Nie wiem czy zachwycać się pięknem scenariusza gry, który pozwolił na stworzenie społeczności wymyślającej takie teorie czy też śmiać się z tego, że przypadkowe ułożenie scen dało podłoże do tak daleko idących dywagacji. Co jak co, ale korposzczurów z EA o jakieś złożone teorie bym nie podejrzewał, tym bardziej, że w DA czegoś takiego nie ma. Co innego gdyby była to gra indie.
Dobre omówienie tematu. Również jestem zdania, że gdyby BioWare/EA wykorzystało Teorię Indoktrynacji, to mielibyśmy do czynienia z jednym z najlepszych twistów w historii branży. Niestety zwyciężyła arogancja? twórców.
Też podoba mi się teoria indoktrynacji i oryginalnie zakończenie w swoim niedopowiedzeniu bardzo mi odpowiadało (byłem przeciwnikiem wypuszczenia EC). Wszystko co tutaj napisałeś i to co przeczytałem w okolicach premiery gry, kiedy pierwszy raz ją ukończyłem, to naprawdę mocne argumenty przemawiające za tą teorią. Dalej mam nadzieję, że coś się kiedyś jeszcze wyjaśni w tej sprawie. Zwłaszcza, że nie mamy poznać dalszych losów Sheparda w nadchodzącej odsłonie, a co za tym idzie - do obalenia tego co napisałeś raczej nie dojdzie. Gdyby to wszystko było prawdą to trylogia nie tylko stałaby się klasykiem wśród gier, ale także wśród space oper w ogóle. Mam mocne skojarzenia z serialem Battlestar Galactica, który również pozwalał na snucie własnych teorii.
Pamiętam jak po premierze obejrzałem ten dokument. Opad szczęki :P
https://www.youtube.com/watch?v=BSE0osxQvA8
dokładnie po tym artykule, który także był mi bliski widać jak wiele BioWare (EA), straciło kiedy DK pokazał im środowy palec. Zlepek nieudaczników nie dało rady zakończyć tak genialnej serii w genialny sposób. Niemniej teraz mamy XXI wiek i CDPRed, a nie BioWare i ich pomysły. Nawet niezły Dragon Age Inkwizycja - co miał najgorszego ? Niestety najgorsze w grach BioWare po ME3 - jest scenariusz :(
Ktoś może mi wyjaśnić w jaki sposób EC rujnuje Teorię Indoktrynacji?
W taki, że to już jest skończona historia. Gdyby teoria indoktrynacji była prawdziwa to tak naprawdę nie mielibyśmy jeszcze zakończenia trylogii. Wiele osób miało nadzieję, że EC to będzie ciąg dalszy, wydarzenia po zakończeniu, a teoria indoktrynacji okazałaby się prawdziwa. A EC jedynie wywalił dziury fabularne, zmienił kilka rzeczy i wprowadził (niestety) happy ending.
Szczerze mówiąc to oryginalne zakończenie mi się o wiele bardziej podobało pomimo kilku głupotek (teleportacja załogi normandi itd.)
@Sethlan: jeśli chodzi Ci o mój tekst, to napisałem przecież, że po wydaniu Extended Cut przestałem wierzyć w to, że BioWare cokolwiek jeszcze zrobi w kwestii zakończenia, tzn. że będzie jakiś ciąg dalszy -- w tym kontekście był to dla mnie koniec Teorii Indoktrynacji. Wspominałem przecież chyba ze dwa razy, że do dzisiaj nie obalono Teorii Indoktrynacji w żaden fabularny sposób, a jedynie przez zaprzestanie rozwijania ME3. W grze wciąż jest mnóstwo elementów, które spokojnie pozwalają dalej wierzyć, że jednak wszystko się skończyło inaczej. :-)
Nie chodzi o tekst, ten przeczytałem cały - jest świetny na marginesie. Mówię o tym, że od samej premiery EC, huczało że cała teoria idzie się wietrzyć, a ja nadal po trzech latach nie rozumiem, czy to dlatego, że BW nie wystosowało oficjalnej konkluzji, czy może dlatego, że sam dodatek coś tam zepsuł w tej kwestii i pomieszał spójność. Jeśli to drugie, to właśnie chciałbym wiedzieć co takiego namieszał ów DLC z poprawionym zakończeniem. Bo w samą teorię nadal można chyba wierzyć, prawda?
Szczęśliwe zakończenie było w podstawce, więc EC nic nie wniosło do zakończenia. BioWare wyraźnie powiedział, że EC ma rozwiać luki fabularne i dopowiedzenie historii a nie wprowadzenie nowego zakończenia. Nigdy nie było żadnej indoktrynacji Sheparda a jakiekolwiek ataki na jego umysł były wymyślone przez osoby doszukujące się dziury w całym. Żeby się lepiej poczuły, bo zawiedli się fabułą, której nie zrozumieli chyba?
Indoktrynacja Sheparda to jakiś żart autora tego artykułu. Jeśli by to zrobili to raczej ME3 nie miałoby jakiegokolwiek sensu. Nie dążyłby do ich zniszczenia przez wszystkie części. Sam Żniwiarz mówił, że indoktrynacja nie jest najlepszą formą kontroli i takie osobniki jak Saren czy Benezja jak widać mogły się z tego wpływu oderwać. Wystarczył silny bodziec z zewnątrz. Pamiętna rozmowa Sheparda z Sarenem pod koniec. Saren przegrał bo był podatny na wpływ z zewnątrz. Jego ideologia była błędna i osąd Żniwiarzy był niewłaściwy. Jak mógł mówić o współistnieniu istot organicznych i maszyn, skoro Żniwiarze jasno powiedzieli, że chcą zniszczyć wszystkich. Synteza? Tak, bo Żniwiarze nie zabijają bez celu a jedynie czyszczą kosmos z istot żywych, żeby przygotować miejsce na nowe cywilizację. Asymilacja to dobre słowo. "Ich życie, żyje wśród nas". Nie będę już opowiadał DLC "Leviathan", bo to bezsensu. Każdy, kto grał to wie, kim oni są i o co im chodziło.
Zniszczenie Żniwiarzy było najlepszym wyborem z punktu widzenia Sheparda. Do tego dążymy przez trzy części. Wahanie oznacza jedno = śmierć lub kontrola przez Żniwiarzy. Saren nie był świętoszkiem, ale nie był tym, który zdradził z własnej woli. Prawdopodobnie to on pierwszy spotkał Suwerena i przegrał. Kontrola - tak jak tego chciał Człowiek Iluzja nie była wyjściem, bo sam był już kontrolowanym. Szkoda, bo chciał uratować ludzkość, ale miał swoje chore ambicję na tle władzy. Synteza ludzi maszyn? Bezsensu. Że niby syntetyki miało zawsze początkową wojny? Tylko dlatego, że czuły się zagrożone. Istoty organiczne są wszystkiemu winne, bo dążą zawsze do eskalacji.
Zakończenie według mnie jest logiczne, ale brakuje tam paru drobnych wyjaśnień.
EC nie obala tej teorii.
Nawet dodaje elementy, które wprowadzają więcej zamieszania.
https://youtu.be/_emXh4PKE5U?t=34m24s
Ten dziwny dźwięk kiedy Shepard budzi się na Cytadeli. Nie było go w podstawce. Takich szczegółów było więcej w EC.
Szczęśliwe zakończenie było w podstawce,
Nie. Szczęśliwe zakończenie dali w EC. Gdyby wywalili ten ostatni cinematic (monolog Sheparda/ Hacketa/ Edi) w którym opowiada jak wszystko dobrze się skończyło to byłbym zadowolony z EC, ale jak dla mnie ten ostani filmik popsuł cały efekt.
@Sethlan: no wierzyć można, ale to nie nic nie zmienia, bo historia ME3 została zamknięta. Jak już kolega Bezi powiedział, EC nie tylko nie obaliło Teorii Indoktrynacji, ale nawet dodało do niej kolejne elementy. Kilka, i owszem, usunięto ale bez szkody dla całości hipotezy. Z tym, że się posypała to jest tak, jak pisałem w komentarzu i w tekście: po prostu DLC okazało się paczką filmów, które rozbudowują (akurat kontynuacja cyklu najbardziej mi się podobała ze wszystkich możliwości), ale nie zmieniają zakończenia.
@Sethlan
Popsuło choćby tak, że w EC na końcu na ścianę pamięci Normandii trafia tablica z imieniem i nazwiskiem Andersona. Po co miałaby tam trafiać skoro, według teorii indoktrynacji, Anderson z końcowej sekwencji nie jest prawdziwy? Ano dlatego, ze jak najbardziej jest, jak najbardziej zostaje postrzelony przez Człowieka Iluzję i jak najbardziej umiera. I to kładzie całą teorię.
@Demilisz: ano, to jest sensowny argument przeciw. Zakładając oczywiście, że to wydarzyło się naprawdę. :-D
@Vegost: moim zdaniem za słabo znasz uniwersum Mass Effect i dlatego uważasz, że indoktrynacja Sheparda jest "żartem autora". Proponuję zacząć od stosownego wpisu w kodeksie. Poza tym chyba nieco nie zrozumiałeś, o co chodzi w Teorii Indoktrynacji. Nie głosi ona, że Shepard był zindoktrynowany, tylko że Żniwiarze konsekwentnie próbowali go zindoktrynować na różne sposoby. Właśnie w ME3 ta walka była widoczna (sny, znikający chłopiec, zakończenie itd. itp.). Próba nie oznacza jeszcze sukcesu.
Bioware dodając nowe zakończenie poszło po najłatwiejszej linii oporu i dali takie zakończenie jakiego oczekiwali ludzie. Ludzie chcieli Happy Endu i go dostali. Teoria Indoktrynacji to mogło być idealne zakończenie trylogii i wcale nie musiało jej obalać po wybraniu "czerwonej opcji" i zniszczeniu żniwiarzy. Tak jak napisał Vegost, metoda indoktrynacji nie była najlepsza, bo samego Sarena można było w jedynce przekonać argumentem w dyskusji, że jego działania były złe, po czym po prostu strzelił sobie w łeb: https://www.youtube.com/watch?v=lvyJo3EzZZk . Zawsze można to by było wytłumaczyć w taki sposób, że Shepard koniec końców nad tym zapanował, zniszczył żniwiarzy i przetrwał o czym mógł świadczyć oddech uchwycony na samiutkim końcu w podstawowym zakończeniu.
Bezi2598 [4] https://www.gry-online.pl/S043.asp?ID=13763674&N=1#post0-13763711
Sam chciałem wrzucić link do tego wideo, bo są po prostu świetne.
Na serio, w grze wszystko wydaje się wskazywać na teorie indoktrynacji, jest tyle rzeczy na to wskazujących, że aż nie można uwierzyć, że jednak z tego nie skorzystali. Nawet szczegóły takie jak te dotyczące oczu.
I tego nie mogę przeżyć najbardziej, że EA miało genialne zakończenie na wyciągnięcie ręki, nie ważne czy mieli to w planie czy nie, to jest tak genialne zakończenie, że powinni wydać na to kasę i to użyć, tylko EA było tak pazerne mając na wyciągniecie ręki najlepsze zakończenie w historii gier by z tego nie skorzystać.
Chamstwo polegające na wycięciu Javika z gotowej gry do DLC to przy tym nic.
Może przynajmniej przy andromedzie będą pamiętać o swoich błędach i niewykorzystaniu potencjału, choć genialne zakończenie został zaprzepaszczone i nic tego już nie zmieni.
Co to za argument z tym strzelaniem sobie w łeb? Saren popełnił samobójstwo, bo nie mógł uwolnić się z jarzma Żniwiarzy i pomóc Shepardowi zatrzymać inwazji. Nie chciał być zmuszony przez Suwerena do walki z Shepardem, dlatego zabił się sam, by ułatwić Komandorowi robotę (trzeba było szybko otworzyć ramiona Cytadeli). Jeśli nie masz bardzo dużo punktów paragona/renegata to trzeba z nim walczyć.
EA zawsze takie pazerne, ale wtedy kiedy ludzie by nawet oczekiwali tej pazerności to oni z tego nie skorzystali :P
Też mi szkoda, że tego nie wykorzystali.
Drogi autorze - to są tylko twoje spekulację i mogę to nazwać nawet teorią spiskową. Wszystko tam było prawdziwe i nie dostaniemy Mass Effect 3 Edycja Rozszerzona :) Ostatni filmik daje jasno do zrozumienia, że wszystko się działo naprawdę. @Bezi2598 - było szczęśliwe zakończenie w podstawce. Po uzyskaniu oczywiście wysokiego % gotowości bojowej widzimy, że Shepard oddycha pod gruzami cytadeli. W EC dostajemy tylko rozwinięcie tego pomysłu. I jeszcze ten monolog, który wyprowadza Hacket i tablica upamiętniająca osoby poległe w czasie całej wojny. Oni nawet nie widzą, że Shepard żyje i ogólnie nawet nie ma jego lub jej na tej tablicy. Nic innego nie potrzeba, żeby stwierdzić, że jest wszystko naprawdę i że jest to najlepsze zakończenie.
Ciekawe czy większość graczy w ogóle wiedziała, że w ME3 był pokazany Zwiastun. Czy się skapnęli kiedy. Gdy to ogarną to wtedy mogą rozmyślać nad sensem fabuły. Dla mnie jest jasne. Niszczymy Żniwiarzy bo to był od samego początku główny cel :) Nie ma tutaj innego motywu tej gry. Szukanie dziur to strata czasu. Wasz mit jest obalony :)
@Vegost: tak i tak, zgadzam się! Wszystko, co nie ukazało się w oficjalnym produkcie, jest twórczością fanowską. Nikt już nie podważa upadku TI i nikt nie uważa, że ME3 dostanie jeszcze jakieś rozszerzenie. Ten tekst jest pisany z pobudek wyłącznie sentymentalnych, jeśli nie wychwyciłeś tego z treści. Pytanie, dlaczego masz problem z tym, że oddana społeczność wspólnie coś stworzyła? To tak jakbyś skarżył się na fanarty czy fanfiction. :-)
@Meehovv [18] - no wiesz, teoria indoktrynacji może mieć też drugie dno. Warto rozważyć opcję, czy Shepard pomimo indoktrynacji potrafił poniekąd się jej przeciwstawić i wybrać opcję zniszczenia żniwiarzy. Chociażby ostatnie słowa Andersona mogły na chwilę oczyścić jego umysł aby potrafił podjąć taką decyzję na koniec. Saren mógł mieć słabszy umysł i popełnił samobójstwo, Shepard mógł wykazać się większą odpornością i zadziałać. Oczywiście to jest daleko posunięta teoria.
Vegost
Wiem, że Shepard przeżywa w podstawce, sam miałem to zakończenie przy pierwszym przejściu ;)
Nie zmienia to faktu, że zakończenie było naprawdę smutne jak się je pierwszy raz oglądało. Ułamek sekundy kiedy widzimy oddychającego Sheparda nie sprawia, że jest to happy ending. Poza tym w sumie to mało mnie obchodzi czy przeżył czy nie, przecież i tak gramy nim ostatni raz, więc ten element w zakończeniu nie jest istotny.
Ciekawe czy większość graczy w ogóle wiedziała, że w ME3 był pokazany Zwiastun.
Biorąc pod uwagę, że pojawia się jeszcze rzadziej niż w Mass Effect 2 to wcale bym się nie zdziwił jakby ktoś go nawet nie zauważył ;)
Moje gratulacje dla autora za świetny artykuł - wreszcie dokładnie mi wyjaśniono na czym polega ta Teoria Indoktrynacji.
Nie chciałbym wdawać się w jakieś dysputy, bo w TI nie wierzę (dla mnie to sprytne poustawianie dość przypadkowych i niezamierzonych przez twórców gry faktów i wydarzeń, przy jednoczesnej dość tendencyjnej interpretacji tak aby fakty pasowały do założeń), jednak moim zdaniem sama teoria ma jeden, podstawowy błąd, który chyba ją poi prostu dyskwalifikuje.
Jeśli się mylę w moich rozważaniach, to będę wdzięczny za wskazanie błędów w rozumowaniu.
TI zakłada, że Shepard jest od pewnego momentu pod praktycznie pełną kontrolą Żniwiarzy i w zasadzie całe zakończenie gry (z lub bez EC, nie ma to znaczenia) to jedna wielka projekcja tego co Żniwiarze (bądź sam Katalizator) chcą aby sobie nasz bohater myślał i czuł.
Tu nie mam zastrzeżeń, bo ma to jakiś sens.
Pojawia się jednak od razu dość istotne pytanie: w jakim celu w ogóle Żniwiarze to robią?
Po co sobie zawracają głowę Shepardem, który owszem - dał im się we znaki i zaczynają się nim przez to interesować, ale to wciąż tylko człowiek - pył w kosmicznej przestrzeni, nie stanowiący dla nich istotnego zagrożenia.
Warto wspomnieć w jakiej sytuacji strategicznej dochodzi do samej Indoktrynacji - sprzymierzone rasy prowadzą beznadziejną bitwę ze Żniwiarzami, którą niechybnie przegrają jeśli nie uruchomią Katalizatora (to że nie wiedzą czym, a raczej kim on faktycznie jest, to dodatkowy element który stawia ich na przegranej pozycji), a sam Katalizator jest pod pełną kontrolą Żniwiarzy.
W ogóle same żniwa idą zgodnie z planem, stosunkowo niewielkie, lokalne opory są bezproblemowo łamane przez siły Żniwiarzy, nic nie wskazuje na to że ten cykl miałby się różnić od poprzednich.
Tak naprawdę sama bitwa o Ziemię jest stosunkowo jakimś największym zagrożeniem dla Żniwiarzy, choć nie tak wielkim.
I w takiej sytuacji, gdy praktycznie wszystko jest pozamiatane, Żniwiarze indoktrynują Sheparda, ściągają go na Cytadelę, gdzie teoretycznie ma on jakieś szanse na uruchomienie Katalizatora i zaczynają bawić się w nim ciuciubabkę?
Po co to robią?
Jaki mają z tego korzyści?
Po co podejmują zbędne ryzyko, niczego nie zyskując?
Przecież ich celem są żniwa, bo w tym cyklu eksperyment znowu się nie powiódł, samo istnienie Sheparda niczego nie zmienia w ich ocenie sytuacji i masowe mordy cywilizacji są konieczne.
Po co więc ta cała Indoktrynacja, dawanie jakiś szans Shepardowi, jakieś zabawy w wybór co do dalszego losu Żniwiarzy, nawet jeśli tylko to wybór iluzoryczny?
Innymi słowy - po co było indoktrynować Sheparda, skoro nie dawało to Żniwiarzom kompletnie niczego, a stanowiło dla nich potencjalne zagrożenie?
Dla mnie brak odpowiedzi na te pytania całkowicie dyskwalifikuje sensowność TI.
Ale może się mylę?
Podstawowy błąd w twoim rozumowaniu to założenie, że Shepard jest zindoktrynowany. Przez całą trylogię jest narażony na działanie technologii żniwiarzy przez co jest dużo bardziej podatniejszy na indoktrynację. Koncówka trójki to próba przekabacenia go całkiem na swoją stronę. Jeżeli wybieramy kontrolę lub syntezę to oznacza poddanie się indoktrynacji, zniszczenie to udana próba przeciwstawienia się indoktrynacji dlatego tylko w tym zakończeniu możemy zobaczyć oddychającego Sheparda w ruinach Londynu.
Czemu go indoktrynują? Żniwiarze przecież indoktrynują każdego kogo mogą. Poza tym Shepard jest dla nich zagrożeniem, jest także w pewnym sensie liderem całej wojny przeciwko żniwiarzom, symbolem. Przez całą trójkę możemy znaleźć doniesienia o indoktrynacji wysoko postawionych osób. Generałowie, prezydenci itd. Jest nawet scenka w której mowa, że jak tak dalej pójdzie to władze całkowicie zabronią podejmowania jakichkolwiek działań wojennych przeciwko Żniwiarzom. Shepard na pewno jest ważną postacią więc posiadanie go po swojej stronie byłoby ogromnym atutem po stronie Żniwiarzy.
Zaznaczam, że wszystko co jest powyżej napisane nie oznacza, że wierzę w tę teorię. Historia jest zakończona, chcę tylko pokazać, że teoria jest jak najbardziej sensowna i miałaby rację bytu.
Meehovv [21]
Wszystko, co nie ukazało się w oficjalnym produkcie
Taa, tylko ludzie to nie zwierzęta i są nieco mądrzejsi, jest jeszcze takie coś jak interpretacja, ty powiesz, że Sheparda nie indoktrynowano inny wyraźnie widzi, że tak (to tylko przykład).
Interpretacja panie to potęga, że coś widzisz w grze, to nie jest czarno/białe, jak zresztą te filmy o indoktrynacji bardzo klimatycznie pokazują, jakby nie patrzeć, można podejrzewać, że BW z EA celowo zagmatwały koniec, po co, a no właśnie by dyskusji nie było końca.
Są pewno rzeczy w tym zakończeniu, gdzie twórcy starają się (i też gracze) na siłę stwierdzić, że tam nic nie ma, a ewidentnie są dowody, które trudno podważyć, jednak coś było na rzeczy.
Zakończenie w ME3 w tak prostym odbiorze jakie zaserwowało nam EA to największa kupa w historii gier crpg, nawet nie można tego inaczej skomentować, ciężko mi uwierzyć że są ludzie którym takie trzy kolorowe idiotyzmy mogą się podobać. Część III wprowadza tyle idiotyzmów, a same zakończenie takie dziury w fabule, że w ogóle motywacja działań Żniwiarzy przestaje istnieć. Jak kończyłem ME3 mając przed oczami poprzednie dwie części, książki wiele innych rzeczy z tego uniwersum, to po prostu opadły mi ręce.
Jeśli gra fabularna ma zerową w logice fabułę to należy jej się zero. Po prostu część trzecią należy omijać z daleka. Niestety minęło już tak wiele czasu, że nie ma szans na jakieś głębsze refleksje ze strony "mistrzów" scenariusza.
To może inaczej sformułuję pytanie: po co indoktrynować Sheparda, skoro bitwa jest praktycznie wygrana, żniwa nie zostaną zakłócone, cywilizacje są rozbite i ich czas jest policzony?
Po co go indoktrynować, skoro w sytuacji finału gry, wystarczyło go dobić?
Po co taki sojusznik, zindoktrynowany bohater Żniwiarzom?
Żeby żniwa trwały 95, a nie 105 lat?
Po co takie ryzyko dla tak niewielkich korzyści?
Nie ma to dla mnie w ogóle sensu.
No i najważniejsze - skoro TI zakłada, że wybory Syntezy lub Kontroli to objaw działania indoktrynacji (autor tekstu kilkakrotnie zaznacza, że Shpeard wtedy raczej był już zindoktrynowany), to po co dawać mu faktyczny wybór i możliwość zniszczenia?
Przecież gdyby Shepard nawet jakoś wyrwał się spod kontroli Żniwiarzy, to po co zostawili mu ten "czerwony guzik" do faktycznego zniszczenia ich samych?
Skoro wybór Zniszczenia miał być tylko dla zmylenia bohatera, aby nie odczytał prawdziwych intencji Katalizatora, to dlaczego ten wybór faktycznie dawał szanse zniszczenia mechanicznych istot?
To się kompletnie nie trzyma kupy.
Wygląda to po prostu na to, że pewne fakty pasują do TI i je się podkreśla, a te niepasujące są po prostu pomijane.
Aha.
TL;DR
Sorry.
Czy brnięcie w tyle niewiadomych, naprawdę jest przyjemne? Nawet nie ma szansy, aby to wszystko sprawdzić. Oryginalne zakończenie pasowało mi, nie zastanawiałem się w tej grze nad wieloma rzeczami, ledwo liznąłem to wszystko, a mimo wszystko, ta trylogia to jedne z najlepszych gier w jakie grałem w życiu. Poczułem jej głębie w inny sposób, bez brnięcia w teorie spiskowe i niewiadome domysły.
@kaszanka9: chyba niejasno się wyraziłem. Tak czy inaczej, dopóki miało to sens, byłem wielkim fanem Teorii Indoktrynacji. Generalnie uwielbiam spekulować i interpretować po swojemu tam, gdzie jest do tego pole. Z tą twórczością fanowską to jednak nietrafiona uwaga, bo chodziło mi o coś innego.
@dododo: dla niektórych jest przyjemne. Tak samo jak tworzenie fanartów czy fanfików, mimo że często kompletnie odchodzą od kanonu. Indoktrynacja Sheparda to po prostu świetny motyw, który mógłby dodać serii sporo pikanterii, stąd to pospolite ruszenie. :-)
@Dariusz_Zak: Teoria Indoktrynacji była teorią właśnie dlatego, że miała też swoje słabe punkty. Niektóre z Twoich pytań mógłbyś równie dobrze zadać BioWare. Co do indoktrynowania -- można w ten sposób dokonać sabotażu z zaskoczenia i znacznie skrócić czas żniw, a przecież wiemy, że Żniwiarzom zależy na jak największej efektywności. Poza tym, jeśli wystarczyło go dobić, to czemu Zwiastun tego nie zrobił, tylko odleciał? Czemu w EC Normandia mogła bezpiecznie dokonać med-evacu? To też wydaje się bez sensu. :-) Jeśli chodzi o możliwość zniszczenia: pamiętaj, że wydarzenia na Cytadeli według Teorii Indoktrynacji nie mają faktycznie miejsca, tylko są grą symboli i próbą indoktrynacji. Wybranie zniszczenia to po prostu pozostanie przy organicznym chaosie, czyli przeciwstawienie się woli Żniwiarzy. Poza tym według TI nie wiadomo było, dokąd prowadził przekaźnik, jak można było użyć Tygla i co by się wówczas wydarzyło. Słowem: Teoria Indoktrynacji na pewno nie ma więcej dziur niż oficjalna narracja. :-)
Sterty ciał przy promieniu (zarówno po prawej jak i lewej jego stronie) leżały jeszcze przed tym jak Shepard został uderzony wiązką laserową Zwiastuna. Pistolet z nielimitowaną ilością amunicji i do tego standardowe ukrycie elementów HUD-u to oklepany element stosowany w sytuacjach podobnych do tej z finału Mass Effect 3 gdzie główny bohater albo leży na ziemi (tu bryluje seria Call of Duty), albo się czołga, lub porostu jego model ciała ulega gwałtownemu przemodelowaniu więc nie ma co tu wyolbrzymiać sytuacji która na to nie zasługuje. W tekście jest jeszcze kila innych rzeczy do których można się przyczepić, ale ogólnie większości pokrywa się z tym co jest najbardziej oczywiste czyli długofalową PRÓBĄ (specjalnie napisałem dużymi literami) zindoktrynowania Sheparda. Co do samych zakończeń (zniszczenie, kontrola, synteza), wybierając to o zniszczeniu całego życia syntetycznego które jest uważane za opór Sheparda przeciwko próbie indoktrynacji, można przyjąć że tak naprawdę odraczamy cały proces cyklów (z pewnością już w zupełnie innej formie bez Żniwiarzy) w czasie bo jak mówi sam Katalizator w odpowiedzi na pytanie Sheparda że Żniwiarze zostaną unicestwieni ale pokój nie będzie trwały bo wasze dzieci ponownie stworzą syntetyków i chaos powróci. To co tak naprawdę wydarzyło się podczas finałowych kilkunastu minut Mass Effect 3 wiedzą tylko ludzie którzy z pewnością tą tajemnicę zabiorą już ze sobą do grobu, ale jedno jest pewne dzięki nim i ich pomysłom (mniej lub bardziej przemyślanym) po dziś dzień teksty o takiej tematyce jak ten cieszą się ogromną popularnością ludzi dla których seria Mass Effect stanowi osobiste przeżycie którego nie zapomną przez długie lata.
@Dariusz_Zak
Skoro bawimy się w odpowiadanie pytaniem na pytanie, to ja też takowe zadam odnośnie "po co Żniwiarze mają zawracać sobie głowę indoktrynacją Sheparda":
A po co Żniwiarzom był potrzebny Shepard? (żywy bądź martwy) Przecież to tylko jakiś ludzik, a jednak zależało im na pozyskaniu Sheparda.
Inne kwestie to: Leviatani sami stwierdzili, że Shepard to anomalia. Żniwiarzy nie interesuje ile czasu zajmą im żniwa bo sami się określają jako "wieczni". Po co Suwerenowi był Saren? (tak jak Shepard, to pył w galaktycznej skali) Indoktrynacja przejawia się przez całą trylogię, a Shepard miał najwięcej styczności z wszelkiej maści żniwiarskimi artefaktami (bądź samymi Żniwiarzami)
"Skoro wybór Zniszczenia miał być tylko dla zmylenia bohatera, aby nie odczytał prawdziwych intencji Katalizatora, to dlaczego ten wybór faktycznie dawał szanse zniszczenia mechanicznych istot?"
Jeśli brać pod uwagę hipotezę, że od momentu trafienia promieniem Shepard "śni", to wszystko co po tym się dzieje, jest jego wizją. Jak wytłumaczyć oddech po wybraniu zniszczenia? No i w związku z tym, dlaczego oddech się pojawił, skoro Katalizator przy opcji zniszczenia dał do zrozumienia, że Shepard też nie przeżyje, bo w jakiejś części jest syntetykiem.
@Meehovv: Te pytania to są dobre pytania.
Ale brak na nie odpowiedzi, dlatego też TI która dla wielu ma być sensowniejsza niż oficjalna interpretacja finału, dla mnie jest bezpodstawna, bo ma po prostu za duże dziury w logice wydarzeń.
Dziury w fabule gry (szczególnie w finale) są zgodne z konwencją gry.
Shepard nie ginie choć na logikę powinien, bo w opowiadanej historii ma przeżyć.
Normandia się ewakuuje (z bohaterami), bo tamci mają przeżyć.
I tak dalej, i tak dalej.
Wiem że to naciągane, ale naciągane w tej Trylogii jest wszystko: Shepard nie miał prawa przeżyć już w pierwszej części gdy starł się z Suwerenem, powinien zginąć wiele razy we wszystkich trzech częściach, podobnie jak pozostali bohaterowie.
Ale tak się nie stało, bo wszystko to konwencja, gdzie główny bohater ma więcej szczęścia i rozumu niż miałby w rzeczywistości, dlatego tłumaczenie dziur w TI tym, że przecież takie same dziury są w fabule gry, to nieporozumienie.
Skoro TI ma być teorią, która jest spójna i ma "wywrócić" faktyczne fabularne zakończenie gry, to po prostu nie ma prawa mieć dziur w logice. Można jakieś drobiazgi zignorować, ale najważniejsze fakty, motywacje i konsekwencje działań postaci w tej teorii muszą się trzymać kupy.
A w przypadku TI za bardzo to nie wychodzi moim zdaniem.
@Dariusz_Zak
"Skoro TI ma być teorią, która jest spójna i ma "wywrócić" faktyczne fabularne zakończenie gry, to po prostu nie ma prawa mieć dziur w logice."
vs.
"Dziury w fabule gry (szczególnie w finale) są zgodne z konwencją gry."
Ja bym to nazwał moralnością Kalego...
Teoria fanow lepsza niz to co "wymyslili" tworcy gry. Nikt nie mogl uwierzyc, ze Bioware moze miec az tak slabych scenarzystow, wiec gracze zaczeli ich usprawiedliwiac, ze to taki ich plan byl, ze zakonczenie jeszcze nadejdzie, ze Shepard/gracz jest zindoktrynowany, ze to, ze tamto. Gdyby to sie okazalo prawda i bylo zaplanowane wczesniej, to BW wygraloby internet, albo kupe szmalu, a moze nawet i to i to.
Tak jak sie mozna bylo jednak spodziewac, teoria okazala sie nieprawdziwa, scenarzysci BW sa niestety mierni jak cholera, a trojka to czesc ktora calkowicie zrujnowala trylogie, wysilek graczy i olala decyzje, ktore podejmowal podczas calkiem niezlych dwoch pierwszych czesci.
Moze zamiast promowac gejostwo w kazdej nowej grze to zajeliby sie tym, czym scenarzysci powinni- pisaniem dobrych histori.
@Dariusz_Zak: oczywiście, że to dobre pytania. Tyle że TI stawiała równie dobre, a także odpowiadała na wiele innych, podczas gdy samo ME3 głównie je tworzyło. Ponadto przypominam, że ja w tym tekście naprawdę nie starałem się czegokolwiek dowodzić lub czemukolwiek zaprzeczać, bo temat TI jest już zamknięty. Jak wspomniałem wcześniej, pisałem go z sentymentu do tamtego burzliwego okresu i tych wszystkich godzin spędzonych na czytaniu, oglądaniu, szukaniu i spekulowaniu.
Poza tym dyskusja jest zawsze fajna, ale powinniśmy jednak zachować elementarną uczciwość -- skoro ME3 jest naciągane i ma sporo dziur, to nie wymagajmy stuprocentowej spójności od otwartej hipotezy, którą stworzyły dziesiątki, jeśli nie setki graczy z całego świata i tak naprawdę każdy z nich może nadać jej nieco inną formę. Zresztą, nawet jeśli TI się nie broni (a to już zależy od subiektywnego spojrzenia), to jest po prostu świetna zabawa. :-)
Cała misja na Londynie poprzedzająca zakończenie była tak naszpikowana dziurami fabularnymi i nielogicznościami, że naprawdę nie było co usprawiedliwiać głupoty twórców z samym zakończeniem. Moim zdaniem to nie samo zakończenie jest złe, to wszystko co działo się w grze od momentu wylądowania w Londynie było do dupy, wyraźnie zrobione na szybko i sztampowo. To smutne, że Bioware aż tak spieprzył zakończenie tak ważnej fabularnie trylogii, jeszcze bardziej boli fakt że w ogóle nie czuć było konsekwencji naszych decyzji z całej trylogii. To moim zdaniem najbardziej zakopało całą grę, gracz tracił sens przechodzenia całej trylogii więcej razy, bo zawsze na końcu dostawaliśmy to samo g*wno...
Sorry za wulgarny język, ale to z mojej sympatii do serii. Kiedy sobie przypomnę, o ile ta gra mogła być lepsza... jedna z największych klęsk Bioware'u. Ech, gdyby to CDPRed stworzył ME3...
Po 1. - TI ZOSTAŁA obalona przez BW! Powiedzieli, że cieszą się, że ich gra wzbudza takie emocje, ale nigdy nie było pomysłu indoktrynacji Sheparda (jak znajdę dokładnie co powiedzieli, to zapodam link, ale dzisiaj już późno, a jutro do pracy).
Po 2. ludzie tak pokochali tą trylogię, że każdy chciałby innego zakończenia, bo mu coś tam nie pasuje i przez to je krytykuje. Ale czy koniec końców jest nie spójne? Nie. Jedynie kontrowersyjne, bo rozbili je na trzy (a potem dodali czwarte), przez co nie dali szans na kontynuację w nowym rozdziale (bo niby co - miały by powstać 3 różne gry, a w zasadzie dwie, bo mając Żniwiarzy pod kontrolą nikt by nam nie podskoczył?!).
Jak dla mnie największe kontrowersje związane są z obejściem się z wieloma kwestiami po macoszemu - np. jak wyglądali Quarianie (dali tylko jakieś zdjęcie modelki nie siląc się nawet na wklejenie choćby concepart'a), co dokładnie stało się z towarzyszami, czy któraś rasa stworzyła nowych syntetyków, jak wyglądała nowa Rada Cytadeli (czy dołączyli do niej przedstawiciele wszystkich ras, biorących udział w wojnie?) etc?. Problem w tym, że to wymagało by nie mało pracy, może nawet połowy czasu który pochłonęły pracę nad ME3, bo bardzo dużo kwestii musiało by dotyczyć.
Jak dokładniej wczytam się w temat to napiszę więcej. Idę spać ;D
Wy to macie problemy. Jak dla mnie kanonicznym zakończeniem serii jest synteza istot organicznych i syntetycznych. Widziałem wszystkie 4 zakończenia, specjalnie powtarzałem końcówkę gry i szczerze to własnie na syntezie płakałem ze wzruszenia kiedy EDI opowiadała co było dalej, na innych miałem totalnie wyrąbane. TI jest wg. mnie kompletnie z d*** - narzekacie, że te zakończenia nie ukazują waszych wyborów, a to właśnie indoktrynacja by te wybory obalała najbardziej, ponieważ wszystko co robiliście, można by potem powiedzieć, że tak naprawdę robili to żniwiarze kierując Shepardem. jest dobrze tak jak jest i uważam finał całej trylogii za najlepszy jaki kiedykolwiek powstał. Może co najwyżej jest dla mnie debilizmem, że w ostatniej misji na Ziemii, przed przekaźnikiem mamy tylko 2 towarzyszy. Jak dla mnie to w takim momencie powinni zrobić by wszyscy z nami poszli, albo coś na wzór dwójki, gdzie w pewnym momencie części drużyny wydajemy rozkazy by nas osłaniała z wyższych pozycji, poszła drogą obok itp. Bo chyba w takim momencie powinni nam towarzyszyć wszyscy, nie tylko 2.
Swoją drogą tak lekko poza tematem - czy tylko mnie wkurza, że w grach BioWare (obecnie też w wielu innych) nie możesz mieć przy sobie więcej niż 2/3 towarzyszy. Pamiętam jak w Baldurze czy Konungu chodziłeś z ogromną drużyną i wcale nie było łatwiej, za to budowało to lepszą imersję świata. Po coś w końcu ich wszystkich zabierasz, że sobą. By ci pomagali, a nie siedzieli na zadku w bazie i żarli zupkę.
Zaznaczam po raz któryś i ostatni: w Teorii Indoktrynacji nie chodziło o to, że Żniwiarze kierowali Shepardem, a o to, że usilnie próbowali go zindoktrynować. Posunięcie genialne ze strategicznego punktu widzenia i w 100% logiczne. Wszystko było w tekście (no chyba, że ktoś go nie przeczytał przed skomentowaniem). Również po raz ostatni zaznaczam, że ten tekst napisałem w celach historyczno-rozrywkowych. Niczego nie ma na celu udowadniać ani obalać. Poza tym, Wielki Graczu od 2000 roku, mówisz o ME3 z dodatkiem Extended Cut, czyli już po "złotym okresie" Teorii Indoktrynacji, kiedy wielu (jeśli nie większość) zwolenników porzuciło wszelką nadzieję na inne/lepsze zakończenie. W premierowym ME3 nie było tego, o czym mówisz.
Zgadzam się natomiast w 100% z tym, że chociaż w tym ostatnim szturmie wszyscy towarzysze powinni brać udział. No, ale z logiką BioWare nie wygrasz. :-)
Świetny tekst. Osobiście bardzo się obawiam jakości Andromedy, ale zawsze można marzyć, że potwierdzi ona teorię indoktrynacji. (To dopiero byłby genialny zwrot akcji, dowiedzieć się po kilku latach, że te wszystkie spekulacje były prawdą, a BioWare chciało to ujawnić dopiero w kolejnej grze. Niestety, nie wierzę, żeby Bio było zdolne stworzyć coś takiego.)
@Meehovv
Poza tym dyskusja jest zawsze fajna, ale powinniśmy jednak zachować elementarną uczciwość -- skoro ME3 jest naciągane i ma sporo dziur, to nie wymagajmy stuprocentowej spójności od otwartej hipotezy, którą stworzyły dziesiątki, jeśli nie setki graczy z całego świata i tak naprawdę każdy z nich może nadać jej nieco inną formę.
To nie do końca tak.
Chodziło mi o to, że nie można oczekiwać, iż wymyślona teoria na zasadzie chciejstwa powinna być odbierana jako sensowniejsza niż oryginalna fabuła i zakończenie.
Pisząc o konwencji nie uciekam przed dziurami fabularnymi (chciałbym znaleźć film lub inną grę, która takich nie ma), bo one po prostu są.
W końcu nikt jakoś nie protestuje przeciwko nieustannemu "ożywaniu" zastrzelonych towarzyszy Sheparda w każdej potyczce, a przecież to sensu nie ma żadnego.
Nie zetknąłem się z przypadkiem, aby ktoś oprotestował niemądry, delikatnie mówiąc, wybór moralny Sarena w finale ME1, którego samobójstwo było klasycznym (i maksymalnie naciąganym) zwrotem akcji, ale nie miało żadnego uzasadnienia ani w dotychczasowej fabule, ani w konstrukcji postaci antagonisty.
Takich potężnych nielogiczności, czy wręcz dziur fabularnych w całej Trylogii było bardzo dużo, jednak przechodzi się nad tym do porządku dziennego, właśnie dzięki tej magicznej konwencji, która pozwala zaakceptować prawa funkcjonujące w tym świecie, które nie byłyby do zaakceptowania w naszym.
I dlatego właśnie TI, która siłą rzeczy jest konkurencyjną w stosunku do oryginalnego zakończenia, któremu jej twórcy zarzucają nielogiczności, sama takich nielogiczności powinna być pozbawiona. Skoro proponowana jest inna interpretacja wydarzeń, oparta w głównej mierze na krytyce logiki konstrukcji fabuły, to elementarna uczciwość nakazuje aby ten "zamiennik" był takich wad pozbawiony, albo przynajmniej występowały one w nim w dużo mniejszej ilości. A tak nie jest.
I dlatego właśnie drobne błędy w logice finału ME3 da się gładko uzasadnić konwencją, natomiast spore dziury fabularne TI niestety stają się jej grabarzem, bo po prostu nie za bardzo to wszystko do siebie pasuje.
Tak to widzę.
Naturalnie nie zmienia to faktu, że bardzo mi się podoba sama TI i jestem przekonany, że gdyby trochę ją fabularnie w grze podrasowano (i przede wszystkim gdyby tam była w ogóle), byłby to finał wszechczasów.
Nie zmienia to faktu, że dla mnie zakończenie ME3 to najlepsze co do tej pory w grach widziałem, ale to już inna historia.
A ja polecam wszystkim obejrzeć film z postu nr 4. Sam byłem sceptyczny wobec TI i z takim nastawieniem zacząłem go oglądać. Po dwudziestu minutach moje zainteresowanie wzrosło, pod koniec miałem już koparę na podłodze. Może tak być, że ludzie doszukują się na siłę czegoś, co tak naprawdę nie istnieje, ale ilość i przede wszystkim spójność argumentów w tym filmie mnie po prostu w końcu przekonała. Nawet jeśli to nie był ostateczny zamysł twórców gry (nie był zresztą na pewno, o czym też jest mowa w filmie), to po obejrzeniu mogę powiedzieć jedno - w takim razie powinien być, bo uwględniając te wszystkie detale, o których jest mowa, zakończenie z dość czerstwego robi się autentycznie znakomite.
A.l.e.X [27] https://www.gry-online.pl/S043.asp?ID=13763674&N=1#post0-13764030
Co ma do tego kolor? Przekreślasz całą grę bo były kolorki, żałosne, a to co powiedzieć o grach, które nawet nie mają takiej fabuły i gdzie widzisz ten braki logiki, zwłaszcza przed finałem, no podaj te KARYGODNE przykłady, prawda taka, że hejtujesz bez celu, nie wiem czemu, ale po prostu bredzisz, a już na pewno przesadzasz.
Jakiekolwiek ktoś ma mniemanie o zakończeniu, sama gra była bardzo solidna.
Również polecam zapoznanie się ze stosownymi filmami na YouTube. Moje propozycje to:
https://www.youtube.com/watch?v=ythY_GkEBck (jak ktoś nie ma czasu)
https://www.youtube.com/watch?v=ZZOyeFvnhiI (jak ktoś lubi AngryJoeShow)
https://www.youtube.com/watch?v=BSE0osxQvA8
https://www.youtube.com/watch?v=ql1SHjAzjjc
https://www.youtube.com/watch?v=_emXh4PKE5U
(trzy powyższe jak ktoś ma mnóstwo wolnego czasu i uwielbia dogłębne analizy)
@kaszanka9: podzielam to samo zdanie -- mimo że zakończenie zostało spaprane, to sama seria była naprawdę znakomita.
Jedyne słuszne zakończenie to czerwone czyli zniszczenie żniwiarzy bo o to chodziło przez całą serię, mimo tego ich motywacja, pochodzenie i ten cały katalizator do dziś są dla mnie niejasne to coś w rodzaju serialu Lost oglądasz a tak naprawdę nie wiesz o co w ogóle w tym chodzi. Może jestem za głupi ale nadinterpretacje lub dorabianie teorii do zakończenia jest przykładem tego, że tak naprawdę jest ono fatalne i nikt nie wie o co naprawdę chodzi. Lubie jasne i rzeczowe zakończenia, trójka zepsuła całą serię. Poza tym tak naprawdę magią tej gry byli towarzysze i nasze relacje z nimi a sama postać komandora była mi po prostu obojętna.
Mi się akurat podobał pierwowzór zakończenia, EC może być, wyjaśniło kilka nieścisłości, ale szkoda, ze zmodyfikowali końcowy soundtrack, An End Once and For All był o niebo lepszy i bardzo klimatyczny. Nie jedne twardziel na pewno uronił łezkę ;-).
Spora część graczy hejtowała całą grę, serię, czy Bioware za zakończenie. Większość po prostu chciała mieć happy end, zobaczyć jak losy jego/jej Sheparda się potoczyły. Co go dalej czekało, czy miał szczęście w miłości, albo jakieś inne przygody. Może też liczyli na kontynuację. Ale Bioware zapowiadało już przy Mass Effect 1, że to będzie trylogia przygód o Shepardzie, nie mniej, nie więcej. Łatwo było się domyślić, że będzie w grze zakończenie ze śmiercią bohatera. Według mnie dobrze, że prawie wszystkie zakończenia kończą się śmiercią protagonisty. Człowiek wtedy bardziej to docenia, jak przetrawi na chłodno. Nie zawsze w życiu jest jak w bajce, albo amerykańskiej komedii romantycznej. Czasami trzeba coś poświecić dla większego celu i właśnie ta gra to świetnie obrazuje.
Grałem w wiele gier, ale ciągle uważam, że Trylogia Mass Effect były najlepszymi grami w jakie grałem. Nie traktuje tego jak 1, 2 i 3, traktuję to jako jedna spójną całość opowiedzianą od początku do końca. Cieszę się, że się skończyła, a nie powstała masa kontynuacji pokroju AC w formie odgrzewanego kotleta. Brawo BioWare, tworzycie świetne gry i tak trzymajcie. Dziękuję wam za serię Baldurs Gate, Neverwinter Nights, KOTORa, serię Dragon Age i przede wszystkim Mass Effecta ;-).
@FanMassEffect W czerwonym zakończeniu Shepard żyje nawet w plikach gry jest taki filmik, który nazywa się coś tam Shep alive :)
--->kaszanka9 - solidna była część pierwsza, dodatek do niej, część druga bez bossa na końcu czyli wielkiej głowy (w oryginalnym scenariuszu budowlany był żniwiarz taki jaki był pierwotnie czyli na zwór najwyższego), ale po odejściu DK stwierdzono że nic nie będzie fajniejsze niż boss do którego strzelamy w oczy (ja @!#$%). Cześć III to mega kaszanka - zresztą tak kładzie cały sens solidnej I, II (bez głowy bossa) że brakuje mi sił aby pisać. Domyślam się że większość ludzi grała tylko w gry, ale ME to też całkiem duże uniwersum z naprawdę dobrymi książkami, które zabiła głupota końcowych scenarzystów idiotów. Zresztą ME3 to jakby oddzielny twór który jest oderwany od całości. Cały scenariusz był inny, można znaleźć jeszcze zapewne jego fragmenty, można np. w pierwotnej formie przeczytać, że Żniwiarze którzy wcale się tak nie nazywali (nazywali je tak inne rasy), także widziały koniec swojego istnienia, szukały anomalii, (o czym można dowiedzieć się np. z ME2), jak zatrzymać pewne procesy związane z materią. Powstawały na bazie cywilizacji miały jedną formę (a nie różne wzory Call of Duty - sobie postrzelamy), a z DNA czerpały informacje w najszybszym możliwy sposób przez asymilację i stworzenie, szukając rozwiązań, jak mechaniczne bezduszne maszyny. Indoktrynacja to był sposób zwiększenie tempa cyklu. Mimo wieczności nie były wieczne, uciekał im czas. Za to część III to groteska - fabularne DNO! Tutaj wyszło, że mechaniczne maszyny zabiały żywe, aby te żywe nie zostały kiedyś zabite przez mechaniczne - czy wy w ogóle łapiecie o czym jest część III, jak tę grę przerzucono na tory absurdu. Jedna wielka kupa - tyle na temat części III. W pierwotnej formie Żniwiarze odchodzą nie zostają zniszczeni (jest to po prostu nie możliwe, to prawie bogowie przez swoje cykle stali się panami życia i śmierci, żadna cywilizacja nie była wstanie mierzyć się z potęgą niszczycieli światów), ale ich parametry celu się zmieniły, dzięki pewnemu odkryciu, nie zawiązują sojuszy, nie są miłosierne, po prostu nie miały celu unicestwiać mając podane rozwiązania. Cykl może trwać, dają czas kolejne tysiące lat. Cykl życia każdej poprzedniej cywilizacji to był eksperyment, kolejna próba na znalezienie odkrycia, jeśli po pewnym czasie nie przynosiło to rezultatu, cykl był resetowany, a wiedza zgromadzona dołączona do całości. Całość miała być wyczyszczona każda planeta zebrane, aby nowe życie nie wzorowało się na poprzednim. Tak mniej więcej miało to wyglądać na początku. Jak wygląda część III od EA ? - nic dziwnego że ze wstydu odeszli założyciele BioWare nawet oni mieli na koniec dość.
@A.l.e.X
Szczerze przyznam, że koncepcję którą przedstawiłeś, a która miała być ponoć tą pierwotną ma ręce i nogi oraz wygląda bardzo "dojrzale". I tylko można się zastanawiać dlaczego obrano inny kierunek...
Naprawdę nie potrafię zrozumieć zachwytów niektórych nad zakończeniem ME3 i to abstrahując już od teorii indoktrynacji. Wyjaśnienie "zabijemy was teraz, żeby później was nie zabili", jest tak absurdalne, że nie wiem pod wpływem jakich środków to zostało wymyślone. Jednak o wiele dziwniejsze jest przyklaskiwanie niektórych ludzi takiemu właśnie rozwiązaniu jakie BW zaimplementowało.
Pamiętam jak BW twierdziło, że w "trójce" pojawi się zwrot akcji na miarę tego z Star Wars ("Luke, I Am Your Father") no i gdzie on ostatecznie jest? bo do tej pory tego nie wiem.
Dygresyjny komentarz o dygresji w tekście - podzielam tą samą opinię. Cały czas się zastanawiałem skąd są ci Żniwiarze, nie mogli przecież ot tak z dupy sobie być i tak dalej, a tutaj rzucają PŁATNYM dodatkiem, by wyjaśnić właśnie ową największą tajemnicę gry.
Sam tekst naprawdę świetny. Nie jestem zwolennikiem tej teorii, ale jest to naprawdę ciekawe. Parafrazując słowa Petrarci: Mass Effect(u) jestem niesyty
--->xsas - ten zwrot to właśnie najprawdopodobniej miało być poznanie celu Żniwiarzy, że nie kierowało ich nic innego niż dobro własne, ale także po części innych. Koniec istnienia, znaczył definitywny koniec nie tylko dla Żniwiarzy co także dla każdego innego życia. Pokazanie że nie wszystko jest dwu kolorowe czarne i białe, że tak naprawdę nowe życia, nowe cywilizacje to nowe przypadkowe możliwości i że nic nie jest takie same. Tak samo jak ludzie nie są w stanie zrozumieć kosmosu, tak samo nikt nie był w stanie zrozumieć ich większego celu, to co dla Ludzi, czy innych ras wydawało się istotne w skali makro przestawał mieć jakiekolwiek znaczenie. Oczywiście zaprzestanie cyklu i danie kolejnego czasu, nie było by tak fajne jak trzy kolory. Poza tym widocznie EA stwierdziło, że ciężkie sf będzie za ciężkie dla 6 latków i możliwe że nie będą kupować figurek ;)
CDPR powinno jak najszybciej namówić DK na współprace, chyba że sami mają niezłe pomysły odnośnie porządnego SF. Ta seria, ta gra mogła być naprawdę czymś wielkim, ale cóż dostaliśmy na koniec groteskę. Już w ogóle lepiej grę zakończyć na część I, lub drugiej bez głowy megazaura i zostawić niedopowiedzenie niż dopowiedzieć w taki sposób. Każdy z nas na pewno pamięta uczucie towarzyszące skończeniu części pierwszej, a nawet i drugiej pomijając wielki łeb.
Chciałbym to zobaczyć latającego ludzika po galaktyce nazwanego Ludzki Żniwiarz ;P (możliwe że w ME4 go zobaczymy) hhe
Javik nic nie wykrył, proteańska WI nic nie wykryła (mimo że przed Kai-Lengiem sie schowała) o cerberberusie mówiła otwarcie "zindoktrynowani", halucynacje to halucynacje, jeśli uznać że WI zaczeła mówić że Shepard jest pod wpływem żniwiarzy, to któryś z towarzyszy by zareagował, więc jej prawdomówność jest sroga... Tak samo iluzja nie był "bezpośrednio" kontrolowany (atak żniwiarzy na Sanktuarium), tak według teorii Shepard też nie jest aż do momentu szturmu, więc Shepard i Iluzja byli w takim samym stanie, Proteańska WI przed Iluzją uciekała, przed Shepardem nie... koniec i fajrant... To wszystko co zostało napisane że "dzieje sie jak we śnie" może być po prostu faktycznym snem a nie indoktrynacją, bo Shepard mógł stracić przytomność... A co do Andersona, to bardzo prosto można to wytłumaczyć ponieważ mógł sie dostać do innego pomieszczenia które było bliżej panelu a sam mówił że "to miejsce sie rusza" (musiałbym zilustrować obrazkiem ale chyba idzie sie zorientować o co chodzi) i dlaczego przeniosło ich akurat tam że niby żniwiaże chcieliby by im plany pokrzyżować? Odpowiedź, Tygiel mógł wysłać sygnał do teleportu, by zmienił cel, dodatkowo, przecież w wiadomościach prywatnych był wpis że "Inżynierowie nie wiedzą jak to działa, lecz budują według schematów które są dziwnie zrozumiałe" więc to też jest prawdopodobne... Indoktrynacja NIET ponieważ Shepard po prostu mógł siadać psychicznie... Javik i WI napewno by sie zorientowały...
Czemu nikt nie zwraca uwagi na to, że jedynie w rozwiązaniu "destrukcja" pojawia się pod koniec filmik z kimś ubranym w pancerz n7 łapiącym oddech. Wg. mnie wszystko co działo się po uderzeniu wiązki żniwiarza w Komandora jest wytworem wyłącznie jego wyobraźni i obrazuje jego walkę z próbą indoktrynacji. W zależności od wyboru gracza udaje mu się przezwyciężyć bądź jej ulega i ginie.
Podejrzewam, że Andromedzie pokierujemy uciekinierami z Drogi Mlecznej oraz dowiemy się, że misja Sheparda okazała się tragiczną klęską bo w jednej bitwie Żniwiarze zniszczyli całą flotę sojuszu co ułatwiło im żniwa.
@Georgiev - nie potrafisz czytać ze zrozumieniem, albo w ogóle nie czytałeś artykułu i komentarzy autora, który wielokrotnie podkreślał, że nie chodzi mu w tym artykule o udowadnianie czy TI jest prawdziwa, czy nie, tylko przypomina, że po premierze ME3 i zobaczeniu oryginalnego (nie rozwiniętego przez EC) zakończenia, fani wypatrzyli w nim masę dziur fabularnych i okruszek po okruszku, z prób wytłumaczenia każdej lub przynajmniej większości z nich i niejako próbując usprawiedliwić twórców z ich niechlujstwa, stworzyli coś takiego jak TI, która chociaż może i miała swoje "dziury fabularne", to jednak miała ich znacznie mniej niż zakończenie które do gry trafiło (a co zabawniejsze, chociaż EC sporo połatało tych dziur to nadal pozostawiło ich więcej niż miało TI).
Poza tym - chyba nie rozumiesz określenia "spójne". To słowo nie znaczy, że wszystko ma się sprowadzać do jednego punktu, żeby dało się skończyć grę, tylko o to jakie są podstawy fabularne by ta końcówka miała się tak a nie inaczej rozgrywać, w jakiej scenerii się rozgrywała, etc. A w tym aspekcie oryginalne zakończenie było bardzo niespójne. (przypomnę najważniejsze NIESPÓJNOŚCI mogące wskazywać na to, że od momentu oberwania promieniem mamy do czynieni jedynie z wizjami a nie rzeczywistością: komunikat z radia mówi, ze wszyscy zginęli - nikt nie zauważył żywych najpierw Andersona, a potem Shepard/a idących jednak do promienia gdy Zwiastun przestał atakować? wcześniej dookoła promienia były tylko gruz i zniszczone budynki - skąd po ataku Zwiastuna wzięły się tam drzewa żywcem wyjęte z koszmarów nawiedzających wcześniej Shepard/a? skąd Illusive Man wziął się na Cytadeli i dlaczego on z łatwością zmusił Sheparda do postrzelenia Andersona skoro Żniwiarzom przez tak długi czas nie udawało się przejąc nad nim kontroli? czy wreszcie czemu ten dzieciak już od samego początku jest jak jakaś zjawa? najpierw znika z rur, potem na lądowisku z którego wsiada do promu nikt poza Shepard/em go jakby nie zauważa, nawiedza go w koszmarach, a na koniec Catalyst przedstawia mu się w takiej formie? i dlaczego akurat forma kogoś kogo Shepard nie ocalił/a? żeby wzbudzić litość? u mnie tylko jeszcze bardziej wzmogło to ostrożność...)
A teraz co do problemów z różnicami w zakończeniu... Popatrz na zakończenia ME3 bez EC: Właściwie to jest jedna i ta sama animacja ze zmienioną paletą barw. To zabolało po zapowiedziach 17 różnych zakończeń. Nawet biorąc pod uwagę że w zależności od WA czerwone było w trzech wariantach, a niebieskie w dwóch, to i tak zostaje tylko 6... Słownie sześć różniących się drobnymi szczególikami opcji, a wiedząc, że gra miała nie mieć kontynuacji do której można by importować z niej save'y w celu przeniesienia wyborów i ich skutków, można by sądzić, że zakończenia (już nawet bez względu na ich ilość) będą dużo bardziej zróżnicowane.
Popatrz np. na Wiedźmina 3. Tak wygląda wiele zakończeń! 3 główne możliwości dotyczące najważniejszych bohaterów, a dla każdej z nich całkiem inny jeszcze grywalny etap po którym dopiero pokazane są podobne do tych z ME3 filmiki, które opowiadają o finałach co ważniejszych pobocznych historii z gry. Mało tego - filmiki te składają się z kilku modułów, a na każdy z modułów, który omawia finał danej historii, przypada jedna z 2-3 plansz (w zależności od tego jakiego finału doczekał się dany watek w przypadku podjętych wyborów owego dotyczących). W tej grze naprawdę czuje się że to jest Twoja historia i warto przejść grę jeszcze raz i kolejny, by zobaczyć coś innego na koniec. W ME3 na początku były tylko inne kolorki, a w EC tylko inne filmiki na koniec, które zawsze dla wybranej danej opcji były takie same.
Żeby było śmieszniej, to nawet druga część serii miała znacznie bardziej rozbudowane pod względem technicznym zakończenie. Mogłeś zginąć (i nie był to Game Over!), ale mogłeś i przeżyć. Mogłeś ocalić całą załogę Normandii, albo tylko jej część, lub jeżeli za bardzo się ociągałeś, to tylko Doktor Chakwas. No i wreszcie - mogłeś stracić każdego pojedynczego członka drużyny.
Powiesz że to są drobnostki i w gruncie rzeczy były tylko 2 zakończenia (w których ostatnia misja była naprawdę samobójcza lub tylko z nazwy). Ale te drobnostki występowały w takiej ilości kombinacji i same zależały od czynników rozmieszczonych na tak różnych etapach gry, że dawało to bardzo silne poczucie, że zakończenie jest "Twoje i tylko Twoje". A nie jak w ME3, że niezależnie od tego jak będziesz postępował w trakcie gry, to na koniec dostaniesz do wyboru od jednego do 3 kolorków tej samej animacji (a po wydaniu EC, do każdego kolorku będzie przypisany dokładnie ten sam filmik, jak gdy wybrałeś ten kolor grając Shepard/em Renegat/em, Neutral/em, czy Paragon/em). A co było w ME3? Zamiast realnego wpływu tego jak gracz prowadził rozgrywkę i dokonywanych wyborów na zakończenie, było... liczenie punkcików od których zależało ile kolorków (i w EC związanych z nimi animacji) będzie dostępne. Gdzie się podziała zapowiadana szumnie przed premierą indywidualność zakończenia historii, w którą naprawdę można było uwierzyć mając w pamięci ME2 i świadomość, że to ma być definitywny koniec?
I do tego zmierzam - to co było finałem całej trylogii, sprawiało bardziej wrażenie jakby miało być tylko punktem kulminacyjnym po którym powinno nastąpić "coś jeszcze", od czego miało by zależeć większe zróżnicowanie tego jakie i o jakiej treści animacje zobaczymy na końcu. A potem pojawiła się zapowiedź dodatku rozszerzającego zakończenie... Gdy się połączyło te wszystkie fakty, naprawdę łatwo było uwierzyć, że TI może się okazać prawdziwa.
@Dariusz_Zak
Takich potężnych nielogiczności, czy wręcz dziur fabularnych w całej Trylogii było bardzo dużo, jednak przechodzi się nad tym do porządku dziennego, właśnie dzięki tej magicznej konwencji, która pozwala zaakceptować prawa funkcjonujące w tym świecie, które nie byłyby do zaakceptowania w naszym.
Problemem nie były same nielogiczności, tylko fakt, że przez całą trylogię się ich nie zauważało, a w samym jej zakończeniu pojawiły się naprawdę poważne i w ilości takiej, że we wszystkich trzech grach z serii było ich mniej (w ME3 nie licząc oczywiście tych z samego zakończenia, bo wiadomo że suma tych i wszystkich innych zawsze będzie wyższa niż ich samych). TI miała tą przewagę, że chociaż nielogiczności nie była pozbawiona, to jednak było ich mniej i były one znacznie mniejszego kalibru (powiedzmy, że na poziomie tego co było w poprzednich grach, czyli dużo łatwiejsze do przeoczenia/zignorowania).
PS: Odnośnie jeszcze WA - skoro BW tak bardzo się rozleniwilo, że musiały się pojawić i tak bardzo ograniczyć zróżnicowanie zakończeń, to już lepiej rozwiązał to (chociaż w odczuwalny sposób amatorsko) autor moda MEHEM w wersjach 0.4 i 0.5. Co prawda nie udało mu się wyeliminować "liczenia punkcików", ale tutaj przynajmniej ukazanie się dodanej w EC scenki "przegranej" nie zależy od trolowania "duszka" przez odmawianie dokonania wyboru lub strzelanie do niego, tylko jest tak automatycznie jeżeli ten poziom będzie zbyt niski. (swoją drogą w modzie tym są tylko 2 opcje: przegrana lub dorobiony przez autora owego happy-end, ale ciągle mam nadzieję, że MrFob opracuje kiedyś wersję 0.6 i znajdzie się w niej coś pośredniego - np. zbyt niski poziom WA: przegrana, pośredni poziom: dostęp do standardowego dialogu ze Starchildem i wybór jednego z "kolorowych" zakończeń stworzonych przez BW, wysoki poziom WA: happy-end, na który Shep uważam, że moralnie zasługuje)
@El_Miczelov :) - Zakończenia Wiedźmina 3 nie są czymś, o czym chciałoby się rozmawiać, które wywołałoby większe emocje. W skrócie - nic ciekawego. Mass Effect 3 natomiast pozostawił ogromny ślad. Ponad 3 lata po premierze tutaj nadal trwa dyskusja. Na forach BW w mniejszym lub większym stopniu wciąż ktoś o czymś wspomina. Zakończenie ME3 bez względu na to, czy dobre, czy beznadziejne - zapadło w pamięci. Dla mnie w pozytywnym sensie, bo czas spędzony z serią wspominam miło. A Wiedźmin jak Wiedźmin. "Trójka" to świetna gra, ale ponownie - wybory nie wpływają w diametralny sposób na świat, a same zakończenia nie zachęcają mnie do powrotu. Po przegranych 100h pozbieram może jakieś znajdźki lub, co bardziej prawdopodobne, poczekam na jakieś fabularne dodatki. W3 jest doskonały pod względem kreacji świata, bohaterów i dialogów, ale jeśli o fabułę chodzi... Lepiej bawiłem się przy trylogii Mass Effect.
@Sethlan - nie chodzi mi o to czy się chce o nich dyskutować, tylko o fakt, że zakończenia Wiedźmina (chociaż są niby tylko 3 dot. głównego wątku, ale urozmaicone kilkoma planszami podsumowującymi wydarzenia poboczne na które gracz miał wpływ) - dzięki temu, że zależą od podjętych decyzji, a nie tylko rachunków punktowych - odczuwa się dużo bardziej osobiście.
Chciałbym GORĄCO PODZIĘKOWAĆ za ten tekst. Uwielbiam świat Mass Effect. Jest to jedyna gra (i de facto cała seria) którą przeszedłem ponownie, a częściowo nawet po raz trzeci. Piękne smaczki. Chyba znowu uratuję galaktykę ;)
nie wiem czy ktos sie ze mna zgodzi ale w mea na poczatku gry shepard powinien sie obudzic np w szpitalu przedtem znaleziony ledwo zywy w miejscu w ktorym trafia go wiazka zniwiarza i tam np dowiaduje sie ze zniwiarze zostali pokonani a anderson czy ktos tam inny bo w strone przekaznika biegło 2 towarzyszy, odpalil tygiel.Nie twierdze ze w mea bedzie shepard czy inni i czy wogole jakies nawiazanie do trylogii ale twierdze ze tak powinno bioware zrobic a ze nowe me ma byc w nowej galaktyce to czemu by nie moglo byc tak ze shepard po zwyciestwie nad zniwiarzami nie bedzie mial co robic i postanawia wyruszyc na poszukiwanie przygody. Tyle co chciałem napisac
Super artykuł - rzetelne, szczegółowe podejście, ogromna liczba dowodów, prawie nic nie pominąłeś.
Każdemu, niezależnie od zdania na temat Teorii Indoktrynacji polecam film
Mass Effect 3 Extended Cut: The Problem of Choice
https://www.youtube.com/watch?v=6_RGX1ujGUU
Genialny, warto obejrzeć całość
Przyjemnie widzieć na Gameplay takie długie i dopracowane teksty. Po niedawnym "hicie" o ewolucji Batmana, który załamuje ludzi, miło jest trafić na coś naprawdę dobrego.
--->Sethlan - o zakończeniu ME3 można rozmawiać tylko w kategoriach całej gry ME3, czyli WTF ?! Mass Effect 3 to niestety postawienie krzyżyka na tej serii, w ogóle to sprzedaż tej konkretnej odsłony i DLC do niej to przykład że mając dobrą markę sprzeda się pod nią nawet największe .... Porównanie ME3 do W3 jest śmieszne samo w sobie, jedyną część która miała emocje była część pierwsza. Cześć druga była bardzo dobra, ale już słabsza na wielu płaszczyznach, aczkolwiek i ona dawała poczucie uczestnictwa w czymś większy. Możliwości zakończeń części II było sporo nawet z własną śmiercią. Za to ME3 to pokaz ignorancji w czystej formie.
Nie liczyłbym też na dojrzały scenariusz w ME:A, biorąc pod uwagę jaka przepaść jakościowo jeśli chodzi o sposób przedstawienia świata, dialogów i fabuły dzieli W3 od DA:I.
@A.l.e.X: tak po prawdzie to ja tej dojrzałości w Wiedźminie 3 nie widziałem. Narracja gry jest stronnicza, o czym pisałem w swojej recenzji. Mamy biednych i uciskanych "odmieńców" oraz wstrętny religijny ciemnogród w roli oprawcy (inspiracje zapewne pochodzą z absolutnych bzdur opowiadanych przez różnego rodzaju nieuków na temat Świętej Inkwizycji i Wypraw krzyżowych). CDPR nawet nie próbowało udawać, że zależy im na tym, żeby świat przedstawiony i jego mieszkańcy nie byli jednowymiarowi. Pomijam już nagminne wyśmiewanie samego konceptu wierzenia w jakieś siły nadprzyrodzone w różnych miejscach i przez różne postaci. Widać gołym okiem, jak zmiany w ekipie designerskiej negatywnie wpłynęły na jakość projektowania postaci i świata względem poprzednich odsłon. Właśnie to było dla mnie największym minusem całej gry; gdyby nie to, uważałbym ją za absolutnie miodne arcydzieło. Jeśli fabuła gdziekolwiek w marce wiedźmińskiej była prawdziwie dojrzała, wliczając w to prozę Sapkowskiego, to w pierwszym Wiedźminie z 2007 roku. Kto grał więcej niż raz (zwłaszcza po stronie Zakonu i po stronie Wiewiórek), ten powinien wiedzieć, o co mi chodzi. Ale to tylko moje zdanie. :-)
--->Meehovv - normalnie kosmos ;) Wiedźmin I był niezły, ale fabularnie poruszał się po utartym schemacie, za to część II była bardzo, bardzo dobra - powiedziałbym że miała jeden z najlepszych scenariuszy w grach, część III nieźle go kontynuuje, ale nadal nie pozostawia dziur w fabule mimo gigantycznej skali. Wszystko jest wiarygodne od początku do końca, tak samo ja świat oraz relacje między ludzkie. W ogóle W3 to wzór jak należy wykonać grę kompletną. ME3 to nieporozumienie, na płaszczyźnie fabularnie to w ogóle brak słów. Wystarczy całe uniwersum zebrać w jedną całość zacząć od pierwszej książki która jest pomostem napisanej przez DK, potem przejść ME1, sięgnąć po drugą książkę, przejść ME2 (bez czaski - to jest groteska) sięgnąć po trzecią książkę i co... i jedne wielkie #@$#%#@ odchodzi DK i zostajemy z błazenadą. Nie ma żadnego usprawiedliwienia dla zabicia tak dobrej serii, nie ma żadnego usprawiedliwienia dla idiotów którzy zaprzepaścili ten fantastyczny dorobek. A teraz powrót do Wiedźmin III gra całkowicie kompletna, w ogóle CDPR przeskakuje takie odległości że takiego progresu to nie widziałem jeszcze u żadnego studia, a gram w masę gier co roku dość regularnie od '85 (traktuje je jak fajne hobby obecnie na równi z dobrymi książkami - czasem jestem pozytywnie zaskoczony). BioWare po zakupie przez EA totalna degradacja w dół, odejście kluczowych postaci przy produkcji, odejście założycieli i w końcu najważniejsze odejście DK = wybaczcie ale pisanie że to świat/uniwersum SF. SF to nie jest fantastyka, SF jak sama nazwa wskazuje ma mieć uzasadnienie w naukowym podejściu, fikcja ale w połączeniu z logiką. Osobiście nie znam ani jednej osoby z którą mam jakikolwiek kontakt steam/forum która by napisała coś więcej niż WTF ? Co oni zrobili. I nie chodzi tutaj o błędne założenie, że chodzi o zakończenie, czy chodzi o to że zabili bohatera, tak to może rozumować jakiś nastolatek który ma gdzieś fabułę (tu warto dopisać że można w grze ustawić opcję pure FPS), tylko o całkowicie oderwanie od założeń serii. Musiałbym chyba przez parę godzin pisać jak debilne jest ME3, a szkoda mi na to czasu, a i tak znajdą się tacy co powiedzą no i co ? strzelało się fajnie... i o to chodzi, z gry wielkiej zrobili shootera dla każdego, a fabuła, jaka tam fabuła. Po co to komu :)
W ogóle to mamy dwa bieguny CDPRed jak wygląda fantastyczny progres studia : 3 gry każda to gigantyczna ewolucja, oraz BioWare po ME1, jak studio degraduje. Nawet chwalony przeze mnie DA:I był głównie chwalony za skalę, ... do czasu premiery W3, po W3 nic już nie jest takie samo. CDPRed obecnie jest na samej górze i wątpię czy ktoś go z tego szczytu zrzuci, a jeśli tak to tylko my gracze możemy się cieszyć :]
@A.l.e.X: circa about 90% Twojego posta w ogóle nie odnosi się do mojego. :-) Progres w przypadku CDPR jest faktycznie widoczny, z tym się nie da dyskutować, podobnie jak z tym, że projektanci zawalili po całości motyw konfliktu na linii odmieńcy vs Wieczny Ogień. Nie przypominam też sobie ANI JEDNEJ znaczącej decyzji do podjęcia, nawet poza tym drażliwym motywem. W głównej fabule szliśmy praktycznie jak po sznurku, bo Geralt wybiera za nas. Pierwszy Wiedźmin to przede wszystkim wybory i ich konsekwencje (tak to chyba reklamowano nawet). Geralt w ramach wydarzeń miał jakieś przemyślenia, my zaś budowaliśmy jego osobowość (co trójka po prostu anulowała), dzięki czemu zastanawialiśmy się tu i ówdzie, czy dobrze wybraliśmy. Trójka, cytując jednego z moich ulubionych publicystów (i jego opinię nt. Sapkowskiego), jest pod tym względem pusta jak bęben. Nie zmienia to faktu, że jako całość mamy do czynienia z kawałem świetnej gry na absolutnie światowym poziomie, ale pewien niesmak jednak pozostaje.
Nie mogę się zgodzić z opiniami jakoby ostatni "Wiedźmin" był jakkolwiek niedojrzały fabularnie. CDPR nie wykreował wiedźmińskiego świata sam, przełożyli tylko świat z książek Andrzeja Sapkowskiego na wirtualne pola i udało im się to świetnie. A tenże świat był wzorowany oczywiście na naszym. I tak, Łowcy Czarownic to niewątpliwie nawiązanie do Świętej Inkwizycji i prawdziwe oddanie metod tego typu organizacji.
Co do stronniczości i budowania osobowości Geralta. Zakładając że można budować osobowość Geralta od początku do końca, jest już się na samym starcie w błędzie. Bo Geralt osobowość wyrobioną ma już dawno, na początku dostawaliśmy sporo wyborów moralnych (Zakon, Wiewiórki, do czego wrócę za chwilę), ponieważ tytułowy wiedźmin stracił tymczasowo pamięć. Odbudowuje ją przez te wszystkie miesiące, można by powiedzieć że na błędach, ponieważ nie ma wyraźnego podziału na dobre i złe decyzje, nic nie jest białe lub czarne. Tak było na początku. I tu mała dygresja: wybory między Zakonem a Wiewiórkami są trudne i często kłócą się z tym moralnością "książkowego" (że tak go nazwę) Geralta. Ten nigdy nie współpracował z rebeliantami w sadze, z zakonnikami też nie chciał mieć nic do czynienia. Czasami ma się ochotę powiedzieć "NIE" zarówno jednym i drugim, ale przez długi czas takiej opcji nie ma, trzeba się opowiadać, co mnie zawsze wprawiało w długie zastanowienia. A i niedawno przechodziłem ponownie całą trylogię, więc wiem o czym mówię, dawne dylematy wróciły.
Wracając jeszcze do osobowości. Gdy Geralt odzyskuje w końcu całą pamięć, mamy już do czynienia ze starym dobrym wiedźminem z Rivii, który ma swój światopogląd. Ten możemy nieznacznie modyfikować, w końcu mamy do czynienia z grą RPG, jakieś możliwości prowadzenia postaci muszą istnieć. Ale to nie jest RPG w którym budujemy postać od podstaw i możemy zrobić z niej szlachetnego wiedźmina-błędnego rycerza, który przemierza bezinteresownie świat ratując ludzi z opresji albo wypranego z emocji mutanta, dla którego liczy się tylko zapłata za wykonane zlecenia. Nie. Bohaterem jest Geralt z Rivii, wiedźmin z kodeksem. Pewnie że wyśmiewa w dialogach, czy nam się to podoba czy nie, Wieczny Ogień, fanatyzm, rasizm, zabobony, zacofanie. Tak robił "książkowy" Geralt z Rivii. Gdyby dać graczom zbyt wiele możliwości "kształtowania" od zera osobowości Geralta, wyszłoby to ze szkodą dla wyobrażeń o tej postaci, a dalej świecie. I tak już można sporo "zepsuć" w zakończeniu, ponieważ...
spoiler start
bycie nieczułym wobec Ciri i doprowadzenie do zakończenia w którym ginie zarówno ona jak i (prawdopodobnie) Geralt, w swoim ostatnim zrywie rozpaczliwej zemsty, jest kompletną pomyłką. To zakończenie zostało chyba przygotowane dla osób, które książek nie czytały i nie miały pojęcia kim jest dla Geralta Ciri. Znam reakcje graczy z zagranicy, którzy nie znając sagi, myśleli że Ciri jest kolejną kandydatką na kochankę Geralta, a gdy przekonali się, że tak nie jest, postanowili mieszać ją z błotem. Ale to skrajne przypadki. Ja na szczęście od początku doprowadziłem przygodę do najlepszego zakończenia tj. tego w którym Ciri zostaje wiedźminką wolną od swego pochodzenia.
spoiler stop
Tak więc w "Wiedźminie" nie możemy całkowicie kreować postaci, a jedynie obserwować i niekiedy wpływać, zmieniać kurs działań Geralta. To trochę przypomina mi konstrukcję sagi, gdzie przez tomy opowiadań i książki mamy czas na poznanie Geralta. Pod koniec sagi (ostatnie dwie książki) mowa jest już głównie o wojnie, politycznych intrygach i spiskach, samej Ciri, a finał poszukiwań Geralta jest w to zgrabnie wpleciony. Tak samo jest z grami. Zapoznajemy się z głównym bohaterem, światem wokół niego, uczymy się, że nic nie jest do końca dobre albo złe, a pod koniec jesteśmy już czynnymi obserwatorami i uczestnikami wielkiej przygody.
Jeszcze słów kilka o Teorii Indoktrynacji, bo w sumie o tym jest ten wątek. Gdy przechodziłem Mass Effecta, od początku nie zgadzało mi się parę kwestii. Teoria Indoktrynacji rozwiała je i jestem od tamtej pory jej zwolennikiem. Nawet to Extended Cut nie odwiodło mnie od tego punktu widzenia, a w DLC nie grałem. Dzięki temu tekstowi dowiedziałem się o paru nowych aspektach wprowadzonych przez dodatki. A skoro zakończenie jest takie, a nie inne (mi się osobiście podoba to, co zrobili ludzie z BioWare, takie niekonwencjonalne zakończenie gry, dające do myślenia, a nawet łamania sobie głowy), to wolałem przyjąć najlogiczniejsze wytłumaczenie wśród tej całej nielogiczności. Dosłowne rozumienie zakończenia wprowadza tylko więcej niezrozumienia i w konsekwencji zirytowania decyzją ludzi z BioWare i tak dalej, i tak dalej, dawno, dawno temu, w Odległej Galaktyce... a nie, to już inna bajka.
To oczywiście moje zdanie, zachęcam do dyskusji. Dziękuję.
VANREN7 napisał -->
spoiler start
To zakończenie zostało chyba przygotowane dla osób, które książek nie czytały i nie miały pojęcia kim jest dla Geralta Ciri. Znam reakcje graczy z zagranicy, którzy nie znając sagi, myśleli że Ciri jest kolejną kandydatką na kochankę Geralta, a gdy przekonali się, że tak nie jest, postanowili mieszać ją z błotem
spoiler stop
Eeee?
Przecież od początku gry jest wiadomo kim dla Geralta jest
spoiler start
Ciri
spoiler stop
.. Przecież nawet książki nie trzeba znać by się już po 1-2h grania samemu domyśleć. Przecież np wystarczy słuchać / czytać co mówia bohaterowie że Ciri dla niego jest jak
spoiler start
Córka
spoiler stop
Chyba ci gracze z zagranicy są jacyś ślepi lub grali w grę w innym języku (nie rozumiejąc ani jednego słowa).
Azazell3 -> O tym właśnie mówię, nieznajomość książek i skipowanie dialogów tak się właśnie kończyło. Są to skrajne przypadki niezrozumienia takich fundamentalnych aspektów fabuły, to też zaznaczyłem w poprzednim poście. Ale nie wysnułem tego na podstawie opinii anonimowych ludzi z for, mam dużo znajomych z krajów Europy Zachodniej czy nawet ze Stanów Zjednoczonych, które były grami z wiedźmińskiej serii oczarowane, ale nie mogły do końca pojąć o co chodzi z Ciri, Yennefer, Dzikim Gonem i Białym Zimnem. Trzecia część już wyraźnie wchodzi na pola, na których znajomość książek jest co najmniej rekomendowana. Niby jest rozbudowany Glosariusz, ale mało kto po niego sięga, niestety.
spoiler start
Ale to była tylko moja dygresja na temat jednego z zakończeń, które wydaje mi się strasznie dołujące i cieszę się, że go nie dostałem.
spoiler stop
"Łowcy Czarownic to niewątpliwie nawiązanie do Świętej Inkwizycji i >>prawdziwe oddanie metod tego typu organizacji.<<" -- chyba żartujesz. :-)
No a nie? Palenie ksiąg, przesłuchiwania, tortury. Łowcy byli zbrojnym ramieniem Kościoła Wiecznego Ognia, to chyba dość jasne nawiązanie? Pewnie że Inkwizycja nie była organizacją (para)militarną, ale darmowej kawy na ulicy nie rozdawała.
Nawiązanie jest jasne, ale nie do faktów historycznych lecz do pseudonaukowych bzdur. O to mi chodzi. :-)
No co do tego to nie ma wątpliwości, w końcu to dwie różne kwestie, fakty historyczne a inspiracje i wariacje autora (lub autorów). Najwidoczniej się nie zrozumieliśmy.
"Nie liczyłbym też na dojrzały scenariusz w ME:A, biorąc pod uwagę jaka przepaść jakościowo jeśli chodzi o sposób przedstawienia świata, dialogów i fabuły dzieli W3 od DA:I."
Pamiętaj,że Bioware to korporacja a nie studio i ludzie tworzący DA maja bardzo niewiele wspólnego z twórcami ME.
Me 3 zawiódł ale zawiódł kompletnym brakiem pomysłu na kontynuowanie fabuły poprzednich części.Wcisnęli nam fanom uniwersum kompletny nielogiczny kit i oczekiwali,że to kupimy....
Jakościowo to wciąż był najwyższy poziom choć czuły się,że wycięto polowe gry przez terminy EA.
ME A to wielka zagadka na która czekam z nadzieją.Jednak jak będą się chwalić tysiącami planet do zbadania itp,to nadzieja zacznie topnieć.
No zepsuli to zakończenie w 3 mimo iż w dniu 11.08.15 jestem w jakichś 37% Gry Mass Effect bo wpierw za czołem grać od 2 części potem w 3 dużo czasu zajeło mi żebym się jednak skusił na pierwszą część mimo iż od 2 już można było poznać prawie całą fabułę a sporo lat już mineło od premiery 1 się okazuje że gra jesz wciąż na dużym poziomie i nie wiele odstaje grafiką od 2,3 mimo to musiałem się dowiedzieć jak to wszystko się zaczeło i co to było Suweren i już wszystko wiem za to Thx BioWare dobra robota ale i tak ta Andromeda to nie będzie to samo bez Sheparda.