Mi na zawsze zapadnie w pamięć pierwsze starcie z bell gargoyle z dark souls. Całą noc spędziłem z kumplami na próbach ubicia go, po kolei wszyscy odpadali i w końcu o wschodzie słońca udało się go pokonać! Nigdy nie czułem większej satysfakcji z pokonania bossa :D
A oprócz tego, cały szwadron bossów z wowa, dokładniej z dodatku tbc :)
Mój osobisty ranking:
Resident Evil 4 - Jack Krauser. To drugie spotkanie. Cały czas tylko noża używałem, no i te QTE.
DMC3 - Vergil. Od walk z olbrzymami zawsze wolałem pojedynki z przeciwnikami normalnej wielkości
DMC4 - Walki z Credo i Agnusem wspominam całkiem przyjemnie. A Dante jako boss to był hardcore. Zwłaszcza na wyższym poziomie. Wtedy trzeba było wykazać się niesamowitym skillem. Z dumą przyznam, że udało mi się wyszkolić na tyle dobrze, by nie musieć korzystać z gwiazdek na trzecim poziomie trudności :) Jeśli dobrze pamiętam, to nigdy nie udało mi się ukończyć Dante Must Die.
God of War III, poziom trudności-tytan Hades, cerber przed zniszczeniem łańcucha równowagi, wszystkie walki z Zeusem. Duża satysfakcja ale krótkotrwała.
Jordan, fan Japonii, wspomina o DmC:DmC, a nie poprzedniej quadrologii? I to w dodatku mówi o najsłabszym i najbardziej monotonnym bossie? Dodatkowo, 'zmiana' Vergila nie miała jakiegoś większego sensu, dla osób nieznających poprzednich odsłon był to po prostu słaby zwrot akcji, a dla osób znających DMC1-3, był to moment typu 'no nareszcie'.
A, no i jeszcze ktoś nagrywał Dmc:Dmc na klawiaturze. O zgrozo.
Plus dla Jordana za bardzo dobrą argumentację
Ja tam najmilej wspominam walki z bossami z DMC- ich design był genialny. Berial (patrz, nick), Credo Angelo, Angelo Angus, Savior... było epicko. Jeszcze walka z bossem z Asura's Wrath na Księżycu.
Gdyby był tu Krzysiek, wspomniałby o Bayonetcie. I Dark Souls.
Właśnie, czemu nikt nie wspomniał nawet o Dark Souls? To jedna wielka walka z bossem.
Ornstein i Smough z Dark Souls...Nigdy nie zapomne tej traumy tluczenia tych bossow 10h...Satysfakcja z ich pokonania - bezcenna. Po ich pokonaniu nie wlaczylem Dark Souls od pol roku, gra nie na moje nerwy
Bestia z Wiedzmina (spelnialem zalecane wymagania z nawiazką, przy tej walce 10 klatek)...ile ja sie ku*wami narzucalem przy tej walce
Ten gigant z Darksiders 2, glownie za sprawą zajebistego ost w trakcie walki
Prorok z Fahrenheita, prosta ale mega efektowna walka niczym z Matrixa
O poprzednich Devilach już Del mówił, więc chciałem urozmaicić ranking. DMC to świetna gra... tylko że słabe Devil May Cry. Rotzumiałem motywacje i idee Vergilia i bardzo podobała mi się jego kreacja. Może walka sama w sobie nie jest mega, to właśnie o te emocje chodzi. Walczysz z kimś z kim zdążył się człowiek zżyć...
A o Dark Souls nie powiem już nic - ja juz miałem schody przy Quelaag ;'(
Jedyna gra, a może i seria gier w której bossowie byli dla mnie interesujący to Metal Gear Solid. Walka z Liquid Snake'em w pierwszym MGS'ie, z The End'em czy The Boss w trzeciej części albo Liquid Ocelotem w czwartej odsłonie. To były epickie walki i zdecydowanie przeciwnicy zapadający w pamięć.
Vergil z DmC? Serio? Z DMC3 było to o niebo lepiej zrobione.
Jeśli chodzi o zmianę poziomu trudnośći w DMC4, to trochę dziwne:p Ci bossowie po dobrym wyspecjalizowaniu Nero schodzili na parę combosów. DMC4 przeszedłem w wieku ok. 11 lat i tak na prawdę to tylko Dante, Savior i Końcowy boss sprawili mi nieprawdopodobną trudność. Może też dlatego, że jestem maniakiem slasherów od małego:P
Kurde sporo było walk które warto było zapamietać. Oddzielny odcinek można byłoby zrobić ;D
ULTIMETIA z Final Fantasy VIII !!! Najbardziej chyba ze wzgledu na twist fabularny (do tej pory niewyjasniony) ;)
I pierwszy Metal Gear Solid - Psycho Mantis ze wzgledu na zastosowanie fajnego tricku z czytaniem w myslach gracza (po ponad 10 latach caly czas siedzi mi to w glowie) ;D
Ja bym obstawial walki z bossami z wczesnych czesci gier typu resident evil/silent hill. Fabula, klimat powiazane z bossami (bossowie byli bardziej zlozeni) i ta presja wywolana sterowaniem i widokiem ze statycznych kamer. Chociaz na pewno mlody wiek w duzym stopniu utrwalil w pamieci te starcia.
http://www.youtube.com/watch?v=haRl5tgwJMs
Zdecydowanie końcówki obu Portali (bez spojlerów), no i walka z Nihilanthem z Half-Life'a... to miotanie nas po lokacjach i skakanie po ogromnej komnacie... było dziwne. I satysfakcjonujące. Jak już jesteśmy przy half-life'ie, to szczerze powiedziawszy nigdy nie mam dość walki ze Striderami (chociaż to tylko ładowanie w nich rakietami). A walka ze Scarecrowem to oczywiście klasyka.
Strasznie mnie irytują walki z bossami i raczej traktuje je jako zło konieczne wciśnięte na siłę do danej gry, niż jakieś zwieńczenie rozgrywki i nie staram się ich specjalnie zapamiętywać. Ale nigdy nie zapomnę Shadow of the Colossus w zasadzie ta gra polegała tylko na pokonywaniu bossów, ale było to bardzo wyjątkowe i jedyne w swoim rodzaju.
Kratos vs zeus z god of war 3 , z tych gier co ostatnio grałem to była najciekawsza , jak ktoś nie grał to polecam
W grach akcji niezbyt przepadam za walkami z bossami, bo zwykle bossowie są od nas lepsi we wszystkim, a my musimy metodą prób i błędów znaleźć ten czuły punkt dzięki któremu go pokonamy. Przeważnie bossowie mnie frustrują, jednak po ich pokonaniu ma się satysfakcję. W pamięć szczególnie zapadł mi właśnie Strach na Wróble. Naprawdę bardzo ciekawy zabieg, który uderza wprost w gracza a nie tylko bohatera.
Z erpegami sprawa jest inna, bowiem gramy postacią którą sami rozwijamy, nie możemy już więc wylewać żółci na twórców. Słyszałem jednak, iż w Deus Ex: HR walki te potrafią wkurzyć, bo wykonywało je zewnętrzne studio. Ja mam zamiar zabrać się za tą grę za kilka miesięcy.
W moim przypadku nieco irytowała mnie pierwsza walka z Letho w W2. Gość ma chyba wszystko na maxa, a my gramy niezbyt dobrze rozwiniętą postacią. Grę przechodziłem dwukrotnie i zawsze musiałem przestawić poziom trudności na łatwy by go wreszcie pokonać. Drugi raz z nim nie walczyłem, bo nie widziałem takiej potrzeby, ale myślę, że już bym nie miał takich problemów.
Wspomnę jeszcze o bossach w grach Piranha Bytes. "Jedynka" jest nietypowa, a zarówno pomysłowa pod względem fabuły jak i głównego bossa. Jego pokonanie nie było jakieś szczególne trudne, jednak jakoś to szczególnie zapadło mi w pamięć, bo tam cała fabuła, historia Kolonii była fajnie spleciona i rozwiązana.
Rozczarowaniem była walka z bossem w Risen. Wygląda jak z jakiegoś japońskiego jRPGa. Nie liczą się nasze statystyki, ani to kim gramy. Za każdym razem walka wygląda tak samo, co jest niejako zaprzeczeniem erpega.
Teraz próbuję grać w DMC 4, chyba mój pierwszy slasher. Doszedłem do tego ognistego sfinksopodobnego bossa i wyskoczył jakiś błąd :/ Nie ma checkpointów i muszę tą, dość długą misję przejść od nowa... Spróbuję grać na DX9 może nie będzie takich problemów.
nie zapada mi tak jak na arcie do filmiku widać Letho, lecz duet Magister i Azar Javed dwóch mrocznych, bardzo wrednych i podstępnych czarodziei.
Gdzie tu jest Gothic, no gdzie? Walka ze śniącym była fajna może łatwa ale klimatyczna, było czuć że śniący jest potężny oraz sam strach gdy się szło się do niego z tą genialną muzyką, tego momentu gdy wiemy że nie możemy się już cofnąć nie dała mi żadna gra, to był też jedyny element którego Gothickowi 2 brakowało, jedynie do tej walki może zbliżyły się walki z bossami w Dark souls gdzie było podobnie
Trochę tego będzie. Jak stary wyjadacz Falloutowy nie byłbym sobą jakbym nie wspomniał o Franku Horriganie, czy Richardzie Greyu/Master. Co poza tym... walka z Verdugo, prawą ręką Salazara z RE4 nie była trudna, ale stresująca. Satysfakcjonująca była też końcowa walka z
spoiler start
Melissaną
spoiler stop
z Tronu Bhaala. A, no i jeszcze dwóch czerwonych piramidogłowych z Silent Hill 2!
Kolejna wtopa Jordana jak czytam komenty, aż puszcze materiał aby się pośmiać.
Dobra. Dla mnie to tak:
Devil May Cry 4 > Dante vs Savior. Dla mnie miazga, bez QTE, ale trzeba było się namęczyć na Dante Must Die z nim, aby rozwalić wszystkie Kryształy.
Devil May Cry 3 > Dante vs Vergil. Dwóch braci walczących o losy ludzkości. Przy skoku i ostatnich słowach Vergila nie kryłem wzruszenia.
Batman: Arkham City > Batman vs Ras al Ghul. Popisówa producentów, w tej walce mamy chyba wszystko. Zwroty akcji, doskonały klimat dzięki muzyce oraz grafice + QTE.
berial6 - Dlatego jak pierwszy raz cię spotkałem na forum napisałem ci o twoim nicku. Od razu skojarzyłem to z DMC4 :P. I tak brakuję tu Krzyska w tym zestawie i czemu ten Jordan nie zaprosi go do swojego programu -_-....
Najlepsza walka z bossem jak dla mnie to smok z Dragon's Dogma :D. Satysfakcja wielka a potem w grze jeszcze jest duzo wiecej zabawy .W dodatku Dark Arisen najlepsza walka(moze nie z bossem)to z fire drake'iem.Twardy skurczybyk.
Jak dla mnie najciekawsze i trudne walki z bossami to większość smoków z Baldur's Gate 2 oraz Tron Bhaala. Szczególnie ten zielony(imienia już nie pamiętam) był strasznie irytujący:)
@DB mafia
Nawet nie wiesz jak serce boli jak ktoś napisze Belial tak jak powinno być (po polsku), a nie berial (japońsku).
@Tr4nE dzięki że mi przypomniałeś o Dahace. Boss z którym się najbardziej nadenerwowałem.
Co do najbardziej pamiętnych bossów to sam mam takie zestawienie z 10 pozycji. 10- Gorog ze Star Wars The Force Unleashed II. Ciągle rób tą samą kombinację w stylu "over and over". 9- Mangusta z XIII, czyli zawalaj za nim pomiędzy rakietami. 8- Pablo z pierwszego Hitmana. Szczególnie wkurzyć może ten jego minigun- jedna seria i dziękujemy zaczynaj od nowa. 7- Kejran z Wiedźmina 2. Zanim człowiek zgadnie że trzeba użyć na nim znaku to można się wkurzyć porządnie. 6- Heinrich z Return to Castle Wolfenstein. On i jego cholerni pomagierzy. 5- Saren z pierwszego Mass Effecta czyli nic dodać nic ująć. 4- Pretorianin z Mass Effect 2. Mówię tu o obu-jeśli się nie mylę-walkach z nim. 3- Abaddon z Darksiders. 2- Żniwiarz z Mass Effect 2. Długo i trudno :) 1- Żniwiarz z Mass Effect 3 z którym nawalamy się na Rannochu. Nie wiem jak innym, ale mnie na najwyższym poziomie trudności zajęło to 2,5 tygodnia :))) Pozdrawiam redakcję oraz użytkowników.
Ludzki żniwiarz z Mass Effect 2 to najbardziej epicki boss z jakim walczyłem. Jest to ostatni boss i świetne, zakończenie świetnej gry. Manus z Dark Souls Prepare To Die edition to dobrze zrobiona walka ze fajnie zaprojektowanym i jednym z najtrudniejszych bossów jakich pokonałem w grach.
Nie pamiętam za dużo tyle tego było.
Pamiętam że miałem problem z bossem z XIII a z nowych ostatni boss z Asura's Wrath(walka w jądrze planety),gra ogólnie prosta ale ten mi dał w kość. A z takich pamiętnych to walka z Jackiem Rzeźnikiem(2 walka) z Fable
berial6 - Rozumie to już epicka robota, a raczej fuszerka Cenegi. Nawet ksywkę LADY tłumaczyli na nasze PANI Buahaha
beowulf117 - Koleni nick z serią Devil MAy Cry :D. W DMC3 była taka broń i Boss :P.
Czyzby wlasnie ten koles zaspoilowal mi cala fabule star wars'ow?
[20] Popieram. Ktoś, kiedyś, wpadł na ten idiotyczny pomysł i tak zostało. Po co dawać graczowi kilka godz. czystej gry skoro można wstawić kilku "bosów" i robi się tydzień. Ale "jaka dłuuuga gra".
[29] ME 2 i 3 - chyba jedne z łatwiejszych gier, nawet na najtrudniejszym poziomie. Sam je tak zaliczyłem. Co do jedynki to jeżeli miałeś giwere HX cóś tam - w końcówce Saren przeżył góra 5 minut. No i ważne kogo masz w oddziale. Żniwiarz z 3. do pokonania b. szybko tylko w odpowiedni momencie musisz zrobić odskok przed jego promieniem /nie "idzie "za tobą/ i ognia. 2,5 tygodnia ? no, no. Myślę, że z przerwami. :)
Nie wiem, jak dużo osób grało w Dynasty Warriors(obojętnie którą część), ale ja, gdy widzę tam biegnącego, lub jadącego na koniu w moją stronę Lu Bu, to posrany w gacie uciekam przed nim gdzie pieprz rośnie. Jeden minimalny błąd przy nim i załatwia nas jedną serią, gdy w niego nie raz trzeba władować kilkanaście ciosów, lub i więcej. Przekozak...
DB Mafia, nie mówię, że ten użytkownik się tym nie kierował, ale wpisz sobie jego nick w google'ach i poczytaj, kim był Beowulf, poszerz swoje horyzonty, a nie myśl, że gry tworzą wszystko same.
A ja najbardziej pamiętam bossów z gry The Punisher w którą za łebka grałem na automacie w takim osiedlowym sklepiku. Stał tam jeden automat na zapleczu i po powrocie z podstawówki jak się matkę wybłagało to dała 80 groszy na żeton i z kumplami się szło i grało :) Potem do wieczora ciupało się w piłę na boisku i przed powrotem do domu jeszcze raz od tego sklepu napić się w pięciu oranżady za 50 groszy i popatrzeć jak innym idzie gra na automacie :)
Ogólnie gra składała się z kilku etapów i na koniec każdego był boss. Mi zawsze udawało się przejść pierwszego i ledwo dojść do drugiego :D Ale i tak frajda nieziemska była :)
Tu urywki z gry - http://www.youtube.com/watch?v=X855ij68Gms
A tak wyglądał finalny boss ->
Ja naj(nie)milej wspominam 2 bossów. Shao Kahn z Mortala i Jinpachi Mishima z Tekkena 5. Obaj są niesamowicie "tani" i wnerwiający, dziesięciokrotnie przewyższając poziomem trudności poprzednie potyczki w swoich grach. Obaj korzystają z chamskich chwytów, które dają im - niedającą się zniwelować - przewagę, przez co gra nieraz frustruje zamiast dawać satysfakcję.
a nie myśl, że gry tworzą wszystko same.
???
Po prostu skojarzyłem ten nick z Devil May Cry 3, a ty wielki bulwers.... i do tego te zdanie końcowe. Ni nie mówiłem o tworzeniu gier.
Od razu na myśl przychodzi mi Return to Castle Wolfenstein i dwaj bossowie którzy najbardziej zapadli mi w pamięci i znacznie przyspieszyli pracę mojego serca podczas walki z nimi, a mowa o przemienionej Heldze von Bulow w starej katedrze oraz Uber Soldat w laboratorium testowym. Oczywiście nie sposób wspomnieć też o Dark Souls czyli w grze w której walki z bossami przeszły już do legendy. Mi najbardziej w pamięci zapadła walka z Great Grey Wolf Sif, Quelaag, Ornstein and Smough oraz Knight Artorias, nie tylko z powodów trudności jakie sprawiły mi te postacie ale także dzięki ich niezapomnianym kreacją.
Szkoda, że Kacper się nie wypowiedział.
Jak dla mnie to przede wszystkim:
Psycho Mantis ( akcja z kontrolerem i memorką) oraz Gray Fox z MGS1
Wszystkie walki z MGS 3 też były świetne ( w szczególności mowa The Boss na koniec)
Może Nemesis z R3, jeśli uznać spotkania z nim za walki z Bossem.
Jakby brać pod uwagę MMO, to oczywiście wielogodzinne zmagania z Epickami w L2.
[10]
Bez przesady, co najzwyżej średni slasher to nie jest świetna gra... Sama walka z Vergilem jest zrobiona tragicznie, mnóstwo niepotrzebnych przerw, banalny poziom trudności no i fabularnie jest kompletnie wymuszona. To już nawet Sundowner z Risinga jest lepiej zrobiony, co co dopiero mówiąc o pozostałych bossach... W Risingu Monsoon jest świetnie zrobiony, jego zdolności magnetyczne, rozszczepiania się i muzyka zostały idealnie dopasowane.
Dużo ludzi wspomina o Vergili z DMC3, kompletnie się z tym zgadzam. Mi w pamięć zapadł też pierwszy boss z tej gry - Cerberus. Na samym poczatku bez zadnych ulepszeń czy dodatkowych broni sporo czasu trwały próby pokonania go.
Z innych gier to shadow Kanji tez mi się mocno wrył w pamięć, Atlus jednak ma pokręcone pomysły. Kto grał ten wie.
Driizd-a rozwalałem chyba 2 dni :) Ale najtrudniejszy był chyba Ultima Weapon z Final Fantasy 8 (boss poboczny w katedrze). Najtrudniejszym wyzwaniem dla mnie było mimo wszystko przejście Resident Evil 1 na PSX bez karty pamięci (czytaj bez żadnego save'a) nie było mnie wtedy stać na memorke więc katowałem 2 tygodnie i jak zginełem to od nowa. Nie było youtuba, nie było opisu przejścia. To było najbardziej hardcorowe zadanie.
@DB mafia
Ej, ale przecież w oryginale było Berial, więc czemu niby wina cenegi?
Chodzi o to, że Japończycy L wymawiają R, więc jest Berial (ciekawe jak wymawiają L1, R1 na padzie od playstation)
berial6 - Aa nie pamiętam, ale wiem, że był kwejk z tą Lady oraz z Gilgamesh...
W tych redakcyjnych wspominkach musicie Jordanowi dać stoper na minute jak na gamescomie bo połowa jego wypowiedzi to takie męczące filozofowanie
@sparrow_93
To może byś posłuchał bo tutaj akurat kolega Jordan bardzo do rzeczy mówił.
Dałem radę ubić większość z wymienianych przez Was bossów. Zazwyczaj na najwyższym poziomie trudności. Ogólnie trudno mnie zniechęcić do jakiejś gry przez jej trudność. Niestety nie byłem w stanie ubić ostatniego bossa w Cave Story. Chyba ze dwa tygodnie do niego podchodziłem zanim się poddałem :/
Ja pamiętam, że swego czasu męczyłem się trochę z bossami, którzy pojawili się w Prince of Persia: Dusza Wojownika i Dwa Trony. Oczywiście nie ze wszystkimi, ale np. taki Wezyr z Dwóch Tronów nieźle mi zalazł za skórę. Dziwne że żaden z redaktorów nic nawet nie wspomniał o tych grach. No i może jeszcze dodałbym Krausera z Resident Evil 4.
Przez tyle lat grania różnorodnych bossów przewinęła się naprawdę cała masa. Kilku z wymienionych w materiale także znalazłoby się w moim rankingu najbardziej pamiętnych bossów ;)
Mi się w pamięć wbił osatni boss w Kapitanie Pazurze, Dante w Devil May Cry 4 oraz Letho z Wiedźmina 2.
Najbardziej epicki, najtrudniejszy boss (szczególnie za pierwszym razem), który mi zapadł w pamięć to UberMefisto z Diablo 2. Na drugim miejscu ostatni boss z Quake 2. Na trzecim ostatni boss z pierwszego Unreala. Większość redaktorów zachowuje się jakby zaczęli grać w gry w ciągu ostatnich 5 lat. UV podał najlepsze typy. Szacun za bossa z HL :)
kurcze do Dell mnie zdołowałeś bo na święta kupiłem sobie ps3 i już od miesiaca zbieram gry używki szczególnie slashery bo je uwielbiam a na kompie nie było jak grać - brak pada - i właśnie jedną z nich jest DMC 4 bo nigdy nie grałem pamiętam tylko że grałem w DMC3 na PC i poddałem się ... i jako DMC na kompie przeszedłem i było łatwo tak mnie zdołowałeś tymi bossami :P ale jednocześnie zmotywowałeś bo już wiem że czekają mnie długie i nerwowe wieczory :D
Nie wiem, który boss najbardziej zapadł mi w pamięć? Pamiętam tego wielkiego nosorożca z "Shadow of the Colossus". Najpierw trzeba było go zwabić nad gejzer, potem trafić strzałą w stopę i wreszcie wykorzystać tych kilkanaście sekund, gdy leżał, aby na niego się wspiąć. Trzeba było się wspiąć we właściwym miejscu. W przeciwnym razie się spadało i wszystko od początku.
Wkurzał mnie tej Jugosłowianin w Uncharted 2. Finałowa walka wykrzywiała jednak całą grę robiąc z niej science fiction.
NA początku gry w MGS 3 niepokoiłem się, gdy trzeba było rozpocząć walkę z The Boss. Nie wiem, jak można z nią wygrywać przy pomocy CQC. Ja znalazłem sam dziwną metodę. Podtykałem babie pod nos chusteczki i w końcu padła.
Wszyscy bossowie z Bayonetty (co się wtedy dzieję na ekranie!), i z Dark/Demon's Souls.
Pamiętajcie, że najbardziej pamiętny nie musi znaczyć najtrudniejszy ;).
Tak na szybko:
- Diablo (Diablo II)
- Azar Javed i Bestia - koniecznie na najtrudniejszym poziomie (Wiedźmin)
- Jack Lupino (Max Payne)
Ja wymiękłem w finałowej walce Icewind Dale II było dwóch bossów...:)
@rasco
+1, z MMO warto jeszcze wyróżnić bossów z operacji w SW:TOR ( w szczególności tych z Karagga's Palace i Explosive Conflict),
Jeżeli chodzi o samych bossów, a niekoniecznie walki z nimi, to pamiętna rada i Mefisto z D2.
Ahaha, Virgil z DmC, no nie mogę, Jordan w formie widzę :D Chociaż Dell też pojechał z dmc4. Osobiście w pamięci najbardziej mi zapadły długie godziny spędzone nad pojedynczymi bossami w WoWie, za czasów TBC (potem nie grałem), satysfakcja przy pierwszych killach Illidana, Kil'jaedena czy Archimonda po kilku dniach/tygodniach prób,, gdzie jeszcze słyszysz w słuchawkach kilkanaście innych okrzyków radości jednak jest nieporównywalna do radości przy bossach w singlu, chociaż trzeba zaznaczyć, że to trochę inne czynniki wpływają tutaj na poziom satysfakcji. I w singlu nie ma się wizji późniejszej farmy danego bossa przez najbliższe tygodnie (-.-")
mi przypomniał się najbardziej epicki bos czyli
demon gnuśności z dragon age początek
ta walka była jak gra w grze i na koniec bardzo trudny kilku etapowy przeciwnik
oczywiście grałem na najtrudniejszym poziomie
Oj masa tego była, ja bardziej oceniam jako całość, nie tylko sam boss, ale także warstwa artystyczna, podkład dźwiękowy, jego synchronizacja, czasami fabuła, znaczenie walki czy jej epickość.
Na pewno zapadł mi w pamięć suweren w formie sarena, bossowie z bayonetty, lilith z dmc, uroburos z re5, ale też sporo więcej których nie pamiętam, tak epickie bitwy też można zapomnieć, to tylko gry.
W ninja gaiden to pod koniec się nawet poddałem, jedyna gra w której to zrobiłem, przeklinałem twórców, którzy celowo ustawili taki poziom trudności, ale stwierdziłem, że walę to, w końcu nie grałem by coś sobie udowodnić.
ktoś tu pytał o kawałek trwający od 6:25 - Noisia - Tommy's Theme PS: ja tam ciepło wspominam wszystkie schwarz charaktery autorstwa pana Hideo Kojimy we wszystkich MGS-ach. Może nie była to pierwsza liga trudności, ale za to postacie te nadrabiały charakterem i oryginalnością, aż żal było patrzeć jak schodzą z "tego" świata. Elo
Wszyscy od razu gadają konkretnie a tylko Jordan musi walnąć w połowie filmu jakis referat o tym czym są bossowie. Trzeba od razu, konkretnie powiedzieć który boss a nie takie gadanie.
@FK88
UV też wymienił kilku
@seboolek
On wcale nie mówił o tym czym jest boss. On tłumaczył, o co w tej walce na serio chodziło.
Boss z pierwszego Serious Sama oraz bossowie z Serious Sam 2 byli całkiem spoko. Fajnych miał też Super Meat Boy oraz Binding of Isaac.
Przykre że nikt nie wspomniał o jednej z najtrudniejszych potyczek z bossem w ciągu ostatnich dobrych kilku lat. Oczywiście mam na myśli Dark Souls i walkę z bossem, w zasadzie bossami, Egzekutor Smough i Ornstein Zabójca smoków. Rozsiekanie dwóch naraz, na solo, bez pomocy innych graczy, przy około 60 levelu było wyzwaniem, naprawdę dużym wyzwaniem. Satysfakcja ? Nie do opisania :D Like a boss :P
Vergil z DMC3. naprawdę, namęczyłam się przy nim nieźle. ile razy próbowałam, nie liczę, ale wreszcie się udało. teraz ta walka to kwestia kilku minut.
za to Vergil z DmC.. najprostszy boss, z jakim spotkałam się w ciągu ostatnich kilku lat. moja walka z nim trwa ok 3 minuty + nie zyskuję żadnych obrażeń. :D już więcej się namęczyłam z samym Mundusem, który wcale taki trudny nie był, a nerwów mi napsuł.
Ja osobiscie pamietam walke z cesarzowa z Prince of Persia WW walka z Drakka jakos nie zapadla mi w pamieci zbyt szybko skonczyla sie. Pamietam tez walke z takim grubszym czarnym gosicem w PSI OPS ja naparzal w moja postac ciezarowkami. No i boss ktorego bede pamietal z PSX Sephriot z FF7. Moze troche poza tematem ale pamietam jak w Doomie II wszedlm do ostatniej lokacji zobaczylem mase wrogow i wylaczylem gre, ze dwa dni sie szykowalem na skonczenie tej gry ale bylo fajnie. A co do besti z Wieska 1 mialalem podobnie jak niektorzy gra dzialala plynnie a w trakcie walki z pieskiem 10 klatek normanie zal i pierwszy boss ktory pokaza mi ze troche chyba zle postac rozwijam:))
Dlaczego ograniczacie się do filmów z przed kilku dniu? Dajcie z przed trzech lat np. nikt nie zauważy bo nikt nie będzie pamiętał że to kiedyś oglądał.
Nie ma nowych filmów to powtórki wrzucają i wprowadzają ludzi w błąd.
Dodano 19 grudnia 2013, 14:27 Myślałem, że oglądałem to kilka dni temu ?
:D Lu Bu z Dynasty Warrior,s nie bez powodu gośćiu ma reputację najsilniejszego wojownika w okresie trzech królestw.
Tylko pod żadnym pozorem NIGDY! nie walczyć lub powalić przy nim Diao Chan, bo wtedy wpadnie furię i będzie jeszcze silniejszy.
wlasnie!
Trzeci, albo czwarty boss z Shadow of the Collossus (ten z mieczem)
Hades z God of War 3
Kolos z God of War 2
Kintaro i Shao Khan w MORTAL KOMBAT 2 :)
Pierwsze co mi zawsze przychodzi do głowy na myśl o podłych bosach to wymieniony w tym odcinku RAAM z gears of war, o ile sama gra jest w mojej opinii dosyć średnia i znacznie przeceniana (zresztą, ex na miarę możliwości konsol M$) to tego skurczybyka zapamiętam na długo, dziesiątki razy chyba podchodziłem do walki z nim, sprzęt komputerowy przyjmował moją irytację, ale ta radość po pokonaniu go niezapomniana.
Pierwsze spotkanie z Diablo z Diablo! :D I spotkanie z Diablo z Diablo II. Niby proste. Ale jaka satysfakcja. I później kładzenie go tysiące razy. Lubię też walki z Batmana. Głównie ze względu na dobry klimat komiksu i mechanikę gameplayu. I choć wiele osób narzeka na ten element to muszę przyznać, że bossowie z Deus Ex'a: HR też były dobrymi przerywnikami rozgrywki.
Ja za to najlepiej kojarzę z bossa z gry MMORPG runescape o nazwie Nex. Ile my się namęczyliśmy żeby go w ogóle zabić ... matko jedyna to było wyzwanie :)