Na palcach jednej ręki można policzyć osoby, które piszą z sensem w tym wątku.
Soulcatcherowi ksiądz nagadał, że mężczyzna homoseksualny chodzi umalowany i udaje mamusię i ma w głowie chory zamysł bycia panem i władcą kogokolwiek. Niektórzy ośmieszają się jak zwykle.
Z sensem na pewno piszą tu graf i Mazio.
Kiedyś przecież absolutnie odrzucający i szokujący był obraz pracującej kobiety, zarabiającej na dom. To samo można powiedzieć o uprzedzeniach dotyczących nieślubnych dzieci, par żyjących na kocią łapę czy samotnych rodziców. Właśnie, nawet teraz dzieci samotnych rodziców często obrywają po nosie czy to szkole czy ogólnie w życiu. Ważnym pytaniem jest też czy gorzej na tym wychodzą. Nie sądzę, żeby to miało bardzo duży wpływ na ich dorosłe życie. Może ktoś zna jakieś badania na ten temat? Chyba nie muszę tłumaczyć jak wiele się zmieniło od tej pory, przecież świat idzie cały czas do przodu. Dzieci w szkole zawsze będą tylko głupimi dziećmi, które potrzebują rozrywki, ale społeczeństwa jednak zmądrzały w pewnych kwestiach i ludzie doszli do wniosku, że ich uprzedzenia czy też uprzedzenia ich rodziców/dziadków są często bezpodstawne.
Problemem na tę chwilę (jak to napisał wcześniej chyba graf_0) nie są chęci par homoseksualnych do adopcji, a uprzedzenia większości osób w społeczeństwie. Jeśli uważacie, że lepszą rodziną będzie (zgodnie z myślą "dzieci chcą mamy i taty) ojciec pijak i matka dziwka i tylko osobnicy innej płci mogą stworzyć prawdziwą rodzinę, a nie normalne pary kobiet/mężczyzn, które po prostu wolą w łóżku kogoś tej samej płci to ja nie nie mam pytań. Rzecz jasna, domy dziecka są przepełnione nie dlatego, że brakuje zdecydowanych i idealnych par, które się nie kłócą i mają zabezpieczenie finansowe na 3 pokolenia do przodu, ale z racji biurokracji...
Powtarzam: badania SĄ zweryfikowane przez oficjalna ciała które niczym innym sie nie zajmuja jak tylko rzetelnością badań naukowych. Vide - powyżej cytowany raport APA. To jest metanaliza innych badań - czyli raport sporządzony na podstawie wielu badań.
Każdy, kto kiedykolwiek miał do czynienia z APA wie jak upierdliwa jest to instytucja, trudno o większego cerbera w świecie psychologii.
No i raport jasno mówi że dzieci wychowywane przez rodziców tej samej płci pod żadnym względem (intelektualnym, emocjonalnym, rozwojowym) nie różnią się od dzieci wychowywanych przez pary hetero.
proszę - przypisy na dole.
http://en.wikipedia.org/wiki/LGBT_parenting
"Czyli jesteś za wykluczeniem z systemu adopcji niepełnosprawnych kobiet?
Tylko, że takie prawo dyskryminuje innych. Chciałbyś aby Cię dyskryminowano?"
Widzę mevico że próżne z Tobą rozhowory ;) Dla porządku, przypomnę tylko że pisałem o możliwości adopcji dzieci przez pary homoseksualne na dzień dzisiejszy. Nie pisałem o niepełnosprawnych kobietach mających chęć na adopcję ;)
Nie pisałem też o wielu innych przypadkach adopcji które nie mają szans na realizację. Nie widzę też tutaj nigdzie "dyskryminacji", widzę natomiast cały szereg problemów społecznych godzących (dodatkowo) w dobro dzieci.
Nie sprzeciwiam się wizjom par homoseksualnych (Tlaocetl) wychowujących dzieci.
Wiem że obecnie, wedle możliwości rozwoju tolerancji i zachowań naszego społeczeństwa, owe wychowanie byłoby obciążone już na wstępie, nie tylko dodatkowym "warunkowaniem" dla takich związków. Jak sam przyznałeś to "dzieci płacą" więc cały czas się zastanawiam jakie są właściwie intencje Twojego uporu. Na pewno chodzi o dobro dzieci?
No bo faktycznie trzeba znać miejsce, w którym się żyje. Niby w UK homoseksualizm nie jest niczym szokującym, wiadomo że jest, widzi się go w telewizji, w prasie. A jednak nigdy nie widziałem pary homoseksualnej epatującej swoim związkiem na ulicy, czy w sklepie. Dwóch mężczyzn idących za rękę, czy nawet kobiet (pomijam kwestię nawalonych nastolatek w klubie). Czemu tak jest? Bo się zwyczajnie boją? Boją, że spotkają jakiegoś oszołoma (jakich paru już pojawiło się w tym i w innych wątkach o tej tematyce), który wyzwie, wyszydzi, a może nawet uderzy. Może będzie to grupa podchmielonych "normalnych", którzy na co dzień otaczają opieką swoje partnerki, kupują im kwiaty i głaszczą dzieci po główkach, a teraz zgodnie z zasadami psychologii grupy zaczną od słowa do słowa awanturę w imieniu obrony moralności. Podejrzewam, że sam byłbym nieco zniesmaczony widokiem całujących się mężczyzn na ulicy, to fakt. Ale pewnie odwróciłbym jedynie wzrok. Wielu z was natomiast uznałoby, zupełnie jak wasi kochani muzułmanie, że należy zakończyć ten niemoralny spektakl, bo co sobie potencjalne dzieci pomyślą. Tak naprawdę nie dajecie im prawa do miłości i życia. Wy jedynie łaskawie zezwalacie w swojej tolerancji na to, żeby istnieli, skoro już są. Najlepiej siedzieli w domach i czekali na śmierć. To tyle w kwestii miłości bliźniego i naprawdę wielu z was się to tu tyczy.
Flyby
"Dla porządku, przypomnę tylko że pisałem o możliwości adopcji dzieci przez pary homoseksualne na dzień dzisiejszy. Nie pisałem o niepełnosprawnych kobietach mających chęć na adopcję ;)
Nie pisałem też o wielu innych przypadkach adopcji które nie mają szans na realizację. Nie widzę też tutaj nigdzie "dyskryminacji", widzę natomiast cały szereg problemów społecznych godzących (dodatkowo) w dobro dzieci."
Pisałeś o tym, że jesteś świadom, iż adopcja rodzi wiele problemów i nie powinno się włączać do systemu homoseksualistów by nie prowokować nowych problemów. Tak więc, zgodnie z tą logiką, należałoby przebadać wszystkich adoptowanych i na tej podstawie zrobić selekcje tych, którzy powinni mieć prawo do adopcji dziecka. Jeżeli przyjęłoby się jakieś twarde kryteria to, w przeciwieństwie do obecnej sytuacji, nie byłoby dyskryminacji w systemie dostępu do praw adopcyjnych.
Twój argument przypomina postawę przeciwników legalizacji narkotyków, którzy mówią, że skoro legalne są papierosy i alkohol, które powodują mnóstwo problemów, to nie legalizujmy innych bo to zrodzi nowe problemy. To jest właśnie przykład polityki dyskryminacyjnej, która uprzywilejowuje osoby preferujące alkohol/papierosy w stosunku do osób preferujących kokainę.
A jednak nigdy nie widziałem pary homoseksualnej epatującej swoim związkiem na ulicy, czy w sklepie.
zalezy gdzie sie mieszka, pracuje. mam przyjemnosc ogladac praktycznie codziennie takie kwiatki, ze podejrzewam wyobraznia tego nie obejmie (koles w szpilkach czarnych rajstopach i mini, jednak z psujaca calosc broda) to nic szczegolnego.
Niewiele jest w stanie mnie juz zdziwic.
Londyn? W Polsce by to nie przeszło. W Szkocji jak widać chyba też. Ale to nie jest ważne, bardziej chodziło mi o podkreślenie fałszywej postawy.
Niestety, meviusie, nie ma potrzeby "przebadania wszystkich adoptowanych" oraz robienia jakiejś "selekcji". System adopcji jest unormowany prawnie i działa (lepiej lub gorzej). Dyskutujemy tutaj o "poszerzeniu" go w ściśle określonym kierunku. Trafia to na względnie naturalne opory i sprzeciwy reszty społeczeństwa z wielu przyczyn, mniej lub bardziej istotnych. Jak wiesz, społeczeństwo społeczeństwu nierówne. Każde dysponuje swoim modelem obyczajowych tradycji i norm. Tylko pozornie można stosować w tym wypadku badania i analogie z innych krajów. Dobre to przy takiej czy innej propagandzie, nie zdaje natomiast egzaminu kiedy potrzebne są normalizacje prawne. Nie sprawdza się.
To samo w wypadku legalizacji niektórych narkotyków. To co może udać w społeczeństwie czeskim (to przykład luźny) nie uda się u nas - powiedzmy pół żartem że społeczeństwa też muszą dorosnąć (stworzyć warunki) aby legalizacja nie zmieniła się w społeczną degrengoladę.
Powiedzmy że homoseksualne pary są w stanie materialnie i emocjonalnie zapewnić dziecku komfort - cóż z tego?
Takie a nie inne społeczne odruchy - ostracyzm z chamstwem i prymitywizmem przemieszany, zniszczą to dobro u podstaw (być może razem z dzieckiem). Uniemożliwią prawidłowe wychowywanie dziecka we względnym spokoju. To tylko taki obrazek - z naszego elementarza rodzinnego ;)
woytek ---> Weź pod uwagę, że w linku z wiki podanym przez Ciebie wnioski na temat LGBT Parenting są kompletnie odmienne niż tego o czym tu pisze wysiak :)
A przede wszystkim kompletnie odmienne od "badań" Marka Regnerusa.
pedaly i lesby = NIE
Niech sobie zyja ale w jaskiniach i podziemiach. Sam znam homo ale sa normalni i nie potrzebna im ta cala walka 21 wieku o ich prawa. Pozwolenie na zwiazki to jeden z krokow zblizajacy do tego, ze i u nas ci najbardziej spedaleni beda kiedys walczyc o prawa do dzieci. Apetyt rosnie w miare jedzenia - we francji tez tak bylo i przegieli.
mevico :Pisałeś o tym, że jesteś świadom, iż adopcja rodzi wiele problemów i nie powinno się włączać do systemu homoseksualistów by nie prowokować nowych problemów. Tak więc, zgodnie z tą logiką, należałoby przebadać wszystkich adoptowanych i na tej podstawie zrobić selekcje tych, którzy powinni mieć prawo do adopcji dziecka. Jeżeli przyjęłoby się jakieś twarde kryteria to, w przeciwieństwie do obecnej sytuacji, nie byłoby dyskryminacji w systemie dostępu do praw adopcyjnych
chlopie jestes niesamowity :))
Nie z tego co jest napisane nie wynika to co ty wywnioskowales.
swoja drogą zenada wujek zenada .
Flyby
"Dyskutujemy tutaj o "poszerzeniu" go w ściśle określonym kierunku."
Które to poszerzenie powinno miec miejsce, jeśli system prawny ma nie dyskryminować danej grupy, natomiast wykluczenie związku osób tej samej płci po prostu ich dyskryminuje skoro inni maja prawo do czegoś, do czego oni nie mają.
"To co może udać w społeczeństwie czeskim (to przykład luźny) nie uda się u nas - powiedzmy pół żartem że społeczeństwa też muszą dorosnąć (stworzyć warunki) aby legalizacja nie zmieniła się w społeczną degrengoladę."
Jak ja uwielbiam takie górnolotne odwoływanie się do społeczeństwa. Społeczeństwo musi dorosnąć? Do czego? Do pozwolenia innym ludziom zażywania tego na co maja ochotę?
"Takie a nie inne społeczne odruchy - ostracyzm z chamstwem i prymitywizmem przemieszany, zniszczą to dobro u podstaw (być może razem z dzieckiem). Uniemożliwią prawidłowe wychowywanie dziecka we względnym spokoju. To tylko taki obrazek - z naszego elementarza rodzinnego ;)"
To jest jedynie Twoje założenie, równie dobrze ja mogę założyć, że bogactwo rodziców (znając zawiść i zazdrość ludzi) uniemożliwi prawidłowy rozwój dziecka. Czy zatem wykluczyć bogatych z systemu adopcyjnego? Nie jesteś w stanie uchronić nikogo przed złym nastawieniem otoczenia. Rolą dobrego rodzica jest pokazanie, czemu ta nietolerancyjna część społeczeństwa się myli i wychować dziecko na osobę, która nie będzie krzywdzić innych. I to może zrobić każdy rozsądny człowiek, niezależnie od tego z kim sypia.
Belert
A Ciebie pytał ktoś o zdanie? Przestaniesz szczekać?
Nie przeginać z tolerancją, Zenon z Pomyj po kursie traktorzysty nie może pilotować odrzutowców, nawet jak bardzo chce, nie jest to żadna dyskryminacja.
O adopcję może ubiegać się każdy kto spełnia kryteria, w tym też kryteria mało wymierne a czy to samotna matka, para lesbijek czy też ksiądz to sprawa wtórna.
Wystarczy żeby zespoły opiniujące były: rzetelne, uczciwe, mające na celu dobro dziecka oraz odporne na dowolne naciski. Czyli takie jak prawie całe nasze społeczeństwo.
"I to może zrobić każdy rozsądny człowiek" ;)
Otóż każdy rozsądny człowiek, mevico, powinien zdawać sobie sprawę że żyje w takim a nie innym społeczeństwie i zawdzięcza mu to i owo ;) Język, tradycje, wychowanie i jeszcze coś tam - sporo takich "górnolotności", co go kształtowały - zresztą (na ogół) z jego rodzicami.
Myślę że preferencje seksualne (chociaż zdaję sobie sprawę z ich wagi i siły) muszą (w ramach rozsądku właśnie ;)) uwzględniać te zależności. Możesz krytykować, buntować się, nawet wyjechać stąd w ramach buntu ( co byłoby najgorsze wbrew pozorom, także dla Ciebie ;)) lub (w ramach zależności) próbować coś tam zmienić. Hmm, zdaje się że wyczerpaliśmy temat.
Podsumowując - pozostaje tylko czekać momentu kiedy facet i jego pies "Fuckie" będą mogli zaadoptować dziecko po zawarciu małżeństwa, w końcu nie należy dyskryminować czyichś skrzywień seksualnych i tolerować zażywanie tego, na co ma się ochotę, a zapewniając dziecku właściwą formę opieki zagwarantuje się mu prawidłowy rozwój psycho-fizyczny.
Vive la France !
Związki homoseksualne = TAK
Adopcja dzieci = NIE
Soul - sory ale muszę się z Tobą nie zgodzić
Istnieją normalne kochające się pary homoseksualne, które chciały by mieć dziecko i byłyby 200 razy lepszymi rodzicami niż jakieś sierocińce, czy patologiczni heteroseksualni rodzice, którym zabiera się dzieci.
@down
genialny przykład
A ja chciałbym tylko zaproponować taki mały eksperyment myślowy, który pozwoli zobaczyć wiele argumentów pojawiających się w tym wątku w innym świetle. Zamieńmy sobie parę rzeczowników na inne i zobaczmy co z tego wyjdzie - zamiast "homoseksualista" napiszmy "murzyn", zamiast "pedał" napiszmy "czarnuch" a zamiast "heteroseksualista" - "biały" (dla lepszego efektu można sobie dodatkowo wyobrazić, że rzecz dzieje się 50 - 60 lat temu albo i wcześniej).
Co z tego wyjdzie? Ano takie na przykład kfiatki:
"Ja to wolałbym być w domu dziecka niż mieć ojca czarnucha!"
"Pozwól czarnym na związki i adopcje i niedługo to my biali będziemy się musieli na czarno pastować!"
"Przecież inne dzieci w szkole nie dadzą żyć takiemu - będą latać za nim i wołać, że jego tata to czarnuch! Nie można na to pozwolić dla dobra dziecka!"
"Związki z czarnymi? No pewnie, to może jeszcze z psami?!"
Itede, itepe, etcetera - dyskryminacja to dyskryminacja - można nienawidzić homoseksualistów tak samo jak można nienawidzić murzynów, rudych czy okularników, ale trzeba sobie zdawać sprawę jak na taką nienawiść patrzy ta druga strona...
Tofu - ja też brzydzę się rasizmem, antysemityzmem i innymi tego rodzaju debilizmami, które współcześnie cechują głównie głupców a ich fobie i uprzedzenia wynikają w dużej mierze z prymitywizmu i ignorancji. Ale tutaj nie chodzi o dyskryminację, tylko o dobro dziecka.
mnie naprawdę dziwią wyniki badań, z których jednoznacznie wynika, że dla dziecka nie ma różnicy czy wychowywane jest przez biologicznych rodziców, przez heteroseksualną rodzinę a przez rodziców którzy go adoptowali do tego rodziców z mniejszości seksualnej pary gejów.
Może i jestem dziwny, może nie jestem super extra tolerancyjny, ale nie uważam za dobre gdy małe dziecko od najmłodszych lat widzi, jak dwóch facetów się dotyka, jak idą ze sobą do łóżka, być może słyszy jak uprawiają sex.
Nie jest to normalne zachowanie i raczej wolałbym dziecku takich wrażeń oszczędzić.
A tu mi wyskakują jakieś badania - że rozwój dziecka w nienormalnej rodzine (bo ciężko rodzinę tata + tata + dziecko) nazwać normalną i nikogo tu nie chcę obrażać, przebiega zupełnie normalnie.
Staram się jak mogę być daleki od wszelakich typów "dyskryminacji", łącznie z ową sugerowaną przez Tofu, "nienawiścią" ;) Zbyt często niestety to określenie staje się kluczem czy wręcz wytrychem, w łamaniu takich czy innych konwencji lub obyczajów.
Bywa że słowo "dyskryminacja" staje się "przykrywką" i jest nadużywane przez "zainteresowane środowiska". I nie mam tutaj na myśli homoseksualistów.
Wiosnaidzie - akurat piszesz o objawach których panowie badacze nie są w stanie uwzględnić (skoro chcą być obiektywni) na "minusowej skali". Nie są także w stanie wychwycić wielu innych objawów i długofalowych efektów wychowania dziecka przez pary homoseksualne. Miarodajnym i wiarygodnym (?) źródłem takich badań staje się dopiero samo dziecko - kiedy dzieckiem być przestaje ;)
Takie jedno pytanie - bo strasznie jestem ciekawy: Czy na forum znalazlby sie chociaz jedna osoba ktora sklonna by byla oddac wlasne dziecko na wychowanie dla homoseksualnej pary.
Wygraliscie w totolotka, macie polrocznego malucha, lecicie z virginem w kosmos, ryzyka, ankieta i pole do zaznaczenia "tak zgadzam sie by pary homoseksualne byly brane pod uwage w trakcie adopcji naszej pociechy".
Osobiscie bym NIE "ticknal".
wiosnaidzie - Zostaje też pytanie - czy jest na forum osoba która własne dziecko oddalaby KOMUKOLWIEK na wychowanie. Strasznie manipulujesz tym pytaniem.
Tofu ---> proszę bardzo, oto mój eksperyment myślowy.
NIE, nie oddał bym białego dziecka do adopcji czarnej rodzinie. I co więcej tylko w bardzo niewielu krajach kolor skóry przy adopcji nie ma znaczenia. Tak samo nie oddał bym czarnoskórego dziecka do adopcji Polskiej białej rodzinie, bo by go środowisko zniszczyło.
Zawsze znajdą się lepsze możliwości adopcji.
Przy adopcji trzeba patrzeć na dobro dziecka nie zaś na niedobory emocjonalno psychiczne potencjalnego rodzica, który nie może urodzić bo jest facetem a do pełniejszego udawanie że jest "kobietą" czy "rodziną" czy "małżeństwem" potrzebuje małego dziecka do przytulania.
I nie ma to nic wspólnego ani jak sugerujesz z rasizmem ani z homofobią.
Napiszę moje zdanie jeszcze raz:
Homoseksualizm = TAK, u dorosłych, samoświadomych ludzi nie jest żadnym problemem
Związki partnerskie = TAK, są nawet potrzebne
Małżeństwa Homoseksualne = NIE, do małżeństwa potrzeba kobiety i mężczyzny nawet jeżeli obydwoje są homo
Adopcja Przez Pary Homoseksuslne = NIE, nigdy w życiu
Wychowywanie Własnych Dzieci Przez Homoseksuslistów = TAK, jaknajbardziej
Flyby
"Otóż każdy rozsądny człowiek, mevico, powinien zdawać sobie sprawę że żyje w takim a nie innym społeczeństwie i zawdzięcza mu to i owo ;) Język, tradycje, wychowanie i jeszcze coś tam - sporo takich "górnolotności", co go kształtowały - zresztą (na ogół) z jego rodzicami."
Nie będę Ci mówił, gdzie mam to społeczeństwo kretynów, które narzeka, że w sejmie są te same osoby, podczas, gdy sami na te osoby głosują mając na liście wyborczej tych, którzy w sejmie jeszcze nie byli.
Wybacz ale ja się nie prosiłem o bycie częścią tego społeczeństwa. To, że urodziłem się tutaj a nie w USA, to czysty zbieg okoliczności. Nie prosiłem o nic tego społeczeństwa, więc g... mu zawdzięczam.
"Myślę że preferencje seksualne (chociaż zdaję sobie sprawę z ich wagi i siły) muszą (w ramach rozsądku właśnie ;)) uwzględniać te zależności."
Nie wiem co ma seksualność do społeczeństwa, ale kompletnie mnie nie interesuje co społeczeństwo ma do seksualności. Kto uważa, ze jest coś winien społeczeństwu, któremu nie podoba się adopcja dzieci to nie musi ubiegać się o adopcję. Proste.
Tofu
"A ja chciałbym tylko zaproponować taki mały eksperyment myślowy, który pozwoli zobaczyć wiele argumentów pojawiających się w tym wątku w innym świetle."
Chyba nie podejrzewasz ludzi o posiadanie głębokiej wyobraźni.
Wiosnaidzie
"Może i jestem dziwny, może nie jestem super extra tolerancyjny, ale nie uważam za dobre gdy małe dziecko od najmłodszych lat widzi, jak dwóch facetów się dotyka, jak idą ze sobą do łóżka, być może słyszy jak uprawiają sex."
Ty nie jesteś dziwny, jesteś po prostu człowiekiem pozbawionym wyobraźni.
"Nie jest to normalne zachowanie i raczej wolałbym dziecku takich wrażeń oszczędzić."
Swojemu dziecku możesz oszczędzić jeżeli już ma uprzedzonego tatusia.
Wiosnaidzie
"Czy na forum znalazlby sie chociaz jedna osoba ktora sklonna by byla oddac wlasne dziecko na wychowanie dla homoseksualnej pary."
Nie miałbym problemu. Zwłaszcza Pirógowi. Znam też jedną lesbę i z nią też nie miałbym problemu.
"Wychowywanie Własnych Dzieci Przez Homoseksuslistów = TAK, jaknajbardziej"
tu miałbym wątpliwości .
Soul - Do ślubu cywilnego wcale nie potrzeba mężczyzny i kobiety.
http://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%9Alub
http://pl.wikipedia.org/wiki/Ma%C5%82%C5%BCe%C5%84stwo
Nic w przebiegu ślubu cywilnego nie wskazuje na fakt że cywilny ślub może wziąć tylko kobieta i mężczyzna.
Zacznijcie w końcu odróżniać ślub kościelny, czyli wyznaniowy, od cywilnego, czyli urzędowego zawarcia małżeństwa.
Czyli nie ma problemu adopcji przez parę będącą w formalnym związku hetero-płciowym a faktycznie mających partnerów homoseksualnych. In lege artis adoptują parkę i każda parka ma jednego dzieciaczka przytulankę.
Problem praktycznie rozwiązany.
Teemoray ---> nie wiem o co ci chodzi, nie rozumiem Twojej wypowiedzi ani jej kontekstu:
Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej stanowi w art. 18, że małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, rodzina, macierzyństwo i rodzicielstwo znajdują się pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej Polskiej. Zgodnie z art. 1 Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego w Polsce małżeństwo może zawrzeć jedynie kobieta i mężczyzna.
Widzący ---> oczywiście że nie ma problemu, myślę że taka rodzina sprawdzi się dobrze. Jest tata, jest mama, są małżeństwem, kochają swoje dzieci. Dla mnie przy takch założeniach warunki są spełnione.
Soul - Konstytucja a definicja małżeństwa i ślubu cywilnego to co innego. Regulacje prawne się zmieniają, definicja pozostanie ta sama - ślub cywilny nie jest określony z definicji jako ślub mężczyzny z kobietą, to tylko regulacje prawne. Ślub kościelny - to co innego, nie wiem czemu ludzie nie potrafią tego odróżnić obie rzeczy na raz nazywając "ślubem".
Teemoray ---> jestem katolikiem, dla mnie papierek z urzędu stanu cywilnego jest wart tyle co rachunek za prąd. Nie ma dla mnie znaczenia układ "do końca życia" który mogę wypowiedzieć w 10 minut po zawarciu. Jeżeli potrzebujesz takiej iluzji do swojego szczęścia to przecież nikt ci nie broni. Chcesz podpisać taki układ ze swoim kumplem Jasiem, nie ma problemu. Jestem za twoim związkiem partnerskim i za wszystkimi innymi. Nie czyni cię to jednak kobietą, związek nie jest małżeństwem i nie daje ci prawa do adopcji.
Co do twoich insynuacji o braku zrozumienia, mam wrażenie że nie rozumiesz o czym mowa.
Soul - A zdajesz sobie sprawę że w Polsce nie każdy jest katolikiem?
Bo mam wrażenie że nie rozumiesz o czym mowa O_o.
A i to co powtarzasz o ślubie cywilnym to nieprawda :)
http://www.gazetapodatnika.pl/artykuly/slub_cywilny-a_579.htm
Teemoray - oczywiscie ze gdybym musial to bym oddal. Moze nie komukolwiek, ale gdybym mial wybor czy moje dziecko ma byc wychowywane w normalnej heteroseksualnej rodzinie, a rodzinie z dwoma tatusiami to wybralbym pierwsza opcje. Nie widze tu zadnego manipulowania faktami - faktem za to jest ze przypadki/wypadku chodza po ludziach, dziecko moze stracic rodzicow i zostac adoptowane.
mevico - jak juz to raczej nadmiar wyobrazni a nie jej brak. Zreszta niepotrzebnie ci odpisuje..
Soulcatcher ---> "Nie ma dla mnie znaczenia układ "do końca życia" który mogę wypowiedzieć w 10 minut po zawarciu." - Wybacz, ale ślub kościelny też możesz wypowiedzieć 10 minut po jego zawarciu, tyle, że jest trochę więcej zachodu i papierkologii.
Po drugie link z [234] nadal określa stan prawny, a nie definicję, co Teemoray już Ci napisał.
To jest definicja -> "Małżeństwo – związek zazwyczaj dwóch osób, zazwyczaj kobiety i mężczyzny, zatwierdzony prawnie i społecznie, regulowany prawami, zasadami, obyczajami, przekonaniami i postawami, określającymi przywileje i obowiązki partnerów oraz status ich potomstwa (jeżeli jest)."
Soul - Rozumiesz różnicę w stwierdzeniu " Regulacje prawne się zmieniają, definicja pozostanie ta sama"?
To co podlinkowałeś mówi o tym że w Polsce PRAWO mówi że homoseksualiści ślubu brać nie mogą. Nie ma to nic wspólnego z definicją małżeństwa i ślubu.
Ach, dopiero doczytałem że Hellmaker już to napisał : P
Wiosna ----> mnie naprawdę dziwią wyniki badań.....
Badania sa badaniami. To sa twarde fakty niezalezne od naszych upodoban.
Psychologia jasno mowi ze najwazniejsze dla psychicznego zdrowia dziecka jest milosc i bezwarunkowa akceptacja ze strony rodzica. Orientacja seksualna rodzicow nie ma znaczenia. Tyle fakty.
A jezeli chodzi o zdziwienie - w XIX wieku widok faceta przytulajacego dziecko lub pomagajacego matce je przewijac - tez wywolalby zdziwienie a moze i nawet zgorszenie. Dzisiaj nikogo nie dziwi.
"Nie będę Ci mówił, gdzie mam to społeczeństwo kretynów, które narzeka, że w sejmie są te same osoby, podczas, gdy sami na te osoby głosują mając na liście wyborczej tych, którzy w sejmie jeszcze nie byli.
Wybacz ale ja się nie prosiłem o bycie częścią tego społeczeństwa. To, że urodziłem się tutaj a nie w USA, to czysty zbieg okoliczności. Nie prosiłem o nic tego społeczeństwa, więc g... mu zawdzięczam."
Rozumiem, mevico ;) Rozumiem także że nie prosiłeś się na świat ani tutaj, ani w Ameryce. Współczuję Ci również że żyjesz wśród tego społeczeństwa kretynów i czegoś się od niego domagasz bo "g... mu zawdzięczasz". Ciekawe ile to społeczeństwo zawdzięcza Tobie - może wzajemne relacje są wyrównane?
Widać to zwłaszcza w Twoich dalszych rozważaniach "seksualność a społeczeństwo" ;) I w tym temacie obowiązują relacje zwrotne, mevico ;) Jeżeli do tej pory tego nie zauważyłeś to musiałeś żyć w szczególnej izolacji.
Nvm
Flyby
"Współczuję Ci również że żyjesz wśród tego społeczeństwa kretynów i czegoś się od niego domagasz bo "g... mu zawdzięczasz"."
Pokaż mi gdzie napisałem, że czegoś się od społeczeństwa domagam?
"Ciekawe ile to społeczeństwo zawdzięcza Tobie - może wzajemne relacje są wyrównane?"
Nie obchodzi mnie to, czy społeczeństwo coś mi zawdzięcza. Ja skupiam się tylko na osobach, które są warte mojego szacunku i przyjaźni i tacy bardzo wiele mi zawdzięczają.
"Widać to zwłaszcza w Twoich dalszych rozważaniach "seksualność a społeczeństwo" ;) I w tym temacie obowiązują relacje zwrotne"
Czyli jakie?
Dekretem z 24 maja 2013 we Francji wykreślono z kodeksu cywilnego rzeczowniki "matka" i "ojciec".
h ttp://www.youtube.com/watch?v=AbJjKv3vD08
OK woytek zalozmy ze tak jest i badania sa w 100% wiarygodne. Czy oddalbys wlasne dziecko na wychowanie do homoseksualnej rodziny? Naprawde nie wolalbys by Twoja corka/syn trafila do normalnej heteroseksualnej rodziny?
Osobiscie jako rodzic nie wyobrazam sobie innego rodzica, ktory twierdzi, ze jest mu wszystko jedno czy jego dzieckiem bedzie sie opiekowac mama + tata, czy dwoch tatusiow dwie mamusie. Nie chcialbym tego dla swoich dzieci - nie chce tez dla innych. Nawet mimo 100% wiarygodnych danych ze dwojka tatusiow + dziecko to sprawa normalna i nie ma zadnego negatywnego wplywu na rozwoj malucha.
trybik18 --->
spoko, już kiedyś podobnie we Francji było.
W czasie rewolucji (anty)francuskiej poprzez nowomowę wymierzoną przeciw ancien-regime'owi, zakazywano między innymi nadawania imion kojarzonych ze świętymi, na siłę wprowadzano nowy kalendarz, dobę mającą dziesięć godzin i wiele innych idiotycznych i utrudniających życie pomysłów, które miały służyć idei postępu oraz ideałom samej rewolucji. Jak się skończyło, wszyscy wiemy.
A większość w dalszym ciągu twierdzi, że historia nie ma zwyczaju się powtarzać. :)
"Pokaż mi gdzie napisałem, że czegoś się od społeczeństwa domagam?"
Zaczynasz mnie nudzić, mevico ;) Zbyt udatnie udajesz (?) nastolatka który nagle odkrył swoją seksualność i nic poza tym go nie obchodzi ;) Domagasz się tutaj, na tym forum, które jest (chcąc nie chcąc ;)) częścią opinii społecznej - uznania prawa do adopcji dla par homoseksualnych. Niewykluczone że pomyliłeś sobie miejsca oraz własne intencje.
Owe osoby "które są warte twojego szacunku i przyjaźni" bo ci wiele zawdzięczają, także są częścią społeczeństwa - wygląda więc na to że mamy częściowo spełnione "relacje zwrotne" o których wspomniałem. Niestety, pozostaje całkiem spora część społeczeństwa które nie podziela Twoich poglądów - niewykluczone że jest to część, wedle Twoich zwrotów, "kretyńsko" decydująca.
Co Ty na to? ;)
dasintra > bolszewickiej Rosji też . spokojny jestem . Tyle że wkurza ta nachalna propaganda . wyolbrzymianie problemu z jednej , przemilczanie niewygodnych faktów z drugiej.
widzący ---> Czy w Zgromadzeniu znajdzie się nowy Joseph Ignace Guillotin?
kit z Guillotinem. Bardziej obawiałbym się nowego Robespierre'a lub Jakuba Roux z jego stronnictwem les enragés.
a co wy chcecie od Guillotina , szczepienia przeciw ospie wam nie psują ?
W czasach już rewolucją seksualną oświeconych, zamiast Guillotina używa się Gillette Venus ;)
Flyby
"Zaczynasz mnie nudzić, mevico ;) Zbyt udatnie udajesz (?) nastolatka który nagle odkrył swoją seksualność i nic poza tym go nie obchodzi"
Spoko. Mnie też zaczyna nudzić Twoja manipulacja lub (co gorsza) nie umiejętność wyrażania w sposób jasny własnych myśli. Najpierw piszesz o społeczeństwie w sensie ogólnym a potem w sensie użytkowników tego forum, nie zaznaczając tego w żaden sposób. Ciekawe w jaki sposób miałem się tego domyśleć.
"Domagasz się tutaj, na tym forum, które jest (chcąc nie chcąc ;)) częścią opinii społecznej - uznania prawa do adopcji dla par homoseksualnych. Niewykluczone że pomyliłeś sobie miejsca oraz własne intencje."
Nie przejmuj się, niczego się nie domagam. Jeżeli ktoś chce pozostać baranem, który odmawia komuś prawa do adopcji bo sam nie chciałby być przez pewną grupę osób adoptowany, to ja mu nie bronie być baranem, tym bardziej, że ja prawa do adopcji pozbawiony nie jestem, więc to nie mój problem.
"Owe osoby "które są warte twojego szacunku i przyjaźni" bo ci wiele zawdzięczają, także są częścią społeczeństwa - wygląda więc na to że mamy częściowo spełnione "relacje zwrotne" o których wspomniałem."
Pożyczasz czasami coś swoim znajomym? Jeśli tak to dlaczego nie pożyczasz również nieznajomym. Przecież Twoi znajomi i nieznajomi (a nawet wrogowie) są częścią tego społeczeństwa.
"Niestety, pozostaje całkiem spora część społeczeństwa które nie podziela Twoich poglądów - niewykluczone że jest to część, wedle Twoich zwrotów, "kretyńsko" decydująca."
No niestety, przyszło mi żyć w czasach, w których dominuje demokracja. Mam nadzieje, że jeszcze za mojego życia zobaczę jej kres, chociaż patrząc na to jaki to świetny biznes dla wielu, śmiem w to wątpić. Na szczęście dzisiejsza technika pozwala na wiele, i w każdym momencie mogę pojechać tak gdzie mi pasuje.
wiosna ---> OK woytek zalozmy ze tak jest i badania sa w 100% wiarygodne. Czy oddalbys wlasne dziecko na wychowanie do homoseksualnej rodziny? Naprawde nie wolalbys by Twoja corka/syn trafila do normalnej heteroseksualnej rodziny?
Powiem Ci tak. Napewno wolałbym by moje dziecko było wychowywane raczej przez dwóch zdrowych i dojrzałych tatusiów niż przez tatusia i mamę którzy są gorzej emocjonalnie przygotowani, np. w kółko sie kłócą lub dostarczają tylko warunkowej akceptacji dziecku.
Natomiast gdybym miał wybór oddać do dwóch tatusiów albo do tatusia i mamy wiedząć że repezentują oni dokładnie ten sam (wysoki) poziom doskonałości, przyznam że wybrałbym tatusia i mamę, ale przemawia przeze mnie wyłącznie by tak rzec subiektywne upodobanie niż jakies poczucie że kieruję sie dobrem dziecka. To subiektywne upodobanie przypomina trochę sentymentalizm do tradycyjnych potraw wigilijnych z Galicji, nie ma w nim żadnego oburzenia, potępienia czy wzniosłych haseł - ponieważ nie przemawiająą za nim żadne argumenty empiryczne.
Ale powtarzam - łatwo bym przehandlował heteroseksualizm potencjalnych rodziców zastepczych gdybym mógł otrzymać w zamian np. dojrzałość emocjonalną, zdrową samoocenę, empatię i te wszystkie czynniki które z człowieka robią dobrego rodzica.
Cóż, mevico, sprawiałeś wrażenie pojętnego. Nie przypuszczałem że będę musiał sprowadzać Cię do tematu, wręcz pokazywać palcem. W końcu sam doszedłeś do wniosku że wszyscy jesteśmy społeczeństwem, chociaż podzielonym i skłóconym jak zwykle. Zawsze coś ;)
Skoro, jak sam piszesz, "niczego się nie domagasz", to miło było porozmawiać. Mam nadzieję że będziesz żył na tyle długo aby dożyć końca demokracji, kilku wojenek oraz wielu podróży. Dawniej powiadano że "podróże kształcą" teraz obawiam się że z racji owej "techniki", te możliwości dość istotnie się skurczyły, razem ze światem. To taka moja dygresja, nie przyjmuj jej do siebie..
Moja memoria fragilis est, ale postaram się Cię zapamiętać na poczet przyszłych dyskusji woytek, jako mądrego użytkownika tego forum. Pozdrawiam.
Temat w zasadzie prawie mnie nie obchodzi. Nie postrzegam tego jako "problemu". To, że dwóch kolesi bierze ślub? Ich sprawa. Z dziećmi to już coś innego. Społeczeństwo nie jest gotowe na coś takiego, nie ten poziom rozwoju intelektualnego. Ewolucyjnie dalej jesteśmy na etapie negacji wszystkiego co inne. Zatem adopcja dzieciaków przez pary homo, może w dużym stopniu być szkodliwe dla tych dzieci.
Co do Kościoła - problemu nie widzę. Kościół jest czymś dobrowolnym. Jak ktoś się z Kościołem nie zgadza - bierze sobie ślub we Francji, cywilny. Jak ktoś decyduje się postępować zgodnie z zasadami KK - to ślubu nie weźmie wcale, a swoje uczucia i popędy uzna za coś złego, co wymaga zmiany. Ot cała sprawa w kilku zdaniach.
Hellmaker : wyobraz sobie ze slub koscielny dla osoby wierzacej to powazna sprawa i wbrew temu co sadzisz ew. rozwod to decyzja ktora sie podejmuje z trudem , wiele razy probujac ratowac malzenstwo , w odroznieniu od zwyklego slubu ktory jest traktowany jako wspolnota interesow .I tyle.
My z zona najpierw zawarlismy slub cywilny ( mimo ze moglismy konkordatowy) zeby miec mozliwosc wspolnego rozliczania sie z fiskusem :)) a dopiero po 8 miesiacach w lecie przy pieknej pogodzie zawarlismy slub koscielny.
To byla powazna sprawa :))
A tamto to biznes .
Flyby
"sprawiałeś wrażenie pojętnego. Nie przypuszczałem że będę musiał sprowadzać Cię do tematu, wręcz pokazywać palcem."
Wybacz, że Cię rozczarowałem.
Teraz moja kolej. Człowiek 1 jest tak samo wredny jak człowiek 2. Sławomira Nowaka nazwałem człowiekiem 1 czy 2? Liczę na poprawna odpowiedź od tak pojętnego człowieka jak Ty, któremu nie trzeba wszystkiego pokazywać palcem.
Vader
"Społeczeństwo nie jest gotowe na coś takiego, nie ten poziom rozwoju intelektualnego."
A czy społeczeństwo jest gotowe na utrzymanie legalizacji alkoholu? Zdajesz sobie sprawę, jak wiele osób ginie i choruje z powodu nadmiernego picia oraz ile osób ginie i choruje przez osoby pijące alkohol?
mevico --> Nie wiem. Na pewno nie jest gotowe na prohibicję. To już było przerabiane :)
Jejku, mevico, rozbawiłeś mnie ;) Sławomir Nowak ma złą prasę (zegarki) ale publicznie przyznał że głosował za związkami partnerskimi.. Czyli - jeżeli nawet w Twoich oczach w pierwszym wypadku stracił, to w drugim winę odkupił ;)
Flyby
Niestety, zła odpowiedź. Szkoda, ze jesteś tak mało pojętny. Rozczarowałeś mnie.
Vader
"Nie wiem. Na pewno nie jest gotowe na prohibicję. To już było przerabiane"
A adopcja dzieci przez pary homo była już przerabiana?
Poczytaj sobie statystyki dotyczące szkodliwości alkoholu to się przerazisz. Z całą pewnością powinna mieć miejsce prohibicja, ludzie by przywykli i świat byłby lepszy.
mevico --?
Zdaje sobie z tego sprawę. Ale dlaczego zakazywać sprzedaży alkoholu? Państwo nie powinno wychowywać ludzi. Do prohibicji ludzie by nie przywykli. Zakaz by stworzył nowe pole do działania dla grup przestępczych. Tak jak ma to teraz miejsce z marihuaną. Niby zakaz, a co drugi nastolatek deklaruje, że palił lub miał styczność.
Adopcji nie popieram. Ludzie nie dadzą żyć takiemu dzieciakowi. Sorry, ale świat jest okrutny. Jak już musimy eksperymentować, to róbmy to w innych dziedzinach, np fizyka, chemia i inne.
A Ty, mevico, rozczarowałeś mnie ;( Jak możesz przekonać społeczeństwo do swoich nowatorskich planów nie doceniając potencjalnych sojuszników?
Hmm.. chyba żeby się zrehabilitować, poprę Twoje zdanie odnośnie prohibicji..
Kiedy Sejm ją zatwierdzi, ku radości lepszej części społeczeństwa - przyjdzie czas na adopcje dzieci przez pary homoseksualne. Zgoda?
Vader, daj się przekonać. Zaczniemy nie od jakiejś tam chemii czy fizyki ale od prohibicji. Trzeźwy naród, to naród dobry, kochający się i od czasu do czasu nawet myślący..
Natomiast gdybym miał wybór oddać do dwóch tatusiów albo do tatusia i mamy wiedząć że repezentują oni dokładnie ten sam (wysoki) poziom doskonałości, przyznam że wybrałbym tatusia i mamę, ale przemawia przeze mnie wyłącznie by tak rzec subiektywne upodobanie niż jakies poczucie że kieruję sie dobrem dziecka. To subiektywne upodobanie przypomina trochę sentymentalizm do tradycyjnych potraw wigilijnych z Galicji, nie ma w nim żadnego oburzenia, potępienia czy wzniosłych haseł - ponieważ nie przemawiająą za nim żadne argumenty empiryczne.
no i to mi wystarczy. Cięzko o jakiekolwiek argumenty w tak delikatnej sferze jak rozwój psychiki, charakteru dziecka, tym bardziej empiryczne. Przypomnę tylko, że do wszelkich naukowych badań należy podchodzić z pewną ostrożnością - co najmniej kierując się zdroworozsądkowym racjonalizmem. Wzniosłe hasła i oburzenie pozostawmy dla pismaków.
Tradycyjna rodzina jest najlepsza dla przyszłości dzieci.
Prof. socjologii Mark Regnerus z Uniwersytetu Teksańskiego w Austin przeprowadził badania na grupie 3000 dorosłych Amerykanów w grupie wiekowej 18-39 lat.
Przy tej okazji odkrył wpływ rodzaju rodziny (homoseksualnej lub heteroseksualnej) na wychowanie dziecka, sprawdzając ów wpływ w 40 odmiennych kategoriach zachowań emocjonalnych i społecznych.
Odkrył, że wśród wychowanków par homoseksualnych jest ponad trzy razy więcej bezrobotnych niż wśród osób wychowanych w pełnych rodzinach.
Raport opublikowano w prestiżowym Social Research Science.
Trybik - z tym, ze ponoc badania Regnerusa sa sfalszowane.
trybik - Jakiekolwiek badania te by nie były, istotne jest to że Regnerus nie brał pod uwagę różnych statutów poszczególnych rodzin, czyli to o czym mówiłem wcześniej - więcej złego wyrządza rodzina alkoholików mnożąca się jak króliki niż jakaś rodzina homoseksualna która po kilkuletnich staraniach i udowadnianiu że dadzą radę przygarnie dziecko.
A rodzin alkoholików jest dużo więcej, plus nikt nie mówi żeby cokolwiek z nimi zrobić.
Bo to temat nie na czasie.
trybik18 -> czytałeś ten artykuł? Zwróciłeś uwagę na elementy tablic wyników?
Raczej nie mój drogi, to co przytaczasz to są wyimki z tłumaczenia abstraktu zamieszczone gdzieś przez jakiegoś dziennikarza.
Każdy pijak to złodziej.
"A rodzin alkoholików jest dużo więcej, plus nikt nie mówi żeby cokolwiek z nimi zrobić."
kpisz czy o drogę pytasz ? ( moje podwórko > na 350 rodzin/mieszkań była 1 patologiczna rodzina , właściwie nie rodzina a "rozrywkowa" dziewczyna z 4 dzieci , wszystkie zostały w asyście policji odwiezione do "kabaretu" po wizycie kuratora - dzis podobno szlaja sie gdzieś po działkach.ach była i druga ale po podobnej przygodzie wielkimi staraniami odzyskała dziecko i dziś jest przykładną mamą . może nikt nie mówi ale robi
argument z alkoholikami jest tak głupi ze szkoda dyskutować
Widzący > tak wiem wszystkie takie badania są zakłamane .
h ttp://www.fronda.pl/a/homo-rodzice-molestowali-syna-opieka-spoleczna-nie-reagowala,27298.html
trybik - Zależy gdzie mieszkasz. 10 lat we Wrocławiu w okolicach ogrodu botanicznego - na cały budynek były 3 niepatologiczne rodziny. Na parterze dwie meliny po 5 dzieciaków biegających po podwórku grzebiących w śmietnikach bo w domu zlot alkoholowy z całej okolicy. Na górze dziwkarnia ze starymi raszplami 50+ lat. Nie muszę mówić że również coś koło 3-5 dzieciaków?
I wciąż - nikt nie mówi żeby z tymi ludźmi coś zrobić.
Ale cieszę się że się z tym nie spotkałeś, bardzo przykre doświadczenia.
Teemoray : TAK TAK polacy to alkoholicy i degeneraci w wolnych chwilach planujacy pogromy zydow.Wiem czytalem w GW :))
Na tym tle wyidealizowane zwiazki homosiow ( jacy miiiiiili ) jawia sie jako przyszlosc naszego kraju.Tu warto dodac Świetlana Przyszłośc Naszego Kraju Wg.Środy .
Tylko co to ma wspolnego z prawda?
Ani my nie jestesmy tacy ani oni nie sa tacy swieci.I nie tworza takich trwalych zwiazkow .
Belert - Czemu w ogóle do mnie coś mówisz? Ja tu żadnego swojego zdania na ten temat nie wyraziłem, po prostu zwracam uwagę że są pilniejsze problemy wymagające uwagi niż fakt że parę homoseksualistów na całą polskę zaadoptuje dziecko.
Kompletnie nie rozumiem co twój post miał powiedzieć.
Nigdy nie widziałem wątku "politycy chcą sterylizacji zdiagnozowanych alkoholików", za to tematy in vitro, gejów, czy aborcji włażą co chwilę, jakby większych problemów nie było.
Teemoray > otóż to sa ważniejsze problemy
"Zależy gdzie mieszkasz' > oczywiście ze spotkałem sie z innymi sprawami ale ze względu na to ze takie sytuacje zwracaja uwagę wybrałem przykład ze swojego ogródka gdzie wszystkich znam i mogę ocenić skale.
Nie mam zamiaru bronic patologi ale tez nie chce porównań do najgorszych wzorców.
Belert > masz tu coś o Żydach (polecam) h ttp://fzp.salon24.pl/510312,naszych-zydow-los
trybik18 -> czyli nie czytałeś, można to napisać wprost zamiast zbaczać jakimiś bzdetami.
Miej odwagę i napisz "nie czytałem i przepisałem hasło z ......" to nie ujma chociaż zawsze lepiej próbować zrozumieć to o czym się pisze.
Wracając do tematu, z tabel wyników badania zamieszczonych w artykule można również wysnuć wniosek że pary homoseksualne częściej są bezrobotne, że ludzie bezrobotni osiągają niższy dochód i że mają niższe wykształcenie. Jest to obiektywna prawda tyle że wnioski mogą być odmienne.
Ty masz jeden stary komputer ja mam trzy nowe, w wyniku badania słusznym będzie przyjęcia założenia że patologicznie unikasz kontaktu z nowoczesnością i boisz się używania najnowszych systemów operacyjnych.
w kwestii adopcji przez pary homoseksualne, mimo, że mam konserwatywne poglądy, uważam, że homoseksualiści/lesby pojedynczo czy w parach powinni mieć prawo do adopcji - są mimo swojej ułomności takimi samymi ludźmi jak my (mogą być tak samo dobrzy i tak samo źli jak heteroseksualni)- za nim dostaną dziecko powinni być odpowiednio sprawdzani - oczywiście twardo stąpam na ziemi - powinno też się w takich wypadkach weryfikować otoczenie w jakim egzystuje para homoseksualna by dziecko nie musiało znosić jakiś przykrości (np. homo z większego miasta gdzie łatwiej zachować anonimowość powinni mieć większe szanse adopcji od tych mieszkających w małej mieścinie/wsi)
Nie wierzę własnym oczom! Aż sprawdziłem kalendarz i dziś nie jest pierwszy kwietnia. Manolito - chapeau bas!
Vader
"Ale dlaczego zakazywać sprzedaży alkoholu?"
Bo szkodzi ludziom. Tak jak adopcja szkodzi ludziom według Ciebie.
Najpierw napisałeś, że społeczeństwo nie jest gotowe na adopcje przez homo, a potem, gdy ja napisałem, że nie jest również gotowe na alkohol, to nie masz z tym problemu.
"Ludzie nie dadzą żyć takiemu dzieciakowi."
W jaki sposób? Będą w niego rzucać kamieniami na rynku w łodzi? Poza tym skąd wiesz, co będzie jak adopcja przez homo nie była jeszcze legalna?
Jest wielu homoseksualistów, którzy wychowują dzieci i co tam się dzieje? Palą te dzieci na stosie?
trybik - No ale ile znasz homoseksualistów którzy chcieliby adoptować dziecko? Ile w ogóle znasz homoseksualistów że uważasz to za "ważniejsze problemy" : )?
Jak się ma statystyka homoseksualistów chcących adoptować dzieci do rodzin patologicznych, bezrobotnych, na zasiłkach, upośledzonych umysłowo czy fizycznie którzy zależnie od przypadku przenoszą swoje wadliwe geny dalej, lub nie są w stanie zapewnić dzieciom normalnego życia?
Widzący > czytałem ;) wszystkie takie badania można podważyć . Bardziej zainteresowało mnie to >(164)
MANOLITO> otóż to właśnie w zeszłym tygodniu na moim osiedlu ( nad stawikiem , Mazio zna to miejsce))) zadeklarowany pederasta alkoholik ( jagodziankę walił) bezdomny w jednym . patologia dotyczy wszystkich .
trybik18 -> nie czytałeś. Zostań w swoim świecie, szczęśliwie ja w nim nie mieszkam.
Teemoray przecież ty napisałes o ważniejszych problemach . troche homoseksualistów zam , czy chcą adoptować nie wiem.
alkoholików tez kilku ale zapewniam cie ze żaden z mi znanych nie chce nikogo adoptować no chyba ze jakiegoś sponsora .
spadam na procesje dziś nosze Rydygera ;)
edit.Widzący > czytałem nie zrozumiałem
mevico - miej litość w sercu! Dziś w nocy skończyłem trzydzieści tysięcy litrów Laphroaiga! Dziesięć lat leżał w beczkach, a ja musiałem go miksować, dodać wody, karmelu, przefiltrować i sprawdzić. A Ty tak - "nie sprzedawać"! To skąd ja na piwo wezmę?!
trybik - widzę, że bana wyłapałeś. Domyślam się, że za złą orientację polityczną. Należało Ci się! :P
temporay: ty tu sugerujessz w domysle.Homoseksualisci to idealna czystosc duszy i piekno a polacy...coz ulomni ...wszscy wiedza ze to w wiekszosc alkoholicy bo w koncu kto inny w polsce ma dzieci ?
Teemoray - odnosnie tego co napisales o badaniach Regnerusa:
Jezeli nie bral pod uwage statusu badanych rodzin w obu przypadkach tzn. w przypadku rodzin homo i heteroseksualnych to nie powinno to absolutnie przeklamac wyniku. Chyba ze:
1. patologii w zwiazkach homoseksualnych statystycznie jest procentowo wiecej
2. specjalnie do badan wybieral zwiazki homoseksualne o sklonnosciach patologicznych.
Mozna dostac linka co konkretnie sie mu zarzuca, bo akurat argument, ktory podales w ogole do mnie nie trafia.
Całkiem niezłe badanie tyle że zamiast badania wyczytali treść z tłumaczenia abstraktu i już wnioskują.
Co kto komu zarzuca mnie nie interesuje ale tu masz link do artykułu -> http://www.sciencedirect.com/science/article/pii/S0049089X12000610
Tymczasem w Wielkiej Brytanii dla obrony oficjalnej ideologii "konserwatywnego" rządu wpadają o 3 nad ranem by wtrącić do celi, za...wpisy na fejsie i twitterze :O
wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,13996901,Wpadaja_w_nocy__aresztuja__Brytyjska_policja_walczy
Boże, chroń nas przed "Prawami Człowieka"!
" wiekszosc alkoholicy bo w koncu kto inny w polsce ma dzieci ?"
Czego ja tutaj dzisiaj nie czytam ..aaach ;)
Nawet Belerta poniosło w ramiona szczerości - miejmy nadzieję że po dobrym śniadaniu ;) Czyli jednak mevico z tą prohibicją miał zupełnie dobry pomysł. Naród zaczął błyskawicznie trzeźwieć. Wprawdzie przed knajpami na dole walczą jeszcze jakieś niedobitki ale niektórzy z nich wymachują wiatraczkami z najbliższego odpustu Bożego Ciała i drą się znacznie ciszej ;)
Manolito?! Manolito uśmiechnął się tolerancyjnie także od święta. Czasem wypada.
Pozwól, że po prostu przekleję swój wpis z innego forum Ptosio:
A ja napiszę tylko tyle: wyrazić swoje niezadowolenie w stosunku do ostatnich incydentów na tle religijnym z udziałem muzułmanów, swoje poparcie dla wysiłków wyeliminowania niebezpiecznych ekstremistów islamskich z naszego życia, czy obawy jakie niesie ich obecna aktywność się powinno. W końcu przypadkowość ich chaotycznej walki, zawziętość i nienawiść jaką do nas dyszą jest przerażająca. Mimo to nie wiemy za jakie wpisy zostali aresztowani ci ludzie. Szczególnie my, imigranci, powinniśmy być ostrożni, dlatego że podejrzewam autorów o tę formę retoryki, w której jesteśmy niestety kolejnym celem. Zaufał bym więc aresztującym i przypomniał, że jeśli z kimś potrafimy się dogadać, to raczej z tymi sprawniej myślącymi Brytyjczykami. Dla dołu drabiny społecznej jesteśmy jedynie konkurencją i złodziejami miejsc pracy.
<ryj by mirencjum>
Belert - Nic nie sugeruję, nadinterpretujesz moje posty - nie wypowiadam w tym wątku swojego zdania na ten temat, bo uważam ze nie ma to sensu, zwracam tylko uwagę na pewne rzeczy w waszej dyskusji - tylko tyle i aż tyle. Proszę nie nadintepretuj tego co piszę, spróbuję pisać wyraźniej o co mi chodzi w przyszłości.
Wiosnaidzie - Masz rację, nie to miałem na myśli i z tego co widzę kompletnie źle się wyraziłem określając to "statusem" rodzin. Bardziej bym się skupiał na elementach społecznych i braku brania ich pod uwagę w takich badaniach. Ale zauważ że mówię ogólnie o takich badaniach, tak i tych które potwierdzają tezy jednej strony, jak i tych które potwierdzają tezy drugiej strony. Bo w przypadku takiego tematu bardzo istotne jest czy dana cecha (homoseksualizm, otyłość, czarny kolor skóry, jakakolwiek ułomność) jest akceptowana społecznie czy nie. W tym przypadku większy wpływ od samego wychowania dziecka przez rodziców miałaby akceptacja lub jej brak przez społeczeństwo.
Tak samo jak zwiększony odestek samobójstw wśród młodych homoseksualistów nie jest związany z tym że są jebnięci w głowę i mają poczucie winy że są nienormalni, tylko z brakiem społecznej akceptacji, szczególnie wśród młodzieży, która nie ukrywajmy - jest bardzo brutalna.
Tego te badania nie biorą pod uwagę, a jest to bardzo ważny czynnik.
PS: Z tego powodu uważam że do tej pory nie powstały rzetelne badania na ten temat - bo i przeprowadzić je byłoby strasznie ciężko. Raczej oscylowałbym nie wokół badań statystycznych, tylko w jakiejś pracy doktorskiej z socjologii szczerze powiedziawszy. Badania statystyczne czytałem z obu stron - i żadne mnie nie przekonały, bo moim zdaniem wszystkie mają bardzo dużo dziur.
Mazio, spokojnie - będzie prohibicja tylko u nas, Ty dalej będziesz robił whisky a ja ją będę szmuglował ;)
Brak społecznej akceptacji i jej konsekwencje (w tym dla dzieci adoptowanych). Niestety, Teemoray znowu ściągnął mnie z beczki whisky na ziemię ;(
To ja tradycyjnie zostanę przy swoim, ktoś przecież musi tą szmuglowaną pluskwiankę pić!
Czyżby matnia nietolerancji? społecznie nie akceptuję społecznie nie akceptujących.
To Twoja akceptacja może spać spokojnie, Widzący, nie przemęczy się akceptowaniem ;)
@Mazio
Cóż, ja emigrantem nie jestem, ale jeśli nie przeszkadza wam życie w kraju stosującym terror (inaczej aresztowania o trzeciej nad ranem w sprawie tweeta nazwać nie można) wobec obywateli w obronie swojej ideologii, to powodzenia. Tu już nie chodzi już nawet o to, jaka to ideologia, czy o wolność słowa, ale o zupełny brak poszanowania dla praw obywatelskich i pogardę dla losów jednostki, która wpada w machiny państwa.
Pamiętajcie, że wektor ideologiczny zawsze może się zmienić, a raz "oswojone" metody zostają. Zacytuję tylko pewien wiersz:
Kiedy przyszli po Żydów, nie protestowałem. Nie byłem przecież Żydem.
Kiedy przyszli po komunistów, nie protestowałem. Nie byłem przecież komunistą.
Kiedy przyszli po socjaldemokratów, nie protestowałem.
Nie byłem przecież socjaldemokratą.
Kiedy przyszli po związkowców, nie protestowałem. Nie byłem przecież związkowcem.
Kiedy przyszli po mnie, nikt nie protestował. Nikogo już nie było.
Ufam państwowym instytucjom, że wyłapując islamskich ekstremistów zamkną również wszelkiej maści przygłupów, którym wysunął się czerwony dzyndzel na zapach krwi.
Ptosio -> na litość, weź się stuknij, trochę popracuj wyobraźnią ale raczej nie tą od karcerów i przesłuchań w zimnej wodzie.
Jak z radiem Erewań, wszystko się zgadza ale....
Nikt nie wpadał o 3 w nocy wyciągając z łóżka biednych obywateli, tylko dokonano aresztowań w trakcie popełniania czynu zabronionego. Złapano na gorącym uczynku propagatorów nienawiści rasowej w trakcie nawoływania do przestępstwa. Może teraz inni pomyślą nim zaczną wypisywać paskudne bzdury, zatrzymani zapomnieli albowiem że pod drzwiami może stać policja z laptopem i lokalizatorem a dowody na żywo wyświetlają się na ekranie.
mazio, widzacy +1
mnie rozlozyl epitet konserwatywny odnosnie rzadu brytyjskiego. Dobrze, ze byl uzyty cudzyslow :D
A w ogóle jak brzmiały w te wpisy?
Mazimir, problem polega na tym, że tak zwolennicy jak i przeciwnicy adopcji przez homo/lesby odbierają im poprzez stereotypy, człowieczeństwo - jedni traktują ich jako zwyrodniałych obscenicznych dewiantów (często słusznie - np. ci wszyscy obnażający się i pogardzający kościołem zwolennicy aborcji/eutanazji i wszelkich innych "wolności" - aborcji/eutanazji), a drudzy zaś robią z nich nad ludzi (wiadomo - każdy homo to wrażliwy/inteligentny/miły człowiek - który "na pewno" będzie lepszym rodzicem niż taki zapijaczony heteroseksualny katolik)
prawda jest jak zwykle bardziej skomplikowana - wśród nich mogą mili uczciwy ludzie, jak i zapijaczeni dewianci ze skłonnościami pedofilskimi - dokładnie tak samo jak wśród heteroseksualnych - jak dla mnie po prostu ich skłonność jest taką samą ułomnością jak inne kalectwa (wiadomo - to ślepa uliczka rozwoju człowieka eliminująca ich z ewolucji)
Na wszelki wypadek (w zgodzie z poglądami Manolito a także Teemoray'a ;)) zaznaczę raz jeszcze. Mój sprzeciw wobec adopcji dzieci przez pary homoseksualne, wynika przede wszystkim ze sposobu w jaki (na razie) społeczeństwo odbiera homoseksualizm. Nie ma wciąż związków prawnych tyczących się takich par - są kłopoty i awantury już na etapie terminologii a im dalej, tym gorzej. Nie wyobrażam sobie aby ta atmosfera (wykorzystywana także przez zaciekle wojujące partie polityczne) w najbliższych latach uległa zmianie na lepsze. Zatem mowy nie ma aby w takiej sytuacji, mówić o prawidłowym wychowywaniu dzieci w takich parach. Być może (po większych ośrodkach miejskich) przy zachowaniu całego szeregu dodatkowych warunków - takie wychowywanie byłoby możliwe z korzyścią dla dzieci. Być może, byłoby tak jak z izolowanymi przedszkolami dla dzieci obcokrajowców, pragnących zachować swoją odrębność.
Tylko tym bardziej nie jestem pewny, czy w ostatecznym podsumowaniu, byłoby to korzystne dla dzieci i społeczeństwa.
w o y t e k
Nie używaj tak skomplikowanych sformułowań na tym forum jak "bezwarunkowa akceptacja", bo większość i tak nie zrozumie lub nie zechce zrozumieć. Wszak większość z nich to eksperci od psych. rozwojowej.
Od siebie tylko dodam trochę z innej beczki:
http://www.youtube.com/watch?v=WDejKyuQ100
Warto obejrzeć, zastanowić się.
ci wszyscy obnażający się i pogardzający kościołem zwolennicy aborcji/eutanazji
Och, jestem wielkim przeciwnikiem kosciola, a wlasciwie kosciolow wszelkiej masci i zwolennikiem przyzwolenia na eutanazje na zyczenie w wypadku smiertelnej choroby, oraz pozostawienia decyzji o aborcji w pierwszych tygodniach ciazy w rekach rodzicow, a nie politykow, duchownych i autorytetow. Ale sie nie obnazam Manolito.
Widzacy ----- w tym artykule ktory podales sa nawet dwa studies ktore sugeruja, ze pary homoseksualne sa lepszymi rodzicami niz heteroseksualne. Jak robic rewolucje to idzmy na calosc. Postuluje zabieranie nowonarodzonych i przekazywanie w czule rece par homoseksualnych. W imie dobra dziecka oczywiscie
Twostupiddogs ------- obejrzalem ten filmik. Z badaniem to wiele wspolnego nie ma, raczej taki happenning. Pani moderator jak dla mnie od strony psychologicznej bardzo podejrzana, nie kupuje jej historii ktora opowiada na koncu. Za bardzo cos sobie probuje udowodnic.
A co do terminow - kto chce to zrozumie.
twostupiddogs -> kapitalny film, dzięki.
woytek --> To badania poprzez eksperyment na grupie ludzi. Jedni badają zachowania grupy w reakcji na zmianę temperatur, inni na bodziec psychologiczny.
w tym artykule ktory podales sa nawet dwa studies ktore sugeruja, ze pary homoseksualne sa lepszymi rodzicami niz heteroseksualne.
rotfl jak widzę lobby homofobów zapędziło się deczko za daleko.
Vader----- mozesz w takim razie powiedziec jaka byla hipoteza, jaka byla hipoteza zerowa, zmienna zalezna, niezalezna, jaki test statystyczny zastosowano, (anova, regresja czy co), czyli krotko mowiac co robi z tego czegos badanie? A nie happening?
Wiosna ---- chyba homofilow? ;D
We Francji powstała męska odpowiedź na "Femen", a od "koleżanek' różnią się tym, że gejowskie "małżeństwa" nie wzbudziły ich entuzjazmu.
Filmik - doskonały ;) ..lekcja psychologii "stosowanej". Oczywiście, można tak jak robi to woytek (bo lekcji się "nie odrobiło" ;)) napisać że owa pani usiłuje "sobie" coś udowodnić. Zabawne jest to że pisząc (reagując) w ten sposób, wystawia się niechcący świadectwo samemu sobie. ;) I nic tu nie da "bicie piany" w stylu "jaka byla hipoteza zerowa, zmienna zalezna, niezalezna, jaki test statystyczny zastosowano, (anova, regresja czy co)" ;)
Wspaniałe, trybik18 - ile perwersji w tym proteście, typowo po francusku ;)
Liczę na to że pary małżeńskie też będą protestować w ten sposób (hmm, może chociaż dzieci pozostaną ubrane)
Flyby ---> jakbys tak mógł swoją myśl ciut chociaż więcej rozwinąć to byłbym wielce zobowiązany ;))
Oto jak się dalej potoczyły losy pani Jane Elliot i jak jej pokaz (nie) wypalił w UK:
http://www.youtube.com/watch?v=XAv8JA_9uKI
Warto zobaczyć. I apropos moje podejrzliwości, polecam 2gą minutę 3 ciej części. POkazuje ona jasno prawdziwe oblicze pani Elliot. Neofita który w głębi serca zawsze pozostanie rasistą i na siłę próbuje zmazać z siebie to pietno, widoczne tylko dla niej samej.
Żeby sprawa była jasna: idea jest słuszna, ale nie można publicznie upadlać człowieka by ją udawadniać.
Oczywiście woytek że rozwinę swoją wypowiedź "ciut więcej", jeżeli Ty zechcesz wyjaśnić (rozwinąć) nieco szerzej swój zwrot że ta pani "coś sobie usiłuje udowodnić". W ten sposób (poprzez uściślenie tematu) będziemy wzajem sobie zobowiązani ;)
Nno, nareszcie:
"Neofita który w głębi serca zawsze pozostanie rasistą i na siłę próbuje zmazać z siebie to pietno, widoczne tylko dla niej samej."
"Żeby sprawa była jasna: idea jest słuszna, ale nie można publicznie upadlać człowieka by ją udawadniać".
Teraz woytek, mam rozumieć że Twoja pierwsza wypowiedź dotyczy pani Jane, druga zaś jest tym co wyniosłeś z jej lekcji?
Flyby --> Bardzo proszę. Pod koniec trzeciej części filmu Jane Elliot otwarcie przyznaje że wedle niej wszyscy biali ludzie są rasistami. Czyli również i ona jest rasistką, gdyż, jak sama stwierdza, "została uwarunkowana". Chodzi jej jednak o jakąś zmianę w rasizmie, ale dalej przyznaje że absolutnie nie obchodzi jej zdanie innych ludzi ani to co zostanie po tych jej pokazach. Więc o jaką zmianę może jej chodzić? Chodzi o jej własne poczucie urojonej winy.
W całym pokazie nie chodzi jej o wywołanie poczucie niższości na tle koloru ich oczu, ona wywołuje poczucie niższości odwołując się do skrytych lęków indywidualnych ludzi. Jest mistrzynia manipulowania ludźmi z niską samooceną, jest to pewna cecha ludzi z zaburzeniami osobowości (borderline, narcyzm). Cały ten happenning jest absolutnie pozbawiony empatii z jej strony, więc cała idea tolerancji w jej ustach jest mocno naciągana.
"Neofita który w głębi serca zawsze pozostanie rasistą i na siłę próbuje zmazać z siebie to pietno, widoczne tylko dla niej samej."
"Żeby sprawa była jasna: idea jest słuszna, ale nie można publicznie upadlać człowieka by ją udawadniać".
Teraz woytek, mam rozumieć że Twoja pierwsza wypowiedź dotyczy pani Jane, druga zaś jest tym co wyniosłeś z jej lekcji?
Tak, znakomicie. Pierwsza dotyczy pani Jane, a druga dotyczy tego co mozna (ale nie trzeba) wyciągnąć z jej lekcji.
woytek --> Nie jestem w stanie udzielić precyzyjnej odpowiedzi na Twoje pytanie, ponieważ nie jestem psychologiem, a po drugie: nie jestem też autorem tego eksperymentu. Nie obejrzałem nawet do końca tego filmiku, bo trwa aż 55 minut - a mój czas to pieniądz. Ale w ramach zabawy, możemy pokusić się o odpowiedź na Twoje pytanie.
Po pierwsze, czy poruszamy się na gruncie planowania eksperymentu czy statystki? Bo te dwie dziedziny nauki mają inny aparat pojęciowy, a w swojej wypowiedzi przemieszałeś jedno z drugim. Wyobrażam sobie to w sposób następujący:
1. W ujęciu planowania eksperymentu przyjmując uniwersalny, statyczny model obiektu badań:
CEL główny: zbadanie reakcji obiektu badań, na zaplanowany układ bodźców.
CEL pośredni: zmiana zachowania obiektu badań - poprzez udział w eksperymencie
a) Obiektem badań jest wybrana grupa ludzi.
b) Wielkości niezależne: bodźce bezpośrednie (pytania, sugestie, krytyka i inne), bodźce pośrednie (elementy stroju, np kołnierzyki)
c) Wielkości zależne: odpowiedź zbiorowości na zmianę wielkości niezależnych (jednej lub całej ich grupy).
d) Wielkości zakłócające: np. samopoczucie elementów obiektu badań, hałas, jakość powietrza lub inne czynniki mogące mieć wpływ psychofizyczny na zachowanie obiektu badań.
e) plan eksperymentu: nieznany. Nie mam danych na ilu grupach powtórzono badanie, nie chce mi się analizować filmu pod kątem jak faktycznie zadawano pytanie, czy je powtarzano, czy zestawiano z innymi działaniami jednocześnie czy nie. Nie o to tu chodzi zresztą.
2. W ujęciu statystyki matematycznej
Żeby można było stosować statystykę matematyczną obiekt musi być próbą losową, czyli każda osoba musi mieć dokładnie taką samą szansę znalezienia się w próbie. Czy tak było? brak danych. Badane cechy próby losowej nie są zmiennymi losowymi, ponieważ nie przyjmują wartości liczbowych. Badania nie miały na celu oceny parametrów ilościowych próby. Wątpliwe wydaje się być przekładanie tego na grunt weryfikacji hipotez statystycznych. Hipotezę zerową i hipotezy alternatywne można sformułować łatwo, ale co dalej? Celem weryfikacji hipotez statystycznych jest wnioskowanie o rodzaju lub parametrach rozkładu prawdopodobieństwa zmiennej losowej próby, co tutaj nie ma zastosowania.Tu zakończę temat statystyki. Pytanie o regresję potraktuję wirtualnym uśmieszkiem ":)".
Pytanie czy to dyskwalifikuje działania pani Jane Elliot jako badania? Oczywiście, że nie. Nie każde badania mogą być opisane przy pomocy statystyki matematycznej. Warunkiem przeprowadzenia eksperymentu jest wydzielenie obiektu badań, utworzenie warunków kontrolowanych i stworzenie planu eksperymentu: czyli rodzaju wymuszeń / bodźców i określeniu, która wielkość wyjściowa (reakcja) będzie przedmiotem zainteresowania (i wcale nie musi być to próba losowa - dla przypomnienia: dla prób innych niż losowa, nie stosuje się statystyki matematycznej, chyba, że chce się zostać pośmiewiskiem w świecie nauki).
W przypadku pani Jane: grupa była, warunki kontrolowane też, układ pytań i bodźców ewidentnie wg planu, wielkości niezależne i zależne wymieniłem w pkt 2. Czyli mamy do czynienia z eksperymentem. Mało tego - powtarzanym.
Idąc dalej: załóżmy, że nie byłbym w stanie wywnioskować niczego z tego filmiku. To dalej nie dowodzi niczego. To, że z czegoś nie wynika plan działania, nie oznacza, że go nie było. Jeśli na New Scientist opublikują artykuł, że w CERN potwierdzono istnienie bozonu Higgsa - ale nie zaproszą tam Woytka by pokazać swoje obliczenia, plan eksperymentu i rodzaj zastosowanej obróbki statystycznej wyników - to jeszcze nie oznacza, że zrobili sobie tam happening :)
Granica między jednym a drugim może być cienka. Być może, to co widzieliśmy na filmiku, było zwykłym cyklicznie powtarzanym spontanem bez ładu i składu - ale więcej przemawia na korzyść eksperymentu. Być może, w naukach psychologicznych happening - może sam w sobie być eksperymentem, z którego można wyciągnąć przydatne wnioski. Nie wiem - nie moja branża.
Gdybym miał zgadywać, postawiłbym na to, że po prostu hipoteza pani Jane z jakiegoś powodu nie jest Ci wygodna. Popraw mnie, jeśli się mylę.
I druga sprawa: załóżmy, że po prostu nie zgadzasz się z panią Jane, w zakresie jej poglądów. Jaki eksperyment zaprojektowałbyś w celu faktycznej weryfikacji postawionej hipotezy? Jakie wykorzystałbyś narzędzia? Proszę byś teraz określił przy pomocy pojęć, których sam użyłeś - jak przeprowadzić takie badania.
Dobrze, woytku ;) Gorzej, że twórca wątku może uznać nasze pisanie za nie trzymanie się tematu. Zaryzykujemy.
Cóż, pani Jane mogła mówić że wszyscy biali ludzie są rasistami, nie tyle dla własnych potrzeb, co dla potrzeb lekcji właśnie.
Zastanów się, kto właściwie dał wolność niewolnikom, kto walczył z sukcesem ze zjawiskiem rasizmu? Jeżeli jego ofiary, to tylko w fazie końcowej (King i.t.d) Nie wiem czy Lincoln i ci wszyscy inni biali, co walczyli z niewolnictwem i rasizmem, mieli niebieskie oczy, czy też może dręczyło ich "urojone poczucie własnej winy" ale osiągnęli całkiem niezłe wyniki dla "słusznej idei". Tyle co do "urojonej winy" pani Jane. ;)
Mistrzem manipulowania ludźmi (dla ich dobra) powinien być każdy psycholog. Przyznaję (niestety) że owo dobro czasami wcale dobrem nie jest ale to już zupełnie "inna bajka"
Na jakie metody może pozwolić sobie psycholog działający (jak sam piszesz) dla "słusznej idei"? Bywa że dla dobra pacjenta (uczniów) musi się wyzbyć pokazywania empatii na zewnątrz, empatii osobistej. Pokazuje emocje i empatie pozorowane, czego świetne przykłady miałeś na filmikach. Czy w ten sposób można nauczyć tolerancji? Można, jeżeli wzbudzi się w odbiorcach (uczniach) odpowiednie refleksje. Niesforni uczniowie bronią się zresztą przed przykrą refleksją na wszelakie sposoby, mam nadzieję że Ty do nich nie należysz ;)
"Publiczne upadlanie" ;) Pani Jane uparcie tłumaczy że stosuje metody jakich doznawała (w tym wypadku) na co dzień, czarna mniejszość. Ona je tylko w odpowiedni sposób zmieniła ("zmanipulowała") aby każdy biały "uczeń" mógł w pełni poznać ich smak. Sądząc z reakcji, na ogół to jej się udawało.
Pani Jane nie bada, ona nadal uczy. Na podstawie jej nauk czy jak wolisz happeningów, możesz także Ty napisać pracę, tyle że tutaj jej oceniać nie będziemy. Tyle mogę ci powiedzieć, nie pisz w tej pracy że eksperymenty pani Jane to był "spontan", bo jej nie zaliczysz. ;)
Przepraszam Vader - chyba jestem już zmęczony, nie popatrzyłem na ksywkę postu..
Vader ----> ja mogę tylko bawić się w eksperta jeśli chodzi o eksperymenty psychologiczne, ponieważ na tej akurat działce nieco się znam.
Celem głównym w takim eksperymencie jest testowanie hipotezy, która dedukuje się z teorii. O celu pośrednim który Ty podajesz nigdy nie słyszałem w psychologii, ale gdybyś zechciał podać źródło chętnie rozszerzę swoja wiedzę.
Punktem wyjścia jest zawsze hipoteza. On określa ona jak zmieni się zmienna zależna o ile zmieni się zmienna niezależna (z grubsza). No i musi to być mierzalny efekt. Np. hipoteza – czas reakcji wydłuża się wraz z ilością spożytego alkoholu. Ilość spożytego alkoholu – zm. Niezalezna – czas reakcji – zmienna zależna. No i manipulujesz zmienną niezależną by zbadać efekt – i wesprzeć lub obalić hipotezę.
Także te zmienne które podałeś raczej na zmienne się nie nadają dopóki nie zrobisz z nich jakieś hipotezy.
Plan eksperymentu : nieznany….
No to raczej nie można mówić o eksperymencie. Ja przynajmniej nie słyszałem o takim postępowaniu badawczym, ale jeszcze raz chętnie się dokształcę o ile rzucisz jakiś przypis. Każdy artykuł naukowy zawiera część metodologiczna i plan eksperymentu, zresztą ta część najczęściej jest czytana.
Każde zdanie tutaj oczywiście wesprzeć mogę stosownemi publikacjami, jeśli tylko wyrazisz takie życzenie.
Świetnie że piszesz o losowości ponieważ to jest istota i przesłanka stosowania statystyki w psychologii. Losowość (randomizacja) jest ideałem, nie da jej się zapewnić w 100%. Ale dzięki statystyce można obliczyć jaka jest szansa by wynik otrzymany w eksperymencie był wynikiem czystej losowości. I taka jest idea i sens stosowania tych modeli. Przyjmuje się w większości, że jeżeli mamy szansę większą niż 1:20 że wynik jest wynikiem czystej szansy, to badanie uważa się za nieznaczące statystycznie. I dlatego np. próbka musi wystarczająco duża, żeby możliwie zniwelować wpływ czynników zakłócających. Tu zdejmujemy czapki z głów przed dosyć zapomniana a niezwykle zasłużona postacią R. Fishera.
Celem weryfikacji hipotez statystycznych jest wnioskowanie...
Tu nie ma hipotez statystycznych, tu jest hipoteza psychologiczna, statystyka jest narzędziem pozwalającym wykluczyć ryzyko że zaobserwowany efekt jest wynikiem szczęścia.
Regresji nie ma co traktować uśmieszkiem ponieważ jest szeroko stosowana w Bad. Psychologicznych od stu lat, zresztą termin ukuł… jeden z pierwszych badaczy na gruncie psychologii. – sir Galton.
Nie każde badania mogą być opisane przy pomocy statystyki matematycznej. Tu masz rację. Prócz badań ilościowych na gruncie psychologii mamy tez badania jakościowe, ale postępowanie pani Elliot ma z niemi znowu niewiele wspólnego. I one maja plan, i one mają znana metodę.
Warunki kontrolowane? Zobacz drugi film, te same warunki kompletnie inny wynik, pani Elliot nie ma żadnej kontroli nad tym co się dzieje.
Gdybym miał zgadywać, postawiłbym na to, że po prostu hipoteza pani Jane z jakiegoś powodu nie jest Ci wygodna. Popraw mnie, jeśli się mylę.
Tak, to prawda, nie wierze w to ze wszyscy biali ludzie są rasistami. Czy jest to niewygodne? Jest to po prostu nieprawdziwe. Czy naprawdę trzeba projektować badania by takie twierdzenie obalić?
Flyby ----> jak rozumiem Twój wywód można sprowadzić do tezy: można kłamać by coś dobrego udowodnić. Można głosić ekstremizm przeciwko jakieś grupie etnicznej – w imię walki z ekstremizmem przeciwko innej grupie etnicznej.
Zapewniam Cię że Ci wszyscy, którzy walczyli z rasizmem, nietolerancją, ksenofobią, lidzie tacy jak Lincoln właśnie, ale tez Gandhi, Luter King. zatrzęśliby się gdyby zobaczyli jak pani Elliot wyżywa się psychicznie na bogu ducha winnej dziewczynie, która z ekstremizmem nie ma nic wspólnego, byle tylko udowodnić swoją urojoną tezę.
Empatii nie można nauczyć się przez poniżanie niewinnych ludzi. Lekcja jaką daje pani Elliot jest lekcja okrucieństwa i konformizmu i autorytaryzmu, ona pełni właśnie taka role tutaj jaką pełnił naukowiec we wspomnianym eksperymencie Milgrama. Ludzie podążając za jej autorytetem wyzbywają się wrażliwości na łzy i poniżenie niewinnej dziewczyny. Wyzbywają sie indywidualizmu. Przypatrz się kolejnemu filmowi. https://www.youtube.com/watch?v=Bf2LB0IG1xo
Niestety w historii bywało już tak, że wykorzystywano piękne idee jako przykrywkę dla bardziej złowieszczych motywów. Bardzo łatwo dać się uwieść.
Mistrzem manipulowania ludźmi (dla ich dobra) powinien być każdy psycholog. (…) Na jakie metody może pozwolić sobie psycholog działający (jak sam piszesz) dla "słusznej idei"? Bywa że dla dobra pacjenta (uczniów) musi się wyzbyć pokazywania empatii na zewnątrz, empatii osobistej.
Jest dokładnie odwrotnie Flyby. Najskuteczniejsze metody pomocy psychologicznej nie mają nic wspólnego z manipulacją, a najskuteczniejszy psycholog to taki, który nie wyzbywa się pokazywania empatii na zewnątrz.
Idę spać ponieważ za 7 godzin mam pierwszego pacjenta. Dobranoc.
woytek -->
jak rozumiem Twój wywód można sprowadzić do tezy: można kłamać by coś dobrego udowodnić.
Dobrze rozumiesz. Rozmawiasz ze zwolennikiem tezy, ze cel uswieca srodki, ze mozna manipulowac i klamac byle osiagnac wyznaczone wyniki.
http://forumarchiwum.gry-online.pl/S043archiwum.asp?ID=10890778
Post 78
..Takie prawo i ja mam ..
wysiak : dobrze myslisz , myslisz tak jak Tow.Lenin problem w tym ze za powiedzmy ideowcem Leninem zawsze przychodzi Tow.Stalin ktory odwracaz te zasady tylko na tyle by sluzyly tylko jemu .
Bardzo niebezpiecznie jest stosowac w rzadzeniu panstwem cel uswieca srodki .Najczesciej potwor w wyniku tego stowrzony pozera swoich stworcow.
"Idę spać ponieważ za 7 godzin mam pierwszego pacjenta"
Cyrk, wojtusiu ;) Ten pacjent to jakaś biała myszka? Nie musisz udowadniać aż tak, że nie dorosłeś do "urojonych tez" pani Jane :) A jej metody i mnie się nie podobają (amerykańska szkoła ;)) Tyle że ja nie wziąłbym po prostu udziału w jej "eksperymentach", choć rozumiem jej cele ;)
Jest i wysiak - zwietrzył okazję ;) Zostań pacjentem wojtusia, wysiaku - wyleczy Cię empatycznie i może dasz mi w końcu spokój ;)
Cześć Belert, co studiowałeś tym razem przy śniadaniu? Znowu GW? Pewnie dobrze Ci robi na trawienie..(wiesz, polepszy Ci wydalanie żółci) ;)
Nno, zeszliśmy trochę z tematu ale poprawiliście mi grupowo humor.
Tyle że ja nie wziąłbym po prostu udziału w jej "eksperymentach", choć rozumiem jej cele
No to warto w koncu czy nie warto czegos sie od niej nauczyc ? Pozwol nam nauczyc sie czegos od Ciebie.
Powiadają woytek że człowiek uczy się całe życie. Niektórzy dodają - i głupi umiera. Pani Jane nawet na przykładzie Twoich reakcji i ocen - udowodniła że można się czegoś od niej nauczyć ;)
Ja dodam, najlepiej uczyć się na swoich błędach, choć to najtrudniejsze. Dlaczego? Bo trzeba do do takich nauk odrobiny pokory i samokrytyki. Czego sobie i Tobie życzę ;)
Jako ilustrację do tych nauk polecę Ci na dzisiaj film Burtona "Alicja w Krainie Czarów" ;)
woytek --> Niezależnie od dziedziny, pewne ogólne zasady prowadzenia badań są podobne. W zakresie wymagań, jakim powinny odpowiadać przeprowadzane badania, z punktu widzenia etapów i metodyki - tutaj generalnie się z Tobą zgadzam. Uzupełniająco trzeba jeszcze wspomnieć o tym, że temat jest nieco szerszy. Badania mogą mieć różny cel. Jednym z możliwych, jest właśnie testowanie hipotezy. Ale możliwe są inne: gdy jest układ o którym nic nie wiemy, to robi się tak zwane rozpoznanie badaniami, czyli testowanie układu względem różnego rodzaju wymuszeń, w celu wnioskowania o jego właściwościach - lub w celu sformułowania wspomnianej prze Ciebie hipotezy. Ale wybiegamy poza meritum.
Punktem wyjścia jest zawsze hipoteza. On określa ona jak zmieni się zmienna zależna o ile zmieni się zmienna niezależna (z grubsza).
- Zgadza się. O tym właśnie napisałem w punkcie o planowaniu eksperymentu. To nic innego jak uniwersalny, statyczny model eksperymentu.
Zmienne, które podałem są natury ogólnej, ale nadają się jak najbardziej (w ogóle, powinienem unikać słowa zmienna, bo nie mówimy o wartościach liczbowych.. ale niech już będzie). Mamy obiekt badań - grupę ludzi. Zmienna zależna - przyjmuję jako reakcję układu, załóżmy, że będzie to zbiór 3 możliwości: (akceptacja, bierność, negacja). Zmienna niezależna: obelga ze strony moderatora. Pytanie: co tutaj, do tego układu, należy dodatkowo wprowadzić, abyś na gruncie swojej dziedziny uznał to za eksperyment? Bo z mojego punktu widzenia warunki są spełnione.
Co do samego planu: napisałem, że jest nieznany. W sensie: ja go nie znam. Po części dlatego, że nie ja jestem jego autorem, a po drugie: musiałbym wykonać pracę i wnikliwie analizować filmik i dopasować do któregoś ze znanych planów, a nie chce mi się. Możliwe, że autorka zaproponowała swoją własną, nowatorską metodę, do czego tez ma prawo. Zmierzam do tego, że nawet jeśli nie wiem jaki ten plan jest, lub jest on ogólnie znany - nie oznacza, że go nie było. Jednak ogólny jego zarys jest widoczny, po obejrzeniu filmu, stąd ciężko mi się zgodzić z tym, że to była jakaś zabawa i happening.
Opracowania naukowe: tutaj nie ma o czym dyskutować, jest tak jak napisałeś. Przy czym nie zawsze się publikuje w ten sposób, z różnych powodów. Czasem nie publikuje się wcale. Jeśli skupić się tylko na filmiku, to mamy udokumentowany przebieg eksperymentu, autora na początku określa cel badań, mamy też pewne wyniki, będące odpowiedzią układu badań na wprowadzane bodźce.
Statystyka:"losowość" próby jest warunkiem stosowania modeli statystycznych. Mało tego, o czym się rzadziej wspomina, zmienne losowe muszą być niezależne, czyli poszczególne realizacje zmiennych losowych nie mogą wpływać na wynik kolejnych realizacji. Co w przypadku eksperymentu pani Jane też nie jest zachowane. Może w naukach psychologicznych jest inaczej, ale wg mojej wiedzy, celem statystyki jest określenie przedziału ufności danego wyniku, dla określonego poziomu prawdopodobieństwa. Przekładając na język polski (dla forumowiczów, którzy nie mieli styczności ze statystyką) - ocena wiarygodności wyniku. Wydaje mi się, że myślimy tak samo, ale używając nieco innych pojęć. Badana próba, powinna być dostatecznie liczna - to prawda. Z drugiej strony, możliwie najmniejsza gdyż nad grupą trzeba zapanować, by w ogóle eksperyment się powiódł. Dodatkowo: odpowiednio duża liczba powtórzeń.
Moim zdaniem rozważane wydarzenie trudno opisać statystyką. Inaczej problem wygląda, jeśli zmienimy skalę postrzegania. Jeżeli wykonała, przykładowo, 100 takich testów, przy zachowaniu prawie identycznych parametrów eksperymentu, jego przebieg potraktować jako pojedynczą realizację, przyporządkować odpowiednie wartości liczbowe możliwym rezultatom - można by wtedy przypisać obiektowi jakaś funkcję gęstości prawdopodobieństwa, wyznaczyć estymatę wartości prawdziwej i w dalszej kolejności wyznaczać jej przedział ufności.
Tu nie ma hipotez statystycznych, tu jest hipoteza psychologiczna, statystyka jest narzędziem pozwalającym wykluczyć ryzyko że zaobserwowany efekt jest wynikiem szczęścia.
- Oczywiście. W tym przypadku jest konieczne wielokrotne powtórzenie eksperymentu i jednoczesne takie jego zmodyfikowanie, aby było możliwe zastosowanie zasad statystyki matematycznej. Hipotezy psychologiczne lub dowolnej innej nauki, jeżeli są testowane na gruncie statystki, to zgodnie z nomenklaturą stają się hipotezami statystycznymi. Pewnie znów mamy na myśli to samo, ale używamy innych pojęć.
Warunki kontrolowane? Zobacz drugi film, te same warunki kompletnie inny wynik, pani Elliot nie ma żadnej kontroli nad tym co się dzieje.
- Warunki kontrolowane, należy rozumieć inaczej. To nie tak, że kontrolujemy efekt badań, bo wtedy badania nie miałyby żadnego sensu. Warunki kontrolowane polegają na kontrolowaniu wielkości niezależnych. To, że w innym badaniu uzyskała inny wynik - moim zdaniem to dobrze. Na tym właśnie polega piękno nauki :-) Stawiasz hipotezę, pierwsze badanie ją potwierdza. Drugie nie. Więc szukasz, analizujesz obydwa układy, szukasz innego składnika, którego nie wziąłeś pod uwagę, powtarzasz eksperyment by wykluczyć "przypadkowość" wyniku. Czy tak robiła autorka? Wydaje mi się, że tak - powtarza ten swój eksperyment chyba od dłuższego czasu.
Co do samej hipotezy: Psychologiem nie jestem, ale moim zdaniem metoda jest bardzo ciekawa. Jest wielka różnica, między posiadaniem wiedzy o jakimś zjawisku, a jego faktycznym przeżyciem. Wiedza o zjawisku + symulacja jego przeżywania, moim zdaniem może być skuteczną metodą na spowodowanie zmiany postrzegania i zachowania danej osoby. Wydaje mi się, że raczej na plus niż minus. Nie jestem oczywiście w stanie tego udowodnić i nigdy tego nie zrobię - to tylko mój pogląd.
Rasizmu bardzo nie lubię, tak też dla mnie, hipoteza autorki jest wygodna :-).
Flyby ---> cóż, rozmowa z Tobą osiągnęła ten magiczny moment rozmów na forach internetowych kiedy argumentów już nie ma, nie sposób odnieść się racjonalnie do słów przedmówcy bo na dnie wiadra ukazuje się tylko puste dno i trzeba je szybko czyms zakryć. Na przykład wyrzucając z siebie jakieś nieskładne porady, oklepane mądrości, białe myszki i wojtusie i inne wyksztusiny które nieudolnie mają zakryć pustkę. Szybko doszliśmy to tego punktu. Za Twoje nauki i porady dziękuję.
Vader
Zmienna zależna - przyjmuję jako reakcję układu, załóżmy, że będzie to zbiór 3 możliwości: (akceptacja, bierność, negacja). Zmienna niezależna: obelga ze strony moderatora. Pytanie: co tutaj, do tego układu, należy dodatkowo wprowadzić, abyś na gruncie swojej dziedziny uznał to za eksperyment? Bo z mojego punktu widzenia warunki są spełnione.
No właśnie hipotezę która określa zależność między zmiennymi. Jaka wedle Ciebie jest sensowna hipotetyczna zależność między tymi zmiennymi która można w toku powyższego eksperymentu testować? czyli co musi sie stac by hipotezę odrzucić?
Co do samego planu: napisałem, że jest nieznany. W sensie: ja go nie znam.(…) nawet jeśli nie wiem jaki ten plan jest, lub jest on ogólnie znany - nie oznacza, że go nie było. Jednak ogólny jego zarys jest widoczny, po obejrzeniu filmu, stąd ciężko mi się zgodzić z tym, że to była jakaś zabawa i happening.
To co piszesz to brzmi mniej więcej tak: ja planu nie znam ale jest on widoczny. No moje pytanie jest właśnie: gdzie Ty go widzisz? Jakie przesłanki Tobie mówią że ta pani wykonuje tu jakąś pracę badawczą? Oczywiście że z tego że Ty nie znasz planu nie można wnosić że planu nie było, ale też nie można wnosić że plan był. Ja nie wiem jaki jest plan inwazji krasnoludków na planetę Ziemię jutro po godz. 15tej, nie znaczy to jednak że taki plan istnieje. Musiałbym mieć jakieś przesłanki by takiego planu szukać.
Moim zdaniem rozważane wydarzenie trudno opisać statystyką. Inaczej problem wygląda, jeśli zmienimy skalę postrzegania. Jeżeli wykonała, przykładowo, 100 takich testów, przy zachowaniu prawie identycznych parametrów eksperymentu…
Czyli jak rozumiem mówisz że pojedynczy takie coś (happening czy eksperyment) nie jest jeszcze badaniem, ale gdyby to powtórzyła 100 razy w takich samych okolicznościach to już by było.
Otóż tego nie zrobiła. Mamy tu trzy filmy, w każdym wypadku jest zupełnie inny układ i nie ma żadnej kontroli nad żadnymi zmiennymi.
Warunki kontrolowane polegają na kontrolowaniu wielkości niezależnych.
No przecież wiadomo. Więc jak pani Elliot kontroluje te wielkości jeśli porównasz film jeden, dwa i trzy?
Co do samej hipotezy: Psychologiem nie jestem, ale moim zdaniem metoda jest bardzo ciekawa.
Wydaje mi się że atrakcyjność czy spektakularność metody nie może przysłaniać tego czemu ta metoda służy. Bardzo częsty jest to błąd w nauce. Na początku rzetelnego badania ZAWSZE jest pytanie. Badanie jest kierowane hipotezą i metoda zawsze jest podrzędna. Jej wizualna atrakcyjność nie powinna mieć tu nic do rzeczy. Chyba że nie chodzi o prawdę, ale o efekt, ale wtedy to nie jest badanie tylko.. no właśnie, happening. I to chyba mas zna myśli mówiąc:
może być skuteczną metodą na spowodowanie zmiany postrzegania i zachowania danej osoby.
Czyli chodzi Ci o perswazję a nie o odpowiedź na pytanie.
"Na przykład wyrzucając z siebie jakieś nieskładne porady, oklepane mądrości, białe myszki i wojtusie i inne wyksztusiny które nieudolnie mają zakryć pustkę"
proszę bardzo wojtusiu - przyjmij na koniec jeszcze jedną "oklepaną mądrość" :)
Biorąc pod uwagę miejsce gdzie piszesz, temat wątku - wszystkie te Twoje pseudo uczone dyrdymały prezentują w efekcie taką samą "pustkę" i niestety, zdają się "psu na budę" ;). Najwyraźniej nie zdajesz sobie z tego sprawy (lub nie chcesz) że wszystko o czym tutaj dyskutowaliśmy można opisać w prostszy sposób, bez analiz "empatycznych", rozbiórek na "składowe" i statystycznych wytycznych. Rozkoszny żargon specjalisty nie jest w stanie zastąpić zwykłego rozsądku, prostej logiki, analizy i syntezy. Rozumiem że na przykład, wciskanie pani Jane swoich "uczonych" interpretacji, to może być dla Ciebie sposób na ucieczkę od tematu ale nie przesadzajmy. Było mi bardzo miło, uczony wojtusiu :)
Najwyraźniej nie zdajesz sobie z tego sprawy (lub nie chcesz) że wszystko o czym tutaj dyskutowaliśmy można opisać w prostszy sposób, bez analiz "empatycznych", rozbiórek na "składowe" i statystycznych wytycznych.
Wiem, wiem Flyby, wiedza boli, wiedza jest męcząca... Już Cię nie męczę. Nic juz nie będziemy rozbierać ani analizować <głaszcze po przegrzanej główce>
Rozkoszny żargon specjalisty nie jest w stanie zastąpić zwykłego rozsądku, prostej logiki, analizy i syntezy.
Hmmm... no to analizujemy czy nie analizujemy? To jest właśnie ta prosta logika wedle której w zdaniu kolejnym zaprzeczamy zdaniu poprzedniemu?
"Na wojtusia z popielnika iskiereczka mruuuga ..cyt, opowiem Ci bajeczkę, bajka będzie długaaa.."
Analizuj, wojtuś, analizuj - nie spinaj się i nie gniewaj. Ja sobie pożartuję.
Nie Spinaj sie i nie gniewaj? :D
Polecam Ci małą definicję, może cos powoli Ci zrozumieć z własnych emocji. Ale czytaj powoli, nie przegrzewaj się, może rozłóż to parę godzin.
Projekcja (od łac. proicere, wyrzucać przed siebie) – w psychologii jeden z narcystycznych mechanizmów obronnych; przypisywanie innym własnych poglądów, zachowań lub cech, najczęściej negatywnych. Przyczyną jest większa dostępność tych poglądów, zachowań i cech u osoby, która je posiada, a tym samym łatwiejsze podciąganie pod daną kategorię.
Przykład: Matka krzyczy na dziecko. Sądzi, że dziecko jest wyjątkowo agresywne. W rzeczywistości sama jest agresywna.
wojtuś, przecież tym ostatnim postem, Ty na mnie usiłujesz uskutecznić jakąś "proicere und provocation"..Używasz haniebnych metod pani Jane - niniejszym protestuję w imię mojej, tarzanej po wątku przez Ciebie godności, tarzanej naukowo a także emocjonalnie ;(
Widzisz od wczoraj mam wspaniałego mistrza i przewodnika w tym dziele. Wyrzekam się starych zasad, niech zyje manipulacja i tłamszenie! Wyhodowałeś sobie żmiję w łonie. ;)
"Wyhodowałeś sobie żmiję w łonie. ;)"
Tuś mnie dobił ;( Idę sprawdzić co ja tam mam i czy rzeczywiście jest jadowite..