Fabuła wgniata w ziemię i napierdala cię szpadlem. tłumaczenie:historia na 10, trudnosc skumania cos sie na koncu stalo ponad skale
Rewelacja fabuły polega na robieniu ciągłych, bezsensownych zamętów, usprawiedliwianych jakimiś alternatywnymi światami. A to wszystko ginie w ciągłym, bezcelowym strzelaniu do przeciwników, jak dobrze że w późniejszej części gry można przebiec przynajmniej obok części z nich. Dalej nie rozumiem w jaki sposób atrakcyjne dla rozgrywki ma być pokonywanie tego samego denerwującego ducha, który zmartwychwstaje 3 razy... Cała trudność polega na zwiększaniu gromad przeciwników z celownikami na naszych głowach, przed końcem zmusiło mnie to do zmniejszenia poziomu trudności z tego najwyższego.
Pierwsza część była zachętą do dwójki, która dopiero zrobiła na mnie prawdziwe wrażenie. Po tym Infinite okazało się rozczarowaniem. Sympatyczna postać Elizabeth i wizjonerskie miasto w chmurach to były niestety zbyt słabe fundamenty dla całości gry.
Poza tym, że fabuła przez cały czas ryła mi mózg, a na koniec zupełnie zaorała, to gra jest świetna. Żałuję, że nie grałem wcześniej.
Cudowna historia. Byłem sceptycznie nastawiony, a le zakończenie i fabuła naprawdę urywa du*pę. Co nie zmienia faktu, ze motyw drzwi i światów równoległych nie wywarł na nie wiadomo jakiej reakcji, gdyż zostało to zastosowane w Mrocznej Wieży Stephena Kinga, a tutaj powielone(nie wiem czy nie zerżnięte). Jak FPP BioShock Infinite to typowy średnia, ale historia i naprawdę powala i dawno takiego zakończenia nie widzałem, które daje do myślenia. właściwie to w żadnej grze czegoś takiego nie było.
Fabuła, klimat, grafika, stylistyka: 10. Gameplay: 7
Początek gry, niesamowity. Columbia to jedno z najpiękniejszych wirtualnych miejsc w jakich byłem. Ostatnio tak mnie zrzuciło z krzesła na widok Toussaint.
Soundtrack wyjątkowo dobry.
System walki przyjemny i niezbyt skomplikowany. Grę przeszedłem na Hardzie i tylko pod koniec było "dosyć trudno".
Intrygująca fabuła, postaci Elizabeth po prostu nie da się nie lubić. Osobiście bardzo się do niej przywiązałem.
Zakończenie bardzo trudne do ogarnięcia dla osób które nie interesują się Sci-Fi. Po zobaczeniu napisów końcowych nie byłem pewien, czy powinienem dostać depresji czy być szczęśliwym. W sumie to został głównie smutek.
Na prawdę warto zagrać, jedna z tych gier których się nie zapomina.
Dla tych co nie grali NIE ROZWIJAĆ SPOLIER'a. Znajduje się tam moja interpretacja zakończenia.
spoiler start
Z jednej strony ginie nasz bohater i wychodzi na to że Elizabeth którą znaliśmy, znika z kart historii. Z drugiej strony Anna/Elizabeth nigdy nie zostanie uprowadzona i będzie szczęśliwie wychowywana przez swojego ojca DeWitt'a - który nie wybrał drogi Comstocka.
spoiler stop
BioShock Infinite mesjaszem elektronicznej rozgrywki jest.
Z tym stwierdzeniem mogę się jedynie skupić na poziomie opowiadanej historii i tego co ona ze sobą niesie. Megalomania amerykanów połączona z fanatyzmem, nacjonalizmem i ksenofobią, to coś czego nie spotkasz chyba w żadnej grze oprócz... BioShock'a z 2007 roku. Więc ten mesjasz trochę spóźniony. Choć tamta gra miałą inne tło. Ja gry nie nazwę żadnym mesjaszem, bo nie jest to książka, ani interaktywny film. To jest gra i do tego strzelanka. Gra, która jest strzelanką za bardzo.
Grę ukończyłem raz na hard'zie przy użyciu kontrolera oraz 8/10 na easy i trochę tknąłem ją w trybie 1999 przy użyciu myszy i klawiatury. Ostrzegam, że hard'zie walka jest zbyt ślamazarna, więc grajcie tylko na easy. I nie mam tu na myśli swoich umiejętności, tylko statystyki broni, vigorów i przeciwników, które się zmieniają. Granie na hard'zie jest zwyczajnie nudne. Nie trudne tylko nudne.
Strzelanie to drewno. Jest co najwyżej poprawne. Przed tą grą ogrywałem Half-Life 2 więc mam skalę porównawczą. I o ile w grze Valve strzelanie przynosi realną frajdę i skok poziomu adrenaliny, tak w ostatnim dziele Irrational Games używanie broni palnej to wielokrotnie wymuszona nieprzyjemność. A im dalej w las tym częstsze i dłuższe są te nieprzyjemności.
Bronie nie mają kopa i mają jednolity wygląd. Kompletnie nie zmienia się ich obudowa po zakupieniu ulepszeń, co było świetne w poprzednikach. Nie czuć, aby przeciwnicy otrzymywali obrażenia. Wyjątkiem jest tu atak niebo-hakiem.
A najgorsze jest to, że wrogowie się respawn'ują. Przy takiej jakości walki, to dla mniej skandal.
Walkę na szczęście ratują vigory oraz Elizabeth. Vigory to umiejętności nadnaturalne, które w odpowiednim połączeniu dają fajne i efektywne działania. Żałuję więc, że przechodząc grę za pierwszym razem ograniczyłem się tylko do widoku eksplodujących wrogów od porażenia.
Niestety zasób many(tudzież soli) jest ograniczony i niestety nie da się ukończyć gry jako mag. Czyli trzeba niestety wracać do tego okropnego modelu strzelania.
Elizabeth to największy skarb tej gry i najlepszy komputerowy towarzysz w moim życiu. Nie wchodzi nam pod lufę, nie trzeba się o nią troszczyć, podaje nam amunicję, sole, apteczki a nawet pieniądze. Wskazuje pośrednio i bezpośrednio przedmioty warte uwagi. I sama w sobie jest ciekawą postacią z świetnym dubbingiem i równie świetną mimiką oraz animacjami. Właściwie o Elżbiecie nie da się napisać nic złego. To ten towarzysz za którym będziemy tęsknić, a nie cieszyć się, że go przy nas nie ma.
W jednym z materiałów Ken Levin mówił, że chce stworzyć charakterystycznych przeciwników. No tak średnio to wyszło. Tak średnio.
Policja to zwykła policja
Wojsko to zwykłe wojsko
Vox Populi to odpowiednik wojska
Strażak to ogniste kamikadze rzucające uprzednio granatami. Tu już lepiej, ale nie ma się czym jarać.
Bestia czyli opancerzony typ z mocną bronią. To już stereotyp.
Wieżyczki to wieżyczki. Mają przynajmniej oryginalny wygląd.
Komar Columbijski odpowiednik latającej wieżyczki z Rapture.
Kruk Przeciwnik, który robi się co chwilę niewidzialny i lubi atakować wręcz. Jakoś nie zapada w pamieć.
Zmotoryzowany Patriota I tu już jest lepiej, bo ten przeciwnik to co prawda tylko wielki opancerzony dryblas z miniganem, ale sam wygląd jak i zachowania, to coś warte uwagi.
Złota rączkaNajgorszy przeciwnik. Jak to nie jest rodzaj bossa/mini bossa to ja nie wiem co to jest. Wielki, a zarazem bardzo mobilny i niebezpieczny. Przekokszony cud techniki.
Syrena Okropny przeciwnik. Chyba oficjalny boss w grze. Podczas walki z nią trzeba się męczyć ze wskrzeszanymi zombiakami. Oryginalności brak. Za to jest męczący.
Chłopiec Ciszy To drugi, zaraz po Złotej rączce, najoryginalniejszy przeciwnik w grze. I albo zabawisz się z nim w Fishera, albo w Rambo.
Niestety w większości przeciwnicy to standardowe fale żołnierzy. Czasem dojdzie patriota lub wieżyczka.
SI jest durne. Cała moc obliczeniowa idzie dla Elizabeth. Również całą praca nad mimiką chyba poszła właśnie na Elizabeth.
Muzycznie niestety też nie powala. Potrafię skojarzyć muzykę w czasie walki oraz tą na plaży. Reszta jest nijaka.
Bardzo podobała mi się gra na początku, ale im dalej w las tym bardziej miałem dosyć. Za pierwszym razem ukończyłem ją dlatego, że skoro za nią zapłaciłem to warto by ją ukończyć.
Do połowy gra jest jeszcze świetna, a przeciwników nie ma na ekranie tylu, aby model strzelania dawał się we znaki. Świat był piękny, jasny i wręcz wzięty prosto z baśni. I to właśnie w tym świcie najlepiej morduje się i rozlewa krew, która tak pięknie kontrastuje z czystymi ścianami i słonecznym niebem. Później robi się coraz ciemno i tłoczno od przeciwników. I niestety słabo czuć, że gra dzieje się wśród chmur. Na początku to oczywiście aż bije po oczach, ale to szybko przemija i przez większość, gry czułem się jakbym grał na wysokości 10 m n.p.m.
Powiem tak. Przy BioShock'u 2, choć gra wykraczała mi się do pulpitu, to i tak wracałem i z chęcią ukończyłem tę grę. Przy Infinite miałem autentycznie dosyć gry. A nie miałem żadnych problemów technicznych. W grze nie zauważyłem żadnych błędów, problemów technicznych itp. Tylko proces wczytywania trochę przydługi.
Nie napiszę nic o stronie artystycznej gry, bo byłem zbyt wpatrzony w podłoże i rogi pomieszczeń w celu poszukiwania monet abym mógł dostrzec styl tej gry. Choć po obejrzeniu materiału o tym na tvgry, nie czuję abym coś stracił. Bo styl tej gry nie był dla mnie czymś zrozumiałym, a mieszkańcy sztywni jak patyk w lodzie.
Bronie choć są to w połowie są biedne, a w połowie ok. I tyle.
Fabuła dziwna i pokręcona. Nawet po obejrzeniu i przeczytaniu materiałów o co w niej chodzi, nadal czuje, że jej nie rozumie. Można by się rozwodzić nad jej genialnością, ale trzeba mieć na to czas i chęci. Mi zabrakło tego drugiego.
Reasumując: Jest to pierwszy FPS, który lepiej mi się ogrywało na padzie. Nie wart ogrywania na poziomie innym niż łatwy, bo inaczej walki będą zbyt nudne a ty przegapisz ładne widoki, bo będziesz szukać zasobów na ziemi. Klimat za słaby, a dobra i oryginalna fabuła to za mało dla strzelanki. Strzelanie zaś to największe zło tej strzelanki.
hmmmm.
+ końcówka mocno pokręcona i dająca do myślenia
- strzela się i walczy o wiele gorzej niż we wcześniejszych wersjach. Pakowałem wszystko w mane i używałem głównie czaru na opętanie wroga. To wystarczyło by pokonać wszystkich przy pomocy innych.
- ulepszeń i broni jest dużo ale i tak nie widze sensu grania czymś innym niż akurat mamy pod ręką.
-gra jest mało wymagająca
-walka jest mało satysfakcjonująca
-walka na wstegach jakoś mnie nie urzekła.
Według mnie słabsza następna część Bioshocka... Poprzedniczki miały to coś... Rapture (klimat) tu tego nie widać. Niby jest ta Columbia ale jakaś taka średnia... Nie ma 3 rodzajów nabojów tak jak w poprzednich częściach, niema toników, niema tych ,,bajerów" z jedynki i dwójki. W grze jest więcej pitolenia niż samego strzelania i rozgrywki... Grafika przyjemna nie powiem, do muzyki i dźwięków też się nie przyczepie. Poprzedniczki były dla mnie arcydziełami, tutaj nie wykorzystali tego potencjału jednak na 100% ... Moja ocena naciągane =9 (dziewięć ,,na szynach") daję taką ocenę bo mam niestety słabość do bioshoka i do twórców (2K)
TOMB RAIDER lepszy. BIOSHOCK 1 też...
W grze jestem na etapie szukania wyrw po cmentarzu, jednakże opinię już sobie wyrobiłem i nie ma znaczenia jakie będzie zakończenie - zdania nie zmienię. Gra jest nieprawdopodobnie przereklamowana. Wszystko czego oczekiwałem po zapowiedziach twórców - nie spełniło się. To nadal stary Bioshock.. wyglądający gorzej od niego, jeśli brać pod uwagę, że minęło 6 lat, a postęp graficzny nie jest jakiś duży, a woda wygląda gorzej? Gra nie jest zła, fabuła jest świetna, gra jest długa jak na dzisiejsze standardy fps (gdzie w jeden dzień skończyłem ghost wariora 2 i medal of honor, a nie było nawet 20 godziny więc i battlefielda 3 bym mógł skończyć..) ale liczne bugi, przerywające akcje odbierają klimat. Gra to połączenie Dishonored z Bulletstormem - mamy kolorki, mamy ciągłą akcję a la Call of Duty, a drugi tryb broni jest tutaj po prostu wigorem. Mam wrażenie, że jesteśmy na jednej wielkiej makiecie pełnej atakujących nas klonów. NPC stoją w miejscu i przez 20 minut potrafią gadać jedną kwestię nie drgnąc, całkowita statyczność. z UE3 wyciśnięto trochę, ale nie wierzę, że tylko tyle, gra nie wygląda dobrze jeśli popatrzy się z bliska na roślonność. Elisabeth - zapowiadali, że będzie to najlepsza towarzyszka w historii komputerowej zagrywki. Po zagraniu mogę tylko takiej osobie odpowiedzieć, że jest ... dobra, bez wulgaryzmów. 10 kwestii na krzyż i piękne animacje jak dziewczynka focha się co 5 minut i siada na schodach, nic więcej. Toż to npce z Diablo 2 podobnie robiły.. gra przereklamowana, co nie jest winą gry oczywiście. Nie jest to gra zła, to rasowy, dobry fps z dobrą fabułą, o rzeczach ciężkich dla amerykańskiego kraju z niedawnego okresu, ale klimat jest psuty nudną akcją, setkami klonów walących na nas z każdej strony co chwilę (chociaż lubię pojedynki ze złotą rączką). AI wrogów stoi na niskim poziomie niestety, bo lubią biegać w kółko, jeszcze inaczej - niekiedy tak jak w nowym Sniperze wszyscy naraz przez ułamek sekundy są w stanie mnie dostrzec i nagle wszyscy strzelają w jedno miejsce oczywiście wszyscy trafiając. Gra jest dosyć łatwa i tak, na średnim poziomie trudności nie czuje w ogóle strachu przed śmiercią - mam kilka procent życia, ale nie przejmuje się tym, bo tak czy siak albo zginę i zacznę od momentu w którym zginąłem lub Eli rzuci mi jakimś healtpointem i po sprawie. Mam strasznie mieszane uczucia i jestem wkurzony na producentów za akcję promocyjną tak jakby to była najlepsza gra w historii. Po zakończeniu gry może maks pół punkta dodam jeśli zakończenie będzie naprawdę fajne
No i dochodzi też wredna liniowość. Mamy ogromne miasto które aż prosi się chociaż o trochę większość otwartość, możliwość zwiedzenia go.. ale się nie da.
Czy tylko mi się wydaje, że po tym wczesnym gameplayu - http://www.escapistmagazine.com/videos/view/trailers/2028-BioShock-Infinite-Gameplay?hq=1 gra wygląda jakby ładniej? Mniej kreskówkowo i bardziej naturalnie? Imo ta wizja wstęgi fajniejsza, bardziej klimatyczna była, taki dźwięk pociągu i wolniejsza jazda, bardziej steampunkowe:P
A ja się zgadzam z dandefacto. Czekałem na tę grę. A okazała się niepodobna go poprzednich Bioshocków. Nie ma tu takiego ciężkiego klimatu. Za jasne to wszystko, za bajkowe. Porównanie do Call of Duty jest jak najbardziej na miejscu. Na planszach są przeciwnicy (nota bene w mundurach wyglądających niemal jak niemieckie) do których strzela się i prze do przodu. Szczególnie tą "CODowatość" widać gdy strzela się karabinem samopowtarzalnym (niemal jak M1 Garand - i to w 1912 rok:P). Podczas gdy w Bioshocku 1 na planszy szalonych lekarzy bałem się zajrzeć za róg i wejść do kolejnego pomieszczenia, to tutaj biega się jak przez łączkę. Zaraz ktoś powie, że w budynkach jest ciemno i mrocznie. Może i prawda, ale wciąż jest za wesoło. Swoją drogo to najbardziej mi się podoba bohaterka i jej historia. To chyba najciekawsza, najładniejsza i najbardziej zapadająca w pamięć kobietka z gier. Za Elisabeth i fabułę ocena skacze o 2 oczka. Bez tego nowy Bioshock byłby kolejnym miernym schooterem jakich wiele.
1. - nie ma czego zwiedzać, wszystkie "poboczne" lokacje ze znajdźkami to jest w zasadzie to samo, może oprócz domu na początku gry
2. - Grę przeszedłem w 10 godzin znajdując wszystkie voksofony nie przerywając żadnego filmiku wykonując wszystkie "zadania poboczne". Między tymi strzelaninami nie ma fabuły, więc nie mogę być one przerywnikiem ->
3. - Końcówka ma się nijak do całej gry pod względem fabularnym - tylko niektóre nagrania odnoszą się do fabuły i to zazwyczaj nagrania znajdywane pod koniec. Przez całą grę przewijają się może 2-3 istotne cytaty, które można podbić pod zakończenie i państwo Lutece. Reszta "fabuły" to zadawanie sobie przez bohaterów pytań "jak to jest możliwe? jak?" więc fabuły tutaj żadnej nie ma - idziemy po Elizabeth i uciekamy, tak jest do samego zakończenia, przez całą grę nie ma żadnych informacji co do tego czego dowiadujemy się na zakończeniu, w takim razie nikt nie byłby zaskoczony, a dziesiątki ludzi tutaj wywyższa tą grę tylko przez zakończenie.
Od początkowego zachwytu, do końcowego rozczarowania. Niestety, po pierwszych dwóch genialnych odsłonach jednej z najlepszej serii w historii gier wideo - nadeszło spore rozczarowanie, może nie tak duże, a jednak. Bioshock Infinite nie dorasta do pięt swoich poprzedników, a do pierwszej części nie ma nawet startu. Nie rozumiem skąd wzięły się te wszystkie oceny od dziewiątki wzwyż?! Prawdopodobnie recenzenci i reszta graczy nigdy nie miała do czynienia z poprzednimi odsłonami i dla nich "Infinite" to takie Ferrari gier komputerowych. Nie zrozumcie mnie źle - gra nie jest słaba, ani przeciętna, jest dobra, ale niestety - tylko i aż dobra. Może zacznijmy od samego gameplay'u/mechaniki, a skończmy na samej fabule i budowie świata. Jeśli chodzi o rozgrywkę to jestem najbardziej rozczarowany, bo powstał prosty, niezbyt skomplikowany shooter - ale do rzeczy. Gameplay względem "jedynki" został uproszczony do granic możliwości, tak naprawdę nie mamy już żadnej swobody podczas pokonywania poszczególnych etapów - idziemy po sznurku tak jak zaplanowali to scenarzyści, a brak mapy etapu to istne nieporozumienie wprowadzające tylko chaos w rozgrywce - poprzednio znałem swoje położenie, a teraz czasami zdarzyło mi się pobłądzić. Wszystko natomiast kupujemy i ulepszamy za znalezione pieniądze, a system hakowania, to naparzanie odpowiednim vigorem na automat i hyc! - sam się hakuje, oddając nam jeszcze w formie podziękowania nieco pieniędzy! Szkoda, bo jakoś przypadły mi do gustu te mini gry, w ustawianiu odpowiednich rur, czy trafieniu strzałką w zielone pole. Viogory - czyli odpowiedniki plazmidów z Bioshock'a, otrzymujemy za darmo podczas przechodzenia kampanii, co jest o tyle denerwujące, że nawet nie trzeba się napocić, aby go zdobyć - ot po prostu gdzieś tam sobie leży i wystarczy go podnieść (Podobnie jest z pasywnymi umiejętnościami). Poprzednio, aby zaopatrzyć się w nowy plazmid - musieliśmy zdobyć niezbędny do jego produkcji produkt o nazwie ADAM, który otrzymywało się za pokonanie tatuśka i uratowanie, bądź zabicie siostrzyczki, co było o tyle fajne, że sprawiało dużo frajdy, a tutaj czegoś takiego nie odczułem. Jeśli chodzi o zestaw dostępnych vigorów, to nie są one tak interesujące jak te z "jedynki" - wystarczą dosłownie 4-5 podczas walki, reszta jest bezużyteczna. Podobnie jest z ulepszaniem paska zdrowia, manny i tarczy - są one porozwalane na różnych etapach i trzeba je tylko znaleźć wykonując przy tym, bardzo słabo wymyślone, nudne i monotonne zadania poboczne polegające na znalezieniu odpowiedniego szyfru i otwarciu tajemnego przejścia. Broni jest cała masa, ale nie są one tak oryginalne jak w pierwszych częściach i co gorsza - można je nosić tylko dwie sztuki, co dla mnie też jest sporym minusem (Tak wiem - twórcy stawiali na realizm, ale czy miasto Columbia może być realne?) - osobiście wolałem nosić cały arsenał w "magicznym plecaku" niż co 10 min wymieniać pukawkę, bo mi się poprzednia znudziła. Amunicji jest tylko jeden typ - nie ma tu czegoś takiego jak - pociski przeciwpiechotne, czy przeciwpancerne - jest tylko standardowa amunicja. Fabularnie Infinite, też nie grzeszy swoją historią, która jest mdła, niezrozumiała i chwilami miałem wrażenie, że scenarzysta chyba sam nie bardzo wiedział o czym pisze. Pomysł historii był bardzo fajny i oryginalny, ale sposób jej przedstawienia i prowadzenia to istna katastrofa. Sytuację ratują nieco pozostawione notatki głosowe i nieme filmy w dystrybutorach, które musiałem czytać w menu, bo napisy polskiej wersji podczas odsłuchu się nie pojawiały, ale to i tak zbyt mało, aby w pełni zrozumieć o co tak naprawdę chodzi w fabule. Bohaterowie, oprócz Dewitt'a, Elizabeth i Comstock'a jakoś niezbyt zapadli mi w pamięć. Na pochwałę zasługuje Elizabeth i to chyba jedyna postać, która trzyma tą grę w dobrym świetle. Co jakiś czas rzuca nam potrzebną amunicję, apteczki i sole, ale interakcja z nią nie jest już tak kolorowa jak mogłoby się wydawać, co nie zmienia faktu, że bez niej gra straciłaby swój urok. Dobrym pomysłem jest chwytanie się wstęg i haków umożliwiających szybkie przemieszczanie się do trudno dostępnych miejsc i eliminowanie z zaskoczenia wrogów. Jeśli chodzi o stronę techniczną, to miasto prezentuję się wybornie. Ogromny plus dla twórców za zaprojektowanie tak wspaniałego świata i przeniesienie akcji z dna morza, do podniebnego miasta. Grafika stoi na dobrym poziomie - może nie jest to cud na miarę Crysis'a 3, ale artystycznie może się podobać, tylko gdzieniegdzie występują słabej jakości tekstury, ale całościowo Unreal Engine 3 daje radę!! (Zastrzeżenia mam tylko do ataku klonów wśród wrogów) Muzyka i dźwięk, zawsze były mocnymi stronami serii i tutaj nie ma się co rozpisywać - jest znakomicie!! Całościowo Infinite to dobry solidny shooter ze zbyt ambitną, pokręconą fabuła i sporymi uproszczeniami względem poprzedniczek. Gdyby przenieść mechanikę z "jedynki" (tylko lekko ją usprawnić) poukładać w całość wątek fabularny tak aby był przejrzysty i zrozumiały, mielibyśmy hit roku, a tak mamy najbardziej przecenioną grę ostatnich lat...
Grywalność - 7/10
Video - 8/10
Audio - 10/10
+Plusy+
+ Niesamowita Columbia
+ Postać Elizabeth
+ Muzyka i dźwięk na wysokim poziomie
+ Dobra grafika
+ Długa 16h
+ Wstęgi haki umożliwiające przemieszczanie się
+ Spory Arsenał
-Minusy-
- Niezbyt zrozumiała fabuła
- Duże uproszczenia względem poprzedniczek
- Niekiedy mikoprzycięcia w grafice
- Niezbyt charyzmatyczni i zapadający w pamięć bohaterowie
- Atak klonów wśród wrogów
- Błędy w polskiej wersji językowej
- Momentami nuży
- Całkowita liniowość
- Nieciekawe vigory i umiejętności pasywne
- Słabe zadania poboczne
- Brak możliwości zapisania stanu gry w wybranych miejscach
- Nie dorasta do pięt Bioshock'owi
grę ratuje historia - chociaż i ona nie jest jakaś bardzo wybitna (potencjał wieloświatów został IMO strasznie zmarnowany)
Właśnie przeszedłem grę i muszę powiedzieć, że jest cudowna. Po zakończeniu siedziałem dobre 20 minut układając sobie wszystko w głowie, a i tak ogarnąłem mniej niż połowę tematu :D Wszystkim co zamierzają grać: ZWRACAJCIE UWAGĘ NA KAŻDY NAJMNIEJSZY SZCZEGÓŁ a może sami ułożycie całą układankę. Zaraz po serii Mass Effect, moja ulubiona gra.
P-R-Z-E-R-E-K-L-A-M-O-W-A-N-A gra. Zwykła strzelanka z zagmatwaną fabuła dla niby inteligentnych graczy, dojrzałych jak mówią może i tak ale co z tego gdy gra nie bawi bo liczy sie tylko przekombinowana fabuła dla ,,inteligientnych''.Gra ma bawić a nie frustrować gracza : ,,o co tu ku**a chodzi'' ,,co to ma być'' ,jedyne co fajne to wygląd Kolumbii. Zagrajcie se w Gunslingera przynajmniej radocha jest a historia niezgorsza. Za 50 dych warto!!
A co do Infinite to zwykła strzelanka z fabułą dla tych ,,mądrzejszych''
6/10
...Elizabeth która ma zdolności przyzywania przydatnych przedmiotów lub elementów otoczenia (np. zasłon). Prawdziwy taktyczny shooter zrobili z Infinity! A WIĘC tak : fabuła i rozgrywka MISTRZ. A co do grafiki wiadomo Bioshock to Bioshock czyli Miód Malina jak widać, może troszkę rozdzielczość tekstur nie na czasie, i lepsza teselacja by sie przydała, ale kto wlepia gały na milimetry w np. ściane... Szczeże polecam gierkę! Pozdrawiam
Bioshock Infinite jest tego typu grą, której nie odłożymy tak po prostu na półkę po przejściu jej. Większości mniej czy dłużej będzie ta gra i cała historia siedziała jeszcze w głowie. Twórcom Z Irrational Games udało się stworzyć grę, którą odczuwamy bardzo personalnie głównie przez niezwykłą kreację bohaterów i ewoluującą więź między nimi.
Krótko mówiąc jest to arcydzieło narracji i designu (choć ta kreacja miasta i jego historii jest gorsza niż ta z Rapture), dobry shooter, oferujący sporo frajdy. Mnie osobiście gra nie nudziła jako że dawkowanie fabuły było dobrze rozłożone. Czy grając w Bioshocka czułem się, jakbym oglądał dobry film? Nie. Gra tego typu oferuje zupełnie inny sposób opowiadania historii, historii na którą nie patrzymy z punktu widzenia trzeciej osoby.
Gra mnie zniszczyła :)
Zdecydowanie nie jestem entuzjastą FPS-ów ale po przerwie.... cóż od czasów Turok'a jedynki (pamięta ktoś jeszcze?) ;) postanowiłem wrócić do tego gatunku i zacząłem od właśnie tej pozycji :)
I czuję że zrobiłem sobie strzał w kolano bo ciężko będzie mi usiąść do innego tytułu żeby tak mnie wciągnął. Oprawa artystyczna... to istne cudo człowiek się łapię na zatrzymywaniu się i patrzeniu przez kilka sekund na głupi widok z okna albo na głupią ławkę w parku :)
A fabuła.... żeby nie rzucać spoilerów, po zakończeniu miałem łeb kwadratowy :) jak po jakimś naprawdę górnolotnym filmie choć nie wiem czy jakiś kiedykolwiek wywołał u mnie taką falę... sam nie wiem czego ale czegoś mocno pozytywnego :)
Polecam każdemu kto jeszcze nie miał okazji w to zagrać :)
....a teraz... czas jeszcze raz ją przejść :D
Gra mnie zaskoczyła pozytywnie grałem w bioshock 2 i bardzo dobrze się grało lecz przy infinite bawiłem się jeszcze lepiej lepsza fabuła itp dodam jeszcze że działa wyśmienicie na dośc leciwym sprzęcie
Gra jako shooter nie jest wybitna, ale każdy zaznajomiony z serią nie spodziewał się niczego innego. Fabuła natomiast całkowicie nadrabia braki w gameplayu, dla samej historii tej gry warto było wydać te 60zł za boxa.
Gra zajebista i do tego optymalizacja jest zajebista ! jako BioShock 1,2,3 chodzi super na pentium 4 3ghz 2g ram i karta graficzna geforce 9600 GT :)sam BioShock Infinite potrzebuje procesor Core i5 min 4g ram :D polecam 9/10
Seria BIOSHOCK jest cała genialna!
Przy czym, żeby sobie pograć i grać rzeczywiście w sensie napierdzielać nie zwracając uwagi na fabułe i klimat (czego w całej serii nie brakuje) to polecam wcześniejsze wersje i dodatek Minerva's Den. Mniej przerywników filmowych i nacisk postawiony rzeczywiście na niszczenie niemilców. W Bio Infinite za to niesamowite miejsca które cieszą oczy, ale to tylko grafika, a już co do dodatków to Burial 1 to jakaś po prostu zagrywka biznesowa, po to chyba tylko żeby się wkurwić wydając na to pieniadze, bo to nie gra to po prostu wstawka fabularna. Równie dobrze mogła by być razem z Burial 2 jako jeden DLC. Burial 2 troche bardziej grywalny ale też bardziej "interaktive movie than the game". Ogółem seria zasługuje na wszelkie pochwały. Ostatnio tak dobrze grało mi się w serie Dishonored. Ale to już inny temat.
Hmmm....Bioshock Infinite jest zajebisty!
Próbowałem też podejść do jedynki ponad rok temu i jakoś mnie odrzucała, po przejściu Infinite'a zamierzam przejść dwa DLC które może mnie wprowadzą w klimat podwodnego Rapture.
10/10 a jak widać spodziewałem sie max. bdb gry a wyszła gra ociekająca zajebistością :D
Gra świetna, ale nie pozbawiona wad, niestety. Stąd 9.5 zamiast 10. Możliwość noszenia przy sobie więcej niż dwóch broni byłaby bardziej niż wskazana, a lokacje powinny być nieco bardziej otwarte, bo Columbia może się poszczycić naprawdę świetny designem.
Wszystko jednak koncertowo nadrabiane jest klimatem, ciekawymi postaciami i dobrze opowiedzianą fabułą.
Jedna z lepszych gier ostatnich lat. Super gra.
Jedyny minus to słaba optymalizacja,a reszta świetna,a zakończenie gry lekko wbił mnie w fotel. Polecam
Serię Shock oceniam bardzo wysoko:
System Shock 1994 - 9
System Shock 2 1999 - 10+ ....polecam grać z 29 modami - https://lowcygier.pl/forum/viewtopic.php?f=11&t=6379
Bioshock 2007 - 9+
Bioshock 2 2010 - 8
Bioshock Infinite 2013 - 9
Czuć w tej serii, że Bioshocki kopiowały z System Shocka 2 garściami, ale rozwiązania mają okrojone, uproszczone i gry nie mają tak kozackiego klimatu. Nadal System Shock 2 wciąga nosem pozostałe części serii.
Zapowiedziane są remake pierwszej części System Shock oraz System Shock 3.
Z takich bardziej ambitnych projektów w tym stylu nie ma tego, aż tak wiele np:
Half Life, Half Life 2 z dwoma dodatkami, Deus Ex 2000, System Shock, System Shock 2, Bioshock,
S.T.A.L.K.E.R - Cień Czarnobyla , S.T.A.L.K.E.R - Zew Perypeci. Powiedzmy jeszcze Deus Ex: Human Revolution 2011, Prey 2017 itp.
Najlepsze moim zdaniem konfiguracje tych gier:
Deus ex 2000 z modem - Revision
System Shock 2 z paczką 29 modów (instrukcja na stronce z linka)
Hal Life 1998 ma porządny remaster Black Mesa i wygląda identycznie jak Half Life 2
S.T.A.L.K.E.R - Cień Czarnobyla 2007 z paczką modów - Mod Complete 2009 lub RadioPhobia 2
S.T.A.L.K.E.R - Zew Perypeci 2009 z modem COP Remake v.2 lub Misery 2.2
No i pierwsza część System Shock 1 stanie się bardziej przystępna i znacznie lepsza wizualnie jak wydadzą remake w 2020, a z tego co mówią chcą być wierni pierwowzorowi.
Chyba największymi wadami Bioshock Infinite oraz dodatków Burial at Sea - Episode One i Two jest mało nagrań budujących fabułę. W System Shock 2, Bioshock 1 i 2 jest ich znacznie więcej.
Do tego przy odsłuchiwaniu nagrań nie ma napisów. Ktoś kto zna angielski jak ja nie ma problemu, ale znajomi narzekali, bo trzeba wciskać klawisz O i tam czytać co było w nagraniach dopiero co jest znacznie gorzej rozwiązane niż w System Shock 2, Bioshock 1 i 2. Słyszałem, że Irrational Games przepraszało za to ludzi, którzy kupili wersje Pc i w zamian za darmo dawali dwa dodatki.
W każdym razie Bioshock Infinite oraz dodatki Burial at Sea - Episode One i Two są świetnym pomostem fabularnym z Bioshock 1.
O ile Bioshock 1 mnie nie zaskoczył, bo kilka patentów fabularnych skopiował z System Shock 2 to Bioshock Infinite oraz dodatki sprawiły, że cała saga Bioshock to majstersztyk fabularny.
Gra bardzo świetna , grafika i lokacje to jej wg mnie najlepsza część , piękne i kapitalnie zaprojektowane - miód. Walka jest niezła ale bez przesady , wigory (plazmidy) tez rewolucji nie robią , za to historia , fabuła rozgrywki to najwyższy poziom , bardzo dobrze mi sie w to grało i nie mogłem sie doczekać jak to sie skończy , co będzie dalej.
Nie jestem fanem nastawionych na fabułe fpsów bo ciężko mi sie jest sie wczuć w gre nie widząc swojej twarzy (jak Metro czy Dishonored) ale tutaj o dziwo nie przeszkadzało mi to, może dlatego że główny bohater nie jest niemową (metro - brr) tylko odzywa sie i to często. Lokacje w tej grze to istna miazga, zaglądanie w każdy kąt sprawia wielką przyjemność, muzyka która zazwyczaj jest wariacją jakiejś muzyki klasycznej (np Lacrimosa Mozarta) robią klimat. Długość gry jest idealna.
co do samej walki jest tak sobie, nic odkrywczego, poziom trudności na tym wyższym szczególnie na koniec jest bardzo ciężko, ogólnie bez grania na 100% i zbierania wszystkiego co sie da by ulepszyć wigory/broń nie widze tego żeby gre przejść na najwyższym poziomie. Byłoby za ciężko moim zdaniem, aczkolwiek grałem na padzie od xboxa a na nim zawsze sie strzela ciężej w FPS.
Grafika jest subiektywnie fajna, podobała mi sie, pasowała do tej specyficznej historii, jedynym zarzutem byłoby to że twarze NPC dosłownie wyglądają tak samo. Szczególnie kobiece. Każda ma taką samą twarz. Nawet kilka modeli nie chciało im sie zrobić.
Aczkolwiek nasza "partnerka" Elizabeth z kolei wygląda fajnie, też podobało mi sie że uczestniczyła w naszej grze dając amunicje/kase/apteczki gdy tego potrzebowaliśmy, komentowała wydarzenia co jakiś czas i nie poruszała sie bez sensu tylko np oglądała różne rzeczy, siadała na ławce gdy była ku temu okazja czy opierała sie o ściane. Bardzo naturalnie to wyglądało.
Fabuła na początku wydaje sie prosta, potem zaczyna sie wić, pod koniec już zaczyna głowa boleć a na koniec masz "O" na ustach. Samo zakończenie nie jest nam wyłożone do końca na tacy i musiałem sobie explaina na youtubie włączyć. Grałem w pełną wersje angielską (jest polska? ) co nie pomagało bo dużo szybkiego mówienia w trakcie wędrówki, przepowiednie, chrześcijańskie słownictwo, czasami ciężko było wszystko w pełni zrozumieć. A pełne szybkie zrozumienie przy tak dawanej historii jest kluczowe. No ale od mniej więcej 3-4 godziny do końca ta mnie trzymała w napięciu więc jest dobrze.
Zaraz zabieram sie za Burial at sea ;)
podstawka dostaje ode mnie 8.5. Aczkolwiek czuje że zasługuje gra nawet na więcej. Po prostu to nie jest mój wymarzony gatunek gry więc nie bawiłem sie na tyle żeby dawać coś z przedziału 9-10
Ta gra oczarowała mnie w tak mocny sposób że po zobaczeniu zakończenia nie mogę się pozbierać ta gra to czyste arcydzieło ten świat, piękne lokacje,Elizabeth która jest tak piękna i
spoiler start
kiedy nam ją zabrali dostajemy takiego kopa że z czym prędzej chcemy ją odzyskać niesamowite przeżycie.
spoiler stop
Jednak najbardziej mnie rozwaliła fabuła która tam zasługuje na oskara, historia Bookera, Elizabeth,Alternatywnych światów po prostu wgniata w fotel
zaś soundtrack to coś niesamowitego
spoiler start
pamiętacie początek gry jak lądujemy w pięknej kaplicy no i ta muzyka coś pięknego
spoiler stop
o dziwo ja nie napotkałem żadnych błędów może dlatego że gra mnie pochłonęła na bite 20 godzin.Dla mnie 10/10 prawdziwe arcydzieło jednam mam pytanie do tych co ukończyli
spoiler start
Nich mi ktoś wyjaśni jak to jest możliwe że Elisabeth pojawia się w Burtal at sea skoro booker wymazał comstoka ze wszystkich rzeczywistości w której się comstok pojawia no bo o ile zakończenie infinite jest idealne i wszystko ma sęs to nadal nie rozumiem skąd miała by się wziąść elisabeth w innej rzeczywistości skoro cały timeline związany z comstokiem został usunięty a zatem niema columbi nie ma elisabeth jest anna więc WTF mam nadzieje że się to wyjaśni jak zaraz zagram w ten dodatek.
spoiler stop
Polecam każdemu kto w grach szuka czegoś więcej.
Czytam kilka ostatnich komentarzy, trafiam na opinie Cre<A>ToRa oraz Krycho108 i zastanawia mnie, czy są oni opłaceni przez konkurencję do napisania tak niepochlebnego komentarza, czy naprawdę poziom intelektualny dzisiejszego gracza tak bardzo się obniżył. Niedawno przeszedłem bardzo przeciętne Far Cry 3 (także recenzowane), które ma średnią ocenę graczy 9.2, a BioShock Infinite 8.9. Jedynym sensownym wytłumaczeniem są właśnie tego typu ludzie - niezbyt bystrzy, koncentrujący się w grze jedynie na jak najlepszej grafice i bezmyślnym zabijaniu, a mający gdzieś głębię fabuły, dopracowane szczegóły, czy ogólny klimat. Zresztą wystarczy przeczytać ich komentarze by widzieć, że grę przeszli, a mimo to i tak nie opanowali tego, o co w niej chodziło. No, jeśli ktoś nie przechodził poprzednich części, z pewnością może mieć problem, ale to już wina gracza. Nie będę się wiele rozwodził - Infinite miał nie lada zadanie, aby dorównać poprzednim częściom BioShock i, co dość rzadkie, udało mu się nie tylko im dorównać, ale i przebić. Seria BioShock stworzyła jedną z najwartościowszych pozycji w świecie gier dzisiejszych czasów. Infinite to jedna z najlepszych gier, jakie powstały i znajduje to odzwierciedlenie we wszystkich prestiżowych rankingach. Szkoda, że nie niektórzy nie posiadają umysłu zdolnego grę zrozumieć :| Cudowna, baśniowo-dystopijna oprawa graficzna, świetna oprawa audio i dubbing. Fabuła najwyższej klasy. Odjęte 0,5 punktu za maksymalnie uproszczony system walki i zbierania przedmiotów. W grę zagrać musi każdy szanujący się gracz komputerowy - intelektualista (poprzedzoną 1 i 2 częścią).
Świetna fabuła, trzymająca poziom akcja, tylko te zakończenie takie trochę nijakie. Godny następca poprzednich części.
Nie wiem jak wypada w porównaniu z poprzednimi częściami, bo zwyczajnie nie miałem okazji w nie zagrać. Grę ukończyłem w około 10 godzin, więc jak na dzisiejsze standardy jest jak najbardziej okej. Grafika nie powala, nie jest zła, ani do tych fotorealistycznych też bym jej nie zaliczył - po prostu jest dobra, nadaje stosowny klimat grze. Fabuła wciąg, lecz niekiedy bywa nużąca i monotonna. Przez większość gry dynamicznie pchana jest do przodu, lecz miejscami napotkać zdania, które polegają na znajdowanie określonych rzeczy (tu celowo nie napiszę czym one są, bo nie chcę nikomu zdradzać fabuły). Gdzieniegdzie walka wstawiona jest na siłę. Ale kończąc już narzekania warto dodać, że gra wciąga. Przeszedłem ją w 3 dni, codziennie klikałem klawisze przez kilka godzin i zmęczonym wzrokiem patrzyłem w ekran. Grę polecam każdemu fanowi gatunku, co prawda nie uświadczymy tu emocjonujących walk, ale mimo to warto sprawdzić ten tytuł.
Grałem we wszystkie części Bioshocka,doszedłem do takiej maestrii że przestałem grać,bo to już żadne wyzwanie.Tyle że w Infinite grałem najrzadziej.I chociaż Infinite ma świetną grafikę, to grywalnością ustępuje poprzednim częściom.Nikt na tym padole nie wie od czego zależy grywalność gry,ale jednak jest to wciąż kluczowy parametr.Klimat szalenstwa w Rapture był unikatowy,Infinite na tym tle to po prostu strzelanka,zbyt uproszczona w stosunku do poprzednich części.Lepszy jednak taki Bioshock niż żaden.
Dobra gierka, zaczolem ja kiedyś na psy3 ale niemoglem dokończyć. Potem na psy4 nawet już chciałem na psy pro ale, ale pieca odpalam, stym promo ma zaczynam grać ni i w końcu, w koncu chyba skończyłem..... teraz zabiorę się za dlc. W sumie nie darady powiedzieć czegoś złego na ta grę, są ram jakieś momenty ale, ale bardzo małe.
Po dwójce, w której naprawdę męczyły mnie walki, Infinite wychodzi obronną ręką. Strzelanie jest znacznie przyjemniejsze, poziom trudności nie jest tak wyśrubowany - jeżeli ktoś przechodzi raczej dla fabuły niż zmierzenia się z wyzwaniem w walce to nie ma tu problemu. Tutaj dopieszczeni będą i casuale, i hardkorowcy (tryb 1999).
Liniowość oczywiście stuprocentowa, ale nie jest to większą wadą. Fabuła bardzo dobra (choć nie uchroniła się przed pewną schematycznością), pięknie zaprojektowane poziomy, no i piękne zamknięcie całej historii. Po przejściu zostaje wręcz pustka - mimo, że podstawka to ok. 15 godzin, wystarczy abyśmy mocno zżyli się z bohaterami.
Warto ograć też Burial at Sea - ciekawa wariacja na temat Rapture.
Do tej pory najlepszy fabularny shooter z elementami RPG. Fabuła jest niesamowicie wciągająca. Jedyna rzecz do czego można się przyczepić to gra mogłaby być dłuższa.
- wątek baptyzmu
- ciekawe plazmidy
- fajne bronie
- miasto podniebne - znacznie bardziej podobała mi się ta wizja utopijna aniżeli depresyjne i klaustrofobiczne Rapture
10/10
Super gra, w mojej ocenie dużo lepsza od dwóch poprzednich. Rewelacyjna wciągająca fabuła, bardzo ciekawie i wiarygodnie zaprojektowany świat, interesujące i dobrze zagrane postacie. Nie podobała mi się za to rozgrywka, strzelanie dość nudne, na ciągłe używanie mocy brakuje soli, a walka wręcz niestety zepsuta (w porównaniu z poprzednimi częściami) przez kamerę która jest w ciągłym ruchu podczas zadawania ciosów co w połączeniu z mocami (błyskawice, ogień) sprawia, że nie wiadomo co się dzieje podczas walki wręcz, ja sobie po prostu ją odpuściłem bo bolała mnie głowa. Projekt poziomów i NPC bardzo fajny, ale graficznie szału nie ma - np. nasz bohater ma tylko dłonie, nie rzuca cienia. Irytuje tez brak opcji "ciągle biegnij". Tak czy inaczej zdecydowanie polecam.
Z ostatniej chwili- podobno trwaja prace nad nowa czescia Bioshock...https://naekranie.pl/aktualnosci/nowy-bioshock-w-produkcji-plotka-mowi-ze-tak-3089911
Jedna z niewielu współczesnych gier o których będę pamiętał, że w nią grałem. Świetna wizja świata i fabuła. No i byłem naprawdę zaskoczony, że działa mi na starym laptopie z 2012 roku. Fakt, że na niskich detalach, ale i tak wyglądała świetnie i działała płynnie.
Miodna, piękna gierka. Świetna i wciągająca rozgrywka, intrygująca fabuła i kozackie zakończenie - chętnie obejrzałbym jakiś dobry film na podst. tej fabuły! Bardzo dobra sztuczna inteligencja przeciwników, którzy flankują, chowają się za przeszkody, zachodzą od tyłu. Uwagę zwraca też wyjątkowo dobry voice acting oraz przepiękny projekt artystyczny miasta. I wisienka na torcie, czyli Elizabeth - najlepszy towarzysz/kompan z jakim grałem. Do dziś może robić wrażenie jej sztuczna inteligencja, pieczołowitość z jaką zostały oskryptowane niektóre jej zachowania, a jakby było tego mało twórcy potrafili nadać tej postaci wdzięk i urok.
Na minus - eksploracja może nieco nużyć momentami, bo amunicji, apteczek i innych zasobów jest po prostu za dużo, nawet na najtrudniejszym poziomie, a niestety brak innych wartościowych znajdziek.
Bioshock Infinite to cudownie liniowa gra, dopieszczona w praktycznie każdym elemencie i dzięki temu pozostająca na długo w pamięci, szkoda tylko że dzisiaj nieco zapomniana i ...niedoceniana? Podsumowując - POZYCJA OBOWIĄZKOWA.
Nawet nie myślałem, że będzie lepsza niż poprzednie części (które były znakomite).
Super część ale nie najlepsza moim zdaniem. Mogła być o 5 godzin dłuższa. 8.5/10 za fabułę i tyłek Elizabeth.
Grę ukończyłem zaraz po premierze natomiast oceniam dopiero teraz.
Jedna z lepszych gier single player bez podziału na gatunki i platformy.
Po nie tak dobrej drugiej części Infinite znów wskakuje na poziom pierwszej części serii.
Kapitalny, klimatyczny świat. Bardzo dobra fabuła którą przechodzimy z dwiema świetnie wykreowanymi postaciami. Bardzo dobra oprawa audiowizualna. Kolejna obowiązkowa pozycja dla każdego fana gier.
Jestem świeżo po ukończeniu gry. Świetna gra, super klimat, postacie i genialna fabuła chociaż trochę pogmatwana szczególnie pod sam koniec. Główkowałem nad tym przez jakiś czas, ale nie obyło się bez szperania i szukania interpretacji w internecie :) Polecam. Teraz pora wziąć się za pierwszą i drugą część, bo nie miałem okazji zagrać, mimo iż tytuł obijał się o uszy tysiące razy :)
Super gra 10/10. Żal Szczebiotka mi było na końcu pomagał głównemu bohaterowi i się utopił potem biedny. To była smutna scena. Gra działa na emocje. Majstersztyk.
Jak na FPP fabuła rozbudowana t.j. poprzednie części. Myślałem, że za bardzo komiksowa grafika nie przejdzie mi przez gardło, ale szybko się do niej przekonałem. Najlepsza część z serii. W porównaniu do innych gier tego gatunku, przejście gry trwa znacznie dłużej. Ładna grafika i niewielkie wymagania sprzętowe.
I stało się to co podejrzewałem, Bioshock Infinite zawitał również na cudownego GOGA!
Bioshock 3 W pierwszej 5tce najlepszych schooterów na ps3.Genialna gra ma wszystko 9/10.Chyba najlepsza seria strzelanek w stylu DOOM.Zawsze szanowałem 2K Games za ich gry.
Bardzo dobra odsłona kolejnego Bioshocka . Produkcja oferuje zróżnicowane szczegółowe lokacje . Zapadająca w pamięć towarzyszka . Ciekawe różnorodne misje . No i świetne zakończenie gdzie gracz może się popłakać . Na plus zasługuje też długość gry ( około 12h ) Na minus , jak dla mnie troszkę za cukierkowa grafika . Mała ilość zróżnicowanych oponentów . Brak napięcia strachu , brak klimatu zaszczucia . Generalnia gra godna polecenia , po premierze dał bym 9.0 . Obecnie po przejście jej drugi raz 8.0 Zapraszam na serię z całej gry https://www.youtube.com/watch?v=jRkdtvVFrnM&list=PLVYHO_RNJKKgBbSf4Kwn8ZRGiBHx8j_xA&index=2&t=0s
Z jednej strony ta gra jest ciekawa, z drugiej nudna jak flaki z olejem. Poza tym poziom trudności jest dziwaczny. Na początku jest banalnie łatwo, nie wiadomo co robić z apteczkami i solami, więc podkręciłem poziom na TRUDNY. I wtedy przez chwilę było okay. Potem jednak okazało się, że jest za trudno, bo coraz częściej ginę (pomimo ciągłego ulepszania broni i wigorów!!!).
Więc pytam: po co te wigory i nowa broń, skoro można w ustawieniach po prostu zmienić trudność gry?
Poza tym wszystko jest git. Grafika, muzyka, klimacik, itp. Nie widzę żadnych pozytywów jeśli chodzi o Elisabeth. Właściwie to plącze mi się pod nogami i najchętniej wpakowałbym jej petardę w du*pę, żeby dała mi spokój, no ale cóż... fabuła musi się domknąć.
Jestem w 3/4 gry (rozdział 30) i właśnie dostaję bęcki od ducha Lady Comstock. I szczerze mówiąc nie pali mi się, aby kończyć tą grę.
Poza tym zauważyłem syndrom splątania: po jakimś czasie latam gdzie się da, zbieram znajdźki jakie tylko można, obracam kamerą na wszystkie strony, nawet już nie słuchać voksofonów, tylko biegam jak debil i strzelam do wszystkiego, co się rusza.
Brakuje też mapy. Jest tylko ta strzałka. Za to lokacje na plus, są ładne, kolorowe.
Wczoraj ukończyłem Bioshock infinite i do tej pory nie wiem co sądzić, zakończenie wbiło mnie w fotel jednocześnie pozostawiając z masą pytań. Od razu po obejrzeniu ostatniej scenki, zacząłem czytać różne analizy i wyjaśnienia, aby na spokojnie wszystko sobie przyswoić. Niemniej jednak jestem już w stanie o grze wypowiedzieć się w miarę na trzeźwo. Na wstępie chcę napisać że informacji o fabule będzie naprawdę mało, gdyż ujawnienie czegoś więcej ponad pierwsze 30 minut gry to ogromny spoiler (przynajmniej moim zdaniem). Bioshock infinite przenosi nas do fikcyjnego miasta Columbia unoszącego się w chmurach. Wcielamy się w Bookera Dewitta, mężczyznę wysłanego do owego miasta aby odnalazł pewną dziewczynę. Jego misja jednak nie jest bezinteresowna. Jego podróż po kobietę ma na celu spłacenie jego długów jakie narobił sobie w życiu. Pierwszym cudownym elementem jest design lokacji, są one bowiem piękne, wyjątkowe i niesamowicie zróżnicowane, paleta barw używanych do ukazania nam miasta, zmienia się na przestrzeni całej gry. Częstym zarzutem jeżeli chodzi o lokacje w bioshocku są różne kompromisy takie jak: sztuczne animacje twarzy ludzi (poza animacją towarzyszki głównego bohatera, ona została zrobiona fenomenalnie), niezbyt wysoka rozdzielczość obiektów szczegółowych itd. Trzeba pamiętać że gra miała premierę w 2013 roku i aby uzyskać tak cudowny efekt graficzny, logicznym było założyć że kompromisy będą potrzebne. Muzyka, jak w każdym bioshocku jest absolutnie cudowna. Na końcu chciałbym skupić się na "mięsie" gry. W założeniach, gameplay nie różni się zbytnio od tego co widzieliśmy w poprzednich dwóch częściach, nadal dostajemy mały arsenał broni i wigory, czyli odpowiedni plazmidów znanych z miasta Rapture. Do systemu walki wprowadzono kilka pomniejszych zmian, takie jak linki po których możemy jeździć, haki których możemy się łapać, czy finishery wykonywane z broni do walki wręcz. Z systemem walki wiąże się największa wada gry w moim odczuciu, mianowicie ilość przeciwników z jaką przyjdzie nam się zmierzyć jest ogromna, co chwile wyskakują na nas jacyś żołnierze, których musimy zabić aby popchać fabułe dalej, nie muszę chyba mówić że większość tych walk wygląda tak samo. Pod koniec gry grałem wyłącznie dla fabuły, ponieważ gameplay niesamowicie mnie zmęczył. Ale uwierzcie, warto przemęczyć końcówkę gry, gdzie twórców poniosło już do końca i mamy do czynienia praktycznie z trybem hordy. Lokacje nadal są w większości liniowe, poza kilkoma pokojami na lokacje do których możemy opcjonalnie wejść, podczas eksploracji będziemy znajdywać dzienniki pozostawione przez ludzi, a ich odsłuchanie pomoże nam uzupełnić kilka luk fabularnych. Dodam tylko że podczas odsłuchiwania nagrania, nie pojawiają się napisy tłumaczące to co słyszymy, musimy wejść do menu w którym mamy zapisane wszystkie nagrania, tam znajdziemy ich pisemną przetłumaczoną formę. Podsumowując, Bioshock infinite to kapitalna historia, z jednym z najmocniejszych endingów w historii gier, wobec tego, naprawdę warto ograć pomimo dosyć nudnego gameplay-u. Na szczęście, przynajmniej mi gameplay zaczął się nudzić pod koniec fabuły, ale przede mną jeszcze dlc do przejścia.
Bioshock 1 i 2 od początku - od pierwszej minuty do ostatniej wciąga jak bagno. Tutaj pierwsza połowa gry 10/10. Druga to już mega nudy są, na siłę skonczona. Plusy-piękny swiat, super towarzyszka, super muzyka, masa skilli i broni. Minusy-dużo gorszy gameplay niż w 1 i 2. Wytrychow już miałem pod koniec gry z 15 na plusie, bez sensu. Niema tak ze brakuję. Pozatym nie widać upgrade na broniach, i głupia exploracja. Wchodzę do wielkiego banku i 3/4 szafek w tym banku to słodycze i napoje które i tak niewiem po co spozywac bo żyć mam na maxa. Ale żeby już explorowac to spozywam, bez sensu. Pozatym 4 skille mi wystarczają tu, reszta mogłoich nie być. W B1&2 każdy ma sens. Takie mocne 8. Bioshock 1&2 to 10/10
Bioshock 1&2 kocham. Już po 4 razy skończyłem. Tu już za drugim razem gram. Mam z półtora - do dwóch godzin do końca. Walnąłem tym już. I zabieram się za nie męczące dlc, i od nowa remastery. Infinite pod koniec okropnie nudzi. Niestety daję 7/10. Ta gra ma syndrom im dalej tym gorzej. Elizabeth tego nawet nie ratuję. Tylko pierwsza połowa gry super.
Szczerze....Gra ma bardzo dobry klimat (nie co gorszy od poprzedniczek) i szczerze jak na 2013 rok to wygląda pięknie! Fabuła lekko pogmatwana oraz trochę gorsza od bioshock 1 i 2.
Lecz końcówka gdzie walczymy z hordą wrogów rozczarowuje i z czasem robi się nudno, po za tym gierka 8/10
Dosc ciekawa gra z przyjemna grafiką i muzyką.Fabuła jest mocno skomplikowana i zakręcona i ciezko sie w tym wszystkim połapac.Klimat kolorowego,latajacego miasta w chmurach za bardzo mi nie podszedł,zdecydowanie lepiej było pod tym względem w podwodnych brudnych Bioshockach.Bronie i umiejetnosci całkiem ciekawe,walka rowniez dosc przyjemna przy tym czesto dosc wymagajaca.W grze wystepuje sporo backtrackingu.Ogółem jest dobrze ale poprzednie czesci serii były dla mnie ciekawsze i miały zdecydowanie lepszy mroczniejszy klimat.
Gra jest bardzo nierówna. Sceneria przepiękna, opowiadana historia – choć wyrywkowa – urzeka. Elementów fabularnych mogłoby być więcej, zdecydowanie wolę pod tym względem Dishonored. Bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie Elizabeth – nie jest cieniem ciągnącym się za graczem, sprytnie porusza się w świecie gry. Natomiast akcja jako taka? Moim zdaniem w zasadzie tandetna. Walki są mało porywające i bardzo do siebie podobne. O wigorach w czasie starć w zasadzie można by zapomnieć i inwestowanie w nie lepiej sobie darować.
Moja ocena 7.5 ----------------------------------------------------------------------------------- czas gry 31:14
Miałem dobre przeczucia do tego FPS’a i się nie pomyliłem.
Ładna grafika – piękne miasto z pejzażami jak i za dnia tak i w nocy. Nieco podkoloryzowane, ale na pewno jest to lepsze niż te zamknięte klaustrofobiczne puszki z dwóch poprzednich części. Sporym przełomem jest także to że tak do połowy gry występują etapy gdzie zwiedzamy Kolumbie bez ciągłej wymiany ognia. Spotykamy mieszkańców obserwując ich codzienne rutyn jaki i obchodzenie świąt.
Nie da się zaprzeczyć że głównym atutem Infinite jest postać Elizabeth. Świetny model, głos, animacja . Wraz z Booker’em tworzą zgraną narracje. A właśnie w końcu nie mamy niemowy tylko mężczyznę z charakterem po przejściach który ma swoje przemyślenia, obawy i osobiste demony.
Fabularnie powiedzieć że jest ciekawa to jakby nic nie powiedzieć. Do połowy mamy niewinną opowieść o próbie „ratowania” dziewczyny przez typa z pod ciemnej gwiazdy. Jednak później zaczyna dziać się magia aż do finału którego szczegóły trzeba sobie poukładać.
spoiler start
Poziom historii jest porównywalny z „Imperium kontratakuje i KOTOR’em razem wzięte.
spoiler stop
Co do rozgrywki:
Możemy posiadać tylko dwa rodzaje broni co wymusza na nas ciągłą zmianę pukawek i dostosowywanie strategii. Z wigorami także tak jest ale je akurat można przełączać w locie w podręcznym menu.
Zubożenie względem poprzednich części jest brak statystyk oraz brak biblioteki przeciwników i miejsc.
Mimo że korzystanie z szyn jest satysfakcjonujące i efektywne bardzo łamie prawa fizyki. Booker potrafi skoczyć do szyn nawet jeśli są 5 m ponad nim, a i gdy z nich zeskakujemy nie ma ograniczeń - 10/15 m nic nam nie grozi. Gdy jednak skaczemy z daszku który ma wysokość 3 / 4 metry, nasze zdrowie już to odczuwa.
Nieotwarte wyrwy przeszkadzają wizualne trochę w wymianie ognia
Gra jest naprawdę dobra i dałbym pół oczka więcej jakby samo strzelanie było bardziej satysfakcjonujące.
Opinia do DLC - Clash in the Clouds
Moja ocena 2.5
Polskie tłumaczenie przygoda w chmura jest dość nietrafione. Bo jeśli postanowiło się zrobić wyzwani niebieskiej wstążki to nazwałbym to frustracją w chmurach. Sam koncept specjalnych wyzwań w danej fali jest naprawdę fajny, ale jeśli nam się nie uda ( zbłąkany pocisk trafił w to co nie powinien, to nie możemy powtórzyć danej fali tylko mamy następną. By ponowić próbę trzeba zaczynać wszystko od nowa.
Niezaprzeczalnie fale nie są duże - miedzy 5 a 15 przeciwników ( lub pojedynczy więksi wrogowie ) w czasie jeśli chcemy wykonać wyznanie to zazwyczaj 3 min ( wyjątki potrafią trwać nawet 10 min )
Walka jest łatwiejsza niż w trybie 1999, ale jeśli chcemy mieć wszystkie odznaczenia trzeba się przyszykować na znacznie większy pot.
Dodatek nie posiada żadnego tła fabularnego . Co najwyżej możemy wykupić w muzeum teleport do laboratorium „bliźniaków" i przesłuchać trzy dodatkowe voksofony Rosalind Lutece które tak naprawdę nic nowego nie wnoszą.
Osobiście bardzo słabe DLC nie wpływa na fabułę, a polegające na nie lubianej przeze mnie walce z falami wrogów.
Niesamowita gra. Sama estetyka Columbii, sceneria, oświetlenie wypada genialnie. Fabuła o wiele bardziej złożona niż poprzednie 2 części, żeby ją w pełni zrozumieć trzeba przesłuchać wszystkie nagrania w grze jak i dodatkach. A druga część dodatku Burial at Sea to prawdziwe mistrzostwo, zarówno fabularnie jak i gameplayowo. Nie dość że w dodatkach wraca się do Rapture to jeszcze idealnie łączą one wszystkie części w jedno i zamykają wszystkie wątki. Poza tym ten zmieniony sposób gameplayu z dodatków - bardzo mała ilość amunicji i pieniędzy, elementy skradankowe - podobał mi się dużo bardziej niż ciągła rozwałka z podstawki.
Mam nadzieję, że Bioshock 4 jeśli kiedyś się pojawi da radę dorównać tej trylogii.
Znacie jakieś ciekawe mody które naprawią wrażenia szarpania FPS nawet przy stabilnych 144 kl/s ?
Nawet jak postać biegnie w prostej lini to ekran szarpie na boki skokowo. Brakuje płynności.
Czy miał ktoś z Was problemy techniczne z tą grą? Wersja zakupiona i pobrana ze Steam, uruchamiana przez konto na 2K. Nie do końca się znam na technicznych zagadnieniach jeśli chodzi o gry, więc sorry za pewnie niezbyt dobry opis problemu.
Do pewnego momentu gra działała bez problemów i spadków płynności. Te zaczęły się mniej więcej na etapie gdzie Booker i Elizabeth są tuż przed domem Comstocka. Z dźwiękiem wszystko jest ok, natomiast obraz/animacje tną, przedmioty do zebrania po zabiciu wrogów i inne znajdźki wyświetlają się z opóźnieniem i też ledwo. Najgorzej jak się włączy ekran pauzy, praktycznie nie da się z niego wrócić do rozgrywki (dżwięk w grze działa wtedy dalej bez żadnych zacięć, sprawdzałem to odtwarzając voksofony), muszę wtedy restartować grę. Problem musi występować konkretnie w tej grze, bo ogrywałem równocześnie na laptopie inne tytuły (Hellblade, Wiedźmin 2, Wolfenstein) i wszystko działa tam bez zarzutu.
Nie wiem ile mi zostało jeszcze do końca gry, ale w to się nie da już praktycznie grać. Jeśli ktoś miał podobny problem i znalazł rozwiązanie, to będę wdzięczny za pomoc.
Miałem problem z Wiedźminem 2, gdzie też z czasem zacinało i nawet wywalało do pulpitu, tu przyczyną okazała się zbyt duża ilość save'ów (kilkaset). Ale Bioshock zapisuje grę automatycznie, więc nie ma raczej możliwości usunięcia zbędnych zapisów gry, żeby poprawić płynność rozgrywki. To musi być coś innego.
Gdybym wydał na tę grę więcej kasy to bym chyba zażądał częściowego zwrotu za te problemy techniczne. Próbowałem z najniższymi ustawieniami grafiki i problem nie tyle nie zniknął, co było jeszcze gorzej. Zacząłem się bawić z tymi poradami na forach, ale nie chce mi się kombinować z tymi plikami, zmienianiem gdzieś głębiej ustawień itp. Gra powinna ku4wa działać na laptopie, który znacznie przekracza minimalne wymagania systemowe. To jest wina producenta, że gra tak się sypie nawet na dobrym sprzęcie.
Trochę się zawiodłem, bo słyszałem, że przekozacka gra, no a tutaj taki średniaczek mocny bo mocny, ale bez rewelacji w żadnym względnie.
Na pewno odbiór mi psuły kwestie techniczne, bo niezależnie co i jak dałem w ustawieniach, to tekstury często szły się chędożyć, lub migały, przed moim oczami zmieniając się w nieskończoność z potato mode do ultra. Mógłby ktoś to ogarnąć, zwłaszcza że remastery Bioshocka chodzą bez zarzutu, no i to unreal jest, czyli bardzo zacny silnik.
Gameplayowo jest przyzwoicie, ale twórcy sami sobie skaszanili to. Mocy jest za dużo w sumie, a i tak nie robią wielkiej różnicy. Te granaty są tak słabe, że po połowie gry płakałem, gdy je rzucałem, a były ulepszone. Ale najgorsze, że twórcy nie chcieli, by gracz się dobrze bawił i dali to ograniczenie, że można 2 spluwy jednocześnie mieć. Tragedia. Przez to cały czas się trzeba pilnować, czy ma się broń i w ogóle niektórych giwer w ogóle się nie testuje, bo nie ma sensu. Ja rozumiem, że niektóre strzelanki stawiają na realizm i przez to nie można masy spluw mieć przy sobie, ale tutaj? Po co taki "realizm" zastosowano?
No i na końcowych levelach przeciwnicy to są gąbki na pociski, aż smutno to wygląda jak pruje się z nich z wybuchającej kartaczownicy i 10 strzałów na nich trzeba, bo nic im to nie robi. Też za małe magazynki dali, nawet po ulepszeniu jedno starcie i od nowa trzeba chodzić i szukać i zbierać amunicję, zamiast podziwiać levele.
Dobra, to teraz czas na diss na fabułę. Alan Wake to przy tym liniowa i prosta historia. Pewnie to też znak czasów i zmęczenie Marvelem, ale multiversum to naprawdę kiepskie uzasadnienie dla tego wszystkiego, tak powoduje, że człowiekowi wszystko jedno, bo skoro wszystko się wydarzy, no to po co się starać, skoro i tak gdzie indziej się to wydarzy. No i nie po to się gracz męczy godzinami by być jednym z miliona, nieistotnym pyłkiem. Jeszcze jak w finale z odbytu duchy wyciągnięto, no to już zaczęło się robić kieprawo. Chociaż przynajmniej na końcu nawet ładnie zawiązują początek i koniec, historia została nakreślona, choć mówię, użyto do tego dość wygodnych narzędzi, a i fakt, że to miasto w chmurach jest tak służy tylko sobie samemu, ma jedynie ubarwić całość, a nijak się to do niczego ma.
Wszystko tu jest ogólnie bardzo rzetelne i solidnie zrobione, trochę przekombinowano i dużo udziwnień wstawiono dla samego udziwniania. Warto sprawdzić, jak komuś chodzi bez bugów.
I tylko moje pytanie, jakim cudem złe zakończenie mi wyszło, jak nawet nigdzie nie mogę go na youtubie znaleźć???
Jest to historia zamknięta. No może jest jeszcze kontynuowana w Burial at Sea, która z kolei jest prequelem Bioshock 1
Żadna cześć Bioshock'a tak naprawdę nie posiada całkiem dobrego zakończenia.
Cała seria jest wspaniała i cudowna, z drobnymi różnicami. Infitnie pozostaje oryginalne, ale wciąż mistrzowskie.
Jak to z BioShockami bywa, pod względem audiowizualnym ta gra jest przepiękna, ilość szczegółów i nawiązań bywa przytłaczająca, wręcz momentami można odnieść wrażenie że na ekranie dzieje się zbyt dużo w jednym momencie.
Jeśli chodzi o rozgrywkę to niestety nie jest zbyt kolorowo. Strzelanie w tej grze zwyczajnie stało się dla mnie przykrym obowiązkiem, nie wywołującym żadnych odczuć masakrowaniem kolejnych fal wrogów, do tego fatalny system ulepszania broni(wybór na co wydać zgromadzone pieniądze między kiepskim a gorszym ulepszeniem) i vigory których w zasadzie przez większość gry mogłoby nie być, podczas gdy jeden z nich jest zbyt przegięty.
Natomiast Elizabeth i jej relacja z Bookerem to zdecydowanie mocny punkt tej gry i za każdym razem wyczekiwałem interakcji między nimi, a i fabularnie gra mimo momentami zagmatwanej retoryki trzymała w napięciu do samego końca
Moje 5gr.
To i tak kwestia gustu, ale nie polecam, a ostrzegam... W momencie premiery i krótko po niej wręcz paliłem się do tego, aby zagrać w nowego BioShock. Oczekiwałem opadu szczęki, urwania głowy i cholera wie czego jeszcze. I co!? Jajo... Gra, którą ratuje wyłącznie zakończenie, wyprana jest całkowicie z klimatu. Internetowe "ochy" i "achy" nad fabułą czy też oprawą graficzną i dźwiękową, nie znajdują u mnie jakiegokolwiek uzasadnienia. Nie wiem skąd wzięło się to całe uwielbienie dla Infinite. Potrzebowałem aż trzech długich tygodni, aby ukończyć grę, która w sumie zajęła mi niecałe czternaście godzin, co można uznać za bardzo dobry wynik. Ale i tak były to bardzo wymęczone czternaście godzin. Nie pamiętam kiedy ostatnio przechodziłem jakąś grę na raty, jednak BioShock Infinite znajduje się w ścisłej czołówce gier nudnych. Jedyny moment, o którym warto wspomnieć i który przywodził na myśl rewelacyjne Rapture, to psychiatryk, gdy podczas gry odsłuchiwałem voxofony od Elizabeth. Ach, dr. Tanenbaum o uspokajającej barwie głosu, to klasa sama w sobie. I tyle... Miałkość, banał, drętwa mechanika oraz średnia oprawa audiowizualna, to cały Infinite - nic szczególnego.
Zupelnie nie rozumiem, jakim cudem ta giera otrzymala tak wysokie noty. To jest strasznie nudny railshooter ze slaba, liniowa fabula oprawiony w bardzo kolorowa, kiepska grafike a la kreskowka. Nie bylem w stanie zrozumiec ani motywow bohatera, ani - co gorsza - zadan jakie mial wykonac. Jak dla mnie to definicja przecietnosci.
Hmmm przesadziłem z tym 4/10 przeszedłem grę jeszcze raz i może nie wszystko ale jakieś 70% zrozumiałem i powiem że fabuła jest bardzo dobra pomieszana ale bardzo dobra chyba przejdę 3 raz bo dopiero teraz dostrzegłem piękno tej gry gdyby nie było w tej grze sekwencji FPS tylko eksploracja i poznawanie fabuły to bez wahania dałbym 10 Ale dam 8 ;) i liczę na kontynuację ale bez strzelania proszę ;)
Gra mnie na tyle zaciekawiła , że ją zakupiłem , robi ogromne wrażenie , nagrałem jej początek (cienki ze mnie zagrajmer) ale chcecie to sobie zerknijcie [link] ;P
Świetny BioShock, dobra fabuła i rozgrywka.
Niestety, ale Bioshock Infinite jest PRZEREKLAMOWANY, ma strasznie ZMARNOWANY POTENCJAŁ oraz NIE CZUĆ KLIMATU.
Liczyłem na coś extra, a w rozrachunku męczyłem się i nudziłem. Starsze bioshocki były 2 razy lepsze.
Plusy:
+ bardzo dobry design lokacji
+ włożono mnóstwo pracy w szczegóły świata
+ dobra muzyka i udźwiękowienie
+ jeden z lepiej zrealizowanych towarzyszy w grach
+ mechanika prosta, w miarę przyjemna
+ jeden dobry motyw fabularny wojny klasowej, rasowej
+ dobry pomysł, ale wykonanie zniszczyło cały odbiór świata i fabuły ;/
Minusy:
- fabuła w większości niedopowiedziana, logiczne paradoksy
- fabuła nie spójna, nie porywa, a audiologi nic nie wnoszą do historii, historia na siłę, nie ma co zaciekawić
- zmarnowany potencjał fabularny dotyczący nauki, wieloczasu, wieloświatów,
dopiero na sam koniec coś się pojawiło, ale było to słabe, zmarnowane.
- brak klimatu, zbyt kolorowe i bajkowe wszystko
- brak strachu, jakiegokolwiek napięcia,
- brak urozmaiceń, idziesz i strzelasz tylko,
- nudna walka z kolejnymi klonami,
- momentami może męczyć otwieraniem tak samo wyglądających bram,
łażeniem w kółko, strzelaniem i robieniem w kółko to samo.
- sklepy, perki ubraniowe, bronie jakieś takie słabe, denerwujące wręcz nie chce się ich używać
Podsumowując:
Gra miała duży potencjał, ale twórcy poszli w bajkowe wzornictwo, które nie wyszło.
Fabularnie to jedna wielka zmarnowana historia. Technicznie nierówny.
Gameplayowo wtórny i nudny. Brak napięcia, brak urozmaicenia.
Gra na 10 godzin, gdyby nie wątek wojny klasowej, wyłączył bym po 2 godzinach.
Niestety, ale nie mogę polecić szczególnie, było sporo dużo lepszych gier. Za dużo rzeczy tu nie gra w porównaniu do poprzednich odsłon.
Gra marna jeśli chodzi o walkę.
Większego badziewia to dawno nie grałem.
Grałem w nią pierwszy raz na trybie trudnym.
Poziom trudności jest niski jak na tryb trudny, poza niektórymi walkami zwłaszcza dziwną końcową.
Kilka razy stałem i szukałem amunicji której nigdzie nie było.
Snajperka rozbudowana na maksa a gościa z granatnikiem w łeb zdjąłem dopiero chyba po 8-10 strzałach!
Kask mu spadł po czterech, dołożyłem kolejne z trzy i widzę że klęka, a za chwilę wstaje!
Ponownie robią z ludzi debili, tutaj z udawanym przyrostem punktów broni.
Majątek wydany na rozbudowę broni która okazuje się lipna!
Setka amunicji żeby niektórych zdjąć.
Jak pisałem końcowa walka to jedna żenada.
Myślałem że sobie powalczę, ale nic z tego.
Amunicji nie ma choć broń się tarza pod nogami!
Pierwszy raz zdarzyła mi się taka sytuacja w grach.
Bardzo nierówna gra.
Ochrona i zdrowie rozbudowane do 10 pkt. (w sumie zdobyłem 29 infuzji) a tak naprawdę moment i go nie ma.
Z tą grą będę kojarzył jedno - jak w końcowej walce szukam amunicji której nigdzie nie ma!
3 pkt za rozgrywkę która tutaj leży jak opisałem powyżej w dużym skrócie.
Wszystkie zalety tutaj spadają na dalszy plan przysłonięte ostatnią bitwą.
Zupełnie nie rozumiem z czego wynika tak wysoka ocena. Wiele osób tutaj dobrze przedstawiło plusy i minusy tej gry więc nie będę się powtarzał. Jak dla mnie gra jest jednym wielkim stymulantem, non stop jesteśmy bombardowani i przytłaczani zbyt dużą ilością bodźców w postaci krzyków, muzyki, rażących w oczy kolorów, narmiaru detali otaczającego świata itp. Fabuła żadna, właściwie gra jest tak skonstruowana że idziemy do przodu i ktoś coś w tle krzyczy i to ma jakąś treść ukazywać. Jak dla mnie potencjał zmarnowany, nie ma klimatu, wszystko jest w jakimś takim pędzie, nie chciało mi się nawet zatrzymywać na dłużej w żadnej lokacji.
Ukończyłem chociaż momentami nudnawa. O wiele "lżejsza" od oryginału i na swój sposób biedniejsza. Skończyłem przez sentyment, ale lepiej jakby wydali to jako dodatek do Borderlands,.
Zawiodłem się myślałem że te 9 i 10 nie są z dupy ale jednak są
gra jest tak nudna że aż szkoda gadać jak narazie skończyłem walkę z duchem lady comstock(jedyna scena która nie jest nudna)
wigory są do dupy jakieś walnięcie piorunem przyciąganie innych rzucanie kulą ognia naprawdę są kreatywni w tym mocach aż szkoda gadać
grafika brzydka obraz taki przejaskrawiony mało detali,niewyraźny ale zdarzają się lokacje gdzie jest też naprawdę ładnie np ten czyściec i ta lokacja gdy od razu z niego wychodzimy
strzelanie to dno i wodorosty w żadnej grze nie strzelało mi się tak zjebanie
muzyka usypia
Fabuła średnio mnie interesuję jest coś tam że gościu musi spłacić dług ble ble w celu spłacenia długu musi przyprowadzić Elizabeth do jej ojca wszystko by poszło zgodnie z planem ale eliza została oszukana przez bookera (mieli lecieć do paryża a lecą do nowego jorku)nuuuuuudaaaa
ale gra ma też swoje momenty np pierwsze zabójstwo Elizabeth i pierwsze spotkanie z nią,jeszcze ten czyściec i walka z lady comstock
Jak narazie 4/10 a oceny powyżej 8/10 są nieporozumieniem
Bioshock i Bioshock 2 należą do moich ulubionych gier i przed premierą Bioshock: Infinite byłem bardzo podekscytowany tą grą (w ogóle mi nie przeszkadzało przeniesienie miejsca akcji, a wręcz przeciwnie - Kolumbia wydawała mi się fantastycznym miejscem). Prezentowane przez twórców gameplaye robiły na mnie świetne wrażenie.
Niemniej jednak jakoś tak się złożyło, że grę ukończyłem dopiero dzisiaj. I... zaliczam ją do moich największych rozczarowań wśród gier.
Poza tytułem, z Bioshockiem ta gra ma wspólnych tylko kilka małych rozwiązań charakterystycznych dla wcześniejszych gier z tej serii (wigor, czyli tutejsze plasmidy, sol, czyli tutejszy adam, ulepszanie broni w konkretnych punktach za pieniądze itp.). Sama treść natomiast ma więcej wspólnego ze zwykłymi FPS-ami, jakich wiele. Areny z wieloma przeciwnikami są tu praktycznie od początku do końca - sytuacje, w których walczy się tylko z jednym lub dwoma przeciwnikami, można policzyć na palcach jednej ręki, co nie wpływa pozytywnie na klimat. Jest to po prostu zwykła sieczka.
Co gorsza, Bioshock: Infinite nie jest zbyt dobrze wykonana nawet jako zwykły FPS oderwany od poprzednich części.
Można nosić tylko dwie bronie jednocześnie. Problem w tym, że bronie można ulepszać, ale nierzadką sytuacją jest, że gdy ulepszoną broń (do której się przyzwyczaiło) się straci, to trzeba korzystać z innych, wyrzucając tę ulepszoną. W poprzednich częściach tak nie było. Ba, w poprzednich częściach ulepszenia były prezentowane również wizualnie, natomiast w Infinite ulepszenia broni są tylko "na krzywy ryj". Strasznie to biedne - jak w jakiejś budżetówce.
Nowym elementem, w porównaniu do poprzednich części, jest... ubiór. Którego zresztą też nie widać na bohaterze (bo w cut scenkach go nie widać), więc też trzeba wierzyć "na krzywy ryj", że coś tam się zmienia. Jest to o tyle źle rozwiązany element, że elementów ubioru jest stosunkowo dużo, ale tak naprawdę mało który jest przydatny, przez co przez całą grę zmienia się go może ze 2 razy.
Są też rzeczy, które na rozgrywkę jako taką może nie wpływają, ale denerwują, np. brak napisów przy audiologach (tutaj zwanymi voksofonami), przez co, aby wszystko zrozumieć, trzeba wejść do ekwipunku i tam przeczytać treść nagrania (w poprzednich częściach napisy audiologów były).
Wkurza też brak możliwości gromadzenia na zapas apteczek i solu.
No i jest fabuła... Nawet nie chce mi się wdawać w jej szczegóły, bzdura straszna. Dość powiedzieć, że jakkolwiek pierwsze dwa Bioshocki przy całym swoim nieprawdopodobieństwie były - powiedzmy - prawdopodobne, to w Infinite bzdura pogania niemożliwe, a nieprawdopodobne pogania irracjonalność. Inne wymiary... duchy... przeciwnicy z zada (to coś, co "słyszało grzechy" przebiło wszystko)... Nie, takich bzdur w poprzednich Bioshockach nie było i ja tego nie kupuję.
Postać Elizabeth oraz wizja i strona artystyczna Kolumbii to jedyne rzeczy, dla których chciało mi się tę grę ukończyć, bo rozgrywka i fabuła kuleją, a (bioshockowy) klimat czułem tylko na samym początku - podczas podróży do latarni i w samej latarni.
Inna sprawa, że nie mam pojęcia, co w tej grze z małymi, korytarzowymi lokacjami i generalnie martwym światem, z dość słabej jakości teksturami i stosunkowo małą ilością wielokątów na obiektach, zajmuje ponad 40 GB. Wiedźmin 3 razem z dodatkiem Krew i Wino zajmuje mniej miejsca na dysku!
And last but not least - gdzie, do jasnej anielki, jest TO (co na filmiku)?! https://www.youtube.com/watch?v=muJYTeQlvC4
Miałki shooter który stara się poruszać trudne tematy, ale niestety mu to nie wychodzi. Postaci są nierealistyczne i głupie, a fabuła jest pełna dziur i błędów logicznych.
Moim zdaniem gra słaba. Świat mnie nie urzekł, a raczej śmiałem się z litości widząc latające miasto. Konstrukcja poziomów strasznie liniowa, wręcz archaiczna.
Na kazdym kroku widac, ze gra byla projektowana pod nowe pokolenie graczy niepelnosprytnych, a wiec zamiast poziomu TRUDNOSCI mamy tu wszelkiej masci ulatwiacze, a cala mechanika rozgrywki zostala uproszczona do granic absurdu. Jeszcze gdyby przy kampani marketingowej nie podpierali sie na sile kultowym SS2 i klamali w zywe oczy. Brakuje skali aby wlasciwie ocenic ta herezje.
BioShock w nowym uniwersum :)))) Ja jestem ciekawy co z tego wyjdzie, ale trzymam kciuki bo jestem fanem BIOSHOCKA!
Zaraz zaraz.. TYLKO PC YYYYYEEEEEEEAAAAAAAAAHHHHHHHHHHHHHHHHHHHH STARCRAAAAAAAAAFFFFFTTTT DWAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA I W OGÓLE!!!!!!!! :DDDDDDDDDDDDDD
Mi sie wydaje że gra wyjdzie na konsloe ale już nowej generacji więc nie zapowiadają tej gry na ps3 i x360
ripostuje kolege @ BioShock: Infinite zostanie wydany najprawdopodobniej w 2012 roku na pecetach oraz konsolach (Xbox 360, PlayStation 3) tak poza tym gra bedzie kozakiem! w swoim gatunku.
Ja to kupuje 1 byłą boska, 2 juz troche oklepany temat Rapture a teraz jakas odmiana Columbia ;P Na szczęście nie jest to kontynuacja 2 czesci wiec mozemy sie jeszcze spodziewac powrotu do Rapture ;] a w czasie gdy beda robic 3 czesc to bedziemy grali w Colubii ;D
Według mnie lokacja w Infinite będzie jeszcze lepsza niż Rapture. Ludzie z Irrational Games mają świetne pomysły.
To jest ta nowa gra? Buahaha, tyle zamieszania, a oni kolejnego nudnego Bioshocka chca wypuscic? Juz w jedynce fabula zostala calkowicie opowiedziana i wydanie drugiej czesci wydalawalo mi sie mocno na sile, a tu kolejna, cale szczescie, ze z inna historia, no i nowe miejsce akcji, ale pewnie znow beda korytasze, tyle ze umieszczone w powietrzu, nieco naciagane i mam wrazenie, ze tworcy odcinaja kupony. Mogli chociaz nie robic zludzen na cos innego niz Bioshock. Mam nadzieje, ze zmienia silnik, bo UE 2.5 mocno traci myszka.
Strasznie bajkowa ta oprawa graficzna. Normalnie jak podpicowane Fable III.
Sam nie wiem co o tym myśleć, Bioshock w chmurach? Ta bajkowa grafika jakoś mnie nie przekonuje, mam nadzieję, że to nie zabije gęstego klimatu z poprzednich części. Tak czy siak na grę czekam jako fan dwóch wcześniejszych odsłon, tylko ta data premiery trochę daleka.
Ciekawe tylko skąd wzięli plazmidy na początku XX wieku skoro zostały one odkryte w latach 50'
WOW, tego bym się nie spodziewał! Ale warto czekać. Uwielbiam Bioshocki. Tylko data premiery trochę odstrasza, no i silnik Unreal 3.0. Do tamtego czasu to już pewnie DirectX 12 wyjdzie :) a w międzyczasie nastąpi koniec świata. Pozostaje tylko czekać.
Ale też nie uważacie że twórcy trochę jakby wpadli w wir pożądania pieniędzy...? Tak jak było z Assassin's Creed zamiast robić 3 częśc, robią spin-off'a Brotherhood...
to pewnie już nie będzie ten sam BioShock
Ciekawe tylko skąd wzięli plazmidy na początku XX wieku skoro zostały one odkryte w latach 50'
Oglądałem film na Tvgry i było mówione, że będzie coś podobnego, a nie dosłownie plazmidy.
Coś mi się myśli że to już nie będzie to samo co w poprzednich częściach. Jakieś to takie za kolorowe, jedynka wciągnęła mnie właśnie dzięki przytłaczającemu klimatowi a ta... sam nie wiem co o niej myśleć.
Film na Tvgry.pl wgniótł mnie w fotel chyba nawet bardziej aniżeli ten znany z "jedynki" - nic tylko czekać.... Choć trzeba też przyznać ,że data premiery nieco nie pokoi w 2012 to będzie pewnie już UE4.0 i nowe konsole ,a co za tym idzie nowe next geny pytanie tylko czy da się stworzyć grafikę lepszą niż jest obecnie bo ja sobie tego nie wyobrażam.
raziel88ck -> Ten BioShock będzie korzystał z UE3.0.Nie wiem czemu uważasz ,że zmodyfikowany UE2.5 trąci myszką skoro nadal prezentuje świetną grafikę niemal identyczną z tą znaną z UE3.0 - nawet lepszą bo jedyne ładniejsze gry na Unreal engine to GOW2,Batman AA ale te gry korzystają z UE3.5.Tak poza tym nie tylko ja uważam ,że grafika BioShock jest ładna w wielu recenzjach dostaje za to pochwały i oceny 9/10, z resztą nawet Pan Tadeusz Zieliński twierdzi ,że grafika jest świetna ,a jemu ciężko dogodzić. ;)
EDIT.Zapomniałem ,że na UE3.0 jest Mirror's Edge to sorry są trzy ładniejsze tytuły.
PS3 tak szybko nie umrze, gry nie wykorzystują jej potęgi więc będzie konkurować jeszcze z nowym Xbox-em, zarówno X360 też będzie się trzymać ale chyba do tego czasu wyjdzie new ;).
Mi się ta gra nie będzie podobała bo jedynka była nudna, dwójka była trochę lepsza bo robił inny producent ale wciąż za mało, a co do 3 to pewnie będzie nudna bo robi ten sam producent co jedynce. Sumie za Bioschockami nie przepadam.
Jedynka była porażką. dwójka taka jakaś a to będzie shit :)
Eminem45 [ gry online level: 1 - Chorąży ]
Jedynka była porażką. dwójka taka jakaś a to będzie shit :)
Wypowiedzial sie kolo, ktory nie potrafi wymyslec oryginalnego nicka
Zupełna zwiana klimatu (z podwodnego Rapture, wybudowanego w stylu Art Deco na podniebną Columbię, która przywołuje na myśl XIX-wieczne budownictwo) - może być ciekawie. Przy okazji: znalazłem kilka szczegółów dotyczących fabuły. Columbia była wielkim dziełem Amerykanów, z którego byli dumni jak cholera. Jednak po pewnym czasie odkryto, że miasto może być mobilną fortecą. Po wybuchu konfliktu zbrojnego Columbia odleciała na kilkanaście lat w nieznanym kierunku. Akcja gry będzie toczyć się po odnalezieniu miasta.
ludzie mowili ze to glupi pomysl umiescic akcje gry pod woda. teraz mowia ze to glupota umiescic akcje w powietrzu. ciekawe czy i tym razem sie okaze ze ci ludzie maja g---- do powiedzenia.
swoja droga, jak dogodzic ludziom? zrobisz cos podobnego-beda narzekac ze nic sie nie zmienilo, zrobisz cos zupelnie innego-beda narzekac ze jest cos innego.
Neonit masz rację - odemnie: ta gra się dobrze rozkręca ulepszasz bronie nowsze plazmidy nagrania zdradzające historię danych miejsc, a im bliżej końca tym bardziej pokrętnie, dla mnie to geniusz.
BioShock byl dobry, BioShock 2 był według mnie przesadą i był beznadziejny, A Infinite jak widać ma extra klimat jak z mojego ulubionego anime "Last Exile" kupie na pewno i wątpie że się zawiode.
Kimre Bioshock 2 był równie dobry jak jedynka, na początku trochę gorszy, ale im dalej tym lepiej, jak dla mnie. Dwójka nudziła z drobnymi wyjątkami na początku, ale końcówka w pełni zadowalająca, przynajmniej jeśli jesteś dobrym tatuśkiem podczas gry, innych zakończeń nie poznałem zaraz lecę na JewTube'a obczaić resztę. Ale jeśli chodzi o całokształt to Bioshock Drugi, zwycięża z pierwowzorem. Aha WIELKI minus Bio 2 dostaje za nieudolny system zarządzania ekwipunkiem i plazmidami, a raczej jego brak, trzeba się cholernie nagimnastykować żeby wybrać broń lub plazmid czasami żeby trafić w tę chcianą rzecz trzeba szukać tego właściwego klawisza, najbardziej przeszkadza to podczas walk.
jedyny plus to taki że robią ją twórcy jedynki a nie dwójki więc może coś z tego będzie
Jedynki całej nie przeszedłem [znudziła się ;p], a w dwójkę nie grałem. Oby 3 była naprawdę wciągająca.
Giera wypasiona :) mam dwie części na xboxa 360 ale jeszcze ich nie ukonczyłem ale niedługo zabieram sie do przejscia :)
Gra zapowiada sie ciekawie tylko znowu pozostaje nam czekac 2 latka oby bylo warto ;]
Sadzac po gameplayu to klimat bedzie nieziemski <: PEACE
No to se jeszcze poczekamy!
Ciekawe jakie będą powiązania z poprzednimi częściami. Jakoś dziwnie tak, całkiem inne miasto.
TO na pewno będzie lepsze od dójki ale z tego co widziałem może być nawet lepsze od JEDYNKI.
Obejrzałem trailera, obejrzałem gameplay no i muszę przyznać, że jestem zachwycony. Tym większe nadzieje pokładam w tej części Bioshocka, że pracują nad nią twórcy jedynki, która uważam, że była pod paroma względami lepsza od dwójki, która też mimo wszystko była świetna. Była... właściwie to jest nadal. Obie są. Jeśli ktoś nie grał, a lubi dobrą fabułę i wciągający klimat, to nie ma na co czekać. Mam nadzieję, że wszystko pójdzie ok i dostaniemy kolejny hit. Aż chciałoby się powiedzieć twórcom "Would you kindly make that part of Bioshock faster?";). Fani wiedzą o co chodzi.
Najgorsze w Infinite jest/będzie to, że z takiego miasta wydostać się nie jest wielkim problemem. W części pierwszej i drugiej trudno jest się wydostać na powierzchnię, czujemy się uwięzieni w Rapture.
Nikt nie powiedział, że bohater będzie chciał się z tego miasta wydostać;) Przynajmniej ja się z tym nie spotkałem. Rapture miało swój niesamowity klimat, a tutaj twórcy chcą spróbować czegoś nowego. Co do powiązań z poprzednimi częściami to wydaje mi się, że nie są jakoś szczególnie potrzebne, a jeśli już to niewielkie tym bardziej, że ma wyjść dodatek do dwójki, który ma wyjaśnić sporo rzeczy więc nie widzę potrzeby tych powiązań chociaż jakieś miłe, drobne zaskoczenie mogłoby być dla fanów serii przyjemne. Trochę się boje, żeby nic nie zostało przekombinowane jak np. w Call of Duty Black Ops czy w Mafii II, ale myślę, że twórcy "dadzą radę" tym bardziej, że do premiery zostało jeszcze sporo czasu. Na razie czekam na Minerva's Den:D
Nie chodziło mi o to czy bohater chciał się wydostać, czy nie, miałem na myśli odczucia gracza, tak jak napisałem na końcu poprzedniej mojej wypowiedzi "czujemy się uwięzieni w Rapture", sama myśl tego że jesteś gdzieś głęboko pod wodą przytłacza i tworzy dobry klimat. Nic nie mam do Infinite, jaram się nim jeszcze bardziej niż przed premierą poprzednich części. Co jakiś czas oglądam sobie trailer :P Na gameplay nie patrzyłem jeszcze, bo nie chcę się przyzwyczaić.
to już nie to samo bioshock kojarzy mi się z podwodnym miastem , tatuśkami i siostrzyczkami a tego tutaj nie będzie to nie powinno nazywać się Bioshock
Rated R Superstar --> Z jednej strony Cię rozumiem, ale miej troszkę zaufania do twórców. Miejmy nadzieję, że będzie dalej dobry klimat i wystąpią jakieś powiązania pomiędzy Rapture, a Columbią. Moim zdaniem, gdyby ta część rozgrywała się w tej "podwodnej utopii" mogłoby to być już nudne i przewidywalne.
jeszcze tylko 227 dni do premiery. Juz nie moge sie doczekac :] Bioshocki sa genialne!
Chociaż nie grałem w poprzednie Bioshock to wiem że te gry miały mieć klimat i straszyć nie tak jak dead space ale trochę miały w Infinity widziałem że będzie kruk coś w rodzaju Big Daddy ale nie będzie już tego klimatu i strachu
[50]Zrobiliby nowego Bioshocka w Rapture z siostrzyczkami i Big Daddys to znowu by wszyscy narzekali że 3 raz robią to samo, skończyły im się pomysły, skok na kase i w ogóle.
Ja myslałem, że tak część będzie się dziać w RAPTURE przed tym jak ludziom odbiło, a nie w jakiejś nowej lokacji. Mimo to i tak zapowiada się ciekawie.
wtf bylo nieco ponad 100 dni do premiery a tu nagle +300? Przesuneli cos i ja o tym nie wiem?
[62] Jakie +300 dni, skąd to wziąłeś? Premiera odbędzie się prawdopodobnie w lutym.
@jarooli - kliknij na oczekiwania z ocena. Sa teraz bodajze 342 dni. No i na prawo od okladki --->
"2012 ( światowa data premiery )
2012 ( data wydania w Polsce )
2012 ( data premiery w USA )"
No to juz nie wiem, moze wkradl sie jakis blad...
To pewnie jakiś błąd, gdyby tak było, to obok pewnie zostałaby podana dokładna data premiery, zresztą informacje na GOLu nie zawsze powinno traktować jako oficjalne;)
Grywalność BioShocka w dużej części bazuje na klimacie rozgrywki, a w Infinite zapowiada się fenomenalny klimat, więc nic jak tylko czekać na premierę.
Zmieńcie tą datę premiery w końcu -.-
http://www.youtube.com/watch?v=87rJb3npQ3Q&feature=g-all-u&context=G228c4a6FAAAAAAAAEAA
o HandyMan-ie
US: 16.10.2012
EU/Rest 19.10.2012
Ależ to będzie nieziemska gra
Trochę zaufania to będzie bardzo dobra gra uwielbiam ten klimat i całą serię Bioshock czekamy bodajże w październiku uświadczymy Infinite
Grafika wydaje się dosyć "cukierkowata", według mnie podobna do Far Cry'a 3, ale poczekamy, zobaczymy...chociaż mam negatywne uczucia co do tej części.
Wszyscy tak samo narzekali , że w pierwowzorze grafika była zbyt komiksowa , przeplatała się z rzeczywistością , a dało to piorunujący efekt. Dlatego nie warto martwić się zapas , tylko poczekać na premierę. Moim zdaniem gra będzie takim samym odlotem jak części poprzednie. Mimo kilku tysięcy km różnicy między lokacjami , klimat Rapture - Columbia mają wiele wspólnego. Tylko czekać.
wiadomo , ze premiera bioshoka zostala przesunieta ze wzgledu na GTA V . Bioshok moglby zostac ofiara GTA
ja chcialem zagrac w jedynke i mam ponoc niewlasciwy klucz aktywacyjny
wiadomo , ze premiera bioshoka zostala przesunieta ze wzgledu na GTA V . Bioshok moglby zostac ofiara GTA
Przecież GTA nie wychodzi w tym roku.
No i dla mnie głupie jest stwierdzenie, że jak w miesiącu X wychodzą dwa wielkie tytuły, to większość wybierze ten "większy" tytuł, przez co gra się nie sprzeda..
Kto ma/miał kupić daną grę to prędzej czy później to zrobi.
Dla mnie nowy zwiastun jest zbyt efekciarski i nie zrobił na mnie wrażenia, jednak warto zauważyć że początek trailera gdzie Booker
spoiler start
otwiera to pudełko z pistoletem i innymi pierdołami, to scena ta jest bardzo podobna do tej z Bioshocka 1 w samolocie a sekundę wcześniej w trailerze widać latarnię z pierwszego BioShocka. W 1:17 Songbird jest chyba pod wodą.
spoiler stop
Tak więc o powiązania fabularne z Rapture a Columbią się nie martwię.
Bardzo dobry trailer : )
Nic tylko czekać na Luty 2013 .
BioShock nie jest w ogóle podobny do Dishonored. Nie wiem gdzie ludzie widzą jakiekolwiek podobieństwa.
@BeaRock
nie, to dishonored przypomina Bioshocka.... bądź co bądź Bio było pierwsze
@Lukas172
W animacji ruchu, w interfejsie, podobnych cieniach, podobnej mimice, klimacie (steampunk+magia/eksperymenty)?
Ja widzę podobieństwa. Ale jest raczej oczywiste, że twórcy Dishonored wzorowali się na serii Bio w kilku elementach.
Vader25 [79]
Tak więc o powiązania fabularne z Rapture a Columbią się nie martwię.
Fabularnych powiązań z Rapture to tu nie będzie z tej prostej przyczyny, że akcja Bioshocka: Infinite rozgrywa się na przełomie XIX i XX w., a Rapture zaczęto budować mniej więcej pod koniec II WŚ. Ta latarnia/zabawka jest jedynie sympatycznym ukłonem w stronę fanów serii.
Black Star [83]
W animacji ruchu, w interfejsie, podobnych cieniach, podobnej mimice, klimacie
designie...
Jeżeli ktoś tu (--->) nie widzi ewidentnych nawiązań do Bioshocka, to najwidoczniej w Bioshocka nie grał.
--->
...nawet interaktywne przedmioty questowe są zaznaczane w identyczny sposób i takim samym kolorem.
fajnie się zaczyna i na pewno będzie równie fajna co pierwsza część ....druga też była ok , ale nie miała tego klimatu co jedynka
jeśli gra nie będzie wymagała steama origina czy innego syfu tego typ to kupie bezzwłocznie a jeśli nie to...oryginału nie będzie ale poradzimy se innaczej nie? ;)
Już nie mogę się doczekać, 1 i 2 to były świetne gry, oby 3 nie zniszczyli.
Nie wiem jak dla was ale ta gra wygląda Identycznie jak dishonored tylko dishonored był szary i ponury a bioshock 3 kolorowy...Do gry mam spore uczucia lecz tutaj nie ma takiego klimatu jak był w 1,2 ale i tak czekam ;)
i kolejne 2 lata oczekiwania zbliża się do końca,nareszcie spolszczone na wszystkie platformy a nie jak w przypadku częśći 1 i 2 konsole zostały pominięte,mam nadzieje że ta część zachowa klimat 1 i 2
@BlurekPL
Nie sadzę żeby gra nie posiadała chodź odrobiny klimatu poprzednich odsłon serii myślę że gracze się nie zawiodą.
A wzmiankę o grafice mam dosyć komentarzy co do danych gier odnośnie grafiki dla mnie grafika w grze nie odgrywa tak istotnej roli jak dla innych że nudnego Crysisa będą cisnąc dla samej grafy ja wole jak gra ma klimat i dobrą ciekawą fabułę
Nie, to nie jest żart.
Spokojnie panowie i panie Cenega na rynek nie wyda spolszczonej wersji (Chociaż ją mają) nie wiem dlaczego ale tak będzie na szczęście na pewno jakiś polski serwis się zajmie polską wersją najgorzej jak zwykle mają się konsolowcy nie dość że płacą dwa razy tyle to o spolszczeniu nie mają nawet co marzyć
To że nieoficjalne spolszczenie wyjdzie jest pewne niemal w 100%, problem w tym że będzie zapewne poczekać sporo czasu. Dobrze że przynajmniej zrehabilitowali się dodając darmowego season packa, ale i tak wolałbym spolszczenie. Ciekawi mnie tylko dlaczego 2K nie postanowiło zaimplementować polskiej wersji, skoro podobno była już gotowa.
Dlaczego spolszczane są w większości gnioty a takie tytuły są pomijane, nie rozumiem nie pojmuje polityki cenegi .
Jeżeli będzie tak zajebiście szybko działać jak najnowszy crysis to pierdole te gry ... rok temu kupiłem grafe za 1000zł a dziś crysis 3 może sobię ją między zęby włożyć i jeszcze wciągnąć hamurgera
Przecież to Unreal engine 3..
A, że Crysis 3 ma spore wymagania to nie dziwota.
to bd w polskiej wersji a jak sie wam nie podoba to spierdalac do ameryki ja tam wierze w sklepy a nie w niesprawdzone informacje gola
i ta okladka napewno nie bd taka tylko 1 jaka byla czyl same niebo
Dobra, a teraz wypad stąd.