Jasne, że dorosłe życie ogranicza ilość wolnego czasu. Ale jest takie słowo klucz: priorytety. Zakładając, że mamy do czynienia z osobą pracującą, takim jedynym absolutnym i przymusowym priorytetem na co dzień jest praca. Czyli 8 godzin w przypadku standardowego etatu. Uczeń w szkole spędza powiedzmy 4-6 godzin czyli mamy już ten zysk na czasie. Ale co dalej? Tutaj właśnie zaczynają się wybieralne priorytety. Jak ktoś chce być nerdem to nim pozostanie nawet wtedy, gdy ma etat. Nerd nie będzie codziennie chodził na zakupy. Nerd nie będzie codziennie chodził na siłownię. Nerd nie będzie spędzał czasu z dziewczyną (bo jej nie ma). Nerd nie będzie rozbijał się po kinach i barach. Nerd będzie siedział i grał/programował/klikał na swoim komputerze. Sam jestem takim nerdem z wyboru. Mam 32 lata i dobre 90% procent moich znajomych w moim wieku (z którymi kiedyś spędzałem całe godziny na graniu i prokrastynacji) teraz gra bardzo sporadycznie. W zasadzie pasują oni do obrazu przedstawionego w tym blogowym wpisie. Ale oni to robią z wyboru. Uznali, że po pracy wolą się zająć czymś innym niż graniem w kolejną grę. Mają swoje priorytety. Natomiast nerd będzie miał swoje. Dla mnie w ciągu tych lat zmieniło się w zasadzie tylko tyle, że kiedyś mogłem grać po 8 godzin na dobę, a teraz ta ilość wolnego na to czasu spadła do 2 - 4 godzin. Ale nadal mogę to robić prawie codziennie. Po prostu granie pozostaje bardzo wysoko na liście moich priorytetów. Jak to z nerdami bywa. A jak ktoś nie ma czasu na granie w ogóle (albo prawie w ogóle) to albo miał pecha w życiu albo po prostu przestał być nerdem (lub może nigdy nim nawet nie był). Taka moja obserwacja, z zachowaniem szacunku dla wszystkich nerdów i nie-nerdów :)
Parafrazując papieża, który po obejrzeniu filmu "Pasja", orzekł, że "tak było", chciałem potwierdzić, jako gracz 30+ letni, że jest dokładnie tak jak pisze autor. Ciężko mi znaleźć czas żeby spotkać się z większością znajomych, których (w zasadzie można już tak dziś powiedzieć) miałem.
A chwilę usiąść przy laptoku z reguły mam czas dopiero po 20... tej. I rzadko w tygodniu pracy mam siłę, żeby posiedzieć dłużej niż godzinę.
W dorosłym życiu dochodzi masę aktywności, które pochłoną Ci więcej czasu niż masz, a w szczególności ciężko będzie, jak pojawi się dziecko.
Nadrabiam w urlopy i weekendy. Tak niestety musi być.
Ale w zamian za czas, którego Ci brak, jest coś, czego nie masz jako gówniarz: pieniądze. Własne.
Masz ochotę kupić nową grę? Idziesz i kupujesz. Chcesz konsole, nowy sprzęt do grania? Nie ma problemu. Nikogo nie musisz się prosić.
Dochodzi do tego, że szczególnie na niedrogim Steamie mam dziesiątki tytułów, których w zasadzie nie zdążyłem nawet odpalić. Kupiłem, bo była okazja, ale grać już czasu nie mam.
P. S. - studenci, którzy tu piszą o braku czasu - wierzcie mi - studia to jeszcze nie dorosłe życie... dorosłe zacznie się jak będziecie w stałym związku mieszkająć razem i utrzymując własne mieszkanie / dom, na na drugim lvl jest dziecko. To już full opcja dorosłości i braku czasu.
Patrząc na to z perspektywy czasu: studia to nawet nie lvl 1.
Dlatego tak szalenie cenię sobie życie singla. Po pracy mogę robić z wolnym czasem co tylko mi się podoba i nikt nie zarzuca mi, że go marnuję na "jakieś tam gry"
Jak już wcześniej ktoś powiedział ważne są własne priorytety. Znajduję czas na gry, sport, książki i nie czuję, że zaniedbuję którąś z moich pasji. Kluczem jest sprawna organizacja.
Zawsze uważałem siebie za wiernego fana gier, więc pozwolę się wypowiedzieć jak to było u mnie.
Jak byłem kawalerem to potrafiłem wrócić z pracy o 16:00, szybki prysznic, jakiś obiad i praktycznie od 17:00 miałem już na ekranie loading :P Weekend, jeszcze bardziej nadrabiałem, i nie raz cały dzień, nie raz od 10:00 do 19:00 aż się wychodziło z przyjaciółmi do baru a w niedzielę po kościele znowu prawie cały dzień. Nie raz robiliśmy w weekend też nocki więc praktycznie granie pochłaniało 80% mego wolnego czasu.
Żona - tu już się znacznie zmieniło. Powrót z pracy o 16:00, wspólne gotowanie i jedzenie nie raz do 18:00, trochę rozmowy i od 19:00 do 22:00 gdy ona ogląda seriale to ja mam czas na grę. W weekend wiadomo zakupy, jakiś wypad do kina, trochę na budowę bo akurat kupiliśmy szeregówkę więc co weekend sprawdzaliśmy postępu naszej ekipy remontowej więc w sobote i niedziele 3 godzinki w ciągu dnia się udawało + piątek i sobota gdy żona szła spać ja grałem od 23:00 do 2:00 więc też 3 godzinki.
Dziecko - tu znowu inaczej, wiek niemowlęcy to praktycznie grałem kiedy tylko spał
a więc powrót z pracy 16:00, obiad, pomoc przy małym (jakaś kąpiel) i gdy zasnął o 20:00 to odpalałem i grałem z 2h, a czasami 20 minut (dużo zalezało czy się budził czy spał spokojnie).
A więc moi drodzy wszystko to kwestia organizacji i szczęścia :-) Odszedłem całkowicie od PC bo zapominałem nie raz o fabule RPG, Mmo odstawiłem jak już poznałem żonę. Gram więc jedynie na konsoli gdzie wątek fabularny gry nie jest długi a wiele gier akcji pozwala mi się odprężyć i czasami gdy jestem zmęczony mogę wyłączyć myślenie :-)
Ten wątek ma 3 lata...
Ja też ostatnimi czasy wolę pooglądać seriale albo filmy niż grać, ale to wynika miedzy innymi z tego, ze ostatnie gry mnie mniej lub bardziej rozczarowuja.
10 lat temu wyszły takie kozackie gry jak The Orange Box, BioShock, Modern Warfare, Assassins Creed, Mass Effect, Uncharted, God of war, Mass Effect, The Darkness itd w wiekszosci nowe ip z bardzo dobrymi historiami/grafika jak na tamte czasy.
W tym roku z nowych ip AAA byl chyba tylko Horizon, który jest wlasciwie mieszanka Tomb Raidera z Far Cry'em czyt. nie ma w nim oryginalnosci.
No własnie nie dosc, ze dzisiejsze gry kopiuja jedne od drugich, to nowych marek tez tyle co kot naplakal.
Z branża gier jest coraz gorzej, coraz wiecej multplayerowk z mikroplatnosciami.
Trzeba chyba zmienic hobby, tylko na jakie.. Dzieci nie mam i mam nadzieję, ze nigdy nie będę mial.
P.S.
Bym zapomniał, ale na tej generacji jest totalny dramat z fps'ami które bardzo lubię. Ile takich gier z nastawieniem na singiel wyszlo? Dwie czesci Wolfensteina, Doom 4, Far Cry 4. Cholernie dużo nie ma co
Gdyby taki Timeshift wyszedl dzisiaj ze wspolczesna oprawa mechanika to by rzadzil :D
no tak jak się trzeba zacząć utrzymywać to i zaczyna brakować czasu na granie. O ile na studiach można jeszcze zarwać nockę na granie to później szkoda się męczyć na kolejny dzień z powodu ram czasowych obowiązków. O ile wcześniej grało się bo było ciekawie to teraz poznało się kawał świata i też inne interesujące rzeczy pochłaniają, a wiadomo doba ma tylko 24h ;) Przy czym zastrzegłbym, że działalność nerda to nie tylko granie! Nie bez powodu na obrazku z nerdem gdzieś wala się lutownica ;)
Co do obowiązków, które są definiowane jako wykonanie zadania nie jako 8h etatu to zawsze można popracować nad efektywnością - robię zakupy raz na dłuższy czas, gotuję też w inny sposób niż moja druga połówka(mniej czasu poświęcam i naczyń...), sprzątanie raz na jakiś czas trzeba zrealizować jednak czy równomierna cienka warstwa kurzu to syf? ;)
tyle, że jeszcze dzieciaki nie wspomagają entropii...
Właściwie to kto w Polsce może grać. Dzieci wiadomo nie, szkoła, dodatkowe zajęcia, konie, sztuki walki, języki, baseny więc żadnych gier bo tylko ogłupiają. Dorośli też nie bo rodzina, praca i wszystko co z tym związane na gry nie ma czasu. Ten nasz rynek growy utrzymują tylko studenci?
Dziwne, że Japończycy znajdują czas na granie bo tam ludzie żyją albo w szkołach albo w pracach.
mam 27 lat, gram od 1995r. Praca pochłania teraz 50% mojego czasu. Przychodzę po 16.00,17.00 do domu. Prysznic, obiad.. i mamy godzinę 18.00. Mieszkam z dziewczyną i jej też wypada poświęcić trochę czasu, więc staram się robić tak abym miał czas na granie i dla niej. Niestety są też inne zajęcia i sprawy do załatwienia. Ogólnie to codziennie jestem w stanie wygospodarować minimum 3h na granie, więc nie jest tak źle, ale kosztem siedzenia do późna co przekłada się następnego dnia na zmęczenie i niewyspanie.
Wolne mam rzadko w pracy ( może ze 4 dni w miesiącu )i to już nie jest taka sielanka jak kiedyś, kiedy mieszkałem z rodzicami i mogłem grać po 12h dziennie mając wszystko w d**ie..
Jeśli dojdą kiedyś dzieci to już w ogóle będzie to wszystko ciężko pogodzić a czas na grze leci szybciej niż spadająca gwiazda..
To jest, jak już ktoś wcześniej wspomniał, zwyczajny wybór priorytetów. Widzę to u mojego brata strasznie. Kiedyś ogromny fan Football Managera, potrafił przy nim spędzać dosłownie dni. Heroesy 3 to samo.
Teraz odkąd ma dzieciaki, to praktycznie w ogóle nie rusza komputera. Woli ten czas spędzić bawiąc się z nimi. Albo z żoną. Albo razem.
Ja już też praktycznie nic nie ruszam, mimo braku takiego "środowiska". Od czasu do czasu tylko jakiś Heroes, ale chyba czułbym się źle, gdybym spędzał połowę wolnego czasu... po prostu grając. Ale i tak uważam, że to tylko kwestia nastawienia :)
Jak tam z waszym czasem na granie?
Ja ostatnio przeginam. Gram wieczorami jakieś 2-3 godzinki a później kładę się spać na jakieś 3-4 godziny bo na 6 do roboty...
Doba to dla mnie za mało...
Po co Ci dziewczyna/żona, skoro jak sam mówisz i tak musisz sprzątać, robić zakupy i prasować :D
W tym roku nie przeszedlem sninjednej gry. Tylko w Spidermanie i Atomic Heart jestem w połowie i ewentualnie czekam na Alana Wake'a, ale jak takie gry jak Zelda, BG3 i Starfield zostają kandydatami do gier roku, to co się dziwić, że nie chce się grać? Wole 27864388 przejść Dark Seal z 1990-tegp rozkoszując się cudowną muzyczką z ostatniego levelu niż grać we współczesne gnioty. https://youtu.be/kdGerQbGgS4?si=hDdOB3_0JBIq6Ho4 od 19:47 . W tamtych czasach żadna gra na żadną platformę nie była aż tak zaawansowana technologicznie. BLIZZARD w Diablo żywcem zzynelo pomysł projektując swoje gry. Gdyby nie Dark Seal nie byloby dzisiaj Diablo. Zresztą patrząc na tą grafikę i muzykę to chyba dopiero w 2000 roku powstawały gry że zbliżona grafiką. To coś jak teraz Crysis 1. Dopiero od kilku lat zrownalismy poziomem grafiki z tą grą. Swoją drogą za dzieciaka na automatach (czyli jedynej platformie, gdzie była ta gra) ukrywałem się z lekcji by w to grać i na nasze pieniądze na żetony myślę, że z 50 tysi wydałem by nauczyć się w to grać. Efekt jest taki, że do dziś to potrafię, a wtedy pamietam, jak pół osiedla dobijało się do automatu, gdzie grałem,by zobaczyć end game. Piękne czasy. Oprócz mnie tylko jedna osoba u mnie w mieście to potrafiła, choć nie była aż tak dobra, bo....sam ją nauczyłem w to grać :)
Efit - tak teraz patrzę i widzę jak jakiś pajac kaszani ten tytuł po całości. Chyba nagram własny gameplay i pokażę kak to robi mistrz . To samo z takimi tytułami jak Snow Bros (połowa leveli to perfekty), Shinobi, Shadow Dancer etc. To są prawdziwe gry. A to, że wszystkie przechodzę na jednym kredycie do dziś nie ma z tym nic wspólnego :P
[ Awe ]
Dla dorosłego człowieka to strata czasu. Gry to domena ludzi młodych. Starsi spełniają się w bardziej życiowych zajęciach. Budowa domu, remonty, kariera, czy wychowanie dzieci.
Inną kwestią jest też to, że inteligentny człowiek, nazwijmy go gracz ze stażem, zdaje sobie sprawę, że gry nie rozwijają. Dzisiejszy Battlefront 2 w zasadzie nie różni się od 20 letniego Jedi Knight. Po co zatem tracić czas. Lepszym wyjściem jest rower.
Mam na strychu w pudłach ponad 50 gier, które większość nawet nie rozpakowałem. Szkoda życia na kolejne deja vu i "czy ja już to gdzieś nie widziałem?".
Oj coś o tym wiem.Obecnie na półce mam 37 gier (wtf ) kilka z nich jest na różnych etapach od FC3 60% aż do batmana na 10%, co śmieszniejsze ja nadal te gry dokupuje przy każdej okazji ale czasem serio się zastanawiam po co, bo nie wiem czy je kiedykolwiek przejdę.Do tego mam szereg jeszcze kilku innych zainteresowań, plus dochodzą wszelakiego rodzaju wypady na mecze,festiwale koncerty, i jak tutaj żyć ?I niestety faktem jest, że często mam maks godzinę na granie dziennie dlatego czasem to się mija z celem.
[Jestem niesłyszący]
Dzieci mają więcej wolne czasy od dorośli. Dlaczego? Bo biedne matki i ojcowie wykonają obowiązki za leniwe dzieci. :P
Dorosły gracz po pracy może mieć więcej czasu na granie. Trzeba mieć dobry plan tydzień np. kupić jedzenie na tydzień zamiast robić codziennie zakupy, a zaoszczędzisz trochę czasu. Rozmiar mieszkanie i ogród też mają wpływy na ilości obowiązki domowe. Rodzina czy kawaler? Nie każdy ma ochotę zostać gracz-nerd do końca życia - "gry znudziło mi i wolę uprawiać sporty". Trzeba zdecydować, jaki styl życia prowadzisz i kim będziesz. Nie można mieć wszystkiego. Taki jest urok życie. ;P Żyj pięknie i nie żałuj niczego! :)
Moja rada - staraj się wykorzystać wolny czas jak najlepiej według Twojej uznanie, bo potem może nie będziesz miał czasu i kiedyś będziesz pożałował. Miłej granie. ;) P.S. Jestem po studia. Pracowałem na stażu (8 godzin pracy) i rzeczywiście nie jest mi lekko, ale da się przywyknąć i zawsze znajdę czas na granie (kilka godzin). ;)
Jeszcze jedno, granie w nocy ZDECYDOWANIE odradzam i nie polecam. Tylko sprawi, że gorzej się czujesz i twoje oczy psują. :( Będziesz miał trudności w pracy.
Aha! Nie zmuszaj i nie żądaj twórcy gier, aby przyśpieszyli produkcji gier. Bo mają też własne życie i marzenie. ;)
@ollbrzym -> Posiadania żona mi nie przeszkadza, ale zależy od jej wymagania i oczekiwania. ;D Oby nie każe mi wyrzucać gry komputerowe do kosza na śmieci. XD
Ja pójdę spać. Życzę Ci miłej dnia. ;D
Teraz nawet jak się dobiorę do kompa to posiedzę na necie a później nie chce mi się uruchamiać gry. Chyba więcej czasu spędzam na przeglądaniu newsów o grach, komentowaniu ich, niż samym graniu. Obowiązki to jedno, druga sprawa to to, że gdy ograło się tych kilkadziesiąt, kilkaset gier podczas swojego żywota to później rzadko się trafia taka gra, która czymś zaskakuje i wciąga jak bagno. No i jakoś nie ma takiej radości z gry, bo zawsze gdzieś za plecami czają się wyrzuty sumienia, że zamiast grać można by było zrobić coś bardziej pożytecznego. Jeśli już gram to częściej wolę powrócić sobie do starszej gry którą ukończyłem co najmniej kilka razy, niż zagrać w nowy tytuł. Sentymenty? Pewnie tak.
Gramy mniej, bo oprócz "obowiązków życiowych", mamy najczęściej więcej wolnych środków finansowych, więc granie konkuruje z innymi formami rozrywki.
Moja dziewczyna nic nie ma do mojego grania :D i czasem razem gramy np w Street Fightera 4, i zawsze wybiera Sakurę bo innymi fighterami kiepsko grywa.
Odczuwam to samo co autor. Tylko moja transformacja była jeszcze gorsza. Z Super no-life'a ( 20h na dzień grania) teraz jak zagram godzinę dziennie to jest szczyt. Rano budze się i odrazu uczę na zaoczne studia. Potem wychodzę o 10 30 do pracy i w domu jestem... o 20 15. Jem, myje się i umieram, bo nawet nie mam siły się skupić by pograć. Ehh. Wolny czas poświęcam dziewczynie. Na granie już czasu nie ma....
Praca pracą, ale dzieci, te dopiero zabierają czas i naprawdę, lepiej go poświecić im niż graniu.
Tak czy inaczej, jeśli mam ochotę, gram codziennie. Czasem 20 minut, czasem godzinę, czasem kiedy żona ma wychodne i parę godzin :D
To nie jest kwestia nie mam czasu na granie, a bardziej nie mam czasu na hobby.
Tak jak powiedział Yasiu, żona czy praca to pikuś przy tym ile czasu wymagają małe dzieci.
Osobiście jak chce obejrzeć film, mecz, grać, czytać książkę itp itd to nie dość, że muszę wybierać (a kiedyś miałem czas na wszystko) to jeszcze przeważnie odbywa się to kosztem snu.
Rzadko kiedy jestem w stanie przesiedzieć przy komputerze bez przerwy więcej niż kilkanaście minut jeśli dzieciaki nie śpią.
W tym roku akurat trafia mi się ekstra tydzień wolnego, poza planowanymi 2tyg wspólnych wakacji i już powiedziałem żonie, że wywożę ją do teściowej z dzieciakami, a SAM siedzę w domu caluśki tydzień,
ależ wypocznę, już się nie mogę doczekać.
Ja z kolei czasowo nie odczuwam braku na gry, choć jak każdy dorosły człowiek swoje obowiązki mam, głównie studia to jednak z biegiem czasu odczułem zmianę stosunku do swojego gamingowego hobby. Co prawda nie aż tak bardzo, aby całkowicie zrezygnować z tej przyjemności grania o nie jestem graczem od prawie 15 lat i myślę, że jeszcze bardzo długo będę obcował z grami to jednak mój zapał do grania bardzo ostygł. Jeszcze dwa lata temu z niecierpliwością odliczałem dni do kolejnych premier aby spędzić przy nich całe dnie i przejść grę przed kolejna nadchodzącą. Ale od jakiegoś czasu moje nastawienie zmieniło się w taki sposób, że choć staram się codziennie znaleźć trochę czasu na obcowanie z padem w ręce to jednak półtorej godziny max dwie dzienne z grą mi wystarczy potem najzwyczajniej w świecie dopada mnie znużenie i to niezależnie od tego czy gra jest wciągająca czy nie. Dobrym przykładem na potwierdzenie była premiera ostatniej części mojej ulubionej serii GTA o ile przy premierze czwórki potrafiłem przesiedzieć ponad pół dnia tak przy piątce półtorej godzinki rano lub w południe i ewentualnie godzinka wieczorem mi zupełnie wystarczyły potem miałem dość.
"Z rynkiem gier jestem na bieżąco: codzienniem czytam wszystkie (!) newsy, oglądam trailery, gameplaye, wieczorami przed snem słucham podcastów." - No właśnie, a to wszystko "trochę" czasu zajmuje, a potem nie ma go na granie. ;p
Sam kiedyś pisałem, że już nie gram tyle co gdy chodziło się do szkoły. I nie mam potrzeby by zagrać w każdą grę, raz że mój komp ledwo zipie, a dwa, że czasu na to nie ma za dużo. Czasami uda się coś wyrwać i pograć, ale później czar gry pryska bo pojawia się: "o co tam chodziło?" i najlepiej by było grać od początku, a wiadomo że nie uda się tak szybko przejść gry, więc znowu się odkłada przejście na kiedyś tam - przez co taki trochę "Dzień świstaka" się robi. ;p
Można to podsumować więc tak, że jako uczeń (by nie powiedzieć gówniarz :D) ma się dużo czasu na granie, ale nie ma kasy na te gry (stąd nierzadko pozostaje piractwo), natomiast jako 'dorosły', ma się kasę na gry, ale nie ma już czasu by w nie grać. Ot taki mały paradoks.
Najlepiej mają Ci, których praca polega na graniu/testowaniu, albo po prostu (tak jak pracownicy GOL'a vel GOLasy ;p) pracują w takim, a nie innym środowisku...
====
@Mastyl
Ciekawe co mogą powiedzieć Ci, którzy studiują i pracują, a do tego mają już sporą rodzinkę. Level ultra-hard? ;)
Ja pracując studiowałem, i to ciężki kierunek, no i faktycznie było ciężko, ale jak skończyłem, to satysfakcja z siebie gigantyczna. Ale fakt faktem - nie grałem prawie nic wtedy.
To jest lvl 3. :) A z dziećmi - 4 :)
co do ps 2/ kiedyś nie było gier, była jedna na wioskę osiedle albo pirat, pieniądze były ale na jakieś rzeczy podstawowe co dzienne , proszek, jeansy, lodówke, masło mleko i ciągłe dokładnie do domu którego się robiło własnymi splamionymi rękami. Dzisiaj natomiast smarkacze mają gotowe chałupy bo starzy im zapewnili i rozpieścili. A są tacy co tego nawet nie zaznają. Więc czasu mają nad to a i tak stale go brakuje. Większości zgadzam się z tekstem, tylko te zmiany które przychodzą nikt nie narzuca, a przynajmniej część, bo dziewczyny żeby ci truła nad uchem jak chcesz grać to nie musisz mieć. - Ollbrzym trafnie to ujął i raczej nie ma się co wykręcać bo klin wbił ci głęboko
@barth89 w sumie jestem w podobnym wieku i fakt, spora różnica między szkołą a pracą. Ja za czasów hmm, powiedzmy gimnazjum, czy tam liceum. Na ogół wstawałem o 7:00 no i 20 min dojście do szkoły, przez 40 min coś zjadłem, przyszykowałem się i fru. Wracałem tak 14-16 i w sumie sporo wolnego czasu już miałem, nie byłem na dodatek zmęczony, a raczej znudzony na ogół. Oczywiście zjadłem, zrobiłem co trzeba i grałem lub szedłem na podwórko. Ogólnie był luz jak cholera. Potem jednak gdy zacząłem pracę. to już się zmieniło i to sensownie. Teraz muszę wstać 5:00 ogarnąć się, zjeść i przyszykować jedzenie do pracy, wychodzę o 6:00, żeby być na 7, potem gdy już jestem w domu, jest około 18:00 i po zakupach, jednak jestem bardzo zmęczony i często kleją mi się oczy, czasem od razu po kąpieli spać na jakieś 2h i wstaje już bardziej wypoczęty na resztę dnia, jednak co dzień z godzinkę daje rade po grać. Mie posiadam rodziny i jakoś mi się nie pali do posiadania, wole czas młodości poświęcić na własne cele i hobby :)
Jak stajemy sie starsi, oczekujemy zmian bo pewne rzeczy juz widzielismy, widzimy co daje nowa technologia i czekamy na ten moment by technika i wizja sie polaczyly. Niestety, od "10 lat" nie powstalo wiele gier pchajacych pewne elementy do przodu - Red Faction byl w 2001, Euphoria znana z GTAIV z 2008 i wiele innych rzeczy jak liniowe poziomy. Mowie na swoim przykladzie, 2 lat nie ciagnie mnie do gier bo nonstop jest to samo, tylko ze w lepszej grafice co jest oczywistoscia bo gra wychodzi pozniej (podobnie jak sprzet). Reszta - zabijaj wrogow, naciskaj QTE, ogladaj tania widowiskowosc, plac za Season Pass i czekaj na nowa cyferke. W sumie juz od czasow BF3 czyli 2011 gralem w sumie tylko w niego na sieci - inne moby, tanki i inne f2p mnie nie bawily - tutaj dostaje piaskownice, i moge robic co chce w ramach gry. To samo w BF4, mimo ze wielkie bledy, crashe i glitche to gra sie fajnie, bo gram tylko w to. Inne gierki albo nudza, albo sa slabe a tylko mocno reklamowane jak MOHW czy Watch Dogs - wiec w co grac? W CODx, ACx, Halox?
Gdy uslyszalem o Rifcie odrazu sie tym tematem zainteresowalem. Po dluzszym czasie, godzinna proba kilku demek, zas po paru miesiacach - wlasny devkit. I odrazu chce cie grac, czy prosta, czy trudna, czy nowy pomysl czy stary - chce sie grac bo moja glowa jest kontrolerem, a nie myszka na podladce czy kciuk po prawa galka.
Dzieki temu zabiegowi - ja czuje sie byc ta postacia ktora "widze" gdy gram na ekranie z padem czy klawiaturka.
Nie trzeba DX12, teslacji, realistycznego futerka, realistyczego biustu, realistycznej cieczy bo gra byla lepsza i przyciagala do ekranu- wystarczy dac "prawie" kazdej grze ktora miala inna kamere niz FPP, wlasnie FPP - dzieki temu widzimy swiat na nowo - GTA4, Just Cause czy Saints to nie gra akcji TPP tylko cos ala FC2/3 w FPP - miejska dzungla, nie potrzebuje ogladac jak jego animacja dziala, nie potrzebuje przycisku by w czasie biegu/poscigu spojrzec do tylu bo moge to samo zrobic glowa. Jestem tym bohaterem a nie jego kamera. Bo to wlasnie kamera dosc czesto to legalny czit, zwlaszcza w coverowatych grach t/FPP (Vegas) czy sandboxach TPP - wystarczy stanac na rogu budynku by widziec co sie znajduje, bez wychylenia.
Jesli on nie odniesie sukcesu, granie uwazam za martwe.
Powiem tak. Gram od zawsze, to taki wstęp :) Grałem po szkole zawsze, dzień w dzień, czasami do późnej nocy - to tak w skrócie mówiąc, prawdę mówiąc gry to moje hobby tak było jest i będzie. Teraz chodzę do pracy - również jak przyjdę to gram parę godzin, poczytam newsy, poczytam nowy magazyn np. CD Action, czy PSX Extrreme, jak już leże w łóżku, bo zaraz idę spać, to jeszcze czasami pogram sobie na moim PSP ( tak wciąż na nim gram ;) ) w pracy czasami podczas przerwy z 15-20 minut pogram w np. Angry Birds i wiem, że to się nie zmieni, wciąż kocham gry, wciąż czekam na kontynuacje moich ukochanych serii, czekam również na nowe IP najlepiej na takim poziomie, jak Dishonored - oj grało się ! Wspaniała gra. Przed chwilą grałem w GTA V - tak tylko samochodem sobie pojeździłem, gra mnie cały czas zadziwia grafiką, jaką wydobyto na PS3 ;) A za moment idę grać w CoD Black Ops, ale to już na PC, więc... Gry ze mną będą zawsze, dodam, że już za niedługo za góra miesiąc kupuję PS4 - Czekam na Wiedźmina 3 , Metal Gear Solid 5, nowego God of War, Uncharted nowy, na bank zagram w nowego Infamous'a i Killzone'a, jest jeszcze dużo gier na które czekam, ale nie będe się już rozpisywał, powiem tylko - Niech gry będą z Wami na zawsze ! Pozdrawiam wszystkich graczy i najmłodszych i najstarszych :)
Hej, no niestety z czasem jest ciężej , ale jest nadzieja (może złudna) że jednak będzie lepiej. Jak uda mi się pograć ze 2-4h w tygodniu to jest nieźle. Kiedyś grę na kilka godzin przechodziłem w 1-2 dni, a teraz 1-2 tygodnie ;/ Np dziś, dzieciaki zasnęły koło 23, coś tam odrobinę trzeba było ogarnąć, jest 23:40 i stwierdzam że nie opłaca się już odpalać żadnej gry i jedynie poczytam coś w necie, może i pograłbym do 1:00 ale po tygodniu roboty zmęczony jestem ;/ Niestety granie musi zejść na dalszy plan trochę. 2 dzieci (rok i 3 lata), żona, praca i czasu już nie ma, a jak jeszcze któreś zachoruje to już o graniu trzeba zapomnieć.
Byle do emerytury, to się w te zaległości pogra ;)
@Kyahn - tak samo to widzę.
Jak się nie ma dzieci i się zaczęło pracę to można sobie jeszcze cwaniakować , że się gra w to i tamto i czasu nie brakuje ;)
Troche prawdy w tym felietonie jest, ale jęsli ktoś nie ma czasu na to co uwielbia robić, to powinnien faktycznie się nad swoimi priorytetmai zastanowić.
A co do szeczgółów - przepraszam bardzo, ale nienawidzę, jak ktoś za czynność czasochłonną uznaje pranie. Ja mam nad pralką trzy plastikowe pudła, ciuchy segreguję na bierząco, ściągając z siebie, więc jak się pudło napełni, to fajt je do bębna, nalewam płyn, obracam pokrętło, i pralka robi swoje. Potem pięć minut wieszania i załatwione. Żona jest - z dzieci mam dwa koty.
W ogóle jak słyszę, że ktoś uważą gospodynię domową za etat (bezdzietną-zaznaczam), to ja mówię, że taka gospodyni powinna ze trzy domy co najmniej opędzać, bo nie ma codziennie szprzątania i gotowania na 8h.
"Czas to pieniądz" - kiedy masz czas, to nie masz pieniędzy, a kiedy już masz pieniądze - nie masz czasu. I tyle.
Taka prawda - albo pieniądze albo granie. Własna rodzina to co innego (dzieci = poziom AFK), ale ja jeszcze nie miałem takiego szczęścia.
Trochę to podkoloryzowane, ale prawdziwe. Jestem jeszcze na studiach, ale teraz po ciężkim dniu często bardziej naturalnym wyborem jest 2-godzinna drzemka niż siedzenie przed ekranem. Ciężko jest mi sobie wyobrazić, jak wygląda sprawa grania przy posiadaniu dzieci. Ale to w zasadzie wyjaśnia, dlaczego tylko duże, popularne marki się dobrze sprzedają. Gdybym mógł poświęcić na grę powiedzmy tylko 7h tygodniowo, to zdecydowanie bardziej wolałbym pograć w AC, Uncharted, Gearsy czy CoDa niż w małą, artystyczna grę indie
Ajj, trzeba korzystać póki można.
"W ogóle jak słyszę, że ktoś uważą gospodynię domową za etat (bezdzietną-zaznaczam), to ja mówię, że taka gospodyni powinna ze trzy domy co najmniej opędzać, bo nie ma codziennie szprzątania i gotowania na 8h."
Powiem tak: nieprawda. Sprzątać można bez końca, pytanie tylko na jakim poziomie chcesz mieć syf w mieszkaniu. Podobnie z gotowaniem. Wszystko zależy na ile dobrze chcesz mieć ugotowane i wysprzątane.
po 1: brak czasu
po 2: brak pieniedzy czasami - chociaz tu zawsze mozna ooo uuu spiracic.
po 3 i najważniejsze dla mnie: Gry już mnie nie cieszą. Gram ale nie cieszy mnie granie bo już nic nie zaskakuje, nie sprawia ze mowie wow. Albo gra jest tandetna i wtórna albo wielka i toporna której trzeba poświęcić dużo czasu. Kiedyś grałem w mmorpg, dziś zaden mnie nie ciekawi bo nie jest lepszy od tego w ktory grałem. Kiedyś grałem w strategie. Dzis mnie nie ciekawią. Kiedyś grałem w NBA live albo 2k a dzis nie chce mi sie tracic czasu na rozegranie meczu który nic mi nie da.
Jakoś człowiek zaczą bardziej cenic czas i mimo że spędza go na kompie to raczej czytajac cos, rozmawiajac z ludzmi niż na granie w gry po których często pozostaje niesmak.
A już na jakieś dyskutowanie na forach o tym czy gra jest dobra czy nie nie ma kompletnie czasu.
@MASTYL
hahaha ja ci w 2 godziny ugotuje obiad i posprzątam 100 metrowy dom. A jestem facetem. Jak sie chce to się da spokojnie. Zapytaj tych kobiet co całe dnie sprzataja i gotują ile razy siadaja do serialu, kawki albo na ploty. Któraś cię okłamała wybitnie. A to że dzis sprzątasz a jutro masz syf to juz twoja wina.
A czy kury domowe potocznie zwane powinny mieć płacone? Myślę, że nie. Nie da się kontrolować która kura naprawde robi w domu dużo a która opierdziela sie a dzieci robią czy mąż po pracy. Jakoś przez wiele lat kobiety radziły sobie z pracą, wychowaniem dzieci oraz odłozeniem jakiejś emerytury. Inna sprawa, że emerytury to nie wina kobiet ale systemu. Bo nawet pracujac 50 lat niewiele jej dostaniesz:D
jaaalboja - wpadnij do mnie czasem, nie mam 100 metrów, więc w godzinkę sobie poradzisz :)
Ja często nie mam czasu na zwykłe życie, bo praca praca praca, a co dopiero granie. Jednak zawsze jakoś wcisnę te kilka h tygodniowo ;-)
Apropo braku czasu... od czwartku w ogóle nie włączyłem kompa :)
yasiu --> domyślam się, że dzieci w ogóle zabierają (w raczej pozytywnym tego słowa znaczeniu) czas, ale to już jest imo dorosłość level hard :P
Wiele w tym prawdy niestety :) Jeszcze zanim urodziło mi się pierwsze dziecko to dało się pograć dość sensownie, później już duuużo więcej obowiązków i zajęć więc kolekcja gier, w które chcę zgrać rosła. Jak ktoś wspomniał, była promocja, to kupowało się gry, ale nie odpalało z braku czasu (miesiąc temu skończyłem assasina II - w którego grałem też chyba przez 2-3 miesiące). Plus jest taki, że gry kupuję dużo taniej, bo w dniu premiery to mi się nie opłaca bo chcąc np wcześniej zagrać w poprzednie części to stracę ze dwa lata, więc ta gra potanieje do tego czasu gdy będę na nią gotowy :) Są też sytuacje gdy mam czas i ochotę na granie, ale jak pomyślę, że gra ma długą i rozbudowaną fabułę ( uwielbiam RPG), a ja następny czas na nią będę miał może w następnym miesiącu to mi się nie chce i potrafię włączyć coś w tylu angry birds, pograć i zaspokoić głód grania tanim zamiennikiem ;)
Ale się zrobiła ściana płaczu pod artykułem ;)
To ja też dołożę swoje 3 grosze. Moje problemy to: straszny brak czasu. Pieniądze to nie problem, nie z tymi wszystkimi przecenami (zwłaszcza jak kupuję gry dwa lata po premierze) i.. "możliwościami internetu". Ale kiedy już sobie siądę mając czas wolny muszę wybierać między grą, filmem i książką, ew. innymi aktywnościami. A żony do gier nie namówię.
I jest jeszcze to co napisał jaalboja: zmniejszająca się przyjemność płynąca z grania. Tak jak autor czytam sporo newsów i tekstów o grach (w godzinach pracy, jak mi nikt w ekran kompa nie zagląda) i autentycznie mnie to ciekawi, ale monotonne grindowanie mnie już tak nie rajcuje, na gry trudne nie mam energii na "wyrobie się", na gry łatwe szkoda mi czasu.. W bibliotece steam czeka kolejka gier do zagrania, ale jak już mam czas na granie to często nie chce mi się grać.
A jak już jakaś gra mnie wciągnie (zazwyczaj z dobrą fabułą) to walczę o czas żeby w nią grać - a na tym cierpią relacje z żoną (priorytety!).
Ogólnie wniosek jest taki, że im człowiek starszy tym ma w życiu gorzej, a pieniądze szczęścia nie dają.
Barthez x - no tak :D Ale jakoś się da... od dwóch dni wieczorami gramy z żoną w Lego: Hobbit. Nie oglądamy przez to tylu seriali co zwykle no ale - coś za coś :)
Po tylu latach grania, jedyny tytuł który chce mi się odpalić teraz to Puzzle Quest 2 na komórce - nawet jak znajdę chwilę by pograć na kompie to i tak szybko rezygnuję... wszystko mi się nudzi w grach i po prostu męczy
Sporo czasu pochlaniaja internety i przegladanie fejsa, 9gag czy wlasnie newsow growych (co jest dosyc zabawne, ze wzgledu na fakt jesli czytanie newsow zabiera wiecej czasu niz samo granie).
Osobiscie robilem kiedys przerwe od internetow na kilka tygodni i skonczylem w tym czasie kilka seriali, ktore normalnie konczylbym pewnie z rok.
Ja wiem ze ciezko zmienic nawyki ale jak ktos faktycznie ma straszna ochote ponadrabiac te wszystkie zaleglosci to moze zamiast przegladac bezczynnie internety wezmie sie za te gry/seriale/cokolwiek.
Inna natomiast sprawa ze im jestem starszy tym coraz czesciej te rzeczy wydaja mi sie zwyczajna strata czasu podczas gdy z internetem nie mam jakos takiego problemu.
Piole --> hmmm, ja u siebie zauważyłem w pewnym momencie, taki syndrom kolekcjonera. Czytam o grach, oglądam filmiki, kręci mnie to, ale czasu brak, więc kupuję, żeby mieć w kolekcji, a gram, jeśli jakimś cudem trafi się luźniejszy weekend...
yasiu --> moja narzeczona akurat typowym graczem nie jest, raczej stereotypowym graczem-kobietą, tzn. gra w Simsy, gry ekonomiczne, ewentualnie erpegi (Gothic), czasem jakieś ścigałki, ale to raczej ze mną. Ostatnio planuję ją namówić na jakiegoś Street Fightera, bo to też fajny, przynajmniej według mnie, sposób spędzenia wspólnie czasu ;)