Otóż dziś otrzymałem swój pierwszy tytuł naukowy, obroniłem pracę licencjacką na 4.5, jestem z siebie dumny i chciałem sie tym z wami podzielić. Pierwszy stopień studiów za mną. Tyle :D
Teraz wakacje nad morzem albo mazury. Pięknie :)
Uważam że coś jest z tobą nie tak jeżeli uważasz to za tak wielkie osiągnięcie, że aż musiałeś pochwalić się tym na forum
Ja tam mam pracę z perspektywami na przyszłość, też fajne, polecam.
Cynizm na bok, gratuluję i zazdroszczę wolnego :P
Skoro już obroniłeś tego licencjata to jednak powinieneś wiedzieć, że to NIE jest tytuł naukowy, a tytuł zawodowy.
Kyahn-->racja, jest to stopień naukowy ale tytuł zawodowy.
Zapomniałeś wpisać NIE w tym zdaniu, chyba już zacząłeś oblewanie :)
Licencjat. Jest się czym chwalić.
Żeby pracować przy hamburgerach nie musisz od razu nad morze czy mazury wyjeżdżać. Zmień nick na lic. sir Qverty.
Ok zwracał honor. Zmylił mnie artykuł na wikipedii dotyczący licencjata który zaczyna się od słów, ze jest to stopnień naukowy.
A więc mam tytuł zawodowy licencjata. I tak uważam, ze jest to jakieś osiągniecie którym można sie pochwalić skoro ludzie chwalą sie, ze mają urodziny :p (do tych którzy plują jadem)
Niestety, ale nie masz racji. Licencjat nie jest stopniem naukowym.
Tu masz wszystko ładnie rozpisane w postaci tabelki:
http://wiki.psrp.org.pl/Stopnie_naukowe
Gratsy :)
Ja w zeszłym miesiącu również dochapałem się inżyniera - po parunastoletnim zbieraniu się w sobie :)
W takim razie to zdanie jest bez sensu, albo chcesz napisać, że licencjat NIE jest stopniem naukowym, albo chcesz napisać, że licencjat to stopień naukowy ORAZ tytuł zawodowy. Zdecyduj się.
Za wikipedią:
W Polsce jest to tytuł zawodowy nadawany obecnie absolwentom studiów I stopnia; tytuł ten oznacza wykształcenie licencjackie.
teraz wypadaloby zdac w koncu te mature rozsz z angielskiego licencjacie z filologi angielskiej
Turystyka czy zarządzanie?
[15] Filologia angielska.
Jak sądzę nie oznacza to niestety końca studiowania i jeszcze przez dwa lata trzeba się będzie wstydzić..
sir Qverty ---> gratuluje i wspolczuje :] coz moze i ja sie kiedys doczlapie ;)
Filologia angielska... czyli albo nauczyciel, albo... sam kurs języka angielskiego tyle że trwający 3 lata :D
I tylko 4,5?:) =>
HETRIX22 - jeżeli uczelnia miała dobrą kadrę, to to może być całkiem dobry kurs językowy, dzięki któremu spokojnie można się utrzymać z tłumaczenia.
Gratuluje. Ciesze sie razem z Toba.
Gratulacje jesze 2 lata magisterki i potem wymarzona praca w macdonaldzie.
elitarna w koninie, gdzie przyjeli go z matura podst z angielskiego :D
Tytaniczna praca - wyskrobać kalabraka na trzydzieści stron i jeszcze się tym chwalić :).
Gratuluję, zawsze to jakiś level up i chwila radości :).
Myślę, że jako społeczeństwo moglibyśmy się nieco więcej chwalić (nawet jeśli są to jakieś drobne sprawy), tak więc masz ode mnie żółtą buźkę dla równowagi.
<--- o.
Stówę z hakiem, bo mi się w pewnym momencie odechciało dalej skrobać, skoro i tak jedyny egzemplarz zostanie zeżarty przez szczury grasujące w magazynie przechowującym prace magisterskie.
Ale zamiast zakładać wątki na forum, poszedłem do baru i się urżnąłem.
Ale zamiast zakładać wątki na forum, poszedłem do baru i się urżnąłem.
Faktycznie, dużo ambitniej.
Wiem, powinienem iść na wieczór z poezją śpiewaną w Czułym barbarzyńcy, ale niestety jestem prymitywem.
Dyplom trzeba oblać, aby się nie zatarł. Nie widzę jednak nic złego w zakładaniu tego typu wątków na forum. Chłop się cieszy, bo coś mu się udało osiągnąć. To dobrze. Byle było jeszcze lepiej.
Tytaniczna praca - wyskrobać kalabraka na trzydzieści stron i jeszcze się tym chwalić :).
Lic to pomiędzy 40 a 60 str. mój akurat miał 80 razem z bibliografią no ale jaki promotor takie wymagania :)
Kurcze, wiadomo, ze to QWERTY i niby tylko lic., ale hate z lekka bez sensu i przesadny, w Polsce i necie to się niczym pochwalić nie mozna
To niech mi ktoś jeszcze wytłumaczy /nie mam na koncie żadnej mądrej pracy :(/ jaka to różnica, kto ile stron napisał?
Przecież w 95% wypadków to zawsze makulatura podobno.
Ale zamiast zakładać wątki na forum, poszedłem do baru i się urżnąłem.
a ja przynioslem litra do domu i sie urznalem z ojcem
#patologia
To KFC czy McDonald?
a ja przynioslem litra do domu i sie urznalem z ojcem
#patologia
A ja już nie pamiętam.
#patologiadokwadratualboskleroza
Gratulacje. Tytulu juz Ci nikt nie zabierze. Moze i racja, ze na ten moment moze Cie czekac McD czy KFC, ale tytul teoretycznie nie powinien Ci przeszkadzac w przyszlosci :)
Gratulacje. Tytulu juz Ci nikt nie zabierze.
Jak najbardziej może go stracić, i nie tytuł tylko stopień.
Że tak zapytam - jaki tytuł naukowy daje praca licencjacka i jak się to się by pisało na nagrobku?
McDonald lub KFC pewnie.
Haha, ty tam pracujesz? Jak tak, to postaw mi za friko burgera.
[46] Za żadną, dalej studia dzienne. Robię mgr i udzielam dalej korepetycji. No i oprócz korepetycji wlasnie robotę podłapałem na wakacje żeby sobie troszkę zarobić.
Co do mojej pracy to miała stron 60. Równo.
sir Qverty --> Blad... idz do pracy (szkola) i studiuj zaocznie :) no chyba ze opcja przedluzamy dziecinstwo :P
Potwierdzam.. dzienne studia to najgorszy wybór jaki może być... no chyba że ktoś na garnuszku rodziców chce bimbać do oporu.
Studia zaoczne + praca = profit.
Studia dzienne i brak pracy = brak jakiegokolwiek doświadczenia po = "przykro nam ale szukamy kogoś z doświadczeniem..." a lata będą lecieć.
Thun i MiniWm piszą świętą prawdę. Zaoczne > Dzienne. Teraz wyłącznie doświadczenie się liczy. Nikt na papier nie patrzy czy kończyłeś dziennie, wieczorowo czy zaocznie, a ile lat masz doświadczenia. Teraz minimum to 2 lata doświadczenia - wiem, bo sam szukałem roboty dość długo ...
Zaoczne > Dzienne. Teraz wyłącznie doświadczenie się liczy.
Studia zaoczne + praca = profit.
Prawda. Konieczność pogodzenia pracy zawodowej z zarywaniem co drugiego weekendu na uczelni zdecydowanie lepiej świadczy o delikwencie niżli studenciku z trybu dziennego, dla którego największy problem stanowi zazwyczaj wyciąganie kasy od rodziców na chlanie. Oba warianty zresztą przerabiałem. A tak przy okazji to o jakim my wogóle studiowaniu w dzisiejszych czasach rozmawiamy? Jeszcze całkiem niedawno dyplom mniej więcej połowa ludków która kierunek zaczynała. Dla osobników płci męskiej którzy mieli mniej szczęścia lub wykładowcy ich nie lubili, czekała nagroda w postaci bilecików drukowanych przez WKU. A teraz co? Ile razy można poprawiać kolokwia i zaliczenia? Trzy? Pięć? Do skutku? Byle uczelnia studenta nie musiała wywalić i utracić kasy od państwa.
Tylko,co ci po tej pracy podczas studiów zaocznych jak nie pracujesz w zawodzie (praca jako kelner, czy inna śmieciowa praca) i doświadczenie masz nie adekwatne do pracy o jaką się będziesz starać po studiach. W rezultacie wychodzi na to samo: brak doświadczenia. Chyba, że uda ci się znaleźć prace, która chociaż w minimalnym stopniu jest jakoś powiązana z pracą związaną z kierunkiem studiów.
Ja też się obroniłem tydzień temu :)
W wieku 32 lat Licencjat w Szkole Lansu Baunsa i Opierdzielania.
Wielu już straciło nadzieję że to wreszcie mi się uda :)
Tytuł zawodowy czy naukowy, jak zwał tak zwał, dajcie się chłopakowi cieszyć :) Gratulacje:)
A ja się nie zgodzę, bo to bzdura.
Warto mieć JAKIEKOLWIEK doświadczenie w JAKIEJKOLWIEK pracy, bo potem nawet tego ''głupiego'' zawodu barmana, czy kasjera nie dostaniesz.
Akurat w przypadku doświadczenia to mi się zaliczają praktyki zawodowe które odbywałem podczas studiów. Koleżanką rok starsza ode mnie podłapala prace na pełny etat w gimnazjum w którym na 3 roku miała praktyki, był wakat i sami zadzwonili.
Gratulacje! Ludzie zazdroszczą, bo sami nie poszli na studia. I wiadomo, że na licencjacie się nie kończy.