autor: Andrzej Jerzyk
Delta Force: Helikopter w Ogniu - przed premierą - Strona 2
Kolejna, czwarta gra z serii Delta Force. Akcja oparta została na autentycznych wydarzeniach związanych z operacjami wojskowymi „Restore Hope” oraz „Task Force Ranger”, które miały miejsce w 1993 roku w Somalii.
Przeczytaj recenzję Delta Force: Helikopter w Ogniu - recenzja gry
Film Riddley'a Scott'a "Helikopter w ogniu", mimo niezbyt gorącego przyjęcia przez członków Akademii przyznającej Oscary, był filmem naprawdę znakomitym. Dwie godziny ciągłego napięcia, w jakim trzymała nas ta produkcja wyznaczyły nową jakość w dziedzinie filmu wojennego. Ładunek emocji zawarty w tym filmie powodował, że po wyjściu z kina przez kilka godzin nie można było dojść do siebie. Pierwszy raz chyba przed grą komputerową opartą na filmie stoi tak trudne zadanie dorównania pierwowzorowi pod względem "wciskania w fotel". To, jak doskonale (lub przynajmniej jak efektownie) udało się autorom filmu oddać realia nowoczesnego pola walki z jego ciągle zmieniającą się sytuacją, pozostaje niedoścignionym wzorem dla producentów gier. Na E3, znana z doskonałych gier symulacyjnych firma Novalogic, zaprezentowała grę „Delta Force: Black Hawk Down”, opartą na wydarzeniach związanych z operacją "Przywrócić Nadzieję" (Somalia, rok 1993), o której opowiada właśnie „Helikopter w ogniu”.
Niemal co kilka miesięcy napotykamy na grę w płaszczyźnie fabularnej opartą na jakimś filmowym przeboju. Autorzy niemalże każdej gry dopatrują się w swoim dziele podobieństwa do najefektowniejszych scen, doskonale znanych szerokiej publiczności z kinowych hitów. Wystarczy tu powołać się na takie przykłady jak „Max Payne” i jego efekty a‘la „Matrix” czy „Medal of Honor” i podobieństwo do „Sierżanta Ryan’a”. Sama praktyka adaptowania scenariuszy filmów fabularnych na potrzeby gry komputerowej nie jest, broń boże, niczym złym – przynajmniej dopóki nie jest powodowana czystym wyrachowaniem i zasadami marketingu, obliczonymi na zwabienie do swej produkcji jak największej liczby wielbicieli filmu, a raczej ma na celu stworzenia gry równie dobrej, jak pierwowzór ze srebrnego ekranu. Teraz to niełatwe zadanie zadowolenia wielbicieli doskonałego filmu Riddley’a Scott’a stoi przed programistami Novalogic, firmy o ponad piętnastoletniej tradycji, którzy postanowili bohaterów przeboju kinowego umieścić w kolejnej części swej serii gier FPS (first person shooter), zatytułowanej Delta Force.
Każdy, kto oglądał film, pamięta na pewno niesamowite sceny rozgrywające się na ulicach Mogadiszu, stolicy Somalii. To właśnie do tego afrykańskiego miasta w roku 1993 przeniesiemy się dzięki grze. Tutaj, gdzie kryzys gospodarczy, klęska suszy i głodu doprowadziły do eskalacji antagonizmów etnicznych i w konsekwencji do brutalnej walki o władzę, doszło do kompletnej likwidacji państwowości. Władzę objęli liderzy zwaśnionych klanów. Społeczność międzynarodowa zdecydowała o nałożeniu embarga na dostawy broni oraz wysłaniu do Somalii misji wojskowej (operacja “Przywrócić Nadzieję”), złożonej głównie z żołnierzy amerykańskich. Wśród jednostek biorących udział w walkach, znajdowały się między innymi oddziały Delta Force, Rangers, Navy SEALs oraz 160th SOAR.
Nowa gra nie ogranicza się oczywiście tylko do odwzorowania walk, jakie mogliśmy zobaczyć w kinie. Oprócz misji odpowiadających tym, które pokonać musieli komandosi w filmie, tutaj wśród około piętnastu zadań znajdzie się wiele czasowo je poprzedzających. Jedna z misji polega np. na schwytaniu kilku somalijskich przywódców – wszystko idzie pięknie, chwytamy zakładników, a tu nagle zostaje zestrzelony jeden ze śmigłowców... Następna misja, jak można się domyślać, polegać będzie na uratowaniu rozbitków (wedle zasady „No one stays behind”) – to scena doskonale znana z filmu. Podobieństw jest sporo, jednak gra nie jest wiernym odwzorowaniem filmu – np. nie spotkamy tu wymienionych z imienia i nazwiska komandosów znanych z produkcji filmowej.