To sie jeszcze da leczyc?
Da się tylko taka osoba musi jednak uświadomić sobie problem. To typowe objawy z tego co pamiętam. Osoba z głęboką depresją nienawidzi świata i siebie, czego paradoksalnym efektem jest w pewnego rodzaju rozprężenie i zachowanie osoby jakby była... wszechwiedzącą alfą i omegą ponad wszystkimi :).
Jasne, że Wii. Jeżeli chodzi ci przede wszystkim o sterowanie ruchowe, to ta konsola będzie najlepsza. Kinect i Move mają po 3 gry na krzyż, a wii kilkaset. Plus gry tworzone z myślą o "zero violence", czyli Mario, Donkey Kong, Kirby, itp. W Europie, gdy kupujesz konsolę dziecku, pierwsza, która przychodzi na myśl, to Wii, niestety Polska nadal jest krajem 3 świata...
[201]
Fuck off. Nie mam depresji klinicznej. Po prostu czytam debili i nazywam ich debiliami. Nie w tym nic więcej. Debile się zdarzają w świecie. Uświadom to sobie. W swojej miłości do każdej wypowiedzi.
Nie potrafisz zrozumieć, że istnieją debile, czy nie chcesz wierzyć, że popierasz debili? To są dwie możliwości. Nie ma innych,.
Miałem problemy. Nie mam obecnie.Po prostu wyleczyłem się z fałszywego taktu.
Twierdzisz, że wyleczyłeś się z taktu, jednocześnie linijkę wyżej zarzucasz Danowi prymitywizm. Cóż...
Jak Ty nie rozumiesz, że to tego typu zwierzęta, jak te które wyzywam, pierwsze się dopuściły chamstwa w tym wątku, to problem jest taki, że rozumiesz tylko bezpośredniość, a nie chamstwo zawoalowane.
Nie interesuje mnie przedszkolne 'proszę pani, on zaczął!'. Po prostu kojarzę Cię od samego początku mojego forumowania tutaj. Podobnie jak np. Yoghurta, który też się udziela w tym wątku. O ile jednak Yogh jest identyczny, jak był lat temu wiele, poza tym, że pisze w tym wątku, że ma żonę (brawo, jak prawda!), o tyle Ty...
No o tyle Ty się zmieniłeś, co sam przyznajesz. Kiedyś fajnie było Cię czytać, teraz piszesz coś o analnych karpiach o_O.
mnie mało obchodzi czy mnie zbanują za to, że wam to powiem.
Move the bus! Move the bus!
Chciałem szczerze poradzić autorce Wii... GOL jak zwykle w formie. Przypominają się stare czasy :D
ARCHIWIZUJE TEN WĄTEK KTOŚ!? Warto zostawić dla potomnych. Przyszłość oceni, kto ma rację. :D
Wiecie, możliwość jest też taka, że ja jestem po 15 piwach. Więc jak jest? Siedmioletnie dzieci powinny siedzieć bez kontroli na konsolach czy nie? No jak jest CHUJE?!
To sprawa piw? Ściemniam, czy nie?
alpha_omega
Ale to juz nikogo nie obchodzi czy masz depresje, czy jej nie masz. W tym watku oficjalnie zostales uznany za osobe chora psychicznie, z wieloma roznymi przypadlosciami. Uczestniczymy w historycznym watku dla tego forum. Powinnismy byc z tego dumni!
Sycho141
Autorka watku juz pewnie od dawna na ten watek nie wchodzi, a twoja wypowiedz juz nie ma najmniejszego tu sensu :D
znamienne jest to ze jesli tylko w watku pojawi sie forumowy pajac numer jeden bedacy najbardziej nijakim uzytkownikiem forum, odpisujacy zazwyczaj przesmiewczo i bez konkretow to zaraz za nim jak lemingi snuja sie jego choragiewki gniewnie powiewajac na wietrze wytworzonym sila jego argumentow, zazwyczaj o sraniu.
[203] Chopie ja ci nie wmawiam że masz depresję kliniczną (nawet nie wiedziałem że tak sie to fachowo nazywa), i to że nie rzygam jadem w moich wypowiedziach to nie oznacza że pisze je z "miłością". Haha gooby pls ;D. Raczej z totalną obojętnością opisuje to co widzę, oczywiście mogę się mylić i też nie wiele mnie to interesuje, nie czuje potrzeby zbawiania świata.
[199] Zacząłeś szarżę ze swoją teorią na piersi, a kilku gości widząc gdzie zmierzasz po prostu cię zakuło ironią, dawką sarkazmu i sensownymi argumentami. Ale jednego nie rozumiem - dlaczego ty dalej odczuwasz potrzebę słownej szermierki ? Czemu nie możesz odpuścić, zwłaszcza że naturalną reakcją byłoby tu po prostu wycofanie się z dyskusji ? Jeśli, jak uważasz, każdy jest tu dnem mentalnym i nie można z nikim dyskutować, to jaki jest sens w brnięciu w to ? Dalszych oskarżeń, nakręcania tej szopki ?
Dan590 --
Chory psychicznie to jesteś Ty, pokomonku. Który sobie zbudował jakąś fazę na forum o grach. Kim ty jesteś - robaczku. Kim ty jesteś - graczyku, żeby w ogóle mieć zdanie? Kim? Graczem komputerowym. Z dużym prawdopodobieństwem w gimbazie? I jeszcze ty i inni pouczacie ludzi? Please. Puknij się w łeb dziecino. Zacznij coś sobą prezentować. Nie bierz swoich osobistych pseudo-dościwiadczeń za rzeczywistość. SMiech zbiera. Tak samo jak śmiech zbiera jak się widzi Lutz'ów, którzy jednostkowe doświadczenie, jeden wyjątek, biorą za tłumaczenie (jakby byli winni, trzeba się tłumaczyć) i na rzeczywistość przenoszą. Puknj się w głowe i zacznij myśleć, rozumować, zbierać dane. Bo gówno wiesz. I taka jest prawda. Bez względu na to, czy mam depresję.
Ja jestem Dan590. A Ty drogi alpho, jestes chorym psychicznie czlowiekiem. :D
Zacznij sie koncentrowac na ponizaniu jednej osoby. Bo tak jak bedziesz wszystkich na raz ponizal, to masz mniejsza szanse na wygrana!
Edit: Oj kompleksy bija na kilometr, tu pasuje idealnie kompleks nizszosci. Czyzbys byl ponizany przez swojego starszego brata / siostre, ktory zawsze byl traktowany jako ktos, kto nie ma prawa miec swojego zdania bo jest mlodszy? :(
Ne - Ty jesteś zwykłym dzieciakiem, który myślał, że ma prawo mieć zdanie.
Poezja na wieczór.
Alpha_omega - Do Dana
Kim ty jesteś - robaczku
Kim ty jesteś - graczyku
Kim? Graczem komputerowym.
Z dużym prawdopodobieństwem w gimbazie?
I jeszcze ty i inni pouczacie ludzi?
Puknij się w łeb dziecino.
SMiech zbiera.
Czyż nie piękny wiersz? Mów mi - wieszczu.
Dobra, dobra. Ale szczerze - po co ta banicja ? Z doświadczenia wiem, że jak ktoś da w mordę, to chce się oddać ze zdwojoną siłą. Tu jest podobnie. Jak się na kogoś naskoczy, to ktoś próbuje się bronić. A tutejszej sytuacji nie znam, ale ewidentnie alpha_omega nie wydaje się być w stanie odpowiednim do dyskusji. Nie ładnie. Największy problem to zawsze odpuścić. Tak po prostu.
Stra, juz chyba w koncu wiem co ustawie sobie w opisie!
Bedzie mi zawsze przypominalo o tym, ze jestem tylko zwyklym graczykiem.
Generalnie, wracając na chwilę do tematu, to można śmiało stwierdzić, że kupno siedmiolatkowi konsoli nie jest dobrym pomysłem. O wiele lepszy byłby zwyczajny komputer ze względu na wiele możliwości jego wykorzystania. Z drugiej strony twierdzenie, że brak ograniczania gier komputerowych prowadzi do wypalenia umysłu wśród młodzieży jest straszliwie puste. Szczególnie, że życie pokazuje że odsetek jednostek nieprzygotowanych do niego to właśnie raczej osoby ograniczone również pod względem rozrywek elektronicznych.
Ishimura12 --
Sorry, do jakiej dyskusji? Z gimbazą, która atakuje stwierdzenie, że w przypadku małych dzieci trzeba gry ograniczać? Ty się dobrze czujesz? Przecież ci idioci po prostu napadli na ludzi, którzy ten fakt (to jest fakt) stwierdzają. Na co niby według Ciebie zasługują, jak jeszcze zacierają rączki? Dla mnie to jest skończone dno mentalne i tyle. Niczym nie różniące się od osób, które zapalenie płuc dzieciaka będą leczyć u wrózki przez sms-a/
Neutm --
Sorry, jedno pytanie. Ile Ty masz lat?
Warto też dodać, że wchodzi nowa generacja. Ceny konsol - i starych i nowych - będą teraz się dość intensywnie zmieniać, więc można poczekać. Młody podrośnie i będzie miał porządny sprzęt i masę atrakcji. :)
[209] Porwał tłum tekstem o sraniu, powinien założyć nowy Amway. :D
[220] Spoko alpha, mozesz manipulowac faktami. Ale ten co jest bardziej rozumny, cofnie sobie watek i zobaczy kto tu na kogo napadl.
Jestes bardzo slabym ignorantem.
Tak doskonały meltdown zasługuje co najmniej na zgolenie głowy.
Drakul -> Oj, mnie to możesz jebać z góry na dół, ale nie wiem, jak Bulzaj czy Koob zniosą nazwanie ich chorągiewkami.
Acha, byłbym zapomniał - nie zesraj się. To zawsze pasuje.
Idę spać, jak wrócę, wątek ma być na górze.
Wiecie, możliwość jest też taka, że ja jestem po 15 piwach. Więc jak jest? Siedmioletnie dzieci powinny siedzieć bez kontroli na konsolach czy nie? No jak jest CHUJE?!
PS. Obstawiam coś mocniejszego, niekoniecznie z udziałem alko.
Idę spać, jak wrócę, wątek ma być na górze.
Miejmy nadzieje ze alpha o to zadba.
Neutm --
Pytam, bo miałem wrażenie, że jesteś za młody, żeby coś w temacie rozumieć. Okazałeś się za stary, żeby mieć w nim większe pojęcie.
Paudyn --
Wydaje Ci się. To jest po prostu wewnętrzny brak zahamowań po latach "dyskusji". Wy możecie sobie wiele bajek opowiadać, prawda jest taka, że gry komputerowe uzależniają, uzależniają szczególnie łatwo dzieci, i jeśli rodzice nie wprowadzą pewnych zasad, to tak się właśnie kupno konsoli skończy.
I pierdol sobie do woli, że tak nie jest, ja nie będę obok stał i udawał porządnego obywatela. Rzygać mi się chce takim "porządnym" obywatelstwem. Jak ktoś głosi takie brednie, takie kłamstwa, że przeczą temu co powiedziałem, to nazwę go debilem, śmiecie, ścierwem, albo nawet gorzej. Bo tylko na to zasługuje. Debilem jako dzieciak, śmieciem i ścierwem, jako zakłamany lewak, który przeczy rzeczywistości, która w każdej chwili sam może widzieć. Inna sprawa, że część osób dorosłych - jest dziećmi.
To co się stało na końcu tego wątku przypomina mi tę scenę:
http://www.youtube.com/watch?v=Z3oLFDCy37s
Niby wszystko ok, ale ktoś zaczyna mącić, robi się bardzo serio, zaczyna się shitstorm, robi się jeszcze gorzej, epic drama i kończy się smutno
problem drogi alpho polega na tym, ze twoje doswiadczenie jest stricte wirtualne, robisz sobie projekcje dziennikarskich popisow typu mama madzi, dzieci zamkniete w beczkach, analfabetyzm dzieci w wielkiej brytanii i probujesz dopasowac do swojej (tragicznej) wersji rzeczywistosci, a prozaiczna prawda jest taka, ze swiat nie jest na krawedzi jak mogloby sie wydawac siedzac w twojej szafie, swiat jest szary, ale absolutnie nie taki jak sobie go roisz.
a co do ambitnych planow odnosnie CIA, zgodze sie, widze twoja przyszlosc, jestes idealnym obiektem do badan nad zalamaniami nerwowymi i ich nastepstwami.
Lutz --
Niestety, serio niestety, mylisz się całkowicie. W swoim najbliższym otoczeniu mam ludzi, dla których zdrowie dziecka rozstrzyga się w tematach medycyny alternatywnej, a w nieco tylko dalszym życiu mam rodzinę, która dzieciaka hoduje na ipadzie. Dziękuję za troskę, ale wydaje mi się, że jak ja mam mało doświadczeń, tak Ty musisz mieć naprawdę nikłe, żeby nie mieć takich przypadków.
Ja osobiście jestem zwolenniczką PS3 i wszystkim polecam tę konsolę
I pierdol sobie do woli, że tak nie jest, ja nie będę obok stał i udawał porządnego obywatela. Rzygać mi się chce takim "porządnym" obywatelstwem. Jak ktoś głosi takie brednie, takie kłamstwa, że przeczą temu co powiedziałem, to nazwę go debilem, śmiecie, ścierwem, albo nawet gorzej. Bo tylko na to zasługuje. Debilem jako dzieciak, śmieciem i ścierwem, jako zakłamany lewak, który przeczy rzeczywistości, która w każdej chwili sam może widzieć.
Juz dobrze wojowniku internetowy! Powiedz to komus, kto ma jaja w twarz. Zobaczysz jak to sie skonczy :)
Zreszta, juz chyba raz miales taka sytuacje, gdzie wspomniales we wczesniejszych postach, zalac sie ze dostales po mordzie :(
Wiem jak to się skończy. Powiedziałem. Zostałem praktycznie zniszczony towarzysko przez kobietę, która takie wyjścia medyczne wyznaje. Więc przestań mi pieprzyć. Bo rzygać się mi chce. Nie pierwszy raz w tym wątku.
Społeczne podejście jest oczywiście takie, że się nie powinno wtrącać. No i właśnie wasze całe pierdolenie o tym, że gierki nigdy nie szkodzą, jest dokładnie na tym samym poziomie. Gówna prawdy,.
Wcale jej sie nie dziwie.
To rzygaj... rzygaj ile wlezie!
A ja tym milym akcentem, pozegnam sie ze wszystkimi. Do zobaczenia jutro! :P
[228]
Jak czytam coś takiego (no i generalnie cały wątek), to pojawia mi się przed oczami Twój obraz jako gościa, który w pewnym momencie "pęka" i wpada z jakimś (pół)automatem do szkoły/centrum handlowego.
Serio, weź się ogarnij.
[235]
Oczywiście, że będę rzygał. Rzygam takimi ludźmi ja ty, którzy uważają, że to nie ja mam rację w takich sytuacjach. W światowey spisek pewnie też pokemonie wierzysz?
Paudyn [236] --
Sorry Paudyn, nie miałem zamiary napadać na Ciebie, ale zastanów się nad tymi ludźmi. Przecież właśnie koleś uważa za stosowne poddać w wątpliwość to, że mam jakiś przeciw wobec medycyny naturalnej, kiedy dziecko jest poważnie chore. To są właśnie tacy ludzie z którymi tu jest dyskusja. Zero faktów - tolerancja=przyzwolenie na wszystko. Mnie brzydzą tacy ludzie. Tacy ludzie są imho znacznie bardziej niebezpieczni, niż ja kiedykolwiek będę. Tylko Ty nie chcesz tego widzieć. Bo sam masz lewicową fazę.
Ja gram w gry komputerowe od dekad. No może nie od dekad, ale od podstawówki. Od kilkunastu lat. Nie mam nic do gier komputerowych. Większość twierdzeń o tym, jak to gry komputerowe tworzą zabójców uważam za kompletną niedorzeczność. Ale jednocześnie - gry naprawdę uzależniają. W szczególności - niekontrolowane dziecko. Po prostu i zwyczajnie. Bo są tak coolowe dla mózgu. I tyle. Ale tego już tu nie można powiedZieć. Bo jest napaść.
A ja naprawdę nie mam już żadnych zahamowań. Jak ktoś mi na treść będzie leciał z cytatami z Monty Pythona, albo zwykłą kpiną jaki to ja śmieszny jestem, to jest dla mnie automatycznie zerem, śmiecie, ścierwem itd. Po prostu i zwyczajnie. Nie mam nerwów.
A jak jeszcze komuś kto porządnie zapyta, zwróci uwagę, zastanowi się, szczerze odpowiem, że jest tak, a nie inaczej, a jakiś losowy pokemon postanowi to wykorzystać, to już sorry - dla mnie to już nie jest nawet człowiek, to jest dno.
Ja nie mam żadnego problemu, jak ktoś mnie wyzwie, bo się wkurzy, czy chce wzbogacić retorykę. Mam problem z pokemoństwem. Z ludźmi, którzy w ten sposób próbują podnieść swoją głupotę, lub komuś zajść osobiście za skórę, którzy się cieszą - jak Rzymianie - że kogoś się właśnie krzyżuje w koloseum. Takich ludzi znieść nie mogę. A jak ktoś chce mnie nazwać pajacem, debilem, kretynem, chujem itd. w innych sytuacjach - nie obchodzi mnie to.
Bo sam masz lewicową fazę.
A cóż to współcześnie w ogóle oznacza? Wszędzie tylko "lewacy", "prawacy" i inni "wrogowie narodu".
Aż boję się zapytać, czy to może przypadkiem zawoalowane jesteś dla mnie automatycznie zerem, śmieciem, ścierwem itd. Po prostu i zwyczajnie., czy też po prostu chorobliwa próba ujęcia wszystkiego w jakieś określone ramy, bo inaczej otaczająca rzeczywistość wymknie się jeszcze spod kontroli...
Paudyn --
Nie, to jest - prawcatwo i lewactwo ma tu swoje osobiste grzechy - ogólne określenie ludzi, którzy nie chcą pomyśleć, nie chcą się zastanowić, nie chcą nawet wysłuchać świadectwa, tylko się uruchamiają w jakimś kierunku.
Tak jak w całym tym temacie. Cały ten tema polega na tym, że fascynacja grami jest zwalczana. Przez rodziców, szkołę, kościół, media itd. Z tego rodzą się odruchy obronne. Cokolwiek ktoś powie poddającego w wątpliwość fazę grania - to źle. To jest głupie. To jest prymitywne. To jest żałosne. Ale tak właśnie jest.
A gry naprawdę mogą uzależnić, zniszczyć komuś życie, szczególnie dziecku. To nie oznacza, że same gry są złe, ani nawet, że dziecko w ogóle nie powinno mieć do nich dostępu. Oznacza to tyle, że wymagana jest ostrożność.
Ale tego nie można tu powiedzieć. Bo jak to powiesz, to jesteś atakowany. I to dla mnie - kiedy nie działa jeden post, dwa posty, ale faza jest dalej, pojawiają się śmieszki, prymitywne zagrywki, cytaciki jako mądrości - są zachowania śmieci. Prymitywów.
I tyle. W tym temacie, rzecz jasna. Ci sami ludzie mogą być ogarnięci w innym. Ale w tym, są zwykłymi tępymi lewaczkami (to jest akurat lewicowe skrzywienie, powtarzanie lewiczkowatych bredni).
Tak całe społeczeństwo się toczy. Jedni atakują drugich i na odwrót, i w końcu już nikt nie szuka faktów. Prawdą jest to, co jest przeciwne drugiej stronie. Nie ważne, że to niedorzeczność. Tak jest o tyle. A jak twierdzisz inaczej, to jesteś gejem, albo księdzem. W zależności.
Jeszcze jednak nie śpię, więc przy okazji, bo przecież napad furii też jest jakąś okazją, zadam jedno, proste pytanie. Przez chwilę załatwmy sprawę (niemal)serio.
Alpha, w niniejszym wątku nie padło ani razu stwierdzenie, że gry nie mogą uzależnić. Nikt nie twierdził, że elektronika może z powodzeniem zastąpić rodzica, nikt nie uważa, że ta twoja metaforyczna "medycyna naturalna" to dobre rozwiązanie. Żaden z twoich adwersarzy ani razu, nigdzie, nigdy, w żaden sposób nawet tego nie zasugerował ani nie wspominał. Powtórzyłeś w swoich postach właściwie to samo, co poprzednicy i następcy - że wszystko z umiarem, że należy wychować. Przeglądaliśmy chyba dwa różne wątki. Wykaż się więc znajomością czytania, którą zgubiłeś w ataku szału, bo ci jakaś baba z twojego otoczenia pojechała po ambicji i wyjaśnij mi, skąd wziąłeś swoją argumentację?
Mógłbym powiedzieć, że pewnie z dupy, ale w tym zakresie specjalistą jest Drakul.
Dobranoc :*
Yoghurt --
Oh, naprawdę? To wytłumacz mi śmieszki, ironię, cytaty z Monty Pythona, odwoływanie się do stetryczenia, bezpośrednio pod moimi postami, które nigdy nie twierdziły, że gry są ogólnie złe, a właśnie, że wymagana jest ostrożność. Albo i bezpośrednie tego typu obronne odpowiedzi na moje posty.
Medycyna naturalna to był przykład, analogia. I możesz sobie przeczytać w ostatnich postach, czym się skończyła! Jakim podejściem! Skopiuję, bo może jeszcze zniknie:
Wiem jak to się skończy. Powiedziałem. Zostałem praktycznie zniszczony towarzysko przez kobietę, która takie wyjścia medyczne wyznaje. Więc przestań mi pieprzyć. Bo rzygać się mi chce. Nie pierwszy raz w tym wątku.
To była moja wypowiedź. A odpowiedź:
Wcale jej sie nie dziwie.
To rzygaj... rzygaj ile wlezie!
A ja tym milym akcentem, pozegnam sie ze wszystkimi. Do zobaczenia jutro! :P
Przypominam, że gadaliśmy o przypadku w którym dziecko jest chore, ale ludzie miast udać się do lekarza, stosują np. homeopatię.
Ja to przejrzałem już wcześniej - w nastawieniu tych ludzi. Cóż, ale ja jestem głupi, mam depresję. To oni mają rację w sprawie gier. Jestem tego pewien. Puścić dzieciaka wolno na konsolową łączkę. To postęp!
Gratuluję alpha, zakwalifikowałeś się na członkostwo do RPGcodex.
Przejdź na właściwą, ciemną stronę mocy.
Przyjdź!
PS. nie mamy ciasteczek, zdążyliśmy je zjeść.
PS2. pamiętaj, że kombinacja leków+alko to zła kombinacja...
Także dziękuję za porcję pierdół na dzisiaj, jutro piątek także jeśli nie przyjdzie śnieg to może będzie pięknie.
Dobranoc.
Cholera, gdzie mój popkorn...
O tym właśnie mówię. Przeczytajcie powyższy post w tym temacie. I co? Ja mam zachować nerwy? Nie wyzwać takiej osoby? Dlaczego? Gość nie przytacza żadnego argumentu, uważa się za osobę uświęconą w temacie, samą oświeconą wyższość. Widzicie to?
Mnie nazywacie bezczelnym i megalomanem. Może słusznie. Ale ja się przynajmniej przedstawiam jakimiś argumentami. A co to coś wyżej sobą prezentuje? Rozumiecie? Czaicie tę mało subtelną różnicę?
Tacy własnie doprowadzają mnie do wściekłości. Albo nawet wścieklizny. Istnieje zasadnicza różnica między agresją, choćby ruganą, a pozorowanym protekcjonalizmem. Tego drugiego - nie wybaczam.
Dlaczego? Bo to jest właśnie prawdziwa pycha. Rzecz do przemyślenia (rugać się można z wielu powodów, nawet z poczucia niższości).
o co chodzi z tym RPGcodex?
przepraszam, że nie uczestniczę w fascynującym głównym temacie, ale w sumie nie wiem po co jeszcze się to ciągnie... chyba już każdy przedstawił swoje racje po kilka razy?
kurczę, ale go ci czterej yorkshireczycy ubodli; ktoś śmiał obśmiać tę cudaczną martyrologię, pt. "jestem lepszy, bo rodzice nie kupili mi tego czego chciałem"
nie wiem co to za jednostka chorobowa, ale "percepcja i recepcja" w totalnej rozsypce; widzi coś innego niż napisano, pisze coś innego niż mu się wydaje... ech "w normalnym społeczeństwie" chciałoby się westchnąć
lewacy odhaczeni, czekam na RUSO
[245]
Człowieku. Ty naprawdę jesteś nieświadomy do jakiego stopnia zwyczajnie bredzisz? Od samego początku wygłaszasz tylko i wyłącznie właśnie takie brednie. Nie przytoczyłeś ani jednego argumentu. Starasz się tylko przeciwników zaśmiać. I to jest właśnie postępowanie śmiecia moim skromnym zdaniem, postępowanie prymitywa. Znacznie gorsze, niż gdybyś użył wobec mnie całego słownika wyzwisk. Niektórzy właśnie - jak ja to widzę - nie rozumieją czym jest prawdziwe chamstwo. Właśnie tym, a nie wyzwiskami.
I Ty, i inni Tobie podobni, doprowadzają część ludzi do rzucania mięsem. Ale to nie owi ludzie są nienormalni czy jakoś źli. Ty jesteś tutaj ostatnią mendą. Szatańskim ścierwem, które na tym żeruje. Żeruje na tym, że sprowadza innych do niskiego poziomu.
Wstydzę się tego, że tacy jak Ty zniszczyli mi po części życie. Zdolność spokojnej racjonalnej dyskusji. Brzydzę się tobą i twoim plemieniem.
Tak zadowolony z siebie będziesz do czasu. Aż dostaniesz od kogoś poważnie w pysk - na co zasłużyłeś, albo jak spotka Cię życiowa tragedia (czego mimo wszystko ci nie życzę).
jesteś cholernie wyrozumiały :D
ciekaw jestem czy po tym wszystkim Miki dostanie od Sylwii konsolę; przydałby się jakiś follow up
Oczywiście, że jestem. Mam wielką zdolność wybaczania :D
A tak w sprawie meritum, to jest moja pierwsza wypowiedź w tym wątku:
Piłka do nogi, rower, talia kart, szachy, zestaw resoraków, kostka Rubika, czy Lego Technics, wszystko to jest lepsze dla siedmiolatka, niż niekontrolowany czasowo dostęp do jakiejkolwiek konsoli.
Kilkadziesiąt postów po tym, kiedy cała "argumentacja" różnych geniuszy sprowadzał się do wyśmiewania, wybuchłem. I poleciałem z totalną chamozą. Co bardzo dorosły w swoich zachowaniach Dan590 wpisał nawet do swojej sygnaturki.
I tyle w temacie. Żałosne. Postronne, a urażone tym osoby, przepraszam. Nie powinienem używać takiego języka. Natomiast swoje zdanie o pewnych zachowaniach i osobach - podtrzymuję.
I zapamiętam sobie, żeby na tym forum nigdy nie zdobywać się na żadną szczerość. Bo pełno tu takiego mentalnego marginesu, który będzie miał z tego wyżerkę.
A jak ktoś jest ciekawy, to nie, nie jestem po 15-stu piwach.
alpha_omega [251]
+1. Nie wiem o co chodzi ale w tym duzo racji.
Co do konsoli dla 7latka to chyba wii. Na ps patrze jak na konsole dla hardcore, professional gamer. Na xbox mieszanka troche z ps troche dla dzieci. Wii dla dzieci szczegolnie jesli chodzi o ruch.
A dla ciebie najlepsza odpowiedzia bedzie jak sobie poszukasz jakie gry dla dzieci ma xbox jakie ps i wii. Zawsze mozna obejzec na yt filmiki z gier zeby widziec dokladnie co to za gra i wybrac te konsole ktora bardziej bedzie odpowiadala twojemu dziecku gdyz ty jako rodzic wiesz najlepiej.
ciekaw jestem czy po tym wszystkim Miki dostanie od Sylwii konsolę; przydałby się jakiś follow up
Oczywiście że nie, przecież specjalista w temacie psychologii dzieci Drackul, który najchętniej by je wyrzucał z domu i kazał mieszkać w kartonie po telewizorze, uważa że to jest rozpieszczanie. Zaznaczmy że to jest naprawdę dobry psycholog, niewielu potrafi ocenić po jednym poście że rodzice to patałachy. Pewnie dzisiaj pisze wniosek o odebranie praw rodzicielskich, i próbuje namierzyć matkę przez IP.
spoiler start
A jak się nie uda, to razem z alpha_omega wymierzą sprawiedliwość i uratują te dziecko od wiecznego cierpienia przed konsolą.
spoiler stop
I znowu zaczynacie swoje żałosne śmieszki. Gdyby nie fakt, że wchodzi w to dobro osób trzecich, życzyłbym Wam, żebyście właśnie w tym względzie polegli jako rodzice i mieli dzieci, które na każdą próbę oderwania ich od ekranu reagują napadem szału.
Igrzyska śmierci dopiero się rozpoczęły.
Alpha->
Oh, naprawdę? To wytłumacz mi śmieszki, ironię, cytaty z Monty Pythona, odwoływanie się do stetryczenia, bezpośrednio pod moimi postami, które nigdy nie twierdziły, że gry są ogólnie złe, a właśnie, że wymagana jest ostrożność. Albo i bezpośrednie tego typu obronne odpowiedzi na moje posty.
Ale one nie atakowały (ewenement na tym forum) twoich poglądów w tej kwestii. Chodziło przecież o twój napastliwy, wszystkowiedzący, mentorski ton i, jak to raczyłeś nazwać "symbolikę tetryka", którą sam stosujesz namiętnie, wchodząc w rozważania "kiedy byłem małym chłopcem, hej". Sam jesteś sobie winien, że nawet zgadzając się z większością dyskutantów, potrafisz im działać na nerwy, stawiając się w pozycji, nomen omen, alfy i omegi. Podśmiechujki z ciebie, mój pysiu, biorą się z tego, że, znów cytując ciebie, "wszyscy wokół wydają ci się głupsi". Ale to twój problem z samym sobą, że nie umiesz dyskutować, słuchasz i czytasz tylko samego siebie. A do tego dochodzi jeszcze frustracja z powodu jakiejś kobity z twojego otoczenia, która wierzy w homeopatię projektowana na zbiór literek i cyfr na śmiesznym forum o grach. Jak ci w życiu coś nie wychodzi, nie przychodź z tym problemem do internetu, bo cię zjedzą, wyrzygają i jeszcze raz zjedzą, by cię wysrać. Jako dorosły było nie było człowiek powinieneś to wiedzieć od dawna.
Mówiąc krótko - cała niechęć do twojej osoby bierze się tylko i wyłącznie z tego, że chujowy z ciebie partner do rozmowy. Bo akurat w tym wątku, co podkreślę po raz kolejny, większość ludzi prezentuje te same poglądy co ty. Więc to nie one są tu kością niezgody, a właśnie ty sam. Twoje wewnętrzne "fuj".
Zmień ton.
Albo forum.
Yoghurt --
Nigdzie nie powiedziałem, że ze mnie wspaniały partner do rozmowy. Jak przejrzysz rzecz po kolei, to zauważysz, że głupie komentarze zaczęły się od pierwszego mojego posta, który nawet do nikogo nie odnosił się osobiście. Od razu cała gromadka starała się przypiąć mi gębę. Sorry, ale dla mnie to jest właśnie przykład uważania się za alphę i omegę. Posługiwanie się kpiną jako podstawową, wręcz odruchową reakcją. Działa to na mnie jak płachta na byka.
Masz rację, że powinienem wiedzieć lepiej. Cóż - wiem. Niestety zawsze na nowo mam nadzieję, że ludzie jednak mają jakiś merytoryczny cel swoich dyskusji. I zawsze na nowo okazuje się, że tak nie jest.
Tak na marginesie - to jak Ty sobie wyobrażasz rozmowę o tym, czy gry komputerowe potrafią uzależnić, jak nie na podstawie odwoływania się do doświadczeń? Przecież to jest sprawa empiryczna. Nie da się wiedzieć nic z góry na ten temat. Wyłącznie na podstawie doświadczeń swoich i innych osób można coś tu wiedzieć. Ale to również już jest - jak się okazuje - zarzut. Podobnie nagle przywołanie czegoś przez analogię - rzecz normalna w celu wyostrzenia pewnych kwestii, to jest jakiś mój osobisty problem z jakąś osobą. A może ja wcale takiego problemu nie mam? Może znam osobę, która ma? Albo obserwowałem taką sytuację z boku? I tylko wykorzystuję to zdarzenie w rozmowie, żeby zobaczyć reakcję? Bo przecież rozumowanie jest takie, że skoro sam nie posiadam dzieci, to nie mogę nic w danym temacie wiedzieć, ani mieć prawa głosu. No więc chciałem sprawdzić jaka będzie reakcja jak zamienimy gry komputerowe, na coś wyraźniejszego. I okazała się taka, jak się spodziewałem. Mamy jak widać samych wspaniałych rodziców na świecie, wiedzą wszystko i w żadnym względzie nie powinno się im zwracać uwagi. Nie można nawet nie skierowanego do nikogo osobiście ogólnego spostrzeżenia zamieścić. Przyjęta praktyka, jest najlepszą praktyką. Koniec kropka. Spoko. Przyjąłem do wiadomości.
Jak przejrzysz rzecz po kolei, to zauważysz, że głupie komentarze zaczęły się od pierwszego mojego posta, który nawet do nikogo nie odnosił się osobiście. Od razu cała gromadka starała się przypiąć mi gębę.
Znasz historię o chłopcu, który krzyczał "wilk"?
Masz taką, a nie inną reputację na forum. Swój pierwszy post sformułowałeś jak na siebie i tak wyjątkowo mało mentorsko, ale wchodzenie w tony typu "cały świat będzie hodowac zombie", "rodzice nie kupili mi pegasusa, więc miałem dzieciństwo" automatycznie stawia cię w opozycji do ludzi, którzy tego pegasusa dostali wcześniej i mieli szczęśliwe, a być może nawet szczęśliwsze dzieciństwo od ciebie. Stąd twój przykład, a lubisz się powoływać na te znane z autopsji, jest po prostu z dupy wzięty, bo reprezentuje tylko i wyłącznie twoje środowisko. Ale o tym niżej.
o jak Ty sobie wyobrażasz rozmowę o tym, czy gry komputerowe potrafią uzależnić, jak nie na podstawie odwoływania się do doświadczeń?
Ależ oczywiście, że empiryczne przykłady są w takiej dyskusji cenne. Przy czym, jak wspomniałem, ty podajesz przykład tylko i wyłącznie ze swego otoczenia. A skoro jakaś baba chwaląca homeopatię potrafi ci zniszczyć życie towarzyskie, mniemam, że twoje znajomości są po prostu chujowe, a co więcej, nie stanowią one logicznie i statystycznie żadnej wartości badawczej w tej materii. Bo są li tylko grupką ludzi znanych tobie, z ewentualną szczyptą kilku zasłyszanych/przeczytanych informacji, które też nie składają się choćby na 1/10 całego zjawiska.
Piszesz w paru postach, ze ci, którzy podają swoje dowody na to, ze świecące pudełko może przyczyniać się pozytywnie do rozwoju dziecka (podkreslam to po raz setny - jeśli rodzic zna się na wychowaniu), nie mają racji, bo ich przykład nie stanowi żadnej większości. Twój też nie. Wszyscy wiemy, że gry uzależniają. Internet uzaleznia. Książki uzależniają. Czipsy o smaku kebaba uzależniają. Mentalna masturbacja i dopieszczanie swego ego kosztem nieopierzonych młodzików też - wystarczy spytac Drakuli. To nie jest żadna prawda objawiona, którą należy wyłożyć maluczkim. Ale to, ze ty znasz przykłady takich uzależnień (ja też, i co z tego?) nie oznacza, że jest to obowiązująca norma.
Doświadczenia są dobre. Ale już generalizowanie na podstawie takowych i sprowadzanie wszystkiego do "bo u mnie tak jest, więc to jest standard" (co zresztą zarzucasz innym) nie przystoi człekowi, który choć raz w swoim życiu rozmawiał z inną ludzką istotą.
"Ależ oczywiście, że empiryczne przykłady są w takiej dyskusji cenne. Przy czym, jak wspomniałem, ty podajesz przykład tylko i wyłącznie ze swego otoczenia."
Wybacz, ale z jakiego otoczenia mam przykład podać? Z urojonego? Wspomniałem również o tym, że problem uzależnień od gier jest z coraz większą powagą traktowany w środowisku medycznym. Nawet przez międzynarodowe organizacje zdrowia. To jest prawda. To również przykład z mojego otoczenia? Czy błędem było to, że nie wszedłem za kogoś na Google, żeby wyszukać i wkleić?
A skoro jakaś baba chwaląca homeopatię potrafi ci zniszczyć życie towarzyskie, mniemam, że twoje znajomości są po prostu chujowe
Edytowałem powyższego posta i masz tam o tym. Trochę tutaj ściemniłem, aczkolwiek na podstawie doświadczenia. Widziałem po prostu taką sytuację. I widziałem próby zwrócenia takiej osobie uwagi. Nie da się. Ta kwestia jest brana bardzo osobiście. Reakcją jest agresja. Co naturalne ponieważ zwracając uwagę w tym temacie, podważa się niejako czyjeś kompetencje jako rodzica. Nie ma właściwie dobrego wyjścia. Bo nie chcesz nikogo krzywdzić, ale jednocześnie masz przekonanie, że już dzieje się jakaś krzywda. Sprawa potrafi urosnąć do poważnego konfliktu towarzyskiego, chyba że się rzecz zostawi. Jestem w pełni przekonany, że jakakolwiek dłuższa kontynuacja tego tematu skończyłaby się zerwaniem stosunków, co w przypadku sieci związków w naturalny sposób może się skończyć wygryzaniem ludzi (kto ma więcej mana, ten wygrywa ;)), a w każdym razie utrudnieniem wspólnych spotkań. Tak działa ludzkie stado. Sorry, ale jestem cynikiem.
Pytanie - co w takim wypadku robić? Inne pytanie - czy muszę osobiście mieć dzieci, żeby widzieć tutaj jakiś dylemat? Kolejne - czy nie to samo jest z grami komputerowymi? Te same uczulone reakcje. Jakbym komuś zabił matkę.
Piszesz w paru postach, ze ci, którzy podają swoje przykłady na to, ze świecące pudełko może przyczyniać się pozytywnie do rozwoju dziecka (podkreslam to po raz setny - jeśli rodzic zna się na wychowaniu), nie mają racji, bo ich przykład nie stanowi żadnej większości.
Tak, ale piszę to w kontekście postów które napisałem wcześniej. Sens jest taki - nie każdy jest świadomy pewnych zagrożeń, część osób słyszała o nich, ale i tak to olewa dla wygody, woli wierzyć, że są to bzdury dla wygody, albo dlatego, że atakowano ich osobiście za granie w młodości, więc teraz chcą pokazać, że będą tu lepszymi rodzicami (a czasem podświadomie - zabraniano im, wreszcie się do czegoś dostali, nic im się nie stało, a więc wnioskują, że w ogóle nie było problemu; a zapominają po drodze, że jednak przez pewien czas im zabraniano, może właśnie ten trafiony); istnieją takie osoby, i przykład jednego X, który - jak to było widać - jest świadomy, że trzeba stawiać jakieś granice, temu nie przeczy.
O to chodziło. O cóż innego mogło chodzić, kiedy ja od początku pisałem wyłącznie o tym, że konsola to jest dość chytra zabawka. Przykuwa uwagę dziecka jak cholera i można mieć spokój, ale wciąga też jak cholera i potrafi uzależnić.
Twój też nie. Wszyscy wiemy, że gry uzależniają. Internet uzaleznia. Książki uzależniają. Czipsy o smaku kebaba uzależniają.
Wybacz, ale nie słyszałem, żeby leczono kogoś w ośrodku psychiatrycznym z uzależnienia od czipsów (z obżarstwa - owszem; w wielu krajach to jest problem społeczny), czy książek. Natomiast internet? A owszem, uzależnia. Jeszcze bardziej, niż gry. No i?
Oczywiście, że nie wygląda to tak, że 100% osób mających kontakt z jakąś rzeczywistością popada w uzależnienie. Ale nie chcesz chyba powiedzieć, że równie groźne jest uzależnienie od herbaty, jak to od piwska. Albo, że piwsko jest równie często uzależniające, co cytryna.
Gry komputerowe, a jeszcze bardziej internet, uzależniają łatwo. To nie jest jakieś marginalne zjawisko. Urosło nam to już powoli do problemu o skali społecznej. Przyjrzyj się np. młodzieży. Trafiają się ludzie na mieście, którzy jadą wspólnie autobusem, a rozmawiają przez telefony. Albo w ogóle ze sobą nie rozmawiają - siedzą w internecie. To nie jest zdrowe zachowanie.
To ja powiem ze swojego doświadczenia, że nie znam żadnej osoby która byłaby uzależniona od konsoli, komputera czy internetu, nie znam nawet osób, które znają kogoś kto ma taki problem. Więc idąć Twoim rozumowaniem (alpha_omega) dla mnie problem nie istnieje.
Nie wyolbrzymiasz trochę tego problemu? Osoby z takimi problemami to jest nikły promil społeczeństwa, przynajmniej w Polsce. Gdyby było inaczej zaraz mainstreamowe media by o tym mówiły bo dla nich gry i wszystko co z nimi związane to zło w najczystszej postaci.
Ludzie ponad 200 wypowiedzi w tym ponad 100 na temat czy gry komputerowe są złe czy dobre ja widzę że na golu są sami psycholodzy.
Wybacz, ale z jakiego otoczenia mam przykład podać? Z urojonego?
Wyjdź poza swoje otoczenie. Wyjdź do innych ludzi, spoza swojego środowiska. Albo po prostu wyjdź, bo, wierz lub nie, jak nauczysz się podstawowych zasad współżycia społecznego (na przykład konwersacji na równym poziomie, zamiast roztaczania wyższości niczym pies podlewający każde drzewko na spacerze), to być może znajdziesz pomoc na swoją przypadłośc, którą pozwoliłem sobie roboczo nazwać "nikt mnie nie kocha" (jestemodpadoatomowizm jest mało przystepną nazwą).
Wspomniałem również o tym, że problem uzależnień od gier jest z coraz większą powagą traktowany w środowisku medycznym. Nawet przez międzynarodowe organizacje zdrowia. To jest prawda.
A ktoś powiedział, że nie jest? Tylko mi teraz powiedz, bo się nie dowiedziałem z powyższej wypowiedzi - czy to jest norma? Czy każdy młodzik posiadający sprzęt elektroniczny automatycznie staje się uzależniony?
I nie, "nie staje się powoli normą", tak samo, jak ludzie "nie hodują zombie" na masową skalę. W latach 50 mówili tak o telewizji. W latach 20 o radiu. W piętnastym wieku o maszynie drukarskiej. A w czwartorzędzie jakaś małpa pewnie wieściła, że cała naczelna cywilizacja padnie, bo dwa zwyrole w stadzie wynalazły onanizm. Znów prezentujesz postawę "za moich czasów, teraz to, tamto, sramto". Jakoś nadal żyjemy, żadne z osiągnięć cywilizacyjnych, nic, co stało się dla nas zwyczajne nie sprawiło, że na świat przychodzi więcej debili. No, poza medycyną, gdyby działała selekcja naturalna, a nie służba zdrowia, idioci wciąż odsiewali by się skutecznie sami. Pasteur jest wszystkiemu winien. Może przerzuć się na dyskusje na forum medycznym?
I widziałem próby zwrócenia takiej osobie uwagi. Nie da się.
To po co zwracac uwagę? Twoje dziecko? Nie. Swoje wychowasz, jak będziesz chciał. Tyle, ze zareagujesz na wszelkie uwagi podobnie, jak owa przykładowa baba od homeopatii - agresją, bo wiesz lepiej. I pod tym względem niczym nie różnisz się od osoby, którą prawdopodobnie gardzisz. Niefajnie, nie?
czy nie to samo jest z grami komputerowymi? Te same uczulone reakcje. Jakbym komuś zabił matkę.
Alergicznie na ataki w tej sferze reaguje nastolatek. Bo nastolatek z definicji jest nieco głupawy, poglądy zmienia co dwa miesiące, na początku roku szkolnego jest kucem, ale koledzy się z niego śmieją, więc zostaje białym raperem (chyba, ze jest Gęstochową). Czy taki ktoś może być jakimkolwiek barometrem, jakimś wzorcem użytym w badaniu zjawiska?
czy muszę osobiście mieć dzieci, żeby widzieć tutaj jakiś dylemat?
Nie, tak samo jak ja nie muszę być reżyserem, by stwierdzić, że Von Trier jest gówniany. Ale jak już się feruje wyroki i rzuca w eter prawdy objawione, to wypada mieć choćby minimum doświadczenia i styczności z dziećmi. Bo dzieci to też ludzie, tylko mniejsi. I tak jak wszystkie istoty ludzkie, dzieci są różne.
nie każdy jest świadomy pewnych zagrożeń, część osób słyszała o nich, ale i tak to olewa dla wygody
Ale przecież to są debile. To po co w ogóle z nimi dyskutować? ponownie - wychowają swoje dziecko jak chcą. bo jest ich i, powtórze ponownie, każdy rodzic myśli, ze wie, co jest dla potomstwa najlepsze. A to, ze się z nim nie zgadasz? Przykro mi, choćbyś mówił językami ludzi i aniołów, nie przekonasz. Nie twoje zabawki? Nie twoja piaskownica? W takim razie czego tu szukasz?
Tak to działa, świata nie zmienisz, Chrystusem nie zostaniesz. Jak zrozumiesz ten prosty fakt, zmienisz też ton swoich wypowiedzi. Odchowaj własne dziecię, jak ci się żywnie podoba, mnie nic do tego. Mam to serdecznie i szczerze w dupie. Być może dzięki temu nie łapią mnie nocną porą ataki agresji i piana mi na pysk nie wstępuje, gdy zabawiam się w dysputy na jakimś śmiesznym forum o grach.
duzyManiek --
W rodzinie mam osobę, która od rana do wieczora potrafi grać w jedną gierkę, jest tak już od lat. Cały wolny czas, to wyłącznie granie. Czasami gdzieś z domu wyjdzie.
Sam siebie podejrzewam o uzależnienie od netu, ale to inna sprawa :D
Co ważne, to fakt, że mam w rodzinie również prawnika. Mogę Ci powiedzieć, że co jakiś czas trafiają się sprawy rozwodowe spowodowane tym, że mąż (jakoś nigdy nie słyszałem o żonie) przesiaduje całymi wieczorami w internecie. Właściwie nie zajmuje się rodziną, stracił zainteresowanie dziećmi itd. Jak wyleci taki z pracy, to siedzi na zasiłku.
Oczywiście, że to jest margines, mniejszość. Ale problem już jest i tylko narasta. Nie trzeba rzecz jasna gier, żeby widzieć takie przypadki. Mało to jest np. hazardzistów? Wystarczy się przejść na automaty. I też ludzie będą gadać, że to nie szkodzi, to zabawa. Jasne, jasne. Oczywiście, że zabawa. Jak ktoś pójdzie raz czy dwa i przy piwie zagra. Natomiast część ludzi zaczyna tam chodzić z przymusu. Jakikolwiek pieniądz zarobią, to przegrają. Ile by danego wieczora nie wygrali, to będą wrzucać, aż wszystko stracą. W parę godzin lecą pensje. Tak przykro potrafi to wyglądać. Ale też można mówić - to margines. Ok. Tylko trzeba uważać, żeby samemu się nim nie stać.
Czy to nie wydaje się absurd, że można się uzależnić od automatów? Przecież to głupie jest. Zawsze w dłuższej mierze przegrasz, bo taki jest program. A jednak można. Kasyna są pełne takich... stałych bywalców.
Yoghurt --
Sorry, ale mało mnie interesuje pop-psychoanaliza mojego ja, a pozwoliłeś sobie od niej zacząć posta.
grochem o ścianę, grochem o pieprzoną ścianę
jeśli czegoś mnie to forum nauczyło to tego, by nawet nie podejmować prób merytorycznej dyskusji z ludźmi wierzącymi, że obrażają bliźnich dla ich własnego dobra; takie osobniki mają MISJĘ, i czego byś nie napisał, jakich argumentów nie użył, jakich intencji nie miał i tak wczystko co powiesz zostanie odebrane jako atak, a ty skończysz podtapiany w szambie
tak, tak, Ian Curtis popełnił samobójstwo po obejrzeniu "Stroszka"; niemiecka kinematografia to dopiero potrafi być groźna
nie wspomnę o modzie na samobójstwa, która zapanowała po publikacji "Cierpień młodego Wertera"
co gorsza, państwa Europy Zachodniej podatne na lewacką populistyczną propagandę uczą w szkołach pięciolatki (co swoją drogą pokazuje jak dalece jesteśmy w dupie, skoro w Polsce rodziców do histerii doprowadza wizja posłania do szkoły sześciolatka) programowania
sprawa jest banalna - odpowiedzialność za wychowanie dzieci spoczywa na rodzicach, jeśli są odpowiedzialni wychowają dobrze pociechę w domu z konsolą, komputerem i szerokopasmowym internetem, a jeśli są kretynami popsują dzieciaka w domu bez telewizji za to z ogrodem i wielką biblioteką
ale oczywiście trzeba od razu założyć, że dziewczyna zakładająca wątek jest skrajnie nieodpowiedzialną debilką (Vlad Palownik), albo z wyższością dawać jej rady na temat wychowania i zagrożeń związanych z zombifikacją przez internet (alfa i omega)
I widziałem próby zwrócenia takiej osobie uwagi. Nie da się.
hmm... gdzie ja to widziałem?
Sorry, ale mało mnie interesuje pop-psychoanaliza mojego ja, a pozwoliłeś sobie od niej zacząć posta.
Jak ty nas brawurowo analizujesz i stawiasz diagnozy dotyczace naszego charakteru, zdrowia psychicznego i fizycznego, to jakoś nikt nie odmawia sobie wątpliwej przyjemności czytania takich wypocin i jednak zadaje sobie choć odrobinę trudu na przetrawienie informacji, jakie by one nie były.
I ty się potem dziwisz, że ludzie się z ciebie śmieją i nie traktują twoich słów poważnie? Serio?
Musze porozmawiać z twoimi rodzicami, bo nie nauczyli cię norm społecznych, do których JA jestem przyzwyczajony. Myślisz, że nakrzyczą na mnie, gdy zwrócę im uwagę?
idę o zakład, że ta "debilka od homeopatii" dawała dzieciakowi na przeziębienie siakieś Oscillococcinum, a ten wyjechał jej jakby przypiekała Rozalkę przez trzy zdrowaśki; nie dziwię się, że poszczuła psami
Yoghurt --
Coś taki nerwowy? Jeśli gdzieś głoszę coś co uznasz za pop-psychoanalizę, to tak to nazwij i tego nie czytaj. Mam prawo mieć takie samo zdanie o Twoich tego typu próbach.
I nie, "nie staje się powoli normą", tak samo, jak ludzie "nie hodują zombie" na masową skalę.
Dobra, inaczej. Masz rację. Normą się nie staje. Jako uzależnienie staje się normą tj. przestaje być jakimś novum, którego tylko dwa przypadki stwierdzono, a staje się jednym z szeroko rozpoznawanych i poważnie traktowanych uzależnień. W przypadku internetu (w różnych postaciach) problem jest jeszcze poważniejszy.
latach 50 mówili tak o telewizji. W latach 20 o radiu. W piętnastym wieku o maszynie drukarskiej. A w czwartorzędzie jakaś małpa pewnie wieściła, że cała naczelna cywilizacja padnie, bo dwa zwyrole w stadzie wynalazły onanizm.
Sorry, ale to jest błąd logiczny jeśli mamy to brać za dowód. Oceniasz obecną diagnozę jako nietrafną na podstawie nietrafnych diagnoz przeszłych. To ma sens jako rozumowanie uprawdopodobniające, ale nie jest rozumowaniem pewnym (nie jest wnioskowaniem logicznym). Zgoda - zawsze jest wiele negatywnego szumu wokół nowinek technicznych. Ale to nie oznacza, że każda nowinka techniczna spotyka się z krytyką w każdym aspekcie niesłusznie.
W przypadku samych gier podzielam Twoje zdanie. Wokół gier panuje niezdrowa atmosfera. Mówi się o nich masę głupot. Natomiast internet to nieco inna para kaloszy. To jest medium, jakiego jeszcze nie było. Potrafiące, w dużym stopniu, zastąpić właściwie rzeczywistość, interaktywne, posiadające własne społeczności, zbierające w sobie wszystkie inne media, oraz kopalnię wiedzy. Dostępne od ręki w różnych formach. Od blaszaka po telefon komórkowy.
Nie doceniasz, imho, siły uzależniającej internetu. Tutaj problem jest naprawdę szeroko rozpowszechniony, śmiało mogę postawić tezę, że zostanie rozpoznany jako problem cywilizacyjny (tak jak jest nim np. nadwaga w USA).
Natomiast gry mogą prowadzić do uzależniania. Jednak tak powszechnym problemem, jak w przypadku uzależnienia od sieci się to nie stanie.
To po co zwracac uwagę? Twoje dziecko? Nie. Swoje wychowasz, jak będziesz chciał.
A to nie jest przypadkiem trochę tak, jak: sąsiad bije żonę! Co wnikasz - twoja żona? Nie masz takiego wrażenia?
Bo dzieci to też ludzie, tylko mniejsi. I tak jak wszystkie istoty ludzkie, dzieci są różne.
Coś mi się wydaje, że sam o tym pisałem. Wydaje mi się też, że sam byłem dzieckiem i trochę z tego pamiętam. No, ale może się mylę ;)
Być może dzięki temu nie łapią mnie nocną porą ataki agresji i piana mi na pysk nie wstępuje, gdy zabawiam się w dysputy na jakimś śmiesznym forum o grach.
Być może. Być może trafiłeś tu w samo sedno przyczyn, dla których od pewnego czasu zacząłem dostawać piany na pysku. Być może.
Ale być może z tego samego powodu, że innym ta piana na pysk nie występuje, w przeciętnym mieście nadal mamy na dobę setki interwencji policji związanych z przemocą domową. Bo świata się nie zmieni, więc nie warto wnikać. Bije? Bije. Co tam. Ja bić nie będę.
Może też dlatego widuje się matki, które swojego spasionego jak wieprz dzieciaka prowadzą do budki z kebabami i kupują mu cztery hotdogi, a na deser zapiekankę i litrową colę do popicia. Być może, że to są debile i nie ma co wnikać.
Może też dlatego nadal spotyka się przywiązanego do drzewa psa na jakimś zadiupiu, zostawionego przez byłych właścicieli żeby zdechł, albo ludzi przechodzących obok płota za którym widać ewidentnie katowane zwierze i nie reagujących.
Nie przeczę. Może tak jest. Może najlepiej na to wszystko machnąć ręką i zająć się wyłącznie sobą. Sam się nad tym wielokrotnie zastanawiałem.
Musze porozmawiać z twoimi rodzicami, bo nie nauczyli cię norm społecznych, do których JA jestem przyzwyczajony. Myślisz, że nakrzyczą na mnie, gdy zwrócę im uwagę?
Teraz załóż, że moi rodzice nie żyją. To nie jest prawda. Ale mogłoby tak być. A Ty nadal napisałbyś to, co napisałeś. I Ty coś mówisz o normach społecznych? Dobre :D
****
To co wyżej, nie do Ciebie, napisałem o tym, że w rodzinie mam osobę, która całymi dniami przesiaduje na gierkach - jest prawdą. O tym, że co jakiś czas słyszę od strony prawników o rozwodach, których przyczyną są takie uzależnienia, również jest prawdą.
Wielokrotnie też obserwowałem, że ludzie, którzy kiedyś fascynowali się różnymi tematami, mieli jakieś hobby, czytali książki, od czasu kiedy nabyli komputer - spędzają wolne chwile niemal wyłącznie przed nim. Zarzucają lektury, rzadziej spotykają się ze znajomymi, tracą zainteresowania. Ba! To na pewien czas dotknęło też mnie.
Możesz sobie mówić, że ja jestem głupi, a tak w ogóle to otacza mnie patologia (to bardzo ciekawa teza, wygodna ;)) i gadam bzdury. Cóż - wezmę sobie Twoją radę do serca i powiem - a wierz sobie człowieku w co chcesz.
Co wnikasz - twoja żona? Nie masz takiego wrażenia?
jestem dziwnie przekonany, że każda normalna osoba miałaby wrażenie, że to nie jest jej żona
Mentalna masturbacja i dopieszczanie swego ego kosztem nieopierzonych młodzików też - wystarczy spytac Drakuli. - smiesznie to brzmi spod palcow kolesia ktory cale swoje jestestwo na forum kreuje pod bycie guru dla tych mlodzikow. Horagiewki powiewaja a Yughurt ma ekstaze.
Twoje dziecko? Nie. Swoje wychowasz, jak będziesz chciał. problemem jest to ze nie zyjemy gdzies na syberii i to jak wychowujemy swoje dzieci ma wplyw na innych. Nawet nie wyobrazasz sobie jak ciezko jest pokierowac rozwojem swojego dziecka kiedy przykladowo sasiad swojemu dziecku w podobnym wieku na wszystko pozwala i kupuje mu co dzieciak sobie zawola. Moja kuzynka juz posiwiala a jeszcze 40 nie ma, dzien w dzien awantury o to ze kazik to moze grac caly caly, ze kazik to ma telefon, ze kazik to ma tablet i telewizor w pokoju. Obecnie sa w trakcie szukania nowego domu bo psychicznie nie daja rady a w poradni wychowaczej dla dzieci panie wzruszyly ramionami.
I takie historie sa obecnie wszedzie dookola z nas, tyle tylko ze wiekszosc a obecnych tutaj ich nie dostrzega bo to nie ich problem, nie maja swoich dzieci nie maja problemu.
Poki co stycznosci z dziecmi w wieku szkolnym nie mam i az mi skora cierpnie na mysl ze zbliza sie to nieublagalnie a wraz z tym kolejne problemy w wychwaniem dziecka tak jak jak chce a nie jak jest trendi. Narazie wystarcza mi jazdy z sisotrzenica ktora sie zajmuje. Niby dopiero 5 lat a juz oznaki zbyt silnego przywiazania do gadzetow, oszczedze szczegolow ale mala zostala zbyt rozpieszczona plus rodzinka ze strony ojca generalnie olewa swoje pociechy w sensie zapewnienia jakiekolwiek rozwoju umyslowego i spycha na bok byle miec spokoj w domu.
Kilka razy dziennie mam sytuacje "wujek, moge pograc?", "wujek dasz mi pada" itp odmowa konczy sie obraza majestatu i zamknieciem sie w sobie na conajmniej godzine kiedy znow nabierze odwagi na kolejna probe dostepu do jakiegos gadzetu. Generalnie wiekszosc swojego wolnego czasu spedzamy z zona na tlumaczeniu dziecku dlaczego tak chcemy a nie inaczej oraz na szukaniu alternatywnych zajec.
Wiec tak samo jak zrobilem siostrze awanture o to jak wychowuje dziecko tak samo wypomne to innym ludziom ktorzy nieodpowiedzialnie wychowuja swoje dzieci, majacych na uwadze tylko "tu i teraz" zamiast pomyslec jaki to bedzie mialo efekt w przyszlosci lub tez na otoczenie.
Wyolbrzymiam? Wystaczy poczytac fora dla rodzicow i zobaczyc ze jest to narastajacy problem i wiekszosc rodzicow nie wie jak sobie z nim radzic, z jednej stony nagonka na bezstresowe wychowanie dziecka a z drugiej strony brak fachowej pomocy dla rodzicow w sytuacjach kiedy trzeba dziecku zalozyc jakies ograniczenia. Ludzie wiec na swoja reke i na swoj rozum rozwiazuja te domowe/wychowawcze problemy i gdzie jednemu sie udaje tam 2 innych ma domowe wojny.
A to ze na forum jakas anonimowa banda gimbusow bedzie mnie wyzywac od burakow, pieprzyc trzy po trzy o sraniu i masturbacji to po mnie splywa jak lekki wiosenny deszczyk. Jak juz choragiewki za x lat dochowaja sie swoich pociech to zycze im tych samych problemow :), a jak jeden z drugim dostanie w pysk padem od konsolki kiedy powie dziecku aby przestalo grac to moze sie zreflektuje.
Dracula
Problem w tym ze sam obrazasz, a oburzasz sie jak ktos obrazi Ciebie. Poza tym nie masz zadnego prawa oceniac innego czlowieka bo nie wiesz jak wychowuje dziecko. Masz jakies kompleksy jesli chodzi o gimbusy? Ciagle uzywasz tego slowa, w tym watku chyba odmieniles je przez wszystkie przypadki. Skoro naprawde juz jestes w doroslym wieku to wspolczuje rodzinie z calego serca
on może bo jest wujem
jeszcze a propos speca od logiki:
- porównywanie obecnej nagonki na nowe media z tym co działo się w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku - ŹLE
- porównywanie kupna konsoli do maltretowania kobiet i zwierząt - DOBRZE
brilliant!
koobon
Wujem, ktory ucieka do kata jak siostra rzuca "bedziesz mial dziecko to pogadamy"
[270] [272] kolejny wtorny tekst o tym samym, jak jus tracisz czas na napisanie czegos to badz bardziej kreatywny. O moja rodzine sie martwic nie musisz bo nikt z jej czlonkow nie oczekuje zadnego wspoczucia tym bardziej od anaonimowego uzytkownika forum. A dodatkowo w konstytucji nigdzie nie nie jest zapisane ze nie mam prawa oceniac innego czlowieka, mam takie prawo i kilku krzykaczy na forum internertowym tego nie zmieni.
Kolejny wnikliwy forumowy psycholog
Alpha ->
W przypadku internetu (w różnych postaciach) problem jest jeszcze poważniejszy.
Problem z uzaleznieniem, jakie by ono nie było, jest taki, że poddają się mu jednostki podatne. Gdyby większość społeczeństwa była choć w połowie tak bardzo podatna, jak starasz się udowodnić, nasz świat skończyłby się na etapie trzeciego zlodowacenia.
I nie, nie dyskutujemy tu o podatności na "lewackie", "prawackie" czy inne ideologie, nie robimy tematu politycznego, nie wnikamy w te sfery, więc jeśli chciałbyś coś powiedziec na ten temat - don't. Mówimy tu o czystym, klinicznie stwierdzonym uzależnieniu od nikotyny, kokainy, seksu, pracy, telewizji, zupy mlecznej, internetu. Człowiek uzaleznia sie łatwo. Tym łątwiej, im bardziej dostępne jest źródło uzależnienia. Ale nie jest na tym swiecie sam jak palec, od tego ma mądrych rodziców, którzy mu wyjasnią, co i jak. Ma tez swój własny mózg, który powie mu, co ma robić.
To, ze Koreańczycy nie moga spać po nocach, bo grają w Starcrafta to rzecz przykra. Ale Seul jakoś dalej stoi, gdzie stał i nie zanosi się, by zadrżał w posadach. To, że setki tysięcy osób umiera na raka płuc z powodu palenia nie sprawiło, że nie rodzą się nowi ludzie na ich miejsce. To, ze jakiś Japończyk zapracował się na śmierć nie wpłynęło w żaden sposób na polską gospodarkę. To, ze jakiś pojeb zaczął bić matkę krzesłem, bo nie mógł walić z aksa w Tibii? W tym samym czasie miliony innych z odciętą siecią wyszły na spacer.
Sorry, ale to jest błąd logiczny. Oceniasz obecną diagnozę jako nietrafną na podstawie nietrafnych diagnoz przeszłych.
Jeśli ja popełniam błąd logiczny, jaki popełniasz ty, wróżąc z fusów trafność diagnozy, która obwieszcza upadek cywilizacji z powodu uzależnienia od internetu? Myślałem, ze nie przepadasz za gusłami.
Nie mówię, że krytyka jest niesłuszna. Problem w tym, że ona jest przez ciebie wyolbrzymiana do rangi apokaliptycznej.
A to nie jest przypadkiem trochę tak, jak: sąsiad bije żonę! Co wnikasz - twoja żona? Nie masz takiego wrażenia?
Dzwonię na policję. Podobnie, jakby katował dziecko czy mordował psa. Bo przemocą wobec słabszych się brzydzę (wyjątkiem jest Drakula, sam się wstydzę, że w ogóle z nim rozmawiam). Ale to jest zupełnie skrajny przypadek i skala przewinienia, bo dochodzi do psychicznego i fizycznego znęcania się, a to jest z gruntu złe i nie trzeba mieć doktoratu z filozofii, medycyny, psychologii, by wiedzieć, że coś takiego nie uchodzi istocie ludzkiej.
I zanim powiesz, ze podawanie dziecku homeopatycznego oscilokochujwieco to znęcanie się, powiedz mi, czy dziecko przeżyło terapię i czy zostały mu po tym jakieś nieodwracalne zmiany psychiczne lub fizyczne. Jeśli tak, mozesz śmiało powiadomić władze i nikt cię z tego powodu nie wyśmieje. Jeśli nie - możesz najpierw zobaczyć drzazgę we własnym oku.
Coś mi się wydaje, że sam o tym pisałem. Wydaje mi się też, że sam byłem dzieckiem i trochę z tego pamiętam.
Pamięć dziecka to psotna suka, bo niektóre sprawy wyolbrzymia, inne osładza, jeszcze inne obrzydza, niektóre zaciera, a niektórych w ogóle nie pamięta. ja na przykład pamiętam dobrze, jak świetnie bawiłem się przed Atari 65XE. A być może tylko mi się to wydaje i tak naprawdę zafundowano mi pranie mózgu, które wpłynęło na moją dziecięcą zdolność zapamiętywania.
Ale być może z tego samego powodu, że innym ta piana na pysk nie występuje, w przeciętnym mieście nadal mamy setki interwencji policji związanych z przemocą domową. Bo świata się nie zmieni, więc nie warto wnikać.
Może też dlatego widuje się matki, które swojego spasionego jak wieprz dzieciaka prowadzą do budki z kebabami i kupują mu cztery hotdogi, a na deser zapiekankę i kolę do popicia. Być może, że to są debile i nie ma co wnikać.
Skoro te interwencje policji są, to chyba jednak ktoś reaguje, nie sądzisz? No, ale ja nie o tym...
Czy wszystkie kobiety są bite przez mężów? Czy wszystkie dzieci są coraz grubsze? Czy wszystkie bociany odlatują na zimę? Czy Alpha odnajdzie w życiu szczeście? Czy Ksawery zabierze Monterę do Krainy Oz? Tyle pytań, tak mało odpowiedzi.
Znów generalizujesz, misiaczku, podkłądając skrajne przypadki pod jak najbardziej normalny ogół.
Teraz załóż, że moi rodzice nie żyją. To nie jest prawda. Ale mogłoby tak być. A Ty nadal napisałbyś to, co napisałeś. I Ty coś mówisz o normach społecznych? Dobre
Nie zakładam automatycznie, ze rodzice każdego mojego rozmówcy nie żyją, być może w twoim środowisku szprycowanym nieskuteczną homeopatią ludzie padają jak muchy, ale u mnie większość odchowuje już trzecie pokolenie. Jednak w wypadku, gdyby to była prawda, złożyłbym kondolencje i przeprosił, bo tego wymaga norma społeczna. I na pewno byłoby to bardziej zasadne i społecznie akceptowalne, niż niespodziewany atak na czyjąś matkę zadającą proste pytanie o konsolę dla syna.
_____________________________________________________
(chryste, ale to długie, co ja tu robię?)
_____________________________________________________
Drakul->
smiesznie to brzmi spod palcow kolesia ktory cale swoje jestestwo na forum kreuje pod bycie guru dla tych mlodzikow. Horagiewki powiewaja a Yughurt ma ekstaze.
Kiedy płyta zaczyna szwankować i wciąż powtarzać ten sam fragment, należy ją wymienić lub wyrzucić. Ilość powtarzających się stale uwag też mam ci liczyć? Czy może cytat kolejny wtorny tekst o tym samym, jak jus tracisz czas na napisanie czegos to badz bardziej kreatywny. nie dotyczy jaśnie szanownego pana?
problemem jest to ze nie zyjemy gdzies na syberii i to jak wychowujemy swoje dzieci ma wplyw na innych.
Owszem. Nigdy nie twierdziłem inaczej.
Nawet nie wyobrazasz sobie jak ciezko jest pokierowac rozwojem swojego dziecka kiedy przykladowo sasiad swojemu dziecku w podobnym wieku na wszystko pozwala i kupuje mu co dzieciak sobie zawola. Moja kuzynka juz posiwiala a jeszcze 40 nie ma, dzien w dzien awantury o to ze kazik to moze grac caly caly, ze kazik to ma telefon, ze kazik to ma tablet i telewizor w pokoju. Obecnie sa w trakcie szukania nowego domu bo psychicznie nie daja rady a w poradni wychowaczej dla dzieci panie wzruszyly ramionami.
A co mówiłem o zmianie znajomych (w tym wypadku - sasiadów)? Nie dowierzałeś, ze to możliwe, a jednak.
Kiedy środowisko, w którym wychowuje się dziecko, nie sprzyja jego rozwojowi, to się to środowisko zmienia na odpowiednie. Przy czym to dość ekstremalne rozwiązanie, bo jakoś wszystkie (lub raczej - ogromna większość) dzieci chodzą do przedszkola i szkoły i spotykają rówieśników. Wywodzą się z różnych środowisk, są wychowywane różnymi metodami, mniej lub bardziej dobrymi z mojego czy twojego punktu widzenia, i jakoś nie obserwuję, by każdy, kto ma dziecko siwiał w przyspieszonym tempie. Stara odzywka "a gdyby Kazik skoczył z dachu, też byś skoczył?" wydaje się być tu wyświechtana, lecz zadziwiająco skuteczna.
Da się? oczywiście, że się da. Bo, powtórzę po raz kolejny - dzieci są różne. I jeden rozpuszczony jak dziadowski bicz Kazik nie zmieni wszystkich swoich rówieśników w bezmózgie zombie.
Kilka razy dziennie mam sytuacje "wujek, moge pograc?", "wujek dasz mi pada" itp odmowa konczy sie obraza majestatu i zamknieciem sie w sobie na conajmniej godzine kiedy znow nabierze odwagi na kolejna probe dostepu do jakiegos gadzetu. Generalnie wiekszosc swojego wolnego czasu spedzamy z zona na tlumaczeniu dziecku dlaczego tak chcemy a nie inaczej oraz na szukaniu alternatywnych zajec.
I sadzisz, ze jesteś w tym szukaniu zajęć jakiś super odosobniony? Mam niemal to samo, tyle, ze w moim przypadku nie ma zamknięcia się w sobie, tylko jest ciche "okej" po propozycji zabawy w co innego, do czego trzeba dziecko przekonać. Gram z nim (a raczej ono siedzi mi na kolanach i patrzy, jak gram) przykładowo w Duck Tales, wcześniej ustaliwszy "gramy tyle a tyle minut", daję mu tablet do ręki na "jedną ubraną lalkę", a potem dzieciak idzie po bajkę do czytania, rysuje, wsuwa serek homogenizowany i po prostu zajmuje się sobą.
Czy to ja mam takie szczescie i obracam się w środowisku, gdzie dzieci są normalne, a cały świat to sodoma i gomora z rozwrzeszczanymi bachorami które ustawiają rodziców pod własne dyktando, czy też może nasze przykłady są raczej równoważne i żaden nie jest lepszy czy gorszy, tylko po prostu jest i mówi tyle, co powtarzam od dwustu postów - że wszystko zależy od wychowania, a nie od mitycznego wroga, jakim jest kolega Kazik, co ma wszystko?
Wyolbrzymiam? Wystaczy poczytac fora dla rodzicow i zobaczyc ze jest to narastajacy problem i wiekszosc rodzicow nie wie jak sobie z nim radzic
A ilu jest rodziców, którzy na forum o problemach z wychowaniem dzieci nie weszli, bo nie mają takich, z którymi sobie nie radzą? Liczyłeś?
A to ze na forum jakas anonimowa banda gimbusow
Szósty raz.
bedzie mnie wyzywac od burakow, pieprzyc trzy po trzy o sraniu i masturbacji to po mnie splywa jak lekki wiosenny deszczyk.
Hej hej hejże hola, mam wyciągnąć kolejne twoje cytaty, w których wręcz pławisz się w słowach "masturbacja", "kupa" i wszystkich wyzywasz, czy post [48] jest wystarczającą lekcją poglądową? Ja się zwracam do ciebie w sposób, który najwyraźniej sprawia ci przyjemność, to moja troska o twoje dobre samopoczucie, a ty mi tu takie rzezy opowiadasz. Wiedziałem, ze jesteś trochę cofnięty w kwestiach prowadzenia rzeczowej konwersacji, ale żeby tak otwarcie uprawiać hipokryzję, to się nie spodziewałem. Oj Drakul Drakul, jak już bawisz się w wytykanie palcem uważaj, zeby sobie oka nie wydłubać.
a jak jeden z drugim dostanie w pysk padem od konsolki kiedy powie dziecku aby przestalo grac to moze sie zreflektuje.
Ja naprawdę nie wiem, skąd wy bierzecie te przykłady. Co to sie u was w tych domach dzieje, dzicz kompletna.
koobun --
porównywanie kupna konsoli do maltretowania kobiet i zwierząt - DOBRZE
brilliant!
Sorry koleś, ale to że nie umiesz przeczytać prostego tekstu ze zrozumieniem, to jest tylko i wyłącznie Twój problem.
Już wiem co mi tak działa na nerwy - ja po prostu nie wierzę, że ludzie mogą być tak głupi, odbieram to jako jakąś złośliwość.
Yoghurt --
Jeśli ja popełniam błąd logiczny, jaki popełniasz ty, wróżąc z fusów trafność diagnozy, która obwieszcza upadek cywilizacji z powodu uzależnienia od internetu? Myślałem, ze nie przepadasz za gusłami.
Nie mówię, że krytyka jest niesłuszna. Problem w tym, że ona jest przez ciebie wyolbrzymiana do rangi apokaliptycznej.
Jest wyolbrzymiana, czy Ty sobie roisz, że jest wyolbrzymiana? Myślisz dlaczego pisałem o reakcji uczuleniowej. M.in. dlatego, że ja nigdzie nie wynosiłem tego problemu do rangi apokaliptycznej. To Wy coś sobie roicie. Uważam to za problem poważny, bo to jest problem poważny. Może sobie to czarować jeszcze z dziesięciu innych stron - zdania na ten temat nie zmienię.
I zanim powiesz, ze podawanie dziecku homeopatycznego oscilokochujwieco to znęcanie się, powiedz mi, czy dziecko przeżyło terapię i czy zostały mu po tym jakieś nieodwracalne zmiany psychiczne lub fizyczne. Jeśli tak, mozesz śmiało powiadomić władze i nikt cię z tego powodu nie wyśmieje. Jeśli nie - możesz najpierw zobaczyć drzazgę we własnym oku.
Dzieci chorują. Homeopatia to nieskuteczne gusła. Czego tutaj nie rozumiesz? Co mam Ci wytłumaczyć?
Znów generalizujesz, misiaczku, podkłądając skrajne przypadki pod jak najbardziej normalny ogół.
Nie, ty znów coś sobie roisz. Ale możemy porozmawiać o szacunkach. Szacunki wyglądają tak, że w samych USA liczbę osób uzależnionych od samego tylko internetu szacuje się na wiele milionów. Około 7 bodajże. Jasne, to jest jakiś tam drobny procent społeczeństwa. A jednocześnie miliony ludzi. A problem narasta. Pokolenia od małego mające dostęp do sieci, to świeża sprawa.
I na pewno byłoby to bardziej zasadne i społecznie akceptowalne, niż niespodziewany atak na czyjąś matkę zadającą proste pytanie o konsolę dla syna.
Nawet słowa nie powiedziałem o autorce wątku. Jeśli tak zrozumiała moje wypowiedzi - to przepraszam. Nie to było moim zamiarem. Napisałem posta o tym, że z konsolami należy uważać, a potem zostałem otoczony przez całą grupkę, z którą się wykłócałem. W pewnym momencie puściły mi nerwy, i - dość przysłowiowo po alkoholu - wyszedł ze mnie cham i prostak. Następnie się jako tako ogarnąłem. Tak to wyglądało z mojej perspektywy.
Jednak w wypadku, gdyby to była prawda, złożyłbym kondolencje i przeprosił, bo tego wymaga norma społeczna.
Mi się wydaje, że norma społeczna wymaga tego, żeby nie rugać innych. Tę normę wielokrotnie w tym wątku (i nie tylko) złamałem. Norma społeczna wymaga też jednak, żeby w żadnym wypadku nie wchodzić komuś na rodzinę i przewidywać możliwe ewentualności (np. że czyiś rodzice mogą nie żyć). To żadne tłumaczenie, że ewentualnie byś potem przeprosił.
To, ze Koreańczycy nie moga spać po nocach, bo grają w Starcrafta to rzecz przykra. Ale Seul jakoś dalej stoi, gdzie stał i nie zanosi się, by zadrżał w posadach. To, że setki tysięcy osób umiera na raka płuc z powodu palenia nie sprawiło, że nie rodzą się nowi ludzie na ich miejsce. To, ze jakiś Japończyk zapracował się na śmierć nie wpłynęło w żaden sposób na polską gospodarkę. To, ze jakiś pojeb zaczął bić matkę krzesłem, bo nie mógł walić z aksa w Tibii?
I jak rozumiem - to sprawia, że problemu nie ma, a w każdym razie nie można o nim mówić. Bo jak się o nim wspomni, to jest to równoznaczne z głoszeniem tezy, że niebo spadnie nam na głowę? Gdzie Ty, misiaczku, zdołałeś to wyczytać w moich postach?
Rozumiesz w ogóle co to jest problem (choroba) cywilizacyjna? Jest to przypadłość na tyle powszechna, że obciążająca społecznie, wynikająca właśnie z pewnych uwarunkowań kulturowych, konstrukcji świata jaki sobie w naszej cywilizacji zbudowaliśmy.
Chorobą cywilizacyjną jest nadwaga, czy krzywizna kręgosłupa (od pracy biurowej). Postawiłem tezę, że będzie nią uzależnienie od internetu. I tę tezę podtrzymuję. To problem, którego skali na razie możemy się jedynie domyślać, z grubsza szacować, bo to problem nowy, ale prognozy nie są tu optymistyczne. Przeciwnie.
I moje osobiste doświadczenie - bezpośrednie i wynikające z rozmów z ludźmi, potwierdza, że problem występuje i nie jest jakimś urban legend. Jest widoczny wokół nas. Wystarczy się rozejrzeć.
Dobra, to ja pozwole sobie ocenic Ciebie w Twoim stylu z posta [9], bo w koncu konstytucja mi pozwala. Jestes debilem, lecz sie.
Bo przemocą wobec słabszych się brzydzę (wyjątkiem jest Drakula, sam się wstydzę, że w ogóle z nim rozmawiam). Te wsnioski to na podstawie tarota wyciagnoles? celowe przinaczanie faktow to taki juz twoj styl ale moze postaralbys sie byc troche mniej oczywisty w tej technice.
Poza tym kolejny twoj post w stylu pierdolenia bez ladu i skladu. Raczej nic konkretnego spodziewac sie nie mozna, taki tenisista krajacy ze sciana.
[276] Nie szkoda ci czasu na pisanie do debila, idz zajmniej sie czyms produktywnym, masz cos do roboty poza siedzeniem w internecie prawda?
[278] jak na prawdziwa choragiewke przystalo, nawet slownictwo powiela bo zasob wlasnego jakis taki nijaki. staraj sie staraj, moze yoghurt da ci sie dotknac.
Sorry koleś, ale to że nie umiesz przeczytać prostego tekstu ze zrozumieniem, to jest tylko i wyłącznie Twój problem.
to, że nie umiesz przeczytać prostego tekstu ze zrozumieniem (ani samemu sklecić sensownego) sprawiło, że wydumany problem rozciągnąłeś do rozmiarów gargantuicznych i co gorsza próbujesz uczynić go naszym wspólnym
masz cos do roboty poza siedzeniem w internecie
ta jest Valem, znajdź sobie jakąś siostrzenicę do gnębienia zamiast trwonić czas na gimnazjalne masturbacje
Wystaczy poczytac fora dla rodzicow i zobaczyc ze jest to narastajacy problem i wiekszosc rodzicow nie wie jak sobie z nim radzic
Widocznie spoleczenstwo glupieje, bo za moich czasow jakos sobie radzili i nikt nie plakal, tylko wychodzil sie bawic na dwor. Ale wtedy komputer/konsola byly wlasnie czyms w rodzaju nagrody i dodatku, a nie zapelniaczem czasu.
Wychodzi wiec na to, ze ci ludzie sa sami sobie winni.
koobon
Mam kilka, ale jakos idalo im sie wyrosnac na madre dzieciaki, a rodzice ich nie trzymali za kratami z ksiazkami Dostojewskiego. Mozna? :D
Patrz, teraz nawet w wolnej chwili nie mozna sobie posiedziec przy komputerze, bo zawsze znajdzie sie ktos kto o mnie wie wiecej niz ja.
Pora sie ewakuowac z watku, bo zaraz zostaniemy nazwani gimbusami, ktorych idolem jest Jogurt
Paudyn
Daj spokoj, przeciez internetowi teoretycy znaja sie na wszystkim (mimo braku dzieci), bez ich wiedzy Twoje dziecko (jesli je bedziesz mial) wyrosnie na glupiego tlusciocha
nawet slownictwo powiela
twoje boża krówko, twoje
Pora sie ewakuowac z watku, bo zaraz zostaniemy nazwani gimbusami, ktorych idolem jest Jogurt
po ptokach, mnie taką łatkę przyszyto wczorajszym popołudniem
nie obrażam się, bo Yogha lubię, a nazywanie mnie "chorągiewką" jest i tak lepsze niż "rzekotką z fazą na anala z karpiem" (co za ciekawa wyobraźnia!)
To nie wyobraźnia, to tępota alkoholowa :D Chociaż właśnie teraz to sobie wyobraziłem ;)
est wyolbrzymiana, czy Ty sobie roisz, że jest wyolbrzymiana?
A jak nazwać wieszczenie końca cywilizacji i, symboliką tetryka, negowanie przykładu, ze "za twoich czasów" mówiono o innych mediach (gatunkach muzyki, pierwszych tabloidach, chorobie wściekłych krów, whatever) to samo, co ty mówisz teraz, w tym momencie o uzależnieniu od Internetu. Ty się posługujesz analogiami, ja tez chyba mogę, nie jest to zarezerwowane tylko dla istot boskich ze wszech miar.
M.in. dlatego, że ja nigdzie nie wynosiłem tego problemu do rangi apokaliptycznej. To Wy coś sobie roicie.
Uzaleznienie od internetu jest chorobą cywilizacyjną i nikt ci racji nie odmawia. Ale przecież stres, pracoholizm czy cokolwiek innego spowodowanego dziesiejszymi przemianami społecznymi też jest. Nie oznacza to, ze mamy rzucić wszystko w pizdu i próbować zbawiać świat twoim wzorem, bo kiedyś chorobą cywilizacyjną była rzeżączka i zgon po stratowaniu przez konia, a my wciąż tu jesteśmy i mamy się dobrze.
Dzieci chorują. Homeopatia to nieskuteczne gusła. Czego tutaj nie rozumiesz? Co mam Ci wytłumaczyć?
Dzieci są leczone nieskutecznie homeopatią. Niektórzy nie leczą ich w ogóle, choćby ze względów religijnych. Ba, kiedyś w ogóle nie były leczone, bo nie było czym, wtedy to dopiero miały przesrane. A jednak te dzieci spłodziły kolejne dzieci, a te kolejne dzieci. I tak się jakoś to kręci, bez twojej interwencji w medycynę.
Nie, ty znów coś sobie roisz. Ale możemy porozmawiać o szacunkach. Szacunki wyglądają tak, że w samych USA liczbę osób uzależnionych od samego tylko internetu szacuje się na wiele milionów. Około 7 bodajże. Jasne, to jest jakiś tam drobny procent społeczeństwa. A jednocześnie miliony ludzi. A problem narasta. Pokolenia od małego mające dostęp do sieci, to świeża sprawa.
Znów zanegujesz ten przykład jako "kiedyś tak było, i się nie stało, sraty pierdaty". W takim razie wyobraź sobie, że jesteś tym samym kolesiem, co teraz, ale żyjesz w roku 1952, tak przykładowo, i nazywasz się Johnny, pochodzisz z Oklahomy. W twoim domu pojawia się nowa zdobycz technologiczna - telewizor na tyle tani, by był dostępny dla przeciętnego obywatela, a na tyle drogi, by mocno przemyśleć jego zakup. I takich Johnnych jak ty jest circa 150 milionów. Na te 150 milionów jeden million, po szeroko zakrojonych badaniach wielu niezależnych ośrodków, uznaje się za uzależniony od tej zabaweczki, która w sumie nic poza tępą rozrywką ze sobą nie niesie. Tęgie głowy różnego autoramentu przewidują, ze problem będzie się rozwijał i mają rację - po 10 latach ludzi nie umiejących żyć bez telewizora jest już powiedzmy... no, tak 5 milionów, bo dorasta pokolenie, które wychowuje się już z TV w domu. Dalej jest to mało w skali całego kraju, ale jest to zauważalny wzrost.
A teraz przenieśmy się do grudnia 2013 roku. Jak tam uzaleznienie od TV? Dalej istnieje, dalej jest problemem. Ale czy stało się coś poza tym, ze do księgi chorób wpisano kolejną i przeznaczono parę baniek na leczenie najbardziej dotkniętych fazą na telewizję oraz uświadamianie społeczeństwa, że z Tv trzeba odpowiedzialnie, a nie bezmyślnie? Nie.
Więc co ci daje po raz kolejny monopol na prawdę i stwierdzanie, ze z internetem będzie całkowicie inaczej?
Nawet słowa nie powiedziałem o autorce wątku.
To była akurat prywata do Drakuli, bo to mały śmieszny fiutek, wybacz, nie mogłem się powstrzymać.
Norma społeczna wymaga też jednak, żeby w żadnym wypadku nie wchodzić komuś na rodzinę i przewidywać możliwe ewentualności (np. że czyiś rodzice mogą nie żyć). To żadne tłumaczenie, że ewentualnie byś potem przeprosił.
A czymże jest wyzywanie matek homeopatek, rodziców wychowujących dzieci nieodpowiednim według ciebie metodami i różne takie inne owakie, jak nie wjazdem na rodzinę? Naprawdę, wolałbym zapytać, co u twoich rodziców, jak tam zdrowie, niż zwracać im uwagę, że mają nieco aspołeczne dziecko, ale cóż mi pozostaje?
I jak rozumiem - to sprawia, że problemu nie ma, a w każdym razie nie można o nim mówić.
Ale skoro pisze, że takie przypadki istnieją, to chyba znaczy, że zdaję sobie sprawę, że ów problem jest i o nim mówię, nieprawdaż? Tylko że do wszystkiego trzeba przyłożyć odpowiednią skalę. Ty mówisz, że problem narasta i narastać będzie, ja mówię to samo, ale nie widzę też w tym jakiegoś ogromnego problemu, bo mimo wzrostu, dalej będzie to margines, łatwy do ogarnięcia dla osoby z choć jedną działającą półkulą mózgową. Źdźbło trawy, jakby się nie starało i jakby nie urosło, dębu nie przerośnie.
Rozumiesz w ogóle co to jest problem (choroba) cywilizacyjna? Jest to przypadłość na tyle powszechna, że obciążająca społecznie, wynikająca właśnie z pewnych uwarunkowań kulturowych, konstrukcji świata jaki sobie w naszej cywilizacji zbudowaliśmy.
No i mówię - w XVII wieku na rzeżączkę chorowała cała masa Francuzów, po lubili sobie pochędorzyć tu i ówdzie - takie były wtedy uwarunkowania kulturowe i konstrukcja świata. Spełnione zostały wszystkie przesłanki choroby cywilizacyjnej.
Postawiłem tezę, że będzie nią uzależnienie od internetu. I tę tezę podtrzymuję. To problem, którego skali na razie możemy się jedynie domyślać, z grubsza szacować, bo to problem nowy, ale prognozy nie są tu optymistyczne. Przeciwnie.
A teraz wróć do przykładu z samej góry posta dotyczącego telewizji i jeszcze raz zastanów się, czy jesteś pierwszą osobą w historii cywilizacji, która prognozuje i postanowiła wydać taki wyrok na zjawisko, które jest wręcz noworodkiem w obecnym społeczeństwie? I ty twierdzisz, ze nie wyolbrzymiasz i nie generalizujesz.
________________
Drakul ->
Te wsnioski to na podstawie tarota wyciagnoles? celowe przinaczanie faktow to taki juz twoj styl ale moze postaralbys sie byc troche mniej oczywisty w tej technice.
Jak do ciebie jakiś młody krewny wpadnie proszę, pozostaw naukę czytania i pisania komuś bardziej ogarniętemu w temacie, bo coraz bardziej gubisz literki. Nie denerwuj się, trzy głębokie wdechy, ziołowa herbata, kolejne trzy wdechy, a może przestaniesz pluć klawiaturą, bo człowiekowi, który chciałby bardzo udowodnić wyższość nad, ekhem, "gimbazą" nie przystoi, by trzaskał jak pojebany bez ładu i składu w klawisze, jakby pisał do koleżanki z trzeciej Be SMSa trzęsącą się dłonią.
I błagam, przecinki, bo dalej do końca nie wiem, czy masz tego psa, czy nie.
Na przyszłość będę ci podkreślał wszystkie tego typu błędy, może choć trochę dobrego z tego wyniknie. Alpha może nauczać, to i ja sobie pozwolę, a co!
Poza tym kolejny twoj post w stylu pierdolenia bez ladu i skladu. Raczej nic konkretnego spodziewac sie nie mozna, taki tenisista krajacy ze sciana.
Drakul, moje posty to te z taką fioletową gębą z lewej i napisem "Yoghurt" na górze. Te z króliczkiem Plejboja pisał kto inny.
To była akurat prywata do Drakuli, bo to mały śmieszny fiutek, wybacz, nie mogłem się powstrzymać. no tak znudzilo sie pieprzenie tego samego to trzeba wzbogacic slownictwo o nowe.
Literowek czepia sie koles co celowo przekreca pisownie aby byc fajnym dla swej gimbazy :)
Yoghurt --
Dobra, inaczej. Bo będziemy się tak w kółko przerzucać.
1. Nie twierdzę, że cywilizacja zawali się z tego powodu. Teraz jasne? Pomogło Ci, że to wprost napisałem? Teraz przestaniesz już przypisywać mi tego typu tezy, jakich nie wygłosiłem?
2. Różnica między telewizją, a internetem jest bardzo prosta. Są to wręcz nieporównywalne media. Można to opisywać na różnych poziomach rzeczywistości, ale ogólnie rzecz się sprowadza do neurologii. To jest medium interaktywne, które powiela w sobie formy interakcji w jakie z natury rzeczy człowiek lubi się angażować.
Człowiek ma potrzeby socjalne - ma portale społecznościowe. Może kreować dowolnie duże sieci znajomych z całego świata. Człowiek łaknie informacji - ma dowolne informacje w zasięgu kliknięcia myszką. Człowiek szuka podniet - ma stronki porno. Co jeszcze ma w internecie? Otóż w internecie ma np. telewizje. I radio. I gry. I tysiące innych form rozrywki. Wszystko to w zasięgu kliknięcia.
To działa dosłownie jak używka. Palacz sięga po papierosa, żeby rozładować napięcie, uruchamia się w mózgu ośrodek nagrody, nałóg pogłębia się, albo ulega podtrzymaniu. To samo jest z siecią. Klik - i masz spełnienie. Takie lub inne. Jakiego tylko potrzebujesz (z paroma wyjątkami). Sieć w znacznie większym stopniu wgryza się na poziomie podświadomym w psyche, niż telewizja. A jak zresztą mówiłem - w sieci JEST telewizja.
Po pewnym czasie następuje wręcz przyuczenie do siedzenia w sieci. Np. nie jesteś już w stanie czytać książki. To zbyt nudne, zbyt rozwlekłe. Nie masz już tej zdolności koncentracji. Zresztą już nie w ten sposób myślisz. Ty już nie zapamiętujesz i nie pamiętasz faktów. Pamiętasz odnośniki do miejsc, gdzie je można znaleźć. Wykazano to na poziomie neurologicznym - tak zaczynają pamiętać osoby uzależnione od internetu. Podobnie ściśle wykazane jest zawężenie przedziału w którym człowiek jest się w stanie skoncentrować, przyuczenie do natychmiastowego zaspokojenia (kompletny brak cierpliwości, frustracja przy braku natychmiastowych spełnień, co może się objawiać nawet agresją fizyczną) itd.
I tak dalej, i tak dalej.
Dlatego właśnie się mylisz. Sieć to nie jest kolejna telewizja. To jest coś znacznie głębszego. A na takie zjawiska szczególnie, SZCZEGÓLNIE podatne są dzieci. Dlaczego? Chociażby dlatego, że dziecko jest szczególnie wrażliwe na bodźce, że ma silnie aktywny mechanizm nagrody (bo to ogólnie jest mechanizm związany z uczeniem się, mechanizm nagradzający pewne wybory), miewa humory i zachcianki (internet na nie odpowiada, życie niekoniecznie), że procesy myślowe dopiero się w nim kształtują i znacznie łatwiej jest o nieprawidłowe przyuczenie (do sieci - a nie do świata).
Z innych powodów - dzieci bywają nadwrażliwe. Miewają często różne problemy z rówieśnikami. Dla takich dzieci sieć potrafi zastępować rzeczywistość. Jest ucieczką. Dziecko nie jest lubiane w szkole? Zamiast rozwiązać problem - ucieka w internet. Tam ma rzesze znajomych, bryluje na jakimś forum...
3. Natomiast gierki komputerowe nie są aż tak fascynujące. Nie działają na tylu poziomach. Mimo to - jak każda rozrywka - wciągają. Wciągają tym silniej, że niesamowicie działają na wyobraźnię, którą dziecko ma silnie rozbudzoną. Jak jesteś młody, to naprawdę jesteś w grze. Naprawdę zwiedzasz jakieś tajemnicze krainy i walczysz z potworami. I to może prowadzić do uzależnienia. Trzeba rozsądnie pilnować dziecka w tych sprawach.
no tak znudzilo sie pieprzenie tego samego to trzeba wzbogacic slownictwo o nowe.
Ekhm... "gimbus", "gimbaza", "gminazjum"... Weź się choć raz posłuchaj swoich rad, inaczej ktoś może zwrócić ci uwagę na stosowanie podwójnych standardów.
Literowek czepia sie koles co celowo przekreca pisownie aby byc fajnym dla swej gimbazy :)
Siódmy raz. Dobrze liczę? Jak dojdziemy do dziesięciu, dam ci prezent z okazji Mikołajek.
BTW - "wyciagnoles" to nie literówka, znamionuje raczej nieznajomość pisowni tego słowa. Ale cóż, może mi się to tylko wydaje.
To samo jest z siecią. Klik - i masz spełnienie. akurat tego yoghurtowi tlumaczyc nie musisz, przeciez to glowny cel jego dzialalnosci na tym forum.
[286] i znow to samo, usilnie starasz sie byc przesmiewczy i cyniczny tylko glupio ci to jakos wychodzi.
Dobra alpha_omega i Dracula Widać że TVN i TVP wyprali ci mózg swoimi teoriami na temat gier komputerowych
mówionych przez ekspertów którym zapłacili by więcej rodziców zakazywało pociechom grania w gry komputerowe a zamiast tego oglądali Fakty i Uwagę itp
Natomiast z wypowiedzi Naukowców wynika co innego
przykład 1
Od dawna wiadomo, że gracze mają nieco inne mózgi niż nie-gracze. Niemieccy naukowcy twierdzą jednak, że potwierdzili związek między graniem a przyrostem istoty szarej w określonych częściach mózgu.
przykład 2
Co ciekawe, najnowsze badania wykazują, że gry nie tylko nie mają negatywnego wpływu na młodych ludzi, lecz są nawet przypadki, że mają wpływ pozytywny. Stosowne badania przeprowadzili niedawno Christopher Ferguson ze Stetson University oraz niezależna badaczka Cheryl Olson. Ich wyniki opublikowano w czasopiśmie Journal of Youth and Adolescence.
Nieszkodliwość gier kwestionowana jest zazwyczaj przez ich przeciwników za pomocą przykładów młodych ludzi cierpiących na nadpobudliwość i skłonności do depresji. To oni mają być ponoć najbardziej wrażliwi na negatywny wpływ gier. Para badaczy postanowiła więc przebadać nastolatków zaliczających się właśnie do tej grupy.
Ferguson i Olson zbadali 277 młodych ludzi, których średnia wieku wynosiła 13 lat. Przebadane osoby należało do różnych grup etnicznych i były różnej płci – charakteryzowały się jednak symptomami nadpobudliwości i depresji, czyli m.in. problemami z koncentracją. W trakcie projektu przebadano wpływ agresywnych, pełnych przemocy gier na młodzież.
Okazało się, że nie istnieją żadne przesłanki, by łączyć gry wideo z agresją u przebadanej młodzieży. Co więcej, zdarzały się nawet przypadki, że gry pozwalały „wyżyć się” nadpobudliwym nastolatkom i uwalniały ich od stresu. Badacze są jednak generalnie zdania, że granie w gry wideo nie ma generalnie wpływu na zachowanie graczy, nawet w przypadkach cierpienia na depresję czy nadpobudliwość.
więc może zamiast dalej wymieniać tu argumenty potwierdzone tylko przez psychologa z Tvn który nie zna żadnego gracza itp
Zajmiesz się czymś pożyteczniejszym w życiu jak przekonywanie wszystkich na swoje poglądy
panda_94 --
Proponuję taki eksperyment: zamknąć dziecko w pokoju przed komputerem i tylko je karmić i poić. Zobaczymy co wyrośnie.
Taka propozycja. Mająca pokazać, że dane jakie przytaczasz mają się tak do tego o czym mówię i gdzie sytuuję problem z grami, jak piernik do wiatraka.
Dla mnie jest zresztą oczywiste, że granie w gry będzie powodowało wzbogacenie kory w niektórych miejscach mózgu. Np. odpowiedzialnych za orientację przestrzenną. Też mi odkrycie. Ponoć żonglowanie bardzo rozwija pewne ośrodki. Więc może dobrze by było kazać dziecku od rana do nocy wyłącznie żonglować. Jak myślisz?
Alpha -> 1. Nie twierdzę, że cywilizacja zawali się z tego powodu. Teraz jasne? Pomogło Ci, że to wprost napisałem?
Bardzo mi to pomogło. Bardzo się również cieszę. Nie skaczę co prawda z radości, ale na pewno ustaliliśmy jeden, konkretny fakt i doszliśmy do porozumienia, co jest niesamowitym osiągnięciem.
2. Różnica między telewizją, a internetem jest bardzo prosta. Są to wręcz nieporównywalne media. Można to opisywać na różnych poziomach rzeczywistości, ale ogólnie rzecz się sprowadza do neurologii. To jest medium interaktywne, które powiela w sobie formy interakcji w jakie z natury rzeczy człowiek lubi się angażować.
Tak, internet to jest medium nieporównywalne z żadnym innym. Ale poza zagrożeniami, niesie ze sobą równie dużo, jeśli nie więcej zalet a kompresja wiedzy i łatwość jej wyszukiwania oraz posługiwanie się schematami "gdzie mogę to znaleźć" nie jest niczym złym, bo niesamowicie usprawnia działanie. Ja wiem, papier, drukowana encyklopedia, biografia, sraty pierdaty - człowiek od zawsze stworzeniem był leniwym i jeśli coś łatwiej mu znaleźć w 5 sekund, niż przez 2 minuty, skorzysta z tego pierwszego wyjścia. i wcale nie będzie przez to głupszy, bo znaleziona wiedza (jeśli jest rzecz jasna zweryfikowana, a w encyklopediach tez znajdują się błędy) będzie to sama. mało tego, poprzez taki szybki proces wyszukiwania informacji zwiększa się też szybkość ich przyswajania. oczywiście, niektórzy cały dzień pochłaniają duperele, oglądają pornosy albo, wzorem Drakuli starają się wykopać nieskutecznie z dołka, do którego sami wpadli, na własne życzenie. Ale są i tacy, którzy cały dzień potrafią przesiedzieć na Wikipedii, poszerzając swoją wiedzę w przystępny, prosty sposób.
Dobrze wiesz, ze każdy kij ma dwa końce i nie muszę ci dalej mnożyć przykładów, bo sam je doskonale znasz. Tak jak obaj wiemy, jakie są zagrożenia internetu, tak wiemy też, jakie są jego niewątpliwe zalety. Ty wolisz skupiać się na tych pierwszych, ja na takich drugich, bo obaj szukamy najwyraźniej czegoś innego.
A na takie zjawiska szczególnie, SZCZEGÓLNIE podatne są dzieci. Dlaczego? Chociażby dlatego, że dziecko jest szczególnie wrażliwe na bodźce, że ma silnie aktywny mechanizm nagrody, że procesy myślowe dopiero się w nim kształtują i znacznie łatwiej jest o nieprawidłowe przyuczenie (do sieci - a nie do świata).
Jakąż krzywdą dla dziecka jest to, że potrafi korzystać z Internetu i od małego jest przyuczane, jak skutecznie wyszukiwać potrzebne informacje i samo potrafi taką wiedzę wykorzystać w praktyce, w świecie, gdzie taka umiejętność jest obecnie wręcz niezbędna? Przecież przyznałeś, że wystarczy umiar i odpowiednie wychowanie. Gdzie więc drzemie zło w tym, ze dziecko z internetu korzystać może i umie, pod czujnym okiem rodziciela?
A że przez to nie zajrzy do książki? Nie wiesz tego ty. Nie wiem tego ja. Może zniechęci się do powieści, bo obejrzy sobie adaptację w sieci. A może owa adaptacja je zainteresuje i postanowi sięgnąć po papier?
Zresztą, co to jest z argumentacja oparta na czytaniu książek? 3/4 pozycji wydawniczych to kompletne gówno, podobnie jak 3/4 treści zawartych w sieci to syf nieziemski. Gdzie, poza sposobem odbioru treści, jest różnica?
_______
Drakul->
To
akurat tego yoghurtowi tlumaczyc nie musisz, przeciez to glowny cel jego dzialalnosci na tym forum.
zestawione ze zdaniem z tego samego, jakże treściwego posta:
i znow to samo
brzmi nieco niedorzecznie.
Yoghurt --
Przecież ja cały czas piszę nie o tym, że dziecko należy zamknąć w klatce i na świat nie wypuszczać, bo jeszcze się skaleczy, tylko piszę o tym, że internet to jest znacznie bardziej niebezpieczna dla dziecka maszynka, niż się to niektórym wydaje. Nie tylko zresztą dla dziecka. Dlatego tutaj wymagana jest szczególna troska o to, żeby dziecko miało życie, kolegów, uprawiało sport i tak dalej, a nie ślęczało godzinami przed internetem. Już o tym, że wszędobylska pornografia i chore artykuły nawet na poważnych zdawałoby się portalach, to też jest jakiś problem, to nie będę mówił.
Już dawno temu przyznałem Ci rację, bo też niczego innego nie twierdziłem, że jeśli rodzic wie co robi, to nie tylko może, ale powinien z dzieckiem korzystać z internetu. Tak samo nie widzę nic złego w grach komputerowych jako takich. Cieszę się, że miałem okazję grać w młodości, bo wówczas - tak samo jak z książkami - naprawdę zwiedziłem różne światy. Teraz tak kolorowo i plastycznie tego nie odbieram. To chyba m.in. to jest tym utraconym dzieciństwem o którym się mówi i za którym się tęskni.
Ale cieszę się też, że nie dostałem konsolki wówczas, kiedy sobie jej życzyłem, tylko parę lat później. Jestem przekonany, że źle by się to dla mnie skończyło. Rodziców często nie było w domu, a na wagary pójść żadna trudność. A gry mnie potrafiły wciągnąć, oj potrafiły. Nawet mi się często śniły.
Opisałem przypadki, które się zdarzają i zdarzały się już za czasów mojej młodości. Kiedy jeszcze internetu w Polsce nie było. Przypadki osób, które zawalały klasy, bo ważniejsze od nauki były gry, a rodzice nie bardzo wnikali. Zresztą po pewnym czasie cóż z tego wnikania. Dzieciak dostanie opieprz, albo i lanie, zabiorą mu konsolę, ale do pracy wyjść muszą. To on wówczas na wagary z kumplem i do gierek. Tak to potrafi niektórych wciągnąć.
Zresztą sam, już w liceum, potrafiłem odbywać lekcje w kafejkach internetowych grając po sieci w Quake'a. A olie sobie dobrze przypominam, to miałem też parę takich sesji jeszcze w podstawówce, na PSX-ie, w Red Alerta.
Uważam, że wczoraj zachowałem się jak cham, tępak, dupek, że dałem się ponieść w jakąś ruganinę. Raz jeszcze wszystkich za to przepraszam. Najpewniej masz rację, że coś ze mną jest nie tak. Kiedyś się tak nie zachowywałem. Fajnie, że jeszcze ktoś to pamięta - jak się okazało w tym wątku. Szkoda, że przy tak niesmacznych zachowaniach z mojej strony.
Ale nadal będę bronił tezy, że nikt nawet nie starał się zrozumieć tego co piszę i po co to piszę, tylko trzeba było to z góry wyśmiewać. Spoko, że niektórzy napisali mi o własnych dzieciach, którym nic złego się od techniki nie stało, ale przecież ja nie o tym od początku pisałem, nigdzie temu nie przeczyłem. Chciałem tylko zwrócić uwagę, że bywa różnie, a komputer, gierki, czy internet, to nie jest sobie rzecz, którą dziecku można dać dla świętego spokoju i niech gra do woli. A niestety tak bywa. Nie jest to może to samo, co dać małemu dziecku nóż, ale nie jest to też to samo, co dać mu klocki lego.
Ja się nie skupiam na wadach internetu i gier. W sensie, że mam jakieś wrogie usposobienie do tych rzeczy. Piszę o wadach, bo wydawało mi się, że zalety chyba doskonale wszyscy znamy, warto o wadach przypomnieć. I tyle.
*****
Jeszcze tylko w sprawie przestawienia pamięci na odnośniki. Człowiek będzie od tego głupszy. I to znacząco głupszy. Właściwie będzie się stopniowo zmieniał w całkowitego ignoranta. Encyklopedia, tak samo jak wyszukiwanie danych w necie, może służyć za pomoc. Nie wszystko też trzeba zapamiętywać. To nawet błędne podejście. Ale wiele rzeczy warto jest pamiętać. Tymczasem tego można się w dużej mierze oduczyć. Pamiętać tylko przypiski.
To jest dobre jak informacja ma dla kogoś tylko jakoś użytkową - czasami trzeba ją pobrać i gdzieś przesłać; jest mało istotna - ot, może kiedyś się przyda; wykorzystujemy ją tylko chwilowo - mamy np. stworzyć jakieś zestawienie w pracy i tu, tu i tu wynaleźliśmy istotne dane na których możemy teraz pracować itp. Natomiast są informacje, którymi myślimy, które są nam potrzebne do wyciągania wniosków, informacje podstawowe. Jak ktoś przestaje je przyswajać, to niestety nie zbuduje żadnej głębszej struktury myślowe. Będzie z niego - człowiek-przypisek. I to nie jest nic pożądanego.
Kij ma dwa końce w tym sensie, że dobrze jest umieć stosować i jeden i drugi sposób przyswajania i zapamiętywania informacji. Źle się jednak dzieje, jak człowiek się jednego z nich oducza. Nabywa wyuczonej trudności w operowaniu pewnymi danymi w pewien sposób. A właściwie w ogóle zaczyna pamieć sytuować coraz bardziej poza sobą, na nośniku zewnętrznym. Taki człowiek staje się dość przygłupi kiedy tylko oderwać go od komputera. Niby coś wie, ale tak w gruncie rzeczy nie wie. Mógłby to co prawda sprawdzić, ale jak nie ma tej możliwości, to już nawet nie jest pewien, czy to było tak, czy to inaczej, czy na pewno, serio, a może tylko mi się miesza? Muszę to sprawdzić! Gdzie jest Wikipedia?!! Grrrr
Wróciłem z uczelni wchodze na gola i co ja patrzę, oczywiście wątek na samej górze.
W całej Polsce burze to i na golu burza gówna trwa dalej. Że wam się chce pisać te epopeje...
alpha_omega zobacz na Koreańskich pro gamerów (grają cały dzień i noc ) -12 h i co?- są to normalni ludzie
panda_94 --
A co myślałeś, że w kogo się zmienią? W jakieś ustrojstwo z Marsa? Oczywiście, że są to ludzie. Problem jest taki, że jak ktoś w rzeczywistości przez lata zajmuje się tylko graniem, to osoba do konwersacji z niego żadna. Posłuchaj wielu piłkarzy - to są z kolei ludzie, którzy przede wszystkim zajmują się kopaniem gały. Część z nich ma problem zdanie wydukać.
Cóż, to kwestia życiowego wyboru. Ale nie powiesz mi chyba, że kilkuletnie dziecko dokonuje świadomych i poinformowanych wyborów, nie?
Zresztą ja bym się zastanawiał, czy osobę, która doprowadza się do własnej śmierci siedzeniem przed kompem można uznać za normalną. A coś mi się zdaje, że szczególny talent do tego mają właśnie Azjaci z krajów w których e-gaming jest wręcz kultem.
Tak, czy owak, stawiasz problem z absurdalnej strony. Bo nie rozmawiamy tutaj o profesjonalnych graczach, tylko o dzieciach, oraz osobach uzależnionych. Informatyk też masę czasu spędza przed kompem. To nie oznacza, że jest uzależniony. To jego praca. Ale w sąsiednim bloku mieszka Kowalski, który zawalił robotę, nie wychodzi z pokoju, całe dnie i noce spędza przed komputerem, do żony się nie odzywa, chyba, żeby coś odwarknąć jak mu zwraca uwagę, dziećmi się nie zajmuje, jada w pośpiechu i przed ekranem, nie odwiedza prysznica i zapomniał co to maszynka do golenia. Bo jest uzależniony od internetu, albo gier. Są i takie przypadki. Uzależnienie skrajne.
Chrystusie (nie Ty, alpha, tylko ten z Betlejem)!
Myślałem, że wątek umrze śmiercią naturalną, a tutaj dalsze przerzucanie się ścianami tekstu. Mimo faktu, że generalnie wszyscy dyskutanci zgadzają się co do głównego tematu dyskusji - czyli, że dzieciaki potrafią być durne i trzeba im ograniczać dostęp do gierek. Jakże słodko.
Alpha->
Uważam, że wczoraj zachowałem się jak cham, tępak, dupek, że dałem się ponieść w jakąś ruganinę. Raz jeszcze wszystkich za to przepraszam. Najpewniej masz rację, że coś ze mną jest nie tak. Kiedyś się tak nie zachowywałem. Fajnie, że jeszcze ktoś to pamięta - jak się okazało w tym wątku. Szkoda, że przy tak niesmacznych zachowaniach z mojej strony.
Brawo, że umiesz się przyznać do tego i przeprosić.
Z drugiej strony-od dziś będziesz się kojarzyć z analnymi karpiami :).
TecBar ->
O kurde skąd wy bierzecie na to czas ? O kurcze O.O
Genialne pytanie. Chłopaki w nocy skończyły o godzinie drugiej. Od nowa zaczęli o dziesiątej. Klub bezrobotnego?
Tak? Jestem.
A, sorry, właśnie doczytałem, że to nie do mnie ;)
...
Ale jest i coś do mnie. Cóż poradzę, że będę się teraz kojarzył z analnym karpiem. Właściwie to z rzekotką mającą chętkę na anala z tą świąteczną potrawą. Czasu nie cofnę. Jedyne co mnie zastanawia, to - co ja do cholery mogłem mieć na myśli? Przecież ten tekst jest całkowicie niedorzeczny.
...
Przyznać jak przyznać. Fajnie by było, żeby mój mózg to sobie zapamiętał i więcej mnie nie zdradzał. Zobaczymy.
Panowie, po co te ściany tekstu. Teraz będę tracił czas na przebijanie się przez wasze posty :(.
Przecież i tak słabo, bo nie doszło do 300 postów(jeszcze jeden!) i kolejnej części... seria wątków o prześladowaniu chrześcijan - to było coś.
Dan590 --
Z łaski swojej usunąłbyś ten tekst ze swojego przypisu. Czy chcesz się dalej wyzwierzęcać?
No nie wiem alpha, za swoje czyny konsekwencje trzeba ponosic.
Tak w ogole to dlaczego Ci na tym tak zalezy? Przeciez to tylko glupia sygnaturka, nikt na to nie patrzy. A poza tym myslalem ze nie wstydzisz sie niczego co napisales, bo przeciez Ty jestes wszechdoskonaly, i tylko Twoja racja jest prawdziwa racją i powinna byc dla wszystkich.
alpha_omega-> Czytam Cię już tak wiele lat i mam jakieś dziwne wrażenie, że z czasem zgłupiałeś. Ilość obelg, jakie wyprodukowałeś w tym wątku w rozmowie z ludźmi jest zatrważająca. Ty odnotowujesz w ogóle w swojej głowie, gdy kogoś obrażasz, czy nie zwracasz już na to uwagi? Bo w sumie, wiesz, wytykasz innym głupotę (nazywając ową głupotą znacznie gorzej), a Twoje posty pełne są inwektyw, przez które nie jesteś wcale mądrzejszy. Just sayin', w sumie wali mnie Twoje jestestwo i fakt, że traktujesz forum jako pole walki, na którym to wreszcie możesz zaistnieć. Jako odbiorca Twoich postów chciałem tylko zauważyć: za mądrze to Ty się nie prezentujesz.
edit: nie zauważyłem Twojego tl;dr posta.
Dan590 --
Zabawne. Trzymaj sobie w tym przypisie co zechcesz. Na ogarniętego tym nie wychodzisz.
o.k alpha trochę się zgodzę ale tam w którymś poście napisałeś że jak dziecko się uzależni to będzie nie wiadomo jaki
nie normalny ale jak ci dałem przykłady pro gamerów (którzy są też uzależnieni od gry i pewnie byli wcześniej).A jednak są normalni i tylko z tym tylko się nie zgodzę że gra z człowieka zrobi bóg wie co.Ale Zgadzam się z tym żeby dać jakieś limity dzieciakowi.Ale rodzice chyba potrafią zadbać by dziecko grało gdy odrobi lekcje.
Podbijam, bo może ktoś tego jakimś cudem nie widział, a teraz będzie miał okazje się pośmiać.
panda_94 --
Progamer nie musi być wcale uzależniony od danej gry. To, że z czegoś często korzystamy, nie oznacza od razu uzależnienia. Wszystko zależy od tego, czy masz do danej dziedziny pewien dystans, który sprawia, że nie wchodzi ona w niepożądany, nieprzewidziany i wyrzucany ze świadomości konflikt z innymi dziedzinami życia.
Takie niełatwe do rozwikłania związki to jest zresztą przyczyna dla której mnóstwo badaczy będzie twierdziło, że nie ma czegoś takiego, jak uzależnienie od internetu.
Powiedzą np. że ludzie nie uzależniają się od internetu, ale od pornografii, hazardu, albo że rekompensują sobie istniejące już wcześniej braki np. w zdolności socjalizacji. Tylko, że to przecież jest absurd. Jest chyba oczywiste, że człowiek nie uzależnia się, dajmy na to, od pakietów danych przesyłanych przez sieć jakimś protokołem, tylko uzależnia się na poziomie danych ludzko zinterpretowanych. Internet sam w sobie, to tylko technologia dostępu do i wymiany takich danych.
Internet niesłychanie ułatwia ten dostęp. Czyni go pozbawionym wysiłku, natychmiastowym, możliwym niemal wszędzie i w każdej chwili. W tym sensie ułatwia i organizuje uzależnienia. Organizuje, ponieważ dostarcza narzędzi ich porządkowania według potrzeb, kreowania wyższego rzędu struktur. Zarazem poprzez tę łatwość i dostępność, utrudnia wyjście z nałogu, oraz maskuje istnienie problemu.
Jestem zresztą przekonany, że problem w części dotyczy, może dotyczyć, samej struktury sieci. Istnieje coś takiego jak syndrom bezmyślnego klikania, odruch klikania. Nawet po folderach na komputerze, co najczęściej trwa chwilę, póki człowiek sobie nie uświadomi tego bezmyślnego zachowania. Ale także po stronach.
Istnieje też syndrom płynięcia po linkach. Sprawdzamy coś, co nas interesuje, ale tam wyczytujemy coś innego i klikamy, żeby o tym z kolei zdobyć jakieś informacje, i tak dalej. Po pewnym czasie następuje refleksja, że właściwie kompletnie odbiegliśmy od tematu klikając kolejne, coraz mniej istotne linki. Do takich zachowań można się przyuczyć. Takie zachowania źle wpływają na zdolność koncentracji i planowego, systematycznego przyswajania wiedzy.
Czy to też jest uzależnienie? Trudno powiedzieć. Na pewno jest to przyuczenie do bezmyślnych zachowań. Później zresztą tekst, który wymaga od nas, żebyśmy coś przyjęli do wiadomości na danym, uproszczonym poziomie (a taka jest większość tekstów) i odłożyli na później zapoznanie się ze szczegółami, które w obecnej sytuacji są nieistotne, potrafi odrzucać. Kreować psychologiczne napięcie. Pojawia się kompulsywna chęć sprawdzenia szczegółów.
Otóż coś takiego, jak można podejrzewać, ma negatywny wpływ już nie tylko na pamieć długotrwałą i koncentrację, ale na pamięć roboczą (rzecz ściśle związaną z IQ), której jakość zależy m.in. od zdolności pomijania nieistotnych szczegółów, odkładania pewnych informacji na bok, a skupiania się na istotnych w danej chwili itd. Jest to powiązane z ludzką zdolnością do myślenia abstrakcyjnego w ogóle.