autor: Krzysztof Szulc
Icewind Dale II - zapowiedź - Strona 3
Kontynuacja Icewind Dale, przebojowego cRPG stworzonego przez Black Isle Studios, w którym ponownie przenosimy się do mroźnych krain świata Forgotten Realms.
Przeczytaj recenzję Icewind Dale II - recenzja gry
Kiedy pierwsza część „Icewind Dale” ujrzała światło dzienne, mało kto wierzył w to, ze gra odniesie sukces. Głównym powodem ogólnego sceptycyzmu był termin w jakim kolejna cRPG ze stajni Black Isle Studios weszła na rynek. Była to połowa 2000 roku – na półkach sklepowych dopiero co pojawiło się od lat oczekiwane „Dibablo II”, a zaledwie kilka tygodni dzieliło nas od premiery „Baldur’s Gate II: Shadows of Amn”.
Kolejnym powodem była sama gra – to co oferowała potencjalnym nabywcom na całym świecie. Już sam fakt, że program mieścił się zaledwie na dwóch płytkach CD (jakby to miało wpływać na grywalność) mógł u niektórych budzić wątpliwości. W końcu wcześniejsze produkty oparte na enginie Infinity zajmowały znacznie więcej miejsca („Baldur’s Gate” – 5 CD, „Planescape: Torment” – 4 CD), a i nadchodząca kontynuacja „Wrót Baldura” miała pod tym względem nie ustępować swoim poprzednikom. Do tego dochodziły takie sprawy, jak słabo zarysowana fabuła, nikła rola NPC oraz położenie nacisku na samą walkę kosztem ilości dostępnych zadań pobocznych. Wszystko wskazywało na to, że producent stara się wzbogacić tanim kosztem (a jest to coś jak najbardziej naturalnego, tyle, że nie z punktu widzenia konsumenta) wykorzystując popularność gier opartych na enginie Infinity i wydając program, który w sumie mógłby być traktowany jako zestaw dodatkowych misji do jednego ze swoich poprzedników. Co więcej jedyną poważną innowacją było wprowadzenie przeciwników o znaczących gabarytach.
Jak to jednak często bywa, rzeczywistość okazała się zupełnie inna niż się spodziewano. „Icewind Dale” odniosło sukces komercyjny i zyskało wiele przychylnych ocen, tak wśród ludzi z branży, jak i samych graczy (co jest oczywiście najważniejsze). Można się nawet pokusić o stwierdzenie, że gra uzupełniła pewną lukę na rynku, stając się produktem pośrednim pomiędzy epickimi roleplayami, takim jak na przykład wspomniane już „Baldur’s Gate”, a grami zręcznościowymi z elementami cRPG w stylu bizzardowskiego „Diablo”. „Icewind Dale” zyskało wystarczającą popularność, by już po kilku miesiącach światło dzienne ujrzał dodatek w postaci „Icewind Dale: Heart of Winter”, a jakiś czas później także darmowe rozszerzenie rozprowadzane przy pomocy Internetu – „Trials of the Luremaster” (chociaż ta ostatnia gra miała w sumie za zadanie zamknąć usta wszystkim tym, którzy krytycznie wypowiedzieli się o „Sercu Zimy”).
Jak już nieraz informowaliśmy, od jakiegoś czasu firma Black Isle znajduje się w poważnych tarapatach finansowych. Zrezygnowano z realizacji trzeciej odsłony „Fallouta”, zawieszono prace nad grą „TORN”. Nic dziwnego, że Black Isle Studios na gwałt stara się stworzyć produkt, który przynajmniej częściowo odbudowałby pozycję firmy. Plotki o tym jakoby owym tytułem miała być kontynuacja „Icewind Dale”, słychać było już od jakiegoś czasu. W końcu 4 lutego oficjalnie ogłoszono, że firma rzeczywiście pracuje nad sequelem. Premierę wyznaczono na 28 maja.