http://kwejk.pl/obrazek/879605/or%C4%99dzie.html
To chyba pierwszy obrazek z kwejka, którym naprawdę pragnę się podzielić i dopowiedzieć co nieco od siebie. Pozwolę sobie go komentować poszczególnymi akapitami.
1. ACTA – to, że ludzie wyszli na ulice i to w całkiem pokaźnej ilości, bo jak sądzę około 100 tysięcy, istotnie było oznaką tego, że miarka się przebrała. Faktycznie, większość z nich protestowała, bo ustawa ta pozwala na zamknięcie procederu piractwa. Rzeczywistym powodem dla którego powinniśmy protestować powinna być możliwość stosowania środków tymczasowych, bez jakichkolwiek dowodów czy wysłuchania każdej ze stron, a jedynie na podstawie podejrzeń/donosu. Inna sprawa to dostępność poszczególnych materiałów – święci pod kątem piractwa nie istnieją. Ile seriali jest wydawanych na płytach, żeby można było je kupić? Ile książek potrzebnych na uczelnię jest dostępnych w bibliotekach/księgarniach/allegro? A jeśli nie ma możliwości kupienia takiej książki to skąd ją wziąć, skoro wykładowca wymaga konkretnie danej książki, a o braku jej dostępności słyszeć nie chce? No i wreszcie kwestia samych wydawców, dla których brak piractwa = brak zysków. No bo jaka firma kupiłaby windowsa czy office’a gdyby nie pirackie wersje, na których uczyli się wszyscy pracownicy? Nawet sam ostatnio wydałem kilkaset złotych na system i programy, które poznałem wcześniej korzystając z ich nielegalnych wersji. Podobnie z resztą z grami – mam przykładowo 200zł na wydanie, wolę ściągnąć 5 gier między którymi nie mogę się zdecydować i wybrać jedną lub dwie które mi się spodobają, niż kupić w ciemno i później żałować. Swoją drogą dalszy obrót np. na allegro niczym od piractwa się nie różni. Podobnie z resztą działanie bibliotek – w końcu osoba wrzucająca pliki na serwery także musiała kiedyś ten oryginał zakupić.
2. Poziom podatków i opłat w Polsce jest koszmarny, co widać zarówno z perspektywy konsumenta jak i przedsiębiorcy. Wystarczy zauważyć, że piwo, które w sklepie kosztuje 3zł, browar musi sprzedać za około 1zł netto. W tej złotówce natomiast musi zmieścić koszty surowców, maszyn, ludzi, utrzymania budynków, straty przy produkcji i wiele innych. Nie wiem czy współczesny rząd stosuje jakąś inną ekonomię, ale od zawsze sądziłem, że im wyższy podatek tym ludzie starają się go bardziej uniknąć – oszukują, mniej kupują a także mniej inwestują. Przez co przychody z podatku tak naprawdę niewiele się zmieniają, a w perspektywie długoterminowej odstraszają inwestorów, którzy odprowadzaliby niższy, ale za to stały podatek.
3. Ceny paliw – tutaj nie ma co narzekać na rząd. Owszem mogłyby być niższe, ale to tak naprawdę jest działanie ogólnoeuropejskie mające na celu wyrównanie stawek paliw. I tak mamy najtańsze paliwo w Europie. Oczywiście nie jest to koszt relatywny do zarobków, ale akurat ceny paliw nie są tym na co powinniśmy narzekać w pierwszej kolejności. Bardziej nas boli sam fakt podwyżek i te śmiesznie niskie pensje.
4. Pensje – od zawsze zastanawiało mnie, jak to jest możliwe, że przy wykonywaniu tej samej czynności, dane stanowisko w Polsce daje znacznie niższe możliwości zarobkowe niż w krajach zachodnich. Przykładowo takie piwo – w Niemczech litr piwa jest tańszy niż w Polsce – jak to jest, że z tej złotówki za butelkę, Niemcy są w stanie wygospodarować jeszcze kilkukrotnie większą pensję dla swoich pracowników? Przecież polskie browary ledwo co prosperują, a niektóre są nawet na skraju bankructwa. Podobnie z resztą ze sprzedażą. Ceny piw mam bardzo zbliżone do tego co można zaobserwować w Niemczech, Francji czy Hiszpanii. Dobra, ja jestem na początku działalności, ale nawet znajomi, którzy mają już takie sklepy od lat są w stanie zarobić jedynie tyle, że stać ich na pensje dla pracowników nie wyższe niż te 2000-2300 brutto. Jak to jest, że pracownik w wymienionych wyżej krajach otrzyma pensję kilkukrotnie wyższą przy zachowaniu tych samych cen?
5. NFZ w gruncie rzeczy nie jest taki straszny. Niestety życie bywa nieprzewidywalne i to, że płacimy na leczenie kogoś ze znacznie cięższą chorobą jest czymś w zupełności normalnym. Tak samo z resztą działa ubezpieczenie OC w komunikacji samochodowej, z którym raczej nie ma większych problemów. Rozwiązaniem najlepszym dla służby zdrowia byłaby racjonalizacja wydatków na ubezpieczenia. Wprowadzenie jednolitego systemu ubezpieczeniowego, który byłby obsługiwany przez znikomy procent obecnych urzędników. Obliczenie składek na poziomie takim, żeby sam system nie przynosił strat, ale też nie przynosił wysokich dochodów (jedyny dopuszczalny dochód to rezerwa na poziomie kilku procent, w przypadku nieprawidłowych założeń). Niestety państwo nie potrafi powstrzymać się od wyzysku i to znacznie wyższego od prywatnych firm. Dlatego na chwilę obecną lepsza byłaby prywatyzacja sektora ubezpieczeń zdrowotnych. Gdyby działało to tak jak przy ubezpieczeniach OC, a stawki były w miarę rozsądne, to myślę, że miałoby to miejsce bytu i oznaczało niższe składki (choć najubożsi mogliby być nieco zawiedzeni, bo u nich wiele by się nie zmieniło).
6. Zadłużenie państwa to temat rzeka. Zakłada się deficyt na danym poziomie, podczas gdy dałoby się go zlikwidować nie wydając kasy na zbędne pierdoły. Mogę się założyć, że przeglądając ustawę budżetową dałoby się wywalić setki pozycji w imię walki z deficytem i na pewno nikt nie obraziłby się gdyby nie powstało za państwową kasę kilka nowych budynków do mnożenia urzędników, gdyby zrezygnowano przez rok z siania trawy i sadzenia kwiatków na wysepkach i rondach…
7. Emerytura – najlepiej gdyby nie istniała, a każdy mógł sobie odkładać we własnym zakresie. Niestety od razu znajdzie się gro osób, które wszystko przejedzą i przepiją, a później stwierdzą, że państwo musi im DAĆ. Dlatego najlepszym jak dotąd pomysłem jaki spotkałem była stała składka emerytalna zapewniająca stałą emeryturę. To był pomysł bodajże Pawlaka, który zaproponował składkę 120zł miesięcznie, w zamian za 600zł emerytury, co powinno wystarczyć na minimalną wegetację i nie być przesadnym złodziejstwem ze strony państwa.
Sądzę, że w niedługim czasie nadejdzie ten moment, w którym trzeba będzie wyjść na ulicę i obalić tę nieudolną władzę siłą, bo wolne wybory jak widać nic nie dają. Zmieniają się tylko nazwy partii i programy tworzone przez pijarowców, które i tak z założenia nie będą realizowane. Czy naprawdę tego chcemy i będziemy biernie patrzeć na to co dzieje się z tym krajem? Przecież jako Polska mamy ogromny potencjał, który możemy i powinniśmy wykorzystywać.
Mam cichą nadzieję, że protesty podobne jak przeciwko ACTA się powtórzą i ponownie w całej Polsce w jednym czasie ludzie wyjdą na ulice – lecz tym razem nie tylko ci młodzi, lecz także starsi, którzy chcą cokolwiek zmienić.
Niestety... historia pisze się na naszych oczach i to niemal bez jakiegokolwiek wpływu z naszej strony... Chyba tylko dzięki naszej wrodzonej zaradności jest jeszcze w Polsce tak dobrze - sam nie mam na co narzekać, ale ciężko nie zauważać jak mogłoby być, gdyby państwo nie utrudniało nam tak życia.
Lysack ==> Znalazłeś już kogoś do swojego sklepu z piwem czy teraz chcesz nawracać świat i potrzebujesz do tego wafli bez CV ze zdjęciem?
Kruk -> mam pracownika. Nie chcę nawracać świata, ale chętnie zapoznam się z opinią niektórych osób z tego forum odnośnie obecnego stanu w Polsce, który niewątpliwie został poruszony w tym wątku.
Co tu dużo gadać - zgadza się to wszystko. Tyle tylko, że nikt z tym niczego nie zrobi. Nadal u żłoba będzie PiS albo PO z koalicjantem w postaci PSL a eurosocjalizm będzie postępował. Tak naprawdę to zmienić coś mogłaby tylko rewolucja, gdzie kilkuset polityków, bankierów, szefów agencji ratingowych itp. zostałoby dla przykładu powieszonych na latarniach. To niestety nierealne.
Ale demokracja, ale społeczna gospodarka rynkowa... Jednak nie działają ?
Co do 1 - jeśli sprzedawanie "używek" byłoby nielegalne, to sprzedaż nówek ostro by spadła. Wiele osób kupuje dany tytuł dlatego, że wie że po przejściu odzyska częśc kasy.
Uwielbiam młodocianych 'ekonomistów' co w krzywej Laffera widzą idealną receptę na politykę podatkową państwa :D.
http://www.youtube.com/watch?v=fIqyCpCPrvU
Krzywa laffera to prosta obserwacja zależności, że w punkcie początku układu współrzędnych, będzie zupełny brak dochodu dla państwa, w punkcie 100 % opodatkowania także brak dochodu dla państwa, bo chyba tylko idiota, by wtedy pracował. Krzywa Laffera ma tam, wiadomo, jakieś swoje maksimum i w sposób ogólny pokazuje jak rosną i maleją wpływy do budżetu. Idealna recepta to brak podatków, albo dobrowolna składka. Kościół utrzymuje się z dobrowolnych składek, dzięki czemu wzmacnia to więzi parafianów. Nie można karać ludzi za to, że pracują. Każdy kto uważa inaczej się nie zna. Podatek powinien być według mnie na zakazane produkty, jak np. akcyza na alkohol, vat na niektóre produkty itp. i byłby to wystarczający zysk na pokrycie minimalnej administracji, policji, wojska.
Ja ostatnimi czasy jestem załamany sytuacją w Polsce. Wszystko drożeje, perspektywy jeszcze gorsze niż kilka lat temu. Wali się wszystko dookoła, emerytury mieć nie będę. Oddaje państwu ponad połowę tego co mi się uda zarobić. Na każdym kroku media i politycy usilnie próbują mi wmówić, że jestem debilem i wszystko jest przecież w porządku.
Mam 23 lata i zastanawiam się czy kiedyś dorobię się własnego mieszkanka, czy będę kiedyś w stanie utrzymać kilkuosobową rodzinę nie rezygnując przy tym z marzeń.
A najbardziej dobijające jest w tym wszystkim postawa społeczna. Ludzie nie widzą problemu. Ale w sumie jakby Kaczyński był premierem to na 100% byłoby jeszcze gorzej więc czemu mam narzekać ?
Lepiej umrzeć na stojąco niż żyć na kolanach.
Coś takiego? Armia "narzekaczy" błyskawicznie się powiększa. A tak wyśmiewano się z mojego niezadowolenia.
Eh ciężki czasy nastały ... może czas zmienić zawód o bardziej pewnych zarobkach ? Np ksiądz ?
Raczej nikt za was na ulicę wychodzić nie będzie, jeżeli stwierdzicie że jest już nie do wytrzymania to sami wyjdziecie, widać da się wytrzymać skoro jeszcze się nie zdecydowaliście.
Fett --> mirencjum - nikt tutaj nie mówi o powrocie komunizmu i wygnaniu krawaciarzy
Ja też nie mówię o powrocie komunizmu (którego nigdy nie było), a co do krawaciarzy to... jak to powiedział pewien klasyk?
"Rewolucja bez plutonów egzekucyjnych jest pozbawiona sensu."
(To taki żarcik...)
Ja muszę tylko zakupić maskę z V jak Vendetta, potem wychodzę na ulicę.
spoiler start
Z bejsbolem.
spoiler stop
Zenedon -> Będę wdzięczny za przedstawienie własnymi słowami co w krzywej Laffera jest złego. Oczywiście zależy ona w dużej mierze od krajów sąsiednich. Gdyby w innych krajach podatki były na poziomie 50%, to 25% VAT u nas byłby znacznie poniżej maksymalnego punktu dochodów. Natomiast w obecnej sytuacji jestem przekonany, że z roku na rok wpływy do budżetu będą spadać przez zbyt wysokie podatki. (oczywiście w perspektywie krótkookresowej będzie to znaczący wzrost wpływów, ale to działanie dobre dla jednej kadencji - kolejny rząd będzie miał prze***ane)
Mirencjum -> nie ma co pluć na krawaciarzy, bo jestem przekonany, że oni w pierwszej kolejności wyszliby na ulice. Właśnie to z ich ust słyszę najczęstsze narzekania, a sądzę, że to oni są w stanie najlepiej analizować sytuację gospodarczą. Swoją drogą właściciele firm nie są szczególnie uszczęśliwieni tym, że pracownik kosztuje ich drugie tyle niż dostaje na rękę. (przy minimalnej 1111zł netto, oznacza 1500zł brutto, 1809zł koszt pracodawcy, a do tego jeszcze koszt pracownika na zastępstwo podczas urlopu i zwolnienia chorobowego)
Jest w Europie taki kraj który był w głęboookiej czarnej du.
Nazywa sie Islandia. W pewnym momencie rok albo dwa temu ludziska wzięli tam za ryj i wywalili tych co robili syf i teraz kraj powoli dzwiga sie na nogi ale wspólna i solidarną pracą wyspiarzy. Tyle wiem od znajomego który pojechał na Is w czasach prosperity i został.
Co najciekawsze - w necie jest istna cenzura na artykuły o obecnej sytuacji na wyspie. Nawet komentarze na onecie czy interiii w stylu: "zobaczcie co teraz dzieje się na islandii - kraj odżywa" mimo ze przechodzą wstępną moderację to potem są kasowane wpisdu.
Jednym słowem mafia która rządzi w EU pilnuje nas wszystkich żebyśmy se krzywdy o ich pałki albo czołgi nie zrobili.
Łysack ->
ad 4. Wydaje mi sie że w Niemczech sprawa z piwem to sprawa że jest tam dużo większa tradycja picia piwa niż u nas i więcej sie go pija, więc browary idą pełną parą.
Nie znam do końca specyfiki rynku piwnego ale czy wielkie browary niemieckie nie posiadają pakietów większościowych w browarach np w Polsce albo Czechach albo gdziekolwiek? W ten sposób dodatkowo se zarabiają - transferują kasę za kampanie reklamowe, za inne pierdoły i u siebie moga płacić swoim robolom dwa, trzy razy tyle co kadrze w Polsce.
Znamienne, że w tylu punktach nie znalazło się miejsce dla np. polityki zagranicznej prowadzonej na kolanach, absolutnie żenującego poziomu polskich mediów, polskiej edukacji czy obronności. Jeśli to pokolenie ma wyjść na ulice tylko i wyłącznie z hasłami "chcemy więcej żreć", to wiele go nie będzie różniło od "Oburzonych", choćby nawet miało na ustach podatek liniowy i dyscyplinę budżetową.
Są ludzie, którzy wykonują pracę u podstaw - Fundacja Republikańska czy Instytut Sobieskiego. Warto robić swoje i nie liczyć na cuda. Poza tym na horyzoncie jest bardzo duże przesilenie w świecie zachodnim i naiwnością byłoby sądzić, że nas ono nie dotknie.
"Jeśli to pokolenie ma wyjść na ulice tylko i wyłącznie z hasłami "chcemy więcej żreć"
A zrywy robotnicze z czasów komuny to niby jakie miały postulaty? :)
Każda rewolucja zaczyna się od pustki w garnku.
No chyba, że mówimy o "rewolucji" młodych z roku 68. Wtedy oświecona młodzież miała pełno w garnku więc walczyła o ideały dla dobra wyższej sprawy.
Wiesz, to jednak była całkiem inna sytuacja, z jasno zdefiniowanym podziałem "my" i "oni". Dzisiaj wiemy, kto to "oni", ale nie bardzo potrafimy zdefiniować "my" - wystarczy sobie zobaczyć, jak w ostatnich tygodniach żre się polska prawica (mówię głównie o publicystach, środowiskach - ale przecież dotyczy to też polityków). Dodajmy do tego jeszcze lewą stronę i centrum. Jedni widzą rządy PO jako przejaw zacofanego konserwatyzmu, a inni widzą rząd zdrady narodowej. Ciężko na czymś takim zbudować normalne państwo.
No właśnei, jakos nei wydaje mi sie, by Solidarność, tzn przeciętny jej członek, walczył o coś wiecej niż "tańszy mielonyw zakłądowej stołówce", a z czasem w ogóle mielony. Robotnikom chodziło o wzrost płac no i też częsciowo o to, by mieć je an co wydać - gdy powoli w sklepach zaczynało wszystkiego brakować no a było wiadomo, zę na zachodzie nie jada sie raz do roku zielonych pomarańczy z Kuby i eni kupuje jeansów za całą wypłatę...
polityki zagranicznej prowadzonej na kolanach - znowu te populistyczne ahsełka? błędów jes tmasa, tylko zę my to nie Chiny, USA, czy Niemcy i to nie nam nikt nie chce podskakiwać, tylko jak my nieumiejetnie zaczniemy pogrywać i podskakiwać innym, to sie na nas wypną.
Wiem, ze mamy potencjał itp itd ale przez 45 lat prlu jakos nei było go jak rozwijać i skoro wiemy, ze w czasach, gdy jeszcze wieksze grajdoły takie jak Porutgalia czy Grecja rozwijały się i doiły różne fundusze (a i tka nie wszystkie wykorzystały swoje szanse, prawda?) my nie mogliśmy nci zrobic, a teraz nie mamy ani wielkich polskich banków, ani przemysłu, to z czym mamy iść do ludzi? Nawet jezeli mamy w wielu sprawach racje, nie ejst tak łatwo...
żenującego poziomu polskich mediów - publicznych? bo z prywatnymi to chybaa niewiele mozna zrobić. Dobre produkcje kosztuja, nei opłacaja sie, bo mloyd odbiorca raz zę bedzie wolał cos ciekawego made in usa, a dwa - itak ssie z internetu
edukacja? zgoda, ale to eni tylko poziom szkół, głupota rodziców, ale także upadek szkolnictwa zawodowego, pogon za studiami itp... zreszta, gdyby angle wszyscy politolodzy poszli do samochodówek, na hydraulika albo elektryka to tez nie wszyscy mieliby pewnie pracę...
Osobiscie uwazam ze nic tak dobrze nie wplywa na prace polityka jak swiadomosc ze wkurzony lud moze go powiesic na pierwszym napotkanym drzewie. Mysle ze juz kilka takich edukacyjnych prezentacji, zbawiennie wplyneloby na poziom naszej polityki.
Trzymam kciuki.
Osobiście uważam, że nic tak dobrze nie wpływa na płacę polityka jak pensja w wysokości najniższej krajowej.
Wiesz, to jednak była całkiem inna sytuacja, z jasno zdefiniowanym podziałem "my" i "oni". Dzisiaj wiemy, kto to "oni", ale nie bardzo potrafimy zdefiniować "my"
Obecna sytuacja jest doskonałym dowodem na to, że w czasach transformacji podział na "my" i "oni" przestał istnieć. Do dzisiaj przecież kłócą się kto był większym opozycjonistą, a gdy mieli razem coś budować to wszystko się posypało jak domek z kart. Zresztą zazwyczaj czasy porewolucyjne kończą się w ten sposób. Osłabioną władzę osłabić łatwo, zbudować na jej gruzach nowe formy władzy troszeczkę trudniej. No chyba, że rewolucji przewodzi silny przywódca z wiernym i silnym wsparciem, ale to raczej temat na inną rozmowę:).
Wiem, ze mamy potencjał itp itd ale przez 45 lat prlu jakos nei było go jak rozwijać i skoro wiemy, ze w czasach, gdy jeszcze wieksze grajdoły takie jak Porutgalia czy Grecja rozwijały się i doiły różne fundusze (a i tka nie wszystkie wykorzystały swoje szanse, prawda?) my nie mogliśmy nci zrobic, a teraz nie mamy ani wielkich polskich banków, ani przemysłu, to z czym mamy iść do ludzi? Nawet jezeli mamy w wielu sprawach racje, nie ejst tak łatwo...
Niezłą teraz śmietanę spijają z tych funduszy... :). Zresztą co to za gadanie. U nas też buduje się nikomu niepotrzebne gówna biorąc dofinansowania unijne i kredyty na pokrycie części zobowiązań. To dopiero jest idiotyzm, który będzie nam się czkawką odbijał przez kolejne dziesiątki lat.
Napisal co wiedzial i pojdzie zaglosowac na palikota, ludzac sie koljne lata, ze bedzie lepiej...
Herr Pietrus---->
tylko jak my nieumiejetnie zaczniemy pogrywać i podskakiwać innym, to sie na nas wypną.
Z takim minimalizmem będziemy zawsze narodem mentalnie skolonizowanym, niezdolnym do prowadzenia podmiotowej polityki.
Wiele złego zrobił pod tym względem w Polsce PiS, przez który dzisiaj suwerenna polityka zagraniczna kojarzy się głównie z niczym nie wnoszącym pokrzykiwaniem. Z drugiej strony przy koncepcji polityki regionalnej śp. L. Kaczyńskiego i jego otoczenia polityka obecnego rządu wygląda po prostu żałośnie.
żenującego poziomu polskich mediów - publicznych? bo z prywatnymi to chybaa niewiele mozna zrobić.
Można zrobić - mówić otwarcie jak jest i ostrzegać ludzi przed tym zakłamanym bełkotem. I nie szermujmy tak tym hasłem prywatne - geneza takich mediów jak TVN, Polsat, Agora, Radio Zet czy RMF wymyka się zdecydowanie czemuś takiemu, jak zwycięstwo na wolnym rynku medialnym z konkurencją w oparciu o prywatny kapitał i swobodę działalności gospodarczej. To już nawet wystarczy zajrzeć do Wprost Liza i policzyć, ile spółek Skarbu Państwa się tam reklamuje, a ile w Uważam Rze. Zachęcam do tego ciekawego eksperymentu, który wiele o współczesnej Polsce mówi.
Zenedon--->
Obecna sytuacja jest doskonałym dowodem na to, że w czasach transformacji podział na "my" i "oni" przestał istnieć. Do dzisiaj przecież kłócą się kto był większym opozycjonistą, a gdy mieli razem coś budować to wszystko się posypało jak domek z kart.
Jestem bardzo daleki od wybielania polskiej opozycji. Chodziło mi głównie o to, że od czasu powstania opozycji demokratycznej do powiedzmy 2004 r. łatwo było wyznaczyć Polsce kierunek rozwoju - pomijam tutaj, czy był on fałszywy, ale był. Dzisiaj nikt nic nie wie - do euro wchodzić nie bardzo, wychodzić z UE nie bardzo, trwać w tym syfie - też nie za wesoło. I tak w prawie każdej sprawie, trwanie siłą bezładu w epoce ponowoczesności. Z kompleksami, ze jest się Polakiem, ale i niezdolnością do odrzucenia polskości. Dumni z wykształcenia młodych ludzi, zażenowani brakiem perspektyw. Zażenowani wysokością obciążeń podatkowych, ale też niezdolni wziąć sprawy we własne ręce. Mamy w Polsce straszny chaos, i małą jest pociechą, że w podobnym rozkroku staje właśnie cały zachód :)
Jechałem ostatnio z bratem do apteki i jak zobaczyłem tłumy na ulicach, to wysiadłem z auta, wbiłem w pierwszy rząd i z wielką satysfakcją mogłem w końcu wyrzygać wszystko co mnie gryzło.
Nie żyjemy w systemie naprawdę demokratycznym, przy tym co było 30-50-100 lat temu i tak jest bardzo fajnie, ale nie oszukujmy się - wiele rzeczy nie jest tak jak być powinno, o ile pójdzie ku lepszemu za 50 lat wnuk spyta mnie "dziadku, jak mogliście być takimi pizdami, że dawaliście się tak okradać i oszukiwać?".
Czym starszy jestem tym lepiej widzę jak media filtrują content i jak politycy walą nas w bambuko, nie wierzyłem, że Polacy są w stanie wyjść na ulicę (mam w sobie coś z Lutza ;)), ale to co ostatnio zobaczyłem przeszło moje najśmielsze oczekiwania.
W zaledwie kilka dni, bez większego wsparcia, ludzie sami, po cichu, zebrali się w takich liczbach, że jakby akcje były nagłaśnianie przez miesiąc to na ulice wypłynęłoby chyba pół Polski.
Polska jest cholernie marnym krajem i nikt mi nie wmówi, że to nieprawda, ekonomicznie dla przeciętnego człowieka jesteśmy pieprzonym zerem, estetycznie również poniżej wszelkiej krytyki.
Czas wziąć sprawy swoje ręce, jak na Islandii, skąd zbyt wiele wieści do nas nie dociera...
Z utęsknieniem czekam na akcję "nie płać ZUS", myślę, że przy obecnych obciążeniach takie coś chwyci a nikt nie pójdzie do więzienia, jak okaże się, że w ciągu miesiąca tysiaka na rzecz państwa przestało oddawać 100 tysięcy przedsiębiorców ;)
Gdzie o tej islandi da sie w miare obiektywnie poczytac?
Oglądałem w piątek dokument o islandzkim kryzysie na TVP INFO i też jestem sprawą bardzo zainteresowany. Ktoś mógłby polecić dobre źródła?
Zdajecie sobie sprawę, że ludzi na Islandii jest tyle co w 3-4 osiedlach Warszawy, prawda? I że jest to zupełnie inna kultura, bardzo tradycyjna i nie ma najmniejszej szansy by takie zachowanie przeszczepić do naszego kraju, gdzie drugiego dnia takich porządków byłyby ze trzy grupy żrące się nawzajem o rację?
Bardzo refleksyjny wątek dla człowieka, który dopiero zaczyna wszystko rozumieć.
Byłem na proteście w Łodzi przed Pasażem Schillera. Momentami byłem zniesmaczony kilkoma nader wulgarnymi, kilkoma w moim mniemaniu nieadekwatnymi hasłami, które były tam skandowane. Teraz doszedłem do w nisku, iż frustracja społeczna to nie fikcja i tendencja jest raczej wzrostowa, a hasła były zgoła uzasadnione.
szczupasia --> Temat Islandii poruszałem kiedyś na forum, nie ma za dużo informacji, bo Islandia została otoczona embargiem milczenia:
https://www.gry-online.pl/S043.asp?ID=11649827
Co do Islandii to oni zrobili straszną rzecz - powiedzieli niemieckim i brytyjskim bankom, żeby spadały na drzewo. Nic dziwnego, że szkopy boją się, żeby na taki pomysł nie wpadły inne kraje.
Też powoli wchodzę w dorosłe życie i naprawdę boję się o przyszłość. Nie widzę tu naprawdę żadnych perspektyw i postanowiłem, że chyba będę próbował pchać się do budżetówki bo tylko ona ma w tym chorym państwie jakiś azyl, chociaż też są ruchani w dupę, ale na pewno nie tak jak prywaciarze.. Zresztą mniejsza.
Dobra mamy rewolucje, Tusk ze swoją świtą wisi. Tylko co potem?
Na ich miejsce weszłyby po prostu nowe, pewnie równie paskudne mordy, które za 15lat znowu trzeba by było obalać. Niestety my Polacy we krwi mamy upośledzenie jeśli chodzi o rządy. Wiedział już o tym kochany Otto von Bismarck, który za najlepszy sposób do niszczenia Polski uważał oddanie Polakom władzy.
Ktoś ostatnio odświeżył w necie pomysł, aby najlepiej wypowiedzieć jakiemuś ogarniętemu krajowi wojnę i po minucie się poddać, tak aby wprowadzili do nas swoją politykę. I faktycznie, ja już naprawdę innej opcji nie widzę. Jesteśmy w ciemnej dupie i to jest fakt.
http://www.rp.pl/artykul/61991,798961-Wolontariusze--z-przymusu.html
http://www.rp.pl/artykul/295866,762449-Wolontariat---badanie--Praca-wolontariacka--GUS.html
tak przy okazji, czasami wrażenie, że ten mirencjum jednak ma rację.
"Trudno oprzeć się wrażeniu, że także współcześnie krzewiciele idei wolontariatu uważają bezpłatną pracę za wartość samą w sobie, niezależnie od tego, jakie są jej efekty. Kiedy okazało się, że jako wolontariusze pracuje w Polsce nie więcej niż 6 proc. obywateli, co daje nam trzecie od końca miejsce w UE (badanie CBOS, 2010 r.), specjaliści od psychologii społecznej, wolontariatu i promocji społeczeństwa obywatelskiego zareagowali histerycznie."
MANOLITO
Ameryki nie odkryłeś. Rzepa też nie. Przecież ten proceder istnieje od dawna, a proces ten będzie się nasilał wraz z rosnącym bezrobociem. Zresztą to co jest teraz to jest nic w por. z latami 2001-2002 kiedy nie było szans na "eksport bezrobotnych".
(42) no cóż, może i nie odkryłem, ale jak dla mnie, to do tej pory o wolantariacie mawia się w mediach w samych superlatywach, gdy tym czasem to jest okazja dla różnych instytucji/firm zatrudniać "frajerów" za...........frajer, co oczywiscie musi się przełożyć na psucie rynku pracy.
Link do audycji nt. Islandii i cen paliw w historii Polski.
http://www.kontestacja.com/?p=episode&e=1219
Serdecznie polecam.
to ja dla odmiany dodam troche dziegciu.
wiecie czemu takie rzeczy jak w islandii sie u nas nie udzadza? bo w polsce ludzie to wilki. i kazdy pieprzy kazdego, w mysl zasady 'mi sie nalezy'.
pieknie tutaj mlodziez sie wypowiada co ich boli, ale prawda jest, ze potrzeba wymiany pokoleniowej, zeby zaszczepic troche zachodnich norm.
jak kiedys wyjezdzalem do niemiec na saksy to pierwsze co sie dowiedzialem zebym uwazal na innych polakow w mysl zasady 'nikt cie tak nie wyrucha jak polaka polak dla paru marek/ojro'
i w kraju jest to samo - przychodze do panstwowej spolki - rozmawiam z administracja 'prezes po znajomosci, na niczym sie nie zna, ciagle daje sobie podwyzki i nagrody', rozmawiam z prezesem 'robotnicy wszystko rozkradaja i niszcza, nawet klamki z drzwi wykrecaja i kradna', rozmawiam z robotnikami 'na pikniku integracyjnym dla pracownikow telefon mi koledzy z pracy zajumali'. no ludzie.
i tak jest wszedzie, gdzie cos jest panstwowego - jak cos jest panstwowe to znaczy niczyje to znaczy moge sobie wziac i mi sie nalezy, bo inni tez kradna, z prezesem na czele. a zbankrutowac nie zbankrutuje, bo spolka jest kluczowa dla spoleczenstwa a jak pieniedzy zabraknie to miasto podniesie ceny uslug dla mieszkancow. i tak w kolo macieja.
w prywatnych przedsiebiorstwach nie lepiej - przedsiebiorcy mysla jak tu wyruchac urzad i panstwo od podatkow a pracownikow od wyplat dajac umowy smieciowe , pracownicy mysla jak tu ustawic chorobowe z lekarzem, zeby urlopy sie ladnie ustawily w porzadne wakacje, panstwo mysli jak sie dobrac do mitycznych zyskow przedsiebiorcow i jak tu policzyc podatek od podatku, ktory nie bedzie kosztem podatkowym.
idz pan w wuj z takim krajem. rzekłem.
Znamienne, że w tylu punktach nie znalazło się miejsce dla np. polityki zagranicznej prowadzonej na kolanach, absolutnie żenującego poziomu polskich mediów, polskiej edukacji czy obronności. Jeśli to pokolenie ma wyjść na ulice tylko i wyłącznie z hasłami "chcemy więcej żreć", to wiele go nie będzie różniło od "Oburzonych", choćby nawet miało na ustach podatek liniowy i dyscyplinę budżetową.
Pozwolisz, że odniosę się do Twojego posta, który jako jeden z niewielu zwrócił moją uwagę w tym wątku.
Odnośnie, polityki zagranicznej prowadzonej na kolanach. Zdecydowanie nie zgodzę się z tą tezą, a zwłaszcza z jej wydźwiękiem. Otóż wydźwięk jest taki, że "polityka zagraniczna na kolanach" to wyłącznie wina słabego Tuska, który nie potrafi się postawić mocnej Europie i innym mocarstwom. Problemu upatrywałbym jednak gdzie indziej, w kim innym, a ostatecznie w czymś innym. Nie mówię, że Tusk i jego rząd są bez skazy - oczywiście w jakimś stopniu są winni, jednak nasza słaba pozycja jest w pewnym stopniu częścią schedy po prezydencie LK.
Śmieszy mnie, gdy elektorat PiSu przy każdej możliwej okazji gloryfikuje Kaczyńskiego za to, że potrafił postawić się Rosji i Europie jednocześnie. Właśnie na tym polega problem(pomijam już wartość merytoryczną jego pretensji do poszczególnych krajów) - jeżeli wciąż kreujesz nowych przeciwników, to kto pozostanie Twoim sojusznikiem? Do tej pory zbieramy plony "polityki wymachiwania szabelką" serwowanej przez LK. Sytuacja powoli wraca na prostą (czyt. zwiększa się liczba partnerów i państw nastawionych neutralnie, a nie liczba wrogów). Obecna polityka zagraniczna Polski nie jest idealna, ale zbliża się do optymalnej wartości.
Problemów naszej polityki zagranicznej dopatrywałbym się jednak gdzie indziej, nie sprowadzając ich do kogoś, ale do czegoś. Trzeba spojrzeć na to racjonalnie. W XV wieku mogliśmy wymachiwać ów szabelką - tyle, że wtedy granic broniła husaria, byliśmy jednym z największych i najbardziej zaludnionych krajów Europy - do tego dochodził fakt, że nasza żywność była eksportowana do większości krajów starego kontynentu. Mieliśmy karty przetargowe i mogliśmy dyktować warunki. Karty przetargowe.... no właśnie, wokół kart rozgrywa się cała dzisiejsza polityka.
Przez karty mam na myśli atuty jakie wzmacniają naszą pozycje w ewentualnych negocjacjach. Gramy takimi kartami jakie mamy, a że mamy ich niewiele toteż wydźwięk naszych postulatów jest zupełnie inny niż w przypadku Niemiec, Chin, Rosji czy członków OPEC.
OPEC? Dlaczego on wspomina o OPEC przy okazji Rosjii, Chin i Niemiec?!
Bo właśnie surowce są jedną z najbardziej znaczących kart przetargowych w dzisiejszych czasach. Czy ktoś na prawdę myśli, że Stany Zjednoczone w normalniej sytuacji zaprosiłyby do stołu Arabię Saudyjską czy ZEA zamiast Polski? Jak to? Nasi przyjaciele ze Stanów wolą negocjować z jakimiś tam Arabami, którzy żyją na pustyni, są brudni i za wyznawanie innej religii niż islam każą śmiercią? Nie może być!
Niestety, rzeczywistość bywa bolesna. Właśnie Ci Arabowie (którzy nigdy nie mieliby znaczenia na arenie międzynarodowej) doszli do tego, że na terenie ich krajów (a raczej ich pustyni) jest dużo czarnej, cennej substancji. I z powodu tej czarnej, cennej substancji Ci Arabowie o których mowa, budują nowoczesne metropolie na terenie ów pustyni. Ci sami Arabowie, wysyłają swoich studentów na Harvard, Yale i inne uniwersytety Ligi Bluszczowej. Ci sami Arabowie budują sztuczne wyspy, kupują Europejskie kluby, są na liście 100 najbogatszych Forbsa i rozdzielają teoretycznie nierozłączne bliźniaczki syjamskie.
To oni mogą decydować o wypuszczeniu rezerw ropy, dzięki czemu manipulują cenami owego surowca, a co za tym idzie cenami paliwa, a co za tym idzie - cenami wszystkiego. Ich siła przetargowa to ich... SUROWIEC.
Dlatego nie mamy tak silnej pozycji jak niektóre kraje. Dlatego nie możemy być tak stanowczy jak inni. Jesteśmy po części uzależnieni i to najprawdopodobniej (chociaż niekoniecznie) się nie zmieni. Z tego samego uzależnienia, które tłamsi nasze aspiracje teraz, wynikała nasza siła w w/w XVw. - wtedy rolę ropy odgrywała żywność - a ponieważ mieliśmy jej wiele to i sprzedać było można.... i armie wyżywić. Teraz żywność jest tania, droga jest ropa. Armia jest zmechanizowana - do tego też potrzebna jest ropa, a nie jak kiedyś żywność. W ten oto sposób strategiczna rola żywności przeniosła się na ropę.
Podałem tu przykład ZEA i AS, ale to samo dotyczy się Chin, Rosji czy USA. Chciałem tylko podać przykład kogoś kto teoretycznie powinien być pod nami - a w praktyce jest wysoko nad nami. Pod pojęciem surowca, kryje się nie tylko ropa - jest to również gaz, wszelkiego rodzaju rudy, i każdy inny surowiec który w dzisiejszych czasach ma realną wartość. Nasza siła to nasze karty przetargowe, nasze karty przetargowe to nasze złoża naturalne i to co mamy do zaoferowania.
Dlatego podchodziłbym do polityki zagranicznej z pewnym dystansem. Po olbrzymim morzu jakim jest polityka zagraniczna, nasza flota musi poruszać się powoli i ostrożnie z prostych przyczyn - nie jest tak dobrze uzbrojona jak inne. Nie zmieni tego Kaczyński, nie zmienił tego Tusk.
Być może sytuację zmieni gaz łupkowy, chociaż to raczej złudna nadzieją gdyż już teraz słyszy się o korupcji towarzyszącej sprzedaży koncesji na poszukiwanie gazu (źródło nr1). Do tego dochodzi fakt, że spora część obecnie rozdanych koncesji należy do koncernów zagranicznych - co być może w nieznacznym stopniu - ale na pewno uszczupli przychód z gazu łupkowego (źródło nr2). Do tego dochodzi głos lobby obrońców środowiska kierowana przez ludzi, którym polski gaz może zaszkodzić.
W ten oto sposób, widmo sporych zysków z rodzimego gazu zaczyna się oddalać. Jedynej nadziei upatruję w naszym społeczeństwie, które usilnie dąży do poprawy warunków życia. Zdaniem wielu systematyczny wzrost PKB w naszym kraju to skutek EURO i inwestycji z nim związanych. Moim zdaniem, to po prostu chęć poprawy warunków życia ze strony Polaków. Doświadczeni latami beznadziei PRL'u i nieudolności kolejnych rządów po '90r postanowiliśmy wziąć się za siebie i przynajmniej wydajną pracą próbować zmniejszać różnice między nami a krajami wysoko rozwiniętymi. Polacy są bardzo ambitni i myślę, że ta ambicja i chęć do samodoskonalenia oraz wieczne nienasycenie może być paradoksalnie naszą największą siłą.
W moim mniemaniu obraz Polaków idealne pasuje do słów Steve'a Jobs'a "Stay hungry, stay foolish" ;)
To MY i najprawdopodobniej tylko MY (ze względu na nieudolność kolejnych rządów) możemy zmienić swoją przyszłość. Jedyne co może zrobić rząd to odpowiednia promocja i wykorzystanie naszych najlepszych atutów. W moim mniemaniu rząd powinien przeprowadzać kampanie reklamowe przedstawiające Polskę jako świetną bazę biznesową w Europe dla inwestorów spoza niej. Powinien ułatwić proces zakładania firm - zarówno dla obywateli Polski jak i zagranicznych przedsiębiorców i firm. Powinniśmy korzystać z tego, że mamy ciągły wzrost gospodarczy - ten fakt powinien być użyty do ściągnięcia zagranicznego kapitału.
Ale nie chodzi tylko o ściąganie zagranicznego kapitału do nas - rząd powinien wspierać nasze firmy i rodzimych przedsiębiorców w ekspansji na rynki zagraniczne. Dlaczego tak mało Polskich firm zakłada swoje oddziały i inwestuje w Chinach? Po części to wina rządu, ponieważ gdy w grę wchodzi kraj raczej 'zamknięty' (jakim są Chiny) to często dobre chęci nie wystarczą - rząd powinien pomagać.
Ostatnio w jakimś artykule przeczytałem, że liczbę Polskich inwestycji w Chinach można policzyć na palcach jednej ręki. Firmy takie jak Selena, Glaspo, Jiskra, Mlekovita i Kopex to symboliczne polskie akcenty, jeżeli chodzi o polski kapitał w Chinach. Do tego dochodzi oddział KGHM w Szanghaju. Komuś może się to wydać spory akcentem? To tylko kropla w morzu potrzeb, zwłaszcza jeżeli chodzi o z kraj globalnymi aspiracjami jakim Polska. Chiny to obecnie jedyny słuszny kierunek rozwoju dla firm, które mają ambicje międzynarodowe - w takim przypadku zaangażowanie rządu (i nie tylko) powinno być większe - to są jedyne działania ze strony rządu które realnie wpłynęłyby na pozycję naszą (i naszych firm) na arenie międzynarodowej. Jeżeli mamy karty przetargowe - trzeba je wzmacniać. Jeżeli ich nie mamy - trzeba je tworzyć.
To by było na tyle w kwestii polityki zagranicznej i działań gospodarczych na tym tle.
Odniosę się jeszcze do argumentu "absolutnie żenującego poziomu polskich mediów, polskiej edukacji czy obronności" jakiego użyłeś w swoim poście. Będzie to raczej parę faktów bo już i tak za bardzo się rozpisałem.
Odnośnie żenującego poziomu polskich mediów - w tej sprawie nie można zrobić zbyt wiele oprócz tego co zostało już powiedziane. Powinniśmy wymieniać się informacjami odnośnie mediów i odfiltrowywać media g*wniane od jeszcze bardziej g*wnianych. A jeszcze lepiej byłoby, gdyby Polacy nauczyli się sami dostarczać i wyszukiwać informacji zamiast łykać to co zaserwują im najbardziej znani gracze od 19:00 do 20:00.
Co do polskiej edukacji - uważam, że stwierdzenie jakoby poziom naszej edukacji był absolutnie żenujący jest grubo przesadzone. Statystyki i artykuły z którym się spotkałem (nie przytoczę ich z prostego powodu - po prostu nie pamiętam tych źrodeł) oraz opinie znajomych mieszkających i uczących się za granicą zgodnie głoszą, że na tle innych państw nasza edukacja ma się całkiem dobrze.
Uważam natomiast, że problem leży gdzie indziej. Mianowicie, problemem jest olbrzymia ilość śmieciowych, niepotrzebnych kierunków które kreują widmo-specjalistów zdolnych jedynie do kopania rowów i podcierana się swoim papierem magistra. Myślę, że ta kwestia powinna zostać absolutnie podniesiona, a dział poświęcony kierunkom na uczelniach wyższych - zreformowany. Niepotrzebne kierunki powinny zostać zlikwidowan, lub płatne (wtedy ktoś sam musiałby wydawać na ich studiowanie). W ich miejsce powinny zostać stworzone kierunki przyszłościowe - takie, które według badań opinii publicznych, pracodawców i całej reszty poczuwających się branży dawały szanse na zatrudnienie i samorealizację w przyszłości.
Jeżeli chodzi o obronność. Tu znów wrócę do teorii kart - gramy takimi kartami jakie mamy. Nie ma atutów -> nie ma pieniędzy (oprócz podatków), nie ma pięniędzy -> nie ma rozwoju nowoczesnych technologii, nie ma rozwoju NT -> nie można konstruować statków, samolotów oraz uzbrajać armii na własną rękę, nie można uzbrajać i konstruować -> trzeba kupować. Dlatego szczytem nowoczesnych technologii w naszej armii są używane F-16. Jedni mają używane F-16 - inni bombowce B-2 Spirit. I na koniec - jedni do transportu prezydenta używają Air Force One... inni Tupolewa :)
Tym pozytywny akcentem zakończę mój WallOfText. Pod spodem źródła do danych odnośnie gazu i ropy łupkowej (dla ciekawskich):
Źródło nr1:
http://forsal.pl/artykuly/584769,the_economist_gaz_lupkowy_w_polsce_drugiej_norwegii_nie_bedzie.html
EDIT:
I jeszcze zdanie odnośnie narzekania Łysacka na dług publiczny. Dług publiczny jest wynikiem polityki fiskalnej w obecnych czasach. Jest następstwem pieniądza papierowego - w obecnych czasach państwa bez powiększającego się długu publicznego praktycznie nie istnieją poza paroma wyjątkami (np. Norwegia). W większości państw, każdy pieniądz papierowy po jego kreacji, kreuje dalsze zadłużenie. Polecam poszperać w necie bo moje zmęczenie nie pozwoli mi się nad tym rozwodzić.
Dlatego szczytem nowoczesnych technologii w naszej armii są używane F-16.
Chcesz zgrywać mędrca to nie pieprz bzdur.
"Ci sami Arabowie budują sztuczne wyspy, kupują Europejskie kluby, są na liście 100 najbogatszych Forbsa i rozdzielają teoretycznie nierozłączne bliźniaczki syjamskie. "
Dubaj nie wzbogacił się na ropie. Jeśli uważasz, że np. Rijad jest nowoczesnym miastem, to polecam się tam wybrać i obejrzeć:).
Co do surowców - obczaj jak szampańsko żyje się większości ludności krajów afrykańskich i południowoamerykańskich.
Co do polskiej edukacji - uważam, że stwierdzenie jakoby poziom naszej edukacji był absolutnie żenujący jest grubo przesadzone. Statystyki i artykuły z którym się spotkałem (nie przytoczę ich z prostego powodu - po prostu nie pamiętam tych źrodeł) oraz opinie znajomych mieszkających i uczących się za granicą zgodnie głoszą, że na tle innych państw nasza edukacja ma się całkiem dobrze.
Wręcz wybornie.
Dlatego szczytem nowoczesnych technologii w naszej armii są używane F-16.
Chcesz zgrywać mędrca to nie pieprz bzdur.
Jeżeli chodzi o siły powietrze to F-16 są naszą najnowocześniejszą bronią. Jeżeli nie, to proszę o źródło i zawczasu zwracam honor.
Chodzi o to, że nie są używane. Znaczy teraz już są, bo od jakiegoś czasu latają w polskich barwach, ale gdy do nas zawitały były ganz nówki.
Zenedon, sorry ze sie wtracam w slowo, bo generalnie popieram - ale co ma Rijad do Dubaju?:)
Wspomina w swojej tyradzie o AS, a poza tym z państw OPEC to chyba właśnie Saudyjczycy czerpią największą forsę z ropy.
A poza tym jest późno, cały dzień pracy za mną i jasne wyrażanie myśli sprawia mi trochę problemów :).
To fakt, i beda mieli strasznie przesrane, gdy forsa z ropy przestanie plynac, bo poza tym sa w strasznej dupie, i nie maja nic. Cale funkcjonowanie AS opiera sie na dwoch typach robotnikow - ze wschodu, robiacy to, to czego Arabi nie chca robic, i z zachodu, czego nie umieja. Na razie, majac rope, moga oplacac kazdego. Ale Dubaj to inne panstwo, inna gospodarka, i generalnie inne wszystko...
Biorąc pod uwagę ich mentalność i horyzonty myślowe, to raczej przesiadka z merola/cadillaca/rollsa oraz wyprowadzka z willi by znowu zapierniczać na wielbłądach przez pustynię i mieszkać w namiotach nie będzie wielkim problemem:).
Dubaj nie wzbogacił się na ropie.
Tak, tak Dubaj nie wzbogacił się na ropie. Oprócz tego małego faktu, że gdyby nie ropa(z handlu którą mogli sobie pozwolić na rozkręcenie biznesu) to by nikt się tamtymi rejonami kompletnie nie interesował i nie byłoby komu inwestować w Dubaj i budować tego wszystkiego co teraz napędza ich gospodarkę.
Jesli myslicie ze jak sie arabom skonczy ropa to wroca na pustynie, to sie grubo mylicie, oni glupi nie sa juz od dawna skupuja techonologie mogace zastapic rope i jej pochodne. Pamietam jak lata temu w tv pokazywali naukowcow byli bliscy sukcesu jesli chodzi o bezpieczna reakcje termo-jadrowa, bardzo szybko medialny sluch o nich zaginal.
O proszę jaki fajny wątek, że też wcześniej go nie widziałem. Miałem właśnie zakładać podobny zainspirowany "nienawidzę Kaczyńskiego" smugglera, tylko nazwać go "nienawidzę władzy". Szkoda, że wszystkie środowiska polityczne, które mogłyby wprowadzić realne zmiany są prowadzone przez lunatyków (jak KNP) lub wewnętrznymi podziałami i gierkami personalnymi niszczą swoje szanse na dotarcie do wyborców. Pozostał na świecie jeszcze jakiś kraj, w którym można spokojnie żyć po swojemu i nie okradają człowieka z większości dobytku by zarobić na głosy?
spoiler start
Nienawidzę tych skurwysynów. Każdego bez wyjątku.
spoiler stop
odnosnie tego "oredzia" i zdolnosci matematycznych Polakow
jesli vat bedzie wynosil 25% to bedzie to 1/5 ceny produktu a nie 1/4
dowod:
cena netto: 100
vat: 25
cena brutto - 125
25/125 - 1/5
Istna rewelacja 25%=1/5, nawet Jan Antony Vincent-Rostowski nie jest tak kreatywny matematycznie.