http://www.youtube.com/watch?v=HEheh1BH34Q
wkrecilem sie ostatnio w ciekawostki dotyczace wszechswiata, wiec ogladam, przegladam... i czekam na jakies ciekawe fakty, teorie itp.
od siebie polecam bardzo ciekawy wyklad Lawrenca Kraussa. Jest moc, ale trzeba obejrzec ze 2-3 razy.
http://www.youtube.com/watch?v=pXByRjJnN2A&playnext=1&list=PL7F38FE2C2C8DAD10
enjoy :)
No ten 1 link jest fascynujący. Wkręca.
Ten pierwszy filmik jest wprost rewelacyjny. Jest to chyba najlepsze porównanie wielkości ciał niebieskich jakie widziałem. Przerażający jest fakt, że w innych galaktykach mogą znajdować się gwiazdy tak ogromne, że nawet VY Canis Majoris jest przy nich tylko małym punkcikiem.
co mogę tu napisać, mogę napisać, ze moje hobby to astronomia.ale przejdziemy do szczegółowiej informacji. Iż Wszechświat jest ogromny nie wiadomo jeszcze jaki on jest ogromny. I pomyśleć ze żyjemy w takim świecie.ze jesteśmy stworzeni z atomów ze to wszystko jest stworzone z atomów.
Jak byśmy o tym bardzo myśleli.I byśmy odpowiedzieli na nasze pytanie.Ten świat jest nie samowity
że możemy żyć.siedzieć i tu właśnie pisać na tym forum.I tylko mogę napisać. Na tym świecie można wszystko stworzyć.
Takie gwiazdy jak VY Canis Majoris żyją względnie krótko, wziąwszy pod uwagę wiek naszego Słońca. Nie są też tak bardzo masywne, jak duże.
Aż trudno sobie wyobrazić, jak wyglądałaby ta gwiazda dla obserwatora z Ziemi, gdyby była położona w miejscu oddalonego o 4 lata świetlne Syriusza.
Za Wiki:
Gdyby człowiek chciał okrążyć VY Canis Majoris, zakładając, że szedłby ze stałą prędkością 5 km/h codziennie przez 8 godzin, zajęłoby mu to 650 000 lat (w przypadku Ziemi zajęłoby mu to 2 lata i 11 miesięcy oraz 310 lat i 7 miesięcy w przypadku naszego Słońca).
Od jakiegoś czasu również porządnie kręci mnie ten temat.
Jedne z ciekawszych dokumentów jakie widziałem pochodzą od National geographic. Szczególnie z serii "Czysta nauka"
Dwa przykłady:
Narodziny ziemi: http://www.youtube.com/watch?v=L90OSHWZvPA
Podróż na kraniec wszechświata : http://www.youtube.com/watch?v=7wAoBLT1huo
Świetny filmik w pierwszym poście.
http://www.youtube.com/watch?v=mIdA83AKRX8
http://www.youtube.com/watch?v=DBZkyXMQwGw
To są najlepsze jakie znam...
[8] Dzięki, szukałem filmu, o krańcu wszechświata.
VY CMa waży zaledwie 20 mas naszego słońca.
Polecam podróż na kraniec wszechświata,.
A najciekawsze jest co jesz poza Wszechświatem , co było przed wielkim wybuchem itd.
Najprawdopodobniej znajomość angielskiego (jak ktoś ma szczęście to może znajdzie polskiego lektora/napisy) + znajomość dobrych źródeł w necie do oglądania/ściągania i lecimy z tym koksem:
http://en.wikipedia.org/wiki/The_Universe_%28TV_series%29
http://en.wikipedia.org/wiki/Through_the_Wormhole
http://en.wikipedia.org/wiki/How_the_Universe_Works
http://en.wikipedia.org/wiki/Stephen_Hawking%27s_Universe
http://en.wikipedia.org/wiki/Into_The_Universe_with_Stephen_Hawking
Zajebisty ten wykład z pierwszego postu:D
Strasznie poszerza horyzonty, nigdy wcześniej nie patrzyłem na to w taki empiryczny sposób jak tutaj to przytoczono:)
NewGravedigger mi wyswietla automatycznie. Sprawdz dobrze w pasku, ewentualnie cos moze byc z przegladarka.. Moze odpal w innej?
Dzieki wszystkim za linki :)
A ja polecam ten krotki filmik na temat glebokiego pola hubble'a (lepszego, "dalszego" zdjecia nie wykonano) http://www.youtube.com/watch?v=fgg2tpUVbXQ (4:20+)
[8] Ten dokument z pierwszego linka leciał nie dawno na NG. Też bardzo się intereuje takimi dokumentami. Szczególnie ciekawe rzeczy o kosmosie prawi Hawking i Kaku, genialni fizycy i ludzie potrafiący wytłumaczyć zwykłemu śmiertelnikowi rzeczy które inni fizycy mówią w taki sposób, że nie wiadomo o czym oni gadają :)
Musze sobie kupić teleskop :)
Chyba dzisiaj nie zasne :)
Connor o tym samym dzisiaj pomyslalem i odpalilem allegro hehe
Ktoś ostatnio wrzucał "piosenkę o wszechświecie" jakiegoś bardzo znanego astronauty, pamiętacie kto, gdzie lub jak się zwał ten filmik na YT? Wielkie dzięki :)
Nie rozumiem dlaczego ludzie sie dziwia, ze jest we wszechswiecie cos duzo razy wiekszego nic ich Ziemia? Czy naprawde myslicie, ze jestescie jedyni, najwieksi we wszechswiecie ? ?
Nie rozumiem dlaczego ludzie sie dziwia, ze jest we wszechswiecie cos duzo razy wiekszego nic ich Ziemia? Czy naprawde myslicie, ze jestescie jedyni, najwieksi we wszechswiecie ? ?
Kto i gdzie tak mysli? Bo chyba nie w tym watku :)
A istnieje taka teoria że tak dużych wszechświatów może być nieskończenie wiele!
Jeszcze lepsze może być to czego nie widzimy.
Gdzieś słyszałem o jakieś teorii że jak położymy coś symetrycznego (np. zaostrzony ołówek) na czymś z zwiększą siła przyciągania (np. nieruchoma planeta gdzie panuje próżnia) to zawsze po 20 sekundach takie ciało zacznie się przewracać. Teoretycznie symetralne ciało powinno przewrócić się w każdą stronę jednocześnie, jednak dla człowieka przewróci się to losowo w którąś stronę. A na prawdę przewróci się w każdą stronę jednocześnie tworząc nieskończoną liczbę światów i na każdym ten ołówek upadnie w innym kierunku.
Jakoś się ta teoria nazywała ale nie potrafię jej znaleźć, jak by ktoś znalazł coś podobnego i zapodał to było by fajnie bo chętnie coś więcej o tym poczytam.
Ciekawy też jest czas. Jak mówię komuś że w zależności od tego jak szybko się poruszasz, okrążasz ziemię na orbicie, czas płynie szybciej lub wolniej to mi odpowiadają że "no jak ktoś ma 4 wschody słońca w ciągu 24h to płynie szybciej" że na prawdę zmienia się prędkość czasu.
Czyli ziemia i ludzie na niej się znajdujący poruszają się w czasie z prędkością ~1s/1zs (gdzie zs to ziemska sekunda) ale jak by się rozpędzić w kosmosie i względem naszego słońca osiągnąć dwa razy większą prędkość niż ziemia to poruszali byśmy się np. 0,5s/1zs
Teraz taki mój wymysł..
Przekroczenie prędkości światła też jest interesujące. Zakładając że mamy nieskończoną ilość energii, chyba mogli byśmy osiągnąć prędkość światła względem ziemi a może nawet rozpędzać się do nieskończoności.
Skoro w próżni nie ma tarcia, albo jest prawie zerowe, to co za problem? W kosmosie jest wiele różnych ciał które pędzą w różnych kierunkach, prędkość możemy mierzyć tylko względem innych ciał. Nie ma materia przez którą się poruszamy, a dla nas, nasze światło nadal porusza się z prędkością światła, mimo że my przekroczymy dwukrotnie prędkość światłą względem Ziemi.
Inaczej pisząc, nie wyprzedzimy światłą emitowanego przez nasz statek, wyprzedzając światło jakiejś innej planety, gwiazdy czy całej galaktyki, wizualnie cofali byśmy się w czasie.
[23] Nie da się poruszać (bezwzględnie) szybciej od światła.
@delstar: Tu nie chodzi o to, że ludzie się dziwią, że jest coś większego, tylko o to, że jak powiesz że coś jest większe od ziemi np. 100 000 razy to raczej trudno sobie to wyobrazić, a na takich animacjach, gdzie widać jak coś jest duże w stosunku do ziemi to działa to na wyobraźnię i dlatego taki zachwyt/zdziwienie.
Właściwie to jak jest z ą prędkością światła ? Jaki jest dowód na to ze nic nie może poruszać się szybciej niż te ok 300 tys km na sekundę ?
Najbardziej na moją wyobraźnię działa ten filmik. Świetnie pokazuje rozmiar wszechświata i jakim nasza planeta jest nic nie znaczącym pyłkiem. Nie wspominając o ludzkości. :)
http://www.youtube.com/watch?v=oiQh4SD67lg
Grałem w Mass Effect 1 i 2. Byłem prawie wszędzie. Mogę odpowiedzieć na nurtujące was pytania.
A ja znam odpowiedzi na większość frapujących Was pytań... http://pl.wikipedia.org/wiki/Strona_g%C5%82%C3%B3wna :D
Dobra. Istotnie, w większości tak naprawdę nie zdajemy sobie sprawy z ogromu wszechświata. Niektórych zagadnień i pojęć nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić i ogarnąć. Te materiały w jakimś stopniu pozwalają nam to zobrazować. Mnie to nawet troszkę przeraża - tam, na którejś z tych oddalonych planet musi być życie; cywilizacja, która nas przewyższa w każdym aspekcie. To dowodzi ludzkiej małości.
Ciekawe czy ktos obserwuje Nas przez mikroskop... ;)
Odnosnie wykladu Kraussa, czesc 2. od ok 4:30- Po prostu polecam, kazdy powinien to obejrzec
http://www.youtube.com/watch?v=7WawPZXs2VE&feature=related
Moze ma ktos do udostepnienia jego przetlumaczone prace lub wyklady podobne do tego?
http://www.scaleoftheuniverse.com/
Powyższa animacja działa na wyobraźnię...
Prawda jest taka że skala na jakiej się kończy jest umowna bo to jedynie skala "dostrzegalna" przez człowieka!
Bardzo ciekawe jest wg. mnie Seria filmów pt. " Przekroczyć horyzont zdarzeń"
Jest o powstaniu piramid i takie tam.
[31] - Pierd***nie, bardziej prawdopodobne jest że nie ma innej planety na której rozwinęła się cywilizacja bardziej rozwinięta od nas, wniosek? Póki nie znajdziesz dowodów na ich istnienie, jesteśmy na szczycie ewolucji...
cóż, jeśli faktycznie nie można przekroczyć prędkości światła, to jest to jak najbardziej największy zawód w historii, ponieważ nie będzie wtedy takiej siły, abyśmy nawet w małym stopniu eksplorowali kosmos.
ale jak dla mnie, póki nie zostanie to udowodnione, zostanie tylko teorią. Wiem, że w zderzaczy hadronów prawie osiagnięto prędkość światła, może w tym przypadku nadzieja nie okaże się matką głupich
cóż, jeśli faktycznie nie można przekroczyć prędkości światła, to jest to jak najbardziej największy zawód w historii, ponieważ nie będzie wtedy takiej siły, abyśmy nawet w małym stopniu eksplorowali kosmos.
Co tu sie oszukiwac. Przeminiemy predzej czy pozniej, w taki lub inny sposob.
Macie jeszcze jakieś linki pokroju tego wykładu z [1]?
Chodzi właśnie o coś bardziej "zaawansowanego" jak to, bo niby jestem po łebkach w temacie:P
Nie da się tego wszystkiego pojąć.
Fenomenalny, a zarazem tajemniczy jest wszechświat. Niewyobrażalnie olbrzymi.
[36] Dlatego zamiast eksplorować "na zewnątrz" będzie się eksplorować "do wewnątrz". Co jest nawet bardziej ciekawe bo dzieje się tu i teraz, a nie gdzieś daleko.
gdzieś przeczytałem , że 99% atomów z jakich jesteśmy zbudowani przejdzie do innego obiektu więc człowiek mający 15 lat nie ma praktyczni nic wspólnego z człowiekiem w wieku lat 20 ponieważ wszystkie cząstki z których jest zbudowany są teraz w np. psiej kupie czy w szacownym Jarosławie Kaczyńskim.
Poza tym przeczytajcie sobie ile obrotów wokół jądra wykonuje elektron podczas jednej dziesiątej sekundy, to jest niemożliwe, a przecież nasze ciało to nic innego jak te wirujące elektrony plus masa protonów neutronów i jakis tam jeszcze innych cząstek. Albo chociaż to, ze foton to cząstka bez masy, która moze byc w dwóch miejscach jednocześnie...
Jesli ktos lubi takie sprawy to polecam tez przynajmniej pobieżnie zając się filozofia nauki, poczytajcie troche a zobaczycie ze nauka to wręcz fikcja :)
Człowiek jest TYLKO człowiekiem, niczym więcej.
A wiecie co mnie najbardziej martwi? To, że do cholery w szkolach nigdy się tego nie dowiecie, ja mialem z fizy 2 bo wolalem czas poswiecic na cos ciekawszego niz te bzdetne obliczanie szybkosci protonow czy jakiegos durnego pola elektromagnetycznego, naprawde komu przyda sie fizyka tzw. praktyczna? po co tego uczyc w szkole? Lepiej zając się teoria jest przynajmniej ciekawa, Ja przez piec lat lekcji fizyki chyba nigdy nie dowiedziałem się czegos rownie ciekawego jak pierwsza lepsza informacja z internetu.
Niewątpliwie "zachęcili mnie" do zgłębiania wiedzy, każac robic setki idiotycznych, z pumktu widzenia licealisty, zadań...
<-----------
SILENTALTAIR->
Filozofia nauki nie ma wiele wspólnego z badaniem tego wszystkiego, bo ona, jak sama nazwa wskazuje, zajmuje się nauką...
Fizykę w szkole musisz zacząć od podstaw, bo bez tego ani rusz później. Ale faktycznie, wygląda to tak, że jest sobie zbiór zadań, trzeba zrobić to i to, dwója, dziękuję dobranoc.
Może niektórzy nauczyciele robią jakiś ciekawy wstęp, który choć trochę uzasadniałby, dlaczego się taki materiał robi, po to, żeby uczeń nie miał wrażenia, że te zadanie nie mają w ogóle związku z niczym.
Ja z fizy miałem totalną kosę, która niektórych doprowadzała do płaczu, skończyłem bodajże z tróją i gówno wiem i tak.
Aha, problem jest też taki, że mimo wszystko te zadania i tak będą oderwane od "świata", bo 1. taka jest specyfika naukowych badań, zapisu, metod itd., 2. żeby dokładnie jakieś zjawisko opisać, trzeba mieć wiedzę ze studiów, no ale to trzeba do niej dojść właśnie robieniem tych podstawowych zadań...
Problemem jest też to, że na fizyce potrzebna jest znajomość matematyki, a z nią to jest jeszcze gorzej... eh
Edit2: No i fizyka praktyczna oczywiście przyda się chociażby takim elektronikom i innym... stary, zalatuje mi twoje myślenie ignorancją. Prądu byś nie miał w domu bez tej strasznej fizyki.
SILENTALTAIR, czlowiek w 90% zbudowany jest z NICZEGO ;) reszta to materializujace sie wirtualne czasteczki
spoiler start
Oczywiscie wg Pan Kraussa, ktory probuje nas do tego przekonac
spoiler stop
Stary, chyba mnie nie rozumiesz.
W żadnym wypadku nie twierdzę, że fizyka nie jest potrzebna, twierdz, że dla człowieka idącego na filozofie te zadania są gówno warte, naprawdę nie czuję się mądrzejszy dzięki nim.
No i fizyka praktyczna oczywiście przyda się chociażby takim elektronikom i innym... stary, zalatuje mi twoje myślenie ignorancją. Prądu byś nie miał w domu bez tej strasznej fizyki.
Widzę, że sobie tu kpiny urządzasz. Gdzie ja stwierdziłem, ze fizyka jest bee?
Wypowiedziałem się, jedynie na temat sytuacji polskiego szkolnictwa w zakresie fizyki.
Aha i naprawdę nie musisz mnie pouczać, ze fizyk przyda się elektronikom i bez fizyki nie miał bym prądu, naprawdę daruj sobie takie komentarze
Klaczki
Tak, przyznaję trochę uprościłem. atomy to tak naprawdę pusta przestrzeń.
Napisałeś: wolalem czas poswiecic na cos ciekawszego niz te bzdetne obliczanie szybkosci protonow czy jakiegos durnego pola elektromagnetycznego, naprawde komu przyda sie fizyka tzw. praktyczna? po co tego uczyc w szkole?
No to się do tego odniosłem...
Fizyka musi tak wyglądać, bo żeby obliczać masę czarnych dziur trzeba zacząć od toczącej się kuli.
Według ciebie powinno się całkiem zlikwidować takie zadania dla osób, których to nie kręci i nie mają zamiaru iść dalej w tym kierunku? No to będziemy mieli już w ogóle analfabetów "fizycznych".
Zdecydowanie brakuje w szkołach przedstawiania tych wszystkich nowych odkryć, teorii i tłumaczenia o co mniej więcej chodzi w ludzki sposób, ale niestety zależy to tylko od dobrej woli nauczyciela.
Materiał jest w ogóle tak ułożony, że współczesność jest na koniec i zwykle brakuje juz czasu w roku.
Ktoś na filozofii oczywiście powinien mieć pojęcie o fizyce, bo bez tego będzie miał problem z najnowszymi teoriami, które musi znać, chcąc "ogarnąć świat" w ramach kosmologii(takiej w znaczeniu filozoficznym).
Aha i naprawdę nie musisz mnie pouczać, ze fizyk przyda się elektronikom i bez fizyki nie miał bym prądu
No to dobrze :)
Ok, ale ty cały czas myślisz o szkole jako bastionie przyszłych elektryków, fizyków czy ogolnie ludzi idących na politechnikę. Ok tacy ludzie MUSZĄ w liceum rozwiązywać zadania poznawać podstawy czy np różne modele matematyczne, lecz ja cały cas mówię o tych nieszczęsnych humanistach, którzy nie wybierają się na politechnikę.
Warto sobie zadać pytanie czy szkoła średnia ma przygotwać tzw. humanistów do nauki na politechnice czy może ma po prostu zainteresować oraz przekazać jakieś ciekawe informacje na temat fizyki.
Jeżeli dla Ciebie lekcje fizyki w liceum mają być czymś w rodzaju preludium do późniejszego nauczania na politechnice to się chyba nie dogadamy.
Fizyka musi tak wyglądać, bo żeby obliczać masę czarnych dziur trzeba zacząć od toczącej się kuli.
Wierz mi chyba nikt poza fizykami nie ma ochoty obliczać masy czarnych dziur :) Nie tak widzę swoją przyszłość.
Według ciebie powinno się całkiem zlikwidować takie zadania dla osób, których to nie kręci i nie mają zamiaru iść dalej w tym kierunku? No to będziemy mieli już w ogóle analfabetów "fizycznych".
Nie wiem ile ty masz lat, ale wierz mi aktualnie w szkołach są praktycznie sami "analfabeci fizyczni", pomimo tego, ze te zadania o których mówisz rozwiązuje się na każdej lekcji.
Prawda jest taka, że tak jest z każdym przedmiotem, każdy przedmiot ma zły program nauczania, przerabia się tematy, które nie mają żadnej racji bytu w szkolnych podręcznikach. I tzw. młodzież jest "analfabetami" w każdej dziedzinie, Jesli nie wierzysz wpadnij 1 września i zrób małą sondę;p
Dodam jeszcze, że różnica między nauką jakiegoś przedmiotu w klasach mat- fiz a w klasach humanistycznych jest minimalna, stąd wziął się m.in. żałosny wynik tegorocznej rozszerzonej matury z matmy.
Nie wiem jak jest na zachodzie, ale plotki mówią, że jest dużo lepiej:) Może ktoś był i wie?
@moszeusz
W serii Mass Effect dostępna jest wizja zaledwie JEDNEJ galaktyki i to wszystko... grałeś i nawet nie wiesz w co grałeś - gratulacje!
http://pl.wikipedia.org/wiki/Droga_Mleczna
"Prawda jest taka, że tak jest z każdym przedmiotem, każdy przedmiot ma zły program nauczania, przerabia się tematy, które nie mają żadnej racji bytu w szkolnych podręcznikach. I tzw. młodzież jest "analfabetami" w każdej dziedzinie, Jesli nie wierzysz wpadnij 1 września i zrób małą sondę;p
Dodam jeszcze, że różnica między nauką jakiegoś przedmiotu w klasach mat- fiz a w klasach humanistycznych jest minimalna, stąd wziął się m.in. żałosny wynik tegorocznej rozszerzonej matury z matmy.
Nie wiem jak jest na zachodzie, ale plotki mówią, że jest dużo lepiej:) Może ktoś był i wie?"
Nie jest tak źle. Jako osoba pracująca od dawna przy polskiej edycji socjologicznego programu pomiaru jakości edukacji PISA, mam naoczny kontakt z pracami uczniów z całej Polski na ile dzieciaki rozumieją treści nauczane w szkołach (podstawowych i gimnazjach). To prawda, głąbów nie ma za mało, ale zdecydowanie nie jest prawdą, że mamy samych analfabetów naukowych. Ani z nauk przyrodniczych, ani z matematyki, ani z rozumienia tekstu.
Jak chcesz, mogę wyciągnąć z półki podsumowanie polskiej edycji na rok 2009 i przytoczyć dane statystyczne z porównaniem do dowolnego kraju OECD (i jeszcze trochę)... ale może się okazać, że Twoja humanistyczno-filozoficzna dusza nie ogarnie tego jakże socjologiczno-statystycznego bełkotu... ;> Bo przecież po co znać się na takiej na przykład matematyce... można wierzyć wyłącznie politykom, którzy wciskają ciemnoty wedle akurat wyznawanej doktryny politycznej. Albo po co uczyć się fizyki, można się dać manipulować takim oszustom naukowym jak prof. Leszek Marks od "naturalnych zmian klimatu", i po obejrzeniu np. "Bronisław Wildstein przedstawia" szukać spisku naukowców.
http://pl.wikipedia.org/wiki/PISA_(badanie)
Polecam "Krótką historię czasu" Hawkinga. Już od kilku lat siedzę w temacie astronomii i cały czas zaskakują mnie różne rzeczy.
Polecam:
http://apod.nasa.gov/apod/archivepix.html
silentair --> To, że do cholery w szkolach nigdy się tego nie dowiecie, ja mialem z fizy 2 bo wolalem czas poswiecic na cos ciekawszego niz te bzdetne obliczanie szybkosci protonow czy jakiegos durnego pola elektromagnetycznego, naprawde komu przyda sie fizyka tzw. praktyczna? po co tego uczyc w szkole? Lepiej zając się teoria jest przynajmniej ciekawa,
Pytasz się, po co robić te zadania? Żeby nie robić z siebie fizycznego analfabety na forum chociażby :)
Dyskusja z wątku https://www.gry-online.pl/S043.asp?ID=11542808 - o zapinaniu pasów w samochodzie.
Mój post: "przy zderzeniu czołowym to w niektórych przypadkach człowiek lecący z ogromną prędkością przez przednią szybę prosto w ludzi w drugim samochodzie"
Odpowiedź: Jak dla mnie to po prostu bardzo naciągana teoria, ze taki lecący pasażer moze zabic innego. Oczywiscie żadnymi statystykami nie dysponuję
Z albzem mu odpowiedzieliśmy w 37 i 38, z czego to wynika (fizyka) i pojawiła się kolejna odpowiedź:
To, że będzie ważył kilka ton nie spowoduje śmierci innych pasażerów, człowiek nie dysponuje żadnymi zaostrzonymi końcami, którymi naprawdę mógł by zrobić krzywdę. Jestem ciekawy ile jest przypadków udokumentowanych zgonów z takiego powodu
Taaa, fizyka niczego nie uczy przydatnego w życiu - uczy chociażby tego, że człowiak potrafi krytycznie podchodzić do tego, co powie mu np. Korwin-Mikke :)
Ja kliknąłem na znaczek "cc".
To co opowiada jest naprawdę fascynujące, ale te nabijanie się z Boga jest żenujące.
Zawsze dochodzimy do momentu, w którym fizyka się załamuje i nie wiemy co było wcześniej. Pojawiają się spekulacje (oni to nazywają teorie naukowe), które można jedynie przyjmować na wiarę, tak jak Boga.
Zresztą podobny wykład zrobił Hawking w swojej nowej książce. W której udowadnia, że chyba nic nie można udowodnić:)
Niestety mi napisy nie działają ;/ Klikam na "cc" i pojawia się tylko obok cc czerwony wykrzyknik
Akurat faktem jest, że fizyka w liceum to suchy zbiór równań opisujących bloczki, dźwignie i protony wpadające w jednorodne pole elektryczne wytwarzane przez płaskie kondensatory. Więc dziwnym nie jest, że później dla zdecydowanej większości fizyka staje się najbardziej znienawidzonym przedmiotem, w którym trzeba się uczyć na pamięć dziesiątek regułek i wzorów, a później (o przysłowiowa zgrozo!) jeszcze wykorzystywać je w zadaniach.
Podstawy (zarysy) fizyki powinien znać każdy absolwent szkoły średniej. Właściwie nie tyle znać poprzez wykucie, co po prostu rozumieć, zobaczyć na czym polega metoda naukowa.
Jak dobrze i ciekawie opowiadać o fizyce, można zobaczyć w książkach Feynmana, Resnicka-Hallidaya.
A nad dość podobnym problemem komunikacji naukowców ze społeczeństwem zastanawiają się również w USA, czego dowodem są szkolenia organizowane dla obecnej i przyszłej kadry naukowej.
Poniżej link do dyskusji Alan Aldy z Briana Greenem na ten temat:
http://www.youtube.com/watch?v=N_5_o69TGiY
To tyle tytułem offtopu, wykład Kraussa z [1] jest świetny, dużo konkretów przedstawionych przystępnie i z dowodami.
jiser [ gry online level: 62 - generał-major Zajcef ]
Ciekawe jak odpowiesz na wyniki tegorocznej matury rozszerzonej z matmy? Czyż to nie potwierdzenie tego, że mamy analfabetów matematycznych?
Nie wiem gdzie ty pracujesz, ale twoja praca niewiele ma spólnego z rzecxzywistością bo sami nauczyciele(przynajmniej w mojej szkole) twierdzą to samo co ja napisałem i dodają, że poziom wiedzy obecnych licealistów jest dość żenujący.
Żeby nie robić z siebie fizycznego analfabety na forum chociażby :)
Hmm, jak chcesz to zapinaj pasy, mnie nikt do tego zmuszać nie będzie. I jeszcze raz zapytam, ile procent ludzi w wypadku umiera z powody przygniecenia ciałem innego człowieka?
SILENTALTAIR --> Pasy to nie tylko problem przygniecenia przez innego człowieka - pasy to przede wszystkich ochrona dla ciebie, żebyś to ty nie rozpłaszczył się na kierownicy/wyrżnął głową w sufit. Obejrzyj na YT filmik, co się dzieje z kolesiem jadącym bez pasów. Zapięcie pasów to jeden ruch i praktycznie nie ma żadnych słabych stron*.
Takie pytanie - dlaczego uważasz, że nie należy zapinać, skoro to tylko jeden ruch? Serio pytam - bunt przeciwko państw - żeby pokazać, że ono kazać ci akurat tego nie może? Czy jakiś inny powód?
* - 1) faktycznie, ich brak przy pożarze może uratować życie - ale ze statystyk wynika, że tylko 0,5% wypadków kończy się pożarem; 2) czasami lepiej wypaść z auta - też prawda, znam taki przypadek osobiście. Jechała czwórka, jedno bez pasów - wyleciało, przeżyło. Reszta zginęła. Ale:
Wśród kierujących i pasażerów krąży teoria, że podczas wypadku lepiej wypaść z auta niż być w nim uwięzionym.
FAKT:
Badania wskazują, że w przypadku wyrzucenia ciała przez przednią szybę ryzyko odniesienia ciężkich ran w wypadku jest 25 razy większe. Natomiast ryzyko śmierci jest 6 razy większe.
I taka mała prośba - to nie jest wątek na temat pasów tylko fizyki, jak chcesz dalej dyskutować to zapraszam do wątku o debacie Palikot - Korwin. Nie róbmy bałaganu na forum :)
Nie wiem ile ty masz lat, ale wierz mi aktualnie w szkołach są praktycznie sami "analfabeci fizyczni", pomimo tego, ze te zadania o których mówisz rozwiązuje się na każdej lekcji.
Analfabeta fizyczny to taki człowiek, który w ogóle nie potrafi zapisać czy odczytać, że np. coś jest odwrotnie proporcjonalnie od czegoś innego, a wektory to dla niego zwykłe strzałeczki. Wie, co się dzieje gdy jedno ciało w drugie uderzy.
Wydaje mi się, że w szkołach jednak ludzie dają jakoś radę z czymś takim... dzięki nauczaniu fizyki.
Ok, ale ty cały czas myślisz o szkole jako bastionie przyszłych elektryków, fizyków czy ogolnie ludzi idących na politechnikę. Ok tacy ludzie MUSZĄ w liceum rozwiązywać zadania poznawać podstawy czy np różne modele matematyczne, lecz ja cały cas mówię o tych nieszczęsnych humanistach, którzy nie wybierają się na politechnikę.
No pewnie, że szkoła to taki bastion, bo niby gdzie ci ludzie mają się zacząć uczyć.
"Nieszczęśni humaniści" również muszę mieć wiedzę na temat podstaw fizyki(już nie mówię o matematyce, bo to wiadomo), tak jak ci przyszli elektrycy powinni przyswoić to co na historii, j. polskim itd.
Co do pasów to mój ostani post i juz więcej nie bede drązyć.
Dlaczego nie chcę zapiąć pasów? ponieważ kiedy jedziesz gdzieś parę godzin to pasy naprawdę przeszkadzają, są najzwyczajniej niewygodne, dlatego nie chcę mieć tego na sobie, tak samo jak chociażby krawat, który bardziej przypomina pętlę samobójcy niż jakiś ładny, elegancki dodatek.
a wektory to dla niego zwykłe strzałeczki.
Ja chodzę do dość dobrego liceum i dla zdecydowanej większości wektory to strzałeczki, mimo iż ci ludzie z fizyki maja np. 4. Nie wiem czy wiesz ale w liceum tak jak na studiach funkcjonuje zasada zakuć, zdać ,zapomnieć i właśnie o czymś takim mówię, ludzie zakują i zapominają. naprawdę ciekawe teorię i aspekty danych przedmiotów są pomijane, a właśnie coś takiego jak filmiki z tego wątku mogły by zainteresować ludzi fizyką.
"Nieszczęśni humaniści" również muszę mieć wiedzę na temat podstaw fizyk
Jeszcze rz zapytam po co mi umiejętność robienia zadań dotyczących szybkości przepływu protonów?
Naprawdę uważacie, że jest to aż takie waże? dla was nie liczy się to, ze każdy po powiedzmy paru latach po maturze nie będzie umiał rozwiązać żadnego zadania, które tak katorżniczo musiał wykonywać w liceum? Cóż zadam fundamentalne pytanie, więc po co jest do cholery szkoła? Żeby czegoś nauczyć czy żeby wystawiać oceny.
Zdaję sobie sprawę, ze moje przkonania są trochę naiwnie idealistyczne, ale naprawdę szkoła obecnie jest martwą instytucją, która po prostu robi testy i przygotowuje do matury, a gdzi4eś zupełnie zapodziała się ta piękna oświeceniowa idea WYKSZTAŁCENIA CZŁOWIEKA.
Pisząc "wektory to strzałeczki" miałem na myśli dosłowne, literalne postrzeganie przez człowieka wektorów za strzałeczki, a nie metaforyczne ich tak nazywanie, bo każdy kto miał na fizyce wektory, już wie, ze coś takiego to nie są zwyczajne strzałeczki, a właśnie wektory, które po coś na jakimś schemacie są. I już nie jest "wektorowym analfabetą".
Jeszcze rz zapytam po co mi umiejętność robienia zadań dotyczących szybkości przepływu protonów? Naprawdę uważacie, że jest to aż takie waże? dla was nie liczy się to, ze każdy po powiedzmy paru latach po maturze nie będzie umiał rozwiązać żadnego zadania, które tak katorżniczo musiał wykonywać w liceum? Cóż zadam fundamentalne pytanie, więc po co jest do cholery szkoła? Żeby czegoś nauczyć czy żeby wystawiać oceny.
A po co ścisłowcowi znajomość literatury antycznej? Naprawdę uważasz, że to jest takie ważne? Nie liczy się dla ciebie to, że każdy parę lat po maturze już nie będzie wiedział, jakie dzieło napisał Sofokles, na temat którego trzeba było się katorżniczo rozpisywać na wypracowaniu? No więc po co się w ogóle o tym uczyć, tylko po to, żeby dostać ocenę? Przecież liczy się tylko to co tu i teraz, nie jest człowiekowi w żadnym wypadku potrzebna jakakolwiek znajomość zjawisk zachodzących w przyrodzie, ani tym bardziej jego kulturowa tożsamość powstała na gruncie dziedzictwa przodków. I nieważne, że bez tego będzie jak Ramzes w labiryncie czy Dante w zaświatach bez przewodnictwa Wergiliusza.
Mimo wszystkich wad współczesnej szkoły, to jednak daje jakieś wykształcenie, a na pewno wprowadza w świat nauk, poszerza horyzonty i choć trochę otwiera oczy na różne dziedziny, w których uczeń może się odnaleźć, zainteresować i iść dalej w takim kierunku.
Poza tym przecież zawsze można zdać z dwóją(teraz nawet z jedynką), więc co za problem.
Co do nauczania fizyki w szkole - u mnie w liceum, klasa szumnie nazywana humanistyczną, nauczyciel od fizyki po przerobieniu podstaw przeszedł do "fizyki humanistycznej" - ogólnie mieliśmy historię fizyki, opis ciekawych doświadczeń, jakieś fizyczne historyjki, zastosowania fizyki. Bardzo mało zadań, bardzo dużo opowiadania.
Ja jestem mu do dzisiaj wdzięczny, bo odkryłem dzięki temu, że fizyką można się pasjonować nawet bez dobrej znajomości matematyki :)
^ No to miałeś szczęście, u mnie np. był nowy dział i na samym początku pierwsza formułka opisująca jakiś wzór, których trzeba było się nauczyć, a potem już jazda z zadaniami, które często były z rozszerzenia, choć klasa była humanistyczna, taką wspaniałą mieliśmy nauczycielkę(zresztą robiliśmy zadania z jej wydanego zbioru zadań). Jak było zadanie wymagające znajomości jakichś matematycznych działań, których jeszcze nie braliśmy, to był nasz problem :)
Więc było ciekawie, ja tam specjalnie nie narzekałem, bo jakoś lubię jak jest trudno i poważnie(czy raczej: sieriozno) niż jak nauczyciel sobie leci w kulki i nie ma wymagań(i tak skończyłem z 4 z chemii, z której niemal nic nie wiem)
W sumie opisuję to jakby było to bardzo złe, jednocześnie trochę tego broniąc, wychodzi mi jakiś syndrom sztokholmski :P
[63]
xanat0s [ gry online level: 104 - Wind of Change ]
Ok, ty miałęś szczęście, ale jakieś 99% licealistów od razu się do fiyki zniechęca ponieważ lekcje polegają na wkuwaniu regułek i robieniu zadań. I jeszcze raz powtarzam, nie twierdzę, że podstawy nie są potrzebne, ale można by je wprowadzić w jakiś milszy sposób.
A po co ścisłowcowi znajomość literatury antycznej? Naprawdę uważasz, że to jest takie ważne
No widzisz i tu sięróżnimy bo sposób w jaki uczy się tzw. Języka Polskiego(czyli na dobrą sprawę Literatury) także uważam za zły. Mam kilku znajomych z klas mat- fiz i wiem jak to tam wygląda wiec nie wciskaj mi kitu, nie ma żadnego katorżniczego wkuwania Dantego na pamięć, a jest tylko pełna "olewka" na każdej lekcji a i tak jest 3 czy 4 na świadectwie i jakieś 60 % na maturze, ponieważ matura z polskiego jest banalna.
Nie liczy się dla ciebie to, że każdy parę lat po maturze już nie będzie wiedział, jakie dzieło napisał Sofokles, na temat którego trzeba było się katorżniczo rozpisywać na wypracowaniu?
Niepotrzebnie sobie tu ironizujesz. Jak już powiedziałem cały system nauczania jest do bani.
, to jednak daje jakieś wykształcenie
Tak, daje wykształcenie dobrze powiedziane, lecz szkoła chyba powinna dac jeszcze cos więcej niż wykształcenie.
choć trochę otwiera oczy na różne dziedziny, w których uczeń może się odnaleźć, zainteresować i iść dalej w takim kierunku.
Ok, ale dlaczego to w szkole uczeń nie może poszerzać zainteresowań tylko musi wkuwać masę wzorów i praw na pamięć ?
Poza tym przecież zawsze można zdać z dwóją(teraz nawet z jedynką), więc co za problem.
Tak ja zdałem z fizy czy innej chemii z dwójką, ale od szkoły wymagam trochę więcej, niż tego żeby mi wystawiono ocenę. Lekcje wspomnianej chemii to taka sama sieczka jak fizyka, zero ciekawych tematów, mimo iż przecież chemia sama w sobie jest bardzo ciekawą nauką
Oglądałem niedawno film, który ogólnie mnie nie zachwycił, ale pokazał, ze można mówić ciekawie o literaturze w klasach tzw. ścisłych, bez uczenia się na pamięć tego czym różnił się Sofokles od Ajschylosa itp.
Film się nazywa : Stowarzyszenie Umarłych Poetów, ogólnie warto zobaczyć choćby dla paru scen z lekcji historii literatury.
No to miałeś szczęście, u mnie np. był nowy dział i na samym początku pierwsza formułka opisująca jakiś wzór, których trzeba było się nauczyć, a potem już jazda z zadaniami, które często były z rozszerzenia, choć klasa była humanistyczna, taką wspaniałą mieliśmy nauczycielkę(zresztą robiliśmy zadania z jej wydanego zbioru zadań). Jak było zadanie wymagające znajomości jakichś matematycznych działań, których jeszcze nie braliśmy, to był nasz problem :)
Choćmiałeś takie lekcje fizyki dalej twierdzisz, ze sytuacja w polskich szkołach jest dobra?
Znalazłem genialne zdjęcia planet widocznych z ziemi gołym okiem. Dla przykładu
----------->
Jowisz i Wenus
Nigdy nie miałem okazji zobaczyć tak jasnego punktu na niebie w nocy...Jowisz musiał być bardzo blisko wtedy...
Szukam takich zdjęć, byłbym wdzięczny jeżeli pomożecie mi szukać innych planet czy galaktyk widocznych z ziemi.
Saturn przez teleskop
--------------->
Neptun wraz z księzycami przez lornetkę--->
Mars w 2009
I koniec spamu :)
No widzisz i tu sięróżnimy bo sposób w jaki uczy się tzw. Języka Polskiego(czyli na dobrą sprawę Literatury) także uważam za zły. Mam kilku znajomych z klas mat- fiz i wiem jak to tam wygląda wiec nie wciskaj mi kitu, nie ma żadnego katorżniczego wkuwania Dantego na pamięć, a jest tylko pełna "olewka" na każdej lekcji a i tak jest 3 czy 4 na świadectwie i jakieś 60 % na maturze, ponieważ matura z polskiego jest banalna.
Analogicznie wychodzi, że ścisłowcy są mądrzejsi od humanistów, skoro oni potrafią ogarnąć Dantego, a "humanista" III zasady dynamiki Newtona nie.
Niepotrzebnie sobie tu ironizujesz.
Zastosowałem dokładnie taką samą jak twoja retorykę :P
lecz szkoła chyba powinna dac jeszcze cos więcej niż wykształcenie.
Może i powinna, ale kształcenie to jej główne zadanie. No i właściwie co to jest to "coś"? Chodzi ci o wpojenie naukowej ciekawości? Tu bardzo dużo zależy osobowości człowieka, ale cel jest niczego sobie.
Jak dla mnie w szkołach brakuje przedmiotu około-filozoficznego, który w pełni spełniałby inne zadania niż sama wiedza naukowa, czyli obiektywne i krytyczne myślenie, umiejętność refleksji dotyczącej człowieka, społeczeństwa i świata, świadomość swej tożsamości i czasów, w których żyjemy, dobrej retoryki i ogólnej ogłady... no po prostu cuda wianki, jak się to czyta :P :D
Ok, ale dlaczego to w szkole uczeń nie może poszerzać zainteresowań tylko musi wkuwać masę wzorów i praw na pamięć ?
Nie wiem czy nie może... sądzę, że zawsze może zwrócić się do jakiegoś nauczyciela, z którym może na interesujące go tematy podyskutować, a on może mu polecić jakieś książki... albo jakieś kółka naukowe są...
Musi wkuwać te wzory(akurat wzorów nie ma wcale dużo do wkuwania imho... w porównaniu do chociażby dat, nazw i imion na historii..., które według twojej logiki w ogóle nie mają istotnej wartości, bo właściwie to przecież suche dane, z którymi nic zrobić nie można, a z takich wzorów da się wyliczyć, np. jak mocno trzeba w coś uderzyć, żeby pękło...), żeby w ogóle mógł jakikolwiek problem rozwiązać, a po to je rozwiązuje, żeby się nauczyć myśleć w sposób "ścisły". No i żeby nie stoczył się w analfabetyzm, ale o tym już mówiliśmy...
Wzory trzeba wkuć, bo żeby je wyprowadzić, to trzeba mieć większą wiedzę... Byłoby zabawnie, gdyby się te wzory na fizyce dopiero wyprowadzało :) Najlepiej byłoby czytać np. takiego Newtona w oryginale po łacinie, lol.
Tak ja zdałem z fizy czy innej chemii z dwójką, ale od szkoły wymagam trochę więcej, niż tego żeby mi wystawiono ocenę. Lekcje wspomnianej chemii to taka sama sieczka jak fizyka, zero ciekawych tematów, mimo iż przecież chemia sama w sobie jest bardzo ciekawą nauką
Powiem ci tak :P -> http://www.prl.cba.pl/max/plakaty/plan.jpg
Czasem trzeba wyjść z inicjatywą... że może jakieś referaty wstępne do tematu będziemy robić, pani pfsor(oczywiście w 90% przypadków zrzyna z wikipedii :P) albo czy może nam pani psor coś o tym więcej powiedzieć, poza samymi zadaniami, gdyż nie wiem, po ch**(znaczy się nie wiem czego to dotyczy) to robię... Wprawdzie można wyjść na kujona, no ale taka dola ludzi ambitnych.
Choćmiałeś takie lekcje fizyki dalej twierdzisz, ze sytuacja w polskich szkołach jest dobra?
Nigdzie tak nie stwierdziłem, wielokrotnie w moich postach przyznawałem ci pewną część racji, że nie jest dobrze, więc nie używaj wobec mnie takich podstępnych zabiegów :P
Umarłych Poetów nadal nie obejrzałem, ale mniej więcej wiem o co w nim chodzi i pasuje mi coś takiego.
Obrazek fajny, ale czasem nie da się wyjść z własną, inicjatywą bo przecież jest program nauczania, który trzeba zrealizować a jak wiesz na większości przedmiotów nie starcza czasu na jego zrealizowanie wiec tym bardziej nie można wyjść z własną inicjatywą.
Co do kółek- kółka organizowane są w gimnazjum, a w liceum kółka polegają na przygotowaniu do matury(u mnie jest tak).
Kończę już ten temat, który sam zacząłem. Niestety to jest temat rzeka, a takie tematy może i są ciekawe ale nigdy nie dojdziemy do żadnych konkluzji:)
Zakończę tak: szkoła na prawno uczy, ale czy uczy właściwie?
Obrazek fajny, ale czasem nie da się wyjść z własną, inicjatywą bo przecież jest program nauczania, który trzeba zrealizować a jak wiesz na większości przedmiotów nie starcza czasu na jego zrealizowanie wiec tym bardziej nie można wyjść z własną inicjatywą.
No taak. Choć czasem wystarczy i 10-15 minut na wprowadzenie... ale wiem jak to wygląda, czasem jest "nie" i koniec. Nie będę mówił, że trzeba się buntować i walczyć, bo to byłaby hipokryzja :P
Co do kółek- kółka organizowane są w gimnazjum, a w liceum kółka polegają na przygotowaniu do matury(u mnie jest tak).
Ze względu na te skrócenie do 3 lat... yh.
Kończę już ten temat, który sam zacząłem. Niestety to jest temat rzeka, a takie tematy może i są ciekawe ale nigdy nie dojdziemy do żadnych konkluzji:)
Wykręcasz się :P
Zakończę tak: szkoła na prawno uczy, ale czy uczy właściwie?
Rozumiem, że to pytanie retoryczne. No i git.
http://apod.nasa.gov/apod/astropix.html
Ktoś chyba już podawał linka, polecam dzisiaj obejrzeć - można zobaczyć widmo brązowego karła (czyli wyrobu gwiazdopodobnego), którego temperaturę powierzchni szacuje się na... 27 st. C.
Dobre miejsce na nocleg.
Jak ktoś ma Operę to może sobie ściągnąć rozszerzenie i codziennie mieć APOD od razu załadowany do obejrzenia w menu szybkiego wyboru - fajny bajer dla miłośników astronomicznych obrazów :)
Ja w iGoogle'u APODa umieściłem na samej górze, ale i tak w większości przypadków aby docenić zdjęcie, trzeba zapoznać się z opisem.
[70] To mi sie podoba :)
zamowilem dzisiaj ksiazke Hawkinga ''Wielki Projekt'' wyd. 2011 :)
Bawi sie ktos amatorsko teleskopem?
Nosze sie z zamiarem zakupienia na razie jakies lornetki do obserwacji astronomocznych. W przyszlosci mam nadzieje, zakupie teleskop :)
Szkoda, ze watek upada. trudno...
http://www.youtube.com/watch?v=ZTm6zvoqYWA
Czarna Dziura- dokument BBC
Klaczki --> A czytałeś jakieś książki popularnonaukowe na temat Wszechświata? Bo filmy oczywiście są dobre, ale jest parę tytułów książkowych, które są naprawdę wybitne i pozwalają zapoznać się z dorobkiem współczesnej nauki na temat kosmosu.
Jakbyś chciał to mogę ci podać tytuły :)
Pewnie, wrzucaj smialo!
Pierwsza to bedzie wlasnie, ta ktorej tytul podalem wyzej :) ''Wielki Projekt''
http://allegro.pl/wielki-projekt-stephen-hawking-nowa-krakow-i1777503746.html
Wielkiego Projektu jeszcze nie czytałem, ale obowiązkowo musisz przeczytać dwie książki autora Brian Greene - Piękno wszechświata oraz Struktura kosmosu (obie mają jeszcze przydługie podtytuły :)). Najpierw "Piękno...", ponieważ jest niejako pierwszą częścią, a w "Strukturze..." autor często stwierdza, że dane zagadnienie szerzej opisane było w pierwszej i nie będzie już szeroko tego opisywał :)
Będziesz wniebowzięty - książki dla przeciętnego człowieka niemającego dużo wspólnego z matematyką i fizyką nie są proste i żeby wszystko w miarę zrozumieć trzeba się postarać, ale warto. Szczęśliwie najbardziej "ostre" treści zawarte są w przypisach i można je pominąć. Czasami trzeba, bo z niektórych nic nie rozumiałem, jak autor zaczynał robić wyliczenia na jakichś chińskich dla mnie znaczkach :D
Dzieki dzieki. Chwile poszperalem i widze, ze ciezko dorwac, a na allegro uzywane po niezlych cenach. W zadnym wypadku mnie to nie odstrasza. Jednak najpierw pochlone Wielki Projket :)
Będziesz wniebowzięty - książki dla przeciętnego człowieka niemającego dużo wspólnego z matematyką i fizyką nie są proste i żeby wszystko w miarę zrozumieć trzeba się postarać, ale warto.
I to jest wlasnie piekne, trzeba cierpliwosci i nie rzadko cofac sie o kilkanascie linijek, analizowac, scalac, by w koncu pojac :) temat jest ciezki (przynajmniej dla mnie) i rozgryzanie takich zagadnien daje naprawde zajebista satysfakcje :) no i przede wszystkim robi sie cholernie ciekawie :)
Interesuje sie tym tematem chyba odkad wlaczylem pierwszy raz telewizor.
http://www.youtube.com/results?search_query=michio+kaku&aq=f&aql=t
+ ksiazka Michio Kaku Hiperprzestrzen.
Klaczki --> To jak chcesz naprawdę ostrą jazdę to polecam "Czas na czas" N. Mermina - to jest dopiero wymagająca książka* :) Multum matematyki - nie na jakimś wysokim poziomie, ale faktycznie trzeba mocno się kupić, żeby wszystko zrozumieć.
A książka jak tytuł niekoniecznie wskazuje bardziej traktuje o teorii względności, a nie o czasie, chociaż to oczywiście rzeczy bardzo związane. Również polecam, ale ja sam na przykład nie przebrnąłem, chyba utknąłem po 100 stronach - czeka na lepsze czasy, jak będę miał możliwość poświęcić jej więcej czasu. Bo czytanie dla czytania nie ma sensu :)
Ogólnie muszę znowu coś ciekawego kupić, bo ostatnio zauważyłem, że mam zaległości - jednak najpierw muszę skończyć cały cykl "Pieśni Lodu i Ognia", a to mało stron nie jest :>
* - mowa tutaj o poziomie dla przeciętnego człowieka - pewnie dla studenta kierunków technicznych to bułka z masłem, ale dla mas jest ciężko
klaczki --> Nie załamuj się. Obiecuję, że będę tu od czasu do czasu zaglądał, bo tematyką interesuję się od dawna a jedyny tego typu wątek jaki spotkałem, to jest na forum konkurencyjnym do tego, więc oczywiście linku podać nie mogę :-)
Problem w tym, że wszechświat jest ponadczasowy i spektakularne zjawiska nie występują tam na co dzień więc i wpisy są rzadsze.
Nie za bardzo już rozumiem...
Powiedzmy że lecielibyśmy takim statkiem, który miałby prędkość odpowiadającą dwukrotnej v prędkości światła.. I lecielibyśmy w stronę odwrotną do obrotu ziemi. Cofnęlibyśmy się do przeszłości i moglibyśmy oglądać różne historyczne wydarzenia "na żywo"???
Niech mi to ktoś wyjaśni bo jestem ciekaw.
xanat0s narazie to mnie tak nie bombarduj ;) czuje, ze po pierwszej ksiazce moj mozg bedzie musial troche odpoczac hehe
No tu masz racje Zyga, ale z cierpliwoscia czekam na jakies newsy i mam nadzieje, ze raz na jakis czas bedzie o czym podyskutowac :)
toaster, dzieki za link. Widzialem kilka programow na Discovery z udzialem tego goscia.
Nie da się przekroczyć prędkości światła (przynajmniej na razie nie mamy nic do powiedzenia w tym temacie).
http://www.youtube.com/watch?v=KZ0gQevrPTo
Seba - sa juz pewne sposoby na to, jak poszukasz to znajdziesz na ten temat troche informacji.
Czytałem ale nie bylibyśmy w stanie rozpędzić do takiej prędkości czegoś co ma minimalną masę nie mówiąc już o wysyłaniu ludzi statkiem.
Wszystko wskazuje na to (tzn. fizyka relatywistyczna jest oparta na tym), że prędkość światła jest nieprzekraczalna.
Po prawej wykres mówiący o tym co się dzieje z ciałem, gdy zwiększamy jego pęd. Dla niskich prędkości zwiększanie pędu jest równoznaczne ze zwiększeniem jego prędkości, natomiast im bliżej prędkości światła tym każda kolejna porcja energii przeznaczona na zwiększenie pędu, idzie praktycznie tylko i wyłącznie na zwiększenie masy ciała! (a dokładnie masy relatywistycznej).
Masa rozpędzona do prędkości światła zamienia się w energię. Można się bawić laserami i innymi cudami ale czy to pomoże uratować jakiś przedmiot przed dekompozycją - bardzo wątpliwe ale może kiedyś okaże się coś innego :)
Wg mnie przekroczenie prędkości światła przez człowieka jest tylko kwestią czasu. Kiedyś ludzie mówili i myśleli, że Ziemia jest płaska. Mówili i myśleli, że nie da się latać ani pływać, bo maszyna musiałaby być lżejsza od powietrza/wody. Tak samo jest z tym.
Klaczki> z tego co słyszałem udało im się i cały czas czekają na wyniki ;p
http://pl.wikipedia.org/wiki/Paradoks_bliźniąt
Ciekawym wydaje się to, że osiągnięcie prędkości zbliżonej do prędkości światła pozawala na podróżowanie w przyszłość.
Oprócz tego czarne dziury - ich grawitacja jest tak potężna, że z wnętrza horyzontu zdarzeń nie może wydostać się nawet światło. Czas w takich warunkach prawdopodobnie "kurczy się do zera". Jeżeli udałoby nam się uciec z horyzontu zdarzeń (co jest fizycznie niemożliwe), wówczas znaleźlibyśmy się w przyszłości.
Jeśli chodzi o podróże w czasie to Stephen Hawking spieszy z pomocą:
http://www.dailymotion.com/video/xes2vu_stephen-hawking-videos-time-travel_tech
http://www.dailymotion.com/video/xes3h3_stephen-hawking-videos-time-travel_tech
http://www.dailymotion.com/video/xes3md_stephen-hawking-videos-time-travel_tech
http://www.dailymotion.com/video/xes3p6_stephen-hawking-videos-time-travel_tech
http://www.dailymotion.com/video/xes25x_stephen-hawking-videos-time-travel_tech
i co do czarnych dziur:
http://www.youtube.com/watch?v=_WSC3BMy23E
http://www.youtube.com/watch?v=qjKxJMH37kI&feature=related
http://www.youtube.com/watch?v=LK9iNqcgCEM&feature=related
http://www.youtube.com/watch?v=f01ggKKk36E&feature=related
http://www.youtube.com/watch?v=x5dY6SrGUxM&feature=related
Ja ostatnio oglądałem sobie poniższą rozmowę z Richardem Feynmanem
http://www.youtube.com/watch?v=Bgaw9qe7DEE
Trochę słów o życiu, trochę o nauce, a jeśli wypowiada je jeden z najwybitniejszych naukowców XX wieku, to chyba warto posłuchać?
Niestety nie ma napisów, ale wydaje mi się że Rysiek mówi na tyle wyraźnie i klarownie, że nie trzeba wybitnej znajomości angielskiego.
Yakeem dzieki za dobranocke.
Ode mnie strona poswiecona teleskopowi Chandra pykajacym fotki w zakresie promieni X (promieni rentgenowskich). Z miejsca polecam galerie :) Oprocz fotek indywidualne informacje dotyczace sfotografowanego obiektu.
http://chandra.harvard.edu/about/
Na szczęście znalazłem w sobie na tyle chęci i udało mi się znaleźć wykład Kraussa na innej stronce, gdzie napisy działają (na yt mi nie działały). Tak czy siak za pierwszym razem oglądnąłem w wersji angielskiej i było trochę ciężko, ale z napisami dużo lepiej :). Muszę przyznać, że jestem pod dużym wrażeniem całego wykładu. Można się wkręcić w takie rzeczy.
Dla wszystkich tych którym napisy nie działały:
http://www.itelewizja.com/teledyski/0/video/strona%20www%20dla%20prawnika/pXByRjJnN2A.html
Mi tutaj działają, więc mam nadzieję, że Wam też.
I na koniec: "We live in a very special time: the only time when we can observationally verify that we live at a very special time!" - Genialne ;)
http://www.youtube.com/watch?v=KZ0gQevrPTo - nie rozumiem kilku rzeczy w tym wyjaśnieniu (o podróży w czasie przy prędkości bliskiej prędkości światła):
1. Nie można osiągnąć prędkości światła, bo... nie pozwalają na to prawa fizyki. Nie rozumiem, dlaczego, skąd limit prędkości? Czas zawsze zwalnia na tyle, by nie przekroczyć prędkości światła - na przykładzie dziewczynki biegnącej w rozpędzonym pociągu. Skąd ta teoria, jakie są dowody? Na początku jest powiedziane "trust me", mało przekonujące...
2. Czas w pociągu przy prędkości zbliżonej do światła płynie wolniej w odniesieniu do świata zewnętrznego, na filmie jest to pokazane w zwolnionym tempie,: czy to tylko po to, żeby widz łatwiej sobie to wyobraził, czy faktycznie wszystko "działa" wolniej; ruchy, myślenie, itp?
3. Czyli jeśli poruszamy się blisko prędkości światła, przemieszczamy się w przyszłość, względem świata zewnętrznego. Więc jesli jadę samochodem 100km/h, to to zjawisko również ma miejsce, tylko oczywiście w mikro skali? Przecież poruszam się z prędkością bliższej prędkości światła niż ludzie stojący w miejscu przy ulicy ;P
1. To tylko takie obrazowe pokazanie ciekawego przypadku, co by było gdyby ktoś teoretycznie próbował przekroczyć prędkość światła w taki sposób. Gdyby jakikolwiek przedmiot osiągnął prędkość światła to przestałby być tymże przedmiotem a zamieniłby się po prostu w energię stąd takie rozważania są tylko teoretyczne (może na razie tylko teoretyczne :D).
2. Wydaje mi się że rzeczywiście wszystko działa wolniej z tym że dopiero przy tak ogromnych prędkościach byłoby to zauważalnie wolniej.
3. Tak, kiedyś nawet z kolegami liczyliśmy ile "dłużej" żyłby człowiek gdyby całe swoje życie spędził na chodzeniu. Wyszła tak mała liczba że szkoda zachodu (bodaj kilka sekund, może nawet mniej, gdzieś mam to zapisane ale nie chce mi się szukać :P). Przy okazji warto też wiedzieć że czas płynie wolniej w pobliżu obiektów o dużej masie więc gdyby tak ciągle chodzić dookoła np. piramidy to jeszcze może pare sekund byśmy dorzucili :)
>>>jasonxxx
2 - dla ZEWNETRZNEGO obserwatora osoba w pociagu bedzie sie wolniej poruszala. Jesli TY bys byl osoba biegnaca w pociagu to dla Ciebie wszystko inne zapierniczaloby jak glupie, a Tobie bedzie sie wydawalo, ze poruszasz/myslisz w swoim normalnym tempie ;).
A na to że czas przy poruszaniu się płynie wolniej? to sa jakieś dobre dowody, czy to tylko teoria zbudowana na głupim, nieudowodnionym praktyką równaniu?
filmików nie oglądałem.
jason -
1. Takie jest "założenie" Wszechświata, jedna z tych wartości, które są dane - tak jak np. ładunek elektronu. Teorię wymyślił oczywiście Albert, nie mam pojęcia jak do tego doszedł, ale pewnie nie wpadł na to tak po prostu, tylko na podstawie przesłanek, których nie zauważa przeciętny człowiek. Natomiast dowodów wszechświat dostarcza nam nieustannie - teoria względności została potwierdzona z dokładnością do jakiegoś grubego miejsca po przecinku. Jest zresztą chyba najdokładniej potwierdzoną teorią w historii nauki. Więcej o tym na końcu.
2. Tutaj jest jeden z głównych konfliktów fizyki i naszej percepcji. Dziewczynka w pociągu dla obserwatora na peronie zwalnia - rusza się wolniej, myśli wolniej, zamienia sie też w płaski naleśnik wraz ze wzrostem prędkości. Ale dziewczynka w pociągu w swoim układzie odniesienia, to znaczy wg. swojej percepcji myśli normalnie - nie zauważa tego, że porusza się z ułamkiem c, bo wobec siebie ma prędkość 0.
A teraz najzabawniejsze (choć tutaj podkreślam, że mogę założenia interpretować błędnie, bo ta teoria jest pogrzana i nie rozumiem jej do końca :D) - teoria względności nie przewiduje jakiegoś uniwersalnego układu odniesienia, nie faworyzuje żadnego, wszystkie są wobec siebie równe. To oznacza, że za punkt odniesienia można przyjąć dziewczynkę i z jej perspektywy to ona i pociąg stoją w miejscu, a bardzo szybko porusza się peron z obserwatorem - i dla niej, to obserwator się rusza jak ślimak.
Ot, teoria względności - wszystko jest względne poza prędkością c :)
3. Tutaj jest największy hardcore, z którego już mało pojmuję.
Jeśli wystrzelisz gościa w kosmos i będzie leciał bardzo szybko, to dla obserwatora na Ziemi czas w rakiecie płynie wolniej - to znaczy obserwator zdąży się zestarzeć i umrzeć, a dla astronauty minął powiedzmy dopiero rok. Jest to na razie sensowne, bo skoro dla Ziemi czas w rakiecie płynie wolniej, to astronauta żyje względem nich bardzo wolno - jego procesy życiowe obserwujemy jako bardzo spowolnione np. tysiąckrotnie i gdy na Ziemi mamy już 3011 AD, to u niego zegar pokazuje dopiero wrzesień 2012.
Ale tutaj zaczynają się dla mnie schody - skoro nie istnieje przecież uniwersalny układ odniesienia, to znaczy że możemy uznać, że to rakieta stoi, a Ziemia porusza się bardzo szybko - i tak to widzi astronauta. To znaczy, że dla niego to Ziemianie żyją bardzo wolno i gdy wróci po roku podróży, to go zapytają kiedy w końcu odlatuje (zakładam dla uproszczenia, że się nie rozpędza, tylko od razu osiąga dużą prędkość)? Co jednak, jeśli z punktu widzenia rakiety minie tysiąc lat, a na Ziemi rok? W rakiecie mamy 3011, a na Ziemi 2012. Rakieta z punktu widzenia Ziemian wraca pusta i zardzewiała, bo trupa astronauty dawno zeżarły bakterie, ale zarazem z punktu widzenia astronauty witają go dalecy potomkowie ekipy wysyłającej. Zarazem jednak dla kontroli lotu jest 3011, a w rakiecie 2012.
I tutaj jest właśnie to, czego nie rozumiem - czy czas ma jakiś rodzaj elastyczności, który działa jak guma - napina się i rozciaga, ale zazwyczaj wraca sam do stanu równowagi - w jakiś sposób "uśrednia" rzeczywistość? A w przypadku dużych prędkości i różnic czasu rozrywa się jednak i Ziemianie i astronauta zaczynają żyć w innej rzeczywistości - nie widzą się wzajemnie, tworzą w zasadzie dwa różne wszechświaty? Jest taka teoria - że każde zdarzenie kwantowe rozszczepia Wszechświat na pochodne i realizowane są wszelkie możliwe/dozwolone stany w różnych wszechświatach. Może podobnie jest z czasem - jego rozerwanie prowadzi do produkcji dwóch wszechświatów pochodnych - jeden jest wszechświatem astronauty, drugi Ziemian?
Napisałem wcześniej "Zarazem jednak dla kontroli lotu jest 3011, a w rakiecie 2012", choć może powinienem napisać "jednocześnie" - a teoria względności "względuje" też pojęcie jednoczesności - dwa zdarzenia jednoczesne dla obserwatora A nie mogą być jednoczesne dla obserwatora B. To by się zgadzało z poprzednim akapitem, że każdy z nas nosi swój prywatny, indywidualny czas (to akurat prawda) i wobec niego postrzega świat.
Tylko nadal kwestią nierozstrzygnietą jest to, dlaczego możemy w ogóle ze sobą się komunikować i ogólnie obcować ze sobą, skoro każdy z nas istnieje w indywidualnie innym czasie i piszę właśnie do Ciebie z bardzo niedalekiej przyszłości (dużo jeździsz samochodem, więc dla mnie jesteś trochę opóźniony, no offence :D), ale do Ciebie moje słowa docierają z Twojej przeszłości (bo ja dużo "szybko siedzę" wobec Ciebie :D).
Rany co za mindfuck.
Zatem znowu - hipoteza "gumy czasowej"? Czy czas ma jakąś tolerancję? Zderzyć się na ulicy ze sobą możemy całkowicie czołowo, tak że zetkną się nasze nosy. Możemy jednak puknąć się tylko ramionami, albo jedynie otrzeć - zatem nie musimy istnieć dokładnie w tej samej przestrzeni, żeby zderzenie poczuć. Same atomy też się nie przenikają, tylko oddziałują ze sobą ich ładunki elektryczne - na pewną odległość. Jeśli wiec traktować czas jako kolejny wymiar, to żeby doszło do zderzenia nie musimy istnieć dokładnie, idealnie w tym samym czasie - wystarczy, że nasze indywidualne czasy też tylko się o siebie "otrą".
Niskie prędkości jakie osiągamy wobec siebie na Ziemi (i wobec samej Ziemi) powodują więc, że w ciagu naszych ~100 lat życia nigdy nie wychodzimy poza zakres tolerancji czasowej i dlatego cały czas możemy ze sobą gadać i oddziaływać.
To się jednak nie do końca zgadza, bo przecież oddziałują też na Ziemię cząsteczki promieniowania kosmicznego o prędkościach relatywnych - więc powinny być już dawno "wyrwane" z ziemskiego czasu, zatem nie oddziaływać - konkretnie nie zderzać się, bo istnieją w tej samej przestrzeni, ale w innym czasie.
Ale ponieważ przecież Ziemia "żyje wolno" wobec takiej cząstki, a cząstka "żyje wolno" wobec Ziemi, to może te efekty się znoszą i razem, ogólnie, jako cały układ - istnieją w tym samym czasie i oddziaływać mogą?
Zatem chociaż ich indywidualny czas jest różny, to ogólnie "po zsumowaniu" wszystkich indywidualnych wychodzi jeden czas "ogólny"? Tylko co z astronautą? Skoro się zderza po powrocie z kontrolerem lotu, bo istnieją w tym samym "ogólnym" czasie - to kto i z kim się zderza - trup astronauty z kontrolerem, trup kontrolera z astronautą, dwa trupy, dwóch żywych ludzi? O_o
No i weź to ogranij.
Jednak zostały dwie sprawy:
Używam cały czas słów - przyszłość, przeszłość, jednocześnie, czyli odnoszę się do pojęcia czasu, który jest względny, dla mnie niezrozumiały i kompletnie niezgodny z naszym intuicyjnym pojmowaniem rzeczywistości - gdzie czas płynie z jednakową szybkościa i już. To znaczy, że na pewno moje rozważania bazują na płaszczyźnie mojej niedorozwiniętej percepcji i pojmowania - że mnie się wydaje niemożliwe, żeby był "zarazem" (znowu) rok 2012 i 3011, to nie znaczy że tak być nie może.
To trochę jak z przekształceniem Lorentza - na papierze wszystko pięknie. Jeśli jadę z prędkością c, a Ty jedziesz na czołowe z prędkością c, to ze wzoru wynika, że zderzymy się nie z prędkością 2c, tylko 1c. Na papierze wygląda fajnie, ale spróbuj sobie to wyobrazić.
A po drugie - ponieważ nie rozumiem teorii względności, prawdopodobnie popełniłem gdzieś błąd w swoich wnioskach i tyle :)
Natomiast co do samej prędkości światła - ta wartość wyszła eksperymentalnie. Dodatkowo obiekt o masie spoczynkowej, proton dajmy na to nie może osiągnąć prędkości światła, bo potrzeba by do tego nieskończonej ilości energii, albo nieskończonej ilości czasu. Im większa prędkość, tym większa energia kinetyczna, a energia "waży" - E=mc2. Jeśli więc przyłożysz stałą siłę jednego niutona, to obiekt rozpędza się początkowo ze "stałym" przyspieszeniem (efekty relatywistyczne zaniedbywalne), ale po jakimś czasie energia mu dostarczona zaczyna ważyć dużo - 1%, 10%, 50%, 100% i więcej masy spoczynkowej protonu. Żeby więc zachować stałe przyspieszenie musisz zwiększyć moc silnika, a więc dostarczać więcej energii w jednostce czasu. Co spowoduje przyspieszony wzrost masy. I tak dalej. To funkcja rosnąca do nieskończoności przy prędkości c. Jeśli natomiast nie zwiększysz mocy silnika, to przyspieszenie maleje również do nieskończoności.
Naturalnie można to ciągnąć dalej - skoro prędkość jest wobec czegoś, to energia kinetyczna również (kula z pistoletu Ci nic nie zrobi, jeśli Ciebie też wystrzelą z pistoletu), bo leci obok Ciebie z prędkoscią względną i energią kinetyczną 0. Problem jednak powstaje przy prędkości światła. Einstein zadał sobie pytanie - czy jakby jechał na fotonie, to czy widziałby obok siebie "zamrożoną" falę światła (bo jak wiesz światło ma postać dwojaką). Otóż nie - widziałby falę o prędkości... światła.
To drugie spojrzenie na problem zderzajacych się bolidów i świetny przykład, jak dalece fizyka jest sprzeczna, z tym co na się wydaje i co potrafimy zrozumieć intuicyjnie. Ale ja tu się niestety jako pasjonat-amator zatrzymałem - nigdy nie znalazłem sensownego, zrozumiałego, niematematycznego wyjaśnienia jak to działa "na chłopski rozum". Dlatego te zagadnienia o czasie też są dla mnie niepojęte do końca.
"Ale tutaj zaczynają się dla mnie schody - skoro nie istnieje przecież uniwersalny układ odniesienia, to znaczy że możemy uznać, że to rakieta stoi, a Ziemia porusza się bardzo szybko"
Pomijasz jeden istotny element. Rakieta przez pewien czas porusza się ruchem jednostajnie przyspieszonym, natomiast Ziemia cały czas ruchem jednostajnym.
Tutaj jest to opisane.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Paradoks_bli%C5%BAni%C4%85t
No tak, ale udowodnij mi, że to nie Ziemia się ode mnie oddala, a potem zawraca? To wyjaśnienie zakłada w domyśle, że to jednak rakieta się porusza względem Ziemi, czyż nie? Można to rozszerzać dalej niż na Ziemię - powiedzmy, że Układ Słoneczny, Galaktyka, czy cokolwiek większego są narysowane na kartce. Udowodnij mi - siedzącemu w rakiecie, że to nie kartka się porusza, tylko rakieta.
Ezrael ->
pomieszales teorie wzglednosci i dlatego nie rozumiesz :)
2. Dla dziewczynki (jej ukladu odniesienia) ludzie na peronie poruszaja sie BARDZO SZYBKO. W druga strone, czyli dla obserwatora dziewczynka porusza sie wolno - i wszystko zaczyna sie zgadzac.
3. Oslawiona szybko latajaca rakieta. Zreszta to doswiadczenie bylo robione i oczywiscie zegarki zaczynaly pokazywac minimalnie inna godzine...
Ale rozjasniajac: luci rakieta w dlugi lot. Leca przez 10 ziemskich lat, ale starzeja sie tylko o rok. Wlasnie dlatego, ze lecieli szybko. Dla ludzi z ziemi (jak by zagladali przez okienka) w rakiecie wszystko dzieje sie w slo-mo - wolno chodza, wolno gadaja i wolno sie starzeja. Tylko rakieta zapitala.
Dla ludzi z rakiety ludkowie na ziemi biegaja w fast-forward.
Teoria wzglednosci jesli mowimy tylko o casie polega na desynchronizacji zegarkow. Jeden w stosunku do drugiego porusza sie wolniej lub szybciej.
Natomiast w ukladzie odniesienie danego zegarka wszystko jest normalnie.
Dlaczego bardzo szybko? Z jej perspektywy peron ma prędkość relatywistyczną, dlatego ludzie wewnątrz tego układu powinni poruszać się, albo lepiej żeby nie mieszać szybko (prędkość ruchu) z szybko (prędkość upływu czasu w układzie) - żyć bardzo wolno.
Że nie rozumiem - zgadzam się, ale gdzie leży mój błąd?
[112] - pominąłes to zdanie "Błędne w powyższym rozumowaniu jest to, że układy obu braci nie są równoważne. Tylko z jednym z nich można związać układ inercjalny."
http://pl.wikipedia.org/wiki/Uk%C5%82ad_inercjalny
"Udowodnij mi - siedzącemu w rakiecie, że to nie kartka się porusza, tylko rakieta."
Na kartkę nie będą działały pozorne siły bezwładności, na Ciebie w rakiecie - będą.
[114] - w tym masz rację. Dopóki pociąg nie zacznie zwalniać lub przyspieszać.
Na kartkę jeśli uznać ją za cały Wszechświat - nie, zgoda. Ale już Ziemia nie jest układem doskonale inercjalnym, zresztą wspomniano o tym w podanym linku.
A co jeśli zostawić astronautę w próżni na orbicie stacjonarnej wobec Słońca? Jest w tym momencie bardziej inercjalny wobec Układu, Galaktyki i całości Wszechświata niż Ziemia, która wokół tego Słońca krąży. Wtedy bardziej prawdziwe będzie stwierdzenie, że to on się nie rusza, tylko Ziemia?
Czy w takim wypadku jego rzeczywistość jest bardziej obiektywna od ziemskiej?
Do tego to się więc sprowadza - relatywizmu rzeczywistości?
teoria wzglednosci pozwala zrozumiec zaleznosci pomiedzy ukladami odniesienia (w skrocie i jesli tylko o tym mowimy) ale nie miesza calej fizyki do gory nogami.
Jezeli z jednego ukladu odniesienia drugi zapiernicza to w srodku tamtego ukladu wszystko zwalnia.
Patrzac z ziemi rakieta leci mega szybko, ale w srodku rakiety (czyli uklad, ktory ow rakieta tworzy, bo ludzie w srodku rakiety poruszaja sie wzgledem rakiety a nie wzgledem ich toru lotu) pasazerowie poruszaja sie i zyja wolno.
Z rakiety Ziemia stoi - no bo to my zasuwamy. Ale ziemianie wzgledem ziemi zyja w mega szybkim tempie. Tak jak by ktos podkrecil ich zegarki.
I wlasnie stad wynikaja te roznice w wieku braci blizniakow czy rozne wskazania zegarkow.
Ezrael - Oczywiście, że Ziemia nie jest układem doskonałym ale jest o wiele bardziej inercyjna niż gwałtownie przyspieszajaca rakieta kosmiczna.
Nie bardzo rozumiem co masz na myśli pisząc "obiektywna rzeczywistość"?
"Wtedy bardziej prawdziwe będzie stwierdzenie, że to on się nie rusza, tylko Ziemia? "
możesz takiego kosmonautę uznać za centrum wszechświata. Nie ma sprawy. Robili to już starożytni.
Znowu - dlaczego z rakiety Ziemia stoi? Sorry, ale nadal nie łapię i nadal wygląda mi to na tworzenie obiektywnego układu odniesienia ex cathedro.
Co jeśli astronauta wisi w próżni stacjonarnie wobec Słońca - czy to on zapiernicza względem Ziemi, czy Ziemia względem niego, lecąc po elipsie? Względem Układu Słonecznego astronauta nie porusza się, bezwładności także nie uświadczy. Zostaje więc elementem układu inercyjnego o nazwie Układ Słoneczny - bo nie porusza się względem niego jako całości. Bardziej ruchoma jest w takim układzie Ziemia, niż on. Więc powinno się stwierdzić, że to Ziemia się rusza wzgledem niego, a nie on. Mylę się?
Raistand - Mam na myśli kto ostatecznie zwalnia procesami życiowymi - on, czy Ziemia? Jeśli w jakiś sposób wszechświat stwierdzi, że to on jest układem odniesienia, to zwolni Ziemia. Jeśli odwrotnie - zwolni on. Chcę zrozumieć mechanizm tego "stwierdzania", dlatego wywracam wszystko na głowę - patrz wyżej. Od czego to zależy - od masy, koloru, kształtu? Za obiektywną rzeczywistość uznaję tego obserwatora, który NIE zwolni w procesach życiowych. Bo teoretyzujemy, a nie zakładamy z góry. Mamy dwóch gości - jeden na Ziemi, drugi w rakiecie. Jeden nie ma racji, który i dlaczego?
Wiem, że to co pisałem wcześniej podśmiarduje solipsyzmem, ale filozofia mnie w tym wypadku nie interesuje. Mikmac mówi, że przeprowadzano eksperymenty, zegarki zawsze zwalniały względem Ziemi. Dlaczego? Dlaczego nie odwrotnie? Bo to Ziemia jest układem odniesienia. Dlaczego? Bo jest doskonalszym układem inercjalnym. Dlaczego?
W tym punkcie jesteśmy. I zawesiliśmy astronautę na heliostacjonarnej. Co się dzieje dalej? Kto tym razem się rusza względem kogo?
Co jeśli mamy 3 zegarki? Na Słońcu, na Ziemi i w rakiecie, która zaraz wystartuje. Synchronizujemy. Co pokażą po okrążeniu Plutona przez rakietę w takim tempie, że rakieta i Ziemia spotkają się w tym samym miejscu względem Słońca, w którym się rozdzieliły?
Wykluczam wpływ grawitacji na zegarki - jesli to nie błąd.
Druga sytuacja.
Urodziliśmy się na Ziemi, która jest gdzieś w przestrzeni międzygalaktycznej. Nie wiemy czy się rusza i względem czego, najbliższe gwiazdy i galaktyki są tak daleko, że najdokładniejszymi pomiarami nie możemy stwierdzić ich przesunięcia. Strzelamy z takiej Ziemi rakietą. Prędkość maksymalna względem Ziemi 0,9c. Istnieje komunikacja radiowa. Astronauta nigdy nie wróci, oddala się coraz bardziej.
1. Po 10 latach czasu pokładowego wysyła wiadomość wideo do syna, który urodził się w momencie odlotu. Kogo zobaczy w monitorze?
2. Po 10 latach czasu ziemskiego, syn wysyła wiadomość wideo do ojca, który w momencie odlotu miał o 30 lat więcej. Kogo zobaczy w monitorze?
Uznajmy, że komunikacja radiowa jest natychmiastowa - to założenie chyba nie zmieni wyników.
3. Rakieta jest na geostacjonarnej, nie ma silników. Silniki są przyczepione do Ziemi. Odpalamy je i Ziemia odlatuje. Czy wynik 1 i 2 będzie inny? Przypominam, że nadal nie mamy większego układu odniesienia - jesteśmy w pustce, żadnych gwiazd, żadnych obiektów. One istnieją, ale daleko poza naszym zasięgiem obserwacyjnym.
Jak wszechświat stwierdza, że dany układ jest układem odniesienia? Kto się będzie starzeć wolniej względem kogo we wszystkich tych sytuacjach?
W tym punkcie jesteśmy. I zawesiliśmy astronautę na heliostacjonarnej. Co się dzieje dalej? Kto tym razem się rusza względem kogo?
To zależy od tego co przyjmiemy za centrum układu odniesienia.
Starożytni twierdzili, że Ziemia jest w centrum wszechświata i nawet stworzyli całą mechanikę to opisująca. A potem przyszedł Kopernik i uprościł.
Mechanizmem "stwierdzania" jest przyspieszenie. Przyspieszenie powoduje, że układ przestaje być inercyjny i zwalnia bądź przyspiesza. Przyspieszenie nie oznacza prędkości. Przyspieszenie oznacza ZMIANĘ prędkości. Prościej już nie potrafię wytłumaczyć.
Był edit, przeczytaj jeszcze raz.
Ziemia też ciągle przyspiesza i zwalnia. Bo krąży po elipsie, a nie po kołowej. Taki z niej układ odniesienia, jak z satelity Astra. To samo, tylko że większe. A może chodzi właśnie o masę, pole grawitacyjne itd.?
A co z układem podwójnym gwiazd o tej samej masie? Która się rusza względem której?
O masę też chodzi. Jest dylatacja grawitacyjna. Zegary na biegunach i równiku chodzą z różną prędkością. :D
Tak naprawdę to nie ma idealnego układu inercyjnego. Wszystko jest względne. Dla nas maluczkich Ziemia jest jednak wystarczająco inercyjna.
Pytasz o gwiazdy podwójne. Zależy gdzie ustawisz obserwatora.
Nawiązując bardziej do tematu.
Polecam taką "zabawkę"
http://universesandbox.com/videos/
W historii wszechświata prędkość światła została już przekroczona - tuż po wielkim wybuchu, gdy z 1 punktu znajdująca się energia o nieskończonej gęstości "eksplodowała" na wszystkie strony. Gdy prędkość się "ustabilizowała", to wtedy te cząstki energii zaczęły tworzyć materię. Jak? Nad odpowiedzią na to pytanie pracują setki (jeśli nie tysiące) naukowców na całym świecie. W WZH (LHC) zderzyli ze sobą 2 cząstki, aby je "rozwalić" na mniejsze, w tym energię i jak przewidywali tzw. bozony Higgsa - czyli cząstki, z którymi po zetknięciu się energia nabierałaby masę. Niestety, to nie takie proste - są prawdopodobnie takie małe i szybko się "dematerializują", że czujniki mają problem z ich wykryciem. Na szczęście można prześledzić tory poruszania się ich. Tak samo jak trudno zauważyć poruszający się samolot - tak łatwo dostrzec po jakim torze się poruszał. Problem w tym, że tych cząstek jest bardzo dużo i sieci najszybszych superkomputerów zajmuje to lata. Szacuje się, że w 2012 roku będzie już wiadomo, czy teoria z bozonami Higgsa jest prawdziwa czy też nie. ;)
O masie wiem. Ale to też na zasadzie prawdy objawionej, bo mechanizmu nie rozumiem. Dojdziemy i do tego, jeśli wymyślimy w końcu jasno i klarownie jak to jest z tą prędkością :D
Ale może faktycznie o masę się rozchodzi i w tym przypadku - Ziemia ma masę większą, studnia grawitacyjna bardziej stroma. Potrzeba więcej dodatkowej energii na ucieczkę rakiety i uzyskanie określonej prędkości względem punktu zero - miejsca rozszczepienia układów, energia ta zwiększa masę obiektu, spowalnia lokalny czas. Ziemia z kolei potrzebuje mniej dodatkowej energii, żeby uciec ze studni grawitacyjnej rakiety, przyrost masy i dylatacja są mniejsze... Jakoś to się kupy trzyma, tylko że chyba raczej nie tędy droga - bo wychodzi, że i tak czas zwalnia i tu i tu, tylko w różnym stopniu, a poza tym o ile mi wiadomo dylatacja związana z prędkością jest zupełnie niezależna od grawitacyjnej... przynajmniej dopóki nie wymyślą metateorii względności. No i nie tłumaczy to dziewczynki w pociągu i gościa na peronie - chyba, że ten drugi jako cięższy robi za Ziemię. No ale pociąg robi za Słońce. Ale dworzec robi za... itd.
Hmmm... zakręciłem się i nie zmądrzałem ani trochę :(
Nadal jednak skłaniam się ku temu, że bliźniacy powinni starzeć się obydwaj wobec siebie.
Wytłumaczenie na wiki jest z dupy:
"Gdyby obaj bracia mieli zawsze poruszać się względem siebie ze stałą prędkością, to nigdy, poza momentem wyruszania kosmonauty w podróż, nie spotkaliby się." - ominięcie problemu, wcale nie muszą sie spotkać, żeby wymienić informację. Mogą zadzwonić do siebie. Ponieważ obiekt z masą spoczynkową c osiągnąć nie może, to ten rodzaj komunikacji jest zawsze teoretycznie możliwy, bo w końcu fala radiowa o prędkości c doleci do odbiorcy w skończonym czasie i także w skończonym czasie odpowiedź dogoni nadawcę. Rozerwanie informacyjne ich światów nie nastąpi.
"Paradoks ten wynika z niezrozumienia szczególnej teorii względności. Nie mówi ona bowiem, że wszyscy obserwatorzy są równoważni, a jedynie, że równoważni są obserwatorzy znajdujący się w układach inercjalnych, tzn. takich, które poruszają się względem siebie bez przyspieszenia. W tym przypadku brat-kosmonauta musi jednak zmienić swoją prędkość (czyli mieć pewne przyspieszenie) kiedy zawraca rakietę." - Nie musi. Może zadzwonić. A wszechświat nie czyha w napięciu na jego zawracanie, żeby go postarzeć w jednej chwili i dopasować rzeczywistość do teorii. Cały proces dylatacji trwa przez całą podróż.
"Można rozpatrywać przykład z zegarami, aby efekty dylatacji były nie tylko subiektywne ale i mierzalne. Niech każdy z braci ma swój zegar. Bracia zobowiązują się do wysyłania sygnałów "życzeń" co 1 rok według wskazań swoich zegarów, brat astronauta po przebyciu drogi 5 lat świetlnych zawraca i powraca na Ziemię" - znowu ustalenie jedynego słusznego układu odniesienia ex cathedro. A ja zawieszam Ziemię i rakietę w pustce i udowodnijcie mi, że to nie Ziemia zawróciła. Wszechświat jakoś w końcu to stwierdzić musi bez względu na warunki i jakiś wynik na zegarku "podać". Poza tym po raz trzeci - nikt nie musi wrócić do punktu zero, żeby wymienić informacje.
Mówiąc krótko - cały ten bełkot na wiki zakłada z góry, że jeden brat musi wrócić - tym samym jasno określa, który się rusza, a który nie. Gdyby ich zamienić miejscami i to Ziemia by wracała, to wynik byłby odwrotny.
Zna ktoś jakieś dobre wyjaśnienie tego paradoksu bez błędów logicznych?
W historii wszechświata prędkość światła została już przekroczona - tuż po wielkim wybuchu, gdy z 1 punktu znajdująca się energia o nieskończonej gęstości "eksplodowała" na wszystkie strony.
Niezupełnie - materia nigdy nie przekroczyła prędkości światła i przekroczyć jej nie może*. Prędkość światła przekroczyła sama przestrzeń - a to zupełnie co innego.
Zarówno w Wielkim Wybuchu, w czasie inflacji** czy teraz*** - przestrzeń porusza się z prędkością ponadświetlną. I nikt jej tego nie zakazuje, bo jej wolno :P
* - formalnie może, ale potrzeba by do tego nieskończnej energii
** - jeśli miała miejsce :)
*** - Wszechświat się rozszerza, więc - w uproszczeniu - zgodnie z prawem Hubble'a, nasza galaktyka "ucieka" od tych położonych daleko z prędkością większą niż prędkość światła
[edit]
Ezrael --> Pamiętam w Świecie Nauki czytałem artykuł na temat paradoksu bliźniąt - jak będę miał chwilkę czasu to poszukam tego numeru i ci zeskanuje :)
Nie chce mi się szukać ale wydaje mi się że nie ma czasu w 100% uniwersalnego. Sęk jedynie w tym aby odnieść wszystko do jednego punktu odniesienia. Gdyby za punkt odniesienia przyjąć centrum wszechświata to idący na ziemi człowiek poruszałby się z prędkością wypadkową prędkości swojej na Ziemi, obrotu Ziemi, ruchu Ziemi wokół Słońca, obrotu galaktyki, przemieszczania się galaktyki itd. Wyszłoby że człowiek na Ziemi żyłby np. 10 razy dłużej niż ten sam człowiek żyjący w nieruchomym środku wszechświata. Wysyłamy teraz rakietę z Ziemi z jakąś prędkością i okazuje się że człowiek w rakiecie żyłby np. 2 razy dłużej niż ten na Ziemi (wszystko zależy względem jakiego układu odniesienia mierzymy czas).
A z innej beczki: http://www.youtube.com/watch?v=nVsHjnY-o9s&feature=related
co było przed Wielkim Wybuchem? Jeśli nie było NIC, czyli ani czasu ani przestrzeni, ani materii, jak twierdzą naukowcy, to w jaki sposób z NICZEGO powstało nagle COŚ (i nie ważne jak małe było na początku)? Może ktoś zna jakieś ciekawe linki do YT na ten temat?
Co osoba to pewnie będzie miała inne zdanie na temat: "Co było przed wielkim wybuchem?". Jak tylko powiem od siebie że może powstać coś z niczego - fluktuacje kwantowe :)
Stephen Hawking o wielkim wybuchu - http://www.youtube.com/watch?v=MZa7px6NtFY
(nie pamiętam tylko czy to w tym filmiku jest odpowiedź na twoje pytanie ale chyba tak).
jasonxxx - posłuchaj sobie wykładu Kraussa z pierwszego postu.
Właśnie dokładnie tak jak mówisz. Z NICZEGO powstało nagle COŚ :)
Tylko, że to NIC to nie jest takie do końca NIC ;)
Tłumaczenie Kraussa miało częściowo na celu pokazanie, że wszystko mogło powstać samo bez udziału jakiegokolwiek Boga tj. jak tłumaczył nawet biorąc całkowicie pustą przestrzeń, to w niej i tak można zauważyć pewną energię etc. Ale nadal zastanawia mnie fakt, że zanim było cokolwiek.. to mimo tego ta energia musiała się skądś wziąć... może ktoś lepiej zrozumiał wykład bądź posiada taką wiedzę i coś podpowie?
jason - Przeczytaj "Hiperprzestrzeń" jego autorstwa. Jasnym, prostym językiem wytłumaczył istotę teorii superstrun. Poza tym świetnie się ją czyta, ja nie mogłem się oderwać.
xanat0s - Sorry, nie zauważyłem. Dzięki, bardzo chętnie przeczytam. A jeśli jest to numer z trzech ostatnich lat, to podaj tylko który, to sam znajdę i nie będziesz musiał sobie zawracać głowy skanowaniem.
http://www.youtube.com/watch?v=eU6CM5gmGjU&feature=related
filmik zaledwie minute. Miłego oglądania :)))
Prawie jak Morrowind :)
Kto oglądał Ciekawość na Discovery o tym kto stworzył wszechświat i czy Bóg istnieje? Przed chwilą się skończyło, Stephen Hawking udowodnił naukowo, że Bóg nie istnieje i, że absolutnie możliwe i zgodne z prawami fizyki jest to, że coś powstaje z niczego i, że żadne zjawisko nie musi mieć swojej przyczyny. Wyjaśnił to tak prosto i obrazowo, że jestem skłonny mu uwierzyć, podstawą jego teorii było to, że skoro przed wiekim wybuchem nie było czasu...to Bóg nie mógł stworzyć wszechświata czy zdeterminować wielkiego wybuchu bo nie było czasu w którym mógłby to zrobić...Więc tym samym - Boga nie ma.
[139]
Niesamowite, Watykan ogłosił rozwiązanie Kościoła!
A Hawking mógł to przecież jeszcze prościej udowodnić: skoro wszechświat ma ileś tam miliardów lat, to boga już i tak nie może być, w końcu nikt nie żyje tak długo!
Radzę otwierać pojedynczo :)
http://imgsrc.hubblesite.org/hu/db/images/hs-2004-28-b-full_jpg.jpg
http://universe-beauty.com/albums/spaceset2/other/Galaxies-Deep-Field/Deep-field-near-M31.jpg
http://michaelgarner.files.wordpress.com/2010/11/star_cluster_in_the_small_magellanic_cloud.jpg
http://www.noao.edu/image_gallery/images/d5/deeptz.jpg
http://www.stsci.edu/~inr/thisweek1/thisweek/sdf_log.jpg
139 - debilna teoria. Zresztą dowolna teoria jaka będzie postawiona w tym wypadku jest debilna...bo na tym polega wiara w Boga, że człowiek nie odkryje istoty Boskiści. ale w nią wierzy, stąd też nazwa "wiara"/
snopek9 ---> ale można przestać wierzyć właśnie m.in. dzięki takim teoriom.
Kiedyś wierzono, że Ziemia jest płaska. Wierzono też w Trygława.
A teraz was zwalę z nóg: wiecie, że cała materia wszechświata, który obecnie widzimy to zaledwie 0,00000005% materii i antymaterii, które istniały po tym jak energia zamieniła się w materię pod wpływem obniżającej się temperatury? ;) Wszystko co nas otacza jest tym skrawkiem. ;]
Wierzono też w pewnym okresie czasu, że wszystko zostało już odkryte, że to już kres nauki...
Jeśli chodzi o Hawkinga - to owszem, udowodnił, że Bóg nie istnieje w naszym wszechświecie. ;)
Bylo porownanie najwiekszych gwiazd, ale rowniez wrazenie robi najwieksza znana galaktyka IC 1101. Ta galaktyka, ktora ma srednice 6 milionow lat swietlnych, co gdyby porownac do srednicy naszej to te 100 tys lat wydaje sie niczym.
IC 1101 zawiera jakies 100 bilionow gwiazd i jest 50 razy wieksza od drogi mlecznej i 2000 razy bardziej masywna. Jak kazda masywna galaktyka powstala z polaczenia wielu mniejszych. Jezeli tak galaktyka posiada mieszkancow to z pewnoscia moga byc z siebie dumni.
http://en.wikipedia.org/wiki/IC_1101
Ezrael --> Sorki, nie miałem ostatnio czasu poszukać w moim bałaganie :)
Numer 3 (235) / 2011.
Dzięki wielkie. Do tego numeru jeszcze nie dotarłem, mam straszne zaległości :)
Dla zainteresowanych:
Dzisiaj o 22:30 Na Discovery Science premiera nowego cyklu "Zagadek Wszechświata z Morganem Freemanem 2: Życie po śmierci"
[153]
To 1. sezon, a jest jeszcze 2, tak? ;)
Osobiście mam smaka na ten program, bo jest stosunkowo nowy (2010). ;)
Adrian - jeden z najlepszych tego typu programow. Polecam tez serie ze Stephenem Hawkingiem.
Connor <- nie można naukowo udowodnić istnienia/nieistnienia Boga... przecież to jest absurdalne... Według wierzących Bóg wykracza poza naukę, logikę, poznanie itp., i tak będą wierzyć.
Jestem już po lekturze "Wielki Projekt". Bardzo ciekawa książka, jednak będę musiał przeczytać raz jeszcze, bo nie dało rady ogarnąć wszystkiego na raz mimo, że napisana jest dosyć czytelnie i zrozumiale. Mogę polecić z czystym sumieniem.
Fajnie się czyta kiedy pojawiają się ciekawe porównania dotyczące różnych zjawisk. Pozwolę sobie przytoczyć jedno dotyczące pierwszych chwil ekspansji przestrzeni po Wielkim Wybuchu tzw. inflacji.:
"(...) w ciągu 0, 00000000000000000000000000000000001 sekundy Wszechświat zwiększył swoje rozmiary o czynnik(...)" (nie chcę mi się już wciskać tych zer :p) i dalej: "(...) To tak jakby moneta o średnicy 1cm w ''mgnieniu oka'' rozrosła się do rozmiarów 10 milionów razy przewyższających średnicę Drogi Mlecznej."
Ogólnie Panowie mam takie pytanie. Skoro zewsząd dochodzi do nas "echo" Wielkiego Wybuchu i obserwując Wszechświat patrzymy tak jakby wstecz, to w takim razie w jakim kierunku on się rozszerza?
[158] O tych wymiarach oglądąłem już wcześniej, odpadłem przy piątym...Nie mam kłopotu ze zrozumieniem kolesia który mówi po angielsku, po prostu nie mieści mi się to w głowie...
Może mi ktoś wytłumaczyć/dać linka DLACZEGO czas płynie wolniej przy większej grawitacji/większej prędkości ?
:)
Stephen pisze że tak jest żeby "ochronić" limit prędkości światła, ale ja tego nie kupuję.
[163]
Zakrzywia się czasoprzestrzeń. Wysoka prędkość (np 0,5 C) obiektu o niezerowej masie, tak samo, jak (dużego) obiektu o b. dużej gęstości (np 1000 ton/mm^3) ;) Czasoprzestrzeń - http://pl.wikipedia.org/wiki/Czasoprzestrze%C5%84
Najbardziej to widać przy obserwacji obrzeży horyzontu zdarzeń czarnej dziury.
Ah ten Adrianziomal. Pierdzieli aby pierdzielić. Wlepia masę linków i nic nie rozumie.
Właśnie znalazłem na wykopie, bardzo ciekawy tekst o STW:
http://www.wykop.pl/ramka/866059/zrozumiec-einsteina-czyli-jak-uczyc-szczegolnej-teorii-wzglednosci/
Jako ze jednym z patronow tego watku jest Albert, pragne wyrazic moj hold jego odkryciom, tym wiekszy odkad uswiadomiono mi jakich poswiecen musial sie dopuscic by w koncu odkryc swoje 'Emk...' ;)
http://www.youtube.com/watch?v=apj4QSN8XQY
Chyba nikt nie wspomniał pewnej drobnostki: http://www.wprost.pl/ar/262709/Pobito-predkosc-swiatla-Naukowcy-w-szoku/
ps. link rezerwowy dla mniej ufnych: http://arxiv.org/ftp/arxiv/papers/1109/1109.4897.pdf
Odwiedziłem chyba wszystkie linki z tego wątku - naprawdę fascynujące tematy są w nich poruszone- i postanowiłem dodać coś od siebie w tym temacie:
http://stwarzanie.wordpress.com/2010/09/30/ciemny-przeplyw-czyli-znow-cos-o-galaktykach/
i coś bardziej humanistycznego :
http://www.youtube.com/watch?v=XRJADccQSzA
http://www.youtube.com/watch?v=4y0b5nhyGQk&feature=feedu
Teoria Równoległych Wszechświatów.... ;)
spoiler start
Zapowiada się konkretna płytka hehe
spoiler stop
Od dłuższego czasu mój umysł nie może pojąć rzeczy związanych m.in z paradoksem bliźniąt itp. Chodzi mi konkretnie o jedno zagadnienie. W jaki sposób prędkość z jaką się poruszasz może wpłynąć na czas (zwolnienie). Wiem, że teoretycznie im szybciej się poruszasz to czas wolniej płynie ( analogicznie z masą) ale dlaczego tak się dzieje? Może ktoś jest w stanie mi to łopatologicznie wyjaśnić bo nie daje mi to spokoju :)
Chyba najbardziej przemawiającym do wyobraźni przykładem jest ten:
Wyobraź sobie że stoisz przed zegarem. Z każdą sekundą widzisz przesuwającą się wskazówkę. To obraz który dociera do ciebie - światło odbite od tej tarczy zegarowej.
Teraz wyobraź sobie ze oddalasz się od tej tarczy zegarowej z prędkością światła. To co będziesz widział to obraz który zarejestrowały twoje oczy w momencie "startu". Będzie to nie zmieniająca swojej pozycji wskazówka na tarczy zegarowej.
Tymczasem inni ludzie którzy pozostali przy zegarze będą widzieć normalnie poruszającą się wskazówkę w zegarze. Dla nich czas będzie płynął normalnym trybem, gdy dla ciebie względem nich* stanie.
*tak chyba najłatwiej wytłumaczyć też skąd nazwa "teoria względności" :)
Wiem że to bardzo mocno strywializowane i uproszczone pojmowanie, ale chyba najłatwiej w ten sposób sobie wyobrazić związek między prędkością a czasem.
Ja może poprawię swoje źle sformułowane pytanie z [159] Ogólnie Panowie mam takie pytanie. Skoro zewsząd dochodzi do nas "echo" Wielkiego Wybuchu i obserwując Wszechświat patrzymy tak jakby wstecz, to w takim razie w jakim kierunku on się rozszerza? .
Skoro wiemy, że Galaktyki oddalają się od siebie z tą samą prędkością i wszystko "wyszło" z jakiegoś punktu, to czy jesteśmy wstanie odnaleźć ten punkt?
poltar - Rzeczywiście jest to najlepszy przykład o jakim słyszałem i faktycznie działa na wyobraźnię. Dzięki wielkie.
Aczkolwiek zastanawia mnie następująca rzecz. O ile prawdą jest, że w Twoim przykładzie zegar dla nas by stanął to czy przypadkiem zegar nie jest dla nas tylko "wizualizacją" czasu?
W sensie, że widzielibyśmy tak jakby zatrzymanie czasu, ale czy czas nie płynąłby dla nas normalnie? To tak jak ze stwierdzeniem, że czas nie jest absolutny, ale każdy obserwator "nosi własny zegar". Wiem, że strasznie zagmatwałem ale tak się zastanawiam nad tym :).
Jeszcze jakoś do końca mi to nie wchodzi do głowy :P
Skoro wiemy, że Galaktyki oddalają się od siebie z tą samą prędkością i wszystko "wyszło" z jakiegoś punktu, to czy jesteśmy wstanie odnaleźć ten punkt?
Zajrzyj na przykład tutaj :D
http://www.wiw.pl/astronomia/1103-kosmologia.asp
W skrócie chodzi o to, że nie tyle "wszystko wyszło z jednego punktu" co raczej "jeden punkt rozrósł się do rozmirów wszechświata"
Jeż. Chodzi o względność czasu. Dla ciebie (odlatującego) czas będzie płynął normalnie. Nic się w tym zakresie nie zmieni. Dla tych co pozostali też będzie bez zmian. Czas będzie w obu przypadkach płynął normalnie względem własnego układu odniesienia.
ALE dla ciebie _względem_ tych co pozostali czas stanie (zwolni).
Jednak jeszcze raz dodaje - jest to specjalnie strywializowane i uproszczone pojmowanie, wlasnie dlatego by nie wdając się w szczegóły znaleźć zależności "na chłopski rozum" :)
To jest tak samo jak z rożnym postrzeganiem prędkości w zależności od układu odniesienia. Podstawówkowy przykład. Jeśli jedziesz samochodem 150 km/h i wyprzedza cie inny jadacy 170 km/h, to względem ciebie ten drugi samochód jedzie dość wolno - na oko jakies 20 km/h. Jednak dla osoby stojacej na poboczu ten drugi samochód jedzie 170 km/h.
Można to luźno odnieść do postrzegania różnic w upływie czasu w zależności od punktu odniesienia.
Myślę, że nie doprecyzowałem pytania. Oczywiście podane przez Ciebie przykłady są jak najbardziej w zgodzie z teorią względności i znacznie ułatwiają zrozumienie jej. Aczkolwiek ciekawi mnie czy w rzeczywistości faktycznie człowiek poruszający się z prędkością światła(ew. zbliżoną) byłby młodszy od reszty niż w momencie startu. Czy komórki ludzkie "wiedziałyby", że "całokształt" porusza się z prędkością światła i dlatego mają się wolniej starzeć.
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że pytania przeze mnie zadawane po pierwsze nie są doprecyzowane, a po 2 mogą sprawić trudność w wyjaśnianiu, jednakże biorą się one z tym, iż ciężko mi w pewnych aspektach ogarnąć teorię względności oraz sytuacji z nią związanych.
Wydaje mi sie ze zrozumialem twoje pytanie, i nawet chyba na nie odpowiedzialem :)
Rozny uplyw czasu nie jest odczuwalny wzgledem wlasnegu ukladu odniesienia, wiec nie ma potrzeby by komorki "wiedzialy ze sie cos zmienilo" - w odniesieniu do samego siebie nic sie nie zmienia. Czas "plynie" normalnie. Podobnie jak czas innych wobec siebie.
Natomiast roznice pojawiaja sie gdy te dwa niezalezne uklady odniesienia poruszaja sie wzgledem siebie z predkoscia swiatla* - czas plynie z rozna predkoscia tylko w odniesieniu jednych do drugich.
Obecnie wszyscy niejako zyjemy w jednym ukladzie odniesienia, stad trudno to oprzec na jakims przykladzie.
*tak naprawde z dowolnie rozna predkoscia, jednak by cos odczuc to roznice musza byc znaczne. Predkosc swiatla jest ta granica nieprzekraczalna i wg teorii nawet nieosiagalna - wiec podane wczesniej przyklady sa mocno "teoretyczne" - zamiast zatrzymania czasu nalezalo by mowic o jego spowolnieniu - nie chodzioloby wtedy o stojaca wskazowke, ale o spowolniona w znacznym stopniu - tym wiekszym im blizej predkosci swiatla bys sie rozpedzil. (uff, przepraszam za slowotok i nielad wypowiedzi ale jestem po 12 godzinnej sesji programowania)
Choc nie, mozna podac jeden przyklad rzeczywisty - satelity GPS.
Kazdy satelita jest wypozasony w zegar atomowy.
Teraz za wiki : "Satelity są w ciągłym ruchu; wyznaczenie pozycji odbiornika na podstawie pomiaru tzw. pseudoodległości od kilku satelitów jest również złożonym zadaniem, wymagającym m.in. uwzględnienia spowolnienia upływu czasu w polu grawitacyjnym Ziemi."
To jest ciekawe. Czas w zegarach atomowych na ziemi płynie minimalnie wolniej względem** tych na satelitach. Sa one jednak skonstruowane tak ze czas nich jest korygowany dosc skomplkowanym algorytmem (korekcja nastepuje w czasie rzeczywistym a nie kwantowo) w stosunku do tych na ziemi by plynal identycznie, ma to kolosalne znaczenie w wyznaczaniu dokladnej pozycji w tym systemie (jest to roznica rzedu tysiecznych czesci mikrosekund dziennie, mimo to nie uwzglednienie jej powoduje spore bledy obliczeniowe - jak wiesz moze pozycje w tm systemie wyznacza sie na podstawie czasow nadania i odpowiedzi miedzy przynajmniej trzema satelitami i transceiverem naziemnym. Roznica w czasie satelit i transceivera powoduje spore przesuniecia wyniku.)
Czyli inaczej mowiac - czas w obu osrodkach plynie tak samo szybko jesli wezmie sie pod uwage je jako "miniwszechswiaty". Jesli takim miniwszechswiatem obejmiesz oba uklady to wzgledem siebie beda miec odczuwalna roznice w tempie uplywu tego czasu (tu ma wplyw grawitacja, nie sama predkosc).
**to jest clue calego problemu, stad jak juz pisalem teoria względności :)
Jesli to nie wyjasnia twoich watpliwosci to ja nie potrafie juz chyba inaczej podac tego dania :) Sam tez jestem raczej laikiem i dlatego tez zaslaniam sie trywializacja, to nie tyle jest wiedza co raczej jej szczatki poparte zdobywanymi informacjami ze zrodel popularno-naukowych a nie wyksztalceniem kierunkowym.
Poltar dzięki za wysiłki i wyjaśnienia bo z pewnością pomogłeś. Aktualnie jestem na takim poziomie, że posiadam tą wiedzę, o której mówisz, ale niekoniecznie jestem w stanie to pojąć i ogarnąć wszystko. Aczkolwiek pracuję nad tym. :). O przykładach z satelitami i odmiennym pomiarem czasu ze względu na wysokość czytałem akurat w "Krótkiej historii czasu" Hawkinga przez którą próbuję przebrnąć właśnie. Ostatnio się dość mocno zainteresowałem takimi rzeczami i irytuję mnie kiedy ktoś o coś pyta a ja nie jestem w stanie odpowiedzieć, aczkolwiek daję mi to chociaż motywację do kolejnych poszukiwań i zgłębiania wiedzy :).
mały refresh :)
http://niezalezna.pl/21127-w-2012-niebo-pelne-atrakcji
Dwa zaćmienia Słońca, dwa zaćmienia Księżyca, zakrycie Jowisza przez Księżyc, koniunkcja Wenus i Regulusa – to tylko niektóre atrakcje astronomiczne w 2012 roku.
Jakieś nowinki w tematyce? Może podrzuci ktoś tytuły świerzych lektur popularnonaukowych?
Szkoda że tu na forum jest małe zainteresowanie astronomią.
btw [68] Nie wierzę że Neptun jest tak widoczny przez lornetkę, przecież jego trudno zauważyć w takiej wielkości nawet przez teleskop. Saturn jest od niego znacznie większy, a w dodatku Neptun jest jakieś 2 razy dalej od Ziemi niż Saturn. Zabarwienie też nie wskazuje na niego. To nie może być Neptun.
Ostatnio o 5 rano można zobaczyć bardzo ładnie oświetlone przez Słońce 2 punkty na wschodzie, Wenus i Jowisz.
Moja wiedza w temacie jest znikoma, ale w pewnym sensie astronimia mnie pasjonuje, jeszcze z lat dziecięcych tak mam, że jestem ciekaw co kryje się w gwiazdach.
Przydałby się wątek seryjny, z linkami we wstępniaku, może jakimiś radami odnośnie obserwacji nieba, kupna teleskopu itd.
Nie chce mi się czytać wszystkich postów, a na pewno co nieco się tam można dowiedzieć, a jakby co 100 postów poszła nowa część, byłoby ciekawiej. Nawet jeżeli byłoby kilka osób, wiele wątków ma tylko kilku stałych czytelników a jakoś ciągną :)
Polećcie jakieś dobre serie dokumentalne o kosmosie, póki co mam czas oglądać tylko Zagadki Wszechświata z Morganem Freemanem, o 13. na Discovery Science, ale chętnie bym poznał jakieś nowe ciekawostki, teorie, niuanse...
Klaczki --> polecam strone (odkrywcy.pl), regularnie tam zaglądam, ładnie oddzielone kategorie, same fakty poparte badaniami, zero bzdetów w stylu niewiarygodne.pl.
Osobiście jestem przy końcówce "Krótkiej historii czasu" Hawkinga. Głowa już boli ;)
Naszło mnie na "Noc w kosmosie" i nagle przypomniałem sobie o tym wątku :)
Może ktoś w temacie podrzuci jakieś najnowsze rewelacje? Mile widziane artykuły, filmy itd.
https://www.youtube.com/watch?v=9_OazOgA8mc