W tym oto wątku opisujemy ostatnio obejrzane przez nas filmy, oceniamy je i polecamy, lub też oceniamy i odradzamy. Mile widziane dyskusje na temat filmów, komentarze etc. Służymy także radą na temat filmów i ciepłym słowem;) Proszę nie wpisywać tylko tytułu filmu - bez opisu i oceny. Nie obchodzi nas, co oglądałeś. Obchodzi nas, co o tym sądzisz:)
Dalej znajduje się jakieś bredzenie od rzeczy, można pominąć.
Dotarliśmy do części dziesiątej (można wypić e-szampana), w tym czasie powstało kilka tysięcy recek (od jednozdaniowych po ściany tekstu - jedne i drugie są równie pożyteczne). GOL istnieje już 10 lat, lecz tego rodzaju wątek wykluł się dopiero 2 lata temu (niemal równolegle do "Co ostatnio przeczytaliście?"). Dziwne, prawda? Dłuższy czas rolę wątku do wrzucania minirecek pełnił wątek o Obcym. Stale wypowiada się w nim ledwie garstka ludzi. Myślę, że głównym jego problemem jest sam tytuł, przez który z trudem zdobywa nowych stałych bywalców. Powstała zatem nisza na forum.
W wyniku długotrwałych badań, historykom udało się dotrzeć do przodka "Co ostatnio oglądaliście?". Był to wątek o tym samym tytule - zaistniał na forum w 2006 roku http://forumarchiwum.gry-online.pl/S043archiwum.asp?ID=4876435 Zrobił go, dzisiaj już anonimowy, golowicz o nicku amoreg1234. Wątek przetrwał miesiąc. Nikt nie wpadł na pomysł by kontynuować dzieło.
3 lata później "Co ostatnio oglądaliście?" 26 stycznia 2009 roku o godzinie 19:55 został wskrzeszony przez NewGravediggera jako zupełnie nowy wątek i to od niego rozpoczęliśmy numerację. http://forumarchiwum.gry-online.pl/S043archiwum.asp?ID=8651673 Po drodze przybywało nowych stałych bywalców, dzielących się swoimi filmowymi doświadczeniami. W pewnym momencie myślałem nad uporządkowaniem filmów i ocen do nich, ale ppatt w imieniu nas wszystkich, nawiązał współprace z filmwebem i google, dzięki czemu możemy w dowolnej chwili podglądać historię ocen i nie tylko.
<w tym momencie włączcie w winampie coś pompatycznego np soundtrack z filmu, w którym Ameryka ratuje świat> Wątek żyje i będzie żył jeszcze długo! Dzięki naszym staraniom i poświęceniom, wydaniu 15zł i ściągnięciu torrenta! Dzięki serwisom z napisami. Dzięki wielkiej motywacji, która zmusza do oceny filmu, do darmowego dzielenia się własnymi doświadczeniami! Ku chwale "Co ostatnio oglądaliście?"!!!
Nasze profile na filmwebie: http://docs.google.com/document/pub?id=1NoTNu30maMbXoIbgFUtMUXpYdzV1h4-jeDBypjTOsWQ
Wcześniej oglądaliśmy takie filmy: https://www.gry-online.pl/S043.asp?ID=11061390&N=1
Ahh promilus, z tym przemówieniem powinieneś zostać generałem :D Aby kontynuować tę pięknie zaczętą mowę przytoczę film ze znanego wszystkim filmu "Braveheart"
http://www.youtube.com/watch?v=WLrrBs8JBQo
W momencie, kiedy Gibson mówi "Freedom", niech userzy podstawiają sobie "Co ostatnio oglądaliście?" ;P
Nie opuszczaj mnie / Never Let Me Go (2010)
Filmów mówiących o klonowaniu ludzi było już kilka. Nie spotkałem się jeszcze, żeby któryś z nich miał wydźwięk pozytywny. Hurra, klonujmy ludzi, będziemy robić na nich eksperymenty i posłużą nam jako części zamienne do naszych własnych organizmów. Nic z tych rzeczy. Zresztą nie ma się czemu dziwić. I Bay w efektownym blockbusterze "Wyspie" jednoznacznie potępił ten (najprawdopodobniej przyszły) proceder. I w mniej efektownym "Moon" też jednoznacznie pokazano, że nie należy iść tą drogą. I w jednym i w drugim ludzie, nie będący klonami, mają swoje dzieło gdzieś tzn. klony nie mają żadnych praw, są za to przydatne do różnych celów jak myszy w laboratorium. "Nie opuszczaj mnie" dobrze wpisuje się w ten sposób mówienia o klonowaniu. 2 wspomniane filmy dzieli wiele. Ten także zrobiony jest według własnej poetyki.
Akcja nie jest osadzona w przyszłości, a w alternatywnej drugiej połowie XX wieku. Gdyby film obejrzeć w języku hindi, to po samych obrazkach nawet nie przypuszczalibyśmy, że oglądamy film s-f o klonowaniu. Bo właściwie klonowanie jest tutaj głownie pretekstem do opowiedzenia historii o przemijaniu, przemijaniu w przyśpieszonym tempie.
W tej alternatywnej historii ktoś wpadł na pomysł klonowania ludzi w celu pobierania od nich organów. Ten przełomowy pomysł godny Hitlera, szybko zyskał uznanie, bo średnia długość życia przekroczyła 100 lat. Kathy (Carey Mulligan), Ruth (Keira Knightley) i Tommy (Andrew Garfield) mają to "szczęście", że wychowują i uczą się w Haishlam. Nie mogą opuszczać tego miejsca do momentu osiągnięcia dojrzałości. Miejsce wygląda jak połączenie elitarnej uczelni z domem dziecka. Wychowankowie nie są źle traktowani, mają normalne lekcje, dowiadują się jak mają się zachowywać w restauracji, gdy opuszczą już Haishlam. Są klonami, których przyszłość jest precyzyjnie określona. Gdy już dorosną będą oddawać organy. Jak będą mieli szczęście to dożyją czwartej transplantacji. Po niej czeka ich "spełnienie". Są ludźmi, którzy przeżywają swoje pierwsze miłości, plotkują z przyjaciółkami, cieszą się z prezentów i zazdroszczą innym szczęścia. W tym pogmatwanym świecie starają się odnaleźć sens, możliwie maksymalnie przedłużyć i wykorzystać czas, którego nie mają zbyt wiele. Nie są rewolucjonistami, nie maja zamiaru nigdzie uciec. Czekają.
W ostatnich dwóch zdaniach wyrażona jest największa bolączka filmu. Przez cały czas próbowałem bohaterom telepatycznie przekazać, by się zbuntowali, spróbowali uciec. Nikt ich w kajdankach nie prowadza na stół operacyjny. Taśma filmowa bywa nieubłagana i moje starania na niewiele się zdały. Książka, na podstawie której powstał film początkowo nie miała opowiadać o klonach, a o dojrzewaniu. I to widać. Film bywa czasem pozbawiony sensu. Bohaterowie nie zachowują się logicznie. Trudno postawić się w roli kogoś, komu jakby wycięto kawałek mózgu odpowiadający za umiejętność przeciwstawienia się, obrony i ucieczki. Ludzką bezduszność można łatwo wytłumaczyć licznymi przykładami z historii, ale godzenie się na śmierć w wieku 30 lat, podczas, gdy inni żyją 70 lat dłużej świadczy o braku piątej klepki. Opowieści o klonach lepiej się sprzedają, z czego chyba zdawał sobie sprawę autor książki. Gdyby w scenariuszu zamiast klonowania pojawiła się tajemnicza choroba dotykająca sieroty, która wykrywana jest już we wczesnym dzieciństwie, wymaga życia przez kilkanaście lat w oddzielonej od reszty świata placówce i kończy się śmiercią w wieku 30 lat, to naprawdę niewiele trzeba byłoby zmienić w scenariuszu, a film nie irytowałby brakiem logiki. Ale z drugiej strony, sam nie wiem czy po niego bym sięgnął, bo jednak klonowanie to klonowanie.
Jeśli już sobie wmówimy, że jednak wycięto klonom wspomnianą część mózgu, to film wydaje się być bliski perfekcji. Piękne zdjęcia, nostalgiczny klimat i świetna jak zawsze Carey Mulligan w roli głównej. Gdyby nasi bohaterowie zechcieli się zbuntować, uciec, byłby to zupełnie inny film, klimat pękłby jak bańka mydlana i mielibyśmy "Wyspę" tyle, że bez efektów specjalnych. Może reżyser, a wcześniej pisarz wiedzieli co robią. Może pies zjadł te kartki scenariusza, w których mowa była o usuwaniu kawałka mózgu. Tak. Na pewno tak było. 8/10
Wyspa Tajemnic / Shutter Island - dotychczas bardzo lubiłem DiCaprio za jego dobrą grę aktorską w Incepcji, czy Titanicu. Nie przypuszczałem jednak, że zagra lepiej w Wyspie. Myłiłem się. Aktor odwalił kawał bardzo solidnej roboty. A temat na pewno nie był prosty - detektyw Daniels płynie na wyspę, gdzie znajduje się szpital dla obłąkanie chorych ludzi ze skłonnościami przestępczymi i dowiaduje o zaginięciu jednej z pacjentek - niebezpiecznej kobiety, która w wyrachowany sposób utopiła swoją trójkę dzieci w jeziorze. Jednak pozornie normalne* śledztwo zmienia się dla głównego bohatera w niodkrytą tajemnicę, kiedy zaczyna rozumieć, że wszyscy wiedzą coś, do czego od nie ma dostępu. A może ma, tylko nie chce do tego wrócić? Nie ma jednak wyboru - wspomnienia wciąż krążą po jego głowie, a on jest jak szczur w labiryncie... A może mu się tak tylko wydaje?
Film jest iście nieziemski. To jedna z najlepszych produkcji, jaką miałem obejrzeć ostatnimi czasy. Świetna muzyka i stopniowo budowany klimat niepokoju + dobre zdjęcia i wspomniana wyjątkowa gra aktorska. Wyjątkowa na 9.5/10
* - jak w tym miejscu coś może być normalne? ;)
Opętani / The Crazies
To jest po prostu zły film obnażający brak talentu reżysera. Sceny, które w scenariuszy może i fajnie wyglądały (znane ze zwiastuna- na boisku z pierwszym zarażonym oraz z przywiązanymi do łóżek kobietami) zostały spartaczone i zamiast budzić grozę, budzą politowanie. Nie czuć w ogóle oblężenia, rozszerzającej się epidemii. Zarażeni to tacy ani zombie ani psychicznie chorzy, choć do tych drugich im zdecydowanie bliżej. Akcje oddziałów specjalnych i czarny minivan też ani nie sa tajemnicze ani straszne. 3/10
Zodiak / Zodiac
Oparty na faktach film Davida Finchera. Akcja wlecze się powoli i czasem meczy, ale ma też swoje momenty i dobre kreacje aktorskie. Najsłabszy film jednego z moich ulubionych filmowców. 5/10
Senna - najlepszy biograficzny dokument jaki w życiu oglądałem. Wyjątkowy film o wyjątkowym człowieku, którego zabiło to, co kochał najbardziej. Świetne wywiady, znakomicie ukazana rywalizacja z Alain'em Prostem, wzruszające zdjęcia z pogrzebu i do końca wierni kibice towarzyszący swojemu idolowi w ostatniej drodze. Bez wahania dałem 10/10. Polecam nie tylko fanom Formuły 1!
Krzyk 4 => nikomu nie polecam. Jak dla mnie najgorsza ze wszystkich czesci krzyku. Dno totalne :/
I Saw The Devil
Kino koreańskie ma już wyrobioną całkiem niezłą opinię i jest liczącą się siłą w filmowym światku, szczególnie zaś Koreańczycy lubują się w thrillerach wszelkiej maści, przeciwko czemu absolutnie nic nie mam gdyż udało im się spłodzić kilka naprawdę świetnych perełek. A opisywany tu tytuł perełką może nie jest, ale już bardzo solidnym kinem zemsty jak najbardziej. Ciężko określić jaki tak naprawdę gatunek reprezentuje ów film, Filmweb segreguje go jako mix dramatu, kryminału i thrillera z czym mogę się zgodzić, bo faktycznie posiada on cechy charakterystyczne dla każdego z tych gatunków.
Fabuła opowiada o facecie mszczącym się na mordercy swojej narzeczonej. Kluczowe jest tu słowo "mszczącym" gdyż w przeciwieństwie do wielu produkcji o podobnej tematyce, tu nasz bohater nie zajmuje się przez 3/4 filmu poszukiwaniem zabójcy, ale od razu przechodzimy do sedna. Samego mordercę poznajemy niemalże na samym początku, równie szybko zostaje on odnaleziony przez mściciela i kiedy już wydaje się, że będzie po wszystkim morderca zostaje puszczony wolno... tyle że z nadajnikiem GPS w brzuchu. Słowem, nasz mściciel bawi się ze swoją ofiarą niczym kot z myszką, ale do czasu, bo zbyt pewny siebie i lekceważący przeciwnika w końcu się doigra.
Fani Oldboya mogliby poczuć się zawiedzeniu, to jednak inny typ filmu. Nie ma tu żadnych niewiarygodnych twistów fabularnych ani spektakularnych zwrotów akcji. Fabuła jest stosunkowo przewidywalna, ale za to świetnie podana i wciągająca dzięki czemu film ogląda się jednym tchem, mimo że trwa prawie 2,5 h. Aktorstwo to najwyższa klasa światowa, szczególnie postać mordercy przykuwa uwagę, jest zagrana iście fenomenalnie.
Gorąco polecam, nie jest to żadne arcydzieło, brakuje tu tej "iskry bożej", ale to naprawdę porządne, solidne i mocne kino.
7/10
Bedevilled
Kolejny film koreański, tym razem jednak dużo bardziej specyficzny i jeszcze trudniejszy w klasyfikacji gatunkowej. Film obyczajowy, dramat, revenge, thriller, slasher, w sumie elementy każdego z tych gatunków znajdują się w Bedevilled tworząc iście piorunującą i powalającą swym artyzmem mieszankę.
O czym to jest? Młoda Koreanka, zmęczona stresującym życiem w Seulu, wyjeżdża odpocząć na odciętą od świata, zamieszkałą przez 9 osób wyspę, gdzie dorastała. Będzie tam świadkiem wielkiego ludzkiego dramatu, a ostatecznie zmuszona do walki o życie. Życie na wyspie nie należy do przyjemności, szczególnie zaś daje w kość jednej z kobiet ją zamieszkujących. Przez wszystkich wykorzystywana, bita i poniżana przez męża, który zdradza ją na jej oczach i dopiero się do jej kilkuletniej córki, postanawia w tajemnicy uciec do Seulu. Próba ucieczki spełzła jednak na niczym, a dodatkowo w wyniku szamotaniny zginęła jej córka. W końcu powiedziała sobie dość i chwyciła za sierp (a później także za młot xd).
Jak dla mnie film fenomenalny i jedyny w swoim rodzaju (do pełnego orgazmu zabrakło tylko jakichś scen gore). Przepiękne zdjęcia kontrastujące z ohydnymi i odrzucającymi bohaterami, których samemu miałoby się ochotę pozabijać. Film wstrząsający, poruszający i brutalny, ale mający w sobie coś magicznego. Prawdziwa poezja, takie filmy potrafią robić tylko Azjaci.
Raczej dla wąskiego grona odbiorców, pozostali się wynudzą lub nie zrozumieją.
Ode mnie mocne 8/10.
Wątpliwość/Doubt Fenomenalna rola Meryl Streep i nie gorsza Seymoura Hoffmana, fabularnie całkiem niezły ale czegoś temu filmu brakowało. Ratują ten film tylko kreacje bohaterów.
Broken Flowers Najlepszy z tego filmu jest soundtrack, serio. Jarmush tym razem mnie rozczarował, ale Bill Fucking Murray klasa, wiadomo.
Człowiek na Linie/Man on Wire Dokument nagrodzony Oscarem o historii francuskiego linoskoczka który w latach 70 przeszedł na linie pomiędzy nowo powstałymi wieżami World Trade Center. Rewelacja, ponadto film opowiada o czymś więcej niż tylko o tym sławnym wyczynie, warto obejrzeć.
Essential Killing Ostatni film Skolimowskiego w którym główny bohater nie wypowiada prawie słowa. Ciekawa historia jednak trochę rozciągnięta w czasie i nie do końca moim zdaniem przemyślana. Mam mocno mieszane zdanie o tej produkcji.
Whatever Works Nie przytoczę polskiego tłumaczenia tytułu bo jest tak beznadziejne, że głowa boli. Allen powraca z gorzką komedią (czyli bardzo w jego stylu), zrobioną bardzo ze smakiem. Film wciąga, kreacje bohaterów również mogą się podobać. Nie jest to najwybitniejszy jego film ale myślę, że warto obejrzeć. Allen to klasa sama w sobie.
Krzyk 4 / Scream 4 (2011)
Film ma miejsce 10 lat po trzeciej części. Znajome twarze wiele się nie zmienił, gra aktorska jest poprawna, ale do wszystkiego innego można się doczepić. Najbardziej w filmie raziła autoironia Wesa Cravena, której było za dużo w filmie - wyśmiewając się z poprzednich części. Momentów strasznych w filmie praktycznie 0. W sumie więcej śmiechu niż strachu. Nie polecam, z sympatii do poprzednich części dam 5.5/10
Jestem Bogiem / Limitless (2011)
Dość ciekawy film. W sumie mogę polecić każdemu, jedyne co mi się bardzo nie podobało to końcówka filmu - treść filmu dość poważna a końcówka strasznie spłycona i zrobiona z jajem. Jest wiele pytań na temat ostatnich 5 minutów filmu, gdyż jest to niedopowiedziane (i nie było to specjalnie zrobione jak w "Wyspie tajemnic" czy "Incepcji". Dam 7/10
Waterloo (1970)
Zdumiewający, oszałamiający, wprost chory wizualnie, wielki epicki fresk przedstawiający zupełnie dosłownie ostateczny upadek cesarza francuzów. Bondarczuk zaprawiony w ekranizacji "Wojny i Pokoju" niemal rozpętał przed kamerą drugie Waterloo i to bez żadnych komputerów. Poza samą bitwą w roli głównej (tak,tak), jest doskonały Rod Steiger jako Napoleon i świetny Christopher Plummer jako Wellington. Wizja reżysera dość zbliżona do ówczesnej filmowej poprawności niezbyt wytrzymała próbę czasu, ale te rozbuchane sceny, te oszalałe panoramy, nie można nie zobaczyć.
Kolekcjoner kości (1999)
Film strasznie podobny do "Se7en" Finchera, ale klasą nie dorasta mu do pięt. Również mamy tu szalonego mordercę, serię zagadkowych zabójstw i wyścig z czasem. Nieźle się zapowiadał, ale gdzieś od połowy zrobiła się straszna kicha i zaczęło wiać nudą. Denzel Washington zagrał słabo, ale Angelina Jolie odwaliła robotę, jak za dwóch :P Plusy za niezły klimat i pomysły na morderstwa, ale koniec końców nie polecam, chyba, że wcześniej się nie oglądało "Se7en". 5/10
Turysta z zeszłego roku chyba... film to totalna porażka - głupi jak but i tak strasznie nudził dłużyznami i denerwował dramatyzowaniem (dialogi i muzyka) że ledwo zdzierżyłem. Jedyne co mnie trzymało do końca to to że chciałem się dowiedzieć czy autorzy czymś mnie zaskoczą - niestety wszystko skończyło się tak jak można było podejrzewać już gdzieś w połowie filmu. Zdecydowanie odradzam.
Shrooms ==> horror o grupce ludzi , którzy wybrali się na grzybobranie. Nazbierali grzybków, nawcinali się i odlecieli. W lesie ponoć był coś ala poprawczak dla niegrzecznych dzieci. Jakiś zakon czarnych braci władał tym poprawczakiem. Az do dnia kiedy jeden ze złych dzieci nazbierał śmiertelnych grzybków i dodał do zupki tym braciom. Po zjedzeniu odpalilo coś braciszkom i wyrżnęli poprawczak. Został jakiś jeden z bliźniaków( ten co grzybki podał i jeden braciszek), którzy ganiali po lesie i mordowali.
Ogólnie film słabiutki :/ gra aktorów daje dużo do życzenia , film ogólnie zmontowany kiepsko. 5/10
Na początek witam ;] Pierwszy raz mam przyjemność udzielić się w tym wątku. Jestem fanem twórczości Stanleya Kubricka, Quentina Tarantino oraz Christophera Nolana, lubię także filmy w których swe palce maczał Clint Eastwood. Moje opisy filmów do profesjonalności będą miały daleko ale kocham je oglądać i chciałbym co jakiś czas wylać na forum swe odczucia po niektórych seansach^^
Jeżeli chodź trochę się podobało proszę dać znać, to będę się częściej wypacał przed klawiaturką :)
----------------------------------------------------------------------------
Teksańska masakra piłą mechanicznąremake (2003) - > ostatnimi czasy naszła mnie ochota na jakiś survival horror z dozą flaków i innych brutalnych/psychicznych zachowań. Wybór padł na klasyka gatunku czyli Teksańską Masakrę . Nigdy nie miałem okazji tego filmu oglądać a sporo o nim się nasłuchałem. I tu się pojawiło pytanie... oryginał czy remake ? Padło na remake ze względu na to że część osób uważało go za godny oryginału a nawet lepszy, reżyser mi trochu nie podchodził, gdyż w pamięci miałem jego "wybitną " reżyserię Piątku 13 a dokładnie próby jego remaku,co skończyło się ogólną tragedią... Ale do rzeczy :>
Film zaczyna się jakby wprowadzeniem zdradzającym nam po części końcówkę filmu ale ok, trochę oryginalności. Potem już typowo dla survival horrorów. Czyli grupka młodzieży jedzie przez odludne wioski niczym się nie przejmując. Po drodze spotyka dziewczynę która po kilku chwilach w ich samochodzie popełnia samobójstwo, wprawiło mnie to w lekki szok i dobrze bo po to ten film chciałem obejrzeć. Niestety potem nie ma ani ładu ani składu, jest co najwyżej rozczarowanie.
O Leatherface ( Pan od piły mechanicznej) nie dowiadujemy się praktycznie niczego. Są jakieś szczątkowe wzmianki o jego chorobie i o tym że jest niedorozwinięty ale nie wiemy właściwie dlaczego zabija i czemu akurat piłą. Cała reszta bohaterów negatywnych też wzięta nie wiadomo skąd. Ofiary do przekonywujących też nie należą i chyba za bardzo rozgarnięci też nie byli. Przykładem jest scena gdzie jeden delikwent ucieka przed Leatherfacem przez pole z powieszonym praniem i zamiast zasuwać prosto ile sił w nogach to zaczyna o krążyć wokół psychopaty z piłą mechaniczną w rękach jak Indianie wokół ogniska co kończy się odcięciem nogi ... Podobnych scen było sporo. Samych flaków i brutalności też twórcy nam poskąpili. Nie dzieje się prawie nic co mogło by nas zniesmaczyć o straszeniu nie ma mowy... Większą rzeźnię funduję swoim bliskim zabijając karpia na święta. Ścieżka dźwiękowa także leży i prosi o dobicie.
Na malutki plusik może zasłużyć postać szeryfa, Ermey dał radę i widać że wczuł się w graną przez siebie postać.
Podsumowując to bardzo się zawiodłem pomimo tego że nie miałem wobec tego filmu większych wymagań ale nawet im nie sprostał... Oryginału nie oglądałem więc nie mam porównania ale jeżeli ludzie twierdzący że remake jest lepszy mają rację to na prawdę nie wiem przez co ten film ma taki rozgłos i uznanie.. Ogólnie 3/10
The Disappeared
Zachęcony bardzo pozytywnymi opiniami sięgnąłem po ten w sumie całkiem ciekawie zapowiadający film. Jest to angielski thriller/horror traktujący o zaginięciu pewnego chłopca, a głównym bohaterem opowieści jest jego starszy brat, obwiniający się za zaginięcie (dzieciak zniknął w czasie kiedy braciszek oblewał z kumplami urodziny). Dręczony wyrzutami sumienia chłopak po opuszczeniu zakładu psychiatrycznego, zaczyna być świadkiem dziwnych zdarzeń i próbuje dociec prawdy o tym co stało się z jego bratem.
Liczyłem na coś w stylu Spoorloos, ciężki, przygnębiający thriller psychologiczny, ale kompletnie się zawiodłem. Pomysł był niezły, ale wykonanie kompletnie do mnie nie trafiło. Ziomek gadający ze zmarłymi do mnie niestety nie przemówił. Raczej nie polecam.
4/10
odsumowując to bardzo się zawiodłem pomimo tego że nie miałem wobec tego filmu większych wymagań ale nawet im nie sprostał... Oryginału nie oglądałem więc nie mam porównania ale jeżeli ludzie twierdzący że remake jest lepszy mają rację to na prawdę nie wiem przez co ten film ma taki rozgłos i uznanie
nie mam pojęcia skąd wziąłeś ludzi tak twierdzących, bo szczerze mówiąc to wśród ludzi choć trochę interesujących się tematem nie spotkałem się z opinią, że remake jest lepszy od oryginału. TCM z 74' to absolutny kult i jeden z najlepszych horrorów w historii, choć jeśli dla kogoś wyznacznikiem jakości jest ilość przelanej krwi i odciętych kończyn, to oczywista oczywistośc, że się zawiedzie.
skądinąd jednak remake również jest dobrym filmem i bardzo solidnym slasherem, wyróżniającym się in plus wśród nowszych produkcji (tak samo jak i nowy Piątek), więc twoje zarzuty są trochę niezrozumiałe. jak chcesz szoku i obrzydzenia, to raczej powinieneś sięgnąć po jakieś gore, ewentualnie jako taki półśrodek wybrać np. francuskie slashery z ostatnich lat (Haute Tension, Inside) tam masz cięższy klimat, większą brutalność i brak "głupich tinejdżerów jadących na wakacje".
The Housemaid
Znowu takie koreańskie "nie-wiadomo-co". Niby jest to thriller, ale de facto nie ma za wiele z tym gatunkiem wspólnego, jak dla mnie był to dramat, oczywiście z zachowaniem tych wszystkich charakterystycznych dla kina koreańskiego elementów. Fabuła opowiada o dziewczynie, która zaczyna pracę jako pokojówka w domu pewnej bogatej rodziny. Szybko zdobywa "sympatię" pana domu czym ściąga na siebie gniew jego ciężarnej małżonki i jej matki. Całkiem ciekawe, solidnie zrobione i nawet dość przejmujące kino, ale bez rewelacji.
6/10
Frozen
Obrodziło ostatnimi czasy filmami, których akcja dzieje się na stosunkowo niewielkiej powierzchni - był Pogrzebany o facecie w trumnie, Diabeł o ludziach w windzie, 127 godzin o gościu przygniecionym kamlotem no i Frozen o dwóch ziomkach i dupeczce uwięzionych na wyciągu krzesełkowym. I muszę przyznać, że spośród wymienionych tytułów (nie licząc Diabła, bo jeszcze nie widziałem) Frozen podobał mi się najbardziej.
O fabule rzecz jasna napisać wiele się nie da. Trójka znajomych w wyniku nieszczęśliwego splotu wydarzeń zostaje uwięziona na wyciągu krzesełkowym. Sytuacja nie wygląda różowo gdyż panuje siarczysty mróz, wiszą wysoko, a jakby tego było mało wyciąg zostaje ponownie otwarty dopiero za pięć dni, a w dole grasują wilki. W obliczu niechybnej śmierci zaczynają kombinować, wpadają na różne pomysły, przeżywają chwile załamania, w międzyczasie kogoś ubędzie itd. itp.
Kluczowym motywem przy tego typu filmach jest takie poprowadzenie akcji, żeby widz przez te półtorej godziny nie umarł z nudów. I z tego zadania twórcy wywiązali się bardzo dobrze. Film trzyma w napięciu, nie przynudza, wciąga (choć znalazł się jeden moment kryzysowy, na szczęście nie trwał zbyt długo), a do tego faktycznie pozwala dość dobrze wczuć się w bohaterów i jest całkiem smutny (najbardziej było mi żal tej dziewczyny, nie wiem czemu ale mam słabość do płaczących, roztrzęsionych, przerażonych, bezbronnych dziewczyn :P) za co należy się pochwała.
Naprawdę kawał dobrej roboty i zaskakująco udany film.
7/10
Hobo with a Shotgun (2011)
Badassowy włóczęga wkurzony syfem na ulicy miasta postanawia wziąć sprawy w swoje ręce. Pieniądze zbierane na kosiarkę przeznacza na shotguna i zaczyna robić porządek. Gore, Hobo i One shell at a time. P*****l maczetę, zostań Hobo. Jest wszystko co potrzeba w dobrym filmie o badassie. Kiczowate dialogi, flaki, masa trupów... Brakuje tylko cycków (Jak mogli o tym zapomnieć?! WTF?! Nawet w maczecie były!). Polecam!
9/10
http://www.youtube.com/watch?v=ssHEAOrAdCU
Podpisuję się pod tym co napisał ppaat1. cycki były ale tylko troszkę :D
ja dam 8/10
cycki są zbyt pedalskie na ten film :P
Diabeł
Film o ludziach uwięzionych w windzie, w której dzieją się dziwne rzeczy, a trup ściele się gęsto i często. W sumie całkiem niezły, dobrze się ogląda, ale cały pozytywny obraz filmu psuje się w momencie zdania sobie sprawy jak niewiarygodnie wręcz kretyńska jest główna oś fabularna. Diabeł w windzie biurowca karzący ludzi za ich niecne występki (omglolrotflmaowtf), żeby coś takiego wymyślić trzeba mieć chyba na nazwisko Shyamalalalaman.
5/10
Opowieść o dwóch siostrach
Tu z kolei zgoła odmienna sytuacja, bo jak fabularnie film jest wyśmienity, zjawiskowy wręcz, tak wykonanie typowe dla azjatyckich filmów grozy (których szczerze nie znoszę) kompletnie mi nie podeszło. A szkoda, bo mógłbym do listy obejrzanych filmów dopisać kolejną perełkę. Przedstawiona tu historia jest naprawdę niesamowita, biorąc pod uwagę jej zawiłość, symbolikę, głębie czy w końcu mnogość możliwych interpretacji. Tylko co z tego skoro przez tą całą kitajską stylistykę i sceny rodem z jakiejś śmiesznej Klątwy czy innego Ringu, film w ogóle mnie nie ruszył, a momentami wręcz nudził czy irytował.
Nie mam pojęcia jak to ocenić. Na pewno nie powiem, że jest to słaby film, bo biorąc pod uwagę aspekt psychologiczno-fabularny jest to absolutne arcydzieło, zaś z drugiej strony nie mogę powiedzieć, że film mi się podobał z powodów, o których wspominałem.
5/10
Battle Royale
Podobno to ulubiony film Quentina Tarantino nakręcony po 1992 roku. Mój raczej nie, ale jakbym robił jakiś top 10 (no może top 20), to Battle Royale miałby spore szanse się tam znaleźć.
Film opowiada o przygodach kilkudziesięciu uczniów dziewiątej klasy, których czeka najtrudniejszy sprawdzian w życiu (nie, nie matura :P). Kiedy myslą, że jadą na wycieczkę szkolną, w rzeczywistości zostają uprowadzeni na opuszczoną wyspę, na której rozegra się dramatyczna walka o życie. Zostali wylosowani do udziału w grze, zasady której są dla każdego uczestnika jasne - aby ujść z życiem musi w ciągu trzech dni pozostać jedynym żywym graczem. Jeśli przeżyje więcej osób, eksplodują zamontowane na ich szyjach obroże (które dodatkowo wyposażone są w nadajniki i mikrofony). Każdy uczestnik na starcie otrzymuje wyposażenie: trochę prowiantu, mapę, kompas, latarkę i jedną losową broń - może być to zarówno broń palna, siekiera, nóż, kusza, paralizator, albo papierowy wachlarz czy pokrywka od garnka. Gdy gra się rozpoczyna dla nikogo nie ma litości, nikt nie wie komu ufać, nikt nie ma pewności czy dotychczas najlepszy przyjaciel nie wbije mu noża w plecy.
Naprawdę nieźle poryty i oryginalny film, nic dziwnego, że w pewnych kręgach uważany za absolutny kult. Podobno tak naprawdę jest to metafora japońskiego społeczństwa i takie tam, ale mi świetnie oglądało się to jako kino akcji (czy dokładniej survival) bez doszukiwania się tu jakichś głębszych przesłanek.
9/10
Three extremes
Trzy nowele nakręcone przez trzech znanych azjatyckich reżyserów. Pierwsza o kobitkach, które dla zachowania wiecznej młodości wcinają pierożki nadziewane ludzkimi płodami, druga o reżyserze wciągniętym w szaloną i okrutną grę przez zdesperowanego aktora i w końcu trzecia o dwóch siostrach i dramatycznych przeżyciach z dzieciństwa. Przynajmniej tak to wygląda z pozoru, bo opowiastki są tak sprytnie skonstruowane, że po seansie dostajemy naprawdę spore pole do popisu w snuciu własnych interpretacji. Myślę, że ilu widzów, tyle najróżniejszych wersji dałoby się stworzyć, od zupełnie oczywistych i prostych, po wymyślne i całkowicie zakręcone.
Polecam wszystkim lubiącym nietuzinkowe kino pozwalające zastanowić się chwilę nad tym co się właśnie obejrzało.
7/10
Post scriptum do użytkowników Filmwebu: też tak macie, że jak wchodzicie na FW żeby np. ocenić obejrzany właśnie film, to mimowolnie, wbrew sobie, musicie zawsze zjechać na sam dół strony, żeby zobaczyć komentarze i też za każdym razem jesteście porażeni tym co ludzie tam wypisują? Mam wrażenie, że nawet na Onecie czy WP nie ma takiego trolowiska i dna intelektualnego co tam.
dla zachowania wiecznej młodości wcinają pierożki nadziewane ludzkimi płodami
lolwut? A prześwitują te płody przez ciasto? :P
Jasne, że na FW zjeżdżam na komentarze, czasami po zamknięciu karty przypomina mi się, że ich nie zobaczyłem i się cofam :P I fakt, że sporo jest przesycone ignorancją lub prowokacją, szczególnie w tych dotyczących nieco bardziej oryginalnych filmów, wymagających refleksji, a które przez mainstreamowy temat i efektowną formę albo dobrą reklamę przedostały się do dużej grupy ludzi i dla pewnej części taki film to chyba jakiś szok intelektualny albo nie wiem, popcorn im przestał smakować podczas seansu :P Najbardziej mnie dobija, gdy ktoś pisze "nudny" albo czepia się jakiegoś nietypowego otwartego zakończenia, ale już mi przeszło denerwowanie się, gdy ktoś na siłę udowadnia, ze jakieś artystyczne kino jest nierealistyczne i że "co za głupoty" są w jakims filmie :P
są posiekane, to tylko różowe mięsko prześwituje. no i chrząstki chrupią.
Kurna, po co takie filmy, chyba nigdy nie zrozumiem...
Btw, jestem po dwóch pierwszych odcinkach Rzymu, zarąbisty serial, miód po prostu, oby kolejne odcinki też takie były.
Huth--> a przeczytałeś dalej czy na tych płodach skończyłeś? bo to akurat nie jest jakiś tam shocker czy inne gore, tylko naprawdę oryginalne, niegłupie, trochę horrorowate i niezwykle interesujące nowelki (choć ta pierwsza jest akurat najsłabsza :P). dlatego pytanie "po co takie filmy" jest trochę nie na miejscu.
http://www.filmweb.pl/film/Saam+gaang+yi-2004-149828 - ocena dobrze o tym świadczy, bo byle shocker by takiej nie zebrał.
Przeczytałem całe, ale walnąłeś z tymi pierożkami na początku, że reszta stała się nieistotna :)
Może nie jest to gore, ale imho pomysł jest szokujący jakby nie było, no i taki.. japoński.
Tak mnie ten Rzym wciągnął, że zapomniałem o tym jak jest późno...
Ticked-Off Trannies with Knives ---> Film opowiadający przygodę transwestyty o imieniu Bubbles, którą prześladuje gościu, który myślał, że jest ona normalną laską :) Taki bardzo kiczowaty film , ale fakt faktem głowna/y bohaterka/ bohater jest HOT XD. Zawsze to jakaś odskocznia od normalnych filmów :D
4/10 ;)
Rzeka Tajemnic --> film Clinta Eastwooda, szczerze mówiąc jeden z pierwszych które miałem przyjemność oglądać. Świetnie poprowadzona akcja, mimo tego, że wiele się nie dzieje niesamowicie wciąga, doskonałe aktorstwo, dobre zdjęcia. Bardzo mocno polecam. 9/10.
Parnassus --> teraz z kolei jeden z pierwszych filmów Terrego Gilliana który obejrzałem. Troszkę się zawiodłem. Owszem, doskonała oprawa plastyczna - zdjęcia, wizja świata po przejściu przez lustro, charakteryzacja, scenografia. Niezłe aktorstwo, muzyka przypadła mi do gustu, ale jest jeden mankament. Film mnie znudził. Strasznie wydłużony, nie dzieje się wiele, z czasem odechciewa się oglądać. 6,5/10.
Dochodzenie --> film córki Davida Lyncha, widać rękę ojca. :) Klimat niczym z Twin Peaks, kilka momentów strasznie "Lynchowskich". Co nie zmienia faktu, że cały obraz w miarę dobry. Mało akcji, ale i tak wciąga i do końca trzyma przed ekranem (mimo tego, że rozwiązania można się domyślić po połowie seansu), bardzo dobre zdjęcia. Kilka niedociągnięć, ale można przymknąć oko. 7/10.
Dwa pierwsze odcinki Gry o Tron - pierwowzoru literackiego nie czytałem (ale to się zmieni niebawem), ale po serialu jestem jak najbardziej na TAK. Widziałem trochę za mało aby oceniać, mogę jednak napisać, że jest dobrze. :)
Zakochany kundel (1955)
... czyli najfajniejsza bajka animowana, jaka istnieje. Wg. jest nawet lepsza od Króla Lwa.
Przedstawia ona historię rasowej suki, której życie jest po prostu idealne. Ma rodzinę, wygodne łóżko i przyjaciół. Wszystko jednak odwraca się do góry nogami, kiedy poznaje Trampa, bezpańskiego kundla, który pokazuje jej inną stronę psiego życia.
No bajka po prostu kultowa pod pewnym względem, wychowałem się na niej i po tylu latach wciąż dobrze pamiętam kilka scen. Było śmiesznie, ślicznie i wzruszająco. No a poza tym, Tramp to najzajebistszy pies, jakiego widziałem na ekranie ;) 9/10
Jazda bez trzymanki / Survive Style 5+ (2004)
Japonia. Komedia. Surrealizm. 3 elementy tworzące niesamowity film. 5 historii, z pozoru kompletnie ze sobą niepowiązanych. Seryjny morderca, który zabija raz za razem tą samą kobietę. (ona na złość zmartwychwstaje :) ). Pani która tworzy reklamy telewizyjne inspirując się napotkanymi wydarzeniami. Zwykła japońska rodzina, która wybiera się na pokaz hipnotyzera. Troje szurniętych włamywaczy. Angielski płatny zabójca, który wykonuje zlecenia w Japonii zadając każdemu napotkanemu celowi to samo pytanie "Jaki jest Twoja funkcja na tym świecie" (wbrew pozorom całkiem serio głębokie pytanie). Historie te się będą przez cały film przeplatać. Nietypowy humor (ciężko mi się odnieść do czegokolwiek. Ani to Monty Python ani amerykańskie debilne komedie.). Mi się podobał ten typ humoru, ale nie każdemu zapewne się spodoba.
Filmy surrealistyczne mają to do siebie, że są trudne w oglądaniu. Ten film to żaden surrealistyczny miotacz w stylu filmów Jodorowskiego. Nie jest to też soft-surreal w wydaniu Lyncha. Taki w pół drogi do Lyncha. :) Całkowicie zdatny do oglądania. Ale to nie tylko zasługa samych motywów surrealistycznych w scenariuszu. (których też w jakiś dużych ilościach nie ma). To zasługa świetnej (naprawdę świetnej) oprawy audiowizualnej. Genialne ujęcia połączone z genialną muzyką. (muzyka może sama w sobie nie była genialna. Ale była genialnie połączona z obrazem. Aż się chce oglądać. Motyw z "come on baby" rozwala.). Sam film niesamowicie pozytywnie nastraja. Szczególnie końcówka, którą zaliczam do jednych z najlepszych końcówek ever. (cholernie mnie ruszyła. Coś wewnętrznie strzeliło. Cholerny pozytywny power-up.).
Ciężko mi go ocenić, a już tym bardziej polecić. Rzutem okiem na filmweb stwierdzam, że wiele osób go ani nie zrozumiało, ani nie pojęło z czym to się je. Dlatego też zalecam ostrożność. Film dla mnie jest świetny. Ale kogoś innego może skutecznie odrzucić. Ja tam polecam, szczególnie jeśli ktoś jest szurnięty. ;) Genialna rzecz.
10/10 i do ulubionych.
http://www.youtube.com/watch?v=LEH7nDkiPEk
Sztuczki
Nie wiem, co powiedziec... Sama historia jest nawet interesujaca, choć taka trochę ... dziwna. No, ale to akurat moze byc spora zaleta.... ale poza tym? film chyba zebral ajkakies nagrody i wieele pozytywnych opinii, a jak tak naprawde... nie ejstem zachywcony. Po pierwsze nie przepadam, albo wrecz nei znoszę filmów bedących pokazam slajdów i minutą ciszy... nie, nnie kreci mnie tylko sensacyjne kino hollywood z tysiacem eksplozji, szczelanin i pościgów... no ale jakos nie zachwyca mnei też z reguły obraz w stylu "az poleje ię krew" albo "To nie jest kraj" - czyli taki z masą pauz, zdjęć krajobrazu albo scenerii w akompaniamencie szumu wiatru itp... A Sztuczki takie są... A, niechby zreszta taki sobei był jeden czy drugi film - ale musialby miec wtedy do zaoferowanai kapitalne, wyraziste aktorstwo i naprawde swietnny scenariusz, w mysl zasady "malo gada, ale jak juz cos powie"... Sztuczki prezentują aktorstwo drętwo-odniechceniowo-nijakie - niby popranmwe i mozna poweidziec "nie znasz sie, tak ma być"... no ale...
Film strasznie podobny pod tym wzgledem tempa, zjęć o niczym i drętwoty do "Senności", albo sławnego "pora umierać", an którym swoja drogą wuynudziłem sie jak mops... Niektóre rzeczy to jednka powinno sie w książkach opisywać, a nie robic filmy...
A propos postów wyzej - Rzeka tajemnic to jeden z moich ulubionych filmów, kapitalnie poprowadzona historia, można rzec, ze nieźle "ryje beret" :D
A Rzym trzyma poziom do końca i przez caly drugi sezon ( kto wie, czy nawet nie bardziej... :D)
Thor (2011) - nie jestem fanem komiksów Marvela ale z chęcia wybrałem się na ten film. Człowiek idący na tego typu filmy czeka na dużo pojedynków dobra ze złem, na efekty specjalne itp. Fabuła zawsze w tego typu filmach raczej schodzi na dalszy plan. W efekcie otrzymuje love story, z kiepskimi efektami specjalnymi (efekt 3D to zupełne nieporozumienie) w którym jest mało akcji. 5/10
Niepokonani / The Way Back (2010) - wybrałem się z ciekawością na tym film, gdyż całkiem niedawno przeczytałem książkę "Długi Marsz" Rawicza i byłem ciekaw jak reżyser sobie poradził z przeniesieniem treści na ekran. Zawiodłem się, gdyż wszystkie wątki (dosłownie) są spłycone, nawet postacie są inaczej przedstawione ... Nie chcę zdradzać szczegółów ludziom, którzy będą czytać książkę, ale gdyby ktoś mnie zapytał o podobieństwo filmu do książki to ciężko byłoby jest wskazać - oprócz trasy jaką pokonywali bohaterowi. Ekranizacja Petera Weira dość często przynudza (winą jest nieuchwyceniu wielu wątków) przez co widz odbiera ten film jako długi marsz a nie walkę o przetrwanie. Pod względem aktorskim film dawał radę, dobra gra Colina Farrella oraz Eda Harrisa. Liczyłem w tym filmie na przedstawienie krajobrazu miejsc, przez które przechodzili i w sumie się nie zawiodłem - żałuję, że Himalaje nie były uchwycone w filmie. Ciężko jest ocenić ten film, może gdyby nie było tam Polaka oceniłbym go niżej :P ale dam mu 6/10
Między światami / Rabbit Hole (2010) - film nie ma nic związanego z "Innymi" ani "Uwierz w ducha" (jak wskazuje na to plakat). Otrzymujemy dość ciężki film, w którym ukazana jest sytuacja małżeństwa po stracie dziecka - zachowanie ojca i matki jest zupełnie inne, każdy przeżywa tę tragedię na swój sposób. Świetna gra aktorska, w szczególności Kidman. Film mi się bardzo spodobał, gdyż uciekał od typowych schematów dla tego typu problematyki. Jedyną rzeczą której mi brakuje w filmie Mitchella to rozwinięcia wątku "więzi" między Beccą a Jasonem. Polecam: 8,5/10
Między światami --> ja niestety muszę dać temu filmowi 6/10. Właśnie nastawiałem się na coś w stylu Inni, ale się rozczarowałem. Nie powiem film ładnie nakręcony i dobra rola Kidman. Jednak nie porwał mnie jakoś szczególnie. Czegoś mi brakowało do tej 7 :P Taki film, który ani przynudzał, ani wzbudzał zainteresowanie. Taki do obejrzenia jak nie ma nic lepszego ;)
The boxer and the kid --> film opowiadający o dzieciaku , który przeniósł się do nowej szkoły i zostaje dręczony przez szkolną gwiazdę boksu. Postanawia, że zacznie trenować boks a jego trenerem zostaje woźny szkolny, były bokser ( Stone Cold Steve Austin). 5/10. Bez rewelacji .
Pięć palców --> Film opowiadający o europejczyku , który przyjeżdża do Maroko aby realizować swój program żywnościowy. Na miejscu zostaje schwytany przez terrorystów, którzy uważają go za agenta CIA i starają się wyciągnąć z niego prawdę kim tak na prawdę jest. 6/10
Jestem numerem cztery -> Nie ma co tu się rozpisywać . Typowy film sci - fi z kosmitami i efektami specjalnymi. Taki film do obejrzenia gry niema się czegoś ambitniejszego pod ręką . 6/10
Kręgosłup diabła - > Hiszpańsko - Meksykanki horror opowiadający o losach chłopca pozostawionego w sierocińcu. Okazuje się, że w sierocińcu straszy " ten który dyszy" , duch chłopca , któryś niegdyś zniknął bez śladu. 6/10
Tożsamość / Unknown (2011)
Poszedłem na ten film z zaciekawieniem i przyznam, że się nie zawiodłem. Film ma bardzo ciekawą fabułę: Doktor Martin Harris (Liam Neeson) budzi się po wypadku samochodowym w Berlinie i odkrywa, że jego żona (January Jones) go nie rozpoznaje, a jego tożsamość przyjął inny mężczyzna (Aidan Quinn). Liam Neeson po świetnym filmie "Uprowadzona" dalej trzyma formę. Fabuła ma trochę niedociągnięć, ale jest bardzo dobra. Nie chcę zdradzać szczegółów, ale jest dobrze. 8/10
Z ostatnich (ze 2 czy 3 tytuły po raz kolejny):
Le Samurai 8/10
A history of violence 8/10
Czeka na nas świat 7-/10
Eastern promises 8/10
Paciorki jednego różańca 9/10
Requiem for a dream 9+/10
Capitalism- A love story 7/10
Głos z przeszłości 6/10
Hobo with a shotgun 8/10
The Road 9/10
Nic śmiesznego 6/10
Lincz (2010)
Zainteresowany zwiastunem postanowiłem wybrać się na ten film. Od razu mogę stwierdzić, nie żałowałem. Pomimo że cała sprawa przedstawiona w filmie była znana, gdyż 6 lat temu było bardzo głośno w mediach o niej, to jednak wciągała jak odkurzacz. Budowanie napięcia + świetna muzyka jest z pewnością atutem tego filmu. Świetną rolę zagrał pan Komasa, który niemalże jak Nicholson się prezentował :) Cała opowieść dość mocno mą poruszyła. Polecam ! 8,5/10
[35] Nie no, przesadzili z tym polskim tytułem. Tytuł filmu "Tożsamość" powinien być zarezerwowany dla "Identity"!
Ostatnio obejrzane:
Wielki film - Uwielbiam Zuckera, uwielbiam Nielsena, uwielbiam ich wspólne produkcje, ale ten film to kaszanka. Wygląda jakby był zrobiony na zlecenie republikanów. O wiele więcej tu propagandy w stylu "wojna jest fajna" i "usa to najlepszy kraj na świecie", niż parodii i okazji do uśmiechu. Nawet Nielsen, grający niewielka rolę, nie bawi ani razu, a kocham go jak trzeciego dziadka [*] 2/10
Krótki film o miłości - w temacie Kapuścińskiego byłem totalnie zielony, wiedziałem tylko tyle, że wielkim reżyserem był. Obawiałem się kina pretensjonalnego, którego serdecznie mam dosyć. Wcześnie obejrzałem połowę "Wyśnionych miłości" - tyle dałem radę, wiec nie oceniam, bo może w drugiej połowie jest ciekawszy... Ale wracając do kfom. Film nie odkrywa żadnej prawdy o miłości, tym bardziej, że główny bohater (Lubaszenko) jest tak nieśmiały i ma takie pomysły, hobby itd, że wygląda na lekko opóźnionego, a nie żadnego romantyka. Z drugiej strony (osiedla) jest Szapołowska, która w miłość nie wierzy, ale lubi sie ruchać. Te dwa światy w końcu będą miały okazję się zetrzeć. Gdyby Kieślowski dzisiaj zrobił ten film, to pewnie opowiadałby o chłopaku, który podgląda profil "ukochanej" na facebooku i pomaga jej w tych gierkach pszenice siać, czy co tam sie robi 8/10
Weekend - nastawiłem się na totalny szajs, a nie było tak źle. Czasem nawet zabawny, czasem żenujący. Nawiązuje do Tarantino wprost kopiując niektóre sceny. Scenariusz z pozoru rozbudowany (wielu bohaterów, wiele gangów), w rzeczywistości można go opisać jednym zdaniem: wszyscy chcą mieć walizkę. Fatalnie wypada "choreografia" strzelanin i same efekty specjalne, które tu zupełnie nie pasują. Ale - jak mówię - pod browar z kumplami to niezły wybór 5/10
Żona na niby - Jennifer Aniston <3 Sandlera nie cierpię - jego "talent" komiczny opiera się na zmienianiu głosu i robieniu min. Sam film to tradycyjna komedia romantyczna dla całej rodziny. Bywa zabawnie, rzadziej romantycznie 6/10
Sex Story Natalie Portman <33 Ashton Kutcher (zastąpi Sheena w "Dwóch i pół") jest już znośny, na pewno lepszy niż gościu wyżej. Twórcy tej komedii romantycznej pokusili się już o lekkie odejście od typowej fabuły. Portman gra laskę, która nie chce się wiązać, a Ashton wręcz przeciwnie. Razem spędzają ze sobą noc. Tak jej się to podoba, że proponuje by zostali seks kumplami (fanfary!) Ashton się zgadza, ale cichaczem chce z kumpla zmienić się w narzeczonego. Fabuła niby idzie na krawędzi poprawności komedii romantycznej, ale w najciekawszych momentach kamera gdzieś ucieka:/ 7/10
Wywiad z wampirem (1994)
Nie no porażka. Może i pomysł na film był bardzo ciekawy, ale jego realizacja to po prostu koszmar. Począwszy od arcydrewnianego aktorstwa (rola Toma Cruise'a - po prostu szkoda gadać, żenada), a kończąc na tym, że był beznadziejnie nudny, przegadany i przepełniony jakąś gównianą, życiową filozofią. Plusy za niezły klimat, ale nawet to nie ratuje togo filmu. Wg. mnie mocno przereklamowany. 3/10, bo i lepsze kwiatki widziałem.
Zmarnowane pomysły i pieniądze w filmach TRON, ZEJŚCIE 2 i BITWA O L. A. Oglądałem ,,Weekend" C. Pazury i gdyby nie to, że przegiął w dialogach z tymi ku...wami i ch...mi to był by to całkiem dobry film. Chociaż, gdy wczoraj w tramwaju usłyszałem jak dziewczę w wieku około 16-17 lat, spytało chłopaka z którym jechało:,, ...no to kurwa , gdzie idziemy?" przestałem się dziwić. Co sądzicie o ,,Twierdzy Brzeskiej" i ,,Rytuale"?
HUtH - no raczej nie ironiczna. Może faktycznie trochę za mocno go zjechałem, ale film był IMO bardzo kiepski.
Poza tym chyba mam prawo do własnej opinii.
Harry Potter i Insygnia Śmierci: Część I / Harry Potter and the Deathly Hallows: Part I [2010] - Najpopularniejszy czarodziej świata wyrusza po raz 7 uratować świat przed Voldemortem. Główny antagonista chłopaka coraz bardziej rośnie w siłę przejmując kontrolę nad światem. Zaszczuci czarodzieje ukrywają się przed worgiem, tym czasem Harry wyrusza w celu odnalezieniu horkruksów, które mogą pokonać Voldemorta.
Z całą serią Harry'ego Pottera (chodzi mi o filmową serię) wiąże się smutny fakt nijakości. Pierwsze 2 części filmu przypominały baśniowe opowieści, przy 3. producenci poszli troszkę w stronę "mhoczności" idać tym szlakiem aż do najnowszej części. Jest to oczywiście zrozumiałe, gdyż takie były również książki, ale nie w tym leży problem. Opowieść młodego czarodzieja jest bezpłciowa, bohaterowie pompatyczni i drewniani zaś cała historia jest po prostu blada. Po raz pierwszy chciano pokazać świat przedstawiony przez Rowling jako świat pełen smutku, bólu i nieszczęścia, gdzie każdy musi walczyć o przetrwanie oraz fakt, iż największa siła leży w przyjaźni. Przynajmniej tak chciano pokazać, gdyż wszystkiemu zabrakło emocjonalnego kopa. Ciągłe ukrywanie się przez Harry'ego i jego przyjaciół jest dla widza po prostu obojętne, całe "zaszczucie" bohaterów zostało przedstawione w kompletnie nie znaczący sposób. W sumie cały film jest ma trochę paradoksalny wymiar, gdyż jest to moim zdaniem do tej pory najlepsza część serii oraz jednocześnie jest po prostu słaba. Po raz kolejny wcielający się w swoich bohaterów Daniel Radcliffe (Potter), Rupert Grint (Ron) i Emma Watson (Hermiona) wyszli jak zwykle strasznie kiepsko i nieprzekonująco. Na dodatek niemal każda ich wypowiedź jest przedstawiona w sposób tak niezwykle heroiczny i dobroduszny, że aż chce się dalej przewinąć, aby tylko nie słuchać tego bełkotu. No i zakończenie, które przychodzi nagle, trwa strasznie krótko i jest kompletnie obojętne. Mimo wszystkich słabych stron są też dobre. Wymienione przeze mnie jako minus pokazanie zaszczucia bohaterów jest jednocześnie największym plusem i minusem filmu. W końcu pokazano nam choćby trochę ludzki wymiar świata (kiepsko bo kiepsko, ale jednak) oraz bezsilność i coraz większą przewagę wroga. Troszkę dziwi mnie za to, czemu film dostał nominację do oscara za efekty specjalne, skoro nie dość, iż prezentują się średnio, to na dodatek jest ich mało (chociaż za wielki minus tego nie uważam). No i to co mi się bardzo podobało, czyli historia o trzech braciach przedstawiona w świetnej animacji jest jedynym aspektem, do którego nie mogę nic zarzucić.
Harry Potter to troszkę niezrozumiały dla mnie fenomen dzisiejszej literatury i kina, chociaż przyznam, iż na pierwszej części bawiłem sie bardzo dobrze (oczywiście w okolicach premiery) przez co mam mały sentyment do tej postaci. Najnowsza część nadal ma ogrom minusów przy małej liczbie plusów, jednak w końcu całkiem nieźle wyważono świat "mugoli" i czarodiejów. Na takie filmy do kina chodzić nie lubię, ale miło jest usiąść sobie ze znajomymi i obejrzeć coś lżejszego. Takie 5+ można nowemu Potterowi dać, chociaż jeżeli jest się fanem/antyfanem tej serii można odpowiednio dodać lub odjąć jedno oczko do oceny
Gra / The Game
Świetny film, aż dziw że dopiero teraz go obejrzałem. Jakoś tak się złożyło, że zawsze gdzieś mi tam umknął ten tytuł, poza tym mówi się o nim zdecydowanie mniej niż o innych filmach Finchera - a szkoda bo IMO jest lepszy od takiego (nie chcę używać słowa "przereklamowany" :P) Fight Clubu czy nawet Seven (choć co do tego nie jestem przekonany, powiedzmy że są na równi).
Ciężko napisać coś o fabule żeby nie spoilerować, ale pokrótce chodzi o to, że pewien bogaty biznesmen (jak zwykle świetny Douglas) dostaje od brata na urodziny zaproszenie do centrum rekreacji. Jak się okazuje nie jest to zwyczajny klub, lecz dostaje tam propozycję wzięcia udziału w grze o bliżej nieokreślonych regułach. Gra rozpoczyna się w miarę niewinnie, ale wkrótce życie inwestora zostaje wywrócone do góry nogami, a akcja nie zwalnia ani na moment prowadząc wprost do iście piorunującego finału.
I to właśnie zakończenie w dużej mierze stanowi o sile filmu, w zasadzie pewne jest, że każdy kto ogląda Grę po raz pierwszy przeżyje na końcu spore zaskoczenie (bo szok to chyba jednak za mocne słowo). Cóż, pod tym względem Fincher zdecydowanie przeszedł samego siebie i nawet można się zastanawiać czy trochę nie przedobrzył :)
Jak ktoś nie widział to polecam. Film raczej na raz, ale ten raz na pewno warto obejrzeć, nie zawiedziecie się.
8/10
One Point O
Całkiem ciekawy film, ale jakoś bez rewelacji. Bliżej nieokreślona przyszłość. Młody informatyk pracujący nad tajemniczym kodem znajduje codziennie w swoim mieszkaniu puste paczki. Próbując rozwiązać ów zagadkę stopniowo popada w paranoję.
Klimatem film mocno kojarzył mi się z Pi i Mechanikiem. Na plus z pewnością zaliczyć można świetne zdjęcia, przedstawiające blok, w którym gnieździ się główny bohater, jako miejsce ogromne, ale opustoszałe, brudne, niepokojące i potęgujące narastającą psychozę. Co na minus? Hm, trudno podać jakieś konkrety, po prostu ta cała historyjka jakoś mnie nie przekonała, wolałbym jakieś inne rozwiązanie. Ale i tak całościowo film prezentuje się bardzo dobrze.
7/10
Brazil
Wielki klasyk kina s-f stawiany często na równi z Blade Runnerem. Przedstawia wizję państwa przyszłości, które w imię walki z terroryzmem rządzi się prawami przywodzącymi na myśl ustrój totalitarny (widać inspirację Rokiem 1984, choć stanowczo nie jest to to samo). Fabuła koncentruje się na perypetiach pracownika Ministerstwa Informacji - Sama Lowry'ego i konsekwencjach banalnej wydawałoby się pomyłki (przekręcenie nazwiska Tuttle na Buttle), która będzie miała decydujący wpływ na życie Sama.
Mamy tu do czynienia z zadziwiającym miksem gatunkowym: s-f, komedia, dramat, akcja, thriller, groteska. Film ogląda się lekko i przyjemnie, a mimo to porusza on poważne kwestie i niesie zawsze aktualne (a może dziś szczególnie aktualne) przesłanie, dając sporo do myślenia.
8/10
Oglądać tylko wersję reżyserską - 142 min.
Lincz (2010)
Właściwie nie muszą nic pisać, bo Łyczek w 37 poście zrobił to za mnie :P Podpisuję się pod tym rękami i nogami. Naprawdę trzyma w napięciu lepiej niż niejeden "amerykańsky" thriller. Ode mnie pełne 8/10.
Oldboy - Dobry i nic więcej. Spodziewałem sie czegos lepszego po tych wszystkich porównaniach do Tarantino i licznych nagrodach. Historia faktycznie niebanalna i zaskakująca. Tak zaskakująca, że aż niesmaczna. Tak zaskakująca, że az nieprawdopodobna, bo kim trzeba być, by rozpisać sobie zemstę na kilkanaście lat do przodu. 7/10
Nieproszeni goście - Gdy film zaczyna się sceną, w której główna bohaterka wychodzi ze szpitala psychiatrycznego, można sie domyśleć, że w końcówce będziemy mieli twista. Chyba juz zbyt wiele mindfucków obejrzałem, bo wielce mnie nie zaskoczył, no może połowicznie, a z drugiej strony był na tyle przegięty, że pomyślałem sobie tylko - taaa, jasne (gdzie te czasy, gdy sie oglądało Identity ze szczęką na podłodze?) Wcześniej jest niewiele lepiej - dzieje się wiele różnych paranormalnych zjawisk, które do niczego nie prowadzą, no ale jakos trzeba zagospodarować te półtorej godziny. 5/10
Kod nieśmiertelności (2011)
Kolejny, drugi już film reżysera genialnego "Moon", po którym nabrałem straszną ochotę na "Kod nieśmiertelności". Oczekiwania miałem spore i się nie zawiodłem Już od samego początku coś się dzieje, zostajemy wrzuceni w sam środek akcji i razem z głównym bohaterem musimy się połapać, o co w tym wszystkim chodzi. Scenariusz był bardzo ciekawy. Niby co chwila ta sama sytuacja, ale za każdym razem rozegrana w inny sposób, więc film na pewno nie nudzi. Jake Gyllenhall wypadł, jak zwykle bardzo dobrze. Film w sam raz na jakiś wieczór, żeby sobie spokojnie usiąść i obejrzeć zajebisty film akcji. Mogę się dowalić tylko do zakończenia, zrobionego trochę na siłę. Moce 8/10
Bitwa o Los Angeles (2011)
Helikopter w Ogniu jest filmem bardzo dobrym i znakomitym ponieważ jest znakomitym i bardzo dobrym filmem. Bitwa o Los Angeles nie jest znakomitym filmem, ani bardzo dobrym też nie jest. Reżyser tego drugiego, chyba bardzo lubi reżysera tego pierwszego, ale dzieli ich ogromna jakościowa przepaść.
Promilus---> zmień nazwisko Kapuściński na Kieślowski:P:P:P Swoją drogą szkoda, że mało kto czyta te nasze opisy bo ktoś by to już wyłapał wcześniej.
2008 Den du frygter - Dramat, Thriller
2010 Priest of evil - Kryminał
2010 London Boulevard - Kryminał --> godny polecenia
1981 Outland - SF --> godny polecenia
2011 Sanctum - Dramat, Przygodowy, Thriller
2010 Hereafter - Dramat, Fantasy, Thriller --> godny polecenia
2010 Tropa de Elite 2 - Dramat, Kryminał, Thriller, Akcja --> godny polecenia
2007 Tropa de Elite - Dramat, Kryminał, Akcja --> godny polecenia
Promilus---> zmień nazwisko Kapuściński na Kieślowski:P:P:P Swoją drogą szkoda, że mało kto czyta te nasze opisy bo ktoś by to już wyłapał wcześniej.
hahaha, niech zostanie na pamiątkę;D
Panowie mam do was zapytanie. Tak sobie rozmyślałem , że lubię oglądać dużo filmów. Nowe, stare, różne gatunki. Czytając wypowiedzi niektórych z was , nie mogę wyjść z podziwu . Wasza znajomość gatunku, reżyserów jest naprawdę porażająca. Też chciałbym się tak wkręcić w film jak wy. Wiedzieć coś więcej, wynieść coś z filmu. I tu moje pytanie: jak to zrobić ? Skąd to się u was wzięło ? Jak zostać takim kinomanem jak wy. Może jakieś tytuły książek , które mi pomogą zarazić się tą pasją do filmu. Uważam siebie za takiego małego kinomana, ale w porównaniu z wami to dupa blada. Chciałbym jakoś bardziej rozwinąć tą pasję , a nie wiem jak :( Bo same oglądanie filmów nie wystarczy...
spoiler stop
Z góry dzięki za odpowiedzi i nie wyśmiewanie się ze mnie ;)
spoiler start
Może część GOLowiczów wcale nie jest wielkimi kinomaniakami, lecz potrafią ładnie pisać "recenzje" (do tych prawdziwych jeszcze trochę brakuje niektórym). Ja nie mam takiego daru, nie potrafię ubierać w słowo wszystko to co chciałbym napisać, zatem moje oceny filmów zajmują 4-5 linijek maksymalnie :D
Dzisiaj krótko: Kod nieśmiertelności (2011) - fajnie się oglądało, lecz końcówka fatalnie skopana ... Według mnie film powinien się skończyć w momencie
spoiler start
pocałunku albo zostawić to w zatrzymaniu albo parę sekund później np. Stevens patrzy na tę kobitkę i się uśmiecha
spoiler stop
. Człowiek mógłby wtedy pogłówkować :)
A to
spoiler start
pisanie smsa/maila według mnie straaasznie naciągane.
spoiler stop
Zatem 7/10, niedosyt został.
The Rite ( Rytuał ) - myslalem ze sie przestrasze, nie udalo sie , ale film mi sie podobal :)
No tak, ja wiem, ale w wątku o horrorach niektórzy na prawdę piszą tak jakby gatunek mieli w jednym paluszku :)
Bo mają :P W tamtym wątku piszą naprawdę sami maniacy gatunku (bez obrazy) :P
Wystarczy, że oprócz oglądania filmów będziesz też o nich czytał. Przy premierze każdego filmu, wychodzi zawsze kilka artykułów na jego temat + masa recenzji. W każdym z tych tekstów są zapewne zawarte różne, ciekawe informacje :)
Poczytaj sobie to: http://www.filmweb.pl/articles .
Przy premierze każdego filmu, wychodzi zawsze kilka artykułów na jego temat + masa recenzji.
No ja rozumiem , ale chciałbym zacząć od źródła tego wszystkiego, klasyki gatunków, a nie nowości.
Dobra żeby nie było offtopa :
Tak samo jak Łyczek nie mam zdolności do obszernego pisania "recenzji", więc w paru słowach :
Nienasycony(Town Creek) -> 6/10 Film zaczyna się tym jak do pewnej wioski zamieszkałej przez Niemców przychodzi list z Berlina, że będą oni gościć naukowca z Niemiec. Akcja dzieje się w roku 1936. Jak się okazuje ów naukowiec zainteresowany jest runami i okultyzmem. Następnie akcja przenosi się 71 lat w później gdzie w nieoczekiwanych okolicznościach znika brat głównego bohatera. Dwa miesiące po tym wydarzeniu niespodziewanie brat się odnajduje i chce wymierzyć sprawiedliwość za to co mu się przytrafiło.
Mothman -> 6/10
Film opowiada o grupce przyjaciół , którzy dokonali strasznej zbrodni i jak to pijani nastolatkowie postanawiają ją zatuszować. Po kilku latach gdy znów się spotykają demon, w którego zamienił się indiański wódz dawno dawno temu postanawia ukarać ich za to co zrobili.
No i chyba będę musiał poszukać, napisałem tutaj , żeby ktoś mi wskazał najlepszy kierunek w którym mam iść , żeby zgłębić wartościową wiedzę :)
A to mało artykułów w sieci jest? :> Wystarczy poszukać.
Dawno się nie wpisywałem, obejrzałem trochę filmów, ale za mało, aby mówić, że był to udany okres pod względem obejrzanych tytułów. ;) Niedługo wakacje, to postaram się trochę nadrobić. Ale tak z ostatnich dni:
(500) dni miłości --> byłem nastawiony na coś więcej. Historia do mnie przemówiła, mimo tego, że nie była szablonowa. Ciekawy sposób na pokazanie miłości dwójki ludzi, którzy nie zdają sobie do końca sprawy ze swoich uczuć (a już na pewno ona). To jak traktowała tego faceta było czasami mocno niesmaczne. Chociaż ostatnia scena bardzo wymowna. ;) 5,5/10.
Między światami --> nie wiem kto wymyśla te tytuły (oryginalny brzmi Rabbit hole). Ale tu nie o tym mowa. Film miał nominacje do kilku Oscarów jednak nic znaczącego nie osiągnął. A szkoda, bo był naprawdę dobry. Świetne role w wykonaniu Nicole Kidman i Aarona Eckharta. Zwłaszcza ten drugi na długo zapadnie mi w pamięć, kilka scen w jego wykonaniu naprawdę mistrzowskie (kłótnia z Kidman, kiedy ta usunęła mu z telefonu film z synem czy moment kiedy w ich domu pojawia się Jason). Kino wydawać by się mogło dosyć ambitne, ale bez większego problemu przyswajane dla wszystkich. 8/10.
peterkarel <- nie musisz jakoś specjalnie się edukować, ale popatrz na to co napisałeś o tych filmach krytycznie. To są tylko zarysy fabuły, a nie minirecka. Wystarczy, że po filmie trochę nad nim pomyślisz i napiszesz co ci podobało, co nie(i dlaczego!), czym się odróżnia od innych, jakie zdjęcia, prowadzenie akcji, gra aktorska itp, jak się ma do innych filmów z gatunku, "co reżyser miał na myśli", czy były dziury w scenariuszu :P A jak się zna lepiej świat filmu to samo przychodzi pisanie o charakterystycznych cechach, nurtach, smaczkach, stylu itp. itd.
Najlepiej pisać tak jakbyś chciał znajomemu opowiedzieć co to za film. Tylko, że w większej ilości słów niż "do dupy, stary mówię ci nie trać na to gówno pieniędzy" :P
czym się odróżnia od innych, jakie zdjęcia, prowadzenie akcji, gra aktorska itp, jak się ma do innych filmów z gatunku, "co reżyser miał na myśli", czy były dziury w scenariuszu :P A jak się zna lepiej świat filmu to samo przychodzi pisanie o charakterystycznych cechach, nurtach, smaczkach, stylu itp. itd.
No właśnie mi chodzi o to , żebyście mi podpowiedzieli , wskazali drogę jak najlepiej wdrożyć się w ten świat filmu i jak go poznać od podstaw :P
Ksiądz 3D (w kinie) - najlepsze sceny pokazane w trailerze, film o niczym w sumie 6+/10
Punisher: War Zone - nieco gorszy od 'jedynki' ale z dobrymi scenami i latającymi nerkami 7+/10
Underworld (po raz n-ty) - sensowne wampiry i wilkołaki, nie musze mówić chyba więcej 8+/10
Underworld: Evolution (po raz n-ty) - koncepcja przypomina Blade'a II.. 9/10
Upadek - sławny film z Douglasem 7/10
RRRrrr (po raz n-ty) - to jest rrrozje**jące 9+/10 :)
Thor 3D (w kinie) - troche za mało ale bardzo dobrze, widoki (w 3D) i pierwsza walka wspaniałe, potem słabo 8/10
Doom - jak na egranizacje to całkiem dobre, no i wstawka niczym z gry świetna 7+/10
Red - bardzo dobry i zabawny film o agentach-emerytach 8/10
RRRrrr (po raz n-ty) - to jest rrrozje**jące 9+/10 :)
Ja wiem, że o gustach się nie rozmawia, ale czy przypadkiem 9+ nie pomyliło Ci się z 3 ? :P Ten film według mnie to klapa ... Bardzo lubię komedie, z różnego rodzajem poczuciem humoru a w tym filmie nie widziałem żadnej śmiesznej sceny :)
peterkarel, może idź na filmoznawstwo zaocznie;p
Ksiądz 3D - ten tytuł mnie rozbraja, jak tylko go widzę;D Dobry wątek, polecam;) http://www.filmweb.pl/film/Ksi%C4%85dz+3D-2011-254275/discussion/Jaki+tytu%C5%82+dla+drugiej+cz%C4%99%C5%9Bci+proponujecie,1610722
^ ale o so chozi?
peterkel <- z samego oglądania sie człowiek wyrabia, poza tym warto czytać artykuły w necie, magazyny filmowe, profesjonalne recenzje. Zawsze coś się z tego wyciągnie i zwykle język jest przystępny. Książki też można, ale ja nie jestem w nich obyty i nie polecę jakiejś lajtowej na początek, bo najprawdopodobniej większość to poważne pozycje i lektura czegoś takiego może być małym szokiem :P
Unthinkable - mocny film o terroryście jeżeli ktoś nie oglądał polecam bardzo :)
Cela/Celda 211 - film o zaczynającym pracę strażniku i sytuacji do której musiał się bardzo szybko dostosować. Również super.
Fala/ Die Well - film o grupce uczniów, którzy dowiadują sie czy możliwye jest powstanie (po doświadczeniach hitleryzmu) grupy o charakterze autokratycznym w Niemczech.
Łyczek --> widzisz więc, mnie film bardzo bawi od dawna, sceny i teksty stały się kultowe dla mnie i kumpli, np. nazywaliśmy kogoś ...zaurusem itd :D widać nie pasuje ci taki humor, mnie kiedyś bawiły komedie parodiujące amerykańskie hity i może nadal jest coś tam fajnego ale granica dobrego smaku została naruszona i oglądając Superhero się zniesmaczyłem strasznie, podobnie American Pie skończyłem na 5 chyba, uwielbiam francuski humor a RRRrrr jest dodatkowo tak durny że aż śmieszny i bede go uznawał za film wyjątkowy i inny niż wszystkie, tak jak Requiem w innej kategorii
claudespeed18 --> twój sposób oceniania jest przynajmniej dziwny. Dla przykładu:
Thor 3D (w kinie) - troche za mało ale bardzo dobrze, widoki (w 3D) i pierwsza walka wspaniałe, potem słabo 8/10
Ogólnie napisałeś, że film niezły, ale bez zbędnego zachwytu po czym dajesz 8. A chwilę potem:
Red - bardzo dobry i zabawny film o agentach-emerytach 8/10
Film bardzo dobry, praktycznie bez minusów i też 8... Albo to:
Underworld: Evolution (po raz n-ty) - koncepcja przypomina Blade'a II.. 9/10
Niezbyt wiele się nie dowiedziałem o poziomie filmu, tylko sucha ocena.
"Rec 2" 8/10
Niestety nieco gorszy od pierwszej części. Przejawia się to przede wszystkim w braku większej ilości napięcia, które podczas oglądania jedynki towarzyszyło nam niemal na każdym kroku. Na plus znakomite, dynamiczne zdjęcia, dobra charakteryzacja opętanych oraz klimat, który momentami potrafi przytłoczyć.
"Paranormal Activity" 9/10
Żałuje że nie obejrzałem tego filmu wcześniej. Oglądając go w całkowitej ciemności i przy dobrym nagłośnieniu można się naprawdę przestraszyć.
W planach "Opętani" i "Paranormal Activity 2".
Celda 211- bardzo dobry film w klimatach więziennych, intrygująca i ciekawa fabuła, ciężko się oderwać od filmu. Jeżeli podobały Ci się filmy typu Felon, La Prophet to ten również Ci się spodoba.
The Walking Dead [2010] - Zastępca szeryfa Rick Grimes budzi się w opuszczonym, zniszczonym szpitalu po śpiączce spowodowanej postrzałem. Zdezorientowany policjant wychodzi na ulicę po czym ku jego oczom ukazuje się obraz zmasakrowanych, rozrzuconych po ulicach zwłok. Przerażony Rick idzie do domu, aby zobaczyć czy jego żona oraz córka żyją. Przy swoim domu spotyka Morgana, który wraz z synem starają się przeżyć w świecie opanowanym przez wiecznie głodne zombie.
Nie ma co ukrywać, że początkowo serial to straszna zrzynka z "28 dni później". Scena z opuszczonym szpitalem i dezorientacją jest niemalże żywcem wyjęta z brytyjskiego filmu. Jednak choć uważam film Danny'ego Boyla za najbardziej dopracowany film nie tylko o zombie ale także wizję świata po apokalipsie, to w "Walking Dead" scena z przebudzeniem w szpitalu jest jeszcze lepsza. Mroczny, duszny klimat opuszczonej placówki, mrygające światła na korytarzu (jakby inaczej :P) oraz zmasakrowane ciało leżące na podłodze tworzą naprawdę dobry klimat. Ogółem pierwszy odcinek odstaje trochę od pozostałych odcinków. Jest ciekawszy, bardziej tajemniczy oraz przygnębiający niż inne, po prostu jest lepszy. Smuci również fakt troszkę zbytniego złagodzenia poczynań ludzkich, bo chociaż każdy chciałby wierzyć w humanitaryzm i dobro ludzkie, to w "Walking Dead" po prostu każdy jest dobry, nawet lekko popieprzony myśliwy pokazuje swoje dobre oblicze. Nic nie mam do pokazywania ludzkiego dobra, ale nie za bardzo wierzę, iż ludzie byliby tak bezinteresowni w obliczu zagłady gatunku. Bardzo dobrze przedstawiono za to same zombie oraz poziom brutalności. Świetna charakteryzacja budzi podziw, chyba nie widziałem w żadnej innej produkcji podobnej tematycznie takiego efektu. Bardzo duża ilość statystów daje fajny efekt dużej ilości potworów, chociaż czasem serial niebezpiecznie zbliżał się do poziomu "Świtu żywych trupów" w wersji Snyderowskiej. Co do brutalności, została pokazana po prostu dosadnie, krwawo, w dużej ilości i nie idącej na ustępstwa. Nadal jednak twórcy nie chcą w takich produkcjach zatrudniać dzieci(a dzieci zombie to byłoby coś ;)). Niby była początkowa scena z zarażonym dzieckiem, jednak była to jednocześnie jedna z lepszych scen w serialu i strzał w stopę, gdyż chęć przedstawienia pewnego rodzaju braku barier i ukazanie brutalności również wobec dzieci dawała nadzieję, iż twórcy nie będą się bali łamać kolejnych barier przy jednoczesnym trzymaniu się granicy dobrego smaku, niestety czegoś takiego nie było. Największym jednak minusem serialu jest jego długość. Jeden 1-godzinny odcinek i 5 40-to minutowych to za mało, tym bardziej, iż akcja specjalnie szybko do przodu nie leci, ilość wątków pobocznych jest niewielka a całość kończy się w strasznie słabym momencie, który niby mówi, że będzie następna seria, ale nie daje żadnych wskazówek co do tego, co może się tam znaleźć, przez co wiele osób może się zniechęcić do produkcji.
"Walking Dead" ma u mnie ogromnego plusa za pokazanie świetnego świata opanowanego przez zombie, bez nadmiernego heroizmu, z bardzo dobrymi rolami (szczególnie Andrew Lincoln w roli Ricka) oraz to, iż pokazali jako pierwsi twór o tych potworach w wersji telewizyjnej. Jedyne co pozostaje, to czekać na następną serię no i mam nadzieję, iż będzie trochę bardziej rygorystyczna względem całej dobroci i świata, bo cała reszta wyszła bardzo dobrze. 8/10
[75]
Zainteresuj się komiksem, na postawie którego (rzekomo) postał serial. Tam wymienione minusy nie występują, a plusy w porównaniu z materiałem źródłowym wypadają po prostu blado.
Btw, pomysł na prolog WD postał w tym samym czasie, co 28DL i już wtedy nie było to żadne pionierstwo.
Mephistopheles - właśnie słyszałem o komiksie, że bardzo dobry, ale nawet na allegro nie widziałem zbyt wielu numerów do kupienia
W ostateczności możesz spróbować mniej eleganckiego sposobu poprzez, ekhem, dystrybucję internetową...
Już parę osób posłuchało mnie w kwestii komiksów i się nie zawiedli.
https://www.gry-online.pl/S043.asp?ID=10758997
W ostateczności możesz spróbować mniej eleganckiego sposobu poprzez, ekhem, dystrybucję internetową...
W sumie...
"Opętani" 8/10
Dość długo się rozkręcał lecz ostatnia godzina w pełni rekompensuje nudę, której doznałem przez pierwsze 30 minut trwania filmu. Na plus dobre efekty specjalne oraz klimat. Największym minusem natomiast byli w moim odczuciu aktorzy wcielający się w główne role. Żaden z nich w pełni nie przekonał mnie swoją kreacją. Na koniec wystarczy mi stwierdzić że jest to bardzo dobry remake filmu George A Romero z 1973 roku.
"Paranormal Activity 2" 8/10
Film jest nieco gorszy od pierwszej części. Ponownie jak w przypadku "Opętanych" długo trzeba było czekać na właściwą akcję. Niemniej pojawiło się kilka scen mrożących krew w żyłach oraz bardzo mocne zakończenie. Podobały mi się także nawiązania do pierwszej części oraz wyjaśnienie kilku kwestii, które rzucały światło na niektóre elementy w pierwowzorze. Z niecierpliwością czekam na 3 część, która podobno ma się pojawić już w październiku :).
"Pogrzebany" 10/10
Pomimo tego że akcja filmu rozgrywała się tylko w jednym miejscu, a dokładnie w niewielkiej trumience zakopanej kilka metrów pod ziemią to "Pogrzebany" potrafił w trzymać w nieustannym napięciu aż do samego końca. Na pewno nie jestem jedyną osobą, która utożsamiała się z głównym bohaterem i wraz z nim przeżywała ten dramat. Bardzo przekonywująca kreacja Ryana Reynoldsa. Znakomity film!
W planach "Terminator: Ocalenie" i "Paranormal Entity".
Evilenko -- Bardzo dobra rola Malcolma McDowella. Film oparty na faktach. Opowiadający o psychopatycznym seryjnym mordercy(Andriej Czikatilo) zwanym " rzeźnikiem z Rostowa", który w przeciągu 12 lat zabił i skonsumował 55 osób. Dobry thriller trzymający w napięciu, bez żadnych flaków i hektolitrów krwi. Taka solidna 7/10.
Teraz przymierzam się do obejrzenia Citizen X pierwszego filmu o rzeźniku z Rostowa.
"Terminator: Ocalenie" 8/10
Do starszych części się niestety nie umywa, zwłaszcza do jedynki i dwójki, bo trójka także nie była najwyższych lotów. Sprawdza się natomiast jako spektakularny i dynamiczny film akcji, który nie pozwala oderwać wzroku od tego co się dzieje na ekranie.
"Czwarty protokół" 9/10
Bardzo ciekawy film próbujący rozwikłać tajemnicę wydarzeń, które miały miejsce w małej miejscowości położonej na Alasce w 2000 roku. Niezła rola Milli Jovovich oraz bardzo dobre wstawki, które momentami stylizują film na paradokument. Kilka straszniejszych scen i mocne zakończenie, które nie daje jednoznacznej odpowiedzi na to co wydarzyło się w Nome.
"Resident Evil: Afterlife" 8/10
W moim odczuciu lepszy od drugiej części, lecz gorszy od pierwszej i trzeciej. To co trzeba wyróżnić to na pewno niezłe efekty specjalne i fajna charakteryzacja żywych trupów. Bardzo podobał mi się także wygląd miast zniszczonych przez apokalipsę. W ogóle sceny w których główna bohaterka Alice leci samolotem nad światem wyniszczonym przez zarazę to moim zdaniem majstersztyk. Sprawdza się jako horror z dość dużą ilością akcji, lecz jako ekranizacja znakomitej gry to już nie za bardzo, zresztą tak samo jak poprzednie części tej serii.
W planach "Bitwa o Los Angeles", "Dystrykt 9" i "Paranormal Entity".
Jackass 3D
7/10
Co tu dużo mówić,Johnny Knoxville i spółka znów porażają głupotą,w niektórych momentach prawię tarzałem się ze śmiechu (scena z odrzutowcem ,z dziadkiem,z farbą w toy toyu),w innych znowu o mało nie zwymiotowałem (scena gdy Steve o pije pot Prestona).
Imo najlepsza część całej serii .
Wywiad z wampirem
Ktoś tu ostatnio narzekał na ten film. Moje odczucia są diametralnie inne. Nie jest to horror, jeśli przez horror rozumiemy film, który ma straszyć, ale wygląda na to, że każdy film, w którym pojawia się wampir, wilkołak, zombie itp. to od razu jest wrzucany do szufladki z horrorami. Jest to hmmm... film obyczajowy?;) No bo mamy sobie wampiry z ich słabościami, namiętnościami, z ich niespełnieniem. Film pokazuje, że lajf is brutal, bardziej brutal, gdy jesteś wampirem. Wampiry też bywają różne: jeden dobrze się bawi swoją nieśmiertelnością, inny woli wpieprzać szczurzą krew, zamiast krwi arystokratek. Mamy też Kirsten Dunst na początku swojej kariery. Myślałem, że "Let Me In" był przełomowy, bo zrobił z małej dziewczynki diaboliczną wampirzyce, okazuje się, że ten zabieg zastosowano już w tak znanym filmie jak "Wywiad z wampirem". Początek jej wampirzej drogi jest komiczny, ogólnie bez obaw - cały film jest zrobiony z odpowiednim dystansem. Wracając do aktorów, to jakoś średnio mi przypadł do gustu Tom Cruise. Nie był jeszcze gotowy na rolę czarnego charakteru (ten czas nadszedł wraz z "Zakładnikiem"). dużo lepiej wypadł Brad Pitt, ale też to nie jest jeszcze ten aktor, który do filmu potrafi przyciągnąć samą swoja obecnością w obsadzie. Ciekawa historia, bardzo dobry film 9/10
Piraci z karaibów na nieznanych wodach.
Powiem tak:
Nie mam zdania, z jednej strony film nie jest zły ale z drugiej znowu poprzednie części bardziej mi się podobały.
Kung Fu Panda 2 (2011)
Człowiek idzie praktycznie zawsze do kina na sequel z ciekawości i pytaniem: Czy twórcy filmu dotrzymują "klimatem" poprzedniej ich części ? Takie pytanie zadałem sobie idąc na film animowany twórców Shreka. Odpowiedź jest jedna: film był lepszy od poprzedniej części. Studio Dreamworks rozwija bohaterów, wprowadzając kolejne wątki. Piękna animacja (nie byłem na wersji 3D), większe poczucie humoru przyciągają widza do ekranu - zarówno tych młodszych widzów, jak i starszych (o dziwo na sali więcej było osób dorosłych niż dzieci). Klimat starożytnych Chin jest w pełni oddany. Ciężko jest się dopatrzeć jakiś dużych minusów. Końcówka filmu zdradza Nam, że będzie 3 część przygód Po. Polecam 9/10
Skala 1-10 zawsze u mnie oznacza skalę danego gatunku filmu, nie ogółu np. 9/10 jeżeli chodzi o film animowany jak w przypadku filmu opisanego wyżej :)
Kac Vegas w Bangkoku (2011)
O ile na pierwszej części się lekko zawiodłem (może to było związane z tym jak go reklamowali) tak na tej części śmiałem się o wiele częściej. Więcej wulgaryzmów, erotyki ale to mi nie przeszkadzało. Ludzie będący na kacu wiedzą jakie akcje są odwalane :) Film czasem trzymał zbyt długo widza w "nieśmiechu" ale ogólnie było bardzo dobrze. Kontynuacja świetna, polecam. 8.5/10
Hanna (2011)
Fińskie odludzie. Na środku tego odludzia domek, a w domku ojciec z córką. Kochająca się niepełna rodzina. On - as wywiadu, który w przeszłości pogniewał się na swoich pracodawców i teraz jest przez nich poszukiwany. Ona - od niemowlaka szkolona do zabijania, nie znająca nikogo poza swoim ojcem. Właśnie nadszedł dzień, gdy ona jest już gotowa by wypełnić krwawą misję i ruszyć ku cywilizacji. Koniec z czytaniem encyklopedii na dobranoc i polowaniami na jelenie. Czas się rozstać. Czas iść kogoś zabić.
Oryginalny film. Nie pierwszy raz młoda dziewczyna wymierza sprawiedliwość własnymi pięściami, ale pierwszy raz robi to w tak klimatycznym filmie. "Kick-Ass" to była zabawa bez trzymanki. "Hanna" jest bardziej depresyjna. Uroku dodają senne zdjęcia i muzyka Chemical Brothers. Wciąż jednak mamy do czynienia z filmem akcji wymieszanym z kinem drogi z lekką domieszką kina szpiegowskiego. Film na szczęście nie jest kierowany "dla całej rodziny" i jeśli ktoś ma mieć skręcony kark rękami nastolatki, to widzimy jak to się dzieje. Nie ma takich jazd jak w "Kick-Ass", gdzie latały ludzkie kończyny, ale też kamera nie ucieka, gdy zaczyna coś się dziać. Pewnie tak miało być, ale zabrakło mi jednak mocniejszego finału. 7/10
kac vegas 2= 10/10 jak dla mnie. To co mozna sie pokomedii spodziewac.
a to, ze jest jeszcze smieszniejsze niz 1 mistrzostwo swiata. ogolnie polecam
X-Men: Pierwsza Klasa / X-Men: First Class [2011] - Matthew Vaughn, człowiek odpowiedzialny za jedną z najlepszych filmowych adaptacji komiksu, czyli Kick Ass, bierze się za serię X-Men, zaś idąc z trendem, pokazuje historię na nowo. Jak wyszło? Średnio.
Film rozpoczyna się w roku 1944, gdzie w czasie wojny mały Erik wraz z matką przebywa w obozie koncentracyjnym. Chłopak widząc zabieraną przez nazistów matkę, w wybuchu szału niszczy stalową bramę, co przykuwa uwagę nadzorcy obozu. Wkrótce matka Erika umiera na jego oczach, zaś sam bohater poprzysięga zemstę oprawcom. W międzyczasie w Anglii, Charles, młody telepata, poznaje inną mutantkę, Mystique po czym zostają przyjaciółmi. Mija kilkanaście lat. Erik wciąż szuka oprawców swojej matki, zaś Charles prowadzi spokojne życie, ucząc się do obrony pracy na tytuł profesora. Losy tych dwóch bohaterów krzyżuje agentka CIA, chcąca zapobiec III wojnie światowej.
Nie będę ukrywać, iż wobec tego filmu miałem spore nadzieje. Jednak jeszcze miesiąc temu nadal uważałem go za zwykły zapychacz czasu, typu "obejrzeć-zapomnieć", ale w miare czytania co rusz bardziej pozytywnych recenzji miałem nadzieję, iż dostanę film odbiegający od schematów komiksów, chcący wnieść choć odrobinę powiewu świeżości w tę zatęchłą serię, a skoro za kamerą stoi człowiek odpowiedzialny za bardzo fajnego "Kick-Assa", to rzeczywiście mogło coś z tego wyjść. Niestety, ale wysokie noty dla tego filmu bardzo mnie dziwią. Zacznę może od tego co w filmie gra pierwsze skrzypce, czyli bohaterów. W tym punkcie leży zdecydowanie największy plus jak i minus całej produkcji. Niezaprzeczalnym plusem jest duet Fassbender - McAvoy, wcielający się kolejno w Magneto i Profesora X. Panowie spisali się naprawdę świetnie, ich role przekonują, gdy się ich ogląda nie czuć frustracji i zażenowania związanego z ciągłym zastanowieniem się "Kto kazał im tak mówić?", "Czemu tak dobrzy aktorzy grają w takim filmie?". Nawet ogrom patosu lecący z ust obu panów ciekawi i budzi szacunek. Obaj bohaterowie pokazują swoje oddzielne poglądy, inne nastawienie do zaistniałych sytuacji, jednak Fassbender wypadł najlepiej spośród wszystkich aktorów. Charyzmatyczny, kierowany uwielbianym przeze mnie motywem zemsty skurwiel, który mimo wielu popełnianych błędów nadal ma racje w swoim nastawieniu. Oczywiście nie ma co liczyć na zemstę chociażby jak w "Uprowadzonej", krwawą, szybką, bezkompromisową. Ze względu na target jakim była amerykańska młodzież w wieku gimnazjalnym, przez cały film nie dostajemy więcej niż kilka kropel krwi. Mimo tego minusa smuci mnie, iż reżyser nie chciał zająć się tylko tą postacią, ponieważ wtedy ten film nabrałby dodatkowych walorów i może też ładunku emocjonalnego, który tutaj był niwelowany przez bandę dzieciaków. Tutaj dochodzimy do największego mankamentu nowego filmu Vaughna, czyli pozostałych bohaterów(z małymi wyjątkami). Rozumiem co reżyser chciał pokazać, że to jeszcze dzieci, że jest to dla nich zabawa itp. ale podczas seansu czasem czułem się, jakbym wszedł na nową część "Małych agentów". Bohaterowie to zadufane w sobie dzieciaki, bez jakiejkolwiek umiejętności gry czy zachęcenia widza do poznania dalszych losów bohaterów. W tej "lidze wspaniałych" pierwsze skrzypce gra Nicholas Hoult, który wciela się w rolę Bestii. Jeszcze przed przemianą w niebieskiego sasquatcha był do zniesienia, ot co, nerdowaty chłopak chcący znaleźć lek na swój nienaturalny wygląd stóp. Jednak to, co robi po przemianie to już poezja beztalencia. Bestia w wykonaniu Houlta jest po pierwsze za krótko przedstawiona jako sama Bestia, po przemianie pokazuje się innym X-Menom, stwierdza, że się zmienił, oraz że to teraz on jest największym bad-assem w grupie. Szkoda tylko, że ciągłe szczerzenie zębów i stękanie bardziej przypomina osobę z niedorozwojem umysłowym aniżeli mającego budzić lęk potwora. Co się zaś tyczy innych X-Menów, to problem jest z nimi taki sam jak z Houltem - nie budzą sympatii, irytują, którzy nie zostali właściwie przedstawieni. Przykładowo, jeden z bohaterów zagrał w całym filmie max 20 min. zaś swoją moc pokazał raz, może 2 razy jednak użytku z niej nie było żadnego. Na dodatek wcielająca się w rolę agentki CIA, Rose Byrne, po raz kolejny używa swojej znakomitej zdolności(jaką razem z Kristen Stewart doprowadziły do perfekcji), czyli smętnego przechodzenia z kąta w kąt z kilkoma anemicznymi wybuchami emocji. Fajnie prezentowało się za to tło całej historii. Lata 60. XX wieku, Zimna Wojna oraz wszystko okraszone szpiegowskim sosem daje ciekawy obraz konfliktu mutantów z ludźmi. X-Meni jako przedstawiciele blockbusterów mieli duuuuży budżet na rozmaite sztuczki i wybuchy, dzięki czemu całość wygląda przyzwoicie. Wszelkie moce X-Menów zostały bardzo fajnie pokazane, dzięki czemu miło jest popatrzeć na to co przynajmniej część bohaterów potrafi zaprezentować. Stworzony dla filmu soundtrack również nie jest tragiczny, nie jest wybitny, jednak swoją rolę spełnia. W momencie, kiedy akcja przyspiesza, muzyka nabiera tempa, gdy zwalnia, to samo zrobiono z podkładem. Soundtrack tak samo jak strona wizualna buduje pozytywne nastawienie w czasie seansu, przez co do warstwy technicznej nie mam nic do zarzucenia.
Moje narzekanie zapewne wynika z faktu, iż jak wspomniałem na początku recenzji, na krótko przed seansem usłyszałem wiele pochwalnych opinii na temat filmu, że dobry, że nietuzinkowy, że świeży. Może gdybym podchodził do nowych X-Menów jak do zwykłego blockbustera to moje narzekania byłyby mniejsze a ja sam byłbym bardziej zadowolony z wydanych pieniędzy, niestety ale tak nie jest. Oczywiście nie twierdzę, że film jest do cna słaby, jest po prostu średni, elementy, które powinny zostać uwypuklone bledną na rzecz ogółu, który jest słaby. Moją ocenę podciągam o pół, ze względu na bardzo fajny gościnny występ jednego z bohaterów filmowej trylogii "X-Menów". Szkoda tylko, że to jedno zdanie jest lepsze niż połowa aktorów, jakich zatrudniono przy tym filmie. 5+/10
Turysta --> remake francuskiego filmu pt. "Anthony Zimmer". Nic szczególnego poza dwójką głównych aktorów, którzy tworzą naprawdę dobry duet. Jolie + Depp bardzo dobrze współgrają ze sobą w jednym filmie i stworzyli ciekawą, nietuzinkową parę. Ale nie licząc tego jest biednie - scenariusz mega nudzący, akcja jakoś specjalnie się nie klei i nie wciąga widza. Jedyny moment w filmie przykuwający moją uwagę to ucieczka na motorówce. 4,5/10.
Wschodnie obietnice --> kolejne wspólne dzieło Cronenberga i Mortensena. Po raz kolejny otrzymujemy coś bardzo dobrego. GENIALNA rola Aragorna jako policjanta działającego pod przykrywką, świetny drugi plan z Vincentem Casselem na czele - gość jest chyba stworzony do grania czarnych charakterów. Rewelacyjny klimat Londynu, dobra muzyka, wciągająca akcja i autentyczność. Polecam - 8,5/10.
Kac Vegas 2 --> wiele się nie spodziewałem toteż specjalnego zawodu nie było. Ot, komedia do obejrzenia i zapomnienia. Schemat identyczny jak w jedynce, chociaż tym razem chyba pomysły były lepsze, w porównaniu do poprzedniczki - ten Azjata i dziwka-transwestyta wymiatali. 6/10.
Grindhouse: Dead Proof (2007)
Szczerze, to trochę się zawiodłem, film był wyraźnie słabszy od innych dzieł Tarantino, jednak oglądało się go bardzo przyjemnie. Ogólnie chodzi o to, że jest badass (Kurt Russel), który przemierza USA swoim kaskaderskim samochodem i morduje piękne dziewczyny. Dobra zabawa kończy się, kiedy trafia na "twarde laski", które porządnie skopią mu dupsko. Największą wadą tego filmu było to, że dopiero w drugiej połowie było naprawdę ciekawie i dopiero wtedy miałem pewność, że jest to coś od Tarantino. No i Kurt Russel, jak zwykle zagrał świetnie, jak nikt inny pasował do tej roli. Daję 7/10, dodałem 1 punkt za cholernie dobre zakończenie :P
Największą wadą tego filmu było to, że dopiero w drugiej połowie było naprawdę ciekawie
Nie no, a posiadówka w barze, dialogi i taniec jednej z dziewczyn przed Russelem to już nie Tarantinowski styl? ;) Sam przyznaję, że "Death Proof" to jeden ze słabszych filmów Tarantino, tyle, że on jak robi film "słabszy", to i tak jest cholernie dobry
Tarantinowski, jak najbardziej. Tylko, że te dialogi miały w sobie tego czegoś, co miały w Pulp Fiction, czy Bękartach Wojny ;)
Zabijcie mnie, ale "Death Proof" to dla mnie największe filmowe rozczarowanie XXI wieku;) Kocham Tarantino za Bękartów, Pulp Fiction i Wściekłe Psy, ale tego filmu nie kupuję. Zdaję sobie sprawę, że to film, który ma udawać stare amerykańskie tanie kino, ale cóż z tego skoro się na nim sromotnie wynudziłem. Dialogi u Tarantino z reguły sa lepsze niż sceny akcji w innych filmach. Słuchac piętnastominutowej rozmowy można z wielkim zaciekawieniem, a tymczasem dialogi w "Death Proof" mnie nudziły. Gdybym nie wiedział, kto jest reżyserem, to pewnie nawet bym go nie skończył.
O wiele bardziej mi podeszło "Planet Terror".
skazani na shawshank film 1 miejsce na IMDB i filmwebie wszechczasów, i wielkie zachwyty, film owszem bardzo dobry i wmiare wciąga , ale drugi raz go nie obejrzę, i nie wywarł na mnie wpływu wielkiego na psychikę, a od tego oczekuję od filmu że cały dzień mam niego w głowie, tego nie było 9/10
wredne dziewczyny wczoraj wieczorem na TVN , w sam raz na sobotni wieczór przy piwkach z kumplami, przyjemnie spędzony czas, nawet zabawny, ładne dziewczyny, jak mówię przy piwkach z kolegami dobry i ocena 7/10
Clerks - Sprzedawcy (1994)
Muszę przyznać, że sam nie pamiętam, kiedy ostatnio się tak uśmiałem :D Jak dla mnie komedia doskonała, specyficzny humor (nie każdemu się spodoba, ale to jest akurat coś, co lubię :P), dialogi genialne (nie gorsze od Tarantino)a do tego jeszcze bardzo ciekawi bohaterowie i to w zupełności wystarczy, żeby mnie uszczęśliwić. Film pokazuje prawdopodobnie najgorszy dzień z życia Dantego - zwykłego sprzedawcy w miejscowym sklepie, jednak nadgodziny i seria niepowodzeń dają mu porządnie w kość. Co najlepsze, "Clerks" nie jest kolejną głupkowata komedyjką, dowcip jest tutaj na pewien sposób inteligentny, a i przy okazji pokazuje prawdziwa przyjaźń i życiowe rozterki. Film jest doskonałym przykładem, że nie trzeba olbrzymich nakładów pieniędzy, aby nakręcić naprawdę porządny obraz. Daje WIELKIE 9/10, mogę powiedzieć, że dosłownie otarł się o pełną 10.
Górski patrol / Kekexili / Kekexili: Mountain Patrol (2004)
Film spod ręki Chuan Lu. Jednego z moich ulubionych azjatyckich reżyserów. (choć to dopiero drugi film jaki widziałem :P ). Przede wszystkim nie zawiódł mnie. Jego poprzedni film "City of life and death" był czymś niesamowitym. (mocny, pesymistyczny, brudny). Tym razem (choć to jego wcześniejszy film) mamy to samo. Pesymizm i smutek.
Chiński dziennikarz Ga Yu przyjeżdża do Tybetu, aby stworzyć reportaż o tzw. Górskim patrolu. Dosyć tajemniczej grupie ludzi, którzy zajmują się ściganiem kłusowników polujących na rzadkie okazy tybetańskich antylop. Ga Yu przyłącza się do nich i wyrusza na pustkowia Kekexili. Warto zaznaczyć, że film na faktach.
Film cechuje się bardzo specyficznym klimatem. Chilloutowym? Ździebko. Bardzo wyciszony, bezgraniczne pustkowia, z dala od brudnej cywilizacji. Jeepy jadące po piasku, po terenach na których "nikt nie był od początku istnienia Ziemi". Niesamowite tereny. Jak to w przypadku Chuan Lu bywa jest bardzo smutno i pesymistycznie. Nie ma czarno białych bohaterów. Wszyscy są szarzy. Ludzie oprawiający skóry są zwykłymi ludźmi o trudnej sytuacji materialnej, walczący o przetrwanie. (świetna scena z dylematem moralnym "Koniec jedzenia, trzeba zostawić więźniów".). Górski patrol choć chroni przyrodę i Kekexili ma też trochę za uszami. Warto wspomnieć o genialnym udźwiękowieniu. Wyciszające, dużo momentów ciszy. Ale do tego również tybetańskie modlitwy oraz dźwięk śniegu/piasku. Piękne, a zarazem dołujące.
Film ma mniejszą dawkę emocjonalną niż "City of life and death", ale jeśli komuś spodobał się ten ww. to warto sięgnąć również po Kekexili. Chiński film bez podtekstów politycznych. Chuan Lu nawet nie dodawał za dużo propagandy komunistycznej w City of life and death.
Polecam film również ludziom, którzy są zainteresowani tematem ochrony przyrody oraz kłusownictwem. Ale również spodoba się osobom szukającym czegoś wyciszającego i dalekiego od cywilizacji.
9/10
http://www.youtube.com/watch?v=yHeQdNruOXY
offtop
ppaatt--> zobacz koniecznie Poughkeepsie Tapes. miazgator :]
Dziś w końcu trafił mi się taki baardzo wolny dzień, no i znalazło się trochę czasu na filmy. Obejrzałem kilka, ale chciałbym się skupić na jednym - Sucker Punch. Poczytałem trochę o tym filmie (no, nawet więcej niż trochę) i co tu dużo mówić - recenzje nie były pochlebne (między innymi ta z tego wątku - naszego forumowego dresaX94). Od razu przyznam się bez bicia - zupełnie ich nie rozumiem, bo mnie film zachwycił. Naczytałem się, że fabuła dno, że aktorki drętwe, że film dla dzieciaków nie znających się na rzeczy, i tak dalej, choć podobno efekty miały dawać radę... No więc nie nastawiałem się na nic głębszego, podszedłem do tego jak do filmu, który został stworzony po to, żeby się na niego napatrzeć. I przyznam, że w tej kwestii naprawdę dał radę...
O fabule może nie będę się specjalnie rozpisywać, bo całkiem niedawno zostało to napisane przez dresa, w największym skrócie:
(UWAGA, być może, nie do końca świadomie, umieściłem tu spoilery, być może trochę przesadziłem z tym opisem, uważajcie...)
Mamy Amerykę w latach 50-tych XX wieku, mamy rodzinę: matka, 2 córki i ojczym na wzór macochy z "Kopciuszka" (tak, co za banał...). Po śmierci matki ojczym zabija jedną z córek, przez jego knowania druga trafia do zakładu psychiatrycznego, by ten mógł odziedziczyć spadek po żonie. No właśnie - jedna trafia do zakładu psychiatrycznego, w której razem z innymi dziewczynami jest wykorzystywana przez... hm, dyrektora (?). Dziewczyna więc planuje ucieczkę, pomagają, jej w tym pozostałe dziewczyny. Co za oklepane schematy...
Ale film ogląda się naprawdę przyjemnie, IMO sceny walk (wypchane efektami specjalnymi po brzegi) nie są przesadzone, nadają całości dodatkowego smaczku. Mimo, że fabuła wydaje się niezwykle prostolinijna i przewidywalna, na końcu potrafi zaskoczyć. I to całkiem pozytywnie. Co do gry aktorskiej - uważam, że dziewczyny dały radę, dobrze zagrały to co miały zagrać, no nic więcej. Właściwie nie było tu miejsca na rozwinięcie skrzydeł. Pojawia się jeszcze jeden, gigantyczny plus - muzyka. Muzyka w "Sucker Punch" jest po prostu genialna. Już w pierwszych minutach, przy pierwszym utworze wiedziałem, że Snyder wie co robi... No i pojawia się tu pewna wariacja na temat "Where is My Mind?" ;) A, no i żebym nie zapomniał - na dziewczyny naprawdę przyjemnie popatrzeć :)
Wiem, że popełnieniu po tej recenzji mogę zostać uznany przez niektórych "kinowych wyjadaczy" za człowieka, który o kinie wysokich lotów ma marne pojęcie, ale... ten film naprawdę mi się podobał, z pewnością zapadnie mi w pamięć na dłużej. Szczerzo polecam, szczególnie osobom, którzy nie oczekują od każdego filmu jakiegoś głębokiego przesłania (choć i takiego można by się tu doszukać, gdyby tylko chcieć..) i patosu wylewającego się z ekranu, takim, które nie zamykają swojego gustu w pewnych ramach i ściśle się ich trzymają. Ode mnie film otrzyma subiektywną ocenę 9/10. Nic mi tu nie przeszkadzało, no może poza jedną chwilą zwątpienia na początku - "cholera, już wiem jak to się skończy..." ;). Polecam.
*Przepraszam za to, że tekst został napisany tak chaotycznie - taki ze mnie recenzent...
Dzieci niebios / Bacheha-Ye aseman / Children of heaven (1997)
W jednym z irańskich miast żyje sobie rodzina. Pracujący mąż, ciężarna żona oraz dwoje dzieci. Nie jest to jednak życie usłane różami. Ledwo wiążą koniec z końcem, długi wykańczają familię. Życie oparte na filozofii "Jakoś to będzie" oraz "Bóg nas ochroni". W tym całym dramacie znajduje się kilkuletnie rodzeństwo. Ali oraz Zahra. Pomagają rodzicom oraz chodzą do szkoły. Niestety pewnego dnia Ali gubi buty swojej siostry. Wspólnie mając na uwadze dobro rodziny postanawiają ukryć ten fakt. Chodzą do szkoły na dwie zmiany i próbują znaleźć sposób albo na odzyskanie albo zdobycie nowych butów...
Poruszający film o biedzie, film o poszanowaniu rzeczy materialnych, film o bezsensowności życia. Bohaterami są dzieci, ale dzieci dojrzałe. Dojrzałe, bo otoczenie ich do tego zmusiło. Obydwoje są o wiele bardziej dorośli od ich zachodnioeuropejskich rówieśników. (zabawny fakt: W '97 nie byłem tak bardzo starszy od nich). Trudzą się, próbują wszelkich sposobów. Świetnym kontrastem była wizyta w większym mieście (chyba nie było podane, ale strzelam że Teheran i dzielnica bogaczy), gdzie Ali poznaje nowego kolegę. Dwa odmienne życia, dwie odmienne perspektywy. Inną postacią na którą szczególnie zwróciłem uwagę to ojciec. Z początku może wydawać się trochę twardy, ale tak naprawdę to kochający swoje dzieci ojciec. Człowiek, który chce dla nich jak najlepiej, chce życia godnego przynajmniej dla nich.
Film jest brzydki i brudny. Ale taki urok Irańskich miast. Chociaż znów tutaj pojawia się kontrast do metropolii Teherańskiej. Tutaj smród, ubóstwo i wszędobylski brud. Tam zadbane żywopłoty, samochody i czyste drogi. Muzyka, coś tam niby było. Tyle, że nic nie kojarzę, na pewno nie denerwowało. Językowo mi się tylko nie podobało bo to było nie było Iran, a nie kraj stricte arabski. Dotyczy to również języka perskiego. (troszkę odmienny od arabskiego, co za tym idzie denerwowało mnie to. :) Szczególnie ich specyficzne Salam.).
Film jest solidnym smutnym obrazem. Dla pesymistów oraz osób nazbyt "rozpieszczonych". :)
8/10 (trochę nie podobała mi się scena wyścigu.).
http://www.youtube.com/watch?v=dqxvZeQsVzY (Co za trailer.... Żenada, no ale niech będzie od biedy. Można do tego filmu było stworzyć fajny trailer.).
Witam wszystkich po raz pierwszy w tym wątku. Spróbuję napisać coś od siebie, a tematem mojego postu będzie film "Ink".
Ludzie śpią i śnią. Skąd jednak te sny się biorą? Oczywiście z naszych umysłów. Jednak nie w tym filmie. Za sny odpowiadają Gawędziarze- swoiści opiekunowie ludzi. Każdy inny, każdy wyjątkowy i każdy opiekujący się konkretną osobą. Jest jednak i druga strona medalu. Istoty odpowiedzialne za koszmary i mające zły wpływ na ludzi. Podczas nocy jak każda inna, gdy oba rodzaje istot odpowiadają za sny spoczywających w swoich łóżkach ludzi pojawia się Ink- wyrzutek. Cień snu i widmo człowieka. Zapomniany, nieszczęśliwy, oszpecony i samotny. Ink porywa Emmę, małą dziewczynkę i zaprowadza ją do krainy poza światem fizycznym. W efekcie ciało dziecka zapada w śpiączkę. Zaczyna się walka o życie dziecka i duszę wyrzutka, walka tocząca się jednocześnie we śnie jak i na jawie. Walka tocząca się w przeszłości jak i przyszłości.
Wszystko to jest tworem jednocześnie reżysera, scenarzysty jak i kompozytora podkładu dźwiękowego- Jamina Winans'a. "Ink" jest filmem niskobudżetowym, a środki przeznaczone na jego powstanie z pewnością nie były większe od kosztu nakręcenia kilku odcinków jednego z popularnych amerykańskich seriali. Mimo to "Ink" wywarł na mnie ogromne wrażenie. Film ten skupia się głównie na uczuciach, i tylko zagłębiając się w ten twór i pozwalając się mu wciągnąć w pełni docenimy geniusz tego przedsięwzięcia. Jest to świetny przykład że małym nakładem finansowym, bez ogromnych możliwości technologicznych da się nakręcić naprawdę dobre dzieło. Mimo to zaznaczam iż do "Ink" lepiej podejść jak do starych gier ze znakomitą fabułą, gdzie nie liczy się to co widać a to co czuć. Dodatkowo świetna ścieżka dźwiękowa która wpada w ucho i idealnie podkreśla całokształt odbioru. To naprawdę coś co warto obejrzeć, bo mało jest produkcji jednocześnie tak prostych i tak genialnych.
Oficjalny trailer: http://www.youtube.com/watch?v=ZBGeErufQdY
UWAGA: Trailer w zasadzie przedstawia większość filmu więc jeśli ktoś ma zamiar oglądnąć film, odradzam obejrzenie trailera.
Super 8 (2011)
Po seansie wyszedłem trochę rozdarty ... Z jednej strony otrzymałem film z klimatem lat '80, który uwielbiam a z drugiej strony wybierałem się na thriller sci-fi, którego raczej nie otrzymałem. Do gry aktorskiej nie mam zastrzeżeń bo jest dobrze, ba nawet jestem pełen podziwu dla Joela Courtney'a dla którego był to debiut aktorski. Akcji, dowcipów również nie brakuje ... Zatem czego brakuje ? Według mnie budowania napięcia. Otrzymaliśmy zamiast dobrego thrillera "rodzinny film z dreszczykiem emocji" (pomijając 2-3 sceny). Nie mniej jednak film ogląda się ciekawie. 7/10
^ Gdzieś wyczytałem, że ten film to trochę jak połączenie Goonies z ET, ale skoro tobie się aż tak nie podobał, to chyba tamte porównanie nie było trafne :P
[103]
O to będę musiał się w końcu za to zabrać. Już od jakiegoś czasu mam to na liście filmów do obejrzenia, ale po dobrej recenzji i zwiastunie, który klimatem rozjebał mi głowę, w najbliższym czasie na pewno się za to zabiorę.
PS. Na ile byś ocenił w skali 1-10?
HUtH ---> Każdy wie, że "The Goonies" to najlepszy film jaki został wyprodukowany i oprócz tego, że głównymi bohaterami są dzieciaki w podobnym wieku to ma niewiele wspólnego ... już prędzej "ET".
Poohatch oceniając liczbowo ciężko stwierdzić- tak jak już pisałem jest to film w głównej mierze skupiający się na uczuciach, i na próżno szukać w nim super efektów specjalnych. Mimo wszystko film zrobił na mnie na tyle duże wrażenie że spokojnie mogę mu dać 8/10. Naprawdę polecam.
Jest to film pokroju "Incepcji" aczkolwiek nie aż w takim stopniu. Na chwilę się odwróci uwagę i człowiek może się pogubić, więc radzę oglądać uważnie;)
5 centymetrów na sekundę / Byosoku 5 senchimetoru / 5 Centimeters per Second (2007)
Akari Shinohara to zwyczajny japoński nastolatek. Jest zakochany w pewnej dziewczynie. Miłość kwitnie, ale obydwoje nie mogą być razem. Dzieli ich odległość. Akari żyje dalej poznając nowe osoby wciąż trzymając swoją ukochaną w sercu...
Doskonałe anime o nieszczęśliwej miłości. Nie jest to sucha opowiastka do oglądnięcia. To anime się po prostu czuje. Nie inaczej. Bohaterowie mają mówią, głównie słyszymy ich przemyślenia wewnętrzne. Narracja jest zmienna, tak naprawdę widzimy historię trzech osób. Akari, jego ukochanej oraz dziewczyny, która jest w nim zakochana. Narracje dopełnia obraz i muzyka. Wspomniałem obraz? Toż to dzieło sztuki. To jest najładniejsze anime jakie w życiu widziałem. Tak pięknych scen nigdy wcześniej nie dane było mi zobaczyć. Spadające kwiaty, śnieg, ciemne ulice oraz bajeczne pejzaże. Sztuka. Muzyka również podnosi wskaźnik klimatu. Powolne, melancholijne brzdąkanie na pianinie + ciekawa piosenka końcowa. (choć mnie sama piosenka nie ruszyła). Fabularnie? Ciężko powiedzieć, tą historię ma się czuć. Nie ma nagłych zwrotów akcji, wszystko podane w bardzo pesymistycznej melancholijnej formie. Oczywiście odpowiednio wyidealizowanej, ale dobrej formie. Jest to godzinna wędrówka wewnątrz uczuć i myśli. Spotkałem się już z określeniem "opowiastka dla zakompleksionych nastolatków". Nie zgodzę się, opowiadanie to nie jest cel tego anime. Nie ma też morału ani rozwiązania. Jak wspominałem chodzi o wędrówkę oraz czucie.
Polecam wszystkim którzy cenią sobie klimat oraz oprawę artystyczną. Ze względu na charakter dzieła powinien szczególnie przypaść do gustu kobietom. (ale mając odpowiednią wrażliwość i uczuciowość mężczyzna też nie pogardzi. :) ).
10/10 i do ulubionych
http://www.youtube.com/watch?v=PxKn5AwOTis
/ Coś się ostatnio znowu uaktywniłem z filmami. One film per day. :)
^Trailer jest tak ckliwy, że aż mnie odrzuciło, choć początkowo film mnie zainteresował... przede wszystkim od strony wizualnej.
Paul-przygody ufoludka na ziemi .Oglada sie przyjemnie , nawet smieszne.Takie 6/10
Trochę klasyki:
Forrest Gump --> film w telewizji widziałem kilkanaście razy, jednak zawsze albo od połowy, albo reklamy mnie pokonywały i odpuszczałem oglądanie. A teraz w końcu mam za sobą pełny seans i pluję sobie w brodę, że wziąłem się za ten film dopiero teraz. O co chodzi w filmie każdy - siedzi sobie Forrest na ławce i opowiada przypadkowym ludziom o swoim życiu, które było i nadal jest baaardzo burzliwe. Młodość z protezami nóg, kariera w collegu, wojna w Wietnamie czy bieganie to tylko część tego co przeżył. Cóż mogę powiedzieć o tak wielkim filmie? Bez wątpienia klasyk, który trzeba obejrzeć - niesamowicie pozytywny film, z chwilami zadumy oraz rozmyślania. Świetnie zagrany, rewelacyjnie napisany i wyreżyserowany, bardzo ładne zdjęcia oraz niesamowicie klimatyczna muzyka. Na pewno jednym z lepszych filmów, które dane mi było oglądać. 10/10.
Lśnienie --> jako wielki fan prozy Stephena Kinga nie mogłem nie obejrzeć ekranizacji jednej z jego najlepszych książek. Sam King ma co do filmu masę zastrzeżeń, ponieważ film bardzo odchodzi od oryginału i poza tytułem i głównym wątkiem przewodnim nie ma specjalnie dużo wspólnego z pierwowzorem literackim - mimo tego Kubrickowi udało się stworzyć coś naprawdę wielkiego. Klimat został idealnie przeniesiony z kartek na ekran - atmosfera izolacji, szaleństwa oraz zła. W filmie nie ma wielu strasznych momentów, ale przez właśnie klimat oraz GENIALNĄ muzykę przez cały seans siedziałem jak na szpilkach. Do tego kultowa rola Jacka Nicholsona, który pod względem aktorskim wspiął się na wyżyny. Chyba nigdy przed nim, ani po nim nikt tak autentycznie nie pokazał szaleństwa. Oklaski na stojąco. Bardzo dobrze o produkcji świadczy też jej wiek - ponad 30 lat na karku, a nadal straszy. 10/10.
ppaatt1 --> może i oglądasz jeden film dziennie, ale za to ja żadnego z podanych przez ciebie nie znam w najmniejszym stopniu. :) Jednak z tego co widzę, niemalże każdemu filmowi dajesz 10, więc muszą to być naprawdę udane produkcje.
^Trailer jest tak ckliwy, że aż mnie odrzuciło, choć początkowo film mnie zainteresował... przede wszystkim od strony wizualnej.
Bo to anime - nie ukrywajmy - jest ckliwe. Ale równocześnie nie oczekuj pozytywnych treści. :) Szczególnie podobało mi się rozwiązanie drugiego rozdziału. (zapomniałem wspomnieć, anime podzielone jest na trzy rozdziały tj. trzy okresy życia głównego bohatera.). Jeśli miałbym przystawiać to do jakiegoś filmu to przystawiłbym to do "What Dreams May Come". Jak widziałem np. na filmwebie, nawet jeśli ludziom nie spodobała się fabuła (właśnie zarzucając motyw nastoletnich nieszczęśliwych miłości) to zachwalali oprawę artystyczną. (szczególnie pierwszy rozdział jest piękny w swojej zimowej oprawie).
Jednak z tego co widzę, niemalże każdemu filmowi dajesz 10, więc muszą to być naprawdę udane produkcje.
Sam to stety albo niestety zauważyłem. Nie wiem czy to syndrom "7-10" tak często obecny przy fachowych recenzjach (nikt nie zjeżdża poniżej 7, a jak zjedzie to to gówno niesamowite) czy po prostu oglądam dobre filmy. (na mój gust dobre). Zwyczajnie nie biorę filmów z łapanki, opieram się na filmach mi poleconych, bądź znalezionych różnymi drogami. Ogólnie to szukam klimatu, a czasem i od humoru porządnego mindfucka. :)
Chyba nigdy przed nim, ani po nim nikt tak autentycznie nie pokazał szaleństwa.
A Klaus Kinski? O którym powiadano, że jako aktor był szaleńcem i chorym człowiekiem? :) A zawsze grał w filmach szaleńca. Z wiki w ramach ciekawostki:
"Werner Herzog, który znał Kinskiego od lat 50. powiedział po latach: "Kinski nie był aktorem. Nienawidził tego zawodu. Był jedynym geniuszem jakiego udało mi się spotkać.". Herzog mawiał także, że jeszcze gdy jako nastolatek dzielił z nim mieszkanie, Kinski dostawał nieraz kilkudniowych napadów szału. Rozbijał wówczas naczynia, niszczył meble."
o uciekinierach z Syberii, Colinem Curusiem w jednej z ról, fajny filmik
Krwawa Niedziela
30 stycznia 1972 roku narastające niepokoje w Irlandii Północnej osiągnęły apogeum. Dotychczasowe drobne potyczki i protesty które kończyły się na rzucaniu kamieniami w siły policyjne jak i wojsko przemieniły się w regularne walki z użyciem broni palnej, bomb i samochodów pułapek- użytych pierwszy raz na taką skalę właśnie w Irlandii Północnej. Film skupia się na tytułowej Krwawej Niedzieli. Tego dnia w mieście Londonderry (lub wedle mniejszości katolickiej zamieszkującej Ulster- Derry) odbył się pokojowy marsz, którego głównym celem było wywalczenie równych praw dla katolików jak i protestantów, powstrzymania ciągłej dyskryminacji katolików oraz wycofania prawa do natychmiastowego internowania każdej osoby podejrzanej o udział w grupach paramilitarnych. Marsz ten był również manifestem przeciwko zakazowi urządzania wszelkich marszy i parad. 30 stycznia spotkało się wiele osób- po raz pierwszy na taką skalę, by razem ramię w ramię przemaszerować w pokoju. Wśród protestujących znaczna ilość osób nie była pełnoletnia. Podczas tego marszu brytyjscy komandosi z 16 Air Assault Brigade otworzyli ogień z ostrej amunicji do ludzi biorących udział w marszu. Na skutek tego zdarzenia 14 cywili poniosło śmierć a kilkunastu zostało rannych. Dzień ten był przełomem w konflikcie Ulsterskim, a w efekcie agresywnego działania wojsk brytyjskich masa młodych ludzi dała się przekonać ugrupowaniu IRA by wstąpić w jego szeregi i podjąć walkę o prawa katolików w Irlandii Północnej. The Troubles- bo tak po angielsku nazywany jest ten konflikt pociągnął za sobą masę ofiar, a Irlandia Północna na kilkadziesiąt lat zamieniła się w jedno z najniebezpieczniejszych miejsc w Europie.
"Krwawa Niedziela" to film oparty w zupełności na faktach. Na próżno szukać w nim historii o wielkiej miłości, przyjaźni a nawet... podkładu muzycznego. Film nagrano w stylu paradokumentu, dzięki czemu możemy obserwować jedno wydarzenie z dwóch lub nawet trzech różnych perspektyw. Aktorzy przyłożyli wielką wagę do wiernego odegrania ról, spędzając wiele czasu na rozmowach z naocznymi świadkami tamtych wydarzeń. Warto również podkreślić iż aktorzy wcielający się w role żołnierzy sami byli byłymi jak i aktualnymi żołnierzami armii brytyjskiej. "Krwawa Niedziela" to czysta dawka faktów. Mimo iż film skupia się wokół konfliktu w Ulsterze polecam go również osobom nie interesującym się historią czy militariami. Bo poza cechami historycznymi jest to przede-wszystkim hołd oddany ofiarom bezprecedensowej masakry- bo tym właśnie była Krwawa Niedziela. Ten film ma u mnie solidne 10/10.
Trailer: http://www.youtube.com/watch?v=6sssXPYcXZc
Nie wiem dla czego obraz trailera jest bardzo słabej jakości. Zapewniam że film taki nie jest.
Kod nieśmiertelności lub jak ktos woli Source Code
ciekawy film s-f, z ciekawa akcja i banalnym (ckliwym) zakonczeniem
w spokojnym domowym zaciszu wart obejrzenia
na sale kinowa w szumie popcornu moze sie okazac zbyt malo efektowny
film rezysera o imieniu Duncan Jones, tworca filmu Moon
Pozdrawiam
Tożsamość / Unknown. Więcej się spodziewałem po tym filmie :/ jakiś taki bez jajeczny był. Mało tam się wszystko trzymało kupy. Główny bohater biorąc pod uwagę to co go spotkało był jakiś mało wiarygodny i za spokojny. Końcówka daje radę , ale tak tylko 6/10.
Łowcy umysłów - Tutaj muszę powiedzieć, że film na prawdę daje radę. Mocne 7.5/10. Takie przemieszanie akcji z historią miłosną i rozterkami wewnętrznymi głównego bohatera. Bardzo przyjemnie mi się oglądało z dziewczyną więc polecam dobre niecałe 2 godziny do obejrzenia z kimś bliskim :P
Sucker Punch--- Bardzo podobał mi się klimat tego filmu. Te przejścia między światami, ładne dziewczyny, fajna wartka akcja. Główna bohaterka wyglądająca jak taka laleczka ajjjj. Film od strony wizualnej w pytkę( oglądałem 2D). W 3D pewnie jeszcze więcej frajdy daje. Mocne 7/10 , a nawet 7.5. Polecam każdemu kto lubi ładnie zrobione filmy, ładne dziewczyny i dość nietypową historię w filmie :)
Sucker Punch - to kolejne dzieło Zacka Snydera - twórcy 300, Watchmen i Legend sowiego królestwa. Historia filmu rozgrywa się w latach 50. XX wieku. Główna bohaterka - Babydoll - zostaje umieszczona przez swego ojczyma w zakładzie psychiatrycznym. Za 5 dni ma przejść zabieg lobotomii. Czemu? By nigdy nie wyjawiła potwornych czynów swojego opiekuna.
W tym czasie bohaterka ucieka w alternatywny, wykreowany przez siebie świat. Spotyka tam Mędrca, który podpowiada jej jak uciec z zakładu.
Sucker Punch to tak naprawdę sprytnie zamaskowany dramat. Snyder serwuje nam rewelacyjne efekty specjalne, które będzie się wspominać jeszcze długo; świetny soundtrack i przyzwoitą grę aktorską - ale pod tym wszystkim kryje się coś głębszego - historia dziewczyny bezsilnej w stosunku do otoczenia i ojczym idącego po trupach do celu.
Rewelacja! Mocne 8/10
Ostatnio obejrzałem kilka filmów na VHS i DVD.
Underworld: Bunt Lykanów
Obejrzałem, bo bardzo podobały mi się dwie poprzednie części. W tym przypadku jest to prequel, akcja dzieje się wcześniej niż w dwóch poprzednich filmach, opowiadający o tym, jak wilkołaki uniezależniły się od wampirów. Trzyma poziom poprzedników.
Bardzo dobry dla fanów wampirów, wilkołaków i mrocznych klimatów.
Dobra rola Rhony Mitry i Billego Nighy.
Z niecierpliwością czekam na czwartą część, która ukaże się w 2012 roku, dopiero.
Wróci Kate Beckinsale jako Selene z dwóch pierwszych części ;)
8/10
Jako że ogólnie lubię klimaty wampirów i wilkołaków, zmusiłem się i obejrzałem w końcu Zmierzch i dwie pozostałe części.
Cóż, nie wiem, czemu ludzie tak po tym jeżdżą. Widać, że autorka powieści, która pewnie jest lepsza niż film, ma nieco inne spojrzenie na wampiry(nie zabija ich światło, tylko się błyszczą), ale film jak film, daje radę według mnie.
Od filmu byłem odstraszany komentarzami, że to film dla debili, pedałów i pustych nastolatek.
Obejrzałem i mogę z czystym sumieniem dać 6/10 wszystkim częściom. Nie jest tak źle, spodziewałem się kiczu, ale dało się obejrzeć. Ale horror to żaden nie jest.
Wzgórza mają oczy:
Obejrzałem ten film i spodobał mi się. Nie rozumiem tak niskiej oceny na filmwebie. Nie wiem, czego ludzie oczekują od takich filmów. Super fabuły wziętej z kosmosu? Świetnej gry aktorskiej której nie można nic zarzucić?
Ja oczekiwałem rzezi, krwi i tego, że przy tym filmie można się odmóżdżyć.
Dostałem to wszystko. Świetnie się bawiłem oglądając tę produkcję.
Obejrzę także drugą część.
7,5/10
Od zmierzchu do świtu:
Do obejrzenia tego filmu zachęciła mnie świetna obsada i oczywiście tematyka wampirów.
Nie zawiodłem się na tym filmie i spodobał mi się. Bardzo podobała mi się gra Tarantino i Clooneya, wypadli znakomicie.
Wampirki też fajne, brzydkie, potworne :) Tylko jakoś tak łatwe do pokonania.
Niby silniejsze od człowieka, a zabicie jednego było wręcz dziecinne proste, bohaterowie bez trudu kładli kolejne potwory mimo ich przewagi liczebnej.
Ale polecam, trochę inny film, odbiegający od Zmierzchów, Underworldów, czy Wywiadów z wampirem ale ciekawy. Co film, to inne spojrzenie na wampiry.
7,5/10
Godzilla, wersja amerykańska.
Nudziło mi się ostatnio i postanowiłem obejrzeć Godzillę w wersji USA.
Oglądałem ją parę lat temu już, ale chciałem jeszcze raz to zobaczyć.
Moim zdaniem jest to bardzo dobry film. Fani japońskiej wersji Godzilli skutecznie obniżają temu filmowi ocenę na filmwebie. Ale jak dla mnie, to udany remake.
Podoba mi się wygląd potwora. Efekty specjalne wgniatają w ziemię i do dziś są fantastyczne.
Przy czym gra aktorska również stoi na wysokim poziomie, Broderick czy Reno dobrze się spisali.
Oczywiście japońska Godzilla jest już legendarna i nic tego nie zmieni, sam lubię ją oglądać, ale amerykańska jak najbardziej daję radę.
8/10
Smakosz 2:
Oglądałem pierwszą część, to i postanowiłem obejrzeć drugą. Wypada słabiej. Tak czy inaczej, podobało mi się. 6/10
W końcu obejrzałem także 3 części Piratów z Karaibów :)
Już nie chce mi się pisać, więc w skrócie- świetny kawał kina.
Każdej części dałbym 9/10.
Teraz jestem w trakcie oglądania Pandorum.
Obejrzałem Pandorum. Świetny film sci-fi.
Znakomity klimat, ciemne pomieszczenia i korytarze opustoszałego statku kosmicznego, agresywne stwory chcące dopaść bohaterów, psychoza która sprawia, że ocaleni przestają racjonalnie myśleć i fajna końcówka. Warto obejrzeć.
8/10
Sucker Punch to tak naprawdę sprytnie zamaskowany dramat
W takim razie musi być naprawdę MOCNO zamaskowany, bo z dramatem wiele wspólnego to nie ma ;)
Predators 5,5/10
Po prawdzie to oglądałem ten film z nudów, leżał u mnie w pokoju i kurzył się od pewnego czasu, więc pomyślałem, że nadeszła jego pora. Początek filmu nawet mnie zaciekawił, dość ciekawy pomysł na fabułę, ale tylko z początku filmu, później wszystko wyglądało schematycznie, jak to w takich filmach bywa. Na samym początku domyśliłem się kto przeżyje, kto nie, co jest raczej proste do odgadnięcia. Mile wspominam nawiązanie do pierwszego Predatora z Arniem, kiedy to była mowa o pewnym komandosie, co przeżył dramatyczną walkę ze stworami- wysmarowany błotem oszukał bestię. :) Nie obyło się bez zerżniętej sceny z Predatora, kiedy to Yakuza stoczył samotną walkę z jednym z predatorów. Podsumowując polecam film dla tych, którzy lubią dżunglę, predatorów i schematyczność.
"The Dors"-nie podobal mi sie.A z horrorow,tyle pisano o "Zmierzchu"- ogladalam i wcale mi sie nie podobal,gdzies tak podchodzi pod bajke moim zdaniem.Ale film jest rzeczywiscie "ponury",mroczny.Ale nie za bardzo ciekawy.
Lot nad kukułczym gniazdem --> nadrabiania klasyki ciąg dalszy. Po raz kolejny mogłem na własne oczy przekonać się o wyśmienitych umiejętnościach aktorskich Jacka Nicholsona - w Lśnieniu genialnie zagrał psychopatę, ale tutaj wspiął się dosłownie na wyżyny swoich możliwości i śmiem twierdzić, że to jego rola życia. I jeden z lepszych filmów, które jak na razie oglądałem. Świetny drugi plan z Billym Bibbitem na czele, niesamowita muzyka i to coś w scenariuszu co nie pozwalało ani na chwilę się nudzić. 10/10.
Medium --> kolejny film w reżyserii Clinta Eastwooda. Tym razem na warsztat wziął sprawy paranormalne i po raz kolejny wyszedł mu dobry film. Świetnie pokazane poszczególne historie trójki bohaterów - spokojny, wyciszony klimat przykuwający jednak uwagę do samego końca. Bardzo dobra gra aktorska, zwłaszcza Matta Damona, który jest jednym z moich ulubionych aktorów. W filmie nie uświadczymy jakiejś szczególnej akcji - co najwyżej na samym początku widzimy jeden bardzo pokaźny efekt specjalny, mocno walący po oczach komputerem swoją drogą. Tak czy siak dobry film do obejrzenia w domu. 7/10.
Władcy umysłów --> następny film z Mattem Damonem, tym razem towarzyszy mu Emily Blunt, którą bardzo lubię oglądać. Może nie jest to produkcja wybitna, ale spędzony czas nie był na pewno czasem straconym. Szybka akcja, kilka momentów na zastanowienie się, co najważniejsze nie zostajemy zasypani masą efektów specjalnych. Wszystko dobrze wyważone, nie wiem co więcej mogę napisać - po prostu ciekawy film do zobaczenia, któremu jednak coś brakowało... 6,5/10.
Miasto śmierci --> tym razem niby-mroczny thiller z Jennifer Lopez w roli głównej. Ciekawy temat, jednak źle pokazany. Film mocno mnie znudził, aktorzy grali naprawdę sztywno, zakończenie też nieszczególne. Zapowiadało się dobrze, wyszło nie do końca tak jak miało wyjść... 4,5/10.
Kod nieśmiertelności --> Duncan Jones, po bardzo dobrym "Moon" kontynuuje dobrą passę. Może nie otrzymujemy tak głębokiego filmu jak w/w, ale jednocześnie nie uświadczymy bezmózgiej papki bez ładu i składu, z masą efektów specjalnych. Scenariusz napisany z głową, wymagający trochę zastanowienia, świetnie poprowadzona akcja (przez większość filmu razem z bohaterem przeżywamy te samo 8 minut, a jednak nikt się nudzi) i dobra obsada. Jedynie końcówka za bardzo pokręcona i wydłużona na siłę. 7/10.
Blade Runner --> i znowu klasyk, w tym przypadku sf. Film do mnie KOMPLETNIE nie trafił - pewnie przez wiek i czas w jakim go oglądałem. Nie zmienia to jednak faktu, że "Blade Runner" jest jednym z największych klasyków kina sf. Miał praktycznie wszystko to co potrzeba na rewelacyjną produkcję - mocny scenariusz, niesamowity pomysł i wytworzony klimat, aktorstwo na bardzo wysokim poziomie, oprawa audio-wizualna (jak na tamte czasy świetna, w Polsce nawet dziś jeszcze poza zasięgiem) i świetny reżyser. Ale wynudziłem się niemiłosiernie... W tym przypadku bez oceny, po prostu chciałem napisać, że i ten klasyk już obejrzałem. ;)
Piraci z Karaibów 4: Na nieznanych wodach - najsłabsza z części pod względem akcji i rozmachu, chociaż mimo braku 'Legolasa i Keiry' i skupieniu się na Sparrow'ie nawet ciekawsza i często zabawna, mimo wszystko aktorzy grali słabo i jakby na siłę, Czarnobrody wcale nie taki zły i mocarny, Penelope Cruz jako naiwna dziewczyna a Jack nadal udajacy głupka ma plan i wszystko mu się udaje albo on udaje ;), tylko że też jakby osłabł. Najlepszą rolę odegrał chyba Barbossa. Zabawne momenty i dobre widoki, 3D beznadziejne i prawie nie widoczne, napisy były w 3D.. reszta jakaś sztuczna, byłem w kinie, bo była promocja akurat a tak to lepiej obejrzec w domu i nie nastawiać się na hit, tylko dobrą przygodę. 6/10
X-Men: Pierwsza klasa - bardzo dobry film akcji, pod względem fabuły, efektów i emocji bohaterów. Ładne aktorki, dramatyzm i ciekawa postać Magneta i Xaviera, pozostali w sumie też dają radę. Fabularnie bardzo dobrze, dużo wyjaśnia i wnosi nowości, mimo braku 3D efekty były bardzo udane i lepsze niż dzień wcześniej widziani Piraci 4 3D, czy Ksiądz 3D jakiś czas temu. Ogółem pełne emocji i rozterek wewnętrznych bohaterów widowisko. Najlepsza część X-Men ze wszystkich 5ciu dotychczasowych :) 9+/10
X-Men Geneza: Wolverine - wcześniej myślałem że będzie naprawde dużo jatki i walk 'Rosomak vs reszta' a jest to bardziej rozłożone na kilka krótkich walk po całym filmie który streszcza życie Wolverina do momentu na kilka lat przed częścią pierwszą z 2000 roku i ukazuje jego dramatyzm. Dawniej jako całkiem dobry koleś a pózniej wsciekły mściciel. Całość ogółem trzyma poziom. Zniesmaczyły mnie tylko dwie rzeczy, które nie zgadzają się z innymi filmami, dotyczące Sabretootha i Xaviera ale może to też jest jakoś tam wytłumaczone inaczej ;) 8/10
Ostatnio oglądałem:
Sucker Punch - jeden z najgorszych i najnudniejszych filmów tej epoki. Początek bardzo fajnie zrealizowany i to jedyna zaleta filmu. Katastrofa do potęgi. I to niby twórcy Strażników? Coś mi się wierzyć nie chce. Ocena 2/10
Lincz - dobry film oparty na faktach. Trochę błędów i nieściśłości posiada, ale wciągał. Chyba najciekawszy film od czasów Długu. Ocena 7/10
The Ward - film Carpentera? Zdeka się zawiodłem. Chociaż pierwsza filmu dość udana. Niestety ostatnie minuty pozostają daleko do ideału. Ocena 5/10
Ja z taką prośbą o pomoc w znalezieniu filmu.
Film oooooj dość dawno go widziałem. Jedyne co pamiętam to scenę, w której dla faceta nakładano hełm, w którym żył jakiś robak i ten robak wchodził przez ucho i pustoszył głowę. Film był chyba Sci-fi. Mam nadzieję, że ktoś pomoże :P
ja oglądałem ostatnio piłę 6.
Siemka,
Nie chce zakładać nowego tematu, dlatego zapytam tutaj. Polecilibyście jakiś naprawdę dobry western (może być spaghetti).
Dzięki
"Zagubieni" 10/10
Jak dla mnie największe dzieło wszechczasów. Serial zawierający w sobie zarówno elementy przygodowe, science-fiction, a nawet dramatyczne, posiadający bardzo wyrazistych bohaterów oraz genialną muzykę, która doskonale podkreśla emocje towarzyszące poszczególnych scenom. Samo zakończenie spowodowało że się rozpłakałem. Nie zdarza mi się to zbyt często podczas oglądania filmu. Doprawdy, chyba nigdy nie widziałem nic tak wzruszającego, a zarazem genialnego, chociaż we wcześniejszych odcinkach było wiele momentów w których łzy same cisnęły się do oczu. Sama świadomość końca tego niesamowitego serialu doprowadza do smutku. Naprawdę, strasznie będzie mi go brakować, chociaż pewnie od czasu do czasu do niego wrócę.
"Kung Fu Szał" 7/10
Szału nie było, ale oglądało się całkiem nieźle, a to głównie dzięki fajnym efektom i niezłej choreografii. Fajna, lekka komedyjka na nudny wieczór.
Łowca Jeleni 9.5/10 ---> Nie lubię się rozpisywać dla mnie Arcydzieło. Niesamowita gra aktorska szczególnie De Niro i Christopher Walken. Kilka mocarnych scen. Film dosadnie pokazuje jak wojna potrafi zniszczyć człowieka psychicznie i fizycznie. Byłem zaskoczony że nagle akcja się przeniosła od razu w środku wojny, myślałem że będzie pokazane jak wylatują itp a tu od razu dżungla i brutalność Wietnamczyków. Film trwa 3 godziny ale dla mnie w ogóle się nie dłużył chociaż akcji tam nie było dużo
polecam wszystkim
http://www.youtube.com/watch?v=c6gpa8nUa70
Xinjin ---->
http://www.filmweb.pl/Dobry.Zly.Brzydki oceniony mam na 10/10 na filmwebie ;]
oraz http://www.filmweb.pl/3.10.Do.Yumy
Opancerzony 2009
Film akcji, którego fabuła obraca się wokół skradzionej furgonetki z 42 milionami dolarów. Na początku wydaje się ciekawy, ale po jakimś czasie staje się przewidywalny. Mimo to mnie osobiście wciągnął i dam 7/10.
Kung Fu Szał
Leciało w Polsacie to obejrzałem. Ten sam reżyser, który stworzył Shaolin Soccer i wielu aktorów z tego filmu, dlatego wydawało mi się, że będzie smieszne kino. Komedia niezła, trochę początek sknocony, ale wraz z czasem staje się coraz bardziej ciekawa. Naprawdę polecam fanom troszkę absurdalnego humoru, bo tego nie brakuje. Oceniam na 6.5/10
Naga Broń 33 1/3: Ostateczna zniewaga
Uwielbiam Nielsena i jego głupie komedie. I tym razem się nie zawiodłem. Uśmiałem się do łez, szczególnie końcówka świetna. Takie bezsensowne, że aż śmieszne. 8/10
Carnivale (2003-2005)
Carnivale jest trochę specyficzny ale jest doskonale dopracowanym serialem. Aktorzy pierwsza klasa, nie ma tam aktora który by mnie wkurzał jak to w wielu serialach jest: Michael J. Anderson mistrzostwo świata. Postacie są niesamowicie wykreowane, każdy posiada jakąś swoją tajemnicę, historię i nie przedstawia się jej od razu ale powoli: mamy tutaj ślepca Lodza romansującego z kobietą z brodą, rodzinę, w której matka i córka tańczą dla męskiej publiczności a zarządza nimi ojciec i mąż tych kobiet, młodą Sofie, której sparaliżowana matka pomaga wróżyć z kart, kobietę - zaklinacz węży posiadającą syna siłacza, głupiego lecz dobrego człowieka czy kuśtykającego mechanika Jonesy'ego i wielu wielu innych. Klimat lat '30 w Ameryce również jest kapitalnie oddany. Fabuła miażdży wszystko, a dodatkowo przedstawienie "nadprzyrodzonych" mocy nie jest zrobione jak w większości filmach, widowiskowo. Dodatkowo reżyseria, która jest znakomita, Daniel Knauf zrobił to czego inne seriale nie mają: poprowadził fabułę tak, że nie ma odcinka niewiele wnoszących do całego sezonu. Każdy odcinek jest ważny, i opuszczenie jednego może wnieść całkowite nierozumienie dalszej akcji. Widać, że serial był zaplanowany od początku do końca ... Największą wadą stacji HBO było zakończenie Carnivale na drugim sezonie.
Zastanawiam się dlaczego ludziom może ten serial się niepodobać ? Może ze względu na fakt, że ludzie są przyzwyczajeni do pięknych, hollywoodzkich twarzy a nie lubią odmienności, brzydoty. Grupa cyrkowców jest odmieńcami, wszystko tak jakby na odwrót niż w serialach które mamy możliwość oglądać. Pewnie dlatego ten serial jest tak NIESAMOWITY. Zatem polecam go wszystkim ! 10/10
Transformers 3 (2011)
Po kiepskiej drugiej części z lekką obawą wybierałem się na trzecią część produkcji Bay'a. Nastawiłem się na zabawę w stylu "fajerwerki" i się nie zawiodłem. Reżyser przedstawił nam ostateczną wojnę między robotami. Najbardziej podobało mi się w filmie szczegóły robotów, które były dopracowane perfekcyjnie. Film jednak posiada wiele wad: począwszy od beznadziejnego (według mnie) głównego bohatera Witwicky'ego grane przez LaBeouf po śmieszne wpadki reżyserskie np. dziewczyna, Carla nie była ani razu ubrudzona, po takich przejściach nadal piękna, różne fryzury oraz inne ubrania (zabawia się w Clarka zmieniającego w mgnieniu oka ubrania w budce telefonicznej?). Największą wadą filmu jest rozwleka fabuła z zakończeniem zrobionym bez pomysłu (scena z Carlą rozmawiającą z Megatronem niesamowicie mnie rozśmieszyła) ... Nie mniej jednak nastawiłem się na walkę robotów, której nie brakowało (jedynie za mało Optimusa Prime'a :P). 6,5/10
Piraci z Karaibów: Na nieznanych wodach (2011)
Jack Sparrow, któż nie zna tejże postaci ? Wybierając się do kina na ten sens zadałem sobie pytanie: Czy Jack nas nie znudził ? Po słabej, według mnie trzecie części przyszedł czas na ... coś nowego. W filmie powiało świeżość, nowa krew na planie zrobiła swoje - dobrze że pozbyto się Orlando Blooma. Brawa się należą się Penelopie Cruz, która zagrała bardzo dobrą rolę. Film wreszcie nabrał klimatu przygodowego a nie mieszanki fantasy z mnóstwem efektów specjalnych. Na ekranie nie zobaczymy wojny między statkami gdzie drzazgi i kule latają w powietrzu. Johnny Depp jak zwykle potrafił wejść w swoją rolę świetnie i na pytanie zadane na początku można śmiało stwierdzić: Nie :) Jack Sparrow nadal śmieszy (końcowa scena najlepsza :P) i jest taki jak w pierwszych dwóch częściach. W filmie oczywiście znajdziemy wady, nawet te większe jak postać księdza modela oraz słaba, bezpłciowa postać Czarnobrodego. Fabuła lekko przedłużana, ale dość spójna. Film mogę polecić ! 7,5/10
Oba filmy obejrzane w 3D ... Kiedy wreszcie moda się skończy na to badziewie ? :(
Także widziałem nowych Piratów(ale w 2D :)) i muszę przyznać, że podobała mi się chyba bardziej niż trójka, a może i dwójka... Wprawdzie historia banalna, ale sprawnie zrealizowana, twórcy nie silili się na nic poważnego i bardzo dobrze, bo film jest przyjemny i nie nudzi, po prostu dobre kino przygodowe. Były momenty także lekkiej autoironii, twórcy mogli podejść z dystansem do całej serii, co w sumie może nie przypaść do gustu osobom, które nie widziały wcześniejszych części, bo niektóre poczynania bohaterów w filmie są bardzo mocno przesadzone :) Jedyne co mi się nie podobało, to pewne sceny zrobione chyba pod 3D, np. wirujący na linie wokół palmy Sparrow, nie było to zbyt dobrze zrobione, zamazane i sztuczne.
Edit: Brak Keiry i Blooma oczywiście jest ogromnym plusem :)
Łyczek <- Czarnobrody mi się podobał, grał wyrachowanego psychola, ten jego spokój i znużenie było mylące :)
Ksiądz faktycznie za ładny, ale sam wątek z syreną nie był w sumie aż tak zły... kontrast dla zepsutego świata piratów.
Patologia - film o młody doktorze Greyu, który ukończył studia na Harvardzie i dostał się do najlepszego programu dla patologów. Tam spotyka kilka innych osób, które mają dość nietypową grę - jeden zabija człowieka, a pozostali muszą odgadnąć, jak to zrobił.
I powiem tak, pomysł fajny, ogląda się nieźle, ale sam film wydaje się kręcić ciągle wokół jednego. 6/10
Tożsamość - historia doktora Martina Harrisa, który po wypadku samochodowym budzi się w berlińskim szpitalu - po kolei przypomina sobie wszystko i postanawia odnaleźć żonę, która zatrzymała się w jednym z pobliskich hoteli. Wszystko byłoby ok, gdyby nie to, że główny bohater nie ma dokumentów, a jego żona ma nowego męża o tym samym imieniu i nazwisku.
Dużo zwrotów akcji, wciąga - trochę małych niedociągnięć, jednak 8/10 się należy.
Dzisiaj jeszcze wybieram się na Transformers 3, później opiszę wrażenia z seansu. :)
Dawno temu w Ameryce [1984] 9/10
Dość długo zwlekałem przed obejrzeniem świetnego kina w reżyserii Sergia Leone- z resztą ostatniego w jego karierze. 3,5 godzinne dzieło podzieliłem sobie na raty, gdyż nie miałem czasu, aby je obejrzeć na raz. Film został podzielony na poszczególne etapy życia głównego bohatera, w którego rolę wcielił się Robert de Niro- w filmie David "Noodles" Aaronson- po prostu "Klucha". Wydarzenia towarzyszące bohaterom filmu są ciekawe i aż chce się dalej oglądać, aby się dowiedzieć, jakie będzie zwieńczenie historii. Film dzieje się w różnych latach od 1920, przez prohibicję do 1967. W ekranizacji bardzo dobrze przedstawiona jest przyjaźń grupy, a w szczególności głównego bohatera, wraz z jego kompanem Maksem, która kończy się przykrym końcem ich koleżeństwa. Po obejrzeniu filmu warto trochę poczytać o spekulacjach, jakie towarzyszą zakończeniu filmu, a w szczególności, ostatniej scenie, w której de Niro po zaciągnięciu się pokazuje "szczery" uśmiech... :)
Mówiąc krótko polecam.
"127 Godzin" 10/10
Doskonały film, ukazujący dramat człowieka uwięzionego w skalnej rozpadlinie. Bardzo przekonywująca kreacja Jamesa Franco, niesamowita muzyka oraz cudowne zdjęcia. Smaczku dodaje jeszcze fakt że ta historia wydarzyła się naprawdę. Jestem pełen podziwu dla wytrzymałości fizycznej jak i psychicznej człowieka, który za wszelką cenę starał się zwalczyć przeciwności losu i u samego końca był zmuszony do podjęcia tak dramatycznej decyzji. Film w doskonały sposób obrazuje tamto wydarzenie i oddaje emocje, które mu towarzyszyły. Polecam!
Amerykanscy Chlopcy Jeden Dzien w Iraku.
Komu spodobaly sie takie produkcje jak
Helikopter w Ogniu... polecam!
Dzień Próby (2001) - Można by rzec, że to kolejny film, w którym widzimy żółtodzioba i zawodowca na pierwszym planie. W większości tak właśnie jest. W tych rolach odpowiednio Ethan Hawke (jako Jake Hoyt) i Denzel Washington (jako Alonzo Harris), którzy moim zdaniem bardzo dobrze wywiązali się ze swych zadań. Jake już od jakiegoś czasu jest policjantem, któremu marzy się karanie złych i bycie sprawiedliwym. Dostaje telefon od Alonzo, z wydziału narkotykowego, który proponuje spotkanie, aby potem "przetestować" kandydata do członka swej jednostki. Tak oto zaczyna się "Dzień Próby" Jake'a, który będzie najbardziej pokręconym dniem w jego życiu. Zobaczy, jak naprawdę wygląda życie na ulicy i z jakimi problemami trzeba się zmagać, aby zapanować nad tym wszystkim. Tyle z fabuły, żeby niczego więcej nie zdradzać. Mnie film bardzo wciągnął i niemal każdy aspekt oceniam pozytywnie. Począwszy od duetu aktorskiego, aż po soundtrack. Polecam! 9/10
Niepokonani (2010) - Opowieść o zesłaniu Polaka na Syberię, który ma odwagę dokonać ucieczki z tego koszmaru i jeszcze większe samozaparcie, aby sprostać temu zadaniu. Z namową kilku innych zesłanych udaje mu się ta sztuka i przez cały film obserwujemy ich wędrówkę ku wolności. Na pierwszy rzut oka widać znaną obsadę, bo i Farrell jest, a nawet Harris. Ogólnie film z mojego punktu widzenia trochę się dłużył i brakowało więcej dramatycznych momentów, poza niedostakiem żywności czy wody. Miałem też wrażenie, że lepiej by to wszystko wyszło, jakby ktoś kompetentny z Polski się za to zabrał, ale tu mogę tylko gdybać. Niemniej jednak chyba warto zobaczyć tę produkcję, ponieważ niewiele osób jest zaznajomionych z tym tematem (większość woli te z kultem ofiary), a także można się przekonać, że w oczach obcokrajowców Polacy to nie tylko sami złodzieje i łachudry. 6/10
Żona na niby (2011) - Mimo, że nie przepadam za komediami romantycznymi, to postanowiłem obejrzeć, gdyż nawet lubię gdy - aktor=Sandler, reżyser=Dugan. Sandlerowi tym razem trafiła się rola klasycznego uwodziciela, Danny'ego, który zamiast uroku osobistego używa obrączki, wmawiając innym kobietom, jaki to on jest nieszczęśliwy w swoim związku, choć w żadnym poważnym związku oczywiście nie jest. Gdy na cel bierze sobie piękną Palmer, czuje, że to ona może być tą jedyną, aczkolwiek ona sama nie może znieść myśli, że została uwiedziona przez żonatego. Danny wmawia jej, że i tak na dniach rozwodzi się ze swą żoną, lecz Palmer pragnie ją poznać. Tutaj sytuacja dość mocno się komplikuje i tak jako "żonę na niby" ustawia sobie jego asystentkę z pracy, Katherine (w tej roli Jennifer Aniston). Może nie jest to szczyt oryginalności, ale fabuła jest odpowiednio pokręcona, aby mogła się podobać. Obawiałem się, że będzie dużo "sucharów" od Sandlera, ale o dziwo, humor stoi na dobrym, wyważonym poziomie. Uśmiechu dostarczają sceny, gdzie "małżonkowie na niby" muszą ciągle wymyślać o sobie różne historie, aby ich związek wyglądał na prawdziwy. Mamy też tutaj bardzo fajny, wakacyjny klimacik, gdyż spora część filmu odbywa się na Hawajach. W dodatku Aniston w dalszym ciągu wygląda imponująco, a ta druga paniuchna też ma się czym pochwalić. Może jedynie zakończenie jest trochę zbyt "bezproblemowe", że to tak ujmę. Reasumując, "Żona na niby" jest dobrą propozycją na letni, wieczorny seans, gdyż posiada odpowiedni do tego nastrój i ogólnie film jest naprawdę lekki. Ja po obejrzeniu byłem pozytywnie zaskoczony. 8/10
To chyba mój pierwszy post w tym wątku, postaram się co jakiś czas wrzucać swoje opinie, bo ostatnio oglądam średnio jeden film na dzień.
Auta 2 (2011)
Uwielbiam filmy Pixara (poza trylogią Toy Story) i byłem bardzo ciekaw co takiego przedstawią nam, widzom kolejny raz. W najnowszym dziele z wytwórni Pixar zobaczyć możemy Francję, Japonię czy Włochy przerobioną na świat aut - od zwykłego społeczeństwa po papieża i królową angielską. Odwzorowanie naszego świata robi wrażenie, ponieważ autorzy nie zapomnieli o najmniejszych detalach. W drugiej części „Aut” zdecydowanie więcej się dzieje, akcja jest napięta i dynamiczna. Maszyny wyposażone w najdoskonalsze gadżety walczą z przestępczością niczym James Bond. Takich efektów i intryg nie powstydził by się najlepszy film akcji. Twórcy bajki posunęli się nawet jeszcze dalej niż w pierwszej części – tym razem nie tylko auta przemówiły ludzkim głosem ale i łódki czy samoloty. Nie zabrakło oczywiście dobrego humoru, kolorowych krajobrazów i dopracowania filmu w każdym szczególe. Fabuła do dzieci raczej nie trafi ale sama grafika jak najbardziej tak. Film skierowany według mnie jest głównie do starszych dzieci oraz dorosłych. Polecam ! 8/10
X-Men: Pierwsza klasa - Muszę przyznać, że film bardzo dobry. Czerpałem dużą przyjemność z momentów w których sobie myślałem : ahh więc to stąd Magneto ma swój hełm, albo aaaah więc to dlatego Xavier nie da rady chodzić itp itd. Nastawiałem się na kolejny nudny film sci-fi ale na szczęście się rozczarowałem :P 8/10
Bunnyman ---> Kolejny niskobudżetowy horror z USA. Tym razem groźnym mordercą jest człowiek w przebraniu .......(wait for it.....) Królika XD. Film daje radę niektórymi wstawkami. Taki trochę przypominający Teksańską masakrę piłą mechaniczną (ale tylko troszkę). Jak kogoś nie zraża kiepska gra aktorska i kiepsko nakręcony film to da się go jakoś przeżyć. 5/10
Człowiek, którego nie było - kolejny film braci Coen'ów, który bardzo mi się podobał. Tym razem głównym bohaterem jest statystyczny fryzjer, który postanawia zrobić coś niebanalnego w swoim życiu.
Jeśli ktoś oglądał poprzednie filmy Coen'ów to wie, że można spodziewać się po nich niekonwencjonalnego rozwoju akcji, tak jest też tutaj. W sumie, film ma wyraziste postacie, stylową realizację, ciekawą fabułę = ogląda się bardzo przyjemnie.
Trochę tego jest, dlatego też nie będę się specjalnie rozpisywał:
Star Trek (remake J.J. Abramsa) --> nie lubię sf, po seansie tego filmu raczej to się nie zmieni, chociaż oglądało się bez bólu. 6/10.
Transformers 3 --> za Transformersami nigdy nie przepadałem, ale skoro miałem okazję wybrać się do kina to się wybrałem. I nie żałuję - bardzo ładny wizualnie film, tyle tylko, że na jakąś poważną akcję przyjdzie nam czekać dobrą godzinę. Do tego strasznie sztuczna nowa Megan Fox. 6/10.
Milczenie owiec --> ponownie w ramach nadrabiania klasyki. Cóż mogę napisać - wszystko było na swoim miejscu. 9/10.
Czerwony smok (ten z Edwardem Nortonem) --> to tak obejrzane aby mieć zakończoną sagę Hannibala Lectera. Praktycznie to samo co w Milczeniu owiec, tylko gorzej podane, z momentami lepszymi i gorszymi. 6/10.
W imieniu armii --> pomysł na film pozytywnie mnie zaskoczył. Początek również był zaskakująco dobry, jednak im dalej tym nudniej. 7/10.
Rozważni i romantyczni - klub miłośników Jane Austen --> a to z kolei obejrzałem tylko dla Emily Blunt (świetna rola). Zjadliwa historia, nie wnosząca nic nowego. 6/10.
Zapach kobiety --> w ramach nadrabiania klasyki. Geniusz w wykonaniu Ala Pacino, dla którego cała reszta była tylko tłem. I genialna scena tanga. 8/10.
Red --> a tutaj miłe zaskoczenie. Ciekawy i efekciarski film z bardzo dobrą obsadą - Willis, Freeman, Mirren i Louise-Parker. Ciągła akcja, świetna muzyka i dobre efekty specjalne. 7/10.
W stronę słońca --> jak na film reżysera Trainspotting czy 127 godzin to trochę mało. W zamierzeniu miało wyjść oryginalnie i ciekawie z dobrym klimatem, a skończyło się średnim i nudnym filmie, mającym błędy w scenariuszu. 5/10.
Inwazja - bitwa o LA --> nie mam wiele do napisania - taka nawalanka bez większego ładu i składu, z dobrą warstwą audio-wizualną. 6/10.
Tożsamość (z Liamem Nessonem) --> dobry film akcji, chociaż samo rozwiązanie głównego wątku bardzo mnie zawiodło. 7/10.
W cieniu chwały --> ciekawy dramat policyjny. Dobrzy aktorzy, mam wrażanie, że jednak ze scenariusza można było więcej wykrzesać. Ale i tak było ok. 6/10.
X-Men: First Class / X-Men: Pierwsza klasa
Dobry film, chyba najlepszy z wszystkich o mutantach. Zwłaszcza dla zaznajomionych z pozostałymi. Choć twórcy zastrzegają, że nie ma nic wspólnego z trylogią i Origins, dużo tu nawiązań i wyjaśnień "dlaczego tak" (choć niepełnosprawność Xaviera to właśnie rozbieżność z poprzednimi filmami). Bardzo dobrze się bawiłem, choć żaden ze mnie fanatyk komiksowy. No i scena z Wolverinem pozamiatała.
Source Code / Kod nieśmiertelności
Podobał mi się, bo zaczyna się mindfuckiem, a potem po kolei wszystko się wyjaśnia i to logicznie (na tyle, na ile na to pozwala gatunek science-fiction). Dobra główna rola i dobry patent na film. Momentami niepotrzebny moralny patos i błyskawiczne love store, ale da się przeżyć. Zakończenie dla niektórych może być słabe, ale mi się podobało - zwłaszcza, że można je potraktować tylko jako dodatkową scenę pt. "co by było gdyby" do tego właściwego zakończenia. Warto zobaczyć.
Życie na Marsie / Life on Mars (2006 - 2007)
Sam Tyler to brytyjski policjant z Manchesteru. Prowadzi on śledztwo w sprawie pewnego mordercy. Niestety ktoś porywa jego ukochaną, a on sam zostaje potrącony przez samochód. Gdy się budzi zauważa pewną różnicę. Zamiast obudzić się w 2006 roku trafia do... 1973 roku. Okazuje się, jednak że i w tych latach jest brytyjskim policjantem. Rozwiązując kolejne śledztwa stara się zrozumieć co się stało. Przeniósł się w czasie? Oszalał? A może jest w śpiączce? Sytuacji wcale nie poprawia przestarzała technologia oraz nieporządek panujący w policji...
Life on Mars to brytyjski serial. Genialny brytyjski serial. Świetni bohaterowie. Sam Tyler jak i reszta bohaterów. Siłą napędową jest kreacja Gene Hunta, nadkomisarza, który jest chamskim szowinistą działającym czasem na granicy prawa, ale będący jednocześnie bardzo zabawną postacią. (i pozytywną.). Świetnie dla jego postaci rozpisano dialogi. Tak pięknych brytyjskich wiązanek przekleństw nigdy nie słyszałem. ;) Drugą postacią która mi się bardzo spodobała to serialowa przedstawicielka płci pięknej Annie Cartwright. Posiada ona niesamowicie fajny głos z brytyjskim akcentem. ;) Z racji tego, ze są lata 70 to i klimat tych lat został zachowany. Świetna muzyka (!), stare samochody i ubiór. Powstały tylko dwa sezony, ale historia jest kompletna. (oczywiście można byłoby to dalej poprowadzić, ale wszystkie wątki zostały zamknięte). Bardzo wciąga. Łykałem epizod za epizodem. Dużo humoru, ale też i refleksji nt. tamtych lat. ;) Świetnym elementem też są wizje i sny Tylera, tajemnicze i "horrorowate". Zakończenie również mi się podobało.
Polecam wszystkim. Bardzo przyjemny serial. Świetny klimat.
Za to tłumacz tytułu powinien dostać w ryj. Nie czaję po co zmieniać tytuł serialu, gdy tytułem serialu jest tytuł piosenki? I do tego to głównie nawiązuje? Zresztą tłumaczenie kontynuacji też nie powinno mieć miejsca.
9/10
http://www.youtube.com/watch?v=B2A49wYtBkk
Teraz się zabieram za Ashes to Ashes.
X-Men: First Class (2011)
Rozczarował mnie ten film. Po reżyserze, który zaserwował nam swego czasu bardzo dobrego i oryginalnego Kick-Assa, oczekiwałem czego w zupełnie innym klimacie. Po tych wszystkich ochach i achach widzów i recenzentów (z wieszczeniem Oscara włącznie), spodziewałem się czegoś co przyćmi oba Batmany Nolana i Sin City. Cóż - nie przyćmił nawet Kick-Assa. Żeby nie było - filmik fajny z ciekawym pomysłem wplątania prawdziwej historii do filmu s-f. Ale nie ma tego "czegoś", tej iskry, która zachęciłaby mnie do ponownego obejrzenia. Dla mnie to standardowa bajka o superbohaterach ze świetną sceną ataku pewnych mutantów na pewną placówkę.
6/10
Kill Bill 1 i 2
Obejrzałem te filmy, ponieważ polecili mi koledzy, twierdząc, ze to kawał dobrego kina. No i się nie zawiodłem. Tarantino stworzył naprawdę świetne filmy, w swoim stylu.
Pierwsza część podobała mi się nieco bardziej od drugiej, a to ze względu na bardziej japoński klimat, który bardzo lubię. Ogólnie filmy te to duża dawka akcją. Thurman w roli kobiety mścicielki spisała się wprost rewelacyjnie.
8/10
9 Kompania
Tym filmem zainteresowałem się po wątku na tym forum w tym dziale :)
Zdania na jego temat były podzielone, ale postanowiłem obejrzeć, bo lubię filmy o tej tematyce. I się nie rozczarowałem. Piękny i dramatyczny momentami film. Według mnie świetna gra aktorska, naprawdę można było się wczuć w bohaterów(ja tak miałem). W filmie zostaje w jakimś stopniu ukazane, jak okrutna jest wojna. Ponadto rewelacyjny soundtrack który mnie oczarował.
http://www.youtube.com/watch?v=AWMCfjOvqaw
http://www.youtube.com/watch?v=SbhQD5PniT0
9/10
Myślę, że warto dodać, że nie przepadam za Rosjanami i ich narodem z wiadomych względów, ale ten film sprawił że w trakcie oglądania zupełnie zapomniałem o tym.
http://www.filmweb.pl/film/Pot%C4%99ga+strachu-2006-142672 oglądaliście ten film? Obejrzałem go przed chwilą i dla mnie bomba! jeden z najlepszych filmów akcji jakie oglądałem.
,,Potęga Strachu''
Ps.Pizystrat 9 kompania jak dla mnie najlepszy film wojenny.Polecam również miłośnikom tego tematu.
Obejrzałem sobie The Game Finchera i naprawdę mi się podobał, kurde uwielbiam jego filmy, zostały mi 2 do obejrzenia i jak dotąd na żadnym się nie zawiodłem. Może niektórzy uznaliby ten film za naiwny, ale ja jestem zachwycony, tak właśnie powinno wyglądać dobre kino z mojego punktu widzenia.
O fabule itp. nie będę pisał, bo 1 spoiler może wszystko zepsuć. 9+/10
Super 8- film w starym stylu z lat 80. Podobał mi się bardzo, do końca trzymał w napięciu, nie pokazywał jak wygląda "potwór", świetny przede wszystkim początek i środkowa część filmu końcówka trochę banalna i naciągana, ale nie było aż tak źle.
Efekty specjalne bardzo dobre, na początku w dużych ilościach, gra aktorska podobnie może tylko niektórzy drugoplanowi nie trzymali poziomu.
Film więc warty oglądnięcia, moja ocena 8/10.
Sekretne okno (2004)
Wczoraj na Polsacie leciał film na podstawie opowiadania Stephena Kinga (mojego ulubionego pisarza). Jak zwykle można było się spodziewać ciekawej, zawiłej fabuły. Film opowiada o pisarzu Mort'ie Rainerze, którego małżeństwo się rozpadło a sam zaszywa się w domku na odludziu. Pewnego dnia do jego domu zawitał tajemniczy mężczyzna o nazwisku Shoother, który oskraża Morta o plagiat i nalega, by ten zmienił zakończenie swego opowiadania. Jest to niedorzeczne, bo bohater wie, że od nikogo nie czerpał pisząc swoją powieść, ale musi potwierdzić owemu mężczyźnie, że mówi prawdę. Od tego momentu zaczynają się coraz to dziwniejsze wydarzenia. Atmosfera tajemniczości jest kreowana przy pomocy prostych chwytów, jakie są stosowane w kinach grozy: domek na odludziu, deszcz, podróż samochodem przez las itp. Jednak, klimat film istnieje, a grający świetną (według mnie) rolę Johnny Depp jeszcze bardziej go potęguje. Niestety, w filmie zawodzi akcja. Gra reżysera z widzem praktycznie nie istnieje, brakuje typowych zwrotów wydarzeń. Końcówka filmu nie trzyma w napięciu i nie robi tak dużego wrażenia. W sumie nie wiem co chciał osiągnąć reżyser ? To film, w którym większość jest spłycone: analiza psychiki człowieka, niewytłumaczalne zachowanie bohatera czy nawet strach podczas oglądania. Najbardziej co w tym filmie mi się nie podobało to zakończenie. Podczas seansu nie wystąpił u mnie domysł typu: jak ta cała historia się zakończy ? Niestety mniej więcej od 1/3 filmu wiedziałem jakie będzie prawdopodobne zakończenie tego filmu. Liczyłem że reżyser zmieni moje domysły o 180 stopni, lecz się zawiodłem ... Myślę, że gdyby nie dobra gra Deppa to film byłby o wiele słabszy. Film to mniej niż średni thriller bez wielkiej ilości mordów, krwi itp. Do obejrzenia, lecz bez większych rewelacji. 6,5 / 10 (gdyby nie Depp dałbym 5,5)
Czy ktoś widział drzewo życia? Bo nie wiem czy na to iść do kina czy nie, ponoć jest nudny, bełkotliwy i pseudointelektualny nawet dla osób, które lubią kino "ambitne"...
Malick nudny, wątpię. Raczej nie wszyscy widzowie dorośli do pewnych filmów, tym bardziej że jest to chyba duże kino z dużymi ambicjami (nieczęste połączenie), więc i wyświetlane nie tylko niszowo ale i w multipleksach, przynajmniej niektórych więc i ryzyko kontaktu z filmem przypadkowego widza obwieszonego popcornem - choćby u nas Multikino nie podjęło ryzyka, a chyba Helios tak.
HUtH ---> Też się zastanawiałem nad wybraniem się do kina na ten film :)
Oceny są bardzo różne ... na filmwebie 6,2 / 10 co stawia go jako średni film, zaś na imdb 7,9 / 10 co wskazuje, że film jest bardzo dobry ..
Gran Torino (2008)
Film obejrzałem kilka dni temu zaciekawiony po jednym z wątków na golu. Reżyserem jak i głównym bohaterem jest Clint Eastwood, który już przyzwyczaił mnie do wysokiej klasy kina. Przełamywanie barier etnicznych, czy też kulturowych dla byłego żołnierza nie jest łatwym orzechem do zgryzienia. Humor, który emanuje od Clinta jest niczego sobie. Można więc pośmiać się i niekiedy z niesmakiem spojrzeć na gangi, które dla zachowania renomy są zdolne do najgorszych bezeceństw. Nie porwał mnie niczym inne filmy poruszające tego typu tematykę. Nie wzruszył na tyle, aby kilka godzin po seansie jeszcze o nim rozmyślać. Niemniej jednak jest to dobre kino z zaskakującym końcem. Ogólnie film oceniam 8/10.
Pan Popper i jego pingwiny (2011)
Wybrałem się dzisiaj na ten film, głównie za namową dziewczyny, gdyż lubi wszelkiego rodzaju filmy familijny czy też animowane. Film jako komedia, jest bardzo słaby ale można było się już tego domyśleć po wszystkich zwiastunach: pingwin myjący się w muszli klozetowej, pingwin puszczający bąki itp. Wybrałem się na ten film jak na film familijny i się raczej nie zawiodłem. W filmie ukazują się takie problemy rodzica weekendowego, brak więzi między ojcem a córką - niby banalne lecz życiowe. Może samo rozwiązanie "nawrócenia głównego bohatera poprzez pingwiny" nie jest najlepsze ale film nie jest wcale najgorszy jak wskazują na to oceny i recenzje. Być może to przez rolę Pana Poppera, w którego wcielił się świetny sprzed lat Jim Carrey. Wybierając się na ten film nie oczekujmy "Ace Ventury" ani "Truman Show". 6,5 / 10
Tak czułem, że to będzie raczej "Kłamca, kłamca 2: Przybycie pingwinów" Marnuje się ten Carrey ostatnio. Chociaż "Yes Man" był całkiem niezły.
Na temat fabuł nie będę się rozpisywał, bo każdy chyba zna te tytuły, a nawet jak nie, to fabuła nie ma tam większego znaczenia.
Hard Boiled (Dzieci Triady) > John Woo, 1992
Odświeżyłem klasyk (mówcie co chcecie, dla mnie to jest klasyk), jako że czekam na zamówioną niedawno grę Stranglehold, będącą kontynuacją tegoż filmu. W skrócie- akcja w czystej postaci, gdzie dużo jest strzelania, pojemność magazynków jest nieograniczona, a fabuła ogranicza się do tego, że jest. Z początku fajnie, podobają się bardzo dobrze i klimatycznie zrealizowane strzelaniny, pod koniec trochę już wieją one jednak nudą.
7/10
Desperado
8/10
Też klasyk, podobnie jak wyżej, tylko lepiej- więcej humoru, sympatyczny bohater, fajna i ze smakiem zaprezentowana scena erotyczna, więcej jakby "urozmaiceń" akcji.
Coś dawno tutaj nie pisałem, pora to chociaż trochę nadrobić :P
Zapaśnik / The Wrestler [2008] - Darren Aronofsky, przez jednych wielbiony za swój styl łączenia styli, dodawania elementów psychologicznych i filozoficznych, przez drugich nazywany typowym, szarym twórcą bez większej wyobraźni. Czy "Zapaśnik", który jest zgoła odmienny od poprzednich filmów tego twórcy się udał?
Randy "The Ram" Robinson to słynny w latach 80-tych zapaśnik. Niestety, ale 20 lat później Randy jest tylko cieniem dawnego siebie - pracujący w hipermarkecie, podstarzały i napompowany sterydami facet chwilę sławy ma już za sobą. Zapaśnik jednak nie potrafi zerwać z dawnym życiem, wciąż bierze sterydy i w weekendy walczy przed skromną widownią dla marnych pieniędzy. Jednak po jednej z walk, gdy Randy jest o krok od śmierci, postanawia naprawić swoje błędy i zmienić swoje życie, idąc śladem zasady "nigdy nie jest za późno...".
"Zapaśnik" to w sumie kilka filmów w jednym. Mamy przedstawiony zarys ogólny, w jakim Aronofsky czuł się zawsze najlepiej, czyli marazmu życia oraz ślepego punktu widzenia bohaterów, którzy ślepo kierują się ku samozniszczeniu. Mamy sam obraz zapasów jako sportu całkowicie wyreżyserowanego a także typowy dramat obyczajowy, chęć naprawienia spraw po zmarnowanym życiu. Jednak przede wszystkim jest to obraz bardzo osobisty i emocjonalny, mieszanina wszystkich tych elementów połączona z rewelacyjnym aktorstwem, montażem oraz soundtrackiem. Główny bohater to człowiek, który zatrzymał się w ślepym punkcie i nie widzi dla siebie żadnej zbliżającej się zmiany. Przyczepa Randy'ego jest obklejona plakatami z lat jego świetności, zaś on sam wciąż stara się czuć jak gwiazda, mimo faktu, że świat o nim zapomniał. Kluczowym elementem w fabule jest walka, po której Randy jest poddany operacji wszczepienia bajpasów, przez co nie może już dłużej walczyć. Wtedy mamy kolejny element filmu, w którym główny bohater próbuje się wzbić "od zera do bohatera". Motyw jak najbardziej oklepany, zwykle postać robi smutne oczka, przeprasza wszystkich za swe uczynki i wszyscy których olewał znów go kochają, jednak nie tutaj. "The Ram" ponosi ciągłe porażki, fani o nim zapomnieli, zdrowie mu nie dopisuje, kobieta którą kochanie nie chce odwzajemnić swoich uczuć, zaś córka go nienawidzi. Z czasem próbuje to wszystko w mniejszy lub większy sposób poukładać, jednak wciąż prowadzi go to do autodestrukcji. Kolejne porażki coraz bardziej przygnębiają i tak już zmarnowanego bohatera. I nagle zdajemy sobie sprawę, że oklepany motyw wcale nie jest tak oklepany - zamiast szczęśliwych rozwiązań, wciąż czujemy się przygnębieni. Ostatnim elementem fabuły jest sam wrestling zza kulis, pokazujący ten sport jako robiony typowo pod publiczność, w którym przeciwnicy na ringu są przyjaciółmi poza nim. Każdy element walk jest ustalony i robiony ku uciesze widzów.
Mimo wspaniałości i zawiłości fabuły, to nie ją uznaję za najlepszy element filmu. Największy popis dał reżyser w kwestii montażu. Obraz kręcony niemalże na styl dokumentu, z użyciem jednej kamery wciąż podążającej przy bohaterze. Czujemy się dzięki temu niezwykle związani z postaciami, Aronofsky chce zaangażować widza jak najbardziej w swą opowieść. Dodatkowej więzi emocjonalnej dodaje sama obsada aktorska, na której czele stoi Mickey Rourke w roli Randy'ego. Wielki, zmęczony cień samego siebie - niczym sam Rourke. Może właśnie dlatego jego postać jest tak ekspresywna, gdyż aktor widział po części w swym bohaterze samego siebie? Bohatera dawnych lat, który odszedł trochę w zapomnienie. Kolejna Wielka rola z tego filmu to postać striptizerki Cassidy, w którą wcieliła się Marisa Tomei. Zamknięta w sobie i trzymająca świat oraz facetów na dystans Cassidy to kobieta typowo po przejściach, chcąca miłości, lecz bojąca się zranienia. Razem z Randym tworzy niemal idealnie zniszczoną parę, chociaż i tak boi się roczarowania. Aż dziw bierze, że średnia rola Penelope Cruz z "Vicky Cristina Barcelona" wygrała z Marisą Tomei w bitwie o Oscara. Od strony technicznej należy również wspomnieć o soundtracku, idealnie pasującym do filmu. Przez 80% obrazu nie dostajemy żadnej muzyki, jednak gdy zaczyna coś grać w tle, to już naprawdę dobrego. Połączona muzyka autorstwa jak zwykle genialnego Clinta Mansella oraz hard rockowe kawałki przedstawiają charakter bohatera, z zewnątrz starodawnego i twardego, z drugiej delikatnego i chcącego akceptacji.
"Zapaśnik" to film zdecydowanie godny polecenia. Ma w sobie proste elementy, jednak świetnie połączone przez znakomitego reżysera. Zwykła historia o facecie chcącym zmienić swoje życie wcale nie jest tak zwykła (co zresztą finalnie pokazuje w rewelacyjnej scenie kończącej) jak mogłoby się wydawać. Jest przesycony bólem i ludzką ułomnością do rzeczy ważnych. Jest to film zdecydowanie inny od "Requiem dla snu" czy ostatniego "Czarnego łabędzia", problemy psychologiczne bohatera nie są aż tak uwydatnione na rzecz jego emocji. I dobrze, bo dla TAKIEGO Rourke'a warto łamać schematy, nawet jeżeli dotyczą one samego reżysera. 9/10
Sunshine Cleaning --> ciekawy dramat z Emily Blunt i Amy Adams w rolach głównych. Chwilami można się zaśmiać, a chwilami szczerze wzruszyć. Na plus dobre aktorstwo i oryginalny pomysł na film. 6,5/10.
Mechanik: Prawo zemsty --> nawalanka z Jasonem Stathamem. Nihil novi - fabuła nie gra tu większej roli, a wszystko jest pretekstem do kolejnej bitki. Nawet fajne - 5,5/10.
Krzyk 2 --> niczym nie różni się od innych części z serii - kultowy główny zabójca znowu morduje. 5/10.
Krzyk 4 --> j/w
Najście --> nawet dobry francuski slasher. Jest krwawo, jest klimatycznie, jest dobrze. 7/10.
Biutiful --> dramat z Javier Bardemem. Bardzo spokojny, wyciszony film. Moim zdaniem spokojnie mógłby trwać o pół godziny mniej. Mimo wszystko dało się oglądać - 6/10.
Policja zastępcza --> absurdalna komedia, nie w moim stylu. Mark Whalberg kompletnie nie daje się do ról komediowych, z kolei Will Farrell jak najbardziej. Toteż ten drugi ciągnie praktycznie ten film do przodu. 4/10.
W pogoni za zemstą --> kolejna nawalanka, tym razem z Dwaynem Johnsonem. Jak wszyscy wiemy, aktor ten nie ma za grosz talentu aktorskiego, jednak jakieś pojęcie o sztukach walki posiada. I tylko ten fakt trzymał mnie przy tym filmie - ciekawe sceny walk, których i tak nie było specjalnie dużo. 5/10.
Sucker Punch --> karabiny, kobiety, dobra muzyka i dużo wybuchów. Czego chcieć więcej? 6,5/10.
I w ramach nadrabiania klasyki:
Taksówkarz --> kolejny film, po "Blade Runner", który wydał mi się mocno przereklamowany. Owszem, De Niro ładnie gra, z głośników leci dobra muzyka, film jest mądry i porusza ważne tematy jednak i tak mocno się wynudziłem.
Ojciec Chrzestny --> KLASA. Najlepsza rola jaką w życiu widziałem czyli Marlon Brando jako don Vito. A scena otwierająca film - mistrzostwo.
Ojciec Chrzestny II --> wszyscy zachwalają, a mi się nie podobał. Nudziłem się niesamowicie, gdyby nie nadal dobra muzyka i aktorstwo nie wiem czy bym wytrzymał do końca.
Ojciec Chrzestny III --> może zostanę zlinczowany, ale wg mnie 1>3>2. Al Pacino jak wino - im starszy tym lepszy.
Bejbis
Opowiada o nastolatce, cichej myszce, która trochę przez przypadek dostaje pieniądze za seks. Kasa fajna rzecz, wiec ta szybko zaczyna dawać dupy za pieniądze na lewo i prawo. Jako, że nie może wyrobić z chętnymi, to namawia także koleżanki. Ustala grafik, bierze prowizje, awansuje - teraz jest alfonsem.
Słaby film, totalnie nie przekonywujący. Przemiana głównej bohaterki jest tak wiarygodna jakby Rysio z Klanu nagle stał się płatnym zabójcą. Scenariusz słaby, aktorki nędzne, aktorzy niewiele lepsi. Jakoś to się ogląda bezboleśnie, pod koniec nawet dramat wydaje się lepszy. Problem w tym że scena, która mogłaby być gdzieś w połowie, jest na końcu. No i kto to widział, żeby w filmie o dziwkach tylko raz były pokazane cycki?! 5/10
Kieł
Ciekawy, grecki film. Opowiada o rodzicach, którzy postanowili własne dzieci uwięzić w swojej posiadłości, robiąc przy okazji im gruntowne pranie mózgu. Krytyka totalitaryzmu i zamknięcia na świat. 8/10 http://gameplay.pl/news.asp?ID=61221
k42a_ ---> Tak z ciekawości, dlaczego tylko nowszym filmom dajesz ocenę, a klasykom już nie?
Niku Daruma / Psycho: The Snuff Files (1998)
Filmy gore (od razu zaznaczam, że Piły, hostele itd. to co najwyżej gore dla "dzieci" nie mające nic wspólnego z prawdziwym gore.) są filmami wzbudzającymi chyba najwięcej kontrowersji. Chore, odrażające, brzydkie, popieprzone, dla psychopatów. Lejąca się zewsząd krew, latające mózgi, odcinane kończyny, rozwalające się jelita, wydłubywanie oczu, a czasem też pornografia. Najwięcej (a przynajmniej najwięcej tych określanych "najbardziej chorymi filmami z tego gatunku") takich produkcji powstaje w kraju kwitnącej wiśni - Japonii. (choć w przypadku filmów gore ten kraj powinien zwać się krajem gnijącej wiśni).
Niku Daruma to jeden z japońskich przedstawicieli filmów gore. Widać inspiracje takimi produkcjami jak "Guinea Pig 2" i resztą z serii "królików doświadczalnych". Spotkałem się z określeniami "najbardziej chory film", "tylko dla chorych ludzi". Cóż wypadałoby obczaić. Lubię kontrowersyjność. Film nie jest długi, trwa godzinę i 9 minut. Fabuła jest mało istotna. Paru kolesi (w liczbie trzech) kręci pornola z jedną japońską panienką. I na tym opiera się... 40 minut filmu. Nuda, cenzura, jakość nagrywania pralki. Prawdopodobnie jest to zabieg mający wzbudzić w widzu myśl "oglądam prawdziwy snuff film" (dla nieznających pojęcia: snuff film to film z zarejestrowanym prawdziwym zabójstwem, tudzież torturami. Na ten temat powstało wiele legend typu japońskich bazarów zajmujących się wymianą takich filmów itp.). Oczywiście nie ma mowy tutaj o snuff filmie. Taki sam z tego snuff co Guinea Pig.
Po 40 minutach nudy następuję nagły zwrot akcji, którego nikt by się nie spodziewał. (przepraszam z góry za mocny spolier) Dziewczyna po paru ostrzejszych scenach z laniem woskiem itd. postanawia opuścić produkcję filmu. Podczas gdy ta ubiera butki, reżyser japońskiej superprodukcji XXX dochodzi do wniosku, że żadna głupia pinda nie zniszczy jego dorobku reżyserskiego i bierze kij do baseballa i trzaska panience w łeb. I się przeistacza film XXX w film gore. Kolejne minuty to gwałt, obcinanie kończyn itd. Problem w tym wszystkim jest taki, ze to jest żałośnie sztuczne. Gumowe nogi, udawane krzyki i tym podobne smaczki. Więcej śmiechu niż wkurzenia kontrowersyjnością. W Guinea Pig były podobne sceny, z tą różnicą że zostały zrealizowane 50 razy lepiej. W czym tkwi oryginalność tej produkcji? Zdaje się, że w dwóch scenach. Pierwsza to próba obcięcia języka. (ach te słodkie całuski jeszcze. Prawdziwy romantyk). Druga to scena ekhem... ekhem... zrobienia dziury w brzuchu i ekhem... gwałtu na niej... To było popierdzielone. I to ostro. Trzeba przyznać, jedna z bardziej chorych scen w historii. Tyle, że co z tego? Jak to wszystko sztuczne jak cholera. Nudne jak cholera.
Nie ma szoku, nie ma wkurzenia. Nie ma niczego.
Film dla seksualnych psychopatów rajcujących się gwałtami na świeżej dziurze w brzuchu. Normalny szarak będzie mówił "trzeba zabić reżysera! Odpad społeczny!". Ludzie szukający kontrowersyjności całością będą zawiedzeni. (już chyba lepiej sobie obejrzeć te dwie sceny bez reszty).
Shit jakich mało. Nie polecam.
3/10
Trailery, nawet jeśli są to sobie odpuśćmy.
BTW. Rozwala mnie japońska poprawność. Krew, flaki, latające kończyny itd. Ale cenzura miejsc intymnych musi być. ;)
Dlaczego ja? (2010 -) & Trudne Sprawy (2011 -)
Sprawy, które mogą się przydarzyć każdemu. Zdrady, zbrodnie, konflikty na linii dziecko-rodzic. Poważne tematy. Polsat na fali popularności wszelkich niskobudżetowych TVNowskich seriali (W11, Detektywi, Sędzia Anna Maria Wesołowska) postanowiło stworzyć swoją własną serię seriali, które będą przedstawiać ludzie problemy i sposoby radzenia sobie z nimi. Quasi-dokumentalna forma, aktorzy z ulicy, proste scenariusze. Niby wszytko gra, serial kiepskiej jakości, który do jedzenia szary polak będzie oglądał przy telewizorku po pracy. Co go wyróżnia, aby pisać o nim notkę? Dlaczego ten serial ma taki hype w internecie? O co tu do jasnej cholery chodzi?
Otóż połączenie słabe scenariusze + słabe aktorstwo + słaba reżyserka dają nam shitowy film/serial. Ale twórcy ww. Dlaczego Ja i Trudnych Spraw poszli o krok dalej. Stworzyli serial, który jest tak masakrycznie żałosny, że aż śmieszny. Aktorzy wybrani to chyba ci najgorsi z castingu. Scenariusze są niesamowicie przejaskrawione. Sąsiadka która dokucza wszystkim w bloku. Młody Don Juan (z zajefajnym dziewiczym wąsikiem) oskarżony o obmacywanie szkolnych koleżanek. Romantyk Dariusz (to już postać kultowa) ubiegający się o względy samotnej kobiety. Dziewczyna która zostaje goth'ką. Czy wreszcie sprawa nagrania na którym jedna dziewczyna całuje się (!) z chłopakiem w szkolnej toalecie. To są tylko główne sprawy, ale ile przygód dzieje się po drodze. Prześladowania, niesamowite dialogi, kłótnie oraz sceny akcji.
Wspomniałem o dialogach? Scenarzyści nie mogli tego pisać na trzeźwo. Tandetne, ale za to jakie irracjonalnie śmieszne. Dodajcie do tego niesamowitą grę aktorską. Większość tych aktorów nikt by nie wybrał do recytowania wiersza podczas apelu w szkole podstawowej. Te emocje w ich głosie. Narzekam i wyśmiewam. Ale trzeba przyznać, że parę osób naprawdę zagrało świetnie. Całkowita powaga. Grać takiego romantycznego Dariusza to trzeba jednak umieć. Również sąsiadka "samo zło" dawała radę. (jeśli celem scenarzysty było stworzenie postaci którą każdy normalny człowiek żywo znienawidzi to mu się to udało zaskakująco dobrze).
Można narzekać na scenariusz, na dialogi, na grę aktorską. Ale nie uważam że to jest zły serial. To jest jedna z lepszych polskich komedii od dawien dawna. Tak dobrego serialu komediowego nie było dawno. 40 minut ciągłego śmiechu. Genialna scena za genialną sceną. Do tego jeszcze te świetne podpisy podczas monologów głównych postaci. (chcę poznać gościa, tudzież pannę, który/która tworzy te napisy.). Pytanie dnia: Twórcy robią to specjalnie czy te produkcje są tworzone całkiem serio? Napisy końcowe rozwiewają wszelkie wątpliwości. Okił Khamidow. Gość od kultowego już "Świata wg. Kiepskich". Po długim czasie przerwy znów wzbił się na wyżyny absurdalnych prostackich komedii.
Można pisać o tym dużo, ale lepiej oglądnąć. Na youtube są kanały specjalizujące się w kolekcjonowaniu wszystkich odcinków. Polecam.
W gwoli ścisłości: Napisałem ten tekst o obydwu serialach naraz. Dlaczego? Różnice są takie: design (z tym czołówka - ale trudne sprawy mają genialną piosenkę na początku) oraz zakończenie spraw. W Dlaczego Ja? ludzie rozwiązują swoje sprawy samemu. W Trudnych Sprawach wkracza się zawsze an drogę sądową. Warto zaznaczyć, że seriale te mają również charakter edukacyjny, co się chwali. Również piszę to całkiem serio. Wzorem za "W11" czy "Sędzią..." mamy pokazane jak to rzeczywiście wygląda. Co można zgłosić na policję, a co nie. Jakie kary grożą za to i za tamto. Pierdółka, ale miła. Zresztą to chyba było założeniem tych produkcji.
Kanały z serialami:
http://www.youtube.com/user/TrudneSprawyOnline
http://www.youtube.com/user/DlaczegoJaPL
I piosenka o Darku!
http://www.youtube.com/watch?v=ksr55ncxj7o
10/10 (z ironicznym uśmieszkiem)
ppaatt1 wyrazy szacunku za podjęcie się zrecenzowania tego wybrednego nurtu filmowego;) Fakt faktem że uśmiać się przez to idzie nieraz i bijąc się w klatkę piersiową przyznaję- ja też to oglądam(!). Dla śmiechu lub podirytowania- bez znaczenia. Coś w tych programach (serialach?) jednak jest.
Długo mnie na GOL'u nie było- wakacje, a jakże. Przez ten czas obejrzałem sporo, dziś zaprezentuje film dokumentalny Armadillo. Jest to obraz przedstawiający duńskich żołnierzy stacjonujących w Bazie Wczesnego Reagowania Armadillo. Śledzimy ich losy od poligonu przygotowującego do wyjazdu, poprzez rozmowy z rodzinami, wyjazd aż po bezpośrednie walki w terenie. To co mnie pozytywnie zaskoczyło w tym programie to muzyka- rzadko kiedy spotykałem się z naprawdę dobrą i dopasowaną muzyką w filmach dokumentalnych. Tym razem się nie zawiodłem. Film nie ukrywa niczego- widz zobaczy więc sceny trochę różniące się od przestawianego przez rząd obrazu wojny w Afganistanie. Dla żołnierzy nie będzie niczym niezwykłym czy nienormalnym gdy wpakują kilka magazynków pocisków w leżące w rowie ciała poległych Talibów. Ogólnie polecam i oceniając ten film w kategorii dokumentów daję mu solidne 9/10. Warty uwagi jest tutaj fakt- co raz jeszcze podkreślę, iż są to żołnierze duńscy, a nie oklepany temat wojsk amerykańskich i brytyjskich.
Super ---> Niby komedia/ dramat . Jak dla mnie przeciętny film niczym nie umywający się do Kickass, które dla mnie i tak było naciąganą 7/10. Ogólnie szkoda czasu na taki film . Ani w nim komedii no może troszkę dramatu. 5/10. Nie polecam.
A ja sobie dziś obejrzałem Pułkownika Kwiatkowskiego w tvp, bo jeszcze nigdy nie widziałem :) Film jest świetny, zabawny, błyskotliwie ośmieszający "czerwonych", z utrzymującym się napięciem, a właściwie wyczekiwaniem, jak długo ta maskarada będzie trwać oraz z nutką miłosnego dramatu. Do tego wspaniale "zagrany" i z piękną Dancewicz(teraz już trochę mniej :P). Ogląda się bardzo przyjemnie, według mnie każdy Polak powinien zobaczyć :)
PS. Lakowane(?) butelki z wódką(bimbrem?) - muszę sobie coś takiego wytrzysnąć, picie z tego miałoby taaki klimat :P
ppaatt1 -> Nie wiedziałem, że taki masochista z Ciebie ;)
Ja ostatnio oglądałem "Między miejscami" Coppoli.
Pomimo, że wraca do tematu z "Między słowami", to ujmuje go trochę inaczej
i opowiada w tak niesamowity sposób, że .... ech!
Świetny film. Napisałbym więcej, ale późno :)
PS. Lakowane(?) butelki z wódką(bimbrem?) - muszę sobie coś takiego wytrzysnąć, picie z tego miałoby taaki klimat :P
Polecam Siwuchę. Do dostania w Leclerc na przykład.
^ Ale to mi bardziej wygląda na coś nawiązującego do czasów sprzed wojny...
Chyba to zresztą widziałem już w sklepach, ale jakoś "nie wypadało" czegoś takiego brać do towarzystwa, które lubuje finlandie i inne absoluty(ludzie lubią się trochę "posnobić")...
Ale może sobie sprawię kiedyś..
Blood Simple - debiut Coenów, bardzo dobry i na poziomie ich najlepszych dzieł. Klimatem przypomina najbardziej No Country For Old Men, chociaż tematyka inna.
promilus1 --> nie chcę wyjść na kompletnego ignoranta dając takim filmom oceny przez które mogłoby się wydawać, że stawiam niektóry z nich niżej niż np. Sucker Punch (polecam OST!!!). Poza tym jeśli chcesz poznać moje oceny zapraszam na profil na filmwebie. :)
ppaatt1 -->
Film dla seksualnych psychopatów rajcujących się gwałtami na świeżej dziurze w brzuchu. Normalny szarak będzie mówił "trzeba zabić reżysera! Odpad społeczny!". Ludzie szukający kontrowersyjności całością będą zawiedzeni. (już chyba lepiej sobie obejrzeć te dwie sceny bez reszty).
To dlaczego to oglądałeś? :) Kompletnie nie rozumiem dlaczego ludzi produkują i oglądają takie filmy... Ale, co kto lubi - mi na razie wystarcza Piła i Hostel. ;)
A Trudne Sprawy i Dlaczego Ja? zawsze w cenie. :P
To dlaczego to oglądałeś? :) Kompletnie nie rozumiem dlaczego ludzi produkują i oglądają takie filmy... Ale, co kto lubi - mi na razie wystarcza Piła i Hostel. ;)
Kontrowersyjność. Szok. Obrzydzenie. Lubię widzieć granice ludzkiej wyobraźni jeśli chodzi o kontrowersje. Zobaczyć coś co wyszło z chorego umysłu. A dlaczego się produkuje? Dla psychopatów i poszukiwaczy kontrowersyjności... oraz dla zabawy. Założę się, że twórcy takiego Niku Daruma mieli kupę dobrej zabawy przy tworzeniu scen gore.
Jedenaste: nie uciekaj (2009)
Kino offowe, na podstawie opowiadania Anny Kulik "Zaopiekuję się tobą" i drugi film Roberta Wrzoska. Dialogi na nie najwyższym poziomie, gra aktorska podobnie, ale to całkiem miła odmiana jak na polskie standardy, zamiast kolejnej komedii romantycznej. Muzyka z początku działała mi na nerwy, potem dało się przy niej wytrwać, jednak to dopiero końcowa piosenka zmiotła wszystko. 4/10.
Zwiastun: http://www.youtube.com/watch?v=x2B7qYgJfXk
ppaatt <- nie widzę sensu w robieniu takich filmów, kiedy są dostępne np. snuff filmiki z Libii, to jest dopiero przekraczanie granic ludzkiej wyobraźni i super rozrywka.
Nie bo mnie zbanują :p
ale po polsku nazwa stronki brzmiałaby 'libia obamy' z użyciem dopełniacza saksońskiego :P
nie widzę sensu w robieniu takich filmów, kiedy są dostępne np. snuff filmiki z Libii, to jest dopiero przekraczanie granic ludzkiej wyobraźni i super rozrywka.
Jest pewna różnica pomiędzy zabawą/rozrywką/fikcją, a światem prawdziwym i snuffami/dokumentami. Uwierz mi posiadam dużą empatię i nie znęcam się nad zwierzętami.
Po za tym snuff filmy to nie Libia. Nagrania z Libii to zwyczajne mondo. (do mondo wliczają się również nagrania terrorystów podczas podrzynania gardeł). Snuff filmy to np. filmik pewnych sk******i z Ukrainy. W sumie to jedyny snuff jaki w życiu widziałem. I dotarło do mnie, że ludzie to jednak zwierzęta.
Akurat mondo ma przynajmniej jakiś aspekt pozytywny. Widząc rozerwane ciała po zamachu samobójcy uświadamiasz sobie, że te liczby "10 osób zginęło podczas zamachu w "al-cośtam"" to nie tylko zwykłe liczby. Niby jesteśmy świadom tego, że pod każdą liczbą kryje się jedna osoba z rodziną, marzeniami i myślami to jednak dopiero po zobaczeniu tych liczb w rzeczywistości dopiero można zrozumieć pewne sprawy.
Zresztą tak samo ze zdjęciami z wypadków samochodowych. Od momentu zobaczenia paru rzeczy z tym związanych 2 razy bardziej uważam idąc przez ulice. Jestem za tym, aby pokazywać takie zdjęcia i filmy ludziom robiącym prawo jazdy.
A przekraczanie granic ludzkiej wyobraźni to było w czasie wojny Japońsko-chińskiej. Również nasi wschodni sąsiedzi lubili czasem po przekraczać pewne granice.
nie widzę sensu w robieniu takich filmów
Lepiej chyba robić filmy gore niż testować to w rzeczywistości. ;)
BTW. Czasem się łączy kontrowersyjność i czarny humor z rzeczywistością vide Faces of Gore.
aha, no to mondo, nie znam się na tym :P Tu i tam mordują...
Lepiej chyba robić filmy gore niż testować to w rzeczywistości. ;)
No lepiej, lepiej, ale najlepiej to byłoby, gdyby ani jednego, ani drugiego nie było... w sensie, żeby nie było czego kręcić, a niestety jest co.
Ale masz rację, można takie filmy używać "profilaktycznie", uświadamiając.
Tylko, że film gore nie robi takiego wrażenia, bo jest nieautentyczny i w związku z tym jest tylko dla samej podniety i obrzydzenia. Jak dla mnie jest to bardzo "niska" wartościowo(o ile w ogóle) rozrywka.
aha, no to mondo, nie znam się na tym :P Tu i tam mordują...
Mondo to też samobójstwa i wypadki różnego typu. ;)
No lepiej, lepiej, ale najlepiej to byłoby, gdyby ani jednego, ani drugiego nie było... w sensie, żeby nie było czego kręcić, a niestety jest co.
Było, jest i będzie. Śmierć i nienawiść są z nami od początku istnienia. Temat do głębszych i dłuższych rozważań. ;)
Tylko, że film gore nie robi takiego wrażenia, bo jest nieautentyczny i w związku z tym jest tylko dla samej podniety i obrzydzenia. Jak dla mnie jest to bardzo "niska" wartościowo(o ile w ogóle) rozrywka.
Ale nikt chyba nie uważa, że gore ma jakąś wartość. To jest gatunek, który ma być z założenia jak najbardziej dziki, niemoralny i "niski". Dodajmy do tego, ze najwięcej tego kręcą Azjaci. ;) Wartości w tym nie ma żadnej. No dobra, czasem przenoszą wartości historyczne. (vide Man behind the sun). Ja tam lubię czasem się odmóżdżyć takim czymś. Szczególnie, że w odróżnieniu od innych filmów z innych gatunków tutaj łatwo mnie zaskoczyć jakimś chorym pomysłem. ;)
pat <- Azjaci są rzeczywiście przegięci w tych sprawach :P Dla mnie to jest zagadka, nie wiem, może są jakieś książki czy artykuły o tym chyba "fenomenie"?...
Ogólnie ja mam jakiś organiczny wstręt do rzeczy, które są robione tylko i wyłącznie dla szokowania, ogłupiania, obrzydzania, odmóżdżania itp. Jak jakieś dzieło nie ma w sobie nic poza tym, to mnie strasznie irytuje samo to dziełko jak i to, że w ogóle zacząłem to oglądać/słuchać/czytać.
Azjaci są rzeczywiście przegięci w tych sprawach :P Dla mnie to jest zagadka, nie wiem, może są jakieś książki czy artykuły o tym chyba "fenomenie"?...
Przede wszystkim mają większy dystans do świata, również śmierci. (chociaż liczba samobójstw w Japonii na to nie wskazuje - BTW też ciekawy temat samobójstw w Japonii).
Jak jakieś dzieło nie ma w sobie nic poza tym, to mnie strasznie irytuje samo to dziełko jak i to, że w ogóle zacząłem to oglądać/słuchać/czytać.
Ja tam lubię. Denerwuję się wtedy kiedy taka durnota jest uważana za jakieś głębokie filozoficzne dzieło. A tak to można oglądać. Warto zauważyć, że duża część gore jest połączona z wyjątkowo czarną komedią. No i są "dzieła", które śmieszą, choć w założeniach chyba nie miały. ;)Wspomnę jeszcze, że często można znaleźć trochę klimatu w gore. Choćby druga część Guinea Pig. Niby prosta rzeź na dziewczynie ale dodanie do tego stroju samuraja i jego monologów i lekkiej poetyckości dodaje klimatycznych smaczków.
SALA SAMOBÓJCÓW
Wow. Bez żadnego wyolbrzymiania i ironii - ten film stoi na światowym poziomie!. Gratulacje dla Komasy za odwagę. W Polsce zrobił film, który w ogóle polskiego filmu nie przypomina. Nasi twórcy jak ognia unikają zabawy formą, dotykania aktualnych tematów. A tutaj młody reżyser zaserwował i jedno i drugie. Bardzo podobało mi się głównie to pierwsze np.:
- podczas pisania e-maila tekst wyświetla się obok piszącego, gdzieś w powietrzu
- kamerki internetowe mają jakość kamerek internetowych, a fragmenty nagrywane komórką wyglądają jakby były nagrane komórką
- sala samobójców to coś w rodzaju "Second Life"
- samo otwarcie filmu (przedstawienie głównych bohaterów) również dawało radę
- animacje podczas pojawiania si,e nowych postów na facebooku
itd.
Co do aktualności podejmowanego tematu, to widać, że Komasa czuję się w takich ramach jak ryba w wodzie. Dobrze wyczuwa i rozumie portale społecznościowe, animacje, memy, filmiki w internecie, granie po sieci.
Tyle o formie, teraz czas na treść. Film opowiada o chłopaku retardzie zwanym emo, który po pewnym incydencie zamyka się w pokoju. W internecie znajduje "salę samobójców", która coraz bardziej go pochłania. Momenty, w których jest w internecie są ozdobione animacjami jak z przed 10 lat, ale to akurat było celowe. Sama sala, to jak wcześniej pisałem coś w stylu sieciowej gry, w której przede wszystkim sie... rozmawia. Przebywają tam inni retardzi, którzy swoją pretensjonalnością wyprzedzają wszystkie piosenki o miłości. Rozmowy brzmią jak żywcem wyjęte z podrzędnego przedstawienia teatralnego, a mądrości w stylu "żyję powoli krwawiąc" (czy jakoś tak) są na porządku dziennym. Dominik (bo tak ma na imię główny retard) ma kochającą, ale zaganianą rodzinę, kasy tez mu nie brakuje, ale że jest retardem, to zachowuje się jak potencjalny gość Drzyzgi.
Film, krytykowany był (czasem przed obejrzeniem) przez wszystkich przewrażliwionych na punkcie "dobrego imienia" internetu. Film o uzależnieniu od neta? Eeee, to musi być badziewie, internet nie uzależnia! Ludzi się nie znają!!!!!11111 Druga fala krytyki poszła od strony zwalczaczy emo. Z powodu emo bohatera sam się obawiałem tego filmu, ale dzięki dobremu scenariuszowi (genialnemu zakończeniu z naciskiem na ostatnią animowaną scenę (fazjnie pokazane wylogowywanie;)) i dobrej grze aktorskiej, emo nie razi. Głównego bohatera nie da się polubić, ale nie o to w filmach chodzi. 8/10
Komasa robi film o Powstaniu Warszawskim. Trzymam kciuki.
promilus <- kurde, a ja nadal "Sali" nie widziałem... ale teraz jakoś nie mam nastroju do tego, następny idzie Aguirre, gniew boży, a nie jacyś samobójcy w wirtualu :P
Ciało i krew / Flesh+Blood - 1985
Skusiłem się na ten nie pierwszej świeżości film ze względu na Rutgera Hauera z zweihanderem na plakacie, który wskazywał jasno i na czas akcji, czyli późne średniowiecze, a okres ten bardzo lubię, ze względu na jeden wielki kocioł w Europie :)
Akcja filmu ma miejsce w 1501 roku w - jak informował napis na samym początku - "Zachodniej Europie", które to ogólnikowe określenie prawdopodobnie zostało wymuszone ze względu na widzów amerykańskich, gdyż jest to holiłódzki debiut Varhoevena(RoboCop, Nagi instynkt, Żołnierze kosmosu! :D). Dla europejskiego widza, który nie przespał wszystkiego na historii, od razu będzie jasne, że są to północne Włochy, ze względu na krajobraz oraz - co najważniejsze - najemników różnej narodowości i ich pracodawców o makarońskim brzmieniu nazwisk. To ich losy przedstawia nam reżyser i robi to w świetnym stylu, bo właściwie ciągle się coś dzieje, główny wątek co rusz zakręca, a widz czuje się jakby czytał fascynującą książkę przygodową(dygresja: osobiście uważam, że fajnie byłoby, gdyby to Varhoeven nakręcił jedną z części Indiany Jones'a, a najlepiej całość :P). Bo właśnie tym jest ten film, w przeciwieństwie do oznaczeń, chociażby na filmwebie - porządnym kinem przygodowym bardzo mocno osadzonym w realiach późnego średniowiecza, które jest ukazane całkowicie bezkompromisowo, wręcz czasem balansującym na granicy kiczu, ale o tym zaraz.
Obserwujemy historię z dwóch przeciwstawnych sobie stron: wspomnianych najemników i ich najemców, którzy poróżnili się wielce, po złamaniu przysięgi o pozwoleniu na całodobowe plądrowanie dopiero co zdobytego miasta. Więcej nie zdradzę, bo fabuła jest gęsta i szkoda psuć ludziom zabawę.
Jednak co najważniejsze i za co powinno się bić reżyserowi i ekipie pokłony, to cudowne ukazanie średniowiecznej rzeczywistości, może troszeczkę stereotypowo, ale za to niezwykle "soczyście", bo film został ściśle wypełniony mnóstwem typowych dla tego okresu smaczków. Ponadto, nie jest to film dla dzieci, więc wszelkie ładne i obrzydliwe zjawiska życia zostały ukazane bez żadnych ceregieli. Na pochwałę zasługują też kostiumy i scenografia, które jak na moje oko, nie odbiegają szczególnie od tego co i gdzie się wtedy nosiło, acz nie jest to film wysokobudżetowy i niekiedy jest nieco za pusto na planie. Muszę też wspomnieć o kilku perełkach operatorskich, jak np. Hauer w aureoli z płonącego koła za nim, czy wyznanie miłości pod gnijącymi wisielcami.
Mamy więc w filmie wszystko, czego dusza szukająca średniowiecznej rozrywki zapragnie: od pijanych, manipulujących i dobijających trupów klech; wrzeszczących, dających każdemu dziwek; brudnych, również zapijaczonych żołdaków od najgorszej roboty, przez biedny, gwałcony prosty lud, po dobrze opłacaną gwardię i spływających bogactwem szlachciców w pozłacanych zbrojach lub drogim ubiorze, o pięknej urodzie i bezwzględnym sprycie, a nawet umiłowaniu do nauki. A to wszystko jest dokładnie wymieszane ze sporą dawką okrucieństwa i skurwysyństwa, zabobonu, guseł i głupoty, cycków często lepiących się od wina, zdychających na zarazę oraz gnijących trupów, a także nieśmiertelnego łupienia, gwałcenia i palenia. Wspominałem o cyckach i gwałceniu? Przy okazji Varhoeven dorzucił trochę już zakrawających na kicz i absurd dodatków, jak na przykład leonardowskie maszyny oblężnicze czy sprytne wykorzystanie błyskawic... Ale dzięki temu widz się jeszcze lepiej bawi.
Nie mogę także nie wspomnieć o świetnym balansie między dwiema stronami historii oraz w prowadzeniu narracji. Nikt tu nie jest do końca zły ani dobry, a widz może kibicować jednym i drugim. Fabuła, jak już wspominałem, jest pełna mniejszych i większych zakrętów, raz nas raczy zabawą i ucztowaniem, innym razem gwałtem i śmiercią, ale brak jest jakiegokolwiek patosu, wszystko jest takie jak w życiu, bez fanfar czy lamentu skrzypiec. Tytuł filmu jest jak najbardziej adekwatny, to nie jest "skryta cielesność i głęboka krzywda", ale "mordowanie i gwałcenie". Poza tym wymieszaniem radosnych i smutnych wątków, atmosfera robi się na koniec poważniejsza, a wręcz morowa, co jeszcze bardziej przykuwa widza do fotela.
Dla kogoś, kto lubi średniowiecze oraz bezkompromisowe, nienadęte kino oraz potrafi wybaczyć reżyserowi pójście dla zabawy nawet w stronę kiczu i przesady(ale w końcu to człowiek od Żołnierzy kosmosu!), jest to must-see, a każdemu innemu, kto choć trochę lubi mocne kino przygodowe serdecznie polecam.
Dla mnie 9/10 :)
PS: Powiedziałbym, że w filmie jest ten sam duch, co w "Narrenturmie" i w tej bardziej rozrywkowej częsci "Bożych bojowników" Sapkowskiego.
Przerwana lekcja muzyki --> w końcu obejrzałem jakiś film gdzie Angelina Jolie naprawdę gra swoje. Do tego dochodzi druga świetna rola, tym razem Winony Ryder oraz rewelacyjna muzyka i scenariusz. 8/10.
Sex Story --> dziwię się, że Natalie Portman zdecydowała się wziąć udział w takim projekcie... Może chciała dać sobie trochę luzu po Czarnym łabędziu? Mniejsza o to, Sex Story bardzo mnie znudziło - strasznie drętwy scenariusz i Aston Kutcher, którego specjalnie nie trawię. 4/10.
Devil's Playgorund --> kolejny fajny brytyjski film o zombie. Jest trochę krwi, dobra akcja i ciekawe pomysły. 6/10.
Transformers: Zemsta upadłych --> obejrzałem tylko dlatego, żeby mieć całą serię z głowy. Nawet miły film. Do tego, na przekór innym, bardzo lubię Shię LaBeoufa i Megan Fox. ;) Dobre efekty specjalne, muzyka i kilka naprawdę niezłych scen np. walki w lesie. 6/10.
Po prostu walcz --> niesamowicie płytki i drętwy film, który mnie osobiście oglądało się bardzo dobrze. ;) Niesamowicie cukierkowa oprawa, wszystko takie amerykańskie i naciągane, jednak ani razy nie spojrzałem na czas do końca filmu... 5/10.
Wszyscy kochają Mandy Lane --> tani slasherek z fajną główna bohaterką. Nic odkrywczego, do tego niesamowicie nudne oraz naciągane to wszystko było... 3/10.
I zapadła ciemność --> nawet dobry thiller, który mógł być bardzo dobrym filmem gdyby tylko autorzy bardziej się przyłożyli... A tak to niestety - kilka dużych dziur w scenariuszu oraz czasami mocne przynudzanie. 5/10.
Harry Potter i Insygnia Śmierci: część 2 --> strasznie się zawiodłem na zakończeniu serii - wszystko było takie strasznie płytkie, do tego większa część pierwowzoru literackiego została potraktowana po macoszemu. Autorzy mogli się również postarać o większą efektowność filmu. 5/10.
Frontiere(s) --> kolejny ciekawy francuski horror czy jak to się tam fachowo nazywa. Dużo krwi, duża brutalność i duża bezkompromisowość. Tylko scenariusz strasznie głupiutki... 5/10.
Martyrs. Skazani na strach --> również dobry film - niestety w tym przypadku autorom chyba zabrakło pomysłu na dalszą część filmu. Przez pierwsze minuty było super - krwawo, tajemniczo i niesamowicie wciągało - jednak z czasem, kiedy już wszystko zaczęło się wyjaśniać, zostajemy zasypani masą głupot oraz śmiesznych pomysłów scenarzystów. 6,5/10.
Adolf H. - Ja wam pokażę - ciekawa i dość oryginalna satyra komedyjno-dramatyczna. Nie jest to prymitywne wyśmiewanie czy też smutny film, raczej ukazanie Hitlera jako człowieka dość pokręconego a zarazem zagubionego, humor jest na wysokim poziomie, trzeba tylko go umieć odnalezdz w filmie. Nie wybitny ale dość przyjemny czyli 7,5/10
V jak Vendetta - nie spodziewałem się, że film jest aż tak dobry, intrygujący i ma mocną fabułę. Coś na podobę starszych batmanów, lecz w klimatach niedalekiej przyszłości w stylu noir, gdzie rząd ma despotyczną władzę. Całość pokazuje wzniosłą ideę, która ogółem sprowadza się do zemsty ale w mistrzowskim wykonaniu. Ciekawe dialogi, długi i wciągający film. Polecam fanom gier i komiksów a więc 9/10
Książę Persji: Piaski Czasu - byłem na tym w kinie a teraz oglądałem ponownie i wciąż uważam że to bardzo udana egranizacja, mimo pewnych zmian fabularnych. Odwzorowano humor, kłótnie, akrobacje i cofanie(chociaż akurat jest tego mało). Fani księcia i 'piasków' powinni być zadowoleni. Ja jestem fanem i daję 8/10
Podziemny Krąg/Fight Club - oglądany ponownie po 6-8 letniej przerwie(chyba). Świetna rola głównego bohatera ;) dialogi, intryga, zawiłość akcji, no i końcówka. Jak ktoś oglada pierwszy raz to z pewnością zapamięta film. Może troche nudzić z czasem i męczyć ale wart jest wytrwania do końca. Jak i dawniej tak i teraz daję 8,5/10
wiedenski kurier
spoiler start
Ten typ chyba udawał pedała. W każdym razie na pewno Dominik nie był miłością jego życia;p Ten wątek robi w filmie tylko za pretekst, jakiś powód do zamknięcia się w pokoju.
spoiler stop
promilus1 ==>
SALA SAMOBÓJCÓW
Film, krytykowany był (czasem przed obejrzeniem) przez wszystkich przewrażliwionych na punkcie "dobrego imienia" internetu.
W tym filmie nic takiego nie ma, że internet uzależnia. Ten Dzieciak już był chory jeszcze przed wejściem do sali samobójców. A to, że tam znalazł innych psycholi i wkręcił się to już jego wina. Jak ktoś tego filmu nie oglądał dokładnie to ma pecha. ;)
A to, że tam znalazł innych psycholi i wkręcił się to już jego wina.
No pewnie, Internetu w ooogóleee :) Właściwie to już wszyscy rodzimy się uzależnieni od alkoholu, papierosów, internetu, gier, jedzenia i wszystkiego innego czego jeszcze nie ma, a będzie...
Ziarno trafia na podatny grunt, tak to wygląda.
Ja na "Sali samobójców" byłem w kinie ... W poprzedniej części go opisywałem https://www.gry-online.pl/S043.asp?ID=11061390&N=1 w poście [142].
Taka refleksja mnie naszła po przypomnieniu sobie trylogii Ojca Chrzestnego. Al Pacino w każdym filmie ma przynajmniej jedną scenę, w której krzyczy w ten swój charakterystyczny sposób;)
lol, czy mi się wydaje, czy właśnie usunięta została recenzja pata, tego filmu gore? :D
a sorry, myślałem, że później gdzieś była, ale wydaje mi się, jakby coś ubyło.
http://vimeo.com/28190360 Może ktoś mi powiedzieć co to za film w 0:52 i 1:11?