W tym wątku rozmawiamy o pisarzach fantasy i sf, choć zdarzają się również przedstawiciele literatury pięknej. Jeśli czytałeś jakąś ciekawą książkę - napisz o niej. Można też przeczytać coś ciekawego o komiksach. Integralną częścią są także dyskusje batalistyczno-militarne :)
Aha - proszę się nie bać tego Martina w tytule ;-PPP
Strony, które każdy fantasta znać powinien:
Serwisy informacyjne:
http://katedra.nast.pl - Katedra
http://www.gildia .pl - Gildia (trzeba sobie wpisać do przeglądarki)
http://www.valkiria.net - Valkiria
http://www.polter.pl - Poltergeist
http://wrak.pl/ - Wrak (komiksy)
http://www.aleja-komiksu.pl/ - Aleja komiksu
http://www.serwis-komiksowy.pl/ - Wielkie Archiwum Komiksu
Magazyny literackie:
http://www.esensja.pl - Esensja
http://www.fahrenheit.eisp.pl - Fahrenheit
Inne:
http://www.biblionetka.pl - netowa baza danych o książkach
http://www.plan9.art.pl - amatorskie filmy, mamy tam "swojego" człowieka czyli Garretta
http://www.radiorivendell.com - radio internetowe
http://www.steampunk.republika.pl/ - dla miłośników Steampunka
http://www.baen.com/library/ - bezpłatne ebooki wydawnictwa Baen
http://www.sfsite.com - recenzje i opisy
http://www.sffworld.com - recenzje i opisy
http://hitalia.rotfl.eu.org/ - historia zapoczątkowana w Feniksie
Strony czasopism:
http://www.fantastyka.pl/ - Nowa Fantastyka
http://www.science-fiction.com.pl/ - Science Fiction, Fantasy i Horror
http://www.locusmag.com - Locus
Strony pisarzy:
http://www.georgerrmartin.com - strona autora z tytułu wątku.
http://www.malazanempire.com - strona o cyklu Stevena Eriksona
http://www.sapkowski.pl - chyba nie trzeba przedstawiać
Grafiki:
http://www.imagenetion.com
http://republika.pl/artarka_top
http://www.artfan.net
http://www.fantasya.net
http://www.fantasygallery.net
Poprzednia część:
https://www.gry-online.pl/S043.asp?ID=13256942&N=1
Chyba jeszcze nie pisałem: "Miasto Śniących Książek" Moersa to bardzo fajna bibliofilska baśń. Do tego pięknie wydana. Lektura specyficzna, ale bawiłem się świetnie. Niestety nie mogę tego powiedzieć o "Władcach świtu" Zimniaka. Ta powieść mnie wymęczyła.
A ja właśnie czytam "Słodki srebrny blues" Glena Cooka i tak sobie myśle ..... CZEMU MI NIKT WCZEŚNIEJ NIE POWIEDZIAŁ, ŻE DETEKTYW GARRETT TO TAKI STALOWY SZCZUR W FANTASY !!!!1111jeden
No właśnie ... Czemu ? ..... Jakbym wiedział wcześniej to bym to już dawno temu czytał ......
Lektura zdecydowanie lekka i przyjemna, szczególnie po przekombinowanych Delegaturach Nocy tego samego autora.
Na porównanie ze Stalowym Szczurem to bym nie wpadł :) W każdym razie powiem ci, moim zdaniem następne tomy są lepsze; pierwszy to taka wprawka-wprowadzenie.
No i nie byłbym sobą, gdybym nie dodał: Garrett to jedyne, co Cookowi wyszło :)
Garrett to jedyne, co Cookowi wyszło :)
Musiałem się powstrzymać od odpowiedzi bardziej właściwej do wątku o World of Tanks, niż tego szacownego wątku ludzi światłych, oczytanych i inteligentnych.
Więc odpowiem ci tak: jakkolwiek błędna jest twa opinia, to masz do niej prawo, gdyż błądzić jest rzeczą ludzką. Właśnie zdałeś test Turinga - nie możesz być komputerem, bo komputer by aż tak bardzo się nie pomylił ;-)
Nie no, znów powrócił spór o sposób na dark fantasy: Cook vs Erikson, Round infinity+1 haha
No właśnie też nie rozumiem, przecież to jak porównanie Mercedasa z Maluchem... :P
Cook to ten od Czarnej (S)Kompani? To tak moim zdaniem Garrett mu wyszedl - (niestety czesc fajnych Garrettow nie wyszla w Polsce) - a co do Czarnej Kompani - to ja to nazywam Czarnym Skopaniem. Lubie pierwsze 3 tomy, to z tym Konowalem - calkiem przyjemne miejscami (ok ok, potem jest fu...ken latajacy wieloryb...!!!!) ale kolejne odslony to straszliwa tragedia.
Moze jeszcze ktos nie widzial: http://katedra.nast.pl/nowosci/21342/Nowe-szaty-Geralta/
Okladeczki IMO bardzo fajne.
Shadow==> Już Ty wiesz co się od "Czarnej kompanii" możesz zrobić?
Matko, jakie poważne te okładki... to nie pasuje do Sapka. Ale ilustracje to nic(btw nawiązanie do białej serii fajne), ja nie rozumiem skąd pomysł na tę okładkę o dziwnej niby-płóciennej(?) fakturze... po jakimś czasie będzie to wyglądać jak kartki zawinięte w ten wodorost do suszi
Okładki z tego samego papieru co Sezon Burz? Podziękował, okładka sama z siebie się wyciera, a nawet zaczyna przecierać na rogach....
Dziękować za polecenie Gwiazdy Pandory - Hamiltona :) Fajne czytadło.
Okladki do wiesmaca w sumie jak okladki do jakiegos nocnika czy innego nocarza.
Z drugiej strony - poziom w sumie jednakowo go...ny wiec pasuja.
Te grafiki to chyba skany, więc wychodzi na materiałowa faktura - podobnie jak byłą ją widać na "Sezonie burz". Zdania co do nich w sumie nie mam, "Wiedźmin" chyba nigdy dobrych nie miał.
Shadowmage => jednym zdaniem mozna to smialo podsumowac : jaka saga, takie okladki.
Bo nie oszukujmy sie, wiedzmin wcale nie jest lepszy od Czarnej Kompanii (znaczy Saga)
EnX---->jeśli spodobała ci się "Gwiazda Pandory" a lubisz rozbudowane cykle to polecam 7-tomową "Sagę Wspólnoty" tegoż autora. Osobiście bardziej mi się podobała, ale pewnie ci co lubią bardziej fantasy od SF będą mieli odmienne zdanie. Więcej jest space opery i ogólnie wielowątkowej SF, a zamiast fantasy wątek rodem z horroru czy thrillera. Dużo walk zarówno w kosmosie jak i na powierzchniach planet, ogólnie bardzo dużo akcji rozgrywającej się w wielu miejscach, nawet z tego co pamiętam poza naszą Galaktyką. Czytało mi się świetnie i z chęcią wróciłbym do lektury ponownie.
Kończę pierwszy tom cyklu "Star Carrier" Douglasa i jak na razie jest nieźle, mimo że tak naprawdę to dopiero wstęp i zawiązanie historii. Dla fanów militarnej SF podobnych do mnie pozycja obowiązkowa, jest jak na razie wszystko to co lubimy w tym gatunku: atak obcych cywilizacji na Ludzkość, bitwy kosmiczne i planetarne itp.
...aha, a "Czarna kompania" to jedna z nielicznych fantasy która mi się podobała :P, choć przyznam że przeczytałem tylko cztery tomy i rzeczywiście tom czwarty był dużo słabszy
Swoją drogą, dziwne, że nikt z naszych wspaniałych wydawców nie chce wydawać przygód Garretta, kiedy wydają tyle różnych gniotów ?!?!
Ponoć Mag myśli o wydaniu całości po 2-3 tomy w jednej książce, ale jeśli już, to i tak pieśń przyszłości.
Ooo czyli dobrze, że jest chociaż jakaś pieśń na ten temat ! Czyli teraz wszyscy zainteresowani powinni udać się na forum MAGa i lobbować !!!
http://forum.mag.com.pl/viewtopic.php?f=4&t=4083
Yans => jeszcze nie, ale nie mam w planach czytania sagi o Wiesmacu wiec nie musze pic (bo na trzezwo ciezko to przelknac!:P)
Odpowiem jak mi wyjaśnisz co ma moja niechęć do sagi o wiesmacu (podkreślam - sagi, która jest go....na) do Sienkiewicza i mojego stosunku do niego - jaki by on nie był. Chyba, ze sugerujesz ze Sapek = Sienkiewicz ?
EnX, mam nadzieję, że to było powiedziane: "Gwiazda Pandory" ma ciąg dalszy tj. "Judasz wyzwolony".
Sugeruję, że u Sapka można wyczuć pewną inspirację Sienkiewiczem i tak mnie tknęło, żeby o to zapytać. Mnie osobiście ten styl się nie podoba...
HUtH => a to nie wiem. ;) HS czytalem bardzo dawno temu - za mlodu - i mam fantastyczne wspomnienia z czytania Trylogii, na wakacjach na jakies wsi (nawet juz nie pamietam gdzie to bylo), czytalem lezac w cieniu, pod wielkim orzechowcem. Od tamtego czasu praktycznie nie wracalem. Zakladam ze HS wielkim pisarzem byl -i nawet jesli by mi to nie podeszlo teraz to jednak jemu wspolczesni docenili go - i to naprawde docenili dajac mu Nobla.
A Sapkowski? - coz - moim zdaniem to 2 rzedy pisarz fantasy (aczkolwiek moze dlatego ze gatunek mnie generalnie zmeczyl), ktory napisal swietne opowiadania - i fatalna sage :).
OldDorsaj, Zyga -->
Postanowiłem głębiej zapoznać się z twórczością Hamiltona, do kolejki czytelniczej trafił właśnie Judasz Wyzwolony, później zapoznam się z innymi pozycjami tego autora.
EnX---->szczerze mówiąc też mi nie przyszło do głowy że nie przeczytałeś całości cyklu, a tylko "Gwiazdę Pandory" - w takim wypadku jak najbardziej musisz wpierw dokończyć ten cykl :)
E tam, "Saga wiedźmińska" jest spoko. Jest z nią ten sam problem, co obecnie z "Sezonem burz" - fani po opowiadaniach oczekiwali czego innego, chcieli więcej tego samego, a Sapkowski zrobił całość po swojemu.
Saga wiedźmińska byłaby IMO spoko, gdyby Sapek skończył po 3 tomie. A tak, pazerność jego popsuła cykl.
Jeżeli Sapkowski jeszcze kiedyś miałby wrócić do Wiedźmina to chciałbym, żeby zrobił kolejny zbiór opowiadań. Z całej sagi to właśnie one mi się najbardziej podobały.
No proszę i tu [39], odnośnie "Sagi wiedźmińskiej", zgodzę się w pełni z Shadowem :)
Z sagi Sapkowskiego trzy pierwsze w miare dobre byly, czwarta slaba, a ostatnia czesc to zenada pierwsze 150 stron to tak nudne guano ze ledwo to przebrnolem pozniej tylko troche lepiej.
W sumie, 1 i 2 tom rzeczywiscie wspominam niezle. Generalnie calosc sie sypla jak sie Ciri pojawila. Wprowadzil nie przemyslanego bachora... i calosc sie rozlazla.
A mi tam ogólnie jakoś Wiedźmin nie podszedł. Owszem, czytało się nieźle, ale do zachwytów to bardzo dużo brakowało. Nawet jakoś się przestraszyłem, że za pierwszym podejściem to może nie za bardzo uważnie to robiłem i jeszcze raz wszystko przeczytałem. I znowu nic wielkiego w tym nie odkryłem. Jest dobrze, ale nie bardzo dobrze.
Widzieliście nowy Humble horror book Bundle?
Książki, zbiory opowiadań, komiksy z nutką grozy, wśród autorów Dan Simmons, Brian Keene, Max Brooks, Neil Gaiman. Kupuję!
https://www.humblebundle.com/books
Faktycznie niezły. I jeszcze McCammon z niezłych autorów (książka też niezła, chociaż ze zmarnowaną końcówką).
W ramach urodzinowego prezentu kupiłem sobie drugą część integrala "Rorka". Jak przeczytam, to po ponad 20 latach wreszcie poznam całość historii.
Chyba żaden komiks nie wrył mi się tak mocno w pamięć jak "Fragmenty". Przez lata i kolejne edycje wracałem do Rorka, poznawałem dalsze przygody, ale dopiero teraz mam całość :)
Teraz chyba pora zacząć zbierać "Koziorożca"... może zajmie mi to mniej niż dwie dekady :D
JO WALTON "WŚRÓD OBCYCH" - Zadziwiająca książka albo raczej pamiętnik nastolatki "opętanej" przez fantastykę i czytanie książek. Pozycja obowiązkowa dla tych, którzy już od najmłodszych lat uzależnili się od fantastyki, wciągając jedną dziurką nosa wszystko Clarkea, Zelaznego, Asimowa, Heinleina, Silverberga, Le Guin itp., a drugą dziurką zasysając Hobbita i Władcę. Naprawdę dziwna, serwująca sentymentalny powrót do przeszłości, magnetyczna książka, mająca w sobie Coś, sam nie wiem, chyba coś ... magicznego ;)
PS. Pozycja obowiązkowa dla Tzymische ! Bohaterka książki uwielbia Heinleina, często go cytuje i czasami postępuje jak bohaterowie jego książek :)
Mówiłem, że to zacna książka, ale mimo wszystko chyba trzeba być "w klimacie" :)
U mnie ostatnio jakaś posucha, nie chce mi się czytać niczego ambitniejszego, więc sięgnąłem po "Akta Harry'ego Dresdena" Butchera. Tomy 3 i 4 są całkiem niezłe - taka niezobowiązująca urban fantasy z magiem-detektywem, który dostaje bęcki co i rusz. Wchodzi.
Kończę pierwszy tom Malezańskiej Księgi Poległych. Powiem szczerze, że książka mi się podoba. Na początku było ciężko aby ogarnąć wszystkich bohaterów, ale jak już wiem co i jak to super się czyta.
Chciałem zapytać czy pozostałe tomy są na podobnym poziomie ? Czy poziom spada/wzrasta ?
Czy w kolejnych tomach mamy kompletnie nowych bohaterów, czy cały czas akcja skupia się dookoła tych samych co w tomie 1 ?
Z kolejnymi tomami jest różnie, ale drugi jest dość powszechnie uważany za jeden z najlepszych.
W każdym razie poniżej pewnego poziomu Erikson nie schodzi.
Bohaterowie się BARDZO mieszają w kolejnych częściach, dojdzie cała masa nowych w drugim a i w późniejszych potrafią się pojawić postacie, które będą kluczowe dla całej sagi.
Zazdroszczę czytania Eriksona po raz pierwszy, przed Tobą masa dobrej zabawy :)
Juanhijuan-->Mniej więcej do 5-6 tomu jest równo i dobrze, potem trochę spada (tomy 8-9 są średniawe), ale poziom utrzymują.
Co do bohaterów, to tak jak pisze Katane - w drugim jest bardzo dużo nowych, potem się mieszają i cały czas wprowadzani są nowi, ale już nie tak masowo, jak w tomach 1 i 2 (no, może jeszcze "Przypływy nocy" tak mają, ale tam już człowiek ogarnia świat, więc większego problemu z tym nie ma).
Moim zdaniem, najlepszy jest tom 4 "DOM ŁAŃCUCHÓW", w którym pojawia się KARSA ORLONG !!!
Shadowmage => co do Dresdena tak wlasnie jest. Chociaz troszeczke dalej Butchera troche ponosi i chyba ciezko bedzie z tego cos sensownego sklecic. Ale lektura lekka i przyjemna.
Juanhijuan => jesli nie odrzuci cie Eriksona sklonnos do przesady ( juz nie pamietam liczb dokladnie) ale jak rzucac zaczyna setkami milionow lat, czy starciami w ktorych biora udzial miliony wojownikow to ci sie moze otworzyc WTF szuflada. Ale jak przymkniesz oko to daje rade.
Dzięki za odpowiedzi! Zacząłem drugi tom, ale nie jestem typem szybko czytającym gdyż nie mam za bardzo czasu, praca/rodzina pochłania mnie ostatnio dosyć intensywnie. Czytam głównie w komunikacji miejskiej, z tego też powodu przestałem jeździć autem do pracy...
Tom 1 bardzo mi się spodobał, ale przez pierwsze 100 stron nie wiedziałem co się w ogóle dzieje, obstawiam że przebrnąłem już przez najgorsze. Zanim przeczytam całą sagę to pewnie z rok minie, ale przynajmniej jest co czytać!
Tzymische-->Patrzę, że on już tego kilkanaście tomów wyprodukował, to w sumie się nie dziwię, że mu pomysłów zaczęło brakować i zaczął trochę przesadzać.
Też chciałbym zacząć Malazane ale słyszałem że 1 tom tj. Ogrody Księżyca jest delikatnie mówiąc ciężko strawny. Jakbyście to ocenili? Nie pytam czy warto w ogóle zaczynać ale czy to jest lepsze od Martina??
Nie jest lepsze. Jest inne. Pierwszy tom jest nie tyle ciężkostrawny, co jesteś rzucony na głęboką wodę i dość długo musisz rozkminiać jak działa świat; niewiele jest tłumaczone wprost. Zależy co lubisz.
Bez przesady, po pierwszych 50-70 stronach I tomu Malazańskiej już się ciężko od tego cholerstwa odczepić :)
No nie wiem, ja bym się pewnie poryczał z patosu, jak i przy książce mi się zdarzało.
Xinjin ---> Mi się Martin bardzo podobał, a Malazańska nie. Zupełnie inny klimat. Martin to takie 'realne' fantasy, a Malazańska to taka baśniowa fantasy, pełna 'supermenów' i przeróżnych gadżetów magicznych, oraz boskich interwencji.
Baśniowa fantasy trochę mi do Eriksona nie pasuje - znaczy wiem o co ci chodziło, ale takie określenie od razu kieruje mój umysł ku Eddingsowi albo nawet Tolkienowi, a "Malazańska" to zupełnie inny trop.
W ramach uzupełniania kolekcji komiksowej wszedłem w posiadanie jubileuszowego wydania "Szninkla". I tu zonk, w środku jest czarno-biały, a ja pamiętam lekturę kolorowych wydań.
Sorki wiem ze to zly temat ale ma ktos kontakt z olddorsajem? niech sie odezwie na mail [email protected]
Szenk-->Domyślam się, w końcu mu w międzyczasie nie wycierali kolorów :) Niemniej wcześniej na tę wersję nie natrafiłem, stąd moje zdziwienie.
Szenk ====> Widzę, że sięgasz pamięcią tak daleko jak ja :) Choć pamiętam do dzisiaj, jak bardzo się zdziwiłem widząc Sznikla tylko dwukolorowego.
Malazańska Eriksona baśniową fantasy ???!!! Uuuuaaaaa, niezły dowcip !!!! :D
Przeczytałem 4 tomy "Star Carriera" i jestem zachwycony-o ile pierwszy tom był jeszcze taki niezbyt rozbudowany, o tyle w drugim i kolejnych mamy już naprawdę świetne SF i to nie tylko dla miłośników space opery czy militarnej SF. Gorąco polecam.
drizzt1818--->odpisałem na maila
OldDorsaj ====> Ja się właśnie przedzieram przez 1 tom "Star Carriera. Pierwsze uderzenie" i raczej mała we mnie chęć, żeby sięgnąć po kolejne tomy. Jakoś średnio mi podchodzi styl pisania Douglasa.
Shadow ---> Może użyłem złego określenia, bardziej by pasowało pewnie 'bajkowa'.
Yans ---> Czytałem wiele tomów i takie mam skojarzenia. Bo to takie bajeczki o milionowych armiach, dziwnych i mitycznych stworach, superbochaterach o supermocach i boskich interwencjach na zawołanie.
Jeszcze gorzej :) Bardziej widziałbym określenia w kierunku "magiczna" (w opozycji do "realistycznej"), bo nie niesie za sobą podtekstu opowieści dla dzieci, krasnoludków i łagodnego opisywania wydarzeń (wiem, że są i 'brutalne' wersje baśni, ale w potocznym rozumieniu to jednak miłe opowiastki z happy endem).
Yans---->daj szansę drugiemu tomowi, a potem postanowisz, naprawdę warto-pierwszy jest mało rozbudowany, potem autor nie skupia się na walkach kosmicznych myśliwców, a opisuje sytuację na Ziemi i w koloniach, politykę, historię , rasy obcych itp...według mnie jest o niebo lepiej niż u innych autorów opisujących konflikt z obcymi cywilizacjami...ale military SF jest nadal sporo
ani baśniowa, ani bajkowa, ani magiczna. Może taka... legendarno-komiksowa. W stylu legend chińskich raczej z tymi wszystkimi armiami i cesarzami. Przecież tam w każdym tomie dzieją się rzeczy wielkie, wielgachne, wielgachniczne :P Epopeje w epopejach.
W sumie to kojarzy mi się z mitologizacją Batmana w stylu Nolana
Ja podchodziłem do Eriksona 3 razy. I za każdym razem zdołałem przeczytać większą liczbę tomów. Ostatnim razem dotarłem do ósmego. Może za czwartym razem uda mi się przeczytać całość :D
Yans ---> Widzę, że sięgasz pamięcią tak daleko jak ja :) Choć pamiętam do dzisiaj, jak bardzo się zdziwiłem widząc Sznikla tylko dwukolorowego.
No, ba :)
Pamiętam wypieki na twarzy (w wieku, jaki wtedy miałem, to zrozumiałe), z jakimi oglądałem nagie sceny w tym komiksie :)
Ja mam czarno-białego Sznikla, kupionego kupę lat temu, sporo czasu leżakował poza półką żeby go rodzice nie znaleźli:) Przez to że miał klejony grzbiet do dziś domyślnie otwiera się na scenie z Volgą:)
OldDorsaj ====> Skoro tak zachwalasz, to może faktycznie dam szansę kolejnemu tomowi. Najwyżej będę wiedział na kogo wylewać swoje żale w przypadku porażki :)
HUtH ====> Bliżej mi chyba do Twojego porównania, z tym że zdecydowanie trzeba użyć słowa EPICKA ;) Ale z tym Batmanem/Nolanem, to ja wiem, może jeśli chodzi o odchodzenie od akcji w stronę przynudzania ?! ;)
Szenk & Dibbler ====> U mnie, to czasy liceum i faktycznie sceny entuzjastycznego i wyegzaltowanego seksu robiły wtedy spore wrażenie :D
Yans ja ci powiem tak jak czytalem 1 czesc Star Carriera na poczatku nudzila mnie ta seria ale druga czesc jest spoko
Zareklamuję :)
http://olx.pl/oferta/neuromancer-william-gibson-klasyka-sf-CID751-ID7Djg3.html
Cena do negocjacji ;p
W marcu 2015 r. Mag wyda "Trylogie ciągu" (czyli również "Neuromancera") w jednym tomie. Cena pewnie też będzie atrakcyjniejsza i ceny na aukcjach też pospadają. Więc jeśli ktoś nie ma aż takiego ciśnienia żeby przeczytać powieść Gibsona "już, teraz, natychmiast" to doradzam się wstrzymać te kilka miesięcy. Poza tym w co oznacza ze to wydanie które jest w ogłoszeniu jest "limitowane?"
Że był mały nakład :P
A poza tym... "Neuromancer"? To się strasznie brzydko zestarzało.
STAR CARRIER (tom I) - Pierwsze uderzenie - Sporo osób w różnych miejscach, tutaj także, mocno polecało tą pozycję. Nie byłem pewien czy tak zwane militarne science fiction mi podejdzie. I przez pierwszą połowę książki wydawało mi się, że dalszych losów kapitana Trevora Graya już nie będę śledził. A jednak, właśnie tak od połowy książki, kiedy już nie ma tylko samej napierdalanki kosmicznej robi się coraz ciekawiej. Co innego oglądać Battlestar Galactica, a co innego czytać o czymś podobnym. Sam autor do wirtuozów pióra nie należy ale kiedy zaczyna się zagłębiać trochę bardziej w psychikę ludzi i obcych, to robi się ciekawiej. Sam nie wiem czemu robi, to tak rzadko i oszczędnie ?! Ale cóż, kilka tomów do przeczytanie jeszcze jest :) Ja na pewno sięgnę po kolejny i sprawdzę jak tam dalej losy wojny Ludzi z Galaktycznym Imperium Sh’daar. Do pełniejszej recenzji, która i mnie zachęciła, odsyłam tutaj:
http://katedra.nast.pl/artykul/6536/Douglas-Ian-Star-Carrier-Pierwsze-uderzenie/
Hej,
Polecilibyscie może jakieś ambitniejsze s-f w kosmosie, może coś w stylu Dukaja lub Kosika? Wypadłem ostatnio z obiegu.
Ciekawe, kto z Was kupi czwarty tom "Pomnika cesarzowej Achai"?
Pierwszą trylogię przeczytałem z przyjemnością, nawet dwa razy. Drugi raz z okazji kupienia trzeciego tomu drugiej trylogii (tak przynajmniej onegdaj myślałem, że to też będzie trylogia).
Ale tak nudnych trzech książek, jak "Pomnik..." to już dawno nie czytałem. Więc na czwarty tom nawet nie patrzę.
Szenk-->Trzymam się od tego z daleka już Achaja była mocno średnia, nie byłem w stanie przebrnąć przez I tom, a czytelnicy pisali że potem jest tylko gorzej.
Czytając pierwszy tom odniosłem wrażenie że Ziemiański to zboczeniec, w Pieśni lodu i ognia motywy erotyczne mi nie przeszkadzały, ale w Achai było to strasznie grubiańsko opisane, zwłaszcza motyw z jej "opiekunami".
O boże, to on nadal tworzy te achaje? Niezły jest ten facet w chodzeniu własną drogą, nie powiem....
Mnie ostatnio bardziej bawią akcje promocyjne "Achai". Przy poprzednim tomie autor miał sesję zdjęciową, w której wyglądał jak stary alfons otoczony półnagimi laskami, a przy tej wspiera promocję fundacja walcząca m.in. o nieuprzedmiotowianie kobiet :P
Ja tam nie widzę żadnego uprzedmiotowiania w otaczaniu się półnagimi laskami :) A co do Achai, to wymiękłem na pierwszym tomie.
To ja, jak widzę, trochę "odstaję" od reszty, bo - jak już pisałem - pierwsza trylogia mi się podobała :)
Ale nawet ja wymiękałem przy kolejnych tomach. Sam się sobie dziwię, że dotrwałem do końca III tomu nowego podcyklu. Doszło do tego, że zamiast 30-40 minut wieczorkiem, przeznaczonych na lekturę, w trakcie "pochłaniania" Pomnika... wolałem oglądać filmiki na YT.
Yans ---> Słusznie prawisz. To już raczej uprzedmiotowiony jest facet służący jako tło (i to nieciekawe) dla lansowania pięknych kobiecych ciał :)
Zbliżam się do końca "Drogi królów" Sandersona i, słodki Jezu, to chyba najdłużej nabierająca tempa krowa z jaką miałem do czynienia. Wciągać mnie zaczęła po około 400 stronach, ale dalej jest świetnie. Zapowiada się bardzo fajny cykl o turbokosach w klimacie Eriksona (choć wg mnie nieco gorzej napisany).
Dzisiaj masz premierę drugiej części :)
Ja sobie to darowałem. Czuję coraz większą podskórną niechęć do grubych kobył fantasy rozpisanych na kilka(naście) tomów.
A ja zbliżam się do końca "Pokój światów" Pawła Majki i powiem, że jest mocno przeciętnie :/ Dość bogate i drobiazgowe opisy świata, ale jak to zwykle w takich przypadkach bywa, fabuła pozostawiona samej sobie - stanowi praktycznie tylko tło dla przedstawiania coraz to wymyślniejszych istot, krain i zależności między nimi, w tym bardzo dziwnym i pokręconym świecie. Jak dla mnie kolejny przykład zmarnowanego potencjału, gdzie wybujała fantazja autora wybija się ponad to, co w książce niezmiernie ważne - fabuła, dawkowanie napięcia, nieoczekiwane zwroty akcji. Kolejna bajeczka dla marzycieli...
Czuję coraz większą podskórną niechęć do grubych kobył fantasy rozpisanych na kilka(naście) tomów.
"Tysiąc imion"
O, też to niedawno przeczytałem i mam bardzo podobne odczucia. Wszystko tam było jakieś takie chaotyczne i niepoukładane, a "napięcie" poczułem może raz pod sam koniec książki.
Chodzi o "Pokój światów" oczywiście.
Shadowmage --> Heh, jak przeczytam połowę tego co ty, to może też się zniechęcę ;) Tymczasem jeszcze tyle rzeczy do skończenia... (wspomniany Sanerson, nowa trylogia Eriksona, Lynch, Wegner, Rothfuss, Abercrombie coś tam nowego wydał...).
koobun-->bo ta niechęć w dużej mierze dotyczy zabierania się za książkę; jak już zacznę, to jest lepiej. Z tym, że ostatnio zabieram się głównie za to, na co mam zlecenia. Sam z siebie za cegły fantasy już raczej nie sięgam :)
Co do "PŚ" to może jestem stary zgred, ale mnie tam właśnie rozkminki i detale się podobają najbardziej, fabuła ma być przyzwoita, wystarczy :)
Ale akurat tutaj wydawała mi się całkiem zgrabna, chociaż nieliniowa.
Shadow ---> Bój się stwórcy... ;) Jaka tam fabuła...? Kilka drobnych historyjek? Toż to taka powieść drogi z rozwleczoną i nudną akcją.
A ja się podpisuję pod opinią Shadowa, odnośnie "Pokoju światów". Z resztą jakiś czas temu opisywałem tutaj moje wrażenia o tej książce, pozytywne wrażenia.
Yans ---> Skoro podoba Ci się Malazańska, to aż dziw, żeby nie podobał Ci się kolejny baśniowy (bajkowy, mityczny) czy po prostu przepakowany dziwadłami świat ;) Nadal pozostaję jednak przy swoim - po prostu każdy oczekuje czego innego.
Ja lubię dobrze zawiązaną fabułę, dużą dawkę akcji z nieoczekiwanymi zwrotami i śmiało nakreślonych bohaterów (nie muszą być jednowymiarowi).
Ale rozumiem, że są ludzie, którzy będą przyglądać się brodzie krasnoludka i rozkminiać czy jej długość była odpowiednia, a barwa wystarczająco patriotyczna ;D
Skoro podoba Ci się Malazańska, to aż dziw, żeby nie podobał Ci się kolejny baśniowy (bajkowy, mityczny) czy po prostu przepakowany dziwadłami świat ;) -> Czyli, że niby co mi się nie podobało ?!
Yans ---> Tam jest równość. Skoro podoba Ci się Malazańska - to nie dziwne, że podoba się coś podobnego (dziwne, żeby się nie podobało = nie dziwne, że się podoba).
Wydaje mi się, że ta dyskusja prowadzi donikąd, a więc nie będę się w nią wdawał. Howgh :D
Zmieniając temat: przeczytałem "Świat Lodu i Ognia", czyli kompendium historyczno-geograficzne po świecie Martina. Pięknie wydane i ilustrowane, sporo jest też informacji, które były tylko lekko zaznaczone lub chaotycznie rozrzucone po książkach.
I ciekawostka - na dalekim wschodzie sporo nazw i zjawisk nawiązuje do mitologii Cthulhu :)
W każdym razie dla fanów rzecz warta uwagi, tym bardziej że jest to nabite tekstem i czyta się długo.
Raczej w nazwach i detalach, jak wyspa Leng, której mieszkańcy (co prawda to jakieś patykowate Japończyki są) oddają cześć ukrytym pod ziemią Przedwiecznym, pojawia się miasto Carcosa (i chyba czczą tam coś paskudnego z morza) czy "K'dath z Szarego Pustkowia, miasta starszego niż czas, gdzie odprawia się niewyobrażalne rytuały dla zaspokojenia głodu szalonych bogów". I w paru innych miejscach pojawiały się różne lovecraftowskie motywy.
Przeczytałem Judasza Wyzwolonego, całkiem fajne czytadło, trochę przewidywalne, momentami nudne i infantylne, ale wątek militarny zacny.
Teraz muszę pomyszkować i wynaleźć następne military-space-opery :)
Znalazłem jeszcze kawałek o Carcosie:
"...w mieście Carcosa nad Morzem Ukrytym mieszka wygnany czarnoksiężnik, który podaje się za sześćdziesiątego dziewiątego żółtego cesarza, choć ta dynastia wygasła tysiąc lat temu".
King in Yellow normalnie :)
Potwory z morza (rybiogłowi) czcili gdzie indziej, na Tysiącu Wysp. Dziwnym trafem mieszkańcy też przypominają trochę rybska, a do tego panicznie boją się wody.
^ jakieś to takie... ja wiem.... śmieszkowe, rzekłbym. Sobie wyobrażacie takiego Tyriona w jednej z takiej lokacji? Jest potencjał dla fanfików :P
Myślę, że to taki żarcik i mrugnięcie okiem do czytelników (swoją drogą nie mam pojęcia ile wkładu w książkę miał Martin, a ile wymienieni mniejszą czcionką spece od martinowskiej wiki).
Zresztą to są krańce świata, a narrator-kronikarz sugeruje, że to w większości mity, legendy i marynarskie bajania.
Tyrion vs Cthulhu: The Clash of Titans :D
Yans--->no właśnie dlatego głównie polecałem ci dalszy ciąg "Starcarriera", autor próbuje się zagłębiać w psychikę obcych, ale nie tylko, coraz więcej pisze o polityce, historii itp, a jednocześnie nie traci akcji, w sumie tak naprawdę od drugiego tomu dopiero. Dopiero teraz reaguję na post bo miałem sporo zawirowań w RL i pewnie też dla odprężenia sięgnąłem po serię "Sten" Cole/Buncha... kończę piąty tom i jako odtrutka na rzeczywistość się sprawdza :)
Odświeżanie kultowych komiksów z czasów młodości, czyli Funky Koval po dwudziestu latach nie robi aż takiego wrażenia. Chociaż i tak jest fajnie przez większość czasu (pomijając tę nową część, bo w niej to za Państwo Środka nie wiem, o co chodzi).
Czytam nowego Mieville'a... tak nawet przyzwoita młodzieżówka na razie, chociaż wkurza mnie zamiana "i" na dziwny znaczek będący skrzyżowaniem "i" i "&". Wybija z rytmu.
A ja, niestety, skusiłem się na czteroksiąg Dardy "Czarny wygon", bo była promocja na Publio. Dobrze, że to tylko e-booki i na dodatek bardzo tanie. Inaczej mój żal związany z zakupem byłby znacznie, znacznie większy.
O ile jeszcze pierwszy tom był nawet całkiem do rzeczy, to następne już... nuda, nuda, nuda. I to ma być horror?
Oby wszystkie dziady, stare i młode wydały chociaż po jednym tomie swoich sag/cykli/serii w 2015 !
Cykl "Sten" przeczytany-powiem, że bawiłem się znakomicie. Wiem, że to w sumie prosta historia, ale nie do końca tak naprawdę, w każdym razie czytało mi się super. Myślę, że teraz byłbym w stanie przeczytać "Echopraksję" Wattsa bez zgagi umysłowej, ale nie mogłem się oprzeć przed piątym tomem "Star Carriera" Douglasa, bo mam zbyt świeżo w pamięci poprzednie tomy. Potem Watts i jako "odtrutka" (:P) "Forta" Cholewy. Napisałem to tak jakby Watts był jakąś męczarnią i wielkim wysiłkiem umysłowym-poniekąd tak, ale tylko w niewielkim stopniu...mimo wszystko nie jest to łatwa, rozrywkowa lektura, ale za to bardzo dobra jakościowo, więc nie można jej nie przeczytać. Pozdrawiam z Nowym Rokiem wszystkich wielbicieli Fantastyki :)
Zmarł Edmund Wnuk-Lipiński. Co prawda obecnie "Apostezjon" wchodzi dość opornie, ale w momencie powstawania były to ważne powieści.
Poznałem Profesora osobiście na jednym z pierwszych konwentów SF, wydaje mi się że mam "Wir pamięci" z Jego dedykacją. Najpierw pomyślałem, że było to w Dzierżoniowie w jakiejś knajpce przy kawie, ale wtedy to był Adam Wiśniewski-Snerg - pamiętam jeszcze przy stoliku siedzieli Piotr Cholewa i Piotr Rak, a wydaje mi się, że jeszcze Robert Szmidt. Kiedy Poznałem Profesora już nie pamiętam...ot skleroza :(.
Wreszcie zacząłem nadrabiać zaległości z Abercrombiem. Nadgryzłem "Bohaterów" i przypomniałem sobie, dlaczego lubię książki tego autora (mimo, że to grube fantasy :P). Cyniczne postaci, niezły humor i sporo smaczków. Rozczula np. scena, w której bohaterowie orientują się, że zbliża się wrogi oddział: efektem panika w poszukiwaniu broni, przeszukiwanie juków, chaos i robienie w gacie. A w "normalnej" powieści fantasy bohaterowie jedliby przy ognisku w zbrojach i pełnym uzbrojeniu, będąc w każdej chwili gotowym do walki. Odświeżające :)
Piąty tom "Star Carriera" przeczytany - jak dla mnie to jedna z najlepszych serii w swoim gatunku. Teraz "Echopraksja" Wattsa - po 100 stronach stwierdzam, że lepiej "wchodzi" niż "Ślepowidzenie", albo autor mniej przekombinował, albo ja się przyzwyczaiłem :)
Shadow ---> Mi też bardzo Abercrombie podchodzi :) Wchłonąłem wszystko spod znaku pierwszego prawa :)
NicK-->choć raz się zgadzamy :) Trylogię znam już od dawna, czytałem od 2 tomu w oryginale jak się ukazywała, ale późniejszymi załapałem obsuwę. Oprócz "Bohaterów" została mi jeszcze "Czerwona kraina".
OldDorsaj-->obstawiam, że po trochu każdego. Na początku "E..." nie wrzuca aż tyle nowych terminów, koncepcyjnie większość z nich była już w "Ślepowidzeniu", więc ci się pewnie opatrzyły :)
Shadow ---> Oj tam, pewnie nie raz. Tylko ja mam dosyć specyficzne gusta, a Ty pewnie bardziej rozbudowane i urozmaicone ;)
Ja to zgred jestem i bawi mnie głównie coś nowego, czego nie znam/nie widziałem. Ale czasem jakiś fajny klasyk też wchodzi z przyjemnością :)
A tak w temacie patrona wątku: zachodni wydawca oświadczył, że nie ma kolejnego tomu w planach na ten rok. Co oznacza, co oznacza :)
Ja wolę coś sprawdzonego, niż jakieś udziwnione nowości ;)
Co do George'a - to nic nowego z tym czekaniem do nie wiadomo kiedy ;)
"Echopraksja" wymęczona :). Pod koniec, szczególnie na posłowiu, już mi się trochę mózg gotował, ale jakoś poszło. Teraz "Forta" Cholewy... i od razu ulga :P
Jako, że jestem fanem sag/cykli to nie wiem w co atakować następnie. Oczywiście zostało mi jeszcze parę książek z różnych cykli do przeczytania, ale zawsze robię zakupy na zapas, więc wolę się już przygotować. Co już jest przerobione/przerabiane:
1. Gra o tron
2. Malazańska Księga Poległych
3. Archiwum Burzowego Światła
4. Hobbit + Władca
5. Opowieści z Meekhańskiego Pogranicza
6. Ja, Inkwizytor
Parę jeszcze innych jest, ale nie bardzo istotnych i popularnych. Każda z tych serii jest dla mnie świetna, więc znacie mój gust. Jesteście w stanie coś polecić następnego ?
Abercrombie - Pierwsze Prawo
Grzędowicz - Pan Lodowego Ogrodu
Cook - Detektyw Garrett
Czytam "Zmianę" Howeya, kontynuację/prequel "Silosu". Słabiej, chociaż może za sprawą braku tajemnicy, więc aż takich emocji nie ma. Tworzony konflikt wewnętrzny głównego bohatera szyty zbyt grubymi nićmi oraz dość mdły. Niemniej wchodzi.
Shadow ====> Czeka u mnie w kolejce, a teraz mam na tapecie zaległą "Czerwoną krainę". Do tego jestem świeżo po drugim tomie Star Carriera i ... nawet mam ochotę na kolejny tom ;)
Szybki przegląd ostatnich lektur:
"Bohaterowie" Abercrombiego - lubię to, co robi ten autor z klasycznymi schematami fantasy. Niby nie ma rewolucji, trzyma się kanonu, a jednocześnie potrafi wycisnąć z niego coś przewrotnego. Tym razem powieść, wbrew tytułowi, antyheroiczna.
"Zmiana" mi nie podeszła, imo sporo słabiej. Ale jest szansa, że trzecia część będzie lepsza, bo się wątki z dwóch pierwszych w niej spotkają.
"Muzyka milczącego świata", niby tom 2,5 cyklu Rothfussa, może być dla fanów zaskoczeniem. Ciekawa nawet nowela, ale w zupełnie innym stylu. Coś czuję, że sporo osób może się od niej odbić, oczekując tego samego, co w "Imieniu wiatru".
"Ukojenie" VanderMeera, czyli zakończenie trylogii - sporo wyjaśnia, pozostawia wiele niedopowiedzeń. Niezłe.
"Czerwone koszule" Scalziego - parodia tanich seriali sci-fi, ze Star Trekiem na czele. Zabawne (miejscami pisane celowo źle), czyta się bardziej dla konwencji, niż fabuły, bo ta - po wyjaśnieniu realiów - siada.
"Sicco" Szydy - nawet ciekawa wizja historyczno-alternatywna z szaleństwem w tle. Zestawienie św. Wojciecha i Stanisława jako opozycji interesujące, ale wnioski w zakończeniu przedstawione zbyt dosłownie i nachalnie.
Natomiast ja świeżo po lekturze "Forty" Cholewy. Napiszę tylko, że powieść skończyłem dzisiaj czytać przed 5 rano, po prostu nie potrafiłem jej odłożyć...czekam na kolejne pozycje tego autora, osadzone w tym samym Universum i z tymi samymi bohaterami.
Dobra, sam w dzieciństwie oglądałem namiętnie. Powiedzmy więc tak: tanich seriali wzorowanych na Star Treku.
W czasach swojej świetności Star Treki były uważane za produkcje wysokobudżetowe. Budżet odcinka Voyager'a zamykał się zazwyczaj w kwocie 5 000 000 $. Niektóre odcinki były znacznie droższe, np ENT "Broken Bow" kosztował 13 baniek. Może oglądając te odcinki dzisiaj wydają się one biedne i tanie ale należy pamiętać, że większość efektów była efektem pracy grafików, modelarzy i animatorów, a nie stacji graficznych.
Jak się człowieka przyczepią, no :D
Słowa "tani" użyłem w trzecim SJPnowym znaczeniu, czyli «lichy, marny». Owszem, często to się wiąże z niewielkim budżetem, ale i superprodukcje wykazują te cechy, stosując oklepane, nieprzemyślane i schematyczne rozwiązania.
Nigdy nie rozumiałem fenomenu "Star Trek", ale pewnie dlatego, że gdy ja byłem niepełnoletnim fanem SF, to jedyny serial jaki leciał w TV to był "Kosmos 1999", pewnie wtedy "Star Trek" też bym łyknął. Niewiele później już mogłem obejrzeć filmy kinowe, które też nigdy mi się nie podobały...może dlatego że już były i "Gwiezdne wojny" i "Obcy" i "Blade Runner" do porównania.
Pod koniec lat 80-tych/początku 90-tych tylko to w sumie w tv leciało (Next Generation), oglądałem z przejęciem, zanim w ogóle pewnie usłyszałem termin science fiction. Innych serii ST czy filmów nie oglądałem, ale wolałbym nie oglądać. Akurat NG trafiło w idealny moment dla mnie.
Wie ktoś kiedy dokładnie możemy się spodziewać na sklepowych półkach "Pamięć wszystkich słów. Opowieści z meekhańskiego pogranicza" Wegnera?
Podobno z powodu świątecznych promocji premiera została przesunięta na później - dokładnie na kiedy - nie wiem, ale sam jestem ciekawy, bo czekam na tę pozycję z niecierpliwością.
Z tego co wiem, to książka jest już po redakcji itp. I pewnie mógłbym już prosić o prebooka do recenzji :D
Data jest owiana tajemnicą, ale obstawiam połowę kwietnia, na Pyrkon...
http://mashable.com/2015/01/30/game-of-thrones-george-r-r-martin/?utm_cid=mash-com-fb-main-link
No cóż, chyba każdy czekający na książkę to podejrzewał, ale i tak szkoda..
Już wcześniej jego redaktor napisała to na twitterze albo inszym media sourcie, więc to tylko potwierdzenie wiadomego. Zresztą i bez potwierdzeń należało się tego spodziewać.
Przygotowaliśmy na Katedrze przegląd najciekawszych naszym zdaniem zapowiedzi fantastycznych na bieżący rok. Zainteresowanych zapraszam: http://katedra.nast.pl/artykul/6933/Co-nas-czeka-w-2015-roku/
Zyga-->Jest ponoć w gronie kilkunastu deficytowych książek, z których w tym roku ukaże się jakaś połowa. Ale nie wiadomo która.
Witam,
Od jakiegoś czasu śledzę ten wątek i mam do Was prośbę o opinię w sprawie opowiadań, które popełniłem kilka lat temu. Mam nadzieję, że nie proszę o zbyt wiele ;-) Od jakiegoś czasu piszę do szuflady po nocach, zbiór wydałem w tamtym roku za namową znajomego. Teksty ambitne nie są i zbytnio mózgu nie obciążają, ma się czytać łatwo i przyjemnie. Jak ktoś da radę wysupłać tych kilkanaście plnów i wrzucić tu swoją opinię to będę bardzo wdzięczny.
Poniżej linki do e-booka.
http://www.empik.com/opowiesci-czarnego-lodu-dovsher-volko,p1104737630,ebooki-i-mp3-p
http://merlin.pl/Volko-Dovsher/download/person/223,581086.html
http://www.gandalf.com.pl/e/opowiesci-czarnego-lodu/
I jeszcze jedno pytanie. Czy jest sens próbować wydać coś w wersji papierowej? Wiem, że w PL się na tym nie zarabia, dla mnie to miła odskocznia od szarej rzeczywistości, ale z drugiej strony fajnie byłoby położyć na półce obok Martina coś swojego ;-)
Pozdrawiam serdecznie,
Sher.
Co prawda fake, ale i tak zabawny :)
A w linku macie pierwotny zarys fabuły "Pieśni...": https://twitter.com/Waterstones/status/562985847390470145
"Troszkę" się pozmieniał :)
Przeczytałem sobie wszystko, co Rothfuss napisał w ramach "Kronik Królobójcy". Całkiem niezłe fantasy, wciąga... chociaż tak zdroworozsądkowo analizując, więcej rzeczy powinno irytować, niż się podobać. A jednak tak nie jest.
W każdym razie przy tendencji autora do opisywania każdej drobnostki (z niewielkimi wyjątkami) i faktu, że na przestrzeni blisko 2000 stron opisał jakieś dwa lata życia bohatera, to szykuje się jeszcze kilka tomów... a pisze chyba jeszcze wolniej niż Martin.
W każdym razie sporo schematów i klasycznych wątków, ale sprawnie podanych i z nieco innego punktu widzenia. IMO warto rzucić okiem, jak ktoś lubi takie klimaty.
Shadowmage --> Wg wikipedii to ma być trylogia, co i mnie nieco dziwi, bo na koniec drugiego tomu nijak nie widać zbliżającego się zakończenia.
Niby tak, bo całość opowieści miała się zawrzeć w trzech dniach. Powiedzmy, że na kolejnym tysiącu stron z okładem się autor zmieści (już w "Strachu mędrca" widać, że obcina pewne wydarzenia, które w "Imieniu wiatru" by opisał). Ale to dopiero fragment historii, bo ile tomów napisze od "teraźniejszości", to nie wiadomo. Jak dla mnie to wygląda na razie na przygrywkę do większej całości.
EDIT: Zresztą Wiki to potwierdza, przy adnotacji o trzecim tomie jest: Patrick Rothfuss has said that this will be the end of this particular arc in the story.
O, faktycznie.
Tym lepiej, bo bałem się, że wszystko zakończy jakoś z dupy i na szybko. A mi też obie książki się bardzo podobały.
Shadow ====> Trochę z innej beczki. Wiadomo coś na temat Marka Huberatha ? Pisze coś nowego ?
Nic o tym nie wiem. Pewnie nawet jak pisze, to nie za bardzo wiem do którego wydawcy uderzać z pytaniem, bo raczej nie do jego dwóch ostatnich.
Może lepiej niech się nie śpieszy, bo znowu wyjdzie mu kaszana jak "Portal...".
Witam. Czy mógł by mi ktoś polecić jakąś dobrą książkę (a najlepiej serię, zdecydowanie wolę dłużej pozostać z danymi bohaterami/realiami) SF lub fantasy (ostatnio sporo czytałem fantasy, więc może coś z SF). Ogólnie raczej nie szukam czegoś w stylu "od zera do bohatera" oraz z przesadną ilością walki, scen bitewnych itp. Bardziej gustuję w czymś w stylu Martina, czyli dużo polityki, intryg, niekoniecznie skupianie się na jednej postaci.
Co ważniejsze serie które mam za sobą (kolejność przypadkowa)
- Pieśń lodu i ognia
- Opowieści z Mekhańskiego pogranicza
- Malazańska księga poległych
- saga o Wiedźminie
- Diuna
- Amber
- cykl Endera
- cykl Hyperion
- Kroniki królobójcy
- Niecni Dżentelmeni
- Cykl Demoniczny
- cykl o Takieshim Kovacsie
- Książe Nicości
- Pierwsze prawo
- Pan lodowego ogrodu
- Sarantyńska Mozaika
Z góry dziękuję za pomoc :)
Duzo tego juz polknales :)
Moge dodatkowo polecic "Droge krolow" i "Slowa swiatlosci" Sandersona z fantasy.
Z SF - Peter Watts, Slepowidzenie + Echorpaksja, troche mniej trylogia ryfterow. Ale to takiej bardziej "hard" sci-fi.
Chociaż nie mam dużo czasu na czytanie, to codziennie choć by przed snem trochę czytam, więc powolnym, ale systematycznym tempem połyka się te książki :)
Chyba w takim razie wezmę się teraz za ślepowidzenie. Ale w dalszym ciągu chętnie usłyszę kolejne propozycje na przyszłość :)
Możesz spróbować twórczość Hobb - jak dla mnie ok, takie lajtowe fantasy. Ale teraz, przy okazji wznowień, sporo osób chwali. Podobnie jest z książkami Sandersona (szczególnie późniejszymi).
Z SF Reynolds czy Hamilton.
Jakby kogoś interesowało: prapremiera nowej powieści Wegnera ze świata Meekhanu będzie 24 kwietnia na Pyrkonie. Czyli do powszechnej sprzedaży pewnie trafi też jakoś w tym okresie, pewnie w następną środę albo jakoś tak.
Czy na temat "Marsjanina" Andy Weiera ktoś już tutaj się wypowiadał?
Zyga ====> Polecam "Marsjanina" ! Świetny debiut i książka, od której ciężko się oderwać.
https://www.humblebundle.com/books
Widzieliście nowy Humble Books Bundle, tym razem z wydawnictwa Subterrenean Press? Kilka znanych nazwisk jest, a płacąc powyżej średniej ($12 z groszami) lub $15 dostaje się dużo do poczytania, tylko czy dobre to?
Yans, właśnie dziś skończyłem i wstawiam ją do mojej najlepszej 10-ki :-)
Dziwiłem się, że nic na jej temat nie spotkałem w wątku (albo mi umkło).
Oczywiście wiesz, że będzie w tym roku film na podstawie powieści?
Zyga-->Było w wątku, chyba z dwa razy przynajmniej. Ja na pewno pisałem (jakoś z miesiąc przed polską premierą). Też mi się bardzo podobało, chociaż literacko przeciętne, ale humor i pomysły z naddatkiem to wynagradzają.
To niezły materiał na film, jeśli czegoś rzecz jasna nie sknocą.
tmk13-->dobry pakiet. Nazwiska niezłe, a to co czytałem, stało na dobrym poziomie. Z tego co widzę raczej zbiory i nowele niż powieści, ale chyba warto wydać te 15 dolców. Ja się w każdym razie zastanawiam.
Przeczytałem sobie właśnie "Pieśń krwi" Anthony'ego Ryana. Coś ostatnio moje zniechęcenie do opasłych tomów fantasy przeminęło. I w sumie dobrze, bo po niezłym Rothfussie trafił się kolejny więcej niż przyzwoity cykl (a przynajmniej jego początek). Elementy fabularne dobrze znane z innych książek, ale ciekawie podane. Osiemset stron machnąłem w dwa dni i gdyby wyszły (po angielsku) pozostałe dwa tomy trylogii, to pewnie bym sobie je zakupił od razu, ale że jest tylko jeden, to wstrzymałem się - w końcu i tak bym nie poznał całej historii.
Shadow, to jednak mi umknęło.
Ale - jak widać - co się odwlecze ... :-)
Ciekaw jestem jak on sobie poradzą w filmie z tymi monologami. Bo tam jest główny humor powieści. A Ridley Scott raczej specjalistą od komedii nie jest.
Będą musieli mu pewnie dodać jakiegoś rozmówcę, może będzie miał jakieś ograniczone SI wchodzące z nim w dialog, czy raczej reagujące na jego monologi?
Byleby nie zrobili jakiegoś pompatycznego g... o sile ludzi spod znaku gwiaździstego sztandaru.
Z drugiej strony może to być jeden z nielicznych przypadków, w którym ekranizacja nie będzie dodawała dramatyzmu i podkręcała scen, a wręcz będzie ograniczać ich liczbę :)
Osobiście jestem ciekaw...i mam ogromną nadzieję..., że w końcu obejrzę film SF przynajmniej równie dobry jak Blade Runner(bo na lepszy straciłem nadzieję)....ale i na to powoli przestaję liczyć, mimo że ostatnie lata było kilka całkiem udanych filmów, jednak to nie ta sama klasa mimo wszystko
Zabrałem się ponownie za "Delegatury Nocy" Glena Cook'a i jestem zmasakrowany tą serią. Kiedyś już to czytałem i nie miałem tak negatywnych odczuć. Teraz nie byłem w stanie spokojnie przez to przebrnąć. Wad jest taka masa, że aż trudno to ogarnąć. Może po kolei:
1. Opis świata i zależności w nim panujące są tak drobiazgowe, a jednocześnie tak bełkotliwie i niestrawnie napisane, że odrzucają i zniechęcają. Opisy te są dodatkowo wciskane wszędzie, gdzie tylko się da, przez co lektura wydaje się być drogą przez mękę. Bohaterowie wciąż o tym dyskutują, jakby nie mieli lepszych tematów do rozmów, tylko nieustanne roztrząsanie zawiłych dylematów polityczno - religijno - społecznych.
2. Rozmowy między bohaterami są hermetyczne i często niezrozumiałe. Wszyscy też wydają się być odgrywani przez jednego, kiepskiego aktora, który nie potrafi wczuć się w poszczególne role. Nie ważne czy kto prostak, czy kształcony, czy kobieta, czy mężczyzna - posługują się takim samym językiem i operują podobnymi zwrotami. Mają też podobnie mało zrozumiałe poczucie humoru - wszyscy bez wyjątku.
3. Akcja bez składu i ładu - ogranicza się do ciągle tych samych sytuacji, odgrywanych tylko w nieco zmienionej scenerii. A to ktoś gdzieś jedzie, a to ktoś dyskutuje o polityce, a to ktoś wałkuje ten sam temat, ale widziany z nieco innej perspektywy - wciąż to samo i o tym samym.
4. Monumentalne - ale tylko z pozoru - wydarzenia. Jest ich cała masa, ale czytając o nich, ma się wrażenie, że potraktowane są po łebkach. Świat ukazany jest w przełomowym momencie, ale to co się dzieje, nie wywiera na czytelniku należytego wrażenia. Po pierwsze, jest tego trochę za dużo, bo co chwila coś się dzieje, co ma teoretycznie wstrząsnąć czytelnikiem - ale - przesada w żadną stronę nie jest dobra, bo przedawkowanie skutkuje odruchem wymiotnym i ostatecznie zobojętnieniem. Po drugie ważkość wydarzeń przejawia się głównie w tym, że takie są deklaracje bohaterów, natomiast nie niosą one za sobą należytych reperkusji w świecie powieści. Wszyscy odnotują jakieś zdarzenie, wypowiedzą na jego temat kilka napuszonych zdań, pokiwają głowami i lecimy dalej, bo czas już przeskoczyć do innego wątku.
Ogólnie - podsumowując: seria jest przegadana, przekombinowana, przeładowana nudnymi opisami, sklecona po łebkach z powtarzających się (nieco zmodyfikowanych tylko) epizodów. Trudno tu wczuć się w jakieś wydarzenia, jakieś postaci. Całość jest jednowymiarowa i bez polotu. Odnoszę wrażenie, że ktoś przystawił autorowi pistolet do głowy i kazał w tydzień napisać najdłuższą serię jego życia, zaznaczając, że efekt końcowy jest nieważny - ma być dużo i gęsto, a nie dobrze i strawnie.
Jest tylko jedna dobra strona tej serii, którą muszę odnotować. Autor ma talent (moim zdaniem) do tworzenia imion i nazwisk postaci (zakładam, że są oryginalne, a nie ściągnięte). Tacy np. Muniero Delari, Pinkus Ghort, Bronte Doneto, Bo Biogna, Po Prostu Zwyczajnie Joe, Helspeth Ege, Zapalczywy Mały Hans, Osa Stile, Brat Świeca (Charde ande Clairs) - zapadają na długo w pamieci. I tylko za to 3, a nie 2.
Ogólnie - podsumowując: seria jest przegadana, przekombinowana, przeładowana nudnymi opisami, sklecona po łebkach z powtarzających się (nieco zmodyfikowanych tylko) epizodów.
Na pewno nie piszesz o "Czarnej Kompanii"? ]:->
A na poważnie to nie czytałem, więc w dyskusję się nie wdaję.
NicK --> Niestety z bólem serca muszę się z tobą zgodzić. Przeczytałem pierwszy tom i zastanawiam się czy dam kiedykolwiek radę przebrnąć przez drugi. Do tego co napisałeś dodałbym jeszcze jedno
5. Kreacja i konstrukcja świata
spoiler start
Nie rozumiem co kierowało autorem, żeby z jednej strony stworzyć świat który jest kalką średniowiecznej Europy (o ile dobrze pamiętam z zamienionymi stronami świata wschód-zachód , takie tam lustrzane odbicie) więc jak rozumiem chciał aby czytelnik czuł się w nim 'znajomo'. Ale równocześnie zmienił zarówno wszystkie nazwy geograficzne, jak i nazwiska i imiona postaci historycznych, tak żeby czytelnik czuł się zagubiony. Co gorsza czytając pierwszy tom miałem wrażenie, jakbym wskoczył w środek jakiegoś długiego cyklu fantasy - autor nie poświeca ani chwili na wprowadzenie czytelnika w zastaną sytuację tylko zasypuje go dziesiątkami nazw i setkami nazwisk. Osobiście czytając używałem jakiegoś zestawienia znalezionego w sieci gdzie było wypisane, że Brothe to Rzym itd i starałem się to wszystko sobie w głowie podmieniać w trakcie czytania ale na dłuższą metę to jest zupełnie bez sensu....
spoiler stop
Jak na razie u Cooka jest u mnie remis: Czarna kompania i Garret są OK, Delegatury nocy i Imperium Grozy niekoniecznie
Coś dla Tzymische - "Luna to surowa Pani" będzie ekranizowana.
A teraz czytam pierwszy tom "Przeglądu Końca Świata" Miry Grant, czyli opowieść o blogerach w świecie zombie. Na razie uczucia mam mieszane - niby kilka pomysłów jest niezłych, ale całościowo nie kupuję przedstawianej wizji.
O! temat interesuje również mnie.
Czy wiesz przez kogo i kiedy to nastąpi? Czy "Kot, który przenika ściany" też będzie tym objęty?
Reżyser Bryan Singer zapowiedział realizację filmu "Uprising", który ma być ekranizacją powieści "Luna to surowa Pani" Roberta E. Heinleina.
Nad scenariusze pracuje Marc Guggenheim, jeden z twórców serialu "Arrow". Data premiery nie jest znana.
Singer ma się za to zabrać po zrobieniu "X-Men: Apocalypse", który jest zaplanowany na połowę 2016. Czyli wcześniej niż w 2017 nie ma szans.
Jestem w 100% pewny, że czytałem tę książkę Heinleina, którego bardzo lubię...ale za nic nie potrafię sobie przypomnieć o czym była. Totalnie zero, nawet po przeczytaniu streszczeń na necie. Wstyd mi bo widzę, że jest chwalona, a wygląda na to że przeczytałem i zapomniałem. Może to było i dawno, ale to mnie nie tłumaczy, bo pamiętam powieści przeczytane 40 lat temu. Muszę przeczytać jeszcze raz, bo temat mi bardzo odpowiada...tylko czemu tego nie pamiętam ??!
...a na razie po kilku nowościach("Ciemna materia", "Forta", "Doktor Sen" i jednej ramotki "Trójplanetarni") postanowiłem uzupełnić braki w klasyce. Teraz "Ilion" Simmonsa - za mną pierwszy tom i część kolejnego...na razie Simmons mnie nie zawodzi :)... mimo że nie cierpię poezji :P
Bardzo lubię "Ilion" Simmonsa. "Olimp" ciutek mniej, ale i tak dobre. A co do Heinleina, to polskie wydanie miało strasznie mylącą notkę okładkową. Poza tym niezłe, o rewolucji, chociaż nie bez pewnych naciągnięć i uproszczeń ideologicznych, które mnie nieco irytowały.
A tak poza tym to na allegro można już kupować nową książkę Dukaja. W sensie ebooka, czy też projekt multimedialny, jak to chcą twórcy.
@ OldDorsaj, będziesz przynajmniej miał jeszcze raz taką satysfakcję z czytania, jaką miałeś poprzednio :-)
A w "Lunie ..." najlepsze były dowcipne dialogi (jak zwykle u Heinleina).
Nowy Dukaj niezły, ale szumne zapowiedzi o książce cyfrowej 2.0 można śmiało wrzucić między bajki. Niemniej warto, tym bardziej że kosztuje dyszkę.
Cała idea tej książki cyfrowej jest taka, że daje więcej jakości niż papierowa. Tyle, że to pic na wodę, bo IMO w papierze, po drobnych modyfikacjach, sprawdziłoby się lepiej :P
W każdym razie na razie nie ma takich planów, ale myślę, że prędzej czy później to nastąpi. Tyle, że raczej to perspektywa miesięcy/lat a nie tygodni.
Ale jak to się prezenuje/czyta? Jak graphic novel czy po prostu książka z obrazkami?
Jak ktoś nie czytał jeszcze Drogi królów i Słów światłości Sandersona to gorąco polecam niby po 1 tyś str każda ,ale wciąga niesamowicie.
Tego Dukaja tylko na allegro można kupić? Nie ma w zwykłych internetowych księgarniach z ebookami?
Jest na Virtualo, jakieś inne księgarnie widziałem sprzedające przez allegro, więc pewnie w swojej normalnej ofercie też mają. Tyle, że parę zł drożej.
Nom, jak wsiadł na tego swojego konika, to zaczęło się robić... hermetycznie.
Jak ktoś chce, to można wysłuchać tutaj: https://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=mqcxUPp4aJw
Melduję, że młodzieżowy Abercrombie ("Pół króla") wcale nie jest taki zły :) Może fabuła trochę prostsza, a krew aż takimi strumieniami się nie leje, ale czyta się bardzo przyjemnie.
Przeczytałem "Pamięć wszystkich słów" Wegnera, czyli kolejny tom "Opowieści z meekhańskiego pogranicza". Fajna fabuła, trochę bardziej kameralna - w klimatach opowiadań - ale to nie znaczy, że nic się nie dzieje. Sporo światła rzuca na świat, a skojarzenia z Eriksonem są jeszcze silniejsze.
Fajnie, szkoda, że trzeba aż do maja czekać.
Shadowmage --> To nie jest ostatni tom, prawda?
Aż do maja ?? Obsuwę wigilijno-bożonarodzeniową jeszcze jakoś rozumiałem, ale czemu nie chcą tego sprzedawać teraz skoro książka podobno od dawna jest gotowa....
Dobrze, że odkryłem "Pana Lodowego Ogrodu" więc mam co czytać
Katane--->nie, w zasadzie nawet nie łączy się fabularnie z "Niebem ze stali", ciągnie inne wątki (chociaż końcówka "NZS" odbija się istotnym echem).
Garak-->Do maja. Szóstego. Przedsprzedaż 2 tygodnie wcześniej na Pyrkonie. A termin wynika z kalendarza promocji Empikach i właśnie imprezy w Poznaniu.
Myślę zresztą, że gotowa (w sensie po redakcji, korektach etc) jest dopiero od niedawna... zresztą jeszcze okładki nie ma.
"nawet nie łączy się fabularnie z "Niebem ze stali","
Czyli przenosimy się na południe i zachód ?
Czyli jak dobrze pamiętam będziemy mieli do czynienia z tym złodziejem/skrytobójcą i wojownikiem z dwoma szabelkami?
Mnie się szczerze powiedziawszy wydaje najbardziej tandetną z dotychczasowych. Ale kluczowe elementy fabuły są :P
Following the record-breaking season 5 finale of The Walking Dead, today brings news that Stephen King has been tapped for season 6. An avid Walking Dead fan himself, Stephen is thrilled to announce that he has agreed to write an episode. What can fans expect? Here’s what Stephen has to say about the direction he plans to take:
“I’ve been asked to write the opening episode of Season 6, where three major characters are to be killed off. No spoilers, but one of them carries a crossbow.”
More information to come.
http://stephenking.com/promo/wd/index.html
koboon ====> Prima Aprilis. Poza tym nie wierzę, że zdobędą się na zabicie Daryla.
A słyszeliście, że Dżordżi finiszuje? I to z dwoma tomami od razu!
Poza tym jak zwykle jestem fanem kwietniowych zapowiedzi Powergraphu. http://rafalkosik.com/premiery-wydawnicze-kwiecien-2015
Gusta się jednak zmieniają. Jeszcze w ubiegłym wieku czytałem "Córkę żelaznego smoka" Swanwicka i mi się nie podobała. Właśnie zabrałem się za nią ponownie i jest nieźle :) Jednocześnie rozumiem dlaczego wtedy mi nie podeszła - niby fantasy, ale bardzo dalekie od klasycznego.
Za każdym razem, gdy widzę, że ktoś podnosi ten wątek, myślę sobie - stało się, Martin nie żyje. Uff.
Co myślicie o nowej paczce Humble Bundle? Ja chyba kupię, z nadzieją że kiedyś to może przeczytam.
https://www.humblebundle.com/books
Hehe, Dżordżi żyje, a nawet ostatnio jakby aktywniejszy się zrobił. Wrzucił nowy fragment książki, coś tam ściemniał, że napisze nowy tom do końca roku, a teraz nawet mu żyłka nie pękła z okazji awantury przy Hugo, więc wypisuje swoje zdanie na ten temat.
Co do pakietu, to nic nie czytałem. Jak dla mnie za dużo Andersona, który co najwyżej jest solidnym wyrobnikiem. Ja się nie skuszę w każdym razie.
no trochę mnie nie było na forum, a za usprawiedliwienie mam to, że czytałem naprawdę fajne książki i nie miałem czasu o nich pisać :). Najpierw Ilion/Olimp Simmonsa - znów się nie zawiodłem na autorze, mimo że organicznie nie cierpię poezji(a tak naprawdę to po prostu nie rozumiem nic jak jest napisane wierszem, próbuję się skupić, ale to nic nie daje i po prostu "przelatuję" te fragmenty tekstu po bez zastanowienia)...dlatego ten cykl uważam za bardzo dobry, ale jednak wolę "Hyperiona". Potem był "Marsjanin", mnie się podobało, żona odstawiła z powodów "technicznych" w 1/3 książki-napisałbym że czekam na ekranizację Ridleya Scotta, gdybym tak naprawdę nie czekał na jego kontynuacją "Blade Runnera". który jest jak na razie moim niedościgłym numerem "1" od kilkudziesięciu lat...w sumie to nawet nie tylko w kinie SF. Teraz jestem w połowie drugiego tomu serii "Odyssey One" Evana Currie i powiem że jestem zaskoczony tym, że po świetnym cyklu "Star Carrier" Douglasa, znalazłem coś równie dobrego, a nawet lepszego w tym gatunku. Porównując pierwsze tomy obu cykli, to Currie mi się bardziej podobał(np. więcej walk na powierzchni planet). W każdym razie obie pozycje sprawiły mi nie lada satysfakcję i polecam je każdemu kto lubi te klimaty. Currie ma też kolejną zaletę którą lubię...książki są dość obszerne :P
...dopiero dziś zauważyłem, że nie tylko ja tu nie zaglądałem :P... i wyskoczyłem jak Filip z konopi :P
Bo ja ostatnio jakoś niespecjalnie mam dużo czasu.
Dawno czytałem "Ilion", dawno "Hyperiona", ale we wspomnieniach mam lepszy obraz tego pierwszego cyklu, chociaż "Olimp" był sporo słabszy. "Marsjanin" fajny, chociaż zgodzę się z twoją żoną, że fatalnie wydany pod względem korektorsko-redakcyjnym. A Currie nie czytałem i raczej nie będę :)
Ja natomiast czytam "Trawę" Tepper - dobre, takie trochę leguinowskie.
Jak ktoś jest ciekawy co tam ostatnio czytałem, to wrzuciłem notkę na bloga o lekturach z marca: http://shadowmage.nast.pl/2015/04/raport-czytelniczy-03-2015/
Shadowmage---->no z Simmonsem to znowu zrozumiałe u Ciebie, bo bliżej Ilionowi do fantasy niż Hyperionowi...po prostu bardziej lubisz fantasy i tyle, tak jak ja bardziej lubię space operę lub SF militarne. Currie fajny, ale coraz bardziej podobny do Douglasa, który też był fajny. Mam czasem wrażenie że czytam tego samego autora :)
Się żeś przyczepił do tezy, że wolę fantasy... Ale wiesz, kiedy je czytałem, to chyba bardziej podobał mi się "Hyperion" :P
Mam czasem wrażenie że czytam tego samego autora :) - Mnie to by bardziej martwiło...
Nie wie ktoś może, czy MAG zacznie w końcu wydawać wszystkie tytuły na ebookach?
Z racji "niemania" miejsca na półkach papierowe wydania kupuję teraz bardzo sporadycznie, a ostatnio zainteresowała mnie seria MAG-a "Artefakty". Jednak z tego, co widzę, seria ta wychodzi jedynie na papierze.
Czy jest jakaś szansa, że coś się w tej mierze zmieni?
"Artefakty" są też w ebookach, przynajmniej na Publio. Tyle, że ceny są prawie "okładkowe". Ostatnio na swoim forum pisali, że mają masę rzeczy na głowie, ale planują wreszcie przysiąść i stworzyć politykę ebookową. Ogólnie mówili wcześniej, że docelowo chcą, żeby każda nowa książka (oraz stare przy odnawianiu praw) trafiała do ebooka, ale nie zawsze jest to możliwe, bo któryś z zachodnich właścicieli praw wymaga jakichś zabezpieczeń, których nie są w stanie zapewnić.
Ja również bym przyczepił Shadowowi etykietę większego zwolennika fantasy (choćby z powodu pierwotnego tytułu wątku) :-)
A co do "Marsjanina", to wydaje mi się, że on będzie się bardziej podobał czytelnikom z wykształceniem technicznym niż humanistycznym. I bardziej mężczyznom niż kobietom (choć znam kobietę której się b. podobał).
Shadowmage ---> O, faktycznie, są na Publio. Wcześniej jakoś mi umknęły. Dzięki :)
Zmyliła mnie nieco stronka MAG-a, gdzie przy innych pozycjach wydanych również na ebookach były bezpośrednie linki do księgarni internetowych, gdzie można je zakupić. Przy tytułach z serii Artefakty takiej informacji tam nie było.
Zyga-->Mojej też się bardzo podobał, a technicznie jest raczej... ograniczona :) Z drugiej strony znam matematyka, który cierpiał przy tym, uważając, że jest to nudna wyliczanka połączona z instrukcją obsługi :)
Szenk-->Nie wymagaj za dużo od strony Maga, jest prowadzona... trochę chałupniczo.
Moja recenzja: http://katedra.nast.pl/artykul/6991/Szmidt-Robert-J-Szczury-Wroclawia-Chaos/
Ogólnie - jeśli lubisz klimaty zombie, to tak. Jak nie przepadasz, to raczej nie sięgaj.
Do zombie mam ambiwalentne odczucia, walking dead oglądam z namiętnością, gier z żywymi trupami nie lubię, a w literaturze zombiaki spotkałem tylko w Komórce Kinga.
Wychodzi na to że warto spróbować, podziękował.
Totalnie mnie zaskoczyliście z tą książką Roberta...skąd on wiedział, że oprócz militarnej space opery chyba najbardziej lubię zombie ???! :P. Tak na poważnie, zabierałem się powoli do jego space opery, a tu taka niespodzianka-na pewno obie książki przeczytam. Co do powieści o zombie na razie najlepsze co czytałem to trylogia "Apokalipsa Z" Loureiro i oczywiście nie mająca za wiele wspólnego z filmem "World War Z" Brooksa.
Przeczytane dwa tomy space opery Currie, zabieram się za kolejny-polecam fanom militarnej SF. Jest podobny temat niż w cyklu Douglasa, ale mnie osobiście chyba jeszcze lepiej czyta się Currie...może dlatego, że nie ogranicza się tylko do kosmicznych bitew, a jest też sporo walk na planecie.
Też lubię zombie w każdej postaci - no, może nie w tej szybkobiegającej :)
Z pozostałych ulubionych tematów fantastyki (choć może raczej horroru), to wszelkiego rodzaju epidemie i szpital wariatów. Jak film/książka nie spieprzy za bardzo takiej tematyki, to mogę im wiele wybaczyć, jeśli nawet mają jakieś niedociągnięcia :)
OldDorsaj-->Szmidtowa space opera jest... no, dość mało space operowa. Dopiero w zasadzie końcówka daje na to nadzieję w drugim tomie.
Co do samych zombie, to mnie raczej nudzą, bo większość utworów powtarza ten sam schemat, a wielkim fanem gore nie jestem. Jeśli już, to lubię podejście na wesoło itp. jak "Zombieland" czy "Dead set". W książkach jakoś jeszcze na nic sensownego nie trafiłem, ale mało czytałem. Ostatnio pierwszy tom "Przeglądu Końca Świata", ale blogerzy walczący z zombie i odkrywający światowy spisek to trochę za dużo na moje zawieszenie niewiary.
DEAD SET jako zombie na wesoło ? :D W pewnym, przewrotnym sensie, pewnie tak :D
No, przynajmniej pierwszy odcinek, przecież to piękny przykład brytyjskiego czarnego humoru ;)
Są książki i książki. Ostatnio potrzebowałem czegoś odmóżdżającego, więc przeczytałem "Kłamcę 2.5" Ćwieka. Niby kryteria zostały spełnione, ale i tak raczej się przy książce męczyłem. W ramach odtrutki zabrałem się więc za "Drogę serca" Harrisona... no, to był niezły mindfuck. Tropienie śladów, łączenie elementów z tła, próba stworzenia całościowego obrazu - a do tego świetnie napisane. Trudna i wymagająca lektura, ale jaka satysfakcjonująca.
Shadowmage ---> Nie jestem przekonany, czy lubię trudne lektury :)
Nie lubię zastanawiać się godzinami nad każdym zdaniem, żeby odgadnąć "co autor miał na myśli".
Chociaż za zbyt lekkimi też nie przepadam.
Przekonałeś mnie np. jakoś, żeby znielubić Goodkinda. Do tej pory zastanawiam się, jak mogły mi się podobać jego książki, kiedy czytałem je pierwszy raz. To samo tyczy się też cyklu "Nekroskop" :)
Najbardziej lubię, kiedy autor umiejętnie łączy interesującą fabułę z jakimś przesłaniem - dla mnie takim wzorcem jest np. "Piknik na skraju drogi" Strugackich. Chodzi mi o to, żeby jednocześnie zaciekawić czytelnika, i dodatkowo coś ważnego mu przekazać. To trudna sztuka. Zbyt często autorzy przesadzają w którąś ze stron.
edit: "Przesadzają w którąś ze stron"??? Weź się lepiej, nieuku, za naukę języka polskiego :/
Szenk, to czytelnicze kroki w bardzo dobrą stronę :)
Ogólnie się zgadzam, że takie książki są najlepsze. Niemniej od czasu do czasu, również dla higieny umysłowej, lubię sobie poczytać książkę-łamigłówkę. Z samymi książkami typu "Droga serca", "Pokój" Wolfe'a czy Dukaj w wersji hard bym chyba nie wytrzymał.
W porządku, mogłem się "przekonać" do Goodkinda czy Lumleya, ale za Chiny Ludowe nie dam się, jeśli chodzi o Czarną Kampanię :)
A tak trochę z innej beczki. Zauważyłem, że Robert Szmidt pozazdrościł chyba ilości napisanych książek Pilipiukowi, albo zaczętych i niedokończonych cykli Piekarze (u tego ostatniego to chyba właściwie podcykli o inkwizytorze), bo widzę w księgarniach, że w ostatnim czasie wydał po pierwszym tomie trzech różnych cykli: "Pola dawno zapomnianych bitew", "Szczury Wrocławia" i "Samotność anioła zagłady".
Ta ostatnia wyszła chyba parę lat temu w Fabryce Słów, jeśli mnie pamięć nie myli, a teraz wydano ją z podtytułem "Adam" (w przygotowaniu kolejny tom z podtytułem "Ewa"), więc nie wiem, czy to wznowienie tamtej i autor planuje rozszerzenie całości, czy też to jednak coś innego.
W porządku, mogłem się "przekonać" do Goodkinda czy Lumleya, ale za Chiny Ludowe nie dam się, jeśli chodzi o Czarną Kampanię :)
Jestem cierpliwy :)
Ze Szmidtem miałem ostatnio to samo spostrzeżenie. "Adam" chyba jest tożsamy z tym, co wyszło wcześniej. "Pól dawno zapomnianych bitew" drugi tom chyba wyjdzie jeszcze w tym roku. A jeszcze podpisał umowę na powieść w świecie Metra 2033. Stuka tego masę ostatnio.
Na oglądałem się ostatnio Underworld'a i mam ogromny niedosyt , znacie jakąś książkę w takich klimatach wampiry wilkołaki, ale jakąś zacną, nie zmierzch ?
Lumley nadal mi się podoba, w zeszłym roku przeczytałem tomy 6-8, w tym planuję kolejne. "Czarna kompania" mi się podobała, czytałem chyba z 5 tomów swego czasu, ale cykl "Nekroskop" o wiele bardziej.
WalterWhiteWalker----> no to właśnie polecam ci cykl "Nekroskop" Lumleya, co prawda wampiry pojawiają się bodajże od tomu drugiego, ale czytać koniecznie trzeba od początku.
Wampiry lubię prawie tak, jak zombie :P Można sięgnąć po bardziej klasyczne pozycje jak "Ostatni rejs Fevre Dream" czy "Wywiad z wampirem", ale skoro najwyraźniej szukasz czegoś w stylu Underworld, to raczej nie to. Już prędzej tego Lumleya. Mistrzostwo to nie jest, ale daleko mu do "Zmierzchu".
To ja dorzucę jeszcze "Imperium lęku" Briana Stableforda i dwuksiąg (przynajmniej u nas wyszły dwa tomy) Kim Newman "Anno Dracula" i "Krwawy baron".
A znajdzie się cos z wilkołakami i w okresie sredniowiecza ??
Ja nic nie kojarzę. Ale wilkołaki są u mnie w tej samej grupie, co zombie i wampiry ;P
Mnie zmierził pierwszy tom (ta nowelka, co w drugim wydaniu wyszła w łączonym wydaniu w drugiej edycji). Dałem sobie spokój. Ale ja ogólnie Donaldsona średnio trawię, Thomasa Covenanta też męczyłem.
@253
Nie warto, chyba że jesteś nienormalny.... poważnie pisze. W poprzedniej części wątku parę osób pisało 'conieco' o tym "dziele".
Znaczy sporo osób ceni, bo oprócz "dyskusyjnej wartości warstwy obyczajowej" jest to ponoć całkiem niezła i niegłupia space opera. W sumie za te parę złotych parę miesięcy temu sam dokupiłem brakujące tomy (wcześniejsze miałem w starym wydaniu) i może kiedyś się zmuszę.
Ogólnie jest to przykład książki, którą zapewne można doceniać intelektualnie, ale estetycznie razi.
Przeczytałem 4 tomy Currie z cyklu "Odyssey One" i muszę powiedzieć , że jestem zachwycony...po raz kolejny po cyklu Douglasa. Chciałem militarnej SF i dostałem, tyle że mam wrażenie u Currie jeszcze więcej...czwarty to już mnie totalnie rozwalił. mam nadzieje że będzie więcej...u Douglasa też :). Czekać z posuchą nie muszę, bo mam trylogię Starka Campbella do przeczytania...chociaż powiem że jego cykl o Nieustraszonym/Niezłomnym jest daleki jakościowo do cykli Douglasa i Currie.
Jako że spędzam ostatnio za dużo czasu w pociągach, to czytanie idzie mi całkiem zgrabnie:)
Nowy tom opowiadań Gaimana jakoś bez szału. Może mi się gust zmienił ale za ostatnią naprawdę dobrą książkę Gaimana uważam "Amerkańskich Bogów". Ciekawe jak mu idzie prequel do Sandmana bo jak to zepsuje to chyba długo będę się zastanawiał czy jeszcze kiedykolwiek zaufam mu na tyle by coś kupić.
"Obietnica krwi" Maccllean - fajne czytadło w podróży. Poziom Sandersona czyli fajnie się czyta - tylko tyle lub aż tyle:)
Nowy Wegner - najlepsza jego książka do tej pory. Widać już że to cykl a nie tylko zbieranina tekstów w tym samym uniwersum. I nie wierze że nie czytał Eriksona:)
Ponadto mocno nadrabiam komiksy:) Co jest dość mocno wyczerpujące dla kieszeni. Ale jak patrze na dzisiejszą ofertę komiksową to mam wrażenie że spełniają sie moje dziecięce sny:)
Z komiksami robi się u nas zdecydowanie coraz ciekawiej... ale te ceny. Na razie mnie to blokuje przed poważniejszym zaangażowaniem, ale pewnie kiedyś się złamię (np. jak będę miał nową robotę z dwa razy lepszymi zarobkami :P).
Zbioru Gaimana jeszcze nie czytałem, ale ogólnie masz rację. Mnie się jeszcze "Chłopaki Anansiego" podobali - może nieco bardziej rozrywkowo-młodzieżowe niż "AB", ale też fajne. Później jednak pisał rzeczy głównie dla dzieci. Sympatyczne, ale nic poza tym. Oprócz prequeli "Sandmana" zapowiada także kontynuację "AB", więc wtedy się przekonamy czy faktycznie jeszcze potrafi tworzyć książki dla starszych czytelników.
Wszedłem sobie na amerykańskiego Amazona i..."The Last Wish" jest drugie na liście bestsellerów jeśli chodzi o wydania papierowe, jedynie za G.R.R Martinem. Takich oto czasów doczekaliśmy.
Ale Sapek znając jego dalej będzie sarkał, jaką to mu krzywdę robią:P
Tak nieco poza tematem, to kolejność wydawania książek Sapkowskiego na Zachodzie jest dziwna. I niby się podoba, sprzedaje się, ma wsparcie ze strony gry, a i tak na przestrzeni chyba ośmiu lat wydali mu bodajże 4 książki.
W nawiązaniu do poprzedniego posta - "The Last Wish" jest 15 na liście bestsellerów NY Timesa.
Shadow ====> Ja bym się nie śmiał. Na fali "Gry o Tron" oraz gry "Witcher" ktoś może się pokusić o taki serial. Tylko najpier trzeba mu pokazać jak ma nie wyglądać ekranizacja "Wiedźmina" ;)
Tylko połowicznie się podśmiewam, nie miałbym nic przeciwko. Jakby HBO albo Netflix zrealizowały, byłoby super. Gorzej, gdyby zabrał się za to Sci-Fi Channel...
Mam nadzieję, że Bagińskiemu ekranizacja wyjdzie. Popularność gry i teraz książki może sprawi, że łatwiej będzie mu o sponsorów na Zachodzie, bo dotacja z PISFu starczyć może co najwyżej na kolejnego gumowego smoka :P
Ja jednak jestem na nie... zostałoby to dostatecznie 'uzachodowione', żeby mnie zniechęcić i zdenerwować :P
W świetle przelewających się przez internet flejmów, o przedmiotowym traktowaniu kobiet i braku czarnych w W3, to możesz mieć nieco racji...
Jak wrażenie po ostatnim odcinku GoT? Eh, czy tylko ja jestem zawiedziony aż tak kompletnie spartolonym prowadzeniem wątku Stannisa.
Nie mam kompletnie pojęcia co panowie Benioff i Weiss wyprawiają, chyba zaprzestanę oglądania serialu po tym sezonie.
W sumie aż tak wielkich zmian nie było, większość uzasadniona narracją serialu. Co nie znaczy, że wszystko było sensowne. Akurat Stannis wydaje mi się najsensowniejszy, chociaż zarzucić można tempo, w którym się mu wszystko posypało.
Nie rozumiem po prostu, dlaczego ze Stannisa takiego sadystę i idiotę zrobili, a w książce był przedstawiany jako dobry strateg i człowiek honorowy. Czemu w ogóle miał
spoiler start
służyć ten wątek ze spaleniem Shireen i powrotem Melisandre?
Jak mogła tak jak w książce tam po prostu pozostać :p.
spoiler stop
Poza tym, wątek na murze. Jakoś nie wiem, w książkach można było bardziej zrozumieć decyzję braci z nocnej straży, wydało mi się, że w serialu kompletnie nie ukazali tego rosnącego niezadowolenia i trochę to
się wydało kompletnie z czapy.
Według mnie obie rzeczy zostały dość dobrze w serialu ukazane.
Stannis
spoiler start
Tu IMO dość dobrze rozegrane. Stannis uwierzył, że jest wybrańcem i ma zbawić świat - było to konsekwentnie budowane od początku. Gotów był do każdych poświęceń (plus oczywiście zszokowanie widzów). W momencie, kiedy dowiaduje się, że opuściła go Melisandre, pozostaje mu jedynie dopełnić swojego losu, choć jest już świadom, że był w błędzie. Jednakże charakter nie pozwala mu się wycofać, woli zginąć próbując.
Melisandre, gdy wszystko zaczyna się sypać, też zdaje sobie sprawę, że obstawiała nie tego konia. To cios dla jej dumy, zmywa się jak niepyszna - scena jej powrotu na Mur jest symptomatyczna. W książce szybciej chyba to załapała, tutaj potrzebowała - zgodnie ze specyfiką narracji serialu - mocnego akcentu.
spoiler stop
Mur
spoiler start
Tutaj mam nieco większe obiekcie. Narastająca niechęć była pokazana przez ciągłe roztrząsanie Jona czy to była dobra decyzja, odcięcie od reszty, przez postać Olly'ego (ze 2-3 sceny, kiedy pokazane jest jak odbiera decyzję), złą sytuację w Straży (samowolka, pobicie Sama) czy ogólną niechęć utożsamianą przez Thorne'a. Chociaż w tym ostatnim przypadku zwątpiłem jak jednak wpuścił Jona z Dzikimi.
spoiler stop
Główna wada, że starali się to wszystko zmieścić w jednym odcinku, przez co jedne rzeczy zajęły za mało czasu, inne były zbyt rozciągnięte (Cersei).
a w książce był przedstawiany jako dobry strateg i człowiek honorowy
Że co?
No chyba że:
dobry strateg - Pyrrus i hazardzista
człowiek honorowy - gorzej niż Eddard, bo bezrefleksyjny fanatyk
Ja rozumiem siłę świetnie skonstruowanych przez Martina charakterów, ale żeby aż tak sobie idealizować.
Mnie akurat irytuje aktor, za bardzo angielski, dobrze mu z oczu patrzy i jeszcze nawet się krzywo uśmiecha(Stannis!). Za mało ponury i 'suchy'.
Ogólnie wątki Westerosowo-"europejskie" są nawet spoko od początku, to reszta egzotyki - czy to dotycząca fantasy, czy geografii/kultury - często wychodzi tantetnie, naiwnie.
Poza tym cały serial to mnóstwo skrótów i niepotrzebnych zapełniaczy, gorzej niż kinowa wersja Królestwa Niebieskiego, gdzie dopiero director's cut jest w miarę sensownym, a na pewno znacznie głębszym treściowo filmem.
A dlaczego tak beznadziejnie przekręcono wątek Sansy. Co stanie się z nią w powieści ? Przy okazji z Litlfingera także zrobiono idiotę.
Wątek Daenerys albo wybiegł przed szereg (może tak będzie), albo także schrzaniony.
Ponadto nakręcono nie tyle "Ucztę dla Wron" (brak wątku żelaznych ludzi) ile "Taniec ze smokami". O czym będzie 6 i 7 sezon. Opowie to czego nigdy nie wyda w powieści Martin ?
Mam po prostu tak, że książkowego Stannisa jako tako lubiłem i nawet szanowałem, a w serialu to jest niemożliwe. A ciekawym jest, że z TWoW pojawił się rozdział Theona przed bitwą o Winterfell, zatem nie wiem.
Mam nadzieję, że to ich interpretacja i dostali zielone światło od Martina, bo nie lubię być zaskakiwany takimi spoilerami.
Tak samo, wolę nie myśleć, co oznacza brak wątku Aegona.
spoiler start
Rozumiem, że może być podstawiony etc. ale nie odpowiada mi, że serial ma służyć, jako ewentualna zapowiedź tego, co będzie się działo w przyszłych tomach.
spoiler stop
O czym będzie 6 i 7 sezon?
Mają trzy wątki główne, których nie umieścili w piątce (Bran, Żelaźni, Gryf) i wątek dodatkowy (Dondarion, Thoros, Catelyn), dzięki którym mogą "coś" nakręcić nie wyprzedzając GRRM'a.
spoiler start
Wyjaśniałoby to zapowiedź Kita Haringtona, że nie wystąpi w kolejnym sezonie. Nie wystąpi, nie dlatego, że zszedł, tylko nie będzie wątku Muru.
spoiler stop
Z Brana do dopowiedzenia, zostało z pół odcinka. Żelaźni ludzie, materiał na dwa, góra dwa i pół odcinka, Gryf ? Skoro Tyrion dotarł do Daenarys to nie wiem czy to wogóle sensowne, co do watków pobocznych to może kolejne z dwa odcinki. Generalnie to co pozostało do opowiedzenia zarówno z Uczty dla wron jak i Tańca to materiał na niepełny jeden sezon.
Dla mnie oczywistym jest, że nowa książka wyjdzie na równi z serialem. Tak więc nie muszą się starać nie wyprzedzać GRRM
Serial ma się coraz bardziej rozjeżdżać z fabułą książek - też tych nienapisanych. Oczywiście jakieś spojlery w serialu będą, chociażby dotyczące ogólnego zakończenia, bo Martin twórcom go zdradził. W każdym razie ja coraz bardziej traktuję to jako niezależny byt, a nie adaptację.
Stąd też myślę, że w 6 sezonie pójdą już własną drogą (nawet jak książka wyjdzie, to mają jeszcze ostatni, 7 sezon a ostatniej książki nie będzie). z Młodego Gryfa ponoć zrezygnowali (i słusznie, bo moim zdaniem był totalnie zbędny), chyba powrócą Greyjoyowie ale przypuszczam, że w mocno ograniczonej roli. Brana pewnie pociągną dalej, przynajmniej się dowiemy po co siedzi w tej magicznej stacji przekaźnikowej.
Sansa widocznie w książkach nie ma nic specjalnego do zaoferowania, więc przynajmniej jakoś ją wykorzystali w serialu. Trochę faktycznie słabo rozegrany jest konflikt Petyra między interesem za zauroczeniem, ale że jest idiotą, to bym nie powiedział.
Szczerze mówiąc ja bym wolał jakby zrobili alternatywną linię czasu(czy też przeznaczenia, bardziej fantastycznie brzmi :P).
Mielibyśmy wtedy dwa razy więcej GoTa i chyba pierwszy w historii oficjalny i głośny rozjazd(bo np. SW to jakiś chaos).
Nom, to by było na pewno lepsze. Fanatycy serialu tak czy siak byliby zadowoleni, a ludzie traktujący serial jako czystą ciekawostkę i dodatek do książek,
nie musieliby się stresować spoilerami. I mogliby wtedy podejść do serialu w inny sposób, prowadzić wątki wziąwszy pod uwagę tylko ograniczenia serialowe, a nie książkowe.
Chyba wybrano drogę pośrednią, bo przekaz od twórców jest tak: koniec będzie taki sam, ale droga do niego różna.
Pozostaje się jedynie zastanowić czym jest "koniec" - raczej chodzi o ogólny zarys (np. Dany na tronie, albo Inni wszystkich przerobili na zombie) niż konkretne zakończenie wątków poszczególnych postaci.
^ No taa..
Ale skąd wiadomo, że Martinowi nie strzeli coś do głowy, co poważnie poróżni te "drogi" do finału... Jeśli w jednej istotną rolę odgrywać by miał Barristan, a w serialu go już nie ma... no to i tak byłaby mocna alternatywa.
Więc dobrze by było, gdyby Martin tak trochę zwariował i sporo pozmieniał :D :P
Chciałbym w końcu się zabrać za Pieśń lodu i ognia, z tego co widzę zostało wydane 5 tomów (Gra O Tron, Starcie Królów, Nawałnica Mieczy, Uczta Dla Wron, Taniec ze Smokami) w 8 książkach, ile jeszcze ma zostać wydanych?
[ad. Gry o Tron] Jeśliby koniec pozostał otwarty, to czułbym duży niedosyt. Najlepiej, jakby przynajmniej większość kluczowych postaci odegrała bardzo konkretne role i odnalazła spełnienie w życiu - osiągnęła wyraźny cel. Inaczej cała powieść straci wyraz i moc. Bo po kiego grzyba ciągnąć wątki prowadzące donikąd i nie mające wpływu na ogół wydarzeń? Forma dla formy?
A trochę z innej beczki, to właśnie czytam nowego Wegnera 'Pamięć wszystkich słów' i jestem ciut za połową. I powiem szczerze, że o ile poprzednie 3 tomy czytałem z bardzo dużym zainteresowaniem, to czwarty jest dość miałki i przegadany. Niby coś się dzieje, ale nie bardzo. Jest to kontynuacja zaczętych nieco starszych wątków (głównie tych z 3 tomu), ale brak tutaj tempa i akcji, oraz dramaturgii. Może druga część książki będzie lepsza, ale na razie jest sennie i ziewająco.
Coś ci się pomerdało, bo to kontynuacja 2 tomu. A tak poza tym, to moim zdaniem najlepsza część - właśnie dlatego, że dobrze jest budowane tło i nie ma zbędnego napierdalania :P
Ciekawe czy Martin może jeszcze zmienić zakończenie wedle swojego widzimisię, czy jakieś klauzule go już powstrzymują :p
Sam aktualnie czytam Wegnera, jestem na drugim tomie i na razie mnie wessało, a że dużego doświadczenia z polskim fantasy nie mam,
to podoba mi się trochę inny klimat panujący w tych opowiadaniach, w porównaniu do tego co dotychczas czytałem.
Shadow ---> Może rzeczywiście pomieszałem tomy, bo czytałem je już jakiś dobry czas temu.
Ale co do 'napierdalania', to się nie zgodzę, bo to jest sól tej serii. Niezwykle barwne i trzymające w napięciu starcia oddziału straży górskiej 'szóstek', wewnętrzne rozgrywki wywiadów Szczurów i Ogarów, dzieje czaardanu Laskolnyka, wyprawa i przemarsz wielkiej karawany Verdanno. Miód, cud i orzeszki... A wszystko to łączące się w jedną całość i przenikające wzajemnie.
W czwartym tomie wszystko przycicha, wlecze się przez setki stron. Czytamy o mnichach i wynurzeniach Altsina, o ciągnącej się w nieskończoność podróży Deany. Bardziej to przypomina powieść drogi i nakreślanie tła historyczno-przyczynowego, niż pełnokrwisty i spójny galop fabularny. Altsin prowadzi wieluset-stronicową wewnętrzną walkę z zamieszkującym go demonem-bogiem, Deana grzęźnie na wiele miesięcy w Białym Konoweryn, gdzie oddaje się kontemplacji słoniowych odchodów i poznawaniu dziejów księstwa. Mało konkretów, dużo pitu-pitu. Mało akcji, dużo pierdzielenia i smętów około-tematowych. W końcu już nie wiem, czy to sensacyjno-przygodowo-szpiegowska powieść fantasy, czy pseudo-psychologiczny traktat o wymyślonych postaciach i ich wewnętrznych rozterkach?
No i na koniec taka dygresja. Możne napierdalanie nie jest najlepsze, ale jak się przeradza w pierdolenie, to jest tylko gorzej ;)
Ciekawe czy Martin może jeszcze zmienić zakończenie wedle swojego widzimisię, czy jakieś klauzule go już powstrzymują :p
Taaa, podpisał cyrograf i po prostu trzęsie portami, że jak coś zmieni, to straci cały majątek i umrze w przytułku.
No i na koniec taka dygresja. Możne napierdalanie nie jest najlepsze, ale jak się przeradza w pierdolenie, to jest tylko gorzej ;)
No jaki polski język piękny :) Da się to na angielski przetłumaczyć, żeby ująć to "subtelne" rozróżnienie? :P
Wulgaryzmy? Nie, ostatnie posty to są same spoilery :D Kto nie czytał Wegnera czy Martina to ładnie sobie zepsuł zabawę.
Zresztą już po ptokach.
Zresztą dygresja Nick'a świetna.
To ja już nic nie mówię (ale wy możecie, to zaraz nową część założę). Ale tak ogólnie: o ile dygresja Nicka co do zasady jest celna, to imo akurat w tym przypadku całkowicie błędna :P
Dobra, to jednak coś napiszę, bo dzisiaj trafiłem na trzy ciekawe zapowiedzi.
Po pierwsze niedługo będzie wznowienie "Terroru" Dana Simmonsa. Kto nie ma, to będzie miał świetną okazję do nadrobienia tej haniebnej zaległości.
Po drugie w sierpniu ukaże się "Zabójcza sprawiedliwość" Ann Leckie - chyba najbardziej nagradzana powieść SF ostatnich lat.
Po trzecie jesienią nowa książka Wita Szostaka pt. "Wróżenie z wnętrzności".
EDYTKA
Po czwarte Jacek Dukaj i Paweł Majka we wrześniu będą mieli premierę książki "Miasto śmierci: Gra". To chyba pierwszy tom młodzieżówki jest.
[298]
Okładka obiecuje lovecraftiańskie klimaty, więc z chęcią bym sprawdził, ale najpierw muszę spytać (choć wiem, że wiele ryzykuję). Czy ten "Terror" wlecze się jak "Drood"?
"Terror" - głównie powieść historyczna, z elementami grozy, szczególnie pod koniec. Pytania "czy tak się wlecze" nie rozumiem, bo "Drood" się nie wlecze :P
Ale ogólnie jest bardziej dynamicznie, chociaż nie spodziewaj się szału, bo to trochę wzorowane na XIX-wiecznych powieściach jest. Za to klimat cymes.