Bardzo dobrze pamiętam lata 90, jednak nie było mi dane posiadać tak niesamowitego sprzętu jak PC i musiałem się zadowolić Amigą 1200 do której po kilku latach dokupiłem kartę Turbo Elbox z 4MB pamięci, która chyba 4x przyspieszała Amigę i był to niesamowity skok w jakości odtwarzanych gier bo w końcu można było w niektórych tytułach włączyć podłogi i sufit/niebo i gra działała w miarę płynnie :). Sam kiedyś dyskutowałem ze znajomym odnośnie jakości grafiki na A1200 i ówczesnym PC , która według każdej ze stron była lepsza na jego sprzęcie :).
Ja miałem Pegazusa, oj to były czasy! Mario i czołgi - to były najlepsze gry. znaczy, jak mi tata pomógł podłączyć konsolę do telewizora. Trzema kablami aż.
dziesięć minut i żadnego hejtu na Jordana...
Postęp
Ja również w latach 90. byłem szczęśliwym posiadaczem Pegasusa, gry były bardzo mało rozbudowane ale dawały sporo frajdy.
Oczywiście, granie miało pewnego rodzaju urok w tamtych czasach, którego dzisiaj już nie ma, ale pomijając wszystko jednak cieszę się, że było mi dane zagrać w takie produkcje jak GTA V, wszelkie Forzy, TLoU itd. Z pewną nostalgią wspomina się Mario, "Tanki", Smerfy ale jak dzisiaj zagrałem w demko Forzy Horizon 2 to aż mi ciarki przechodziły (grafika, muzyka, odwzorowanie samochodów) i osobiście nie powiem, że kiedyś było lepiej i że chciałbym wrócić do tamtych czasów.
Pegazus miał dużo fajnych tytułów jak Tank, Mario, Contra, Sky Destroyer czy Kunio-kun no Nekketsu Soccer League.
Del - To był pewnie przeskok pomiędzy 386 i 486.
Jordan - Pegazus to legenda. Sam sobie niekiedy lubię pograć w gierki z pegzazusa nawet dziś, a dają mi takie opcje emulatory na przeglądarce.
UV - Były dwie wersje 486SX (486SX i 486SX2). W drugiej wersji nie było koprocesora z powodu cięcia kosztów produkcji.
Oczywiście sam się wychowałem na grach typu Doom, Duke 1, 2 i 3D, Wolfenstein, Unreal, Quake, C&C Red Alert, Civilization, Fallout i wielu innych.
Cisza przy kasetowcach to były bardziej lata 80te
W 90tych większość już brylowała z dyskietkami
Pamiętam Silent Service II - moją pierwszą grę na pierwszy komputer i F-19 - drugą
Pamiętam Harriera Jump Jet, który jako pierwszy odmówił posłuszeństwa, bo miałem 1 MB ramu tylko, i jakoś dziwnie zainstalowany, że nie było nic w pamięci EXT, dzięki tej grze nauczyłem się wszystkiego o pamięci i config.sys - doszedłem do 613kB wolnej, a odpalał się przy 640
Na szczęście pokazał się Comanche - i dla niego trzeba było dokupić 3 MB ramu, COVOXa zastąpiła też karta dźwiękowa i wszystkie gry trzeba było zagrać jeszcze raz, by posłuchać dźwięku i muzyki
Potem karta ze standardem VESA, i rozdziałka do 1024/768 w grach, następnie pierwszy monster 3Dfx, Descent 2 jako ostatnia gra na dyskietkach, pierwszy CD-ROM za 5 milionów zł - a potem to już zaczęła się era nowożytna, dużo gorsza niż tamta...
Piękne czasy, tzn. klimat...giełdy itp., demoscena - pamięta to ktoś? Sam pisałem w AMOS'ie.. łezka się kręci
może nie było to 20 lat temu a 14-pamiętacie stadion dziesięciolecia -kto by dzisiaj kupił pirata za 10 zł
nigdy nie zapomnę mojej podróży na rowerach do kumpla mieszkającego w miejscowości obok po program do pakowania (winrar). Był mi potrzebny żeby zmieścić pierwsze pokemony red na dyskietce i grać na kompie wujka z małymi lagami.. i ten strach o te dyskietki :)
Panowie, posiadanie peceta w tamtych czasach to było dla mnie jakieś impossibile:) Natomiast pamiętam giełdę i Pegasusa naszego kochanego. Oj grało się w złotą czwórkę czy 999999999 in 1 itp, ale to była magia te gry i czas spędzony przy nich zostanie mi na zawsze w pamięci. PC u mnie zagościł trochę później, bo w 99r i od tego czasu o grach myślę non stop.
Wspomnień czar, zagrywałem się wtedy w Home Alone i Mario na Pegasusie koleżanki oraz Mortal Kombat i Wolfensteina u taty na komputerze w biurze... ale wtedy byłem młody i głupi, bo zamiast ogrywać klasyki to ja wolałem grać w piłkę z kolegami :p
No jak się ciesze że w latach 90 nie było anime na pegasusa, przynajmniej dzieki temu wypowiedź Jordana można posłuchać z ładem i składem.
Byłem w posiadaniu po komunii Timex'a 2048 w 1988r. przywiezionego ze składnicy harcerskiej z Wrocławia (mieszkam cały czas w Poznaniu) ; natomiast 2 lata później dostałem Amigę 500 z 512KB RAM. To takie pierwsze komputerki. Jak się dołożyło pamięć w Amisi do 1MB to pojawiał się w niezapomnianej grze Lotus II : Turbo Challenge ''komentator'' :D .Później konsole : Sega Saturn i SONY PlayStation 1 koło 1996r (trochę wcześniej chwilę w 1995 Amiga CD32) .Peceta miałem ''celowo'' późno i pierwszy to był chyba w 2001r. Duron 800Mhz. Kiedyś na giełdę chodziłem ale to było do roku 1994. Pamiętam jak ktoś odpalił demo Phantasmagorii 1 na CD-Romach to prawie wszyscy ludzie z giełdy się zlecieli i zaczęli krzyczeć : grafika telewizji... dziś z tego można popłakać się ze śmiechu ale co tam, ogólnie fajne to były czasy ;)
Niezapomniane czasy :)
386DX, 1,5 MB ramu, zwykla karta VGA i Pc Speaker.
Jak sie nakombinowalem z configiem coby Ishara 2 odpalic. Franca potrzebowala ponad 600kB konwencjonalnej. Udalo mi sie wycisnac 613 chyba. Kumple byli zszokowani. Prawie caly DOS wisial u mnie na High Mem. A o Doomie czy C&C moglem pomazyc. Za to Alone in the Dark to bylo cos.
A potem to juz szarak od 1998, czarnulka od premiery, dreamcast itd.
EDIT
Zapomnialem dodac Atari 65XE (prezent komunijny mojej siorki). Bez Turbo to byla tragedia. Jakiegos tam RPGa mialem, co to sie save'y nagrywalo na strone B. Sama giera wlazila chyba z 50 minut. Oczywiscie w chacie musialo byc cicho, jak podczas ciszy nocnej. A z turbo ze 20sekund i po sprawie :)
[6] A w 486SX kooprocesor niby byl ale uszkodzony, wiec w sumie jakby go nie bylo. Moj pierwszy wlasny PC, wlasnie przez ten nieszczesny kooprocek musialem uzywac dziwnych crackow aby 3dstudio4 chodzilo :D
a pamiętacie Arene? Na myśli mam the elder scrolls: Arena - pierwsza części tak popularnych dzisiaj gier - pojawila się 20 lat temu wiec fakt warty odnotowania w materiale :) natomiast Amiga (500 chyba to była:) a od 1991/92 PC (+monitor 14") to był standard dla gracza w tamtych czasach mysle.
Arena tak ;) jak na tamte czasy epicka gra...ale tez z epickimi bugami ;)
Mój błąd ;D ja miałem na myśli Daggerfalla .... ale siara ... faktycznie Arena była wcześniej ale jakoś się od niej odbiłem. W Daggerfalla pogrywałem sporo i dlatego mi się kojarzyła ta gra z bugami ;D
oh yeah
o tak - Turbo mi wlaczalo x50 z x25 w 486 DX50:) i ta fajna zielona kontrolka... ah lezka w oku naprawdę się kreci ...:))
Opowieści o czasach kiedy gra to nie była tylko gra, to była cała otoczka, od przeczytania o grze w gazecie, do spiracenia jej u kogoś kto miał sprzęt(2000 rok i nagrywarka u kolegi kuzyna ze studiów ktory za 10 zł każdą gierke mogł nagrać), kupienia jej czy przegrania jej od kogoś. Te emocje gdy człowiek zatapiał się w świat gry który wciągał bo był tak surowy że używało się wciąż wyobraźni a nie tylko oczu.
Chodzenie do kuzyna w latach 90 pograć na amidze czy atarii w lotusa czy soccer boya.
Komputer w 2000 roku i z karteczką od kuzyna na której była instrukcja formatowania i instalacji win 98.
Procesor celeron 533 bodajże i grafika 16 mb.
Kupno GForce 2 64 mb. I wszystkie gry nagle śmigały super szybko.
Granie w herosów 3 z ziomkami w gimnazjum na 1 kompie w 4 po lekcjach po 5 godzin.
Virtual cd- i już nie musiałes przegrywać gier, wystarczyło pożyczyć, zrobić obraz i jazda.
pierwszy internet w 2003 roku. Radiówka 64 kilo bity na sekunde. Sciągało 6 Kilo Bajtów na sekunde. Z hubów ze szwecji w DC++ pełną prędkością leciało.
Itd.
Jak to mówią: gimby nie znają, gimby mogą żałować. Bo dziś komputer poprostu się ma, internet ma być obowiązkowo. Dla mojego pokolenia to było coś wyjątkowego.
I to było piekne.
Melancholia się włączyła mnie. A teraz pora wrócic do mojego i7 i 36 mb internetu:D
Atarynka XE800, rymowanki w Top Secrecie i polskie LK Avalon wyciągające z tego sprzętu max.(Hansy Klossy, Miecze Valdgira etc.). Amiga 600 z 2Mb RAM też była ale nie wiedziałem że w Settlersach na słabyszhc konfiguracjach nie było muzyki. Fajnie sie grało za to na dwie myszki i split-screenie. Potem PC i niekonczące się modyfikacje autoexec.bat i config.sys oraz Norton Commanderem. Wspomnę jeszcze coś co wszyscy pominęli "Salony Gier" czyli Arcade'y z Commando, SF II i innymi Final Fightami. Czasem się tam stało, żeby tylko nasycić gałki oczne piękną i niedostępną nigdzie indziej grafiką i głębią kolorów (swoją drogą Final Fighta nigdy nie udało i mi się odpalić na A600, Kickstarter 2.0 miał swoje wady...). Kiedyś było inaczej bo gier było mało i a gry robione były przez zapaleńców dla zapaleńców. Teraz dostęp do narzędzi jest prosty - grę zrobić łatwo, trudno się za to wybić, za to mamy renesans gier Indie więc nie ma co narzekać. Pozdro dla ekipy!
u nas co niedzielę chodziło się na Heliosy na os. słonecznym w Szczecinie, gdzie co weekend urzędował informatyk, z litrem brylantyny na głowie i potężnymi katalogami z wycinkami gier z secret service ;) pamiętam , że zawsze stosowało się fortel mówiąc rodzicom, że idzie się do kościoła, no cóż, to były niezapomniane nabożeństwa ;) co ciekawe, w ówczesnych czasach były dosłownie 3 miejsca, gdzie można było spotkać wszystkich kumpli: boisko, salon gier i helios, gdzie tłumy czekały na nadejście weekendu i możliwość nagrania ukochanej gry. dyskietka - koszt 10 tys. zł na ówczesne. pierwsza gra po zakupie amigi: chaos engine, ostatnia przed ustawą o prawach autorskich wprowadzoną w 1994 r. - jurassic park. jedyny oryginał jaki posiadałem (i posiadam): alfabet śmierci, polska przygodówka ze statycznymi zdjęciami. jedno co najbardziej utkwiło mi w pamięci z tamtych czasów - to podejście do gry, którą traktowało się naprawdę wyjątkowo i zaglądało w każdy jej zakamarek, być może wynikało to z faktu braku takiego mainstreamowego dostepu do darmowego downloadu jak teraz. ehh ;)
Zauważacie że kiedyś ludzie jarali się głównie lepszą grafiką. A dzisiejsi hipsterzy nadal sądzą że kiedyś gry nie robili dla grafiki.
chyba najbardziej pamiętam moja pierwsza grę na Amige Gunship 2000 oraz drugą Another World to one najbardziej utkwiły mi w pamięci. ..Swoja kariere z komputerami zaczynałem od BBC micro (Acorn) i grze Frenzy ( gra podobna do KIX)... oj to były czasy gdy grało sie godzinami w ta sama plansze aby tylko pobić rekord, potem był C64 i Giana. oraz Amige 500 i kultowe przejście na 1200 potem dodatkowo kupno 4mb ram z procesorem 030 tak aby chodził płynnie Breathless.. I ta grafika w grze. Potem przyszedł PC i powoli, powoli ten "magiczny" kult stygł... teraz to jakoś tak nazwijmy to "sucho" nie ma tej iskry jak wcześniej czekało się w kolejce.. potem pudełko instrukcja , rozkoszowało sie gra.. Każde takie "czynności" były jedyne w swoim rodzaju. Pamiętam wypady do Katowickiego spodka mieszczącą nieopodal niego giełdęi te chwile gdy zobaczyło sie jakieś demo u kogoś na poukładanych komputerach przy stolikach. To był "nieśmiertelny" czas teraz wszytko się zmieniło . Dla mnie osobiście kiedyś było lepiej może ze względu ze nie było tak wiele komercji i podobnych gier jak teraz.. może ze względu na to ze było bardzo dużo świeżych pomysłów, może tez ze względu że trzeba było kombinować aby odpalić coś. Ale chyba największym atutem gier było to że trzeba było sobie "dołożyć" grafikę bo ówczesne komputery nie dawały radę. Jednak za to grywalność była na takim poziomie ze dzisiaj ciężko dorównać którekolwiek z gier. Tamte czasy uciekły a wraz z nimi to coś. Teraz wszytko podaje się jak na tacy. Gry wychodzą w większości podobne do siebie. I wszystko stało sie jakieś takie pospolite
Tomasz_76 -> Piąteczka ;) Ja na start do Amigi miałem właśnie Settlersów i Gunshipa 2000. Dla mnie to był szok, bo wcześniej znałem tylko popierdółkowate platformówki i strzelanki na C64. No, ale dopiero od odkrycia Ishara obudził się we mnie nerdzior.
Czy trochę nie pomyliły się wam czasy? mam obecnie 29 lat, przygodę z grami zacząłem w wieku około 14 od gry Wolfenstein 3d potem był DooM no i Quake gdy miałem juz te 16-17. Tak oglądam wasz materiał ( który bardzo mi się podoba) i wszystko jest ok po za ty ze pasuje bardziej do początku lat 90 w 95 roku był juz quake 1, gdzies tam powstawało pierwsze techdemo Unreal 1 na rynku królowało 3dfx voodoo1 za bagatela okolo 1200 zł ( wtedy to był majątek, dzis tez nie mało )...
Quake zadebiutował w połowie 96 roku, chip Voodoo podobnie, a i tak nie było gier, które z niego korzystały - dopiero tworzono pierwsze łatki. Voodoo rządziło, owszem, ale na przełomie 97 i 98 roku. Nie pomyliły nam się czasy. :)
Dla zainteresowanych - muzyka, która nie chodziła na 1 MB RAM w amigowych Settlersach:
https://www.youtube.com/watch?v=r385tMuVwjg
Do dziś pamiętam jak w Amidze 500 czasami trzeba było dyskietke podczas wczytywania podnieść lub minimalnie wyciągnąć bo się coś zacinało, albo na Atari 65 po włączeniu wczytywania nie robić gwałtownych ruchów bo się mogło nie wgrać. I np. Indiana Jones and Fate of Atlantis na 11 dyskietkach - przejście z jednej do drugiej lokacji trwało 5 minut i to nie czekania ale "trzaskania" dyskietkami w kółko, nie mówiąc już o grach Sierry jak King's Quest 5. Na PC-ecie znowu ustawienie Sound Blastera graniczyło z cudem i trzeba było pisać autoexec.bata i config.sysa żeby starczyło pamięci na gry oraz używanie memmakera .... tak teraz to jest banalnie gre zainstalować + jest net w którym wszystko można sprawdzić w 30 sekund a nie czasami po pare miechów zbierać info jak coś przejść czy w ogóle włączyć po giełdach komputerowych itp :D Dzisiejsza młodzież gdy by się przeniosła w tamte czasy by wpadła po 2 minutach w szał i się pewnie samookaleczyła lub wyskoczyła z okna :D
A bo wy w sumie jesteście z Krakowa - pamiętacie Mapasoft na Salwatorze ? :D
GimbusomNIE -> Mieszkałem na drugim końcu miasta, nie kojarzę tego sklepu (bo to chyba sklep?) ;)
20 lat temu w nic nie grałem, bo miałem jeden roczek, ale po paru latach już miotałem w gry ;]
Tak - sklep na Kościuszki 82 gdzie piraty nagrywali. Mieli tysiące gier w spisach na wszystkie sprzęty i wszystko w bardziej "cywilizowanej" atmosferze jak giełda za matecznym :D
Moja historia gamingu nie sięga lat 90-tych :P
2000 – PS1
2001-2004 – Sega Mega Drive
2004 – dziś – PC
2008-2012 – PSP
2012-2014 – PS2
I chyba z konsolowym graniem pożegnam się na zawsze, bo już ogólnie na granie nie mam czasu, czasem tylko jakieś klasyki odpalę na PC. Chociaż marzy mi się kupno jakiegoś retro-sprzętu (NES/SNES/N64) :)
Amiga to było cudo. Nadal gdzieś ją mam i całą masę dyskietek. Pamiętam te duże dyskietki, strasznie łatwo było je uszkodzić a co do włączania gry na commodore z kasety nigdy nie miałem problemu i nie było ciszy :D Pamietam jak kiedys byłem ciekaw co sie stanie gdy puszczę kasetę z grą na bumboxie. Momentalnie przyciszyłem bo takie przeraźliwe dzwięki leciały. To były fajne czasy gdy z kolegą grało się do późnej nocy w Lotus 2 lub 3 na podzielonym ekranie.
W Mortala 2 grałem na amidze i pamiętam że była jeszcze taka gra Taekwondo. Dwa fajne mordobicia natomiast w 3-cią część MK zagrałem dopiero na Sega Genesis. Ja dość długo nie miałem PC'ta i jak np. wyszła pierwsza część GTA to biegałem w nią grać w kafejce. Tak samo było z Quake2 i 3, robiliśmy takie wewnętrzne turnieje kafejkowe. Dzieciaki teraz juz tego nie zaznają a to było coś na prawdę niesamowitego.
Dobrą robotę odwalacie, ale zróbcie coś z tą swoją stroną. O niebo lepiej by się przeglądało gdyby było np. filtrowanie po autorze, dacie dodania itp.
Aż się łezka w oku zakręciła ;) Ja zacząłem od C64 na Komunię w 92 roku. Ehh, te sławetne "cicho i nie ruszać się, żeby się wgrało" Gierka z Kasety BASF 60 gdzie mieściła się kupa gier :P Później już Pegazus, słynna Golden 5 i Micro Machines, Tanks oraz Duck Hunt, Cotra i nne hity do upadłego. Amiga 600 z katowanymi Wormsami (gdzie można było w Deluxe Paint tworzyć własne plansze) Cannon Fodder, Dune 2, Soccer Kid, Super Frog i oczywiście nieśmiertelne Sensible Soccer - i ta kariera, która bije na głowę Fife po dziś dzień :P. PC był chwilkę później 486DX i ten oczopląs przy X-Wingu, Doomie czy potem DN3D i Warcrafcie. Pamiętam, że potem miałem AMD K6-2 266 kręcony na 300 i S3 Virge z 4mb ramu oraz akceletor 3dfx Voodoo i chyba 16 lub 32 mb ramu, to był totalny wypas! Mój pierwszy CD-Rom za 5 milionów złotych. Ograne u mojego śp. Wujasa hity na Sedze Mega Drive i pierwsze Playstation.... To były złote czas Game'ingu! Bo wtedy byłem dzieciak, koniec podstawówki i całe liecum. A teraz człowiek stary, 32 lata na karku, zaraz wejdzie w wiek chrystusowy i aż tęskni do tych czasów młodości i lepszych gier....
Atari pożyczone od sąsiada, potem już moje C64 do którego dokupiony był oryginalny monitor i z czasem stacja dysków (jeszcze mam te dyskietki z grami w szafie). Potem A600 i to z dodatkową pamięcią (też mam jeszcze te gry). Nie wiem, który był rok jak dostałem pierwszego PC chyba nawet od razu to był jakiś 486. O grzebaniu w opcjach gier przerabianiu autoexec.bat czy config.sys to chyba historia na inny filmik. Pegasusy i inne Nintenda to już u kolegów.
I jeszcze gry na ataryne nagrywane z radia :D
Ja zanim dostalem pierwszy komputer chodzilem do kumpla na C64 pamietam ze gralem w jakus boks. U kuzynow gralismy na Atari w RiverRaid i jeszcze jakas gre cos w stylu gta hyhyhy oczywiscie miala 3 kolory :) moj pierwszy komputer to Amiga 600!!! I gry silent service terminator no i First Samurai. Niezapomne dnia jak kumpel pokazal mi Dune 2. To byla graaa! Potem sensible soccer prince of persia settlers mistrz polski itp. Ktos wyzej pisal ze kiedys liczyla sie tylko grafika. Kiedys liczyla sie grywalność!!!!! Potem dostalem pierwszego peceta. Przed tym jak go dostalem u kumpla zagrywalem sie w gta i redalert. Gdy juz mialem swojego tak mnie nie bawily. Troche pogralem w earth 2160. I czesci juz nie pamietam. Za to w 98 roku wyszedl halflife. To ostatnia gra ktorej dziennie potrafilem poswiecic 8 godzin dziennie. A przepraszam seria championship manager i potem football manager. Pozniej kazda gra do dzis juz mnie tak nie wciaga. Pogram 30 minut i wylaczam. Potrzebuje przerwy. Roznica jest Starcraft 2. Obecnie moja ulubiona gra. Za duzo tego jest na rynku. Ciągła pogon za sprzetem. Nowe gry zabugowane. Oczywiscie sa rodzynki ale mnie nie wciagaja tak jak kiedys. To pewnie tez sprawa wieku. Mam 32 lata. A przypomniala mi sie gielda komputerowa w Poznaniu :))) i gra pirates do ktorej mialem mapę no i moonstone!! Oczywiscie na amidze :)) ehhh łezka w oku...
Przyszedłem poczytać hejty na jordana. Nie zawiodłem się.
[14] wygrał cały wątek!
Mi w pamięci już na zawsze pozostaną kasety. I mimo iż ten okres faktycznie otacza się taką, pewnego rodzaju mistyczną otoczką to ja wcale nie uważam ,że te czasy : "były lepsze". Ot sentyment i "x" lat temu powoduje u mnie takie wspomnienia ale gdy już wrócę na ziemię to zdecydowanie fajniej gra mi się dzisiaj. Mówią ,że teraz pospolite produkcje wypuszczane masowo, a ja się w tej kupie ( kiedyś wielkiego wyboru to nie miałem.. ) gier rewelacyjnie bawię i mam wybór. Tak jakby Mario czy Doom nie były pospolite :P.
Tak najbardziej chyba sentymentalnie podchodzę właśnie do tej otoczki - wpadało się do znajomego, tu coś nie działało - tu człowiek był szczęśliwy jeśli w ogóle coś z giełdy zadziałało, fajnie się to wspomina ale wrócić do tego to bym nie chciał. Niech wspomnienia pozostaną wspomnieniami :).
Ja grałem raz z kumplem na spectrumie bez monitora, bo akurat padł, w jakąś F1. To był hardcore. Komputerek wydawał odpowiednie dźwięki przy zbliżaniu się do bandy więc można było wyczuć jak się jedzie. W menu 2 opcje więc wstrzelić się było prosto.
Potem Amiga - http://www.youtube.com/watch?v=hUoJBerFDsA
386DX i 4 MB (chciałem napisać GB ramu::). Doom i koniec epoki Amigi. To był szok. Człowiek był królem okolicy, no a potem wylazł Dark Forces na chyba 8 MB i sen prysł:)
Dalej to PSX i Tekken2 (pokazywali to chyba gdzieś na gambleriadzie na stanowisku neo). To nie mogło istnieć naprawdę!
A i z największych szoków to jeszcze Unreal na voodoo, słynny motyw z wyjściem na powierzchnię i ten wodospad z muzyką.
Fajnie było.
Pamiętam jak na giełdzie komputerowej koleś chciał mi wcisnąć grę "Misję Harolda" co tam że była na 11 dyskietkach, do tego za jedną dyskietkę chciano wtedy 15-20zł.
A giełdy komputerowe są po dziś dzień, z tym że sprzedaję się na nich legalne oprogramowanie,gazety,używany sprzęt itp:.
Lata 90 to najpiękniejsze czasy!!. Kiedyś wszystko było lepsze, gry,sprzęt. Nie było internetu i szło się do kiosku kupić GAMBLERA albo Top Secret.
A z dyskietkami były nie jedne jazdy ja miałem z Mortal Kombat 2 gdzie chyba dysk czwarty miałem skopany i mogłem grac tylko Skorpionem,Sub-Zero i Riptilem
Ja miałem Atari 130 XE i Amigę 500 z 2 MB ramu kupioną na bazarze. Najgorzej mieli ci którzy nie posiadali stacji dyskietek, a kasety były bardzo kłopotliwe. Pamiętam jeszcze giełdę w Katowicach, można tam było załatwić wszystko, łącznie z przeróbkami na miejscu.
A pamięta ktoś audycje radiowe z grami?
Jak byłem mały to miałem, jak większość Pegazusa. Ojciec mi kupił go na bazarze u ruskich, wraz z kilkoma kartridżami. Na jednym miało być z 1000 gier, a tak naprawdę było kilka i reszta się powtarzała. Na bazar do ruskich chodziłem kupować nowe gry, bo były o wiele tańsze niż w sklepach. Co prawda to były piraty, ale nawet o tym nie wiedziałem i się dziwiłem, dlaczego w sklepie kartridż z grą kosztował 50-60 zł, a na bazarze 10-20 zł.
Sporo gier ograłem, a te co najbardziej mi się podobały to Contra, Terminator 1,2, Żółwie Ninja, Robocop czy nieśmiertelny Mario.
Z rok później na dworcu otworzyli na dworcu salon z fliperami. Jak zobaczyłem tą grafikę na tych automatach, to mały szok był dla mnie. Grafika wyprzedzała Pegazusa o lat świetlne. To był wtedy postęp Pegazus wyświetlał 53 kolory i rozdzielczość 256x240, a te z automatów z tego co kiedyś czytałem miały rozdzielczość 320x224, ale już potrafiły wyświetlać 4096 kolorów. Wtedy odechciało mi się już grać na Pegazusie i jak trochę kasy miałem, to na żetony wydawałem.
Ja miałem to szczęście,że przygodę z grami zaczynałem na początku lat 90-tych.
Najlepiej wspominam nesa(pegasusa)i Amigę600.
Amiga miała niesamowity klimat,którego do dziś nie uświadczyłem(co tydzień chodziło się na giełdę komputerową).Gra na 11 dyskietkach-bezcenne.
Ehh, to byly czasy. Nie wiem, dzisiejsze gry juz tak nie potrafia mnie wciagnac jak wlasnie te z lat '90, ale to pewnie przez to, ze bylismy dzieciakami, z masa wolnego czasu, brakiem obowiazkow etc, i po prostu siedzialo sie calymi dniami i napierdzielalo w Superfrog, czy innego klasyka. Tez doskonale pamietam czyszczenie glowic, zmiane dyskietki przed fatality w Mortal Kombat, przedmuchiwanie kartridzy i inne tego typu akcje, ktore dzis sa po prostu nie do pomyslenia :). Najmilej chyba wspominam Amige 1200 i Settlersow - spedzilem przy tej grze naprawde sporo czasu. Gieldy tez, jak jezdzilismy z kuzynem do Wroclawia etc :). Az sie lezka w oku kreci, ale mam swiadomosc, ze juz za 15-20 lat dzisiejsze dzieciaki beda z rownym sentymentem wspominac obecne lata i mowic, ze byly to najlepsze czasy...ever! ;p.
Może nie grałem w tamtym okresie, to nie mam stwierdzenia Ale ta gra głupia, albo że grafika za słaba.
Wręcz przeciwnie grało mi w to bardzo miło :)
Najbardziej mi tutaj przypadł Jaguar XJ220 albo Turrican 2.
Dzisiaj z uśmiechem na twarzy wspominam Commodore 64 i ładowanie gier z taśmy magetofonowej ;) Oglądanie często w ciemno poziomych pasów z charakterystycznym hałasowaniem w tle plus mały śrubokręt i ustawianie głowicy w odtwarzaczu taśm :) Modlenie się o poprawne wgranie gry itd
Złotą erę Pegasusa, bazarów, ruskich i wymiany kadridży :P
i na KOniec... czasu zabójczego rozwoju PC (kupowało się kompa a za 2 miechy już miał on problemy z uruchamianiem gier... hmmm niekiedy już przy zakupie był przestarzały :)
Bardzo dobrze pamiętam Conana Barbarzyńcę na C64 ... można było przeciwnikowi ściąć głowę z półobrotu, która potem toczyła się jak piłka ;) ... C64 kupiłem sobie za 2 mln złotych :)
Mój C-64 w roku 1992 kosztował 2.5 miliona, rany jaki byłem dumny i pod jarany idąc z pudłem przez miasto.
Amiga jak zobaczyłem The Settlers wiedziałem że muszę ten komputer kupić.
Za Amigę 600- 7,14mhz z 2MB ramu wybuliłem masę kasy ale uważałem się za pełną gębą 16 bitowym bonzem.
Pamiętacie program w TVP 1: Joystick i Tele-komputer czekało się cały tydzień na wiadomości
i recenzje/opowieści Pana Kazimierza Kaczora ehh recka Master of Orion po nocy mi się śniła i zarazem uświadomiła że epoka Amigi dobiega końca :)
Później czasy Peceta pierwszy Pentium 120mhz 16MB, dysk twardy 1.28 GB i CD-Rom x8 Karta graficza 1MB
i gry wiecznie żywe Panzer General, Red Alert, Herosi II.........
Mario i Contra to najlepsze gry jakie były na pegazusa.. a co do gier na komputer, to np. Volfied
Ja pamietam ze gralem duzo na pegasusie w Mario Contre i Czolgi. Potem przyszedl PC doom hexen heretic heroes 2 i mnostwo innych klasykow. Przede wszystkich Warcraft 1 i 2. Ale najwiekszymi tytulami tamtych czasow byl Starcraft i dwa pierwsze fallouty, dla tych gier stracilem monstrualne poklady czasu ale nie zaluje klimatu takiego do tej pory nie mialo nic. Wasteland 2 przypomnial mi klimat falloutow i nie tyle co sama fabula ale fakt ze sa to pustkowia nie wiadomo co cie spotka i prawie zadnych poradnikow w internecie nie ma zupelnie jak poraz 1 gralem w fallout nie wiedzialem co sie stanie
Przejście z ZX Spectrum na Amigę 500 to było coś! Póżniej z Amigi na PCta (386 DX) to był na owe czasy krok wstecz (właściwie na PC jedyna fajna gra wtedy do był Chuck Jeager Air Combat). Później się to zmieniło ale wcześniejsze gry były po prostu dużo gorsze niż na Amidze. Następny znaczny skok u mnie to zmiana PCta ( chyba był to wtedy Athlon 2000 coś tam) jako medium do grania na PS3 - wtedy zrozumiałem, że do fajnego grania - nie licząc strategi PCta można spokojnie zastąpić konsolą - ale to już inne czasy i XXI wiek.
Niezapomnianie czasy walki z DOS`em i memmakerem bo akurat zabrakło pamięci... Nie pokazać w felietonie UFO Enemy Unknown, Jagged Alliance czy Panzer General gier które powstały dokładnie 20 lat temu, kto tak jakby nic nie pokazać. Widać mało grali.
Amiga nie miała sobie równych. W grach 2D była najlepsza ! ( oczywiście były wyjątki ... )
Z przyjemnością obejrzałem ten filmik. Złote lata 90-te, to były czasy. Dyskietki, gry na DOS-a a potem pierwsze Windowsy. Grafika tak kanciasta, że niejednemu dzisiaj oko by wydłubało :).
Growej nostalgii nigdy za wiele. Więc i ja dołożę swoje pięć groszy.
Zaczynałem w latach 80 od Atari 800 XL. Wydaje mi się że wspomniana w materiale przez Dela konieczność zachowania absolutnej ciszy i stabilności podczas wgrywania gier z kaset miała wiele wspólnego z rzeczywistością. Sam pamiętam jak przy wgrywaniu (bodajże gry Conan), ktoś upuścił w pokoju książkę i około 90 minut oczekiwania poszło w plecy...
Trochę lepiej było przy przejściu na stację dyskietek, choć i w tym przypadku zdarzały się poważne problemy. Przez przypadek odkryłem "alternatywny" sposób na wgrywanie uszkodzonych nośników. Należało złapać za blokadę dyskietek i zależnie od wydawanych dźwięków obracać ją w lewo lub w prawo. Brzmi to absurdalnie, ale działało! Pamiętam jeszcze specjalny kartridż który służył do rozszerzenia pamięci chyba o magiczne...64kb!:-)
Moje ulubione gry z tamtego okresu to Indiana Jones, The Goonies, Montezuma's Revenge, Boulder Dash, Joust, Misja, Fred, Robbo i wiele innych zwyczajnie nie pamiętam.
Gdzieś na początku lat 90' przerzuciłem się na Amigę. Zmiana była gigantyczna, zarówno pod względem graficznym jak i muzycznym. Do dziś w pamięci siedzią mi takie tytuły jak Lotus, Turrican, Gods, Chaos Engine, Swiv, Hired Guns, The Ancient Art of War in The Skies, Alcatraz, Atomic Robo-Kid, Corporation, Die Hard 2, Fire Force, Gunship 2000, F19, Zone Warrior, Lost Patrol, Walker, Z i wiele, wiele innych... Mimo technologicznej przewagi nad starą atarynką, żonglowanie dyskietkami i komunikat Guru Meditation wspominam jako niezły koszmar.
W końcu pozazdrościłem jakiemuś kumplowi (wspomnianego przez spike1314) Chuck Yeager's Air Combat i Colorado (wydanych wtedy bodajże tylko na blaszakach) i wydusiłem na rodzicach kupno nowego kompa - 486 SX. Dobrze pamiętam że ten blaszak był kupowany w Al. Jana Pawła II w Warszawie w firmie Adax. Przybyło mi wtedy także parę oryginałów: Strike Commander (rewelacyjny manual!), S.E.A.L. Team i kultowe Syndicate. Dostępność oryginalnych gier nadal była jednak wątpliwa, więc prócz kupowania gier w Trezorze, w Al. JP II, największym ich źródłem była giełda na Grzybowskiej (i jarmark Europy). Pamiętam, że już później, w liceum rekordzista nagrał którąś tam część Command&Conquer na 60-80 dyskietek...
Era retro bezpowrotnie zakończyła się na pierwszych CD-ROMach, pamiętam jak kumpel odpalił chyba pierwszy interaktywny film. Była to westernowa strzelanka Mad Dog McCree...
Z przyjemnością obejrzałem film jak i czytam wasze komentarze. Ja niestety nie mogę kojarzyć tych czasów, bo w sumie przy większości z was jestem jeszcze glutem (rocznik 96), więc moje granie zaczęło się około 2002-2003 roku. I powiem wam, że czytając wasze komentarze, jak i słuchając mojego starszego brata, który już może kojarzyć tutejsze opowieści, doszedłem do wniosku, że mam trochę czego żałować... Gracze byli ze sobą bardziej zżyci, łączyła ich wspólna pasja, do tego przy kombinowaniu z sprzętem zdobywało się doświadczenie w obsłudze z konsolami, kompami, itd. To tylko moje odczucia i pewnie niektórzy z was się podśmiewa pod nosem czytając moje wypociny :P Pomyślałem sobie też, że jak dzisiaj wspominamy to, co było 20 temu, to ciekawe, co będzie za kolejne 20 lat.
@kuba1711
Yyy, toś mnie zaskoczył... Sądziłem że młodsi gracze mają raczej w głębokim poważaniu to jak się grało 15, 20, czy 30 lat temu... Te jakieś śmieszne kasety czy dyskietki, grzebanie w plikach, brzydka pikseloza w grafice i tak dalej... Po co i na co to komu?
Nostalgię i tęsknotę do tamtych czasów zrozumieć mogą tylko i wyłącznie ci którzy to faktycznie przeżyli. Cieszę się więc, że niektórzy z młodego pokolenia graczy starają się tamte czasy zrozumieć i wykazują nimi zainteresowanie.
Było faktycznie tak jak piszesz, nie było internetu, po grę trzeba było wyjść z domu, pójść do kumpla po jakiś soft, zapytać się kogoś jak zedytować config.sys pod jakąś tam grę i tak dalej i tak dalej... Więc czy było bardziej społecznie? Było, jak najbardziej, grało się głównie na dwa joysticki, często w sporym gronie znajomych. Wydaje się to śmieszne, ale jak ktoś miał na osiedlu dobry sprzęt i nową grę to się leciało do niego z wywieszonym ozorem. Natomiast kombinowanie software'owo-hardware'owe było podstawą skutecznego funkcjonowania każdego ówczesnego gracza. Bez kombinowania (szczególnie na PC-cie) szansa na odpalenie jakiejkolwiek bardziej skomplikowanej gry dramatycznie zbliżała się do zera.
No i jeszcze jedna rzecz - język angielski! Prócz paru (naprawdę paru) polskich gier, praktycznie wszystkie inne były w języku angielskim. Chciałeś grać? Musiałeś nauczyć się podstaw.
Ciekaw jestem czy obecne czasy będą dla 10-latków za lat 20 tak samo magiczne jak dla nas - starszych, te omawiane. W każdym razie było - minęło. Dobrze, że minęło, ile możnaby było grać w jakieś 8-bitowe Pongi? Zostały zajebiste wspomnienia i niejaka duma że jest się starym dziadem który należy do pierwszego pokolenia graczy komputerowych...
Grało się w młodości głównie na pegazusie w contre, czołgi czy kaczki. Na wcześniejsze konsole jestem trochę za młody. :P
19 lat temu grałem na Nintendo 64. Wiele fajnych gier przeszedłem, a największy kiler to GoldenEye 007. Cud, miód i orzeszki. Raz ze znajomym graliśmy w multi na dzielonym ekranie cały dzień i całą noc :) Ceny gier były zabójcze na tą konsolę. Pamiętam że za jedną zapłaciłem najwięcej coś koło 350 zł. Później się wymieniałem na giełdzie.
Wcześniej miałem jakiegoś klona konsoli Atari 2600 z wgranymi grami, a jeszcze wcześniej konsolę na której było z 8 gier, w których sterowało się kwadratową piłeczką. Były to gry w stylu tenis, koszykówka, coś a la Pong :)
W tamtym też czasie miałem różne konsolki przenośne. Klony Nintendo Game & Watch, a także oryginalne ruskie o podobnym wyglądzie jak Nintendo - na przykład wyścigi :)