Ja generalnie acziki ignoruje w grze, ale czasami łapie się na tym, że gram w coś pod konkretne wyzwania.
Nie zwracam na nie kompletnie uwagi, niemniej jednak nie przeszkadza mi że coś tam sobie wpada ( steam ) - czasem nawet jest to przyjemne jeśli mają interesujące nazwy ^^. Ogólnie lubię gry robić na te "90-95%" ale wewnątrz, a nie w jakiś sztuczny sposób typu : "przejdź grę używając wyłącznie noża i nie ulepszając broni" - serio...?
A już najbardziej nie rozumiem graczy grających głównie dla wyzwań ( ! ), są i tacy. Czasem czytam jak ktoś przechodzi grę ponownie tuż po 1-szym przejściu w celu zdobycia jednego wyzwania ! No ale każdy ma swoje preferencje, jednak szczególnie te od zawsze mnie "fascynowały" :D.
U mnie wygląda to tak .
1. Przechodzę grę na swój własny sposób
2.Przechodzę grę zdobywając jak najwięcej osiągnięć
3. Znudzi mnie się gra - nie gram
Team fortress 2 i Left 4 dead- valve świetnie rozwiązało problem osiągnięć. W tf2 achiki są mini-questami a w l4d są wystarczająco trudne, by nie wpadały 'ot tak' i motywowały do dalszej gry.
Gmod i universe sandbox- graj łącznie ROK. No brawo, szczyt pomysłowości.
Ładnie 'achievementy' rozwiązała seria persona. Tam swojego rodzaju nagrodą jest odpowiedzenie na pytanie nauczyciela czy zwiększenie 'poziomu relacji'. Nieraz quicksave'owałem tylko po to, by wybrać odpowiednią linijkę dialogową i zobaczyć alternatywne toki rozmowy. Oczywiście- to występuje w każdym RPGu, ale tylko w personie każde wypowiedziane zdanie może nam pomóc.
Dobry materiał i życzę udanego urlopu :)
Akurat Minecraft ma ciekawy system achivementów, po wykonaniu jednego odblokowują się następne, ale z drugiej strony prędzej czy później większość z nich wykonamy bez tego. :)
To zależy jak na to patrzeć, dla mnie osiągnięcia to coś co pozwala graczowi zostać na dłużej przy grze. Dla mnie to strzał w 10, bo jak gram to gram by wszystko zrobić ALL, czyli osiągnięcia a jednocześnie wymaxować grę jak najlepiej.
No to na przykład w Far Cry 4 dostawało się różnie bronie za odblokowanie wszystkich strażnic, wykonanie określonej ilości razy danego typu misji, itp. Są takie gry.
Kacper zgól ten koper synu.
Ogólnie na początku, gdy achievmenty stały się modne kilka razy podejrzałem w trakcie gry jakie są i popsułem sobie rozgrywkę przez spojlery. Wtedy je znienawidziłem.
Z fajnych osiągnięć, co utkwiło mi w pamięci w Fallout NV wpadłem na szalony pomysł zainspirowany historią by zabić Cezara nożem, gdy wyskoczyło "historia kołem się toczy" uniósł mi się wąs do góry :D
W zasadzie mógłbym je olać i podejść obojętnie, lecz jak widzę w steam, że zrobione jest ich 30% mam dziwne uczucie, że coś mogłem przegapić. Nie lubię tego.
To czy zabieram się za osiągnięcia zależy przede wszystkim od samej gry - jeśli produkcja jest interesująca a acziki sensowne i osiągalne bez konieczności spędzenia w grze kilkudziesięciu dodatkowych godzin (wszelakie grindy) to prawdopodobnie poświęciłbym jej tyle czasu, by to pozaliczać. I choć były od tej reguły wyjątki, to zazwyczaj jeśli gra nie sprawia mi satysfakcji, to wystarczy mi zwykłe jej ukończenie. Oczywiście zawsze staram się wykonać wszystkie możliwe zadania fabularne, questy itd. odpuszczając sobie za to znajdźki czy aktywności poboczne.
Jeśli chodzi o sam proces zaliczania osiągnięć to zazwyczaj przechodzę grę po raz pierwszy na swój sposób. Dopiero drugie podejście (lub jeśli jest taka możliwość po finale albo tuż przed) służy głównie do wyłapania pozostałych odznak.
A jeśli chodzi o nielubiane osiągnięcia, to zdecydowanie są to wszystkie wymagające innych graczy w produkcjach nastawionych głównie na tryb single. Nie mija pół roku jak multi umiera i potem nie ma z kim tego nabić, więc zostaje się z 98% ukończenia gry. Jeśli tryb wieloosobowy dołączony jest jedynie jako zapchajdziura do właściwej rozgrywki (vide Tomb Raider czy Binary Domain) to niech nie będzie wymagany do scalakowania danej produkcji. Niestety najczęściej bywa odwrotnie - na myśl przychodzi mi tylko jeden chlubny wyjątek w postaci Spec Ops: The Line.
Swietny materiał, Kacper przypominasz mi stylem prowadzenia Vsauce'a z YT (jesli celowo to bardzo dobry wrzocec ;). Pzdr!
2:10 poklepany po plecach nie po glowie.... zjadaja cie mysli nie stresuj sie tyle
Przeszedlem Maxa Paynea na pierwszym poziomie trudnosci bez uzycia ani jednego srodka przeciwbolowego...
Ja raczej nie zwracam większej uwagi na achievementy ale jak jakiś się pojawi w trakcie grania to zawsze jest miło.
Grając w jakąś grę ze Steama czy Uplay kompletnie nie zwracam uwagi na achievementy, bo zazwyczaj połowa z nich 'robi się sama', a nie mam jakiegoś szczególnego parcia na zdobycie jak największej ich liczby.
Są wyjątki jak zawsze . Np z moich doświadczeń . Payday 2 w którym odblokowujesz modyfikacje broni , nowe maski etc przez zewnętrzne Achievementy
Bardzo fajny materiał. W sytuacji gdy nie ma ciekawych premier.
ACH osobiście wydłużają czas spędzony z grą. Czujesz że czegoś w grze nie wykonałes.
Weźmy na to Forzę 4 i Horizon. Po za podstawą i skończeniem odpowiednio wszystkich sezonów i fabuły są pozostałę wyzwania jak odpowiednio dla tytułu dodatkowe wyścigi w zależności od samochodu oraz wyścigi uliczne przy FH. To w jakiś sposób motywuje np w FH niszczenie barierek.
Moim zdaniem achievementy mogą być bardzo fajnym umilaczem gry, jednak wiele firm nie potrafi ich poprawnie zrobić. Przede wszystkim podstawowym wymogiem dla mnie jest, zewnętrzne achiki = zewnętrzne nagrody, wewnętrzne achiki = wewnętrzne nagrody. Niektóre gry oferują możliwość przejścia misji w inny sposób (czasem celowo go wskazują, a czasem nie), co wiąże się z delikatną zmianą fabuły lub zdobyciem jakiegoś ciekawego sprzętu. Takie rozwiązanie moim zdaniem jest jak najbardziej naturalne i zachęca do eksperymentowania.
Osiągnięcia zewnętrzne są dla mnie zwykle bardzo sztuczne i ich nie lubię. Mi w grach chodzi o wczucie się w klimat i zanurzenie w świecie przedstawionym, a gdy wyskakuje okienko "gratulacje, zatłukłeś 20 przeciwników siekierą" to od razu wyrywam się z roli. No sorry, nie domyśliłbym się, że to właśnie zrobiłem. Skoro zdecydowałem się obrać jakąś taktykę w grze, to po co mi jeszcze o tym przypominać achievementem?
Ja achivementy lubię, ale zwracam na nie uwagę głównie na Steam'ie i PSN'ie tam jakoś mnie najbardziej cieszą. :D I lubię je wykonać jeśli są ciekawe i nie wymagają ode mnie odejścia od swojego sposobu grania na rzecz osiągnięcia. Chyba, że mamy do czynienia z sandboxem lub grą typu L4D, której i tak w sumie nie przechodzimy, a gramy któryś raz te same mapy by się pobawić wtedy fajnie jest podjąć się jakiegoś ciekawego wyzwania. :3
Ogólnie mam gdzieś osiągnięcia no chyba że mówimy o Personie - tutaj błahe osiągniecie z nabicia wszystkich kontaktów na 10 poziom jest tak zrobione że albo musimy przejść grę 3 razy i poznać ją do perfekcji albo lecieć z solucją i powiem że jestem na dobrej drodze do realizacji tego osiągnięcia po prawie 300 godzinach w personie 4 golden :)
o jak mnie wkurwiają znajdźki w AC !!!!!! są bez sensu, sztuczne wydłużanie gry
Gdyby nie Achievmenty w Batmanie Arkham nie nauczyłbym się robić wypasionych combosów, bo nie było ku temu powodów. A tak, by w Challange mode zdobyć wszystkie puchary trzeba było nauczyć się być kozakiem. No i bang są puchary, jest skill, gra się przyjemniej. Osiągnięcia zdobyte "calaczek" jest.
W takim euiv achievementy (te trudniejsze) sugerują często zupełnie nowe pomysły na rozgrywkę, dodając realne wyzwania, więc taki ich typ jest jak najbardziej pożądany, z drugiej strony, jeżeli co kilkadziesiąt sekund kampanii pojawia się achievement (w zamian za coś, co i tak musisz osiągnąć, aby przejść dalej), lub otrzymujesz go automatycznie po ukończeniu misji/operacji/aktu/gry (niepotrzebne skreślić), to mija się z jego podstawowym założeniem, wyznaczanym przez sam język: Achievement w języku szekspira oznacza Osiągnięcie, więc z założenia coś dodatkowego.
Kompletna bzdura z tym że achievementy mogą służyć jako odgórne i świadome narzucenie graczowi sposobu rozwiązania jakiejś sytuacji mające na celu tylko i wyłącznie zdobycie osiągnięcia. Przecież nikt nade mną nie stoi z kijem i nie każe na siłę grać w taki sposób aby umożliwić zdobycie danego osiągnięcia, bo gracz to też człowiek który ma wolną wolę i tylko od niego zależy czy będzie robił wszystko tak aby zdobyć dane osiągnięcie czy też nie. Ogólnie achievementy w grach traktuje jako ogólnie pojętą motywację i przyjemność szczególnie gdy zdobywam je za jakiś szczególnie wymagającą czynność (np. ukończenie gry na wysokim poziomie trudności).
Co do kiepski achievementów to na mojej liście najwyżej znajduje się seria Assassin's Creed, eh ile tego badziewia się trzeba nazbierać i po co ?.
Zgadzam się z tezą, że acziwmenty powinny nagradzać gracza jakimś fajnym bajerkiem np. jak pokazał Shadow of Mordor, za ukończenie wyzwań zabijania orków mieczykiem dostajemy nowy, fajny wygląd mieczyka :D.
Achievement za rozpoczęcie gry to straszna głupota :D, widać, że te osiągnięcia są dodane na siłę.
Gdyby za zdobycie iluś tam osiągnięć, albo jakiegoś konkretnego można było np. pobrać za darmo jakiś dodatek do gry, to wtedy mobilizacja na pewno byłaby większa i sensownie uzasadniona.
Ja w grze TOMB RAIDER najpierw zająłem się przejściem wątku głównego, a potem eksploaracją map w celu znalezienia wszystkich znajdźiek co po ukończeniu gry na 100% dało mi więcej satysfakcji niż przejście wątku głównego, który był dość prosty.
Mnie szczególnie w pamięć zapadł achievement z Red Dead Redemption, gdzie trzeba było związać i porwać zakonnica, ułożyć na torach i pozwolić, żeby przejechał ją pociąg. Dla mnie mega niespodzianka, że dostałem za takie wygłupy nagrodę w postaci osiągnięcia. Rockstar wie jak wywołać banana na twarzy.
Jeśli osiągnięcia dają coś namacalnego w grze to jak najbardziej staram się je wszystkie wypełnić (bronie przed kryjówką w GTA, dodatkowy skill dla gracza w Mass Effect bodajże za romans z daną postacią we wcześniejszej grze,itd.), ale jeśli są tylko wspomniane i nic z tego nie mamy to nie zwracam na nie uwagi. Wyjątkami mogą być gry MMO, w których achievementy mogą urozmaicić rozgrywkę, lub ewentualnie tytuły w których pomimo iz gra jest single playerowa - świat jest na tyle rozległy i ciekawy, że gracz zostaje w nim nawet po zakończeniu wszystkich questów głownych i pobocznych (Fallout 3/NV, Skyrim itp).
Co to achievementow i nagrod za nie, fajnie to zrobil najgorszy z mozliwych czyli Uplay. Masz tam 4 specjalne osiagniecia do odblokowania, przewaznie polegaja na postepach z fabuly, ale dostaje sie za to pukty, które mozna wymienic na jakas tapete, skorke czy maly dodatek w grze. Fajna sprawa.
Osobiście spotkałem się z wszystkimi wymienionymi typami achievementów, przede wszystkim w grach Singleplayer. Podam swoje przykłady:
- Assasin Creed (zbieranie flag),
- seria Brothers in Arms (odblokowanie materiałów na temat gry),
- Sniper Elite 3 (odblokowywanie broni za punkty doświadczenia, znajdźki),
- Wolfenstein: Enemy Territory (awans klasy postaci za punkty doświadczenia),
- różne rodzaje zakończeń w grze w zależności od decyzji gracza (Silent Hill 4: The Room),
- seria Hitman (odblokowanie broni za przejście gry na poziomie Silent Assasin).
Według mnie najgłupszym rozwiązaniem są tkzw. znajdźki nie dające nic graczowi w zamian, a najlepszym te odkrywające elementy fabuły gry (listy, wpisy, itp) oraz dodające nowe wyposażenie czy zdolności.
Najpierw przechodzę grę na swój sposób. Potem tylko przeglądam tą listę osiągnięć, jakie tam zostały i ewentualnie za jakiś czas przechodzę dany tytuł ponownie (o ile, któryś achievement wydaje się interesujący). Grunt to nie przeglądać ich przed pierwszym przejściem, bo potrafią niekiedy stanowić niezłe spoilery.
Je je zlewam całkowicie i współczuje ludziom którzy czują nieodpartą potrzebę robienia ich wszystkich.
Najlepszy byl achievek Queen Hatsheput z Serious Sam 3 BFE
Zainspirowany osiągnięciem, przechodziłem Mirror's Edge nie strzelając do żadnego przeciwnika. Dla mnie gra wtedy była o wiele ciekawsza ;)
Jak dla mnie achivmenty w LoG'u były fajnie ułożone, bo nie zawsze dało się coś wykonać bez zbiegu okoliczności, np: "Zabij przeciwnika upadając na niego", były dwa chyba dwa dobre miejsca do zrobienia tego, ale jeżeli ktoś chciał to robić żeby zmaksować grę, a nie przez przypadek to... no cóż, musiał się chyba sporo naczekać, aż przeciwnik będzie przechodził akurat pod tą przepaścią...
Extra Credits: Achievements.
Dwa razy krócej, dwa razy przyjemniej i... dwa lata temu na youtube. Dzieciaki uczcie się angielskiego i uciekajcie w anglojęzyczne Internety. Warto, nie tylko dla filmików o grach.
Jeśli o to chodzi to jestem strasznie zły na hitmana absolution. Dokładniej chodzi mi nie tyle o achivementy a o punkty, które były przyznawane w czasie misji. Czasem kusiło mnie żeby zrobić coś sprzecznego z przewidywaniami twórców, np skitrać ciało nie w szafie tylko na balkonie gdzie nikt nie chodzi. Ale nie, bo dostane za to ujemne punkty. Masz robić tak jak my ci każemy, albo spadaj. Przez to wszystko robienie gry "na terrorystę" w ogóle mi się odechciało.
mógłbyś o siebie zadbać, ten krzywy zarost, brzydka cera, wąs, włosy straszne... Masakra jakaś
[26] Podobnie jak nikt z kijem nie każe alkoholikowi więcej pić. Tu właśnie chodzi o pewną presję wywoływaną przez achievementy. Niektórzy poddają się jej wbrew swojej woli i to psuje im frajdę z gry. Znam osobę, która ma z tym problem.
Osiągnięcia powodują, że zostajemy dłużej przy grze, ponieważ chcemy je wszystkie zrobić dla własnej satysfakcji.
Bardzo dobry materiał, dobrze omówione różne rodzaje achievements. Najbardziej, wkurzają takie co wymagają farmienia w multi przy typowo singlowych grach - najlepszy przykład Tomb Raider. Sam singiel i wymaksowanie go w 100% jest satysfakciujący, jednak multi szybko stało się "martwe" i ciężko zrobić wszystkie osiągnięcia. Nie lubię też przesadzonych typu: przejdź grę na najwyższym poziomie, gdzie gra wymaga przejście kilka razy to samo, żeby odblokować najwyższy. Śmieszą mnie takie, które nagradzają za zwykłe czynności, które i tak byśmy zrobili np. zagraj w grę, przejdź tutorial itp. Co do dobrych stron to lubię jak w danej grze są jakieś nietypowe rzeczy do zrobienia. Czasem fajnie zrobić coś przypadkiem i zostać za to nagrodzonym. Większość gier staram się przejść jak najlepiej, jak się czuję na siłach to 100% daje dużo satysfakcji. Zazwyczaj znajdźki lubię wszystkie zbierać, nawet te w Assassinie:)
Podsumowując dobrze, że achievementy są, mnie większość daje dużo satysfakcji. Czasem sobie pomagam poradnikami no i uwielbiam takie co mogę wykonać ze znajomym, gdzie wymagają dużo zgrania i precyzji.
Jak dla mnie najlepsze achievementy to takie, które coś dają. Nawet choćby były to jakieś duperelki. Pamiętam, jak kiedyś grałem w CoD:MW2 w multi i były tam te odznaki oraz te drugie. Była to jedna z tych rzeczy, która sprawiła, że chciało mi się spędzić kolejne godziny przy tym tytule, mimo iż znacznie wolałem grać w poprzedniczkę.
Co do znajdziek, to za nimi nie przepadam, choć czasami, gdy naprawdę mi się nudzi, to potrafię się za nie wziąć. Co innego, gdy znajdźki opowiadają jakąś historię (i o ile te znajdźki z AC są straszne, o tyle w bodajże AC2 były te hologramy (?) na ścianach, które uruchamiały łamigłówkę i dokładały kawałek filmiku - te uwielbiałem), jest to jeden z najlepszych sposobów na nagradzanie gracza.
Jeśli chodzi o achievmenty, to jednak żadna gra nie motywowała mnie tak jak Battlefield 3, 4. Nie dość, że były ciekawe, to dawały różnego rodzaju bonusy, które można było wykorzystać w grze. Co więcej, do wykonania niektórych potrzebny był kompan, więc również uczyły współpracy. Nie spotkałem się z tak przemyślanym tematem w innych grach, oczywiście dochodzi tu kwestia tego, że to producent wymyślił i zaimplementował te achievmenty, a nie platforma (swoją drogą platforma swoje też dała, ale już nieciekawe i nic nie dające). Podsumowując, uważam że jeśli achievment coś nam daje do wykorzystania w grze, jest to świetny pomysł, najlepiej sprawdzający się w grach multi, gdzie i tak biegamy w kółko robiąc w większości przypadków to samo, więc nie odbiegamy znacząco od samej fabuły czy ważnych elementów rozgrywki. Pamiętam jeden achievment z GTA, że gdy przewieźiemy 100 osób taksówką dostaniemy czarną taksówkę, co było świetne, bo takie auto nie było do zdobycia podczas normalnej gry. Achievmenty to świetny pomysł wg mnie. Nie trzeba ich wykonywać, ale można. Im więcej możliwości wyborów dla graczy tym gra staje się ciekawsza. Pozdrawiam
Zazwyczaj olewam acziki, ale np. w WoWie czy Diablo mi się podobają - część to tylko licznik statystyk i kamieni milowych, część dodaje wyzwania, a inna część bardziej dla żartu. Nie lubię natomiast, gdy jakieś głupoty mi wyskakują co chwilę w grach singlowych, nastawionych na poznanie historii i ogólnie pojmowaną immersję. Wówczas są to zazwyczaj tylko przeszkadzajki i tak naprawdę deprecjonują faktycznie epickie momenty w czasie rozgrywki.
tylko w jednej grze achievement'y mnie zainteresowały - Starcraft II
Dla mnie achivmenty są całkiem spoko jeśli mają jakiś sens i tyle. Zwykłe znajdźki potrafią być fajne jeśli są one jakimiś skrawkami fajnie opisanej historii, co jako fanka rpg uwielbiam.
Jednak nigdy nie wybaczę Ubisoftowi co zrobił w Black Flag z fragmentami animusa. Zbierałam to dziadostwo z każdej wyspy w nadziei że dostanę jakiś filmik, zagadkę czy kawałek tekstu, a nie dostałam zupełnie nic oprócz głupiej informacji o ukończeniu 100% gry. Takie rzeczy twórcy mogą sobie wsadzić w 4 litery:) Sztuczne wydłużanie gry przez takie śmieci nie są warte zachodu, ale jeśli coś jest fajne i potrafi sprawić wyzwanie nawet w głupim zabiciu tysiąca wrogów to czemu nie. Jeśli coś jest po drodze i nie koliduje z moją rozgrywką to nie widzę problemu żeby zaliczyć sobie takiego achivmenta.
Dla mnie to zbędne duperele. W większości przypadków są bez sensowne i nic nie wnoszą do rozgrywki. O ile w multi można się pochwalić np. ilością headshotów, to osiągnięcia czy odznaki typu "zabij po cichu X wrogów" w grach singleplayerowych nie mają sensu. Chyba że odblokowują nowe gadżety. Swego czasu gdy pojawiło się Modern Warfare takie achievementy motywowały do odblokowywania nowych broni i akcesoriów do nich. Ale np. zagrałem teraz w Crysis 2 i co chwila wyskakuje jakieś powiadomienie że coś tam zrobiłem. Na ch** mi to skoro nic to nie zmienia w grze.
Nie drażnią mnie ale nie podoba mi się taki myk że jak gram po raz 1szy na czysto, Bo musiałem zrobić jednego z przypadku kiedy go nie chciałem robić.
Myślę że konsola/program musiała mieć taką funkcję czy chcesz je włączyć czy wyłączyć.