Ja jestem młodszy rocznik 94, ale na informatyce wyglądało to dokładnie tak samo.
Z tego co pamiętam mieliśmy tam całe 64mb Ram, i Pentiumy II.Jak dla mnie archaiczne, ale dla starszych może to być już obiekt pierwszych komputerowych marzeń. Pamiętam jedną grę, grało się w niej glutami w siatkówkę, robiliśmy mistrzostwa klasowe, a mistrz miał szacun w klasie przez cały tydzień, aż do następnej infy. Nie ukrywam, że to tam (w szkole) pierwszy raz spotkałem Quakea i pojęcie lanparty :P
Chociaż będąc w podstawówce posiadałem już "domowy" komputer, to jednak szkolne maszyny miały ogromny plus - można było do nich zasiąść z grupą znajomych (co w domu nie zawsze było możliwe). Z tego też powodu ogromną furorę robiły Wormsy, Liero (pamięta ktoś jeszcze tę epicką gierkę?), Achtung die Kurve, pierwszy Driver, Elastomania, Settlersy IV, Age of Empires II i wiele, wiele innych.
Potem przyszło gimnazjum i istna rewolucja, w postaci Starcrafta, Twierdzy i Kozaków. Specjalnie zapisywałem się ze znajomymi na kółka informatyczne i zimowe/letnie ferie, by móc pograć w te gierki. Niektóre mecze do dzisiaj pozostają legendą w naszym kilkuosobowym gronie i czasami wciąż je wspominamy (mimo, że wszyscy już pracujemy i jesteśmy umiarkowanie dorośli).
W zasadzie to właśnie dzięki tego typu graniu udało mi się poznać kilka naprawdę fajnych osób, z którymi w inny sposób nie miałbym styczności. Do dzisiaj spotykam się z częścią z nich - chociaż gry komputerowe zastąpiły już raczej sesje RPG albo planszówki.
Fajnie, że zaczęło się od skromnej klasy informatycznej w małej SP 4 w Luboniu :).
Pawlo91 - te gluty to było Blobby Volley. W liceum urządziłem oficjalne mistrzostwa w tę gierkę, w ramach odskoczni od pierwszego AvP. :)
Zazdroszczę. Komputery w mojej szkole, to były IBM XT (i jeden 286) z bursztynowymi monitorami. Wiele się nie nagrałem, niestety (po części to wina nauczycielki, która nie pozwalała instalować/uruchamiać gier, a po części braku dostępu do gier). Dobrze, że w domu był C64.
Taa pamiętam te Windowsy 95 + Mario czy jakieś Deluxe Ski Jump :) To były gry z duszą, nie to co dzisiejsze produkcje z piękną grafiką. Niby kilka bajtów, a tak się człowiek cieszył ustanawiając nowe rekordy wśród swoich znajomych.
U mnie był Quake, a potem długo, długo rządził Counter-Strike. Gość zazwyczaj pozwalał nam grać, nawet zorganizowaliśmy z nim wspólnie szkolny turniej z nagrodami...
W moim przypadku niestety połowa lat dziewięćdziesiątych nie rozpieszczała uczniów informatyki w gry w które można by było pograć sobie na lekcjach.
Tekst kierowany przede wszystkim do osób z lat 80-tych i może początku 90-tych, ale zapraszam wszystkich.
E tam. Nic się nie zmieniło. Jako, że zazwyczaj komputery też nie pierwszej młodości to i zestaw gier się niezbyt zmienił. Przyznam, że nie wiem jak teraz sytuacja w podstawówkach i gimnazjach, ale jak wychodziłem z nich to dalej ludzie grali. (pomijając gimnazjum, gdzie tylko Tibia).
Carmageddon, Quake, Duke Nukem i Postal. Fajny zestaw jak na gimnazjum ;)
A u mnie, po zmianie nauczyciela informatyki, straszyli ludzi Linuksem :<
Cholera, prócz DSJ nie mogę sobie przypomnieć w co graliśmy. Z tym, że już w LO nie było żadnych gier, rygor rygor!
Wiem, że w ostatniej klasie gimnazjum (jestem z drugiego rocznika, który został nim objęty) zakupili dwa przyzwoite kompy, na których działa Max Payne. Ale nie udało mi się nawet dotknąć klawiatury, argumentując "skoro masz kompa w domu to ten ci nie będzie potrzebny".
straszyli ludzi Linuksem :<
Kolf 4 evar!!!111 Bardziej zabugowanej mini gry niż Kolf na Linuxie nie widziałem. :D
o tak, ppaatt1 ma rację, Kolf rządzi :D
ja jestem w Technikum Informatycznym, więc mam więcej godzin siedzenia przy kompach, a gramy w to co akurat się trafi, jak przyniosłem CoD'a, to graliśmy w CoD'a, wcześniej w CS'a, czasami w Heroes III, a w pracowni ze starszymi kompami głównie DSJ (oczywiście ten starszy :P)
Za moich czasów najczęściej pociskało się w DSJ'a... Jakaż to była zabawa gdy wygrywało się z 5 kumplami na raz ;) Później wszedł Quake i się trochę pozmieniało...
U minie na informatyce po sprawdzeniu obecności nauczyciel wychodził i można było robić co się chciało. A więc w podstawówce grało się w np. Wolfenstein 3d, Commander Keen, Prince of Persia, Test Driver, Street Fighter II, w gimnazjum, kiedy nastał czas Internetu grało się w Quake III Arena i w FIFA. Niestety, kiedy dotarłem do liceum komputery były tam tak stare, że jedynie można było grać w pasjansa albo sapera.
PS. Były w latach 80 jakieś szkoły które posiadały komputery?
Hehe, lata 2002/2003. DSJ to podstawa, ja za to miałem na tyle lajtowego nauczyciela, że pozwalał czasami na "czas wolny". Wtedy to pomiędzy salami informatycznymi robiliśmy ustawkę w Q2 albo CS. Śmieszne czasy i spora atrakcja, bo wtedy mało kto miał internet.
Pierwsze gry na informatyce? Prince of Persia i Bad Street Brawler, obie na herculesie. Pozniej Dyna Blaster (mozna ja bylo odpalic z dystkietki i grac w dwie osoby na jednym kompie) i oczywiscie sieciowki - Doom/Duke3d/Quake.
Ja akurat miałem komputer szybciej niż informatykę w szkole, a pierwszą grą było demo Duke'a 3D, toteż swoje się nagrałem w domu, a na zajęciach zawsze robiłem coś innego, ambitniejszego. Chociaż kojarzę, że ludzie grali w Elastomanię, DSJ czy coś w ten deseń.
Hmm. Quake 3 i Colin McRae Rally 2.0, jak widać to trochę nowsze czasy są :) W DSJa pogrywałem/pogrywam w domu, bo szkoła nie akceptowała tej gry. Marzeniem moim jest aby kumple dorobili się PStrójek co bym mógł z nimi pograć w bardziej cywilizowane gry, a nie tylko w CSa 1.6 :P
To była sala 19 bodajże, ja to najbardziej pamiętam jak zaliczyłem zonka jak nasz szkolny sprzęt uciągnął HL2 parę dni po premierze. A tak to graliśmy w jakieś gierki przeglądarkowe, koledzy zazwyczaj grali w Tibię albo CSa, ale z racji tego że obie gry hejteruje to ani tego ani tego nie włączałem.
mając lat dziesięć czy dwanaście chodziłem na zajęcia - ćwiczenia - na politechnikę wrocławską. nagrodą za najszybsze ukończenie zadania (np. napisanie na spectrumnie algorytmu wypełniania dowolnego trójkąta) była gra na startującym 20 minut pececie - w dig duga albo asteroids :D
Unreal Tournament (przez lana) ! :)
Nie byla to "pierwsza" gra, ale najbardziej oblegana na leciwych komputerkach ;)
Stranger ---> ooooo tak Ugh! wielkie dzieki za przypomnienie, genialna ! ;)
Ciekawy temat, aż dziwne że nikt go wcześniej nie poruszył ;)
U mnie to było tak:
- Podstawówka - widoczna na obrazku Mamba
- Gimnazjum - zdecydowanie najgorsze czasy - Tibia ;d (!! wystarczyło mi te parenaście zajęć w gimnazjum w 1klasie, zęby wiedzieć że ta gra ryje móg, jest badziewna itp ;d A będąc w liceum już słyszałem o tym jak Tibia opanowała ludzi, boty itp..)
- Liceum - internet, fora
- teraz - studia - sam sobie przyniosłem na pendrivie gierkę "n" i pogrywam xD polecam, świetna gierka dla zabicia czasu.
CS, DSJ, Worms, MoH:AA, W:ET
Rocznik 91', w pdst. graliśmy w Serious Sama (był na jednym kompie - o dziwo moim :D), Chicken Invaders(był nawet szkolny turniej), DSJ, no i na koniec HOMM3.
W gimnazjum MK4 i razem z nauczycielem zostawaliśmy po szkole nawet łoić w quake'a III ^^ A no i Liero ^^
W liceum graliśmy w Netackę (pamiętacie żużel, w który mogło grać do 8 graczy i grało się tylko jednym klawiszem? :D) No i Liero :)
W mojej podstawówce była masakra jeśli o to chodzi (jestem rocznik 90'). Najpierw były dziadowe komputery na których była Łada Racer, Ski or Die, Tetris i coś tam jeszcze, ale to było w miarę ok.
Jak dostaliśmy nowe komputery to nasza "informatyczka" (wicedyrektorka szkoły) dostała takiego szału na punkcie bezpieczeństwa że nie pozwalała nam nic instalować. Na kompach były tylko jakieś "kulki" i Croc (który ciął nieubłaganie). Próby przekonania jej do zainstalowania Fallouta czy Quake'a zawsze kończyły się tym samym - opieprzem że jak w ogóle śmiemy prosić by instalować tak demoralizujące i zbereźne gry.
Pamiętam że kiedyś zmieniłem tapetę na jakiś głupi obrazek w paincie (ale nic wulgarnego czy obraźliwego) to mnie wezwała na dywanik i groziła wylotką ze szkoły :D.
Gimbaza i Liceum to już zupełnie co innego. Tam nic nie graliśmy bo żaden komputer nie działał normalnie...
Ja dopiero w liceum miałam informatykę (rocznik '84), ale kompa dostałam wcześniej, więc na zajęciach nie grałam, czasem po necie łaziłam, bo w domu to tylko poprzez modem, co było kosztowne :/
Na zajęciach dużo bawiliśmy się turbo pascalem, a zawsze lubiłam programować, więc wolałam się skupić na tym co trzeba było zrobić.
Nudziły mnie jedynie zajęcia z Office'a.
O i mamba jest :p, zajebista gierka (siedziało się całą lekcję jak nauczyciel wszystko wywalał). U mnie było jeszcze Prince of Persia i jakaś wersja demo, czegoś w stylu mario. Pamiętam jak na dyskietkach kumple przynosili gierki.
U nas najczęściej były wyścigi małych samochodzików-nie pamiętam tytułu, oraz Jazz Rabbit, w którego graliśmy przez sieć całą klasą i muszę przyznać, że byłem najlepszy-miałem tę grę w domu i znałem każdy jej szczegół itd. :)
za swojej kadencji w podstawówce potem w gimnazjum grało się na informatyce. Podstawówka to lata gdzie każdy grał dooma, dziewczynki w simbę aladyna częściej, wiadomo krew+flaki=zgorszenie. Na lekcjach gry nie dało sie przejść, grało się dla funu. I tak no,zawsze gdy chciałem aladyna ukończyć ciągle gdzieś błądziłem na pierwszym etapie, nie pozwalały na to ramy lekcji, gimnazjum to czasy gta i polan plus tam jakieś deluxy ski jumpy quake i inne nie znaczące tytuły, a fajne było to że z domu brało się dyskietkę i zgrywało się na swój złom. Co ważne nigdy tych gier jakoś się nie kończyło one były non stop żywotne, na nowo i na nowo. dziś grać drugi a już trzeci raz to samo i mieć taki fun jak za pierwszym razem przechodzenia nie jest realne
Oczywiście nieśmiertelny "Małysz", Quake III, Soldier of Fortune 2. Dużo póżniej Warcraft III i coś z Rally w tytule, dostępny był kamaz o ile pamiętam. I pewnie wiele wersji demo których już dziś nie pamiętam.
A Kapitan Pazur? :>
Edit: Master Rallye to było. :)
U nas standardowo DSJ. Oprócz tego to jeszcze TrackMania, NHL 2002, NFS: U2 oraz Mortal Kombat.
Rocznik '88.
W podstawówce, jeszcze przed informatyką, było w świetlicy Commodore 64 z grą Commando. A na informatyce już grało się w Quake'a, tego pierwszego, w któreś pokemony na emulatorze GB, no i oczywiście DOSowe Mario.
W gimnazjum rządził odpowiednik Terminal Velocity od M$, czyli Fury, czy jakoś tak. To znaczy nie tyle rządził, co nie było alternatywy, nie licząc windowsowych gier.
A w Liceum już mało kto grał, coraz więcej ludu siedziało na necie, chociaż zdarzało się zagrać z kolegami w bibliotece w DSJ. Raz też była baaaardzo luźna lekcja, to cała klasa, przez całe zajęcia, grała na LANie w demo Quake III Arena, nawet dziewczyny. Co prawda ludzie grali bardzo słabo, jako jedyny na moim "poziomie" grał jeden gość, który ponoć kiedyś grał w jakimś klanie, ale zabawa i tak była przednia.
Jeszcze w sanatorium, którego nie potrafię umieścić w czasie (ale to musiało być w okolicach 2000 roku, bo ktoś tam miał CDA i pisali o American McGee's Alice), grałem na jakimś MACu w jakąś grę z dinozaurami, taka platformówka 3D, całkiem fajna.
Ostatnio, gdy byłem w takiej darmowej kawiarence internetowej w wiosce, z której pochodzę, widziałem, że dzisiejsza dzieciarnia męczy głównie CS 1.6 (oczywiście non-steam) i Tibię. Nie wygląda to już jak kiedyś - cheatują, klną, drą się... Chociaż może to ostatnie zdanie, to już jest narzekanie na zasadzie "a za moich czasów...". ;)
Kurcze, Scorch, Prince of Persia oraz Test Drive 2 i 3 :D
Ależ to były piękne lata... Ależ człowiek to będzie pamiętać i wspominać...
Do dziś pamiętam, jak mieliśmy w pracowni jedną supermaszynę 486SX z jakimś wsadzonym Tridentem (reszta to były 286 :]).
Na rynku pojawiły się wtedy Pentiumy 60/75/90/100 oraz wyszedł Quarantine :)
Próby skończyły się na niczym ze względu na problem konfiguracji IRQ i DMA od karty dźwiękowej :)
Edit:
zarith mi jeszcze o Stuntsie przypomniał :)
W podstawówce grało się głównie w mdk (w sali były macintoshe) to był rok 2003, potem gimnazjum i stare 98 SE... wiadomo DSJ, teraz hmm uczę się w technikum informatycznym i jakoś ludzie przestali grać w gry (częściej robimy coś na serwerze) ale w okresie wiosenno - letnim gdy już wszystko pozaliczane a my w ciągu jednego dnia mamy 5 godzin specjalizacji to z trzech podsieci (sal) robimy 1 podsieć ( jedna osoba musi przynieść lapa) i organizujemy sobie małą paraolimpiadę esportową np. CS 1.6 po 5 map na mecz a potem starcraft albo quake 3 arena. A na studiach kumple dalej łupią w CS'a tylko że prze Ad hoca
Ja gralem w UT, Lost Vikingow, Asteroid i Supaplex (czy ktos to zna/pamieta jeszcze?!, nauczyciel byl dla nas Bogiem bo ponoc ja przeszedl - no chyba ze na kodach, cwaniaczek jeden :p) - gry ponadczasowe :)
Jako że moja pani od informatyki często zadaje zadania które są krótkie, trzeba było coś robić z czasem. Dzisiaj z kumplami zassaliśmy z netu Mario Forever. Zabawy było że hej!
Ja grałem w Ski or Die!, prince of persia, scorch, Fury 3 (ale to potem) Another World (klasyk!) i jeszcze Tyrian2000 (polecam)
aaaa no i oczywiście: http://www.youtube.com/watch?v=LQSsq7HCNHw :)
Za moich czasów to sie grało w Another World, Scorched Earth, Wolfensteina i Prince of Persia (pierwsza)
rocznik '88
lo: ciupalismy namietnie w cs16. klase mielismy o profilu mat-inf, wiec infy bylo sporo. bylismy podzieleni na 2 grupy/2 sale. trafilem do tej z luźnym prowadzacym: 15' zrobienie tego co trzeba bylo, a reszta (czyli prawie 1.5h) czas wolny. i kto chcial ten ciupal, zazwyczaj bylo jakies 5v5. dopiero w trzeciej klasie w drugiej grupie nauczyciel zmienil sie na rownie luźnego i pozwolil im grac.. wiec zaczelismy grac sala vs sala :D ale 2 lata expa to byla przepasc, nie mieli z nami zadnych szans ;D team-speaka tez nie potrzebowalismy, darlismy sie do siebie po sali, pelne zgranie ;D
Mógłbym się rozpisać na obu stronach brystolu ale uwzględniając godzinę niezbyt było by to czytelne :)
Powiem krótko- świetny temat.
To był wspaniałe czasy. MK3, DOOM, DN3D, Fury3, Wormsy, Unreal, Quake, Strunts, NFS II, Commandosy, Liero, Elastomania, Golden Axe, Lemmings... tyle tego było.
Lecz to się nigdy już nie zdarzy :(
Fakt, jeszcze Wolfenstein, Fury of the furries i Wings of Fury
Edit:
No i F-19 - tajemniczy skomplikowany symulator :D
Ja pamietam tylko Croc: Legend of the Gobbos na przerwach.
My zawsze pykaliśmy w Super Mario Bros... Zostało mi do teraz :D
Ja wspominam najmilej informatykę w liceum :) Counter Strike po sieci :) to była zabawa.
W podstawówce gier nie było, druga połowa lat 90, nikt z klasy nie miał pc, nikogo to nie interesowało, w gimnazjum grało się w DSJ, kurkę wodną (czy coś podobnego), quake 3 i kilka pomniejszych pierdół, w tym w grę, w którą bym chętnie pograł, jednak nie znam jej nazwy. Gdyby ktoś mógł pomóc...
W grze chodziło o podbój innych nacji, hodowało się zdaje się zboża, naukowców, wojsko prawdopodobnie też, mapa wyglądała jak kilka różnokolorowych kleksów rozlanych po papierze, kleksy te z każdą turą się zmieniały, zależnie od postępów wojennych w grze. Gra była bardzo prosta w swej budowie, jednak wymagająca od gracza pewnych umiejętności. Można było wybrać ilość graczy, itd. Wiem, że z takiego opisu raczej nic nie wynika, ale może komuś się coś nasunie na myśl :D
Też nie to. Tamta gra nie miała - z tego co pamiętam - możliwości wczytania czy robienia ręcznie mapy, przy każdej nowej grze tworzyła się mapa losowa, tereny był bardziej rozległe, nie dało się chyba ustawić dużej liczby graczy, kontury tych terenów były łagodne, nie kanciaste.
W zasadzie nie pamiętam żadnych szczegółów, nawet nie wiem w jakim języku ona była, obstawiam, że w naszym. Menu gry było zdaje się po lewej stronie, po prawej była mapa, jednak mogę się mylić.
Chętnie bym w to zagrał, wtedy grało się w to z zapartym tchem na lekcjach :) Jednak znaleźć tego nie mogę z powodów oczywistych.
u mnie "informatyka" zaczęła się dopiero w gimnazjum kiedy już miałem kompa i internet ALE w czasach podstawówki, kiedy miałem starego IBMa w domu chodziłem co weekend i przez ferie "na komputery" do szkoły bo wówczas koło 8 do około 14 można było sobie pograć. Co to były za czasy...przychodziłem o 6 rano czasem żeby zająć sobie kolejkę:D i to nie było śmeszne, czasem ludzie stali już pod szkołą nawet wcześniej:D
A grałem przede wszystkim we wspaniałe starocie takie jak UGH!, Titus the Fox, Prehistorik, Police Quest, Wolfenstein, Golden Axe, Scorched Earth :) to były czasy...
W podstawówce mieliśmy Commodore i jak się grało to w Flimbo's Quest. Nie trzeba było wczytywać z kasety (a każdy mający styczność z tym komputerem pewnie doskonale pamięta, że to czasami łatwe nie było i śrubokręt pod ręką musiał być;)), wystarczyło włożyć kartridż i można było pykać.
Czy były inne gierki już nie pamiętam. W średniej były nowsze pecety z DOSem, a jeśli była chwila na granie to ewentualnie w Kreta.
Potem były już całkiem nowsze kompy z Windowsem 95, ale to było pod koniec informatyki w ogólniaku i w nic nie graliśmy, chociaż jedną gre pamiętam - jakaś strzelanka. Uruchomiona kilka razy na kilka minut, ale nie jestem w stanie przypomnieć sobie tytułu.