Przekartkowałem, przeleciałem, obejrzałem 5 obrazków i już, nuda.
Czasopisma rozrywkowe jednak nie są od tego, żeby żyć 20 lat. Albo są, tylko egoistycznie nie myślę o kolejnych pokoleniach. 15 lat temu wskoczyłbym za CDA w ogień.
Dziś? Meh. Chociaż może to dlatego, że kiedy ja rosłem, CDA się uwsteczniało. Tam gdzie się nie uwstecznili, redakcja opowiada dokładnie te same żarty co w 1998 roku.
Na tle PIXEL-a wypada naprawdę słabo. Gratuluję rocznicy, ale przykro mi, że aż tak bardzo się odbiłem.
Kupuję dalej, bo kupuję od zawsze - mam wszystkie numery i głupio tak teraz przerwać kolekcję. Bo to już raczej kolekcja, wyjątkowo rzadko używana, jak moje zakurzone figurynki do Warhammera (Skaveni za 3000 punktów i Space Marines za 1500, kurwa mać) i zbiór ciekawych dildo z 7 kontynentów na strychu. Czytuję w toalecie na wyrywki - niusy wiadomo, że można olać, recki co piąta, publicystyka lepsiejsza niż kiedyś (choć np. felietony Manjaka w ŚGK czy niektóre wynurzenia z Gamblerowego Tete a Tete dalej pozostają w moim sercu, bo byłem szczylem przyswajając je, a actionowych nie pamiętam w dwa dni po przeczytaniu).
Loon -> pixel też nie trafia tekstowo w moje gusta - fajnie, że retro, fajnie, ze po staremu, ale mimo wszystko nie ma tam tak naprawdę konkretnej treści, tylko bajania starych pierdów "jak to drzewiej bywało". Nie chodzi tu o oczekiwanie egzegezy "Facing Worlds" z Unreal: Tournament czy rozbioru logicznego składni fraszki o Lambercie z Wiedźmina. Na rynku pisarstwa o grach w Polsce brakuje po prostu porządnego ujęcia medium z punktu widzenia kulturoznawstwa, socjologii, socjotechniki, semiotyki (tudzież innego zupełnie nieprzydatnego kierunku studiów) - ludologia (nienawidzę tego słowa, ale jak już jest, to używać go trzeba) w Polsce leży i kwiczy i piszę się u nas albo dla młodzików zajaranych LOLem, CSem i lecplejami, albo do tetryków, którzy uważają, że kiedyś było lepiej i brandzlują się z uśmiechem na wspomnienie fanarta z Imoen na Deviantarcie.
Yogh idealnie zrecenzował Pixela. Pismo dla pierdzieli, o pierdzielach, tworzone przez pierdzieli, dziennikarstwo na poziomie gazetki szkolnej. No i ta żenująca akcja mająca na celu "wypromowanie" pisma... jakieś ściemnione aferki ze zbieraniem kasy na ekshumację SS (swoją drogą nigdy nie rozumiałem kultu, którym obrósł ten tytuł) i późniejsze wojenki między twórcą, właścicielem praw, prezesem, dyrektorem, członkiem z ramienia, wójtem i plebanem. Żenada.
-------------------------------
Twórcy gier to w sporej części inteligentni goście (i gościówy) z często bardzo szerokimi horyzontami, byłoby fajnie gdyby dziennikarstwo branżowe też dorosło do tego poziomu. Bo póki co "dziennikarze" wyłapują jedynie nawiązania do memów i to już jest zajebisty meta poziom.
-------------------------------
Nie wiem czy rynek w Polsce nie jest na to za mały
Jest mały, ale mam (być może mylne) wrażenie, że się powiększa.
Tak naprawdę nikt nigdy na poważnie nie próbował go zagospodarować, więc nie wiadomo jaki byłby odzew. Prasa drukowana to generalnie jest trudny (czytaj, martwy) temat, ale już jakieś nieregularnik na e-papierze mógłby zaskoczyć.
A widzisz Boba, masz pierwszy powód tego, ze nikt nie pisze o grach poważnie - bo sam traktujesz medium z punktu widzenia konsumenckiego i rozpatrujesz rynek tylko w kategoriach najprostszych podziałów, sądząc, że medium to tylko gry AAA i indyki i zakładając, że:
- po pierwsze, nie ma nic pomiędzy
- po drugie, ze gry z tak zwanego mainstreamu nie zasługują na analizę, a indyki sa w większości przeintelektualizowaną hipsteriadą (bo są, oczywiście, ze są, ale nie wszystkie)
- po trzecie, ze rynek gier stoi w miejscu albo nawet się cofa
Podstawowy błąd logiczny, sprawiający, ze obowiązuje wspomniana zasada #nikogo. Bo ludzie by chcieli krytyczną analizę gier, ale jednocześnie sami mają w dupie faktyczną ich wartość i uważają je za prostacką rozrywkę niewartą analiz.
Nie, nie i nie - rynek gier to nie tylko gry od Activison/EA oraz masa nawozu tworzonego przez indycze jednoosobowe studia publikujące na grinlajcie. Gry pierwszego sortu kupowane przez masy mają coś do zaoferowania i nie są głupsze - wpadasz w pułapkę argumentacji odbiorcy Piksela, który uważa, ze w tym gatunku wszystko już wymyślono, a tak nie jest i gry jako całościowe medium w żaden sposób nie są gorsze czy bardziej uproszczone - są dostosowane do nowej technologii i ułatwiają z pewnością procesy, które kiedyś wymagały innych obliczeń i połowa była scedowana na gracza.
To jest wieczne dyrdymalenie w stylu "bo kiedyś sredyś dupedyś, bo erpegie, bo baldur sramto owamto" - AD&D w drugiej edycji było chujowe, pełne błędów logicznych, ze zdupconą mechaniką, która wymagała poprawek. Nie po to mam komputer, który dokonuje za mnie miliarda obliczeń, by siedzieć kurwa z karteczką i rysować samemu mapki. Nie po to mam komputer, który nie jest ograniczony fizyczną przestrzenią wokół mnie i nie posiadający ułomności ludzkiego ciała, by popierdalać wszędzie z buta jak w Morrowindzie. Nie po to mam maszynę, którą stworzono do upraszczania człowiekowi życia i dawania możliwości uroczego eskapizmu, by grac w surwajwalowe wynurzenia, w których rozpalenie ognia jest trudniejsze niż w rzeczywistości. Gry nie są prostsze - są lepsze, bo służą temu, czemu służyć mają - rozrywce, ucieczce od rzeczywistości bez zbędnego pierdolenia się z rzeczami, które nam w rzeczywistości owej przeszkadzają icoraz umiejętniej kreują alternatywną rzeczywistość.
I, co więcej, coraz bardziej uciekają w rejony, do których inne media nie mają dostępu, bo mają nad resztą narzędzi rozrywki wielką przewagę - interaktywność. O ile lepsza jest prostacka scena strzelaniny w więziennych prysznicach w Modern Warfare 2 niż w the Rock (jednym z najlepszych filmów w historii w swym gatunku, tak na marginesie). O ile więcej można wyciągnąć z dualizmu, dekonstrukcji i konstrukcji narracji z The Line niż z Funny Games poprzez sam fakt, ze nie tylko autor zwraca się bezpośrednio do odbiorcy, ale tez odbiorca czynnie w samej dekonstrukcji bierze udział? O ile łatwiej śmiać się z pierdoletów Ayn Rand grając w prostego w założeniach Bioshocka, niż próbując przebrnąć przez półtorej tony korwinistycznego nawozu zwanej "Atlas Zbuntowany"? Prostota w sposobie przekazu nie oznacza automatycznie prostoty samej treści przekazu i z większości gier da się wyciągnąć coś ciekawego, nowego, innego. Produkcyjnie ułomne [08:46] na Oculusa wchodzi tam, gdzie nikt wczesniej sie nie odwazył i robi z mózgu rozpierdol co wrażliwszym osobom, a nie jest nawet w jednej dziesiątej zbliżony wizualnie do rzeczywistości jak najnowsze produkcje o wielomilionowych budżetach. Jednocześnie wywołuje emocje nie mniejsze niż kadr "the falling man" poprzez uczestnictwo w konkretnym wydarzeniu. Wchodzimy teraz oczywiście w temat VR, który jest jeszcze inszą parą kaloszy, niemniej - uznawanie gier za medium gorsze niż inne w epoce, gdzie gry wchodzą z buciorami do każdego aspektu życia porzez gamifikację własnie i odgrywają ogromną rolę w socjalizacji nowego pokolenia zakrawa po prostu na nieznajomość tematu. I po to powinni być ludzie, którzy by ten temat przybliżali. Niekoniecznie muszą od razu zaczynac od analizy trzeciej fali feminizmu i pierdolenia o krytycznej analizie boskości ukrytej w mitach i wierzeniach Fereldenu, ale proste wyjaśnienie, dlaczego gry są takie, a nie inne i jakie chwyty stosują, by wpłynąć na odbiorcę, mogłoby wystarczyć, by stworzyć podwaliny pod samodzielne analizy odbiorców.
Loon->
Na początek:
http://www.cs.uu.nl/docs/vakken/vw/literature/02.GameApproaches2.pdf (krótko o tym, jak rozkładać samemu medium na czynniki pierwsze)
http://www.futureofthebook.org/gamertheory2.0/ (parę fajnych artów o teoretycznie prostackich tytułach)
http://www.eurogamer.net/articles/2012-10-09-night-and-the-city (ładna historia o łączeniu pokoleń za pomocą gier)
http://gac.sagepub.com/content/1/1/83.short
Przyda się tez chocby pobieżne przeczytanie Simulacry Baudrillarda
Literatury fachowej i niefachowej mam więcej, ale nie będziemy tu robić listingów, bo mija się to z celem
Powyzsze są mocno akademickie i akurat ja widziałbym to pismo jak periodyk w stylu MIT Technology Review albo chociaż w formie przypominajacej Wired. Nie musi być na papierze, nie jestem onanistą w kwestii drukarstwa i DTP. Tylko autorów mi dajcie.
grac w surwajwalowe wynurzenia, w których rozpalenie ognia jest trudniejsze niż w rzeczywistości
Pod tym względem nic nie przebije grafomańskich tworów Davida Cage'a. Kurza twarz, w "Heavy Rain" bardziej napociłem się wchodząc na nasyp niż gdybym w rzeczywistości na niego wbiegał z plecakiem pełnym kamieni.
czy Atlas Zbuntowany do kina artystycznego Szumowskiej XD
Po pierwsze, "Atlas Zbuntowany" jest kupą łajna, ale jest też jednym z ważniejszych dzieł współczesnej (pop)kultury, mającym niestety realny wpływ na świat. Wystarczy spojrzeć na listę złamasów, którzy się nim inspirują (podpowiedź, to goście trzymający w łapach połowę całej światowej kasy).
Po drugie, raczyłeś, wygodnie dla siebie, pominąć Hanekego.
Po trzecie, Szumowska jest przereklamowana. Ale rozumiem sentyment... Kraków.
---------------------------------
Generalnie problemem (Fett, Loon) jest tu chyba niezrozumienie tematu. Krytyka nie potrzebuje dzieła na miarę "Opowieści kanterberyjskich", czy innego "Dekamerona". Każdy twór może zostać niej poddany.
Adrem ->
Brzmisz jak smutny pan z roku 1950, który twierdził, że telewizja nigdy nie będzie miała do zaoferowania nic powyżej rynsztoka, bo tworzy wyłacznie prostacką rozrywkę niewartą analiz. Albo jak ten jeden mało uśmiechnięty typ w smokingu, który uważał, ze film to tylko ubogi, kaleki brat przyrodni teatru. Tudzież jak ten uroczy pan z gęsim piórem w ręku, który uznawał maszynę Gutenberga za gwałt na prawdziwych, ręcznie tworzonych książkach.
A dziennikarstwo o grach jest ułomne, bo wciąż szuka swojej drogi i złotego srodka pomiędzy tym, czego chce masa (ocena, ocena, bo metacritic czeka) i tym, co chciałoby tych paru pojebów, których interesuje coś więcej. Co nie oznacza, ze jest w całości przesiąknięte smrodem z niemytego prącia - niemniej, naszukać się trzeba, by wyłuskać coś, co konkretnego odbiorce interesuje. Da się, ino chcieć trzeba.
Loon ->
Ino żeś się pan od dupy strony zabrał za tak zwaną "krytyczną analizę wiersza" ;) Do diagnozy trzeba riserczu, a nie rzucenia paru słów na wiatr, tylko na wabia, "bo mnie się nie podobało". :P
Nazywanie TLoU "Obywatelem Kanem gier video" mnie bawi niepomiernie nie dlatego, że TLoU grą złą jest - w klasie TPP to jeden z lepszych tytułów, który miewał mimo wszystko sporo ułomności technicznych, ale nie o to się rozchodzi. TLoU nie jest Obywatelem Kanem, tak jak Obywtel Kane nie jest Planescapem filmu, bo to są kurwasz mać zupełnie dwa inne doznania. Rozumiem obsrywanie śmiechem onanistów, ale trzeba było siegnąć po akademików albo odpowiednie źródła krytyki medialnej i rozebrać dziadygę na czynniki pierwsze - da się. Dalej będzie to subiektywny ogląd sprawy (inaczej się nie da, obiektywizm jest dobry tylko w naukach ścisłych), który nie wszystkim przypadnie do gustu, ale przynajmniej nie wyglądałoby to na tanią prowokację, którą równie dobrze mógłby popełnić znany ze swych dogłębnych analiz Gęstochowa.
Adrem ->
Ależ ja nie sugeruję, by wszystkie gry natychmiast stały się manifestacją artystyczną - dla mnie tez to przede wszystkim rozrywka i odskocznia od tego smutnego jak pizda zamglonego piątku, a nie drugie przyjście Chrystusa Sztuki Wysokiej. Gra ma przede wszystkim bawić, powtarzam to po raz trzydziesty. Ale, co już zostało wspomniane, analizie nie są poddawane tylko ciaparaje Pollocka i struktura Dziadów. Nie trzeba robić słabowitego pod względem mechaniki i łopatologicznego That Dragon, Cancer żeby stworzyć coś, czym będę mógł połechtać swoją potrzebę tak zwanego doznania. Nie bawmy się w czerń i biel w tym biznesie - projekty czysto artystyczne to z reguły wypierdki i przerost formy nad treścią, ale da się zrobić świetną pod względem artyzmu (czy to estetycznego, czy tez tresciowego) grę, nie poswięcając ani krzyt z gejmpleju. Mamy Bastion, mamy braid, mamy Fez - gry ze świetnym, a przecież stosunkowo prostym gameplayem, doskonałe platformery z dodatkowym czymś. Z jednej strony znajdziemy fajny, prosty eksperyment Rez, z innej Metal Gear (który jest kompletnym bełkotem, ale postmodernistyczni psychole kochają tę strukturę narracyjną). Mamy Deus Ex (fabularnie przecież prosty, ale nie o fabułę samą w sobie chodzi). Tu The Line, tam Valiant Hearts i tak dalej, i te pe. Niektóre proste, niektóre jeszcze prostsze, a dają spore pole do popisu tym, których interesuje poza strzelaniem do ludków na ekranie coś niecoś więcej. Dżizas, nawet Devil's Daggers doczekało się kilku pierwszych analitycznych przemyśleń. I nikt nie zmusza nikogo do rozbioru tych tytułów na części składowe. Ale skoro dają taką możliwość, to czemu nie?
Ostatni kupiłem chyba w 2012, w grudniu. Potem z 2-3 razy dla jakiegoś pełniaka (kto by pomyślał...).
Stare mam, ale pod ręką głównie mam w domu ŚGK, Secret Service czy Gamblery- i do nich wracam od czasu do czasu by powspominać stare dobre czasy ('GTA, czy to się przyjmie?').
Starsze CDA też mają klimat, ale to już Nowy Sort, że tak powiem :)
CDA przeszlo zmiane pokoleniowa, teraz pisza tam glownie kajtki wzięte z jakichś konkursow/blogow czy wuj wie skad. Jest jeszcze Smuggler z zaawansowana skleroza powtarzajacy 1476 raz te same dowcipy:D
Ja mimo wszystko kupuje, nie ma to jak papier do czytania na sedesie.
aż z ciekawości zajrzałem co ma do zaoferowania
kod do gry Armored Warfare [Obiekt 430] + 7 dni konta premium
kod do gry Smite [Sol + Supernova]
kod na Pyszne.pl [zniżka 15,99 zł na zamówione posiłki] – zjedz pizzę (lub cokolwiek innego) z okazji naszych urodzin, a zwróci ci się zakup CDA!
naklejki z „Gwiezdnych Wojen: Przebudzenia Mocy” – 6 losowych naklejek z kolekcji 144
LOL
Sama redakcja też widzę już nawet marketingowo nie działa, kiedyś był wątek na forum z konkursem dotyczącym gry umieszczanej w nadchodzącym piśmie.. Teraz? Ani tego w kioskach nie widać, ani w internecie.
Smutne nie jest to, że target CDA się nie zmienia, a to, że nie ma w Polsce medium, które poruszałoby się po tzw. elektronicznej rozrywce kierując swój przekaz do ludzi, którzy mają tych trzydzieści parę lat, i przeczytali i obejrzeli w życiu coś więcej niż Władcę Pierścieni.
Nieodżałowany dodatek "Kultura" do "Dziennika", najlepsze dziennikarstwo jakie widział ten kraj.
Tak się sklada, że Berlin odszedł i to jest najlepsza informacja dotycząca CDA :D
W dzisiejszych czasach jeszcze kupujecie cda? ;|
jeszcze ze 2-3 lata temu z raz w roku kupowalem na gwiazdke dla pelniakow ale nawet po to sie juz nie oplaca...
Raz kupiłem Pixela, chyba właśnie tego którego wrzuciłeś okładkę w poście [21]. Tragedia, kompletnie to czasopismo do mnie nie przemawia. Wydałem kupę kasy, myślałem że się rozerwę i w sumie nie znalazłem tam nic interesującego. Opis jakiegoś gównianego wesołęgo miasteczka w Hollywood (sam autor tak stwierdził), recenzje konsoli naśladującej atari za 1000zł, pare recenzji gier sprzed 20 lat i w sumie nie pamietam czy tam było coś jeszcze. Tak jak pisze Yoghurt, ma tam tak naprawdę konkretnej treści, tylko bajania starych pierdów "jak to drzewiej bywało"
Na rynku pisarstwa o grach w Polsce brakuje po prostu porządnego ujęcia medium z punktu widzenia kulturoznawstwa, socjologii, socjotechniki, semiotyki (tudzież innego zupełnie nieprzydatnego kierunku studiów) - ludologia (nienawidzę tego słowa, ale jak już jest, to używać go trzeba) w Polsce leży i kwiczy i piszę się u nas albo dla młodzików zajaranych LOLem, CSem i lecplejami, albo do tetryków, którzy uważają, że kiedyś było lepiej i brandzlują się z uśmiechem na wspomnienie fanarta z Imoen na Deviantarcie.
Łototo! Albo suche recenzje gier, które każdy już dwa tygodnie wcześniej widział na YouTube w formie lecplejów albo innego gówna. Tylko pytanie czy ktoś kupowałby czasopismo socjologiczno-ludologiczne. Nie wiem czy rynek w Polsce nie jest na to za mały
Oczywiście, ze nikt by takiego pisma nie kupował, bo medium tez jest takie, że papier nie jest mu zupełnie potrzebny - na rynkach znacznie większych (patrzę tu na USA rzecz jasna) tego typu pisarstwo jest uprawiane na portalach growych i poza nimi. Fakt faktem, że często są to analizy z dupy wzięte (Anita Sarkeesian), ale przynajmniej coś się dzieje w materii rozbioru tematu nie tylko pod kątem "Pójdzie na waszym żiforsie" i "Daggerfall to była gra, nie to co teraz". A i zdolnych typów z zapleczem wiedzy nie tylko dotyczącym obłożenia guzików na padzie nie brakuje - aczkolwiek trzeba się takich autorów naszukać. U nas natomiast autorów brak - pewnie jacyś są, ino trafić na nich nie mogę, bo #nikogo tego typu podejście nie interesuje.
Oczywiście, ja sobie takie analizy robię często sam, bo ja jestem z gatunku tych pojebów, którzy film animowany oglądają co najmniej trzy razy - pierwszy raz dla rozrywki, drugi raz, by ogarniać aspekty techniczne trzydziestu klatek na sekundę przy ręcznej animacji a trzeci raz dla wyszukania źródeł inspiracji i przekazów ukrytych za prostą niby treścią (hobbistycznie, po raz czwarty, dla porównania wersji językowych), ale wolałbym, by robili to za mnie ludzie z wiedzą większą od mojej w danym temacie. To samo mam z grami. Wierzę, ze będziemy mieli swoich Kałużyńskich, wystarczy parę lat, by ludzie, którzy dziś nakurwiają w CSa, jutro rozwinęli swoje hobby w porządną dysertację, w końcu rośnie nam pokolenie, które z grami (i ogólnie gamifikacją wielu innych aspektów życia) ma do czynienia od pierwszego mleczaka, musi się trafić przynajmniej kilkanaście osób, które, zamiast wpierdalać czitosy na IEMie, potrafi sklecić dwanaście zdań wielokrotnie złożonych.
Pismo dla pierdzieli, o pierdzielach, tworzone przez pierdzieli, dziennikarstwo na poziomie gazetki szkolnej.
Ja bym poszedł o krok dalej i pokusił się stwierdzeniem, że to nie tyle pismo dla pierdzieli tylko dla nerd-hipsterów, którzy chcą poczuć się wyegzaltowani, alternatywni i w pewnym sensie elitarni wśród całej gimbazogównoburzy wśród graczy :P CS, LOL i całe gówno nie jest dla mnie, elita mojego pokroju czyta Pixela ;)
Yoghurt - Ale wiesz, w grze komputerowej nigdy nie doszukasz się ukrytych głębi, znaczeń i aspektów technicznych. Nie to medium. W przypadku filmu to się sprawdza, ale gry to gry :/ Jeszcze parę lat temu miałem takie naiwne myślenie, że rynek gier rozwija się i za parę lat gry będą traktowane na równi z muzyką i filmem. Że będzie sztuka, że będą artyści, gale i nagrody. Że rynek gier spoważnieje i obok gier dla mas będą istniały takie ambitne pieczareczki, które wyrosły na tym growym oborniku a w Polsce doczekamy się growego odpowiednika PISFU, który będzie dofinansowywał ambitne projekty artystów pokroju Szumowskiej i będzie nam dane pograć w cRPGa, w którym będziemy sterować homoseksualnym górnikiem z biedarodziny w biedaszybie w walce o odebrane prawa rodzicielskie (...) Gówno, poszło w totalnie drugą strone i jest jeszcze gorzej niż było. Gry są coraz głupsze, coraz bardziej uproszczone i skierowane do coraz to większych mas. Chciałbym podzielać Twoje nadzieje na to, że obecne gimbusy z paczką Cheetosów będą w stanie sklecić tekst z kilkunastu zdań wielokrtonie złożonych. Tylko, że nawet jeśli będą umieć to o czym będą pisać? O Fifie 76, Assassins Creed 15, Call of Duty 12 i CSie z nową grafiką :/
koobun - hipsterzy to taki mój skrót myślowy, nie znalazłem lepszego określenia dla ludzi, którzy pisząc że Click to popłuczyny dla podstawówki, pomijają fakt, że kiedy wspominany się ukazywał, sami do niej uczęszczali :D a w tym samym zdaniu wychwalają KŚG, którego kupowało się od czasu do czasu tylko i wyłącznie dla pełniaka ;)
To jeszcze 25letnim emerytom przypomne, że było takie gónwo jak Play ;)
maly89 - wystarczy wstać odpowiednie wcześnie, żeby do tej 8 zdążyć się wybudzić ;) Zresztą, Panie już 10ta :P
Po pierwsze - Szumowska jest przereklamowana, ale to, ze nie znasz się na filmie nie uznajac doskonałości the Rock już ustaliliśmy :P
Po drugie - Gry służą rozrywce i to jest ich podstawowa rola, tak samo jak każdego innego medium - filmu, książki, obrazu, wierszyka na dzień babci. Ludzie robiący sobie sami dobrze ustami przy the best ofie Bacha nie różnią się niczym od mas czytających kolejne bzdety o smokach wyhaczone na półce "Polska Fantastyka" w Empiku, od typa który siedzi w ciemnym pokoju oglądając "Przełamując Fale" i od piętnastolatka który grozi gwałtem na mojej matce w jakiejś mobie - to wszystko jest pop i pulpa, tylko podana w innej formie. Ale w każdym medium da się znaleźć dzieła i dziełka, w których poza rozrywką serwowane jest jeszcze przesmaczne coś więcej, które zasługuje na głębsze zanalizowanie i zbadanie tematu - wszystko zależy od tego, co cię interesuje i czego konkretnie szukasz w danym dziele. Jeden pojeb po studiowaniu radełek i mongolskich jurt na kulturoznawstwie zauważy zakamuflowaną opresyjność i krytykę imperializmu w grach Paradoxu, jeszcze inny po psychologii dostrzeże socjotechniczny research w Portalu 2, fizyk w tejze samej grze dostrzeże zupełnie co innego i tak dalej, i te pe - to, jaki zasób wiedzy i jaką baze posiadasz uzależnia mocno twój odbiór dzieła. pewnych pokładów wiedzy po prostu nie masz - jak np. ja z matematyki, seksu z mężczyzną czy z filozofii wschodu, więc niektórych rzeczy nie dostrzegę i potrzebuję od tego ludzi, którzy akurat na takie ciekawostki zwrócą moją uwagę.
Podaż i popyt na pierwszym miejscu w tej, czy innej gałęzi rozrywki. Ale to nie oznacza, ze rozrywka ta nie niesie ze sobą nic więcej.
nie mowie, ze nie masz racji, ale... nie smutny. podoba mi sie to jak jest teraz, nie zalezy mi na tym by gry osiagnely jakis wyzszy poziom, jesli do konca swiata zostana tylko rozrywka to nie bede narzekal
po zastanowieniu, jednak sie nie zgodze, bowiem nie jest tak ze gry sa gorsze - sa inne. sama ich natura (interaktywnosc, tworzenie wlasnego doswiadczenia zamiast tylko ogladania gotowego dziela) sprawiaja, ze jest to medium wyjatkowe i sama ta wyjatkowosc daje im pewna przewage nad innymi formami, dlatego nie zalezy mi na tym by byly blizej filmow czy ksiazek, bo w gry sie gra
mozesz oczywiscie spytac, czemu nie granie i zglebianie? czy nie mozna stworzyc gry w ktora sie dobrze gra, ale rowniez sklania do myslenia? oczywiscie, mozna, ale poki co zycie pokazuje ze jest to zadanie trudne, a jak juz wychodzi to glownie poswiecajac ta czesc growa (gameplay), na rzecz czesci "artystycznej" (cutscenki, odbieranie graczowi kontroli nad bohaterem itd). a przynajmniej dla mnie, ta czesc z gameplayem jest wazniejsza
Dla tej samej zasady dla której się haftuje, pielęgnuje ogród czy odnawia w piwnicy wykopane pruskie hełmy- pasja i zainteresowanie.
Dla mnie im więcej info, szczegółów i analiz- tym lepiej.
Taki wideo odpowiednik dobrego ogarnięcia głupiego tematu jednej gry (i trochę serii)
https://www.youtube.com/watch?v=6A4-SVUHQYI
Rany gościa, jakby rozmawiać z typem, który zatyka uszy i krzyczy ŁAŁAŁA na cały regulator.
To, że Tobie nie jest do szczęścia potrzebna dogłębna analiza nie znaczy, że nie jest ona, kurza morda, nikomu niepotrzebna. Nie bądź psem ogrodnika.
Jednemu wystarczy Bravo Sport inny kupuje Blizzarda, czy inną (innego?) Panenkę.
Zresztą, zasadniczo, o każdej rzeczy we wszechświecie, która kogoś interesuje można powiedzieć "po co?".
Po co istnieje krytyka w ogóle? Przecież każdy głupi wie czy mu się podoba obraz, który ogląda, książka, którą przeczytał, czy film, który obejrzał. No więc po co?
Problemem jest to, że, mimo iż Twoja opinia mnie kompletnie nie interesuje, próbujesz mi wmówić, że powinna. Co więcej, powinna być powszechnie obowiązująca.
I nie, ja w przeciwieństwie do Ciebie nie mówię Ci co masz czytać.
Mnie nie interesuje Serie A, i gdyby zniknęła z historii pewnie kompletnie by mnie to nie obeszło, ale jakoś nie chodzę za Tobą i nie dźgam Cię palcem, powtarzając, ze jesteś pełnym pretensji bufonem (no pun intended), z tego powodu, że ją oglądasz i (rzekomo) na niej znasz.
Loon, ja cię proszę, nawet największe lebiegi na prawie pozdawały podstawy filozofii, musiałeś zapamiętać cokolwiek ze studiów w kwestii krytyki i analizy, więc nie udawaj, że w głowie zostało ci tylko wyrojenie się roju septimusa lukullusa i pierdolety o zasadności odmowy sprzedaży małolatom gjetea na podstawie widzimisię ekspedienta.
Ach... The Rock. Stare dobre kino sensacyjne polane sporą dawką humoru. Mam (prawie) zawsze w zasięgu kliknięcia :>
Też kupiłem i może bym sie nie dowiedział, ze powstaje GRIP - duchowy spadkobierca Rollcageów :)
Przez cały czas trwania "gazety" kupiłem kilka numerów, zapewne dla pełniaków :) takze roznicy nie widze :)
Prosta sprawa, człowiek się starzeje i to co bawiło wtedy już nie bawi dzisiaj. Sam nie odczuwam żadnej przyjemności z czytania nowych CDA, jeżeli już kupuję to dla jakiegoś pełniaka, a pismo przeczytam jak już kompletnie nie będę miał co ze sobą zrobić. Zresztą w redakcji jest tyle nowych twarzy, że ciężko znaleźć już kogoś kogo czytało się jeszcze te 10 lat temu jak zacząłem kupować to pismo. Co nie zmienia faktu, że na rynku z dawnych pism zostali już tylko oni, cała reszta upadła, więc niech CDA wypełnia tą pustkę rynkową jak najdłużej.
Click! to od samego początku do końca były popłuczyny dla podstawówki, CD-Action w latach 1999-2001 to była doskonałość, tylko potem Bauer zaczął ich ciągnąć w kierunku Kaczora Donalda.
Lubiłem też pierwsze numery KŚ: GRY (jak jeszcze wychodzili co 2 miesiące), oczywiście zdecydowanie mniej niż CDA. Ale tam to dopiero były wariaty, potrafili uwalić ocenę dobrej grze, bo wystawiali je z jakiejś tabelki, jak na przykład nie działała na celeronach i nie można się było dodzwonić do wydawcy :F
Akurat publicystyka "rośnie", teksty Berlina czy Crossa są na dosyć wysokim poziomie i mam wrażenie że poziom się podwyższa.
NewGravedigger - no i lords of the fallen
smuggler dostał bana tu na forum.
Nie wiem czy nawet sam o to nie prosił?
Wcześniej na poważnie się skarżył że ktoś w innym wątku nazwał go pedofilem. Wesołe czasy to były :)
Szkoda.
Co do Clicka i temu podobnych- ta sama półka dla mnie co Cybermychy czy inne tego typu.
Ja kupiłem ten nr z pełnakiem Kings Bounty Wojownicy Północy, i tak przeglądam ten numer i tam głównie o grach indie albo konsolowe?
Nie wiem jak następne numery ale widać zmiany między tym nr a tym co kupowałem CDA z pełnakiem Saints Row 2.
Chyba że ten nr z KB:WP to taki świąteczny bo tak były w nim kody do koszulek i Armored Warfare*
*Jeszcze kodu nie wklepałem, a te koszulki pewnie już nie aktułalne.
przestałem kupować odkąd enki dostawał bardziej znaczące gry do recenzji
Mimo wszystko mam wrażenie, że recenzje w CDA są lepiej zrealizowane, bawią się tam słowem, GOLowe teksy nie mają żadnego kunsztu.
CDA kupowałem lata temu. Prócz tego kilka razy Click! dla pełniaków.
Gdzieś mam jeszcze parę egzemplarzy magazynu Play, bodajże z 2001/2002r.
Smutne nie jest to, że target CDA się nie zmienia, a to, że nie ma w Polsce medium, które poruszałoby się po tzw. elektronicznej rozrywce kierując swój przekaz do ludzi, którzy mają tych trzydzieści parę lat, i przeczytali i obejrzeli w życiu coś więcej niż Władcę Pierścieni.
Hm... a wspomniany Pixel? Czy Pixel ze swoimi retrospekcjami jest niedostatecznie alternatywny i bardziej brakuje Ci prasy, która diagnozowałaby czy Geralt jest romantykiem, czy też pozytyiwstą?
edit: Swoją drogą, wątek trochę utwierdza mnie w przekonaniu - forum GOLa poszło do przodu, dorosło, rozwinęło się, CDA stoi w miejscu.
forum GOLa poszło do przodu, dorosło, rozwinęło się,
wut?
nie myl opinii paru "starych capów forumowych" z ogółem co tu się na co dzień odpierdala
Kiedyś to nawet była muzyczka w menu CD. Kto pamięta ten stary cap jak ja ;) =====>
https://www.youtube.com/watch?v=BrxwnSeDydw
Też pamiętam muzyczkę z płytki, gdzieś jeszcze mam jakieś pobrane obrazy płytek z demami :D bo ktoś je wzucił na Internet Archive.
A tak lużno mam jakąś niepodpisaną, i taką
http://aminet.net/package/mods/essen/AxLine#contents (Nie wiem jaki odtwarzacze macie ale jetAudio otwiera bez problemu)
Z moich osobistych obserwacji...
Bardzo dobrze wspominam czasy, kiedy w piątkowe popołudnie, po szkole, przemierzałem dzielnicę, żeby kupić sobie nowe CDA "na weekend" - a to się w coś pograło, a to się poczytało.... Było fajnie, klimatycznie, zwłaszcza pamiętam takie zimowe wypady. Przy okazji po weekendzie dyskutowało się z kumplami o tym i o tamtym w związku z grami, CDA itp.
Teraz kupuję CDA, ale ta magia siadła. Nie winię samego CDA, a to po prostu wina tego, że się starzeję i z pewnych rzeczy wyrosłem. Czego bym nie zrobił, już nie wróci klimat dawnych czasów, dawnej magii świąt itp. No po prostu nie da się tak i koniec.
Chociaż, z drugiej strony... Specjalnie zostawiłem sobie stare nr CDA (już nie mówię o takich z końcówki lat '90, bo takich od kilku lat nie mam), ale nawet takich z lat 2005-2007 - też zupełnie inaczej na nie patrzę, chętnie mam ochotę do nich wrócić i poczytać jak to było kilka lat temu.
Kurde, u mnie w mieście był sklep z gazetami przeterminowanymi to komuś nie pasowało i wziął usunął, a można było mieć CDA za pół ceny
Skad Wy macie ssile i orzezwienie pisac takie dlugie wywodoposty o 8 rano? :O
No dobra, macie trochę racji odnośnie tego Pixela. Tzn. nie przekonaliście mnie, ja się nadal świetnie bawię podczas lektury tego magazynu, a czepianie się akurat tekstu o salonie gier z Ohio jest poniżej pasa, bo każdy rozsądny człowiek pomijał go szybciej niż reklamy ;)
Ale dalej nie do końca kupuję co dokładnie chcielibyście znaleźć w piśmie swoich marzeń koob & yogh. Musiałbym zobaczyć przykład praktyczny. Tzn. o ile jeszcze jestem w stanie sobie wyobrazić "coś więcej" na temat Dark Souls z tą ich posraną fabułą pisaną angielszczyzną rodem z ósmego wieku, to próby dośpiewywania filozofii do Dragon Age czy Mass Effect wydawałyby mi się bardziej infantylne niż te produkcje same w sobie. A są infantylne, Wiedźmin zresztą też, tylko mniej ordynarnie.
To jeszcze 25letnim emerytom przypomne, że było takie gónwo jak Play ;)
No to było gónwo niemalże na poziomie Clicka, aczkolwiek na zawsze mają ode mnie jakąś iskierkę sympatii za ilustrowany poradnik do Pokemonów.
Już w XXI wieku, ale na jego początku, był jeszcze warty odnotowania GameStar, który miał potwornie drętwą redakcję z taką panią co w każdym możliwym tekście musiała napisać o Syberii i comeback Top Secretu, który był ok, ale padł po 3 numerach.
Pamiętacie takie czasopismo Play? Z tego co mi się kojarzy, mieli całkiem niezłe pełniaki, zdecydowanie lepsze niż te w CDA.
mohejodaro - ja Ci tylko takie oczko puszczam ;)
zawsze mają ode mnie jakąś iskierkę sympatii za ilustrowany poradnik do Pokemonów.
TAK! tylko dzięki temu poradnikowi pamiętma, że w ogóle coś takiego jak Play istniało :P
czepianie się akurat tekstu o salonie gier z Ohio jest poniżej pasa
To odnosnie tego co pisałem o Wesołym Miasteczku? Nieee to było coś innego. Niemniej jednak. Ku*a, jak kupuje czasopismo za taką kasę to oczekuję, że przeczytam całe a nie 3 artykuły na krzyż. Cholera, nawet nie pamiętam ile to kosztowało, ale serio byłem zaskoczony jak mi babka krzyknęła ile chce hajsu za to
Przecież z Szumowską to był sarkazm ;)
Temat dyskusji już tak daleko odbiegł od meritum, że chcąc nie chcąc muszę spasować bo już nie mam argumentów :P Po części się z Wami zgadzam, a po części nie ;) W zasadzie to w pewnym momencie miałem wrażenie, że się z Wami zgadzałem od samego początku a Wy i tak próbujecie mnie przekonać do swoich racji :P
jak dla mnie marzenia wasze Yoghurcie i koobunie sa oderwane od rzeczywistosci, moim zdaniem gry to tylko gry, jasne, zdarzaja sie takie tytuly w ktorych faktycznie jest co analizowac, ale zdecydowana wiekszosc to albo gry w ktorych
1) nie ma nic do wgryzienia sie
2) to co juz mozna analizowac jest oczywiste dla kazdego kto ma chociaz pol mozgu
wiele lat minie zanim doczekamy sie takiej roznorodnosci tworow wartych glebszej analizy rynku gier (o ile w ogole sie doczekamy), a ja sam nie jestem pewien czy warto w ogole do tego dazyc
poziom ogolnie pojetego dziennikarstwa o grach pomijam, to jedno akurat lezy i kwiczy i u nas i na zachodzie
ale trzeba było siegnąć po akademików albo odpowiednie źródła krytyki medialnej i rozebrać dziadygę na czynniki pierwsze - da się.
ale po co, to tylko gry
nie zrozum mnie zle, kocham gry
ale rozbieranie ich na czynniki pierwsze to czasem rozbieranie na czynniki pierwsze kwejk.pl
niby można, ale po co?
Yogh - Podziwiam twoją wytrwałość i to, że ci się chce, ale gra jest niewarta świeczki. Debili, którzy myślą, że "gry to tylko gry", niczym nie przekonasz. Oni wiedzą lepiej. Dawniej prawdopodobnie próbowałbym naskrobać tutaj parę paragrafów na temat, ale ilość i przede wszystkim jakość krytyki, jaką dostałem w odpowiedzi na "Każdy, kto uważa, że Mad Max nie powinien wygrać (Oscar za najlepszy film), bo to tylko film akcji, to idiota." od ludzi, którzy umiejętność czytania zostawili w trzeciej klasie podstawówki, przerosła moje oczekiwania, a że było to jawne podjudzanie do wyłowienia paru celów, na których zbudowałbym swój post odnośnie słuszności takiej a nie innej kolei rzeczy, oczekiwania były już wysoko. Te rozmowy lepiej zostawić na te zagraniczne miejsca, które są pisane i odwiedzane przez ludzi, których takie rzeczy interesują, a nie ludzi, którzy uparcie odrzucają możliwość istnienia czegokolwiek poza ich niedoinformowaną bańką ignorancji. Gdybym był pasjonatem motoryzacji i miałbym się kłócić na temat motoryzacji z ludźmi, którzy przyznają, że tak w zasadzie się tematem nie interesują, niczego nie czytają i mają względnie powierzchowne pojęcie o czymkolwiek z autem związane, to już wolałbym obejrzeć całą serię Tropes vs. Women. Ale wcześniej powiedziałbym im, żeby...
I tak, mam zajebisty butthurt odnośnie MM.
Fetysz ->
maly89 - wystarczy wstać odpowiednie wcześnie, żeby do tej 8 zdążyć się wybudzić ;) Zresztą, Panie już 10ta :P
Wstaje odpowiednio wcześnie, żeby do tej 10 zdążyć się wybudzić :D
Z resztą, po co wstawać w normalny dzień o 7 czy 7.30? :D
CDA przerwałem kupować ok. 60 numeru i teraz poza pojedyńczymi numerami od czterech kupuje regularnie. I powiem, że dupy nie urywa, ale nie jest źle. Zwłaszcza jak dają LotF i inne dodatki. Recenzje są niezłe, ilość wiadomości dobra :)
ja też się z ypghiem nie zgodzę, a na pewno nie do końca. Co on tam wymienił? Fez, Rez, Bastion, Deus... w większości chodzi o indyki albo o coś, co jest lub ma ambicje być "grą z fabułą", ewentualnie o coś, co ma tzw. wizualną wartość artystyczną. To wspaniale, że są i takie gry, tylko ile ich jest? Czy naprawdę ktoś uważa, że można o tym pisać na skalę pisania o nowych książkach Grocholi i kiczu od Tarantino? No chyba, ze marzy sie wam jakiś kwartalnik albo periodyk wychodzący raz do roku.
Sztuka przez większe SZ też dziwnym trafem sprowadza się do fajnych historii, tyle że z morałem i mniej oczywistych niz film z Seagalem albo do doznań wizualnych bardziej wyszukanych i wymagających lepszego warsztatu/wyobraźni/talentu niz pierwsza lepsza tapeta na pulpit z tropikalną wyspą albo Jezus spod hipermarketu.
Jeśli nie marzy się, że gry FPP osiągną kiedyś fabularny poziom co najmniej niezłego filmu akcji który dodatkowo opowiada historie mniej naiwną niż film z Seagalem - a to wątpliwe, gdy zaczyna dominować multi/cooperative) - to chyba trudno oczekiwać rozwoju krytycznego dziennikarstwa i analizy na poziomie krytyki filmowej. Oczywiście, piszac o filmach pisze sie także o kompletnym guanie, ale Raczek nei miałbym o czym mielić ozorem, gdyby istniały głównie filmy z Seagalem. Niestety, skoro - wciaż ponoc infantylny - Wiedźmin to wyjątek, ja nie widzę pola do krytycznego pisania o grach.
Bo to zwykle sprowadza się do... szpanowania swoją wiedzą na temat kina, literatury i czasm muzyki i szukania na siłę mądrych analogii. No jasne, że przy tym czy owym ktoś się czymś zainspiruje. Ja to bym nawet, w przeciwieństwie do niektórych, uznał, że takiego Mass Effecta można by jeszcze bez naciągania zanalizować, ale poza tym?
Wciąż za mało materiału, na pewno dla rynku takiego jak Polska.
Czy najpierw zaczęto krytycznie analizować seriale w TV, czy najpierw pojawiło się coś lepszego, bo medium dojrzało?
Nie wiem tylko, czy gry dojrzeją na tyle kiedykolwiek. Bo owszem, ja bym oczekiwał nawet po strzelankach fabuły lepszej niżfilm z Seagalem, coby można z niej coś wycisnąć, ale tak zasadniczo, to jednak gra sie w nie po to, żeby poszczelać. Trochę inaczej moze być chyba w TPP, bo mechanika jest bardziej rozbudowana, a gier z tej perspektywy wychodzi najwięcej, a forma ma potencjał, by obok znikania niemilców zrobić do tego porządnego akcyjniaka, lepszego od filmu z Seagalem (chocby SC: Conviction, GTAIV i V czy te nowe "tomb rajdery"... ee.. chyba popłynąłem :P), ale wciąż...
Zresztą, to, czego ja bym chciał nie jest tym, co dostajemy. Czy da się dokonać poważnej analizy grę w pokera? Albo tworzenia MPZP za pomocą CitiesSkylines? Humanista-erudyta pewnie nie takich rzeczy dokona, tylko... to jest momentami naciągane jak za stringi na dupę. Tzn. rozumiem, że może to być samo w sobie ciekawą rozrywką intelektualną, ale mam wątpliwości, czy ma potencjał, by wyjść do szerszego grona albo w ogóle zaistnieć np. w Polsce.
Bo nie mam pojęcia, na ile rozwiną się gry, ale jeśli ponad połowa zostanie tylko grami w których się jeździ, strzela albo dowodzi armią, to nie sądzę, by powstała wymarzona przez was prężna gałąź poważnej krytyki. Chociaż z drugiej strony zdaję sobie sprawę, że o samochodach można podając spalanie, cenę i pojemność bagażnika, a można też tak, jak chłopaki z TopGear... Ciekawe, czy można tak o lodówkach :)
Ostatni magazyn kupiłem w 2007 roku. Co miesiąc bujałem rowerem 10km w jedną stronę. Potem przyszedł internet i już się nie paliło. Po paru latach kupiłem, ale nie ma porównania z wcześniejszymi.
Yogh - nope, nope, nope. Źle mnie zrozumiałeś. Ja wcale nie podchodzę do meduium z punktu widzenia konsumenckigo, ale kur... ono właśnie takie jest. Sam piszesz później, że gry służą rozrywce. No przecież nie będziemy porównywać "The Rock" Michaela Baya (serio? najlepszy? :P) czy Atlas Zbuntowany do kina artystycznego Szumowskiej XD. Heeellooooo :D
A nikt tu nie czyta PSX Extreme? To jedyne branżowe czasopismo które kupuję w miarę regularnie i potrafię przeczytać nawet tematy gier które mnie nie za bardzo interesują, kilka poziomów wyżej niż CDA o którym mam właściwie takie samo zdanie jak większość się tutaj wypowiadających.
W sumie trochę ponad rok temu tych kilku pojebów diagnozowałem w ten sposób
https://www.gry-online.pl/S043.asp?ID=13564534
No i to jest typowy problem takich gości, "idź sobie poczytaj Bravo Sport, a mnie daj czytać Prousta" podczas gdy w tym czasie tak naprawde doszukuje się głębi w Katarzynie Grocholi.
Ale ja Ci nie mowie co masz czytac i w co masz grac, po prostu nasmiewam sie z tendencji do autoerotyzmu i dospiewywania sobie filozofii do pifów i pafów.
Ale nie martw się, naśmiewam się też z poezji