no musze tu poznac wszystko nim cos zaczne ukladac z zyciem, musi to potrwac u mnie. No a ludzie tu sa ogolnie w porzadku? Gdzie lepiej nie lazic po ciemku, ja mieszkam w sumie pradnik bialy, kiedys niby to byla chyba krowodrza, naleze do tej gminy niby.
Kraków jest spoko.
Przeprowadzka z mniejszego miasta do większego to pikuś, przyzwyczaisz się. Chociaż ja w Krakowie bym akurat nie chciał mieszkać ze względu na zanieczyszczenie powietrza jakie w tym mieście występuje, szkoda zdrowia. Gorzej jest w drugą stronę, ja przeprowadziłem się razem z rodzicami z dużego miasta na wieś i dzisiaj po ponad 3 latach od tej przeprowadzki wciąż tęsknię za miastem, życie na wsi nie ma dla mnie po prostu żadnych zalet i wprost nie mogę się doczekać aż będzie mnie stać na to by pójść na swoje i wrócić do miasta, chociaż to jeszcze kwestia dobrych kilku lat. eh.
Hehe Kraków szybkim miastem? Polecam wybrać się do Warszawy, nie mówiąc już o niektórych zachodnio-europejskich miastach. :)
Mieszkam już 3 lata, chyba najlepsze miasto w Polsce do życia.
@Durothor, jakość powietrza to kluczowy czynnik do życia, za każdym razem jak jestem w Krakowie do doskwiera mi ten smog. Nie wyobrażam sobie na co dzień życia w takich warunkach, no i zdecydowanie wolę morze od gór :).
"Kraków, czy to był dobry wybór ?"
Ach, ja w Krakowie się urodziłem, więc niby nie miałem wyboru, tyle że dzieciństwo dzieliłem między Krakowem a Trójmiastem właśnie,
z późnym dodatkiem Warszawy ;)
Lecz, niezależnie od tego, gdzie mnie życie nie rzuciło, zawsze jak bumerang, wracałem do Krakowa ;) Jako skazany na Kraków, miasto chwalę i podziwiam, niezależnie od smogu i innych niezbyt przyjemnych zjawisk - jakie otrzymuje w prezencie od czasów i ludzi ;)
Pewne że miasto trzeba poznać, zaczynając od jego historii. Bez historii, nie zrozumie się ludzi i nie doceni miasta. Aby go poznać trzeba czasu i pewnego samozaparcia w dotarciu do jego środowisk ;)
Przyjezdny poznaje każde miasto poprzez jego środowiska a one potrafią być nie tylko "zamknięte", lecz także zawodne i nieprzyjemne..
No dobra, rozpisałem się - życzę przyjemnej i twórczej adaptacji ;)
Nie jestem może częstym gościem w Krakowie, ale jako osoba, która gościła tam kilkukrotnie w ostatnich latach:
+ miasto jest fajne, ma swój klimat
+ ludzie w sklepach, na ulicach, etc. są bardzo mili
- wszędzie jest masa drecholstwa, kiboli i to w dużych watahach - w Warszawie mają wydzielone dzielnice, nie widuje się ich na co dzień, nie ma maczet, ani walki Cracovii z Wisłą
- fatalna komunikacja, korki
- rzekomy smog
- Krakusy przywiązują za dużą wagę do pieniędzy, tak nieracjonalnie, że chyba więcej na tym tracą, niż oszczędzają - w Warszawie stawiasz 2 flaszki na stół i masz pewność, że do rana inni zrewanżują się na tyle, że wyjdziesz na zero; tymczasem ludzie z Krakowa potrafią tracić godziny na wyliczanie 20 groszy albo iść 3 kilometry do innego lokalu, bo piwo jest 60 groszy tańsze, wtf
Osobiście lubię Kraków, gdyby nie ten cały smog to może nawet rozważałbym go jako miejsce do życia (coraz częściej zdarza mi się myśleć o nim pod kątem braku zasięgu Iskanderów ;)). Poznań i Łódź mnie brzydzą, Trójmiasto ok, ale za blisko ruskich, Wrocław ma powodzie. Każde duże miasto w Polsce ma jakiś swój krzyż. Może poza Warszawą (moge to napisać, bo nie jestem Warszawiakiem ;))
Krakow fajne miasto z duzym urokiem, ale za to przeludnione i ze smogiem.
Gdansk jeszcze zrobil na mnie duze wrazenie (stare miasto), i ogolnie trojmiasto, ale dlugo nie pobylem, wiec nie wiem jak jest na dluzsza mete. Ale na pierwszy rzut oka moglbym tam zamieszkac.
Krakusy przywiązują za dużą wagę do pieniędzy (...)
Hehe, w tym roku jechalem taksowka z lotniska gdanskiego do sopotu z obcymi chlopami. Na koniec taksiarz widzac jak sie skrupulatnie liczymy spytal czy z krakowa jestesmy. Po potwierdzeniu odparl, ze od razu widac.
W Krakowie byłem wielokrotnie, ma to miasto swój klimat, jest specyficznie, jest jakaś tożsamość, to się czuje. Jako hanys z bieda-modernistycznych poprzemyslowych i dość mlodych Katowic(choć z dzielnicy o historii od średniowiecza) można się tu poczuć jak w innym świecie jeśli chodzi o centrum i okolice, budynki stare, plan grodowy, zabytki, turyści, kultura, sztuka, historia, uczelnie, puby, generalnie tak jak powinno być w wiekowym dużym mieście z przeszłością, a na takim Śląsku/Zagłębiu za bardzo tego nie ma :) Jednak poza centrum to w sumie już się czułem jak u siebie, a na Nowej Hucie to już w ogole, jakby powiększona wielokrotnie Koszutka(pewna stalinistyczna dzielnica Katowic), no patola urbanistyczna, co zrobisz.
Obecnie to chyba nie chciałbym w Krakowie mieszkać, choć akurat mnie interesują te sprawy artystyczno-historyczne, jednak to wszystko jest mocno skoncentrowane na wielkim Krakowie-stolicy, siedzibie królów itp., śmieszy mnie taka krakuska wynioslosc, gdzie tu miejsce na coś nowego, a w takich K-ce to wręcz przemiany dzieją się na moich oczach. Poza tym klimat jak na Śląsku. Ruch tak samo. Pęd też, jak nie większy.
Taki Wrocław o wiele fajniejszy się wydaje. Kurcze chyba nawet Opole :P A może po prostu jestem przyzwyczajony do miast zbudowanych przez Niemców i Żydów i zniszczonych urbanistyczne przez komunę?...
W każdym razie z mojej perspektywy na pewno lepiej jest mieszkać w wielkich aglomeracjach niż małych miastach. Więc autorze wątku - good for you!
Wszyscy jadą po tym krakowskim smogu (i dobrze, bo faktycznie jest), ale połowa tego wynika tylko z faktu, że Kraków jest chyba obecnie najlepiej monitorowanym (i nagłąśnianym) pod tym względem miastem w Polsce. Taka Warszawa, mimo, że większa, ma mniej czujników publicznie dostępnych niż Kraków. A powietrze na połudne aż po Zakopane jest jeszcze gorsze, bo sporo tego smogu własnie te wiochy produkują. Była nawet afera, jak jakieś "zdroje czy inny szajs" chciał się sądzić z jakimś dziennkiarzem czy kimś, bo tamten zasugerował, że to coś nie powinno mieć zdrój w nazwie i pobierać opłaty klimatycznej, bo powietrze jest jak w kopalni.
Co do samego miasta - dla mnie wygrywa ze względu na bliskość skał wszelakich - ze świecą szukać miasta tego rozmiaru w Europie co najmniej, w którym daje się powspinać w prawdziwych skałach prawie w centrum :D
Dzięki za odpowiedzi. Generalnie mam taki problem, że boję się miasta w sensie, że nie znam ulic, wszystko chciałbym szybko poznać. Może za szybko ? Jadę gdxies i widzę tyle ludzi i już u mnie światełko jak sobie poradzę, jak ja tu kogoś poznam ? Proszę was jeszcze o radę. Czy głupio zagadać np do dziewczyny gdzieś w autobusie, zacząć jakoś rozmowę z obcą osobą ? Sory może za głupie pytanie ale w mieście e którym mieszkałem bywało że zrobiłem coś takiego a laska patrzyła się jakby nie wiem, była zdziwiona że ktoś zagadał, generalnie ludzie niekontatoei.
SULIK, no dzieki za d
SULIK. Dzieki za dosc obszerna odpowiedz. Po prostu mam taka wade, ze duzo chce od razu, zniechecam sie tym ze powiedzmy gdzies sie zaplatam w miescie bo go nie znam i tak bedzie caly czas. Boje s
Sam jestem z małej miejscowości w Świętokrzyskim.
W Krakowie kilka lat już :)
Co by nie kopiować innych ludzi:
- sąsiedzi o ogólne rozmowy: ile ludzi tyle przypadków. W bloku którym obecnie mieszkam w klatce tylko 1 osoba NIE zaczepia na klatce, inni mega mili i przyjaźni. Z jednym z sąsiadów już piłem piwko po drobnych sąsiedzkich przysługach w piwnicy, z drugim mam się umówić, bo przyszedł do mnie prosić o pomoc i teraz chcę mi się odwdzięczyć. Pewnie ile ludzi tyle przypadków
- rozrywka: mnie cieszy to, że mogę znaleźć ludzi i lokale, gdzie są osoby z podobnymi do mnie zainteresowaniami np. figurkowe gry bitewne albo muzyka jazz / swing / rock. U mnie w Świętokrzyskim tego nie było ;) Tak samo są teatry, kina, koncerty, więc dla mnie kolejne plusy
- Praca: SULIK dobrze to podsumował, dodam od siebie, że czasem ciężko wbić się w środowisko korpoludzi, bo oni czasem po pracy tylko o pracy potrafią rozmawiać. Ale skoro daje im to frajdę, akceptuję to i ich słucham, starając się wtrącić do rozmowy ;)
- Samochód + transport: wcześniej u mnie w domu każdy miał swoje auto, w krk czasem jest to nieopłacalne i niepraktyczne. Korki, a do tego spore koszty utrzymania auta, np. wykupiony / płatny parkingi. Bo jak nie masz takiego parkingu to zabawa w kotka i myszkę czy uda Ci się zaparkować, czy miejsce nie zajmie ktoś inny i nie spędzisz 15 min szukając innego
- Koszty życia: często jest drogo np. ceny mieszkań, lokale w rynku. Jak nie masz dobrze płatnej pracy to może być trochę niewesoło, ale każdy lubi inne rozrywki i wydaję inne sumy. Więc nie zaczynam dyskusji.
- Szybkość życia: wszystko zależy od twojej pracy, znajomych i rodziny. Ja sam żyję raczej wolno, mam czas na serial, piwo, posprzątanie mieszkanie czy relaks, ale obracam się w takim otoczeniu i tacy są moi znajomi
Sorry, że zapytam ,ale z twoich postów wygląda tak jakbyś chciał szukać znajomych i dziewczyny, czy to prawda? Z tego co piszesz chcesz to robić na ulicy i w tramwaju, dla mnie jest to dziwne. Ja bym taką osobę raczej olał.
Ale za to w lokalu, pubie, przypadkiem na klatce schodowej, gdzieś gdzie spotykają się ludzie o określonych zainteresowaniach np. sklep z grami figurkowymi byłoby to dla mnie OK.
Nawet wcześniej u mnie w małym mieście nikt nie zaczepiał obcych na ulicy po to, żeby ich poznać.
ten smog w krakowie to jest koszmar. Sorry ale jak widzę nawet te procentowe przedstawienia ile tego tam jest to jestem przerażony
MIeszkam w Krakowie od urodzenia .Znam to miasto jak wlasna kieszen.
Teraz to juz sa popluczyny klimatu ktory byl kiedys w latach 90-tych.
Siedzialo sie na Rynku z dziewczyna przy stoliku , troche ludzi obok a nie tlumy jak teraz , obok jakis gosc gral na saksie rzewna melodie , jakas dziewczyna podeszla sprzedac rozyczke ehh.... chcialo sie zyc :)
Teraz do Rynku prawie nie wchodze , ludzi tlumy ciezko przejsc , noca tlumy niewiele mniejsze .
Wszedzie kroluje tandeta i watachy kierowcow meleksow , kupa dorozek w jakis dziwacznych kolorach zupelnie niemajacych nic wspolnego z tradycja.Kazimierz zmienil sie z groznej i troche tajemniczej dzielnicy w targ , wszedzie knajpy i kolejne tlumy turystow.
W tramwajach komunikaty o smogu - optymistyczne , znikaja kiedy przekroczenia norm sa kilkukrotne .Wtedy sie nie wyswietlaja.
Coraz wiecej ludzi chodzi w maskach .
I takie zycie.
Zapraszamy to idealne miejsce do zycia.
No to co Panowie :D Skoro już tylu się tu zebrało to może pora ustalić jakiś termin i wespół wyjść podyskutować o smogu przy piwie:D
Nie twierdzę że można zauważyć wpływ wieloletniego wdychania smogu, ale...
Żeby od razu idealne miejsce do życia?
Kraków?
Kraków jest wg mnie mocno przereklamowany. Mieszkam tutaj od 10 lat. Faktycznie miasto rozwinęło się znacząco pod względem infrastruktury, ale polityka urbanistyczna miasta to jedna wielka porażka. Zabudowuje się bezmyślnie wszystko, w tym mieście rządzą deweloperzy, spędzając do miasta chordy kredytobiorców mieszkań 55m2 (przykład Avia).
Obecnie buduję się pod Krakowem, mam nadzieję, że po przeprowadzce odpocznę trochę psychicznie. Tempo w tym mieście jest szalone w porównaniu do np. Katowic, które też zmieniły się niebagatelnie na przestrzeni kilku ostatnich lat.
Jak to Belert napisał:
" .Kazimierz zmienil sie z groznej i troche tajemniczej dzielnicy w targ "
Nie jest tak źle ;)
http://www.tvn24.pl/krakow,50/krakow-22-latek-dzgniety-nozem-na-kazimierzu,704383.html
Ja mieszkam w krakowie i nie narzekam bo miekszam tam od urodzenia i smog mi już mi nieprzeszkadza i od lat wiem co odpowiedzieć dresiażowi z maczetą czy jestem za wisłą czy legią
Kraków to przede wszystkim smog .Potezny smog.Najlepiej to widac jak sie wjezdza do krakowa i jest sie powyzej maista .Mozna sie zalamac , nad Krakowem wisi pomaranczowo filoetowa czapa niczym na kiepskich filmach SF.
Druga wada krk to ze ludzie sa jacy sa.Tutaj zaprosic kogos do siebie do domu i ten ktos przyjdzie to wydarzenie ktore mozna kreda w kominie zapisac.
zagadanie do sasiada - wpadnij do mnie na kawe jest traktowane jako faux pass.
Za to zycie kulrutalne na klatce schodowej odbywa sie na schodach.tutaj ludzie moga przegadac i 40 minut .qaz chce sie wyjsc i powiedziec wez Pani zapros sasiadke na herbate bo mnie nei interesuja Wasze problemy a pies sie denerwuje jak ktos stoi kolo drzwi i p.... dyrdymaly przez 30 minut.
Nastepna wada jest problem z praca.Krakow to jedna wielka galeria handlowo-hotelarska i w tym sektorze mozna pracowac a pensje nie sa najwyzsze.zakladow pracy nie ma jako takich .
Pominowszy te niedogodnosci to bardzo fajne miasto.I piekne.Kocham je choc gdybym wczesniej o tym wiedzial ze tu bedzie taki smog to bym sie wyprowadzil do bardziej czystego miasta.
Za to ty sie spontanicznie na randke na plazy nie wybierzesz ;)
Właśnie - na plaży można tylko stanąć, gapić się, powygrzewać się, popluskać. W porównaniu z górami to jest nic.
Praktycznie to samo mam nad jeziorkiem i te są dostępne z Krakowa właśnie "spontanicznie".
A smog... jakość powietrza beznadziejna jak w całej Polsce, ale żeby to jakoś szczególnie odczuwać - trzeba być pipą. Nad morzem silą rzeczy ta jakość jest lepsza.
Kto pomieszka chociaż pół roku w Krakowie, nie będzie chciał go zamienić na żadne inne miejsce w PL moje robaczki :)