wlasnie w drodze do krakowa, na autostradzie na orlenie zaczepil mnie facet
normalnie przyzwoicie wyglądający
jakoś sie z nim po polsko-czesku dogadałem, prosił zeby podrzucić go stopem w okolice krakowa do klejnej stacji orlenu, bo chce dojcechac do chyżne , potem do siebie do slowacji (choć jest czechem jak mówił)
jako ze sma kiedys stopem zdarzało mi się jeszdzic wziąłem go i pojechalismy
w trakcie rozmowy wynikło ze jedzie juz 44 godziny stopem z holandii do domu na słowacje (co niestety było trochę od niego czuć - ale no cóż tyle godzin w drodze go tłumaczy)
w trakcie jazdy nagle podciąga polar (o dziwo był tylko w podkoszulce i polarze i mała szaszetka) i pokazuje mi fachowo nalepiony plaster na klacie w okolicach serca i opowiada, ze jezdzi jako kurier busami po europie (tak przynajmniej zrozumiałem)
w holandii kilka dni temu napadli go jak spął w aucie (nie jestem rasistą ale jak to określił sam jakieś nigry) i dostał nozem w klate , na szcześci płytko, cały towar z auta skradziony, paczki, rzeczy, ciuchy komórki i inne,
sam wylądował w szpitalu,
auto zostało na policji holenderskiej, opowiadając był przy tym tak roztrzęsiony ze było to wiarygodne
wyjał z tej saszetki papiery jakie dostał od konsula czeskiego w holandii i wraca do domu, bez kasy i zarcia od dwoch dni,
mialem akurat dwie buły z BP cafe, więc jedną został obdarowany i tak pogadaliśmy i dojechalismy do Krakowa
tutaj w efekcie poprosił mnie o pozyczkę kasy (nie ma się co rozpisywac bo widac było mu cholernie głupio i cały się przy tym trząsł ) niemniej jednak porposił o równowartość 20 euro, wtedy z chyznego mogłby busem dojechać do jakiejs miesciny a stamtąd pociągiem do domu co zajęło by mu tylko 4 godziny , a nie kolejne 10-20 godzin stopem, z papierów od konmsula wynikało (zastępstwo paszportu) ze ma jutro na dodatek urodziny (40-te), karty bankomatowe wszytskie zablokowane itd
pozyczyłem mu 100pln, dając wizytowke i dopisując na niej nume rkonta na ktory ma odesłac kasę
dziekował i przekonywał ze w ciągu 1-2 dni jak dotrze zadzwoni z informacja jak będzie w banku ze odsyła pozyczoną stówę
sam jestem cholernie ciekaw czy odejdzie
mam nadzieję ze tak i ze pomogłem
jesli nie - będę zrobiony w .... - tak bywa jak człowiek da się podejść
swoją drogą dobrze ze nie okradli go w tej holandii polacy, bo mieliby używke na tym swoim nowym portalu o obcokrajowcach ....
Stary numer naciągaczy.
Że też ktoś nadal się daje na to nabrać...
haha, też kiedyś spotkałem "prawie 40-letniego kierowcę busów jadącego na Słowację", od tamtej pory ich omijam.
Szału bym sie nie spodziewał. Został napadnięty w Holandii i co? Nie zgłosił się po pomoc do ambasady? Zgłosił się i mu powiedzieli "niefart, łap stopa do domu"?
Życzę Ci jak najlepiej, ale brzmi podejrzanie :P
Odda. Gdybym miał w życiu kłopoty, chciałbym Cię spotkać na swojej drodze.
nie wygladal na naciagacza co hanfdluje podrobkami iphone na stacjach
raczej na kierowce ciezarowki,
mam nadzieje milo sie rozczarowac- ale życie cóż ......
obgadalismy tez dlaczego leci przez poslke a nie przez niemcy'a ze znam bratysławe a mieszka niedaleko, to pofgadalismy o paru fajnych knajpach w bratysławie ktore okazało się ze zna osobiście,
zreszta po co czesch naciagacz w polsce, co oni tam nie mają kogo naciągać ?
A gdzie najlepiej naciągać?
Swoich którzy już na takie numery się nie nabiorą, poza tym zwiększa się szansa na napotkanie drugi raz tej samej osoby?
Czy jednak z racji swobody przy przekraczaniu granic, nie lepiej naciągać cudzoziemców, których szansa ponownego spotkania jest znikoma?
rzecz w tym ze zglosil sie do ambasady mial nawet papiery od konsula, ktore widziałem - choć nie mam pewnoci ze autentyczne,
poczekamy zobaczymy za dni pare dam znać czy udało się sprawę zamknąć szczęśliwie
jesli nie potraktuje to jako wpłate na WOSP o ktorej w tym roku zapomniałem - a jego niech szuka jurek owsiak :)
Mi by się nie chciało robić tyle zachodu aby podjebać komuś 100zł.
dobra
po paru waszych postach zasialiscie jednak we mnie niezly pesymizm
i to ze dalem sie zrobic w .......
jednym słowem mój zapał ze zrobiłem coś dobrego w parę minut spadł do poziomu zrobionego w ..... jelenia, hehe:)
choć o takim numerze na naciąganie jeszcze nie słyszałem.
znikam na spotkanie...
Polaco... pomyśl przez chwilę...
Ów poszkodowany nieszczęśnik przy dobrych wiatrach może takich stówek kilkanaście w ciągu dnia "pożyczyć"...
Nie uwierzyłbym.
Po prostu uważam że jest tyle wygodniejszych i pewniejszych sposobów zdobycia pomocy że nie trzeba na stopa jechać i na stacjach żebrać. Bo np. konsulat pomoże w przelewie pieniędzy od rodziny/pracodawcy i wypłaci w gotówce. Parę godzin czekania i jedziesz sobie spokojnie autobusem do domu.
Ale pieniądz z tego niezły może być, jak się tak na stacji postoi. "Profesjonalnie" przyklejony plaster :D
Jesli faktycznie Cie wyru.. to bedzie przykre.
Ze tez sie ludziom chce w taki wymyslny sposob ludzi okradac o_O
IMO jesteś trochę naiwny ;-)
...ale... jesteś też dobrym człowiekiem - wierz lub nie, ale nie pisze tego z przekąsem i "podśmiechiwaniem" się pod nosem. Gdybym kiedyś miał jakieś problemy, to chciałbym spotkać kogoś takiego jak Ty.
Osobiście to wątpie, że gość Ci tą kasę odda i jednocześnie życzę, żebym to ja się mylił i nie miał racji wietrząc tutaj podstęp naciągacza ;-) Jakkolwiek będzie daj znać jak sprawa się zakończyła, ciekawy jestem :)
Raczej ambasada dalaby mu pieniadze i bilet lotniczy Holanda -> Slowacja. A nie wypuscila czlowiek ktory zostal napadniety i raniony nozem zeby przez 2 dni glodowal i jechal autostpem przez pol Europy.
Chociaz z drugiej strony nie rozumiem po co o 20 euro czy tam 100zl mialby klamac:/
Ciekawe, bede slidzil watek
Swoją drogą, żeby tak kogoś okraść to trzeba być s*******em do kwadratu. Co innego podpieprzyć stojący rower, samochód (to też sku******two - nie żebym jakąkolwiek kradzież usprawiedliwiał), ale kłamać w 4 oczy komuś kto podał ci rękę, z którym spędziłeś na rozmowie parę godzin? :O
Gucio - ambasada/konsul to nie sponsor. Nawet pożyczek udziela w absolutnie absolutnie wyjątkowych sytuacjach.
Za to pomoże w zdobyciu pomocy w kraju.
A 20 euro x 15 jeleni dziennie to ładny biznes już jest.
Polecam włoskiego klasyka. Nie takie sposoby naciągania już ludziom przychodziły do głowy.
Gdybym był w twojej sytuacji pewnie na podwózce by się skończyło, nie dałbym mu kasy, a już na pewno nie sto złotych. Wymyślny sposób na życie jeżeli rzeczywiście jest kanciarzem. Jeżeli dałeś się zrobić w konia to trudno, będzie nauczka, a człowiek się uczy przecież całe życie, najszybciej na swoich błędach. A jeżeli jednak odda kasę, to wtedy będziesz mógł odetchnąć z ulgą i mimo wszystko na przyszłość postępować inaczej, bo jak widać po temacie takie procedery są częste.
Na pewno dam znac jak odesle
Mam nadzieje ze do poniedz-wtorek sprawa sie wyjasni
Chocl licze na to ze odesle
Zeskanuje nawet wplate aby niedowiarkom zaszczepoc wiare w czlowieka
A jesli nie to to trudno
ta jasne > oszust latał by stopem od granicy do granicy w samym polarze . Litości pamiętacie Litwina co z buta wracał do domu
>. a czy odda to juz inna sprawa > ja obstawiam ze tak
wydaje się być za piękne, żeby było prawdziwe ;)
edit: poza tym skoro jest kurierem to raczej pracuje w jakiejś firmie w której są również inni kurierzy którzy także jeżdżą po europie i bez problemów mogliby go albo podwieźć albo chociażby wspomóc finansowo. Przejechał taki kawał drogi z Holandii do Krakowa i ani jeden kurier nie znalazł się na jego trasie?
Pożyczyłem ostatnio jakiemuś gościowi na ulicy coś w okolicach 50 zetów. Potem zadzwonił, spotkaliśmy się, flaszkę postawił. Ja jestem dobrej myśli:).
Najlepsi zebracy jakich widzialem, byli w Arabii Saudyjskiej. Szedlem wzdluz drogi, obok mnie zatrzymal sie nowy Chevy Suburban (wieeeelki pickup), i kierowca poprosil o pieniadze na paliwo, bo musi jechac z Rihadu do Jeddah, gdzie jego ojciec lezy w szpitalu. Serio, w Arabii Saudyjskiej, gdzie paliwo kosztuje grosze (jest dofinansowywane przez panstwo) wlasciciel takiego benzynowego smoka probowal sprzedac mi taka historie.
wysiak > każdy oszust musi byc spostrzegawczy i inteligentny
więc sie nie dziw . popatrzył przeanalizował i ocenił ze może sie udać
Chodzilo o zasade - okantowac bialasa :)
[1] Pozycz stowke, zabraklo mi do dobrego pelniaka w CD-Action, na pewno oddam ;]
imho odda.
btw. sam też bym pożyczył.
Nawet jak nie odda - to cóż 100zł to nie jest jakaś masakratyczna kwota, a możliwe, że komuś pomogłeś.
No ciekawe co z tego wyjdzie. Mam nadzieje, ze odda i wszystko to prawda. Wsrod oszustow sa tez poszkodowani z prawdziwa historia. Mam nadzieje ,ze na niego trafiles. Daj znac czy oddal.
Taka mała anegdotka:
Kiedy parę lat temu byłam w Londynie, któregoś dnia jadąc kolejką do wagonu weszła Angielka, przedstawiając historyjkę, jak to jej bagaż zaginął, portfel, dokumenty, wszystko. Nie ma kasy na bilet żeby gdzieś tam wrócić, więc prosi pasażerów o pomoc. Trochę funciaków zebrała. Minął rok, w kolejne wakacje zawitałam znów do Londynu, jadę sobie kolejką, a tam ta sama babka wchodzi i identyczną scenkę odstawia :)
spoiler start
przeklejone z innego posta :)
spoiler stop
Wsrod oszustow sa tez poszkodowani z prawdziwa historia. -> no właśnie, dopóki nie zobaczysz kasy na koncie, właściwie nie możesz w 100% jednoznacznie stwierdzić czy gościu jest oszustem czy może faktycznie poszkodowanym przez los południowym sąsiadem.
znając ten swiat, zrobiino autora w konia, jednak sam sposób wydaje mi sie mocno nielogiczny. Rozumiem - jakaś Angielka mieszkajaca w tym samym mieście jeźddzi sobie i naciąga pasażerów, albo ktos stoi przy drofze z "pustym bakliem" czy innym złotym łancuszkiem i naciaga jelenia. Ale tłuc się tak stopami? No dobra, dla uprawdopodobnienia, ale to juz musi sie komuś strasznie w życiu nudzić, albo musi mieć naprawdę specyficzne podejście do życia... z drugiej strony, stare sztuczki kazdy zna, wiec moze wymyślił nową...
Trudno mi natomiast ustosunkowć sie do zakresyu pomocy jaką może zaoferowac konsul, ale zdaje sie, ze przynajmniej grupom polskich turystów z upadłych biór podróży nikt nei fundował czarteru ani nawet biletów w ekonomicznej...
Aaa, fakt, nie zauważyłem że najpierw dał się na stopa podwieźć. W takim wypadku zarabianie robi się mniej opłacalne. Wygodniej byłoby ludzi po prostu na stacji łapać. Ale może to inne ryzyko jest - nie wiem, nigdy con-artistem nie byłem
Moim zdaniem za dużo zachodu (papiery, nawet jeśli podrabiane, plastry, historyjki), by załapać się na darmową stówę. Tzn. jestem sceptyczny i po podwiezieniu takiego gościa nie dałbym mu stówy, a np. parę dyszek/parę euro na bilet i coś do przegryzienia, no ale to już twoja sprawa - hojny jesteś. Jak nie odda, to twój portfel uszczupli się o 100 zł, ale będziesz miał dobry uczynek na koncie, bo chciałeś pomóc. Ewentualnie oszust będzie miał sobie coś do zarzucenia.
Tyle kombinacji, tak dobrze zaplanowana akcja, takie ryzyko dla 100 zł? Nawet jeśli ma kilku takich pacjentów dziennie, to serio mam wrażenie, że tak operatywny człowiek uczciwie pracując by więcej zarobił. No, ale być może oszustwo niektórzy mają w genach.
Szanse są znikome, ale wierzyć zawsze można ;) Raz na milion taka sytuacja rzeczywiście może się zdarzyć.
Na Twoim miejscu nie przejmowałbym się czy kasa wróci czy nie. Pomogłeś człowiekowi, o którym myślałeś że jest w potrzebie, chociaż mogłeś się odwrócić na pięcie - "puściłeś w świat" dobry uczynek, mam nadzieję, że on kiedyś do Ciebie wróci jak Ty będziesz potrzebował pomocy.
Myślę, że tak.
Czekam teraz na zakończenie historii.
A podales mu numer IBAN? Bez tego nie da rady wplacic zza granicy. No chyba, ze zrobi to, bedac przejazdem w Polsce...
Podales mu numer konta, obserwuj uwaznie jego stan - moze sie okaze, ze dales mu wiecej niz 100 zl ;)
jeśli okaże się oszustem to nie uważaj się za frajera. Po prostu okazałeś się człowiekiem nie świnią...
Jeżeli gość był naciągaczem to jestem pełen "podziwu", że chciało mu się w ten sposób wyłudzić 100zł.. Niemniej jednak zachowałeś się bardzo przyzwoicie, niewielu ludzi zrobiłoby to samo.
To mamy dzisiaj jakąś kumulację dobrych ludzi na polskich drogach. Właśnie tego pięknego dnia w trasie coś mi stuknęło koło koła. Mechanik później powiedział, że to przegub czy cuś. W każdym razie samochód odmówił posłuszeństwa. Nie czekałem nawet kilku sekund gdy na drodze zatrzymało się kilka aut i ludzie zaoferowali mi różną pomoc od chęci holowania do możliwości skorzystania z telefonu, którego ja nie miałem. Także nawet jeśli Cię ten koleś oszukał to się nie przejmuj. Dobroć wróci z innego źródła.
Wydaje mi się że nie był oszustem, ale i tak nie odda bo zgubił namiary/zapomniał etc.
[46] hmm, jakie masz auto ; ) ?
Post gofra +1, w takich sytuacjach nawet już nie ma się co zastanawiać czy ktoś cię zrobił w bambuko, czy nie. Dobre podejście do świata z czasem odpłaca.
"zawodowy" naciągacz to raczej nie był... zwykły koleś, który trochę naciągnął historię, żeby nie jechać dalej o suchym pysku :D
Popieram Kruka. Sam jakiś rok temu na a4 w Krakowie rozbiłem auto. Do pomocy zatrzymywali się nawet ludzie (obcokrajowcy) którzy jechali w przeciwnym kierunku. Ale i tak największą zawdzięczam Panu Danielowi z Warszawy (pozdrawiam), który oferował swoją osobistą pomoc w razie gdybym musiał korzystać z sądu.
Może gość nie żyje z takiego naciągania, tylko jeździ stopem for fun, a historyjkę wymyślił, coby sfinansować urlop?
"poza tym skoro jest kurierem to raczej pracuje w jakiejś firmie w której są również inni kurierzy którzy także jeżdżą po europie i bez problemów mogliby go albo podwieźć albo chociażby wspomóc finansowo. Przejechał taki kawał drogi z Holandii do Krakowa i ani jeden kurier nie znalazł się na jego trasie?"
czy on był kurierem czy jeżdził jako kurier dokładnie Wam nei powiem , bo ja do niego po polsku on do mnie po słowacku/czesku więc troche się dogadaliśmy a troche domyslaliśmy
niemniej jednak nie jest to prowokacja
po prostu zdarza się ze ktoś machał na stopa zeby zabrać, a ze zazwyczaj jezdzę sam , mógłbym nie raz kogoś podwieżć,
jednak zazwyczaj nie chce mi się stanąć, mam duzo telefonów do wykonanai w czasie jazdy i takie tam inne wytłumaczenie
po czym sam sobie myślę ze jednak mogłem kogoś wziąść sam w końcu kiedyś po mazurach się stopem zjeździłem, ale dziś inne czasy i nie wszystkim się ufa,
ostatni raz gdy kogoś podwoziłem to harcerz wracający ze zlotu harcerstwa polskiego z ukrainy (z lwowa, bo podobno tam było pierwsze harcerstwo) ktory odwiózł swoją laskę stopem z ukrainy do bydgoszczy a potem wracał do krakowa i go kawałek podwiozłem
tak ze ogólnie nie biore ludzi na stopa - a ze jezdze te 30-35 tys rocznie po polsce to znam naciagaczy na stacjach handlujacych nozami, perffumami, nokiami Iphonami aparatami, widelcami itd
ten jednak wygladaj normalnie - powiedzmy jak zwykly kierowca ktory chce się dostać do domu - co dla tych co mają cb radio (choc sam nie mam) to wiedza ze kierowcy się czasem podwoą po zakończeniu trasy
o tym wlasnie tez z nim rozmawiałem jak dotarł do polski - czy tirami , czy inaczej
i odpowiedział mi ( a raczej zrozumiałem) ze tirami jednak nie gdyż teraz kierowcy mają zakaz podwozić i raczej go przestrzegają z dwóch powodów - raz ze firmy to kontrolują i za to można wylecieć, dwa ze Instytut transportu drogowego wpieprza za to duze mandaty, wiec podrzucił go 2x niemiec, duńczyk i po polsce 2-ch polaków
dodatkowo sprawdziłem mu jeszcze w necie na komórce jakie rejestracje mają auta w chyżne bo się mnie dopytywał a ja nie wiedziałem a chciał łapać na kolejnym orlenie kogoś na tamten kierunek
na pewno był z okolic ktore wspominałem, gdyż sam znam trochę brno i rozmawialiśmy o dwóch knajpach jtórych nazw nie pamiętałem - a po opisie - podał mi nazwy prawdziwe
moze i faktycznie ktoś mnie naciął ale jesli tak to trudno
ja o te 100pln nie zbankrutuje a on wtedy gdyby go nazwać ch..... i tak się nie wzbogaci
a próba dobrego uczynku mam nadzieję mi się kiedyś policzy
nie dałem w tym roku na orkiestre bo nie było okazji
ksiądz tez nie dostał bo przyszedł nie w porę a dodatkow z nim w tym roku zadarłem (nie chciał mi ochrzcić córy w sobotę :))
więc bedzie to i tak w dobrej wierze
a jesli odda - to juz w ogóle super - aż wrzuce gdzies potweirdzenie jak do mnie dojdzie
p.s. ogólnie pogadaliśmy jeszcze o pierdołach moim ostatnim mandacie na słowacji, ile za to jest punktów, po jakim czasie się kasują, (po roku jak u nas) ile ich można mieć (12 nie jak u nas 21) , o autach itp
normalny facet, ktorego wypuscili ze szpitala w holandii
z komnsulatu dostał papiery zastepcze i tyle - a co to konsula obchodzi jak wroci do domu,
a wcale sie nie dziwie ze poblokował karty po kradziezy - kazdy tak robi
nie czuć było od niego naciągacza
no ale trudno byłoby oczekiwac ze miałby to na czole wypisane :)
ogólnie to czuję się tak:
za pomaganie człowiekowi +5 do samopoczucia
za zrobienie w konia jesli to prawda -10 do samopoczucia
ja tylko mogę jedno powiedzieć. Dobry z Ciebie człowiek i takich się ceni ;) mam nadzieje, że jeśli będę w potrzebie to trafię na równie wspanialą osobę jak Ty ;))
a to ciekawostka, jak to nagle na GOLu cenią tych "dobrych naiwniaków, co to ich każdy w .... konia robi"
No offense, fajnie, zę są tacy ludzie, ale uczję sie, jakbym na inne forum trafił...
Herr Pietrus, przypominam, że kategoria polityka i wątki mirencjuma nie stanowią o ogólnym obrazie forum jako takiego.
Dzięki Bogu!
Mnie dzisiaj w miescie poprosil o podwozke jakis zul. Mowie mu ze mi nie podrodze ale tak mnie zaczal prosic ze sie zgodzilem. Wplyw na to mialo tez przypomnienie sobie o tym watku;) Na koniec powiedzial ze mi cos kiedys rzuci.
Wiedzialem, ze doczekam dnia w ktorym przeczytam cos dobrego o uprzejmosci i braku obojetnosci, wredoty czy nienawisci.
Jak mowilem kilka lat temu " mamy jeszcze szanse ". Wiara czyni cuda a cierpliwosc w tym pomaga
No niestety "dobroć" i "uprzejmość" często stoi na drodze naiwności i z nią przegrywa zazwyczaj...
Ale to nie znaczy zeby sie tego wyzbywac i tarcic nadzieje lub byc lepszym czlowiekiem bo to ty bedziesz tym lepszym a inni z nienawiscia na twarzy i to do ciebie ludzie beda chcieli przyjsc z toba sie zadawac skoro dobrym czlowiekiem jestes. Tacy sami jak ty ciebie zauwaza. A lepiej jest meic 2 prawdziwych przyjaciol niz 200 znajomych ludzi.
niestety na razie cisza... nikt sie nie odezwał
zobaczymy jutro.....
jedynie przez ostatnie 2 dni , parę osób które mnie poprosiło o drobne, czy też machało na stopa
otrzyamło ode mnie tzw naganę wzrokową ,
ale wciąż jeszcze kisi się we mnie jeszcze nadzieja na pozytywny koniec ,
i nie chodzi już o tę kasę bo 100pln to dla jednych mało dla drugich dużo
ale wiara w ludzi juz taka mierzalna nie jest
ale miło przeczytać ze jednak tak wiele osób wierzy w ludzi i powracające szczęście
upnę temat jak będą jakieś newsy od "czecha" :)
Jak dla mnie typ mówił prawdę i faktycznie przeznaczył te 100zł na dojazd do domu:P Ale po przespaniu się doszedł do wniosku, że nie ma powodu do oddania tej kasy:P
Chyba że to taki pechowiec był, że go w tym pociągu jeszcze zaciukali.
Ja bym już dawno machnął ręką, koleś prawdopodobnie już dawno nie pamięta o tym że cie zrobił w bambuko.
A z tą wiarą to równie bywa, zależy na kogo trafisz :)
Kiedyś mi jeden koleś powiedział, że był na lotnisku i musiał dopłacić do biletu 50zł (bo coś tam miał nie tak) i nie miał tej kasy i jakiś polak mu pożyczył, dał swoją wizytówke i powiedział "jeszcze nikt mnie nie oszukał". Kase wziął oczywiście, ale bez zamiaru oddawania jej, jedynie co powiedział mi to że tamten polak to "frajer". Zwyzywałem go i miałem szczerą ochotę mu lutnąć, ale cóż niektórzy są zjebani z natury i nic na to nie poradzisz :)
stary pozycz mi 200pln, oddam ci po 3 dniach ok jestem polakiem wiec mozesz mi zaufac
Bulimen, nawet jeśli ci nie odda, napisz za parę dni, że zwrócił kasę - od razu wszyscy lepiej się poczują.
<--- [40]
dokładnie. Jak odda - super. Jak nie - nie czuj się frajerem bo pożyczyłeś pieniądze z dobrego serca, a to że ktoś jest oszustem tego nie zmienia. Jeśli byłbym kiedykolwiek w potrzebie to chciałbym Cie spotkać na drodze:P pozdrowienia
Byc moze facet naprawde potrzebowal pieniedzy na dojazd, ale z zalozenia przyjal, ze "pozyczy" i nie odda.
Nie zmienia to faktu, ze pomogles komus w potrzebie.
Mysl pozytywnie. Ciebie 100 pln nie zbawilo a jemu na pewno sie przydaly.
wszyscy tylko o uczciwości ale żaden nie wpadnie na to że zasłużył ( zarobił) 100 .
oszust to zawód a sądząc po opisie sytuacji to chłop napracował sie .
Myślę, że i tak musisz nastawić się na myślenie, że pomogłeś człowiekowi :D niezależnie od finału.
jeszcze jest bardzo duza szansa ze odda. przelew zagraniczny idzie min. 3 dni
w dzisiejszych czasach to bym sąsiadowi nawet nie pożyczył, mysle ze wiekszosc z nas ma pewne doswiadczenia z pozyczaniem pieniędzy nawet w kręgu znajomych i wiadomo jak to sie konczy
shadovar - dokładnie, ja na swoje pieniądze czekam już 2-3 lata. I to nie jest 100zł o których bym dawno zapomniał ;)
drobną kwote jestem w stanie pożyczyć znajomemu "z przypadku", natomiast o zwrot sie nie upomianam, a jedynie czekam na dalszy rozwój wydarzeń, często jest on bardzo ciekawy ...;)
Moze odda. Za pare dni jak nie zwroci to nie znaczy ze klapa. Moze nie ma forsy. Dopiero jak zarobi to odda jak honorowy jest. A powiedzial ze odda za kilka dni aby przekonac Cie do pozyczki. Wiec nie czekaj. Ale mozesz sie mile zaskoczyc za miesiac na przyklad. I odesle z nawiazka. Ale to mowie, jak gosc swiatowej klasy.
Ja tam się za bardzo na przelewach międzynarodowych to nie znam, ale to nie jest tak, że oprócz zwykłego numeru konta trzeba jeszcze podawać IBAN i SWIFT, a sam numer konta nie wystarczy?
Z tego jak przedstawiona została historia, wygląda na wiarygodną. W każdym razie też mam nadzieję, że nawet jak nie odda to się nie zniechęcisz i nie zostaniesz łajzą z założenia, bo czasem jednak tak się zdarza, że ktoś potrzebuje pomocy, a wtedy jednak dobrze jest trafić na kogoś kto jest skłonny Ci pomóc.
[80] A mnie dosc bliska rodzina od 4-5 lat wisi koszta wesela synka. Jak sobie pomysle, ze jeszcze na nim bylem i dolozylem koperte, to mi sie troszke chce smiac. Naturalnie ciagle slysze, ze "juz wkrotce" (jak beda zniwa/ jak sie sprzeda swiniaki/jak Krzysiu dostanie przelew) ale szczerze mowiac nie wierze juz, ze kiedykolwiek te kase zobacze.
I szczerze mowiac od tej pory to moja chec pozyczania komukolwiek kwot wiekszych od 100 zl radykalnie zmalala.
[85] Ile z ciekawości za to wesele?
smuggler, nie badz taki, kopsnij 2 stówki na prenumeratę
smuggler - obawiam się ze kasy nie zobaczysz. Bo umieścili ją w mentalnej przegródce pt. NIE TRZEBA PŁACIĆ...
Też się przejechałem na pożyczaniu, wydawałoby się, dobrym znajomym. Co prawda za bardzo na tym nie ucierpiałem, bo suma jakaś zawrotna nie była, ale niesmak pozostaje, tym bardziej, że jeszcze taki skur... ma czelność kłamać w żywe oczy, że "już dziś albo jutro dostanę kasę i zaraz puszczam przelew". Taa, jasne.
lata temu wracalismy z rodzina z nad morza popsulo nam sie cos w aucie tak, ze bez mechanika ani rusz
nie mielismy juz kasy, ale koles, ktory sie zatrzymal by nam pomoc pozyczyl rownowartosc dzisiejszych 500zl na naprawe
po powrocie do domu ojciec od razu mu wyslal przekazem (nie bylo internetowych bankow, w ogole malo kto mial konto)
tak wiec cuda sie zdarzaja:)
[86] Nawet kuzwa nie pytaj. :/ Na szczescie bylo to wesle dosc skromne, a nie jakas goralska trzydniowka, ale tak czy siak spedzilbym za to 2 tygodnie na np. Dominikanie w 5* hotelu wraz z zona.
A to miala byc pozyczka na zasadzie "zaraz po zniwach oddamy wszystko".
I zeby chociaz raz na kwartal symboliczna stowke/dwie oddali z komentarzem "no na razie wiecej nie mozemy, ale chociaz tyle...". Ale nie. Wiem naturalnie, ze za dobrze sie im teraz nie wiedzie, no ale mimo wszystko nie na tyle, zeby choc nie probowali splacic drobnej czesci...
[88]Zdaje sobie sprawe, ale pro forma czekam. W razie czego zawsze mam alibi "pozycze wam jak mi XY odda kase". :)
Prosta zasada. Pożyczasz - spisz umowę. Nawet jeśli to rodzina. Wystarczy jedna kartka papieru. Jeśli będę problemy, zawsze można sprawę oddać do sądu. "Kochajmy się jak bracia, a liczmy jak żydzi" :)
Ja nie mam problemu z pożyczaniem pieniędzy rodzinie lub bliskim przyjaciołom o oni mi, ale z drugiej strony jeszcze się na siebie nie nacieliśmy.
Autor imo postąpił słusznie i szkoda tylko, że nie dostał tej stówki z powrotem.
Protsza zasada - nie pozyczam. :) A w sytuacji jakiejs juz naprawde zywotnej sprawy, to i owszem, umowa.
Autor imo postąpił słusznie i szkoda tylko, że nie dostał tej stówki z powrotem.
Powiedzialbym, ze postapil szlachetnie, ale final byl do przewidzenia, niestety.
Ach te GOLowe madrosci
Sa osoby na tym swiecie ktorym byl pozyczyl wiedzac nawet, ze mi nie oddadza... Reszcie moge jakies 2-3 dyszki pozyczyc
Wg mnie nie mozna w kazdym widziec zlodzieja - jak moge pomoc to pomagam. Kto wie jak bardzo napitolilo sie w zyciu temu czlowiekowi i ile mu pomogles ta stowa...
Karma wraca. Zrobiles dobry uczynek.
PanSmok - Panie Smoku, gdzie tam karma wraca. Raz oddałem komuś zgubiony portfel nie zaglądając nawet do środka. Zgubionego przeze mnie 2 tygodnie później telefonu nikt mi nie oddał pomimo, że było to stare, rozpadające się, warte z 50 zł może ustrojstwo.
jak już się rozpisaliście to jak stare przysłowie mówi:
dobry zwyczaj nie pożyczaj, jeszcze lepszy nie oddawaj :)
No niestety cisza
"czech" sie nie odezwal i nie oddal
No chyba ze ruszy go jeszcze sumienie
Ale tak czy tak nie ma sie co zniechecac...
Zrobilem od spotkania z nim kilka fajnych zlecen
Moze nawet wlasnie dlatego ktos mi je z gory za moja naiwnosc podrzucil
Wiec stratny nie jestem a liczac juz tak dla przyzwoitosci to moge co tydzien
Takiemu czechowi pozyczac stowke, jak mam pozniej miec tyle korzysci
Wiem wiem zo to tak nie dziala ale zawsze sobie mozna jakos to tlumaczyc...
Swoja droga taka juz chyba moja natura bo znajmoma pare lat temu pozyczyla 2tysie na rekknt mieszkania na kilka miesiecy i tak sobie czekam juz z 4 lata a udalo sie odzyskac tylko polowe i tez jedynie czystym przypadkiem
Ale ta pozyczke zlozylem na karb mojej zony i nauczki dla niej nie pozyczaj
A jakby sie uparla znajoma to moglaby oddac chociqz po czesci przez pare miesiecy
Jak widac ja sie nie nauczylem:)
Ale u mnie to chyba rodzinne, bo dowiedzialemsie jakis czas temu ze moja malzonka od okolo 2 lat wspomaga nasza wspolna kolezanke co miesiecznymi pozyczkami
Ale dziewczyna stara sie jak moze i oddaje ile tylko ma i kiedys na pewno odda chocby miala wykopac spod ziemi - bo to iiny typ czlowieka , a problemy jaka na nia spadly -tych nie zycz nikomu- nie zeby choroba czy cos - ale samotna matka z malym dzieckiem problemy z lokum i exmaz znecajacy sie to juz nie przelewki
A wracajac do czecha jak pisalem nie odezwal sie
A tak po prasdzie to juz prawie zapomnialem o temacie i coz dalej bede pomagal
Tyle ze moze mniej naiwnie
Z nadzieja ze mnie tez ktos pomoze jak bym potrzebowal
Wiec ta pomoc taka bezinteresowna do konca nie jest :)
Pozdr
[98] Ale byc moze on wybuchl znalazcy w twarz, oslepiajac go i oszpecajac do konca zycia? Albo twoja karma czeka az zgubisz cos naprawde wartosciowego?
Moze nawet wlasnie dlatego ktos mi je z gory za moja naiwnosc podrzucil
Wiec stratny nie jestem
jestes, zawsze mialbys stowe wiecej.
a jak chcesz rozdawac pieniadze, daj jakis osobny watek, pewnie chetnych znajdziesz.
No widzisz smuggler, ja za te pieniądze pojechałbym w maju na tydzień do paryża. Oczywiście jeśli chodzi o koszt wycieczki, zakwaterowanie, ubezpieczenie i wyżywienie oraz zwiedzanie...
I z mojej strony skończyło się pożyczanie sum większych niż 100zł.
Wydawało mi się, że gościa znam... ale będę ciągle naciskał... aż w końcu odda ;-)
bulimen
Wszyscy tutaj wieszają psy na tym Czechu a mnie się po prostu wydaje, że to było nieporozumienie wynikające z pewnych tradycji. Stopem jeździłem sporo na zachodzie i za każdym razem kierowca próbował mi, czy nam - w zależności od tego z kim i jak podróżowałem - dawać od 15 (minimum) do 50 euro. Ja osobiście tych pieniędzy nie brałem, natomiast wiem, że to jest powszechną praktyką - podwozi się kogoś i dajesz pieniądze na szczęście.
Z tego co pisałeś, dogadywaliście się z wielkimi trudnościami. Może po prostu on kompletnie inaczej zrozumiał Twoje intencje, Ty komuś pomogłeś, kto wcale nie był złodziejem i naprawdę był potrzebujący?
[104] Piles?
jakoś sie z nim po polsko-czesku dogadałem
i
[104] Piles?
Nie, nie piłem, za to wiem doskonale jak wygląda jakieś tam dogadywanie się polsko-czeskie.
Misiaty autor tematu napisał na kartce facetowi numer konta, nawet jak się nie dogadali, to ten numer wyraźnie mu powiedział, że ma tam przelać kasę po powrocie do domu i że nie jest to tradycyjny podarek na szczęście.
Aleo zwyczaju ze sie jezdzi stopem i kierowca daje pasazerowi kase na szczescie to nie slyszalem ani na trzezwo ani po pijaku.
Ze swojej strony moge dodac, ze dogadanie sie z Czechem, kiedy on mowi po czesku, a my po polsku, nie stanowi zadnego problemu, jest ulamek slow, ktore moga byc niezrozumiale dla drugiej strony.
A o dawaniu pieniedzy podwozonym autostopowiczom tez nigdy nie slyszalem, jak dla mnie to calkowicie absurdalny pomysl, wszedzie na swiecie.
Moze Misiaty jest przystojnym chlopakiem, i ten proponujacy kase kierowca mial jakies zamiary?;)
sporo jezdzilem stopem i nigdy nie slyszalem, by to kierowca dawal kase autostopowiczowi
czasem jednak zdarzali sie kierowcy, ktorzy pytali sie ile zaplace za podwozke, takim dziekowalem i czekalem dalej
A ja z kolei sam doświadczyłem "stopa", po którym nie tylko gościu naciągnął nieco swoją trasę, ale dał w łapę 100 dolców na pizzę sam z siebie, o nic nie proszony. No ale właśnie - to było USA, a kierowca był osobą mocno wierzącą.
Druga sprawa, że my nie czekaliśmy na stopa, tylko na przystanku na miejscowy busik, a padał deszcz. Po prostu przejechał obok nas, zawrócił (jechał w przeciwną stronę niż my) i zaproponował, że odwiezie nas tam dokąd chcemy jechać po tym jak dowiedział się, że to tylko kilka kilometrów dalej.
To był jeden jedyny raz, gdy jechałem nowiuteńkim Cadillakiem Escalade :D
Inny kierowca kasy nie dał, za to podwiózł mnie pod same drzwi miejsca, do którego się udawałem. A przyjechał specjalnie po mnie, bo to był szeryf tamtejszego hrabstwa i jechał prawdopodobnie na wezwanie (stanie na stopa w większości stanów USA jest zdaje się karalne). Pouczył, przepytał, przeszukał(!) zanim wpuścił do samochodu i sobie pogadaliśmy w drodze na miejsce.
Ale ja na stopa jechałem w życiu dosłownie kilka, maks. kilkanaście razy. Nigdy w Polsce.
raz stalem an wylotowce z Wawy, zima, snieg, ogolna masakra, malo aut bo pogoda do bani a i pora nieszczegolna
minelo mnie auto, akurat zapamietalem bo malo chrystlerow jezdzi, za jakies 5-10 minut to samo do mnie podjechalo i sie zatrzymalo, koles zaprosil do srodka i powiedzial, ze minal mnie wczesniej, ale jak juz minal to sie zaczal zastanawiac czemu sie nie zatrzymal, ze przeciez pogoda pod psem, glupio mu sie zrobilo, wiec w pierwszym miejscu gdzie mogl zawrocil by zobaczyc czy dalej stoje:)
No, to można powiedzieć, że trafiają się kierowcy, którzy dają coś z siebie autostopowiczom, niekoniecznie pieniądze, ale nadrobienie trasy dla kogoś to też coś więcej niż zwykłe podwiezienie;)
Ze swojej strony moge dodac, ze dogadanie sie z Czechem, kiedy on mowi po czesku, a my po polsku, nie stanowi zadnego problemu, jest ulamek slow, ktore moga byc niezrozumiale dla drugiej strony.
Oj, to falszywa pewnosc - jest sporo slow w czeskim ktore brzmia bardzo podobnie do polskich a znacza zupelnie co innego - napad to pomysl, laska to milosc, czerstwe to swieze, zbytki to smiecie (znajomy podczas przyjecia u Czechow na widok zastawionego stolu zakrzyknal "ale tu zbytki!" - na co urazony Czech odparl "ne, to je chutne, czerstwe jidlo!", divka to dzieczyna, pysk to usta i takie tam.
Wroclaw blisko Czechow, wiec mamy doswiadczenia, ze czasem lepiej jest po angielsku rozmwiac, bo prosciej i o nieporozumienia trudniej.
Zielona Gora tez nie tak daleko Wroclawia, i nie duzo dalej od Czech..:) Bylem tam ladnych pare razy, szczegolnie, ze Czechy sa po drodze z Monachium, gdzie wiele lat pracowalem. Po kilku probach dogadywania sie po angielsku dalem sobie spokoj, wyraznie obu stronom bylo wygodniej gadac po swojemu, i ewentualnie wyjasniac nieporozumienia.
To ja tak niezobowiazujaco opowiem pewna historie. Kiedys pojechalem do Wawy w sprawie sluzbowej do pewnej (nieduzej zreszta - pare pokojow) instytucji. No i mi sie tam poszlo mi sie do toalety, potem myje raczki a wtedy odezwala sie moja komorka. A mialem wowczas jako sygnal ustawiony taki smieszny czeski glosik "Ja zwonim... Ja stale zwonim... itd". A ze byl to sygnal przypisany do numerow "niealarmowych" to spokojnie mylem rece dalej. Wtedy do mnie podszedl facet, ktory zaczal do mnie nawijac po angielsku. Ja z lekka zdumiony, bo instytucja byla stricte polska, zbieram sie do odpowiedzi, ale ze mi ta jego dosc szkolna angielszczyzna zalatywala mocno bardzo swojskim akcentem, wiec z usmiechem mowie:
- Wie pan, moze pomowmy po polsku, bedzie nam latwiej sie dogadac.
Goscia z lekka przytkalo, co bylo widac, i mowi:
- Ale pan swietnie zna polski!!!
Na co z kolei mnie nieco przytkalo ale skoro gosc sobie w kulki leci to wchodze w te klimaty. I odpowiadam
- No wie pan, mialem sporo lat, zeby go opanowac.
- Niesamowite! Zupelnie bez akcentu, jak rodowity Polak!
-?!!!
No i co sie okazalo - ten pan szukal Czecha, z ktorym mial sie spotkac w tej instytucji, a ktorego wczesniej na oczy nie widzial. A jak w toalecie uslyszal "czeska komorke" to uznal, ze ja nim jestem. :)
No i co sie okazalo - ten pan szukal Czecha, z ktorym mial sie spotkac w tej instytucji, a ktorego wczesniej na oczy nie widzial. A jak w toalecie uslyszal "czeska komorke" to uznal, ze ja nim jestem. :)
Brzmi jak początek romansu
Reszte mozesz sam wymyslec i uzyc jako argumentu w kolejnej dyskusji.
[101] A może wybuchł, miejmy nadzieję. A karma czeka, pewnie, jak pogubię problemy to mi je szybko zwróci! ;d
duzo, duzo DUZO latwiej dogadac sie ze Slowakami. Z nimi (zwlaszcza Kosice, ale to tylko prywatne doswiadczenie, z Bratyslava trudniej) mozna w 95% procentach gadac po swojemu. Nie ma problemow tylko duzo smiechu... elcedeczku smieszy mnie do dzisiaj ;) Maja mega duzo slow zapozyczonych z rosyjskiego i angielskiego.
Z Czechami wyraznie trudniej ale tez sie da bez angielskiego.
nie, jednak myślę ze dobrze się z nim zrozumiałem
pomimo bariery językowej , torszkę słow jest podobnych , trochę całkiem innych
niemniej jednak na pewno chciał kasę pozyczyć
miał oddać
póki co nie oddał,
i jedyna moja taka nadzieja ze faktyrcznie to nie oszust, tylko ze trudno oddać komuś jak się nie ma wystarczająco samozaparcia i gdy się go nie zna
sam nie wiem czy gdyby mi ktoś np we francji pozyczył 10 Euro dajmy na to na paliwo lub cokolwiek innego
to czy pomimo zapewnień ze odeśle zaraz po powrocie, chcialoby mi się poginać do banku robić przelew zagraniczny, który notabene kosztuje iles tam od 25 do nawet 100pln
no nie wiem nie wiem czy sam miałbym tyle samozaparcia
a jesli nawet oddałbym (bo tak myślę), to raczej nie była to najwazniejsza rzecz do załatwienia po powrocie i trochę by minęło czasu az sumienie zmusiło by mnie do spaceru do banku
pomijam ze sam robię wszystkie przelewy online, wiem ze to nie problem i tylko 2-3 minuty roboty
ale od kogoś w wieku mojego ojca nie oczekuje takiego zapału do e-przelewów,
mam wciąż takich klientów w firmie, ze aby wysłac mi przelew wypisują go ręcznie i zawożą do banku odstając swoje w kolejce - o zgrozo!
.... znów tak sobie tłumacze... licząc ze jednak nie zostałem wydymany .... ech
jest natomiast kolosalna różnica faktycznie pomiedzy słowackim i czeskim, jeżdząc przez wiele lat w gory (tatry słowackie - poprad i okolice) można tam faktycznie bez problemów porozumieć się i dogadać,
w brnie w czechach już niestety tak łatwo nie bywało :)
bulimen -->
w dzisiejszych czasach uzywac przelewow zagranicznych... seriously? paypal sie klania ;) Wystarczy e-mail.
--> smuggler
faktycznie pójście w taki klimat daje pewne samozadowolenie :)
kilka miesięcy temu we frankfurcie na targach, spotkałem znajomych w jednej z hall, tez odwiedzających targi,
jako ze wiadomo mało czasu, chcielismy go wykorzystać maksymalnie na spokojną rozmowę,
az tu nagle głos dochodzacy od kogoś w rodzaju domokrążcy (jest takich na targach jak wiadomo pełno - stonka)
- ach panowie z Polski, bo ja tu mam takie interesujące produkty...
itd itd
- nie niestety my nie z Polski, tylko z Brazylii (skąd Brazylia, do dzis nie wiem)
- ależ słychać ze z Polski, panowie! - nie dawał za wygraną jegomość
- nie, nie powaznie z Brazylii, z ambasady polskiej w Brazylii słuzbowo na targach ...
mina bezcenna, ale uwierzył i poszedł szukać innych chętnych,
jak się później dowiedziałem i tak kilku dalszych znajomych z branzy złapał na korytarzach i urwał sporo czasu.:)
[116]
Pamiętam tę historyjkę z GW z jednego ze starszych numerów CDA. W felietonie Mac Abry była bodajże ;)
-> mikmac
ja może i uzywam paypala
ale jak płacę za fakturę do firmy niemeickiej to niestety z PL konta na niemieckie konto
na zasadach ze wysyłający pokrywa koszty banków wysyłającego, przekazującego i banków trzecich (czyli opcja inna niż OUR)
oraz jesli wysyłasz od razu transakcja OVERNIGHT
koszt przelewu to około 100 pln
jesli ma iść kilka dni mozna ograniczyc do 30-40 pln i tylko koszty
(przynajmniej PKO BP)
poza tym tak obrazowo - jestem w stanie sobie wyobrazic np mojego teścia wysyłającego przelew zagranicę bezpośrednio w banku
no moze jakby się podszkolił na kompie to może i online (ale on wierzy tylko w paier z pieczątką)
ale już puszczającego Paypalem - w zyciu bym nie uwierzył - nie to pokolenie
[125] A to plagiator. :)
Fett - że oni... ze sobą... teges?
tomazzi - http://www.wykop.pl/link/271504/chcesz-wiedziec-kim-jest-smuggler-z-cd-action/
Nie wiem czy to nie podchodzi pod pewne zboczenie albo obsesje, w każdym razie chłopaki mają fun :P A przykład smugglera jest dowodem na to, że jednak anonimowości w necie nie ma...