Czy teraz każda gra przygodowa musi mieć "ta decyzja będzie mieć znaczenie w przyszłości"? W dodatku tylko po to, żeby później nie miało to żadnego znaczenia, może poza inną linią dialogową?
Klasyczne przygodówki nie musiały korzystać z takich tanich sztuczek, by opowiadać wspaniałe historie.
Life is Strange nie jest grą złą, a nawet jak na dzisiejsze czasy jest grą wybitną. Jednak pozostawia ogromny niedosyt i mówię to z perspektywy ukończenia 4 rozdziałów. Finał historii jeszcze mnie czeka.
Od samego początku miałem nieodparte wrażenie, że gra wzorowała się w jakimś stopniu na The Longest Journey. Jednak zarówno sama historia jak i bohaterowie są bardzo nijacy i pod żadnym względem nie mogą się równać z TLJ.
O biedzie gameplayowej niech świadczy fakt, że gdy Chloe używa wytrycha, wręcz błagałem grę, żeby dała mi minigierkę z tym wytrychem. A pomyśleć, że były czasy gdy np. w Broken Sword 1 musieliśmy zdekodować list, zaszyfrowany szyfrem podstawieniowym.
Life is Strange na każdym miejscu pozostawia niedosyt. Jest zrealizowana dobrze, ale brakuje jej połysku. Może miałem po prostu zbyt wysokie oczekiwania względem tej gry?
Są oczywiście rzeczy, które zrealizowano wzorowo jak oprawę audio-wizualną i świetny klimat. Fabularnie nie jest już tak kolorowo, bo niektóre decyzje bohaterek są po prostu głupie i na nie wpływu już nie mamy.
Wydaje mi się, że cały ten motyw paranormalny tylko szkodzi grze. Fabuła byłaby ciekawa sama w sobie, a tak scenarzyści muszą wyłączać moc przewijania w dogodnych dla siebie momentach.
Ogólne wrażenie jest takie, że scenarzyści byli bardziej skupieni na tym jak sprzedać grę niż zrobić dobrą fabułę. Może ich następna gra będzie lepsza pod tym względem, bo LiS zostało bardzo ciepło przyjęte i nie powinni mieć problemu z wypromowaniem kolejnej gry.
W każdym razie jestem zadowolony, że kupiłem grę w pełnej cenie. Kupując takie gry utrzymujemy gatunek przygodówek przy życiu. Może nie jest to do końca to czego bym chciał, ale to zawsze przyjemnie spędzone kilkanaście godzin.
Absolutne arcydzieło. Gry Telltale wyglądają przy niej naprawdę blado. Czekam na kolejne części!
Nie wiem moze Gimby sie jaraja i daja wysokie oceny, ze akcja dzieje sie w szkole.
Gimbem to jesteś Ty, a czemu to zostaw sobie jako dodatkową pracę domową.
Decyzje w pewnych mometach są naprawdę ciężkie. Ufff....
Co mi się podobało? Opowiedziana historia naprawdę świetna. Na tle nadchodzącej katastrofy mamy i również zagadki kryminalistyczne i inne dramatyczne przypadki, które przytrafiają się ludziom. Niektóre z nich naprawdę mocne aż ściskało w gardle. Twórcy nie bali się poruszać ciężkich tematów i brawa dla nich, dzięki temu gra trzyma poziom. A muzyka, genialna :) Świetne kawałki.
Gra jest w dość silny sposób seksistowska wobec mężczyzn - praktycznie wszyscy męscy bohaterowie są w jakiś sposób źli.
Jedynymi w pełni "dobrymi" postaciami jest niepełnosprawny psychicznie woźny i nieśmiały, zakochany w głównej bohaterce chłopak, który ciągle jest spychany na boczny plan przez kobiece postaci, nie odzywa się za często i przeprasza za każdym razem, kiedy raczy się wtrącić w bieg wydarzeń.
Odwracając sytuację - w grze posiadamy praktycznie jedną bohaterkę kobiecą - Victorię, którą gracz może zakwalifikować jako złą, ale narratorka dość szybko wycofuje się z tych intencji i począwszy od sezonu 2 zaczyna na nią patrzeć coraz bardziej przychylnie. Cała reszta kobiecych postaci jest dobra lub, w najgorszym wypadku, neutralna. Ba, gra idzie nawet odrobinę dalej, bo zło w kobiecym wydaniu zaczyna być przedstawiane jako dobro. Jedną z głównych bohaterek jest Chloe - dziewczyna, która we współczesnym świecie uchodziłaby za stereotypowy przykład złego towarzystwa, chociażby z tego powodu, że została wydalona ze szkoły i regularnie zażywa narkotyki, a jednak w grze - a jakże - jest wybielona do granic, na tyle, że praktycznie jej zachowanie jest narracyjnie przedstawiane jako fajne.
Gra poza głównym wątkiem fabularnym postawiła sobie bardzo modną w XXI wieku tezę - kobiety są ważne. I scenarzyści poczuli chyba wiatr w skrzydłach, bo zagalopowali się tak daleko, że gdyby spojrzeć na scenariusz z boku to można głupot namnożyć tyle, że gdybym je wszystkie wypisał to za tydzień dostałbym pozew od społeczności feministycznych albo innego rodzaju SJW. Całkiem ciekawy pomysł na dobry scenariusz został sponiewierany przez poprawność polityczną. Jeśli gra miała być dojrzała to zdecydowanie twórcy nie mierzyli sił na zamiary, bo karykaturalny feminizm wisi w powietrzu i tylko psuje dobre wrażenie.
Według mnie gra jest świetna. Uważam, że ta gra to jeden spory komentarz na temat tego jak nastolatkowie myślą o życiu. Myśląc, że są niezwyciężeni i mogą w życiu osiągnąć wszystko. Prawda jest taka, że koniec końców na nic nie mamy realnego wpływu. Life is Strange świetnie to ukazuje, chodzi mi tu o końcówkę, której zdradzać nie będę. Dodatkowo, widać, że twórcy czerpali inspirację ze wspomnianego w recenzji Efektu motyla.
Gra roku. Po prostu.
Ale tylko dla osób potrafiących docenić klimat i "momenty", reszta się zanudzi. Muzyka + oświetlenie + charakterystyka postaci = orgazm dla duszy, można momentami płakać ze szczęścia danej chwili.
Piękne przeżycie. Nie mogłem się długo zabrać za dokończenie tytułu (1 odcinek na premierę, 2i3 przy premierze 4 i w końcu dziś przeszedłem 4i5). Muszę przyznać, że bije na głowę TWD i TWAU razem wzięte. Bardzo mocna historia, świetnie prowadzona, znakomite twisty fabularne i cliffhangery, no i fenomenalne jedno z zakończeń (to którego akurat bym nie wolał, ale i tak od początku wiedziałem, że będzie ono lepsze). Fenomenalne kreacje wszystkich postaci (Chloe miażdżypo całości). No cóż pewnie przez kolejne kilka lat nic nie będzie w stanie pobić tej gry pod względem emocji jakich wewnątrz mnie wywołała. Oby więcej takich gier. Mam nadzieję, że nie stworzą drugiego sezonu z innymi postaciami jak coś wspominali, bo jednak tutaj jest wszystko domknięte, perfekcyjne, a szkoda potem szpecić markę i na siłę podszywać jakąś grę pod jej nazwę.
Widzę, że Life is Strange można kochać, albo nienawidzić. Ja zaliczam się do tej pierwszej grupy.
Wg. mnie gra jak żadna inna sprawia, że po zakończeniu mamy 1000 myśli. Nie odkładamy pada i idziemy spać, ale chwilę jeszcze o grze rozmyślamy. I to dla mnie jest najlepsze. Nie przechodzimy obok tego tytułu obojętnie jak przy wielu COD-ach czy Asasynach. Fajnie się gra, ale nic więcej. LiS jest inne. I dlatego dla mnie jest to genialna produkcja.
Chamski spojler w recenzji.... Chodzi mi o wzmiankę dotyczącą motywacji jednej z postaci. Tak się nie robi panowie, bez jaj....
bardzo ale to bardzo świetna gra naprawdę point click to totalne arcydzieło przy takich grach :)
Life is Strange jest wręcz wspaniałą produkcją. Pamiętam kiedy wychodził pierwszy epizod: "jakaś" gra od "jakiegoś" studia. Po pierwszych minutach gry zakochałem się w Max... która jak dla mnie, jest jedną z najlepszych kobiecych bohaterek. Gra zwaliła mnie z nóg, pokazuje tak wiele, czerpie prosto z życia.
Po czym możemy poznać znakomitą produkcję? Po tym, że człowiek rozkleja się na zakończeniu jak małe dziecko.
Life is Strange stała się moją ulubioną produkcją, z niecierpliwością czekam na kolejną odsłonę tego arcydzieła.
Ta produkcja jest tak cholernie niezwykła. Zostanie w moim serduchu na wieki. Pamiętam kiedy wychodził pierwszy epizod: "jakaś" gra od "jakiegoś" studia. Moją uwagę przyciągnęła warstwa wizualna - genialna. Po pierwszych minutach gry zakochałem się w Max... Czy to nie jest jedna z najlepszych kobiecych bohaterek?
Ta gra pokazuje tak wiele, czerpie prosto z życia.
Po czym poznać znakomitą produkcję? Po tym, że człowiek rozkleja się na zakończeniu jak małe dziecko, czuję ogromny niedosyt, chce poznać dalsze losy bohaterów.
Oglądając tą recenzje, odniosłem wrażenie, iż mimo innej mechaniki i grafiki 2D Life Is Strange jest trochę podobne do naszej (LivinThing Studio) produkcji CodeRed: Agent Sarah's Story
Właśnie ukończyłem. Zabierałem się za ten tytuł chyba z rok, bo kojarzył mi się z jakąś opowieśćią dla nastolatków. Ale w końcu się przemogłem i... Wow! Naprawdę coś niesamowitego! Gra aktorow, muzyka, scenariusz.... Tego nie widzi się często w grach. Zastanawia mnie tylko, którą postać autor recenzji miał na myśli: groteskowe motywacje jednej z istotniejszych postaci
Jedna z najlepszych gier jakie grałem w życiu.
Kurczę, Life is Strange już w dniu premiery potrafiło wywołać spore zamieszanie i - pomimo niezbyt urokliwej grafiki czy topornych rozwiązań mechanicznych - do dzisiaj czaruje.
Czaruje niesamowitym wyczuciem nastoletnich serc i głów, delikatnością, subtelnością i cholerną trafnością. Świetnie rozpisane są tu postacie i świetnie rozwijane relacje. To przede wszystkim interaktywna opowieść, w której poprzez nawiązywanie relacji brniemy do przodu. A im bliżej poznajemy bohaterów, tym bardziej nam na nich zależy. Ot, pies pogrzebany.
Dlatego tak bardzo lubię sobie wracać do tej gierki. Jeden z lepszych niezależnych strzałów.
gameplay pl: [link]
Świetna gierka, z gatunku Must Play. Nie kopie tak jak The Last Of Us II, ale też jest niezwykle wyrazista.
Gdyby nie pewne mankamenty (które dla innych wcale nimi być nie muszą, więc nie wymieniam, bo to kwestia gustu) ocena byłaby jeszcze wyższa.
Jak dla mnie gra taka średniawa ma swoje momenty, ale ta maks to taka nudna p**da jest że szok o wiele bardziej wolałbym grę chloe a co do gry to tak z 6,5/10 porównywanie tej gierki do TWD to kpina szczególnie do sezonu pierwszego który jest najlepszą przygodową grą jaka powstała do The Wolf Among Us również nie ma startu jak dla mnie to LIS można stawiać w zestawieniu razem z Tales from borderlands i games of thrones ot taki średniak szału nie ma
Największy minus gry - próbuje uchwycić głęboki przekaz poprzez płytką formę. Gra zdaje się krzyczeć "hej, to jest ten moment w którym powinieneś się wzruszyć". Trochę jak oglądanie komedii ze śmiechem z puszki.
Epizod 1 - 8,5
Epizod 2,3 i 4 - 7,5
No i Dontnod zostawiło najgorsze na koniec. Epizod 5 - 3,0
Soundtrack niesamowity, przekaz zaczerpnięty na przykład z "efekt motyla" niestety gra podaje go bardziel a'la "efekt motyla 2"
Spoiler : Skrót epizodu 5:
Cofamy się w czasie, wracamy, cofamy, cofamy, wracamy, wracamy, cofamy i znowu wracamy po to żeby dojechać do Warrena i się znowu cofnąć.
Później jakieś bezsensowne zwidy mający tyle sensu co "Jak zrobić z papieru"
No i na końcu Wybór A albo wybór B z czego jeden z wyborów (poświęcenie miasteczka) jest wyraźnie olany przez twórców i kończy się jedną krótką scenką. Prawie jak w Battlefield 4
Co dalej z innymi postaciami? Nie interesuj się.
Rzeczywiście mózg rozjebany ale właśnie to poszło raczej w stronę Krainy Grzybów niż jakiegoś zwrotu akcji albo oryginalnej puenty.
LOL wy chyba wszyscy jaja robicie? Juz pomine ze to nawet, podobnie jak w przypadku taletale, gra nazwac nie mozna. Chyba ze rozgrywka jest dla was chodzenie po lokacji 5x5 metrow z niewidzialnymi scianami i zrobinie zdjecie jeleniowi czy znalezieniem butelki na wysypisku.
Czyli jedynie co zostaje to fabula a tutaj rowniez strasznie marnie, jakis niedorobiony efekt motyla, ktory swoja droga byl genialnym filmem, tyle ze z beznadziejnym zakonczeniem.
Nie wiem moze Gimby sie jaraja i daja wysokie oceny, ze akcja dzieje sie w szkole.
Jedyny plus ze wykorzystali fajna muzyke. Tzn jej nie napisali tylko zakupili prawa autorskie.
Dla mnie 5-6/10
Lubie książki przygodowe, filmy, gry też bo fajnie wciągają, wyobraźnia działa. Ta gra w ogóle mi się nie podoba. Dla mnie jest NUDNA! Już wolę w tym czasie poszlajać się po Moskiewskim Metrze niż łazić i szukać plakatów na ścianach. Muzyka fajna, fabułą i rozgrywka jest nudna.
Ta gra jest nudna bo podejmowanie decyzji w tej grze to fikcja. Plus za ciekawą grafikę i ładną bohaterkę.
czy faktycznie decyzje w tej grze sa ciezkie? na poczatku moze tak ale jak czlowiek zdaje se sprawe ze na chuja mu te decyzje bo i tak manipulujemy czasem to te decyzje staja sie gowno warte....natomiast 1 sezon gry walking dead miał klimat, bohaterów i swietny dramat. tutaj? wiekszosc to nudne dialogi o niczym a manipulacje czasem nie zawsze bylo fajne. koncepcja tworzenia alternatywnyc swiatów przez cofanie sie w czasie bylaby lepsza.
No i to mi się podoba, ocena adekwatna do gry i treści.
Life is strange to przeżycie unikatowe, naprawdę wielka niespodzianka growa. Chociaż moim zdaniem zakończenie jest słabe, bo żadne z wyborów nie ma wpływu na końcówkę... Zmarnowany trochę potencjał.
Jednak gra nadrabia gameplayem, klimatem i MUZYKĄ. Najważniejsze jednak: w żądnej grze nie widziałem tak silnie zarysowanej relacji między postaciami. Jak to pisał jeden z serwisów, to najlepiej przedstawiona przyjaźń w grach. Chociaż... "przyjaźń" :D Pewnie ktoś ma inne zdanie, ale ja swojego nie zmienię.
Podobno jeśli w ogóle powstanie drugi sezon, to będzie on zajmował się zupełnie nowymi postaciami. Co jest zrozumiałe.
EDIT: Co do minusa związanego z zakończeniem...
spoiler start
Wiadomo, twórcy bardziej wyeksponowali to, gdzie trzeba poświęcić Chloe. Co dodatkowo potęguje nędze zakończenia, którego można było się jednak domyślić i na co jest położony nacisk.
spoiler stop
A ja za to mam nieco odmienne zdanie o tej grze - jest zbyt infatylna i prosta, i pomimo że w The Walking Dead grałem z wypiekami na twarzy, to ta gra szybko mnie znużyła.
Wątpię żeby wyszło im lepiej niż w Virtue Last Reward, może kiedyś wypada sprawdzić.
The Walking Dead nie dorasta tej grze do pięt. Grałem w obie chociaż TWD jest super to nie łapało mnie za serce jak LiS. Każdy epizod dosłownie murował mnie i rył banie na wiele dni. Gra nie do opisania i aż żal że to jej koniec... :(
Na początku myślałem tak: przygodówka o jakiejś nastolatce ? nieco kolorowa, nie do końca poważna grafika (przynajmniej tak swego czasu odbierałem screenshoty). Pewnie jakiś suchar dla dzisiejszej młodzieży.
W okolicach 4 epizodu zacząłem ponownie czytać na temat tej gry i znalazłem bardzo dużo pozytywnych recenzji. Dałem jej szansę i...
Popieram przedmówców pozytywne opinie. Jedna z najlepszych przygodówek w jakie grałem. Świetny klimat, momentami spokojny, nawet melancholijny, a momentami taka akcja, że człowiek chwyta się za głowę i nie wie co powiedzieć. Bardzo dobra muzyka, również klimatyczna, dopasowana do gry. Z postaciami można się bez problemu zżyć, a im bliżej końca gry tym bardziej żal ją ukończyć...
Gra bez porównania do miałkich tworów TTG. Mimo to ostatni epizod rozczarowuje, zły nie jest ale stać ich było na więcej. Nawet kilku ludzi na steam twierdzi że epizod był pośpiesznie wydany - brak kilku scen z flashbacków 4.
Cre‹A›ToR - trollujesz? TWD to owszem, ciekawa gra, przepełniona akcją, zwrotami akcji niemalże na każdym kroku - ale po czasie może zorientować się ze te gry Telltale działają na tych samych schematach, za pierwszym razem to niby bawi, za kolejnymi nuży. Jeżeli chodzi o warstwę fabularną to Life is Strange zdecydowanie zdetronizował TWD i to bez cienia wątpliwości, można nie lubić klimatu LiS bo jest specyficzny, ale odmówić mu bycia lepszym od Telltale które zatrzymało się w rozwoju i wybija się na znanych markach tworząc takie same historie w innej oprawie nie można.
dla mnie zbyt nudna do the walking dead (sezon 1 oczywiscie) gdzie emocje zwiazane z smierciami postaci sa wieksze niz tu, nudzilem sie grajac w to zwlaszcza w 1 ep
Naprawdę świetna gra i wielkie zaskoczenie. Nie wiem czy pobili pierwszy sezon TWD i TWAU ale na pewno pobili wszystkie następne gry Telltale.
Jak dla mnie ta gra i gry Telltale wyglądają mega biednie przy grach Quantic Dream czy Until Dawn.
Gra jest świetna, ale tak jak TWD 1 i 2 sukcesywnie utrzymują poziom przez wszystkie epizody obu sezonów, tak niestety po rewelacyjnym ep.4, ostatni epizod Life Is Strange nie zrobił już na mnie takiego wrażenia, bo w pewnym sensie jest tylko rozwinięciem i powieleniem podejmowanych tam decyzji.
LordSettlers
Niestety prawda. Jedna wydaje sie bardzo cięzka, tylko co z tego, jak kilka sekund później zupełnei traci na znaczeniu? Niestety kolejna gra o decyzjach, które nie mają znaczenia. Widać, że branża może i chce, ale nie potrafi, tak jakby założenia były super, a potem przychodził ktoś i mówił: "No ok, pomysł fajny, ale jak to zrobicie to gracze nas znienawidzą, więc zmieniajcie"
grałem i dotrwałem do drugiego epizodu.. potem czekałem na 3 ale jakoś mnei nie porwało i porzuciłem... to całe cofanie czasu jest jakoś tak z małym rozmachem zrobione... gdybym to trochę rozwinęli mogła by powstać niesamowita przygodówka a tak żeby przejść całość trzeba się nieźle naziewać momentami
Jak dla mnie zaskoczenie roku i mocny kandytat do GOTY pod wzgledem fabuly. Ta niby infantylna z poczatku historia rozwija sie do emocjonalnego rollercoaster'a gdzie melancholia i klimat wprost wylewaja sie z ekranu. Opowiesc o dorastaniu i dylematy z nia zwiazane sprawia ze kazdy znajdzie tu cos dla siebie. Dawno nie mialem takiego growego kaca po ukonczeniu, pustka ze nie ma czekania na nastepny epizod. Dla mnie bije TWD na Leb, na szyje pod wzgledem klimatu, fabuly I ogolnego opowiadania histori (relacja max i chloe przebija ta pomiedzy Lee a Clem pod kazdym wzgledem).
Serdecznie polecam, jedna z tych gier ktore bedzie sie pamietac przed dlugi czas.
Odkąd zagrałem pierwszy raz w Life is strange,zakochałem się w tej grze.Myślałem,że mnie samego nic nie zaskoczy,a jednak.Według mnie jest to absolutnie wyjątkowa pozycja wśród moich gier.Mam trochę lat na karku,więc proszę bez złośliwości.Ten klimat po prostu trzeba czuć.Albo nie grać.Proste.
Czy jestem jedyną osobą, która nienawidzi tego jakim lamusem jest nasza główna bohaterka? Ta dziewczyna jest całkowitym przeciwieństwem fajnej dziewczyny. Uważam, że gra by naprawdę wiele zyskała gdybyśmy mogli się wcielić w Victorię, którą polubiłem od razu.
Czarny, tak jesteś jedyny, który tak uważa ;) A ja akurat uważam, że to że jesteśmy właśnie Max, czyli skromną dziewczyną, a niżeli Victorię, która według mnie jest s*ką, jest lepsze.
Skończyłem grę i ostatni epizod był po prostu bardzo dziwny. Sztucznie wydłużany i udziwniany, tylko po to by uzasadnić wydane pieniądze. Twórcy gry naprawdę byli odważni, że zdecydowali się na takie zakończenie. Jak dla mnie największy plus całej gry.
Mimo iż wiele decyzji nie miało znaczenia na przebieg gry, to wywarły silny wpływ na dalsze życie bohaterów. Możemy sobie tylko wyobrażać jak to wszystko dalej się potoczyło, a najlepsze jest to, że na koniec okazuje się, że z pozoru dobre decyzje były krzywdzące dla innych.
Taki mikro spoiler, nie zepsuje zakończenia, ale mimo wszystko:
spoiler start
W grze zabrakło trzeciego zakończenia, które odblokowywałoby się w momencie gdy podjęliśmy ściśle określone decyzje. Nie byłoby uczucia jak w Mass Effect 3, że nasze działania nie miały sensu z punktu widzenia zakończenia, a tak dostaliśmy dwa zakończenia z wyborem podejmowanym na sam koniec. Chyba to najbardziej zdenerwowało graczy, a nie to czym te zakończenia są, bo prawdę powiedziawszy tak jak wiele osób musiałem zatrzymać grę i solidnie się zastanowić którą opcję wybrać.
spoiler stop