Podobaja mi sie wizualnie.
Nie chcialbym go nosic caly dzien, nie czuje sie w nim komfortowo.
Nie lubię jak ktoś się chełpi chodzeniem w garniturze jako wyznacznikiem statusu społecznego, a tymczasem jest zwykłym studenciakiemxd za hajs matki balującym. Garnitury są jednak spoko, zwłaszcza jeśli wybierze się odpowiedni krój.
Dla mnie facet może siedzieć w samych gaciach - o ile wykonuje dobrze swoją robotę i się regularnie myje.
Dobry garnitur to elegancja i styl. Ostatnio kupiłem wyśmienity garnitur z dodatkiem jedwabiu i ortalionu w sklepie [link zabroniony przez forum] Goronco polecam!111
spoiler start
Jeśli sytuacja by tego wymagała to nei miałbym nic przeciwko temu
spoiler stop
Ja akurat bardzo lubię chodzić w garniturze praktycznie chodzę w nim 7 dni w tygodniu ponieważ jestem nauczycielem w szkole ponadgimnazjalnej a w weekendy uczę w szkołach zaocznych i jestem do tego przyzwyczajony oczywiście do tego zakładam krawat lub muchę i te atrybuty są dociągnięte do samego kołnierzyka. Są dni, że w garniturze chodzę po kilkanaście godzin i mi to nie przeszkadza jestem do tego już przyzwyczajony, a poza tym lubię chodzić elegancko ubrany
Faceci w garniturach wyglądają na super rozgarniętych, do czasu, aż uświadomisz sobie, że pracują dla facetów w t-shirtach.
Wolę taki strój ->
ja mialem taki okres w swoim zyciu, ale to sie robi po prostu upierdliwe po pewnym czasie, nie samo chodzenie w garniturze, tylko pielegnacja, pralnie, prasowanie, etc.
nigdy nie rozumiałem, jak garnitur może byc aż tak niewygodny, jak twierdzą gimnazjaliści. a dobry jest jak t-shirt. I to wcale nie oznacza Bóg wie czego, starczy zwykłą Vistula
w garniturze świetnie sie wygląda i je bardzo lubię, ale... jeśli kiedyś dress-code mnie zmusi do pracy w garniturze, to się zastrzelę.
w zimie - musisz mieć swój samochód albo jeździć taksówką - pod drzwi. wiemy chyba, jak równe i odśnieżone są chodniki i co się stanie ze spodniami...
w lecie - najlepsza bawełna na koszulę i wełna na garnitur nie pomogą - jest gorzej niż w bolidzie F1 na torze Sepang.
plus to, co wspomniał mohenjodaro - trzeba mieć tyc garniturów z 15 na zmianę, a i tak trzeba o nie dbać.
no i buty dostępne tylko online, i tylko po 1000+ zł, bo każdy wie, że tanie Loake i inne to szmira.
a każualowe marynarki są super. tylko kup gdzieś dopasowaną odpowiednio i bez pier....ch łat na łokciach, nie z samego poliestru i nie w cenie takiej samej, tylko garniturowej...
Lubię i chodzę w garniturze codziennie.
Ja uważam garnitur i buty do nich jako niewygodne rzeczy, nawet biegać dobrze nie można w tym w razie konieczności, nie chciałbym w nim chodzić.
Nie przejmuj się, w McDonalds nie będzie ci potrzebny.
Nie lubię jak ktoś się chełpi chodzeniem w garniturze jako wyznacznikiem statusu społecznego, a tymczasem jest zwykłym studenciakiemxd za hajs matki balującym.
E tam, robi w okienku w banku.
Garnitury są spoko, to korporacyjny dress code jest do dupy. Na szczęście powoli odchodzi do lamusa.
Ja bym chodził ale jest mi zdecydowanie za gorąco, jestem przyzwyczajony do tshirt.
Jak ktoś jest szczupły to garnitur jest super.
Pamietam jak po studniówce zastanawialiśmy się, jakie nadludzkie moce należy posiadać, aby dobrze czuć się w garniturze. Nikomu wówczas nie przyszło do głowy, że kapota wykonana z poliestru za 5 zł, mieści się bardziej w definicji fetyszyzmu, niż stylu.
Tymczasem zgadzam się, że w dobrym garniturze można czuć się o wiele bardziej komfortowo, niż np. w dżinsach. Kwestia dopasowania i odpowiedniego materiału.
Nigdy nie lubiłem zakładać garnituru. Ubranie ograniczające ruchy, choć filmy i gry raczej niszczą tę teorię. Zawsze zazdrościłem Bondowi czy Archerowi, że tylko w takim stroju czują się najlepiej. Garnitur to jednak +100 do Charyzmy ;)
Również bardzo lubię garnitury, oczywiście jeśli dobrze leżą, ale gdybym musiał chodzić w nim codziennie to chyba by mnie coś trafiło. Niestety jestem zbyt pedantyczny pod względem koszuli i irytuje mnie jeśli wychodzi odrobinę po pewnym czasie i muszę cały czas poprawiać bo inaczej czuję się chory :D
Zdecydowanie bardziej wolę czarne spodnie, koszulkę białą lub czarną i marynarkę, wtedy czuję się świetnie i mogę tak chodzić cały czas
Często muszę, ale nigdy nie lubię. Z jednego prostego powodu: w pomieszczeniach zamkniętych, gdzie temperatura oscyluje w okolicach 20 stopni, więcej niż jedna warstwa odzieży to dla mnie za dużo. Mówiąc po staropolsku: nagrzewam się. ;)
Chętnie bym chodził, gdybym miał do tego odpowiedni status społeczny i aparycję. Teraz po założeniu garniaka, nawet takiego najwyższej klasy, szytego na miarę, czułbym się jak obama przemawiający do świata w majtkach, i to jeszcze skleksionych.
zawsze można mieć stajla na Dziesiątego Doktora :)
Z jednego prostego powodu: w pomieszczeniach zamkniętych, gdzie temperatura oscyluje w okolicach 20 stopni, więcej niż jedna warstwa odzieży to dla mnie za dużo.
Słowiańskie geny, Ahaswerku.
Mój pobyt we Francji to niemalże codzienna konfrontacja z przechodniami, którzy zakładają grube kurtki, gdy temperatura spada do 16*C i wybałuszają oczy, gdy widzą mnie w koszuli... i jest to z grubsza optymalna temperatura, gdy czuję się w miarę ok bez podwijania rękawów lub przesiadki na t-shirt...
Widok ludzi w pełnym garniaku (z obowiązkową marynarką), gdy termometr pokazuje tu +38*C nie jest bynajmniej zjawiskiem rzadkim. I do tych bym strzelał, na wszelki wypadek, bo to kosmici nie ludzie.
Lubię się ubierać elegancko, ale moje wyobrażenie elegancji kończy się na jeansach, koszuli i marynarce, a w przypadku jakiegoś święta poświęcam jeansy na kanciaki i nakładam krawat. W sumie gdyby trzeba było to pewnie bym się przyzwyczaił. Lepiej w garniturze, niż w dresie.
Nie chcialbym pracy gdzie chodze w garniturze... Na codzien do pracy chodze w koszuli lub jakichs eleganckich polówkach... i z sentymentem wspominac poprzednie prace gdzie chodzilo sie doslownie w czym sie chcialo.
Ale sie dorosło, robi sie hajs i w zwyklych koszulkach sie lata teraz tylko po osiedlu i na piwo :)
Prowadzę szkolenia po kilka w tygodniu więc garniak i krawat to mój strój roboczy. Dyskonfort czuję jedynie czasem latem jak szkolenie na małej sali bez klimy. Wszyscy na letnio a ja w garniaku i krawacie. Nie raz miałem ochotę rozpiąć kołnierzyk w takim upale ale to niestosowne względem słuchaczy więc nigdy tego nie zrobiłem. Z czasem do garniaku się przyzwyczaiłem i teaz jest on bardzo wygodnym strojem.
Garniak właśnie wydaje się być dla biedody już dresy nike i bluza NB czy adiddas jak i buty typu air max czy airjordan z najnowszej kolekcji już nie mówię o modelach typu adidas yeezy kosztujące kilka tysięcy za pare
Jest droższe jak garnitur dobrej marki.
Stary temat ale można ciągnąć dalej
W garniturze nie chodzi się na co dzień.
Ostatnio miałem na sobie garnitur w 2012 roku.
Lubię, czuję się ważniejszy.
Ale i tak wole normalne ciuchy bo po co się kisić w tym bez potrzeby?
dokładnie jak Paudyn.
Fajnie to wyglada ale na codzien nosic to masakra...
Dorośniesz i dostaniesz dobrą robotę może to zmienisz zdanie.
No nie do konca... Jak jest lato 30 stopni to nawet najwygodniejszy garniak nie pomoże... Poza tym czasem prosto po pracy chce sie spotkac ze znajomymi i nie bede go bral ze sobą np na juwenalia/mecz/piwo nad wislą bo bede wygladal jak przygłup
Poza tym łatwo go pobrudzic i trudniej wyczyscic niz zwykla koszulke i dzinsy
Ze mną w biurze pracuje tylko jeden chłopak i zawsze zakłada garnitur a może samą koszulę i marynarkę. Zawsze ma krawat. Nawet teraz jak gorąco jest to ten się męczy. Czerwony na twarzy poci się pociaga za krawat. Nie raz mówiliśmy aby sobie go zdjął albo chociarz rozpiął kołnierzyk ale nigdy nie chce mówi, że źle by się czuł i woli się męczyć.
No i niech mi jeszcze ktoś powie, że strój bardziej formalny od koszulki i trampek nie nadaje się na (prawie) każda okazję...
Uwielbiam garnitury, noszę je na każdą możliwą okazje a czasem ot tak: Bo czemu by nie.
Niemniej, lepiej jednak nie łazić tak całymi dniami, tym bardziej w takie upały jak te.
Nie. Najlepiej jakbym w ogóle nie musiał go zakładać, no ale niestety czasem nie wypada ubrać się inaczej. Jakbym miał wybrać swój ulubiony strój, to są to oczywiście krótkie spodenki (najlepiej sportowe), koszulka z krótkim rękawem i jakieś adidasy, czy inne sportowe buty.
Tak.
Tak, niemniej o ile na pojedyncze wyjścia każdy jest lepiej czy gorzej przystosowany to stworzenie kilku różnych zestawów na różne sytuacje i różną pogodę w którym w dodatku czulibyśmy się dobrze wymaga wysiłku i pewnych nakładów finansowych dlatego tak wiele osób zwyczajnie woli ubiór mniej formalny.
Ja noszę codziennie garnitury lub marynarkę i eleganckie spidnie do tego elegancka koszula i zmora krawat. W pracy nawet w największy upał najwyżej mogę zdjąć marynarkę. Mimo że jest duszno i mam ochotę zerwać krawat z szyi żona każe mi siedzieć w zaciśniętym i zapiętym kołnierzyku. Co dzień do wieczora muszę znosić niewygodny strój a jak po pracy gdzieś wyjdziemy na zakupy czy tańce nawet do rana to także nie pozwala żona mi go zdjąć ani rozpiąć kołnierzyk.
Prawdziwie bogatego człowieka rozpoznasz po tym, że chodzi w szlafroku koło basenu w południe. Jakby garnitury były takie super, to by chodził w garniturze.
Nie cierpię garniturów. Zakładam jak jest wielki mus czyli np. na Wesele.
Dorośniesz i dostaniesz dobrą robotę może to zmienisz zdanie.
Porządny garniak uszyty na miarę jest prawie tak samo wygodny jak dresowe ciuchy. A jak chodzisz w garniaku to nie bawisz się w bieganie, chyba, że jesteś gwiazdą z holiłudu i akurat kręcisz film.
Czy podobają wam się garnitury i czy chcielibyście w nich chodzić na co dzień? Ja uważam garnitur i buty do nich jako niewygodne rzeczy, nawet biegać dobrze nie można w tym w razie konieczności, nie chciałbym w nim chodzić. W prawdzie fajnie wyglądają na filmach ochroniarze z okularami przeciwsłonecznymi i pistoletem, jednak film to film, życie to życie, na pewno dziwnie bym wyglądał chodząc na co dzień do marketu w garniaku i do pracy niezwiązanej z bankiem lub podobnej. No i na ulicach nikt nie chodzi w garniaku (szczególnie młodzież) bez powodu typu opera.
W lato bym się w nim poparzył a w zimę byłoby mi w nim za zimno (chyba że miałbym chodzić jeszcze w jakiejś kurtce bo rozumiem że chodzi o chodzenie tylko w garniaku?)
Bardzo lubię dobre garnitury, lubię też w nich chodzić, ale mimo to cieszę się że nie wykonuję pracy która wymagałaby noszenia ich przez cały dzień - na pewno bym go gdzieś uświnił i byłby potem żal.
Mnie strasznie denerwują nogawki garniturów. Poza tym nie ma to jak dresik, najlepiej tzw. "ferdki".
[10]
Rownie dobrze moga pracowac w KORPORACJI! Brzmi dumnie :)
Same garnitury mi się podobają, bo wyglądają ładnie, elegancko. Jednak buty, które stanowią niby jego część - są niezbyt wygodne i miałbym dylemat. Zapewne szukałbym jakichś w miarę pasujących i wygodniejszych.
Gdyby mnie było stać na taki garnitur porządny i szyty na miarę (lub kilka) i (przede wszystkim!) mieszkałbym w normalnym miejscu (czyli nie S-c), to z przyjemnością chodziłbym tak ubrany. Na pewno nie bez przerwy i na pewno nie w całym. Jeśli wyjść na zwykły spacer w ciepły dzień - sama koszula i spodnie. Jeśli jest chłodno, to już z marynarką. Na pewno nie ubierałbym go zawsze, bo raz jest za gorąco, a niekiedy za zimno na garnitur, ale gdyby tylko była okazja, to nie omieszkałbym założyć sobie takiego.
Chodziłbym, ale tylko w drogich. Dlatego nie chodzę, bo mnie nie stać. :v
Nie lubię ich bo za bardzo się denerwuję nosząc, nawet mnie osatnio dręczyły sny że znów chodzę do szkoły i chłopacy noszą garniaki a dziewki coś jak japoński mundurek marynarzyka.
Chciałbym ale źle bym wyglądał bo jestem za niski i za chudy.
Gdyby było inaczej chodziłbym cały czas, uwielbiam je.