...czyli nowy wątek o planszówkach i nie tylko!
Sponsorem odcinka jest literka H jak horror. Czy to w Arkham, czy to w Dunwich, czy na twarzy Yansa, kiedy nie może dotrzeć do Tokio.
W tej części jak zwykle się nawzajem NIE opluwamy, NIE gryziemy, NIE kradniemy sobie mieszków złota i talizmanów, NIE zmieniamy się w ropuchy (chyba że ktoś zasłuży albo już jest ropuchą), NIE tniemy się piłami łancuchowymi, NIE zadajemy sobie krytycznych obrażeń, NIE szczujemy się zombiakami, NIE walimy się mackami po pyskach i NIE pozwalamy Wiecznym Przedwiecznym na przejęcie świata, albowiem i tak należy on do nas. W końcu jesteśmy klasycznym hermetycznie zamkniętym towarzystwem wzajemnej adoracji i samouwielbienia oraz warszawską hołotą!
Jesteśmy dla siebie BARDZO mili, a także często i z uczuciem się przytulamy (podbierając przy tym cały ekwipunek, niczym dwóch radośnie witających się kenderów). Wszystkich innych możemy (i będziemy) traktować jako niegodnych profanów, którym należy pokazać, gdzie raki zimują.
Wszyscy niestosujący się do zasad zostaną surowo ukarani z zastosowaniem Zestawu Małego Kata i prasy do jaszczurek. Opornych poszczujemy wiecznie głodną [i bardzo grubą!] żabą, jak również afrykańską czarną panterą, chociaż tej nikt nie widział od lat.
Wszelkiej maści odwiedzających witamy subtelnym i staropolskim "GROARGH!".
Na zdjęciu - horror nowonarodzony i dziewiczy.
Odcinek pierwszy, więc nie ma do czego linkować.
Chyba dawno należało to zrobić. Dobrze, że tej części wątku nie sponsoruje literka V jak vrzodzik na dupci ;) Eee, wątek wyłącznie o planszówkach! ? Może dodaj zachęcające i nie tylko ? ;)
Widze, ze w ktos najpierw mocno pierdzial przy kazdej mozliwej okazji, a potem sam nie wytrzymal smrodu i sie obs***, jak pekla zylka i skoczylo cisnienie. Dobra decyzja Zabulcu.
A ja wciąż mam nadzieję, że ktoś jednak przeczyta instrukcję :) Może nie pokona Was oszałamiająca liczba 16 stron ;)
Yans --> Użyjemy mocy edycji :D
Przeczytałem wczoraj drugi raz instrukcję i mam wrażenie, że wszystko w niej podkreśla, jak szybka i pełna akcji jest to gra. Nawet kart Mitów nie ciągnie się bez końca - każdy Przedwieczny tworzy własną talię, w której jest tylko kilkanaście kart. A więc dokładnie tyle tur trwa cała rozgrywka :)
Gwiazd - nawet przeczytałem, chociaż bez widoku kart mam dość ogólny obraz pełen zaćmień.
A na marginesie, czy dzisiaj znów towarzystwo będzie w pełni abstynenckie?
W kwestiach organizacyjnych:
- wstępniak mało złośliwy (Yans - vrzodek mistrzostwo :P)
- GROAAAARGH!!! musi być!
- może przywrócimy tradycję zdjęć z rozgrywki :)
Zdjęcia chętnie, debiut nowych macek trzeba udokumentować. Możemy wziąć aparat.
Abstynencko? Naprujemy się klimatem grozy :)
Nie no, poważnie pytam - bo ostatnio czułem się jak ostatni alkoholik pijący sam ze sobą (co do zasady mi nie przeszkadza jeśli nikogo nie ma w pobliżu :P).
Teraz tylko trzeba dać Yansowi postać startującą daleko od Tokio, bo przy systemie poruszania chyba przeprawa przez pół planszy zajmie mu sporo czasu :)
Hurrrrra!! Wreszcie karczma w 100% o planszówkach, aż sam prosiłem swego czasu Catchera o dodanie kategorii planszówki na forum xd
W każdym razie aż nabrałem ochoty za solowanie dzisiaj jednym badaczem Arkham z Dunwichem. Będzie groźnie!
Ogarnąłem sobie nawet Obi'owe pudło z narzędziami na wszystko, problem może pojawić się wraz z kupnem kolejnego dodatku --->
Shadow --> Obawiam się, że zasady są przeciwko nam, bo każda postać może wykonać jedną akcję ruchu na turę, a dodatkowo dorzucić do niej do dwóch biletów, przez co ruszy się o trzy pola. Najdalej od Tokio (na pierwszy rzut oka) jest Londyn, ale odległość to 5 pól. Czyli dwie tury, jak się ogarnie :)
edit
kokoju ---> Tam zaraz wyłącznie :) A pudło na wszystko to genialny pomysł i gdybym tylko miał jakiekolwiek chęci i umiejętności, to z pewnością sam bym do niego podszedł.
Ja dziś nadal nie piję, bo poza zwyczajową sytuacją jestem dodatkowo na antybiotyku. Sorry :)
W kwestii rozgrywki: bardzo ciekawi mnie tak zwana Akcja Lokalna - "badacz może wykonać akcje opisane na kartach wyposażenia i kartach stanów innego badacza, który znajduje się na tym samym polu". Kompletnie nie umiem sobie tego wyobrazić - no i pozostaje pytanie, czy za pomocą takiej zagrywki da się odebrać Yansowi potwora ;D
Jedyna rzecz, która mi w tym wszystkim zgrzyta, to tłumaczenie, a raczej poziom jego opracowania językowego. Widać, że nie przeszło to przez korektę, prawie w każdym zdaniu brakuje przecinków albo zdarzają się jakieś potwory stylistyczne. Gorzej, że tak samo niechlujnie przygotowano karty, na których są literówki (mój ulubiony przykład to flavour text, w którym "za dnia" zmieniło się w "za dania" - i całe napięcie szlag trafił), ale to wręcz norma w przypadku większości planszówek, niestety.
[edit]
kokoju --> :)) My mamy Ah z 3 dużymi dodatkami i 2 małymi - i na tym musieliśmy się chwilowo zatrzymać, bo po prostu nie ma tego jak trzymać, ciężko sensownie przenosić to na spotkania, a rozłożenie całości zaczęło wymagać w pewnym momencie dodatkowego stołu :)
Kermit-->Aha, myślałem jednak, że odległości na planszy są większe, na zdjęciach w necie nie było dobrze widać. Szkoda :(
EDIT:
Gwiazd-->to zdaje się jest np. czytanie tomu czy co to tam na kartach jest. Ale odpowiedź na to czy można Yansowi ukraść potwora w ten sposób też mnie nurtuje. Najwyżej troszkę się nagnie zasady :)
To pewnie jak w tych wydawnictwach selfpublishingowych: korekta opcja dodatkowa (w tym przypadku ty z ołówkiem pilnie poprawiająca każdą kartę podczas rozgrywki). Zresztą w ogóle tłumaczenia źle wpływają na klimat. Jak w instrukcji zobaczyłem Lożę Srebrnego Zmierzchu, to zaliczyłem fejsplama...
Shadow --> Szybkość rozgrywki, o której wszyscy trąbią, ma swoje plusy i minusy. Jeżeli np. walka z Shubim to max 16 tur (tyle ma kart Mitów), to odległości muszą być odpowiednio zeskalowane, żeby przez te 16 tur nie leźć z Rzymu do Tunkuski, ale żeby śmigać radośnie dookoła.
No i prosta, a radosna zmiana - walka z potworem nie kończy rundy, ma się po niej normalne spotkanie.
Tak, ta zmiana też mi się spodobała. A na czym polegają te tajemnice, bo w instrukcji nie za bardzo wyjaśniają. Coś jak misje/zadania w Arkham? Trzeba zaliczyć jakieś miejsca i coś w nich zrobić?
I druga kwestia to żywotność gry - miałem wrażenie, że dość szybko mogą się wyczerpać kombinacje/scenariusze i po kilku rozgrywkach gra będzie już pozbawiona tajemnicy, a będzie polegała po prostu na szlajaniu się po planszy.
Właśnie, widzę że mieliście już okazję poogrywać Eldritcha, jak to się w kwestii porównawczej do Arkham? Czy grając odczuwa się jakby była to ta sama gra tyle że w skali globalnej, czy jednak różnią się na tyle w mechanice że nie ma z tym problemu?:)
Sam Eldritcha bym chętnie przetestował, ale aktualnie będę celował w zakup Descenta gdzieś tak pod koniec roku, i z jakiś mały dodatek do AH, pewnie Króla w Żółci. Jak znajomy ogarnie drukarkę i twardy papier to wydrukujemy Heralda do Dunwicha, szkoda że Galakta nie miała możliwości by dodać go do pudełka, ale przynajmniej jest PDF na ich stronie
Yans - Aktualnie mam jeszcze Gears of War które bardzo sobie zresztą chwalę, niestety sama gra została już praktycznie zapomniana, mimo że to w sumie świeża produkcja, a szkoda. Winę za to częściowo ponosi FFG za olanie kwestii dodatków, po pół roku wypuścili raptem jeden Mission-Pack.
Miałem Talizmana z 5 dodatkami, który koczował u mnie przez dłuższy czas, ale trzeba było go w końcu zwrócić właścicielowi xd
A no i ten nieszczęsny Dungeonner, gdzieś tam się wala po półkach, ale ta karcianka nie trafiła do mnie, chociaż mam do niej pewien sentyment
Jak będziecie dalej spiskować przeciwko mnie, to nie zdzierżę !!! Poukrywam Wam posty i zobaczycie wtedy moją przerażającą, miażdżącą, megasprytną zemstę !!! Wara od moich, jeszcze nie ale już wkrótce, potwornych zdobyczy !!! ;p
TOOOOKIOOOO !!!
PS. Wydrukowałem już przedwieczną instrukcję i to w TechniColorze ! Na której stronie jest opisane TOOOOKIOOOO ?!?! :D
kokoju - Grasz w coś jeszcze poza mackami ?
Shadow --> Ale wtedy wejdą dodatki!
Tajemnic (i innych kart) starałem się za bardzo nie czytać, żeby nie zepsuć sobie zabawy, ale te dwie, na które zerknąłem miały flavor text oraz zasadę typu - dotrzyj do pięciu miejsc, w których pojawiły się plugastwa, żeby odkryć tę tajemnicę. Albo wydaj tyle a tyle wskazówek. Czyli miniquesty.
Jest oczywiście ograniczona liczba kombinacji, ale po pierwsze - każdy Przedwieczny ma swoją talię tajemnic, a po drugie - aż tak często nie gramy, żeby wypstrykać się ze wszystkich w przeciągu miesiąca :)
kokoju --> Eldritch dopiero dzisiaj będzie u nas debiutował, więc pierwsze wrażenia jutro. Descenta mamy i lubimy, ale jeszcze poprzednią edycję (teraz sprzedawana jest już połączeniem starej podstawki i chyba dwóch dodatków, więc zakup idealny dla smartshopperów).
Yans-->widać to na planszy :)
kokoju-->My mamy (znaczy Żaby) furę dodatków do Arkham. Nie sposób grać ze wszystkim i spamiętać wszystkich zasad. A z heroldami to w ogóle nie pamietam czy kiedykolwiek graliśmy. Może raz, na samym początku jak tylko tego "Króla w żółci" z dodatków mieliśmy.
Z drobiazgów, które urzekają - zmarły/oszalały badacz nie wypada z planszy, ale leży, czekając na kolegów. W zależności od tego, czy został zmiażdżony fizycznie czy psychicznie, wymaga przejścia innego testu. Jeżeli kolega, który odwiedza go w ostatnich chwilach, przejdzie test - umierający przekazuje mu cały swój ekwipunek :)
A co do Arkham, to nie mamy chyba (ale nie dam głowy, co już samo w sobie dużo mówi o tym, ile się tego zrobiło) jednego małego dodatku i Miskatonic, który jest dodatkiem do dodatków (cudowny metapoziom) i po przeczytaniu jego opisu nastąpiło delikatnie otrzeźwienie.
Z tym Miskatonic sprawa jest o tyle zabawna że to aktualny dodatek w planie wydawniczym Galakty, co by może nie było niczym nadzwyczajnym, gdyby nie fakt że po drodze 2 małe dodatki zagubiły się w czasie i przestrzenie, heh. W każdym razie myślę że je też spokojnie wydadzą, Talizmana potrafią wydawać w kolejności FFG także nei powinno być problemu.
Swoją drogą odłożyliście już oszczędności na wężowy dodatek do Eldritcha?;)
Popraw mnie, jeśli się mylę, ale nie macie:
Black Goat of the Woods
The Lurker at the Threshold
Miskatonic Horror
Chyba, że co jest, ale jako że to głównie karty, to nie jestem tego świadomy.
kokoju --> Arkham mamy w wersji angielskiej, więc plany wydawnicze Galakty w tym wypadku omijają nas szerokim łukiem. Za to Eldritcha sprytnie kupiliśmy po polsku, żeby wspierać rodzimych przedsiębiorców, więc te same plany wydawnicze Galakty bardzo nas w tym wypadku interesują.
Shadow --> Ależ kozę mamy! Brakuje tylko Lurkera i Miskatonic.
Cholercia, będziecie musieli mi pokazać te karty od kozy :)
Ale od trzech lat nic nowego chyba nie wydają, pomijając jakieś poprawione wersje. Coś czuję restart w powietrzu :D
Albo mamy Lurkera, a nie mamy Kozy... Na pewno mamy dwa małe pudełka po dodatkach, a jednym z nich jest Król w Żółci :)
Chyba zamiast restartu idą w nowe gry w tym samym uniwersum - Eldritch, Elder Sign, MoM-y.
Według mnie dobrą informacją w kwestii ruchu jest to, że nie da się kisić biletów, bo na ręce można mieć maksymalnie dwa - więc nie będzie problemu, że ktoś nazbierał dziesięć sztuk i teraz obskoczy całą planszę w dwóch ruchach, zgarniając wszystkie fajniejsze potwory (tak, Yans, na Ciebie patrzę :-p).
Shadow --> Tajemnice to coś w rodzaju dodatkowych warunków i/lub utrudnień - np. przykładowa karta tajemnicy pokazana w instrukcji opisuje modyfikator działający przy zamykaniu bramy. Jeśli wypełni się wskazane na karcie warunki (w tym wypadku trzeba poświęcać Wskazówki, żeby położyć na karcie tajemnicy żetony Plugastwa), na końcu danej Fazy Mitów tajemnicę uznaje się za rozwiązaną. Mało emocjonujące, ale może podczas rozgrywki nie będzie to takie proste - zresztą chyba nie powinno, skoro rozwiązanie trzech Tajemnic automatycznie daje nam zwycięstwo :)
A propos Descenta, to ze dwa tygodnie temu zaczęłam namawiać Kermita, żebyśmy następnym razem zagrali uroczą partyjkę w lochach - chyba ta gęsta podwójna rozgrywka w ostatnie Arkham jakoś mnie wymęczyła :)) Chętnie zobaczę Pannę Wołowinkę szarżującą po długiej prostej w paszczę smoka :)
Kermit --> nie wprowadzaj w błąd :) Mamy Króla w Żółci i Czarnego Faraona, przecież to stamtąd wzięły się przedmioty z wystawy :) Kozy nam brakuje, podobnie jak Lurkera i Miskatonika. Ale święta coraz bliżej (już 16 maja, a kampania wciąż w proszku!...), więc znowu poprosi się rodzinę, żeby coś nam kupili pod choinkę.
kokoju --> niech najpierw wyjdzie po polsku, skoro podstawkę też mamy w tym języku. Ponoć ma być w drugiej połowie maja, to już zaraz. Cenowo nie odbiega od małych dodatków pudełkowych do AH, więc zaskoczenia nie ma :)
Zaskoczyło mnie jak rok temu na PGA, czyli jak by nie było eventowi na który pojechałem słysząc ile to gier konsolowych i innych cudów można tam ograć (suma sumaru skończyło się że ogrywałem NESa w dziale retro, ale to inna opowieść:), weszłem do hali obok, gdzie jak się okazało odbywało się drugie, równie wielkie wydarzenie poświęcone planszówką, modelarstwu, ogrywaniu Warhammera, nawet akwarystyce :O
Chciałem tam ograć Mansion of Madness bo mieli na stanie, ale popyt był taki że wszystkie stoły zajęte i zaklepane, w tym roku jednak nie odpuszczę im tak łatwo.... no i kupię tą koszulkę z Munchkin Cthulhu xD
A i na pewno reedycji Arkhamu nie będzie, teraz skupią się na dużym dodatku do Posiadłości, drugim i masą innych do Eldritcha, no i zapas reedycji na najbliższy czas wyczerpało wszak wznowienie DungeonQuesta
Faraon! Zapomniałem o Faraonie!
No dobra, to nie mamy i Kozy, i Lurkera :D
MoM posiadamy, ale jakoś tak średnio podszedł. Nie pamiętam jakichś szczególnych wybuchów entuzjazmu podczas tych trzech czy czterech rozgrywek.
Munchkin to temat na oddzielną opowieść, bo znalazłem ostatnio wersję Cthulhu i Horror w szufladzie i zastanawiam się, czy nie zacząć ich nosić ze sobą na zasadzie - mamy jeszcze godzinkę, to może szybki Munchkin?
Mansion of Madness w ogóle nie da się porównać z AH, to kompletnie inna zabawa w tym samym uniwersum. Zagadki logiczne to fajny dodatek do rozgrywki (podłączanie kabelków, otwieranie drzwi* itd.), ale dość ubogo wygląda kwestia przygotowanych scenariuszy - jest ich określona liczba, więc nie ma co liczyć na specjalne zaskoczenia przy kolejnych rozgrywkach, nawet pomimo nowych układów kart.
Na zdjęciu (może tym razem się doda) - znani koledzy :)
*chociaż można zrobić jak Yans i wywalić drzwi do kotłowni prosto z dyńki :D
Kermit-->brak entuzjazmu to był chyba z twojej strony, bo jako mistrz gry dostawałeś wciry. A ostatnią rozgrywkę to w ogóle zaserwowaleś nam drugi raz tę samą przygodę :P
A poza tym mało potworów.
Skoro mowa o nieskomplikowanych grach karcianych, to dostałem właśnie "Kłamciankę": http://www.wsqn.pl/ksiazki/klamca-25/
Kolejna rzecz na podstawie wytworów literackich naszych tfurcuf. Ale nie testowałem jeszcze.
EDIT:
Gwiazd-->Dobrze widzę? Tik-takowie? Koszmar z ulicy rozregulowanego zegarka?
Wciry? Moje czułe serduszko nie mogło znieść widoku waszych smutnych twarzyczek, więc podkładałem się na całej linii, żeby wasza delikatna psychika nie została zmielona na papkę :)
O, Moloch nie ma przecinka :)
Większą wadą gry jest to, że instrukcja do niej znajduje się... w książce. Albo sobie skseruję, albo poszukam czy jakaś dobra dusza nie wrzuciła tekstu do sieci.
Pamiętam jak na święta 2012 stałem przed wyborem (wtedy jeszcze nieposiadając Arkham): Albo Posiadłość, albo Gearsy (obie pozycje miały wtedy tę samą cenę). Jako że był to początek wikszego wkręcania się w planszówki, postawiłem na to drugie, by próg wyjścia nie był jakiś wielki.
Ta liniowość scenariusza została już niejako zabita przez kapitalny Zew Dziczy, który postawił na swobodę działań, w sumie nic dziwnego skoro zamienili domostwa na połacie bezpiecznego, Dunwichowego lasu itd. Tym niemniej słono sobie policzyli za ten dodatek, taki sam pułap cenowy jak dużych do Descenta 2, no ale coś za coś:/
W każdym razie mam blokadę na kolejne produkcje, po kupnie Dunwich priorytet mają jakieś dobre produkcje na 3DSa, poza tym do tej pory nie ograłem porządnie z grupą rozszerzenia, no i kampania w Gearsach taka niedokończona, a ostatnią rozgrywkę mieliśmy chyba z 8 miesięcy temu, biedny Marcus:)
Mnie bardziej interesuje, czy Moloch (poza brakiem przecinka) zmienia siłe?! Może tam na końcu jest jakieś rachityczne "ę", ale biorąc pod uwagę, jak wyraźne jest to "ę" na karcie obok, to jakoś w to nie wierzę...
Zaintrygowany przejrzałem karty i okazało się, że ani Molocha, ani archanioła Gabrysia w postaci ze zdjęcia nie ma. Widać pierwsze lepsze zdjęcie z sieci przedstawia jakieś wstępne projekty.
Co nie znaczy, że błędów na kartach nie ma - przelatywałem tylko tytuły.
Umieszczanie zasad w książce to - z mojego punktu widzenia - kuriozum, ale jeżeli ktoś lubi Ćwieka (ja rozminęłam się z nim wiele książek temu, nie moja bajka), to może zagra, skoro i tak kupi książkę. Inna sprawa, że według linka data wydania to 12 maja, więc może internety zaspały i jeszcze nie zdążyły spiracić zasad :D
Tik-takowie to jedno, jest też Skrzydlate Dziecię Nocy :) Przynajmniej Gug został Gugiem :)
Za to w kartach Tajemnic jest "Nasienie Sułtana Demonów". Umarłam.
[edit]
Spojrzałam jeszcze raz na te wrzucone przez Shadowa karty. Na skrajnej lewej jest "siła przeciwnikia Michała". Noż kurwa, pokazali trzy karty, z czego dwie z błędami!
Gra jest sprzedawana razem z książką, więc niby jest ok. Tylko nie zawsze chce się tachać obie rzeczy ze sobą, skoro można tylko jedną. Liczę na internet albo wydawcę, który pójdzie po rozum do głowy. Albo jednak ksero :)
A co do Ćwieka to mam w zasadzie podobne zdanie, no ale skoro przysłali :)
"Nasienie..." jest mocne. Jest obrazek? :D
Przeciwnikia została.
No to przynajmniej tyle dobrego. Rozumiem, że gdzieś na końcu książki umieszczono opis zasad? Na to wskazywałaby logika, ale biorąc pod uwagę rewolucyjny pomysł "Heeeej, zamieśmy zasady tylko w książce!", to może i pomysł na miejsce wyglądał podobnie: "Ej, ej, a gdybyśmy tak nie dawali normalnych zasad, tylko nagle w którymś rozdziale bohaterowie będą w to grali i tam w dialogach wytłumaczymy zasady?!" :D
Nie ma obrazka, da się przeczytać samą nazwę na obrazku na 16 stronie instrukcji....... swoją drogą mam nadzieję, że IT w mojej firmie nie śledzi naszej aktywności w necie, bo nie wiem, jak miałabym im wytłumaczyć próbę szukania "Nasienia Sułtana Demonów" w obrazkach Google'a :D
Przeciwnikia została.
<facepalm>
Paudi-->Niech ktos da mu cos na uspokojenie.
coś czuję, że skutecznie uspokoi go pierwszy przyzwany w Tokio potwór :)
Gwiazd-->
Tak, są na końcu. Ale pomysł z regułami "live" w książce dobry, może komuś podsunę :D
Swoją drogą mam nadzieję, że IT w mojej firmie nie śledzi naszej aktywności w necie, bo nie wiem, jak miałabym im wytłumaczyć próbę szukania "Nasienia Sułtana Demonów" w obrazkach Google'a :D
Dobre. Najbardziej mroczne zdjęcie w wynikach to to:
coś czuję, że skutecznie uspokoi go pierwszy przyzwany w Tokio potwór
No weź, mówimy o Yansie - podejrzewam, że będzie wręcz przeciwnie :))
A potem w Tokio zalegnie wielka piramida zwłok poszukiwaczy :D W końcu wiemy co Yans robi z postaciami, które mu się nie podobają.
W końcu wiemy co Yans robi z postaciami, które mu się nie podobają.
To wiemy od dawna - zabija i bierze sobie nowe ;-p
Za to o ile polskie opracowanie gry mi się nie podoba, to 16-stronicowy Almanach, który zbiera alfabetycznie ułożone hasła odnoszące się do wszystkich aspektów rozgrywki, uważam za bardzo dobry pomysł. W końcu łatwiej będzie znaleźć daną informację, bo indeksy na końcu instrukcji do AH nigdy tak naprawdę nie były przydatne.
Na stronie FFG jest też dokument "Errata & clarifications" - zaraz sprawdzę, czy polskie wydanie uwzględnia już te zmiany.
O, jeszcze jedno genialne novum - czary (i stany) o nieznanym efekcie. Zasada jest prosta - na awersie jest nazwa czaru i ogólny opis testu, a na rewersie, który odkrywa się dopiero po rzuceniu czaru - opis wyników testu. Tyle, że jest haczyk - kart czaru jest np. 6, a każda ma inny rewers. Czyli aż do rzucenia czaru nie wiadomo, co DOKŁADNIE się stanie. Proste, a jak błyskotliwe.
Tak samo jest z kartami stanów. Macie np. Pożyczkę i do końca nie wiecie, czy to ta, którą umarza wam bogaty wuj, czy ta, po którą przychodzi pani z Providenta z kolegami, którzy traktują wasze kolana wiertarką.
Nie pamiętam, ale też udowodniłem już dziś, że niewiele pamiętam :) Nawet jeśli było, to w powijakach. Tutaj jest już rozwinięte i często używane. Czyli pewnie się sprawdziło.
Już wiem, w MoMie chyba ciągnęło się kartę obrażeń, która różnicowała wynik danej broni.
A tak właściwie to jakiego systemu losowania badaczy używacie? My postawiliśmy na wylosowanie trzech i wybrania jednego z nich. Daje to wtedy minimalny ale jednak wybór, a oprócz tego mało prawdopodobny jest scenariusz by wśród tej trójki nie było ani jednego pasującego do własnego sposobu gry bohatera.
Wcześniej stosowaliśmy zasadę ''jak se wybierzesz tak se zagrasz'', lecz po tym jak co rozgrywkę ktoś stękał ,,Ale ja nie chcę grać magiem'' (o Przedwieczni:/), musiałem się z tego pomysłu wycofać
kokoju ====> Zaręczam Ci, że nawet wśród piątki, baa, kilku kolejnych piątek, można trafić samych niepodchodzących bohaterów, którzy muszą później szybko umrzeć bohaterską śmiercią ;)
PS. TooKioo ?
Zwykle losujemy trzy, a czasem pięć - ze wszystkimi dodatkami postaci jest całkiem dużo do wyboru.
Ale zawsze istnieje możliwość, że Gwiazd albo Yans uderzą w płacz "Ja nie chcę piekła na kółkach/tego badziewiaka bez giwery" i wtedy dostają jeszcze jakąś możliwość dolosowania.
EDIT:
Zaręczam Ci, że nawet wśród piątki, ba kilku kolejnych piątek, można trafić samych niepodchodzących bohaterów, którzy muszą później szybko umrzeć bohaterską śmiercią ;)
Mówiłem? :D
Shadow, Kermit --> jeden z Was ma alzheimera i niczego już nie kojarzy. Niestety, ze starości nie pamiętam już, który z Was to był :D
kokoju --> teraz stosujemy jeszcze bardziej rozbudowany wariant, czyli wybór spośród 5 wylosowanych badaczy. Też zaczynaliśmy od losowania jednego, a potem trójki, ale wraz z kolejnymi dodatkami postaci do wyboru zrobiło się tyle, że wybieranie z większej liczby ma większy sens - łatwiej wybrać pasującą graczowi postać, która jeszcze nie pojawiała się w grze (każdy zwykle stara się wybrać takiego badacza, którego jeszcze nigdy wcześniej nie prowadził, żeby było ciekawiej).
[edit]
Ja nie chciałabym PIEKŁA NA KÓŁKACH?! JA?!? Przecież uwiebiam PNK :D Aż go dodałam do posta na pamiątkę :D
I to nie ja zabijam nielubianych bohaterów, tylko Yans!
Inna sprawa, że ja też nie lubię grać postaciami czysto czarującymi - w tej grze i tak jest takie zatrzęsienie przedmiotów, skilli, tomów, różnych modyfikatorów itd., że nie chce mi się jeszcze użerać z rzucaniem zaklęć. Co jest o tyle dziwne, że w każdym RPG-u gram magiem :D
W centrum wszechświata zasiada skretyniałe bóstwo, szerzące obłęd i śmierć. Z gwiazd przybywa jego nasienie, które może rozedrzeć świat na pół...
...czyli pierwsza rozgrywka w Eldritch Horror już za nami, a więc czas na pierwsze wrażenia :)
Zapowiadana dynamika i szybkość trochę jeszcze kulały, bo pierwsza gra to zapoznawanie się z regułami, co zabiera nieco czasu i oznacza sięganie do instrukcji, grupowe konsultacje w spornych kwestiach i zapoznawanie się z planszą i kartami. Dodając do tego zwyczajowe rozmówki o filmach, programach, meczach czy różnych pierdołach, ostatecznie nabiliśmy na liczniku 3 godziny samego Eldritcha, co może i jest pięknym wynikiem, ale liczymy, że następnym razem będzie lepiej :) Ciężko to jednak uznać za zarzut pod adresem gry, prędzej w naszym kierunku :)
Zgodnie z zaleceniem z instrukcji na pierwszy ogień poszedł Azathoth, polecany jako jeden z łatwiejszych potworów. Inna sprawa, że Wielkich Przedwiecznych jest tylko czterech, więc wybór jest ograniczony (czyżby dodatkowi mieli być w dodatkach, tak jak w AH?). Czas pokazał, że mogliśmy spokojnie rzucić się od razu nawet i na Cthulhu - dostaliśmy tak cudowny wpierdol od Potężnego Potwora, czyli pajęczej (T)kaczki Losu, że Azathoth nawet nie musiał ruszać macką w naszym kierunku i ostatecznie naprawdę nie miało znaczenia, kto jest naszym głównym przeciwnikiem :D Za to przynajmniej mogliśmy zagrać z osławionym "Nasieniem Sułtana Demonów" :)
Nasza radosna ekipa, złożona w większości z kobiet, próbowała nieśmiało plątać się po całym świecie, ale podróże po całości mapy raczej nie miały miejsca - dominowała ostrożna eksploracja okolicznych terenów :) Najwięcej zobaczył Yans, który dwa razy zaczynał przygodę... ponieważ JAK ZWYKLE zabił swojego badacza :D
Ponieważ teraz o wiele łatwiej dostać różnego rodzaju obrażenia, szpotawe stopy, obłęd, haluny i paranoje sypały się gęsto - Shadowowi udało się zdobyć całą serię, w tym Szpotawą Kiszkę, a niżej podpisana różnego rodzaju omamy wzrokowo-słuchowe i tak miała przez cały dzień, więc nie widziała różnicy :) W ogóle różnego rodzaju nieprzyjemności pojawiały się o wiele częściej, niż można by się spodziewać - na Głównego Ruchacza notorycznie spadały klątwy, łatwo było o karty szaleństwa itd.
Nie byłem w TOOOOKIOOOO !!! :(
... ponieważ JAK ZWYKLE zabił swojego badacza - nie rób zagadnienia, wczoraj TYLKO jednego ! :p
Dlaczego bohatersko pokonane potwory są odbierane bohaterskim bohaterom ?!?!?!
Ponieważ jednak jesteśmy nieulękłymi badaczami i pogromcami Wielkich Przedwiecznych, następnym razem planujemy skopać Azathothowi i jego kolegom ich plugawe, przedwieczne dupska. Oczywiście Azathoth może mieć swoje zdanie w tej kwestii, ale póki co taki mamy plan :D
No, to teraz czekam na informację od Państwa, co się podobało, a co nie :)
[edit]
Yans --> tylko dlatego, że po prostu więcej niż jednego nie zdążyłeś :D
Yans --> Boję się, że jakbyśmy liczyli ubitych przeciwników, to bohaterska Kaczka Losu mogłaby wysunąć się na czoło peletonu :)
Dodajmy, że dzielni badacze zmienili się na koniec w dzielnych podróżników i rozegrali partyjkę w pociągi, tym razem w Europie. Początkowo wszyscy rzucili się jak obłąkani do Frankfurtu - tylko po to, żeby ostatecznie pchać się na wyścigi do Paryża, który zdecydowanie zasłużył na tytuł najbardziej obleganego miasta rozgrywki :)
Napisałabym coś o wynikach, ale nie pozwala mi na to rozczarowanie, które odczuwa się, kiedy po twoich 139 z trudem uciułanych punktach najpierw przejeżdża Iza ze swoimi 152 punktami, a potem pojawia się Shadow i odjeżdża na czoło peletonu, machając nam ze swoich 178 punktów :D
Gwiazd ====> O wypraszam sobie, bohaterstwo mojego drugiego bohatera bardzo mi podeszło :p
Kermit ====> Następnym razem, bohaterskiej Kaczce Losu zrobię z dupy Przedwieczną Jesień Średniowiecza ;)
A to nie była Kaczka w Sieci? :D
I zapamiętajcie dzieci, że mroczny pakt faktycznie jest mrrrroczny. I w tym mroku można się tak zagubić, że nawet rzeczy po badaczu nie zostają.
Poza tym ćmundy jesteście. Jak już zostałem politykiem, który by wam nieba uchylił (oczywiście po tym jak pozyskałem sekretarkę, ochroniarza i eleganckie ubranie), to wy dostaliście bęcki od jakiegoś pająka. Wyczuwam sabotaż opozycji!
Shadow ---> Ha! Oczywiście, że Kaczka w Sieci, zwana też Internetową Kaczką Dziennikarską! Nie wiem, skąd mi się wzięła Kaczka Losu - losu to mogły co najwyżej być ofiary, szczególnie po spotkaniu z Kaczką :)
Kaczka-Tkaczka to jedno, ale nie zapominajmy o Rochu, który zmienił się w Grocha :D
"Pozyskałem sekretarkę" - no fakt, w końcu sekretarka jest zasobem, to nie jest feministyczna gra!
Paudi ---> łooo, będziesz w Polszy? Super :)))
My natomiast, rozochoceni piątkową rozgrywką, strzeliliśmy sobie partyjkę Eldritcha na dwoje. Nie było już żadnych przestojów czy sprawdzania zasad, a i tak całość zajęła nam jakieś dwie godziny. Wygląda na to, że dynamika rozgrywki nie jest równoznaczna z jej szybkością :)
Postanowiliśmy uratować honor drużyny i jednak pokonać Azathotha... taaaaa... spuśćmy litościwie zasłonę milczenia na ten plan, jak widać na obrazku, w każdym miejscu coś wylazło i tyle z tego było :D
Groch-Kebab-Falafel, tak to miało brzmieć? :)
A wynik waszej rozgrywki jest równie żenujący co przewidywalny :)
Paudi ---> łooo, będziesz w Polszy? Super :)))
Tez sie ciesze, a jak juz uda mi sie z Wami zagrac, to w ogole bedzie fajnie :)))
Nie poddaliśmy się jednak i wczoraj jeszcze dwukrotnie podchodziliśmy do Azathotha. Z pierwszym razem zostaliśmy poszatkowani tuż przed metą (ale naprawdę tuż, tuż przed), a za drugim razem (fanfary!) odnieśliśmy druzgocący sukces po 9 turze. Kluczem okazało się wyłączenie myślenia "przecież to prawie jak Arkham, poszwędam się i zobaczę, co się stanie", a włączenie trybu "rozwiązać tajemnicę! zamknąć bramę! zdobyć wskazówkę!". Podobieństwo graficzne obu gier działa wybitnie na niekorzyść graczy, bo usypia czujność i zachęca do radosnego cieszenia się przygodą. A jak radośnie cieszysz się przygodą, to Azathoth zwycięża :)
Przy okazji - gra się świetnie skaluje, przy dwóch graczach w ogóle nie czuć pustki na planszy (jak choćby w Arkham, gdzie przy dwóch postaciach wiatr hula po ulicach). Do tego przy czwartej w sumie rozgrywce instrukcja została otwarta tylko raz, a całość (z rozłożeniem) zajęła godzinę z groszami. Coraz więcej wskazuje na to, że sprawnie przeprowadzona gra na pięć osób powinna zamknąć się w dwóch godzinach. Czyli - jak się ogarniemy - możemy za jednym posiedzeniem dostać łomot od dwóch Przedwiecznych :)
A co do Kaczki Losu, to ja nie wiem, skąd się wzięła. Google podpowiada, że z Duels of Champions, ale grałem w to przez trzy dni i to rok temu, więc musiałaby mi się zapisać na jakimś nieużywanym obszarze mózgu. Pewnie na tym odpowiedzialnym za zdolności manualne.
Shadow --> ja optowałam za wegetariańskim Rochem Falafelem, ale Kermit upierał się przy mięsnym Rochu Kebabie, na szczęście w tej chwili ten pomysł jest już spalony po całości :D
Paudi --> nawet jak się nie uda [ale oby się udało!], to może przynajmniej pójdziemy na jakąś kolację - i też będzie fajnie :)
Tymczasem z dumą oświadczam, że Azathoth został w końcu wczoraj pokonany. Uffffff :) Pierwsza rozgrywka trwała godzinę i była kosmicznie, kosmicznie zła (szczytem było wylosowanie karty, która przy każdym rozrachunku wywalała nam z talii wszystkie przedmioty, od najdroższych do najtańszych), ale w drugiej w końcu udało się nam rozwiązać wszystkie trzy tajemnice i wygrać, tak więc ostatecznie uratowaliśmy Wasz honor, ćmundy :D
[edit]
Aaaaaaaa, nie odświeżyłam, a już Kermit wszystko wypisał, no :D
Kermit-->Tak po prawdzie to Arkham też powinno być nakierowane na zamykanie bram itp, wtedy szanse na zwycięstwo są większe... tyle, że jakoś nigdy nam się nie chciało.
Zresztą w naszej rozgrywce też mieliśmy nakierowanie na tajemnice i glutokeny, tylko rzuty były zdecydowanie przeciwko nam :)
Niemniej gratuluję zwycięstwa, chociaż odniesionego na raty :)
Co do następnego klepania przedwiecznych to my wstępnie możemy w niedzielę. Jest niewielka szansa piątku, ale to będziemy mogli określić pewnie w czwartek.
Klub osób nieodróżniających przyszłego od następnego, w którym mam wykupiony abonament, chętnie przyjmuje nowych członków. Zaprosiłbym któregoś z was, ale nie wiem którego :D
Blondie
No ba! Moze beda nawet dwie pieczenie na jedym ogniu, ale mysle, ze przynajmniej uda sie upiec jedna ;)
Dobra ćmundy, najbliższy weekend, najbliższa niedziela, zadowoleni ??? Niech Was macka ściśnie :D
No nie wierzę, następny po Kermicie, co nie odróżnia przyszłego i najbliższego?! ;-p
Niedziela super, nam pasuje. A o której chcemy się spotkać?
No i rozumiem, że na tapecie nadal mamy Eldritcha i świat opanowany przez macki :)
Paudi --> genialnie :)
Skoro jest przyszły i następny, to może też być przeszły i poprzedni, więc chłopaki tak czy inaczej się zgubią ;)
Eee, nie. W przeszłości doprecyzowania nie są aż tak ważne :)
Kermit-->W poradni PWN też nie wiedzą: http://poradnia.pwn.pl/lista.php?id=14333
Jak nie? Czasem trzeba ustalić, w który weekend dostaliśmy wyjątkowo efektowne bęcki od Cthulhu :))
[edit]
Jak nie wiedzą, jak wiedzą, właśnie sama chciałam Wam wkleić tego linka, czego nadal nie kumacie? :D
Wyzbądź się narodowej cechy rozpatrywania i gloryfikowania porażek. Nie żyj przeszłością!
No weź. Ja z Polski jestem. Celebrowanie porażek jest moim sportem narodowym :) Może jeszcze powiesz, że powinnam się cieszyć na Święto Niepodległości?!
Cieszyć? Niekoniecznie. Ale coś tam mogłabyś spalić :)
A co do godziny to jakaś 19:30?
Ja to raczej kościół, nie tęczę :))
19.30 ok, może nawet nie spóźnimy się za bardzo ;)
Może wcześniej, dla rozgrzewki, spalimy tęczę, skoro już o sportach narodowych mówimy ?! :D
Spoko, obok jest i kościół, i tęcza. A przy okazji możemy jeszcze być hipsterami i w ramach wybierania alternatywnych rozwiązań spalić możemy jeszcze hipsterską knajpę :)
Ja to sie Shadowowi dziwie. Gdybym mieszkal przy placu z zabytkowa zabudowa i ktos zasadzilby mi na nim takiego kupsztala, to sam bym spalil.
Gdybym mieszkal przy placu z zabytkowa zabudowa i ktos zasadzilby mi na nim takiego kupsztala, to sam bym spalil.
Mówisz o kościele? Całkowicie się zgadzam ;D
Hipsterskich knajp jest w okolicy więcej, będzie co palić ;)
Paudi --> Nie mieszaj Grisznaka w swój ortodoksyjny zapał konwertyty :) Wyjechałeś z kraju i od razu wyhodowałeś w sobie małego narodowca :D
Szczerze bardziej od tęczy mi przeszkadza siedziba narodowców tuż obok niej - co tydzień jakieś spędy i insze happeningi robią. W połączeniu z tłumem z hipsterskich knajp rezultat jest taki, że nie ma jak przez plac przejść :P
A wlasnie, jakie to teraz hipsterskie knajpy? Wiem, ze glupie pytanie, ale stracilem kontakt ze stoliczna rzeczywistoscia :>
Chyba aż tak nie śledzę naszej sceny politycznej - jaka siedziba narodowców przy tęczy? Że wcześniej była czy wprowadzili się tam specjalnie "żeby się napatrzeć i bardziej nienawidzić"?
edit:
Paudi --> Przy pl. Zbawiciela masz niezmiennie Plan B i Szarlotę, ale ogólnie cała okolica hipsterem stoi. Jak patrzę po statusach znajomych na buniu, to aktualnym nr 1 jest Beirut na Poznańskiej. Chociaż tam jeszcze da się coś zjeść (znaczy: hummus), jak chcesz latem pić w modnym towarzystwie to idziesz nad Wisłę - Temat Rzeka, Cypel i takie tam.
Od jakiegoś czasu (zimy) mieści się tam siedziba ich sztabu wyborczego. Ale i wcześniej jakieś namioty były regularnie rozstawiane i rozdawano ulotki na święta, nawet jeszcze przed całą sprawą z tęczą, więc przypuszczam, że i wcześniej coś na rzeczy było.
Paudi-->co druga w okolicy :D Plus kawiarnie, w których jak zamówisz coś innego niż np. caffe latte smakową bezkofeinową z mlekiem sojowym, to się dziwnie na ciebie patrzą
Paudi, no weź - Charlotte, słynne miejsce, które sprzedaje bułkę tartą za 7 zeta, musiałeś słyszeć o tym nowym wykładniku burżuazji :D
Ja tam nadal najbardziej lubię Znajomych Znajomych, bo wciąż można palić w środku :)
No, nie mówcie, że pijcie inna kawę niż caffe latte smakową bezkofeinową z mlekiem sojowym ?!??!!
Eeee, to narodowcy byli przed tęczą ?! To ktoś jest naprawdę sprytną wredotą :D
Yans --> Moja elegancka dwunastnica nie zadaje się z innymi :)
Właśnie sprawdziłem, że tęcza powstała w czerwcu 2012, czyli zaraz będzie miała dwa lata. Czuję się kompletnie zagubiony, bo byłem pewien, że stoi tu już z 6 i była 5 razy palona, a 4 odbudowywana.
Yans-->śmiej się, śmiej. Autentycznie słyszałem jeszcze dłuższe zamówienie, ale już nie spamiętałem wszystkich modyfikacji :)
Kermit-->Akurat w kwestii podpaleń itp. to wcale tak bardzo się pewnie nie pomyliłeś, bo początkowo było to takie mikropodpalenia - trochę tu, trochę tam itp. I kwiatki też sztukowali częściowo. Dopiero ostatnio poszli z podpaleniami na całość. Wcześniej to był głównie fan podpitych hipsterów, ale od jakiegoś czasu jest to sprawa czystości narodu :)
Z innej beczki - czy wy wiecie czym są SOWODŹWIEDZIE?
Ja nie wiedziałem. Ale oglądałem wczoraj (okres ogórkowy w robocie) kanał Wila Wheatona (Star Trek, nemezis Sheldona), na którym puszcza filmy z sesji planszówkowych (tak, wiem, we have to go deeper). I grali właśnie w Lords of Waterdeep, kiedy Rothfuss (ponoć pisarz) zagrał questa "Udomowić sowodźwiedzie". Pozostali gracze zastygli w podziwie ("To nie może być PRAWDZIWY quest!"), a i moja mina pewnie była podobna. Sowodźwiedź! Co za geniusz to wymyślił!
Enyłej, przeszukałem net i okazało się, że sowodźwiedzie pojawiły się w jakimś dodatku do Greyhawka w latach 70. (bo tylko wtedy ktoś grał w Greyhawka). Ba! przeszukałem bestiariusz D&D, który jakimś cudem ostał się w domu i sowodźwiedź tam był! Co prawda jako "sowoniedźwiedź", ale wciąż. Jak ja go minąłem przez te wszystkie lata?
Niniejszym postuluje wprowadzenie sowodźwiedzi do dowolnej planszówki, w którą gramy. Tomb? Runequest? Gdzieś musi być miejsce na ten wytwór lat 70.!
(a jakbyście chcieli zobaczyć reakcję Felicii Day, to mniej więcej od 6:20 http://youtu.be/D7DvEIfrP84 )
Wiedziałem. Ba, nawet miałem w księdze potworów do AD&D (btw to mi przypomina, że gdzieś mi wcięło księgę potworów do 3 ed., anyone?). Chyba nawet w zamierzchłych czasach liceum w jednym queście dostaliśmy od nich bęcki... W każdym razie jestem na tak jeśli chodzi o wykorzystanie ich w grach. Chociaż najbardziej pasują do jakiegoś Descenta :)
Rothfuss ponoć niezły, ponoć pisarz, ponoć cierpi na przypadłość zwaną martinozą. A o kanale Wheatona słyszałem, ale jeszcze nie zajrzałem. Warto?
Odpowiedź na pytanie "czy warto" jest równe z odpowiedzią na pytanie "czy chciałbyś poświęcać swój czas, patrząc na to jak 4-5 osób, niektóre nawet znane wśród szeroko pojętego fandomu, gra w grę planszową albo RPG". Mnie to bawi, tym bardziej, że o ile sam Wil jest mi zupełnie obojętny, o tyle ma całkiem zabawnych gości. Doceniam też porządne rzemiosło - montaż, światło, dźwięk, wstawki graficzne - tanie, ale bardzo na poziomie. Widziałem gorzej robione programy w polskiej TV :) Ogląda się przyjemnie, choć nie ukrywam, że obejrzałem tylko dlatego, że chciałem zobaczyć, czy w ogóle rozważać Lords of Waterdeep w dalszych zakupach.
Rothfussa kojarzę tylko dlatego, że dołączył parę miesięcy temu do ekipy, która tworzy nowego Tormenta.
Od wczoraj nie możemy się opędzić od sowodźwiedzi, które opanowały wszystkie nasze rozmowy :) Cały wieczór wymyślaliśmy, do której gry pasowałyby najbardziej (stanęło na Descencie) i jakie inne równie głupie potwory można by wymyślić (jeżodźwiedzie! niedźwiedziołaki! niedźwiedziorzeł! dźwiedźma! koniedźwiedzie!) - poddaliśmy się dopiero, kiedy wyszedł mi "niedźwiedziodźwiedź", co było zdecydowanym sygnałem, żeby iść w końcu spać :)
My mamy Księgę Potworów D&D III. Ale jest na pewno moja, bo ma dedykację od Kermita z kwietnia 2003 - no chyba że ukradł Ci ją wcześniej :))
Technicznie rzecz biorąc, mogłem ukraść ją później, a potem adatować dedykację :)
Pewnie, że mogłeś, ale to rodzi pytanie, kto ukradł nam egzemplarz, który wręczyłeś mi 11 lat temu :D
Gwiazd-->Nie mówię, że to wy :) Wam chyba tylko pożyczałem podręcznik MG (albo gracza) jak Kermit miał pomysł, że może nam zrobi sesję, ale nie mam pojęcia czy oddaliście. Musiałbym sprawdzić u rodziny, bo tam akumuluję stare rzeczy.
Poza tym wszelkie łaki (czyli np. niedźwiedziołak, ale też łakoniedźwiedź) są przewidziane w D&D. Chyba gdzieś nawet jest stosowna tabela do generowania współczynników.
Kermit-->zobaczyłem to w linku i jest zabawnie. Może nie do oglądania seriami, ale tak na dobicie wieczorem czemu nie. Poza tym, wiesz, porównanie do produkcji TVP to żadne osiągnięcie... szczególnie jak to jakieś TVP Historia albo coś - tam to chyba robią rzeczy z ujemnym budżetem.
Yans --> i jeszcze dźwiedziodźwiedź, którego zaprzeczeniem jest niedźwiedziodźwiedź!
Shadow --> taaa, to popularna sprawa, niedźwiedziołaki załapały się nawet do Skyrima. W bestiariuszu był jeszcze niedźwiedziożuk, ale to goblinoid, nie niedźwiedź. Ale czym, na bogów, różni się niedźwiedziołak od łakoniedźwiedzia?!
Mieliśmy też pomysł na bardziej skomplikowane stworzenia, czyli łączenie niedźwiedzia z czymś, co już samo w sobie jest połączeniem: niedźwiedziogryf, syrenodźwiedź albo mantidźwiedziokora :)
A podręcznika chyba nie mamy, bo nie stoi na naszej RPG-owej półeczce, a niechybnie by tam skończył, gdybyśmy go ukradli :D
Zawsze zostaje nieniedźwiedź, który jest blisko spokrewniony z nienietoperzem :)
Z tego, co pamiętam, to niedźwiedziołak to człowiek przemieniający się w niedźwiedziopotwora, a łakoniedźwiedź to niedźwiedź zmieniający się w niedźwiedziopotwora. Logiczne, prawda? Chyba było wyjaśniane na przykładzie wilkołaka i łakowilka.
A ze śmiesznych stworów wymyślanych w ramach sesji to był aniołak :)
Dźwiedziotoperz! Futrzasta śmierć, sunąca przez noc na błoniastych skrzydłach!
W wrześniu pod stadionem rozkłada się Cirque du Soleil w wersji Kooza. Chętni na grupowe zawały serca przy Wheel of Death?
https://www.youtube.com/watch?v=DQoyuLsidJI
DARK DUNGEONS
Innocent students Debbie and Marcie arrive at college eager to save souls, but will they be able to save their own when they're seduced by the exotic and sinister world of role playing games?
https://www.youtube.com/watch?v=8qc9JiIiOSQ
Tak ogólnie plansżówkowo
Warszawski Konwent Gier Strategicznych Grenadier 2014 w Forcie Bema
24 maja 2014 (sobota) w godzinach 14:00-21:00 i 25 maja 2014 (niedziela) w godzinach 11:00-16:00 w Forcie Bema odbędzie się IX Warszawski Konwent Gier Strategicznych Grenadier - święto miłośników gier strategicznych i historii wojskowości. Wstęp wolny.
Odbywać się będą turnieje i pokazy gier strategiczno-historycznych, pokazy musztry i fechtunku, wystawy makiet, prelekcje, warsztaty plastyczne dla dzieci i całych rodzin, inscenizacje historyczne oraz pokazy sprzętu wojskowego. Tegoroczne inscenizacje odbędą się pod hasłem "3 Rocznice - 3 Bitwy".
24 maja 2014 (sobota)
- 14:30 - I Wojna Światowa
- 16:30 - Walki na przedpolach Warszawy - wrzesień 1939
- 19:00 - Powstanie Warszawskie 1944
25 maja 2014 (niedziela)
- 11:30 - I Wojna Światowa
- 13:30 - Walki na przedpolach Warszawy - wrzesień 1939
- 15:40 - Powstanie Warszawskie 1944
Ponadto:
- pokazy sprzętu historycznego
- turnieje i pokazy gier
- wystawy makiet
- warsztaty artystyczno-historyczne dla dzieci
- występy sceniczne
- pokazy filmowe
DiabloManiak --> Widać, że idzie sezon :) Dwa tygodnie temu dowiedziałem się, że 600 metrów od biura mam warownię Wikingów. I to tylko dlatego, że urządzali SIÓDMY międzynarodowy festiwal Wikingowie i Wenedzi. Z walkami, muzyką i rękodziełem.
Shadow --> Nie. Po prostu nie :) A ostatnia scena bardzo nie :D
Artaban i chyba dobrze..
Do rozważenia proponuje jeszcze dorzucić :
Kalmarodzwiedź - połączenia klamra i niedźwiedzia (będą i macki)
Krabodźwiedź i zołwiodźwiedź (nie dość ze opancerzone to i szczypce u kraba)
i w wersji pod tęczę motylodźwiedź
Event w tą sobotę!? Doskonale, miałem jechać po Armę 3, ale przecież nic poza tym do roboty tego dnia nie mam, to się wybiorę
Po 1,5 miesiąca odebrałem od znajomego instrukcje do Arkhamów, cud że nie skończyły do tego czasu na makulaturze, przy następnej okazję zwrócę mu w rewanżu jego klawiaturę... jak już kupię własnąxD
Shadow --> co - ja - kurwa - właśnie - obejrzałam?!?! WTF?! Cytując jeden z komentarzy na jutubie: This could be a parody and it could be totally serious - the most hilarious thing is that you wouldn't be able to tell the difference either way :D
Diablo --> a także niedźwiedziornica z ośmioma mackami, niedźwiedzik walczący szablami, no i gość z dziwnym ryjem, czyli niedźwieprz :))
Gwiazd - a na końcu zacząć łączyć dźwiedźie z rożnych rodziców i dziadków :D
plus ile miłych robaczków zostało pominiętych w produkcji - tarantulodźwiedź np ;)
Kokoju - sam myślę czy się nie przejechać, reklama była dziś wyświetlana w autobusie
Yans --> nie zapomnieliśmy, właśnie oglądaliśmy Big Banga, więc nerdodźwiedź sam przychodzi na myśl :D
Diablo --> a niedźwiedzigator? Niedźwiedziopotam? Łabędźwiedź? Niedźwjeleń? Bestiariusze wyraźnie wykazują braki w kwestii mutacji niedźwiedzia :))
Yans --> Macki mogły wprowadzić w błąd. Macki mogły wskazywać na Eldritcha, na Arkham, na Elder Signa, na Mansions of Madness albo nawet na karciankę Cthulhu. Choć, jak się nad tym zastanowić, amnezja, haluny i mroczny pakt też :D
Gwiazd i genetyki - a teraz wybierz 8 sztuk jako pradziadków połącz w myślach parami a pózniej ich potomstwo połącz z sobą itp co wyjdzie na końcu ... jako potomstwo? :D
spoiler start
mi wychodzi cholerawiecotozadźwiedź - po tym jak mózg przestał parować
spoiler stop
Nigdziedźwiedź to ten, o którym pisał Gaiman, a gdzieniegdziedźwiedź jest pewnie podgatunkiem wszędziedźwiedzia :)
Zombiedźwiedź? Niestety, internet już dawno nas wyprzedził: NONE OF YOU CAN RUN FROM THE ZOMBIE BEARSHARK! Half bear, Half shark, Full zombie!
A czy swiat zna juz wieloniedzwiedzryba? Nie jestem sobie nawet w stanie tego zwizualizowac :D
Już miałam odpisać: "Wieloniedźwiedźryba? Opanuj się, to nie może istnieć" - ale coś mnie podkusiło, żeby jednak sprawdzić...
Pełen smuteczek, wygląda na to, że nawet w głupawce nie jesteśmy oryginalni i ktoś już przed nami wymyślił te piękne hybrydy.
Zakochałem się w zombie sharkbearze :D
Ktoś wymyślił nawet rzeczy, o których nie zaczęliśmy myśleć :) ---->
[140] - krabodźwiedź!!! Opancerzone futro zagłady! :D
Gdzie tam byś jeszcze wcisnął niedźwiedzia?!?! :D
Ale w ramach zadośćuczynienia - Twój nowy ulubieniec w innej odsłonie :)
Myślę, że na wszystkie nasze ewentualne pytania odpowie BEARMAGEDDON - a webcomic about mutant bears taking over the world!
http://bearmageddon.com/
Tak, są niedźwiedzie z mackami :)
To popułdniowa porcja dźwiedźiów
Pchłodźwiedź - skaczę na odległość 350 razy przekraczająca długość własnego ciała
kulkodźwiedź - mordercza kulka zagłady, przetaczająca się po wszystkim ( z opcją wysuwania pazurów w każdym kierunku gratis)
Kermitodźwiedź - skacze na odległość znacznie bliższą niż pchłodźwiedź, za to ląduje z większym impetem i ogólnie jakoś większego formatu ;) (nie licząc tajnej broni destrukcji - języka)
kulkodźwiedź - kolejna część Phantasmy się ktroi?
Gwiazd-->Nagroda główna dla kaczodźwiedzia :)
Na krzywy ryj? Takiego niedźwiedzia też znalazłam :D ---->
Właśnie skończyliśmy rozgrywkę w Eldritcha z Shub-Niggurath. Wygraliśmy we wspaniałym stylu, co wynagrodziło nam rozgrywkę numer 1, która szła tak żenująco (zapomnieliśmy wyłożyć karty Tajemnic :D), że aż musieliśmy ją przerwać :)
Wczoraj toczyłem zacięte boje w uniwersum Magic The Gathering z ostatnimi trzema dodatkami:
Theros, Born of the Gods i Journey into Nyx. Stary MAGIC wciąż daje radę :)
Wieki w Magica nie grałem. Ostatnio nawet gdzieś wpadły mi w ręce karty z nowszych edycji... nie miałem pojęcia co oznaczają umiejętności specjalne. Ech...
Rozumiem, że dzisiaj się widzimy i wrzucamy jakiegoś Przedwiecznego na grilla? Albo on nas? :P
Dzień dobry Panowie:)
Wiem że to nieładnie tak wchodzić z butami, ale jakbyście kiedyś desperacko potrzebowali więcej graczy do Arkham Horror to dajcie znać;) Pomieszkuję sobie ostatnio w Warszawie i w sumie trochę się zaczynam nudzić;)
Dzień dobry Panowie:)
Ekhem, a panie? :D
Będziemy pamiętać, regularnie gramy w piątkę, a szósty notorycznie nie przychodzi [TAK, PAUDI, TO O TOBIE ;-P] :)
Moje doświadczenia z Magicem kończą się na posiadaniu dwóch darmowych boosterów i graniu w Magica na Steamie, więc nie mam pojęcia, o czym pisze Yans :)) Ale skoro o karciankach mowa: od kilku dni namiętnie rąbiemy z Kermitem na battlenecie w Heartstone'a, jest super!
Oczywiście, że widzimy się wieczorem, plan zakłada pokonanie Wielkiego Przedwiecznego i odniesienie zwycięstwa, o którym będzie potem głośno latami (a przynajmniej do następnej rozgrywki w Eldritcha)! O 19.30 meldujemy się u Was w gotowości bojowej :)
Na forum FFG komuś chciało się robić statystyki i podsumowania dotyczące poszczególnych kart i testów - całkiem interesująca lektura dla tych, którzy lubią wszystko wiedzieć i chcą opracowywać jakieś strategie:
Spotkania ogólne (czarne):
W miastach najczęściej rzucamy na Wpływ.
Dla odmiany spotkania w dziczy nigdy nie sprawdzają Wpływu - najczęściej rzuca się tam na Obserwację.
Na morzu prawdopodobne są wszystkie testy, z niewielką przewagą rzutów na Wiedzę. Spotkania morskie jako jedyne mają kilka spotkań, w których złe rzeczy nie wymagają testów - one po prostu się dzieją :)
Skille najczęściej testowane w poszczególnych miastach:
Arkham - rzuty na Wiedzę
San Francisco - rzuty na Wolę
Buenos Aires - rzuty na Wiedzę
Londyn - rzuty na Obserwację
Rzym - rzuty na Wpływ, nieco mniej na Wolę
Stambuł - rzuty na Wolę
Szanghaj - rzuty na Wpływ i Obserwację
Tokio - rzuty na Wpływ
Sydney - rzuty na Wpływ, nieco mniej na Wolę
We wszystkich miastach z wyjątkiem Londynu są spotkania, w których można wydać clue tokeny, żeby odnieść jakąś korzyść (np. ulepszyć skill). Żeby dostać coś takiego w Londynie, trzeba wziąć kartę zadłużenia.
We wszystkich miastach są spotkania, w których można zostać opóźnionym w zamian za większe niż normalnie korzyści.
We wszystkich miastach są spotkania, w których zamiast normalnej korzyści można otrzymać błogosławieństwo.
Opóźnienie, czyli wstrzymany (delayed) badacz:
Ameryka to jedyne miejsce, gdzie nie ma spotkań, których skutkiem byłoby przymusowe opóźnienie.
Opóźnienie nigdy nie trafia się też w spotkaniach ekspedycyjnych (chociaż 6 z nich może skończyć się urazem nogi, który przy złych rzutach podczas rozrachunku w takie opóźnienie się zmienia).
Aż 7 spotkań w Innych Światach może skończyć się opóźnieniem.
Ekspedycje:
Karty ekspedycyjne składają się z dwóch części - w zależności od wyniku testu w pierwszym spotkaniu sprawdza się dalsze spotkanie wygranej lub porażki (obrazek przypomina, jak to wygląda :D). Pierwsze spotkania testują Siłę (najczęściej) lub Obserwację. Spotkania po wygranej testują Wiedzę, Obserwację lub Wolę, spotkania po porażce - Siłę, Wpływ i Obserwację. Spotkania porażki nigdy nie wymagają rzutów na Wiedzę i Wolę.
Każda z ekspedycji składa się z trzech kart (3 karty Piramid, 3 karty Himalajów itd.). Podział efektów sukcesu jest stały w każdej trójce: jedna karta pozwala cofnąć o jeden żeton Przedwiecznego na doom tracku, pozostałe dwie karty dają artefakt. 11 spotkań zapewnia korzyść już po przejściu pierwszego testu, 7 wymaga udanego przejścia obu testów.
Najczęstszymi obrażeniami podczas ekspedycji są amnezja i złamana noga :)
Inne światy
Spotkania w Innych Światach również są dwuczęściowe, tak jak spotkania ekspedycyjne.
Pierwsza część wymaga przede wszystkim rzutów na Wolę, nieco rzadziej Wiedzy, Wpływu lub Obserwacji. Nigdy nie jest w nich testowana Siła.
W drugich spotkaniach najczęściej sprawdza się: Wiedzę i Wolę przy sukcesie, Wolę i Siłę przy porażce.
Bramy można zamykać dzięki kartom spotkań w Innych Światach. Takich kart jest 24. Sześć z nich pozwala zamknąć bramę dzięki sukcesowi już w pierwszej części spotkania, kolejnych sześć pozwala to zrobić, nawet jeśli oblało się test w pierwszej części. Pozostałe 12 kart wymaga udanego przejścia obu testów, aby zamknąć bramę.
Wniosek?
Idealnym kandydatem do ekspedycji jest postać z wysoką Siłą i Wiedzą, a największą szansę na zamknięcie bram mają postacie z wysoką Wiedzą i/lub Wolą.
Efekty urazów i stanów podczas rozrachunku:
Obrażenia wewnętrzne zawsze skutkują utratą życia, a haluny zżerają mózgi, to oczywiste. A reszta?
Urazy pleców powodują utratę przedmiotów.
Urazy nogi oznaczają bycie wstrzymanym.
Amnezja wymaga pociągnięcia innego stanu.
Jedyną kartą, która nie ma stałych skutków, jest karta Paranoi, tam na odwrocie może być wszystko :)
Dług zazwyczaj skutkuje otrzymaniem innego stanu.
Mroczny Pakt albo znacząco przesuwa do przodu postęp zagłady, albo sprawia, że badacz zostaje pożarty.
Klątwa wcale nie jest lepsza, bo alternatywą dla pożarcia jest bycie ściganym przez potwory.
Yans --> Nic się nie zmieniło. Eldritch dziś wieczorem.
Lindil --> Na najbliższym spotkaniu loży podniesiona zostanie kwestia stanów osobowych, uzupełnień, rezerw i pospolitego ruszenia :)
Dzięki - pozwolę sobie w takim razie tutaj pozaglądać w najbliższym czasie;) I pamiętać o również Paniach;)
Żeby Gwiazd nie nałykała się tych podejrzanych prochów i nie miała ciągle halunów ... :D
Myślę, że poważnie powinniśmy rozważyć pytanie - czy za taki świat warto umierać?
To chyba w Autostopem było "błąd dzielenia przez ogórek, zrebootuj wszechświat i spróbuj ponownie".
Popykałem wczoraj chwilę w HEARTHSTONE i muszę przyznać, że całkiem przyjemne. Taki mniej skomplikowany Magic The Gathering, do obczajenia w 5 minut :) Dobre do zresetowania się tylko trzeba uważać, bo ma wysoki czynnik "jeszcze tylko przejdę tego gościa i kończę" :D
Podpisuje się pod wrażeniami Yansa. Szczególnie pod wysokością współczynnika "jeszcze jednego meczyku".
Co prawda po paru dniach zabawy już czuć podział na ludzi, którzy grają, a ludzi, którzy kupili 40 boosterów i tłuką, ale do przeżycia :)
Nie dam się w to wciągnąć, już i tak mam wystarczająco dużo marnowaczy czasu :)
Kermit ====> Dobrze wczoraj zrozumiałem, że do zmiany postaci wybranej na początku potrzebna jest wygrana z zablokowaną postacią na Treningu ?
PS. Bardzo dużym plusem jest całkiem udana polska lokalizacja oraz duża doza dobrej jakości poczucia humoru twórców Hearthstone.
Shadow --> Nie wmówisz mi, że wolisz sobie poczytać :)
Yans --> Tajest. Odblokowanie przez pokonanie.
Wersja polska jest świetna, ale i angielska nie ustępuje. (opis Sea Gianta - See? Giant.)
Kilka perełek z opisów:
Unleash the Hounds - You must read the name of this card out loud each time you play it.
Dire Wolf Alfa - We are pretty excited about the upcoming release of Dire Wolf Beta. Just repost this sign for a chance at a key.
Acolyte of Pain - He trained when he was younger to be an acolyte of joy, but things didn't work out like he thought they would.
Cult Master - She may be an evil cult master, but she still calls her parents once a week.
Cruel Taskmaster - "I'm going to need you to come in on Sunday".
Jeżeli zastanawialiście się, czy istnieje coś głupszego niż wrzucony przez Shadowa trailer "Dark Dungeons", to odpowiedź brzmi - tak, istnieje: "Call girl of Cthulhu"!
http://www.youtube.com/watch?v=bwqJ9IXn4WU
When a virginal artist falls in love with an escort, she turns out to be the chosen bride of the alien god Cthulhu. To save her, he must stop an ancient cult from summoning their god and destroying mankind.
Zdanie z recenzji brzmi niepokojąco zachecająco: Marvel at the low-budget yet thoroughly enjoyable special effects that more often than not involve genitalia and sharp instruments ;)
Jakże naturalnie wypada połączenie Wielkich Przedwiecznych z najstarszym zawodem na świecie :)
Ej, ciućmoki, a gramy w ten weekend? Trailery trailerami, ale już czwartek, więc trzeba podjąć jakieś decyzje :)
No to super, bo nam też pasuje niedziela. Ni cholery tylko nie pamiętamy, na co się umawialiśmy - było coś o Eldritchu, Descencie i BS:G, ale chyba nie skończyło się na żadnych konkretach? :) Nieśmiało skłanialibyśmy się do tego drugiego, bo dawno nie było nawalania smoków i zabijania maga Shadowa, ale generalnie zgodzimy się na wszystko :)
Niedziela u mnie bardzo prawdopodobna jest. Jutro się określić postaram. Dla mnie kolejny raz Eldritch lub Descent być może.
Dostosujemy się. Z Descentem tylko problem jest taki, że a) Kermit musi się przygotować, co mu nie wychodzi od dłuższego czasu, b) rozgrywka może trochę potrwać, co w perspektywie poniedziałku może być niekoniecznie dobrze widziane.
a) Kermit wziął dziś do roboty quest guide'a, więc jest szansa, że się przygotuje (i to nawet z innym questem, niż zwykle :D);
b) zawsze możemy zacząć wcześniej (żeby później skończyć);
...albo możemy po prostu po raz kolejny zagrać w Eldritcha, przy którym nie ma takich problemów, bo:
a) wszyscy (poza mną :D) pamiętają jeszcze zasady,
b) do północy na pewno skończymy.
Mnie wszystko pasuje, ale ja mam poniedziałek wolny, więc nie jestem dobrym przykładem :) W obliczu umiarkowanego entuzjazmu pod adresem Descenta proponuję, żeby gospodarze wybrali, a reszta się dostosuje :)
Mam pytanie do fachowców: chcę synowi (11lat) kupić na dzień dziecka karciankę, tak by mógł grać ze mną lub kumplami. Gra ma być po polsku i Najlepiej, by można było rozbudować talię o jakieś boosterki. Co polecicie. W sklepie proponują mi star warsy, Warhammera, Netrunnera i Władcę pierścieni. Co kupić? Z góry dziękuję za pomoc.
Podłączam się pod pytanie użytkownika Fulko de Lorche.
Zastanawiałem się nad tym http://www.rebel.pl/product.php/1,2021/20787/Wladca-Pierscieni-LCG-Zestaw-Podstawowy.html miał ktoś z tym krótszy lub dłuższy kontakt?
A i jeszcze grał ktoś kiedyś w karciankę Harrego Pottera?
Yans --> Nam wszystko jedno, ale pytanie cały czas brzmi "a w co?", bo mam wrażenie, że Descent przestał budzić entuzjazm :)
Fulko --> My tu raczej planszówkowi, niż karciani*, więc nie będziemy specjalnie pomocni. Ale jeśli uważasz, że niewielkie doświadczenie jest lepsze, niż żadne, to moją radą jest "kup to, w co syn jest akurat wkręcony". Właściwie - syn i jego koledzy, bo pamiętaj, że żeby grać, każdy z nich będzie musiał kupić własną talię. A jak tylko część kupi, a reszta nie, to nagle pojawią się podziały w grupie, stronnictwa, wykluczeni. Lepiej kupić planszówkę :)
*poza Yansem, ale on od razu zacznie Cię namawiać na Magica.
EDIT - mój błąd - zapomniałem, że trzeba kształcić nowe pokolenie kultystów. Proszę: http://www.rebel.pl/product.php/1,1751/14202/Call-of-Cthulhu-LCG-The-Card-Game-Core-Set.html
Kermit ====> Myślałem, że znasz mnie lepiej :p
Ja polecam taką karciankę bez dodatków i zbędnych tekstów, bardzo prosta do opanowania:
http://merlin.pl/G3-Zombi-Ratuj-sie-kto-moze-gra/browse/product/206,1276133.html
Lub taką z dodatkami, po polsku i z przymrużeniem oka:
http://merlin.pl/Munchkin-Zoombie_Munchkin/browse/product/206,1036715.html
Faktycznie, Munchkin wyleciał mi z głowy. Chyba dlatego, że nie myślę o nim jako o karciance.
Fulko, Munchkina - który jest parodią karcianek, ale doskonałą - można kupić w różnych wersjach, eee, tematycznych. Jest Munchkin klasyczny, Zombies, Horror, Cthulhu (polecamy!), Fu-Munchkin i pewnie kilka innych. Wszystkie są ze sobą całkowicie kompatybilne, a część (klasyczny, Zombies, Cthulhu) wyszła po polsku.
Gospodarzom w zasadzie wszystko jedno, niech goście przyniosą co chcą.
A na którą? 19:30? Wcześniej, później?
Będziemy pamiętać, regularnie gramy w piątkę, a szósty notorycznie nie przychodzi [TAK, PAUDI, TO O TOBIE ;-P] :)
Na wypadek, gdybyś zastanawiała się, czy wciąż czytam to, co o mnie tutaj smarujesz - tak czytam ;P
19.30 nam też pasi. Umiemy czytać między wierszami i przyniesiemy Eldritcha :)
Będziemy pamiętać, regularnie gramy w piątkę, a szósty notorycznie nie przychodzi.
A propos pamiętania - Lindil, loża oczywiście jest na tak i w razie braków kadrowych będziemy się odzywać, ale co bardziej racjonalni członkowie kazali zaznaczyć, że sytuacji, w których brakuje kogoś ze stałego składu, a reszta i tak chce się spotkać, zbyt dużo nie ma. Najczęściej jak ktoś (nie będę wskazywał mackami) wypada, to pozostali wzdychają, mówią "znowu?" i umawiają się na następny tydzień. Ale nie traćmy nadziei :)
Eldritch pasi. Nie wiem, co jest takiego w tej durnej grze ale zasysa jak dobrze oprzyssawkowana macka ;)
W porządku, dzięki za pamięć:) Podwiesiłem sobie wątek i lurkuję, wiec w razie braków kadrowych wystarczy tu coś napisać;)
Paudi --> smaruję?! Toż to wszystko z czystej sympatii i dobrego serduszka! A poza tym to tylko stwierdzam fakty, ćmundo ;-p
Yans --> bo to dobry Eldritch jest :) Możemy Ci go pożyczyć, jak chcesz grać z Kasią albo z Tymkiem, ba - możesz nawet grać sam, gra jest przewidziana na 1-8 osób.
Lindil --> ooo, ja czasem jestem tak zawalona robotą, że niezbyt mi na rękę granie, ale zwykle idę, żeby nie rozwalić reszcie spotkania - teraz w takiej sytuacji ekipa może dobrać Ciebie na moje miejsce :)
19.30 ok, postaramy się nie spóźnić bardziej niż zwykle ;)
ale zwykle idę, żeby nie rozwalić reszcie spotkania
Jakieś mało subtelne te aluzje w moim kierunku ;)
Paudi ====> Już zapomniałeś, że Gwiazd jest uosobieniem subtelności :D
Lindil ====> Prędzej czy później Gwiazd, z jakiegoś pokręconego powodu, wystawi nas nagle do wiatru ;)
z Magiciem też tutaj można, prawda? :D bo planszówki czasem grywam, ale w Magica dość regularnie, chociaż nie jestem jakimś wybitnym graczem.
Za to w Manchesterze odbywa się własnie turniej na 1400 ludzi i dwóch Polaków walczy o Top 8, więc trzymam kciuki :)
Paudi --> to akurat wyjątkowo nie było obmyślone jako aluzja pod Twoim adresem, ale faktycznie, idealnie pasuje :D
Yans --> nie "z jakiegoś pokręconego powodu", tylko "z powodu bardzo ważnych rzeczy związanych z przecinkami"! Albo po prostu wezmę za dużo tabletek i znowu odlecę :D
wujo444 --> pewnie, że można, chociaż na Magicu znamy się moooooooooocno średnio :)
Gwiazd-->
ooo, ja czasem jestem tak zawalona robotą, że niezbyt mi na rękę granie, ale zwykle idę, żeby nie rozwalić reszcie spotkania
Ależ Gwiazd, co Gwiazd? Sugerujesz, że jak przychodzisz, to nie rozwalasz rozgrywki?!?
wujo444-->
z Magiciem też tutaj można, prawda?
Można, chociaż dla mnie to pieśń odległej przeszłości (skończyłem grać mniej więcej jak wychodziła Inwazja). Yans coś wspominał za to, że jakieś nowe karty ostatnio testował.
Sugerujesz, że jak przychodzisz, to nie rozwalasz rozgrywki?!?
Wtedy rozwalam ją na zupełnie innym poziomie... błagam, niech dzisiaj nikt nie gra Silasem, bo znowu się zagubię ;D
wujo444 ====> Chciałem uściślić, że to Gwiazd zna się na Magicu moooooooooocno średnio :D
Ja kiedyś grywałem sporo, nawet po różnych turniejach, najwięcej prerealase'owych. Teraz grywam w miarę regularnie ale z częstotliwością półroczną :) Parę dni temu testowaliśmy ostatnie 3 dodatki, które opisałem w poście [156]. A co do udziału Polaków w turniejach międzynarodowych, to zawsze mieliśmy silną ekipę i widzę, że nic się nie zmieniło.
Wtedy rozwalam ją na zupełnie innym poziomie... błagam, niech dzisiaj nikt nie gra Silasem, bo znowu się zagubię ;D
Proszki wzięła?
Shadow ====> Dobre pytanie !!! :D Ja dzisiaj specjalnie wezmę znowu marynarza i zobaczymy czy Gwiazd to ogarnie tym razem czy znowu będzie lost in time and space ??? :D
Lepiej się upewnić, bo już przed graniem możesz dostać jakiejś amnezji czy innych halunów...
Chciałbym podkreślić, że wszystko, co się wczoraj zdarzyło, to wina Yansa.
Najpierw błyskawiczny łomot, jaki zgotował nam Yog-Sothoth - wina Yansa, który zamiast pomykać po świecie i zamykać bramy, zacumował w Sydney i obczajał miejscowe tawerny. A po zmianie z pseudożeglarza w pseudopolityka nie było lepiej. Niekończące się loty rekonesansowe Izy nad Arktyką i jej niedająca się w żaden sposób wytłumaczyć słaba teledetekcja - wina Yansa, który nie wyposażył jej w sprzęt polarnika. Przedłużające się zatapianie R'lyeh przez Gwiazd - wina Yansa, który nie wyposażył jej w sprzęt płetwonurka. Moje własne słabe serduszko, które zamarło przy prawie finałowym spotkaniu z córką Cthulhu - wina Yansa, który porzucił swoich wyborców w krytycznym momencie. Wreszcie, wynurzenie się wielkiego Cthulhu - wina Yansa, który zamiast gryźć macki, gryzł w tym czasie ziemię.
Miłośnicy recyclingu zapamiętają za to wygłoszone wczoraj przez Gwiazd: Shadow, przynieść Ci piwo? I tak idę do łazienki.
Czyli beze mnie był łomot ?! Nawet jak Wam zostawiłem tyle sprzętu ?! Ćmundy jedne :D I jeszcze by chcieli, żeby marynarz nie chlał po tawernach, a polityk mówił prawdę i obdarowywał prezentami ?! Świat się kończy i czeka nas rychła przedwieczna zagłada :D
Zdecydowanie wina Yansa! Nie pomogła nawet moja maszynka do robienia glutokenów i wysyłanie sprzętu na dalekie ekspedycje.
Ale zabrakło nam niewiele. Jednego sukcesu na pięciu kostkach...
Kermit-->a tobie to przypadkiem nie mózg padł?
Serce zamarło z przerażenia, które zafundował mu mózg usiłujący pojąć Cthyllę :)
Skoro już czwartek, to czas zadać sobie pytanie: azaliż gramy coś w ten weekend czy nie? A jeśli tak, to w co i kiedy? Uprasza się Szanownych Mackowiczów o podanie preferowanych terminów i tytułów, z których wspólnymi siłami wybierzemy te najlepsze :)
Na razie u nas na pewno odpada niedziela. A co do reszty - będziemy wiedzieć jutro. Łącznie z ew. piątkowym terminem :D
Nagły zwrot akcji - my też odpadamy w ten weekend (chociaż sami się dopytywaliśmy). A skoro Yans zaczął, to tradycyjnie uznajmy, że to przez niego :)
Moim zdaniem to wina Paudiego!
Nie gramy w sześć osób? Wina Paudiego.
Nie gramy w ogóle? Wina Paudiego.
Deszcz pada? Wina Paudiego.
Mam 270 stron książki do zrobienia w tydzień? Oooo, to dopiero wina Paudiego!
Aaaaa, bo deszcz leje, roboty za dużo, a do tego jeszcze rozwaliłeś nam granie w niedzielę, łachudro.
Nie dosc, ze zepsul gre, to jeszcze ukradl slonce. Swieci mi od rana przez okno w pracy :>
Szanse na granie w ten weekend też niewielkie, ale na pocieszenie - Kickstarter z Cthulhu :)
https://www.kickstarter.com/projects/warpo/legends-of-cthulhu-retro-action-figure-toy-line
Ja będę lost in time and space przez najbliższe 2 tygodnie. Ale na pocieszenie i na gorące dni ...
U nas, jeśli już, to niedziela. Możecie się pewnie zdecydować nawet w ten dzień, bo raczej nie będziemy mieć na wieczór żadnych planów. Oprócz MŚ :P
Dzielna ekipo planszówkowa, mamy wolny niedzielny wieczór, więc jeśli nie macie czegoś już zaplanowanego, to zapraszamy :-)
Dzielna ekipa drugi weekend zmaga się z przeciwnościami losu, które objawiły się w postaci Przedwiecznych Fuch z Głębin. Może uda się je ostatecznie pokonać w najbliższych dniach i tym samym uratować posiedzenie przyszłotygodniowe, ale nie dajemy głowy, bo sytuacja jest dynamiczna :)
Na tegotygodniowe nie ma co się nastawiać, bo się działkujemy (aczkolwiek zapraszamy). Przy okazji dwie uwagi.
1. Pamiętacie jak rozkminialiśmy karty do karcianki Kłamcy? Okazało się, że na zdjęciu to jednak nie były prototypy. Część kart ma dwie strony... Zdolny ja.
2. Mówcie mi Nyarlathotep! (aczkolwiek kilka odpowiedzi było na zasadzie "o! to dobrze brzmi")
http://www.playbuzz.com/tannerb10/what-lovecraftian-god-are-you
Mi wyszedł Cthulhu, ale to pewnie zasługa koloru :)
Co do spotkania, to my już ogarnięci i jeśli nie w ten, to możemy spokojnie ustawiać się na przyszły weekend. Dzień dowolny, wyjątkowo (!) nawet piątek.
widze wątek dosc mocno specyficzny i chyba zamkniety, ale co tam i tak napisze:
czy ktos z Was gral moze w Spartacusa?
z kumplami lubimy ogolnie gry z duza ilosci negatywnej interakcji, lamaniem sojuszy, zdrad itp
obilo mi sie o uszy, ze w spartakusie jest tego sporo, moze ktos sie wypowiedziec?
Chyba nikt z nas nie grał, a przynajmniej nikt się nie przyznawał. Ba, wydaje mi się, że o Spartakusie nikt z nas nigdy we wspólnym gronie nie wspomniał :)
Negatywnej interakcji na tony jest oczywiście w "Grze o tron" i to polecamy (a przynajmniej niektórzy z nas, bo inni tak się zdołowali tym, że wystarczy wyjść na minutę do toalety i po powrocie zastać swoje sojusze nieaktualne, a sojusze przeciwko sobie - żywe i rozwijające się, że blokują od lat jakiekolwiek próby gry).
Ewentualnie "BS:G", gdzie połowę gry zastanawiasz się, kto przy stole jest w twojej drużynie, a kto nie, rzucasz oskarżenia na lewo i prawo oraz odpierasz całkowicie niesłuszne oszczerstwa, jakobyś był tosterem i chciał zniszczyć ludzkość. A w drugiej połowie gry się ujawniasz i faktycznie próbujesz zniszczyć ludzkość.
czyli ze niby wstyd grac w spartakusa?:)
ja serialu nie ogfladalem wiec nie wiem:)
w GoT gramy sporo, ale czasem szalg mnie trafia bo dwoch z nas mysli tak dlugo, ze potrzebujemy 6-8h by skonczyc:(
Obejrzałem 10 minut pilota, więc też nie wiem, bo zły CGI wypalił mi oczy :) Szczerze mówiąc, to do dziś nie wiedziałem, że wyszła planszówka.
Battlestar jest na pewno szybszy od GoT-a, bo każdy ma jedną postać i dwie akcje na turę - choćby nie wiem, jak kombinował, długo tego robić nie będzie. Inna sprawa, czy lubicie sztafaż wielkich statków kosmicznych i zabójczych robotów, no ale to tylko dekoracja. Sedno rozgrywki to "czy ten buc po lewej uśmiecha się, bo JEST tosterem i robi nam koło pióra, czy dlatego, że NIE JEST, a domyślił się, że ja jestem", czyli ogólna paranoja.
Próbuję przypomnieć sobie, co jeszcze ze znanych nam rzeczy może ci podpasować, ale z zaskoczeniem zauważam, że gramy w niebezpiecznie dużo gier kooperacyjnych. Może reszta pomoże.
mamy kilka coopow (escape from colditz, dracula, zombicide czy shadows over camelot), ale ja jednak wole inne gry
ostatnio sporo gralismy w malego ksiecia, taka mala pierdolka a jak 3 sie zmowi to zawsze czwartego wykoncza
teraz w trakcie przerwy na obiad gramy w 7 w sabotazyste bo to przynajmiej szybko leci...
co do battletsara - ten serial tak mnie zmeczyl, bohaterowie mnie tak strasznie wkurzali, ze od razu mnie to nastawia negatywnie...ale moze trzeba sprobowac
Z kumplem wczoraj i dziś machnęliśmy 3x w Grę o Tron (tak, była też trzecia osoba). Fajna, generuje ciekawe scenariusze, ale na poziomie mechaniki odrobinę mnie rozczarowała, nie ma tylu opcji i różnych zasad jak w Arkham Horror.
A core set Magic 15 za rogiem, kolejne zmiany w standardzie... Szkoda, że na razie nie pokazali zbyt wielu dobrych kart, które by coś zmieniły w meta.
GoT pokazuje pazurki dopiero przy pięciu osobach, bo po prostu jest z kim spiskować i kogo zdradzać. Wydaje mi się, że raz zagraliśmy w czwórkę i już wtedy automatyczny podział na 2v2 zabierał z gry połowę zabawy. Można powiedzieć, że z GoT jest jak z brydżem - sama mechanika jest banalna, to licytacja jest gwoździem programu.
Co do GoT - pełna zgoda. Dopiero 5-6 osób stwarza odpowiednie interakcje i możliwości wbicia noża w plecy. Jest też różnica między 1 a 2 edycją - ta druga imo ma trochę zbyt dużo losowych czynników. Wolałem jak można było sobie wszystko wyliczyć i skalkulować, a zmiennymi były głównie zachowania innych graczy. Rozumiem, że np. losowy bonus do starcia daje zwiększony realizm, ale budzi to inne emocje niż powinno w tego rodzaju grze.
Eee, przecież nie musisz grać kartami losów bitwy, to tylko opcja. I wydaje się nieco lepsza, niż możliwość skalkulowania każdej bitwy.
Jesztem szpowrotem, obżarty niezliczonymi ilościami przedwiecznych macek oraz ssawek ! Tylko kto wyłączył w tym kraju słońce ?!?!?!
My jesteśmy właśnie w trakcie wyprawy na wschodnie rubieże i tu słońce jest. Czasami :)
Dzięki za kartkę ze znakiem Cthulhu! :)
Gramy coś w weekend? U nas piątek lub niedziela.
Shadow ====> To oficjalny certyfikat Cthulhu 2014 ;) U mnie może piątek ale dam jeszcze znaka wieczorem.
Nam piątek też pasuje, a i za hasturkartkę też dziękujemy :) Jakby pojawiały się kolejne pomysły, to zawczasu odpowiadamy, że pasuje nam i czwartek, i piątek, i sobota, i niedziela.
Niedziela nam się wstępnie wykreśliła z kalendarza, ale piątek podtrzymujemy. A jakby co, to w czwartek też zapraszamy chętnych na granie.
W ten piątek, to jednak muszę zostać z Tymkiem w domu, więc jeśli byście mieli ochotę, to zapraszam do mnie.
Godzina jak Wam pasuje. Jak dacie radę, to może być nawet 18.00, co by meczetlować Francja Niemcy ;)
No i jutro chyba raczej coś lekkiego ze względu na meczetlowanie ;) Może ZOMBIES !!! ?! Poza tym, na stanie mam Nogi Stonogi, Pędzące (nie Pierdzące) Żółwie i Dino Park. Wszystko bardzo fajnie niekooperacyjne gry z opcją dla wrednych dorosłych ;)
My godzinowo jesteśmy elastyczni, niech Shadow z Izą się określą.
Nie wiem, jak inni, ale ja chciałbym zauważyć, że Horrorcliksa nie trzeba będzie daleko nosić :)
Jak znajdę czas, żeby odświeżyć sobie zasady, to potencjalnie może być i HorrorClix.
18.00?! No przecież na milion procent się spóźnię :D O ile w ogóle dotrę, bo przecież od wczoraj dochodzę do siebie po wyprawie na wschodnie rubieże :))
Możemy też przynieść Eldritcha (wszyscy chyba wciąż pamiętają zasady, a przerywanie gry na rzecz oglądania meczu specjalnie nam nie zaszkodzi, bo rozgrywka nie jest aż tak wymagająca) albo Magię i Miecz, to nie wymaga żadnego zaangażowania :D
W trakcie meczetlowania można w coś pograć. Proponuję 3 gierki, o których pisałem powyżej. Będzie to pewien powiew świeżości :D A między meczami może ZOMBIES !!! albo Horrorclixa, jeśli zdążę sobie odświeżyć zasady, a nawet zacząłem ;)
Nie wiem, jak wam, ale mi po wczorajszym śniła się sałata.
A z rzeczy książkowych - czy ktoś z was nie ma może czegoś z poniższej listy? To w większości pierwsze tomy cykli.
Philip Jose Farmer - Gdzie wasze ciała porzucone
Chris Beckett - Ciemny Eden
Mark Hodder - W dziwnej sprawie skaczącego Jacka.
Richard Morgan - Modyfikowany węgiel
Jack Campbell - Nieulękły
Peter Watts - Ślepowidzenie
Paolo Bacigalupi - Nakręcana dziewczyna
Susanna Clarke - Jonathan Strange i pan Norrell
Jo Walton - Wśród obcych
Saladin Ahmed - Tron Półksiężyca
John Ringo - albo Pieśń przed bitwą albo Marsz w głąb lądu albo Tam będą smoki albo W lustrze
Paul Kearney - Wyprawa Hawkwooda
Fritz Leiber - Zobaczyć Lankmar i umrzeć
Ian McDonald - Rzeka bogów
Peter F. Hamilton - Dysfunkcja rzeczywistości
Problem w tym, że mam ją w Piasecznie, gdzie bywam dość rzadko (i jeszcze muszę pamiętać, żeby coś wziąć). Na pewno też mogę ci kilka tytułów od razu odradzić :)
Sałaty w snach nie uświadczono, ale rano wyglądała w lodówce nawet... smacznie. Dziwne.
Pytanie "czy warto" miało być kolejnym pytaniem, ale zakładałem, że zadam je pyskiem przy spotkaniu :) Jednak skoro biblioteczkę trzymasz za miastem, to zadam teraz: co z tego warto? Bo jak czytałem recenzje to większość (poza Tronem Półksiężyca) miała oceny powyżej średniej.
Philip Jose Farmer - pierwszy tom niezły, później zaczyna się męczenie buły. Yans się pewnie nie zgodzi.
Chris Beckett - nie cykl (chociaż ma być niby 2 tom). Niby nowa powieść, ale napisana bardzo klasycznie, trochę Aldissowo czy Leguinowo. Niezłe, chociaż mało odkrywcze.
Mark Hodder - nawet fajne steampunkowe gadżeciarstwo. Sensu większego nie ma, ale fajnie się czyta, szczególnie pierwszy tom.
Richard Morgan - nie przepadam, ale Yans będzie chwalił.
Jack Campbell - nie mam, nie znam, ale ponoć raczej klasyczna spaceoperka.
Peter Watts, Ślepowidzenie - zdecydowanie warto, jedna z lepszych powieści sf ostatnich lat.
Paolo Bacigalupi, Nakręcana dziewczyna - sf bliskiego zasięgu z ekologicznym zacięciem. Niezle, chociaż chyba wolę jego opowiadania.
Susanna Clarke, Jonathan Strange i pan Norrell - dobrze napisane, imo warto przynajmniej zacząć i zobaczyć czy pasuje.
Jo Walton - albo się podoba, albo nie. Chyba książka, która najbardziej sprzeczne opinie wywoływała ostatnio. Mnie się podobało - taka leniwa narracja i hołd złożony nałogowym czytaczom.
Saladin Ahmed - niby cykl, ale więcej się raczej u nas nie ukaże. Przygodówka z potencjałem bardziej na komiks niż powieść.
John Ringo - podobało mi się te naście lat temu. Ogólnie schemat prosty: mamy jakiś zółtodziobów/rozbiliśmy się na obcej planecie/itp = musimy przeżyć, gdzieś dojść, trup się ściele gęsto. Taki Gemmell SF. Chyba tylko "W lustrze" wybija się z tego schematu, napisane dla jaj.
Paul Kearney - kiedyś mi się podobało, a w zasadzie pierwsze 2 tomy. Później jest już gorzej. Troszkę inne fantasy, ale na zasadzie różnic między antonówką a szarą renetą :)
Fritz Leiber - klasyka, pierwowzór łotrzykowskiej fantasy. Z jednej strony dlatego ciekawe, ale z drugiej trąci myszką. Większość tomów to opowiadania.
Ian McDonald - ostatnie kilka powieści McDonalda to ten sam schemat: jedzie sobie autor na wakacje do nowego kraju, podoba mu się, więc podkręca go technologicznie i przesuwa fabułę o kilkadziesiąt lat do przodu i ma już pomysł na powieść. Fajnie od strony pomysłów sf, fabularnie czasem nieco kuleje. Fajnym uzupełnieniem są też opowiadania.
Peter F. Hamilton - kiedyś byłem bardzo na tak, ale z czasem mi się zmieniło. Pierwsze 2 tomy dobre, później za dużo lania wody, a rozwiązanie nieco rozczarowujące.
Dzięki :) Jakbyś kiedyś zabrał z Piaseczna Wattsa, Leibera i/lub dowolnego Ringo (mam wrażenie, że co chwila ktoś się do niego odnosi, a ja ani słowa nie czytałem), to przejąłbym ich przy którejś rozgrywce. Czas się doliteraturzyć popularnie.
Z nowego humble bundle'a ostał mi się klucz steamowy do pierwszego Bioshocka. Może ktoś jeszcze nie ma? Bo oddam.
Planuję zakup Eldritch Horror, posypała mi się ekipa od wymagających planszówek i szukam czegoś łatwiejszego (nie łatwego). Jakieś wrażenia z pierwszej ręki? Rady, uwagi, a może polecacie inną grę?
Zasady ma (dość) proste, ale o wygraną wcale nie jest łatwo, więc musisz mieć osoby niezniechęcające się za bardzo porażkami.
Podpisuję się pod zdaniem Shadowa, a od siebie dodam, że w porównaniu z Arkham Horror jest szybciej, bardziej z biglem, czujesz, że co chwila coś robisz, a klimat znacznie bardziej w kategorii "podróżujemy po świecie, walcząc z potworami" niż "chowamy się przed potworami po zaułkach". Tyle że ostateczne zwycięstwo przychodzi tylko przy dużej dozie kooperacji, planowania i szczęścia. Ale zabawa przednia, moje oczekiwania Eldritch przeskoczył.
Aaa! I świetnie się skaluje na 1-2 graczy.
Jack Campbell - Honor Harrington to przy tym pewniak do literackiego Nobla. Przeczytać można, ale całość jest nawet bardziej czarno-biała i sporo gorzej napisana.
[279] [280] - wielkie dzięki za pomoc!
A poleciłby ktoś coś innego dla 3-5 osób, nie za łatwe i nie za skomplikowane (tłumaczenie max 30 min i można grać)? Mam już (lub ktoś z mojej ekipy ma):
- Battle star Galactica
- Senji
- Osadnicy z Catanu
- Carcassone
- Agricola
- Jungle speed
- Ticket to ride
Edit: Dominiona też mamy ;)
Wcześniej grało się w wiele wciągających i długich gierek np. Talisman z dodatkami, ale teraz ciężej z czasem i partia na 5 -6h nie wchodzi w rachubę. Szukam czegoś wciąć wymagającego ale na 1-2h trwania partii max.
Ja lubię Dominiona - karcianka, zasady proste, grywalność duża. Partia trwa około pół godziny. Z ekonomicznych (powiedzmy) fajny jest też Stone Age. Tu także zasady tłumaczy się w kilka minut, ale imo zabawa dobra.
Jak mamy godzinę, to najczęściej leci "Ticket to ride" :) Reszta jest dłuższa i/lub bardziej skomplikowana. Może Zombies? http://www.rebel.pl/product.php/1,371/4278/Zombies.html Zasady niewiele dłuższe niż Chińczyka, rozgrywka na jakieś 1,5 h. No i ta radość, kiedy ucieka się helikopterem, a kolegów zjadają hordy.
Dzięki wszystkim za pomoc, zdecydowałem się na Eldritch Horror.
Urzekł mnie fragment w jednej z recenzji tej gry, że można w nią grać samemu, sterując kilkoma postaciami :P Czy to prawda? Bo dla mnie wydaję się to lekko dziwne
W każdą grę kooperacyjną można grać samemu - bo i tak strategię ustala się grupowo. Jak się gra solo, to przynajmniej sprzeczne interesy typu "mam gdzieś cel, lecę zabić potwora" (tak Yans, to do Ciebie!) nie wchodzą w grę. Czy to fajne? Pewnie może być, bo wtedy nie różni się to specjalnie od turówki na komputerze, gdzie steruje się drużyną bohaterów.
Ktoś musi odwalać za Was czarną robotę i poświęcać się w imię Większej Sprawy. Wiem, że często ciężko Wam to garnąć :D
A wracając do tematu – pamiętam, jak we wczesnych latach 90. znalazłem pod choinką "Magię i Miecz", a akurat święta spędzaliśmy u babci, czyli bez żadnego rówieśnika w promieniu paru kilometrów. Miałem taką gorączkę, oglądając planszę i karty, że nie było opcji na żadne "poczekam tydzień i zagram, jak wrócę do domu". Rozkładałem cztery postacie i po kolei grałem każdą, próbując nie pamiętać (!) planów, jakie miałem, gdy grałem poprzednią. Świetne ćwiczenie dla początkujących schizofreników :D
Znaczy - sam ze sobą zawiązywałeś sojusze, żeby potem sam siebie zdradzić, zanim sam się zorientujesz?
Kermit-->tak naprawdę, to próbowałem rozkminić mechanikę na początku. Jak sobie rozłożyłem na pięciu graczy, to spokojnie zapominałem przy piątym co połozyłem dla pierwszego :D
Yans
Dzięki za kartkę wysłaną jeszcze na poprzedni adres, dotarła ostatnio do mnie za sprawą nowego lokatora mojego starego lokum.
Kilka partii w Eldrich już rozegrane. Gra naprawdę wciąga, dawno nie widziałem tyle klimatu.
Co więcej wydaje mi się trudna. Tylko raz uratowaliśmy świat do tej pory. I to raczej brakowało nam wiele ;) ale pewnie bierze się to z tego, że nie znamy trudności zdarzeń / kart i jak dzieci w mgle staramy się pokonać zło. (karta "mroczny pakt" efekt rozliczenia - umierasz :) i nasz najbardziej podpakowany "wojownik" w ekipie ginie )
Jest trudna. Nie ma czasu na szlajanie się po planszy, tylko od razu trzeba wypełniać zadania. A czasem kilka nieudanych prób w testach powoduje straty, których później nie daje się odrobić.
No... Nie mow, ze zapisales odwrotnie, niedawno przeciez specjalnie Wam wszystko odswiezalem.
Częściej zmieniaj lokum w tej tulipaniarni, to niedługo będzie wszystko jedno na który adres zostanie coś wysłane. W każdym mieście będziesz miał nowego lokatora, który Ci podrzuci korespondencję :D
Będziemy adresować: "Paudyn, Holandia" i listonosze już będą wiedzieć, co z tym zrobić :)