Jak w tytule. Nie chodzi tu o jakiegoś liścia ale uderzenie pięścią w twarz. Jakie były tego konsekwencje, ewentualnie obrażenia? Wypowiedzcie się :)
Nie kapuje po co takie pytanie...
Tak, jak to uderzenie albo koles sie popłakał i uciekl albo stanal do walki
myslec myslec to nie boli
Kilka razy w gimnazjum, z czego 2 razy trochę krwi i tyle. W liceum też miałem ochotę, ale dałem sobie siana. Teraz już nikt mnie nie wkurza(studia = normalni ludzie) to i bić się nie ma z kim. Tak z ciekawości skąd to pytanie?? Masz ochotę kogoś obić i boisz się reakcji tej osoby/otoczenia??
Raz ale porządnie. W sumie nie ma sie czym chwalic bo koles byl dwa lata mlodszy ode mnie a bylo to w podstawowce jeszcze. walka skonczyla sie po jednym strzale i obylo sie bez krwi. Nic przyjemnego, sam nigdy piescia nie dostalem...
Skoro już pytacie to moje pytanie bierze się z niedawnej sytuacji. Ogólnie miałem nieodpartą ochotę obić jedną osobę (choć z natury jestem bardzo spokojny), ale jakoś tam się powstrzymałem. Z jednej strony nie chciałem psuć połowy imprezy, z drugiej znam gościa już kilka lat i jako tako się dogadywaliśmy no i po trzecie to trochę się bałem czy nie przesadziłbym z siłą. :) Uderzyć bym go uderzył i jeśli skończyło by się na śliwie czy coś to nic by się nie stało, gorzej jakby nos połamał czy coś. Dlatego pytam czy Wy nie mieliście podobnych sytuacji i jak to się skończyło.
Piescia ? Czasami. Zazwyczaj noga, lokiec, glowa.
spoiler start
Nie lubie sie macac i przytulac
spoiler stop
Konsekwencje? Wygrana lub przegrana walka i spokoj na przyszlosc. Zaleznie od sytuacji
@Jeż.: Ja biłem się z gośćmi których znałem po kilka lat, nawet z rodziną i szczerze mówiąc mi to nie przeszkadzało, no ale dobrze, że sobie dałeś spokój, bo psuć imprezę to już trochę głupio po za tym raczej nie przepadam za rozwiązaniami siłowymi i jeśli się da to lepiej słowami problem rozwiązać.
[11] - Raczej mi nie przeszkadzało, że znam bo należało mu się jak nikomu, ale jakoś obawiałem się, że mogę mu zrobić jakąś poważną krzywdę i później same problemy.
Z tym daniem w morde to jest problematyczna sprawa. W podstawówce tłukliśmy się max co 3 dni i nikomu nigdy nic się nie stało... no prawie ;)
W gimnazjum tłukliśmy się raz w miesiącu i też było w miarę dobrze.
W liceum tłukliśmy się raz w całej karierze i skończyło się na wybitych zębach, złamanym nosie i wybitej szczęce...
Teraz to strach się bić ;P
W liceum tłukliśmy się raz w całej karierze i skończyło się na wybitych zębach, złamanym nosie i wybitej szczęce...
Teraz to strach się bić ;P
No risk, no fun! :D
Gardzę przemocą.
Tylko jak byłem bardzo wkurzony, bo jak wiadomo - twarz jest delikatna i widzi się ją pierwszą, więc jak nie biłem się o coś ważnego - uderzałem w taktyczne miejsca, teraz unikam bitek, chyba że ktoś mnie sprowokuje na przykład idiotycznym zachowaniem wobec mnie i moich przyjaciół
Kilka razy się zdarzyło. Głównie przez kobiety albo pieniądze. Jak się to kończyło? bardzo różnie - śliwa pod okiem, złamany nos, raz nawet niefortunnie typka trafiłem i musiałem wzywać pogotowie...i tu moja rada - jak już się zdecydujesz z nim tłuc to uważnie wybierz miejsce w którym to zrobisz...najlepiej z dala od krawężnikow, dużych kamieni itd. bo niewinne uderzenie może się przerodzić w nieszczęście. Generalnie to unikam walki ale jak to mówią "jak trzeba to trzeba" .
Pare razy, wiekszosc to byly pierdołowate bójki z kumplami w szkole, obrazen zadnych i kazdy zapominal o sprawie po 1 godzinie lekcyjnej, ale od paru lat juz nie bylo zadnej wiekszej okazji do uderzenia kogokolwiek.
Jedyny wyjatek to jak kompletnie wstawiony na woodstocku jednym strzałem pozbawilem przytomnosci typa za "przystawianie sie do mojej dziewczyny". Jak juz padł na glebe i oczy mu sie wywinely do tylu okazalo sie, ze jego schylona pozycja (ala przytulanie) wobec mojej dziewczyny była prośba o potrzymanie bluzy bo musi zawiązać buta (było głośno wiec musiał mowic prosto do ucha). Pomijam fakt, ze byłem wtedy w samych skarpetkach. Z jednej strony mi wstyd, dziewczyna była troche zła. Z drugiej nie sądziłem ze takie cos jest mozliwe poza filmami, dziewczyna była ucieszona, ze tak o nią walcze lol.
p.s jesli czyta to ten gosciu, przepraszam.
No cholera nigdy nie było okazji :P Albo wyglądam groźnie i się mnie wszyscy boją, albo przez cale życie z litości mnie nikt nie zaczepiał :P
Tak to parę razy na treningu, ale to się nie liczy. Lekko, w rękawicach i w kaskach więc...
Kiedyś gościu z klasy mnie wkurwił(nie pamiętam o co poszło), ale zdążyłem go tylko przydusić do ściany, bo zaraz kumple zareagowali.
Byłem na zakupach w Tesco. Miałem tylko kilka produktów w koszyku i na dodatek bardzo mi się śpieszyło, więc wepchnąłem się przed rodzinkę z wózkiem, z którego wręcz wypadały już towary. Nagle jakiś facet zaczął się na mnie wydzierać i wyzywać od najgorszych. Olałem go, zapaliłem papierosa na parkingu, a tu - nie uwierzycie - znowu ten sam gość wydziera na mnie japę, cały czerwony ze złości i jeszcze chce ze mną iść na solo. Ja, spokojny chłopak, mówię mu, żeby lepiej łyknął relanium, a tu nagle dostaję od dziada plaskacza. Wkurzyłem się, więc pokazałem mu kilka szybkich ciosów, których nauczyłem się od kolegi, instruktora karate. Na koniec dostał jeszcze dwa razy z buta i sobie poszedłem. Wszystkiemu przyglądał się jego synalek, który nawet mu nie pomógł, w takim był szoku.
widzę same fightery na forum, tekken robi swoje..
Parę razy w ostatniej klasie podstawówki - z kumplami bliższymi i dalszym. Generalnie skończyło się na siniakach.
W czasie studiów za to ja treningu raz dobre strzały zebrałem - nawet nie poczułem jak pęka mi łuk brwiowy i krwią się zalewam :)
smuggler --> nie denerwuj mnie, bo oprócz karate znam aikido, kung-fu, ju-jitsu, taekwondo i jeszcze kilka innych fajnie brzmiących słów.
A ja znam Wanie, a on ma kalasza
Tak zdarzyło się parę razy. Miałem nawet taką sytuację, że w odpowiedzi był rzut nożyczkami, ledwie co uchyliłem się.
Tak nie raz. Twarz na początku nie boli, nawet nic nie czuć, ale potem, gdy emocje ochłoną kilka dni bólu. ^^
Jakoś nie lubię wchodzić w konflikty z typami, zawsze da się jakoś dogadać coby nie musieć się po mordach prać. Dwóch moich kumpli (figo fago po wódzie) miało połamane szczęki, w odstępie kilku miesięcy. Co fajniejsze ten który miał później połamaną śmiał się z tego pierwszego, no i się dośmiał :).
Bardzo miło im było pić zupki przez słomkę a potem chodzić dłuższy czas z jakimiś drutami i gumami w gębie.
A uderzyć kilka razy uderzyłem, ale to dawno było. No i dostałem z "partyzanta" tak że do tej pory nie mam małego kawałka jedynki...
Nie raz...raz gościowi rzuchwe wywaliłem xd I co za tym poszło? Sprawa w sądzie , żałuje tego..
ha przypomniał mi się motyw z lat gimnazjalnych gdzie przed rozpoczęciem roku z bardzo dobrym kumplem robiliśmy zakupy przez bodajże 1 klasą gimnazjum, byliśmy bardzo narwani w tamtych czasach, wkładając zeszyty do półki dostałem drzwiczkami po ryju które on kopnął 'dla jaj' w geście dezaprobaty tak głupich żartów sprzedałem mu prostego po czym obaj szliśmy w pierwszy dzień do szkoły z pipami i mieliśmy powód do wspominania przez następnych kilka lat he
Zdarza się co jakiś czas. Obrażenia ? Czasem opuchnięcie, czasem śliwa a czasem sam dostałem wpie****. Morda nie szklanka
Oczywiście, że uderzyłem, ale nie przypominam sobie sytuacji, w której to ja byłem agresorem.
Tylko raz w podstawówce... szybki shot z pięści, nic nie było widać. Setki razy w rękawicach. Teraz jakbym już musiał się bić, starałbym się uderzać w co innego niż twarz. Wątroba, brzuch, nogi, splot. W twarz co najwyżej dla zdezorientowania. Bardzo łatwo można uszkodzić, a potem ktoś może udowodnić, że został pobity.
[34] Podczas walki często nic nie boli bo działa adrenalina.
tak nie raz , sam tez dostalem , normalka ,ale odkad sie ozenilem uspokoilem sie ;)
[20][45] Teraz się nie dziwię, że młody go nie bronił, kiedy prało go kilka osób.
Want to hear some true story?
Znajomego w drodze do domu napadło paru kolesi. Broniąc się uderzył jednego w twarz, złamał mu szczekę. Uciekł. Dostał do wyboru 15 tysięcy odszkodowania albo 3 lata w więzieniu.
Bronisz się - jesteś przestępcą.
Już lepiej kogoś kopnąć w jaja.
Nigdy nie dostałem z pięści/liścia w twarz. Dostałem tylko z baniaka na sylwestrze kiedyś za nic jak byłem solidnie napruty i zgonowałem siedząc na regale.
A czy komuś przywaliłem? Nie, nie miałem okazji tak na serio. Ale powiem tyle, że boksowałem się jakiś czas temu z kolegą, który chciał się pojedynkować, oczywiście na rękawice. Chyba nie muszę mówić, że wygrałem, no może jednak mu przywaliłem :D
A na szczęście na ulicy nikt mnie nie zaczepia z dresów/żuli czy innego marginesu, choć jestem szczupłej budowy ciała. Więc ulicznych walk nie prowadziłem.
no zdarzało się nie raz:P
[12] - No właśnie im człowiek starszy tym każda bójka bardziej niebezpieczna. Widać dobrze, że się jednak powstrzymałem, chociaż z drugiej strony kilka lowkicków mógł otrzymać żeby chociaż zdał sobie sprawę z pewnych rzeczy. Tak czy inaczej twarz to jednak nie byłby najlepszy pomysł, no chyba, że w samoobronie.
Posiadam dwa naderwane łuki brwiowe, tak popularne wśród kobiet i zachęcające do niegrzecznych mężczyzn. Rekompensatą może być jedynie to iż taką sama przypadłością obdarzyłem mnóstwo niegrzecznych mężczyzn :)
Raz dostał jeden typ bo mu się należało o tyle. Ale to lekko bo w tedy nie miałem jeszcze zbyt dużo siły.
tak pare razy w oko z lewego sierpa gosciu od razu zlapal sie za oko i uciekl potem mial sliwe pod okiem
Nie dość że kozak to jeszcze archeolog ;d
@badyl19 -> po co odkopujesz?
Co to za pytanie ?
Konsekwencje Cię interesują ? Proszę bardzo:
- rozległe obrażenia twarzy
- uszkodzenie gałki ocznej (pozbawienie wzroku))
- uszkodzenie oczodołu
- złamanie szczeki, długa i bolesna rehabilitacja
- uszkodzenie nerwu twarzy - wbrew pozorom proste do osiągnięcia - w efekcie paraliż
- złamanie nosa z możliwością wbicia kości i chrząstek nosa wgłąb - w efekcie krwiak, możliwość obrażeń wewnętrznych -> zgon
- uszkodzenie nosa jak wyżej - w efekcie uszkodzenie nerwów, brak węchu i co za tym idzie smaku (częste obrażenie przy wypadkach samochodowych)
To tylko w filmach tak wygląda - że się ludkowie okładają pięściami i co najwyżej plują krwią lub tracą przytomność
Tego oczekiwałeś ?
Czy może chwalenia się gimbusów jakimi to byli chojrakami...
tak a propos bójek w obronie własnej - brata kiedyś napadło dwóch łebków jak jeszcze mieszkał w Warszawie. Wracał w nocy do domu, był lekko podchmielony więc się stawiał, jeden z nich wyciągnął pistolet żeby brat spokorniał, ale ten nadal się rzucał... jak to po pijaku - godmode i te sprawy. Szczęście że skończyło się tylko na pobiciu, bo gdyby łepek był trigger happy to bym brata nie miał
Nie pamiętam
Dawno temu, w podstawówce. Jeden taki mnie strasznie wkurzał, od dawna, taka klasowa piz*a i dupowłaz. Zaczęło się od jakiejś pyskówki, gróźb, w końcu on rzucił we mnie dziennikiem, oberwałem kantem - podbiegłem i przyrżnąłem pięscią w twarz.
Do dziś nie wiem czy to uderzenie nie za bardzo mi wyszło czy ten dziennik trafił w rękę (ale na 99% to pierwsze) bo od tamtej pory mam lekko wybitą (czy przemieszczoną) kość w ręce, tą od najmniejszego palca (taka mała górka, garb).
Potem nigdy się nie biłem, konflikty rozwiązywałem pokojowo, zresztą może też nie musiałem bo sporo podrosłem. :)
Ale były sytuacje, że żałuje, że nie pobiłem kogoś - kilka razy miałem pecha (będąc jeszcze "mikry", tzn. wysoki, ale strasznie chudy), że chciano mnie okraść. Raz chciano mi nawet zabrać rower, na którym jechałem - gnój zastawił mi drogę, chwycił za kierownicę i zaczął wołać koleżków. Nacisnąłem na pedał i odjechałem czym prędzej, ale później odgrywając scene w myślach chciałem gościa zmasakrować. Wiadomo...
Raz szedłem po ulicy i jakieś starsze palanty wyciągnęły gaz i niby ukradkiem psiknęli go na wysokości moich oczu, mijając mnie. Oczywiście nie mogłem nic zrobić, ale chciałbym ich teraz, po latach, dorwać. Aggressum attractus!
podobnie jak reszta wpisujących się tutaj - ja również siałem grozę i postrach. Tu jednemu nos przestawiłem, tam w zęby dałem bo się źle popatrzył. Sam oczywiście nigdy nie dostałem więc nie wiem jak to jest, hie hie, chętnie bym oberwał ale wiecie chłopaki, mam od urodzenia taki refleks i odruchy, że nie da się mnie uderzyć. Raz nawet takiemu zapłaciłem żeby mnie uderzył bo chciałem poczuć się jak inni, szarzy ludzie, no, ale skończyło się kurde znowu złamanym nosem dekilwenta, nie wiem jak ja to zrobiłem, ręce i nogi same zaczęły latać tworząc pozy i uderzenia. Widzę, że jednak nie jestem sam, fajne z was chłopaki, odzyskałem nadzieję
Pomijając już fakt, że ktoś odgrzebał stary wątek należałoby zadać pytanie:
Czy dostaliście kiedyś od kogoś w twarz? Może niech ktoś sobie taki temat obierze i wątek założy...
Ja dostalem - piescia, noga( kolano jest wredne - zazwyczaj trafia w przycisk reset ), czasem lokciem, czolem. Nadal zyje i dobrze sie bawie...
kong123 -> Dostałem kilka razy, ale niezbyt mocno. Najbardziej utkwiło mi w pamięci jak na meczu (piłka ręczna) koleś miał do mnie jakiś problem, podszedł do mnie i mnie popchnął. Ja od razu podbijam do niego, zaczął coś do mnie chrząkać i nagle dostałem strzała w brodę. Nieźle się wkurw.. no wkurzyłem się, adrenalina zadziałała gość po dwóch mocnych ciosach padł. O konsekwencjach może nie będę pisał ;)
Podstawówka. Obiłem kolesiowi mordę, bo ja jako miły i grzeczny chłopak byłem często zaczepiany przez klasowego "kozaczka". Raz wkurwa dostałem obiłem mu twarzyczkę i skończyło się szacunkiem do końca 6 kl. Teraz staram się nie bić. Po prostu, boję się konsekwencji, że komuś lub mi coś się stanie lub konsekwencji prawnych.
Nie lubię przemocy :P Nigdy nikomu mordy nie obiłem jak i mi nikt nigdy nie obił :) I mam nadzieję że to się nie zmieni
I sam dostal i sam przywalil... ale w obu wypadkach bez specjalnych negatywnych konsekwencji dla trafionych.
Z troszke innej beczki - cieplo sie zrobilo, wiec zaczal sie sezon na imprezki podworkowe, grillowanie i takie tam. W ostatni weekend budza mnie o 2 czy 3 (w sobote) jakies wrzaski za oknem. Imprezowala klasa srednia w wieku lat okolo 30 (sadzac z glosow) no i nie wiem o co poszlo, ale te dialogi...
- Zajebie cie! Zobaczysz! Moj prawnik cie zniszczy!!!
- Taak? Ty frajrze, do konca zycia sie nie wyplacisz, komornik ci firme zajmie!
Przyznam, ze nawet mi wkurw z powodu wybudzenia od razu przeszedl. Najwyrazniej teraz nie daje sie juz z piesci po twarzy, co najwuzej ciska sie w twarz wizytowka. :)
Bardzo nie lubię rozwiązań siłowych, szczególnie dla tego że boję się że mogę dla gościa wybić zęba czy złamać nos, później sprawa w sądzie albo nie daj Boże jakieś odszkodowania, nie wiem jak mocno trzeba na mnie siąść abym to ja był agresorem, nie przypominam sobie takiej sytuacji, ale z 2-3 razy w obronie własnej zdarzyło się komuś walnąć sierpa, na szczęście kończyło się na siniakach, mam nadzieję że takie sytuacje w moim życiu będą zdarzały się jak najrzadziej.
[65]
Na szczęście nie jestem sam. Ja niegdy nie lubiłem przemocy ale pewnego razu gdy szedłem ze szkoły do domu w lesie napadli mnie dresiarze, było ich pięciu. Wybiegli z poza drzew z maczetami niczym waszka G i zaczeli mi grozić że jak nie dam telefonu i skarpet to mnie pobija maczetami. coś mną ruszyło nie wiedziałem co sie dzieje zaczełem okładać wszystkich, najpierw połamałem jednym ciosem wszystkie maczety potem jednym uderzeniem w ziemie powaliłem wszystkich na glebe, nikt nie mógł wstać tylko jeden wstał podszedłem do niego i strzeliłem mu w twarz
Moja odpowiedź brzmi .. Tak uderzyłem kogoś kiedyś w twarz, a konsekwencji nie miałem
:D jak ma się starszego brata, to wszystko jest codzieniością, nigdy nie zapomnę równoczesnego uderzenia w nasze twarze, ja oberwałem w usta a brachol w nos
[61] - Wyluzuj troszkę. Ciskasz się conajmniej jakbyś dostał od kogoś w twarz :P .
Raz jednej kobiecie z bani rypnąłem
@YogiYogi: Czemu od razu "Czy może chwalenia się gimbusów jakimi to byli chojrakami..." gość pyta to odpowiadamy jak to było jak się było młodszym i głupim i się biło, chociaż ani to fajne ani miłe, szczególnie jak ci farba z nosa leci, a ty od razu o gimbusach.
Żeby nie było, że jestem gimbusem i się chwale jaki to ze mnie chojrak, to zazwyczaj to ja bardziej dostawałem po mordzie jak już się biłem, o czym wspominałem wcześniej.
[1] tak parę razy, szczególnie dlatego ze mam dość nerwową prace to i podczas pracy zdążyło mi cie pobić
Pewien facet (na oko to miał 28-30 l.) podchodzi do bramy wejściowej od pewnej Firmy (była zamknięta ok. godziny 2 w nocy) szarpie bramę i krzyczy ze chce samochód (?) wtedy ja podchodzę do bramy (jestem ochroniarzem) i mówię że zamknięte i żeby odszedł bo to teren prywatny (gość był pijany) to on po krótkiej wymianie słów odszedł ale wrócił po 12-13 min. i zaczął kopać bramę wtedy ja trochę zdenerwowany podchodzę do niego i mówię żeby wyp*** , on się wkurzył i zaczął we mnie wyzywać, rzucać kamieniami itd. wtedy otworzyłem "drzwi" obok bramy i do niego wyszedłem (dostając kamieniem w bark) on się rozbiegł i chcąc mnie uderzyć pięścią w twarz trafił pierwszy raz drugi raz za trzecim nie trafił i wtedy ja uderzyłem go w twarz po czym w brzuch ale ten mnie odepchną, ja potknąłem się o krawężnik (chyba to był krawężnik) szybko wstałem a ten do mnie że mnie zabije (był przekonywujący) wtedy wyciągnąłem broń (w tedy był to Glock 17 dla ciekawskich) , była zabezpieczona ale gościu o tym nie wiedział i położył się grzecznie na ziemie jak mu kazałem, po czym skułem mu rączki kajdankami (jednorazówki) potem przyjechała policja (obejrzeli nagranie z monitoringu) i z tego co wiem wsadzili go (chyba) na jakiś czas za napaść i próbę włamu na teren prywatny
rany jakie odniosłem w tym "starciu" to parę siniaków na siedzeniu i rozbity łuk brwiowy