autor: Szymon Liebert
Dragon's Dogma - zapowiedź gry łączącej Dragon Age, Devil May Cry i Dark Souls
Ze smokami i innymi mitologicznymi bestiami walczyliśmy już niejeden raz. Dragon’s Dogma pokaże jednak pod tym względem zupełnie nową jakość. Odkrywamy sekrety ciekawie zapowiadającej się hybrydy gry akcji i nieliniowego RPG studia Capcom.
Przeczytaj recenzję Dragon's Dogma - recenzja gry RPG od Capcomu
Artykuł powstał na bazie wersji X360.
Kiedy Japończycy zabierają się za stworzenie gry akcji RPG w zachodnim stylu, możemy być pewni, że wyjdzie z tego coś ciekawego. Do tej pory marketing Dragon’s Dogma, produkcji pokazanej przez Capcom na zorganizowanej w Londynie imprezie, skupiał się na widowiskowych i zaskakująco dynamicznych walkach z mitologicznymi bestiami. Teraz możemy opowiedzieć o systemach napędzających ten tytuł, który wydaje się łączyć elementy kilku hitów. Dragon’s Dogma jest zderzeniem takich dzieł jak Monster Hunter, Dragon Age, Dark Souls i Devil May Cry. Brzmi to niezwykle ambitnie i intrygująco już na papierze. Na szczęście właściwa gra też nie rozczarowuje.
Producenci zaczęli prezentację dość niewinnie – od systemu kreacji bohatera. Oferuje on wszelkie możliwe opcje: wybór płci, sylwetki, twarzy, znaków szczególnych itd. Wachlarz możliwości okazał się naprawdę spory, a co najlepsze, gotowa osoba pojawiła się od razu we wprowadzającym w grę filmiku. W Dragon’s Dogma wcielimy się w postać, która zostanie wybrana przez smoka do wypełnienia pewnej misji. Olbrzymi gad zawrze pakt z herosem w dość bezpośredni sposób: wyrywając i zabierając mu jego serce. Od tej pory będziemy zobligowani do niesienia pomocy innym i wypełnienia przeznaczenia, posługując się mieczem, czarami lub łukiem – jako wojownicy, magowie albo łowcy lub wszelkie hybrydy tych trzech podstawowych klas. Autorzy wspomnieli o dwóch bardzo dobrze znanych w Europie źródłach inspiracji – Władcy pierścieni i Grze o tron – można więc spodziewać się czystej krwi fantasy z wszelkimi zaletami i wadami takiej stylistyki.
Świat gry ma być duży i interesujący. Przemierzając krainy, trafimy na jaskinie, podziemia, ruiny, cieśniny oraz oczywiście miasta i twierdze. Ekrany wczytywania ujrzymy, właśnie wchodząc do skupisk ludzi, same podróże nie będą jednak w żaden sposób przerywane. Nie zabraknie systemu szybkiego przemieszczania się, nie trzeba będzie więc dreptać na piechotę do wcześniej odkrytych lokacji. Od strony graficznej Dragon’s Dogma jak na razie wypada nierówno – z jednej strony krajobrazy robiły wrażenie swymi rozmiarami, ale z drugiej nie były zbyt szczegółowe. Jednak o wszelkich niedoborach wizualnych zapominaliśmy natychmiast, gdy tylko rozpoczynała się walka z którymś z większych przeciwników. W tych momentach produkcja zaskakiwała rozmachem i animacjami. Kolejną zaletą gry wydaje się jej otwartość – część obszarów, jakie widzieliśmy, miała strukturę korytarzy, ale inne były naprawdę rozległe. Wszędzie znajdziemy ukryte zakamarki – warto będzie zatem wspinać się na skały w poszukiwaniu skarbów i surowców.
Istotną część Dragon’s Dogma, jak w każdym szanującym się RPG, mają stanowić zadania zlecane przez postacie niezależne. Ciekawostka polega na tym, że mieszkańcy tego uniwersum będą zajmować się swoimi sprawami: pracować, przechadzać się po okolicy i udawać na spoczynek. Znalezienie misji nie powinno jednak okazać się problemem – nad głowami potrzebujących pomocy pojawią się typowe ikonki. Podczas prezentacji zobaczyliśmy kilka rodzajów questów: eskortę pewnego wozu przez tereny zamieszkałe przez orków i harpie czy prośbę o odnalezienie magicznej księgi. Czasami zadania wskoczą do dziennika bohatera w konkretnej sytuacji (np. gdy trafimy na silnego wroga). Struktura gry ma być otwarta, więc sami zadecydujemy, kogo chcemy wesprzeć najpierw. Zorientowanie się w sytuacji ułatwi interfejs – dziennik oraz mapa z podpowiedziami.