Proponuje materiał:
Jak dziennikarze growi przyciągaja widzów do ekranów.
Przykład 1: Hed bijący staruszke na koncu filmiku z gta5. Bo przeciez przemoc sie sprzedaje.
A wy lubicie być kupowani.
Nie żebym hejtował. Ale mówicie jedno robicie co innego. A później programy ogladaja dzieci i sie ciesza bo hahahaha hed zlał staruszke, hahahaha leze i sikam hahaha ale super gra, mozna bic staruszki.
Kiedyś się uzależniłem dość ostro od Metina 2 :D Potem mi się zepsuł komputer, pamiętam ten ból. Ale w sumie teraz uważam że całe szczęście że tak się stało. Przez około rok nie miałem PC. Teraz szczerze mówiąc nie umiem się uzależnić. Chyba od kilku lat nie było gry, w którą pograłbym dłużej niż pół roku... Oczywiście nie mówię tutaj o siedzeniu nad grą 24h/7, tylko o takiej grze 2 do 4 razy w tygodniu po jakieś 2h. :P
Jako gracz z 30 na karku mogę powiedzieć, że najgorsze są gry mmorpg, gdyż dochodzi do rywalizacja między graczami i nie odczuwa się tak tych mechanizmów. Single są bardziej bezpieczne. W mmorpg grałem czasem po 36h bez przerwy ale stwierdziłem po 2 latach że to strata czasu. Teraz jest odwrotnie, mało która gra jest w stanie mnie wciągnać a grając mam poczucie, że tracę czas. W tym wieku mam go już trochę mniej niż jako nastolatek.
Moim zdaniem single są dość bezpieczne, w końcu i tak się nudzą i potrzeba przerwy. Gorzej z grami on-line gdzie są "znajomi", "zloty" itd.
Pamiętam jak uzależniłem się od Lineage 2 tak mocno że oblałem rok szkolny, bodajże nie zdałem w 3 gimnazjum, a teraz mając 23 lata nie pojmuję dlaczego ta gra mnie aż tak wciągnęła, a grałem na pirackich serwerach gdzie często po 2-3 miesiącach był albo wipe serwera albo on po prostu padał.
uzalezniajace gry moim zdaniem Diablo 2 , Heroes 3 Of Might & Mefield agic , Starcraft , Age Of Empiers 2: the Age Of Kings , Quake 3 Arena , Battlefield Bad Company 2 ,
sa tez gry czysto singlowe: Far Cry , Crysis , Grand Theft Auto San Andreas , Max Payne , Commandos 1 i 2 , Mass Effect i mysle ze taka kolejna gra bedzie wlasnie The Division z multi z single i co-opem
Dobry materiał. Podoba mi się szczerość prowadzących, którzy pracując w tej branży jasno mówią o jej złych stronach. Nic tak nie działa na uzależnionego, jak deklaracje innego uzależnionego, który nad tym uzależnieniem w miarę zapanował. Osoby spoza środowiska - w szczególności duchowni, politycy, krewni, rodzicie - i tak są traktowani jak by nie wiedzieli o czym mówią i mieli swoje teksty nagrane na taśmę. To nie działa. Tak więc, dziękuję tez za wypowiedzi w komentarzach, osób które mają odwagę się przyznać, że zawaliły w jakimś momencie życia z powodu gry. Ja się dzisiaj zastanawiam, jak mogłem przyjeżdżając do dziewczyny po względnie krótkim czasie z nią, usiąść w nocy do laptopa i grać w Cywilizację do 6 rano, a potem spać do 13-tej :-). Do dzisiaj mi to wypomina, już jako moja żona - i słusznie :-)
starcraft 2, w szczytowym momencie zdarzyło mi się że kładłem się spać po grze i śniło mi się że dalej gram. warto kontrolować ile czasu się spędza przy kompie ;)
Ja całe szczęście omijałem takie gry szerokim łukiem, chociaż zdarzyło się, że przez półtora roku grałem w Plemiona, które też potrafiły wciągnąć.
Jak dla mnie trzeba mieć świadomość czym są takie gry, że są nastawione przeciwko graczom, tylko na to aby dzięki nim zarobić. Kiedy widzę hasła typu "Darmowe MMO" to omijam to szerokim łukiem. Jak gram to w duże produkcje single player, wiem, że płacę za konkretny tytuł, który poznam, ukończę, po czym zostawię i przejdę do kolejnego.
Ja miałem tylko taką jedną grę w którą grałem bez przerwy. Guild Wars 1 . Pamiętam, że wbiłem chyba coś ok 4500 przegranych godzin. Wiem dokładnie bo można było sobie sprawdzić na liczniku : )
Podobają mi się takie materiały, tak samo jak ten wcześniejszy z tym pisemkiem :D
Ale tak każdy z nas miał w życiu pewnie taki okres w którym przesiadywał kilka godzin. Ja osobiście taki miałem 10 lat temu i odbiłem się od tego. JAK ?? ano tak że w 2004 roku grałem w Half-Life 2 która porwała mnie na dobre kilka godzin z przerwami, efekt był tego taki że byłem grą zachwycony. Ukończyłem ją w trzy dni, odbicie polegało na tym że każda kolejna gra (FPS) nie potrafiła dorównać Half-Lifowi 2.
Wcześniej troszkę zagrywałem się mniej około 2-3H dziennie i głównie w serię Medal of Honor,Colin McRae Rally itp:. Ale właśnie Half-Life 2 było wciągnięciem w długie granie a zarazem odbiciem że ciężko było o drugą taką grę.
Ostatnia gra w której przysiadłem na 3H na jednym posiedzeniu to był Wolfenstein:New Order, zaś obecnie dziennie gram ledwo 1H max 1,5H. Przez co gra np: 8godzinna starcza mi na 1 tydzień.
Co do osiągnięć ogólnych czy to na konsolach na PCtach to też to dużo daję, ja np: grając na konsoli staram się nabić jak najwięcej osiągnięć. To też wydłuża samą zabawę bo nie raz właśnie dzięki osiągnięciom przechodzimy grę raz, drugi, trzeci.
F2P przeglądarkowe to gówno i tyle, to jest takie naciąganie że szok znajomy gra w wolnych farmerów to już tak go wzięło, że wykupuję monety co miesiąc.
Gry MMO to nie jedyne przypadki. Internet (np. facebook) i mangi też uzależniają. :)
@JackXP i @khmer -> Wcale nie dziwię się. Ja też unikam gry MMO, żeby nie wpaść w pułapkę. Nie samym MMO człowiek żyje i liczy się umiar.
Bardzo dobry materiał, Gambri jak zawsze ma ciekawe przemyślenia, mówi z sensem i bardzo dobrze się go słucha. Nie mogę tego powiedzieć o Araszu (sory za krytykę) myślałem że im dalej tym będzie lepiej i tu moje rozczarowanie. Mam wrażenie że Arasz przychodzi do redakcji siada i na spontana nagrywa materiał.
@jaalboja
Dopiero się obudziłeś? Zawsze tak było i będzie, mają zmienić formę materiałów żeby im spadła oglądalność bo Tobie to nie odpowiada? Widzą się to podoba i tyle a po za tym materiały Heda są bardzo dobre. Jeśli miałbym słuchać przez 15min smętnego gadania o grze to wyłączyłbym to po 2 minutach a tak to jest równowaga, trochę humoru + jakieś spostrzeżenia, przemyślenia na temat gry :)
Co do uzależnienia to w MMO które jest najbardziej uzależniające ze wszystkich gier, systemów komputerowych jakie kiedykolwiek wymyślono ma duży wpływ rywalizacja. Nic tak nie motywuje do farmienia surowców, złote czy czegokolwiek po to aby się wzmocnić i dokopać komuś lub po prostu być lepszym.
Byłem uzależniony od multiplayera w Call of Duty. Grałem dniami i nocami. Nawet teraz czasami sobie pogram ale już godzinke max dziennie. Czasami zagram raz na miesiąc.
Trzeba też odróżnić uzależnienie od wciągnięcia. Wciągniecie jest wtedy gdy gra nas tak zainteresowała że chcemy ją przejsc na raz a potem ją usuwamy
MMO to zło i nasienie szatana! Gry których nie da się przejść są bez sensu. Grasz i grasz i nic z tego nie masz. A ja najmilej wspominam właśnie zakończenia gier, kiedy łezka się w oku kręci po zmarnowanych 200 godzinach w Dragon Age'u na przykład. ;) Kolejną rzeczą, której w grach nie cierpię są "znajdźki" i osiągnięcia. Zamiast cieszyć się fabułą i rozgrywką latasz po mapie jak pajac i zbierasz jakieś flagi, albo godzinami łoisz króliki by wszyscy na Steamie wiedzieli, że zmarnowałeś na bezsensowną czynność kawałek życia. Nie ukrywajmy tego, że istnieje w realnym świecie wiele pożyteczniejszych rozrywek. Zamiast włączyć Skyrima można pojechać w Tatry ze znajomymi, a zamiast grać w lola pograj w kosza, też 5v5. Niemniej jak sobie myślę, że mam wydać 150zł na grę, która skończy się za 8 godzin to wolę kupić takiego Skyrima albo Wiedźmina i mieć zabawy na sto. Fajne materiały ostatnio wrzucacie. Następnym razem, dla kontrastu możecie zrobić coś co przedstawi gry w lepszym świetle. Problemy społeczne w grach lub rozwój kompetencji i edukacja poprzez gry komputerowe.
Ja się nigdy nie uzależniłem w taki niebezpieczny sposób. Od gier multi i klikaczy typu FarmVille, PetParty nie potrafię się uzależnić, bo bardzo szybko mi się nudzą i często je odstawiam na bardzo długi czas i jeśli wracam to na chwilę. Jedynie potrafiłem się czasem uzaleznić od dobrych gier singlowych gdy miałem dużo wolnego czasu, ale wtedy uzależnienie trwa krótko, bo gra się wkońcu kończy. Ostatnią taką grą gdzie grałem przez tydzień codziennie po kilka godzin było GTA V, ale i ono się skończyło i uzależnienie zniknęło wraz z napisami końcowymi. :D
ToSin -> Dzięki. Gry chwalimy w jakimś sensie każdym materiałem ;) A już najbardziej gry RPG w Side Queście (już jutro kolejny odcinek).
Ja pamietam jak nałogowo grałem w Call of Duty 4 Modern Warfare kie tp aż zawaliłem 3 klase technikum a grałem zaraz po szkole w nocy czas gry był przerywany tylko na szkołę za to byłem w pierwszej 50 najlepszych graczy multi ale teraz to od czasu do czasu gram w BFBC2
Z jednej strony temat ciekawy - z drugiej jednak nie mogę oprzeć się wrażeniu iż jest on strasznie banalny. Ludzie mający wszystkie wymienione problemy mają po prostą słabą psychikę/silną wolę. Nie ma żadnego innego wytłumaczenia.
Masz trochę czasu i nie zaniedbasz innych "ważniejszych" ( tu pytanie co dla kogo jest ważniejsze ^^ ) spraw, to graj sobie te 4-6 godzin dziennie, czemu nie.
Gdy mam napięty miesiąc to gier nie ruszam bo jaki sens grać co 3 dni godzinę. Przeciętnie grywam te 1-3 godzinki dziennie. Jak mam luźny okres i jest jakaś zacna gra ( akurat jest właśnie taki okres i GTA V :) ) to sam pogram te 5 godzin dziennie. Jednocześnie mam automatyczną blokadę jako że nie jestem w stanie wysiedzieć przy komputerze ( przy rozrywkach bo praca to co innego ) więcej niż 2 godzin. Szkoda mi pogody czy po prostu są inne rzeczy do zrobienia. Grania 12 godzin dziennie nie jestem w stanie zrozumieć - a ciągiem to jeszcze mniej :P.
Podobnie jest ze sztucznym przedłużaniem gier. Jeśli coś jest słabe ( flagi w AC jedynce to idealny przykład ) to kijem tego nie tknę. Nie interesuje mnie wtedy żadne "100%". Podobnie z kretyńskimi wyzwaniami typu "przejdź misję z użyciem tylko noża". Są jednak produkcje które potrafią być jednocześnie długie i warte tego czasu.
No ja niestety dałem się wkręcić w Hearthstona. Nie chcę mi sie w to grać, nie mam fajnych kart, wszystko idzie powoli, ciągle dostaje w dupę, wkurwiam się ale gram dalej. Gram jak debil bo chce mieć te wszystkie skrzydła czarnej góry, nowe pakiety itp. Gram 5 miesięcy a czuje jakbym nie osiągnął w tej grze niczego (nawet nie mam ani jednej legendarnej karty). Po powrocie z roboty pierwsze co robię to odpalam hs, w weekendy zarywam całe noce i gówno z tego mam. Nie mam czasu na nic innego bo HS ważniejszy, omg... dobrze że się opamiętałem trochę i mam na to wyjebane, ale tak jak wspominacie w materiale jestem karany za to że nie chcę grać. Mam odłożone 3 wyzwania, nie chcę mi się ich robić, ale mam świadomość tego że jak przynajmniej jednego nie zrobię, to jutro nie dostanę nowego... Patologia w huk.
Ja kiedyś non stop zagrywałem się w pasjansa windowsowego :)
Nie przesadzał bym też z tymi uzależnieniami - gry przeglądarkowe, MMO F2P to badziew zło i bagno, bo uzależniają - nie prawda. Wszystko może uzależnić. Praca jest zła bo niektórych uzależnia? Wódka też? :)
Kiedyś rozmawiałem z kolegą który nie gra w MMO abonamentowe bo dla niego wydać 50 zł/mc na grę to bezsens i strata pieniędzy. Jak zapytałem ile wydaje na papierosy 300? - nie 500 zł/mc - i to jest ok.
Tak samo jak kupuje grę - nie ważna jest dobra zabawa tylko długa zabawa - jak ma zapłacić 120 za pudełko z grą to ma w nią grać kilkadziesiąt godzin - bo jak mniej to zmarnowane pieniądze.
Nigdy nie grałem w mmo, ogólnie nie przepadam za grami multiplayer, ale wiem jak bardzo mogą wciągnąć. Za dzieciaka przez wakacje grałem po 8h dziennie w samp, a i zdarzały się sesje po kilkanaście godzin, kiedyś "uzależniłem" się na jakieś 2 tygodnie w minecrafta jak grałem z kolegami po kilka godzin dziennie.
Po filmiku zadałem sobie pytania:
Czy człowiek by grał gdyby nie zaspokajało by jago potrzeb ?
Czy człowiek by pracował gdyby nie musiał zaspokajać potrzeb?
W kontekście egzystencjalnym co jest marnowaniem czasu ?
Według mnie wiele jest rzeczy w którym marnujemy czas ... czy czekanie na autobus to nie jest marnowanie czasu bo w tym czasie moglibyśmy co innego zrobić ... oczywiście z grami podobnie ... oczywiście jak pracujemy to mamy pieniądze na zaspokojenie potrzeb ... ale czy ich zaspokajanie to nie jest marnowanie czasu ? Czy jest coś co możemy zainwestować na przyszłość i nie będzie marnowaniem czasu *(oczywiście nie mam na myśli dziś i jutro ale jak przeminie żywot) ... moim zdaniem nie marnujemy czasu tylko robiąc dobre uczynki i żyć religijnie (nie zawsze się udaje ale warto ciągle próbować)
Co do uzależnienia to najbardziej uzależnia rywalizacja ... chcesz być lepszy od innych (chcesz mieś lepsze itemy oraz wyższy lvl) dlatego najbardziej uzależniają gry mmo
Pamiętam jak po raz pierwszy grałem w Gothica II parę dobrych lat temu. Teraz naprawdę mogę powiedzieć, że wtedy byłem uzależniony od tej gry jednak mimo, że stosunkowo dużo czasu spędzam przy komputerze to nie wydaje mi się aby sam problem uzależnienia od gier, przynajmniej w moim przypadku, mógłby być porównywalny np. z uzaleznieniem od alkoholu. W tym roku mam matury i już drugi miesiąc nic nie gram bo zdecydowałem się odinstalować wszystkie gry i się uczyć. Jak na razie nie mam z tym problemu i nie kusi mnie abym znowu powrócił do starych zwyczajów.
do @GOL_wyrwiszczena - trochę off-topic, ale w nawiązaniu do Twoich egzystencjonalnych uwag podaję również moje - bez narzucania komukolwiek i bez nastawienia na polemikę. Ponieważ i tak wszyscy poumieramy, to w odpowiednio szerokiej perspektywie (wiek i skala kosmosu) wszystkie nasze działania są bez sensu. Wszystko jest marnowaniem, a raczej "wypełnianiem" czasu. I "durne granie" i "walka o pokój" i "poświęcanie siebie" i "rozwój osobowości". Całe to kolekcjonowanie przeżyć i wspaniałych "life moments" w kontekście wymazania twardego dysku w momencie śmierci - też nie ma sensu.
Nawet płodzenie dzieci i propagowanie genów, co ma być dla ateistów argumentem za sensem trwania - jest złudne. Dzieci tez wymrą, ich dzieci też, itd. Geny się wymieszają, a w końcu Słońce i tak spali Ziemię :-). Wszystko jest kwestią skali perspektywy. Codzienne sprawy są dla nas tak ważne, bo nie patrzymy na nie z perspektywy wieku Ziemi, czy wieku galaktyki.
Wiara w Istotę Wyższą istniejącą w dowolnej formie oraz jakikolwiek system moralny przez nią ustanowiony, czyli "dobre uczynki" vs "złe uczynki" - ułatwia wyrwać się z poczucia ogólnego bezsensu naszego istnienia. I jest z tym człowiekowi dużo łatwiej żyć. Stąd wiara to moim zdaniem dobra i ważna sprawa, jeżeli nie stanie się obsesją, tak jak granie w gry.
ciekawie opowiedziane, na koncu dodalbym jakies info gdzie sie mozna zglosic / poradzic o uzaleznieniach (ale nie mowie tu o fakcie czy superexpresie), sam sie zdiagnozowalem i chyba moj etap to "potrzebuje lekarza"
Bardzo dobry materiał, nie spodziewałem się że w serwisie o grach będzie poruszony dość kontrowersyjny i pomijany temat, pozdrawiam redakcje
Loguje się do hearthstone'a zawsze żeby zrobić daily questy nawet jak nie bardzo chce mi się grać. Najbardziej uzależniony byłem jednak od WoWa to straszna gra, zwłaszcza jak jest się w top-endowych guildiach.
Ja, podobnie, jak kilka osób powyżej również uzależniłem się w wieku ok 22 lat właśnie od gry mmorpg - Atlantica Online. Chociaż w sumie wydałem tam jedynie ok. 20 zł przez równe 3 lata grania po 2-3 h dziennie, to całe szczęście, że gra później zaczyna nudzić. Zresztą to była o tyle pozytywna gra w aspekcie płacenia realnymi pieniędzmi za przedmioty z gry, że przedmioty te równie dobrze można było kupić za gold z gry, więc po prostu ktoś uparty/oszczędny mógł na te itemy po prostu sobie nazbierać (stąd długi czas spędzony przy tej grze). Zgadzam się również z Arashem i Gambrim, że najniebezpieczniejsze są gry, które "pierwszą działkę" dają za darmo. Całe szczęście mnie to nie rusza, choć grałem i w Ogame'a, i w Plemiona i w inne gry przeglądarkowe czasu rzeczywistego, to jednak za każdym razem szkoda mi było czas/pieniędzy na tę grę, skoro są inne - "normalne", w których nikt mnie nie zmusza/zachęca do kupowania czegoś za realne pieniądze.
Cała jednak podpowiedzialność spada na rodziców dzieci bawiących się grami, żeby otwarcie rozmawiali z dziećmi, że pieniądze, które chcą wydać w grze nie biorą się znikąd.
Ja miałem podobne wrażenie jak grałem w Combat Arms, gdzie broń jest na czas niezależnie czy się gra czy nie, i często jak kupiłem fajną broń, albo dostałem to czułem że muszę zagrać więcej żeby tego nie zmarnować, mimo że mi się nie chciało już.
Mnie tam jakoś w ogóle nie interesują osiągnięcia czy steamowskie karty (nadal nie mam pojęcia do czego służą). Osiągnięcia odbierają frajdę z samej rozgrywki, niektórzy grają wyłącznie "pod acziki", a to wg mnie mija się z celem. Mnie w grach uzależnia klimat danej produkcji, gdy się wciągnę nie ma zmiłuj. Tak było m.in. z Gothicami, gdy zaczynam w nie grać, świat przestaje dla mnie istnieć. Coś wspaniałego. Nawet gdy już przeszedłem je po kilkanaście razy to i tak mnie przyciągają, zwłaszcza w pierwszych rozdziałach, kiedy jest co robić.
Na szczęście jakoś nie dostrzegam geniuszu gier MMO, bo mnie kompletnie nie jarają. Z reguły polegają na ciągłym grindowaniu. Nuda. Wolę zagrać w jakiegoś single playerowego rolpleja z soczystą fabułą.
A tak wogóle wdg mnie darmowe gry mmo to porażka nieważne czy to farmwill czy metin 2 czy archeage .Wszystko opiera się na tym samy na początku jest ok , ale potem jesteś słaby , brakuje ci kasy , expa itp. D o tego dochodzą nudnawe i powtarzalne misje, słaby świat i mikropłatności na każdym kroku . Dla mnie takie gry to porażka niewiem jak można w to grać. Ja może i zagrałbym w jakieś dobre płatne mmo ,ale nie ma takiego . Jest tylko wow z zamkniętym gronem graczy , kuriozalnie wysokim abonamentem dzieki czemu możemy zagrać w gre to której twórcą nawet nie chciało się zrobić pl napisów - jak dla mnie strata kasy. I wygląda na to , że w przyszlości nic sie nie zmieni wciąż , będziemy dostawać jakieś archeage itd. Szkoda , bo mmorpg z rozsądnym abonamentem i zawartością brakuje.
Kiedyś grałem wieczorem w ETS 2 i potem śniło mi się, że prowadzę prawdziwą ciężarówkę :D
@sebogothic -> [35] Mam podobne zdanie co Ty. :)
epoka 10 lat pozniej....czyli 10 lat temu do teraz czyli 17 kwietnia 2015 roku.
fakt te F2P.
nie dałem sie nabrac, bo ja glownie zacieszam sie graniem w gry ktore mimo ze moga uzaleznic byciem zajebistymi to nie jest to to samo co inny rodzaj uzaleznienia.
czyli ten typowo psychiczny.
bo co innego grac wiele godzin w cos bo jest zajebiste a co innego gdy mowimy o innym rodzaju uzaleznienia nie wynikajacym czysto z bycia zajebistom gra.
Bardzo ciekawy materiał. Może poruszając go sami naraziliście się na krytykę ale przez chyba wszystkie z podanych przykładów sam przechodziłem. Więc gdy tak sobie wspomnę Lineage 2 lub Eve Online to aż się łezka w oku kręci że nie mogę znów wpaść w ten nałóg. No ale gdyby gry nie dawały nam tego czego co sprawia nam przyjemność lub nas dowartościowywuje to pewnie robilibyśmy coś innego. Obecnie jestem pod wpływem innego growego nałogu tj. Próbowania wszystkiego co nowe. Tyle tych gier wychodzi a każdą by się chciało ograć choć przez chwilkę - ktoś też tak ma ??
Co to za gra na początku? W 1 minucie gdzieś?
A co do uzależniających gier to dla mnie cała seria Football Manager, wcześniej Championship.
Dwa lata League of Legends, wiele nerwów i tryhardowanie wbicia Challengera. Nowa grupa znajomych z którymi jechałem na Woodstock pomogła jako terapia oderwania się od tego świata :). Teraz gram tylko w single player dla fabuły i czasem ciekawej mechaniki. No, ale tak jak z filmami raz na jakiś czas poświęcam się tej rozrywce.
Prawda jest taka, że już dawno takie mechanizmy pojawiły się w grach, chociażby w wymienionym OGame, gdzie trzeba było wysyłać flotę, żeby przeciwnik jej nie zniszczył - wstawało się o 4, może 5 rano, żeby zawrócić statki. Oczywiście, był to wymóg samych graczy, nienałożony przez producenta - ale być może jest to jeden z wielu przypadków, który zapoczątkował rozwój tego typu zagrywek. Branża rozwija się w tym kierunku, bo definicją dobrej gry jest właśnie "współczynnik uzależnienia". To on określa poziom gry w największym stopniu. I prawda jest taka, że z początku problem leżał jedynie w nas samych, bowiem gry były nastawione na grywalność samą w sobie i to miało zagwarantować zainteresowanie, niestety teraz to jest po części wina i samych (niektórych) twórców, którzy na siłę i po chamsku do czegoś takiego prowadzą.
Pytanie czy jesteśmy zupełnie zdrową osobą, bez większych problemów życiowych w ów czasie i wpadamy w nałóg jakim jest granie, czy może na odwrót, chcemy od czegoś uciec, ale nie sięgamy po alkohol, izolację, narkotyki, lecz zamykamy się w innych światach, światach gier - bo ja tak najprawdopodobniej mam, od dłuższego czasu przejście kilkunastu/dziesięciu metrów to wyczyn dla mnie, miałem zmiażdżoną nogę - grając nie myślę o tym, nie przytłacza mnie to. Polecam obejrzeć na Steam "Free to play" - niegdyś czołowi gracze w Dotę, jak Dendi czy FEAR - oni też mieli problemy, też uciekli do grania.
Jakiś czas temu chciałem zacząć grać w jakieś dobre MMO typu Guild Wars 2, po prostu miałem ochotę na grę właśnie typu WoW, ale jednak nie zacząłem i nie zaczynam bo można się najbardziej od takich uzależnić. Rekreacyjnie pykam w Cs'a go. Musiałem, po prostu musiałem zacząć grać w cs'a bo jestem weteranem z 1.6 ;)
fLiPeRek -> najlepsza (niekoniecznie najbliższa) poradnia psychologiczna w Twoim mieście. Wiele terapii uzależnień jest refundowanych przez NFZ, więc nic nie płacisz za wizytę. Psychoterapia nie jest taka straszna jak się powszechnie uważa. To nie są "czary mary" tylko metody oparte na badaniach naukowych zwłaszcza jeśli chodzi o terapię poznawczo-behawioralną, którą najczęściej wykorzystuje się w terapii uzależnień. Jeżeli zauważasz, że u Ciebie problem jest spory i zaburza Twoje codzienne funkcjonowanie to nie ma co zwlekać, bo prawdopodobnie lepiej nie będzie, a im wcześniej zaczniesz tym szybciej skończysz.
Alt3ir -> gdyby na uzależnianie się do czynności wpływ miała słaba wola/psychika to problem nie byłby tak skomplikowany, ale niestety w grę wchodzą również procesy neurochemiczne w mózgu. Uzależnienia od czynności powodują często objawy podobne do uzależnienia od substancji psychoaktywnych. Zatem jest cała masa innych wytłumaczeń.
wert -> z preferowaniem długich lub krótkich gier jest prawdopodobnie tak samo jak z innymi rzeczami w życiu. Są tacy co lubią łatwe laski i krótkie a intensywne związki, a są i tacy, którym szkoda czasu na coś co i tak za chwilę się skończy, więc wolą swoją energię przeznaczyć na coś bardziej stałego.
GOL_wyrwiszczena -> oczywiście, że gry zaspokajają pewne potrzeby, niemniej w sposób wirtualny, który słabo przenosi się na rzeczywistość.
Myślę, że warto zwrócić również uwagę na różnicę w przypadku gdy wciągamy się w jakąś grę do czasu jej ukończenia (i wtedy można powiedzieć, że gra jest dobra), a uzależnieniem. Jak się zaczytasz przy ciekawej książce to nikt Ci nie powie, że jesteś uzależniony.
Byłem uzależniony. Tak mocno tylko od jednej gry i nie ma w tym nic dziwnego jak napiszę, że był to World of Warcraft. Grałem od premiery, abonament opłacany za pomocą kart pre-paid. Obecnie nie mogę patrzeć na WoWa, zastępuje go trochę SW: ToR i FF14, ale obie szczególnie tą pierwszą traktuję jako odskocznię i chwilę relaksu poświęcając na partyjkę maksymalnie 2,5h (jak dobry film na dvd/blu-ray).
Pomimo już wieku bliżej 30 niż 20 nadal znajdują się gry i to AAA, które przykuwają mnie na dłużej i jak to było ładnie w materiale powiedziane wchodzą mi do głowy. Ostatnim takim tytułem było... The Crew.
Myślałem w pracy o tym gdzie pojadę moim wirtualnym LaFerrari i jakie wirtualne zakątki zwiedzę. Szybko to minęło, bo jako prawdziwy moto-maniak założyłem własny klub samochodowy, jak najbardziej realny i z jak najbardziej realnymi ludźmi spędzam czas a także podróżuję po okolicy dalszej i bliższej. W przypadku WoWa było już umawianie się za pomocą smsów o której widzimy się w stałym miejscu spotkań. Zawsze przychodziłem do domu, plecak w kąt, słuchawki na uszy, TS odpalony i siedziało się długo i grało. Po drodze oczywiście kłóciło z rodzicami lub udawało, że się robiło lekcje.
Odejście od gier w sensie czysto nałogowym przyszło naturalnie. Faktem jest, że przez WoWa zawaliłem dużą część szkoły, a przez ToRa byłem w plecy na studiach, ale udało się wyjść z tego. Jak? No właśnie tak naturalnie. Na gry znalazłem trochę zamiennik - gry wyścigowe -> więcej czasu spędzonego na życiu klubu samochodowego, MMO -> wyjścia ze znajomymi i praca.
Może zabrzmi to idiotycznie, ale wyleczyłem się z tego z wiekiem :) Nadal uwielbiam grać w długie i absorbujące gry, bo to sprawia mi przyjemność i daje możliwość odreagowania sytuacji z życia realnego, ale skończyły się czasy nocnych maratonów czy weekendowego nerdzenia w czterech ścianach z eneregetykiem i pizzą jako prowiantem.
Zdecydowanie najbardziej uzależniające są gry MMO, a w szczególności free-to-play MMO. Mnie na całe szczęście te gry MMO kompletnie nie kręcą, próbowałem w to grać (WoW, Metin, Mir3) ale nudą biją te gry na kilometr; natomiast na free-to-play mam alergię, bo wiem, że w rzeczywistości to maszynki do wyciągania kasy do graczy.
Mój kolega kiedyś uzależnił się od gry Plemiona, na początku jak grał to był luz - logował się do gry parę razy dzienne po 5 minut i tyle; ale jak już się ostro wciągnął w grę i miał dziesiątki wiosek to cała gra zajmowała mu wiele godzin w ciągu dnia - w domu na komputerze, w szkole na telefonie, nawet na kiblu grał w plemiona - normalnie szok. Na całe dla niego szczęście dostał bana (za multikonto - logował się parę razy na komputerze kolegi, a kolega na jego komputerze i admin uznał, że on i jego kolega to w rzeczywistości jedna osoba), na początku był wściekły, próbował dostać odbanowanie, ale po paru dniach zaczął się cieszyć z tego, że dostał bana, bo zdał sobie sprawę jak gra go uzależniła. Pewnie gdyby nie ten ban, to nie zdał by szkoły i zamienił się w kompletnego no-lifa.
k8vt800 -> uzależnienie bardzo często jest ucieczką. Alkoholicy uciekają w alkohol ponieważ mają problem z radzeniem sobie z emocjami. Pracoholicy często uciekają prze poczuciem niskiej wartości i problemami w życiu osobistym. Pokusiłbym się o stwierdzenie, że "zupełnie" zdrowa osoba nie wpadnie w nałóg, bo nie są jej potrzebne pozytywne bodźce jakie ta aktywność ze sobą niesie, chyba że chodzi o uzależnienie od silnych substancji psychoaktywnych, ale nawet wtedy zastanawiające jest po co ta osoba po nie sięgnęła. Twój przypadek nie jest prosty do rozkminienia, ponieważ z jednej strony granie może mieć u Ciebie działanie terapeutyczne, gdyż wzmacnia Twoje poczucie wartości i przekonanie, że są w życiu aktywności w których wciąż możesz się spełniać, z drugiej strony siedząc całymi dniami przy kompie nie poprawiasz swojego stanu fizycznego tylko uciekasz przed cierpieniem w świat wirtualny. [link] - oczywiście podczas czytania artykułów naukowych należy zachować krytyczne myślenie. ;)
konop720 -> skoro musiałeś to być może masz problem ;)
Nieraz w pracy sie styknalem ze z kims rozmawiam na temat gier konso itp. i niektorzy "wiekszosc" twierdzi : dziecinada ! GRY! to ja mu mowie ze idz na jakis debilny film na ktory wydali w hu**steczke kasy a dno totalne.. a wiekszosc gier z postepem graficznym jak i fabula ktore sa przedstawiane w grach.. filmy sie umywaja wiec, jesli dalej twiedza ze to i tak dla nich dziecinada to po prostu mam ich gleboko w rzyci :)
Znam wiele tytułów, które są mocno 'wciągające' (nie szukając daleko League of Legends czy CS:GO) widziałem co robią z moimi kolegami, więc poprzysiągłem sobie, że będę trzymał się z dala od tych gier i do tej pory mi się udaje
rieper18
Kolego, ale film trwa 2 godziny i się kończy. Gry zajmują od kilku do kilku...SET godzin. Dlatego ludzie z Twojej pracy uważają ją za dziecinadę. Oni sami nie wiedzą jak można poświęcać tyle czasu na to. Załóżmy, że właśnie w tej chwili przenosisz się do alternatywnej rzeczywistości, gdzie filmy w kinie trwają... powiedzmy 20 godzin. Jaka byłaby Twoja reakcja?
Co do tematu artykułu, to powiem że ja się nigdy nie dałem nabrać w mmo/sieciówki. Czasem sobie pyknę w przeglądarkowego begone, ale to rzadko. Tylko w single z fabułą i klimatem (nie twierdzę że wszystkie mmo nie są klimatyczne, ale nieczęsto się zdarza by były)! Kiedyś, jak miałem 11/12 lat, w niedużym stopniu byłem uzależniony od mount&blade'a. Przeszło mi to z czasem (bo taka jest prawda, najbardziej podatni jesteśmy będąc dziećmi)
jedyny raz gdy naprawde przezywalem faze uzaleznienia to pierwszy kontakt z grami mmo, knight onlinw, world of warcraft, nic innego sie nie liczylo, przez jakies 3 lata mojego zycia. Teraz gram mniej, ale wiecej czasu spedzam ogladajac durne filmiki na necie :p
Włodek18 -> Kolega rieper18 użył złego przykładu ale rozumiem jego zamysł. Chodzi o to, że każdy regularnie spędza czas przy rozrywce, jaką lubi. Jeśli porównywać gry do filmów to raczej ich serii. Tyle że jedną grę przechodzimy w kawałkach grając co jakiś tam odcinek czasu a filmów łykniemy kilka. Pewnie lepszym porównaniem byłoby regularne oglądanie serialu, czy powracanie do grubej książki którą, tak jak grę, czytamy na raty. Nie mniej na to samo wychodzi. Regularne marnowanie czasu na jakąś tam formę relaksu. A czy relaks można nazwać głupim? Nie sądzę. Każdy potrzebuje odpocząć i każdy na swój sposób. Mniej lub bardziej zróżnicowanie :)
Jeśli chodzi o temat to nie przepadam właśnie za MMO. Lubię grę, którą mogę spauzować czy wyłączyć w dowolnej chwili i od której mogę odpocząć tyle dni ile zechcę, bez jakiejś straty w grze. Ot, sukcesywne przechodzenie lub włączenie na moment by pobić rekord, zależnie od rodzaju gry. Jest to właśnie jeden z powodów, przez który jestem raczej fanem gier typowo singlowych.
To ja idę sobie zagrać ;)
@Baalnazzar
I o to chodzi. Niemożliwym jest funkcjonowanie na 100% własnej wydajności non stop. Wypoczynek jest formą snu na jawie i podobnie jest niezbędny. Jednym z punktów w pozyskiwaniu pracowników w większych firmach, jest zwrócenie uwagi na hobby niedoszłego podwładnego - w skrócie, człek dla dobra własnego oraz korpo powinien po wyjściu z pracy odpocząć od niej w aktywności najlepiej o 180% różnej. Bez snu człek już po 2-3 dobie zaczyna bredzić, a później pojawiają się nawet omamy. Oczywiście równowaga musi być zachowana. Ciągle się relaksując uwsteczniamy się, gdyż mózg niczym mięsień, nieużywany bądź tylko w małym aspekcie (na pojęcie umysł składa się wiele aspektów) degraduje się.
Najgorsze gry to przeglądarkowe, facebookowe. W mmo możesz wyjść, przerwać grę, twoja postać znika i nic jej nie grozi.
A np w takich plemionach:
budujesz w 1 wiosce. zbodywasz kolejne wioski. Im jestes silniejszy, im masz wiecej wiosek tym wiecej roboty przy tym, a do tego wiecej ludzi ci atakuje, wiec musisz sie logować ciagle.
To chore. Ja straciłem sporo czasu w Lineage 2. Ale poznałem tam też ludzi ciekawych, miało to swoje plusy. Ale nie było tam tego całego uzalezniania przez kogoś. Uzaleznialismy sie sami od rozgrywki, a nie bylismy uzalezniani bo musimy.
Nikt nas nie zmusza do grania w MMO gry. Wracamy bo chcemy. Najgorzej jeśli wracamy bo musimy, bo producent zmusza nas do tego odbierajac plony czy nagrodę.
Mam wrażenie że większość się tu wypowiadających nie do końca rozumie co to jest uzależnienie. "Kiedyś byłem uzależniony, bo grałem po szkole, ale się z tego wyleczyłem" - jeśli naprawdę byłbyś uzależniony, to raczej sam byś się nie wyleczył. A że grałeś po szkole, albo w weekend - a co innego miałeś robić? Kiedyś nie było komputerów, więc dzieci po szkole grały w klasy albo w nogę. I też niektórzy zawalali klasówki, bo woleli pobiegać na dworze niż się uczyć. A że rozwój technologii umożliwił granie to normalna kolej rzeczy. Też kiedyś potrafiłem siedzieć 12 godzin nad jedną grą i nie uważam żebym się uzależniał. Uzależnienie jest wtedy gdy człowiek wyrządza sam sobie krzywdę.
@damianyk
grałeś 12 godzin ale nie robiłeś sobie krzywdy?
A wiesz ze alkoholik nigdy nie powie że jest alkoholikiem? On powie ze popija, ze to dla humoru, zabawy. Ale uzalezniony? e nieee. wszyscy ale nie on.
Jeśli grałeś 12 godzin to znaczy że albo nie dosypiałeś, albo nie robiłes nic poza graniem i spaniem i jakimś lekkim odpoczynkiem od kompa robieniem czegos innego.
Nie zawsze wiemy ze sie krzywdzimy.
Nie łatwo ustalić granicę, która dzieli graczy na tych uzależnionych i tych którzy po prostu lubią pograć. Samoocena na ten temat to kluczowy aspekt. Nie mniej, wypowiem się jednak, ze względów na to, iż jestem świadomy jak często uzależniały mnie pewnego rodzaju gry albo nawet samo granie, spędzanie czasu przed komputerem.
Cóż za ból odczuwa się gdy np. w plemionach/travianie przez większość trwania świata idzie nam wspaniale, poświęcamy na grę wiele czasu, często nie śpiąc bądź budząc się o określonych porach, aby "kliknąć", aby znów podbijać innych graczy... ta... cóż za ból... gdy to w końcu my stajemy się ich celem. Oprócz poczucia, że zmarnowaliśmy czas, bywa że wydajemy ogromne sumy, na wirtualne "życie".
Tak, byłem uzależniony od plemion, ale podejrzewam, iż miało na to wpływ wiele cech charakteru jakie posiadam. Nie każdy GRA by wygrać. Ja zaś mam zawziętość w sobie, jeżeli już coś robić, to najlepiej ze wszystkich - i wydaje mi się oczywistym, że to cechuje większość uzależnionych od tego typu gier.
Może troszkę zbaczając z tematu, ale chciałbym zauważyć, że niekoniecznie uzależniają nas gry, co same spędzanie czasu przed komputerem, a w dzisiejszych czasach jest to ogrom multimedialnego szaleństwa, w którym każdy znajdzie coś dla siebie.
Filmy, programy, internet, gry ...
w połączeniu tworzą wirtualny uzależniający obraz, który często stawiamy ponad realny żywot, zaniedbując przy tym codzienne obowiązki, siebie itd.
a/Zwróciłbym uwagę jeszcze, na to, jak wielki wpływ ma otoczenie, towarzystwo lub jego brak. Ja mam fejsa, większość stałych użytkowników internetu posiada również konto na fejsie. Jeżeli w klasie kilku kolegów gra w grę typu plemiona, może i ja zagram. Jeżeli kolega ma 25poziom postaci i odnalazł złote runo, to ja nie mogę być gorszy....
b/nikt mnie nie lubi, musze odnaleźć się w czymś co da mi satysfakcję i zajmie mi czas bym nie czuł się samotny, nabiję lvl, jutro, pojutrze - nie potrzebuję kolegów.
Uzależnić się jest łatwo, jednak świadomość tego, pozwala uniknąć uzależnienia bądź w odpowiednim czasie się wycofać z zabawy, aby później nie żałować.
Najgłupsze jest wlasnie to, że wszystko co osiągamy w grach to tylko iluzja, nic więcej po za tymi wyswietlanymi gratulacjami poziomami, nic wiecej po za rankingami, które z czasem znikają. Inaczej jest wejść na szczyt K2 - osiągnięcie które może być zapamiętane przez wielu, imie i nazwisko, osoba. A inaczej jest wygrać server po czym zacząć wszystko od początku, mając tylko wrażenie że coś osiągneliśmy. :)
Ja się zgodzę z Araszem, chyba każdy miał w życiu etap kiedy przeginał, w moim przypadku to będzie podstawówka i może początek gimnazjum, potrafiłem grać całymi dniami, unikałem znajomych no i generalnie różne rzeczy z których dumny dziś nie jestem. Później jakoś poszedłem po rozum do głowy i teraz sprawa wygląda z goła inaczej, ostatnio gram dosyć rzadko, znajomych nie unikam już od dawna i w takie np. wakacje więcej mnie w domu nie ma niż jestem. Mam wciąż takich znajomych którzy całe dnie siedzą i grają w LoLe i inne te śmiecie, trochę mi ich szkoda, ale to już duże chłopy więc raczej świadomie to robią. Mnie na całe szczęście MMO nigdy nie porywało i nie porywa, w singlach siłą rzeczy tyle czasu co w multi nie spędzimy, a ja od zawsze wolałem poznać dobrą, konkretną historie niż biegać i bić godzinami jakieś potwory w MMO.
Co do samego rdzenia tematu - uzależnienia od gier jak najbardziej występują i nie ma co tu negować, na pewno każdy z was ma kogoś ze swojego środowiska kto przegina, ew. sam jest kimś takim, ale się do tego nie przyzna. Jeśli chodzi o media to myślę, że graczom nie podoba się forma w jakiej ukazują ten problem - zawsze jakieś skrajne przypadki, które są kreowane na coś pospolitego, coś takiego siłą rzeczy nie może zostać bez odzewu, bo jest to po prostu mydlenie oczu.
I pamiętajcie, kontakty międzyludzkie > gry, granie pożera nasz czas i pieniądze i nie daje nic w zamian, pielęgnowanie znajomości może nam się w przyszłości realnie zwrócić.
Cześć, gratuluje, że poruszacie w końcu trudne tematy! Powinno tego być trochę więcej.
Temat, którego jeszcze chyba za bardzo nie poruszyliście, to erotyka, czasami wręcz pornografia w grach.
Jak te kobiety przedstawione w grach są odbierane później przez młodych ludzi, nie wspominając, że w niewielu grach mamy do czynienia z rodziną.
Pozdrawiam
@inteligentnychomik
Właśnie, wszystko co robimy miałoby sens gdybyśmy byli nieśmiertelni, a świat nigdy by nie wyginął. A tak wraz ze śmiercią następuje twardy reset i całe nasze życiowe osiągnięcia poszły w piździec.
Dopiero w wielogodzinnych mmo, f2p, rpg i innych grach w których sensem gry jest bezmyślne nawalanie potworów np. przydałaby się dopiero cenzura, a nie np brutalnych singlowych fpsach. Wszystkie gry które się nie kończą powinny być usunięte, a serwery zamknięte. Oprócz takich casuali jak fifa czy simsy.
mentor69 -> erotyka w grach moim zdaniem jest jeszcze infantylna oraz popada w skrajności. Z jednej strony gdy w grze pokaże się kobiecego sutka to z miejsca gra dostaje PEGI 18, z drugiej natomiast wszelkie romanse i związki uczuciowe w grach (patrz: Mass Effect, Dragon Age, Jade Empire) są stwarzane po to by gracz miał kisiel w majtach bo zaliczył fajną laskę. Sorry za Off-top'a ;)
FanGta -> Od fify czy simsów też można się bardzo łatwo uzależnić. Zapytaj dziewczyny ;)
@jaalboja
tak, nie wyrządzałem sobie krzywdy, bo po 12 godzinach sobotniej gry, w niedzielę siadałem do lekcji a w poniedziałek szedłem do szkoły. Gra nie była najważniejsza, była po prostu przyjemną formą spędzania czasu, w danym momencie najlepszą. I tutaj kolejna sprawa, której niecierpię, nienawidzę - gadanie "lepiej wyjść na dwór", "lepiej poczytać". Dla jednego lepiej, dla innego nie, przecież chodzi o spędzanie czasu tak jak się lubi. Gdybym spędził te 12 godzin czytając książkę, czy coś by się zmieniło? Czas by tak czy inaczej przeleciał. Chodzi tylko o dostarczanie przyjemności. Nie każdy potrzebuje rozrywki na świeżym powietrzu, nie każdy potrzebuje kontaktów społecznych. Chodzi o to by wolny czas spędzać tak jak się samemu chce, a nie tak jak chcą tego inni. Ale nie o to mi chodzi. Gra jest formą dostarczania przyjemności. I tak jak każda forma potrafi uzależnić. Chodzi o to żeby mieć świadomość istnienia też pozostałych sfer życia, obowiązków warunkujących istnienie. Jeśli grasz całe wakacje, ale od września idziesz do szkoły i nie zawalasz nauki, to jest w porządku. Jeśli pijesz kielicha przed snem, ale następnego dnia budzisz się i działasz, to jest w porządku. Gorzej, kiedy z czasem nie wystarcza ci kielich, a pół butelki. Albo kiedy stwierdzasz, że jeden zawalony sprawdzian to nic strasznego. Wtedy zaczyna się problem, ale najczęściej nie masz tej świadomości, i sam raczej sobie nie poradzisz. Albo kiedy łupisz w mmo, bo MUSISZ wbić poziom, a nie dlatego że lubisz tą grę. To już jest chore .
Kilka refleksji, po przeczytaniu wszystkich wypowiedzi:
1. Trafnie ktoś zauważył, że problemem, swego rodzaju - zakupoholizmem - może też być kupowanie gier, próbowanie przez 5 minut i porzucanie. Zajrzałem do biblioteki Steam + Uplay + inne i widzę 97 tytułów. Skończyłem może z 10 - gier, z tych 97-iu. Wszystko dlatego, że promocje -75% wydają się być taką okazją.
2. Ktoś pisał, że wejście ma Mount Everest, to jest sukces w przeciwieństwie do zaliczenia jakiegoś LVL w MMO - bo to ludzie docenią i zapamiętają. Moim zdaniem każdy ma swój Mount Everest i powinien - dla swojego dobra - mieć głęboko w d...e, co sądzą o tym inni ludzie. Byłem na prelekcjach gości, co zdobyli koronę Himalajów, czy jakieś K2 i ponad połowa ich znajomych została już w tych górach... To jest dopiero uzależnienie i nie liczenie się z bliskimi. Ci goście/gościówy mają rodziny, a idą w ryzyko 20% że nie wrócą. Ich się podziwia, a z graczy MMO traktuje jak ćmoków. Żeby nie było - nie mogę się przekonać do MMO i gram w single :-)
Ciekawy pomysł na materiał oraz świetna jego realizacja, zgaduję, że jest to w jakimś stopniu pokłosie materiału o Egzorcyście, nie? Duet Arasz-Gambrinus działa coraz sprawniej, naprawdę dobrze się was słucha.
Trochę tragizujecie panowie. Idąc do kina płacę, do teatru płacę, na koncert płacę. Dlaczego uważacie, że kiedy zaczynamy płacić za rozrywkę, jakiej dostarczają nam gry jest to już coś niepokojącego? Gry nie tworzą się same. Uważam, że za mnóstwo mrówczej pracy jaka zostaje włożona w powstanie dobrej gry, mogę zapłacić. W końcu dzięki niej miło spędzam czas. Inną sprawą jest zerwanie z realem, znajomymi itp. ale z drugiej strony dlaczego wyjście nocą do klubu, picie drinków i narażanie się na zaczepki podpitych typków ma być czymś lepszym od spędzenia nocy z grą??? Wiele lat chodziłem do klubów i na imprezy i nic z tego nie wynikało, żadne trwałe znajomości, nic co miałoby jakiś pozytywny wpływ na inne sfery życia.
Dlatego w gry MMO gram z kolegami im więcej tym lepiej nie dość że w ekipie szybciej bije się kolejne levele to jeszcze łatwiej jest później taką grę odstawić bo jak kolega przestaje grać to my też możemy. Od gier single player łatwo jest się uwolnić wystarczy je po prostu przejść. :D
Kiedyś miałem fajnego kumpla, razem wychodzili poza domem na prawie całe dnie, a teraz głupek siedzi w Allods Online, i do tego mnie kusi abym z nim zagrał, ano pograłem z nim z parę sesji ale dałem temu spokój.
Co to za frajda kiedy jego bardziej doświadczona postać rozwala wszystko w szybkim tempie a ty nie masz co tłuc, jedynie mógłbym tylko wchodzić do gry aby z nim pogadać nic więcej.
Ale przyznam kiedyś też dłużej siedziałem przy jakimś MMORPGu(Chyba Metin2) ale nie byłem takim dzieciakiem co jak go odrywali od rozgrywki ten odreagowywał agresją, jak musiałem odejść to zrobiłem co musiałem zrobić proste?...jasne że tak.
Obecnie gram mniej ale nie znaczy że wcale, po prostu pomyślałem zmienić się z szarego gracza na gracza przekazującym wiedzę innym, od jakiegoś długiego czasu planuje rozwinąć swój własny kanał youtube coś w stylu arhn.eu ale na razie muszę z tym się wstrzymać bo mój sprzęt nie wyrabia a nowi sąsiedzi robią wielodniowy remont i w takim hałasie nie da rady cokolwiek nagrywać.
Ciekawy temat. Do rzeczy - gram zwykle tylko single player, i raczej sf FPS shootery i nigdy nie pomyslalem ze zainteresuje sie jakims MMO. I niestety mocno sie zdziwilem kiedy moja polowica zaczela grac w przegladarkowe World Of Zombies, co tez bylo przypadkiem, bo grala z wnuczkiem. Potem konto zostalo i grala sama, kiedys zalozyla na moim PC drugi profil, bo zapomniala hasla do pierwszego, i tak zostal na moim PC drugi profil. Ja pracuje w innym miescie, wiec profil ten rozwijala tylko kiedy byla u mnie. Ale potem i ja zaczalem jej "klikac" aby pomoc, mimo tego ze smiac mi chcialo z takiej "rozrywki", ale myslalem, ok, odpreza ja to itd. W koncu zauwazylem ze i ja regularnie po pracy "klikam" te zbiory etc, a tu lvl wpadnie, a tu trzeba zadanie.. Tez mnie to zaczelo odprezac, ale tez jakos mechanizm dzialal, ze trzeba sie raczej codziennie zalogowac, cos zrobic, bo lvl i konto sie same nie rozwina. Powiem tak. Mimo ze nie jest to stan chorobowy, to NIGDY nie myslalem ze uznam taka forme za atrakcyjna dla mnie, gra przegladarkowa pfeee, to niegodne prawdziwego gracza jak ja ktory eksterminuje cepidow w Crysis itd. Ale mechanizm sie doskonale sprawdza, i rozumiem to jak jest skonstruowany. Jestem osoba uwazna, z miare analitycznym umyslem, zwlaszcza jak cos dotyczy mnie, wiec obserwuje poki co moje "zaangazowanie", nieprzesadne, ale i nieobojetne zupelnie - zagram nie zagram wsio radno.. Z drugiej strony zawsze bylem wrogiem mikrotranskacji i wyperswadowalem z glowy mojej, bo na poczatku miala takie pomysly, i poki co nie jest zle. Nie mamy problemu oboje jak jest cos waznego oderwac sie od gry i na wiele dni, chocby na urlop, a zwlaszcza jak jak ktos bliski w szpitalu i trzeba sie zajac, ale przyznam ze mimo mej uwagi, dalem sie temu mechanizmowi podejsc i dopuscic go zbyt blisko siebie. I to w grze przegladarkowej, czego NIGDY bym sie nie spodziewal. Tak wiec uwazajacie ludzie, bo kazda rozrywka jest bezpieczna, nawet jesli czasem ulegamy jej "zmuszaniu" nas do regularnego logowania czy postepow, ale o ile kiedy naprawde nie chcecie lub nie macie ochoty na gre, a nie umiecie jej odstawic, "na dzien na dwa na chwile", to juz wtedy rodzi sie problem.
Nie ma nic złego w tym, że dana gra nas wciągnie, ale trzeba znać umiar. Wystarczy tylko trochę zdrowego rozsądku! :)