autor: Marek Czajor
Space Siege - przed premierą - Strona 2
Nadchodzi nieskrępowana strzelanina cRPG w iście konsolowym stylu - z mnóstwem broni, implantów i złych Obcych.
Przeczytaj recenzję Space Siege - recenzja gry
Takich gier jak Space Siege tzn. chodzonych futurystycznych strzelanin TPP nie ma wiele na PC. Gdyby się rozejrzeć, można oczywiście coś znaleźć np. Hodarbinger, Space Hack (w miarę świeże tytuły) czy Crusader: No Remorse (antyk, możesz nie znać, ale spytaj ojca), ale bogactwa urodzaju w tym gatunku nie ma. Nowa gra z Gas Powered Games nie jest całkiem odmóżdżającą rozwałką, takich gier się teraz nie robi. Określa się ją jako action cRPG-a – czyli będzie fabuła, drzewko rozwoju bohatera i troszkę kombinowania. Ale tylko troszkę.
Chris Taylor dobrze wie, jak się tworzy gry pokroju Space Siege. To on jest odpowiedzialny za obie części Dungeon Siege, gier bardzo podobnych do produkowanego właśnie tytułu. Wystarczyło zamienić klimat fantasy na science fiction, umieścić w grze zamiast drużyny samodzielnego herosa, wyposażyć go w kupę futurystycznego sprzętu i postawić naprzeciw hord Obcych – i produkt eksportowy gotowy! Rzecz jasna różnic jest trochę więcej, ale jakby nie patrzeć – Space Siege jest do swoich poprzedników bardzo podobny. Co zresztą wadą nie jest.
Fabuła przeniesie cię do XXII wieku na pokład ogromnego, kolonizacyjnego statku S.S. Armstrong. Nazywasz się Seth Walker i należysz do załogi, ponadto jesteś specem od robotyki i członkiem ochrony statku. Niestety jednostka, po podbiciu Ziemi przez obcą rasę Kerak, stała się kolejnym obiektem ataku kosmitów. Od garstki obrońców, a w szczególności ciebie zależy, czy ostatni bastion ludzkości padnie, czy jednak oprze się atakowi Kerak.
Cóż, otoczka fabularna do oryginalnych nie należy. Ile to już razy byliśmy zagrożeni inwazją Obcych i który to już raz jesteś jedyną nadzieją świata? Widać trudno producentom coś nowego wymyślić. Gra, zgodnie z przewidywaniami, polegać będzie na przemierzaniu kolejnych lokacji statku, eksterminowaniu Obcych, powiększaniu arsenału i nabywaniu coraz większych umiejętności. Proste, nie? No, nie do końca. Kerak będą setki, a ty walczyć będziesz sam (no, prawie). Żeby wyrównać stosunek sił, autorzy przygotowali kilka interesujących patentów.