Witajcie!
Bufet jest czynny od 5:00 do 24:00 [dla potrzebujących non-stop, ale po godzinach obsługa we własnym zakresie]. Gościmy zbłąkanych, gdy tylko poczują, że na innych wątkach jest chwilowo podejrzanie cicho albo podejrzanie głośno. Za barem Holgan, Astrea (która okazała się doskonale nadawać do tej pracy i została postawiona za barem przez Szamana; należy także nadmienić, ze jest ona jedynym w swoim rodzaju Kryształowym Duszkiem i zgodziła się kolaborować z liczem Szamanem i służyć mu za kryształową kulę przepowiadającą przyszłość) i Szaman (uwaga: Szaman ma zawsze rację, nie może inaczej być!) mieszają magiczne drinki. Magini kręci się po sali, ale ostatnio bardzo rzadko wpada pochłonięta obowiązkami przy nowej klientce Karczmy (przewiduje jednak, że wkrótce sytuacja się unormuje i do lokalu wstawimy kołyskę ;-), MarCamper pilnuje porządku gwarantując bezpieczny odpoczynek, eros w kuchni miesza ... w kotle (na czas jakiś obowiązki jego przejął Mac, czym zaskarbił sobie wdzięczność tak gości jak i obsługi, która martwić zaczynała się faktem przedłużającego się urlopu erosa) i rothon - na zapleczu dba o interes oraz dokarmia świnkę, którą kiedyś przyniósł w darze.
W takim miejscu jak to nikogo zdziwić nie może obecność anioła. Ten nasz Anioł z Naderwanym Skrzydłem, jest o tyle wyjątkowy, że wiemy wszyscy, iż nie doje, nie dopije a będzie się interesował. AnankE wpada wieczorkiem, puka w szybkę i pije adamusowego grzańca, mi5aser - etatowy stały klient w koło opowiadający o EverQuest. Ostatnio rozgląda się trochę nerwowo wyczekując na moment, kiedy trzeba zmienić numerację. Adamus płaci za drinki wierszami sam przynosząc najlepsze alkohole świata i przygotowując doskonałego grzańca dla zziębniętych, a Gambit przynosi ze sobą świeczkę i koronkową chusteczkę. Zajmuje się także kominkiem, przed którym wygrzewa się z wyrazem błogostanu na twarzy tygrysek, co jakiś czas zerkając jednak nerwowo na mi5asera, gdyż ten próbuje go uprzedzić przy zmianie numeracji w przerwach pomiędzy swoimi powieściami. Pellaeon dba o czystość, kontrolując z sanepidowską dokładnością wszystkie zakamarki i regularnie wyprowadza Ósmego na spacery (ale nie dane mu jest zaznać spokoju od służby we Flocie z powodu Yoghurta, który regularnie raportuje mu o sytuacji w walce z Rebeliantami i aktualizuje Imperialną stronę Holonetową):-). Nick Grzecha sugeruje różne grzechy, ale osobnik ten wsławił się szczególnym upodobaniem do numeracji rzymskiej i c(_) ;-) Odwiedza nas Alver the Gnom, a po jego uprzejmej propozycji dotyczącej naszej Karczmy "a może to też mam rozpieprzyć?!?" umieściliśmy go w stopce papieru firmowego. Teraz doczekaliśmy się - powrócił do nas z wojska na białym koniu. Attyla, mnich pochodzący ponoć od smoka, przechodząc wstępuje na zimny prysznic, poza tym zawsze wie kiedy wstać i wyjść :). Tofu ponownie opuścił nas i udał się do Japonii, skąd, jak obiecują sobie wszyscy, przywiezie nam furę egzotycznych prezentów (nie tylko herbatę ;)!!! Można tu też usłyszeć pieśni Wędrownego Barda i gromkie okrzyki imć Dymiona, który broni honoru kobiet i naszej Karczmy. JRK przynosi różne ciekawe rzeczy i pije wapno. Ostatnio mamy nowego dostawcę szmuglowanego piwa - Mr.JackSmitha, który zaczął też parać się pracą barmana i jest w tym debeściarski :-) Wieczorami lub nocą przychodzi Kerever cierpiący na bezsenność, odkąd po raz pierwszy odwiedził Sosarię. Śni o tej krainie na jawie. Wieczory i noce to też ulubione pory gnoma Desera, który wpada na piwo zawsze z nieodłącznym worem pełnym artefaktycznych artefaktów (ale nie posiada największego skarbu naszego barmana - samonapełniającego się kufelka +5 ;). Rankiem zjawia się krasnolud Kastore, znany Zabójca Trolli, przychodzi opowiadać o swych wyprawach i walkach stoczonych rzeczywiście lub jedynie zmyślonych. Nemeda gdzieś tu się czai w mrocznym kątku, szukasz magii nekromanckiej, wypowiedz jej imię a pojawi się od razu. Jest także Shadowmage, który z uporem godnym lepszej sprawy czatuje na to, żeby być pierwszym i gotów jest się z każdym pojedynkować na Fireball`e... ;-) NicK próbuje w przybudówce zorganizować gorzelnię - zamarzyło mu się piwo własnej produkcji. Ostatnio zaniedbał trochę warzenie piwa, poświęcając swoją uwagę Duszkowi, którą za obopólną zgodą usidlił i zaprowadził przed ołtarz (gwoli ścisłości to nie jest pewne, kto kogo gdzie zapędził, ale tak to w opowieściach bywa, że cny rycerz damę serca swego przed ołtarz prowadzi, a nie odwrotnie... ;))). Yosiaczek wsławiła się tym, że w ogniu dyskusji postanowiła zademonstrować swoje zdecydowanie i użyła czołgu (pożyczonego od Admirała Pellaeona) jako argumentu i wjechała do Karczmy przez... ścianę, co zmusiło obsługę do jej późniejszego magicznego odbudowania... [ściany, nie Yosiaczka] :-) Cóż, poza tym łączy ją trochę niejasny związek z porucznikiem Yoghurtem ;-) AQA natomiast uczy się od Admirała Pellaeona za niebiańsko wysokie stawki (ale w końcu sam Wielki Admirał udziela korepetycji... ;)) obsługi Generatora Czasoprzestrzennego, co może mieć dla naszej Karczmy wiekopomne konsekwencje... :-). Zdarzają się także historie jak z telenoweli, czego przykładem jest Pijus, który podejrzewa (z bliżej nie skonkretyzowanych powodów), że jest dawno zaginionym bratem Szamana (o czym ten oczywiście nic nie wie i wszystkiego się wypiera... ;)). Pojawił się także w naszej Karczmie silny desant z Wielkiego Miasta Portowego Północy, wśród którego wyróżnia się Rogue, będąca, co wiedzą dobrze poinformowani, blisko związana z Gambitem... Obok wejścia stanął słynny sprzedawca kiełbasek w bułce Dibbler - zachwala swój towar Gardło Sobie Podrzynając ceną. Nikt jednak nie próbuje jego kiełbasek dwukrotnie - świadczy to o roztropności miejscowej klienteli. Od czasu kiedy w ekipie mafii gdańskiej pojawiać się zaczął Ingham konieczne stało się zainstalowanie spluwaczek oraz wyłożenie dyżurnych szmat. Panowie maja bowiem dziwaczny zwyczaj witania się poprzez plucie. Z tamtych regionów przybywają czasem Pasterka i Kane: Dzicy Barbarzyńcy z Dalekiej Północy, siedzą i popijają grog zrobiony według przepisu Mamy Muminka, siejąc przy tym ogólny zamęt i spustoszenie w karczmianych zapasach... Powiadają, że w puszczy żubr jeno występuje, ale okazuje się, że nie jest to do końca prawdą. Lechiander też występuje, tyle, że jako wielki spec od Half-life`a i Fallout`a, czym zwiększa znacząco nasz karczmiany potencjał wszechwiedzy... ;)
Jako że Karczma miejscem jest niezwykłym, niezwykłe są w niej także i najzwyklejsze zdawałoby się przedmioty. Ale w błędzie jest ten, kto tak będzie myślał - nawet nasze szafy maja swoje sekrety... Z takiej właśnie szafy (należącej nota bene do Holgan) wynurza się regularnie Puynny (z tego co udało się ustalić, jest to chyba skutek zabawy Generatorem Czasoprzestrzennym przez AQA... :)
Z żadnej szafy, ani innego wymiaru nie pochodzi Piotrasq, ale za to on sam przyprowadził do nas razu pewnego niezwykłego gościa: słonika koloru seledynowego, który od razu stał się naszą karczmianą tajemnicą... Magów dyżurnych u nas jak psów, ale tylko jeden sprawia szczególny kłopot :-) Zasłużył się Kanon przybytkowi, a ciągle: a to weny na zapis nie ma, a to skryba zwiał albo leży pijany. Jednak teraz błąd naprawiony i należne w stopce miejsce przyznajemy z przytupem! Nawet mniej uważny obserwator dostrzeże, że w okolicach szynkwasu kręcą się ostatnimi czasy jacyś podejrzani klienci. Jeden z jakąś kokardą? Gdy zapytać barmankę odpowie (po brzęknięciu monetą oczywiście), że to Osioł zwany KaPuhY, w pyszczku mający balonik, a na ogonku kokardkę. Kiedyś był Osłem pod ochroną, ale zmieniło się to w chwili kiedy wybrał nową drogę kariery - Kaloryfera Żeberkowego. Uważając na ostre zęby czterokopytnego na blacie baru cały czas próbuje przysiąść TrzyKawki. Hmmm, czyżby jedna kawa nie starczała? W razie czego przypomnijcie sobie Mazia. Tego Mazia, co to zimą chodzi w misiu. W swięto zawsze wkłada krawat pod kołnierzyk, krawat z gumka, trochę pije, lecz jak leży! Jednym słowem - pan poeta, wasz liryczny, zwiewny przyjaciel! [Tu ukłon w stronę dam]. Gilmar także pije, piwo Tychy, sam aromat... i podobno on właśnie mówił, że z ryb to tylko rypanie i walenie. Czy może z waleni to tylko ryby i... nie wiadomo. Zresztą, kto by to wszystko dziś pamiętał? Ważne, ze oto ostatni kowboj Rzeczpospolitej, co klamry jego ogłaszają. Od dawna winniśmy grzechu zaniedbania i nie wskazaliśmy kilku gości siedzących o, przy tamtym stole. Kargulena – ryba, która mówi. Kilkoro z nas czasem zastanawia się, czy do lokalu nie należałoby przynieść jakiego akwarium. Widzący siedzi tam *wskazuje ruchem głowy*, w otoczeniu mysiego zapachu. To człek zagadkowy, który słowem swoim tyle jednocześnie zawikła, co rozjaśni. Meghan (mph) – to osobna historia, ale wszem znane są jej kłopoty z żółcią. Niektórzy mówią (a my nie przeczym tak całkiem i do końca), że to po prostu sympatyczna egocentryczka. Jak my wszyscy :-)
Widziano tutaj nawet VIPów pijących kakao, ale o tym sza - jesteśmy znani z dyskrecji :-)
W sezonie jesienno-zimowym podajemy wszystkim zziębniętym grzańce najróżniejszego sortu i w dowolnych ilościach (bardzo potrzebującym i bardzo zasłużonym nawet za przysłowiowe "Dziękuję" ;-) Poza tym na pięterku można spędzić noc - oddano właśnie do użytku wyremontowane pokoiki (które, należy dodać, zimą są dobrze ogrzewane, a latem klimatyzowane) . "Więc niech umierają słowa nasze - na to są, przez to są."
[Bar jest ciemny; kilka postaci siedzi przy kontuarze pijąc w milczeniu; nie mówiąc do siebie i nie patrząc na siebie trwają w cichym porozumieniu ludzi uprawiających rozpustę i oddających się nałogowi, a barman o twarzy apostoła rozumiejącego słabość ludzkiej natury stoi w półcieniu brzęcząc kostkami lodu i porusza się bezszelestnie z jednego końca baru na drugi niby bóg niegodziwości, wyposażony przez naturę w twarz ascety]
Poprzednia część: https://www.gry-online.pl/S043.asp?ID=11513999&N=1
jeżeli widzisz na ścianie krzyż, to wiedz, że coś się dzieje!
http://porywaczzwlok.blogspot.com/2011/09/joanna-idczak.html
wracam do lustrzanki
na oku mam Canon 600D
Zależy jaki efekt chcesz osiągnąć.
W trupa to polecam domówkę, towarzysko i optycznie (lukanie na babeczki) to sam Pan wisz.
A bo to człowiek wie gdzie skończy ....nawet jak zacznie w domu.
Środa, bez zmian.
To nie jest zwykła środa, to jest Pierwsza Środa Miesiąca.
Czyli szanty, wyżerka, wypitka.
domówki nie będzie, kobieta przejmuje dom ... więc będzie knajpiane picie
no i kupiłem sobie dziś EOS'a 600D :)
Nie dość, że pierwsza środa miesiąca, to jeszcze w dodatku pierwsza po urlopie - nie jest dobrze.
Ale urlop zaliczam do tych udanych: marznąc na plaży w Jastarni spaliłam się tak, że przez 2 tygodnie każdy patrząc na moje plecy krzyczał "O Boże" (przez chwilę nawet porosłam łuską); potem przetransportowałam się w okolice Borów Tucholskich, gdzie w związku z tym nie mogłam w pełni korzystać z pięknej pogody. W zamian za to gdy wybraliśmy się na nocny spływ kajakowy niedługo po starcie zaczęło się przedstawienie typu "światło", a mniej więcej w połowie zmieniło się na "światło i dźwięk". Jak gruchnęło tuż z lewej, a zaraz potem tuż z prawej a błyski dały widoczność w full kolorze, to zrobiło mi się ciut nieswojo. Jednak jako że wszyscy ostatecznie wyszli bez szwanku to teraz jest co wspominać :) W lasach obejrzałam sobie plantację pająków krzyżaków, a podczas InO (Imprezy na Orientację, oczywiście nocnej) z kilkoma spotkałam się z bliska... bardzo bliska. Dowiedziałam się przy okazji co to granica kultur i w końcu zrozumiałam, jak wyznaczać azymut.
Potem jeszcze tylko szybki ochlejski skok do Czech i to by było na tyle, szara rzeczywistość mnie doścignęła. Ale nic to, nadal mam ponad 30 dni urlopowych do wykorzystania, coś się wymyśli :)
Cześć smokaci
Jeszcze tydzień, potem słońce, wycieczki, drinki, plaża, basen i co tam jeszcze. Doczekam.
Ukłony.
Tu na Enterprise pogoda jest zawsze, z Kapitanem Picardem idziemy dziś do holodeku powalczyć z Klingonami i Romunalami o zupe.
Cocojambo i warp 9 alooohaaa!!
Sprawdzałem tylko, czy rzeczywiście obcinają ranking za nieobecność.
Jaśnie się znalazła panienka, jużem myślał że się trafiła jakaś dziewica a tu Słonik, ech szutnik jeden.
łan tu fri
test moderatora
Zużycie energii elektrycznej w ogromnych centrach obliczeniowych Google wyniosło w zeszłym roku 2,26 miliarda kilowatogodzin
Chciałbym kurwa, chiałbym... ale się nie da tak zaraz.
Mam neta, siedzę gdzieś na trawniku ale idę za chwilę na coś do picia i palenia.
Pozdrawiam Wszystkie Smoki :)
Witalij pokazał poziom, to fakt. Nie przyjął żadnego ciosu, bo nic nie było. A te jego lewe były mordercze. Po 2 rundzie myślałem, że jest po zawodach, potem w 6. Dotarło do 10. Ale Adamek był bezradny. Niestety.
My ustaliliśmy wczoraj, że chłopaki się dogadali iż Tomek wymasuje Witalija, w zamian za co ten drugi, obije mu twarz w wyrazie wdzięczności....
Niedziela, niedziela
Poniedziałkiem już napierdziela...
A tu jak zwykle pada, a jak nie pada to wieje
http://porywaczzwlok.blogspot.com/2011/09/sleza.html
jestem wykończony weekendem, ale przyjemnie wykończony
no i poniedziałek :(
byłem złożyć dary moim bogom przy niedźwiedzicy no i na górze nie spodziewałem się odpustu. mnóstwo krzyczących bachorów którym tatusiowie robili zdjęcia na niedźwiadku. musiałem im zepsuć wszystko składając dary z pieczywa i miodu na co pewna blond panienka z dzieckiem oburzyła się, że niedźwiadka pobrudziłem i gdzie ma teraz dziecko usadzić. na szczęście nie musiałem przerywać darów czynienie bo odezwał się jakiś starszy pan kwitując jej zachowanie tekstem: a czy wyznawcy innych religii siadają na chrystuska i sobie robią zdjęcia?
aloha Smoki
Zieeeew dobry, Smokate
Dziś o 3.40 obudził mnie głośny szelest torebki foliowej. Okazało się, że Zmora (!) gra sobie w piłkę zwiniętą w supeł torebką po wątróbce. Byłam w tak ciężkim szoku, że nawet jej nie skrzyczałam, tylko po prostu zgarnęłam "zabawkę" i zabezpieczyłam dostęp.
Tło: Zmora generalnie jest kotem kanapowym, wylegującym się grubaskiem, tylko w drodze do miski przerzuca się na kłus. W dodatku nie umie się bawić zabawkami, na zabawy Azji myszkami (luzem czy na sznurku) zawsze patrzy się z pobłażliwym rozbawieniem.
Mój kot nienakarmiony w porę nie uprawia joggingu, on tańczy flamenco na moim brzuchu.
Ooo! Moje kocie bydlątko też uwielbia gotowany bób, myślałem ze to jakieś zboczenie bo żre również chrupki i kaszki (za młodu był w szponach małych dzieci).
"Ludzi można z grubsza podzielić na dwie kategorie: miłośników kotów i osoby poszkodowane przez los."
Oscar Wilde
Beniamin nie miał nic wspólnego z dziećmi a uwielbia prażynki i chipsy bekonowe :)
Bitwa rozpoczęła się rankiem 12 września. Kara Mustafa był bardzo pewien wartości swoich wojsk, dlatego nie poczynił większych przygotowań do obrony np. obóz turecki nie doczekał się jakiegokolwiek wzmocnienia. Zabezpieczono głównie odcinek między wioskami Nussdorf a Schafberg. Na północ od Wienhaus wzniesiono kiepskiej jakości umocnienia zwane Türkenschanz. Niemcy i Austriacy walczyli na lewym skrzydle na stokach wzgórz, między Kahlenbergiem i Leopoldsbergiem, w bezpośrednim sąsiedztwie Dunaju. Polacy przedzierali się dalej, z Lasu Wiedeńskiego, ławą na przestrzeni kilku kilometrów przez pagórkowaty teren pokryty zaroślami, winnicami, rowami, luźno zabudowany. Ale Turcy nie mieli tam większych sił, gdyż z tej strony nie spodziewali się ataku.
Na skraj Lasu Wiedeńskiego wojska Sobieskiego wyszły dopiero w późnych godzinach popołudniowych. Oczom Polaków ukazał się rozległy teren doliny rzeczki Wiedenki, opadający łagodnie w kierunku Wiednia, błyskającego na horyzoncie ogniami dział. Bliżej widoczne były wielkie obozowiska i oddziały tureckie. Natomiast prawie 6-kilometrowa linia husarii polskiej, formująca się na tle ciemnego lasu i zarośli, pod słońcem świecącym nisko w oczy Turkom, zdawała się dla nich być niewidoczna.
Bitwa pod Wiedniem, płaskorzeźba na ścianie pałacu w Wilanowie
Pierwszą decyzją Sobieskiego było wysłanie jednej chorągwi husarskiej, pod dowództwem porucznika Zygmunta Zbierzchowskiego, na rozpoznanie terenu, czy nie kryje rowów, wilczych dołów, aproszy itp. Chorągiew ta przebiegła w cwał wielkim łukiem między stanowiskami tureckimi, siejąc popłoch, ale i ponosząc duże straty. Wezyr Kara Mustafa, sądząc, że to główny atak wroga, posłał przeciwko niej wielką masę swej kawalerii, która goniąc zuchwalców, dotarła przed skraj lasu, gdzie Polacy zdążyli już wytoczyć swe armaty i otworzyć ogień na przeciwnika.
Zamieszanie jakie powstało w szeregach jazdy tureckiej, gdy polski szwadron schował się jej w lesie, Sobieski wykorzystał, dając buławą znaki do rozpoczęcia generalnego szturmu. Równocześnie, była to już godzina 18.00, ruszyły do szarży pułki husarii hetmanów Stanisława Jabłonowskiego, Mikołaja Sieniawskiego i pomiędzy nimi pułki dowodzone bezpośrednio przez króla Sobieskiego, a także jazda niemiecka.
Zrazu wolno, potem nabierając tempa, wreszcie z łoskotem skrzydeł, hukiem bitewnym i drżeniem ziemi, husaria przeleciała cały teren od linii Lasu Wiedeńskiego po rzeczkę Wiedenkę, zmiatając wszystko przed sobą po drodze. Pierwsza konnica tatarska, potem załogi obozów, piechota janczarska oblegająca Wiedeń, także wielki wezyr rzucili się w popłochu do ucieczki, brodząc wpław przez wody Wiedenki. Sobieski jednakże zatrzymał swe wojska przed tą rzeczką, była już bowiem zbyt późna pora, by gonić dalej wroga. Zwycięstwo zresztą było już pełne: Wiedeń ocalony, mieszkańcy miasta witali radośnie swych wyzwolicieli, a wielki główny obóz turecki otoczony był przez żołnierzy.
Bitwa trwała około 12 godzin, z tego: przez 11,5 godziny odbywał się ostrzał artyleryjski przygotowujący atak, a sama szarża Sobieskiego - 0,5 godziny.
I Kara Mustafa się przeliczył....
I ucałowawszy go ze czcią poszedł się obwiesić w najdalszym zakątku ogrodu, aby swym plugawym widokiem nie drażnić oczu szefa.
A gdzie tam, tym sznurem zadusili go ludzie najęci, potem urżnęli mu łeb, na srebrnej tacy zawieźli szefowi a na koniec na specjalnym postumencie wystawiono go do publicznego oglądu.
Postument ostał się do dzisiaj.
Tylko postument... bo jabłko z pyska ukradli juz po kilku godzinach a głowa zniknęła na drugi dzień. Podobno, w słoju z formaliną mozna ją oglądac w Luwrze.
Dlatego też te zniknięte parówki zewrą jeszcze bardziej nasze szeregi!
Opis: debata o kradzieży parówek na planie Ostatniej paróweczki hrabiego Barry-Kenta
– Dwie?
– Jedna, wozem jestem.
Opis: na melinie podczas zakupu wódki
– Dzień dobry, cześć i czołem! Pytacie skąd się wziąłem? Jestem wesoły Romek, mam na przedmieściu domek, a w domku wodę, światło, gaz...
– Nie bój się, wyłączą ci!
– ... Powtarzam zatem jeszcze raz...
Opis: Na festiwalu z okazji awarii komunikacji miejskiej.
Dzwonię do ciebie, bo niestety nie mogę z tobą rozmawiać.
Opis: Aleksandra Kozeł dzwoni do znajomej, żeby pochwalić się wizytą "zagranicznych" gości.
A ja za chwilę w pociąg i do Kolonii. Chce mi się jak cholera. Żeby to chociaż turystycznie było...
Pewnikiem w interesach, skoro nie turystycznie. A jak zwykli mawiać hiszpańscy konserwatorzy ruchomych schodów: A donde fueres haz lo que vieres - co w wolnym tłumaczeniu znaczy: dokądkolwiek pójdziesz, rób to, co zobaczysz lubo jak kto woli, jeśli wejdziesz między wrony, musisz krakać jak i one.
Tak czy owak, gute Reise!
Jak mawiał znajomy kolejarz, "Kto już nie może wytrzymać na stojąco nie sobie usiądzie".
Niektórzy to mają dobrze, jadą sobie na kolonie, nie dość że jadą to jeszcze narzekają.
Uczniowie starszych klas szkół w Mińsku będą za darmo pracowali w kołchozach przy zbiorach plonów - zdecydował mer białoruskiej stolicy Mikałaj Ładućka
- Rączkami swymi zbiorą, przywiozą i będą jeść - wyjaśnił. wyborcza.pl'
Ciekawe czy biura podróży chwycą:)
Pomponiuszu------> milej podróży.
no ja pobiegałem dziś rano nieco spocony (niech żyje festiwal nauki) a wiaterek taki z północy....
- Nie możemy milczeć, gdy na scenie rwie się na strzępy Pismo Święte. Nie możemy milczeć, gdy promuje się w publicznych mediach osoby, które znak krzyża włączyły w satanistyczne widowiska - mówił kard. Dziwisz
Co innego, niepopularne skłonności chłopaków w sutannach........tu rozgłos niewskazany.....
A skąd Ci przyszło że "niepopularne skłonności", odnoszę wrażenie że te skłonności zdobywają coraz większą popularność, pośród facetów ubierających ozdobne sukienki w szczególności.
jebańcy ... nie płacą podatków a wpierdalają się w to za co my płacimy? do hagi z nimi!
"UBS odkrył stratę spowodowaną nieautoryzowanym handlem przez dilera w swoim banku inwestycyjnym. Sprawa cały czas jest badana, ale obecny szacunek straty sięga 2 mld dol. Może to spowodować stratę UBS w III kw. 2011 roku. Nie ucierpiały żadne pozycje klientów" - czytamy w komunikacje szwajcarskiego banku.
Najgłośniejszą tego typu sprawą w ostatnich latach była historia Jerome'a Kerviela, który pracował we francuskim banku Société Générale. Jego poczynania spowodowały straty dla banku sięgające 4,9 mld euro. Kerviel został później skazany przez sąd na trzy lata więzienia i nakazano mu zwrot straconych pieniędzy.
Gdyby nie newsy, życie byłoby przerażająco smutne..... ;)
Były bokserski mistrz świata wagi ciężkiej Rosjanin Nikołaj Wałujew wyrusza na poszukiwanie Yeti. "Bestia ze wschodu" będzie próbował znaleźć legendarnego człowieka śniegu na Syberii.
- Jest bardzo zainteresowany fenomenem Yeti - powiedział w rozmowie z agencja RIA Novosti rzecznik syberyjskiego regionu Kemerowo. Wałujew na poszukiwania poświęci dwa dni.
Jak zapewnił rzecznik, "Bestia ze wschodu", który ma 213 cm wzrostu i waży 140 kg nie ma zamiaru polować na Yeti, a jedynie odbyć z nim... "krótką rozmowę o życiu".
Wot żyzń.....
A "Bestia z GOLa"? czy spotkała już Wielkiego Rybaka? czy pogadała z nim o sensie życia?
widzieliście Wałujewa? gdybym był jetim to też bym się dał spacyfikować i to pierwszego dnia
"- Od sześciu lat nie zdarzyła się tak tragiczna informacja jak dziś - tak o danych przedstawionych przez Główny Urząd Statystyczny na temat ujemnego przyrostu naturalnego, wypowiedział się lider SLD, Grzegorz Napieralski.
Od sześciu lat odpowiedzialność za Polskę ponosi prawica pod znakiem Platformy Obywatelskiej oraz Prawa i Sprawiedliwości. Ich polityka prorodzinna to brak wychowania seksualnego w szkołach, brak dobrej informacji o środkach antykoncepcyjnych."
Zdaniem Napieralskiego brak edukacji seksualnej i wiadomości o środkach antykoncepcyjnych skutkuje ujemnym przyrostem naturalnym. Ciekawe, czy za jego głupotę też odpowiedzialne są rządy PO i PiS ...
Wałujew to wbrew pozorom nadzwyczaj spokojny człowiek, to nie pierwszy wywiad, który pokazuje jak bardzo wnętrze rózni się od wyglądu.
W ringu tez często bywało, że oszczedzal swoich przeciwników. To, ze nie jest bestia czasami przeszkadza mu wygrywać.
http://www.youtube.com/watch?v=XQPQhQYgbvE&feature=related
Coś o dzieleniu się z bliźnimi.
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,10292918,_Stary_zajaramy_razem_____do_policjanta.html
Z całą pewnością brak dobrej informacji o środkach antykoncepcyjnych generuje ujemny przyrost.
Trzeba się za Was wziąć bo zaczynacie siarką capić, lektura przed snem obowiązkowa, fragment pierwszy:
napisała Katarzyna Emmerich (ok. 1790)
Upadek Aniołów
Najpierw widziałam przestwór pełen światłości; a w tym przestworze, jako kulę jeszcze bardziej lśniącą, podobną do słońca i leżącą w słońcu, widziałam — tak mi się zdawało — jedność w Trójcy. Nazwałam to wszystko zgodą, a widziałam z niej jakoby skutek; wtem powstały pod ową kulą jakoby w sobie leżące jasne koła, pierścienie i chóry aniołów, niezmiernie jaśniejących, potężnych i pięknych. To morze światłości leżało jakoby słońce pod owym wyższym słońcem.
Z początku wszystkie te chóry wychodziły z owego wyższego słońca jakoby w zgodzie i miłości. Naraz spostrzegłam, że jedna część tych wszystkich kół się zatrzymała; zatapiając się we własną piękność. Czuły własną rozkosz, widziały całą swą piękność, zastanawiały się, tylko sobą były zajęte.
Najpierw wszystkie, przejęte uwielbieniem dla Boga, nie posiadały się od rozkoszy i radości; nagle jedna część, nie myśląc już o Bogu, zapatrzyła się we własną istotę. W tej chwili widziałam, jak owa cała część chórów jaśniejących upadła na dół i się zaćmiła, widziałam, jak inne chóry ich miejsca zajęły; nie widziałam jednakowoż, czy ich ścigały, wychodząc z formy obrazu. Tamte stały spokojnie, zajęte sobą i spadły na dół, zaś te, które się nie zatrzymały, wstąpiły w ich miejsce, a to wszystko nastąpiło od razu.
Po ich upadku widziałam na dole tarczę cienistą, jakoby ta tarcza była ich mieszkaniem; poznałam, że wpadły we formę niecierpliwą. Przestrzeń, którą odtąd zajmowały, była daleko mniejsza, od tej, którą, będąc u góry, zajmowały, dla tego też wydawały mi się daleko więcej ścieśnione.
Od chwili, kiedy, będąc dzieckiem, widziałam, że owe chóry spadły, we dnie i w nocy bałam się ich działalności, mniemając zawsze, że światu wiele szkodzą. Zawsze około świata krążą; dobrze, że nie mają ciała, inaczej bowiem zaćmiłyby słońce i patrzelibyśmy na nie jako na ćmy słońca, a to byłoby strasznie.
Zaraz po upadku widziałam, że duchy, pozostałe wśród kół lśniących, korzyły się przed kołem Bożym, błagając, by to, co było upadło, znowu było naprawione. Potem widziałam poruszenie i działanie w całym kole światła Bożego, które dotąd stało spokojnie i, jak czułam, na tę prośbę czekało.
Po tej akcji chórów anielskich przekonałam się, że odtąd mocnymi pozostać i już więcej rozlecieć się nie miały. Poznałam też, że taki przeciwko nim zapadł wyrok odwieczny: walka miała trwać dopóty, dopóki chóry upadłe nie będą przywrócone. A ten czas wydawał się duszy mojej niezmiernie długim, prawie niemożliwym. Walka miała być na ziemi, zaś tam, u góry, żadnej nie miało być więcej walki, tak On postanowił.
Po takiej pewności nie mogłam już więcej mieć litości z szatanem, albowiem widziałam, że z własnej złej woli gwałtem upadł. Także na Adama nie mogłam się gniewać; zawsze też litowałam się nad nim, albowiem sądziłam, że to wszystko było przewidziane.
Cześć smokaci
Diabeł, egzorcyzmy, opętania, demony, wydawałoby się że to już czasy minione, a tu niespodzianka, to dzień dzisiejszy forum internetowego, najnowocześniejszego masowego wynalazku ludzkości.
Jak to dobrze że już w poniedziałek lecę grzać łuskę na tureckiej plaży, wrócę i z nowymi siłami zagłosuję przeciwko niemiłej mi opcji polityczno-światopoglądowej.
tygrysku-> raczej nie albowiem. Albowiem na urlopie będąc nie mam komórki, nie używam telewizji, radia, nie czytam gazet i nie łączę się z ponadnarodową społecznością internetową.
Być może zrobię dla Was wyjątek, ale przyznaję szczerze, wyłącznie wtedy gdy jakiś Internet rzuci się na mnie bez pośredni i mimochcąc.
Czyli najprawdopodobniej odpoczniecie trochę od Widzącego i jak wystarczające traktować musicie wyznanie:
Kocam Was!
szkoda, że nie ma adresu do wysyłania kartek
albo wyślij taką prawdziwą na wujka Soula niech zeskanuje i nam tutaj wklei :)
baw się dobrze i sobie nie spiecz tyłka
Ukłony.
Ssać czy nie ssać?
http://www.tvn24.pl/-1,1717552,0,1,nalogowo-ssie-kobiece-stopy-sciga-go-policja,wiadomosc.html
widzący--->miłego byczenia:)
Dzięki.
A będę się byczył, w Icmeler są 32 stopnie w dzień i 18 w nocy, zachmurzenie 0 i ma tak być przez dwa tygodnie. Kasa na wycieczki i lody zadołowana, szmaty jeszcze nie zapakowane ale leżą już na kupie, teraz tylko zakończyć terminówki i już.
Joł :)
Tu jak zwykle siąpi. Gdzie ja kurde jestem? W krainie deszczowców? Się nie dziwię, że palą legalnie bo przy takiej pogodzie to mozna wpaść tylko w depresję, a tu ak znalazł depresja jest stale... czyli pogłębić tylko się może albo zalać morzem i po sprawie.
Dwa tygodnie udawania wołu za mną.
Ściskam mocno Deseru !!!!!! Tęsknimy !!!!!
Nastolatki - pisze Lanier - energicznie zabiegają o swój wizerunek w sieci, ale "powoduje nimi raczej strach niż miłość". Gdy rozmawiamy o programie Facebooka, który pozwala rozpoznawać twarz, dodaje: - Z tego się zrobi jeszcze bardziej paranoiczne społeczeństwo i udawane życie zbiorowe. Coś jak w krajach komunistycznych, gdzie ludzie prowadzili podwójne życie - jedno lipne na pokaz a drugie ukryte, podziemne.
Ciężko się nie zgodzić......
Nieodżałowany Stanisław Lem pisał swoją Sumę Technologiczną przed wynalezieniem internetów i tym podobnych pierdołów. W tej książce opisał to wszystko i skutki tego czegoś, i skutki skutków i możliwe skutki skutków z butelkowaniem i rozlewniami osobowości włącznie.
Kto czytał ten się śmiej z "odkrywców".
Witania.
Des----->pozdro wielkie, wymyśl może jakieś pieczywko z zieleniną:)
Widzący------>zgadzam się w całej roooościągłości (przypadkowo pisałem z Lema magisterkę choć insza wyszła) Lem to kolo niesamowity i jego twórczość.
Jako ciekawostkę podam, że początku swej twórczości spłodził kilka wierszy jakiś tomik zdaje się ale wstydził się tego i na nasze szczęście!!:) poszedł inną droga.
Joł :)
Ledwo dwa tygodnie, a tęsknię do wrocka :)
Skuteru - z zieleniną nie problem ale z chlebem tak :) Na chlebku byłem raz, a tak to zajmuję się pracą w fabryku recyklingu. Całkiem miła robota na 7 do 16 przez pięć dni, oczywiście trzeba się przyzwyczaić, a zwłaszcza łapki na sortowni. Zawsze można trafić na filetowanie darów morza, a to już nie przelewki :D
"Filetowanie darów morza?", pomyślał sentencjonalnie wyplątując piękną syrenę z wodorostów.
Jako pierwszy głos zabrał ks. Kazimierz Sowa: (...)Wczoraj w internecie widziałem zdjęcia, na których w przerwie programu pozuje z dłońmi ustawionymi bynajmniej nie na znak zwycięstwa, tylko jakimś kulturowym symbolem diabła.
- Niech Nergal zlekceważy symbole religii żydowskiej. Zobaczycie, jaka będzie wielka afera w Polsce. Nagle 50. miejsce na liście billboardu przestałoby istnieć jako argument wielkiego artysty- mówił ks. Sowa.
Się księżulo romarzył.....
Cześć smokaci.
Torba gotowa, Widzący również, pogoda się spierdzieliła, chce mi się słoneczka jeszcze bardziej. Walnę pierwszą lufkę za Wasze zdrowie.
Widzący, my jaszczury potrzebujemy ciepła, wygrzej się i za mnie. A co do kartki - wyślij na swój adres, a po powrocie zeskanuj i wrzuć tutaj ;)
Ukłony.
Kurna zaczynam się obawiać smoki odlatują do ciepłych krajów:(. Deseru chyba walną przed odlotem lufę i trafił do krainy deszczem i stafem płynącej.
Czy smoki to mają jak bociany?
aloha Smoki
nie lubię poniedziałków ... w szczególności takich które są pierwszymi poniedziałkami gdzie człowiek budzi się w mroku i w mroku do pracy idzie :( i deszcz i uj wie co jeszcze
Dziś mają wymieniać liczniki elektryczne, więc pracuję z domu... Ale ciężko to nazwać pracą, jak panowie ostatnie poprawki w dziurach na kable robią na klatce. Już mnie głowa boli, a co będzie dalej?
Parlamentarzyści, którzy nie startują lub nie dostaną się do sejmu czy senatu w tych wyborach, dostaną odprawy. Ich wysokość to trzy pensje. Po 30 tysięcy złotych dostaną też najwięksi skandaliści mijającej kadencji.
Jeden z nich to były wiceminister zdrowia w rządzie PO Krzysztof Grzegorek. Głośno było, gdy leżał na korytarzu w sejmowym hotelu. Mimo, że początkowo przyznał się do picia alkoholu, potem stwierdził, że z pewnością dostał pigułę gwałtu.
Inny to Zbigniew Chlebowski. W sejmie VI kadencji stanął na czele klubu parlamentarnego PO. 1 października 2009 został zawieszony w pełnieniu funkcji przewodniczącego klubu parlamentarnego Platformy Obywatelskiej po opublikowaniu stenogramów jego rozmów z biznesmenami z branży hazardowej. Odwołano go z tej funkcji 9 października tego samego roku. 26 października 2009 zawiesił swoje członkostwo w klubie i partii. 28 października 2009 został posłem niezrzeszonym.
Ach jak smutno rozstawac się z parlamentem, takie wygodne korytarze.......
Szkoda, że kopa w grube dupska nie dostaną jeszcze :)
Dziwne... chwilowo nie pada.
Zaraz sobie organizuję jedzonko, a potem to już szaleństwo... bedę podbijał północną Afrykę Rzymianami :D
Może kiedyś damy radę. Na razie bardzo nie ma kim. Ale wierzę, że kiedyś przyjdzie czas. Nadejdzie moment. Głupio wierzę, że cudacznego chamka w berecie, da się jakoś kopnąć w zad. Tak, żeby poleciał i nigdy nie powrócił. Doczekam?
Wróciłem.
Niemki brzydkie, piwo pycha, ceny okropne, bezdomnych tabuny, a młodzież to sami skini i naziści.
Cze.
Piotrasq, po 5 piwie pozostałe bolączki tracą na znaczeniu (no chyba że zabraknie na 6-te).
Tak poza tym to jest szaro, buro i do łóżka daleko. Spaaać.
Witaj Pomponiuszu.
Tu Niemki też brzydkie, piwo do dupy, ceny jeszcze gorsze, o bezdomnych nie wspomnę. a młodzież to głownie katole lub z innych partii. Alocha,
http://www.smog.pl/wideo/47892/jak_przeplynac_pod_niskim_mostem/
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
http://www.youtube.com/watch?v=vs5dSqVmRbQ
ten utwór to chyba już ponad 10 lat mnie prześladuje ... i nadal go nie rozumiem
to zapytaj się Kawczaku, czy Kanon może polecić jakieś szkło 18-30mm do reportażu i czy można połączyć ty szkłem też fotografię architektury
Na szkłach do reportażu, nie znam się... ;P
Ale jakby jakiś dokument....to pewnie stałką jakąś, 50mm choc to moze byc za ciasno, ale zmusza to do myslenia i dyscyplina pracy jest inna, trzeba sie ruszac hehehehe, wszystko zależy co jak i gdzie...oczywiście chciałoby się szerzej ale pieniążkow nie ma....
Co do zmiennoogniskowych to w ludzkiej cenie jest Tamron AF SP 10-24 mm F/3.5-4.5 i Tamron AF SP 17-50 mm F/2,8 oczywiscie nie bede sie rozpisywal ze najlepiej miec zestaw uzupelniajacych sie ogniskowych bo rownie dobrze moglbym napisac ze najlepiej to byc zdrowym, bogatym i szczesliwym otoczonym przez Hinduskie piekności ;)
Co do fotografowania architektury to powiem tak, na poważnie tylko szerokie kąty oczywiście najlepiej z możliwością pochylania, najlepiej oczywiście wielkim formatem :D no ale to nie ta bajka, w każdym innym wypadku to trochę tak jak bieganie maratonu w opinaczach. Wiem, że się da, ale nie polecam.
Jeden z jego rozmówców zaproponował nawet Tuskowi miejscowe piwo, premier jednak odmówił, tłumacząc się koniecznością rozmów z mieszkańcami Kutna.
----> http://www.youtube.com/watch?v=7EwODPgWKEQ
Tygrys, będziesz kopaczy skórzanego worka uwieczniał? Czy jakieś fajniejsze fuchy?
Poza tym jest pijątek, zamierzam skorzystać z tej okazji już wczesnym wieczorem. Bo tak.
Kanonu, stała współpraca ale bez wsparcia finansowego. czysta pasja
Meghan, życie miasta. katastrofy, szczęście, imprezy :)
Błota stóp. Albo m p.p.m.
Chce ktoś moją infekcję dróg oddechowych? Po czterech dobach już mi się nieco znudziła - tanio oddam.
Ba, nawet 2 błędy, a może to podświadomość piszącego - Nergral to prawie Nergraal ;P
A ja w ramach ukulturalniania się (no dobra, odchamiania) nabyłam dziś w końcu bilet na koncert symfoniczny z muzyką z "Piratów z Karaibów". Większość dobrych miejsc już zajęta, ale jeszcze udało się załapać na dwa miejsca obok siebie :)